sobota, 8 listopada 2014

Korzeń wszystkich grzechów!
(The Mother of All Sins!)

David Wilkerson
6 grudnia 1993
__________
Mógłbym wam wymienić całą listę grzechów, które popełniają wierzący
chrześcijanie. Jednak żaden z nich nie byłby bliski temu jednemu, o którym
chcę porozmawiać. Grzech ten jest korzeniem wszystkich grzechów - rodzi
on wszelkie inne grzechy. Jest to grzech niewiary!
Nie mówię o niewierze zatwardziałego grzesznika. Niewiara ludzi
zaprzedanych grzechowi, agnostyków czy ateistów wcale nie porusza Boga.
Nie, najbardziej złości Go niewiara oraz nękające wątpliwości tych, którzy
określają się jako Chrystusowi! Ci, którzy będąc Jego dziećmi mówią:
"Jestem Jezusowy", a przy tym przechowują w swoich sercach zwątpienie,
strach i niewiarę, zasmucają Go bardziej niż wszyscy inni!
Na ile poważnie traktuje Bóg ten grzech niewiary? Juda ostrzegał Kościół
tymi słowami: "A chcę przypomnieć wam, którzy raz na zawsze wszystko
wiecie, że Pan wybawił wprawdzie lud z ziemi egipskiej, ale następnie
wytracił tych, którzy nie uwierzyli" (Jud 5).
Juda przypomina im o Bożej postawie względem niewiary! Mówi on:
"Przypominam wam o absolutnej nienawiści Boga względem niewiary
pośród Jego wybawionego ludu. Wybawiwszy uprzednio ten lud, wytracił
następnie tych, którzy nie uwierzyli".
Umiłowani, wierzę, iż Bóg wezwał mnie do tego, abym przypomniał Jego
Kościołowi o tej samej sprawie! "A to wszystko na tamtych przyszło dla
przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u
kresu wieków" (1 Kor 10,11). Być może Bóg nie zatraca swego ludu w
sensie fizycznym, tak jak to uczynił w Starym Testamencie. Ale Jego sąd
nad naszą niewiarą ma dziś duchowy charakter i jest równie surowy!
Zamiast padać porażeni na ziemię, umieramy duchowo. Wystarczy, że
spojrzysz dziś na tłumy wątpiących, szamoczących się chrześcijan wokół
siebie, którzy są martwi duchowo. Wahają się, są chwiejni, wątpią,
nieustannie się obawiają, nigdy nie doświadczając Bożej radości ani pokoju.
Nie są oni już zakorzenieni ani ugruntowani, ale zamiast tego przepełnieni
są niewiarą i mają zatwardziałe serca!
Niewiara jest dzisiaj równie destruktywna, co i wcześniej. Być może nie
obracamy się w słupy soli, ale za to stajemy się zgorzkniałymi osobami o
twardych karkach! Ziemia nie rozwiera się, by nas pochłonąć, ale
pochłonięci zostajemy przez kłopoty, stres i problemy rodzinne. Nie
zstępuje ogień z nieba, by nas strawić, ale nasze życie duchowe zostaje
zniszczone!
Nie, zewnętrznie nie umieramy, to w naszym wnętrzu coś obumiera. Umiera
nasza miłość, przekonanie, sumienie, pokój, nadzieja. Wszystko to, co czyni
nasze życie z Jezusem rozkosznym, umiera z powodu grzechu niewiary!
Z powodu niewiary obawiamy się wszelkiego rodzaju grzechów
drzemiących w naszym wnętrzu. Purytanie nazywali je "grzechami łona".
Odczuwamy strach przed ponownym wpadnięciem w nałogi, które niegdyś
nami władały, takimi jak pożądanie, wszeteczeństwo, alkoholizm, hazard,
cudzołóstwo.
Jednakże wielu spośród nas obciążonych jest korzeniem wszelkich
grzechów i nic sobie z tego nie robi. Nie bierzemy na serio naszej niewiary.
Żyjemy tak, jak gdyby Bóg patrzył na to z przymrużeniem oka. A przecież
to właśnie ten grzech otwiera nasze ciało i naszego ducha na wszelkie inne
możliwe grzechy, jakie tylko poznała ludzkość!
Pozwólcie, że podam wam cztery powody, dla których grzech niewiary jest
tak niebezpieczny i dlaczego dla Boga jest on tak odrażający w Jego ludzie:
1. Nasza niewiara
czyni z Boga kłamcę!
"...Kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu,
jakie Bóg dał o swoim Synu" (1 J 5,10 BT).
Pomyślmy o tych wszystkich okropnych grzechach, które popełnił Izrael na
pustyni: szemranie, narzekanie, bałwochwalstwo, niewdzięczność, bunt,
zmysłowość. Jednak żaden z nich nie pobudził Boga do gniewu. To właśnie
niewiara ściągnęła Jego gniew!
"I rzekł Pan do Mojżesza: Dokądże mię draźnić będzie ten lud? I dokądże
mi wierzyć nie będą dla tych wszystkich znaków, którem czynił między
nimi?" (4 Mż 14,11 BG).
Bóg powiedział Mojżeszowi: "Ten lud obraca w kłamstwo wszystko, co dla
nich zrobiłem! Dokonywałem jednego cudu za drugim - wybawiałem ich
raz za razem. Kiedyż wreszcie zaczną Mi ufać i znajdą we Mnie
odpocznienie?".
Zastanów się przez chwilę i pomyśl o wszystkich tych rzeczach, jakie Bóg
uczynił dla ciebie. On cię zachował! Odpowiedział na tę modlitwę i na
tamtą. Wyszedł ci naprzeciw w kryzysie tu, w kryzysie tam! Przeprowadził
cię przez różne próby, karmił cię manną z nieba, uczynił dla ciebie rzeczy,
które są niczym innym, jak tylko wielkim cudem.
Czy więc teraz, kiedy stoisz w obliczu kolejnego kryzysu, nadal Mu nie
ufasz, że cię przez niego przeprowadzi? Być może myślisz: "Tym razem jest
jednak gorzej. Przez coś takiego jeszcze nie przechodziłem!". Ależ tak,
przechodziłeś! Każdy kryzys, w jakim się znalazłeś, wymagał Jego
cudownego wsparcia. On wybawiał cię raz za razem!
Zawsze, gdy Bóg cię wyzwala, spodziewa się, że w następnym kryzysie
zareagujesz spokojnie i będziesz przygotowany, modląc się: "Ojcze, oddaję
ci całą tę sytuację. Nie będę się martwił ani niepokoił, ponieważ Ty
wybawiałeś mnie za każdym razem. Wiem, że i tym razem mnie
wybawisz!".
Przez 38 długich lat Izraelici zapominali o Bożym Słowie i oddalali od
siebie wspomnienia o Jego cudach. A ponieważ tak często popadali w
szemranie i grzeszyli niewiarą, Bóg powiedział: "Wytracę ich zarazą i
wygubię ich" (4 Mż 14,12). On mówił Mojżeszowi: "Rezygnuję ze swego
ludu, ponieważ oni nigdy nie dotrą do miejsca, w którym będą mi ufać!".
Kiedy Izrael znajdował się po zwycięskiej stronie Jordanu, Mojżesz z
powagą ogłosił: "Oto Pan, twój Bóg, dał ci tę ziemię. Wejdź do niej i weź ją
w posiadanie... Nie bój się i nie lękaj się!... Nie bójcie się ich, ani się nie
lękajcie. Pan, wasz Bóg, który idzie przed wami, będzie walczyć za was...
Lecz... nie uwierzyliście Panu, waszemu Bogu... A gdy Pan usłyszał wasze
słowa, rozgniewał się i tak poprzysiągł: Nikt z tych mężów, z tego złego
pokolenia nie ujrzy ziemi dobrej, którą przysiągłem dać waszym ojcom" (5
Mż 1,21.29-30.32.34-35).
Umiłowani, Bóg wywyższa swoje Słowo ponad swoje imię. On traktuje na
serio każde słowo, jakie wypowiada. Wszystko, co powiedział Izraelowi
odnosi się także do nas. Pytam was: czyż i my nie ściągniemy na siebie Jego
gniewu poprzez pełne niewiary postępowanie?
Paweł napisał: "...żywota wiecznego, który obiecał przed czasy wiekuistemi
ten, który nie kłamie, Bóg" (Tyt 1,2 BG), natomiast autor Listu do
Hebrajczyków stwierdza: "...niemożliwe jest, by skłamał Bóg, [abyśmy]
mieli trwałą pociechę..." (Hbr 6,18 BT).
Bóg mówi nam dzisiaj w niedwuznaczny sposób: "Mogę to zrobić i zrobię
to". Jednak w jaki sposób odpowiadamy na Jego Słowo? Natychmiast
zaczynamy podawać je w wątpliwość! "Czy Bóg może to uczynić? Czy On
tego dokona?".
Czytamy Jego Słowo, słyszymy o wszystkich Jego obietnicach zza
kazalnicy. Wróciwszy jednak do swego domu niepokoimy się, ponieważ nie
widzimy, aby Bóg natychmiastowo czynił to, co według nas powinien
uczynić w naszej sytuacji. Jesteśmy obciążeni niewiarą i zwątpieniem!
Jeżeli nie pozwalamy, aby Jego Słowo stało się kotwicą dla naszej duszy, a
słysząc wielkie i wspaniałe obietnice Boga zachowujemy się tak, jak gdyby
Bóg nas opuścił, to tym samym czynimy z Niego kłamcę!
2. Dzisiejsza niewiara jest większa, ponieważ
otrzymaliśmy o wiele wspanialsze obietnice!
"...[Chrystus] stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte
zostało na lepszych obietnicach" (Hbr 8,6 BT).
W ramach Starego Przymierza Izraelici mieli jedynie obietnicę mówiącą, że
Bóg będzie im błogosławił, jeżeli będą posłuszni. Dzisiaj, w ramach
Nowego Przymierza, mamy "lepszą obietnicę": Bóg daje nam moc, która
uzdalnia nas do posłuszeństwa!
Ta "lepsza obietnica" oznacza, że wszyscy będziemy Go znać. Nie mamy
jedynie arcykapłana, który wchodzi dla nas w Bożą obecność. Nie, zasłona
została rozdarta na dwoje, abyśmy wszyscy mogli wchodzić w Bożą
obecność!
Rozważmy sobie to wszystko, co obiecał nam Pan:
· Jego przykazania są wypisane na naszych sercach. Jego Duch
zamieszkuje w nas. Sam Chrystus przebywa z nami przez cały czas.
· Pojednanie z Bogiem. Uzdrowienie, miłosierdzie i przebaczenie
przez prostą pokutę i wiarę.
· Prawo i moc proszenia o wszystko w imieniu Jezusa. Moc nad
grzechem, moc nad szatanem. Żadna broń ukuta przeciwko nam nic
nie wskóra.
· Dostęp do Ojca. Prawo stawania przed Jego tronem w godzinie
potrzeby. Uwolnienie od przytłaczających pokuszeń. Stałe
objawianie się obecności Jezusa.
· Odpocznienie poprzez prostą modlitwę i zaufanie. Pokój
przewyższający wszelki ludzki rozum. Wolność od strachu przez
wszystkie dni naszego życia. Życie w obfitości.
On nam to wszystko obiecał!
Mimo tego, tak wielu chrześcijan żyje w strachu, zwątpieniu i zamieszaniu,
nie przestając się trapić. Nie wierzą Bogu i nie przywłaszczają sobie Jego
drogocennego Słowa. Postępują tak, jak gdyby Bóg nigdy nie złożył tych
obietnic!
Prawda jest taka, że mamy o wiele mniej powodów do wątpienia i obaw niż
nasi praojcowie. Naszymi wrogami nie są dziś Chetejczycy ani
Jebuzejczycy, ale stres, porywcze cielesne pokuszenia, wyczerpanie ciała i
umysłu, obracanie się w dynamicznie rozwijającym się społeczeństwie,
nowe i subtelne formy zła, z którymi nie spotkały się poprzednie pokolenia.
Jednak Bóg obiecał nam, że gdzie grzech się pomnaża, bez względu na to,
jak subtelny czy potężny by on był, tam do walki z nim otrzymamy większą
miarę łaski niż którekolwiek z wcześniejszych pokoleń!
Paweł powiedział o Żydach: "Odcięto... [ich] na skutek niewiary" (Rz 11,20
BT) i przestrzega nas dzisiaj:
"Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni. Jeżeli bowiem nie oszczędził
Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc
dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a
dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w
przeciwnym razie i ty będziesz wycięty" (Rz 11,20-22 BT).
Także w Liście do Hebrajczyków jesteśmy ostrzegani: "Baczcie, bracia,
żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by
odpadło od Boga żywego" (Hbr 3,12).
Jest to bez znaczenia, jak święty albo sprawiedliwy jesteś we własnych
oczach. Jeśli nie wierzysz żywemu Słowu, nie trwając w nim, nie
przyswajając go sobie i nie pozwalając, aby stało się częścią twojego życia,
to grozi ci niebezpieczeństwo odejścia od Boga!
Przeszukaj Biblię, a zobaczysz, że nie ma ani jednego przykładu na to, by
Bóg pozostawił niewiarę bez kary! On osądzał ją w każdym swoim dziecku
i w każdym pokoleniu.
Zacznij od Ewy, która w ogrodzie Eden zwątpiła w prawdę Bożego
przykazania. Przeczytaj następnie o tym, jak królewski adiutant został
stratowany na śmierć, bo nie uwierzył Bożemu Słowu, które głosiło, że
dotknięta głodem Samaria następnego dnia będzie obfitować w żywność.
Rozważ osobę Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, który zaniemówił z
powodu niewiary w Boże Słowo. Przeczytaj w końcu, jak ten sąd objawił
się w czasach Jezusa: "I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich
niewiary" (Mt 13,58).
Nie ma żadnego przykładu na to, aby Bóg kiedykolwiek usprawiedliwił
niewiarę i na pewno też nie będzie przymykał na nią oka w tych dniach
ostatecznych!
3. Przez niewiarę tracimy wiele z tego,
co jest nam zwiastowane!
"...lecz tamtym słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało
powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli" (Hbr 4,2).
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego uczniowie wykazywali
taką nieznajomość dróg Chrystusowych oraz wiecznych celów Bożych?
Dlaczego po trzech latach słuchania błogosławionych kazań, głoszonych
przez Zbawiciela świata, nadal byli ślepi i nieprzygotowani na to, co miało
nastąpić? Ja stale głowiłem się nad tym. Dlaczego ich zrozumienie krzyża i
zmartwychwstania było tak ograniczone?
Było tak, ponieważ nie słuchali z wiarą! Przy kilku okazjach Jezus musiał
ich zgromić: "O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we wszystko, co
powiedzieli prorocy" (Łk 24,25). "Czemu jesteście bojaźliwi, małowierni?"
(Mt 8,26). Oni mieli małą wiarę. Mieli serca nierychłe do tego, by uwierzyć
Jego Słowu! Dlatego zostali pozostawieni w zamieszaniu jako nadzy i
nieprzygotowani, zaślepieni przez niewiarę!
Jeżeli Jezus chodząc po ziemi "dziwił się" niewierze, na jaką napotykał w
tamtych czasach, to co musi sądzić o naszej niewierze? Niniwa pokutowała
usłyszawszy zaledwie jedno kazanie, wierząc każdemu słowu, jakie
wygłosił Jonasz. Jednakże Ameryka słyszała z ust wielu prawdziwych
proroków tysiące takich ostrzeżeń, lecz całe masy wierzących,
określających się jako napełnieni Duchem, nie zważają na nie! Oni mówią:
"Nie chcę tego więcej słyszeć" i pozbywają się tego ze swoich myśli!
Zbór Times Square Church istnieje już od sześciu lat, a nasze zgromadzenie
pełne jest dobrze nakarmionych Słowem wierzących. Jeśli w ciągu tego
okresu ludzie przychodzili chociaż na jedno z nabożeństw, jakie odbywają
się każdego tygodnia, oznacza to, że słyszeli ponad 300 kazań. Jednak
czasami zastanawiam się: Jak wiele z tego, co usłyszeli zostało zapamiętane
i wszczepione w ich duchową naturę?
Jeżeli Słowo Boże nie zostaje przyjęte przez wiarę, jeżeli nie prosimy Boga
w wierze, abyśmy dzięki Jego pomocy mogli przyjąć je i stosować, to w
końcu zaczniemy sobie wybierać z niego tylko to, co nam odpowiada. Są to
przeważnie błogosławieństwa, akty miłosierdzia i słowa pociechy.
Wymagania, strofowanie i ostrzeżenia puszczamy z wiatrem!
To właśnie zaufanie jest niezbędne, aby Słowo Boże mogło zostać
wszczepione do naszego ducha. Następnie wiara zaszczepia je w naszej
osobowości i umyśle, tak, że nigdy go nie zapomnimy!
4. Niewiara odcina nas od
wszelkiej społeczności z Bogiem!
W naszym zborze wiele głosimy na temat społeczności z Bogiem w
modlitwie oraz spędzania jakościowo dobrego czasu z Panem. Można się
jednak modlić przez cały dzień, można wołać i płakać, zanosić modlitwy
wstawiennicze w głębokich westchnieniach, można wstawiać się w intencji
potrzeb całego świata czy też chodzić naokoło, wyznając Jezusowi jak
bardzo się Go kocha, a mimo tego, wszystko to może być bezużyteczne,
bezcelowe i zupełnie bezowocne!
Może myślisz: "Każda osoba, która modli się tak długo, musi mieć pokój i
radość. Ludzie będą mieli świadomość, że ona była z Jezusem. Z całą
pewnością coś Bożego dokonuje się w jej życiu".
Nie! Wszystkie modlitwy świata nie przydadzą się na nic, jeśli nie zostaną
połączone z wiarą!
"Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do
Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają"
(Hbr 11,6).
Możesz sobie pościć i modlić się przez trzy dni, a nawet trzy tygodnie. Nie
mając jednak wiary, nie spodobasz się Bogu! Wszystkie godziny spędzone
przez ciebie na modlitwie, wszystkie twoje prośby i całe twoje
"przychodzenie do Niego" na nic ci się nie przydadzą, dopóki twe serce nie
będzie zakotwiczone w wierze!
"...niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest
do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niechaj nie mniema
taki człowiek, że coś od Pana otrzyma" (Jk 1,6-7).
Jeżeli spędzasz z Panem choćby nawet i dwie godziny, a jednocześnie nigdy
nie wierzysz, że On odpowie na twoje modlitwy, to po prostu naprzykrzasz
Mu się przez cały ten czas! Być może dzięki temu dobrze się czujesz albo
wydaje ci się, że jesteś święty, ale w rzeczywistości marnujesz czas! Dajesz
Bogu nic innego, jak tylko dwie godziny niewiary i zwątpienia. Równie
dobrze możesz pójść sobie na zakupy albo na ryby!
Znam chrześcijan, którzy mówią, że codziennie się modlą, często płacząc
przed Panem, jednak wciąż bez żadnych rezultatów. Ciągle są przygnębieni
i przytłoczeni. Ich życie jest zawsze pełne zamieszania. Dzieje się tak
dlatego, gdyż naprzykrzają się Panu poprzez stawanie w Jego obecności, nie
będąc w pełni przekonani, że On uczyni to, co obiecał!
"Dlatego powiadam wam: Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i
prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam" (Mk 11,24). "I
wszystko, o cokolwiek byście prosili w modlitwie z wiarą, otrzymacie" (Mt
21,22).
Izraelici spędzili z Bogiem sam na sam ponad 38 lat. Czy możecie to sobie
wyobrazić? To tak, jakbyśmy codziennie gromadzili się w kościele! Była
pośród nich Arka Przymierza, codziennie składali ofiary, prowadził ich słup
ognia, mieli kaznodzieję, który rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz.
Pomimo tego Bóg rozgniewał się na nich i wszystkich ukarał śmiercią!
Wszyscy oni poginęli na pustyni, ściągnąwszy na siebie Boży gniew.
Dlaczego? Ponieważ pełni byli niewiary i zwątpienia!
Pismo mówi o nich: "I wszyscy ten sam pokarm duchowy jedli, i wszyscy
ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z duchowej skały, która im
towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus" (1 Kor 10,3-4). Jednak pomimo tych
wszystkich błogosławieństw i Bożego zaopatrzenia nie mieli wiary! Całe
życie spędzili w piekle strachu, rozpaczy i zwątpienia, które sami sobie
zgotowali!
Wierzę, iż wielu dzisiejszych chrześcijan prowadzi życie duchowych
nędzarzy. Wielu z nich nie chce używać swej wiary, ponieważ wydarzyło się
coś, co spowodowało, że zaczęli kwestionować Bożą miłość. Być może
umarł im ktoś bliski albo wypadek odebrał życie jakiemuś wspaniałemu
chrześcijaninowi, którego znali, bądź też jakieś kochane, wrażliwe dziecko
cierpi na śmiertelną chorobę, pomimo tego, iż Jego rodzice oddali wszystko
Bogu.
Wielu mówi: "Ja po prostu tego nie rozumiem. Jak mogę ufać Bogu, kiedy
nie rozumiem, dlaczego On pozwolił na coś takiego?". Żaden człowiek nie
jest w stanie udzielić im odpowiedzi, która wyprowadziłaby ich z tego
zamieszania. Tak, jak niegdyś robił to Syjon, oni twierdzą: "Pan mnie
opuścił i Wszechmocny zapomniał o mnie" (Iz 49,14).
Bóg zna zakończenie tej sytuacji od samego początku. Jednak my dopiero w
niebie zrozumiemy, dlaczego niektóre z tych wichrów i fal tak nami miotały
i dlaczego Bóg na to wszystko pozwolił.
W Księdze Izajasza odnajdujemy odpowiedź i, jak wierzę, jest to wszystko,
czego teraz potrzeba nam wiedzieć w tej kwestii.
"Czy kobieta może zapomnieć o swoim niemowlęciu i nie zlitować się nad
dziecięciem swojego łona? A choćby nawet one zapomniały, jednak Ja
ciebie nie zapomnę. Oto na moich dłoniach wyrysowałem cię, twoje mury
stoją mi zawsze przed oczyma. Budowniczowie twoi śpieszą się bardziej niż
ci, którzy cię burzyli, a ci, którzy cię pustoszyli, wychodzą od ciebie" (Iz
49,15-17).
Nie byłbym w stanie nawet próbować wyjaśniać żadnego z tych wielu
cierpień i prób, jakie mają miejsce w ciele Chrystusowym. Bóg dał nam
jednak swe Słowo: "Jesteś moim dzieckiem. Zostałeś wyrysowany na mojej
dłoni. Ufaj mi!".
Pozwólcie, że powiem wam
o lekarstwie na niewiarę!
Przeszukiwałem swoje pomoce biblijne i odnalazłem całe listy sposobów na
"uleczenie" niewiary. Ale żaden z dziesiątek tych sposobów nie poruszył
mnie. Tak więc poprosiłem Boga o coś bardzo prostego, a On dał mi dwa
przemyślenia dotyczące tego, w jaki sposób mogę pozbyć się niewiary ze
swego serca:
1. Pochwyć każde zmartwienie, strach i brzemię, przynieś je wszystkie
Jezusowi i zostaw je na Jego ramionach!
"Wszelką troskę swoją złóżcie na Niego, gdyż On ma o was staranie" (1 P
5,7). Umiłowani, jest to Słowo od Boga skierowane osobiście do was. Jest
to Jego zaproszenie, Jego prośba: "Zrzuć to wszystko na Mnie! Nie noś już
tego ani godziny dłużej. Troszczę się o wszystko, co ci się przydarza i
jestem wystarczająco potężny, aby to wszystko za ciebie dźwigać!".
Nie tak dawno temu zadzwonił do mnie ktoś przeżywający poważny stres i
potrzebujący słowa zachęty. Jednak tego dnia sam byłem zbyt przytłoczony,
by okazać pomoc innym. Byłem zestresowany tak wieloma problemami, że
nie byłem w stanie znieść jeszcze jednego. Tak więc odpowiedziałem:
"Przykro mi, ale musisz zadzwonić kiedy indziej. Jestem zbyt przeciążony".
Dzięki Bogu, że nie jest On nigdy zestresowany! Nigdy nie jest
przeciążony! Jego ramiona mogą unieść ciężar każdego z Jego dzieci! On
nas przynagla: "Złóż to wszystko na Mnie!". "Zrzuć swą troskę na Pana, a
On cię podtrzyma; nie dopuści nigdy, by miał się zachwiać sprawiedliwy"
(Ps 55,23 BT).
Przejrzyj jeszcze raz swoją listę i zawołaj niezwłocznie: "Boże, oddaję Ci to
i tamto. Oddaję Ci ten ciężar, ten kłopot, tamtą relację, tamten problem..." i
bądź całkowicie przekonany, że On troszczy się o to!
2. Idź drogą opierania się w pełni wiary na spisanym Słowie Bożym.
Podejmij Boże wyzwanie do życia w oparciu o Jego Słowo!
"Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z
ust Bożych" (Mt 4,4). Musisz być w stanie powiedzieć: "Według Słowa
Bożego skierowanego do mnie będę żył i umierał!".
Pytam was: jak to możliwe, że wierzymy Słowu Bożemu, jeśli chodzi o
nasze wieczne zbawienie, a już nie w odniesieniu do naszych codziennych
potrzeb i problemów? Skoro wierzymy Mu w tej najtrudniejszej kwestii,
dlaczego więcej trudności sprawia nam uwierzenie w Jego pomoc,
prowadzenie i moc nad grzechem?
"A temu, który was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych z
weselem przed obliczem swojej chwały" (Jud 24). Bóg ci to obiecał, więc
pozwól Mu wziąć na siebie ciężar strzeżenia cię! Nie próbuj
rozpracowywać, jak tego dokonać. Weź Go po prostu za słowo. Pomódl się
tylko: "Panie, obiecałeś ustrzec mnie przed upadkiem, więc buduję moją
wieczną przyszłość na Twojej obietnicy. Teraz nie jest to już moje, ale
Twoje zadanie!".
Stań przed Panem i postaw wyzwanie Jego Słowu. Powiedz Mu, że
postawisz na nie swoje życie! "Panie, zamierzam żyć i umierać według tego,
co mi powiedziałeś. Bez względu na to, jak się będę czuł albo przez co
przechodził, będę całkowicie polegać na obietnicach, które mi dałeś!".
Nie będziesz już dłużej żył z poczuciem winy albo potępienia. Nie będziesz
musiał więcej się zamartwiać, troszczyć ani spędzać bezsennych nocy.
Przeciwnie, znajdziesz odpocznienie, bo ufasz temu, co obiecał Bóg.
Okaż Mu, że ufasz każdemu Jego słowu i bądź błogosławiony! Amen!

Brak komentarzy: