czwartek, 16 października 2014


Boży odwieczny plan

Po co Bóg nas stworzył? Czy od samego początku miał na uwadze jakiś cel? Czyż nie wiedział,
że wszyscy przeciw Niemu się zbuntują? Czy nie przewidział konsekwencji naszego buntu, całego
cierpienia i smutku, jakie są udziałem ludzkości? To dlaczego stworzył człowieka?
Biblia daje odpowiedzi na te pytania. Stwierdza, że jeszcze przed stworzeniem Adama i Ewy
Bóg wiedział, iż najpierw oni, a potem wszyscy inni zgrzeszą. I już wtedy stworzył plan odkupienia
upadłej ludzkości przez Jezusa. Tak o tym przedwiecznym planie pisał Paweł:
On [Bóg] nas wybawił i powołał świętym powołaniem, nie na podstawie naszych uczynków,
ale zgodnie ze swoim postanowieniem i łaską, daną nam odwiecznie w Chrystusie Jezusie
(2Tm 1,9).
Boża łaska została nam dana w Chrystusie przed wiecznymi czasami [BT], nie tylko po wieczne
czasy. To pokazuje, że zastępczą śmierć Jezusa Bóg postanowił przed stworzeniem człowieka.
Podobnie pisał Paweł do Efezjan:
… zgodnie z zamiarem podjętym przed wiekami w Chrystusie Jezusie, naszym Panu (Ef
3,11).
Śmierć Jezusa na krzyżu nie była skutkiem Bożego zreflektowania się, jakiegoś pośpiesznie
opracowanego planu naprawienia czegoś, czego Bóg nie przewidział.
Bóg od wieczności nie tylko zamierzał udzielić nam swojej łaski, ale też z góry wiedział, którzy
tę łaskę przyjmą, bo nawet ich imiona zapisał w księdze:
I oddadzą jej [apokaliptycznej bestii] pokłon wszyscy mieszkańcy ziemi, każdy, którego imię
nie jest zapisane od założenia świata w księdze życia zabitego Baranka [Jezusa] (Ap 13,8).
Boga nie zaskoczył upadek Adama, ani twój czy mój upadek. Bóg wiedział, że zgrzeszymy,
wiedział też, kto z ludzi się opamięta i uwierzy w imię Pana Jezusa.
Kolejne pytanie
Jeśli Bóg wcześniej wiedział, że niektórzy uwierzą w Jezusa, a inni Go odrzucą, to dlaczego
stworzył ludzi wiedząc, że Go nie przyjmą. Dlaczego po prostu nie stworzył tylko tych, o których
widział, że się opamiętają i uwierzą w Jezusa?
Odpowiedź na to pytanie jest nieco trudniejsza, ale nie jest niemożliwa.
Po pierwsze, Bóg stwarzając nas dał nam wolną wolę. To znaczy, że każdy z nas ma przywilej
zdecydowania, czy będzie służył Bogu czy nie. Nasze wybory, czy okazać posłuszeństwo czy nie,
opamiętać się lub nie – nie są z góry postanowione przez Boga. To są nasze decyzje.
Wobec tego każdy musi zostać sprawdzony. Bóg, oczywiście, zawczasu wie, co zrobimy, ale w
jakimś momencie musimy zrobić coś, aby mógł to „przewidzieć”.
Na przykład Bóg zna wynik każdego meczu, zanim jeszcze zostanie rozegrany, ale mecze muszą
być rozgrywane, jeśli Bóg ma zawczasu znać ich wyniki. Bóg nie zna (i nie może znać) wyników
meczów, które się nie odbywają, bo wtedy nie ma czego znać zawczasu.
Podobnie Bóg tylko wtedy może znać zawczasu decyzje posiadających wolną wolę ludzi, jeśli ci
mają możliwość dokonywania wyborów i ich dokonują. Muszą zostać sprawdzeni. I dlatego Bóg
nie stworzył (i nie mógł stworzyć) jedynie takich ludzi, o których widział, że się opamiętają i
uwierzą w Jezusa.
Pytanie następne
Można by też zapytać: – Jeśli Bóg chce mieć tylko ludzi posłusznych, to dlaczego dał nam wolną
wolę? Czemu nie stworzył rasy wiecznie posłusznych robotów?
Ponieważ Bóg jest Ojcem. Chce mieć z nami taką więź jak ojciec z dziećmi, a w przypadku
robotów jest to niemożliwe. Bóg pragnie mieć na wieki rodzinę złożoną z dzieci, które z własnej
wolnej woli postanowiły Go kochać. Według Biblii taki był Jego przedwieczny plan:
… w miłości … Według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa
Chrystusa stali się Jego synami (Ef 1,4b-5).
Jeśli chcemy mieć pojęcie, ile przyjemności dałyby Bogu roboty, weźmy w rękę pacynkę i niech
ona nam powie, że nas kocha. Najprawdopodobniej nie rozgrzeje naszego serca, bo mówi tylko to,
co wkładamy jej w usta. Tak naprawdę nas nie kocha.
Miłość jest wyjątkowa, gdyż wypływa z czyjejś woli. Pacynki i roboty nic o miłości nie wiedzą,
bo o sobie nie decydują.
Ponieważ Bóg pragnął mieć dzieci, które kochałyby Go z wyboru i służyły Mu szczerym sercem,
musiał stworzyć istoty obdarzone wolną wolą. Decyzja ta oznaczała podjęcie ryzyka, że niektóre z
tych istot postanowią nie kochać Go i Mu nie służyć. Wiedział, że niektórzy ludzie, obdarzeni
wolną wolą przez Boga, który się im objawia i przywołuje do siebie poprzez dzieło stworzenia, ich
sumienie oraz zew ewangelii, będą mimo to przez całe życie Mu się opierać. Tacy muszą ponieść
słuszną karę, bo dowodzą, że są godni Bożego gniewu.
Nikt w piekle nie będzie mieć prawa oskarżyć Boga, gdyż każdemu wskazał drogę ucieczki
przed karą za grzechy. Bóg chce, aby wszyscy byli zbawieni (zob. 1Tm 2,4; 2P 3,9), ale każdy musi
zadecydować za siebie.
Biblijna predestynacja
Jak zatem rozumieć te urywki Nowego Testamentu, które mówią, że Bóg nas wybrał przed
założeniem świata?
Niestety, niektórzy uważają, iż Bóg wybrał do zbawienia konkretnych ludzi, a innych
przeznaczył na potępienie bez względu na to, co uczynili. Koncepcja ta oczywiście wyklucza wolną
wolę i bezsprzecznie nie ma potwierdzenia w Biblii. Zobaczmy, czego Biblia uczy o predestynacji.
Istotnie, czytamy, że Bóg nas wybrał, ale ten fakt wymaga sprecyzowania. Bóg od założenia
świata postanowił odkupić ludzi, o których wiedział, że w odpowiedzi na Jego zew, dokonując
własnego wyboru, opamiętają się i uwierzą ewangelii. Czytajmy, co mówi Paweł o wybranych
przez Boga ludziach:
Bóg nie odrzucił swojego ludu, który wcześniej poznał. Czy nie wiecie, co mówi Pismo o
Eliaszu? Jak skarży się przed Bogiem na Izraela: Panie, pozabijali Twoich proroków, zburzyli
Twoje ołtarze, mnie samego pozostawili i nastają na moje życie? Co jednak mówi mu głos
Boży? Pozostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem.
Podobnie i teraz pozostała reszta dzięki wybraniu przez łaskę (Rz 11,2-5).
Zauważmy, że Bóg powiedział Eliaszowi, że „pozostawił sobie siedem tysięcy mężów”. Jednak
tych siedem tysięcy podjęło decyzję, by nie „zginać kolan przed Baalem”. Dalej Paweł mówi, że
podobnie i teraz, dzięki Bożemu wybraniu, pozostała reszta wierzących Żydów. Możemy zatem
powiedzieć, że owszem, Bóg nas wybrał, ale wybrał tych, którzy najpierw sami dokonali
właściwego wyboru. Bóg postanowił zbawić wszystkich, którzy wierzą w Jezusa; taki był Jego plan
jeszcze przed stworzeniem świata.
Boża „przedwiedza”
Podążając tym tokiem myślenia Biblia naucza, że Bóg przewidział, kto dokona właściwego
wyboru. Czytamy na przykład:
… do przybyszów wśród rozproszenia… którzy wybrani zostali według tego, co przewidział
Bóg Ojciec) 1P 1,1-2a BT).
Zostaliśmy wybrani zgodnie z Bożą „przedwiedzą”. Paweł również pisał o wierzących, których
Bóg znał w swoim przedwiecznym planie:
Tych bowiem, których od wieków poznał [nas], tych też przeznaczył na to, by się stali na
wzór obrazu Jego Syna, aby On [Jezus] był pierworodnym między wielu braćmi. Tych zaś,
których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał – tych też usprawiedliwił, a których
usprawiedliwił – tych też obdarzył chwałą (Rz 8,29-30 BT).
Bóg z góry znał tych z nas, którzy zdecydują się uwierzyć w Jezusa. Postanowił, że staniemy się
podobni do obrazu Jego Syna, odrodzonymi dziećmi Boga w Jego wielkiej rodzinie. Zgodnie z tym
odwiecznym planem wezwał nas dzięki ewangelii, usprawiedliwił i kiedyś w swym przyszłym
królestwie obdarzy nas chwałą.
W innym liście Paweł pisał:
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, który na wyżynach
niebiańskich udzielił nam w Chrystusie pełni duchowych błogosławieństw. W Nim przecież
wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy stanęli przed Nim w miłości, święci i
nieskazitelni. Według postanowienia swojej woli przeznaczył nas, abyśmy przez Jezusa
Chrystusa stali się Jego synami, dla uwielbienia chwały Jego łaski, którą obdarzył nas w
Umiłowanym (Ef 1,3-6).
Tutaj przedstawiona jest ta sama prawda: Bóg przeznaczył nas (wiedząc, że się opamiętamy i
uwierzymy) przed założeniem świata, abyśmy przez Jezusa Chrystusa stali się Jego świętymi
synami.
Jak już wspomniałem, niektórzy przekręcają znaczenie takich urywków, pomijając całą pozostałą
naukę Biblii. Twierdzą, że tak naprawdę nie my decydujemy o swoim zbawieniu, bo całego wyboru
dokonał już za nas Bóg. Doktrynę tę nazywają „bezwarunkowym wybraniem”. Ale czy ktokolwiek
słyszał o wybraniu bezwarunkowym, czyli takim, jakiego dokonuje się niezależnie od spełnienia
pewnych warunków? W krajach wolnych wybieramy politycznych przedstawicieli w oparciu o
warunki, jakie według nas spełniają. Tak samo wybieramy współmałżonków, w oparciu o cechy,
które czynią ich godnymi pożądania. A jednak niektórzy teolodzy chcą, abyśmy uwierzyli, że Boża
decyzja odnośnie do tego, kto nie jest, a kto jest zbawiony, to „bezwarunkowe wybranie”, które nie
opiera się na spełnieniu żadnych warunków! Zatem zbawienie ludzi to sprawa czystego przypadku,
zachcianka okrutnego, niesprawiedliwego, obłudnego i nierozsądnego potwora nazywanego
Bogiem! Samo określenie „bezwarunkowe wybranie” stanowi wewnętrzną sprzeczność, jako że już
słowo wybranie sugeruje uwarunkowanie. Jeśli to jest „bezwarunkowe wybranie”, to nie jest ono
żadnym wybraniem tylko ślepym losem.
Pełny obraz
Mamy już pełny obraz. Bóg wiedział, że wszyscy zgrzeszymy, ale stworzył plan naszego
odkupienia, zanim się jeszcze urodziliśmy. Ten plan miał ujawnić Jego niesamowitą miłość i
sprawiedliwość, bo zakładał, iż Jego bezgrzeszny Syn umrze za nasze grzechy jako ofiara
zastępcza. Bóg nie tylko postanowił, że my, którzy się opamiętamy i uwierzymy, otrzymamy
przebaczenie, ale staniemy się takimi jak Jego Syn Jezus, jak powiedział Paweł: „Już nie ja żyję,
lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
Jako narodzone na nowo dzieci Boga, otrzymamy kiedyś nieskazitelne ciała i będziemy żyć w
idealnym społeczeństwie z naszym cudownym niebiańskim Ojcem, służąc Mu i Go miłując!
Zamieszkamy na nowej ziemi i w Nowym Jeruzalem. Wszystko to stało się możliwe dzięki
przebłagalnej śmierci Jezusa! Dzięki niech będą Bogu za Jego przedwieczny plan.
Życie obecne
Kiedy pojmiemy ten odwieczny plan Boga, pełniej zrozumiemy, czym jest obecne życie. Przede
wszystkim jest ono sprawdzianem dla każdego człowieka. Wybór każdego z nas zdecyduje o tym,
czy skorzystamy z błogosławionego przywileju stania się jednym z dzieci samego Boga, żyjącymi z
Nim przez całą wieczność. Ci, którzy się ukorzą, odpowiedzą na Boże wołanie, a następnie się
opamiętają i uwierzą, zostaną wywyższeni (zob. Łk 18,14). Nasze obecne życie decyduje o życiu
przyszłym.
To pomaga nam również zrozumieć niektóre tajemnice okrywające doczesne życie. Wielu na
przykład się zastanawia: – Dlaczego szatan i jego demony mają prawo ludzi kusić? – Lub: – Gdy
szatan został strącony z nieba, dlaczego otrzymał prawo dostępu do ziemi?
Widzimy, że nawet szatan pełni istotną rolę w Bożym planie. Po pierwsze, stanowi alternatywę
dla drogi człowieka. Gdyby można było wybrać tylko służbę Jezusowi, wszyscy dokonaliby takiego
wyboru, czy tego chcą czy nie.
Byłoby to podobne do wyborów, na których każdy musi oddać swój głos, ale jest tylko jeden
kandydat. Zostałby jednomyślnie wybrany, ale nie miałby pewności, czy jest kochany albo chociaż
lubiany przez kogoś ze swojego elektoratu! Ludzie nie mieli innego wyjścia jak tylko głosować na
niego! Bóg znalazłby się w podobnej sytuacji, gdyby nie było innego konkurenta zabiegającego
wraz z Nim o pozyskanie ludzkich serc.
Spójrzmy na to z takiej perspektywy: Przypuśćmy, że Bóg umieścił Adama i Ewę w ogrodzie i
pozbawił wszelkich zakazów. Wówczas byliby w tym środowisku robotami. Nie mogliby
powiedzieć: – Postanowiliśmy być posłuszni Bogu – bo nie mieliby sposobności postąpić inaczej.
Co ważniejsze, Bóg nie mógłby powiedzieć: – Wiem, że Adam i Ewa mnie kochają. – Przecież
nie mieliby szansy dzięki posłuszeństwu dowieść swojej miłości do Boga. Bóg musi dać istotom
posiadającym wolną wolę możliwość nieposłuszeństwa, aby stwierdzić, czy chcą Go słuchać. Bóg
nikogo nie kusi (zob. Jk 1,13), ale wszystkich próbuje, doświadcza (zob. Ps 11,5; Prz 17,3). Między
innymi dopuszcza, by kusił ich szatan, który w ten sposób pełni istotną rolę w Bożym planie.
Doskonały przykład
W Starym Testamencie czytamy:
Jeśli powstanie u ciebie prorok, lub wyjaśniacz snów, i zapowie znak lub cud, i spełni się znak
albo cud, jak ci zapowiedział, a potem ci powie: Chodźmy do bogów obcych – których nie
znałeś – i służmy im, nie usłuchasz słów tego proroka, albo wyjaśniacza snów. Gdyż Pan, Bóg
twój, doświadcza cię, chcąc poznać, czy miłujesz Pana, Boga swego, z całego swego serca i z
całej duszy (Pwt 13,2-4).
Nasuwa się logiczny wniosek, że to nie Bóg udzielał fałszywemu prorokowi nadnaturalnej
zdolności uczynienia znaku lub cudu, to musiał być szatan. Bóg jednak do tego dopuścił i
wykorzystał pokusę szatańską, by sprawdzić, co jest w sercach Jego ludu.
Ta sama zasada jest też zilustrowana w Sdz 2,21 – 3,8, kiedy Bóg dopuścił, by okoliczne narody
kusiły Izraelitów. Chciał sprawdzić, czy Go posłuchają. Także Jezus został zaprowadzony przez
Ducha na pustynię, aby kusił Go diabeł (zob. Mt 4,1). To również było w Bożych oczach
sprawdzianem. Jezus musiał dowieść swojej bezgrzeszności, a jedynym testem była próba
pokuszenia.
Nie wszystkiemu jest winien szatan
Szatan zwiódł już mnóstwo ludzi na świecie, zamykając ich umysły przed prawdą ewangelii, ale
musimy pamiętać, że on nie może tego czynić samowolnie. Może zwodzić tylko tych, którzy mu na
to zezwalają, którzy odrzucają prawdę.
Paweł stwierdził, iż niewierzący mają „przyćmiony umysł” (Ef 4,18 BW) i trwają w niewiedzy.
Ujawnił też tego przyczynę:
… abyście już nie postępowali tak, jak poganie w ich próżnym myśleniu. Ciemności ogarnęły
ich rozum, a życie Boże stało się dla nich czymś odległym z powodu panującej w nich
niewiedzy, na skutek zatwardziałości ich serca. Ponieważ stali się nieczuli, oddali się
rozpuście, aby bez żadnych oporów postępować bezwstydnie (Ef 4,17b-19).
Niezbawieni to nie są po prostu ludzie nieszczęśliwi, którzy stali się ofiarami sztuczek szatana.
To raczej zbuntowani grzesznicy, świadomie trwający w niewiedzy. Wolą być oszukiwani, bo ich
serca są zatwardziałe.
Nikt nie musi trwać w zwiedzeniu, czego dowodem jest twoje życie! Szatan już dłużej nie mógł
cię w nim trzymać, bo twoje serce rozgrzało się dla Boga.
Ostatecznie, podczas tysiącletniego królowania Chrystusa zostanie związany i nie będzie
wywierał wpływu na nikogo:
I [anioł] schwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na
tysiąc lat. I wrzucił go do otchłani, i zamknął ją, i opieczętował, aby już nie zwodził narodów,
dopóki nie dopełni się tysiąc lat. Potem na krótki czas ma być wypuszczony (Ap 20,2-3).
Zauważmy, że przed uwięzieniem szatan „zwodził narody”, lecz po związaniu nie będzie już
tego czynił. Kiedy jednak zostanie wypuszczony, znowu zwiedzie narody:
A gdy się dopełni tysiąc lat, szatan zostanie uwolniony ze swojego więzienia. I wyjdzie, aby
zwieść narody z czterech krańców ziemi… i aby zgromadzić je do boju… I wyszli oni na
powierzchnię ziemi, i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane, lecz zstąpił ogień z nieba i
pochłonął ich (Ap 20,7-9).
Po co Bóg uwolni szatana na ów krótki czas? Po to, aby ujawnili się wszyscy ci, którzy w sercu
nienawidzą Chrystusa, choć podczas Jego panowania udawali posłuszeństwo. Wówczas zostaną
sprawiedliwie osądzeni. To będzie ich ostatni test.
Teraz z tego samego powodu szatanowi wolno działać na ziemi, aby ujawnili się i kiedyś zostali
osądzeni ci, którzy nienawidzą Chrystusa. Gdy szatan nie będzie już Bogu potrzebny do spełniania
Jego zamierzeń, zwodziciel zostanie wrzucony do ognistego jeziora, i tam będzie dręczony na wieki
(zob. Ap 20,10).
Przygotowanie do przyszłego świata
Jeśli się opamiętałeś i uwierzyłeś ewangelii, przeszedłeś pierwszą, najważniejszą próbę swojego
życia. Pamiętaj jednak, że będziesz poddawany dalszym próbom. Bóg chce się przekonać, czy
jesteś Mu prawdziwie oddany i wierny. Tylko ci, którzy „wytrwają w wierze” staną przed Bogiem
jako „święci i nienaganni” (Kol 1,22-23).
Poza tym, zgodnie z Pismem, wszyscy kiedyś staniemy przed Bożym sądem i wtedy każdy z nas
otrzyma nagrodę zgodnie z tym, czy byliśmy na ziemi posłuszni. A zatem Bóg ciągle nas
doświadcza, aby sprawdzić, na ile jesteśmy godni owych szczególnych nagród w Jego Królestwie.
Paweł pisał:
Dlaczego więc ty osądzasz swojego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy
przecież staniemy przed trybunałem Boga. Napisano bowiem: Na Moje życie, mówi Pan,
przede Mną zegnie się wszelkie kolano. I każdy język będzie wyznawał Boga. Tak więc każdy
za siebie samego odpowie przed Bogiem (Rz 14,10-12).
Wszyscy bowiem musimy stawić się przed trybunałem Chrystusa, aby każdy odebrał to, co
będąc w ciele zdziałał – dobro lub zło (2Kor 5,10).
Dlatego też nie osądzajcie niczego przed czasem, dopóki nie przyjdzie Pan, który i rzuci
światło na to, co ukryte w ciemnościach, i wyjawi zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma
pochwałę od Boga (1Kor 4,5).
Jakie to będą nagrody?
Jakie dokładnie nagrody otrzymają ci, którzy dowiodą swojej miłości i oddania Jezusowi?
Pismo mówi o przynajmniej dwóch różnych nagrodach: pochwale od Boga oraz dalszej
możliwości służenia Mu. O obydwu mówi Jezus w podobieństwie o pewnym dostojniku:
Powiedział: Pewien człowiek ze znakomitego rodu udał się do dalekiego kraju, aby objąć
królestwo, a potem wrócić. Wcześniej jednak przywołał dziesięciu swoich sług, dał im
dziesięć min i powiedział do nich: Obracajcie nimi, dopóki nie przyjdę. Lecz obywatele tego
kraju nienawidzili go. Wysłali za nim poselstwo z zawiadomieniem, że nie chcą, aby nad nimi
królował. Gdy jednak po otrzymaniu królestwa powrócił, rozkazał przywołać swoje sługi,
którym powierzył pieniądze, żeby się dowiedzieć, jak każdy z nich nimi obracał. Przybył
pierwszy i powiedział: Panie, twoja mina zarobiła dziesięć min. Odpowiedział mu:
Znakomicie, sługo dobry, ponieważ byłeś sumienny w tym, co drobne, otrzymasz władzę nad
dziesięcioma miastami. Przyszedł drugi i oświadczył: Panie, twoja mina przysporzyła pięć
min. Temu więc odpowiedział: Ty władaj pięcioma miastami. Następny przyszedł i
powiedział: Panie, oto twoja mina, którą przechowywałem w chuście. Bałem się bowiem
ciebie, ponieważ jesteś człowiekiem wymagającym. Bierzesz, czego nie położyłeś, i zbierasz,
czego nie posiałeś. Odpowiedział mu: Sługo gnuśny, osądzę cię na podstawie twoich słów.
Wiedziałeś, że jestem człowiekiem wymagającym, że biorę, czego nie położyłeś, że zbieram,
czego nie posiałem. Dlaczego więc nie dałeś moich pieniędzy do banku, abym po powrocie
odebrał je z zyskiem? I polecił tym, którzy stali obok: Odbierzcie mu minę i dajcie temu,
który ma dziesięć. Oni zaś powiedzieli: Panie, przecież ma już dziesięć min. Mówię wam:
Każdemu, kto ma, będzie dodane, temu zaś, kto nie ma, zostanie odebrane i to, co ma.
Ponadto przyprowadźcie tutaj moich wrogów, tych, którzy nie chcieli, abym nad nimi
panował, i pozabijajcie ich w mojej obecności (Łk 19,12-27).
Bezsprzecznie powrót nieobecnego dostojnika przedstawia przyjście Jezusa. Kiedy to nastąpi,
będziemy musieli zdać sprawę z tego, co zrobiliśmy z talentami, zdolnościami, posługami i
sposobnościami, jakie nam dał, co w podobieństwie symbolizuje jedna mina wręczona każdemu
słudze. Jeśli okażemy się wierni, zostaniemy wynagrodzeni przez Niego pochwałą oraz otrzymamy
władzę, aby wraz z Nim rządzić i panować nad ziemią (zob. 2Tm 2,12; Ap 2,26-27; 5,10; 20,6). W
podobieństwie symbolizuje to przekazanie wiernym sługom zarządu nad miastami.
Słuszność oczekującego nas sądu
Inne podobieństwo ilustruje niepodważalną słuszność przyszłego sądu:
Królestwo niebios jest bowiem podobne do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem,
aby wynająć robotników do swojej winnicy. Uzgodnił z robotnikami zapłatę jednego denara
za dzień i posłał ich do winnicy. Około godziny trzeciej wyszedł ponownie i zobaczył innych,
stojących na rynku bezczynnie. Im również powiedział: Idźcie i wy do winnicy, a i was
sprawiedliwie wynagrodzę. Wtedy oni poszli. Około godziny szóstej i dziewiątej wyszedł
znowu i postąpił tak samo. Gdy wyszedł jeszcze około godziny jedenastej, napotkał innych,
którzy tam stali i zapytał: Dlaczego tu stoicie przez cały dzień i nie pracujecie? Oni
odpowiedzieli: Bo nas nikt nie najął. Powiedział im: Idźcie i wy do winnicy. A kiedy nastał
wieczór, pan winnicy polecił swojemu zarządcy: Zwołaj robotników i wypłać im należność,
zaczynając od ostatnich, a kończąc na pierwszych. Gdy przyszli najęci około godziny
jedenastej, otrzymali po denarze. Kiedy więc podeszli pierwsi, spodziewali się, że dostaną
więcej, ale i oni otrzymali po denarze. Wzięli zapłatę, ale narzekali na gospodarza: Ci ostatni
tylko godzinę przepracowali, a zrównałeś ich z nami, choć my znosiliśmy trudy dnia i
spiekotę. Wtedy on odpowiedział: jednemu z nich: Przyjacielu, nie krzywdzę cię. Czyż nie
zgodziłeś się za denara za dniówkę? Zabierz, co twoje i odejdź. Chcę bowiem tego ostatniego
wynagrodzić tak samo jak ciebie. Czy z tym, co moje, nie wolno mi uczynić, co zechcę?
Dlaczego zawistnym okiem patrzysz na to, że jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a
pierwsi ostatnimi (Mt 20,1-16).
Jezus nie mówi, że wszyscy słudzy Boga otrzymają na końcu tę samą nagrodę, to byłoby
niesprawiedliwe oraz sprzeczne z wieloma innymi tekstami (zob. na przykład Łk 19,12-27; 1Kor
3,8).
Jezus raczej pokazuje, że każdy Boży sługa zostanie nagrodzony za to, co w miarę swoich
możliwości, dla Niego zrobił. „Jednogodzinni” robotnicy w podobieństwie Chrystusa pracowaliby
cały dzień, gdyby mieli taką możliwość. Ale wykorzystali swoją szansę i zostali nagrodzeni na
równi z tymi, którzy pracowali cały dzień.
Bóg daje swoim sługom różne sposobności. Niektórzy mają ogromne możliwości, służą
otrzymanymi od Niego cudownymi darami i są błogosławieństwem dla tysięcy ludzi. Inni mają
mniejsze możliwości i dary, jednak w końcu otrzymają taką samą nagrodę, jeśli tylko będą wierni w
tym, co im Bóg powierzył.1
Zakończenie
1. Przypowieść ta nie uczy też, że ci, którzy nawracają się w młodym wieku i wiernie przez wiele lat pracują,
otrzymają taką samą nagrodę jak ci, którzy się opamiętali w ostatnim roku swego życia i wiernie służą Bogu tylko przez
rok. Byłoby to niesprawiedliwe, i nie opierałoby się na zasadzie równych szans, jako że Bóg przez całe życie daje
człowiekowi możliwość opamiętania się. Zatem ci, którzy pracowali dłużej, otrzymają większą nagrodę niż ci, którzy
pracowali krócej.
Nic nie jest ważniejsze od posłuszeństwa Bogu, i kiedyś wszyscy się o tym przekonają. Ludzie
mądrzy już teraz to wiedzą i zgodnie z tym postępują!
Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy: Boga się bój i przykazań Jego przestrzegaj,
bo cały w tym człowiek! Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd, wszystko, choć ukryte:
czy dobre było czy złe (Kzn [Koh] 12,13-14).
Pozyskujący uczniów sługa Boga jest Mu posłuszny całym sercem i robi wszystko, co w jego
mocy, aby do tego samego umotywować swych uczniów!
Do dalszego studiowania tego ważnego tematu przyszłego sądu zob. Mt 6,1-6.16-18; 10,41-42;
12,36-37; 19,28-29; 25,14-30; Łk 12,2-3; 14,12-14; 16,10-13; 1Kor 3,5-15; 2Tm 2,12; 1P 1,17; Ap
2,26-27; 5,10; 20,6.

Brak komentarzy: