poniedziałek, 20 stycznia 2014

A co krzyż ma z tym wspólnego_Derek Prince


A co krzyż ma z tym wspólnego_Derek Prince

Kiedy po raz drugi byłem w kościele zielonoświątkowym, a było to zanim poznałem Pana, znalazłem się w bardzo dziwnej sytuacji. Mówca nauczał na temat: 'Enocha nie było, bo Pan go zabrał'. Był on jednym z tych kaznodziei, którzy lubią przedstawiać treści w żywy i nowoczesny sposób. Dlatego też nakreślił werbalny obraz policji z psami, próbującymi wytropić ślad po zaginionym Enochu. Do pewnego czasu psy miały trop, ale potem nagle wszelki ślad zaginął. Nie szedł ani na północ, ani na południe, ani na wschód, ani na zachód. Doszli więc do wniosku, że musiał zostać zabrany w górę. Z moim wykształceniem logicznym, wiedziałem, że ten wniosek jest logiczny.

Potem mówca doszedł do końca przesłania, a ja wiedziałem, co będzie dalej. Kaznodzieja powiedział, 'pochylmy głowy i zamknijmy oczy; jeśli chcesz osobistej więzi z Bogiem, podnieś rękę'. Podniosłem rękę i po westchnieniu ulgi kontynuowano nabożeństwo. Ponieważ grzesznicy na nabożeństwach byli w tamtych czasach rzadkością, jako jedyny odpowiedziałem na wezwanie.

Niestety, wkrótce mieli się rozczarować. Po nabożeństwie, kaznodzieja podszedł do mnie, wymieniliśmy spojrzenia i myślę, że zdał sobie sprawę, że ma problem. Dlatego też zadał mi dwa pytania. Zapytał, 'Czy wierzysz, że jesteś grzesznikiem?' Moją specjalnością w psychologii były definicje, tak więc aby odpowiedzieć na to pytanie, przebiegłem przez wszystkie definicje grzesznika jakie mogłem sobie przypomnieć. Każda z nich pasowała do mnie. Dlatego odpowiedziałem, 'Tak, wierzę, że jestem grzesznikiem'. Potem zadał drugie pytanie, 'Czy wierzysz, że Chrystus umarł za twoje grzechy?' Dokładnie pamiętam moją odpowiedź: 'Prawdę mówiąc, nie wiem, co śmierć Jezusa Chrystusa 19 wieków temu mogłaby mieć wspólnego z grzechami, które popełniłem w moim życiu'. Wtedy napotkałem na skałę. Kaznodzieja miał na tyle mądrości, żeby nie kłócić się wtedy ze mną, ale wierzę, że kiedy odszedł, to modlił się za mnie.

Kiedy później poznałem Pana, moje problemy intelektualne odsunąłem na bok; nie zostały one całkowicie rozwiązane. Izajasz 53:6 mówi, 'Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich'. Pomimo tego, że już wcześniej czytałem ten werset, nadal nie mogłem zrozumieć jak coś, co miało miejsce 19 wieków temu, może mieć wpływ na moje grzechy.
Czytając pewnego dnia Hebr. rozdz. 9, znalazłem odpowiedź. Hebr. 9:14, mówiąc o mocy krwi Jezusa, stwierdza, 'O ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu'.

Stwierdzenie przez Ducha wiecznego rozwiązało mój problem.

Dzięki znajomości języków klasycznych, dokładnie wiedziałem, jaki jest sens słowa wieczny. Nie oznacza ono nieograniczonego czasu. Określa coś, co istnieje poza czasem w królestwie innego czasu.
Zrozumiałe, że to, co stało się na Kalwarii, wydarzyło się w wiecznym królestwie. Nie było ograniczone do konkretnego czasu w historii człowieka. Ale w tym tłumaczeniu, Bóg Ojciec złożył martwe uczynki wszystkich wieków, przeszłości, teraźniejszości i przyszłości na ukrzyżowanego Jezusa. To rozwiązało problem.

To jest też kluczem do zrozumienia tego, co się stało, kiedy Jezus umarł na krzyżu. Bóg Ojciec sprawił, że w osobie Jezusa spotkały się wina, przewrotność i bunt każdego z nas razem ze wszystkimi złymi konsekwencjami buntu. Jeśli to zrozumiesz, wszystko, czego,będziesz potrzebował, będzie zawierało się w tym objawieniu.

Na krzyżu dokonała się boska wymiana. Pomyśl o tym kluczowym słowie wymiana Całe zło, spowodowane naszym buntem, Jezus wziął na siebie, abyśmy mogli mieć udział w całym błogosławieństwie, które należało się Jemu przez Jego bezgrzeszne posłuszeństwo. To jest fundamentem naszej wiary.

NASTĘPNY KROK

W jakim kierunku pójdziemy, mając już tą świadomość? Jakie życie powinna wytworzyć w nas ta prawda? Wierzę, że jeśli w pełni pojmiemy dzieło krzyża, skutkiem będzie pobożne życie.
Świętość nie jest słowem często używanym we współczesnym społeczeństwie. Jednym z oczywistych powodów jest fakt, że nie ma ludzi, których można by opisać tym określeniem. Stało się ono właściwie niemodne. W rzeczywistości jednak, sam Bóg szanuje i docenia świętość, domaga się też jej od swoich ludzi.
Może dobrze byłoby zdefiniować teraz świętość. Proponowałbym opisać świętość jako życie, które jest 'ciągłym pamiętaniem o Bożej rzeczywistości.'
Znasz kogoś, kogo życie tak wygląda? Sama rozmowa, czy chociażby przebywanie w jednym pomieszczeniu z taką osobą, przypomina ci o Bogu. Czy znasz osobę, której obecność, życie i zachowanie przypominają o tym, że Bóg istnieje?

W Drugim Liście do Koryntian 2:14 (NIV) Paweł podaje piękny opis takiego życia, 'Ale Bogu niech będą dzięki, który w Chrystusie prowadzi nas w triumfalnym pochodzie i sprawia, że przez nas rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi'.

W tym wersecie widzę dwie rzeczy: zwycięstwo Jezusa wypracowane w naszym życiu i rozprzestrzenianie się zapachu Jezusa. W innym miejscu, Kolosan 2, Paweł mówi, że Chrystus pokonał na krzyżu wszystkie moce zła. A w drugim liście do Koryntian 2:14, mówi, że Bóg daje nam zwycięstwo w Chrystusie. Triumf jest publiczną procesją, demonstracją odniesionego zwycięstwa. Tak więc mamy się stać częścią procesji Chrystusa, demonstrującej Jego zwycięstwo. Powinniśmy pokazywać Jego zwycięstwo wszystkim, którzy na nas patrzą. Takie życie pełne zwycięstwa prowadzi do czegoś cudownego. Gdziekolwiek idziemy, roznosimy wonność poznania Jezusa. Zapach jest piękną, ale ulotną rzeczą. Kobieta może użyć zaledwie parę kropel perfum, a twój nos wyłapie w powietrzu coś, czego żaden naukowy przyrząd nie jest w stanie wykryć. Zostawiła coś po sobie coś pięknego, ale też coś, co uruchamia pamięć.

Zapach, prawdopodobnie bardziej niż cokolwiek innego, pobudza pamięć.

Razem z żoną zwykliśmy spacerować wieczorami po mieście, w którym mieszkaliśmy. Często przechodziliśmy koło domu na rogu, obok którego rósł krzew; w dzień nie pachniał, ale wieczorem wydawał bardzo śliny zapach. Za każdym razem, kiedy przechodziliśmy tamtędy, mówiliśmy, 'O, to ten krzew'.

Ostatnio byłem za granicą i poczułem ten sam zapach. Natychmiast mój umysł przeniósł mnie do tego miasta, domu na rogu i krzewu. Zapach tworzy skojarzenia. Stymuluje pamięć. Natomiast przez świętość, zapach Jezusa rozchodzi się jak perfumy, gdziekolwiek idziemy.

Świętość ma trzy praktyczne aspekty. Przede wszystkim, święta osoba czerpie wszystko od Boga. Nie ma żadnego polegania na sobie, żadnego pokładania ufności w ciele. Pobożny człowiek całkowicie ufa łasce i mocy Bożej. Jego życie polega na Bogu.

Po drugie, świętość odnosi wszystko do Boga. Pobożna osoba nigdy nie podejmuje decyzji z własnej woli, w oparciu o własną moc. Zanim się czemuś poświęci, czeka na Boga. Zawsze chce wiedzieć, 'Panie czy to Twoja wola? Jeśli jest to Twoja wola, to ja tego chcę. Jeśli nie jest to Twoja wola nie ważne jak atrakcyjne, pociągające, czy ekscytujące to jest nie jest to dla mnie'.

W końcu, po trzecie, pobożna osoba widzi Boga we wszystkim, bez względu na pozory, czy próby. Mówi, 'Może tego nie rozumiem, ale Bóg w tym jest. On jest moim Ojcem. On wyprowadzi z tego dobro'.

SPRAWDŹ KONTRAST

Naszkicowałem obraz świętości. Przyjrzyjmy się teraz jej przeciwieństwu bezbożności. Słowo Boże podkreśla, że ludzie będą celować w bezbożności pod koniec obecnych czasów. Jestem też przekonany, że już teraz jest to bardzo widoczne. List Judy 14 16 mówi, 'O nich też prorokował Enoch, siódmy potomek po Adamie, mówiąc: Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie ich bezbożne uczynki, których się dopuścili i za wszystkie bezecne słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko niemu bezbożni grzesznicy. Są to ludzie biadający nad swoim losem, kierujący się swoimi pożądliwościami; usta ich głoszą słowa wyniosłe, a dla korzyści schlebiają ludziom'

Zwróćcie uwagę, że w samym centrum tego opisu ludzkiego charakteru pod koniec wieku, słowo bezbożny pojawia się aż cztery razy. Jest to jeden z faktów, którym musimy stawić czoła we współczesnym świecie bezbożność się szerzy. Opisując bezbożnych, Juda mówi, 'Są to ludzie biadający nad swoim losem'. Narzekanie jest z pewnością znakiem bezbożności tak, jak chwała jest dowodem pobożności.

Co, w takim razie, jest pozytywną alternatywą? Juda odpowiada parę wersetów dalej, 20-21: 'Ale wy, umiłowani, budujcie siebie samych w oparciu o najświętszą wiarę waszą, módlcie się w Duchu Świętym, zachowajcie siebie samych w miłości Bożej oczekując miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ku życiu wiecznemu'.

Juda prezentuje potrójną reakcję na zalew bezbożności, atakującej nasze zmysły. Po pierwsze, mamy budować siebie samych w oparciu o wiarę Przychodzi to przez nieustanne studiowanie i medytację nad Słowem Bożym. Następnie, przez modlitwę w Duchu Świętym. I w końcu, poprzez zachowywanie siebie samych w miłości. Jestem przekonany, że to znaczy ciągłe staranie się, by okazywać miłość i miłosierdzie.

Wasz w służbie dla Pana
dr Derek Prince

Brak komentarzy: