sobota, 8 listopada 2014

Jezus przychodzi!
(Jesus Is Coming!)
By David Wilkerson
5 września 1988
__________
Tysiąc lat temu, mniej więcej o tym samym czasie, świat stanął
przed swoją najciemniejszą godziną. Według Historii Kościoła
Millera, kościół był bezbożny, odstępczy i bardzo słaby.
Dosłownie odchodziło z niego życie. Mahometanizm rozszerzał
się gwałtownie; Europa była pod panowaniem Węgrów, którzy
masakrowali tłumy; strach i przemoc były wszędzie na świecie.
Cała ludzkość żyła w niepewności i panice. Ze wszystkich stron
mnożyły się nieszczęścia - straszne katastrofy, zniszczenia nie do
opisania. Plagi i zarazy zabijały niezliczone miliony. Ale
prawdziwa panika była spowodowana niezwykłymi i
alarmującymi znakami na niebie. Zostało zarejestrowane, że
pojawiły się dziwne znaki na słońcu i księżycu. Kaznodzieje na
całym znanym świecie zaczęli głosić i prorokować, że świat
skończy się około roku 999, tuż przed rokiem 1000. Za tekst
posłużyła Ewangelia Łukasza 21:25-27: "I będą znaki na słońcu,
na księżycu i na gwiazdach, a na ziemi lęk bezradnych narodów,
gdy zahuczy morze i fale. Ludzie omdlewać będą z trwogi w
oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios
poruszą się. I wówczas ujrzą Syna Człowieczego
przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą."
Od roku 960 wzrosła panika. Ale rok 999 uważany był za ostatni
jaki będzie kiedykolwiek oglądany. Było to szatańskie
zwiedzenie, oparte na błędnej interpretacji poselstwa o milenium
(oznaczającym 1000 lat), które znajduje się w Objawieniu 20:1-
7. Ludzie zwalniali się z pracy; farmerzy przestawali siać i
zbierać żniwa; domom i budynkom pozwalano niszczeć;
historycy przestali notować wydarzenia. Bogaci i zamożni,
książęta i biskupi opuścili swoich przyjaciół i rodziny i
pospieszyli do Palestyny, by być tam w chwili przyjścia
Chrystusa. Miał On przyjść i ustanowić ziemski tron na Górze
Syjon. Oddali fortuny; królowie i cesarze błagali o pozwolenie
na wejście do klasztorów, by przyłączyć się do świętych
zakonów. Tłumy biednych ludzi spały na werandach świętych
budynków - albo przynajmniej w ich cieniu! Ludzie byli głodni,
ale nie było kukurydzy, ani mąki, ani bydła, ani zbiorów. Nie
uczyniono żadnych zapasów, gdyż wszystko miało się wkrótce
skończyć.
Ostatnia noc roku 999 była pełna paniki i niepokoju. Zły miał w
zanadrzu jeszcze jedno dzikie zagranie, które było podobno zbyt
okropne by go opisywać. Jerozolima była przepełniona tymi,
którzy czekali na Górze Syjon na Jezusa, który miał ukazać się
na obłoku. Gdy nastała północ, świat wstrzymał oddech. Zegar
wybił dwunastą - potem minutę po dwunastej - potem 5 minut -
nie było Jezusa! Noc zniknęła w świetle poranka i wszystko było
pełne pokoju. Tłumy powróciły do domu, do pługa, do
reperowania ruin, do sadzenia. Wszystko wróciło do normy.
Rezultat był taki, że strach zamienił się w śmiech i zabawę!
Wybudowano olbrzymie katedry, tłumy osiedliły się, by żyć bez
oczekiwania na Jego przyjście. Był to czas budowania -
budowania nawet imperiów. Wahadło przesunęło się w odwrotną
stronę.
Jezus miał przyjść w 1843 roku!
Wydarzyło się to znowu około 145 lat temu gdy William Miller,
założyciel ruchu Adwentystów ogłosił zaskakujące objawienie,
że Jezus przyjdzie w 1843 roku! Nawrócił się on z Deizmu i w
1833 roku został zarejestrowany jako kaznodzieja baptystyczny.
Po 14 latach studiowania Miller wykalkulował, że Jezus powróci
w podanym dniu roku 1843. Jego książka "Evidence From
Scripture and History of the Second Coming of Christ - About
the Year 1843" (Dowód z Pisma i Historii na Powtórne Przyjście
Chrystusa - Około Roku 1843), zawierała mapy, wykresy,
szczegółowe obliczenia i pewne dowody na to, że bez cienia
wątpliwości będzie to rok 1843! Wydawcą książki został Joseph
Hines i od roku 1839 do roku 1843, tysiące wierzących
wszystkich denominacji zostało przekonanych, że Jezus
przyjdzie w roku 1843. Nadeszła wyznaczona przez niego data.
Tłumy wyszły na górę, by oczekiwać przyjścia Pana. Gdy Jezus
nie przyszedł, Miller powrócił do swoich obliczeń, wyznał, że
popełnił błąd i wyznaczył ponowną datę! W roku 1845 został
prezydentem Adwentystów.
Czy uwierzycie, że to się znowu powtarza? Czy słyszeliście, że
Jezus przyjdzie na Rosh Hashanah, 11 września 1988 roku o
wschodzie słońca? I że III Wojna Światowa rozpocznie się 23 dni
później, 4 października; Armagedon zaś 4 października 1995, a
milenium o zachodzie słońca 23 grudnia 1995 roku? Kawał?
Bynajmniej! W naszym kraju pojawiła się książka zatytułowana:
"The Rapture - Rosh Hashanah and 88 Reasons Why!"
("Pochwycenie - Rosh Hashanah i 88 Powodów Dlaczego!").
Gdybyś nie znał Biblii, wiele z tych 88 powodów brzmiało by
całkiem przekonywująco. Książka Williama Millera, czytana
dzisiaj, jest nadal bardzo przekonywująca!
Czy Jezus przyjdzie o wschodzie słońca, 11 września 1988 roku?
To byłaby najwspanialsza wiadomość! Proszę, zrozumcie, że ja
nie ośmieszam tej książki. Jezus może przyjść w każdej chwili.
Mówię tylko, że wyznaczanie dat jest zwodnicze - wprowadza to
w błąd - jest niebiblijne. W rzeczywistości, mija się to z całym
poselstwem i znaczeniem przyjścia Chrystusa!
Musimy uważać, aby nie zaangażować się w to
kiedy i jak, a zapomnieć kto przychodzi!
Z pewnością, Jezus nigdy nie chciał, aby Jego ciało było tak
podzielone z powodu tej błogosławionej nadziei. Panuje takie
zamieszanie, taki podział co do tego kiedy On przyjdzie. Ruchy
charyzmatyczne i ewangeliczne podzielone są na wiele obozów -
wszystkie zaś przekonane, że wiedzą kiedy On przyjdzie.
Niektórzy mówią, że Jezus przyjdzie w dwóch etapach:
pierwszy: nagłe, niezapowiedziane pochwycenie, potem ucisk.
Inni reprezentują pogląd "środek ucisku," to znaczy, że przyjdzie
On po 3 latach ucisku. Jeszcze inni wierzą w "koniec ucisku,"
wyznając, że Jezus przyjdzie po 7 latach wielkiego ucisku.
Jest też wielka i rozszerzająca się debata na temat tysiącletniego
panowania Chrystusa na ziemi. Są premilenialiści, którzy wierzą
że po drugim przyjściu nastąpi tysiącletnie panowanie Chrystusa
w pokoju i sprawiedliwości (królestwo Boże), podczas którego
Chrystus będzie panował jako Król na tej ziemi, po czym
wreszcie nastąpi koniec świata. Postmilenialiści mówią, że
królestwo Boże jest już teraz: świat będzie chrystianizowany i
będziemy przeżywali długi okres sprawiedliwości i pokoju
"milenium". Mówią oni, że ewangelia zwycięży i pokona zło
tutaj na ziemi - potem przyjdzie Jezus. "Amilenialiści" wierzą, że
nie ma tysiącletniego panowania Chrystusa na ziemi, ale że są 2
królestwa istniejące równolegle: Boże królestwo światła i
szatańskie królestwo ciemności. W czasie przyjścia Chrystusa,
On ustanowi Swoje królestwo i zetrze królestwo szatana.
Krąży również teologia panowania, która mówi, że Jezus nie
przyjdzie aż Chrześcijanie obejmą władzę nad każdym
poziomem społeczeństwa - politycznym, socjalnym i
ekonomicznym - i podbiją systemy, uczynią świat świętym, a
potem sprowadzą Chrystusa jako Króla. Dodatkowo do
wszystkich tych nauk istnieją jeszcze wszelkie rodzaje
dyspensacjonalistów - wszystkie zgrabnie pomyślane, wszystkie
logiczne, wszystkie posiadające dowody z Pisma, wszystkie
twierdzą, że mają wyłączną rację. Nie widzę w mojej Biblii:
"Kalkulujcie i obliczajcie!", ale raczej "Bądźcie gotowi!"
Wierzę, że Duch Święty włożył to poselstwo w moje serce, aby
nikt nigdy nie był poruszony lub zwiedziony przez jakiegoś
ustanawiającego daty. Mówię razem z Pawłem: "Co się zaś tyczy
przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i spotkania naszego z
nim, prosimy was bracia, abyście nie tak szybko dali się
zbałamucić i nastraszyć, czy to przez jakieś wyrocznie, czy przed
mowę, czy przez list, rzekomo przez nas pisany, jakoby już nastał
dzień Pański. Niechaj was nikt w żaden sposób nie zwodzi..." (2
Tes. 2:1-3). Jezus powiedział: "Ale o tym dniu i godzinie nikt nie
wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec... czuwajcie
więc, bo nie wiecie kiedy pan domu przyjdzie... aby gdy
przyjdzie nie zastał was śpiącymi" (Marka 13:32-36). Ci, którzy
wyznaczają daty radzą sobie z tym mówiąc, że problem w tym,
aby znać dokładną datę Jego przyjścia jest związany z różnymi
strefami, czasu, dlatego nikt nie zna godziny w poszczególnej
strefie!
Bóg celowo zakrył czas przyjścia Chrystusa,
aby utrzymać swój lud w stanie czujności.
"Baczcie, czuwajcie; nie wiecie bowiem kiedy ten czas nastanie"
(Marka 13:33). Każda nauka o przyjściu Chrystusa, ucisku lub
tysiącletnim panowaniu, która okrada cię z czujności trwania w
modlitwie i minuta po minucie oczekiwania, nie jest od Boga!
Nie jest od Boga również ta, która okrada cię z gorliwości do
zdobywania zgubionych dla Chrystusa. Musimy żyć godzina za
godziną czekając, czuwając i pracując. Ci, którzy propagują tą
książkę o powrocie Chrystusa 11 września, mówią:
"Potrzebujemy czegoś by obudzić martwych Chrześcijan - ona
może to uczynić!" Ale ja mówię, jeżeli odeszli od Boga, nie
czuwali, byli leniwi, nie zrobi tego żadne emocjonalne
szarpnięcie. 12,13,14 i 15 września staną się szydercami. Staną
się jeszcze bardziej leniwi.
Kiedy byłem chłopcem we wczesnym ruchu
Zielonoświątkowym, przyjście Jezusa było głoszone w taki
sposób, że bytem śmiertelnie wystraszony. Tekstem było zawsze:
"Wtedy dwóch będzie na roli, jeden będzie wzięty, a drugi
zostawiony. Dwie mleć będą na żarnach, jedna będzie wzięta, a
druga zostawiona. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, którego dnia
Pan wasz przyjdzie... Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn
Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie"
(Mat. 24:40-44). Słuchałem ewangelistów, którzy mówili o
głosie trąby, gdy miliony znikną, samochody będą się rozbijały,
samoloty spadały, pociągi wykolejały! Pewnego dnia wróciłem
ze szkoły do domu i nie było mojej mamy! Myślałem, że
ominęło mnie Jego przyjście - co za panika! Myślałem, że mnie
zostawiono!
Tak jest dla wielu Chrześcijan. Jego przyjście napełnia ich
strachem - żyją z uczuciem zgrozy, myśląc o ostatniej trąbie!
Jeżeli w ich sercach jest bunt i nie wyjawiony grzech, będzie to
straszne. Ale w tym kazaniu chcę mówić o Jego przyjściu w
innym świetle - to znaczy, czym jest Jego przyjście dla
zwycięzcy, dla tych, którzy Go kochają.
On przyjdzie w taki sam sposób w jaki odszedł!
"Gdy oni tedy się zeszli, pytali Go, mówiąc: Panie, czy w tym
czasie odbudujesz królestwo Izraelowi? Rzekł do nich: Nie
wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy Swojej
ustanowił... I gdy to powiedział, a oni patrzyli, został uniesiony
w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu. I gdy tak patrzyli
uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj mężowie w
białych szatach stanęli przy nich i rzekli: Mężowie galilejscy,
czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został
wzięty w górę, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do
nieba" (Dz. Ap. 1:6-11).
Pierwsza rzecz, jaką Jezus zrobił, to zebrał tych, którzy zostali
wybrani, aby widzieli Go wstępującego do Ojca, "spożywając z
nimi posiłek..." (Dz. Ap. 1:4). Około 120 zostało zwołanych
przez Samego Jezusa na Górę Oliwną. Myślę, że nie wiedzieli
ani nie domyślali się tego co miało się wydarzyć. On próbował
przygotowywać ich na Swój powrót do Ojca: "... gdyż odchodzę
do Ojca i już mnie nie ujrzycie" (Jana 16:10). Jak ograniczony
umysł mógłby pojąć takie słowa? Jak On odejdzie? Czy znowu
umrze? Czy przyjedzie rydwan ognisty, jak po Eliasza? Czy
aniołowie zabiorą Go? Czy nagle zniknie w powietrzu? To było
coś o czym Jezus ich ostrzegał: "Słyszeliście, że powiedziałem
wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali,
tobyście się radowali, że idę do Ojca..." (Jana 14:28). Mówili
więc: "Cóż to znaczy, co mówi: Jeszcze tylko krótki czas? Nie
wiemy co mówi" (Jana 16:18).
W taki sposób, w jaki zebrał swoich uczniów, Jezus znowu
najpierw zbiera Swój lud do Siebie, aby go przygotować nas na
Swój powrót. Ale czy my to zrozumiemy? Bóg zawsze miał lud,
ale przed samym Jego przyjściem uczyni to samo, co uczynił
zanim odszedł. Czyni to już teraz! Dzieje się to tutaj, w Times
Square Church, w całej Ameryce, Chinach, Europie, Polsce,
Rosji. Małe grupki i większe grupy przychodzą na wołanie
Ducha Świętego, by "wyjść Mu na spotkanie." Usłyszeli głos
trąby! Usłyszeli wołanie: "Oto nadchodzi Oblubieniec, wyjdźcie
mu na spotkanie" (Mat. 25:6).
Jezus powiedział, że powinni się radować, a jednak powiedział
im: "...Wy płakać i narzekać będziecie... wy smutni będziecie..."
(Jana 16:20). Jezus zbiera lud, który ma polecenie by radować
się, ponieważ On przychodzi dokładnie tak jak odszedł. Jezus
opowiedział o strasznych rzeczach, które przyjdą na tą ziemię -
tak strasznych, że serce ludzi zawiedzie ich ze strachu, gdy
zobaczą sąd spadający na nich ze wszystkich stron. Ale ci zebrani
mają się nie bać, ale radować się, gdy wszystkie moce nieba będą
poruszone. "A gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i
podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze" (Łuk.
21:28).
Odszedł uwielbiony człowiek -
powróci uwielbiony człowiek!
"... Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak
przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba." To ciało z krwi i
kości zostało ukrzyżowane, ciało z krwi i kości zostało położone
w grobie i ciało z krwi i kości zmartwychwstało! To był Jezus z
krwi i kości, którego dotknął Tomasz. Dotknął Jego rąk i włożył
swoją rękę w Jego bok. To był prawdziwy człowiek - uwielbiony,
który wstąpił do Ojca! Jezus nie wyparował przed nimi! Został
podniesiony w obłoku, aż stracili Go z oczu! Jaki to musiał być
niezwykły widok: Jezus promieniujący chwałą, z twarzą
zwróconą w stronę nieba, powoli podnosi się ponad nimi.
Musieli upaść na swoje kolana!
Widzieli cale wydarzenie mając oczy skierowane na Niego "gdy
tak patrzyli uważnie... oddalał się ku niebu..." Nawet nie
mrugnęli okiem, a Jego już nie było! Ujrzeli cały, przejrzysty
obraz. To prawda, że my będziemy przemienieni w mgnieniu
oka. "... wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka
mgnieniu, na głos trąby ostatecznej..." (l Kor. 15:51-52). Paweł
mówi o przemienieniu naszych ciał, kiedy "... porwani będziemy
w obłokach w powietrze na spotkanie Pana..." (l Tes. 4:17). On
przyjdzie szybko, nagle, a nasze ciała będą przemienione w
jednej chwili.
Ale co stanie się zanim przemienione zostaną nasze ciała?
Wierzę, że odkupieni zobaczą jak On zstępuje, dokładnie tak, jak
120 widziało Go wstępującego do nieba! Wierzę, że przyjście
Chrystusa będzie objawieniem Jego chwały Jego oblubienicy.
Ostatnia trąba symbolizuje ostatnie przebudzenie "... to mój miły,
oto idzie on, wspina się po górach... zagląda przez kraty" (Pieśń
nad Pieśniami 2:8-9). A On przyjdzie szybko, nagle, nasze ciała
będą przemienione w jednej chwili. Najpierw zapuka "... słuchaj,
to mój miły puka..." (Pieśń nad Pieśniami 5:2). Jak może
oblubienica nie odczuć przybliżania, się jej ukochanego? W
starożytnych czasach przybliżanie się oblubieńca było
oznajmiane oblubienicy i jej świcie z odległości co najmniej
dwóch skrzyżowań: "Oto nadchodzi oblubieniec!"
"Dlatego okiełzajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc, połóżcie
całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w
objawieniu się Jezusa Chrystusa" (l Piotra 1:13). Wy zaś, bracia,
nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej
zaskoczył" (l Tes. 5:4). My kochamy Go, chociaż Go nie
widzimy. Ale czy tak będzie kilka chwil przed Jego przyjściem?
"Tego miłujecie, chociaż go nie widzieliście, wierzycie w niego,
choć go teraz nie widzicie, i weselicie się radością
niewysłowioną i chwalebną" (l Piotra 1:8). Teraz jest On radością
niewymowną i pełną chwały, gdy dotyka nas przez Swojego
Ducha. Czy On kiedykolwiek przyszedł do Twojego pokoju? Czy
kiedykolwiek był tak blisko, że myślałeś, że jesteś w niebie?
Więc jak będzie wtedy, gdy On zacznie pociągać nas bliżej
poprzez odczuwanie Jego obecności i chwały?
Paweł sugeruje, że święty lud Boży będzie wiedział, iż dzień ten
się przybliża: "Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych... lecz
dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się
ten dzień przybliża" (Hebr. 10:25). "Lecz wiemy, że gdy się
objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim,
jakim jest" (1 Jana 3:2). "Oto przychodzi wśród obłoków, i ujrzy
go wszelkie oko, a także ci, którzy go przebili..." (Obj. 1:7). "I
oglądać będą Jego oblicze, a imię Jego będzie na ich czołach"
(Obj. 22:4). "...będąc pełen Ducha Świętego, ujrzał chwałę Bożą
i Jezusa stojącego po prawicy Bożej" (Dz. Ap. 7:55). Szczepan
jest obrazem ludzi żyjących w czasach ostatecznych "pełnych
Ducha Świętego", którzy otrzymają otwarte oczy i otwarte
niebiosa. Zobaczymy Jezusa przychodzącego w chwale, z
wszystkimi świętymi aniołami. Ujrzymy piękno Jego chwały!
Jego przyjście będzie wielkim świętem
zarówno dla oblubienicy jak i dla Oblubieńca.
My, którzy tworzymy oblubienicę, nie będziemy się bali, gdy On
się pojawi. "Ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień
Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia
chwały jego radowali się i weselili" (l Piotra 4:13). Nigdy nie
zapomnij, że On nie zaskoczy tych, którzy na Niego oczekują,
którzy "oczekują błogosławionej nadziei i objawienia chwały
wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa" (Tyt.
2:13), tych, którzy "oczekują i pragną gorąco nastania dnia
Bożego..." (2 Piotra 3:12). Ci, którzy patrzą i oczekują Go
"wykorzystując czas, gdyż dni są złe" (Ef. 5:16). Oni nie siedzą
przed telewizorami. Nie są pochłonięci marzeniami i ambicjami!
Ale są zajęci przystrajaniem się jak oczekująca oblubienica.
Zajmują się tym dotąd, aż przyjdzie. Ten dzień nie zaskoczy
tych, którzy są przygotowani. Nie przyjdzie jak złodziej do tych,
którzy na Niego oczekują!
To będzie również dzień radości Pańskiej! On pragnie być ze
Swoją oblubienicą: "Ja należę do mojego miłego i ku mnie
zwraca się jego pożądanie" (Pieśń nad Pieśniami 7:11).
Zapominamy o Jego podekscytowaniu, Jego radości i
oczekiwaniu. Tak! On pragnie Swojej oblubienicy! Jezus płakał
nad grobem Łazarza. Podskoczył z radości gdy uczniowie
powrócili z misji wyganiania demonów (zobacz Łuk. 10:17-20).
On jest uwielbionym człowiekiem, uczestniczącym we
wszystkich naszych uczuciach, pełen radosnego oczekiwania na
przyjęcie Swojej oblubienicy, na wzięcie jej i pociągnięcie do
Siebie!
On obiecał ukazać się tym, którzy oczekują Jego przyjścia.
"Drugi raz ukaże się... ku zbawieniu tym, którzy go oczekują"
(Hebr. 9:28). Tym razem On nie przyjdzie by zapłacić za grzechy,
ale aby objawić Swoją chwałę Swojej oblubienicy. Ta
manifestacja już się rozpoczęła. On pokazuje Swoją moc i
chwałę Swojej świętej resztce. Będą objęci tym magnetycznym
przyciąganiem. On nie jest oszustem próbującym namówić
oblubienicę do wszeteczeństwa. Ale raczej ostrzega, oczyszcza,
nawołuje i pociąga nas bliżej.
Jezus nadchodzi z okrzykiem!
"Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej
zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w
Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z
nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie
Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się
nawzajem tymi słowy" (l Tes. 4:16-18). W języku greckim,
słowo "okrzyk" oznacza pobudzać słowem, budzić się, radować,
pobudzać do działania. Głos archanioła będzie słyszany przez
wszystkich zwycięzców: "On jest u drzwi! Chodźcie umiłowani!
Ten, którego miłujecie, przyszedł aby was zabrać!" To nie jest
potajemne przyjście odbywające się cicho w kącie. Nie! Jezus
przychodzi z odgłosem trąby, z zastępami anielskimi, z
okrzykiem, z kosmicznym nawoływaniem archanioła. Umarli w
Chrystusie powstaną najpierw, aby spotkać Go w powietrzu. Jaka
to będzie olbrzymia radość! Oni najpierw Go ujrzą. Czy
myślicie, że będą milczeli? Mając nowe ciała? Na wieki
odkupieni i wreszcie w domu z Jezusem? Umiłowani! Oni będą
się tam radować! A gdy oni będą się radować, Bóg pośle Swoich
aniołów, aby zebrali Jego dzieci. Cóż to będzie za przywitanie.
A oto znaczenie Jego przyjścia, streszczone w kilku słowach: "...
i tak zawsze będziemy z Panem" (l Tes. 4:17). Jak niemądrze jest
sprzeczać się, czy będziemy żyli na ziemi czy w którymś niebie.
Niebo będzie tam, gdzie będzie Jezus! Niektórzy są tak pewni, że
nigdy nie opuścimy tej ziemi, że Jezus przyjdzie do nas i
ustanowi ziemskie królestwo. Mnie wystarczy to słowo: "... i tak
zawsze będziemy z Panem."
Czy pragniesz tego, by na zawsze być z Panem? Czy wiedziałeś,
że jest to również Jego pragnieniem, aby być z tobą? "Ojcze,
chcę aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie ja jestem, aby
oglądali chwałę moją..." (Jana 17:24). Nie złość się na tych,
którzy wyznaczają daty; którzy myśleli, że wiedzą już kiedy On
przyjdzie. Może było to uczynione z gorliwości, ale bez
mądrości. Będzie coraz więcej książek, listów i proroctw, które
będą twierdziły, że mają specjalne objawienie. Nie daj się zwieść
żadną z tych rzeczy. Zostaw czasy i pory w rękach Ojca i przeżyj
każdy dzień swojego życia tak, jakby Chrystus miał przyjść za
godzinę. Ale zanim On przyjdzie jest jeszcze wiele pracy przy
odbudowywaniu murów Syjonu.

Brak komentarzy: