niedziela, 9 listopada 2014

Laodycejskie kłamstwo!
(The Laodicean Lie!)

David Wilkerson
bez daty
__________
Bracia i siostry, żyjemy w czasach letniego Kościoła. Nie trzeba być
teologiem, by zrozumieć, że weszliśmy w erę “Kościoła laodycejskiego”,
przepowiedzianą przez Jezusa na czasy ostateczne. Wystarczy po prostu
porównać opis zboru w Laodycei podany w Objawieniu 3:14-22 z tym, co
dzisiaj nazywa się Kościołem Jezusa Chrystusa. Nasz Pan ostrzega, żeby
każdy, kto ma uszy, słuchał, co Duch Święty mówi o współczesnym
systemie religijnym.
Jezus wyraźnie ostrzegał, że w ostatnich dniach naszej cywilizacji Kościół
będzie się chlubił bogactwem, potężnym wzrostem liczebnym i
samowystarczalnością. Innymi słowy, Kościół będzie posiadał wielkie
wpływy, osiągnie władzę, będzie dysponował mocą, a jednocześnie zamknie
uszy na wszelkie napomnienie czy krytykę swego postępowania.
Jezus powiedział o nim: “(...) mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i
niczego nie potrzebuję (...)” [Obj. 3:17]. Jakież to smutne, że właśnie ten
Kościół, tak arogancki i pyszny, jest reklamowany przez wielu
bezkrytycznych chrześcijan jako pełen chwały i mocy Kościół dni
ostatecznych, który rzuci świat pod swoje stopy i spowoduje powrót
Chrystusa Króla. To jest laodycejskie kłamstwo! Pewna umiłowana dusza
napisała do mnie: “Czy Brat nie zdaje sobie sprawy z tego, że nasz następny
prezydent będzie nowo narodzonym chrześcijaninem, pełnym Ducha
Świętego i mówiącym językami? Czy Brat nie wie, że te wszystkie wielkie,
drogie przedsięwzięcia powzięte przez ewangelistów są zgodne z Bożym
planem? Pan przygotowuje liderów, dając im wizje wielkich dzieł, by mogli
wejść do rządowych gabinetów i kompetentnie sprawować władzę. Kościół
ustanowi rząd złożony z przywódców napełnionych Duchem Świętym,
którzy stworzą nowe prawa, usuwając z kraju aborcję, pornografię i
zbrodnię. Bóg wzbudził potężny Kościół, który obejmie rządy i wprowadzi
Królestwo Boże na ziemi”.
Głównym elementem koncepcji “Królestwa Bożego na Ziemi” jest
wprowadzenie sprawiedliwych rządów, obejmujących wszystkie narody,
pod którymi zniknie wszelka niesprawiedliwość i cierpienie, ubóstwo
odejdzie w niepamięć, w wszyscy ludzie będą żyć w pokoju i obfitości jako
bracia.
Niepokoi mnie fakt, że wielu fundamentalnie myślących chrześcijan
podziela te poglądy, przypisując współczesnemu Kościołowi
amerykańskiemu przywódczą rolę w tej bajce. “Oto jesteśmy!” - wydają się
mówić. - “Jest nas 30 do 40 milionów. Mamy czarujących, popularnych,
wygadanych przywódców. Mamy pieniądze, doświadczenie i rosnącą liczbę
członków - obejmijmy panowanie!”
Słyszałem, jak pastorzy charyzmatycznych mega-kościołów chlubią się:
“Zbuduję największy kościół w Ameryce, bo liczby oznaczają siłę i wpływy.
Nasz kościół musi być wystarczająco duży i silny, by narzucić moralność i
wolę Bożą reszcie narodu i lokalnym społecznościom”. Cóż za potworna
pycha!
Ten pyszny, bogaty, arogancki Kościół jest żądny mocy - nie Bożej, lecz
politycznej. Zwrócił oczy na Biały Dom, kongres i Sąd Najwyższy. Skoro
nie udało nam się rozpalić przebudzenia w stylu Jonasza, polegającego na
upamiętaniu i przemianie ludzkich serc, w takim razie spróbujemy objąć
rządy i zadekretować powszechną sprawiedliwość.
Wszystko to brzmi tak pobożnie, tak duchowo, tak świeżo. Tak jak niegdyś
w Izraelu, rzesze Bożego ludu wołają o narodową kazalnicę, za którą
stanąłby duchowy przywódca i wykorzenił wszelkie zło, wprowadzając
nowy porządek moralny. Oskarżycielski palec grzmiących proroków i
stróżów płaczących nad duchową degeneracją powinien zostać zastąpiony
ostrym piórem chrześcijańskich kongresmanów wprowadzających nowe,
sprawiedliwe ustawy.
Możecie w to uwierzyć lub nie,
ale to jest właśnie Kościół, który
Bóg wypluje ze swoich ust!
Nadęcie Kościoła pyszniącego się niczym paw własnym ogonem nie robi na
Bogu najmniejszego wrażenia. Letni Kościół laodycejski nie jest
przeznaczony ani do objęcia rządów, ani do przejęcia żadnego autorytetu.
Jego przeznaczeniem jest Boży sąd! Stawanie w jednym szeregu z ludźmi,
którzy chełpią się, że współczesny amerykański Kościół (charyzmatyczny
czy jakikolwiek inny) właśnie wchodzi w okres swej świetności, jest
dowodem najgorszej ślepoty duchowej. Cóż za niewiarygodny brak
duchowego rozeznania! Ja wolę słuchać tego, co sam Jezus ma do
powiedzenia na temat Kościoła dni ostatecznych.
Nasz Pan burzy tę piękną fasadę i ukazuje prawdę o laodycejskim Kościele.
Prawda jest inna, niż myślą czy mówią jego członkowie - ten Kościół nie
jest bogaty, lecz biedny! Wcale nie znajduje się “na fali” - znikczemniał do
tego stopnia, że jest na krawędzi odcięcia od Winnego Krzewu! Nie jest
silny i samowystarczalny, lecz goły i pożałowania godny! Ten Kościół nie
posiada żadnego nowego objawienia ani głębszego poznania Pisma - Jezus
powiedział, że ten Kościół jest ślepy! Nie będzie narzędziem
wprowadzenia Królestwa Chrystusowego na Ziemi, lecz obiektem Jego
sądu i odrazy.
Kościół Boży to zwycięska,
wzgardzona, prześladowana resztka.
Bądźcie pewni, że Bóg ma swoich ludzi w dniach ostatecznych, lecz
stanowią oni wzgardzoną, świętą i oddzieloną resztkę. Ten święty Boży lud
chodzi w światłości i cieszy się wspaniałą umiejętnością rozróżniania
prawdy od fałszu. Widzą oni Kościół laodycejski oczami Jezusa i nie
zostaną zwiedzeni nadęciem, wielkością i splendorem “masowego
chrześcijaństwa”. Prawdziwy Kościół jest niewidzialny; jest szczery i pełen
bojaźni przed Bogiem; pragnie powrotu Chrystusa, swego Oblubieńca.
Prawdziwy Kościół nie jest pupilkiem tego świata. Czyż można wierzyć i
nie drżeć przed Słowem Pana? Kiedy wreszcie stawimy czoła ostrzeżeniom
Jezusa skierowanym do tych, którzy zaprą się siebie, wezmą swój krzyż i
pójdą za Nim? Wszak On powiedział:
“Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was
znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że
jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was
świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie
jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali, i was
prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą.
A to wszystko uczynią dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie
posłał” [Jan 15:18-21].
Mówiąc o losach świętych w dniach ostatecznych, Jezus powiedział:
“Podniosą na was swe ręce i prześladować was będą i wydawać do synagog
i więzień, i wodzić przed królów i namiestników dla imienia mego” [Łuk.
21:12].
Ostrzegał również przed zdradą, gdyż “będą was wydawać i rodzice, i
bracia, i krewni, i przyjaciele, i zabijać niektórych z was, i będziecie
znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego” [Łuk. 21:16-17]
Apostoł Paweł mówi wprost: “Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w
Chrystusie Jezusie, prześladowanie znosić będą” [II Tym. 3:12].
Jest absolutnie niemożliwe, by prawdziwy Kościół lub którykolwiek z jego
przywódców zostali zaakceptowani przez świat. Mężowie Boży i Boży
Kościół będą prześladowani i tępieni przez królów i namiestników
rządzących na tej ziemi. Jezus nie dopuszcza żadnego odstępstwa od tej
zasady, gdyż “biada wam, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówić będą;
tak samo bowiem czynili fałszywym prorokom ojcowie ich” [Łuk. 6:26].
Biada laodycejskiemu Kościołowi i jego politycznym aspiracjom! Jeśli
świat was zaakceptuje, to będzie wynik podeptania przez was Krzyża. Przez
dwa tysiące lat Kościół Jezusa Chrystusa był odrzucany i prześladowany
przez świat. Krew milionów męczenników woła o sprawiedliwość. Przez
wiele wieków mężczyźni i kobiety prowadzeni Duchem Świętym byli
paleni, na stosach, przerzynani piłą i ścigani niczym dzikie zwierzęta.
Święci Boży byli ścinani, topieni, rzucani na pożarcie lwom. Biblia mówi,
że umierali w wierze, a świat nie był ich godzien. Czy mam uwierzyć, że
Jezus zmienił zdanie i postanowił zakończyć historię tego świata przy
pomocy letniego, bogatego, nadętego, chełpliwego i egocentrycznego
Kościoła? Czyżby armia Boża czasów ostatecznych miała się składać z
posterunkowych wybranych w drodze głosowania? Czyżby ewangeliści
mieli zostać zastąpieni ankieterami i działaczami społecznymi zbierającymi
podpisy pod jakąś petycją?
Bóg ma sprawę z Kościołem,
któremu wydaje się, że jest
ochrzczony Duchem Świętym!
Martwy, zimny, liberalny Kościół już dawno został oddany na pastwę
swoich pożądliwości - to nie on ma sprawę z Bogiem w czasach
ostatecznych. Istnieją całe denominacje, które uległy spoganizowaniu i
Duch Święty opuścił je już dawno temu. Oko Wszechmocnego spoczywa na
zorganizowanych i niezorganizowanych kościołach charyzmatycznych,
wspólnotach i służbach. To właśnie ze środowisk charyzmatycznych
wyrosła herezja Ewangelii Sukcesu. Ci, którzy uważają się za ochrzczonych
Duchem Świętym i prowadzonych przez Niego głoszą: “Bóg chce, żebyście
byli bogaci, obfitowali we wszelkie dobra i byli całkowicie
samowystarczalni”. W tym środowisku zrodziły się doktryny o ziemskim
panowaniu Kościoła.
Jestem kaznodzieją charyzmatycznym od ponad trzydziestu lat i mogę
powiedzieć za apostołem Pawłem, że “mówię językami więcej niż wy
wszyscy”. Mam jednak w sercu wielki smutek patrząc na zwiedzenie i
fałszywe doktryny ogarniające coraz większe masy bezkrytycznych
chrześcijan w środowiskach charyzmatycznych. Całe ich rzesze są
okłamywane, sprowadzane na bezdroża błędu i wciągane w odstępstwo
poprzez nauki demonów.
Bóg nienawidzi mieszanki prawdy i fałszu, rozpowszechnianej w kręgach
charyzmatycznych. Mieszanka jest synonimem letniości i można ją dzisiaj
znaleźć dosłownie wszędzie. Na przykład na tak zwanych chrześcijańskich
koncertach rockowych. Zaczynają się one zwykle od ogłoszenia: “Jesteśmy
tutaj, by służyć Jezusowi i uwielbić Go”. Następnie słyszymy słodziutką
mowę o świętości, upamiętaniu i oddaniu życia Zbawicielowi. A potem
nagle wydaje się jakby duch Elvisa Presleya ogarniał ich wszystkich i na
naszych oczach zmieniają się w bezwstydnych, zmysłowych rockmanów.
Zanim jeszcze całe zamieszanie dobiegnie końca, już się chwalą:
“Docieramy z przesłaniem o Jezusie tam, gdzie Kościół nigdy nie pójdzie.
Do barów, na koncerty świeckie, do MTV! Modlimy się, żeby dzięki
Bożemu działaniu świat zwrócił na nas uwagę. Chcemy zdobyć te same
tłumy, które zdobywa świat”.
Jeśli wierzyć słowom Jezusa, to powinni raczej zostać obrzuceni
pomidorami i zmieceni ze sceny przez tę światową bandę buntowników - to
znaczy, gdyby faktycznie usługiwali w Duchu. Gdyby tak było, świat tym
bardziej by ich nienawidził. Piosenkarze muzyki gospel, którzy są
akceptowani i uwielbiani przez świat, w rzeczywistości przestali działać w
obecności Jezusa - stracili to, co właśnie powoduje odrzucenie przez świat.
Ewangelia Jezusa Chrystusa jest zgorszeniem dla Żydów, a dla pogan
głupstwem.
Laodycejskie kłamstwo prowadzi
do odrzucenia wiary w rychły
i nagły powrót Chrystusa.
Czy potraficie sobie wyobrazić, co oni teraz głoszą? “Jezus nie powróci,
dopóki nie zawładniemy światem. Przyjdzie dopiero wtedy, gdy Kościół
obejmie władzę na Ziemi i przygotuje Jego powrót. Dopiero wtedy oddamy
Mu panowanie.” Oni wyśmiewają naukę o rychłym, niespodziewanym
przyjściu Chrystusa. Jezus mówił o “złym słudze”, który myślał w swym
sercu: “Pan mój zwleka z przyjściem” [Mat. 24:48].
Ten rodzaj nauczania jest bezpośrednim rezultatem duchowego
zanieczyszczenia, letniości i niechęci do niesienia krzyża. Człowiek
rozpalony miłością do Jezusa czeka na Jego rychły powrót wołając w sercu:
“Aby być z Nim, doznając Jego chwały!” Lecz teraz, gdy grzech obfituje,
miłość wielu oziębła; poświęcenie i zapieranie się siebie zostało odrzucone,
a Kościół szuka chwały i władzy tego świata.
Drwią z nauki o tym, że wierzący zostaną “w mgnieniu oka przemienieni” [I
Kor. 15:51-52]. Odłożyli przyjście Pańskie i Pochwycenie Kościoła w
odległą przyszłość, a w centrum ich zainteresowania nie są dzieła Chrystusa
lecz to, co czyni sam Kościół. Największą wagę przykładają nie do
wewnętrznego, duchowego wzrostu, ale do pomnażania liczby członków,
zwiększania wpływów w świecie i ustanawiania Królestwa na Ziemi.
Jezus powiedział: “Oto przyjdę wkrótce” [Obj. 22:12]. Apostoł Paweł pisał:
“Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej w
nocy (...) wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak
złodziej zaskoczył” [I Tes. 5:2,4]. Piotr także potwierdza nagłe przyjście
Pana: “A dzień Pański nadejdzie jak złodziej” [II Piotra 3:10].
Jezus ostrzegał kościół w Sardes, by czuwał i pokutował - inaczej zostanie
zaskoczony. “Bądź czujny i utwierdź, co jeszcze pozostało (...) strzeż tego, i
upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie
dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę” [Obj. 3:1-3].
Dlaczego którykolwiek chrześcijanin miałby czuwać, gdyby Chrystus miał
przyjść w jakiejś odległej przyszłości? Czy uwierzymy współczesnym,
letnim kaznodziejom, czy też złożymy ufność w słowach Jezusa: “Dlatego i
wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się
nie domyślacie” [Mat. 24:44].
Nasz Pan ostrzega: “Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” [Mat.
25:13]. Tak żyli nowotestamentowi chrześcijanie w pierwszym wieku,
dzieląc Pawłowe pragnienie, by “odejść i być z Panem”. Pracowali i
przestrzegali przykazań, lecz jak Abraham szukali miasta, którego
budowniczym jest Bóg.
Kaznodzieje głoszący herezję pod nazwą “Królestwo Teraz” uduchawiają
wszystko, co ma związek z rychłym powrotem Chrystusa. Lecz jak można
uduchowić tak praktyczne przykazanie jak to: “Czuwajcie więc, bo nie
wiecie, kiedy pan domu przyjdzie; czy wieczorem, czy o północy, czy gdy
kur zapieje, czy rankiem. Aby, gdy przyjdzie, nie zastał was śpiącymi. To,
co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!” [Mar. 13:35-37].
Korona sprawiedliwości została zarezerwowana przez Sędziego dla tych,
“którzy umiłowali przyjście Jego” [II Tym. 4:8]. Pytam Was, czy
oczekujecie Jego rychłego powrotu? Czy tęsknicie za nim? Czy Jego
przyjście po wybranych jest Waszą nadzieją? Apostoł Paweł napisał,
abyśmy “oczekiwali błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego
Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa” [Tyt. 2:13].
Ostatnie słowa Jezusa w Biblii brzmią: “Tak, przyjdę wkrótce” [Obj. 22:20].
“A Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!” A co mówisz Ty?
Jak myślicie, kto zasiewa w umyśle Oblubienicy wątpliwości na temat
powrotu jej Umiłowanego? Komu zależy na tym, by jej myśli krążyły
wokół spraw tego świata - żeby koncentrowała się na budowaniu własnego
królestwa zamiast na chwale Chrystusa? Kto chciałby, żeby czuła się jak
porzucona wdowa, która nie spełni oczekiwań swego Oblubieńca, dopóki
nie zapanuje nad światem? Z pewnością nie Duch Święty, ponieważ On
woła: “Przyjdź, Panie Jezu!”
Czy Pan Jezus nakazał Kościołowi porzucić myśli o Jego przyjściu i zająć
się ustanawianiem ziemskiego królestwa sprawiedliwości, czy też przykazał
zakupić olej do lamp i czuwać, czekając na Jego powrót, który może
nastąpić w każdym momencie? Niechaj odpowie samo Słowo! “Niechaj
biodra wasze będą przepasane i świece zapalone. Wy zaś bądźcie podobni
do ludzi oczekujących pana swego, aby mu zaraz otworzyć, kiedy powróci z
wesela, przyjdzie i zapuka” [Łuk. 12:35-36]. Następnie Chrystus dodaje:
“Błogosławieni owi słudzy, których pan, gdy przyjdzie, zastanie
czuwających” [Łuk. 12:37]. Po co czuwać, po co przepasywać biodra, po co
oczekiwać przyjścia Chrystusa, jeśli ma ono nastąpić w odległej przyszłości,
a na razie On sam oczekuje od Kościoła działań w ramach “strategicznej
walki duchowej”?
Pan dobrze wiedział, co by się stało, gdyby sam zapewnił o odłożeniu
swego przyjścia na bliżej nieokreśloną przyszłość. Pojawiłaby się
niedbałość, jedzenie i picie, a słudzy nie byliby gotowi na Jego powrót.
“Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i
zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi
owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna,
usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi. Ten zaś sługa, który znał wolę
pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze
wiele razów (...)” [Łuk. 12:45-47].
Taka ignorancja w sprawie rzeczywistego stanu duchowego Kościoła może
być jedynie wynikiem zasmucenia Ducha Świętego i ogłuchnięcia na Jego
głos. Jeśli Duch Boży jest zagłuszany, ludzie zaczynają się upajać własnymi
iluzjami i ulegają obsesji na punkcie własnej dumy, co prowadzi do
arogancji i chełpliwości, podczas gdy sąd Boży zbliża się nieuchronnie.
Dzięki Bogu za to, że istnieje uświęcona, oddzielona resztka słysząca głos
Ducha Świętego - ci ludzie nie zostaną zwiedzeni ani zaskoczeni przyjściem
Pana. To oni są stróżami, którzy wykryli zamysły wroga i mają odwagę
obnażać fałszywe doktryny demonów. Ci, którzy słyszą to, co Duch mówi
teraz do zborów, wiedzą o zamiarach samego Pana. Widzą nadchodzącą
burzę, słyszą grzmoty w oddali - wiedzą, że sąd rozpocznie się od domu
Bożego.
Kościół laodycejski sam zdecydował, bez żadnego prowadzenia ze strony
Ducha Świętego, że nie będzie światłością świata, lecz jego władcą. Stał się
największym z fałszywych nauczycieli we wszechświecie - ufnym we
własną siłę i mądrość, sprawnie mieszającym kłamstwa Antychrysta z
prawdą ewangelii. Postanowił zatrzeć granicę między Kościołem a światem,
nakreśloną przez samego Chrystusa.
Musimy się trzymać apostolskiego nauczania
na temat Królestwa Chrystusowego.
Apostołowie widzieli w ponadnaturalnej rzeczywistości osobę Króla, który
to widok był przedsmakiem wielkości i chwały Jego Królestwa [II Piotra
1:16]. Królestwo wcielonego Boga, któremu została dana wszelka władza w
niebie i na ziemi, nie da się porównać z żadnym ziemskim królestwem. Jego
symbolem było miasto święte, Nowe Jeruzalem, zstępujące od Boga na
ziemię. Skoro Władca ma być zmartwychwstały i nieśmiertelny, podobnie
będzie z Jego pomocnikami zarządzającymi Ziemią przez tysiąc lat - muszą
być do Niego podobni. Jedynie wtedy może zostać ustanowiony niebiański
rząd i doskonały porządek społeczny, dzięki któremu wszystkie narody będą
cieszyć się pokojem.
Apostołowie zawsze dokonywali rozróżnienia pomiędzy obecnym dziełem
Pana w niebie, rozpoczętym po Wniebowstąpieniu, a Jego przyszłym
królewskim panowaniem na Ziemi. Jezus wrócił do Ojca, by jako
Arcykapłan wstawiać się za nami po Jego prawicy. Gdy czas Jego
wstawiennictwa dobiegnie końca, a Kościół, Jego Ciało, zostanie zebrane,
zabrane i przemienione, wtedy i tylko wtedy powróci na Ziemię w ciele,
zasiądzie na tronie w swej chwale i zacznie panować jako Sędzia i Król
[Mat. 25:31]. Już w chwili wniebowstąpienia został obdarzony wszelką
władzą, lecz w tej chwili ma ona charakter opatrznościowy i pozostaje
niewidoczna. Jego autorytet jest najwyższy, choć na razie świat nie uznaje w
Nim Króla. Widzialne Jego panowanie jest dostrzegalne w Kościele, gdzie
Jego wola jest rozpoznawana przez Ducha Świętego i w Nim wykonywana
przez Jego sługi.
Ziemscy władcy nie będą uznawali Jego panowania aż do chwili, gdy
powróci i sam objawi się jako Król wszystkich narodów. Wtedy to “obejmie
panowanie” [Obj. 19:6]. Do tego momentu Kościół musi pozostawać w tym
świecie taki, jak sam Pan - odrzucony i znienawidzony. Obejmiemy
panowanie wraz z Nim, dopiero wtedy, gdy On sam obejmie urząd
Królewski na Ziemi.
Tak wygląda apostolska doktryna o Królestwie Chrystusowym. Różni się
ono zdecydowanie od nauczania tych, którzy utrzymują, iż Chrystus
powierzył nam władzę i administrowanie widzialnym Królestwem Bożym
na czas Jego nieobecności oraz nakazał Kościołowi rzucić wszelkie narody
pod swoje stopy i dopiero wtedy zaprosić Go do powrotu na Ziemię. Ludzie
ci głoszą, że Chrystus może wrócić dopiero wtedy, gdy wszystkie narody
uwierzą w Niego, a pokój i sprawiedliwość wypełnią całą Ziemię. Jest to
radykalne odstępstwo od nauki apostolskiej.
Rzym rozwinął tę doktrynę (zwaną “Dominionizmem”) już wiele wieków
temu. Została on sformułowana w dziele św. Augustyna pt. “O państwie
Bożym”. Wedle jej założeń Kościół miał rządzić światem w zastępstwie
Chrystusa. Logiczną konkluzją tego nauczania jest oddanie absolutnej
władzy biskupowi Rzymu, czyli papieżowi.
Gdy pierwsza miłość stygnie, a termin powrotu Pana zostaje oddalony w
bliżej nieokreśloną przyszłość, Laodycejczycy zaczynają szemrać, a
niesiony codziennie krzyż uwiera ich coraz bardziej. Wreszcie pojawiają się
pytania: “Czy te wszystkie zniechęcające słowa, wypowiedziane przez Pana
i Jego apostołów nie odnoszą się przypadkiem do ich czasów? Czy wrogość
świata wobec Kościoła ma trwać wiecznie? Czy to jest spójne z naszą
niebiańską misją i Ewangelią Miłości? Czyż sam Jezus nie powiedział, że
Królestwo Boże ma się rozszerzać jak zaczyniona mąka i urosnąć w wielkie
drzewo jak ziarno gorczycy? Czyż nie powiedział, że została Mu dana
wszelka władza? Czy nie nazwał siebie “Królem królów”? Czyż nie jest
napisane, że mocarz – czyli szatan – musi być związany, zanim będziemy
mogli splądrować jego dom?
W IV wieku, gdy cesarz Konstantyn Wielki “nawrócił się” i ustanowił
chrześcijaństwo religią państwową, niemal wszyscy uwierzyli, że
prześladowania Kościoła odeszły już do przeszłości. Zewsząd słychać było
radosne okrzyki: “Szatan został związany! Nadchodzi dzień tryumfu
Kościoła! Chrystus rozpoczął panowanie poprzez swój Kościół!” Wielu
wierzącym wydawało się wtedy, że proroctwa [o 1000-letnim Królestwie -
przyp. tłum.] wreszcie zostaną wypełnione i stanie się to, co napisano u
proroków: “I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który
jaśnieje nad tobą” [Iz. 60:3]. Jakież wielkie było ich rozczarowanie!
Kościół laodycejski zaprzecza,
że bogiem tego świata jest szatan!
Zwolennicy teorii królowania Kościoła zaprzeczają mocy szatana jako
“księcia tego świata”. Nie mogą zaprzeczyć jego istnieniu, bo jest ono zbyt
wyraźnie ukazane w nauczaniu apostołów i samego Pana. Nie mogą
również twierdzić, że jego władza została mu już odebrana i że nie stanowi
żadnego zagrożenia. Apostoł Paweł nazywa go “bogiem tego świata” [II
Kor. 4:4], a apostoł Jan pisze, że “cały świat tkwi w złem” [I Jana 5:19]. W
Księdze Objawienia [12:3] pojawia się jako aktywny przeciwnik Boga i
Jego Chrystusa, działający aż do obalenia Antychrysta i związania jego
samego [Obj. 19:20].
Jednak pomimo tych wszystkich jasnych i oczywistych stwierdzeń Pisma o
różnych formach diabelskiego działania w różnych osobach, laodycejczycy
mówią: “Szatan już nie panuje - jest związany i nie może przeciwstawić się
nam skutecznie, gdy jesteśmy w jedności oraz gdy prowadzimy działalność
“apostolską” zakładając Królestwo”. Istnieją między nimi sprzeczności co
do momentu, w którym rzekomo szatan został związany. Argumentują
jednak: “W jaki sposób miałoby zostać ustanowione Królestwo Boże na
ziemi, jeśli szatan i jego demony wciąż mają tutaj władzę?”
Przekonani, że nie podlegają już atakom przebiegłego i potężnego wroga,
czują się zwolnieni z obowiązku zachowania czujności. Skoro mocarz został
związany, Kościół może śmiało przystąpić do plądrowania jego dóbr, bo
przecież ogłosił ich przejęcie! Cóż za subtelne kłamstwo!
Z niebywałą arogancją Laodycejczycy utrzymują, że ich biskupi mogą już
zajmować miejsca pośród książąt tego świata. Kościół przestaje być
pielgrzymem - teraz jest Oblubienicą niebiańskiego Władcy, wywyższoną
wraz z Nim i siedzącą na tronie, a świat ma jej zostać poddany. W związku z
tym Jej przywódcy oczekują, że narody oddadzą im hołdy i honory jako
przedstawicielom Króla. Cóż za arogancja!
Królestwo Chrystusa nigdy nie było
i nigdy nie będzie “z tego świata”!
Jezus powiedział: “Królestwo moje nie jest z tego świata (...); Królestwo
moje nie jest stąd” [Jan 18:36]. Ta wypowiedź jest wiążąca dla mnie i dla
wszystkich wierzących, którzy drżą na Jego Słowo.
Osobiście wolę zasiąść z Chrystusem w niebie i podczas Jego Powtórnego
Przyjścia być wśród tych, o których prorokował Henoch: “Oto przyszedł
Pan z tysiącami swoich świętych” [Judy 14].
Laodycejczycy mogą sobie mieć cały ten świat i wszystkie jego królestwa w
ich chwale. Jest on jednak przeznaczony na spalenie, zgodnie ze słowami
apostoła Piotra: “Ale teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa
zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych
ludzi” [II Piotra 3:7]. Czyż można wyrazić się jaśniej? “(...) ziemia i dzieła
ludzkie na niej spłoną” [II Piotra 3:10]. Niech zatem zwycięski Kościół
powtórzy za Piotrem: “Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych
niebios i nowej ziemi, których mieszka sprawiedliwość” [II Piotra 3:13].
Kościele Jezusa Chrystusa - niechaj was nikt nie zwodzi w sprawie powrotu
naszego Pana! Pocieszajcie się słowami Jego obietnicy: “Gdyż sam Pan na
dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej, zstąpi z nieba; wtedy
najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy
pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w
powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto
pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” [I Tes. 4:16-18].

Brak komentarzy: