poniedziałek, 10 listopada 2014

Ogień w moich kościach
(A Fire in My Bones)
David Wilkerson
31 maja 2004
__________
W 19 rozdziale Księgi Jeremiasza Bóg dał swemu prorokowi
słowo, które miał skierować do Izraela. Potem posłał go na
dziedziniec świątyni, aby prorokował. Jeremiasz wypowiedział
następujące słowa: “Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: Oto Ja
sprowadzę na to miasto i na wszystkie okoliczne miasta całe to
nieszczęście, które im zapowiedziałem, gdyż usztywnili swój
kark i nie usłuchali moich słów” [Jer. 19:15].
Paszchur był w tym czasie naczelnym nadzorcą w świątyni.
Słowa Jeremiasza rozwścieczyły go tak bardzo, że kazał proroka
wychłostać i zakuć w dyby. Miał on być wystawiony w bramie
miasta, i w ten sposób być dodatkowo upokorzony na oczach
wszystkich.
Dyby były jednym z ówczesnych narzędzi tortur. Jeremiasz
został w nich umieszczony i przez całe 24 godziny cierpiał
nieprzerwane męki. Najpierw, jego głowa została zamknięta w
otworze między belkami i pozostawała przez cały czas w jednej
pozycji. Następnie całe ciało Jeremiasza było wykrzywione, a
ręce również wsadzone do otworów po bokach tej samej belki. W
tej pozycji musiał wytrwać przez cały dzień i całą noc.
Cóż za straszna scena! Pamiętajcie: Jeremiasz był
namaszczonym prorokiem Pańskim. Już od młodych lat wiedział,
że został powołany do głoszenia Słowa Bożego narodowi
wybranemu. Teraz jednak został związany i zakuty w dyby
właśnie za to, że wypełniał swoją misję.
Mimo to jednak Jeremiasz nigdy nie zwątpił w swoje powołanie.
Wiedział, że Słowo, które głosił, rzeczywiście pochodziło od
Boga. Tak było od samego początku jego służby.
Sam Pan wydał świadectwo o tych relacjach z Jeremiaszem:
“Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki,
zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów
przeznaczyłem cię” [Jer. 1:5]. Innymi słowy, Bóg mówi:
“Jeremiaszu, znałem cię już zanim ziemia została stworzona. Już
wtedy miałem plan dla twojego życia. Stworzyłem cię, byś
zwiastował Moje Słowo”.
Z początku Jeremiasz odpowiedział: “Ach, Wszechmocny Panie!
Oto ja nie umiem mówić, bo jestem jeszcze młody.” Lecz Bóg
powiedział: “Nie mów: Jestem jeszcze młody!” [1:6-7]. Innymi
słowy: “Powołałem cię, Jeremiaszu, dlatego nie mów, że nie
jesteś w stanie tego zrobić”.
A potem Pan dodaje: “Bo do kogokolwiek cię poślę, pójdziesz, i
będziesz mówił wszystko, co ci rozkażę. Nie bój się ich, bo Ja
jestem z tobą, aby cię ratować” [1:7-8].
W tym momencie Jeremiasz mówi: “Potem Pan wyciągnął rękę i
dotknął moich ust. I rzekł do mnie Pan: Oto wkładam moje słowa
w twoje usta” [1:9].
Cóż za niesamowita chwila w życiu Jeremiasza. Jak cudownie
jest wiedzieć, że Bóg położył na tobie swoją rękę, objawił ci
swoje myśli i namaścił do zwiastowania Jego Słowa. Dlatego
właśnie Jeremiasz nigdy nie wątpił w słowa otrzymane od Boga.
Następnie Bóg dał Jeremiaszowi nakaz wymarszu do dzieła: “Ty
więc przepasz swoje biodra, wstań i mów do nich wszystko, co
Ja ci każę, nie lękaj się ich, abym Ja nie napełnił cię lękiem przed
nimi!” [1:17].
Na koniec Bóg przemówił do swego sługi następującymi,
pełnymi mocy słowami: ”Oto ja czynię cię dziś miastem
warownym i słupem żelaznym, i murem spiżowym przeciwko
całemu krajowi, przeciwko królom judzkim jego książętom, jego
kapłanom i jego pospólstwu. I będą cię zwalczać, lecz cię nie
przemogą, bo Ja jestem z tobą, aby cię ratować — mówi Pan”
[1:18-19].
Rozważmy to zdumiewające przesłanie, jakie Bóg dał temu
człowiekowi. “Jeremiaszu, zaplanowałem dla ciebie służbę
jeszcze przed założeniem świata. Teraz posyłam cię do
wyrywania chwastów szatańskiego kłamstwa. Chcę, żebyś obalił
wszystkie bałwany i zniszczył je na oczach Mojego ludu. Masz
również za zadanie odbudować Mój kościół. Chcę, żebyś siał
nasiona Mojej dobrej nowiny. Nie bój się, Ja włożę w twoje usta
każde słowo, które będziesz mówił wtedy, kiedy będziesz tego
potrzebował.
Nie obawiaj się ludzi, ich pogróżek i zmarszczonych brwi. Nigdy
nie obawiaj się, że zawiedziesz. Pamiętaj, że jestem z tobą i
pozostanę do końca twoich dni. Żaden demon, ani wróg nie
mogą zrobić ci krzywdy. Dlatego powstań w wierze i idź, czyniąc
to, co ci nakazałem. Masz jeden cel, a jest nim przemawianie w
Moim imieniu. Nie pozwól się złamać nikomu i niczemu.”
Potem Pan dodał jeszcze: “Abym Ja nie napełnił cię lękiem przed
nimi” [1:17].
Umiłowani, jest to przesłanie skierowane nie tylko do
Jeremiasza, lecz do każdego pastora i każdego sługi powołanego
przez Boga. Mówi do nas tak: “Nie pozwól się złamać nikomu i
niczemu! Nie ma powodu do rozpaczy lub zmieszania w oczach
ludzi. Powiedziałem ci, że jestem z tobą. Powiedziałem, że jesteś
twierdzą nie do zdobycia. Dlatego nie grozi ci wypalenie, ani nie
powinieneś rezygnować.
Jeżeli nie wierzysz w to, co ci powiedziałem — jeśli wątpisz w
Moją wierność — to niechybnie się wypalisz. Skończysz jako
zgorzkniały, wypalony i zrezygnowany. Będziesz zawstydzony
przed wszystkimi, którzy się będą tobie sprzeciwiać. Stanie się
tak dlatego, że nie zaufałeś Mojemu Słowu.
Powiadam ci, że nie mają znaczenia nawet największe trudności,
na jakie natrafisz. Nie ważne, jak źle potraktują cię ludzie. Twoi
przyjaciele, twoja rodzina, a nawet książęta i królowie mogą
zwrócić się przeciw tobie. Lecz oni cię nie przemogą. Wzniosłem
wokół ciebie mury ze spiżu i potężne słupy. Ja jestem z tobą, aby
cię strzec!”
To przesłanie jest skierowane do każdego,
kto, podobnie jak Jeremiasz,
został powołany przez Boga przed założeniem świata.
Apostoł Paweł mówi o Bogu: “Który nas wybawił i powołał
powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz
według postanowienia swego i łaski, danej nam w Chrystusie
Jezusie przed dawnymi wiekami” [II Tym. 1:9].
Krótko mówiąc, każdy człowiek będący “w Chrystusie” jest
powołany przez Pana. Wszyscy otrzymaliśmy to samo zadanie:
słuchać Bożego głosu, głosić Jego Słowo, nigdy nie obawiać się
człowieka i ufać Panu w obliczu każdego ucisku.
Zaprawdę, obietnice złożone Jeremiaszowi przez Boga dotyczą
wszystkich Jego sług. To oznacza, że nie musimy
przygotowywać przesłania, które mamy ogłosić światu. On
obiecał, że wypełni nasze usta swoim Słowem, dokładnie w tym
momencie, kiedy będzie to potrzebne. Ale stanie się tak jedynie
wtedy, gdy Mu zaufamy.
Paweł mówi, że wielu zostało ustanowionych kaznodziejami,
nauczycielami i apostołami i że będą oni cierpieć z tego powodu.
Sam zalicza siebie do tej grupy: “Jestem ustanowiony
zwiastunem i apostołem, i nauczycielem. Z tego też powodu
znoszę te cierpienia” [II Tym. 1:11-12]. Innymi słowy, mówi on:
“Bóg powierzył mi do wykonania święte dzieło i z tego powodu
będę cierpiał”.
Pismo pokazuje, że Paweł przechodził takie próby, jak niewielu
innych. Szatan próbował go zgładzić wiele razy. Tak zwany
religijny tłum odrzucał i wyśmiewał apostoła. Czasami jego
najbliżsi współpracownicy porzucali go, pobitego i
zapomnianego.
Lecz on nigdy nie ulegał zawstydzeniu przed ludźmi. Świat nie
był w stanie go obrazić, a on sam nigdy nie uległ wypaleniu.
Przy każdej okazji wypowiadał namaszczone Słowo od Boga —
dokładnie wtedy, gdy było to potrzebne.
Prawda jest taka, że Paweł nigdy się nie zachwiał. Nigdy nie
utracił zaufania do Pana. Zamiast tego, świadczył: “Wiem, komu
zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować
to, co mi powierzono, do owego dnia” [II Tym. 1:12]. Czyli
mówiąc wprost: “Oddałem moje życie w Boże ręce. Żywy czy
martwy, należę do Niego”. Następnie wezwał młodego
Tymoteusza, by ten postąpił tak samo: “Wzoruj się na zdrowej
nauce, którą usłyszałeś ode mnie, żyjąc w wierze i miłości, która
jest w Chrystusie Jezusie” [1:13].
Nie dalej jak w ubiegłym tygodniu udzieliłem takiej samej rady
pewnemu młodemu pastorowi. Człowiek ten właśnie opuścił
swój kościół. Miał poczucie porażki, ponieważ zbór nie wzrastał
ani liczebnie, ani duchowo.
Jego żona patrzyła załamana, jak mąż pogrąża się w coraz
głębszą depresję. Powiedziała mi: “On jest troskliwym mężem
Bożym, który wiernie modli się za powierzoną mu trzodę. Uległ
zniechęceniu, bo nie może zrodzić następnych duchowych dzieci.
Jego kazania są namaszczone, lecz ludzie po prostu nie chcą ich
słuchać. W tej sytuacji stwierdził, że nie pozostało mu nic
innego, jak tylko zrezygnować”.
Dopilnowałem, aby wysłać temu człowiekowi Pawłową zachętę.
Wzywałem go, by trzymał się mocno wiary i słowa, jakie
otrzymał. Bóg jest wierny i dokona wszystkiego, co obiecał.
Jeremiasz przeszedł taki kryzys,
gdy zakuto go w dyby.
Nie tylko ciało Jeremiasza zostało wtedy złamane i skręcone.
Jego dusza również znajdowała się pod ostrzałem przeciwnika.
Dla tego oddanego Bogu sługi była to zaiste ciemna, pełna
cierpienia noc.
Wreszcie, po dwudziestu czterech godzinach bólu i upokorzenia,
Jeremiasz został zwolniony. Poszedł prosto do Paszchura —
człowieka, który kazał go zakuć. I prorokował do niego: “Pan dał
ci nowe imię, które oznacza, że odtąd będziesz żył w stałym lęku
aż do końca twoich dni”. Widzicie, Jeremiasz wiedział, jak
niebezpiecznie jest krzywdzić namaszczonych Pańskich.
Rozwścieczony Paszchur nazwał wtedy proroka kłamcą.
Jeremiasz doszedł właśnie do końca swego cierpienia, gdy zaczął
przemawiać do Boga językiem wypalonego sługi: “Namówiłeś
[zwiodłeś – anglojęzyczny przekład KJV] mnie, Panie, i dałem
się namówić [zwieść – anglojęzyczny przekład KJV];
pochwyciłeś mnie i przemogłeś. Stałem się pośmiewiskiem na co
dzień, każdy szydzi ze mnie” [Jer. 20:7]. Hebrajskie słowo
“zwiodłeś” oznacza dokładnie “otworzyłeś”. Jeremiasz mówił:
“Panie, otworzyłeś mnie na wielkie oszustwo. Skończyłem jako
sługa, który został całkowicie oszukany”.
Nie można polukrować słów Jeremiasza, którymi oskarża Boga.
Mówi on tak: “Panie, powołałeś mnie, bym głosił Twoje Słowo.
Kazałeś mi prorokować, burzyć i odbudowywać. Włożyłeś w
moje usta mocne, trudne słowa. A potem, gdy je
wypowiedziałem, opuściłeś mnie.
Nie rozumiem. Byłem Ci posłuszny. Byłem wierny. Nie
zgrzeszyłem przeciwko Tobie. W rzeczywistości położyłem na
szali swoje życie dla Ciebie. I cóż dostałem? Oszustwo, zawód,
porzucenie i cierpienie”.
Spróbujcie sobie wyobrazić, o czym musiał myśleć ten człowiek
podczas dwudziestu czterech godzin tortur: “Zwiastowałem
miłosierdzie dla wszystkich przechodniów, lecz oni mnie tylko
poniżali. Panie, mówiłem do nich jako Twoje narzędzie.
Prosiłem, żeby zawrócili na Twoje drogi. Powiedziałem, że ich
uleczysz i że chcesz im błogosławić. Lecz oni zwrócili się
przeciwko mnie z wyrafinowanym okrucieństwem.
Płakałem nad nimi przez całe dnie. Moje serce było złamane.
Całe moje wnętrze było poruszone współczuciem dla nich. Teraz
jednak szydzą ze mnie codziennie. Boże, wrzuciłeś mnie
żywcem do piekła. To samo Słowo, które kazałeś mi głosić, stało
się dla mnie hańbą” [zob. Jer. 20:7-8].
Zastanawiacie się zapewne nad jednym: “Bóg obiecał
Jeremiaszowi, że nie pozwoli, żeby został zawstydzony. Ale czyż
nie to mu się właśnie przydarzyło?”
Zapewniam was, że Boży sługa nie został zawstydzony. Wręcz
przeciwnie, Bóg dokonywał właśnie w kraju potężnego dzieła,
które miało zostać objawione w swoim czasie. Miał zamiar
pokazać narodowi, że Jeremiasz nie zostanie zażenowany przed
nikim. Zamiast tego, będzie świadectwem. I tak pozostanie na
wieki.
Otrzymuję listy od pastorów z całego świata,
którzy czują to samo, co Jeremiasz.
Jeden z kaznodziejów napisał do mnie: “Czuję się pokonany.
Byłem wierny i starałem się czynić wszystko, czego Bóg ode
mnie żądał. Kiedy jednak odważnie wystąpiłem, On mnie opuścił
i odstawił, żebym wysechł na wiór”.
Znam pewnego młodego misjonarza, który właśnie opuścił swój
posterunek. Rozpoczynał służbę z wielkimi oczekiwaniami, a
teraz rezygnuje z powodu wypalenia. Miał wielkie brzemię i
troskę o zgubione dusze i pracował wytrwale. Jednak po kilku
latach nadal nie widział konkretnych rezultatów. Nigdy nie został
zaakceptowany przez ludzi, wśród których pracował. Jego dzieci
były bite przez dzieci z okolicznych domów. Jego żona była
coraz bardziej zmęczona i zniechęcona.
Ten człowiek głęboko kocha Pana. Jest cennym sługą Jezusa.
Jednak w pewnym momencie miał już dosyć. Powiedział mi
wtedy: “Bracie Dawidzie, czuję, że przegrałem. Miałem tak
wielkie nadzieje, lecz żadna z nich się nie spełniła”.
Każdego roku coraz więcej misjonarzy przechodzi ten sam
kryzys. Ulegają zniechęceniu, rezygnują i wracają do domu.
Może nie mówią w tak szorstki sposób, jak to czynił Jeremiasz,
oskarżając Boga o zwiedzenie ich. Lecz głęboko w sercach mają
do Niego żal. Czują, że Pan najpierw poprowadził ich w
określonym kierunku, a potem zostawił.
Inny drogi misjonarz napisał do nas o rezygnacji ze służby:
“Czułem się tak, jakby Bóg wyprowadził mnie na pustynię, a
potem wystawił mnie tam do wiatru. Najpierw wydał mnie w
ręce wrogów, a potem opuścił. Porzuciłem służbę całkowicie
skonsternowany. Nie przeszedłem próby złamania przed Bogiem.
Poddałem się rozgoryczeniu.
“Teraz widzę, na czym polegał mój problem. Nie zapuściłem w
Bogu żadnego korzenia ufności i brakło mi jej podczas próby.
Gdy zaczął się ucisk, nie polegałem na Słowie Bożym i Jego
wierności, a przecież wiedziałem o jednym i drugim.
Zapomniałem o Jego obietnicy: ‘Nie porzucę cię, ani cię nie
opuszczę’.”
Wiem, co to znaczy przechodzić przez tego rodzaju próby. Jakieś
piętnaście lat temu, gdy kościół na Times Square dopiero się
rozwijał, szatan próbował wyrzucić naszą służbę na mieliznę i
zniszczyć w zarodku powstający zbór. Pojawiły się oskarżenia
dotyczące rasizmu, a także ataki na moją rodzinę i na mnie
osobiście. Umysły wielu młodych ludzi były zatruwane plotkami.
Niektórzy przychodzili do mnie po nabożeństwie i pytali: “Czy
to prawda, że jesteś zwykłym oszustem, jak mówią?”
Do dzisiaj z trudnością mogę czytać własne zapiski z tamtych
dni. Zacząłem wtedy nienawidzić niedzielnych poranków, gdy
musiałem głosić kazania. Często siadałem w ukryciu i płakałem,
do chwili, gdy moja żona Gwen przychodziła, obejmowała mnie
czule i mówiła: “Dawidzie, czas już iść”.
Płakałem z bólu całymi tygodniami. Wreszcie kiedyś
powiedziałem do Gwen: “Nie potrzebuję przechodzić przez to
wszystko. Dlaczego nie miałbym wrócić do pisania książek i
ewangelizacji?” Wszystko, co mogła zrobić moja żona, to
potrząsnąć głową i zadać pytanie: “Dlaczego niektórzy
chrześcijanie potrafią być tak okrutni?”.
Oczywiście, nie zrezygnowałem. I nigdy nie zrezygnuję — z
tego samego powodu co Jeremiasz i wszyscy inni słudzy Boga,
którzy zrezygnować nie mogą: “A gdy pomyślałem: Nie
wspomnę o nim i już nie przemówię w jego imieniu, to stało się
to w moim sercu jak ogień płonący, zamknięty w moich
kościach” [Jer. 20:9].
Bóg nie skarcił Jeremiasza za jego tyradę.
W Księdze Jeremiasza 20:14-18 prorok pozwolił sobie na tyradę,
która brzmi niemal samobójczo:
“Przeklęty dzień, w którym się urodziłem; dzień, w którym mnie
porodziła moja matka, niech nie będzie błogosławiony! Przeklęty
mąż, który przyniósł mojemu ojcu radosną wieść: Urodził ci się
chłopiec (...) Niech z tym dniem będzie jak z miastem, które Pan
bezlitośnie zburzył! (...) Za to, że nie uśmiercił mnie w łonie (...)
Po cóż to wyszedłem z łona matki, aby doznać tylko znoju i
udręki i swoje dni trawić w hańbie!”
Usłyszałem tę samą rozpacz w głosie pewnego kaznodziei, który
dzwonił do mnie niedawno: Dawidzie, bardzo zasmuciłem Pana.
Zawiodłem, jestem pusty, nie zostało ze mnie już nic. Czuję, że
nie jestem wart, żeby dłużej żyć.”
Wielu mężów Bożych na kartach Biblii daje wyraz podobnym
uczuciom. Gdy Job przebywał w najgłębszej ciemności, pewien
głos zachęcał go: “Przeklnij Boga i umrzyj”. Eliasz słyszał coś
podobnego i sam — niegdyś potężny prorok — błagał Boga:
“Panie, zabierz moje życie. Poniosłem klęskę, jak wszyscy moi
ojcowie”.
Być może właśnie teraz czujesz się tak, jak oni. Zostałeś złamany
i zakuty w dyby przez przeciwnika. Myślisz: “Wołałem dzień i
noc, lecz moje modlitwy nie są wysłuchiwane. Nie zniosę tego
dłużej. Właściwie przecież nie muszę przez to wszystko
przechodzić. Wszystko było prostsze, gdy byłem jeszcze w
świecie, zanim poznałem Boga. Teraz On mnie zostawił, żebym
usechł.”
Niektórzy chrześcijanie powiedzą zapewne: “Takie słowa są
buntem przeciwko Bogu i zasługują na surową naganę”. Prawda
jest jednak taka, że my widzimy jedynie to, co jest na zewnątrz, a
Bóg patrzy na serce człowieka. On wiedział, jakie wewnętrzne
cierpienia przechodził Jeremiasz. I nie zdecydował się skarcić
rozpaczającego proroka. Dlaczego?
Pan wiedział, że w jego sercu wciąż płonął ogień. To było tak,
jakby Bóg powiedział: “Jeremiasz nie zrezygnuje. Owszem,
wylewając swój żal wpuści wiele pary w głośny gwizdek. Ale
nadal wierzy Mojemu Słowu, które płonie w jego wnętrzu. Mój
sługa przejdzie przez ten ogień z niezachwianą wiarą.
Znam go i wiem, że on nie może żyć bez głoszenia Mego Słowa.
Odcisnąłem Je na jego duszy, sercu i umyśle. A najlepsze dni są
jeszcze przed nim. Nadal jest moim wybranym sługą.”
Jeremiasz złapał kolejny oddech. Nagle został napełniony
nowym życiem. I powstał, jak gdyby mówiąc: “Stop, szatanie —
nie jesteś w stanie mnie zwieść. Nie odbierzesz mi służby, danej
przez Boga. On mnie powołał, a ja wiem, że Jego Słowo jest
pewne”.
A potem prorok zaświadczył: “Słyszałem złośliwe szepty wielu
(...). Wszyscy moi przyjaciele czyhają na mój upadek. ‘Może da
się namówić i potem będziemy nad nim górą, i zemścimy się na
nim’. Ale Pan jest ze mną jak groźny bohater; dlatego moi
prześladowcy padną i nie będą górą (...). Śpiewajcie Panu,
chwalcie Pana, gdyż wybawił duszę biednego z mocy złośników”
[Jer. 20:10-11,13].
Być może myślisz teraz, że twój ogień wygasł. Jesteś
przekonany, że nie ma już nawet jednej iskry. Może powodem
wypalenia twojego ognia był grzech. Dałeś się złapać na
diabelską przynętę i ogień zaczął powoli wygasać. Słyszałem
wiele tragicznych historii mężów Bożych, którzy zostali
doprowadzeni do ruiny przez wpływ internetu. Dla większości
mężczyzn powodem zwiedzenia była pornografia, natomiast dla
kobiet — spotkania i rozmowy z mężczyznami w czat-roomach,
które kończyły się nawiązaniem romansu.
To smutne, ale współczesne Ciało Chrystusa przypomina Dolinę
Wyschłych Kości. Jest jak pustynia pełna zbielałych szkieletów
upadłych chrześcijan. Kaznodzieje i inni oddani niegdyś Bogu
wierzący spłonęli z powodu trwania w grzechu. Przepełnieni
wstydem ukrywają się teraz we własnoręcznie wykonanych
jaskiniach samotności. Tak jak Jeremiasz, przekonują samych
siebie: “Nie wspomnę o nim i już nie przemówię w jego imieniu”
[Jer. 20:9].
Bóg wciąż zadaje to samo pytanie,
które zadał Ezechielowi:
“Czy te kości mogą ożyć?”
Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: “Tak!” W jaki
sposób? Poprzez odnowienie wiary w Słowo Boże.
Słowo Pańskie samo w sobie jest ogniem trawiącym. Zaprawdę,
jest to jedyne prawdziwe światło, jakie nam pozostaje w
chwilach rozpaczy. Jest to jedyna obrona wobec kłamstw
przeciwnika, gdy słyszymy jego szept: “To już koniec. Twój
ogień wygasł. I nigdy go nie odzyskasz”.
Jedyną rzeczą, jaka może nas wyciągnąć z tej ciemności jest
wiara. A wiara pochodzi ze słuchania Słowa Bożego.
Powinniśmy po prostu przylgnąć do Słowa, które zostało w nas
wszczepione. Pan obiecał: “Nigdy cię nie opuszczę. Dlatego nie
masz powodu rozpaczać ani rezygnować. Odpocznij w moim
Słowie.”
Może pomyślicie sobie: “Ale przecież ta ciemność jest najgorszą
rzeczą, jakiej dotychczas doświadczyłem. Słyszałem już tysiące
kazań na temat Słowa Bożego, lecz teraz żadne z nich nie ma dla
mnie wartości.”
Nie zadręczajcie się. Boży ogień nadal w was płonie, nawet jeśli
tego nie widzicie, a waszym zadaniem jest dolać do tego ognia
oliwy wiary. Możecie to uczynić poprzez prostą ufność do Boga.
Kiedy to uczynicie, zobaczycie jak znikają wszystkie wasze
zwątpienia i pożądliwości.
Wszędzie wokół widzę masowe odejście od Słowa Bożego. A
jednak pomimo to dostrzegam również chwalebne dzieło Pana w
odbudowie Jego ludu. On idzie za każdym żołnierzem, który
został zraniony lub upadł w walce. On zna tych, którzy
zdezerterowali. I nadal ich kocha. Tak naprawdę, przemawia
teraz do wszystkich, którzy kiedykolwiek zaciągnęli się do Jego
armii i wzywa do powrotu na opuszczone pozycje.
Duch Boży znów daje życie wszystkim uschłym kościom.
Przypomina im o Słowie, które kiedyś zostało w nie
wszczepione. Ci, którzy leżeli martwi, teraz powstają, wołając
tak jak Jeremiasz: “Boży ogień został we mnie włożony i trawi
mnie już zbyt długo. Po prostu nie mogę go już zatrzymać. Czuję
moc Bożą, która mnie podnosi — Pan wkłada we mnie nowe
życie. Będę głosił Słowo, które On we mnie złożył. Będę
opowiadał o Jego miłosierdziu i uzdrowieniu.”
Izajasz daje nam wszystkim dowód na to, że pragnieniem Boga
jest przywrócenie do służby wszystkie Jego upadłe sługi:
“Bo nie na wieki wiodę spór i nie na zawsze się gniewam, w
przeciwnym razie musiałby przede mną ustać duch i istnienia,
które Ja sam stworzyłem. Z powodu jego niegodziwej chciwości
gniewałem się i smagałem go, ukryłem się za moim gniewem,
lecz on, odstępca, poszedł drogą swojego serca.
Chociaż widziałem jego drogi, jednak uleczę go, poprowadzę go
i znowu udzielę obfitej pociechy jemu i jego żałobnikom,
stwarzając owoc na ich wargach w postaci słów: Pokój! Pokój
dalekiemu i bliskiemu — mówi Pan, Ja go uleczę” [Iz. 57:16-19].
Psalmista pisze: “Pan buduje Jeruzalem, zgromadza
rozproszonych Izraela. Uzdrawia tych, których serce jest
złamane, i zawiązuje ich rany” [Ps. 147:2-3]
Drogi święty, nie wiem na czym polega twoja osobista bitwa.
Może jesteś w najgłębszej ciemności, jakiej kiedykolwiek
zaznałeś. Wydaje ci się, że niebo jest ze spiżu, a twoje modlitwy
nie dochodzą do Boga.
Lecz wiem jedno: Bóg zamknął w twoich kościach ogień, który
nadal płonie. Może tli się w tobie jeszcze tylko blada iskierka.
Duch Pański tchnie na nią i rozpali na nowo, gdyż jest wierny.
On postawi cię na nogi i przywróci do twego powołania, a wtedy
będziesz widział nawet w najciemniejszą noc.
Nie pozwól, by diabeł złamał twego ducha!

Brak komentarzy: