środa, 15 października 2014


Dary posługiwania

Każdemu też z nas została dana łaska według miary daru Chrystusa… To On uczynił jednych
apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny [ewangelistami], jeszcze
innych pasterzami i nauczycielami, aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do
budowania Ciała Chrystusa, aż wszyscy dojdziemy do jedności wiary i poznania Syna
Bożego, do człowieka doskonałego, do miary doskonałości wynikającej z pełni Chrystusa (Ef
4,7.11-13).
I tak Bóg ustanowił w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie
nauczycieli, następnie tych, co mają dar czynienia cudów, dar uzdrawiania, niesienia pomocy,
rządzenia oraz mówienia językami (1Kor 12,28).
Dary posługiwania, jak się je często nazywa, to powołania oraz różnorakie uzdolnienia udzielane
pewnym wierzącym, które pozwalają im pełnić funkcję apostoła, proroka, ewangelisty, pasterza lub
nauczyciela. Nikt nie może wprowadzić sam siebie na żaden z tych urzędów. Trzeba zostać
powołanym i uzdolnionym przez Boga.
Ta sama osoba może pełnić więcej niż jedną z tych pięciu funkcji, ale tylko niektóre
„połączenia” są realistyczne. Na przykład wierzący może być powołany na pastora i nauczyciela,
albo proroka i nauczyciela. Byłoby jednak czymś niecodziennym, aby ktoś pełnił funkcje i pastora i
ewangelisty, jako że pastorowanie wymaga pozostawania w jednym miejscu, aby służyć miejscowej
„trzódce”, a zatem osoba ta nie mogłaby wypełniać powołania ewangelisty, który musi często
podróżować.
Chociaż przedstawiciele owych pięciu służb są inaczej obdarowani, bo wypełniają inne zadania,
wszyscy zostali dani Kościołowi w jednym celu: aby „uzdolnić świętych do wykonywania dzieła
służby” (Ef 4,12).1 Celem każdego sługi powinno być przygotowanie świętych do wykonywania
służby. Jednakże zbyt często owi pełniący posługę zachowują się tak, jakby nie byli powołani do
przygotowania świętych do służby, lecz do zabawiania ludzi cielesnych, siedzących na
nabożeństwach. Każdy powołany do jednej z tych posług powinien stale oceniać swój wkład w
„przygotowanie świętych do wykonywania dzieła służby”. Gdyby każdy duchowny to robił, wielu
porzuciłoby liczne działania błędnie uważane za „służbę”.
1. Innymi słowy: „do ‘formowania’ uczniów Jezusa Chrystusa”.
Czy niektóre dary posługiwania były przeznaczone tylko dla pierwszego Kościoła?
Jak długo te dary posługiwania będą darowane Kościołowi? Jezus będzie ich udzielał tak długo,
jak długo Jego święci będą potrzebowali przygotowania do służby, czyli co najmniej do Jego
powrotu. Kościół nieustannie wchłania nowonawróconych, którzy potrzebują wzrostu, my zaś
pozostali ciągle musimy dojrzewać duchowo.
Niektórzy stwierdzili, niestety, że obecnie istnieją tylko dwie posługi: pastora i ewangelisty, jak
gdyby Bóg zmienił swój zamiar. Przeciwnie, tak samo jak pierwszy Kościół, ciągle potrzebujemy
apostołów, proroków i nauczycieli. W większości kościołów na świecie nie widzimy przykładów
tych darów z tego prostego powodu, że Jezus je daje swojemu Kościołowi, a nie kościołowi
„udawanemu”, nieświętemu, głoszącemu fałszywą ewangelię. W kościele fałszywym można
znaleźć tylko tych, którzy czynią niezdarne próby, by wypełniać role wyznaczone tylko przez
niektóre dary posługiwania (w większości pastorów i ewentualnie ewangelistów). Ale daleko im do
powołanych i namaszczonych przez Boga posługujących, których Jezus chce dać swojemu
Kościołowi. Z pewnością nie przygotowują świętych do wykonywania dzieła służby, ponieważ
głoszona przez nich ewangelia nie prowadzi do świętości, a jedynie mami ludzi, żeby myśleli, że
dostąpili przebaczenia. Ludzie ci z kolei wcale nie pragną być przygotowani do „dzieła służby”, bo
nie mają najmniejszego zamiaru wyprzeć się samych siebie i brać swego krzyża.
Skąd wiemy, że jesteśmy powołani?
Skąd wiadomo, że jest się powołanym do jednej z tych posług? Po pierwsze czujemy Boże
powołanie. Spoczywa na nas „brzemię”, by wykonać określone zadanie. To coś o wiele więcej niż
tylko dostrzeganie potrzeby, której należy wyjść naprzeciw. To dany przez Boga głód wewnętrzny,
popychający nas w kierunku pewnej służby. Jeśli ktoś jest powołany przez Boga, nie znajdzie
zaspokojenia, dopóki nie zacznie wypełniać swojego powołania. Nie ma to nic wspólnego z
otrzymaniem nominacji od człowieka czy jakiejś organizacji. Powołuje nas sam Bóg.
Po drugie, osoba prawdziwie powołana stwierdza, że jest wyposażona przez Boga do wykonania
zleconego przez Niego zadania. Każda z pięciu posług niesie ze sobą nadnaturalne namaszczenie,
umożliwiające wykonanie tego, do czego Bóg nas powołuje. Wraz z powołaniem otrzymujemy
namaszczenie. Bez namaszczenia nie ma powołania. Można aspirować do tego, by pełnić jakąś
posługę, uczęszczać przez cztery lata do szkoły biblijnej ucząc się i przygotowując do tej posługi,
ale bez Bożego namaszczenia nie ma szans na prawdziwe powodzenie.
Po trzecie, okazuje się, że Bóg otwiera nam drzwi sposobności, by naszego daru używać. W ten
sposób możemy dowieść swojej wierności, a z czasem zostaną nam powierzone większe zadania,
możliwości i dary.
Jeśli nie czujemy wewnętrznego przymusu i powołania do któregoś z pięciu darów posługiwania,
albo nie czujemy jakiegoś szczególnego namaszczenia do wypełnienia zleconego przez Boga
zadania, lub też nie pojawiła się sposobność do używania darów, jakie naszym zdaniem posiadamy,
nie powinniśmy próbować robić czegoś, do czego Bóg nas nie powołał. Starajmy się raczej być
błogosławieństwem w lokalnej wspólnocie kościelnej, w naszym sąsiedztwie i w miejscu pracy.
Nawet nie będąc powołani do żadnej z owych pięciu posług, mamy służyć używając otrzymanych
od Boga darów i starać się okazać wiernymi.
Chociaż Pismo wymienia pięć darów posługiwania, nie znaczy to, iż służba każdego, kto
sprawuje daną funkcję, będzie identyczna. Paweł napisał, iż istnieją „różne posługi” (1Kor 12,5),
dlatego możliwa jest różnorodność wśród posługujących pełniących tę samą funkcję. Co więcej,
występuje u nich różne natężenie namaszczenia. A zatem w ramach danej funkcji możemy dokonać
dalszego rozróżnienia w zależności od poziomu namaszczenia. Na przykład niektórzy nauczyciele
wydają się bardziej namaszczeni niż inni. To samo dotyczy innych posług. Osobiście uważam, iż
każdy posługujący może zrobić coś, co się przyczyni do większego namaszczenia jego służby,
choćby wykazać się przez dłuższy okres wiernością oraz całkowicie poświęcić się Bogu.
Bliższe spojrzenie na funkcję apostoła
Greckie słowo apostolos znaczy „posłany”. Prawdziwy nowotestamentowy apostoł to wierzący
wysłany przez Boga do pewnego miejsca (lub miejsc), by zakładać kościoły. Zakłada tam duchowy
fundament Bożej „budowli”. Można go porównać do „generalnego wykonawcy”, jak napisał Paweł,
będący sam apostołem:
Jesteśmy bowiem współpracownikami Boga. Wy jesteście uprawną rola Boga, Jego budowlą.
Zgodnie z udzieloną mi łaską Boga niczym umiejętny architekt [ang. mistrz budowlany]
położyłem fundament, inny natomiast na nim buduje (1Kor 3,9-10a).
Mistrz budowlany czy generalny wykonawca nadzoruje cały proces budowy, ma w głowie
gotowy produkt. Nie jest specjalistą, jak cieśla czy murarz. Może potrafiłby wykonać ich pracę, ale
pewnie nie zrobi tego tak dobrze jak oni. Podobnie i apostoł może wykonywać pracę ewangelisty
lub pastora, ale tylko przez określony czas, kiedy zakłada kościół. (Apostoł Paweł zwykle
pozostawał w jednym miejscu od sześciu miesięcy do trzech lat.)
Funkcją apostoła jest zakładanie kościołów, a następnie ich nadzorowanie, by nie zboczyły z
Bożej drogi. Apostoł jest odpowiedzialny za ustanowienie starszych/pastorów/przełożonych, którzy
mają się troszczyć o zgromadzenie, jakie zakłada (zob. Dz 14,21-23; Tt 1,5).
Prawdziwi i fałszywi apostołowie
Wydaje się, że obecnie niektórzy duchowni, pragnąc sprawować władzę nad kościołami,
pochopnie ogłaszają swoje rzekome powołanie apostolskie. Większość z nich ma wielki kłopot, bo
nie założyli kościołów (może jeden czy dwa) i nie posiadają darów oraz namaszczenia biblijnego
apostoła. Muszą zatem znaleźć naiwnych pastorów, którzy im zezwolą na sprawowanie władzy nad
swoimi zborami. Jeśli jesteś pastorem, nie daj się oszukać tym zadufanym, żądnym władzy
fałszywym apostołom. To są zwykle wilki w owczej skórze. Często chodzi im o pieniądze. Pismo
przestrzega przed fałszywymi apostołami (zob. 2Kor 11,13; Ap 2,2). Jeśli muszą cię przekonywać,
że są apostołami, to najwyraźniej wskazuje, że nimi nie są. Ich owoce powinny mówić same za
siebie.
Pastor, który zakłada własny zbór i pozostaje w nim przez lata, nie jest apostołem. Można go
nazwać „pastorem apostolskim”, gdyż zaczął pracę od zera. Jednak nie pełni funkcji apostoła, gdyż
ten ostatni zakłada kościoły stale.
Funkcję apostoła pełnią prawdziwi, posłani przez Boga i namaszczeni „misjonarze”, jak często
są obecnie nazywani, których głównym powołaniem jest zakładanie kościołów. Z drugiej strony,
misjonarze, którzy zajmują się zakładaniem szkół biblijnych lub szkoleniem pastorów, nie są
apostołami lecz nauczycielami.
Posługa prawdziwego apostoła charakteryzuje się nadnaturalnymi znakami i cudami, które
pomagają mu w zakładaniu kościołów. Paweł napisał:
Niczego bowiem mi nie brakuje w porównaniu z wielkimi apostołami, jeśli nawet jestem
niczym. To, co rzeczywiście charakteryzuje apostoła, dokonało się wśród was z wielką
wytrwałością zarówno przez znaki, jak też cuda i przejawy mocy (2Kor 12,11b-12).
Jeśli czyjejś służbie nie towarzyszą znaki i cuda, nie jest apostołem. Oczywiście, prawdziwi
apostołowie zdarzają się rzadko i nie funkcjonują w kościołach „udawanych”, nieświętych,
głoszących fałszywą ewangelię. Znajduję ich głównie w tych miejscach na ziemi, gdzie są białe
plamy, jeśli chodzi o ewangelię.
Wysoka ranga apostoła
W obydwu nowotestamentowych wykazach darów posługi funkcja apostoła jest wymieniona na
pierwszym miejscu, co wskazuje, iż jest to powołanie najwyższe (zob. Ef 4,11; 1Kor 12,28).
Nikt nie zaczyna posługiwania jako apostoł. Można kiedyś zostać powołanym na apostoła, ale
nikt nie zaczyna od tej funkcji. Najpierw w przeciągu kilku lat musi okazać się wierny w
zwiastowaniu i nauczaniu, aby w końcu sprawować funkcję, jaką Bóg mu przeznaczył. Paweł już w
łonie matki został powołany na apostoła, ale spędził wiele lat w służbie, zanim otrzymał ten
zaszczyt (zob. Ga 1,15 – 2,1). Zaczął jako nauczyciel i prorok (zob. Dz 13,1-2), a później, będąc
wysłany przez Ducha Świętego, otrzymał promocję na apostoła (zob. Dz 14,14).
Oto wzmianki o innych apostołach oprócz dwunastu oraz Pawła w Dz 1,15-26; 14,14; Rz 16,7;
2Kor 8,23; Ga 1,17-19; Flp 2,25 oraz 1Tes 1,1 i 2,6. (Słowo wysłannik w 2Kor 8,23 oraz Flp 2,25
[BW] to po grecku apostolos.) To burzy teorię, jakoby funkcja apostoła była ograniczona tylko do
dwunastu.
Jednakże tylko dwunastu apostołów można nazwać „apostołami Baranka” i jedynie owych
dwunastu zajmie szczególne miejsce w tysiącletnim królestwie Chrystusa (zob. Mt 19,28; Ap
21,14). Nie potrzebujemy już apostołów takich jak Piotr, Jakub i Jan, którzy byli szczególnie
natchnieni, by napisać księgi biblijne, ponieważ objawienie Biblii jest zakończone. Jednak
potrzebujemy nadal apostołów, którzy dzięki mocy Ducha Świętego zakładają kościoły, tak jak to
czynił Paweł oraz inni apostołowie, o których czytamy w Dziejach.
Funkcja proroka
Prorok to ktoś, kto otrzymuje nadnaturalne objawienie i przemawia z Bożej inspiracji. Przejawia
często duchowy dar prorokowania, a także dary objawienia: mowę mądrości, słowo wiedzy oraz
rozpoznawania duchów.
Każdy wierzący może posługiwać darem prorokowania, jak chce Duch, ale to nie czyni z niego
proroka. Prorok to przede wszystkim sługa Boży, który potrafi zwiastować lub nauczać z
namaszczeniem. Ponieważ funkcja proroka jawi się jako drugie co do ważności powołanie (zob.
kolejność podaną w 1Kor 12,28), nawet czynny duchowny nie otrzyma funkcji proroka, jeśli nie
będzie miał za sobą kilku lat służby. Jeśli zostanie prorokiem, otrzyma nadnaturalne, potrzebne do
tego „wyposażenie”.
Nowy Testament wymienia dwóch proroków: Judę i Sylasa. W Dz 15,32 czytamy, że regularnie
prorokowali w kościele w Antiochii:
Juda i Sylas, którzy byli również prorokami, przez liczne nauki zachęcili i umocnili braci.
Innym nowotestamentowym prorokiem był Agabos. W Dz 11,27-28 czytamy:
W tym właśnie czasie jacyś prorocy przybyli z Jerozolimy do Antiochii. Jeden z nich, o
imieniu Agabos, powstał i przepowiedział z natchnienia Ducha, że na całej ziemi nastanie
wielki głód. Nastał on za Klaudiusza.
Zauważmy, iż Agabos otrzymał mowę mądrości, zostało mu objawione coś z przyszłości.
Oczywiście, Agabos nie wiedział o wszystkim, co się wydarzy w przyszłości, wiedział tylko to, co
zechciał mu objawić Duch Święty.
W Dz 21,10-11 znajdujemy kolejny przykład mowy mądrości przejawionej w służbie Agabosa.
Tym razem dotyczyło to jednej osoby, Pawła:
Kiedy mieszkaliśmy tam przez dłuższy czas, przyszedł z Judei pewien prorok o imieniu
Agabos. Przybył do nas, wziął pas Pawła, związał sobie ręce i nogi i powiedział: To mówi
Duch Święty: Męża, do którego należy ten pas, tak zwiążą Żydzi w Jeruzalem i wydadzą w
ręce pogan.
Czy w nowym przymierzu jest rzeczą biblijną zwracać się do proroków o poradę dotyczącą tego,
jak mamy postąpić? Nie. Ponieważ wszyscy wierzący mają w sobie Ducha Świętego i to On ich
prowadzi. Prorok powinien tylko potwierdzać to, co już wiemy w swoim duchu odnośnie do
Bożego kierownictwa. Na przykład, kiedy Agabos prorokował Pawłowi, nie dał mu żadnej rady, co
powinien zrobić; potwierdził tylko to, o czym Paweł wiedział od pewnego czasu.
Jak stwierdziliśmy wyżej, Paweł pełnił funkcję proroka (i nauczyciela), zanim został powołany
do posługi apostolskiej (zob. Dz 13,1). Na podstawie Ga 1,11-12 wiemy, że otrzymywał objawienia
od Pana, miał też szereg wizji (zob. Dz 9,1-9; 18,9-10; 22,17-21; 23,11; 2Kor 12,1-4).
Prawdziwych proroków, podobnie jak i apostołów, nie znajdziemy w fałszywym kościele. Taki
zamyka się przed Silasami, Judami czy Agabosami, ponieważ prawdziwi prorocy objawiają Bożą
dezaprobatę wobec ich nieposłuszeństwa (jak to uczynił Jan w stosunku do większości kościołów
Małej Azji w rozdziałach 2 – 3 Księgi Apokalipsy). Fałszywy kościół nie jest otwarty na coś
takiego.
Funkcja nauczyciela
Na liście z 1Kor 12,28 nauczyciel zajmuje trzecią pozycję. To ktoś nadnaturalnie namaszczony
do nauczania Bożego Słowa. Nie każdy nauczający prawd biblijnych musi być
nowotestamentowym nauczycielem. Niektórzy nauczają, bo to lubią albo czują się do tego
zobowiązani, natomiast ktoś sprawujący funkcję nauczyciela jest do tego nadnaturalnie uzdolniony.
Zazwyczaj otrzymuje nadnaturalnie objawienie znaczenia Bożego Słowa i potrafi wyjaśniać Biblię
w sposób pozwalający ją rozumieć i stosować.
Nowotestamentowym przykładem sprawowania takiej funkcji jest Apollos. Paweł porównał
własną służbę apostolską z posługą nauczania Apollosa takimi słowy:
Ja zasadziłem, Apollos podlewał, ale Bóg dawał wzrost… położyłem fundament, inny
natomiast na nim buduje (1Kor 3,6.10b).
Apollos, nauczyciel, nie zajął się wstępnym sadzeniem czy położeniem fundamentu. Ale
podlewał młode kiełki Bożym Słowem i wznosił mury na już istniejącym fundamencie.
O Apollosie czytamy też w Dz 18,27-28:
Ponieważ [Apollos] chciał wyruszyć do Achai, bracia zachęcili go i napisali do uczniów, aby
go przyjęli. Gdy przybył, pomagał bardzo tym, którzy dzięki łasce Bożej uwierzyli. Dzielnie
bowiem obalał twierdzenia Żydów, wykazując publicznie z Pism, że Jezus jest Mesjaszem.
Zauważmy, iż Apollos „pomagał bardzo” tym, którzy już byli nawróceni, a jego nauczanie jest
określone jako „dzielne” [ang. potężne]. Namaszczone nauczanie zawsze jest pełne mocy.
Dla Kościoła służba nauczania jest ważniejsza niż czynienie cudów lub dary uzdrawiania,
dlatego została wymieniona w 1Kor 12,28 przed tymi darami:
I tak Bóg ustanowił w Kościele najpierw apostołów, po drugie proroków, po trzecie
nauczycieli, następnie tych, co mają dar czynienia cudów, dar uzdrawiania…
Niestety, wierzących bardziej pociąga oglądanie uzdrowień niż słuchanie jasnego wykładu
Słowa, które prowadzi do świętości oraz duchowego wzrostu w ich życiu.
Biblia mówi i o zwiastowaniu i o nauczaniu. To drugie ma aspekt bardziej myślowy i
szkoleniowy, zaś zwiastowanie bardziej inspiruje i motywuje. Ewangeliści zasadniczo zwiastują.
Nauczyciele i pastorzy nauczają. Apostołowie zwiastują i nauczają. Szkoda, że niektórzy wierzący
nie dostrzegają wartości nauczania. Niektórym się nawet wydaje, że mówca jest namaszczony tylko
wtedy, gdy przemawia głośno i szybko! Ale tak nie jest.
Najlepszym przykładem namaszczonego nauczyciela jest Jezus. Nauczanie stanowiło tak
znaczącą część jego służby, że wielu nazywało Go „Nauczycielem” (Mt 8,19; Mk 5,35; J11,28).
Na temat nauczycieli i nauczania zobacz: Dz 2,42; 5,21.25.28.42; 11,22-26; 13,1; 15,35; 18,11;
20,18-20; 28,30-31; Rz 12,6-7; 1Kor 4,17; Ga 6,6; Kol 1,28; 1Tm 4,11-16; 5,17; 6,2; 2Tm 1,11; 2,2
oraz Jk 3,1. Ostatni odnośnik stwierdza, iż nauczyciele podlegają surowszemu osądowi, zatem
powinni bardzo uważać na to, czego nauczają. Powinni uczyć tylko Słowa.
Funkcja ewangelisty
To ktoś namaszczony do zwiastowania ewangelii. Jego kazania mają prowadzić ludzi do
opamiętania i wiary w Pana Jezusa Chrystusa. Towarzyszą im cuda, które przyciągają uwagę
niewierzących i przekonują ich o prawdziwości jego słów.
W pierwszym Kościele niewątpliwie było wielu ewangelistów, ale Dzieje Apostolskie
wymieniają tylko jednego, Filipa: „Weszliśmy do domu Filipa ewangelisty, który był jednym z
Siedmiu, i zamieszkaliśmy u niego” (Dz 21,8).
Zaczął on swoje posługiwanie jako sługa (a raczej „diakon”) obsługujący stoły (zob. Dz 6,1-6).
Został wyniesiony do godności ewangelisty w okresie prześladowania Kościoła, które wybuchło w
związku z męczeństwem Szczepana. Najpierw zwiastował ewangelię w Samarii:
Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. A tłumy przyjmowały uważnie i
zgodnie to, co Filip mówił, ponieważ słyszały o znakach, które czynił i je widziały. Z wielu
opętanych bowiem wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste. Wielu
sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka więc radość zapanowała w tym
mieście (Dz 8,5-8).
Zauważmy, że Filip mówił na jeden temat: o Chrystusie. Jego celem było pozyskiwanie uczniów,
czyli posłusznych naśladowców Chrystusa. Zwiastował Chrystusa jako czyniciela cudów, Syna
Bożego, Pana, Zbawiciela oraz nadchodzącego wkrótce Sędziego. Wzywał ludzi do opamiętania i
naśladowania jego Pana.
Zauważmy też, iż Filip był uzdolniony do czynienia nadnaturalnych znaków i cudów,
potwierdzających jego kazanie. Każdy pełniący funkcję ewangelisty jest namaszczony darami
uzdrawiania oraz innymi darami duchowymi. Fałszywy kościół ma tylko fałszywych ewangelistów,
głoszących fałszywa ewangelię. Obecnie świat jest pełen takich ewangelistów i wyraźnie widać, że
Bóg nie potwierdza ich słów cudami i uzdrowieniami. A to dlatego, że nie głoszą Jego ewangelii.
Tak naprawdę nie zwiastują Chrystusa. Zwykle mówią o potrzebach ludzi i o tym, że Chrystus
może im dać obfite życie. Albo też przedstawiają przepis na zbawienie, który nie obejmuje
opamiętania. Prowadzą ludzi do fałszywych nawróceń, które uśmierzają ich poczucie winy, ale ich
nie zbawiają. W efekcie takiego zwiastowania ludzie mają mniejsze szanse narodzić się na nowo,
ponieważ nie widzą potrzeby przyjęcia czegoś, co rzekomo już mają. Tacy ewangeliści pomagają
budować królestwo szatana.
Funkcja ewangelisty nie jest wymieniona wśród innych darów posługiwania w 1Kor 12,28, ale
występuje w Ef 4,11. Przypuszczam jednak, że wzmianka o „cudach i darach uzdrawiania” odnosi
się do ewangelistów, gdyż właśnie one charakteryzowały służbę Filipa ewangelisty, i w sposób
oczywisty stanowią nadnaturalne potwierdzenie służby każdego ewangelisty.
Jest wielu takich, którzy podróżują od kościoła do kościoła, nazywają siebie ewangelistami, ale
tak naprawdę nimi nie są, ponieważ głoszą tylko w budynkach kościelnych, i to do wierzących, nie
będąc zarazem wyposażeni ani w dary uzdrawiania ani czynienia cudów. (Niektórzy udają, że takie
dary posiadają, ale mogą oszukać tylko naiwnych. Ich największe cuda to upadanie ludzi na skutek
popchnięcia przez nich.) Tacy podróżujący duchowni mogą być kaznodziejami, mogą nauczać czy
napominać (zob. Rz 12,8), ale nie pełnią funkcji ewangelisty. Jest jednak możliwe, iż Bóg najpierw
zleci komuś posługę upominania lub zwiastowania, a później wyniesie go do funkcji ewangelisty.
Więcej na temat posługi ewangelisty znajdziemy w Dz 8,4-40, tekście opisującym służbę Filipa.
Zwróćmy tam uwagę na współzależność darów posługiwania (zob. zwłaszcza w. 14-25) oraz na to,
że Filip nie tylko głosił ewangelię do tłumów, ale był też prowadzony przez Boga do posługiwania
pojedynczym osobom (zob. Dz 8,25-39).
Wydaje się, że ewangeliści mają polecenie chrzczenia swoich „konwertytów”, ale niekoniecznie
muszą usługiwać modlitwą o przyjęcie przez nowonawróconych chrztu w Duchu Świętym. To jest
przede wszystkim obowiązek apostołów lub pastorów/starszych/przełożonych.
Funkcja pastora
W dwóch poprzednich rozdziałach porównywałem rolę pastora biblijnego z rolą przeciętnego
pastora instytucjonalnego. Jednakże nie wyczerpuje to tematu służby pastorskiej.
Aby w pełni zrozumieć, czego Pismo naucza o funkcji pastora, należy zrozumieć trzy kluczowe
słowa greckie: (1) poimen, (2) presbyteros oraz (3)episkopos. Są one tłumaczone odpowiednio jako:
(1) pasterz lub pastor, (2) starszy oraz (3) przełożony lub biskup.
Słowo poimen występuje w Nowym Testamencie 18 razy, w wersji angielskiej jest
przetłumaczone 17 razy jako pasterz i raz jako pastor. Forma czasownikowa, poimaino, występuje
11 razy i najczęściej jest tłumaczona jako pasterz.
Presbyteros występuje w Nowym Testamencie 66 razy. 60 razy zostało przetłumaczone jako
starszy lub starsi.
Wreszcie episkopos występuje w Nowym Testamencie 5 razy i 4 razy zostało przetłumaczone
jako przełożony [nadzorca], a w angielskiej Biblii Króla Jakuba (oraz w tłumaczeniach polskich)
jako biskup.
Wszystkie te słowa odnoszą się do tej samej funkcji w Kościele i są używane zamiennie.
Gdziekolwiek apostoł Paweł zakładał kościoły, wyznaczał tam starszych (presbyteros), aby
troszczyli się o miejscowe wspólnoty (zob. Dz 14,23; Tt 1,5). Ich zadaniem było pełnić rolę
przełożonych [nadzorców] (episkopos) i paść (poimaino) swoją trzodę. Na przykład w Dz 20,17
czytamy:
Z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych [presbyteros] Kościoła.
I co im Paweł powiedział?
Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, w której Duch Święty ustanowił was biskupami
(przełożonymi) [episkopos], abyście paśli [poimaino] Kościół Boga, który On nabył własną
krwią (Dz 20,28).
Zauważmy zamienne użycie owych trzech greckich słów. Czyli nie chodzi tu o trzy różne
funkcje. Paweł powiedział starszym, iż są przełożonymi, którzy mają działać jak pasterze.
Piotr w swoim Pierwszym Liście 5,1-4 napisał:
Starszych [presbyteros] więc, którzy są wśród was, ja również starszy, a także świadek
cierpień Chrystusa i uczestnik chwały, która ma się objawić, zachęcam: Paście [poimaino]
trzodę Boga, która jest wśród was, troszcząc się o nią nie pod przymusem, ale z ochotą,
zgodnie z wolą Boga, nie dla marnego zysku, lecz z oddaniem, nie jak ci, którzy mają władzę
nad powierzonymi sobie, ale jak ci, którzy stają się wzorem dla trzody. A gdy się objawi
Arcypasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały.
Piotr nakazał starszym paść trzodę. Użyty tu czasownik paść występuje w Ef 4,11 w postaci
rzeczownikowej jako pastor:
To On [Jezus] uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej
Nowiny [ewangelistami], jeszcze innych pasterzami [ang. pastorami] i nauczycielami.
Nasuwa się wniosek, iż starsi i pastorzy to to samo.
Paweł w Tt 1,5-7 także użył zamiennie słów starszy i przełożony:
Zostawiłem cię na Krecie, abyś uporządkował to, co zostało do zrobienia i ustanowił w
każdym mieście starszych, zgodnie z tym, co ci poleciłem… Trzeba bowiem, aby biskup
(przełożony)… był nienaganny.
Nie można zatem rozsądnie dowieść, że funkcja pastora, starszego i przełożonego (biskupa) to
nie to samo. Dlatego wszystko, co w Nowym Testamencie zostało napisane do przełożonych i
starszych, odnosi się do pastorów.
Kierowanie kościołem
Z wyżej cytowanych wersetów wynika, że pastorzy/starsi/przełożeni nie tylko mają
sprawować duchowy nadzór nad kościołem, ale otrzymali też autorytet, upoważnienie do
sprawowania tej władzy. Krótko mówiąc, pastorzy/starsi/przełożeni kierują, a członkowie kościoła
powinni być im ulegli:
Swoim przełożonym bądźcie posłuszni i ulegli, gdyż oni czuwają nad wami, ponieważ z tego
mają zdać sprawę (Hbr 13,17).
Oczywiście, żaden wierzący nie powinien być uległy pastorowi, którzy sam nie jest uległy
Bogu, ale też powinien rozumieć, że żaden pastor nie jest doskonały.
Pastorzy/starsi/przełożeni mają władzę nad swoimi kościołami, tak jak ojciec ma władzę nad
własną rodziną:
Trzeba więc, aby biskup [pastor/starszy/przełożony] był bez zarzutu… Powinien dobrze
kierować swoim domem, mieć dzieci posłuszne i pełne szacunku. Jeśli bowiem ktoś nie umie
kierować własnym domem, jak będzie dbał o Kościół Boga? (1Tm 3,2-5)
Paweł kontynuuje:
Prezbiterzy [pastorzy/starsi/przełożeni], którzy dobrze sprawują swój urząd, powinni
doznawać podwójnego szacunku, najbardziej zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i
nauczaniem (1Tm 5,17).
Widać więc, że to starsi mają sprawować władzę nad kościołem.
Niebiblijni starsi
Wiele kościołów uważa, że ich struktura organizacyjna jest biblijna, ponieważ na ich czele stoi
grupa starszych. Problem w tym, że ich koncepcja starszych jest nieprawidłowa. Starsi są u nich
wybierani cyklicznie spośród członków wspólnoty. Zwykle nazywani są „radą starszych”. Ale tacy
ludzie nie są starszymi zgodnie z definicją biblijną. Wystarczy przeanalizować wymagania stawiane
kandydatom na starszych, wymienione przez Pawła. Według niego starszy obejmuje stanowisko
pełnoetatowe, a zatem jest opłacany i zajmuje się w kościele nauczaniem/głoszeniem oraz
kierowaniem (zob. 1 Tm 3,4-5; 5,17-18; Tt 1,9). Bardzo niewielu z tych, którzy zasiadają w
kościelnych „radach starszych” spełnia te kwalifikacje. Nie są opłacani; nie są tymi, którzy głoszą
lub nauczają; nie pracują w kościele w pełnym wymiarze i niewiele wiedzą, jak zarządzać
kościołem.
Niebiblijna struktura zarządzania, bardziej niż cokolwiek innego, może stanowić przyczynę
problemów w kościele. Jeśli kościołem rządzą ludzie niewłaściwi, można się spodziewać kłopotów.
Mogą występować niesnaski, pójście na kompromis oraz zupełny rozkład kościoła. Niebiblijna
struktura kierowania kościołem to jak powitalny dywan dla diabła.
Jestem świadom, że zwracam się do pastorów kościołów instytucjonalnych, a także
domowych. Niektórzy pastorzy tych pierwszych zapewne posługują w kościołach o niebiblijnej
strukturze zarządzania, gdzie starsi są wybierani spośród zgromadzenia. Takich struktur zwykle nie
da się zmienić bez wywołania spięć.
Takim pastorom radzę, by zrobili, co się da, i z Bożą pomocą zmienili strukturę kierowania
kościołem. Niech przetrzymają chwilowy konflikt, bo jeśli nie zrobią niczego, pojawienie się
poważnego konfliktu w przyszłości jest nieuniknione. Jeśli się uda przetrwać początkowe niesnaski,
uniknie się problemów na przyszłość. A jeśli nie, zawsze można rozpocząć pracę w nowym kościele
i od początku zorganizować go w sposób biblijny.
Choć to bolesne, na dłuższą metę może przynieść więcej owocu dla Bożego Królestwa. Jeśli
ci, którzy aktualnie zarządzają kościołem, są prawdziwymi uczniami Chrystusa, pastor ma szansę
przekonać ich do zmiany struktury, z szacunkiem przedstawiając im na podstawie Pisma konieczne
do przeprowadzenia zmiany.
Kolegialny zarząd starszych?
Niektórzy wskazują, iż Biblia mówi wszędzie o starszych w liczbie mnogiej, sugerując w ten
sposób, że to niebiblijne, by pojedynczy starszy/pastor/przełożony prowadził trzodę. Jednakże w
mojej opinii nie jest to przekonujący dowód. Biblia faktycznie mówi, że w pewnych miastach
pieczę nad kościołem sprawował nie tylko jeden starszy, ale to nie znaczy, iż ci starsi byli
współzarządcami jednej wspólnoty. Kiedy na przykład Paweł zgromadził starszych z Efezu (zob.
Dz 20,17), jest oczywiste, iż w tamtym mieście były tysiące, a może i dziesiątki tysięcy wiernych
(zob. Dz 19,19). A zatem musiało tam być wiele wspólnot i całkiem możliwe, że każdy starszy stał
na czele oddzielnego kościoła domowego.
W Biblii nie znajdujemy żadnego przykładu, by do wykonania jakiegoś zadania Bóg
powoływał komitet. Kiedy chciał wyzwolić Izraela z Egiptu, powołał na lidera jednego mężczyznę,
Mojżesza. Inni mieli mu pomagać, ale wszyscy byli mu podlegli, choć każdy z nich, podobnie jak
Mojżesz, był osobiście odpowiedzialny za jakąś grupę ludzi. Wzorzec ten stale powtarza się w
Piśmie. Kiedy Bóg wyznacza zadanie, do jego wykonania powołuje jednego człowieka, zaś wzywa
innych, by mu pomogli.
Wydaje się zatem nieprawdopodobne, by Bóg powoływał komitet starszych, posiadających
taki sam zakres władzy, do sprawowania pieczy nad niewielkim, 20-osobowym kościołem
domowym. To wygląda na zaproszenie do kłótni.
Nie chcę przez to powiedzieć, iż każdy kościół domowy powinien pozostawać pod pieczą
tylko jednego starszego. Chodzi mi jednak o to, że jeśli w kościele jest więcej niż jeden starszy, ci
młodsi wiekiem i mniej duchowo dojrzali starsi powinni podlegać najstarszemu i najbardziej
duchowo dojrzałemu z nich. Zgodnie Biblią, to kościoły, a nie seminaria powinny być poligonem
szkoleniowym dla młodych wiekiem starszych/pastorów/przełożonych. A zatem jest możliwe, a
nawet wskazane, aby w kościele domowym było kilku starszych/pastorów/przełożonych, z których
młodsi byliby szkoleni przez starszego wiekiem.
Takie zjawisko zaobserwowałem nawet w kościołach rzekomo prowadzonych przez „równych
sobie” starszych. Zawsze jest jeden bardziej poważany przez pozostałych. Albo też jeden jest
dominujący, podczas gdy inni są bardziej bierni. Inaczej dochodzi do sporów. Przecież nawet
komitety zawsze wybierają jednego przewodniczącego. Kiedy grupa równych sobie zabiera się do
jakiegoś zadania, rozumieją, że jeden musi być liderem. Tak samo jest w kościele.
Co więcej, w 1Tm 3,4-5 Paweł przyrównuje odpowiedzialność starszych do odpowiedzialności
ojców. Starsi muszą dobrze kierować swoim domem, aby potrafili kierować kościołem. Ale jak
dwóch równoważnych ojców mogłoby kierować rodziną? Podejrzewam, że byłyby problemy.
Starsi/pastorzy/przełożeni powinni być wzajemnie powiązani w większe lokalne ciało, aby
mogli się wzajemnie przed sobą rozliczać (ze swego życia) oraz w razie potrzeby uzyskiwać
pomoc. Paweł pisał o „kolegium prezbiterów (starszych)” [BT], które najpewniej składało się z
presbyteros (starszych) oraz innych osób posiadających dary posługiwania. Jeśli w miejscowej
wspólnocie jest apostoł-założyciel, on także może służyć pomocą w przypadku problemów
wynikających z błędów jakiegoś starszego. Kiedy błądzą pastorzy instytucjonalni, to taka sytuacja,
ze względu na strukturę kościoła, zawsze powoduje duże trudności. Trzeba utrzymać budynek i
realizować programy. Natomiast kościoły domowe mogą się natychmiast rozwiązać, gdyby pastor
zbłądził. Wtedy członkowie mogą po prostu dołączyć do innej wspólnoty.
Autorytet do służby
Choć Bóg udziela pastorowi duchowego autorytetu do kierowania kościołem, nie daje mu to
prawa do dominowania nad trzodą. Nie on jest panem, tylko Jezus. Wierni nie są jego trzodą, ale
Bożą.
Paście trzodę Boga, która jest wśród was, troszcząc się o nią nie pod przymusem, ale z ochotą,
zgodnie z wolą Boga, nie dla marnego zysku, lecz z oddaniem, nie jak ci, którzy mają władzę
nad powierzonymi sobie, ale jak ci, którzy stają się wzorem dla trzody. A gdy się objawi
Arcypasterz, otrzymacie niewiędnący wieniec chwały (1P 5,2-4).
Każdy pastor zostanie kiedyś rozliczony ze swojej służby przed sędziowskim tronem Chrystusa.
Poza tym w sprawach finansowych samodzielny starszy/pastor/przełożony nie powinien działać
sam. Jeśli regularnie bądź sporadycznie są zbierane pieniądze na jakiś cel, to inni ze wspólnoty
powinni się zająć ich rozliczeniem, aby nie powstały żadne podejrzenia co do dysponowania
funduszami (zob. 2Kor 8,18-23). Powinna to być grupa wybierana lub wyznaczana.
Opłacanie starszych
Biblia mówi wyraźnie, że starsi/pastorzy/przełożeni mają być opłacani, gdyż są pełnoetatowymi
pracownikami kościoła. Paweł napisał:
Prezbiterzy [pastorzy/starsi/przełożeni], którzy dobrze sprawują swój urząd, powinni
doznawać podwójnego szacunku, najbardziej zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i
nauczaniem. Pismo bowiem mówi: Nie zawiążesz pyska młócącemu wołowi, oraz: Zasługuje
robotnik na swoją zapłatę (1Tm 5,17-18).
Temat jest jasny: Paweł używa nawet słowa zapłata. Jego wcześniejsze, bardziej mgliste zdanie
o zasługiwaniu na podwójny szacunek łatwo zrozumieć, gdy uwzględni się kontekst. W
poprzedzających wersetach napisał o obowiązku utrzymywania przez kościół wdów, które inaczej
pozostałyby bez środków do życia. Tamten urywek zaczął podobnie: „Okazuj szacunek wdowom,
które naprawdę są wdowami” (zob. 1Tm 5,3-16). Tak więc w tym kontekście „szacunek” oznacza
wsparcie finansowe. Starsi, którzy się dobrze wywiązują, są godni podwójnego szacunku, czyli
mogą otrzymywać co najmniej dwa razy tyle co wdowy, a więcej, jeśli mają na utrzymaniu dzieci.
Kościół instytucjonalny na całym świecie w zasadzie utrzymuje swoich pastorów (nawet w krajach
ubogich), natomiast wiele kościołów domowych, zwłaszcza na Zachodzie, tego nie robi. Wynika to,
jak sądzę, po części z faktu, że wiele ludzi w świecie zachodnim przyłącza się do kościołów
domowych dlatego, że w głębi serca są buntownikami; szukają i znajdują najmniej obciążającą ich
formę chrześcijaństwa. Powiadają, że są w kościele domowym, bo chcieli uciec od niewoli kościoła
instytucjonalnego, ale tak naprawdę chcieli uciec od jakichkolwiek zobowiązań wobec Chrystusa.
Znaleźli kościoły, które nie wymagają żadnych finansowych obciążeń, co stoi w wyraźniej
sprzeczności z tym, czego Chrystus oczekuje od swoich uczniów. Ci, których bogiem jest pieniądz i
którzy tego dowodzą gromadząc skarby na ziemi, a nie w niebie, nie są prawdziwymi uczniami
Chrystusa (zob. Mt 6,19-24; Łk 14,33). Jeśli nasze chrześcijaństwo nie ma wpływu na sposób
rozporządzania naszymi pieniędzmi, nie jesteśmy w ogóle chrześcijanami.
Kościoły domowe aspirujące do biblijnych wzorców powinny utrzymywać swoich pastorów,
troszczyć się o biednych oraz wspierać misje. W ofiarności i we wszystkich sprawach finansowych
powinny daleko wyprzedzać kościoły instytucjonalne, jako że nie muszą utrzymywać budynków
ani opłacać personelu realizującego różne programy. Aby utrzymać pastora wystarczy tylko dziesięć
osób, które nie robią nic więcej oprócz płacenia dziesięciny. Dziesięć osób, oddających 20% ze
swych dochodów może utrzymać i pastora i misjonarza, zapewniając mu życie na takim samym
poziomie jak pastor.
Czym zajmują się pastorzy?
Przypuśćmy, że spytamy przeciętnego wiernego: – Do czyich obowiązków należy robienie
następujących rzeczy: dzielenie się ewangelią z ludźmi niezbawionymi; prowadzenie świętego
życia; upominanie, zachęcanie i pomaganie innym wierzącym; odwiedzanie chorych; nakładanie na
nich rąk, by wyzdrowieli; noszenie brzemion innych; służenie swymi darami całej wspólnocie;
zapieranie się samego siebie, ponoszenie ofiary dla Bożego Królestwa; pozyskiwanie, chrzczenie i
nauczanie uczniów, by przestrzegali przykazań Chrystusa?
Wiele osób chodzących do kościoła odpowiedziałoby bez zastanowienia: – To wszystko
należy do obowiązków pastora. – Ale czy rzeczywiście?
Zgodnie z Biblią każdy wierzący ma dzielić się ewangelią z niezbawionymi:
Pana zaś, Chrystusa, uświęćcie w waszych sercach, gotowi zawsze do obrony wobec każdego,
kto od was żąda słowa o tej nadziei, która jest w was. Czyńcie to jednak łagodnie i z
bojaźnią… (1P 3,15-16a).
Każdy wierzący ma prowadzić święte życie:
Ale za przykładem Świętego, Tego, który was powołał, sami też bądźcie święci w swoim
postępowaniu. Zostało przecież napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (1P 1,15-16).
Każdy wierzący ma się modlić:
Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie… (1Tes 6,16-17).
Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie upominał, zachęcał i pomagał innym
wierzącym:
Prosimy was, bracia, abyście napominali niesfornych, pocieszali bojaźliwych, umacniali
słabych, wszystkim okazywali cierpliwość (1Tes 5,14).
Każdy wierzący ma odwiedzać chorych:
… byłem nagi i ubraliście Mnie, byłem chory i odwiedziliście Mnie, byłem w więzieniu i
przyszliście do Mnie (Mt 25,36).
Dalsze obowiązki
Ale to nie wszystko. Każdy wierzący ma nakładać ręce na chorych i ich uzdrawiać:
Tym, którzy uwierzą, będą towarzyszyć takie znaki: w Moje imię będą wyrzucać złe duchy,
będą mówić nowymi językami, węże będą brać do rąk, a jeśliby wypili coś zatrutego, nie
zaszkodzi im. Na chorych będą kłaść ręce i odzyskają zdrowie (Mk 16,17-18).
Każdy wierzący ma nosić brzemiona innych wierzących:
Jedni drugich ciężary noście, i tak wypełnicie prawo Chrystusa (Ga 6,2).
Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie posługiwał swoimi darami dla dobra innych:
Jeśli więc mamy różne dary, według udzielonej nam łaski, to jeśli ktoś ma dar prorokowania –
niech go używa zgodnie z wiarą, jeśli dar służby – niech służy, jeśli dar nauczania- niech
naucza, jeśli dar napominania – niech napomina, jeśli dar wspomagania – niech to robi z
hojnością, jeśli ktoś jest przełożonym – niech działa z gorliwością, a kto okazuje miłosierdzie
– niech czyni to z radością (Rz 12,6-8).
Każdy wierzący ma się zaprzeć samego siebie i ponosić ofiary dla Bożego Królestwa:
Następnie przywołał do siebie tłum wraz ze swoimi uczniami i powiedział: Jeśli ktoś chce
pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie
naśladuje. Kto bowiem chce swoje życie zachować, utraci je, a kto utraci swoje życie z
Mojego powodu i dla Ewangelii, ten je ocali (Mk 8,34-35).
Od każdego wierzącego oczekuje się, że będzie pozyskiwać, chrzcić i nauczać uczniów
przestrzegania przykazań Chrystusa:
Kto by unieważnił jedno, choćby najmniejsze przykazanie i tak by nauczał, będzie
najmniejszy w Królestwie Niebios. Kto jednak będzie posłuszny Prawu i będzie tak nauczał,
zostanie nazwany wielkim w Królestwie Niebios (Mt 5,19).
Idźcie więc i czyńcie uczniów wśród wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i
Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z
wami przez wszystkie dni aż do końca świata (Mt 28,19-20).2
Wszystkie te obowiązki zostały nałożone na każdego wierzącego, a jednak większość członków
kościoła uważa, że dotyczą tylko pastorów! To chyba wynika z tego, że sami pastorzy sądzą, iż
wyłącznie oni są odpowiedzialni za spełnianie tych zadań.
Co zatem pastorzy mają do roboty?
Jeśli wszystkie te obowiązki zostały nałożone na każdego wierzącego, co zatem mają do roboty
pastorzy? Mówiąc krótko, są powołani, by przygotować wierzących do wykonywania tego
wszystkiego (zob. Ef 4,11-12). Mają nauczać wierzących przestrzegania wszystkich przykazań
Chrystusa (zob. Mt 28,19-20) słowem oraz swoim przykładem (zob. 1Tm 3,2; 4,12-13; 5,17; 2Tm
2,2; 3,16 - 4,4; 1P 5,1-4).
Już jaśniej nie można tego wyrazić. Biblijna rola pastora nie polega na tym, by gromadzić jak
najwięcej ludzi na niedzielne nabożeństwa, ale na tym, żeby „każdego człowieka ukazać
doskonałym w Chrystusie” (Kol 1,28). Biblijni pastorzy nie „łechcą” ludzkich uszu (zob. 2Tm 4,3
BW); oni nauczają, wychowują, napominają, ganią, karcą i gromią, a wszystko to w oparciu o Boże
Słowo (zob. 2Tm 3,16 - 4,4).
W swoim liście do Tymoteusza Paweł wymienił niektóre kwalifikacje kandydata do funkcji
pastora. Czternaście spośród piętnastu dotyczą jego charakteru, co wskazuje na to, że najważniejszy
jest przykład jego życia:
Jeśli ktoś zabiega o urząd biskupa (przełożonego), pragnie tego, co dobre. Trzeba więc, aby
biskup (przełożony) był bez zarzutu, mężem jednej żony, trzeźwy, rozsądny, uprzejmy,
gościnny i dobry jako nauczyciel i wychowawca. Nie powinien nadużywać wina, być
porywczy, ale łagodny, nastawiony pokojowo i nie przywiązujący wagi do pieniędzy.
Powinien dobrze kierować swoim domem, mieć dzieci posłuszne i pełne szacunku. Jeśli
bowiem ktoś nie umie kierować własnym domem, jak będzie dbał o Kościół Boga? Nie
powinien to być ktoś nowo nawrócony, aby nie opanowała go pycha i przez to nie wpadł w
potępienie, jak diabeł. Powinien też mieć dobrą opinię wśród niewierzących, aby nie
doznawał zniewag i nie wpadł w sidła diabła (1Tm 3,1-7).
2. Jeśli uczniowie Jezusa mieli nauczać swoich uczniów przestrzegać wszystkiego, co im nakazał, to w
konsekwencji nauczaliby też swoich uczniów pozyskiwać dalszych uczniów, chrzcząc oraz nauczając ich przestrzegać
wszystkiego, co Chrystus im nakazał. I tak pozyskiwanie, chrzczenie i nauczanie uczniów byłoby nieustannym
nakazem, obowiązującym każdego kolejnego ucznia.
Porównanie powyższych wymogów z tymi, jakie często publikują kościoły instytucjonalne,
poszukujące nowego pastora, wyjawia najpoważniejszy problem wielu kościołów. Szukają
pracownika w charakterze menadżera/artysty rozrywkowego/zwięźle wypowiadającego się
mówcy/administratora/psychologa/dyrektora różnych programów/pozyskiwacza
funduszy/przyjaciela wszystkich/konia pociągowego. Chcą kogoś do „prowadzenia służby w
kościele”. Jednakże biblijny przełożony musi być nade wszystko człowiekiem wielkiego
charakteru, głęboko oddanym Chrystusowi, prawdziwym sługą, ponieważ jego celem jest
„reprodukcja” samego siebie. Musi szczerze powiedzieć wiernym: „Stańcie się moimi
naśladowcami, jak i ja stałem się naśladowcą Chrystusa” (1Kor 11,1).
W celu dalszego przestudiowania tego tematu (funkcja pastora) zobacz także Dz 20,28-31; 1Tm
5,17-20 oraz Tt 1:5-9.
Funkcja diakona
Na zakończenie wspomnę pokrótce o diakonach. Jest to druga funkcja sprawowana tylko w
lokalnym kościele, a nie wymieniona wśród pięciu darów posługiwania. Diakoni, w odróżnieniu od
starszych, nie posiadają żadnej władzy w kościele. W języku greckim termin ten brzmi diakonos i
dosłownie znaczy „sługa”.
Za pierwszych diakonów uważa się siedmiu mężczyzn wyznaczonych do codziennego karmienia
wdów w jerozolimskim kościele (zob. Dz 6,1-6). Zostali wybrani przez zgromadzenie i wysłani do
służby przez apostołów. Co najmniej dwaj, Filip i Szczepan, zostali później wyniesieni przez Boga
do roli pełnych mocy ewangelistów.
O diakonach czytamy też w 1Tm 3,8-13 oraz Flp 1,1. Najwyraźniej funkcję tę mogą pełnić
mężczyźni lub kobiety (zob. 1Tm 3,11).

Brak komentarzy: