środa, 15 października 2014


Jak dać się prowadzić Duchowi Świętemu

Ewangelia Jana zawiera szereg obietnic Jezusa dotyczących roli Ducha Świętego w życiu
wierzących. Oto kilka z nich:
A Ja poproszę Ojca i da wam innego Orędownika, aby był z wami na wieki. Ducha Prawdy,
którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi i nie zna. Wy Go znacie, bo przebywa
z wami i w was będzie (J 14,16-17).
Orędownik zaś, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On nauczy was
wszystkiego i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,26).
Ale Ja mówię wam prawdę: Lepiej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę,
Orędownik do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę Go do was… Jeszcze mam wiele wam
do powiedzenia, ale teraz nie możecie temu podołać. Kiedy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy,
doprowadzi was do całej prawdy. Nie będzie bowiem mówił od siebie, ale będzie mówił, co
usłyszy, i objawi wam to, co ma nastąpić. On mnie uwielbi, bo z Mojego weźmie i wam
objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest Moje. Dlatego powiedziałem, że z Mojego weźmie i
wam objawi (J 16,7.12-15).
Jezus obiecał uczniom, że Duch Święty w nich zamieszka. Będzie też im pomagał, nauczał,
prowadził i pokazywał rzeczy przyszłe. Jako współcześni uczniowie Chrystusa nie mamy powodu
uważać, że Duch Święty będzie dla nas czynił nieco mniej.
Zadziwiające, Jezus powiedział uczniom, że dla nich będzie lepiej, jeśli On odejdzie, bo inaczej
Duch Święty nie przyjdzie! To im mówiło, że ich więź z Duchem Świętym może być tak samo
ścisła, jak gdyby fizycznie Jezus nadal z nimi był. W przeciwnym razie nie byłoby to dla nich
korzystne. Dzięki Duchowi Świętemu Jezus jest zawsze z nami i w nas.
W jaki sposób możemy oczekiwać kierownictwa Ducha Świętego?
Samo imię, Duch Święty, wskazuje, iż Jego pierwszorzędna rola, jeśli chodzi o prowadzenie nas,
polega na pomaganiu nam w dojściu do świętości i posłuszeństwa Bogu. Zatem kierownictwo
Ducha Świętego dotyczy wszystkiego, co wiąże się ze świętością i wypełnianiem Bożej woli na
ziemi. Będzie nas prowadził do posłuszeństwa wszystkim ogólnym przykazaniom Chrystusa, a
także konkretnym, dotyczącym właśnie tej służby, do jakiej Bóg nas powołał. Jeśli więc
oczekujemy kierownictwa Ducha odnośnie do naszej konkretnej służby, musimy się poddać Jego
kierownictwu w sferze świętości. Nie można mieć jednego bez drugiego. Zbyt wielu sług Bożych
chce, aby Duch Święty „aranżował” spektakularne wydarzenia i cuda w ich służbie, ale nie chcą się
przejmować „drobniejszymi” aspektami świętości. To wielki błąd. Jak Jezus prowadził swych
uczniów? Po pierwsze, udzielał im ogólnych wskazówek dotyczących świętości. Jego konkretne
polecenia co do ich posługi były stosunkowo nieznaczne. Tak samo jest z mieszkającym w nas
Duchem Świętym. Jeśli chcemy być prowadzeni przez Ducha, musimy przede wszystkim podążać
Jego drogą ku świętości.
Apostoł Paweł napisał: „Ci, którzy dają się prowadzić Duchowi Boga, są synami Boga” (Rz
8,14). To właśnie kierownictwo Ducha wyróżnia nas jako Boże dzieci. A zatem wszystkie Boże
dzieci są prowadzone przez Ducha. To od nas, posiadających wolną wolę, zależy, czy będziemy
posłuszni Jego prowadzeniu.
Wobec tego żaden chrześcijanin nie musi się uczyć, jak dać się prowadzić Duchowi Świętemu,
bo On i tak prowadzi każdego wierzącego. Z drugiej strony szatan stara się sprowadzać Boże dzieci
na manowce, bo nadal posiadamy w sobie starą, cielesną naturę, która próbuje nas prowadzić
wbrew Bożej woli. Wierzący muszą się więc nauczyć odróżniać, czy prowadzi ich Duch, czy też są
pod innym wpływem. Ten proces prowadzi do dojrzałości. Ale fakt podstawowy jest następujący:
Duch zawsze poprowadzi nas zgodnie z Bożym Słowem pisanym, i zawsze do tego, co jest słuszne
i miłe Bogu, co przyniesie Mu chwałę (zob. J 16,14).
Głos Ducha Świętego
Chociaż Pismo stwierdza, że Duch Święty czasem może prowadzić nas w sposób dość
spektakularny – przez wizje, proroctwo czy słyszalny głos Boga – to zwykle komunikuje się z nami
w naszym duchu, poprzez „wrażenia”. To znaczy, że jeśli chce, byśmy coś zrobili, będzie nas w
naszym duchu do tego „popychał”, i odczujemy Jego „prowadzenie”, by podążać w jakimś
kierunku.
Ten głos naszego ducha można nazwać „sumieniem”. Wszyscy wierzący ten głos znają. Jeśli
jesteśmy kuszeni, nie słyszymy wyraźnego głosu: – Nie ulegaj tej pokusie. – Czujemy raczej, że coś
wewnątrz opiera się tej pokusie. A jeśli jej ulegniemy i popełnimy grzech, nie słyszymy wyraźnego
głosu: – Zgrzeszyłeś! Zgrzeszyłeś! – Po prostu odczuwamy wewnętrzne przekonanie, które
prowadzi nas do opamiętania i wyznania grzechu.
W podobny sposób Duch nas uczy i prowadzi do prawdy oraz zrozumienia. Może udzielić
niespodziewanego wewnętrznego objawienia (zawsze zgodnego z Biblią). Opisanie komuś takiego
objawienia może nam zabrać 10 minut, ale od Ducha Świętego przychodzi ono w ciągu kilku
sekund.
Podobnie Duch Święty prowadzi nas w sprawach posługi. Trzeba tylko podjąć świadomy
wysiłek, by nadstawić ucha na te wewnętrzne wskazówki i wrażenia, a powoli nauczymy się,
metodą prób i błędów, podążać za Duchem w sprawach dotyczących służby. Natomiast jeśli
pozwalamy naszej głowie (racjonalnemu lub nieracjonalnemu myśleniu) wtrącić się w sferę serca
(gdzie Duch nas prowadzi), popełniamy błędy odnośnie do Bożej woli.
Jak Duch prowadził Jezusa
Jezus był prowadzony przez Ducha poprzez wewnętrzne wrażenia. Na przykład ewangelista
Marek opisuje, co się zdarzyło po Jego chrzcie w Duchu Świętym, tuż po tym, jak Jan ochrzcił go
w wodzie:
Następnie Duch zaprowadził Go [ang. nakłonił Go, by poszedł] na pustynię (Mk 1,12).
Jezus nie słyszał żadnego głosu ani nie miał wizji, która by Go poprowadziła na pustynię, został
po prostu nakłoniony. Tak właśnie Duch Święty zwykle nas prowadzi. Odczuwamy wewnętrzne
jasne przekonanie, pobudkę, by coś zrobić.
Kiedy Jezus powiedział sparaliżowanemu, spuszczonemu przez dach, że są mu przebaczone
grzechy, wiedział, że obecni tam nauczyciele Prawa myślą, iż bluźni. Skąd wiedział, co myślą?
Czytamy:
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w
waszych sercach? (Mk 2,8 BT)
Jezus rozpoznał w swym duchu, co myślą. Jeśli będziemy wrażliwi na głos swego ducha, także
będziemy wiedzieć, jak odpowiadać tym, którzy sprzeciwiają się dziełu Bożemu.
Prowadzenie Ducha w służbie Pawła
Po co najmniej 20 latach posługiwania Paweł dobrze się nauczył poddawać prowadzeniu Ducha
Świętego. W pewnym stopniu Duch pokazywał mu „rzeczy przyszłe”, odnoszące się do czekającej
go służby. Na przykład kiedy posługiwał w Efezie, miał pewne rozeznanie, jakim torem potoczy się
jego życie i służba w ciągu następnych trzech lat:
Po tych wydarzeniach Paweł postanowił [postanowił Paweł w duchu – BG] udać się do
Jerozolimy przez Macedonię i Achaję. Powiedział: Potem, gdy już tam będę, muszę i Rzym
zobaczyć (Dz 19,21).
Zauważmy, że Paweł nie obrał zamierzonego kierunku w swym umyśle ale w duchu. A więc to
Duch Święty prowadził go w duchu, by najpierw udał się do Macedonii i Achai (obydwie prowincje
położone w dzisiejszej Grecji), następnie do Jerozolimy, a w końcu do Rzymu. I taką dokładnie
drogę przebył. Jeśli mamy w swojej Biblii mapę pokazującą trzecią podróż misyjną Pawła oraz jego
drogę do Rzymu, możemy tę trasę prześledzić.
Paweł podróżował przez Macedonię i Achaję następnie wrócił do Macedonii, opływając
wybrzeże Morza Egejskiego, a potem przemierzał wybrzeże Egejskie Azji Mniejszej. W tej podróży
zatrzymał się w Milecie, wezwał starszych z pobliskiego Efezu i wygłosił do nich pożegnalną
mowę, w której powiedział:
Teraz natomiast przynaglany Duchem [będąc związany duchem – BG] udaję się do Jeruzalem.
Nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o czym
zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście (Dz 20,22-23).
Paweł mówił, że był „związany duchem”, co oznacza, że miał w swym duchu przekonanie, które
prowadziło go do Jerozolimy. Nie miał pełnego obrazu, co go tam spotka, ale stwierdził, że w
każdym mieście, gdzie się w swej podróży zatrzymywał, Duch Święty poświadczał, że czekają go
więzy i utrapienia. Jak Duch Święty mu poświadczał, że w Jerozolimie czekają go więzy i
utrapienia?
Dwa przykłady
W 21. rozdziale Dziejów Apostolskich są zapisane dwa incydenty, które dają odpowiedź na to
pytanie. Pierwszy wydarzył się, kiedy Paweł wylądował w Tyrze, portowym mieście nad Morzem
Śródziemnym:
Odszukaliśmy uczniów i pozostaliśmy u nich siedem dni. Pod wpływem Ducha mówili oni
Pawłowi, żeby nie szedł do Jerozolimy (w. 4).
W oparciu o ten werset niektórzy komentatorzy wysnuwają wniosek, że Paweł, kontynuując swą
podróż do Jerozolimy, był Bogu nieposłuszny. Jednakże biorąc pod uwagę pozostałe informacje
podane w księdze Dziejów nie ma wystarczających podstaw, by tak wnioskować. Prześledźmy tę
historię do końca.
Najwyraźniej uczniowie w Tyrze, wrażliwi duchowo, otrzymali rozeznanie, jakie kłopoty
czekają Pawła w Jerozolimie. Próbowali go więc przekonać, by tam nie szedł. Tłumaczenie
William’a to uwypukla, oddając ten werset następująco: „Z powodu wrażeń otrzymanych od Ducha
ostrzegali Pawła, by nie wchodził do Jerozolimy.”
Nic jednak nie wskórali, wbrew ich ostrzeżeniom Paweł i tak ruszył w drogę do Jerozolimy.
To nas uczy, by nie dodawać własnej interpretacji do objawień, jakie otrzymujemy w duchu.
Paweł dobrze wiedział, jakie trudności czekają go w Jerozolimie, ale wiedział też, że mimo to Bożą
wolą jest, aby tam poszedł. Jeśli Bóg coś nam objawia przez Ducha Świętego, to wcale nie oznacza,
że mamy iść i to rozpowiadać. Uważajmy też, by nie dodawać czegoś od siebie do tego, co objawił
Duch.
Przystanek w Cezarei
Kolejnym przystankiem w podróży Pawła do Jerozolimy było portowe miasto Cezarea:
Kiedy mieszkaliśmy tam przez dłuższy czas, przyszedł z Judei pewien prorok o imieniu
Agabos. Przybył do nas, wziął pas Pawła, związał sobie ręce i nogi i powiedział: To mówi
Duch Święty: Męża, do którego należy ten pas, tak zwiążą Żydzi w Jeruzalem i wydadzą w
ręce pogan (w. 10-11).
Oto kolejny przykład świadectwa Ducha Świętego, skierowanego do Pawła, iż w Jerozolimie
czekają go „więzy i utrapienia”. Zauważmy jednak, że Agabos nie powiedział: – Dlatego nie idź do
Jerozolimy, mówi Pan. – Przeciwnie, to Bóg tam Pawła prowadził, a za pośrednictwem proroctwa
Agabosa po prostu przygotował go na czekające go tam kłopoty. Zauważmy, że proroctwo tylko
potwierdziło to, o czym Paweł wiedział w swoim duchu już wiele miesięcy wcześniej. Nie
powinniśmy nigdy kierować się proroctwem; jeśli nie potwierdza tego, co już wiemy, wtedy nie
należy za nim podążać.
Proroctwo Agabosa można by nazwać „prowadzeniem spektakularnym”, ponieważ wykraczało
poza wewnętrzne wrażenie w duchu Pawła. Bóg zwykle je daje w postaci wizji lub słyszalnego
głosu wtedy, kiedy chce nam powiedzieć, że nasza droga nie będzie łatwa. Wie, że będziemy
potrzebowali takiej dodatkowej pewności, dlatego prowadzi nas w sposób tak spektakularny. Paweł,
przed podróżą do Rzymu w charakterze więźnia, miał nieomal zostać zabity przez tłum i spędzić
kilka lat w więzieniu. Jednak dzięki owemu spektakularnemu prowadzeniu, jakie otrzymał, potrafił
zachować w tym wszystkim spokój wiedząc, że wszystko zakończy się dobrze.
Nie martw się, jeśli nie doświadczasz takiego prowadzenia, w razie potrzeby Bóg się o nie
postara. Należy jednak zawsze się wsłuchiwać w świadectwo wewnętrzne i nim się kierować.
W kajdanach, acz zgodnie z Bożą wolą
Kiedy Paweł przybył do Jerozolimy, został pojmany i uwięziony. Jeszcze raz otrzymał
spektakularne prowadzenie w formie wizji samego Jezusa:
Następnej nocy ukazał mu się Pan i powiedział: Odwagi, jak bowiem dałeś o Mnie
świadectwo w Jeruzalem, tak trzeba dać świadectwo i w Rzymie (Dz 23,11).
Jezus nie zapytał: – Co tutaj robisz, Pawle? Czyż nie próbowałem cię ostrzec, byś nie przybywał
do Jerozolimy! – Właściwie potwierdził to, co apostoł wyczuł w swoim duchu przed miesiącami.
Paweł znajdował się w centrum Bożych zamierzeń, aby w Jerozolimie świadczyć o Jezusie. Później
miał też głosić Chrystusa w Rzymie.
Trzeba pamiętać, że Paweł został powołany do tego, by świadczyć nie tylko Żydom i poganom,
ale również królom (zob. Dz 9,15). W trakcie swego uwięzienia w Jerozolimie, a później w Cezarei
miał sposobność dawać świadectwo przed namiestnikiem Feliksem, Porcjuszem Festusem i królem
Agryppą, którego „prawie przekonał” (Dz 26,28) do wiary w Jezusa. W końcu został odesłany do
Rzymu, aby dał świadectwo przed samym cesarzem Neronem.
W drodze na spotkanie z Neronem
Na pokładzie statku wiozącego go do Italii Paweł jeszcze raz otrzymał Boże kierownictwo dzięki
wsłuchiwaniu się w swego ducha. Kiedy kapitan i właściciel statku zastanawiali się, w którym
porcie na Krecie przezimować, Paweł otrzymał objawienie:
Gdy upłynęło wiele czasu i żegluga stała się niebezpieczna, bo minął już post, Paweł przestrzegł
ich:
Mężowie, widzę [przewiduję – BW], że dalsza żegluga będzie związana z
niebezpieczeństwem i wielką szkodą nie tylko dla ładunku i statku, ale i dla naszego życia
(Dz 27,9-10).
Paweł przewidział, co się stanie. Z pewnością stało się to za sprawą wrażenia otrzymanego od
Ducha Świętego.
Niestety, kapitan nie posłuchał Pawła i skierował się do innej przystani. W efekcie statek przez
dwa tygodnie zmagał się z potężnym sztormem. Sytuacja była tak niebezpieczna, że drugiego dnia
załoga wyrzuciła cały ładunek, a trzeciego pozbyła się nawet olinowania. Jakiś czas później Paweł
otrzymał dalsze prowadzenie:
Kiedy przez wiele dni nie pokazało się ani słońce, ani gwiazdy, a wichura szalała z nie
mniejszą siłą, w końcu zaczęła znikać wszelka nadzieja naszego ocalenia. A gdy ludzie nie
chcieli już nawet jeść, wtedy Paweł stanął pośrodku nich i powiedział: Trzeba było, mężowie,
posłuchać mnie i nie odpływać z Krety. Uniknęlibyście tej niedoli i szkody. Mimo to wzywam
was teraz, abyście byli dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko statek. Tej nocy ukazał mi
się bowiem anioł Boga, do którego należę i któremu służę, i powiedział: Nie bój się, Pawle.
Musisz stanąć przed Cezarem, dlatego Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z
tobą. Bądźcie więc dobrej myśli, mężowie, bo ufam Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano.
Musimy przecież dopłynąć do jakiejś wyspy (Dz 27,20-26).
Chyba to jasne, dlaczego w świetle tamtej sytuacji Bóg pozwolił Pawłowi otrzymać dalsze
„spektakularne prowadzenie”. Po tamtej mordędze Paweł już wkrótce miał przeżyć rozbicie się
statku i zostać ukąszony przez jadowitego węża (zob. Dz 27,41 – 28,5). I czy nie jest miło, kiedy
anioł powie nam wcześniej, że wszystko zakończy się dobrze!
Rada praktyczna
Zacznijmy doszukiwać się w swoim duchu owych wrażeń, które są prowadzeniem Ducha
Świętego. Pewnie na początku popełnimy jakieś błędy sądząc, że to On nas dokądś prowadzi, a
jednak tak nie będzie. Ale to normalne. Nie załamujmy się i nie rezygnujmy.
Pomocne też są „chwile we własnej komorze”: czytanie Biblii oraz modlitwa w językach.
Bowiem wtedy modli się nasz duch i w sposób naturalny stajemy się wrażliwsi na sygnały płynące
z ducha. Czytając Boże Słowo i rozmyślając nad nim stajemy się na nie bardziej wrażliwi, bo Boże
Słowo jest duchowym pokarmem.
Kiedy Bóg daje nam swoje prowadzenie, jest ono konsekwentne. To znaczy, że w sprawie
ważnych decyzji należy przez jakiś czas trwać w modlitwach, aby się upewnić, że to Bóg nas
prowadzi, a nie nasze własne pomysły czy emocje. Jeśli podczas modlitwy nie mamy w sercu
pokoju, by podążać w jakimś kierunku, nie idźmy tam, dopóki nie otrzymamy Bożego pokoju.
Jeżeli otrzymamy jakieś spektakularne prowadzenie, to dobrze, ale nie wysilajmy się, żeby
koniecznie zobaczyć wizję albo usłyszeć głos. Bóg nie obiecał, że będzie nas prowadzić w ten
sposób (chociaż czasem zgodnie ze swą suwerenną wolą to robi). Jednak zawsze możemy ufać, że
nas poprowadzi dając nam wewnętrzne świadectwo.
I wreszcie, nie dodawajmy nic do tego, co nam Bóg mówi. Może wyjawić, że przygotował dla
nas jakąś służbę w przyszłości. Nie zakładajmy, że to się spełni za kilka tygodni, bo w
rzeczywistości może jeszcze upłynąć wiele lat. Znam to z doświadczenia. Nie zakładajmy niczego.
Paweł nieco wiedział, co go czeka w przyszłości, ale nie znał wszystkiego, bo Bóg mu tego nie
objawił. Bóg chce, abyśmy zawsze kroczyli wiarą.

Brak komentarzy: