sobota, 8 listopada 2014

Kuszenie Pana (Tempting the Lord)
"A chcę bracia, abyście dobrze wiedzieli, że ojcowie nasi wszyscy byli pod obłokiem i wszyscy
przez morze przeszli, I wszyscy w Mojżesza ochrzczeni zostali w obłoku i w morzu, I wszyscy
ten sam pokarm duchowy jedli, I wszyscy ten sam napój duchowy pili; pili bowiem z
duchowej skały, która im towarzyszyła, a skałą tą był Chrystus. Lecz większości z nich nie
upodobał sobie Bóg: ciała ich bowiem zasłały pustynię. A to stało się dla nas wzorem,
ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali. Nie bądźcie też
bałwochwalcami, jak niektórzy z nich; jak napisano: Usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, aby się
bawić. Nie oddawajmy się też wszeteczeństwu, jak niektórzy z nich oddawali się
wszeteczeństwu, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące, A nie kuśmy Pana, jak
niektórzy z nich kusili i od wężów poginęli, Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali, i
poginęli z ręki Niszczyciela. A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane,
ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków. A tak kto mniema, że stoi,
niech baczy, aby nie upadł." (I Kor. 10:1-12)
Co to byli za ludzie, których Paweł opisuje w tym fragmencie - te tysiące, które "padły jednego
dnia", te tłumy zabite przez węże, i inni którzy "poginęli z ręki Niszczyciela"? Bynajmniej niebyli
to Moabici, Kanaanejczycy, Filistyńczycy, czy jakikolwiek inny lud, który otaczał Izraelitów. Nie
Paweł mówi tu, o wierzących - ludziach, którzy byli wybranymi Bożymi.
Ci ludzie byli świadkami niesamowitych cudów. Byli karmieni pokarmem duchowym w
ponadnaturalny sposób. Wszyscy też pili ten sam duchowy napój ze skały, o której Paweł mówi, że
był nią sam Chrystus. Byli dobrze nauczani i dbano o nich. Ale Paweł mówi, że wielu z tych ludzi
zostało dotkniętych Bożym gniewem i pochłoniętych przez węże.
Apostoł mówi nam w wersecie 5, że tych Izraelitów nie upodobał sobie Bóg, "...;ciała ich bowiem
zasłały pustynię." Hebrajskie słowo użyte w tym miejscu oznacza, "wyłączył ich, rozpraszając ich
po ziemi jak pył."
Co to oznacza? Bóg powiedział do swego ludu, "Nie dopuszczę byście tak postępowali. Gdybyście
byli niewinni - gdybyście niebyli dobrze wyuczeni, albo gdybyście nie otrzymali duchowego
pokarmu z mojej ręki, albo nie widzieli przykładów mojej chwały - wtedy rozprawił bym się z
wami. Lecz pomimo moich licznych błogosławieństw dla was, wybraliście pożądliwości i bałwany.
Więc teraz was rozproszę. Wyrzucę was precz sprzed mego oblicza!"
Jak to możliwe? Dlaczego Bóg postąpiłby tak okrutnie ze swoim własnym ludem, po tym jak został
on tak obficie przez Niego obdarowany? Zgodnie ze Słowem Bożym 23000 spośród nich zginęło na
skutek wszeteczeństwa i bałwochwalstwa. Inni zostali wytępieni, ponieważ szemrali i narzekali.
Inni w końcu zostali zaatakowani przez jadowite węże. Czym ta ostatnia grupa zasłużyła sobie na
śmierć? Paweł mówi nam o tym wyraźnie w wierszu 9: Kusili Chrystusa! "Ani nie szemrajcie, jak
niektórzy z nich szemrali,..." (werset 9). Jesteśmy w stanie zrozumieć powód, dla którego Bóg
rozprawił się z uprawiającymi wszeteczeństwo, bałwochwalcami czy tymi, którzy szemrali przeciw
Niemu. Ale ja chciałbym skupić się na tym szczególnym grzechu kuszenia Pana. Co Paweł rozumie
pod pojęciem "kusić Pana"?
Apostoł sięga tutaj do historii narodu wybranego z II Księgi Mojżeszowej (Exodus) rozdz. 17. W
tym rozdziale widzimy Izraelitów, którzy właśnie doświadczyli cudu zesłania manny - białego
chleba zawierającego wszystkie składniki odżywcze, których potrzebowali by przeżyć. Ta "mała
okrągła rzecz" pojawiała się każdego ranka, gdy warstwa rosy się podnosiła. Lud nie wysłużył
sobie tego, to Bóg dał im żywność w dowód swojej łaski. Wszystko co musieli zrobić to wychodzić
co rano i zbierać to co opadało.
Ale teraz nie mieli wody. Przybyli do miejsca zwanego Mara, gdzie woda była zbyt gorzka i nie
nadawała się do picia. Po raz kolejny napotkali na trudność, zostali poddani kolejnej próbie. Bóg
zaspokoił ich głód, ale nie pragnienie. Natychmiast lud zaczął spierać się z Mojżeszem, ich
przywódcą. Obwołali go nieczułym(bez serca) kłamcą, który wyprowadził ich na pustynie, by
pomarli. Mówili nawet o ukamienowaniu.
Izraelici nie wiedzieli o tym, że byli poddawani kolejnej próbie
Może zastanawiasz się nad tym dlaczego Bóg ciągle poddaje swój lud próbom? Dlaczego w naszym
życiu często zmagamy się z jedną próbą po drugiej? I dlaczego nasze próby zdają się przybierać na
sile i częstotliwości?
Próby, którym Pan poddawał Izraelitów rzeczywiście wzrastały. Kiedy lud niczego się nie nauczył
za pierwszym razem, Bóg zsyłał nawet cięższe doświadczenia. A jeżeli i wtedy niczego to nie
wniosło, zsyłał kolejną, jeszcze dotkliwszą próbę. Widzimy teraz Boży lud, który nie zaufał Bogu
nad wodami Marah - co oznaczało, że czeka ich kolejna jeszcze mocniejsza próba wiary.
Czytając dzisiaj słowa Pawła, większość z nas przypuszcza, "Bóg chciał usunąć negatywne
zjawiska w swoim ludzie. On chciał wytępić rzeczy, który nie były Boże, po to by ukazać ich
słabość, i żeby stali się bardziej Chrystusowi."
To prawda. Ale to była tylko część tego, co Bóg robił z Izraelem. Nawet nie zdajemy sobie sprawy,
że Bogu chodzi o coś więcej, kiedy wprowadza nas w sytuacje krytyczne. Robi tak często po to, aby
nauczyć nas czegoś więcej o nim samym.
Pomyśl; Biblia mówi, że jesteśmy narodem wybranym, królewskim kapłaństwem. Tak jak Izraelici
żywili się manną, tak my karmimy się chlebem żywym, którym jest Słowo Boże. Czerpiemy z tej
samej skały, czyli Chrystusa. Radujemy się z potężniejszych obietnic i lepszego przymierza,
zostaliśmy wyrwani z niewoli, przekroczyliśmy nasze własne Morze Czerwone. Widzieliśmy jak
Bóg zniszczył moce szatańskie, które kiedyś nas związywały. Ale podobnie jak Izrael, my także
wątpimy w Boga szemrzemy i narzekamy na niego, pomimo wszystkich jego błogosławieństw nad
nami. Zwracamy się w stronę pożądliwości i bałwanów. I kusimy go tak, jak kusili go Izraelici.
Mówiąc w skrócie te lekcje niczego nas nie nauczyły!
Podobnie jak Izrael, wielu wierzących kończy w miejscu
wielkich prób i zmagań
Dzisiaj Pan często przyprowadza nas w miejsce takie jak Mara, gdzie wody życia są gorzkie. Gdy
tam jesteśmy zmagamy się także z pragnieniem, niepokojącymi pytaniami! Możesz zaprotestować,
"Nie, nie możesz mnie porównywać z tymi bałwochwalcami i wszetecznikami. Mojżesz sam
powiedział, że oni byli nieczułymi ludźmi o twardym karku, którzy zwracali się w stronę zła. Ja
wcale taki nie jestem. Ja pragnę Pana. Nie możesz powiedzieć, że jestem taki jak oni."
Biedni Izraelici nie rozpoznali tych złych zjawisk w sobie. Nie zdawali sobie sprawy z tego co
kryło się w ich sercach, dopóki nie nadszedł czas próby. Wierzę, że to samo tyczy się Bożych ludzi
obecnie. Prorok Jeremiasz pisze, "Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż
może je poznać?" (Jer. 17:9) Musisz pamiętać o tym, że to są ci sami ludzie, którzy potem staną
zatrwożeni pod Górą Synaj, z powodu nadania Bożych przykazań. Odpowiedzą szybko: "Zrobimy
wszystko, cokolwiek każe Bóg. Będziemy posłuszni każdemu słowu".
Izraelici mówili poważnie. Byli pełni bojaźni przed Bogiem, byli przekonani, że nie zawiodą w
przestrzeganiu Bożych słów. Ale nie zdawali sobie sprawy z tego, co kryło się w ich sercach. W
rzeczywistości byli duchowymi bankrutami! Widzisz Izrael opierał się wyłącznie na
doświadczeniach ich pastora i nauczyciela - Mojżesza. Nie mieli swojej własnej
wiary(przekonania). Kiedy Bóg zabrał Mojżesza, zbłądzili w ciągu 40 dni!
To samo dzieje się z wieloma chrześcijanami dziś. Kiedy słyszą Boże słowo, obiecują ochoczo je
wypełniać, całym sercem. Jednak tak naprawdę żyją na doświadczeniu innych. Karmią się
nauczaniem z kaset, seminariami, objawieniami swoich pastorów - nie mają jednak własnej relacji z
Chrystusem.
Kochani, nie możecie otrzymać prawdziwego Bożego objawienia od kogoś innego. Głoszący może
cię zachęcać i inspirować. Ale dopóki nie będziesz miał własnego doświadczenia w Jezusie i nie
będziesz rozwijał się w oparciu o niego, nie będziesz go mógł poznać. Jego słowo musi
wypracować sobie drogę do twojego serca, dopóki nie stanie się żywym doświadczeniem.
Uczniowie Jezusa także nie mieli pojęcia o tym, co jest w ich sercach, ale Jezus wiedział.
Doprowadził ich w miejsce, gdzie mieli przejść próbę, która miała wszystko odsłonić. Kazał
dwunastu wsiąść do łodzi i przepłynąć morze, wiedząc dobrze o tym, że wkrótce zaskoczy ich
burza. Ci ludzie myśleli, że byli ufającymi naśladowcami ich mistrza. W końcu widzieli jak tysiące
ludzi pożywiło się zaledwie z kilku rybek i bochenków chleba. Tak więc wsiadając do łodzi
prawdopodobnie myśleli, że nigdy nie przyjdzie im zwątpić w Jezusa.
Widzieć moc cudów działającą w życiu swojego pastora to jedno , a przeżyć to samemu to zupełnie
coś innego (podkreślenie tłum.)
Teraz, gdy wiatry zaczynały dąć, a fale wzrastały, nadszedł dla apostołów czas próby. Wkrótce łódź
napełniła się wodą. Zaczęli ją wypompowywać jak tylko mogli najszybciej, jakkolwiek wiedzieli,
że ich łódź utonie. Posłuchaj co wydobyło się z ich serc w godzinie próby: "Panie, czyż nie
obchodzi cię, że zaraz umrzemy? Idziemy na dno! Pomóż nam Jezu. Jesteś Bogiem czy nie? Nie
dbasz o nas?"
Najbliżsi uczniowie Jezusa kusili go! Mówili Jezusowi prawie to samo co Izraelici Mojżeszowi:
"...i kusili Pana mówiąc: Czy jest Pan pośród nas, czy nie?" (II Mojż. 17:7) Jezus wiedział od
początku, co robił. Mógł rozkazywać wiatrom i uciszać fale. Taka moc była w nim od zawsze. Ale
pozwolił, by jego uczniowie byli poddani próbie - w dosłownej sytuacji życia lub śmierci!
Co to oznacza: Kusić Pana?
Kuszenie Pana rozpoczyna się w momencie, gdy pozwala on by kryzys w naszym życiu wzmacniał
się. Ale dlaczego on to robi? O co mu chodzi? Bóg pozwala na to, po to by dotrzeć do źródeł naszej
niewiary. Jego duch wypełnia każdy zakamarek naszego serca, szukając najbardziej
niszczycielskich rzeczy - dumy, samowystarczalność, i wszystkiego innego, co tłumi w nas Boże
działanie.
Psalmista pisze o grzechach Izraela: "Kusili Boga w sercu swym..." (Psalm 78:18). Hebrajskie
znaczenie tego fragmentu wskazuje na to, że "Izraelici byli sprawdzani ponad siły". To oznacza, że
nie mieli żadnych środków by dalej funkcjonować. Doszli do takiego miejsca, że uwierzyli, iż Bóg
opuścił ich, milczał i był niewidoczny.
W skrócie to właśnie oznacza kusić Pana. To dzieje się, gdy jego wybrani i błogosławieni przez
niego przeżywają w swym życiu kryzys, który stale wzmaga się, aż do momentu gdy ich serce
wypełnia strach. Wtedy krzyczą do Boga: "Panie gdzie jesteś? Gdzie moje uwolnienie? Dlaczego
nie działasz? Jesteś ze mną czy też nie?".
Jest nie możliwym dla osoby niezbawionej by kusić Pana. Taka osoba po prostu nie przyznaje Bogu
prawa do żadnej dziedziny jej życia. Dla niej cokolwiek by się nie stało jest kwestią szczęścia lub
pecha. Tylko ci, którzy są najbliżej Boga mogą go kusić - ci, którzy widzieli jego moc, poznali jego
łaskę i miłosierdzie, i zostali powołani by iść drogą wiary.
Nawet Jan Chrzciciel - prawy mąż, napotkał próbę, która może prowadzić do kuszenia Boga. Kiedy
siedział w więzieniu musiał się zastanawiać, gdzie był Bóg, w jego (Jana Chrzciciela) trudnym
położeniu. Doszło go słowo, o tym jakie cudowne rzeczy czynił Jezus - uzdrawiał ludzi, czynił
cuda, gromadził tłumy, które kiedyś przychodziły do niego. A teraz on siedzi tutaj samotnie,
czekając na egzekucję.
Jan był tylko człowiekiem. Musiał się zastanawiać czy aby Bóg go nie opuścił. Wierzę, że
przygnębienie pochodzące z piekła musiało przyjść na tego człowieka! Jan wiedział, że on musi
maleć, aby Jezus wzrastał! Ale teraz pojawiła się w jego umyśle myśl: "Maleć, owszem - ale
śmierć? Dlaczego muszę umrzeć jeśli Jezus jest naprawdę Bogiem? Skoro czyni te wszystkie cuda
innym, czy nie może uwolnić i mnie? Panie to za dużo do zniesienia! (Pamiętaj, że Chrystus jeszcze
nie rozwiązał więzów śmierci).
Ostatnie słowa jakie Jezus posłał Janowi były niezwykle znaczące: "A błogosławiony jest ten, kto
się mną nie zgorszy" (Mat. 11:6). Chrystus mówił temu pobożnemu słudze: "Nie gorsz się z mojego
powodu, Janie. Wiesz, że Ja robię tylko to co widzę i słyszę od Ojca. On ma w tym wszystkim plan,
i On jest godzien by w niego wierzyć. Gdyby on chciał bym poszedł i uwolnił cię, wiesz o tym, że
byłbym tam w momencie. Możesz odpoczywać przekonany, iż cokolwiek przyjdzie, to będzie ku
jego chwale. A to oznaczać będzie wieczną chwałę dla ciebie!".
Przechodzisz swoją ostatnią próbę, Janie. Nie pozwól by, niepewność okradła cię z twojej wiary.
Nie będziesz osądzony. Wręcz przeciwnie, będziesz wielce uhonorowany w jego oczach. Tylko
zachowaj spokój!". Wierzę, że Jan przeszedł tą próbę. Kiedy został ostatecznie stracony przez
Heroda, poszedł do domu, do chwały, pełen wiary i dostojeństwa!
Mojżesz wiedział o co chodziło w kuszeniu Pana, w sytuacji, w
jakiej znajdował się Izrael
Lud wybrany nie zaufał Bogu nad wodami Marah, więc Bóg poddał ich jeszcze większej próbie w
Refidim, " ,gdzie lud nie miał wody do picia." (II Mojż. 17:1)
Musisz zrozumieć, to nie był jakiś tam mały kryzys. Człowiek może przeżyć bez jedzenia kilka
tygodni, ale bez wody zaledwie kilka dni. I teraz, gdy Izrael przybył do Refidim, nie było w pobliżu
ani trochę wody. Od dłuższego czasu dzieci płakały a rodziny mdlały z pragnienia. To była
krytyczna sytuacja.
Mojżesz jednak zrozumiał o co chodziło Panu, wiedział co się działo z jego ludem. Zdał sobie
sprawę z tego, ze Bóg pozwolił by Izraelici byli doświadczani ponad miarę. Dlaczego? Bóg chciał,
by oni całkowicie oddali się w jego opiekę. Wyczekiwał by zobaczyć jak wzrastają w wierze i
mówią: "Bóg potrafi". Pismo potem mówi nam, "I nazwał (Mojżesz)to miejsce Massa i Meriba,
ponieważ synowie Izraelscy spierali się tam i kusili Pana, mówiąc: Czy jest Pan pośród nas, czy
nie?" (werset 7).
Słowa "Massa" i "Meriba" znaczą to samo: "miejsce próby". Mojżesz biegł przez obóz krzycząc:
"To jest Massa - próba, test!" To nie koniec. Bóg nas nie opuścił. Nie poddawajcie się więc.
Trzymajcie się! Bóg oczekuje wiary, chcąc wiedzieć co jest w naszych sercach. On wie jak zaradzić
naszej potrzebie. On chce abyśmy położyli w nim nadzieję na następny cud."
Znasz dalszą część historii. Co było tragiczne, Izrael nie zaufał Panu. Tak więc Bóg poruczył
Mojżesza aby podniósł wziął swoja laskę, udał się na górę Horeb i tam uderzył w wyznaczoną
skałę. Mojżesz uderzył w skałę, wtrysnęła z niej woda, by zaspokoić pragnienie ludzi. Bóg po raz
kolejny dał dowód swej obecności pośród swojego ludu, pomimo ich niedowiarstwa! Pytam cię - w
jaki sposób Izraelici kusili Pana podczas tego wydarzenia? Czy chodziło o gniew przeciwko
Mojżeszowi - o to, że chcieli zgładzić Bożego proroka? Czy chodziło o szemranie? Czy też
chodziło o ich bałwochwalcze wszeteczeństwo?
Nie chodziło o żadne z tych. Oto jak Izrael kusił Pana: " kusili Pana, mówiąc: Czy jest pan pośród
nas, czy nie?"(werset 7).
Bóg miał tą wodę w zapasie od samego początku. Mógł im ją dać przy pierwszych oznakach ich
pragnienia. Ale on czekał. Jego serce czekało, by jego wybrany naród rozpoznał jego miłość dla
nich i aby w pełni oddał się w jego ramiona. Ale raz jeszcze zawiedli! Tak więc Bóg znowu poddał
ich próbie - tym razem pozwalając, by głodowali. Mojżesz powiedział potem: "Upokarzał cię (Bóg)
i morzył cię głodem,...aby dać ci poznać..." (V Mojż. 8:3,2). Tu miał miejsce kolejna próba wiary.
Czy Izrael wytrzyma z pustym żołądkiem i poczeka, aż Pan ześle chleb? Czy będą zachęcać się
wzajemnie do wiary, mówiąc: "Bóg rozdzielił dla nas Morze Czerwone. Uczynił wodę z Mara
słodką. My wiemy, że jest wierny swoim słowom. Tak więc Panie, wierzymy, że ty nas nakarmisz.
Żywi czy umarli jesteśmy twoi!"
To wszystko co chciał usłyszeć Bóg!
Tak naprawdę nie wiemy co jest w naszych sercach.
Nieważne ile lat chodziliśmy z Panem, ile lat modliliśmy się albo jak dużo Biblijnej wiedzy
zdobyliśmy. Jeżeli Bóg widzi w nas coś co nie jest z wiary - obszar, w którym nie zaufaliśmy jego
mocy, którą on daje nam byśmy przezwyciężali trudności - zaprowadzi nas do "Massa". Postawi nas
w sytuacji z ludzkiego punktu widzenia niemożliwej, i będziemy dotkliwie wypróbowani.
Na przykład, możesz szczerze wierzyć, że masz kochające serce dla swoich braci i sióstr w
Chrystusie. Mówisz, "Bóg dał mi miłość dla wszystkich". Ale Jezus wie, ze masz problem w
jednym miejscu: wściekasz się, gdy ktoś nadużywa twojej miłości i uprzejmości. Gdy to się dzieje
nosisz w sobie ciągłe zranienie, pomimo to ciągle upierasz się, że kochasz tą osobę.
W jaki sposób Bóg dotrze do tej twojej swoistej hipokryzji? Przywiedzie cię w miejsce próby.
Nagle zaczynasz się modlić: "Panie, dlaczego przyprowadziłeś tą osobę do mnie? On jest jak kolec
na moim ciele! Starałem się służyć ci wiernie, ale wszystko co dostaję w zamian jest to nadużycie".
Pan ma cię w Massa! Stara się dotrzeć do czegoś w tobie. On chce abyś był w stanie powstać ze
swojej sytuacji i krzyczeć, "Wiem, że mój Bóg jest ze mną. Kieruje moimi krokami. Pomoże mi z
moim cierpieniem i gniewem."
Oto inny przykład: jesteś wybranym Bożym naczyniem, czerpiącym jego wodę życia, trzymającym
się mocno jego słowa, świadczącym o potężnych uwolnieniach w twoim życiu. Ale jest jeszcze w
tobie jeden obszar gdzie króluje grzech. Nadal żyjesz z jednym grzesznym przyzwyczajeniem -
złym nawykiem, pożądliwością czy namiętnością.
Nienawidzisz tego grzechu. Obiecywałeś i obiecywałeś Bogu, że się poprawisz, ale nigdy nie
przezwyciężyłeś go. Rozpaczasz nad swoim grzechem, błagając Pana, by cię uwolnił. Przeglądałeś
wiele książek i kaset szukając klucza do wolności. Ale nigdy nie znalazłeś odpowiedzi. I od lat
żyjesz w strachu przed potępieniem.
Umiłowany, skończysz w Massa - w twojej życiowej próbie. Mów o narastaniu, a diabeł odpuści.
Pan pozwoli byś był pogrążony w swojej pożądliwości. Szatan będzie próbował związać cię.
Będziesz myślał, że masz najczarniejsze serce na świecie. Uwierzysz, iż zostałeś wydany na pastwę
grzechu. Padniesz na twarz, zdumiony, krzycząc "Panie, co się dzieje? Skąd wzięła się ta
pożądliwość? Jestem kuszony jeszcze bardziej teraz, niż gdy po raz pierwszy zacząłem szukać
twojego uwolnienia. Tracę grunt pod nogami!".
Niepewności zaczną zajmować twój umysł. Będziesz się zastanawiał: "Jak Bóg w ogóle mógł
pozwolić by taka rzecz przyszła na mnie? To już trwa od lat. Jakże mógł mi dawać wszystkie te
obietnice, a teraz nie być wierny własnemu słowu? Czy on jest ze mną czy nie?
Bóg przywiódł cię w miejsce próby
"Doświadczyłem Cię u wód Meriba." (Psalm 81:7). Kochani, Bóg chce abyście wiedzieli, iż mógł
was uwolnić na dźwięk waszego pierwszego jęku. Faktem jest, że przez cały czas, gdy płakaliście,
dążyliście z uporem, by wywalczyć sobie wolność, on miał moc by zniszczyć każde zło w was.
"No to dlaczego tego nie zrobił ?", zapytasz. "Czyżby on mnie karał? Dlaczego sprawił bym
przechodził taką walkę?" Jeżeli rozważysz historię Izraelitów, możesz pokusić się o stwierdzenie,
"Boże czy aby nie oczekujesz zbyt wiele od tych ludzi? Oni są przerażeni i słusznie. Przecież nikt
nie może przeżyć bez wody. Jakże więc oni mogą cię kusić, skoro tylko wołali za swoją potrzebą?".
Ale musisz pamiętać o tym, że Bóg dobrze się nimi opiekował - byli dobrze odżywiani, zachęcani
przez znaki i cuda. Nie byli duchowymi nowicjuszami. Nie byli pozostawieni bez troskliwego
pasterza. Każdego dnia Boża obecność manifestowała się w słupie obłoku. W nocy widzieli kojący
blask ognia na niebie. Każdego ranka znajdywali mannę na ziemi, cudownie zesłaną z nieba. Bóg
zaopatrzył Izraelitów we wszystko co było potrzebne do zbudowania ich wiary!
Nasz Bóg nie mówi tak od niechcenia, "Bez wiary nie można mi się podobać. Musisz uwierzyć, że
ja istnieję i że nagradzam wiarę! I dlatego oczekuję od moich dobrze wyuczonych i dobrze
nakarmionych dzieci zaufania we mnie! A co z próbą, z którą ty miałeś do czynienia? Czego Bóg
oczekuje od ciebie w tym trudnym czasie? On chce, abyś uwierzył jego słowu - jego obietnicom!
On pragnie, byś wierzył w pełni, że nie pozostawi cię samego na polu bitwy. To nie istotne, jeżeli
nawet całe piekło przychodzi do ciebie. Jego obecność nigdy nie będzie ci zabrana, nawet w czasie
najgorszych lęków i płaczu. Żadna diabelska moc - żaden potężny atak przeciwko tobie, nie
zniszczy cię! Twój ojciec już opracował plan twojego uwolnienia.
On oczekuje, że oprzesz się na nim, ślepo ufając mu. Chce, abyś był w stanie pokonać najgorsze
pokusy, i byś mówił: "Może tego nie rozumiem, ale wiem, że mój Bóg mnie nie porzuci! Czy mam
żyć, czy umrzeć , ufam, że mnie uratuje! Twoja bitwa zakończy się tylko wtedy, gdy całkowicie
zaufasz Bogu, wierząc, że jest on w tobie obecny w miłości i potędze. Odrzuć więc na bok wszelkie
myśli o tym, że Bóg cię zignorował, albo nie widzi twoich okoliczności. To właśnie jest kuszeniem
go - wystawianie na próbę jego wierności, mimo, że tak wiele razy dał jej dowód.
Drogi święty, nie musisz bać się węży. Paweł kończy ten fragment obietnicą: "Dotąd nie przyszło
na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście
byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść." (I Kor.
10:13).
Bóg mówi ci, "Nie idziesz na dno. Jestem z tobą przez cały czas! Jeżeli tylko będziesz szukał mnie i
zaufasz mi, wyprowadzę cię z tego. Sprawię, że przetrwasz to co nadejdzie - ponieważ jestem z
tobą na zawsze!"
David Wilkerson

Brak komentarzy: