poniedziałek, 10 listopada 2014

Pięćdziesiątnica bez Chrystusa!
(A Christless Pentecost!)
Czy Chrystus staje się obcym pośród nas?
By David Wilkerson
1982
__________
Artykuł ten jest proroczym ostrzeżeniem z Azusa Street,
wypowiedzianym 75 lat temu, a dotyczącym niebezpieczeństwa
Pięćdziesiątnicy bez Chrystusa!
Frank Bartleman był naocznym świadkiem wylania Ducha
Świętego w 1907 roku na Azusa Street w Los Angeles. Był on
charakteryzowany jako komentator Przebudzenia na Azusa
Street. Prawie 75 lat temu podczas tego wydarzenia napisał on
traktat ostrzegający przed Pięćdziesiątnicy bez Chrystusa.
Ostrzegał: "Nie możemy mieć doktryny ani szukać
doświadczenia nigdzie indziej poza Chrystusem. Wielu
skłonnych jest poszukiwać mocy, aby dokonywać cudów,
kierować uwagę i podziw ludzi na siebie, okradając przez to
Chrystusa z Jego chwały i czyniąc przedstawienie w ciele.
Wydaje się, że w tej chwili ludzie potrzebują prawdziwych
naśladowców uniżonego i pokornego Jezusa. Religijny
entuzjazm łatwo staje się niezdrowy. Ludzki duch bardzo
dominuje we wszelkim zwracającym na siebie uwagę i podziw
religijnym działaniu. My jednak musimy pozostać wierni
Chrystusowi.
Jakakolwiek praca wywyższająca Ducha Świętego lub "dary"
ponad Chrystusa zakończy się ostatecznie fanatyzmem.
Wszystko, co sprawia, że wywyższamy i kochamy Chrystusa jest
dobre i bezpieczne. Coś przeciwnego wszystko zrujnuje. Duch
Święty jest wielkim światłem lecz zawsze skupionym na Jezusie,
aby Go objawić.
Gdzie Duch Święty ma rzeczywiście swobodę działania, tam
Jezus jest ogłaszany Głową, a Duch Święty Jego wykonawcą".
W innym miejscu brat Bartleman ostrzegał: "Wydaje się, że
pokuszenie zwraca się w kierunku pustym manifestacjom. Nie
wymaga to żadnego krzyża, ani śmierci życia skupionego na
własnym ja. Dlatego jest to zawsze popularne.
Nie możemy położyć mocy, darów Ducha Świętego, ani w
gruncie rzeczy niczego, przed Jezusa. Jakakolwiek misja, która
wywyższa choćby nawet Ducha Świętego ponad Jezusa będzie
fundamentem błędu i fanatyzmu.
Wydaje się, że istnieje wielkie niebezpieczeństwo stracenia z
oczu tego, iż Jezus jest "wszystkim we wszystkim". Dzieło
Golgoty - odkupienie - musi pozostać w centrum naszej uwagi.
Duch Święty nigdy nie odwróci naszego wzroku z Chrystusa na
Siebie, ale raczej objawi Go w pełniejszy sposób. Jesteśmy w
niebezpieczeństwie zlekceważenia Jezusa, czyniąc Go
"zagubionym w świątyni" poprzez wywyższanie Ducha Świętego
i Jego darów. Jezus musi być centrum wszystkiego."
Ja nie lekceważę tego ostrzeżenia brata Bartlemana.
Niebezpieczeństwo Pięćdziesiątnicy bez Chrystusa jest dzisiaj
bardzo realne. Mówię wam, że jest możliwe zgromadzenie
napełnionych Duchem ludzi na jednym miejscu, wielbiących i
wznoszących swe ręce - i wciąż mieć Chrystusa spacerującego
pośród nich jako obcy!
Prawdą jest, że On powiedział: "Gdzie są dwaj lub trzej
zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt.18,20),
ale On może być pośród nas jako obcy! Ignorowany,
nierozpoznany - nawet przez tych, którzy spotykają się w Jego
imieniu! Każdego sabatu Żydzi zgromadzali się w synagodze,
aby mówić o Jego imieniu i prorokować o Jego przyjściu.
Chwalili imię Ojca, który obiecał Go zesłać. Wymawiali imię
Mesjasza z bojaźnią i czcią. Lecz gdy On przyszedł i chodził
pośród nich - nie został rozpoznany! Był dla nich kimś obcym!
Chrystus obcy pośród zgromadzenia napełnionych Duchem
Świętym? Pośród tych, którzy wymawiają Jego imię i czczą
Ojca, który Go zesłał? Obcy dla tych, którzy śpiewają Jego
hosanny i nazywają Go "Panie, Panie"?
Tak! Absolutnie tak! To nie tylko jest możliwe - to dzieje się
dzisiaj wśród ludu Bożego!
Pozwólcie mi pokazać wam trzy sposoby przez które czynimy
Chrystusa obcym pośród nas! Niech Duch Święty usunie naszą
duchową ślepotę, abyśmy mogli jeszcze raz ujrzeć Go takim,
jakim naprawdę jest - Panem wszystkiego!
I. Czynimy Chrystusa obcym przez
wywyższenie Ducha Świętego ponad Niego!
Chrystus i jedynie Chrystus musi być centralnym punktem życia
i uwielbienia!
"On jest Głową Ciała, Kościoła. On jest początkiem,
pierworodnym z umarłych, aby we wszystkim był pierwszy,
ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim zamieszkała cała
pełnia boskości..." (Kol.1,18-19).
"Aby we wszystkim był pierwszy..." To znaczy - dostrzegany, ten
o którym najwięcej się mówi, mający pierwsze miejsce we
wszystkim. Nawet Duch Święty nie ma być uwielbiony ponad
Jego imię! Wieczernik nigdy nie może przysłonić Krzyża! Nie
ośmielajmy się myśleć o Chrystusie jako po prostu o tym który
zesłał Ducha Świętego, innymi słowy: "Dzięki Ci Jezu, za
zesłanie kogoś lepszego." Chrystus zesłał Ducha Świętego, aby
objawić Swoją własną pełnię w nas.
Gdy Duch Święty staje się centrum naszej uwagi, kościół nie
skupia się na tym, na czym powinien! Duch Święty zstąpił na
Chrystusa, gdy wychodził z wody po chrzcie i wtedy Ojciec
powiedział o Nim: "To jest mój syn umiłowany, w nim mam
upodobanie..." Duch zstąpił cieleśnie jako gołębica, ale uwaga
była skierowana na Baranka Bożego - który gładzi grzechy
świata. Nie gołębica, lecz Baranek!
Chrystus powiedział swoim uczniom o nadchodzącym dniu
Zielonych Świąt kiedy miał to być wylany Duch w jednym celu,
którym było otrzymanie mocy do wywyższenia imienia
Chrystusa! "Ale weźmiecie Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was
i będziecie Mi świadkami... aż po krańce ziemi" (Dz.1,8).
Jezus jasno powiedział, że gdy Duch zstąpi, to nie ściągnie uwagi
na Siebie, ale skupi ją na słowach Chrystusa. On Go wywyższy.
"Gdy przyjdzie On Duch prawdy... nie sam od siebie mówić
będzie... On Mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi.
Wszystko co ma Ojciec, moje jest, dlatego rzekłem wam, że z
mego weźmie i wam oznajmi" (Jan 16,13-15).
Jezus powiedział: "On pokaże wam Moją chwałę, Moje
Królestwo, przypomni wam o moich słowach." Podstawową
pracą Ducha Świętego nie jest zjednoczenie, chociaż jednoczy
On wierzących jako jedno w Chrystusie. Nie jest nim duchowe
uniesienie. Nie jest nim tylko nauczenie nas nieznanego języka.
Duch przyszedł, aby wywyższyć Chrystusa! Aby wprowadzać
ludzi w prawdę, że Chrystus jest Panem! Nie wystarczy
powiedzieć, że Duch zbliżył nas do siebie - On musi zbliżyć nas
do Chrystusa!
Pełnia Ducha jest pełnią Chrystusa. Jeśli nie posiadasz trawiącej
miłości do Chrystusa, to nie masz też chrztu w Duchu Świętym!
Chrystus Chrzciciel, zesłał Ducha Świętego aby nasze dusze
zapłonęły dla straconej ludzkości, aby spowodować nasze
wyjście na ulice, place i wszędzie tam gdzie możemy dosięgnąć
niezbawionych, aby wstrząsnąć naszym leniwym stylem życia i
sprawić abyśmy zajęli się pracą dla Niego. Ten błogosławiony
Duch Święty będzie zasmucony, a w końcu odejdzie, kiedy
ludzie będą próbować wywyższać Go ponad Syna Bożego! On
nie pozwoli na to, aby Jego moc była wykorzystywana przez
tych, którzy chcą tylko daru, a nie Chrystusa - Dawcę!
Czym jest prawdziwe spotkanie w Duchu Świętym? Czy jest ono
tam gdzie wszyscy mówią językami? Lub tam gdzie ludzie są
uzdrawiani? Gdzie święci skaczą z radości? Gdzie święci
prorokują? To jest więcej, o wiele więcej niż to! Jest ono tam,
gdzie Chrystus jest wywyższony, gdzie Jego świętość przenika
duszę, gdzie kobiety i mężczyźni padają przed Jego tronem,
złamani i upokorzeni, wołając: "Święty, Święty". Poruszenie
Ducha jest poruszeniem bliżej do Chrystusa, głębiej w Chrystusa
w celu większego poddania się Jego władzy!
II. Chrystus staje się obcym, gdy ludzie
wychwalają Go, ale nie modlą się do Niego!
Wychwalamy Chrystusa, do którego się nie modlimy! Staliśmy
się wielbiącymi ludźmi ale niemodlącymi się. Dla wielu Bożych
ludzi komora modlitewna stała się reliktem przeszłości.
"Dlaczego prosić Boga o to co już obiecał? Po prostu uchwyć się
obietnic i żądaj ich spełnienia." My już nie pragniemy Chrystusa
tak bardzo, jak tego, co on może dla nas uczynić. Chcemy
ucieczki od bólu i cierpienia. Chcemy aby nasze problemy
zniknęły. Jesteśmy tak bardzo zaaferowani naszą ucieczką od
bólu, że tracimy prawdziwe znaczenie Krzyża. Unikamy Krzyża
i strat - żadnych Getsemane dla nas! Żadnych nocy w agonii! My
nawet nie znamy tego cierpiącego, krwawiącego, wskrzeszonego
Chrystusa!
Chcemy Jego uzdrawiającej mocy. Chcemy Jego obietnic,
powodzenia. Chcemy Jego ochrony. Chcemy więcej tych
ziemskich dóbr. Chcemy Jego szczęścia. Ale tak naprawdę nie
chcemy Jego samego!
Kościół kiedyś wyznawał swoje grzechy - teraz wyznaje swoje
prawa.
Jak wielu służyłoby Mu, gdyby On nie ofiarował nam nic więcej
ponad Siebie? Żadnego uzdrowienia. Żadnego sukcesu. Żadnego
powodzenia w sprawach finansowych. Żadnych światowych
błogosławieństw. Żadnych cudów, znaków. Co by się stało
gdybyśmy jeszcze raz musieli przyjąć radośnie grabież naszych
dóbr? Gdybyśmy zamiast bezproblemowego życia i spokojnej
żeglugi, napotkali na katastrofy, obawy od wewnątrz, a walki z
zewnątrz? Gdybyśmy zamiast życia bez bólu, cierpieli okrutne
wyszydzanie, kamienowanie, rozlew krwi - będąc rozpiłowywani
na części? Gdybyśmy zamiast naszych pięknych domów i
samochodów musieli błąkać się po pustyniach odziani w owcze
skóry, kryjąc się w jaskiniach i norach? Gdybyśmy zamiast
dobrobytu byli w nędzy, uciśnieni i męczeni, a jedyną pociechą
byłby fakt, że mamy Chrystusa?
Już niewielu spośród Bożych ludzi się modli! Oni są zbyt zajęci
pracą dla Jezusa, aby z Nim rozmawiać! Szczególnie pasterze
stali się tak bardzo zajęci pracą dla królestwa, że mają mało (lub
w ogóle) czasu pozostawionego na modlitwę. Jest czas na
odwiedzanie, budowanie, podróżowanie, czas na wakacje,
uczęszczanie na spotkania, czas na rekreację, czytanie, udzielanie
porad - ale nie ma czasu na modlitwę!
Kaznodzieje, którzy się nie modlą stają się agitatorami. Stają się
sfrustrowanymi nadzorcami projektów budowlanych. Kiedy tracą
kontakt z Bogiem, tracą również kontakt z ludźmi i ich
potrzebami. Kaznodzieje, którzy się nie modlą mają ego
wymykające się spod kontroli. Pragną własnych ścieżek.
Zastępują ciężką pracą namaszczenie.
Ewangeliści, którzy się nie modlą stają się gwiazdami,
opowiadaczami historyjek. Brakuje im pokory, więc manipulują
tłumami przez emocjonalne triki. Wielu pasterzy woła: "O, Boże
gdzie mogę znaleźć ewangelistę, który nie dba o pieniądze, który
czegoś nie promuje? Który może sprowadzić na dół niebo i
uczynić Chrystusa realnym! O, Boże daj mi modlącego się
człowieka by rzucił na kolana moje zgromadzenie!" Wstydem
tego pokolenia jest to, że mamy tak wielu utalentowanych
Bożych ludzi, a tylko niewielu, którzy dotykają Boga w
modlitwie.
Pośród zgromadzenia jest jeszcze mniej modlitwy! Jestem w
100% za przywróceniem modlitwy do naszych szkół
publicznych! Ale to nie prawdziwy problem Boga! Jego
problemem jest przywrócenie modlitwy w naszych domach! Jego
problem to spowodowanie, aby ludzie modlili się! Jesteś
obłudnikiem, jeśli walczysz o szkolne modlitwy, a sam
zaniedbujesz modlitwę w komorze!
Czy się modlimy? O, tak! Gdy czegoś potrzebujemy. Mamy
gotową formułkę "w imieniu Jezusa". Wszystko, do czego Go
potrzebujemy, to podpisywanie naszych petycji do Ojca.
Jestem zmęczony ludźmi, którzy mówią: "To taki zagoniony
wiek - nie mam czasu na modlitwę. Chciałbym, ale nie mam
czasu". Nie! To nie brak czasu! To brak pragnienia. Znajdujemy
czas na to, na co naprawdę mamy ochotę. Spójrz na młodych
chrześcijan, marnujących czas na gry "Pac-man", "Galaxy-war",
unikających pracy, znudzonych, niespokojnych, szukających
jakiejś akcji! Ale bez czasu na modlitwę! Bez czasu dla Jezusa!
O, Boże, w jakiś sposób rzuć to pokolenie na kolana! Nie tylko
modlitwa Pańska, ale codzienna społeczność z Chrystusem.
Nasz Zbawiciel, który troszczy się i zajmuje wszechświatem ma
czas na modlitwę za ciebie! Znajduje czas na wstawianie się za
tobą przed tronem Boga (Hbr.7,25), a ty mówisz, że nie masz
czasu na modlitwę do Niego!
Pracujemy gorączkowo dla Chrystusa, którego ignorujemy.
Pójdziemy wszędzie, zrobimy wszystko w Jego imieniu, ale nie
będziemy się modlić. Będziemy śpiewać w chórze, odwiedzać
chorych i więźniów, ale nie będziemy się modlić. Będziemy
udzielać porad zranionym i potrzebującym, zostaniemy całą noc
z przyjacielem, by go pocieszyć, ale nie będziemy się modlić.
Będziemy walczyć z korupcją i niemoralnością! Będziemy
protestowali przeciwko broni nuklearnej! Nie będziemy się
jednak modlić!
Przede wszystkim nie modlimy się ponieważ tak naprawdę nie
wierzymy, że modlitwa przynosi skutki. Modlitwa jest krwawym
polem bitewnym! Na nim odnosimy zwycięstwa! Na nim
umieramy dla siebie. W modlitwie Święty Bóg pokazuje nam
ukryty grzech! Nic dziwnego, że Szatan próbuje powstrzymać
modlitwę! Człowiek, który się modli wstrząsa piekłem. Taka
osoba jest niebezpieczna, ponieważ Szatan wie, że modlitwa jest
mocą, która kruszy jego królestwo. Szatan nie obawia się
żądnych mocy świętych, ale drży, gdy słyszy modlącego się
świętego!
III. Chrystus staje się obcym pośród nas, gdy
bardziej chcemy Jego mocy niż Jego czystości!
Anglik Reader Harris - dyrektor Zielonoświątkowej Ligi
Modlitwy, kiedyś postawił przed zgromadzeniem kwestię mocy i
świętości. Powiedział: "Ci, którzy chcą mocy niech staną po
mojej prawej stronie, a ci, którzy chcą świętości - po lewej."
Zgromadzenie ustawiło się w stosunku 10 do 1 za mocą!
W księdze Dziejów Apostolskich Pięćdziesiątnica była
synonimiczna bardziej z czystością niż z mocą. Piotr powiedział
radzie w Jerozolimie to, co Bóg uczynił w domu Korneliusza:
"Bóg... dając im Ducha Świętego jak i nam... oczyścił ich serca
wiarą" (Dz.15,8-9).
Kto jest mężem lub niewiastą Bożą mającą moc? Czy ktoś kto
może uzdrawiać chorych i wskrzeszać z martwych? Czy ktoś, kto
potrafi najlepiej mówić językami i prorokować? Czy ktoś, kto
przyciąga najwięcej ludzi i buduje największy kościół? Ten,
który ma moc, ma czystość! "Sprawiedliwy jest jak
nieustraszony ryczący lew" (Przyp.28,1).
Prorok Malachiasz prorokował o nadnaturalnym oczyszczeniu
zbliżającym się do domu Bożego.
"... Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego
oczekujecie... lecz kto będzie mógł znieść dzień Jego przyjścia,
kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest On jak ogień odlewacza,
jak ług foluszników. Usiądzie by wytapiać i czyścić srebro.
Będzie czyścił synów Lewiego i będzie płukał ich jak złoto i
srebro. Potem będą mogli składać Panu ofiary w
sprawiedliwości" (Mal.3,1-3).
To jest proroctwo o podwójnym znaczeniu. Malachiasz mówi w
nim o pierwszym przyjściu Chrystusa, a także o drugim! On
znów przyjdzie nagle, jak złodziej w nocy. Najpierw jednak
oczyści Swój Kościół.
Nie jesteśmy gotowi na przyjście Chrystusa! Czy to jest
triumfujący Kościół? Chciwy, rozwodzący się, przygnębiony, o
światowym nastawieniu umysłu, chwytający sukces i rzeczy
materialne, współzawodniczący z sobą, letni, cudzołożny, bogaty
w coraz większą ilość dóbr, nieświadomy duchowej ślepoty i
nędzy, kochający przyjemność, wypoczynek, tracący czas na
sport, politykę i moc - czy to jest Kościół, po który przychodzi
Jezus? Jedynie jakoś sobie radzący, napełniony strachem i
zwątpieniem, zadowolony jedynie posiadaniem dobrego zdrowia
i szczęścia?
Moja Biblia mówi, że On przyjdzie po zwycięski Kościół!
Kościół bez plamy, czy zmazy! Ludzi, którzy są przywiązani do
rzeczy w górze! Ludzi o czystych rękach i sercach. Ludzi
oczekujących Jego przyjścia! Ludzi z "nowojeruzalemskim
stanem umysłu".
Nie powstaje już pytanie: "Co może dać mi moja wiara? Jakie
cuda On dla mnie uczyni?" Pytanie brzmi teraz: "Jak przed Nim
stanę? Jak stanę przed sądem?" "... kto się ostoi gdy On się
ukaże?" (Mal.3,2).
Nie ma już pytania: "Jak się czuję, jak osiągnąć szczęście? Jak
spełnić pragnienia mego serca?" Pojawia się pytanie: "Czy
przetrwam, gdy stanę przed sędziowskim tronem Chrystusa? Jak
przetrwam jeśli żyłem tak beztrosko, tak egoistycznie,
zaniedbując tak wielkie zbawienie?" To, co jest teraz ważne, nie
ma w ogóle nic wspólnego z tym światem. Teraz ważne jest
pytanie: "Czy zaniedbałem Chrystusa w tej północnej godzinie?"
Oczyszczenie zacznie się od kazalnic! "Będzie czyścił synów
Lewiego" (Mal.3,3). Bóg dokona tego przez "podkręcanie żaru".
Bóg zamierza uczynić rzeczy tak gorącymi, ognistymi,
intensywnymi, że ludzie Boży będą rzuceni na kolana! To ogień
Ducha Świętego! Ogień prześladowania, ogień ucisku. Ogień
niewiarygodnych trudności, wyśmiewań, plotek, problemów
finansowych. On wstrząśnie wszystkim, czym można
wstrząsnąć! Będzie wstrząsał, szorował, palił, oczyszczał i -
uświęcał!
Żaden mężczyzna ani niewiasta Boża nie uniknie oczyszczania!
Bóg jest zdeterminowany wydobyć z nas wszelkie śmieci i
brudy. Oczyszczenie będzie rozszerzało się od kazalnicy do
ławki kościelnej! Święci, przygotujcie się! Bóg przygotowuje się
do odsłonięcia wszelkiego grzechu, cudzołóstwa, głupoty! Duch
Święty będzie ganił nas za grzechy. Jak możesz się bawić, gdy
Bóg wkłada Cię do tygla i zaczyna go rozgrzewać? Twój chrzest
Duchem Świętym przyczyni się do tego!
Malachiasz powiedział: "Bo oto nadchodzi dzień, pali jak piec.
Wtedy wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło staną się
cierniem, i spali ich ten nadchodzący dzień..." (Mal.3,19).
Bóg obiecuje także, że zburzy twierdze wroga! On raz i na
zawsze pokaże diabłu i światu, kto ma moc!
Jeśli Bóg ma właśnie uczynić wszystko to, co przepowiedzieli
prorocy, że uczyni - to jakaż wspaniała przyszłość przed nami:
• Oczyszczony stan duszpasterski!
• Kościół, który Bóg przywołuje z powrotem do upamiętania
i świętości.
• Ludzie obmyci, oczyszczeni, chwalący Go w prawdziwej
sprawiedliwości.
• Przebudzenie wśród młodzieży! Upadające warownie
narkotykowe! Alkohol i rozwód już nie rozpowszechnione
wśród ludu Bożego!
• Dźwięk modlitwy - wstawiennictwa!
• Lud Boży, który będzie potrafił odróżniać święte od
pospolitego!
• Wszędzie lud Boży powracający do Słowa Bożego.
• Wypróbowani ludzie na nowo oddani osobie Jezusa
Chrystusa!
• Jego osoba wywyższona, by przyciągać wszystkich ludzi
do Niego!
• Chrystus już nie będący obcym wśród nas, lecz
ukoronowany i panujący!
• Pięćdziesiątnica prawdziwie wywyższająca imię i moc
Jezusa Chrystusa - Pana wszystkiego!

Brak komentarzy: