poniedziałek, 10 listopada 2014

Oto więcej niż Salomon
(A Greater Than Solomon is Here)
David Wilkerson
12 lipca 2004
__________
Według Jezusa, w dniu sądu powstaną konkretni świadkowie,
którzy wniosą oskarżenia potępiające współczesne pokolenie.
Królowa Saby będzie świadkiem oskarżenia, a jej słowa będą
potępiające: “Królowa z Południa stanie na sądzie wraz z tym
pokoleniem i potępi je; bo przybyła z krańców ziemi słuchać
mądrości Salomona, a oto tutaj więcej niż Salomon” [Mat.
12:42].
Ta królowa zwróci się do naszego pokolenia, które żyje u końca
czasów, a jej potępienie będzie polegało na tym, że opisze
wszystkie własne wysiłki i trudności, jakie musiała pokonać, by
wysłuchać mądrości Salomona. Widzicie, ta kobieta była gotowa
zrobić wszystko, by poznać prawdę, która by ją wyzwoliła.
Dlatego w dniu sądu zaświadczy: “Przybyłam z najdalszych
zakątków świata, by poznać mądrość króla Salomona. Wy macie
okazję usłyszeć prawdę Ewangelii. Oto ktoś większy niż
Salomon jest pomiędzy wami. Ale wy nie chcecie Go widzieć ani
słyszeć.”
Kim właściwie była królowa Saby? I dlaczego jest tak ważną
osobą, żeby miała się pojawić na sądzie jako “oskarżyciel
posiłkowy”? Zdaniem biblistów była ona władczynią państwa
leżącego na terytorium dzisiejszego Jemenu. Cechą szczególną
tamtejszej kultury było zamiłowanie do rozwiązywania zagadek.
W mentalności tych ludzi leżało stałe zadawanie pytań bez
udzielania na nie odpowiedzi.
Władczyni Saby była prawdopodobnie udręczona wewnętrznie
faktem, że wszystkie najważniejsze życiowe pytania —
dotyczące Boga, przyszłości czy śmierci — pozostawały bez
odpowiedzi. Pragnęła mądrości, dzięki której mogłaby wiedzieć,
jak żyć, zarządzać krajem i pomagać innym. Jednak żadne
bogactwa, sława ani doradcy nie byli w stanie odpowiedzieć na
wołanie jej duszy. Najgłębsze pragnienia tej kobiety wciąż
pozostawały nie spełnione.
Aż kiedyś usłyszała o królu Salomonie. Miał on reputację w
całym ówczesnym świecie, że posiada niesamowitą mądrość.
Pismo powiada, że królowa “usłyszała wieść [o nim]” [I Król.
10:1], być może od kupców lub żeglarzy, którzy bywali w
Jerozolimie. Według ich opowieści, król Izraela rozumiał naturę
ludzką jak nikt inny, a także umiał odpowiedzieć na każde
pytanie i rozwiązać każdy problem, bez względu na jego
złożoność.
Królowa zastanawiała się zapewne, kim jest ten człowiek, który
wypowiada się z taką mądrością i posiada odpowiedzi na
najtrudniejsze życiowe pytania. Jej bogowie nie mówili, nie
słyszeli i nie rozmawiali. Postanowiła zatem: “Muszę dostać się
do Salomona za wszelką cenę. Mam do rozwiązania palące
kwestie, a jeśli on potrafi rozwiązywać życiowe zagadki, to jest
właściwą osobą, która może odpowiedzieć na moje pytania.”
Zawezwała swoich dostojników i kazała utworzyć karawanę,
która miała przebyć odległość około 2000 kilometrów. Podróż
miała trwać mniej więcej 75 dni — czyli 150 dni w obie strony
— a to oznacza prawie pół roku. Trasa miała prowadzić przez
nagą pustynię w potężnym upale. Podróżni musieli znieść zimne,
pustynne noce. Mogli się natknąć na niebezpiecznych rabusiów.
Nic jednak nie mogło powstrzymać królowej przed uzyskaniem
audiencji u Salomona.
Królowej musieli towarzyszyć gwardziści, dworzanie, słudzy,
kucharze i tłumacze. Wielbłądy niosły żywność i wodę dla nich
wszystkich, a także dary dla króla w postaci klejnotów i
wonności. Wszystko to tworzyło “nadzwyczaj wspaniały orszak”
[I Król. 10:2]. Wyobraźcie sobie, jak musiał wyglądać wjazd tego
orszaku do Jerozolimy po długich miesiącach spędzonych w
kurzu, upale i innych niewygodach. Gdy zbliżali się już do
stolicy, wysłannicy Salomona wyszli na spotkanie królowej,
mówiąc: “ Odbyliście taką długą podróż. Prosimy, odpocznijcie i
odświeżcie się po tej męczącej podróży. Król udostępnił wam
swoje łaźnie”.
Potem królowa została wprowadzona na dwór Salomona. Nie
traciła czasu i od razu przeszła do stawiania pytań, które od
dawna leżały jej na sercu: “Wybrała się do niego, żeby go
doświadczyć przez stawianie trudnych pytań (...) i przyszedłszy
do Salomona rozmawiała z nim o wszystkim, co miała na sercu”
[I Król. 10:1-2]. Królowa wylała przed nim swoje serce.
I nie rozczarowała się. Pismo mówi: “Salomon zaś odpowiadał
na wszystkie jej pytania i nie było takiego pytania, na które król
nie umiałby dać jej odpowiedzi” [10:3]. Salomon odpowiadał na
pytania królowej, przekazując jej zdumiewające, oświecające
prawdy. Nie pozostawił ani jednego tematu bez odpowiedzi.
Wyobrażam sobie jej twarz, jaśniejącą po każdej odpowiedzi: “A
więc to tak!” Jakiż pokój musiał ogarnąć jej duszę, kiedy
nękające ją pytania znalazły wreszcie odpowiedź, jedno po
drugim.
Następnie oprowadzono ją po królestwie Salomona. Ujrzała na
własne oczy porządek, piękno i zamożność, będące owocem
mądrości Salomona. “Obejrzała pałac, który zbudował, potrawy
na jego stole i stanowiska jego dostojników, i sprawność w
usługiwaniu jego sług, ich stroje, podawane napoje oraz jego
ofiarę całopalną, jaką złożył w przybytku Pana” [10:4-5]. I nie
mogła wyjść z podziwu [10:5]. Mówiąc potocznie, po prostu ją
zatkało.
Gdy już się tym wszystkim nasyciła, powiedziała Salomonowi:
“Prawdą okazało się to, co o twoich sprawach i o twojej
mądrości słyszałam w mojej ziemi, lecz nie wierzyłam tym
słowom, aż przybyłam i zobaczyłam na własne oczy; a i tak nie
powiedziano mi ani połowy tego, bo znacznie przewyższyłeś
mądrością i zacnością to, co o tobie słyszałam. Szczęśliwi twoi
ludzie, szczęśliwi ci twoi słudzy, którzy stoją przed tobą, że
mogą zawsze słuchać twojej mądrości. Niech będzie
błogosławiony Pan, Bóg twój, który (...) ustanowił cię królem,
abyś stosował prawo i sprawiedliwość” [10:6-9].
Po dokonaniu tych oględzin, królowa obdarowała Salomona
wszystkim, co przywiozła w swojej karawanie. Wtedy król
otworzył swój skarbiec i mogła podziwiać jego niezmierzone
bogactwa. “Król Salomon zaś podarował królowej Saby
wszystko, czego zapragnęła i co sobie wyprosiła oprócz tego, co
jej darował od siebie jako król Salomon” [10:13].
Wspominając o tej królowej,
Jezus zwracał się do uczonych w Piśmie i faryzeuszy.
Przywódcy religijni współcześni Chrystusowi doskonale znali
historię tej królowej. Sami nauczali jej w synagogach i wiedzieli
o tym, jak bardzo królowa Saby była zdesperowana, by spotkać
Salomona. Teraz Chrystus użył jej historii, by ich ostrzec: “Ta
sama królowa z Południa potępi was przed Ojcem. Ona przybyła
z najdalszych zakątków ziemi, żeby słuchać mądrości Salomona.
A oto teraz przed wami stoi Ktoś większy niż Salomon.”
Tak, królowa Saby zapewne zapyta wtedy faryzeuszy: “Jak
mogliście być tak ślepi? Przychodziliście do Króla z pytaniami,
ale tylko po to, by przychwycić go na jakimś słowie. A przecież
On jest wszechwiedzącym Bogiem wcielonym — tym samym,
który dał Salomonowi całą mądrość, jaką tamten człowiek
posiadał. Sam Bóg stał między wami, zapraszając do stawiania
pytań i wołając, byście otworzyli dla Niego swoje serca. On
nawet umarł za was. Lecz wy odrzuciliście Go i nie chcieliście
słuchać, co ma do powiedzenia. Woleliście żyć w ciemności, bo
wasze uczynki były złe”.
Zastanawiam się, czy królowa z Południa oskarży nasze
pokolenie o to samo? Czy powie: “Widziałam i słyszałam
mądrość pewnego człowieka, który żył za moich czasów, a jego
słowa zmieniły moje życie. Spotkałam się z nim tylko raz i
podczas tej jednej rozmowy uzyskałam odpowiedzi na wszystkie
pytania, które mnie dręczyły od lat. Ten człowiek znał wszystkie
moje problemy i troski, a prawda, którą głosił, dała mi wolność.
Przyszedł jednak dzień, w którym musiałam się z nim rozstać. Z
wami jest inaczej. Mieliście pośród siebie Namaszczonego i
mogliście korzystać z Jego mądrości zawsze i wszędzie. Co
więcej, Król Jezus jest nieskończenie większy od Salomona, a
Jego Słowa są duchem i żywotem. On pragnie dać wam ulgę,
pokój i radość.
Dlatego jesteście przezeń stale zapraszani do stołu. Nie musicie
podróżować 2000 kilometrów, żeby się tam dostać. On przyszedł
do was, nie żądając klejnotów ani darów. Wszystko, czego
pragnie, to żebyście zrzucili na Niego wasze brzemiona. Chce
usłyszeć o waszych troskach, wziąć na siebie wasze ciężary i
odpowiedzieć na wasze lęki. Jedynym kadzidłem, jakiego
pragnie z waszej strony, jest modlitwa i uwielbienie.
Kiedy byłam w pałacu Salomona, widziałam szczęście jego sług.
Przychodzili codziennie do jego stołu i z radością przysłuchiwali
się jego mądrości. Słuchali uważnie każdego jego słowa,
zachowując do niego wielki szacunek. A gdy wchodzili wspólnie
do świątyni, czynili to z nabożnym lękiem i bojaźnią. Był to
widok tak pełen chwały, że zapierał mi dech w piersiach.
Słyszałam wcześniej o Salomonie, ale nie byłam przygotowana
na to, co przeżywałam w jego obecności.
Z waszym pokoleniem jest inaczej. Bardzo się spoufaliliście z
waszym Królem. Macie dostęp do Jego cudownej mądrości, do
sprawiedliwości i świętości, a mimo to ignorujecie Go dzień po
dniu. Jak możecie się zadowalać takim nędznym, pełnym lęku
życiem? Macie pośród siebie Źródło odpowiedzi na wszystkie
pytania. On jest daleko większy niż Salomon!”
Pozwólcie, że was zapytam: Kiedy ostatni raz doświadczyliście
niezwykłej, budzącej lęk i uwielbienie obecności Jezusa? Kiedy
zostaliście tak bardzo zdumieni jego mądrością i pokojem, że
zaparło wam dech? Kiedy ostatnio powiedzieliście: “To, co
dawniej wiedziałem o Panu, jest niczym w porównaniu do bycia
z Nim. On rozwiązał moje problemy i dał mi całkowitą radość”?
Jezus mówi nam w tym fragmencie:
“Jeśli określacie się jako Moi naśladowcy,
to musicie zadać sobie konkretne pytanie”.
Wszyscy musimy sobie odpowiedzieć na jedno zasadnicze
pytanie: Jeśli Ten, który jest większy niż Salomon, przebywa
pośród nas, to czy dopuści, żebym żył w takim nędznym stanie
ducha? Jeśli Jego mądrość jest zawsze dostępna, to czy szukam
jej z taką determinacją, jak to czyniła królowa Saby?”
Myślę, że królowa pyta nas: “Skoro Salomon był gotów
wysłuchać wszystkich moich pytań, to czy wasz Król nie będzie
chciał wysłuchać waszych? Jeśli Salomon był tak cierpliwy dla
mnie, to o ileż bardziej wasz wszechwiedzący Pan weźmie na
siebie wasze ciężary? Czy to możliwe, żeby Jezus nie chciał
mówić do was, obdarzając swoje sługi mądrością i
prowadzeniem?”
Prawda jest taka, że Bóg mówi dzisiaj do swego ludu i to tak
samo wyraźnie, jak za czasów Starego Testamentu, apostołów
czy wczesnego Kościoła. Musimy sobie jednak zdać sprawę z
jednej rzeczy: Bóg mówi jedynie do tych, którzy mają uszy do
słuchania. Pozwólcie, że podam ilustrację.
Ewangelia Marka mówi, że Chrystus “nauczał [tłumy] wielu
rzeczy w podobieństwach” [4:2]. W tym fragmencie Jezus
opowiadał podobieństwo o siewcy, który zasiewał pole. Jednak
gdy skończył, tłum słuchaczy był zdezorientowany. Wszyscy się
zastanawiali, kim jest opisywany siewca. Co reprezentuje ziarno?
O co chodzi w tym całym opowiadaniu o ptakach, demonach,
cierniach i dobrej glebie?
Jezus im tego nie wyjaśnił. Zamiast tego, Pismo mówi: “I mówił:
Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha” [4:9]. Jedynie
uczniowie i niewielka garstka innych słuchaczy rzeczywiście
pragnęła konkretnych odpowiedzi. Dlatego przyszli do Jezusa na
osobności i poprosili o wyjaśnienie podobieństw: “A gdy był na
osobności, pytali go ci, którzy z nim byli razem z dwunastoma, o
te podobieństwa” [4:10]. Wtedy Chrystus poświęcił im czas, by
odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości [zob. 4:14-20].
Czy zauważyliście, co się dzieje w tej scenie? Jezus
wypowiedział wobec tłumu słowo objawiające Bożą prawdę,
Słowo pochodzące bezpośrednio z ust Boga, a oni go nie
zrozumieli. Zastanawiacie się zapewne, dlaczego Pan nie
wyjaśnił im tego podobieństwa. W tym samym rozdziale
znajdujemy odpowiedź: “A bez podobieństwa nie mówił do
nich” [4:34]. Według mnie, Jezus dawał im do zrozumienia rzecz
następującą: “Jeśli chcecie rozumieć moje Słowo, musicie szukać
odpowiedzi u Mnie. Powinniście to czynić tak, jak królowa Saby:
głodni prawdy, która was wyzwoli. Ja wam dam wszelkie
objawienie, jakiego potrzebujecie. Musicie jednak do mnie
przychodzić słuchając uważnie.”
Wyobraźcie sobie, co działo się z większością tych, którzy
słuchali Jezusa, gdy wrócili do domów. Znajomi zapewne
tłoczyli się wokół nich, pytając co Jezus powiedział: “Co mówił
tym razem? Powiedz, czego się dowiedziałeś”. Ci, którzy Go
słuchali, mogli pewnie powtórzyć usłyszane podobieństwa, lecz
ich słowa, wypowiadane bez zrozumienia, musiały brzmieć
sucho i martwo, nie posiadając mocy zdolnej przemienić ludzkie
serca.
Uważam, że to samo dzieje się dzisiaj w Kościele. Słowo,
wypowiadane zza wielu kazalnic, jest pustą literą, pozbawioną
objawienia Ducha Świętego i Jego mocy uwalniającej od
grzechu. Ludzie, którzy je słyszą, wracają do domów i
powtarzają je. Nie zmienia to niczyjego życia duchowego na
lepsze. Cóż za kontrast w porównaniu do głodnych Słowa
uczniów i innych naśladowców Jezusa pokazanych w scenie z
Ewangelii Marka. Ludzie ci reprezentują każdego, kto pragnie
Słowa Bożego i będzie za wszelką cenę szukał Jezusa, aby go
usłyszeć. Oni wszyscy tworzą wspólnie “grupę królowej Saby”
— resztkę, pragnącą Chrystusowego objawienia, które zmieni ich
życie.
Jak Jezus odpowiada na ich pragnienie? Mówi: “Powierzono
wam tajemnicę Królestwa Bożego; tym zaś, którzy są na
zewnątrz, wszystko podaje się w podobieństwach” [Mar. 4:11].
Greckie słowo określające tutaj tajemnicę oznacza dokładnie
“sekrety”. Chrystus wyjawia swoje sekrety jedynie tym, którzy
są głodni prawdy zmieniającej ich życie. Mówi: “Jeśli pragniecie
odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, chodźcie za Mną.
Spędzajcie ze Mną czas. Objawię wam swoje Słowo i pokażę
prawdę, której inni nie widzą.”
Kim więc są ci, którzy “są na zewnątrz” [4:11]? Jezus mówi o
rzeszach, które nie chcą na Niego czekać. Nie wyzbędą się
swoich wygód, by wyćwiczyć uszy ku słuchaniu Jego głosu.
Mogą przychodzić regularnie do kościoła i szukać Pana, by
zaspokoił ich cielesne potrzeby. Nie są jednak zainteresowani
poznawaniem Jego głosu oprócz tego, aby On zaspokoił ich
potrzeby. Jego uwalniająca prawda pozostaje dla nich ciągiem
niezrozumiałych zagadek.
Obecnie szatan walczy przeciwko ludowi Bożemu
usiłując odebrać nam wiarę.
Zagrożenie dla Kościoła ze strony diabła nie polega dziś tylko na
zalewaniu nas brudami tego świata. To coś więcej niż
materializm, uzależnienia czy zwiedzenia. Toczy się bitwa o
wiarę. Im bardziej nastawiacie serca na szukanie Jezusa, tym
silniejsze i bezwzględne są ataki wroga na waszą wiarę.
W ostatnich miesiącach słyszałem wiele wyznań świętych
szczerze kochających Pana, którzy mówią o gwałtownych
atakach na ich umysły. Są dręczeni wątpliwościami w wierność
Boga. Zastanawiają się, czy On rzeczywiście troszczy się o ich
służbę, która znajduje się w stagnacji, czy troszczy się o ich
małżeństwo przeżywające kryzys, czy o dzieci odchodzące od
Boga. Wielu po prostu próbuje przeżyć kolejny dzień,
zastanawiając się, czy będą w stanie wytrwać.
Przeczytałem kiedyś list od pewnej 81-letniej kobiety, która
napisała do nas: “Mój mąż jest zżerany przez raka kości. Syn
umiera na AIDS, a ja cierpię na cukrzycę”. Kiedy czytałem to
wszystko co przeżywa ta rodzina, zastanawiałem się: “W jaki
sposób ta kobieta potrafi się jeszcze radować? To przecież jest
zbyt wielki ciężar, by można go nosić. Z pewnością Bóg patrzy
przez palce na jej brak wiary w tej sytuacji.”
A potem doszedłem do ostatniego akapitu jej listu, który brzmiał:
“Pomimo tego wszystkiego, Bóg jest wierny. Dotrzymuje każdej
obietnicy którą nam złożył. Oddaliśmy syna w ręce Jezusa. Teraz
czekamy na dzień, gdy zobaczymy naszego błogosławionego
Pana twarzą w twarz.”
Tak, w tej chwili toczy się bitwa o wiarę. Widzimy ilustrację tego
stanu w 8 rozdziale Ewangelii Marka, gdy Jezus właśnie
nakarmił 4000 ludzi siedmioma bochenkami chleba i kilkoma
rybami. Potem wsiadł ze swoimi uczniami do łodzi, by
przepłynąć na drugi brzeg Morza: “A uczniowie zapomnieli
wziąć chlebów, mieli z sobą w łodzi tylko jeden bochenek. I
nakazywał im, mówiąc: Wystrzegajcie się kwasu faryzeuszów i
kwasu Heroda. A oni rozmawiali między sobą o tym, że chleba
nie mają.
Zauważył to Jezus i rzekł do nich: O czym rozmawiacie, czy o
tym, że chleba nie macie? Jeszcze nie pojmujecie i nie
rozumiecie? Czy serce wasze jest nieczułe? Macie oczy, a nie
widzicie? Macie uszy, a nie słyszycie? I nie pamiętacie? Gdy
łamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy, ile koszów pełnych
resztek chleba zebraliście? Odpowiedzieli mu: Dwanaście. A ile
koszów okruszyn zebraliście z siedmiu chlebów dla czterech
tysięcy? Odpowiedzieli mu: Siedem. I rzekł im: Jeszcze nie
rozumiecie?” [Mar. 8:14-21]
Jezus przypominał im: “Nie pamiętacie, kim jestem? Niedawno
widzieliście, jak rozmnożyłem pięć chlebów i rybę, by nakarmić
całe rzesze ludzi. Jak mogliście zapomnieć o takim cudzie?
Powiedziałem wam, że oto Ktoś większy niż Salomon jest
pomiędzy wami. Kiedy wreszcie to do was dotrze, że Bóg jest
przy was w każdej sytuacji i w każdym kryzysie? Macie oczy, a
nie widzicie”.
Jakże zasmucony musi być nasz Pan, gdy zapominamy o
wszystkich Jego zwycięstwach w naszym życiu, o wszystkich
cudach uwolnienia, których dla nas dokonał. On nazwał nas
przyjaciółmi (zob. Jan 15:15), lecz w trudnych chwilach często
zapominamy o Jego wiernej przyjaźni. Dlatego właśnie Jezus
ostrzegał uczniów przed kwasem faryzeuszów. Innymi słowy
mówił do nich: “Jeśli przychodzicie do mnie z trudnymi
pytaniami, to nie spodziewajcie się odpowiedzi z mojej strony,
skoro wasze serca są pełne niewiary. Macie do mnie przychodzić
z ufnością i wiarą, uznając że Ja jestem większy niż Salomon.”
W innej scenie z Ewangelii Marka znów widzimy uczniów
przeprawiających się przez jezioro. Tym razem “zerwała się
gwałtowna burza, a fale wdzierały się do łodzi, tak iż łódź się już
wypełniała” [4:37]. Nawałnica zalała łódź, a przerażeni
uczniowie w pośpiechu wylewali wodę z zalewanej łodzi. Byli
doświadczonymi rybakami i wkrótce stwierdzili, że ich życie jest
zagrożone. Szybko obudzili Jezusa, śpiącego w tylnej części
łodzi, wołając: “Panie, toniemy!”.
Kiedy patrzę na Jezusa budzonego przez nich ze snu, moja
cielesność chciałaby usłyszeć Go, jak mówi: “Tak się cieszę, że
mnie zbudziliście. Sprawa wygląda poważnie. Biedni bracia,
wybaczcie, że musieliście walczyć z tym sztormem tak długo.
Przepraszam, że nie interweniowałem wcześniej. Mam nadzieję,
że nie pomyśleliście sobie o Mnie że nie obchodzi Mnie wasz
kryzys”.
Nie, reakcja Jezusa była dokładnie odwrotna — skarcił uczniów:
“Czemu jesteście tacy bojaźliwi? Jakże to, jeszcze wiary nie
macie?” [4:40]. Wyobraźcie sobie, co oni musieli pomyśleć w tej
chwili: “Czyżby Jezus naprawdę spodziewał się, że stojąc po pas
w wodzie zalewającej łódź, nie będziemy się bać? To najgorszy
sztorm, jaki widzieliśmy w życiu. Fale wdzierają się do środka i
wygląda na to, że toniemy. Czy w tak beznadziejnej sytuacji
mieliśmy po prostu ćwiczyć wiarę?”
Odpowiedź brzmi: Tak! Absolutnie tak! Jezus właśnie poddawał
próbie ich wiarę. Chciał wiedzieć rzecz następującą: “Czy ci
naśladowcy zaufają Mi w obliczu śmierci? Czy przylgną wtedy
całym sercem do Mnie? W ciele Chrystus mógł spać, lecz On był
również Bogiem, a Pan nigdy nie zasypia: “Oto nie drzemie ani
nie zasypia stróż Izraela” [Ps. 121:4].
Być może właśnie teraz Twoja łódź jest zalewana falami, a Twoja
sytuacja wydaje się być beznadziejna. Burza srożąca się wokół
może być czymś najgorszym, co Cię dotychczas spotkało. Lecz
On wciąż jest Bogiem i masz obok siebie Kogoś większego niż
Salomon. On jest Panem nad wszelką burzą i użyje tej burzy,
żeby Cię wypróbować. On dopuszcza obecny kryzys, by
zobaczyć, co jest w Twoim sercu.
Może myślisz sobie: “Ale co wtedy, gdy moja łódź rzeczywiście
tonie? Co wtedy?” Rozważ przykład apostoła Pawła, opisany w
Dziejach Apostolskich. Jego statek zatonął, lecz on sam nie
zginął. Przylgnął pośród burzy do Słowa Bożego: “Statek
zatonie, lecz Ja daję ci życie wszystkich, którzy płyną z tobą”
[Dz.Ap. 27:24]. Gdy burza ucichła, Bóg został uwielbiony za
swą wierność. Nastąpiło przebudzenie, któremu towarzyszyły
znaki i cuda Boże [zob. Dz.Ap. 28:1-10].
Tak, Bóg może pozwolić na to, byś przeszedł przez coś, co
wygląda na absolutną katastrofę. Lecz ty przeżyjesz — i
przetrwa twoja wiara — jeśli Mu zaufasz. Twój statek może
pójść na dno, ale Bóg da ci siłę, byś dopłynął na brzeg, tak jak
Pawłowi. Wszystko, co możesz stracić, to są rzeczy materialne, a
Bóg może je łatwo zastąpić innymi. On posiada większe, lepsze
łodzie i może pobłogosławić cię, dając więcej niż straciłeś.
Muszę przyznać, że gdy czytam, jak Jezus karci uczniów w tym
fragmencie, myślę sobie: “Panie, to nie fair. Ja sam otrzymuję
codziennie listy od ludzi, którzy przeżywają straszne katastrofy
życiowe. Tracą domy, prace, swoich bliskich. Przecież nie żądasz
chyba od nich wszystkich, żeby w takich sytuacjach byli pełni
wiary.”
A potem Duch Święty przypomina mi miejsca straszliwej nędzy,
które niegdyś odwiedziłem. Widziałem ludzi mieszkających w
szałasach i śpiących na gołej ziemi, a jednak posiadających
radość, jakiej nigdzie indziej nie zauważyłem. Cieszyli się
codziennie Bożą wiernością, a On wzmacniał ich wiarę pomimo
ciężkich prób.
Dzisiaj mamy do czynienia
z wielkim odstępstwem od wiary i ufności w Tego,
który jest większy niż Salomon.
To wielkie odstępstwo jest przepowiedziane w Piśmie: “Niechaj
was nikt w żaden sposób nie zwodzi; bo [powrót Chrystusa] nie
nastanie pierwej, zanim nie przyjdzie odstępstwo” [II Tes. 2:3].
W Starym Testamencie Pan daje nam przykład tego, co dzieje się
z ludźmi, którzy odstępują od wiary w Bożą moc i opiekę. W II
Księdze Kronik 14 król Asa stanął w obliczu wojny z milionową
armią etiopską. Ten król miał jednak wielką wiarę: “Wtedy Asa
tak wołał do Pana, Boga swego: Panie, oprócz ciebie nie ma
takiego, kto by mógł pomóc w walce między silnym a bezsilnym.
Pomóż nam, Panie, Boże nasz, bo na tobie się oparliśmy i w
imieniu twoim wyruszyliśmy przeciwko tej gromadzie. Panie!
Tyś Bogiem naszym” [II Kron. 14:10].
Co się stało potem? “Pan pobił tedy Kuszytów [czyli
Etiopczyków - przyp. tłum.] wobec Asy” [14:12]. Jakąż wielką
wiarę miał Asa! Przez wiele lat po tym wydarzeniu w kraju
panował pokój. “Wojny zaś nie było aż do trzydziestego piątego
roku panowania Asy” [15:19]. Przez lata Asa chodził przed
Panem w wierze i Bóg był łaskawy dla Judy. Wielki pokój nastał
w całym królestwie, a to stało się świadectwem dla świata.
Wkrótce głodni ludzie z krajów ościennych zaczęli napływać do
Judy widząc, że król Asa chodzi z Bogiem.
Potem, w trzydziestym szóstym roku swego panowania, Asa
stanął w obliczu następnego kryzysu. Król Izraelski powstał
przeciw Judzie, opanowując Ramę w celu odcięcia Jerozolimy od
szlaków handlowych. Plan był prosty — poprzez głód zmusić
Judę do poddania się. Asa został całkowicie zaskoczony, lecz
tym razem nie polegał na Panu. Zamiast modlić się do Niego i
prosić o prowadzenie i radę, zwrócił się o pomoc do króla Syrii.
W zamian za syryjską pomoc Asa otworzył skarbiec Izraela,
wyzbywając się narodowych klejnotów.
W ten sposób Asa został uratowany z ręki wroga, lecz nie przez
Pana. Chwała przypadła obcej armii syryjskiej, a całe
świadectwo Judy stało się historią. Wtedy pewien sprawiedliwy
prorok przybył do Asy ze Słowem od Pana: “Oparłeś się na królu
aramejskim, a nie oparłeś się na Panu, Bogu swoim (...). Gdyż
Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmacniać tych,
którzy szczerym sercem są przy nim; lecz w tym postąpiłeś
głupio, toteż odtąd będziesz miał ciągłe wojny” [16:7,9].
Jestem przekonany, że wielu chrześcijan ma dzisiaj kłopoty z
tego samego powodu, co Asa. Mają ciągłe wojny w duszy,
ponieważ zamienili wiarę na poleganie na sobie. Prawda jest
jednak taka, że uczeń Jezusa nie zazna pokoju, dopóki nie położy
całkowicie ufności w Nim, zamiast w jakimkolwiek innym
źródle mocy.
Ostrzeżenie Chrystusowe jest jasne i proste: Oto wśród nas
więcej niż Salomon. Powinniśmy Mu uwierzyć, zaufać tylko
Jemu i powierzyć się całkowicie Jego opiece. On będzie walczył
w naszych bitwach i zwyciężał naszych wrogów wobec nas.
Wtedy nie będzie więcej wojen, ponieważ On się tym wszystkim
zajmie: “[On] kładzie kres wojnom aż po krańce ziemi” [Ps.
46:10].
Ten, który jest większy niż Salomon objawi swoją moc wobec
ciebie, jeśli tylko Mu zaufasz.

Brak komentarzy: