piątek, 14 listopada 2014

Robert A. Haasler


Zabójcy Boga


ISBN 83-915443-2-X

Zamiast wstępu
„Przypiekanie ludzi żywcem dowodzi wysokiej oceny naszych przemyśleń"
Montaigne
Przedmowa do wydania polskiego
"Wszyscy ludzie zaś obowiązani są szukać praw­dy, zwłaszcza w sprawach dotyczących Boga i Jego Kościoła, a poznawszy ją^ przyjąć i zachowywać". Takie zalecenie czytamy w deklaracji Soboru Waty­kańskiego II "Dignitatis humanae".
Prezentowana książka nie jest historią inkwizy­cji. Wiele już razy na całym świecie próbowano stwo­rzyć takie dzieło. Bezskutecznie. Inkwizycja, instytu­cja przez wieki decydująca o losach Kościoła i milio­nów ludzi, nie doczekała się nigdzie pełnego opraco­wania. Powstanie takiego wydawnictwa jest zresztą niemożliwe. Większość materiałów archiwalnych albo zginęło, albo zostało z rozmysłem zniszczonych.
10
Mimo, iż papież Jan Paweł II z odwagą podda­wał Kościół osądowi, to nadal wielka grupa wpływo­wych przedstawicieli Kościoła za wszelką cenę broni się przed tym.
O inkwizycji napisano na świecie wiele opraco­wań. Próbowano w nich poddać analizie zarówno przy czyny j ej powstania, jak i przedstawić główne fak­ty zjej historii. To właśnie fakty stały się przyczyną powstania innego typu literatury poświęconej inkwi­zycji. Wielu autorów, bądź to w ogóle wątpi w jej ist­nienie, bądź wątpi w jej zbrodniczy charakter. Współ­cześnie, szczególnie znany publicysta włoski, przyja­ciel papieża Yittorio Messori, przoduje w dziele od­krywania nowego humanistycznego oblicza inkwizy­cji. Wcześniej wiele dyskusji wywołała książka Józe­fa hrabiego Tyszkiewiczapt. "Inkwizycjahiszpańska". Czytamy w niej między innymi takie zdania: "... wśród setek przekręconych faktów historycznych, wśród tych całych bibliotek różnorodnych fałszów, są nie­które ulubione tematy, - gdzie już niewiadome co na­leży bardziej podziwiać, czy bezczelności "historyków" czy też naiwność publiczności, bezkrytycznie powta­rzającej poddawane jej brednie". W każdym razie stwierdzić należy pierwszorzędny spryt i przebiegłość kierującej tym wszystkim masonerii i jedynej praw­dziwej międzynarodowości - żydowskiej.
Jednym z takich znakomitych tematów dla bez­względnych harców historycznych, zwróconych prze­ciwko Kościołowi, są zazwyczaj Wieki Średnie, a przede wszystkim inkwizycja.
11
A ilu to wiernych katolików, spuszcza smutnie głowę i bije się w piersi, słysząc gromy padające za Kościół, za te "ciemne średniowiecze", za te "stosy inkwizytorskie"... świat wierzy, iż to są rzeczywiste gromy, padające z ognia wzburzonych serc, gdy fak­tycznie to tylko... brzmi wielki gong blaszany, kuty z fałszu i obłudy, w którym za kulisami uderza Kal-chas masonerii".
I dalej: "...bo historia inkwizycji, jest niemal od czterech wieków, stale fałszowana, przez cały świa­towy liberalizm, przez ducha protestantyzmu, tak po­wszechnie władającego nawet katolickimi społeczno­ściami i przez tych wszystkich, przeciwko którym in­kwizycja była zwrócona, a więc herezjarchów, a przede wszystkim przez Żydów. Pod nawałem oszczerstw hi­storia wypaczyła się wyraźnie i znów prawie od dwu­stu lat, fałszywie jest we wszystkich szkołach wykła­dana. Nic więc dziwnego w tym nie ma, iż tylu ludzi posiada zupełnie mylne o inkwizycji pojęcie".
Współczesny obraz inkwizycji ukształtowany został w znacznym stopniu pod wpływem opowieści Fiodora Dostojewskiego o Wielkim Inkwizytorze do­łączonej do powieści "Bracia Karamazow". Wielki In­kwizytor odwiedza w celi Jezusa i ogarnia go trwoga, gdy poznaje prawdziwą tożsamość więźnia - tak chciałby Czytelnik. W istocie akcja toczy się zupełnie odwrotnie. Inkwizytor dobrze wie, kim jest więzień, i wdając się w dysputę, broni swoich racji, usprawie­dliwia swoje działania! Jezus odrzuca j e, inkwizytor skazuje go na stos. To oni byli zabójcami Boga!
12
Odpowiedzią Jezusa jest pocałunek przebaczenia. In­kwizytor uwalnia więźnia, nie może unieść danego "przebaczenia". Jezus znika, nikt go więcej nie ujrzy, a Wielki Inkwizytor pozostaje wierny swoim zasadom. Nadal posługuje się terrorem, skazuje ludzi na śmierć, sprawiedliwość, zna tylko jego prawa. To on był za­bój ca Boga!
Kościół nie może być utożsamiany z inkwizy­cją. Nie może też być oceniany bez związku z nią. Póki nie dokona wewnętrznego rachunku sumienia! Rozliczenia z tym dziedzictwem, pocałunek przeba­czenia będzie palił w sercu!
Papież Innocenty VIII uważał, że największymi wrogami Kościoła sąakuszerki, bo spędzały płód. Największymi wrogami Kościoła sąjego funkcjona­riusze. Nie trzeba tu przywoływać przykładów cho­ciażby arcybiskupa z Polski, czy też dziesiątek du­chownych z USA.
Poprzez inkwizycję Kościół dopracował się naj­bardziej zbrodniczego systemu w historii ludzkości. Liczbę jego ofiar liczyć należy w dziesiątki milionów. Stalinizm, hitleryzm i inkwizycja były to systemy tak różne od siebie, wzajemnie się potępiające, ale w ja­kiś sposób jednak tożsame. Wiele razy będziemy od­nosić się do tego, na kartach tej książki.
Na inkwizycję patrzymy w tej książce znacznie szerzej. Protestanci mordujący Żydów, metodyści od­powiedzialni za eksterminację 16 milionów Indian w Ameryce Północnej, podżegacze dziesiątek wojen religijnych jakie przetoczyły się przez kontynenty przez
13
ostatnie 800 lat, to uczniowie i spadkobiercy inkwi­zycji. Wszyscy oni są z jednego pnia.
Kiedy w 1453 roku zdobywano Konstantyno­pol i zaczęła się "nowa era" w dziejach Kościoła, we Wrocławiu Jan Kapistran prowadził swojądziałalność. Na stos wysłano ludzi żywcem.
Inkwizycja był wytworem takiego świata, w któ­rym działała. Brutalność i nietolerancja średniowiecz­na przenosiła się na brutalne metody działania inkwi­zycji.
Jeszcze papież Pius VIII w pierwszej połowie XIX wieku uważał, że "kto posiada heretycką książ­kę, sam jest heretykiem".
Ofiarami inkwizycji było wielu ludzi Kościoła, nawet tych, którzy wyniesieni zostali na ołtarze i czczeni sąjako święci Joanna d'Arc, Ojciec Pio, święta Te­resa z Avila czy święty Jan od Krzyża, to tylko nie­którzy z wielu.
*
Jak do tej pory, tak i teraz wdzięczni będziemy wszystkim Czytelnikom za uwagi i uzupełnienia do tej książki. Szczególnie zapraszamy do wzięcia udziału w pracy nad "Księgą męczenników", którą chcieliby­śmy w najbliższych latach przygotować w naszym Wy­dawnictwie. W tym kontekście dziękujemy wszystkim Czytelnikom, którzy z determinacją zachęcali nas do kontynuowania działalności. Dla nich właśnie
14
inaugurujemy nową serię wydawniczą pod nazwą "Ko­ściół. Legendy a rzeczywistość". Pierwsząpublikację z tej serii poświęcimy prawdziwej historii ojca Pio. Dla stałych Czytelników, organizujemy wielką wypra­wę do Egiptu z udziałem znakomitych znawców źró­deł religii.
Dziękujemy wszystkim osobom i instytucjom, które pomogły nam, gdy w czerwcu 2001 roku "nie­znani sprawcy" złupili nam magazyn, niszcząc ponad 13 tysięcy książek. Tym sprawcom dedykujemy na­sze przesłanie, że my posługujemy się bardziej rozu­mem niż siłą i do tego ich zachęcamy.
Lipiec, 2002 rok
15
Część I Inkwizycja
Heretycy, herezje, Żydzi i czarownice
Od początku istnienia, a ściślej od czasu pierw­szych synodów, Kościół rzymski przypisywał sobie prawo osądzania i potępiania tego, co uważał za he­rezje czy schizmy. Herezjązwykło się przy tym nazy­wać poglądy grupy chrześcijan, które różniły się od ortodoksji ustalonej przez zwierzchność kościelną. Natomiast schizma (z greckiego) oznaczała rozłam. Dla Kościoła rzymskokatolickiego schizma było każde wy­znanie chrześcijańskie, które odrzucało zwierzchnic­two Rzymu. Sam fakt odrzucenia supremacji rzym­skiej uznaje się za heretycki, jako sprzeczny z dok­tryną katolicką.
Gigantyczna machina inkwizycji skierowana została przeciw kilku grupom ludzi. Listę tę otwierali
16
heretycy. Większość grup, uznawanych za heretyckie, odwoływało się do wartości obecnych w Kościele pierwotnym. W Kościele zhierarchizowanym, w Ko­ściele papieży władców świata, takie doktryny nie mogły zyskać uznania. Zresztą nie mogą zyskać i w dniu dzisiejszym. Świadczy o tym chociażby zde­cydowane potępienie przez Jana Pawła II i hierarchów watykańskich ruchu księży robotników i części Ko­ścioła ewangelizującego w Ameryce Łacińskiej. Przed­stawiamy z konieczności niektóre tylko sekty i ruchy
„Inkwizycjo, stara i zepsuta wiedźmo!        \ Znajdująca rozkosz w swych późniejszych
płomieniach,
Okrutna córko Głupoty i Śmierci, Przekleństwo na równi Rozumu i Religii (...) Opustoszała Hiszpania, zatruta twym
smoczym oddechem,
Prawda, Przyjaźń i Sztuki dawno uciekły, Wolność myślenia umiera w twych dymiących
stosach, Morderczyni Rozumu, Dusicielko Mądrości"
-fragment „Ody do Inkwizycji" Andreasa Zaupscra w tłumaczeniu G. Rysia
heretyckie tępione przez Kościół instytucjonalny. Szerzej zjawisku herezji w Kościele przyjrzymy się w przygotowywanej w Wydawnictwie "Forum Sztuk"
17
książce Leszka Żuka pt. "Chrześcijańskie herezje, sekty i Kościoły".
Karanie heretyków
19
O herezję oskarżano też zmarłych - patrz histo­ria Johna Wiclifa. Wykopywano pogrzebane już ciała, obwożono je po mieście i palono na stosach. Inkwi­zytor Bernard Gui w okresie pełnienia swej funkcji uznał za heretyków osiemdziesięciu zmarłych i ciała ich nakazał spalić na stosie. Z jego rozkazu w płomie­niach poniosło też śmierć pięciuset czterdziestu ośmiu żyjących.
Drugą grupą prześladowaną przez inkwizycj ę byli tak zwani wolnomyśliciele, których spekulacje fi­lozoficzne i teologiczne oraz koncepcje naukowe nie zgadzały się z dogmatami religii chrześcijańskiej. Tu sztandarowym przykładem był Galileusz - populary­zator teorii kopernikańskiej, która głosiła, że to Zie­mia obraca się wokół Słońca, a nie na odwrót. Posta­wiony przed trybunałem inkwizycyjnym, w obawie przed torturami odwołał swe poglądy, ale i tak skaza­no go na dożywotni areszt domowy...
Warto tutaj zwrócić uwagę na ogólnie pomijany przez historyków fakt wpływu inkwizycji na opóźnie­nie rozwoju nauki i cywilizacji. Inkwizycja prześladu­jąca najbardziej twórcze umysły epoki, przez setki lat publikująca indeksy ksiąg zakazanych, wpływała ha­mująco na rozwój myśli ludzkiej. Z całą pewnością ten grzech inkwizycji jest jej grzechem najcięższym.
Kolejną grupą osób, które mogły stanąć przed trybunałem inkwizycji byli wszyscy, którzy w jakikol­wiek sposób przeszkadzali inkwizycji lub byli niepo­słuszni rozkazom inkwizytorów. Wśród nich byli też

20
tacy, których uważano za niezbyt gorliwych przeciw­ników herezji. Najbardziej przejmującym przykładem
21
jest historia chłopca z XIV wieku Arnolda Ysarna z Tuluzy, który, żyjąc na rozkaz swego ojca okazał szacunek heretykowi, za co skazano go na dwa lata więzienia, noszenie żółtego krzyża pokutnego naszy­tego na plecach i piersiach oraz odbycie pielgrzymek. Napiętnowany znakiem żółtego krzyża, nie mogąc zna­leźć pracy, zmienił środowisko i porzucił noszenie owego piętna. Inkwizycja dopadła go po kilkunastu latach poszukiwań - został skazany na wieczne wię­zienie o chlebie i wodzie. Z kolei Guilleme Sircede z Tuluzy za to, że nie zadenuncjował swego umierają­cego brata heretyka, skazany został na dożywotnie wię­zienie w 1311 roku.
Także uchodzący za nieprzyjaciół Kościoła Ży­dzi dostawali się w tryby inkwizycji. W czasach pierw­szej krucjaty do Ziemi Świętej (1096-1099) w pół­nocnej Francji, w Nadrenii i Prowansji, a także Nor­mandii, Moguncji i Wormacji stawiano ich wobec wyboru: śmierć albo chrzest. Potem Kościół zaostrzył jeszcze kurs. Zwrócił się nie tylko przeciw Żydom, ale i przeciw konwertykom, którzy powrócili do ju­daizmu. Stało się to podczas Soboru Laterańskiego IV z 1215 roku. Papież Klemens IV postanowił w swojej bulli "Turbato corde" z 1267 roku, że apo­statów, to znaczy przymusowo nawróconych Żydów, którzy odstąpili od chrześcijaństwa, należy traktować jak kacerzy. Powrót do judaizmu był równoznaczny ze spaleniem żywcem. Ściganiem apostatów zajęli się inkwizytorzy z /akonu dominikanów i franciszka­nów. Papież Innocenty IV nakazał zmuszać Żydów do
22
słuchania kazań głoszonych przez członków zakonów żebraczych, głównie dominikanów. Do tego doszedł jeszcze szał polowań na czarownice i miliony ofiar.
Przyjrzyjmy się tym, przeciwko którym Kościół z taką ostrością skierował swoje ostrze.
Piotr Abelard (1079-1142) -jeden z najwy­bitniejszych filozofów katolickich swoich czasów. Po­wszechnie znana jest jego, utrwalona w legendzie, mi­łość do Heloizy. Jako kanonik paryskiej Notre-Dame i profesor teologii zamieszkał u kanonika Fulberta, któ­rego bratanicę Heloizę pokochał ze wzajemnością. Kiedy ta zaszła w ciążę, najęci przez Fulberta rozbój­nicy napadli na Abelarda i pozbawili go męskości. Nie mógł poślubić Heloizy, nie mógł też go zostać duchow­nym (prawo zabraniało tego kastratom). Heloiza wstą­piła do klasztoru, w którym do śmierci dochowała wierności kochankowi. Abelard żył w ascezie i po­święcił się nauce.
Przeciwko poglądom Abelarda wystąpił słynny mnich, decydujący o wszystkim, co mogło być pra-womyślne w Kościele, Bernard z Clairvaux. Potępił on formalnie Abelarda na synodzie w Soissons. Od­tąd wielokrotnie oskarżano go o herezję. Bernard z Clairvaux w liście do papieża Innocentego II wyli­cza 14 artykułów - błędnych (heretyckich) poglądów Abelarda.
Piotr Abelard nie był zbyt silną osobowością. Ilekroć krytykowano jego poglądy, wyrzekał się ich. Kiedy w 1121 roku w Soissons potępiono go, uroczyście wyrzekł się błędów i własnoręcznie
23
wrzucił na stos swoje dzieło, w którym poglądy te zostały zawarte. Powtórzył je jednak w następnym traktacie "Teologia chrześcijańska".
Opat Bernard zarzucał Abelardowi, że jego po­glądy mająwyraźnie anty chrześcijański, racjonalisty cz-ny charakter. Według Bernarda natomiast prawd wia­ry nie należało dochodzić rozumem.
Na kolejnym synodzie w Sens ponownie potę­piono poglądy Abelarda i nakazano mu ich odwoła­nie. Abelard poprosił o ocenę papieża. Ten nie tylko potwierdził decyzję synodu, ale polecił zamknąć Abe­larda w klasztorze i zabronił mu jakichkolwiek na-uczań. I znów mistrz odwołał swoje poglądy. Resztę życia spędził jako pokorny i oddany ascezie chrześci­janin. Zmarł w klasztorze Saint-Marcel.
Jan Piotr Olivi (1248-1298) urodził się w Lan-gwedocji. Od 1260 roku był już franciszkaninem. Z tego zakonu dostał się na studia filozoficzne i teolo­giczne w Paryżu. Od początku inspirowały go poglą­dy Arystotelesa, mimo że nauki jego były w zakonie franciszkanów zakazane. Napisał popularną pracę w formie komentarzy do Biblii - np. wykładnię Mo­dlitwy Pańskiej. Jego teologia wprost odnosiła się do św. Augustyna. Olivi był zwolennikiem reformy Ko­ścioła od wewnątrz.
Po studiach udał się do Florencji, gdzie był lek­torem w tamtejszym konwencie i gdzie najprawdopo­dobniej zetknął się z franciszkańskimi spirytuałami. Może pod ich wpływem wprowadził do teologii nauczanej przez siebie elementy koncepcji Joachima
24
z Fiore. W 1281 roku władze kościelne ostrzegły go, aby pominął w swojej pracy obliczenia dotyczące przyszłości.
Spośród jego pism, szeroko zresztą rozpo­wszechnianych w skróconych i populistycznych wer­sjach, największe znaczenie miał komentarz do Apo­kalipsy św. Jana. Dzieło to powstało na rok przed śmiercią Oliviego.
Olivi dzielił czas na siedem epok Kościoła. W ostatniej Kościół ma powrócić do chrześcijańskich źródeł. W osobie Franciszka z Asyżu widział Chry­stusa, który na nowo zstąpił na ziemię. Prawdziwi chrześcijanie dostępuj ą pełni prawdy duchowej, jako następcy św. Franciszka, dopiero po okresie cierpień, muszą znosić bowiem okrutne prześladowanie, odpo­wiednie do męki Chrystusa. Źródłem cierpień będzie "Kościół Cielesny" i nieprzyjaciele ubóstwa. Antychryst będzie pochodził wg Oliviego z szeregów Kościoła, będzie kimś w rodzaju "pseudopapieża". Nie wskazał jednak żadnej osoby do tej roli.
Mimo, że nauka Oliviego nie była wymie­rzona przeciwko Kościołowi i że Olivi nie odrzucał przywództwa papieża, a nadzieję widział w reformie, w 1285 roku oskarżono go, że "jest przywódcą zabobonnej sekty". Z jego poglądami utożsamiali się tercjanie i begardzi z północnej Francji, wśród nich rozprzestrzenił się nawet kult Jana Piotra Oliviego.
Po śmierci pielgrzymowano do jego grobu w Narbonne. Rocznicę śmierci obchodzono jak święto,
25
a jego samego uznano "aniołem siódmej pieczęci" -w nawiązaniu do przepowiedni Apokalipsy.
Sobór w Yienne potępiając heretyckich begar-dów, podjął uchwałę w sprawie herezji w tzw. "Po­stylli do Apokalipsy". Jej autorem był Jan Piotr Olivi. Papież Jan XXII uznał jego dzieło za heretyckie. Zna­jomość i posiadanie pism Oliviego zostało uznane za przestępstwo.
Benedykt XIII - antypapież heretyk (1394-1423). Pedro de Luna, Hiszpan. Nie przypusz­czał rozpoczynając karierę duchowną, że tak tragicz­nie wpisze się w dzieje Kościoła. Jego los i pontyfikat to jeden z najtrudniejszych okresów w historii papie-stwa. Kiedy miał 37 lat, został przez papieża Grzego­rza XI mianowany kardynałem-diakonem. Uczestni­czył w obiorze Urbana VI, choć był przekonany o jego nieważności. Przyczynił się więc do wyboru Klemen­sa VII - antypapieża. Udał się z nim do Awinionu, był jego legatem na Półwyspie Iberyjskim. Uzyskał dla Klemensa VII poparcie Aragonii, Kastylii, Nawary i Portugalii. Również we Francji za jego sprawąprzy-chylnie patrzono na Klemensa. Kiedy ten zmarł, 21 kardynałów zebranych w Awinionie wybrało no­wego papieża, właśnie Pedro de Lunę - mimo iż wcze­śniej był zwolennikiem tezy o zakończeniu schizmy po­przez abdykację obu papieży. Gdy sam zasiadał na tronie, o wcześniejszych obietnicach zapomniał. Schi-zma w Kościele jeszcze się pogłębiła.
Jego sprawą zajmowały się sobory w Pizie i Konstancji. Od początku podejrzewano go o sprzy-
26
janie religiom pogańskim, jeszcze z okresu cesarstwa rzymskiego. Do grona bliskich towarzyszy antypapie-ża należał Wincenty Ferreriusz posądzony przez in­kwizycję o herezję, za co zresztą groził mu sąd. Uchro­nił go Pedro de Luna. Ferreriusz został spowiedni­kiem i kapelanem papieża, a dodatkowo penitencja-riuszem apostolskim. Kiedy "cudownie" wyzdrowiał z poważnej choroby, przyśnił mu się Chrystus w obec­ności św. Franciszka i św. Dominika, ogłaszając go aniołem z Apokalipsy św. Jana. Ferreriusz poświęcić się chciał pracy misyjnej wśród heretyków, a jego akta inkwizycyjne zostały osobiście zniszczone przez pro-tektora-papieża. Niedawny heretyk, po śmierci zo­stał kanonizowany.
Benedykt XIII otaczający się heretykami, mimo iż blisko miał przy sobie słynnego inkwizytora Króle­stwa Aragonii, Mikołaja Eymeryka, sam oskarżony był o herezję i tolerancję wobec Żydów. Przez przeciw­ników nazwany był "papieżem Księżyca, papieżem Słońca, heretykiem". Posługiwał się symbolem słoń­ca... Za to samo kilkadziesiąt lat później groziła in­kwizycja Bernardowi ze Sieny. Używał on bowiem mandorli, przypominającej koronę słoneczną.
Sobór w Pizie wysuwał pod adresem antypa-pieża pięć oskarżeń o to, że:
- był dziwnie wyrozumiały w stosunku do here­tyków,
- utrzymywał stałe kontakty z duchami,
- zawsze miał na swe usługi dwa demony, które przechowywał w woreczku,
27
-jako papież wszędzie szukał ksiąg o magii, i że znalazł dwie w Hiszpanii i jedną u Saracenów, oraz o to, że:
- aby poznać przyszłość, wkładał jedną z tych ksiąg pod poduszkę.
Sobór w Konstancji ekskomunikował go i na­zwał "uschniętą gałęzią Kościoła". Synod w Sienie, już po śmierci Benedykta, raz jeszcze go potępił wraz z wszystkimi jego zwolennikami i tymi, którzy "przyj­mują, goszczą, bronią lub pomagają im dostarczając pożywienia, a zwłaszcza lekarstw i broni".
Jednym ze spadkobierców duchowych de Luny był Jan Carrier - uczeń i legat papieża, mianowany przez niego kardynałem. On zaś sam wyznaczył no­wego antypapieża - Benedykta XIV, jako głowę no­wego Kościoła, "otwartego dla wszystkich Żydów i pogan, upokorzonych i prześladowanych. Miał to być Kościół bez obrzędów i bez hierarchii, nie potrzebu­jący ani dóbr materialnych, ani luksusu do tego, by istnieć, lecz tylko pobożności. Członkowie tego Ko­ścioła nie potrzebowali już ani skruchy, ani pokuty, by wejść do Domu Boga".
Albigensi - często utożsamiani z katarami, co nie jest do końca słuszne. Albigensi to w gruncie rze­czy konfederacja heretyków w XII wieku, złożona wła­śnie z katarów, petrobruzjan, henrycjan, arnoldystów i waldensów. Mimo różnic istniały pewne pokrewień­stwa między tymi doktrynami. Wszystkie działały na południu Francji, głównie w okolicach miasta Albi (stąd nazwa). Wszyscy walczyli z krzyżowcami.
28
Antynomiści - zwolennicy Gerarda Segarellie-go z Parmy. Żebracy przeciwstawiający się wszelkim przepisom narzucanym przez władców i duchowień­stwo, stąd nazwa. Odmawiali czczenia krzyża, odrzu­cali kult świętych, relikwii, święta kościelne. Kapła­nów i papieża uznawali za przedstawicieli zła, a Ko­ściół za piekło. Ostro przeciw nim wystąpili papieże Honoriusz IV, Mikołaj V i inkwizycja. Zapłonęły sto­sy.
Apostolicy - działali na północy Francji (Bre­tania, Nadrenia). Nazwa ich pochodzi od przekona­nia, że to oni są prawowitymi następcami i kontynu­atorami apostołów. Ich poglądy to surowa asceza, ubó­stwo, odrzucenie sakramentów, brak wiary w moc modlitwy.
Arianie - pierwsza z wielkich herezji w Koście­le. Nazwa pochodzi od imienia Ariusza urodzonego ok. roku 256 w Cyrenajce, duchowego w chrześci­jańskim Kościele aleksandryjskim.
Idea ariańska dotyczyła podstawowego proble­mu nauki Kościoła - tajemnicy Trójcy Świętej. Ariusz zastanawiał się, jak pogodzić jedność z jego trójistot-nością. Wątpił we współistotność Ducha Świętego i Syna z Ojcem. Poglądy ariańskie wywołały od sa­mego początku prawdziwą burzę w chrześcijaństwie i tak naprawdę żywe są do dziś. Sobór Nicejski w 325 roku potępił tę doktrynę i uznał ją za herezję. Arianizm w ostateczności prowadził do wiary w trzech bogów. Na powrót odrodził się w XVI wieku, w okre­sie reformacji. Wątpliwości co do boskości Chrystu-
29
sa i miejsca Syna w Trójcy Świętej skonfliktowały arian także z luteranami i kalwinami.
Genewscy kalwini, idąc w ślady katolickiej in­kwizycji, spalili na stosie w 1553 roku Michała Se-rveta. Arian prześladowano także w Kościele angli­kańskim.
Arianie polscy (Bracia Polscy) - w XVII wie­ku zwani socynianami. Ich doktryna sprowadzała się do odrzucenia boskości Chrystusa i nieuznawania żad­nego autorytetu religijnego poza Pismem Świętym i ro­zumem. Twórca doktryny nazywał się Faust Socyn, jej zręby znane były jednak już wcześniej. W Polsce działali przez przeszło sto lat jako tzw. zbór mniejszy. Z ich grona wyłoniło się wielu uczonych i wysoko po­stawionych osobistości owych czasów. Zarówno pro­testanci polscy, jak i katolicy, przy znacznym udziale jezuitów, wystąpili przeciwko Braciom polskim. W 1658 roku Sejm zniósł ustawy o tolerancji i zobo­wiązani oni zostali do przejścia na katolicyzm lub opuszczenia kraju. Pod groźbą konfiskaty mienia, aria­nie mieli na podjęcie decyzji trzy lata. Dodatkowo po­sądzani byli o sprzyjanie Szwedom w czasie "poto­pu". Rozproszyli się po wielu krajach Europy. Wszę­dzie podejmowano przeciw nim restrykcyjne prawa, gdy próbowali się organizować.
Arnoldyści - zwani także poplikanami lub publikanami. Zwolennicy Arnolda z Brescii, ucznia Abelarda. Propagował on życie w ubóstwie. Podsta­wę życia duchownego upatrywał w realizacji cnót ewangelicznych. Odrzucał sakramenty. Występował
30
przeciw korupcji duchowieństwa, zachłanności księ­ży, biskupów i zakonników. Ostatecznie zakwestio­nował potrzebę istnienia kapłaństwa. Potępiony przez
Egzekucja Arnolda z Brescu
31
Sobór Laterański II w 1139 roku, został uznany za heretyka, za co miał być ukarany przez władze ko­ścielne. Udało mu się nawet zebrać liczną rzeszę zwo­lenników, z którymi ruszył na Rzym. Schwytany po kilku ucieczkach przez żołnierzy Fryderyka Barbaros-sy, powieszony i spalony. Jego zwolennicy przyłączyli się do oporu albigensów na południu Francji.
Begardzi - świeckie zgromadzenie osób głoszą­cych konieczność powrotu do ewangelicznego ubó­stwa i prostoty życia. Wędrowni pątnicy żyjący z jał­mużny. W okresie, kiedy powszechnie krytykowano rozwiązłość kleru oraz niepohamowane bogacenie się opatów i biskupów, pojawienie się grup nawołujących do ubóstwa i dających tego przykład nie mogło zo­stać zaakceptowane przez Kościół instytucjonalny. Trwała jeszcze wojna z albigensami. Sobór Laterań­ski IV w 1215 roku zakazał zakładania nowych zgro­madzeń zakonnych. Powstawało mnóstwo świeckich bractw religijnych. Dobry przykład szedł od radykal­nego odłamu franciszkanów - głoszącego rygorystycz­ne przestrzeganie reguł św. Franciszka (życie z jałmuż­ny i noszenie łachmanów) pod pretekstem, że Jezus i jego uczniowie niczego nie posiadali. Papież Jan XXII potępił spirytuałów - bo tak ich nazywano. Grupy te przyjęły milenarystyczną doktrynę Joachima z Fio-re. Rozprzestrzeniali się w Italii, Niemczech, Francji, także w Polsce. Kiedy zajęli się działalnością kazno­dziejską, ściągnęli na siebie prześladowania Kościo­ła. Musieli przenosić się do innych krajów (Niderlan­dy, Czechy). Przeciwko begardom wystąpili także
32
husyci. W XVI wieku już o nich nie słyszano. W XVII wieku niektóre ich poglądy, dotyczące przede wszyst­kim ciała i życia seksualnego, próbował wskrzesić Molinos.
Beginki - żeński odpowiednik ruchu społecz-no-religijnego begardów. Powstał w XII wieku we Flandrii. Beginki działały niemal w całej Europie. Do Polski sprowadzone zostały na Śląsk przez Jadwigę -żonę Władysława Łokietka. Tak jak begardzi, były ostro zwalczane przez Kościół.
Biczownicy - (flagellanci). Umartwianie się ze względów religijnych lub magicznych znane było od starożytności. Chrześcijaństwo nie było wolne od tego doświadczenia. Praktykowano je głównie we wspól­notach zakonnych. Od XI wieku ruch ten zaczął wy­chodzić poza mury klasztorne. Biczowaniu się przypi­sywano moc przewyższającą modlitwy i same sakra­menty. W XIII wieku fala biczowników ogarnęła Wło­chy. Kobiety i mężczyźni obnażali się i biczowali do krwi. Swoje praktyki nazywali "chrztem krwią", bu­rzyli się przeciwko ustrojowi feudalnemu. Nosili ze sobąciężkie krzyże. Czasem nawet krzyżowali się dla chwały Boga, stąd pochodzi też inna ich nazwa - bra­cia krzyżowi. Dochodziło do zbiorowych napadów histerii, przeradzających się w orgie. Nawoływali do pokuty, by ułagodzić gniew Boży. Nieznana dotąd czarna śmierć - epidemia dżumy, jaka nawiedziła w XIV wieku Europę (1348-1351), była powodem ponownego rozkwitu sekty biczowników. Według sza­cunkowych danych jedna trzecia ludności Europy
33
wymarła. Przeciwko biczownikom wystąpili królowie i papieże, a przede wszystkim inkwizycja. Zapłonęły stosy. W 1349 roku Klemens VI zakazał organizo­wania procesji biczowników. Ich ruch przetrwał do dziś w niektórych wspólnotach katolickich w Amery­ce Łacińskiej, a szczególnie na Filipinach.
Bogomiłowie - sekta działająca na terenie dzi­siejszej Bułgarii. Jej początki sięgająX wieku. Roz­ciągali swą działalność i rozszerzali wpływy przez po­nad 200 lat. Panowanie cesarza bizantyjskiego Alek­sego I z dynastii Komnenów (1081-1118) było okre­sem wielkich prześladowań bogomiłów. Zapłonęły sto­sy. Spalony został między innymi jeden z ich przywód­ców-Bazyli.
Doktryna bogomiłów była swego rodzaju kon­glomeratem doktryn innych sekt. Nie uznawali Stare­go Testamentu. Nie uznawali sakramentu Eucharystii, także chrztu katolickiego. Nie wierzyli w zmartwych­wstanie ciał (tylko dusz). Świat według nich został stworzony nie przez Boga Ojca, lecz Lucyfera (Sata-naela) - bliźniaczego brata Chrystusa. Synem Ewy i Lucyfera był Kain, który po zabiciu Abla zdobył dla swoich potomków dominującąpozycję. Chrystus zo­stał posłany przez Ojca dla zapewnienia grzesznikom zbawienia i nie cierpiał na krzyżu.
Bracia Czescy - Jednota Braci Czeskich. Związek religijny założony przez Piotra Chelczyc-ky'ego (1390-1460). Taboryci - niedobitkowie z wo­jen husyckich, dołączyli do Jednoty. Nawiązując na nauk Jana Husa wspólnie głosili idee utopijnego
34
chrześcijaństwa opartego na zasadach równości spo­łecznej i ubóstwa. Bezwzględnie wierzyli w Biblię. Prawdą było tylko to, co napisane w Biblii. W okre­sie kontrreformacji (bitwa pod Białą Górą) w Cze­chach podjęto przeciw nim zakrojone na szeroką skalę akcje represyjne. Schronili się w Polsce wraz ze swym przywódcą- biskupem Janem Amosem Komenskym. Po spaleniu ich polskiej siedziby - Leszna, praktycznie zniknęli. Część z nich włączyła się w ruch kalwiński.
Bracia Polscy - arianie. Po opuszczeniu Polski w wyniku uchwały Sejmu z 1658 w Holandii założyli słynną bibliotekę: Bibliotheca Fratrum Polonorum. Wymarli na wygnaniu. Po II wojnie światowej odbu­dowali się pod nazwą Jednota Braci Polskich.
Bracia Wolnego Ducha - sekta heretycka z przełomu XII i XIII wieku, odwołująca się do nauk Amalryka z Bene o charakterze mistycznym i skrajnie panteistycznym.
Nie akceptowali nabożeństw, postów, modlitw, sakramentów, nauki o zbawieniu, a przede wszystkim hierarchii kościelnej.
Człowiek może być doskonały, bezgrzeszny, równy Bogu, tożsamy z nim (panteizm). Tacy "dosko­nali" ludzie nie podlegaj ą żadnej władzy: ani świec­kiej, ani kościelnej, nie mogą być nikomu posłuszni, nie maj ą żadnych powinności. Grzechy cielesne nie są występkami, bo wynikaj ą z natury.
W czasie Soboru Yienneńskiego (1311-1312) gwałtownie potępiono ich ideologię i wszczęto przeciw nim represje. Szczególnie prześladowano ich
35
za odmowę czci Eucharystii, libertynizm i adamizm (wyuzdanie).
Bruzjanie (petrobruzjanie) - sekta założona przez Piotra z Bruzji o poglądach zbliżonych do apo-stolików.
Dolcynianie - głosili jeszcze bardziej radykal­ne poglądy niż antynomiści. Zapowiadali rychły ko­niec Kościoła. Ruch zapoczątkowany przez "proro­ka" Fra Dolcino (Dulcyna).
Dolcino utworzył w 1303 roku własne wojsko, składające się przede wszystkim z chłopów północ­nych Włoch, aby przyspieszyć koniec Kościoła. W 1306 roku papież Klemens V ogłosił przeciw nim wyprawę zbrojną- krucjatę. Wojska papieskie roz­biły buntowników. Schwytanych chłopów wymordo­wano.
Fratricelli - potoczna nazwa spirytuałów, odłam zakonu franciszkanów, przestrzegający suro­wej reguły św. Franciszka. Poglądy na ubóstwo zbli­żone do beginek i begardów. Początkowo popierani przez papieży (Mikołaj III i CelestynY), potem za pontyfikatu Bonifacego VIII w bulli z 1296 roku po­tępieni i uznani za heretyków.
Potępił ich także papież Jan XXII w 1322 roku. Spirytuałowie odrzucili więc zwierzchność papieża. Odróżniali "prawdziwy Kościół" ludzi ubogich, Ko­ściół Chrystusa od Kościoła papieży i biskupów, bo­gatego i używającego bogactwa.
Kiedy wspólnota rozrosła się, często o liczne grupy włóczęgów i rzezimieszków, posądzona
36
zostałała o organizację rozbojów i napadów. To skie­rowało przeciw spirytuałom inkwizycję dominikańską i franciszkańską z odłamu braci konwentualnych. Stosy i prześladowania. Schronili się u króla Ludwika IV Bawarskiego. Ostatecznie zniknęli w masie sekt.
Gallikanizm - prawa i zwyczaje odnoszące się do organizacji francuskiego duchowieństwa, znaczne­go rozluźnienia więzi administracyjnych i kulturowych z Rzymem mimo formalnego uznania władzy zwierzch­niej papieży. Gallikanizm przetrwał w Kościele fran­cuskim przez ponad 600 lat. Zapoczątkowany został na Sorbonie w XIII wieku. Kiedy król Filip IV Pięk­ny nałożył bez zgody papieża Bonifacego VIII podat­ki na kler - gallikanizm stał się niemal formalną dok­tryną. Popularyzowany był w czasie soborów w Kon­stancji (1415) i Bazy lei (1431). Współbrzmiał z ideą wyższości soboru nad papieżem. W 1438 roku król Karol VII proklamował tzw. "Sankcję pragmatyczną", ustanawiającą praktyczną zwierzchność króla nad Ko­ściołem. Sformułowano wtedy "wolności gallikańskie Kościoła Francji". W 1516 roku zawarty został kon­kordat Francji z Rzymem, legalizujący sankcje prag­matyczne. W drugiej połowie XVII wieku odżył spór Kościoła francuskiego z Rzymem o regalia tj. prawo nadawania przez króla beneficjów z wakujących bi­skupstw. W 1682 roku biskup Bossuet opracował na polecenie Ludwika XIV tzw. "deklarację czterech ar­tykułów gallikańskich", między innymi zakładającą całkowitą niezależność królów od papieży. Gallika­nizm przetrwał rewolucję francuską. Wzmocnił się po
37
konkordacie Napoleona z Rzymem (1801) i dołącze­niu doń w 1802 roku 77 Artykułów Organicznych. W 1853 roku biskupi francuscy potępili idee gallikań-skie, a Pius IX wydał w tej sprawie specjalną ency­klikę. Po rozdzieleniu Kościoła od państwa gallikanizm przestał mieć większe znaczenie. Elementy gallikani-zmu odnajdziemy u prezbiterian i wspólnot Kościoła starokatolickiego. W Austrii odpowiednikiem idei gal-likańskich był józefinizm (Cesarzowa Maria Teresa i jej syn Józef II), wprowadzony na pozostałe posia­dłości Habsburgów - Niderlandy, Lombardia, Toska­nia.
Henrycjanie - zwolennicy mnicha Henryka, Włocha działającego we Francji. Pod wpływem Pio­tra z Bruis mnich Henryk odrzucił chrzest dzieci, święta i uroczystości kościelne. Występował przeciwko ko­rupcji i rozwiązłości duchowieństwa.
Henrycjanie w tajemnicy utrzymywali formy kul­tu. Do miast wchodzili z krzyżem w ręku. Sekta znana była na obszarach dzisiejszej Szwajcarii i południo­wej Francji. W Tuluzie przeciw nim wystąpił Bernard z Clairvaux (późniejszy święty), w efekcie czego Hen­ryka ujęto, osądzono i potępiono na synodzie w Re­mis. Uznany został winnym herezji, rozwiązłości i cu­dzołóstwa z kobietami towarzyszącymi taborom hen-rycjan. Zmarł w więzieniu.
Hugenoci - francuscy protestanci od XVI do XVIII wieku. Wyznawcy kalwinizmu. Pochodzenie nazwy jest dość wątpliwe. Uważa się, że pochodzi od niemieckiego słowa eidgenossen (sprzysiężony).
38
Początkowo ruch objął mieszczan, a później szlachtę i możne rody (w tym Burbonów). W 1559 roku hugenoci odbyli pierwszy synod narodowy i ogło­sili zbiór zasad wiary. Stworzyli organizację kościel­ną. Okresowo uzyskali swobody religijne. Jednak szybko przeciw nim wystąpili katolicy pod wodzą feu-dałów (Gwizjusze). Hugenoci uważani byli za zagro­żenie dla władzy centralnej. W 1562 rozpoczęły się długotrwałe, trwające 36 lat krwawe prześladowania. Były to wojny religijne, których wylicza się aż osiem.
W 1598 Król Henryk IV (poprzednio hugenoc-ki król Nawarry - Henryk III) wydał tzw. edykt nantejski, który przyznawał hugenotom swobodę kul­tu i niemal całkowite równouprawnienie. Za panowa­nia Ludwika XIV edykt odwołano (l 685) z podszep­tu kardynała Richelieu. Walki religijne wybuchły na nowo. Rozwiązano zbory, pastorów zmuszono do opuszczenia Francji. Nieposłusznych brutalnie represjonowano. Reakcją na represje były bunty i powstania ludowe, w tym wyjątkowo krwawe po­wstanie zwane wojnąKamizdrów (1702). Emigracja hugenotów z Francji znacznie osłabiła gospodarczo kraj.
Hugenoci odzyskali prawa we Francji w 1787 roku wraz z rewolucją. Kodeks Napoleona (1804) zrównał hugenotów w prawach z katolikami. Rozdzie­lenie kościoła od państwa w 1905 roku ostatecznie problem rozwiązało.
Husyci - uczniowie i zwolennicy Jana Husa i Hieronima z Pragi. W 1414 roku Hus przybył do
39
Konstancji, gdzie obradował sobór kończący schizmę zachodnią w Kościele. Opatrzony listem żelaznym króla Czech Wacława IV, chciał bronić przed przy­wódcami Kościoła swoich poglądów i coraz liczniej­szych rzesz zwolenników. Sobór uznał go jednak za heretyka i potępił wszystkie poglądy. Odarty z szat duchownych, poddany torturom nie wyparł się poglą­dów. Z czapką naciśniętą na głowę z napisem "arcy-kacerz" uwiązany został do pala i po szyję obłożony drewnem ze słomą. Tak spłonął jeden z większych myślicieli epoki.
Urodził się w 1369 roku . Był niezwykle grun­townie wykształcony, obdarowany nieprzeciętnymi zdolnościami. Został duchownym, profesorem Uniwer­sytetu w Pradze i kaznodzieją kaplicy Betlejemskiej. Przełożył Pismo Święte, napisał traktat o Kościele. Jego poglądy na reformę Kościoła ukształtowały się pod wpływem nauk Johna Wyclifa. Początkowo Jan Hus był oddanym Kościołowi współpracownikiem ar­cybiskupa Pragi. Kiedy papież Aleksander V potępił idee Wyclifa, Hus popadł w niełaskę i został eksko-munikowany, a w 1411 roku wyklęty przez antypa-pieża Jana XXIII. Według Husa oraz najbliższego współpracownika i ucznia Hieronima z Pragi, Pismo Święte jest jedynym źródłem wiary.
Ostro krytykował nieobyczajność kapłanów, nadużywanie władzy przez biskupów. Kościół według Husa to ciało mistyczne, którego głowąjest Chrystus, a członkami wybrani przez Boga Sprawiedliwi (pre-destynacja).
40
Jan Hus na stosie
Śmierć Husa stała się sygnałem do wybuchu krwawej wojny domowej Jego antyfeudalne i anty­kościelne poglądy skupiły rzesze wyznawców, którzy
41
od 1419 do 1434 roku prowadzili wiele okrutnych walk.
Przywódcami husytów byli między innymi Jan z Rokycan, Jan Żiżka i mnich Prokop Wielki (Łysy). Do wojny włączył się cesarz. Walki prowadzone były także w Saksonii, Brandenburgii i częściowo w Pol­sce. Wśród husytów było kilka odłamów - każdy bar­dzo radykalny: od utrakwistów, poprzez taborytów (nazwa od zamku na górze Tabor) po pikardów. Prze­ciwko husytom podjęto 5 krucjat. Wojska husyckie poradziły sobie z czterema pierwszymi krucjatami wiatach 1420, 1421, 1422 i 1427. Prokop Wielki pokonał także piątą krucjatę w 1431 roku. W 1433 roku polsko-husyckie oddziały dotarły nawet nad Morze Bałtyckie.
Sobór w Bazylei w 1433 roku uznał zwolenni­ków Jana z Rokycan (utrakwistów) za prawowiernych katolików i przywrócił ich jedność z Kościołem. Do­szło do konfliktu w obozie husyckim. Utrakwiści opu­ścili taborytów, poparli nawet katolików. Ich wojska rozbiły w 1434 roku w bitwie pod Lipanami pozosta­łe oddziały husyckie. Tak zakończył się krótki i burzliwy żywot husytów. Zdziesiątkowani, włączyli się w działalność innych sekt. Po obu stronach wojna była krwawa i brutalna. Organizowano masowe mordy i rabunki. Wkrótce rozpoczęła się rekatoliza-cja Czech, prowadzona przede wszystkim przez przywódcę utrakwistów, namiestnika Czech a później króla Jerzego z Podiebradu. Utrakwiści sami przetrwali do 1620 roku, do bitwy pod Białą Górą. W wyniku
42
ich klęski w 1624 wydano edykt zabraniający husy-tom jakiejkolwiek działalności.
Jan XXII - papież heretyk i antychryst.
W 1316 roku na tron papieski wstąpił Jacąues Ar-mand Duese. Nikt nie spodziewał się wówczas, że ten schorowany, stary kardynał (w chwili wyboru miał 72 lata) będzie rządził Kościołem przez 18 lat. Po­przedni papież Klemens V zmarł przeszło dwa lata wcześniej, w miesiąc po spaleniu na stosie wielkiego mistrza zakonu templariuszy Jakuba de Molay, który ginąc rzucił na papieża i króla Francji Filipa IV Pięk­nego klątwę, że w ciągu roku spotkają się w piekle. Król umarł jesienią. Klemens V podobno do ostat­nich chwil żałował, że nie sprzeciwiał się zagładzie tem­plariuszy. Gdy zmarł, skarbiec papieski został zrabo­wany przez domowników. Rozkradziono wszystko do tego stopnia, że na marach pozostawiono prawie na­gie ciało papieża. Nie pilnowano zwłok i płomień prze­wróconej świecy częściowo je nadpalił. Dwa i pół wie­ku później w 1577 roku hugenoci zburzyli jego na­grobek, a szczątki papieża wydobyli i do reszty spali­li. Klemens V spłonął jak wielki mistrz.
Konklawe po jego śmierci trwało przeszło dwa lata. Papieżem został po wielu sporach kardynał, któ­ry był członkiem komisji mającej zbierać dowody przeciwko templariuszom - Jan XXII. Nie miejsce tu na opisywanie niezwykle aktywnego pontyfikatu. Z całą pewnością Stolicę Apostolską cechowała wówczas nienasycona zachłanność, nepotyzm i niczym nieuspra­wiedliwiona chęć dominacji nad władcami świeckimi.
43
Nie to jednak jest przyczyną naszego zainteresowa­nia Janem XXII.
Papież w kazaniach głoszonych w latach 1331 i 1332 dawał powody do wywołania skandalu. Wbrew dogmatowi o duszach zbawionych chrześci­jan, które miałyby zaraz po śmierci oglądać Boga, papież, szczególnie we Wszystkich Świętych, głosił pogląd, że znajdują się one "sub altare", czyli pod mi­stycznym ołtarzem niebiańskim, w oczekiwaniu na sąd ostateczny i zmartwychwstanie (tzw. wizja uszczęśli­wiająca) - niebiańskie widzenie wybranych.
Poglądy papieża ostro skrytykowane zostały przez Uniwersytet w Paryżu. Stały się powodem oży­wionych dyskusji teologów. Papieża okrzyknięto he­retykiem i antychrystem. Nawet najbliżsi papieżowi musieli potępić poglądy protektora. Przeciwnicy, np. ekskomunikowani franciszkanie i Wilhelm Ockham w "Dialogu" - byli oburzeni. Cesarz i kardynał Napo­leon Orsini prowadzili pertraktacje na temat zwołania soboru powszechnego, złożenia papieża z urzędu i jego ekskomunikowania.
Jan XXII za radą przebiegłych kurialistów pro­testował. Ogłosił, że wyraził jedynie własne poglądy i nie zgodził się, aby utożsamiać je z wiarą Kościoła. Taką deklarację złożył na piśmie. Na łożu śmierci ponownie musiał odwołać swoje poglądy w obecno­ści kardynałów, zaznaczając, że nigdy nie wątpił w prawdziwość doktryny wyznawanej przez Kościół. Przypadek Jana XXII posądzonego o herezję w czasach, kiedy Kościół tak zdecydowanie zwalczał
44
heretyków, był najtrudniejszym w dziejach. Decydo­wał on o kształcie papiestwa przez 650 lat. W czasie Soboru Watykańskiego I odbywającego się w latach 1869-1870 przypomniano go, dyskutując nad dogma­tem o nieomylności papieża w sprawach wiary.
Jan XXII najwidoczniej nie przepadał za myśli­cielami. Cieniem na jego pamięci położył się proces, jaki wszczął on przeciwko największemu umysłowi swoich czasów - Johannowi Eckhartowi (ok. 1260-1327), dominikaninowi, znanemu niemieckiemu misty­kowi. W konstytucji "In agro dominico" z 27 marca 1329 roku potępił papież 28 twierdzeń Mistrza.
Jan XXII upamiętniony został przez Dantego, który przez usta św. Piotra uznaje, że papiestwo za jego pontyfikatu "pogrążyć się musiało w czelu­ściach upodlenia".
Jansenizm - w 1640 roku wydane zostało dru­kiem dzieło pt. "Augustinus". Jego autorem był znany wcześniej Comelius zwany Janseniuszem. "Nie śmiem wyrazić, co myślę o predestynacji i o działaniu Ła­ski Bożej, w obawie, że spotka mnie to, co spo­tkało innych" - pisał Janseniusz.
Urodził się w 1585 roku w katolickiej rodzinie holenderskiej, uczył się w Utrechcie, Louvain, Pary­żu. W stolicy poznał wielu sławnych myślicieli epoki, w tym opata Saint-Cyran. Dzięki niemu został rekto­rem kolegium w Bayonne. Potem objął katedrę biblistyki w Louvain i nieco później mianowany został biskupem Ypres (Flamandia). Idea janseistyczna wzbudziła wiele sporów w ówczesnym świecie.
45
Dotyczyłapredestynacj i (przeznaczenia), problemu działania Łaski Bożej, wolnej woli, znaczenia dobrych uczynków i odkupienia. Odwołując się do myśli św. Augustyna janseniści twierdzili, że przez grzech pier­worodny natura ludzka uległa całkowitemu zepsuciu i odtąd każdy człowiek ulega grzesznemu pożądaniu. Bóg udziela swojej łaski tylko wybranym - pozosta­łych potępia. Biblia i pisma ojców Kościoła były źró­dłem wiary. Częste przyjmowanie komunii nie jest według nich dobrą drogą do Boga. Byli zwolennikami rygoryzmu moralnego.
Janseniusz "odważył" się dopiero po śmierci upo­wszechnić swoją ideę. Niemal natychmiast po wyda­niu drukiem dzieło Janseniusza znalazło się na Indek­sie Ksiąg Zakazanych (1641). Kościół kilkakrotnie po­tępił jansenizm. Zrobił to między innymi Urban VIII, a w 1653 Innocenty X uznał jansenizm za herezję. Podobnie uczynił Aleksander VII w bulli z 1661 roku. Nieco bardziej łaskawy dla jansenistów był Klemens IX (pokój Klementyński). Klemens XI z kolei wrócił do potępienia jansenistów. Ostatecznie w 1713 roku bullą "Unigenitus" zadał cios idei. Po wielu klątwach jansenizm został zlikwidowany. W 1756 roku papież Benedykt XIV zakazał udzielania im ostatecznego na­maszczenia. Niedobitkowie spośród jansenistów włą­czeni zostali w XIX wieku w struktury Kościoła sta­rokatolickiego.
Jansenizm w wielu miejscach bliski był innym for­macjom doktrynalnym także uznanym za herezje: kwie-tystom, iluminantom, bajanom.
46
Kalwini - wyznawcy doktryny religijnej, opar­tej głównie o naukę Jeana Cauvina znanego jako Jan Kalwin (1509-1564). Pochodził on z Pikardii i po gruntownym wykształceniu, między innymi prawnicze­mu, administrował kilkoma beneficjami kościelnymi. Zapoznał się wówczas z naukami Marcina Lutra i Ulri-cha Zwingliego, co skłoniło go do zmiany poglądów i opowiedzenia się po stronie ruchu reformacyjnego. Kiedy w 1535 roku wygłosił mowę na cześć Lutra, musiał uciekać z Francji wraz z grupą zwolenników, chroniąc się przed prześladowaniami króla Francisz­ka I.
Znalazł schronienie w Bazylei, a później w Ge­newie. W tym ostatnim mieście to jemu "zawdzięcza się" likwidację katolicyzmu. Kalwin stał się religijnym dyktatorem. Z tego powodu miał opuścić Genewę. Powrócił tu po paru latach już na stałe. Wprowadził surowe i rygorystyczne rządy teokratyczne. Tłumił siłą wszelką opozycję. Spalił żywcem na stosie swego głównego rywala Michała Serveta (1553). W mieście zakazano wszelkich rozrywek. Surowe represje gro­ziły nie tylko za herezję, ale i za wykroczenia obycza­jowe - do kary śmierci włącznie. Za rządów Kalwina wydano 60 wyroków śmierci, a 80 osób wygnano z miasta. Zapewne nie praktyka, lecz ogromny doro­bek intelektualny i twórczy Kalwina przyczyniły się do popularności idei. Jego prace, pisma i koresponden­cje obejmują 59 tomów. Do założonej w Genewie aka­demii ściągali studenci od Niderlandów po Polskę i Siedmiogród. Kalwina uważa się za największego
47
teologa reformacji, współtwórcę Kościoła ewangelic-ko-reformo wanego.
Bóg wyznaczył wybranych ludzi do zbawienia, innych na potępienie. Na los człowieka nie mają wpły­wu jego własne zasługi lub winy. Kalwiniści nie uznają papiestwa i hierarchii kościelnej, odrzucająkult świę­tych i obrazów. Nie uznają zakonów i celibatu księży. Uznająjedynie dwa sakramenty: Chrzest i Euchary­stię (komunia pod dwoma postaciami). Majączęsto czytać Pismo Święte i surowo się wywiązywać z za­wartych w nim nakazów.
Kamizardzi - francuscy protestanci, głównie chłopi z Sevennów w Langwedocji, uczestnicy po­wstania w latach 1702-1704, będącego reakcją na represje wobec hugenotów po odwołaniu w 1685 roku edyktu nantejskiego. Przeciw nim LudwikXIV wysłał wojska z rozkazem nawrócenia ich na katolicyzm. Odziani w białe koszule (stąd nazwa) heroicznie bro­nili się. Ich dowódcą był czeladnik piekarski Jean Cavalier. Kamizardzi zadawali armii króla dotkliwe straty. Armia licząca 20 tysięcy żołnierzy i dowodzo­na przez marszałka de Yillarsena pokonała kamizar-dów dopiero po opuszczeniu Francji przez Cavaliera. Zaczęły się krwawe represje i zemsta katolików. Mimo to bunty i zamieszki w Langwedocji trwały jeszcze do 1710 roku. Sam Jean Cavalier schronił się w Anglii, gdzie w wyniku kariery wojskowej został nawet gu­bernatorem hrabstwa Jersey. Kamizardzi w Anglii zna­ni byli z daru jasnowidztwa. To samo działo się w Lan-gwedocji. Zjawiska jasnowidztwa kamizardów
48
zdarzały się także po spacyfikowaniu Langwedocji przez wojska królewskie. Fakt ten został naukowo zbadany i potwierdzony.
Kapturnicy - w średniowieczu w Europie po­jawiało się szereg sekt i ruchów religijnych wywodzą­cych się z ruchu ubogich, przeciwstawiających się py-sze, bogactwu i niesprawiedliwości Kościoła. Byli to między innymi apostolicy, bruzjanie, henry ej anie, pa­sterze, antynomiści, dolrynianie i kapturnicy. Pokrót­ce przyjrzyjmy się tym ostatnim.
Kapturnicy żądali powrotu do zasad Ewangelii, zniesienia hierarchii duchowej, feudalizmu i własności prywatnej. Nie uznawali małżeństwa, zastępując je swobodą seksualną. Przede wszystkim jednak za swo­je zadanie uznali głoszenie w świecie idei pokoju. Jed­nemu z drwali objawiła się Matka Boska, dając mu swojąpodobiznę z Synem i zalecenie założenia sto­warzyszenia niosącego światu pokój. Mieli oni nosić tę podobiznę, odziani w biały kaptur - symbol czysto-ści. Kapturnicy narzucali pokój - walcząc o niego z bronią w ręku. Burgundia i prowincja Berry spłynęły krwią. Feudałowie i biskupi zorganizowali przeciw kapturnikom zbrój na ekspedycję pod wodzą Hugona de Auxerre. Sektę rozbito, większość zwolenników wymordowano (oblężenie warowni Montsegur). Kościół nie mógł stać i nie stał bezczyn­nie. Do walki z ruchem biedaków włączył się słynny teolog cysterski Bernard z Clairveuax. Płonęły stosy, stosowano tortury, część zwolenników wypędzono. W XIX wieku niektóre idee sekt odżyły u antonian.
49
Katarzy - ogólna nazwa sekt heretyckich dzia­łających na południu Francji i w północnej Italii mię­dzy XI a XIII wiekiem, pozostających pod wpływem manicheizmu, a także bogomiłów. Nie należy jednak mylić katarów z albigensami ani z waldensami. Kata­rzy byli jedną z grup w armii albigensów, a z walden­sami łączyły ich tylko luźne więzi.
Nazwa "katarzy" znaczy "czyści"" (greka). W początkach XI wieku pojawili się we Francji. Wła­dze świeckie i kościelne zaczęły ich tępić sto lat póź­niej. Zdziesiątkowani zostali w 1244 roku po upadku warowni Montsegur. Wokół katarów do dziś panuje szereg nieporozumień. Na ich temat rozpowszechnia się nieprawdziwe opinie. Nie byli sektą ukrywającą się. Ich ceremonie wbrew wielu opiniom miały cha­rakter publiczny. Przeciwnicy oskarżali ich między in­nymi o hołdowanie samobójstwu poprzez głodowa­nie. Zarzut ten oparty był jedynie na poszlakach. Elitę katarskątworzyli "doskonali" - przyjęci przez swoisty sakrament i żyjący w skrajnej ascezie. Wiedli oni wzo­rowe życie. Pozostali to "wierzący" - prości ludzie, którzy mogli np. uprawiać stosunki seksualne, czego nie wolno było "doskonałym". Kataryzm zyskał zwo­lenników we wszystkich warstwach społeczeństwa, w tym wśród duchowieństwa, mimo że ich doktryna w gruncie rzeczy ostro krytykowała zachowania funk­cjonariuszy Kościoła. Zepsuciu, jakie owładnęło świa­tem, przeciwstawiali rygoryzm. Ciało według nich było źródłem zła. Małżeństwo i odżywianie się to grzeszne słabości. Odrzucali bóstwo Chrystusa oraz katolickie
50
sakramenty i nabożeństwa. Wyginęli w wojnach z fran­cuskimi ekspedycjami karnymi wysłanym przeciw he­retykom na południu. Ostro zwalczani byli przez in­kwizycję.
W wielu późniejszych ruchach religijnych odnaj­dziemy elementy myśli katarskiej. Podobieństw moż­na szukać u templariuszy, wolnomularzy, illuministów (ruchy solarne).
W końcu XX wieku kataryzm stał się ponownie bardzo modny. Na całym świecie powstały wspólno­ty katarskie, choć "dobrych ludzi" już nie ma. Współ­czesny kataryzm powiązany jest z wolnomularstwem.
Kwietyści - zwolennicy doktryny mistycznej i metody kontemplacyjnej w Kościele, inspirowanej głównie hinduizmem i buddyzmem.
Choć pod innymi nazwami, znani byli już od IV wieku. Częściowo kwietyzm odrodził się w XI i XIV wieku. Begardzi wyznawali podobne poglądy. Roz­kwit idei przypadł na wiek XVII. W Kościele prote­stanckim znany był pod nazwą "pietyzmu".
Główni przedstawiciele kwietyzmu XVII wieku: M. de Molinos, pani de Guyon i biskup F. Fenelon -widzieli doskonałość w biernej i bezinteresownej po­stawie wewnętrznej oraz w miłości do Boga nieska­żonej troską o własne zbawienie. Odrzucali czynną ascezę, modlitwę i niemistycznąmedytację. Przeciw­ko kwietystom wystąpił we Francji arcybiskup Pary­ża i król Ludwik XIV W 1699 roku papież Innocenty XII musiał rozstrzygnąć spór między biskupami Fran­cji w sprawie kwiety/mu. Pod naciskiem króla uznał
51
tezy kwietystów za gorszące i zuchwałe. Wcześniej, w 1687 roku przeciwko heretykom wypowiedział się także papież Innocenty XI.
Luteranie - łuteranizm: największa doktryna, uznana za heretycką, wyłoniona z Kościoła, stworzo­na przez Marcina Lutra, wspólna wszystkim Kościo­łom ewangelicko-augsburskim. W jej efekcie nastąpił drugi wielki podział Kościoła. Punktem wyjścia jest nauka o zbawieniu człowieka przez Boga, które moż­liwe było tylko dzięki mocnej wierze i zbawczej śmierci Jezusa, a nie dzięki uczynkom. Zasadniczym źródłem wiary jest łaska Boża. Człowiek wierzący jest jedno­cześnie człowiekiem głęboko moralnym. Normy wia­ry zawarte są w Biblii. Luteranie odrzucaj ą autorytet Kościoła (katolickiego) jako jedynego interpretatora Biblii. Wierni maj ą bezpośrednio i ciągle studiować nauki biblijne. Kościół natomiast jest zgromadzeniem wiernych, bez hierarchii, z niewidzialnym zwierzchni­kiem - Chrystusem. Kapłaństwo nie jest sakramen­tem. Doktryna luterańska jest bardzo rozbudowana i spójna.
Marcin Luter żył w latach 1483-1546. Był teo­logiem i duchownym Kościoła. Dziś uchodzi za naj­większego herezjarchę drugiego tysiąclecia chrześci­jaństwa.
Po pobycie w Rzymie zaczął występować prze­ciwko odpustom i potępił je w kazaniach. 31 paździer­nika 1517 roku w dniu Wszystkich Świętych na drzwiach kościoła w Wittenberdze wywiesił słynne 95 tez krytykujących zainicjowaną przez papieża
53
Leona X akcję sprzedawania odpustów na cel budo­wy Bazyliki św. Piotra w Rzymie. Początkowo pró­bowano namówić Lutra do odwołania tez. Bez efek­tu. W 1520 roku Stolica Apostolska wydała bullę "Hxsurge Domine". Polecono, aby publicznie spalić pisma Lutra (swoista kara stosowana wobec herety­ków). Rozpalono stos u bram Wittenbergii. Na "uro­czystość" przybył sam Luter z uczniami i to on spalił bullę papieską. Ten akt uważa się za formalne naro­dziny luteranizmu.
W 1521 roku papież obłożył go klątwą, a Sejm Rze­szy zebrany w Wormacji ukarał banicją. W 1524 roku były mnich poślubił byłą zakonnicę Katarzynę von Bora.
Marcin Luter w gruncie rzeczy wiele przejął z najgorszych doświadczeń Kościoła: równie srogo prześladował przeciwników, palił czarownice, mordo­wał Żydów (może nic bezpośrednio, ale w założonym przez siebie Kościele). Wielu historyków przytacza dowody, że luteranie byli w tym dziele jeszcze bar­dziej bezwzględni niż inkwizycja katolicka z najgor­szych swoich czasów.
Luteranizm był powodem trwającego niemal do dziś konfliktu z Kościołem katolickim. Przez wieki to­czyły się i toczą się do dziś wojny religijne.
Manicheizm - idee manichejskie na nowo odżyły w średniowiecznej Europie. W wielu sektach heretyckich z tego okresu znajdziemy odniesienie do nich, także wśród masonerii. Spadkobiercami dok­tryny manichcjskiej stali się bogomiłowie i katarzy. Tak
54
jak sekty heretyckie w średniowieczu były krwawo prześladowane przez Kościół, tak manichejczyków prześladowano właściwie od samego początku. Pod­dawano ich torturom, pozbawiano majątków. Oficjal­nie zostali wypędzeni z Cesarstwa Rzymskiego mię­dzy rokiem 285 a 491. Ich wpływy znajdziemy w pół­nocnej Afryce i na Wschodzie. Wyznania manichej-skiego była między innymi matka cesarza Anastaze­go. Inna cesarzowa - Teodora - natomiast wpisała się w historię manichejczyków niezwykle krwawo. W 841 roku w wyniku prześladowań wszczętych z rozkazu Teodory śmierć męczeńską poniosło 100.000 osób.
Manicheizm według wielu badaczy nie był zwy­kłą herezją, był niezależnym systemem religijnym. Mani (Manes lub Manicheusz) urodził się około roku 215 w Mezopotamii. Jego uczniowie twierdzili, że był Persem pochodzącym z królewskiego rodu. Był uczo­nym astrologiem i matematykiem, a także lekarzem i malarzem.
Niektórzy historycy twierdzą, że był początko­wo kapłanem chrześcijańskim, broniącym swojej re­ligii przeciwko Żydom i magom. Potem zaczął głosić własną doktrynę, za co został wykluczony ze wspól­noty chrześcijańskiej. Podróżował po Azji Central­nej, Indiach i Chinach. W końcu wrócił do Persji i żył na dworze króla Szapura I. Kiedy władca zagroził mu śmiercią, prorok zbiegł. Wrócił do Persji, gdy na tron wstąpił jego protektor, Hormizdos I. Gdy ten jednak zmarł i na tron wstąpił król Bakram I, Mani został uwię­ziony i skazany na śmierć. W 277 roku został ukrzy-
55
żowany, obdarty ze skóry, a potem rozpłatany na dwie symboliczne części. Ówcześni chrześcijańscy history­cy podają, że Mani został uwięziony, ponieważ nie zdo­łał wyleczyć syna Szapura I.
Manicheizm całkowicie odrzucał Stary Testa­ment jako niegodny Boga, a z Nowego Testamentu przyjmował tylko to, co zgadzało się z jego doktryną. Manichejczycy odrzucali Dzieje Apostolskie, Drugi List św. Jana, a także jego Apokalipsę. Doktryna mani-chejska była dualistyczna. Zgodnie z nią rządami nad światem podzieliły się dwa równorzędne i obdarzone równą siłą pierwiastki: Zła (Ciemność) i Dobra (Ja­sność). Jeden jest duchowy, drugi - materialny. Ciem­ność chciała wciągnąć Jasność, czyli wartości ducho­we miałyby być wchłonięte przez materię. Niebiań­skim Królestwem Jasności włada dobry Bóg-Ojciec. W jego sąsiedztwie znajduje się Królestwo Ciemno­ści, którego panem jest Książę Ciemności. Bogu Zła podlegaj ą demony. Ten wrogi Świat Zła nie został stworzony przez dobrego Boga. Swą złą substancję uzyskał sam z siebie i trwa w wiecznej opozycji do Królestwa Światłości. Stworzenie ziemskiego świata jest rezultatem bezustannej walki obu tych kró­lestw.
Manichejczycy wierzyli, że człowiek posiada dwie dusze: "pneumatyczną" i hyliczną. Jedna jest prze­ciwieństwem drugiej, a do pojednania dochodzą two­rząc trzecią duszę - psychiczną. Dotyczy to zwykłych ludzi. Natomiast Chrystus uniknął dualizmu duch-materia. Jezus był jednym z "wysłańców", którzy
56
poprzedzili Manesa. Zadaniem owych "wysłańców" było przyjście z pomocą duszom w uwolnieniu się z więzów materii.
Milenaryści - zwolennicy poglądu głoszącego bliskie nadejście tysiącletniego Królestwa Bożego (chiliazm). Milenaryzm wyrósł z mesjanistycznych kon­cepcji judaizmu i odwoływał się do zapowiedzi wy­stępujących w Nowym Testamencie, głównie w Apo­kalipsie św. Jana, przepowiadającej powtórne przyj­ście Jezusa Chrystusa i jego tysiącletnie panowanie na Ziemi. Poglądy te wyznawali niektórzy starożytni pisarze chrześcijańscy (Justyn, Ireneusz, Hipolit, Ory-genes) i gnostycy. Do tych poglądów najczęściej na­wiązywali zwolennicy sekt i ruchów społeczno-reli-gijnych średniowiecznej Europy (waldensi, albigensi, bracia czescy).
Na teorię milenaryjską powoływał się Joachim z Fiore i jego uczniowie. Joachim (ok. 1140-1202) był mnichem cysterskim. Formalnie milenaryzm nigdy nie został potępiony przez Kościół. Sobór Luterański IV (1215) potępił natomiast doktrynę trynitarną Jo­achima z Fiore. Podobnie uczyniono w trakcie Syno­du w Arles (1260).
Koncepcja Joachima z Fiore wywarła wielki wpływ na wszystkich pragnących przeobrażania świata w myśl nauk Ewangelii. Na niej opierały się sekty kul­tywujące ubóstwo.
Pasterze - ruch zapoczątkowany przez wywo­dzącego się z Węgier byłego cystersa nawróconego na islam - Jacoba. Nazwał się on wybrańcem Boga
57
i ogłosił wyprawę krzyżową, aby uwolnić "schwyta­nego" przez Saracenów króla Francji Ludwika IX w Palestynie. Obiecując ogromne bogactwa z wypra­wy do Ziemi Świętej i zbawienie w niebie, zgromadził wielkie rzesze biednych, żebraków, rzezimieszków. Tłum opanowany przez fanatyzm religijny nie został opanowany przez Jacoba. Do wyprawy przeciw Sa-racenom nie doszło. Tłum zwrócił się więc przeciw bogatym świątyniom, zaczęły mnożyć się napady, roz­boje. Zniszczono kościoły w Paryżu, Orleanie, Tours, Rouen i Bourges. Przeciw nim ruszyło wojsko kró­lewskie. Pasterzy wybito i rozpędzono. Jacob zginął w walce.
Pataryni - członkowie ruchu społeczno-religij-nego powstałego w XI wieku w Lombardii, występu­jącego przeciwko bogatemu i przekupnemu klerowi. Wywodzili się z biedoty i warstw średnich dążących do odnowy Kościoła. Nawoływali do dobrowolnego ubóstwa, życia wspólnego i systematycznego naucza­nia, jakie było w pierwotnym Kościele. Potępiali chci­wość duchowieństwa, symonię i małżeństwa kleru. Nazwa wywodzi się od ubogiej dzielnicy Mediolanu -Patarii, a ta z kolei od słowa patta - łachman. Stąd patarynów często nazywano łachmanianami.
Początkowo cieszyli się poparciem papieża Stefana X z racji wystąpienia przez nich przeciwko cesarzowi. W 1058 roku pataryni w powstaniu zbroj­nym wystąpili przeciwko duchowym feudałom, moż­nowładztwu i patrycjatowi miejskiemu. Na czele patarynów stali wówczas diakon Ariald z Yarese
58
i subdiakon Landulf, a ostrze protestu skierowali prze­ciwko arcybiskupowi Mediolanu Widonowi da Vela-te. Patarynów poparł jeszcze papież Mikołaj II i Alek­sander II. Pataryni byli wówczas na tyle wpływowi, że decydowali o obsadzeniu mediolańskiej stolicy ar­cybiskupiej. Tak było do czasu pontyfikatu Grzego­rza VII (1073-1085), kiedy Pataria została rozbita. Śladowo przetrwała aż do XIV wieku mimo licznych prześladowań ze strony władz kościelnych.
Petrobruzjanie - (bruzjanie), zwolennicy Pio­tra z Bruis. Oskarżeni o manicheizm. Odrzucali Pra­wo Mojżeszowe, proroków i psalmy, nie spożywali mięsa, potępiali małżeństwo. Według opactwa Cluny petrobruzjanie negowali chrzest dzieci, namawiali do niszczenia kościołów i odprawiania kultu w zwy­kłych chatach. W efekcie plądrowali kościoły, nisz­czyli krzyże (chrześcijanie nie powinni czcić przedmio­tu męki Chrystusa), znieważali duchowieństwo. Uwa­żali, że Chrystus nie jest obecny w Eucharystii oraz że modlitwy i dobre uczynki w niczym nie pomogą zmar­łym. Gdzie się pojawiali, wszędzie wywoływali za­mieszki.
Girolamo Savonarola (1452-1498) z Ferrary. Dominikanin, lektor ich klasztoru we Florencji.
Sam siebie nazywał prorokiem wysłanym przez Boga. Był przy tym ortodoksyjnym katolikiem. Był zwolennikiem reformy Kościoła. Znakomity mówca, zasłynął z porywających kazań wygłaszanych w kate­drze florenckiej. Jego zwolennikami była biedota i ary­stokracja. Najpotężniejszym protektorem Savonaroli
59
(przynajmniej początkowo) był Wawrzyniec Wspa­niały Medici.
Savonarola wyznawał zmodyfikowaną doktry­nę milenarystyczną. Przepowiadał straszne nieszczę­ścia i okrutne doświadczenia, jakie nawiedzą Włochy, w tym szczególnie Florencję. Głosił, że Bóg ukaże za zepsucie i tyranię władców, w tym papieży. Karol VIII nazywał go "biczem Bożym". Żydzi i Turcy zostaną nawróceni i na ziemi zapanuje Królestwo Boże ze sto­licą we Florencji. To tylko niektóre poglądy Savona-roli. Wygłaszane w kazaniach z czasem wywoływały opór konserwatywnych grup arystokracji. Papież Aleksander VI ekskomunikował go i zakazał publicz­nego wygłaszania kazań. Został w efekcie schwytany i poddany torturom. Uznany został za heretyka i ska­zany na śmierć.
Socynianie - odrzucali dogmat o Trójcy Świę­tej i boskość Chrystusa. Kładli nacisk na postępowa­nie człowieka i jego etykę. Propagowali hasła huma­nizmu, racjonalizmu i tolerancji religijnej. Zabraniali uczestnictwa w wojnie. Nie uznawali żadnego autory­tetu religijnego poza Pismem Świętym i rozumem. Lista błędów, jakie Kościół katolicki zarzucał socy­nianom, jest ogromnie długa. Jeden z autorów niemiec­kich szacuje je na 299. Twórcą idei był Włoch Faustinus Socinius (1539-1604) - Faust Socyn (Soz-zini). Musiał on uchodzić z Włoch, gdzie prześlado­wany był przez inkwizycję za antytrynitaryzm. We Włoszech groził mu stos za herezję. Schronił się w Polsce na dworze wielmoży pod Krakowem, gdzie
60
przebywał 25 lat. Jego zwolenników nazywano socy­nianami, Braćmi Polskimi, arianami albo nurkami od pogardliwego określania sposobu chrztu stosowane­go przez nich.
Tanecznicy - w 1373 powstała w Akwizgranie sekta fanatyków obojga płci. W późniejszym okresie zwolennicy sekty spotykani byli we Flandrii i Hainau-cie.
Tanecznicy ostrze krytyki skierowali przeciwko Kościołowi rzymskiemu i duchowieństwu. Tworząc większe grupy trzymali się za ręce i tańczyli do wy­czerpania. Wpadali w trans, mieli niezwykłe wizje, które wykrzykiwali. Całość wywoływała ogromne wrażenie. Twierdzili, że w wizjach pojawia im się nie­bo, Jezus, Matka Boska, aniołowie i święci. Takie spektakle urządzali w miastach, do których wędro­wali, żyjąc z jałmużny. Biskup Liege uznał, że tanecz-nicy opanowani zostali przez demona. Kazał odpra­wiać nad nimi egzorcyzmy.
Turlipini (turliponi) - bractwo ubogich. Sekta, która działała we Francji, Niderlandach i w Niemczech w XIII i XIV wieku. Mieli związki z begardami. Na ich czele stała kobieta (sic!) Jeanne Daubenton. Głosili konieczność życia w ubóstwie, propagując styl życia wędrownych żebraków i swobodę seksualną.
Człowiek ogarnięty w pełni miłością do Boga, według nich nie podlegał żadnym prawom. Odrzucali więc Kościół i jego sakramenty. Zaprzeczali zbaw­czej roli Jezusa i jego śmierci na krzyżu. Wstyd i skrom­ność to objawy wewnętrznego zepsucia. Człowiek
61
podlega władzy zmysłów. Swoboda obyczajów i ostentacyjna rozwiązłość przyniosły im w średnio­wieczu ogromne rzesze zwolenników. Wędrowali gro­madami po wsiach, dopuszczali się tam różnego ro­dzaju ekscesów. Uwodzili dziewczęta i chłopców. Ter­roryzowali rodziny. Dotarli nawet do Paryża, tu jed­nak ostro wystąpił przeciw nim król Karol V. Zapło­nęły stosy.
Waldensi (ubodzy Chrystusa, ubodzy z Lyonu, ubodzy Lombardczycy, ubodzy katolicy). Zwolenni­cy ruchu społeczno-religijnego głoszącego naukę o du­chowym ubóstwie jako ideale życia chrześcijańskie­go. Ruch ten zyskał wielu członków wywodzących się głównie z rzemieślników i chłopów, ale także księży. Najbardziej uczeni z nich wygłaszali kazania, posłu­gując się przełożonymi na język (dialekt) prowansal-ski fragmentami Biblii. Kościół rzymski po początko­wej akceptacji ruchu, w 1184 roku ekskomunikował ich. Prześladowani byli przez inkwizycję i władze świeckie. Wskutek prześladowań odeszli z Kościoła i założyli własne wspólnoty. Kalwini uważają ich za swoich prekursorów.
Za twórcę tego ruchu uznaje się Piotra Waldesa (Valdo). Był bogatym kupcem z Lyonu. Około 1170 roku zlecił on kapłanowi, aby ten przełożył dla niego z łaciny Nowy Testament, fragmenty Starego Testa­mentu i cytaty z pism Ojców Kościoła. Uważa się, że na skutek nagłej śmierci przyjaciela przeżył wstrząs i po rozdaniu majątku postanowił wrócić do prostego życia Jezusa i apostołów. Między 1170 a 1177
62
rokiem po zaopatrzeniu materialnym żony i dwóch córek - rozdał resztę majątku biednym, a sam zajął się wędrownym kaznodziejstwem. Zapewne pozosta­wał wtedy pod wpływem legendy o świętym Aleksym - młodym rzymianinie, który opuścił swój ą młodą żonę i cały swój majątek, powędrował na wschód, a po 34 latach umarł jako żebrak pod drzwiami swego wła­snego domu. Nikt go nie rozpoznał.
Początkowo biskupi zabronili waldensom kazno-dziejstwa. W 1184 roku papież Lucjusz III potwier­dził wyrok biskupów i ekskomunikował Waldesa. Jako heretycy zostali wyklęci przez Innocentego III na So­borze Laterańskim w 1215 roku.
Waldensi uznawali, że służbę bożą mogą spra­wować tylko żyjący w pobożności. Ich zdaniem duchowieństwo nie miało takich praw, odkąd weszło w posiadanie dóbr doczesnych. Odrzucali nauki pa­pieży. Odrzucali zwłaszcza ortodoksyjną naukę o sakramentach i wszelki kult. Zabraniali składania przysięgi, uczestnictwa w wojnach, posiadania ziemi.
Schronili się przede wszystkim w dolinach Delfinatu i Piemontu. Być może pozwolono by im żyć spokojnie, gdyby nie postanowili wspomóc albigen-sów.
Część wyznawców wywędrowała na teren dzi-siejszej Szwajcarii, do kantonu Vaud. W 1487 roku zorganizowano przeciwko nim wyprawę, która nie po­konała ich całkowicie, ale zadała poważne straty. W dobie reformacji waldensi nabrali przekonania,
63
że dzięki niej przetrwają. Zawarli przymierze z kalwi­nami. Nie skończyły się jednak prześladowania. W 1545 roku spalono dwie wsie zamieszkane przez waldensów, a ludność, także kobiety i dzieci, zdzie­siątkowano. W XVII wieku wysłano przeciw nim wojska francuskie, wówczas jednak wywołało to sprzeciw monarchii protestanckich.
Do dzisiaj w Piemoncie, Sabaudii i kantonach szwajcarskich przetrwały wspólnoty waldensów, włą­czone do Kościoła reformowanego.
Wyclif John(ok. 1330-1384) jeden z czoło­wych reformatorów Kościoła w Anglii. Filozof i teo­log. Pochodził z hrabstwa Yorkshire. Studiował w Oxfordzie, potem sam wykładał teologię, był mię­dzy innymi rektorem Balliol College. Jako proboszcz kilku parafii był przeświadczony, że podniesiony zo­stanie nawet do godności biskupa Wighorn. Gdy to się mu nie udało i kiedy odsunięto go na żądanie arcy­biskupa Canterbury i za zgodą papieża Urbana V od Balliol College - poczuł się skrzywdzony i zaczął pu­blicznie głosić poglądy bardzo niechętne władzy ko­ścielnej. Krytykował nadużycia kleru, atakował Kościół za obowiązkową spowiedź i odpusty. Pro­wadził działalność kaznodziejską. Upowszechnił Bi­blię przetłumaczoną na język angielski, co było cięż­kim grzechem. Papież i wyższe sfery duchowieństwa wystąpili przeciw niemu.
Jego zwolennikami byli natomiast niektórzy możnowładcy angielscy - szczególnie hrabia Lanca-ster, który z sukcesem chronił Wyclifa przed karami
64
kościelnymi. Wspierał księcia Walii, Edwarda i jego brata Johna of Gaunt. W sporze króla Edwarda II z papieżem Urbanem V w 1365 roku o zaległe świad­czenia lenne stanął po stronie króla. Został wezwany przed sąd biskupi za krytykę nadużyć kleru. Wpływy hrabiego Lancaster - regenta Anglii sprawiły, że zo­stał uniewinniony (1377).
Poparcie najpotężniejszego hrabiego Anglii ośmieliło Wycłifa do krytyki nawet papieża. Kiedy jed­nak na tron wstąpił Ryszard II, wpływy hrabiego osła­bły. W 1382 roku nowy arcybiskup Canterbury, Wil-liam Courtenay, popierany przez papieża Urbana VI podjął przeciw niemu zdecydowane działania. Zapadł wyrok. Wycłifa zesłano na probostwo Lutterwirth, gdzie umarł.
Żydzi
Wiatach 1348-1351 nawiedziła Europę naj-straszniejsza "czarna śmierć". Epidemia dżumy zdzie­siątkowała wsie i miasta. Pochłonęła blisko 1/3 miesz­kańców. W niektórych regionach Niemiec, Francji i Hiszpanii wymarły całe wsie i miasteczka. W innych wśród żyjących pozostało po kilku spośród tysięcy mieszkańców. Stosunkowo najmniej ofiar było w kra­jach wschodniej i północnej Europy.
Wszędzie pojawiły się poglądy, że "czarna śmierć" jest karą, że Bóg tak drastycznie chciał ukarać bezbożny lud. Nawoływano do pokuty, by
65
ułagodzić gniew Boży. Musieli znaleźć się winni: Żydzi i czarownice.
Ci pierwsi jednak od setek lat prześladowani byli przez Kościół, a epidemia dżumy stała się dodat­kowym pretekstem do represji.
"Spraw, Panie Boże, by nasza Ojczyzna była za­wsze wolna od tego ludu z piekła rodem" - to frag­ment inskrypcji w jednym z kościołów Deggendorfu, przypominający rzeź Żydów, jakiej tam dokonano 30 września 1337 roku. Dalej, w tym samym koście­le, czytamy takie oto wyjaśnienie: "Żydzi są zabij ani i tępieni przez chrześcijan okazujących gorliwość miłą prawdziwemu Bogu". W zdaniu tym chyba najlepiej wyrażony został stosunek chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego do Żydów i judaizmu. Dwutysięcznej hi­storii Kościoła towarzyszą tysiące przykładów eks­terminacji Żydów na wielu kontynentach, przy czym wiek XX niekoniecznie musiałby zostać tu uznany za okres najbardziej tragiczny.
Stosunek Kościoła katolickiego do Żydów i judaizmu należy do najtrudniejszych problemów w całych jego dziejach. Rozliczenie się obu stron konfliktu, wzajemne zrozumienie, a w ostateczności i wzajemne wybaczenie decydować będzie w ogrom­nej mierze o przyszłości Kościoła. Znakomicie zdają sobie z tego sprawę czołowi przedstawiciele nurtu re­formatorskiego w hierarchii kościelnej, wcielający w życie ducha uchwał II Soboru Watykańskiego. Pa­pież Jan Paweł II uczynił w tym względzie - na drodze pojednania - najwięcej. Jako pierwszy w historii urzędu
66
papieskiego złożył wizytę w rzymskiej synagodze, zaapelował o wybaczenie i przeprosił za ogrom zbro­dni dokonanych przeszłości, a nadto śladem patriar­chów podążył z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Gestami tymi, choć niejako obok głównej osi proble­mu, Jan Paweł II wywołał dyskusję, w której wyciąga się najczarniejsze, niejednokrotnie ociekające krwią karty z dziejów wzajemnych relacji Synagoga -Kościół.
Antyjudaizm jest równie stary jak lud Izraela i jego religia. Monoteistyczna religia żydowska, na­rzucająca surowe reguły dla jej wyznawców, wzbu­dzała awersję, a potem i agresję ludów sąsiadujących z Izraelem. Stąd też przez to niewielkie terytorium przetaczały się dziesiątki wojen, a uprawy pustoszo­ne i tratowane były przez wojska nachodzące z pół­nocy, południa i wschodu. O te ziemie wszczynano najkrwawsze w dziejach wojny. Bóg Żydów, choć z jednej strony był nietolerancyjny, surowy i wymaga­jący - to przez nazwanie swoich wyznawców naro­dem wybranym wywołał wśród Żydów niezwykle sil­ne poczucie wyjątkowości. Przy tym jako najważniej­sze przykazanie ustanowił zakaz czczenia jakichkol­wiek innych bogów przed nim. Nic więc dziwnego, że Egipcjanie, Asyryjczycy, Babilończycy, Persowie i Rzymianie nienawidzili Żydów. Wierzący w dziesiąt­ki bóstw nie mogli i nie chcieli nie tylko przyjąć, ale nawet zrozumieć Boga Izraela. I w tym kontekście nie­nawiść do Żydów, tak krwawo demonstrowana przez pogan, może być zrozumiała. Ale czym możemy ją
67
wytłumaczyć u chrześcijan? Ci bowiem przejęli od Żydów niemal wszystko.
Chrześcijaństwo, a zwłaszcza Kościół katolic­ki, wywodzi się w całości i niemal dosłownie z juda­izmu. Katolicyzm pozostawał przez wieki i pozostaje do dziś żydowski. I nie jest to jedynie kwestia pocho­dzenia Jezusa i pierwszych jego wyznawców. Łączy ich Stary Testament, trądy ej a patriarcho w, dziedzic­two proroków, wspólna historia, kult męczenników i męczeństwa, liturgia słowa, podstawowe kanony wia­ry ujęte w Modlitwie Pańskiej, działalność misyjna i mesjanizm, chrzest, tradycje podstawowych świąt, ale przede wszystkim ten sam Bóg. Monoteizm, oby­czaje i wiara w życie wieczne musiały obie te religie scementować. Dlaczego je więc aż tak poróżniły?
Wśród argumentów winy od początku przywo­ływano odpowiedzialność Żydów za śmierć Jezusa, gdy tymczasem ci mogli występować tu jedynie jako "realizatorzy" planu zbawienia i bez nich nie byłoby ani chrześcijaństwa, ani tragicznej wspólnej historii. Pierwszym wyznawcą i twórcą antyjudaizmu chrze­ścijańskiego był apostoł Paweł. A kiedy z rąk wy­znawców judaizmu ginie ukamienowany Szczepan, walka pomiędzy Kościołem i Synagogą rozpoczyna się na dobre.
Wojna chrześcijan i Żydów, trwająca od dwóch tysięcy lat, jest najdłuższą, najbardziej krwawą i naj­okrutniej szą woj na w historii ludzkości.
Trzeba było dwóch tysięcy lat współistnienia i milionów ofiar, by nastąpił pontyfikat przełomu Jana
68
Pawła II. Z całą pewnością jednak źródeł przełomu należy szukać w II Soborze Watykańskim. Soborze, w którym Karol Wojtyła jako metropolita krakowski tak aktywnie uczestniczył.
Dialog jest jednak niezwykle trudny. Zbyt wiele krzywd, krwi i ofiar pochłonęło dwa tysiące lat współ­istnienia. Przedstawimy niektóre tylko tego przykłady.
Święty Paweł, idąc śladami ludów pogańskich, kontynuował ich nienawiść do Żydów. Wyklinał ich "aż do końca świata". W swojej antyjudaistycznej po­stawie trwał przez całe życie. Mimo iż sam był Ży­dem, w podróżach misyjnych aż trzykrotnie wyparł się judaizmu. Pisał o tym w liście do Galatów mówiąc, że "powrót do judaizmu byłby gorszy niż powrót do pogaństwa".
Karlheinz Deschner w drugim tomie krytycznej historii Kościoła pt. "I znowu zapiał kur" daje synte­tyczny opis wzajemnych relacji między chrześcijań­stwem a judaizmem. Prześledźmy tok myślenia Deschnera. O świętym Pawle pisze on, iż ten wyrażał się o Żydach nader pogardliwie. Nazywał ich złodzie-jami, cudzołożnikami i grabieżcami świątyń. Samą religię i dorobek duchowy Żydów określił jako "nieczyste". Paweł dość często odwoływał się w swojej nienawiści wobec Żydów do Starego Testamentu, przy tym często sprzecznie ze stosowanymi cytatami. Wła­śnie u Pawła znajdujemy najważniejszy i najbardziej "skuteczny" w dziejach argument antyjudaistów: od­powiedzialność za śmierć Jezusa i prześladowanie pro­roków. To ostatnie oskarżenie wywodzi się zresztą od
69
samego Jezusa, który Żydów nazwał "zabójcami pro­roków". Żydzi w "Dziejach Apostolskich" to zdrajcy i mordercy. "Którego z proroków nie prześladowali wasi ojcowie?", "kamienowano ich, przerzynano piłą, przebijano mieczem" - pyta autor oskarżając jedno­cześnie w obszernym liście do Hebrajczyków. Histo­riografia chrześcijańska dość łatwo przejęła ten za­rzut, nazywając Żydów przez setki lat mordercami pro­roków, gdy tymczasem Stary Testament zaledwie w dwu przypadkach wspomina o morderstwach tych świętych ludzi.
Spośród najstarszych pism Kościoła Ewangelia św. Jana uważana jest za najbardziej antyżydowską. Uważa się nawet czasem, że nigdy "ogół Żydów nie był oceniony tak negatywnie jak tutaj". Od Ewangelii Jana należy rozróżniać podział na dobry Kościół, po którego stronie znajdują się dzieci Boga, i złą Syna­gogę - miejsce dzieci szatana.
Żydzi, według świętego Jana, to "Synagoga sza­tana". Oni są ucieleśnieniem zła, występująjako wro­gowie Jezusa czyhający na Jego życie.
Skrupulatni badacze Ewangelii znajdująw niej ponad pięćdziesiąt opisów wrogości do Żydów. Jan odmawia nawet Żydom prawa wywodzenia swe­go plemienia od Abrahama, stwierdzając, że "wywo­dzą się oni raczej od diabła". Święty Paweł, który choć, jak już przytoczyliśmy, nie pałał miłością do Żydów, gotów był niektórych z nich ocalić i przyjąć do Kościoła, to mimo że bliski Janowi, nie zyskał jego sympatii z powodu "miłości do Żydów".
70
/            Pytania zadawane w procesie
i    inkwizycyjnym Żydom wg Bernarda Gui za    ' tłumaczeniem Manfreda Pawłika i Juliusza Zychowicza
Najsampierw   należy   Żyda,  który   ma  być przesłuchany, zapytać o jego imię własne i imię rodowe. Dalej, o jego miejsce urodzenia i zamieszkania. Dalej, o jego rodziców: czy byli albo leż są jeszcze Żydami, o ich imiona i miejsce zamieszkania. Dalej, zali on ma braci lub siostry, o ich imiona własne i rodowe i ich miejsce /amie.s/kania, "lako/, e/y ktoś / nieh został ochrzczony, kiedy i gdzie.
Dalej, zali on sam jest Żydem, czyli tez ochrzczonym clir/eścijaninem.
Dalej, które prawo jest lepsze i pod którym chce on żyć i umierać.
Dalej, C7y Żydzi obowiązani są dotrzymywać przysiągł, złożonej na Prawo mojżeszowe, na słowo Boże i na zwój Pisma.
Dalej, jaką karę ponoszą krz> woprzysięzcy. Dalej, zali ma on żoną i dzieci, i ile. Dalej, czyjego żona i jego dzieci są ochrzczone. Dalej, zali on sam został oehrzc/ony, kiedy i gd/ie, przez jakiego ojca chrzestnego został podniesiony z wody chrzcielnej i jakie otrzymał na chrzcie imię. Dalej, yali społu / nim zostali też ochrzczeni inni i przez kogo, i jakie przy tym otrzymali imiona. Dalej, czy powrócili om do wiary żydowskiej, gdzie i kiedy, i ery mają oni żony.
Dalej, kiedy on sam powrócił do wiary żydowskiej, gdzie i za czyją przyczyną, i kto społu z nim powrócił do wiary żydowskiej, i kto był przy tym przytomny. Dalej, jak Żydzi obrzezują chłopców chrześcijańskich inaczej niż swoich własnych.
71
/    Dalej,   o  obrzęd  przy  powrocie  do  wiary / żydowskiej.
i Dalej, ile lat żył i pozostawał w wierze chrześcijańskiej ' J i w wierze chrztu, czy już kiedyś wyznawał w sakramencie i pokuty swe grzechy kapłanowi i c/y przyjmował komunią, i jak to czynią inni chrześcijanie.
Dalej, c/y wier/.ył wtedy w Chrystusa i w sakramenty
Kościoła.
Dalej, czy pojął za żonę chrześcijanką.
Dalej, czy miał od niej d/ieci i czy zostały one ochrzczone.
Dalej, czy nauczył się odmawiać „Ojcze nasz". „Zdrowaś
Maryja" i „Wierzę w Boga".
Dalej, kto go nakłonił do tego, by przeszedł z powrotem na
wiarę żydowską. s Dalej, zali on sam nakłonił kogoś, by został Żydem, albo
kogoś nawróconego, by przeszedł z powrotem na wiar?
żydowską.
Dalej, czy zna jakiegoś chrześcijanina, który przechodzi ' albo przeszedł z powrotem na wiarę żydowską, albo kogoś
ochrzczonego, kto stał się odszczepieńcem i przeszedł i z powrotem na wiarę żydowską, i gdzie to się stało.
Dalej, czy posiada pisemne poświadczenie swego powrotu
do wiary żydowskiej.
Dalej, jak Żydzi modlą się przeciwko ,.gojom" i przeciwko j duchowieństwu rzymskiego Kościoła.
-  Tutaj  trzeba nadmienię,  że Żydzi  obrzezają swoich
•  własnych chłopców inaczej niż chrześcijan     czy to , chłopców,  czy  dorosłych     kiedy bowiem obrzezają
chrześcijańskich dorosłych czy chłopców, obcinają mu | napletek tylko do połowy, nie zaś dookoła, jak czynią to u < chłopców żydowskich.
i Nadto dają oni chrześcijanom, kiedy stają się oni Żydami, i pisemne   poświadczenie   ich   przyjęcia   do   wiary
żydowskiej, które ci winni stale nosić przy sobie. Inaczej i, Żydzi nie piliby społu z nimi ani nie jedli. Poświadczenie l to musi zawierać imię poszczególnych przełożonych, ,
Aktorzy takowego do wiary żydowskiej przyjęli.
72
Najgwałtowniejszym jednak atakiem na Żydów jest tzw. "List Barnaby". Napisany został około roku 130 w Syrii. We wczesnym chrześcijaństwie był bar­dzo ceniony, a przez Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa uważany był nawet za część Pisma Świę­tego. Dziś nie należy do Ksiąg Nowego Testamentu. Barnaba zaprzecza w ogóle, jakoby Żydzi zawarli kie­dykolwiek przymierze z Bogiem. Nie byli godni, aby przyjąć Jezusa, który przyszedł do nich na świat, aby "przepełniła się miara grzechów". Barnaba, wzorem apostołów, obarcza Żydów odpowiedzialnością za prześladowania proroków, nie daje im prawa do po­siadania Świętej Księgi, której nie rozumieją, nazywa ich podobnymi do świń, a z powodu żydowskiego zakazu jedzenia pieczeni z zająca nazywa ich miłośni­kami fizycznego wykorzystywania chłopców. Zając według Barnaby ma tyle tylnych otworów, ile lat żyje. Zresztą w ogóle obwinia Żydów niemal o wszystkie grzechy seksualne.
Około roku 160 powstał utwór Justyna pt. "Dia­log z Żydem Tryfonem", stanowiący kompilację cyta­tów ze Starego Testamentu. Żydzi nazywani są w nim okropnymi ludźmi, ślepcami i słabeuszami, niesprawie­dliwymi, pozbawionymi rozsądku, grzesznikami, ludźmi bez serca i bez rozumu, rozwiązłymi, miłośnikami wszelkiego zła. To oni sprzeniewierzali się prawu, wzgardzili przymierzem z Bogiem, zabijali proroków, mordowali chrześcijan, podjudzali inne narody prze­ciwko wyznawcom Jezusa. Dla zmycia grzechów Ży­dów nie starczyłoby całej wody w morzu. Źli Żydzi to
73
już nie tylko faryzeusze i uczeni w piśmie, ale wszyscy przedstawiciele tego narodu.
Pierwsi Ojcowie Kościoła, wzorem apostołów i ewangelistów, pozbawili Żydów prawa do ich dzie­dzictwa. Zabronili im prawa wywodzenia się od Abra­hama i Mojżesza. Jan Ewangelista pisze "Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokłada­cie nadzieję". W liście Klemensa Abraham nazywany jest już "naszym" - chrześcijan - ojcem. Stary Testa­ment przez Justyna w "Dialogu z Żydem Tryfonem" nazywany jest "naszym" pismem.
Do oskarżenia Żydów o najcięższe grzechy wy­korzystywano nawet ich najbardziej krwawą do XX wieku tragedię - wojnę żydowską i konfrontację z Rzymianami. Kiedy w 70 roku zburzona została Jerozolima, a w jej murach zginęło półtora miliona Żydów, uznano to za karę Bożą - zapowiedzianą zresz­tą przez Chrystusa. Zniszczono wówczas całą Pale­stynę i jej miasta, wprowadzono całkowity zakaz przy­bywania Żydów do Jerozolimy, rozpoczynając tym samym dwa tysiące lat trwającą diasporę. Justyn pisze: "dobrze się stało, zasłużyliście sobie na to, wy niegodni synowie, cudzołożne plemię, dzieci nie­rządne."
Krytyka "łagodnego" Justyna, bo takie nadano mu miano, była jednak niczym w porównaniu z na­uczaniem Ojców Kościoła w III, IV i V wieku chrze­ścijaństwa.
Tertulian, Pseudo-Cyprian, Augustyn, Jan Chry-zostom i bardzo wielu innych w niemal identycznie
74
tytułowanych pismach "Przeciw Żydom" wymienia nowe i bardzo obszerne katalogi win. Tertulian nawet stwierdził, że Bóg Żydów nie był tym samym Bogiem, którego mają chrześcijanie. "Szatan jest Ojcem Ży­dów" pisze biskup Cyprian. Doktor Kościoła Efrem uważał, że "Żydzi w swojej żądzy krwi nie znajdują żadnego umiaru". Zalecał: "Uciekaj przed Żydami, bo twoja śmierć i twa krew nic dla nich nie znaczą", i dalej: "sąoni 99 razy gorsi niż nie-Żydzi".
Jan Chryzostom w końcu IV wieku poświęcił Żydom osiem kazań. Według niego Żydzi nie są lepsi niż świnie i barany. Synagogę nazywa teatrem, burde­lem, jaskinią morderco w, siedliskiem dzikich zwierząt i siedzibą szatana. Także dusza każdego Żyda jest sie­dzibą szatana. To on jako jeden z pierwszych napisał, że Żydzi "własnymi rękami zabijająswoje dzieci". Póź­niej nieco zweryfikował ten pogląd pisząc: "nawet je­śli nie zabijająjuż swoich dzieci, to przecież zamor­dowali Chrystusa, co jest jeszcze gorsze".
Diogenet uważa Żydów za głupich, zabobon­nych, obłudnych, śmiesznych, wyśmiewa się z żydow­skich postów, obrzezania i przepisów o szabacie.
Bazyli wzywa: "Niechaj Żyd będzie pohańbiony".
Według Orygenesa "naj ohydniej sząniegodziwo-ścią" ze strony Żydów było prześladowanie Jezusa, za co zresztą zostali ukarani zniszczeniem ziemi izrael­skiej i zburzeniem Jerozolimy.
Tertulian uważał, że prześladowania chrześcijan w pierwszych wiekach zawsze rozpoczynały się w sy­nagogach.
75
"Żydzi nie są wcale ludem Bożym, lecz pocho­dzą od dotkniętych trądem Egipcjan. Bóg nienawidzi ich, oni zaś nienawidzą Boga... Żydzi w ogóle nie ro­zumieją Starego Testamentu, sfałszowali go i tylko chrześcijanie potrafią go oczyścić... dręcząi wyszy­dzają Jezusa... zamordowali Pana, najchętniej wymor­dowaliby wszystkich chrześcijan... Żydzi mogą służyć chrześcijanom - wyłącznie jako niewolnicy". Katalog ten zawiera zestaw najważniejszych zarzutów wobec Żydów, powtarzanych od pierwszych wieków chrze­ścijaństwa po końcowe lata XX wieku. Nawet obec­nie wielu wybitnych hierarchów Kościoła skłonnych byłoby podpisać się pod tymi zarzutami, gdyby nie postawa papieża Jana Pawła II. Żydzi i chrześcijanie od roku 70, czyli od początku wielkiej diaspory, żyli w stałej separacji, ściśle przestrzegając zakazu utrzy­mywania jakichkolwiek kontaktów.
Nic więc dziwnego, że antyjudaizm Ojców Ko­ścioła został przejęty i zaakceptowany przez cesarzy chrześcijańskich oraz włączony do kanonów polityki państwa.
"Z tą okropną hordą Żydów nie chcemy mieć nic wspólnego" - twierdził cesarz Konstantyn uważa­ny za pierwszego cesarza chrześcijańskiego. Nazywał ich "ludem odtrąconym", "ludźmi splamionymi krwią" i z "wrodzonym obłędem". Za jego przykładem i z in­spiracji Kościoła wielu cesarzy w IV i V wieku kon­tynuowało politykę antysemicką - i to w wersji zaostrzonej. Sobór w Nicei zakazał Żydom posiada­nia niewolników chrześcijan, "gdyż byłoby to wielce
76
niesprawiedliwe, aby ci, co zabili Pana i mordowali proroków, gnębili wyznawców Chrystusa".
Synod w Elwirze ogłosił katalog kar dla duchow­nych i małżeństw mieszanych za utrzymywanie kon­taktów z Żydami. Synowie Konstantyna jeszcze te kary zaostrzyli. Przedtem "winnych" pozbawiano ko­munii, teraz przejście chrześcijanina na judaizm ozna­czało konfiskatę majątku, a poślubienie chrześcijanki przez Żyda i obrzezanie niewolników - nawet śmierć. Wyjątkiem był cesarz Julian Apostata, zwany nawet filosemitą, za co zresztą spotkały go ze strony Ko­ścioła liczne zarzuty i zniewagi.
Wielu historyków dowodzi nie bez racji, że we wczesnym średniowieczu na czele ruchów antysemic­kich stali chrześcijanie, a Kościół jako instytucja in­spirował wiele działań skierowanych przeciwko Sy­nagodze.
Pierwsza synagoga zburzona została w połowie IV wieku z polecenia biskupa Innocentego w północ­nych Włoszech. Skonfiskowano przy tym całe mienie gminy żydowskiej. W położonej w północnej Afryce Tipasie w tym samym czasie odebrano Żydom syna­gogę i przekształcono ją w kościół.
Pierwszą synagogę spalono natomiast w 388 roku nad Eufratem na polecenie biskupa Kalinikonu. Nie pomogła wtedy Żydom nawet interwencja cesa­rza Teodozjusza, który zażądał, aby podpalaczy uka­rano, a synagogę odbudowano za pieniądze miejsco­wego biskupa. Po stronie chrześcijańskich podpala­czy opowiedzieli się biskupi sąsiednich diecezji, w tym
77
doktor Kościoła Ambroży, który zakazał cesarzowi przyjmowania komunii do czasu cofnięcia wcześniej­szych decyzji.
W 415 roku arcybiskup Cyryl, zwany Aleksan­dryjskim, doprowadził do konfiskaty wszystkich egip­skich synagog i zamiany ich na kościoły. Zburzono wte­dy wielką synagogę w Aleksandrii, zagrabiono mienie gmin żydowskich, a ich samych usunięto z miast. An­tysemicka postawa Cyryla Aleksandryjskiego była przykładem dla innych hierarchów. Do dziś Cyryl uwa­żany jest za jednego z największych przeciwników Ży­dów wśród duchownych chrześcijańskich, są jednak i tacy, którzy próbuj ą tłumaczy ć jego postępowanie. Zdaniem kardynała Newmana nie byłoby możliwe, aby ten święty Kościoła rzymskokatolickiego i greckiego Kościoła prawosławnego, inicjator kultu Maryi, mógł być sądzony według jego zewnętrznych czynów, a nie z racji "wewnętrznej świętości". Cyryl Aleksandryjski miał na swoim sumieniu nie tylko grzechy antysemic­kie. Posądzano go między innymi, że był zamieszany w bestialskie zamordowanie kobiety - filozofa, Hypa-tii. Wprowadzony przez niego kult Maryi-Matki Je­zusa na Soborze w Efezie wymagał przekazania oj­com soborowym ogromnych łapówek.
Biskup Jan z Efezu przekształcił siedem syna­gog w kościoły chrześcijańskie. Biskup Jan chwalił wszystkich duchownych, którzy występowali przeciw­ko Żydom. Nazywał Żydów "mordercami Syna Bo­żego, których nie należałoby w ogóle pozostawić przy życiu".
78
Przynajmniej we wczesnych wiekach chrześci­jaństwa widoczna była różnica w postępowaniu wo­bec Żydów między biskupami i duchownymi chrze­ścijanami, a wiernymi. Lud chrześcijański w wielu miejscach żył z Żydami w symbiozie, niekiedy nawet utrzymując z nimi bliskie związki. W okolicach Antio-chii w IV wieku znajdowała się synagoga znana z wielu uzdrowień. Nic więc dziwnego, że - równie często jak Żydzi - bywali w niej chrześcijanie. Chrześcijanie hisz­pańscy zabiegali, aby rabini święcili im pola.
Synod w Elwirze skończył jednak z tą "koegzy­stencją". Wszelkie związki z Żydami karano eksko-muniką.
Czarne czasy dla Żydów dopiero nadejdą. W miarę jak Kościół i chrześcijanie nabierali znacze­nia i rośli w siłę, dla Żydów nadchodziły coraz gorsze czasy. Szczyt antyjudaizmu przypadał na szczyt potę­gi świeckiego państwa kościelnego.
Nie sposób tu wyliczyć wszystkich nieszczęść, jakie dotknęły Żydów ze strony chrześcijaństwa, pa-piestwa i Kościoła protestanckiego.
Wydaje się, że w czasie średniowiecza niena­wiść do Żydów przejawiała się w sposób najbardziej fanatyczny na terenach Hiszpanii.
Przez tysiąc lat Żydom w Hiszpanii, a także w Portugalii działa się krzywda, byli karani i represjo­nowani pod byle pozorem. Synod w Zamorze, odby­ty w 1313 roku, zagroził ekskomunikątym władzom świeckim, które niezbyt chętnie wprowadzą w życie wcześniejsze decyzje o uznaniu Żydów za niewolni-
79
ków. Regularnie każdego roku odczytywano w ko­ściołach krzywdzące Żydów postanowienia, zaleca­jąc z całą surowością hiszpańskiego Kościoła i inkwi­zycji skrupulatne ich przestrzeganie.
Szczególną sławą w gnębieniu Żydów wsławił się arcybiskup Sewilli, Martinez. Czynił to najpierw słownie, zachęcając w 1388 roku zarówno duchow­nych jak i wiernych do wystąpienia przeciwko sewil-skiej gminie żydowskiej. W trzy lata później sam sta­nął na czele bardziej radykalnych działań. Kazał po­zbawić życia znaczną część Żydów (zginęło ich wów­czas cztery tysiące), a pozostałych - dwadzieścia pięć tysięcy - sprzedać w niewolę. To on głosił hasło: "Ży­dów, którzy nie chcą stać się chrześcijanami, należy zabijać".
Jeszcze bardziej zdecydowane akcje antyży­dowskie podjęto za panowania arcykatolickich kró­lów Hiszpanii - Izabelli i Ferdynanda: po prostu w 1492 roku wszystkich nieochrzczonych Żydów wypędzono z królestwa. Śladem Hiszpanii, podobnie pięć lat póź­niej postąpiła Portugalia.
Od wielu lat zgłaszany postulat wyniesienia na ołtarze Izabelli i Ferdynanda nie może zdobyć dosta­tecznego poparcia właśnie wskutek zarzutów ekster­minacji znacznej części ludności Hiszpanii - pocho­dzenia żydowskiego.
W Cesarstwie rzymskim narodu niemieckiego prześladowania Żydów rozpoczęły się nieco później niż w krajach sąsiednich, ale za to ze zdwojoną siłą, zwłaszcza w okresie wypraw krzyżowych. Nie
80
chodziło przy tym o pobudki ekonomiczne czy też ra­sowe, Żydów tępiono niemal wyłącznie z inspiracji fa­natycznego kleru. Znane są przypadki udzielania po­mocy kupcom żydowskim przez kupców niemieckich w okresach nasilonego prześladowania.
Największe pogromy Żydów w dobie krucjat w cesarstwie odbyły się w Metzu, Trewirze, Worma­cji, Moguncji, Ratyzbonie i w Pradze. W każdym z tych miast wymordowano tysiące Żydów, jako że po cóż szukać wrogów chrześcijaństwa w dalekich krajach, skoro pośród nas żyją żydowscy bluźniercy, o wiele gorsi niż Saraceni, i bezkarnie znieważają Chrystusa i sakramenty - argumentowano.
Sprawa bezczeszczenia hostii była w okresie śre­dniowiecza jednym z najczęściej wysuwanych zarzu­tów. Zarzucano Żydom, że przebijaj ą hostie gwoździa­mi, nakłaniając chrześcijańską służbę do jej wykra­dania. Pomawiano ich ponadto o dokonywanie rytu­alnych mordów i zatruwanie studzien. Hostie krwawi­ły i były to widoczne dla gawiedzi dowody winy Ży­dów. Chrześcijańska służba i niewolnicy, obsługujący Żydów, pozbawieni zostali prawa przyjmowania ko­munii. Kradzież hostii karana była śmiercią. Kiedy w Deggendorfie, mieście w Dolnej Bawarii, rozeszła się w 1337 roku wieść o zbezczeszczeniu komunikan­tów, wymordowano wszystkich tamtejszych Żydów. Prym w rozprawianiu się z Żydami wiedli ci, którzy zaciągali wcześniej pożyczki u swoich ofiar. Dodat­kową nagrodą było zagarnięcie całego ich mienia.
81
Historycy oceniają, że "najgorszym dla niemiec­kich Żydów przed dojściem Hitlera do władzy" był rok 1349. W Strasburgu spalono ich dwa tysiące. Ma­jątek ofiar rozdzielono pośród chrześcijan. W podobny sposób rozprawiono się z Żydami w 350 gminach. Ofiary najczęściej palono żywcem, a wszystko na "na chwałę Bogu i Świętej Dziewicy".
W innych krajach nie było lepiej. W Anglii przez czterysta lat, poczynając od roku 1290, Żydzi w ogó­le wyjęci byli spod prawa. W koloniach amerykań­skich podobnie. Także w republikach północnowło-skich nie tolerowano Żydów z zasady, choć krwawe represje zdarzały się tu najrzadziej. Pewnym wyjąt­kiem była Polska, w której Żydów traktowano tole­rancyjnie. Ale i na ziemiach polskich w 1648 roku doszło do krwawych ekscesów.
Nawet chrześcijańscy znawcy sprawy twierdzą, że "trudno byłoby wymienić jakąkolwiek niegodzi-wość, jakiekolwiek represje, które by nie spotkały Żydów w chrześcijańskiej Europie". Przy czym "straszliwe rzezie, ćwiartowanie, okaleczenia, rozpru­wanie ciał, palenie żywcem wielu tysięcy ludzi - wszystko to odbywało się w imię wiary". Żydzi "umie­rali razem z żonami i dziećmi. Tysiące, dziesiątki ty­sięcy Żydów zabijali chrześcijanie gołymi rękami, to­pili, palili żywcem, łamali kołem, wieszali; ponadto krajano, ćwiartowano, duszono i grzebano żyjących jeszcze ludzi. Na postronkach i za włosy zaciągano ich do baptysteriów. I wyższe duchowieństwo brało
82
czynny udział w chrzczeniu przemocą". To tylko nie­które opisy zbrodni.
Wszystko to działo się za wiedzą i aprobatą naj­wyższych hierarchów Kościoła, w tym także papie­ży. Papież Leon I Wielki atakował Żydów "za ich ohyd­ne zbrodnie". Mówił, że trzeba ich wyklinać i niena­widzić. Papież Stefan VI nazwał ich "psami". Trzeci Sobór Laterański w 1179 roku zagroził ekskomuniką wszystkim tym, "którzy ośmielają się współżyć z Ży­dami". Papież łnnocenty III w 1205 roku uznał, że Żydzi powinni zostać wiecznie ujarzmianymi i "wyklę­tymi przez Boga niewolnikami". Za jego pontyfikatu odbył się czwarty Sobór Laterański, który zakazał Żydom piastowania urzędów oraz wychodzenia na ulice podczas większych świąt chrześcijańskich. Naj-krwawsze pogromy Żydów odbywały się w drugiej połowie Wielkiego Tygodnia. Ten sam Sobór wpro­wadził do prawa kanonicznego przepis nakazujący Żydom noszenie wyróżniającej ich odzieży albo od­znak. To z polecenia papieży wyznaczono dla Żydów pierwsze getta, zamykając w nich mieszkańców na całe dziesięciolecia.
Czy należy się dziwić, że w wyniku setek lat prawdziwej polityki eksterminacji prowadzonej przez Kościół pogarda do nich zakorzeniła się nieodwracalnie we wszystkich warstwach społecz­nych?
A przy tym Żydzi potrzebni byli średniowiecz­nym społeczeństwom chrześcijańskiej Europy. Żadna dziedzina życia nie był tak tępiona, jak inwestowanie
83
pieniędzy i pożyczanie ich na procent. Pożyczanie pie­niędzy na procent, czyli lichwa, było surowo przez Kościół zakazane. Bez tego jednak nie mogły się obejść wszystkie warstwy społeczne; pożyczanie pie­niędzy było koniecznością. Tę "brudną robotę" pozo­stawiano Żydom, "a gdyby ich nie było, należałoby ich dla tego celu wymyślić". Mityczne fortuny, zgro­madzone przez bogacących się Żydów, były dla nich także przekleństwem. Chciwi monarchowie i potężni możnowładcy co rusz sięgali po zasoby finansowe gmin żydowskich. Najłatwiejszym sposobem na zdo­bycie majątku było albo ich wypędzenie, albo śmierć. Nie pierwszy to przypadek z tamtych czasów, kiedy tysiące ludzi miało zginąć dla podreperowania skarb­ca królewskiego. Taki sam los spotkał templariuszy, ale to już inna historia. A święty Tomasz z Akwinu nauczał: "Skoro Żydzi są niewolnikami Kościoła, może on dysponować ich majątkiem".
Przez całe średniowiecze niczego bardziej się nie obawiano, jak gniewu Boga. Od Atlantyku po Ruś umacniało się przekonanie, że ludzie stali się już na tyle niegodziwi, że Bóg doprowadzi do kresu ich ist­nienia. Nawet najgorętsza modlitwa -jak pisano -jest bezsilna i "już nas nie osłania". Nie mogło być nicze­go bardziej potężnego niż gniew Boga, wielokroć po­tężniejszego niż gniew ludzi. Fakty jednak dowiodły czegoś innego, gdy gniew ludzi skierowany został prze­ciwko Żydom. Pod zarzutem, że zatruwają studnie, aby "zabić i zniszczyć całe chrześcijaństwo i objąć panowanie nad światem", rozpoczęto prawie dwieście
84
lat trwającą "akcję" obmywania własnych win krwią "morderców Chrystusa".
Przez Europę przetaczała się wielka zaraza, po­chłaniając przeszło trzecią część ówczesnej popula­cji. Natychmiast uznano zarazę za karę Bożą. Ludzie pogrążeni w nieszczęściu poszukiwali winnych, na któ­rych mogli wyładować swój gniew. Jakże niewiele trze­ba było, aby wskazać im "winnych", przecież nie można było okazywać gniewu Panu Bogu. Obcy, nie-rozumiani, wyalienowani Żydzi stali się najdogodniej­szym celem ataków. Dodatkową zaś pokusę stano­wiła możliwość zagrabienia ich mienia.
Żydów przedstawiano w kazaniach jako fana­tyków pełnych nienawiści do rodzaju ludzkiego, któ­ry zamierzali potajemnie zniszczyć.
Przyznać wprawdzie należy, iż oficjalnie Kościół przyznawał Żydom pewne ludzkie prawa, Bóg bowiem stworzył świat dla wszystkich ludzi. Za obrońcę Ży­dów uchodził papież Klemens VI. Żydzi, wedle tych praw, nie powinni być skazywani bez procesu, nie wol­no było profanować synagog i cmentarzy ani też bez­karnie rabować ich własności. W rzeczywistości pra­wa te nie miały praktycznie żadnego znaczenia. Żydzi nie mogli wnosić oskarżeń przeciwko chrześcijanom, a żydowskie zeznanie w konfrontacji z zeznaniem chrześcijanina pozbawione zostało wartości. Oficjal­ną doktrynę, że Żydzi jako zabójcy Chrystusa zostali skazani na wieczne poddaństwo, ogłosił papież Inno­centy III w 1205 roku.
85
Ten sam papież w tymże roku dla podkreślenia odrębności Żydów nakazał, aby nosili oni specjalne oznaki, zazwyczaj w kształcie koła lub owalnej łatki z żółtego filcu, mającej wyobrażać złotą monetę. Jak widać, do tradycji tej chętnie nawiązano wiele wie­ków później - w czasach nazistowskich. Inną formą oznakowania Żydów był nakaz noszenia kapelusza w kształcie rogu, który był przecież symbolem diabła. W XIII wieku noszenie emblematów i oznaczeń wy­różniających nakazał Kościół także muzułmanom i prostytutkom.
Kiedy w Europie pojawili się biczownicy, re­presje przeciw Żydom jeszcze się wzmogły. Zorgani­zowane grupy biczowników - liczące nawet do tysią­ca osób - ciągnęły od miasta do miasta. To oni naj­głośniej nawoływali do szukania odwetu na Żydach. Zresztą wkrótce swój gniew skierowali także prze­ciwko samemu Kościołowi.
Wiara w to, że Żydzi dokonuj ą rytualnych mor­dów na chrześcijanach, powstała prawdopodobnie z potrzeby odtworzenia na nowo sceny ukrzyżowa­nia, a towarzyszyło jej równie uparcie szerzone w śre­dniowieczu przekonanie, że Żydzi znają sekretny obrzęd, za pomocąktórego pozbawiają hostię jej świętej mocy. Na tle symbolicznego spożywania przez chrześcijan krwi Zbawiciela - zrodzona została nowa mitologia krwi.
Inkwizycja, zwłaszcza w Hiszpanii, miała zde­cydowanie antyjudaistyczny charakter.
86
Póki Żydzi potrzebni byli koronie, chociażby dla finansowania wojen przeciw muzułmanom, mogli liczyć na względne bezpieczeństwo. Istniało swoiste poro­zumienie między inkwizycjąa tronem. Inkwizycja zga­dzała się na opóźnienie ostatecznego rozwiązania kwe­stii żydowskiej, król godził się natomiast na przejmo­wanie nieograniczonej władzy przez inkwizycję w po­szczególnych częściach Hiszpanii.
Kiedy Grenada została ostatecznie zdobyta, sy­tuacja zmieniła się radykalnie. Wcześniej inkwizycja nie miała władzy nad wyznawcami innych religii. Ich jurysdykcja rozciągała się wyłącznie na chrześcijan podejrzanych o odstępstwa od wiary. Żydzi, którzy przyjęli religię chrześcijańską, byli dla inkwizycji naj­większym zagrożeniem. Judaizanci czyli "conversos" nie tylko należeli do najbogatszych ludzi Hiszpanii -a bogactwa najbardziej zazdrościła inkwizycja - ale z czasem sięgali nawet po najwyższe godności kościel­ne. Administracja państwowa i finanse od dawna były przez nich opanowane.
W 1390 roku wielki rabin Burgos przeszedł na chrześcijaństwo. Szybko został biskupem Burgos, le­gatem papieskim i wychowawcą książęcym. Finansa­mi króla Ferdynanda zarządzał konwertyta. Najważ­niejszymi urzędnikami Argonii byli dawni Żydzi, w tym także czterech biskupów. Sekretarze królowej Izabeli wywodzili się z conversos. Sam Torąuemada był Żydem z pochodzenia. Święta Teresa z Avila była katoliczką dopiero w drugim pokoleniu. Jej dziadek
87
w 1485 roku ukarany był przez inkwizycję za prakty­kowanie judaizmu.
Przyczyn przechodzenia Żydów na chrześcijań­stwo było zapewne wiele. Wielu z nich miało w pa­mięci wielkie rzezie z 1391 roku, wywołane przez gorliwych kaznodziei. Wymordowano wtedy tysiące Żydów.
Inkwizycję interesowały przede wszystkim ma­jątki konwertytów. Źródła podają, że Żydzi i conver-sos padali ofiarą o wiele częściej niż tradycyjni here­tycy. Tak było nawet przed 1492 rokiem tj. przed ich ostatecznym wypędzeniem z Hiszpanii. Potem inkwi­zycja hiszpańska zajmowała się niemal wyłącznie nimi.
W latach 1488-1505 spośród wszystkich zatrzy­manych przez inkwizycję w Barcelonie ponad 95% stanowili Żydzi i konwertyci. W Walencji natomiast w latach 1484-1530 - niemal 92% osób, którymi za­jęła się inkwizycja, wywodziło się z judaizmu.
Królowa Izabela pisała, że udzieliła zgody i wsparcia na akcje Świętego Oficjum przeciw Ży­dom ..."chciaż z wielkim bólem, przedkładając zba­wienie dusz naszych nad własne korzyści".
Czarownice
Trzeciągrupąprześladowanych przez inkwizy­cję stanowili czarownicy i czarownice. Czarownikiem mógł być uczony, którego eksperymenty, wiedza, teo­rie nosiły znamiona zmowy z diabłem. Mógł być też
88
/            Pytania zadawane na procesie             \
inkwizycyjnym czarownikom, wróżbitom
i zaklinaczom duchów wg Bernarda Gui, za
tłumaczeniem Manfreda Pawlika i Juliusza
Zychowizca
Czarownika, wróżbitę czy zaklinać/a duchów należy przy przesłuchaniu zapytać o to, jakie i ile zna osobiście magicznych sztuczek, wróżb i zaklęć i od kogo ich sią nauczył,
Dalej wchodząc w szczegóły należy mieć na względzie samą osobę i jej pozycję społeczną, nie wszystkim albowiem zadaje się w ten sam sposób le same pytania, inaczej bowiem przesłuchuje się mężów, a inaczej niewiasty. Tak zatem można będzie tbnnułować pytania:
co wiedzą lub wiedzieli o dzieciach czy niemowlętach, które miały zostać zaczarowane lub odczarowane, i co z nimi czynili;
dalej, (co wiedzą) o zgubionych czyli potępionych duszach
dalej, o uwięzieniu rozbójników;
dalej, o zgodzie lub niezgodzie małżonków;
dalej, o zapłodnieniu niepłodnych;
dalej o tym, co dają do spożycia włosy i pazury, i rozmaite inne rzeczy;
dalej, o kondycji dusz zmarłych;
dalej, o przepowiadaniu przyszłych zdarzeń;
dalej, o czarodziejkach, które zowią dobrymi wróżkami i które wedle ich słów pojawiają się nocą;
dalej, o rzucaniu uroków z pomocą o%vocóvv, ziół, psów i innych;
dalej, kogo nauczył czarować albo rzucać uroki i zaklinać ł od kogo takich zaklęć się nauczył albo je słyszał;
89
dalej, o uzdrawianiu chorób za pomocą odczyniania uroku czy zakląć;
dalej o zbieraniu ziół na kolanach z twarzą zwróconą ku wschodowi i z Modlitwą Pańską na ustach:
dalej, o nakładaniu obowiązku pielgrzymek, mszy. ofiar w postaci świec i dawania jałmużny;
dalej, o wykrywaniu popełnionych kradzieży lub znajdowaniu ukrytych rzeczy.
Dalej należy osobliwie rzetelnie badać, co wiedzą oni o ws/elakim zabobonnym s/acunku czy świętokradczym postępowaniu z sakramentami Kościoła, a osobliwie z sakramentem Ciała Chrystusa, takoż co się tyczy nabożeństw i miejsc świętych;
dalej, o zatrzymywaniu hostii albo kradzieży krzyżma, czyli świętego oleju z kościoła;
dalej, o wizerunkach z wosku czy innych, które zanurzano w święconej wodzie, jak je zanurzano i w jakim celu albo z jakim skutkiem;
dalej, o laniu ołowiu, sposobie i celu tej praktyki;
dalej, od kogo czegoś tego się nauezył albo
0 tym słyszał;
dalej, od kiedy coś takiego praktykował;
dalej, kto i ilu do niego przychodziło, aby zasięgnąć rady, zwłaszcza w ciągu tego roku:
dalej, czy coś takiego zostało mu kiedyś zabronione i przez kogo. czy się tych praktyk wyrzekł
1 obiecał, iż nigdy więcej czegoś takiego czynił, czyli czegoś takiego praktykował nie będzie;
dalej, czy wierzył, iż rzeczywiście jest tak, jak tego uczył innych;
i                dalej, jakie korzyści c/y podarunki, czy dary
• za to uprzednio lub następnie otrzymał.
90
człowiek prosty, zabobonny, praktykujący przedchrze­ścijańskie obrzędy, które Kościół interpretował jed­noznacznie jako czary. Zdecydowanie wśród osób oskarżonych o czary przeważała ta grupa. Jednak o czary praktycznie mógł być posądzony każdy. Cza­rami tłumaczono bowiem wszelkie niepowodzenia, klęski żywiołowe, choroby, jakie spadały na ludzi. Dla­tego nienawiść, zazdrość czy zemsta sąsiadów lub oto­czenia robiła z wielu ludzi czarowników i czarownice.
C/arownice w locie na Sabat
Znana jest na przykład historia kolońskiego łowcy cza­rownic Franza Buirmanna, który został odtrącony w swych miłosnych zapałach przez pewną kobietę, za co aresztował ją pod zarzutem czynienia czarów.
91
Poddana torturom, zgwałcona, życie zakończyła na stosie.
%
Czarownice /aklmają des7C7
)'
Zabobonne praktyki były dość rozpowszechnio­ne. Wiciu ludzi wierzyło, że mogą one pomóc im w trudach codziennego życia, dlatego chętnie korzy­stano z usług czarownic i czarowników. Czarownicy dostarczali leczniczych środków na rozmaite przypa­dłości. Potrafili przepowiadać przyszłość. Można też było zamówić inną, specjalną usługę. Prosty lud od­reagowywał przy pomocy tzw. czarów nienawiść do gnębiącego go fcudała, prosząc czarownicę lub cza­rownika, by swymi działaniami sprawili feudałowi ja­kąś dolegliwość lub nawet pozbawili go życia. Tylko
92
w ten sposób mógł wymierzyć znienawidzonemu feu-dałowi sprawiedliwość.
W 1657 roku watykańska komisja
inkwizycyjna ogłosiła:
"Żaden proces o c/ary nie /ostał
przeprowadzony poprawnie, ponieważ
inkwizytorzy grzeszyli nierozważnym
stosowaniem tortur i innymi
nieprawidłowościami"
Już ustawodawstwo cesarstwa rzymskiego ka­rało ludzi zajmujących się tzw. czarną magią- magią wyrządzającą szkody. Cesarz Konstantyn wprowa­dził za tego typu czary - crimcn magiac (zbrodnię ma­gii) karę śmierci. Od IV wieku karą tą zagrożone były też grupy, które skupiały się w kręgi magiczne.
Papież Aleksander IV w 1264 roku nakazał in­kwizytorom aresztować i sądzie czarowników, którzy łączyli czary z nauką heretycką. "Zwykłe czary" - czyli zabiegi magiczne takie jak wróżbiarstwo i lanie ołowiu, uważane były początkowo za nieszkodliwe i karane były wyłącznie przez sądy biskupie. Sama zaś "magia naturalna" - czyli posługiwanie się jedynie siła­mi tkwiącymi w naturze, np. w lecznictwie ziołami, była tolerowana. Dopiero papież Jan XXII w XIV wieku poddał sądownictwu inkwizycji także i "zwykłe czary", bo założono, że wszyscy, którzy znają się
93
na magicznych technikach, wdali się w konszachty z diabłem i złymi duchami. Każdy, kto zaś z nimi się zadaje, uprawia bałwochwalstwo i jest heretykiem. Założono, że ktoś, kto przywołuje demony, prosi je o pomoc, oczekuje czegoś od nich, musi mieć wyobrażenie o nich, a mając je wykracza przeciw
Przesłuchiwanie czarownicy
94
Przesłuchiwanie czarownicy
pierwszemu przykazaniu "Nie będziesz miał cudzych bogów".
Papież Jan XXII, który sam obawiał się zama­chów, jakie mogłyby być dokonywane za pomocą
95
czarów, nic zaprzątał sobie głowy rozróżnieniem mię­dzy magią "naturalną" a "demoniczną". Obawiał się cza­rów dokonywanych za pomocą wizerunku. Polegały one na tym, że sporządzano malowany wizerunek lub figurę woskową osoby, której chciało się zaszkodzić i na wizerunek ten "rzucało się urok". To "rzucanie uro­ku" polegało na przykład na wbijaniu w wizerunek szpil, bądź przeklinało się go. Papież tak był owład­nięty tą obsesją, że polecił przeprowadzić śledztwo przeciwko duchownym i świeckim, którzy rzekomo posiadali czarodziejskie księgi, przyzywali złe duchy i uprawiali na dworze papieskim w Awinionic magicz­ne praktyki. Ofiarą polowania na czarownice padł bi­skup Cahors, Hugucs Gcraud i ród Yiscontich w Me-diolnie, którzy jakoby próbowali zabić papieża Jana XXII przy pomocy figur woskowych. Zdaniem Jana XXII wiara chrześcijańska znalazła się za sprawą czarownic i czarowników w niebezpieczeństwie.
W niektórych miasteczkach, zwłas/c/a
w Niemczech doliczono się więcej czarownic
niż żyjących kobiet.
Dlatego, by wydać tamę "zarazie guseł", ogłosił bullę "Super illius specula", w której zarządził, że wszyst­kich, którzy uprawiają kult demonów czy diabła, na­leży ekskomunikować, a wszystkie księgi czarodziej­skie spalić.
96
To był moment przełomowy. Procesy czarow­nic pojawiać się zaczęły coraz częściej w aktach in­kwizycji. Gdy zabrakło heretyków, miejsce to zaczęła wypełniać grupa osób oskarżanych o czary. W prak­tyce procesowej osobę posądzaną o czary oskarżano o uprawianie "magii demonicznej". A to była zbrodnia - crimen magiae.
Kary wymierzane czarownicom
Masowe polowanie na czarownice rozpętała bulla papieża Innocentego VIII o potrzebie walki z szatanem. Rozpoczynała się następującymi słowami: "W ostatnim czasie doszły do nas wiadomości, które wielce nas zmartwiły, ponieważ wielu ludzi obu płci zgrzeszyło z diabelskimi incubusami, przez czary zostali pozbawieni sił, zaczęli popełniać prze­stępstwa oraz inne czyny karalne. Zabijali oni, dusili i pozwalali umierać noworodkom, płodom zwierząt, plono m ziemi, winorośli, sadom i łąkom,
97
mężczyznom i kobietom, klaczom, owcom i innym zwierzętom oraz powodowali u nich straszliwe bóle wewnętrzne. Przeszkadzały one mężczyznom za-pladniać, a kobietom poczynać, tak, że mężowie
Spalenie trzech czarownic w górach Harzu
98
nie mogli wykonywać swych obowiązków małżeń­skich wobec żon, a kobiety wobec swoich mę-
żów...".
MalefiU Haus, specjalny budynek do przesłuchań 1 torturowania czarownic
Najwięcej ofiar spalono na stosach w Niem­czech. Tam też rozegrały się prawdziwe polowania na czarownice. W dwudziestu dwu miasteczkach w po­bliżu Trieru w Nadrenii spalono trzysta sześćdziesiąt osiem kobiet w ciągu sześciu lat. W dwóch spośród tych miejscowości nic pozostała ani jedna żywa ko­bieta.
99
Jednym z głośniejszych łowców czarownic i cza­rowników był biskup Wurzburga. Na swym koncie miał ponad dziewięćset spalonych za czary osób - w tym siedmioletnie dzieci i siostrzeńca.
Kaganiec na czarownice
W 1589 roku w Kolonii badano sprawę wielo­krotnego zabójcy Petcra Stubego. Na torturach wy­znał on, że ma magiczny pas, który zakłada i zamienia się wówczas w wilka. Twierdził on, że wszystkie zbrodnie popełnił właśnie pod postacią wilka. Został skazany na odarcie ze skóry i ścięcie.
Prym w polowaniu na czarownice wiodły Niem­cy. Drugie miejsce należało ex aeąuo do Francji i Szkocji. W każdym z tych krajów spalono ponad dziesięć tysięcy osób. W Szkocji przykład szedł z góry. Król Jakub VI, późniejszy Jakub I na tronie
100
także i Anglii, oskarżył dwie kobiety o rozpętanie sztormu w czasie, gdy on wraz z piętnastoletnią na­rzeczoną, księżniczką duńską Anną podróżował stat­kiem. Kobiety spalono, a król w 1597 roku wydał
Król Jakub I jako km ca c/arownie
"Demonologię" i wprowadził surowe prawa przeciw czarownicom. W jednym tylko okazał się człowiekiem postępowym - zakazał składania oskarżeń dzieciom, których wszelkie fantazje uznawano za prawdziwe.
Wielkim łowcą czarownic we Francji był Hen­ryk Boguet - najwyższy sędzia St. Claude w Burgun-dii. Był autorem podręcznika, zwanego bibliączarow-nic, a zatytułowanego "Discours des Sorciers".
101
Boguct wyłożył w niej teorię łez. Pisał: "Doktorzy uznają próbę łez za niezbity dowód w procesie
0 czary. Chcę opowiedzieć, jak do tego doszedłem. Żaden czarownik, którego przesłuchiwałem jako sędzia, nie uronił w mojej obecności ani jednej łzy. A nawet jeżeli płakał, łzy były tak skąpe, że nie­mal niewidoczne. Mówię o tych, którzy usiłowali płakać, sądzę jednak, że łzy były udawane. Je­stem nawet pewien, że łzy wyciskali z siebie usil­nym staraniem. Wniosek taki wynika z obserwa­cji wysiłku, malującego się na twarzach, kiedy zmuszali się do płaczu, zdolni uronić tylko kilka łez. Podczas prywatnej rozmowy płakali, zalewa­jąc się łzami. Tak samo się działo, kiedy już przy­znawali się. Wyglądali wówczas na ożywionych
1 weselszych niż przedtem, jakby zdjęto z nich ogromny ciężar. Trzeba dodać, iż prawdopodob­nie czarownicy nie płaczą łzami dlatego, ponieważ
Próba wody
102
Pokwame na c/aiwvmcc po ms/y (Tulu/a 1577)
służą one grzesznikom do zmywania ich grzechów Gdyby jednak zapytać czarownika, dlaczego nie płacze łzami, zwykle odpowiada, że nie jest do tego zdolny, ponieważ serce ma złamane rzuconym na
103
Stosy w S/koc|i(1659)
niego podejrzeniem o popełnienie straszliwej zbrodni czarów".
W czasie najcięższych tortui, a te były dozwo­lone we Francji, Boguct wypatrywał łez swych ofiar. Nosił przy sobie szklaną miarkę, którąmicrzył łzy tor­turowanych. Miał na swym sumieniu setki ofiar.
Najsłynniejszym angielskim łowcą czarownic w XVII wieku był Matthew Hopkins - podupadły pi awnik. Polowanie rozpoczął w 1644 roku w Man-ningtrce, gdzie przesłuchiwał i sądził posądzoną o czary starą i kaleką swą sąsiadkę - Ehzabeth Clarke. Prze­słuchanie prowadził w tak skuteczny sposób, że Clar­ke oskarżyła o czary trzydzieści jeden kolejnych kobiet, l ona, i osoby przez nią zadenuncjowane skończyły na szubienicy, a Hopkins zyskał miano po­gromcy czarownic. Ogłosił, że ma "diabelski spis wszystkich czarownic w Anglii" i wynajmował się
104
miastom do ich ścigania. Zbił na tym fortunę. Ówcze­sne dzienne wynagrodzenie nie przekraczało dwa i pół pensa, on na przykład za usługi świadczone w mieście Norfolk zarobił piętnaście funtów, w mieście Stow-market - dwadzieścia trzy funty. Szczególnie zawzię­cie ścigał starsze kobiety, które trzymały zwierzęta domowe. W miejscowości Fressingham w hrabstwie
Matthew Hopkins walczy
z czarownicami i ich "pomocmkami"-
zwierzętami domowymi
105
Najokrutniejsze prześladowania czarownic trwały w Europie głównie w Niemczech przez 150 lat, od połowy XVI do końca XVII wieku. Szczyt prześladowań przypadł na lata wojny trzydziestoletniej (1618-1648). Palono wówczas nie po parę, ale setki czarownic jednorazowo. W latach 1587-1593 książę elektor, arcybiskup Trewiru spalił 368 czarownic, tj. więcej niż po jednej tygodniowo. Książę biskup Brambergu w latach 1623-1633 spalił 600 czarownic i czarowników, w tym 19 księży, bratanka biskupa i dzieci. Wszyscy oni oskarżeni zostali o spółkowanic z diabłem. W tym samym czasie w Sabaudii spalono 800 osób. Biskup Genewy w trzy miesiące spalił ponad 500 czarownic, tj. po 6 osób dziennie.
Inkwizytorzy niemal rywalizowali ze sobą, który więcej osób pośle na stos.
W 1585 roku ludność dwóch niemieckich miasteczek uległa takiemu zdziesiątkowaniu, że w każdym z nich pozostała przy życiu jedna kobieta.
Suffolk Hopkins odnalazł kobietę, która miała trzy udomowione ptaszki. W czasie śledztwa zeznała, że byli to jej tajni współpracownicy, których używała do różnych rzeczy. Na przykład ptaszki te spowodowa­ły, że krowa przeskoczyła chlew i połamała furmankę sąsiadce. Miłośniczkę hodowli ptaszków powieszo­no.
106
W Anglii fizyczne tortury były zakazane. Hop-kins stosował więc bardziej wymyślne, nie pozosta­wiające śladów na ciele. Głodził, zamykał w pojedyn-
Kary wymierzane czarownicom
czej celi ofiarę, wiążąc ją, pozbawiał przesłuchiwane­go możliwości snu. Miał nóż z wysuwanym ostrzem, który służył mu jako weryfikator, czy dana osobajest czarownicą. Przykładał ten nóż do ciała ofiary udając, że chce ją zranić. W momencie dotknięcia ostrze noża chowało się, a na ciele nie zostawał żaden ślad, to zaś uważano za niewątpliwy dowód czarów.
107
Hopkins działał zaledwie czternaście miesięcy, ale w tym czasie wysłał na szubienicę około czterystu osób. Był w Anglii pod tym względem rekordzistą. W kraju tym bowiem opisano tysiąc przypadków po­wieszenia za czary. Ostatni proces o czary odbył się tu w 1712 roku. Oskarżono w nim Jane Wenham, zna-chorkę z Walkerne w Hertfordshire, że "utrzymywała
Fryderyk Spee
stosunki z diabłem, który przybrał postać kota". Do­wodem j ej czarów były drgawki, jakich ponoć na j ej widok dostała młoda dziewczyna. I choć skazano jąna śmierć, sędzia jednak zawiesił wykonanie wyro­ku, a potem kobietę ułaskawił.
Najwcześniej polowanie na czarownice ustało w Holandii - tam ostatnia egzekucja odbyła się w 1610
108
Czarownica we wszystkich krajach wyglądała j tak samo. Niemal zawsze była to stara, garbata, biedna wdowa,   otoczona  zwierzętami.   Czasem jednak,
0   czary oskarżano młode, piękne kobiety, młodych i mężczyzn  i   dzieci.   W  wielu  tych  przypadkach przyczyną były zapędy seksualne oskarżycieli lub ; oprawców.        Określenie czarownica pojawiało się w niemieckich pismach sądowych w 1419 roku. Tam też Sabatem nazwano "synagogę" dla tortur czarownic albo synagogę zabójczych rytuałów na niemowlętach
1   małych dzieciach. O czary oskarżano z reguły kobiety. One bowiem wg. znawców tematu, łatwiej poddawały  się  mocy  szatana.  Uważane były  za słabsze,  uwodzicielskie  i  seksualnie nienasycone. Kobiety ulegały diabłu całkowicie. A ponieważ były naiwne, łatwo były zdobywane przez szatana przez fałszywe obietnice.
Aby stać się poplecznikiem szatana, najpierw trzeba było rytualnie wyrzec się Boga, zawrzeć pakt z diabłem poprzez namaszczenie specjalną maścią ! (KRISAM). Zapieczętowaniem paktu był stosunek płciowy z szatanem. Za szczególne niebezpieczne uważano te czarownice, które przeciwne były Judzkiemu rozmnażaniu się. To za ich sprawą, mężczyźni stawali się impotentami, a kobiety bezpłodne. Ściągały płód. Zabijały nieochrzczone dzieci. Wykopy wały na cmentarzach dziecięce/włoki, albo tylko serduszka, które spalały. Tak powstały, popiół, dodawały do swoich magicznych maści. , Dopiero jednak gdy dodano do niej skradzione i ' \ zbeszczeszczane hostie-maść nabierała mocy.          /
109
/    Czarownice zjawiały się w stajniach, przy     \ łóżku sąsiada, by go w spaniu zaskoczyć i udusić. ' W stajniach i oborach smarowały gr/bict zwierzęciu i powodowały jego śmierć. Za ich sprawą krowy nie dawały mleka, a w potokach i stawach, poprze? odwrócenie się do nich piecami i uderzenie różdżką powodowały   sztorm.   Ściągały   różne   katastrofy: ulewy, mróz, plagi ślimaków, gąsienic. Za ich sprawą ziemia przestała rodzić, niszczyły plony.
Tylko odwołanie się do Boga lub dźwięk kościelnych dzwonów mogły spowodować koniec sabatu.
Czarownice i czarodzieje wywoływali paniczny strach. Nikt nie mógł wiedzieć, kto jest czarownicą, niczym szczególnym nie wyróżniały się one z otoczenia. Każdy mógł być podejrzany: małżonek, dziecko, sąsiad, krewny, a nawel ksiądz lub j x urzędnik.
110
roku. W Wielkiej Brytanii po raz ostatni pozbawiono życia osobę posądzonąo czary w 1648 roku, w Ame­ryce - w 1692 roku, w Szkocji - w 1727 roku, we Francji w 1745 roku. Najdłużej polowano na czarow­nice w Niemczech. Tam stos po raz ostatni zapłonął w 1775 roku.
Polowanie na czarownice przekroczyło też Wiel­ką Wodę. Najsłynniejszy proces odbył się w Salem w stanie Massachusetts. Poprzedziła go następująca historia. W 1688 roku trzynastoletnia dziewczyna, Marta Goodwin, oskarżyła praczkę Goody Glover o kradzież paru sztuk bielizny i współpracę z diabłem. Kiedy smarkula stanęła przed sędziami, zaczęła łkać, potem dostała konwulsji. Udzieliło się to jej młodsze-
Czarownice
111
Czarownice
mu rodzeństwu. Dla sędziów był to widomy znak obec­ności szatana. Praczkę więc aresztowano, a w czasie przesłuchania przyznała, że zajmuje się czarami: ślini palce i dotyka nimi lalek wypchanych sierścią kozy. Praczkę powieszono.
Jesienią 1691 roku w kuchni plebanii Samuela Parrisa przesiadywały młode dziewczyny. Przychodziły tu posłuchać niesamowitych opowieści niewolnicy Tituby. Ich tematem był diabeł, jego lubieżne sekrety i złe knowania. Jedna z dziewcząt, Abigail Williams, nie wytrzymała napięcia i zaczęła bredzić, że została nawiedzona przez czarta. Udzieliło się to pozostałym dziewczynkom. Tarzały się w konwulsjach i krzycza­ły, że opętał je diabeł. Tak zaczęła się historia czarownic z Salem. Doszło do aresztowań. Przy pomocy dzieci, które poznały swą władzę nad światem dorosłych, przerażonych możliwością zosta­nia ofiarą ich oskarżeń, ich rodziny rozliczały się ze
112
swymi przeciwnikami. Oskarżenia padały zarówno na kobiety, jak i na mężczyzn, z których jeden - Burro-ughs - był znanym kaznodzieją. Niejaki John Proctor ośmielił się powiedzieć, że najlepszym lekarstwem na konwulsje jest chłosta. On i jego żona stali się na­stępnymi na liście oskarżonych. Proctor i Burroughs zostali powieszeni na dębie, nie przyznając się do winy. Czterech mężczyzn zeznało, że karczmarka Bridget Bi-shop ukazywała się im nocą w postaci małpy z nogą
Lot czarownicy na sabat
koguta i ludzką twarzą. Plon polowania na czarowni­ce to dziewiętnaście osób powieszonych i jedna oso­ba zmarła w czasie tortur, przygnieciona ciężarem. Polowanie trwało dotąd, dokąd me została oskarżo­na żona gubernatora, Lady Phips. Wtedy dopiero gu­bernator zdecydował się zakończyć to potworne sza­leństwo i zbiorową psychozę. Historia czarownic z Salem stała się kanwąsłynnego powstałego w 1953
13
roku dramatu Artura Mi Hera. Autor tak tłumaczył swe zainteresowanie sprawą: "Wstrząsnął mną ten nie­wiarygodny fakt, że sprawy tak prozaiczne i ma­łostkowe, głoszone przez łudzi zgoła śmiesznych, mogły sparaliżować proces myślenia, a co gorsza - nagromadzić w sercach ludzkich takie mnóstwo zagadkowych uczuć".
Spalenie trzech czarownic
Podstawy polowania na czarownice stworzył święty Augustyn w traktacie o demonach "De divi-natione daemonum" i o państwie Bożym "De civi-tate Dei". To on postawił tezę, że ci, którzy upra­wiają magię i zabobony, oddają się bałwochwalstwu
114
i kultowi demonów. Demony to nie urojenie pogan, to realne moce zła, które wyrządzająwiele szkód. Wstę­pują w lud/i, sprawiają ich opętanie, są źródłem halu­cynacji. Mogą mieć one tzw. powietrzne ciała, ale mogą również przybierać ciała pozorne. Potrafią szybko przemieszczać się. Uważają się za bogów, a ich wła­dzę nobilituje własny wynalazek w postaci czarów, magicznej astrologii i wróżbiarstwa. Wynalazkiem tym kupczą z ludźmi. Kto chce posiąść te umiejętności,
Czarownice oddają hołd s/atanowi
może to /robić jedynie wówczas, gdy podpisze pakt z diabłem laki ktoś staje się uczniem diabła i potrafi wprowadzić w arkana magicznych sztuk
15
kolejnych ludzi. Ci zaś prędzej czy później muszą wpaść w szpony diabła i podpisać z nim cyrograf.
Czarownice zawsze spółkowały z diabłem. Teo­logowie niemal od początku próbowali doliczyć się diabłów. Jeden z ojców Kościoła określił ich liczbę na 10.000 bilionów. Ksiądz Franciszek Bohomolec oblicza, że było ich nic więcej niż 15 miliardów. Inni
Ofiary / cbieci
twierdzą, że na każdego śmiertelnika przypada 11.000 diabłów: l .000 z prawej strony, a 10.000 z lewej.
Egzorcyści przekazują relację o liczbie demo­nów wypędzonych z duszy swoich pacjentów. Święty Ubald - egzorcysta jednego razu wypędził z duszy kobiety 400 tysięcy diabłów.
116
W czasach czarownic wyobrażano sobie, że de­mony znajdują się wszędzie, w każdej roślinie, w cie­niu, w skrzypieniu desek w podłodze.
Święty Augustyn twierdził, że Bóg pozwolił de­monom wywoływać szaleństwa i plagi, burze i klęski. Musiało się to jednak dziać przy współpracy ludzi, którzy podpisali pakty z demonami. Wyobrażano so­bie demony z rogami, ogonami, skrzydłami nietoperza i zwierzęcymi głowami.
Pewien Holender - uczony znawca szatana stwierdził, że królestwo piekielne składa się z 6666 legionów, a każdy legion liczy 6666 diabłów. Skrom­nie określa on liczbę diabłów na nieco więcej niż 44 miliony.
Kościół przez wieki dostarczał dowody na ist­nienie demonów, ogromną ich liczbą siejąc strach i przerażenie.
Albert Wielki i jego uczeń Tomasz z Akwinu roz­winęli tę teorię. Uznali, że pakt z diabłem można za­wrzeć także w sposób milczący. Z takim rodzajem pak­tu mamy do czynienia wówczas, gdy demony są spraw­cami snu, wskutek którego osoba śniąca została na­tchniona pomysłem rozwiązania jakiejś istotnej w tym momencie dla niej sprawy. Efektem paktu wyraźnego z diabłem są umiejętności wróżbiarskie i sprawianie konkretnego skutku "zamówionego" u czarownika przez daną osobę. Przepowiadanie przy­szłości jest zastrzeżone wyłącznie dla Boga; kto się tym zajmuje, popełnia grzech. A wróżbici nie są w sta­nic sami wróżyć, dlatego na pewno muszą w tym celu
118
zawierać pakt z diabłem, który może ich obdarzyć taką umiejętnością. Wróżyć można było z odbić w wodzie, z powietrza lub z ognia. Wróżono także z wnętrzności zwierząt złożonych w ofierze diabłu. Wróżyć można było z lotu ptaków, kichania. Czytano z ręki. Przy­szłość odkrywano też z lania wosku.
Ludzie posądzeni o czary nie mieli żadnych praw, traktowano ich jako osoby niepochodzące z tego świata. Uznawano je za wrogów Chrystusa i całego rodzaju ludzkiego. Dlatego od początku śledztwa sto-
Liniec c/.iiowmc
119
sowano tortury. Kciuki, palce i nogi ściskano w ima­dłach, biczowano do krwi, do utraty przytomności. Zdaniem inkwizytorów był to jedynie wstęp do roz­mów.
Osoby oskarżane o czary miały jakoby podpi­sać pakt z diabłem, a duszę swoją sprzedać za złoto. W zamian za to mogły przybierać postać niektórych zwierząt, np. kotów, lub zamieniać się w wilkołaki i wypijać krew z ludzi. Mogły kopulować z szatanem, a z tych związków rodziły się dzieci z wilczą głową i wężowym ogonem. Czarownice organizowały zjaz­dy, w czasie których całowały diabła w tyłek i odda­wały się orgiom seksualnym. Tego typu bzdury po­twierdzały w czasie nieludzkich tortur, mówiąc to, cze­go żądali od nich inkwizytorzy.
Wierzono, że szatan sprawia, iż ludzie mu od­dani dopuszczają się profanacji konsekrowanej hostii i mszalnego wina. Potrafili wejść w ich posiadanie, mimo że nie było to łatwe. Sobór Laterański IV w 1215 roku i synod trcwirski w 1227 roku postano­wiły bowiem, że woda święcona, krzyżmo i olej win­ny być przechowywane pod zamknięciem. Hostię i mszalne wino profanowano w trakcie tzw. czarnych mszy, w czasie których przyzywano diabła. W czasie tych nabożeństw czytano wspak łacińskie formuły mszalne. Odmawiano litanię do szatana lub innych demonów. Profanowano krzyż, stawiając go do góry nogami. Palono czarne świece. Obrzędy te sprawo­wali kapłani, którzy podpisali pakt z diabłem. W za­mian mogli mszę ofiarować za kogoś, dla kogo żądali
120
śmierci. Towarzyszyła im świta czarownic i czarowni­ków, którzy w trakcie nabożeństw spółkowali z sza­tanem i sami ze sobą.
Biskup Bernard Gui, dominikanin, opracował "Podręcznik inkwizycji", w którym szósty rozdział po­święcił "Czarownikom, wróżbitom i zaklinaczom du­chów". Zadając im pytania, należało ustalić, jakie sztu­ki magiczne, wróżby i zaklęcia dana osoba zna. Od kogo się ich nauczyła. Co wie o dzieciach czy nie­mowlętach, które miały zostać zaczarowane lub od­czarowane. Co wie o potępionych duszach, o zgo­dzie lub niezgodzie małżonków, o zapłodnieniu nie­płodnych, o przepowiadaniu przyszłych zdarzeń, o rzucaniu uroków za pomocą owoców, ziół, o uzdra­wianiu chorych za pomocą odczyniania uroków, co wie o wszelakim zabobonnym, pozbawionym szacun­ku czy świętokradczym postępowaniu z sakramenta­mi Kościoła, a osobliwie z sakramentem Ciała Chry­stusa. Potem należało ustalić, kto korzystał z usług czarownika czy czarownicy, czy nauczał magii i jakie korzyści osiągał z jej uprawiania. Najważniejszym in­strumentem walki z czarownikami był słynny „Młot na czarownice", który przedstawiamy w części V tej książki.
Wielu histoiyków przytacza opinie, że na zie­miach polskich prześladowania czarownic nie były ani tak gwałtowne, ani tak okrutne jak w wielu krajach Europy Zachodniej. Polska miała być wolna od prze­śladowań, a stosy były rzadkością. W wielu miejscach tej książki przytaczamy okoliczności przeczące owej
122
tezie. I w tym miejscu warto przypomnieć chociażby wydarzenia z okolic Raciborza na Śląsku, gdzie na skutek działań lokalnej inkwizycji stracono ponad 20 czarownic. Dowody tych wydarzeń znajdziemy w kro­nikach księdza Augustyna Weltzla z Tworkowa, któ­ry z niezwykłą dokładnością opisuje wszystkie prze­śladowania. "Szczęśliwa była ta, którą spalono po śmierci, ale większość rzucano żywcem na stos..." pisał ksiądz Augustyn.
Była połowa wieku XVII, wojna trzydziestolet­nia spustoszyła kraj, najazd szwedzki groził całkowi­tym upadkiem państwa, a do tego doszły jeszcze lata
Najwi^ks^e polowania na tvarov\niee w Niemczech
Meklemburgia                                         4.000
Lotaryngia.                                              3.000
Luksemburg                                            3.000
Kolonia arcybiskupstwo                          2.000
Trewir arcybiskupstwo                            1.000
Turyngia                                                  1.500
Wur/burg                                                1.200
Bamberg                                                    900 Opactwo St. Maximin w Tiewirze   500
Ellwangen                                                 450
Mergenlhemi                                              387
Moguncja arcybiskupstwo                         361
123
Stracenie czarownic w Europie             ^
- Irlandia                                                             2
- Portugalia                                                         7
- Islandia                                                           22
- Rosja                                                              99 -Słowenia                                                        100
- Finlandia                                                       115
- Holandia                                                       200
- Szwecja                                                         300
- Hiszpania                                                      300
- Lichtenstein                                                   300
- Norwegia                                                      300
- Anglia                                                           500
- Węgry                                                          800
- Austria                                                        l .000 -Dania                                                          1.000 -Włochy                                                       1.000
- Czechy                                                       2.000
- S/kocja                                                      4.000 j-Polska                                                       10.000 l - Niemcy                                                     25.000
nieurodzaju i głodu. Biedne wsie - pustoszone przez maszerujące z północy na południe i z zachodu na wschód wojska - zdziesiątkowane zostały na domiar złego przez zarazę, l znów potrzebni byli winni. Roz­począł się pościg za złymi duchami, za wszystkimi po­sądzanymi o konszachty z diabłem. Rozpoczęła się prawdziwa epidemia polowań na czarownice.
124
Najwięcej wykryto ich w Syryni, Pogrzebieniu, Kornowacu, Lubomi i Nieboczowach. Oskarżone o spiskowanie z diabłem nieszczęsne kobiety trafiały do więzienia w Raciborzu. Pierwszą czarownicę z Nie-boczów dostarczono tu 21 maja 1663 roku. Jej pro­ces odbył się cztery lata później, a osądzono w nim aż dwanaście osób! Na miejsce kaźni - którym miał być plac przed kościołem pw. Matki Bożej - przez miasto prowadził je wachmistrz. Większość spłonęła na sto­sie żywcem, parę doznało łaski - przed straszliwą ce­remonią ścięto im głowy...
Droga do śmierci była jednak daleka i wyjąt­kowo okrutna. Metody śledcze ograniczały się prze­cież wyłącznie do tortur. Na początek każdej nieszczę­śnicy golono całe ciało w celu sprawdzenia, czy aby szatan nie zostawił na jej skórze jakichś znaków, a potem oprawcy przystępowali do dzieła. Zaczynali od przypalania stóp delikwentki zawieszonej na po­wrozach, lub też całego ciała przywiązanego do dra­biny.
To jednak jeszcze podobno dało się znieść. Wytrzymałe były zwłaszcza sprytniejsze "wiedźmy", które wcześniej przewidująco wysmarowały się specjalnie spreparowaną maścią, więc stanowczo od­mawiały twierdzącej odpowiedzi na postawione za­rzuty. Po dwunastu godzinach przychodziła pora na kłucie igłami, łamanie kołem, kaleczenie obcęga­mi... Po takim zabiegu żadna z nieszczęśnic nie za­przeczała już, że w noc Walpurgii, która przypa­dała l maja, uczestniczyła w orgii z wysłannikiem
125
piekieł - bo tak brzmiało koronne pytanie - i podpisa­ła cyrograf...
Jedna z oskarżonych - tkaczka z Syryni, aby uwolnić się od oprawców zeznała nawet ze szczegó­łami, jak do tego doszło. Czarodziejskiej sztuki miał nauczyć ją gospodarz. Sporządzane przez niego ma­ści narkotyczne wywoływały podobno tak silne halu­cynacje, że temu, kto się nimi wysmarował, wydawa­ło się, że szybuje w przestworzach. Maść miała także dodawać skrzydeł miotłom, widłom, kądzieli i innym tego typu sprzętom.
Każdy, na kogo padł choćby cień podejrzenia, stawał się winny. Często dotyczyło to całych rodzin. Nic dziwnego, że więzienie szybko zaczęło pękać w szwach. Miało to swoje skutki. Utrzymywanie oskarżonych i skazanych, którzy miesiącami oczeki­wali na wykonanie wyroku, spoczywało na miejskiej kasie. Ta zaczęła robić bokami, a władze Raciborza skarżyły się gubernatorowi, że sędziowie i ławnicy przez procesy z demonami wyrządzili wiele zła i krzyw­dy, które są większe z dnia na dzień.
7 stycznia 1688 roku miarka się przebrała: ma­gistrat poprosił stany krajowe o zawieszenie proce­sów w okresie zimy. "W więzieniu trudno przeżyć na­wet osobom zdrowym, a cóż dopiero zmaltretowa­nym, w podeszłym wieku, skąpo odzianym, więc wiele czarownic umrze jeszcze przed rozpoczęciem proce­su" - informował w swoim piśmie.
Los jednak musiał wypełnić się do końca. Ra­cibórz wręcz zapłonął ogniem stosów, które dymiły
126
Przypadki z Trewiru
Trcwir by! na przelotnie XVI i XVII wieku centrum najwlększytli polowań na czarownice na ziemiach niemieckich \\ 1580 toku popadł w prawdziwą ruinę gospodarczą, do tego doświadczony /ostał /ara/4 I t>m ra/ein należało pos/ukac winnych Pojawiły się pogłoski, ze w mieście ukryła sit; duża ilość czarownic /biegłych / Saarburga Nastał) ulewne deszcze, wyginęło dużo bydła, wiciu ludzi zmarło Czaiowmce z Saaiburga ukryły się u rod/in w Trcvyirzc Całe miasto pos4_d/onc /ostało
0    współudział   i   pomoc   rzekomym   czarownicom W pizesladowamach przodował doktoi Ditnch Hade  Próbował wc/esiiiej  rozwinąć skr/ydła na dworze elekloiskim   O c/ar) oskarżył ptaczkę, niejaka Margarethę Braun a wkrótce kolejnych
7 kobiet Sam je pr/esłuchiwał i torturował Podobny los spotkał
1 jego Posądzany o korupcję - szybko się wzbogacił Może właśnie jego majątek skusił łowców czarów nic Kiedy zaprzy lazmona z nim Mana Meieis została skazana za czary, sani został aresztowany, po próbie   ucieczki    Próbował   za  pieniądze   szukać   protekcji aitybiskupa   Nic  mc  pomogło   loituiowano go wielokrotnie Wcześniej mawiał o sobie, ze jest surowym sędzią dla czarownic, tera/ skonc/yl jak one   Burmislr/em Treyuru był Hans Kesten l jego wkiotce posadzono o czary  Miał być nawet przywódcą czarów mc 7dą/ył umr/ec, po długoletniej choi obie mm dopadła go „sprawiedliwość"   lakiego szczęścia me mieli mm rajcy miejscy Nicolas l icdler został powieszony   Inny  burmistr/ Pctcr Bchr popełnił samobójstwo w  celi  po oskar/enui o c/ary   Kolejny burmistrz   Hans  Revlad,  sądzony był  za czary    rsajpierw   go ułaskawiono, a po/me] ponownie oskaizono, po czym powieszono Syndykata iNikoiasa Gulchena oskarżono o zdiadc. małżeńską, os/usUvo i ka/irod/tyso Ska/any /ostał na śmierć Udowodniono mu   pr?v   tym,   ze   czarodziejstwa   uczył   siq   od   Hade
Spra«iedliyvie dodać ti/eba, ze z Trewiru yyywod/i ,się niemiecki nich odtodzenia, opamiętania i przeciwników procesów czarem mc Należy wspomnieć tu nazw isko Fryden ka Spec. którego grób odnaleziono w 1980 roku w kościele jezuickim To dało okazję powstania w Niemczech stoyyarz%szema, yyydaiące) wiele publikacji, przeciwstawiających się polowaniom na czarownice na ziemiach niemieckich
127
na oczach tłumów. Nic wiadomo tylko dokładnie, gdzie wykonywano nieludzkie wyroki. Mówi się bo­wiem o wspomnianym j uż placu przed kościołem Matki Bożej, ale także o miejscu, gdzie dziś znajduje się cmentarz Jeruzalem. Wśród najstarszych raciborzan chodzą słuchy, że straszliwe egzekucje odbywały się gdzieś na Starej Wsi...
Ksiądz Weltzel nadmienia, że nie wszystkie oskarżenia były zupełnym wymysłem, bo sporo z tych domniemanych czarownic brało udział w dzikich or­giach, tyle że nie z diabłem, a z miejscowymi kawale­rami.
Taką relację znajdziemy u jednego z badaczy i miłośników historii Ziemi Raciborskiej.
Najnowsze badania dowodzą, że Śląsk poło­żony na pograniczu Niemiec, Czech i Polski był w XVI i XVII wieku europejskim centrum czarownic. Tu też spalono ich najwięcej. O niektórych przypadkach już wspomnieliśmy.
W Nysie, w połowie XVI I wieku (1651) zbu­dowano specjalny piec, w którym spalono ponad 200 kobiet i dziewcząt w ciągu l O lat. Wśród ofiar było także dwoje niemowląt. Wszyscy oskarżeni zostali o czary. Są też źródła informujące, że spalono wów­czas 2.000 czarownic.
Rok 1640 - spalenie 4 czarownic w Zielonej Górze. Rok 1654 - spalenie czarownicy z Łężyc - wsi w po
bliżu Zielonej Góry. Rok 1663-1665 -spalenie:
- 3 czarownic z Krępy,
128
-  l czarownicy z Zawady,
- 7 czarownic z Przylepu,
- 3 czarownice z Płot,
- 3 czarownic z Raculi,
- 4 czarownice z Nowego Kisielina,
- i po jednej z Jędrzychowa i Czarnej, Rok 1666  - spalenie czarownicy w Bytomiu.
85 czarownic spalono w Zlatych Horach, 125 w dzisiejszym Jeseniku, a 22 w Głuchołazach. W 1659 i 1664 roku spalono czarownice we Wrocławiu.
Dzieje inkwizycji
Jezus zakazuje wszelkiego zabijania. Początko­wo, gdy chrześcijanie byli ofiarami prześladowań, nikt z nich nie ważył się tego kwestionować. Kiedy chrze­ścijaństwo stało się religią uznaną oficjalnie, pogląd ten zaczął się zmieniać. Szczególnie, gdy dotyczył on tzw. wolności sumienia. Jeszcze w IV wieku doctor Ecclesiae Jan Chryzostom uważał zabicie "kacerza" za zbrodnię, której sprawca nie mógłby jej zmazać pokutą, za to już od XII wieku śmierć na stosie, jako kara za herezję, była na porządku dziennym. Zada­wano jaw imieniu Jezusa.
Podziały i niezgoda w Kościele zaczęły się już w czasach apostołów. To oni po raz pierwszy wska­zali na ich szkodliwość i piętnowali je. Ojcowie Ko­ścioła - Klemens Rzymski i Ignacy Antiochijski -jako
129
pierwsi nakazali unikać heretyków i modlić się o ich nawrócenie, apelowali o to, by środkiem walki z he­rezją stała się polemika literacka. Wtedy jeszcze wo­bec innowierców i heretyków nie stosowano siły.
Jednak w pewnym momencie sprawy przyjęły zupełnie inny obrót. W 325 roku sobór nicejski ogło­sił, że "każda herezja powinna być objęta ekskomuni-ką". Początki inkwizycji sięgaj ą więc czasów późne­go cesarstwa rzymskiego, kiedy w IV wieku chrze­ścijaństwo stało się religią oficjalnie obowiązującą w imperium rzymskim, a cesarze zobowiązywali wszystkich chrześcijan im poddanych do wyznawania ortodoksyjnej nauki chrześcijańskiej. Odtąd herezja stanowiła przestępstwo nie tylko religijne, ale i poli­tyczne - bo jej wyznawcy byli winni obrazy majestatu cesarskiego, w związku z czym cesarze rzymscy wy­znaczali heretykom surowe kary: od grzywny pienięż­nej i konfiskaty dóbr aż po wygnanie i śmierć.
W średniowieczu w myśl tej tradycji heretyków uznawano za wrogów Kościoła i państwa. Papiestwo zaś stało się tyranem świata wyposażonym w najstrasz­liwsze narzędzie nacisku - inkwizycję. Nic więc dziw­nego, że cesarze i królowie świata chrześcijańskiego bezwolnie poddawali się zarządzeniom rzymskich bi­skupów. Ci zaś gorliwie tropili wszystko, co mogło być uznane za heretyckie, co było choćby tylko śla­dem sprzeciwu wobec doktryn i dekretów Watyka­nu. Wystarczało, że usłyszano o najmniejszej wątpli­wości lub kwestionowaniu dogmatów papieskich, by pozbawić życia bogatego lub biednego, wysoko lub
130
nisko urodzonego. Nie ma wątpliwości, że inkwizycja była instytucją szatańską, bo tylko szatan ma władzę nad umysłami złych ludzi. Miliony ciał męczenników skazanych przez inkwizycję wołały i nadal wołaj ą do Boga o pomstę. To Fiodor Dostojewski pierwszy odważył się użyć słowa inkwizycja jako słowa-klu-cza, słowa-syntezy służącego do opisania wszystkie­go, co w Kościele urządzone jest nie na sposób Chry­stusowy, lecz ludzki lub, co gorsza, diabelski właśnie.
Inkwizycja rozwijała się stopniowo. W 553 roku sobór konstantynopolitański II zarządził: "Heretyk, nawet jeśli nie został formalnie przez kogokolwiek po­tępiony, w rzeczywistości sam, przez sam fakt swojej herezji, odcina się od prawdziwego życia". W 787 roku II sobór nicejski obłożył ekskomunikątakże tych, któ­rzy przechowuj ą i ukrywaj ą heretyckie książki. Tak krok po kroku zaostrzała się soborowa dyscyplina, choć jeszcze dość długo nie zdradzała żadnych pokus odwoływania się do środków, jakie oferowało jej ce­sarskie prawodawstwo. Jednak dziś wiemy, że wy­ważony ton dyscypliny soborowej i należące dziś do klasyki chrześcijaństwa teksty wzywające państwo do tolerancji religijnej, a Kościół do zachowania właści­wego dystansu względem państwa, skreślone piórem Ojców w pierwszych stuleciach - nie przebiły się w nadchodzące wieki średnie.
Szczycimy się dziś, że europejskie prawodaw­stwo ma korzenie w rzymskim prawie. W Rzymie, w czasach demokracji, w ramach postępowania praw­nego zwanego legis actio - równe prawa miały oby-
131
dwie zaangażowane w sporze strony. Wyniki swych ustaleń przedstawiały sędziemu przez zawodowych oratorów. Do arbitra i tylko do niego należał wyrok.
W cesarstwie rzymskim także cesarz mógł wy­znaczyć urzędnika, który podejmował dochodzenie przeciw komuś z własnej inicjatywy, bez oskarżycie­la, w oparciu na przykład o czyjeś informacje. Tenże urzędnik sam zbierał dowody oskarżenia - inąuisitio i sam - bez wyznaczania sędziego - wydawał wyrok. Ten rodzaj procedury nazywał się cognitio extraordi-naria.
W przeprowadzaniu inąuisitio stosowano (w ści­śle określonych przypadkach) także tortury, do III wie­ku n.e. tylko wobec niewolników, a wobec ludzi wol­nych jedynie w przypadku oskarżenia o zdradę.
Do tej tradycji nawiąże tzw. dekret weroński "Ad abolendam" wydany przez papieża Lucjusza 111(1181-1185) w 1184 roku w czasie spotkania z cesarzem Fryderykiem I Barbarossą. Dekret ten nazywany jest przez niektórych "kartą fundacyjną inkwizycji". Od­tąd za herezję przewidywano nie tylko ekskomunikę, ale i kary kryminalne. Dekret ten precyzował proce­dury, jakie należało zastosować w stosunku do here­tyków. Do władzy duchownej należało ustalenie winy, czyli przeprowadzenie dochodzenia - inąuisitio. Za­danie to spadło przede wszystkim na biskupów, któ­rzy zostali zobowiązani do dwukrotnego w ciągu roku wizytowania podległych sobie parafii, co do których istniało podejrzenie, że przebywają w nich heretycy. Biskupi lub wyznaczeni przez nich komisarze winni
132
przeprowadzić śledztwo, wychodząc od zeznań kilku zaprzysiężonych świadków. Po przeprowadzeniu do­chodzenia winni mieli być z kolei przekazani w ręce sądów świeckich (jeżeli byli wśród nich duchowni, po­zbawiano ich najpierw władzy wykonywania obowiąz­ków kapłańskich), które powinny ustalić odpowied­nią karę, zgodnie z obowiązującymi lokalnymi zwy­czajami prawnymi. Tak więc wymiar i egzekucja kary należały do "ramienia świeckiego". Władcom, którzy ociągaliby się ze współpracą w zwalczaniu herezji, dekret groził ekskomuniką, nałożeniem interdyktu na ich posiadłości oraz zwolnieniem poddanych z przy­sięgi posłuszeństwa. Przejście - przynajmniej na po­ziomie prawodawstwa - Kościoła od przekonywania do przymusu i karania heretyków stało się faktem.
W czasach Karolingów inkwizycja przystąpiła do tworzenia sądów biskupich, które miały orzekać w sprawach o szkodzące Kościołowi przestępstwa osób świeckich. Troska o czystość wiary była zawsze obowiązkiem biskupów. Teraz zyskiwać zaczęła nowe podstawy prawne. W 1164 roku synod w Tours za­apelował pod przewodnictwem papieża Aleksandra III o aktywne poszukiwania podejrzanych - inquisi-tio.
W 1199 roku Innocenty III (l 198-1216) wydał dekret" Yergentis in senium", w którym po raz pierw­szy w historii postawił (w duchu praw cesarzy rzym­skich) znak równości między herezją a zdradą i zbrod­nią obrazy majestatu. Ta najwyższa kwalifikacja kryminalna herezji otwierała drzwi dla zastosowania
133
przeciw niej wszelkich najsurowszych środków, przede wszystkim tortur w prowadzeniu dochodzenia (co usankcjonował ostatecznie papież Innocenty IV w 1252 roku) i kary śmierci (w 1194 roku została zalegalizowana w Hiszpanii, potem zaś we Włoszech, w 1224 roku w Niemczech, później we Francji, aż wreszcie w 1401 roku w Anglii).
Sobór laterański III w 1179 roku nakładał eks-komunikę na katarów, pozwalał karać ich konfiskatą dóbr, a walczącym z nimi rycerzom zapewniał opiekę Kościoła. Synod odbyty w 1184 roku w Weronie zażądał od biskupów ścigania "kacerzy". W tym sa­mym roku papież Lucjusz III w bulii "Ad abolendam diversarum haeresium pravitatem" zlecił biskupom wi­zytowanie parafii i wyszukiwanie w nich osób podej­rzanych o herezję. W 1197 roku król Piotr II z Ara-gonii ogłosił heretyków wrogami państwa i zagroził im karą spalenia na stosie. Papież Innocenty III w wyda­nym w 1199 roku dekrecie " Yergentis in senium" przy­równał herezję do zbrodni obrazy majestatu, karanej śmiercią w większości krajów europejskich.
Inkwizycja średniowieczna w ścisłym tego sło­wa znaczeniu była dziełem soboru Laterańskiego IV, który w 1215 roku określił dokładnie zasady funk­cjonowania sądów inkwizycyjnych i podporządkował j e władzy papieża.
W ciągu niecałych 40 lat (1179-1215) dopra­cowano szczegółowo procedury tak zwanej inkwizy-cji biskupiej (wizytacje, świadkowie synodalni, do­chodzenie inicjowane w oparciu o "złąreputację",
135
przekazywanie winnych sądom świeckim dla wymie­rzenia kary kryminalnej) i rozszerzono do granic osta­teczności krąg oskarżonych, zacierając różnice mię­dzy faktycznymi wyznawcami herezji a ich obrońca­mi, protektorami czy choćby rozmówcami i słucha­czami, a także tymi, którzy okazali się mało aktywni w walce z herezją, obojętni, niedbali czy wreszcie po prostu inni.
Czternaście lat po soborze Laterańskim IV, w 1229 roku w Tuluzie synod nałożył na biskupów obowiązek, aby w każdej parafii wyznaczył grupy ludzi świeckich, którzy mieliby ścigać heretyków. Sy­nod nakazał, by będący schronieniem heretyka dom został zburzony, jego właściciel zaś miał raz na za­wsze być pozbawiony majątku i poddany karze ciele­snej. Jeśli okazałby skruchę, wówczas taki kacerz miał nosić na swoim odzieniu dwa krzyże, a ponadto nie wolno mu bez zgody papieża piastować żadnego urzę­du ani też dokonywać jakichkolwiek aktów prawnych. Synod ten nakazał także, by wszyscy chrześcijanie przysięgli biskupom, że z zapałem będą prześladować kacerzy i tę przysięgę nakazał powtarzać co dwa lata. Tenże synod wsławił się jeszcze jednym postanowie­niem. Głosił: "Osoby świeckie nie mogą posiadać ksiąg Starego i Nowego Testamentu; wolno im mieć tylko psałterz i brewiarz albo godzinki maryjne, ale i te księgi nie w tłumaczeniach na języki narodowe".
Jeszcze w połowie XII wieku heretyków nie ści­gano systematycznie. Sytuację zmieniły dopiero uchwały synodu awiniońskiego z 1209 i czwartego
136
soboru laterańskiego z 1215 roku, które zobowiązały władze świeckie do karania heretyków, przy czym zde­maskowany heretyk miał być przekazywany świec­kiemu ramieniu sprawiedliwości dla stosownego uka­rania - animadversio debita.
Polecono wówczas biskupom powołać tak zwa­nych świadków synodalnych, którzy mieli za zadanie śledzić w swoim otoczeniu podejrzane spotkania, kno­wania i wystąpienia głównych kacerzy, a o wynikach tych inwigilacji donosić biskupowi. Na urząd ten powoływani byli prawowierni, powszechnie darzeni szacunkiem mężczyźni, którzy przeważnie pełnili funk­cje w niższych świeckich instancjach sądowych i cie­szyli się autorytetem. Do świadków synodalnych moż­na było też złożyć donos, a oni musieli rozpatrzeć go i osądzić, czy ma on jakieś podstawy. W tym celu powoływali tak zwany sąd synodalny, składający się z ławników synodalnych i przewodniczącego -przeważnie biskupa danej diecezji. Ławnicy wyda­wali wyrok, a przewodniczący prawomocnie go ogła­szał.
W 1227 roku synod w Narbonne uzupełnił uchwały awioniońskie o zapis, że świadkowie syno­dalni mieli stanowić odtąd stałą instytucję w gminach i być podporządkowani miejscowemu proboszczowi.
Inkwizycja najpierw uzupełniała sąd biskupi. Po­tem wyparła go całkowicie. Stała się instytucjąpapie-ską, na rzecz której zaczęło działać także sądownic­two świeckie. Poprzez instytucję inkwizycji Kościół utrwalił pozycję najwyższego autorytetu i faktycznej
137
siły w chrześcijańskim państwie. Papież przez instytu­cję inkwizycji de facto miał władzę totalitarną.
Monarchowie europejscy dość szybko przyjęli ustawodawstwo soboru laterańskiego IV z 1215 roku. Cesarz Fryderyk II w 1220 roku, a król Ludwik VIII w 1226 roku uznali biskupi obowiązek wykrywania i sądzenia heretyków, a także zobowiązanie władzy świeckiej do wymierzania odpowiedniej kary. Fryde­ryk II w ogłoszonym w 1224 roku w Padwie edykcie dla Lombardii nakładał surowe kary dla heretyków "oszczędzonych" przez Kościół i po raz pierwszy wprowadzał karę śmierci przez spalenie na stosie dla heretyków "zatwardziałych i recydywistów". Pozba­wiał również praw publicznych i honorowych wszyst­kich ich potomków do drugiego pokolenia włącznie, z wyjątkiem dzieci, które zadenuncjowały własnych rodziców. W 1231 roku przepisy te objęły Sycylię, a od 1232 roku całe cesarstwo.
Synod biskupów francuskich w Tuluzie w 1228 roku zajął się wykorzenianiem herezji w Langwedo-cji. Zdefiniował także trzy rodzaje kar wymierzanych heretykom: lekką pokutę (post, modlitwę, jałmużnę, pielgrzymkę) po udzieleniu rozgrzeszenia - dla dobro­wolnie zgłaszających się i przyznających do winy; wię­zienie - nawracającym się wyłącznie ze strachu przed śmiercią; ekskomunikę i przekazanie władzy świec­kiej - zatwardziałym heretykom i recydywistom. Cała dorosła ludność Langwedocji została zobowiązana do publicznego potępienia herezji oraz przysięgi na wierność Kościołowi. Na mieszkańców nałożono
138
obowiązek denuncjacji heretyków oraz występowa­nia w charakterze świadka na ich procesach.
Za rok narodzin inkwizycji w południowej Fran­cji uznaj e się rok 1231. Kolmerw"Adcapiendas vul-pes" tak oto zdefiniował inąuisitio haereticae pravita-tis - procedurę inkwizycyjną: "O inkwizycji przeciw­ko heretykom można zatem mówić tylko tam, gdzie sędzia, wydelegowany przez papieża czy też później przez biskupa wyłącznie do zwalczania herezji, zajmuje się w sposób czasowo nie ograniczony ściga­niem heretyków. Zarówno śledztwo, jak i właściwą rozprawę aż do wydania ostatecznego wyroku przeprowadza on przy tym sam i samodzielnie. W śledztwie stara się ustalić stan faktyczny za pomo­cą racjonalnych środków rozpoznania. W procesie maj ą zastosowanie «zasady postępowania z urzędu» oraz «zasada rozeznania»".
W 1232 roku synod w Melun zlecił sprawowa­nie inkwizycji w południowej Francji zakonowi domi­nikańskiemu. Rok później papież Grzegorz IX (1227-1241) bullami "Ule humani generis" i "Licet ad capien-dos" ustanowił dominikanów inkwizytorami dla Fran­cji i sąsiednich obszarów. Natomiast datę 1231 roku uważa się za początek inkwizycji papieskiej. Wtedy to papież Grzegorz IX w "Excomunicamus et anathe-matisamus" zebrał i potwierdził ustawy antyheretyc-kie z Werony, Soboru Laterańskiego IV, synodów w Awinionie i Tuluzie, podnosząc je do rangi prawa kanonicznego powszechnie obowiązującego w Kościele. Podkreślił, że śledztwo, proces i wyrok
139
w sprawach o herezję podlegają wyłącznie kompe­tencji władzy kościelnej, której władze świeckie po­winny służyć pomocą techniczną. Uściślił też przepis prawa kościelnego o "należnej karze" za herezję -za taką uznał karę śmierci na stosie. Zarządzenie se­natu rzymskiego, wpisane do papieskich regestrów, ustaliło, że władza świecka ma osiem dni na wykona­nie "należnej kary". To wtedy ustalono zasadę, że denuncjatorom należy przekazać trzecią część skon­fiskowanego majątku heretyka, a z miasta należy wypędzić wszystkich jego zwolenników. Konstytucja papieska Grzegorza IX dodała też zakaz publicznych i prywatnych dyskusji ludzi świeckich o wierze, zakaz pogrzebu katolickiego dla straconych herety­ków, karę dożywotniego więzienia dla żałujących heretyków oraz zakaz odwoływania się do wyższej instancji.
Te decyzje papież potwierdził jeszcze raz w 1235 roku. W ostatnich latach jego pontyfikatu in­kwizycja działała już w pełni. Ożywioną działalność prowadziła we Francji, Italii, w Niemczech, Nider­landach i północnej Hiszpanii. Grzegorz IX ustanowił specjalnych pełnomocników dla okolic szczególnie za­grożonych herezją, takich jak Toskania, Lombardia, Niemcy.
Postanowienia Soboru Laterańskiego IV, a wcześniej dekretu "Ad abolendam" powierzały in-ąuisitio, czyli poszukiwanie i badanie heretyków, miej­scowym biskupom. Natomiast Grzegorz IX (1227-1241) mianował się najwyższym sędzią, do którego
140
rozstrzygnięć odwoływała się biskupia inkwizycja. To prawo przejęli wszyscy jego następcy.
Papieże rzadko rozstrzygali sami. Swe kompe­tencje powierzali najczęściej odpowiednio przygoto­wanym do tego ludziom - byli to wyposażeni w peł­nomocnictwa papieskie sędziowie delegowani. Po raz pierwszy Grzegorz IX delegował swych przedstawi­cieli do Ratyzbony w 1231 roku, zaopatrzył ich w list "Ule humani generis" -pismo polecające do przeora tutejszego klasztoru dominikanów. Dwa lata później podobni sędziowie delegowani zostali przez Grzego-ra IX i skierowani na ziemie Langwedocji. Tak naro­dziła się średniowieczna inkwizycja papieska.
Papież wybierał inkwizytorów spośród domini­kanów i franciszkanów, a także cystersów. Śluby ubó­stwa i posłuszeństwa, jakie składali w zakonach, mia­ły dawać pewność, iż nie ulegną oni ani ambicjom oso­bistym, ani chęciom zysków lub wpływowi władz świeckich. Wykształceni, znani z absolutnego podpo­rządkowania się Stolicy Apostolskiej, jako zakonnicy nie związani z lokalnymi społecznościami, do których ich wysyłano, za to znani i powszechnie szanowani jako kaznodzieje i spowiednicy, stali się idealnymi kandy­datami na inkwizytorów. Wybierano tylko doświad­czonych zakonników, którzy musieli ukończyć co naj­mniej 40 lat, by zostać inkwizytorami. Już jednak pierwsze pokolenie inkwizytorów pokazało, jak spra­wowana przez nich władza może się w przeraźliwy sposób okazać podatna na nadużycia, zwłaszcza jeśli dostanie się w ręce ludzi, którym za kwalifikacje star-
141
cza obsesja na punkcie herezji. Przewyższyli ich zaś ci, którzy do dziś cieszą się złą sławą najstraszliw­szych morderców w imieniu Chrystusa: Konrad z Mar-burga, Robert le Bourge, Deza, Torąuemada i Val-des.
Pierwszy podręcznik inkwizytora wyszedł spod pióra Bernarda Gui (1261-1331)- dominikanina, in­kwizytora w diecezji Tuluzy, a w końcu biskupa od roku 1323. Była to "Practica inąuisitionis haeretice pra-vitatis" (Praktyka inkwizycji heretyckiej nieprawości). Potem pojawiły się kolejne, wśród nich "Krótki podręcznik dla inkwizytorów w Carcasonnes" z lat 1248-1249 czy Mikołaja Eymeryka "Directiorum Inąuisitorum". Pouczały one, że inkwizycja, przy ca­łym swym surowym aparacie sprawiedliwości, miała przede wszystkim działać w duchu miłosierdzia trybu­nałów pokuty. Inkwizytorzy, ścigając i tępiąc herezje, mieli za zadanie głównie ratowanie dusz. Mieli być nie tylko sędziami, ale jednocześnie i w wyższym znacz­nie stopniu - spowiednikami. Różniło ich jeszcze jed­no od sędziów świeckich: gdy ci zajmowali się tym, co oskarżony uczynił, inkwizytorzy nie oceniali wy­łącznie czynów, lecz uzurpowali sobie prawo sięgania do serc i myśli.
Doświadczenia pierwszej dekady inkwizycji pa­pieskiej zostały zebrane w postanowieniach synodu w Tarragonie w 1242 roku. Jego kanony skrupulatnie zdefiniowały zakres znaczeniowy "herezji". Za "here­tyka" został uznany nie tylko ten, kto "trwa uparcie w błędzie", ale także ten, kto akceptuje zasłyszane
142
poglądy heretyków (tzw. "wierzący") lub uczestniczy w ich nabożeństwach ("podejrzany o herezję"), nie in­formuje o znanych sobie heretykach ("wzmacniający" herezję), udziela im kryjówki ("skrywający" herezję) lub gościny ("przyjmujący"), czy też wreszcie prze­ciwdziała zwalczaniu herezji ("obrońca"). Następnie synod zestawił cały szereg możliwych kar, zarówno
0 charakterze pokutnym (np. noszenie wyróżniające­go stroju, odbycie pielgrzymki), jak i kryminalnym (z karą śmierci włącznie).
Ogłoszona w 1252 roku przez papieża Innocen­tego IV bulla "Ad extirpanda" uznawała chrześcijań­skich innowierców za nie lepszych niż złodzieje i zbój­cy. Bulla ta nałożyła na władców obowiązek zmusza­nia wszystkich heretyków do tego, by przyznali się do winy i zdradzili współwyznawców oraz nakazywała wykonywanie wyroku śmierci na osobach uważanych za winne - w ciągu pięciu dni. Ustanawiała ona stałe trybunały inkwizycyjne we wszystkich diecezjach. Przyzwoliła też na stosowanie tortur podczas przesłu­chań. Zbierająca i kodyfikująca wszystkie wcześniej­sze rozporządzenia dotyczące zwalczania heretyków
1 herezji bulla papieża Innocentego IV z 1252 roku "Ad extirpanda" uznawana jest za końcowy etap for­mowania się inkwizycji.
W XIII wieku śmierć zadana ad maiorem Dei gloriam heretykom uzyskała oficjalne błogosławień­stwo Kościoła ustami Tomasza z Akwinu, "doctora angelicusa", który w roku 1323 został kanonizowany, w XVI wieku dzięki decyzji Piusa V otrzymał tytuł
143
doctora Ecclesiae, a u schyłku XIX wieku stał się z woli Leona XIII główną postacią w dziejach nauk kościelnych i patronem wyższych uczelni katolickich. W podstawowym dziele tomizmu, głównego kierunku w filozofii chrześcijańskiej, "Sumnia teologica" - książ­ce, która uchodziła za powstałą z inspiracji Ducha Świętego i która podczas soboru trydenckiego spo­czywała na ołtarzu obok Biblii - napisał: "Co się tyczy kacerzy, ci dopuścili się takiego grzechu, który uspra­wiedliwia to, iż nie tylko zostają wyklęci przez Kościół, ale także poprzez karę śmierci usunięci z tego świata. O wiele większą jest bowiem zbrodnia zafałszowania wiary, którą żyj e ludzka dusza, niż sfałszowanie pieniędzy, służących życiu doczesnemu. Skoro zatem fałszerzy pieniędzy albo innych złoczyń­ców zgodnie z prawem natychmiast spotyka śmierć z wyroku władców świeckich, tym bardziej upraw­nione jest usuwanie ze wspólnoty kościelnej kacerzy, ledwo zostanie im dowiedzione kacerstwo, a prócz tego słuszne sąegzekucje tychże".
Wolter obliczył, że w imię wiary 9.468.800 chrześcijan straciło życie za sprawą innych chrześci­jan. Większość z nich to ofiary inkwizycji. Dla wielu ludzi inkwizycja to synteza wszelkiego zła w Koście­le, symbol nietolerancji w ogóle, antyteza wolności.
Nie jest rzeczą łatwą wydać obiektywny osąd historyczny o inkwizycji. Nie ulega wątpliwości, że była ona - najłagodniej mówiąc - rażącym wyrazem braku tolerancji wobec ludzi wyznających poglądy od­mienne od katolickich - tak chcieliby jądziś widzieć
144
teologowie Kościoła. Największym wrogiem inkwi­zycji była wolność, wolna myśl, wolna nauka, wolne sumienie. Inkwizytor chciał Kościoła totalitarnego, w którym wolność musiała być zastąpiona posłuszeń­stwem i ślepym, nawet na przekór sumieniu, podpo­rządkowaniem się.
Teologowie katoliccy odpowiedzialność za in­kwizycję zrzucają wyłącznie na średniowieczną hie­rarchię kościelną, która w tej materii nawiązała współ­pracę ze średniowiecznymi władcami politycznymi i włączyła do kościelnego prawa elementy przymusu i represji, tak przecież obce duchowi Ewangelii. To ludzie Kościoła są winni, a nie Kościół - mówią także i dziś, kiedy Jan Paweł II u progu III tysiąclecia chce przeprosić świat za zbrodnie w imieniu Kościoła. Cóż, można i tak, Kościół katolicki jest niezrównanym mi­strzem hipokryzji.
Z dziewięciu papieży zasiadających w Watyka­nie w latach 1555-1591 ośmiu było poprzednio in­kwizytorami. Wiedząc, że gorliwa działalność inkwi­zytorska toruje drogę do najwyższych godności i do­chodów kościelnych, biskupi i inkwizytorzy prześci­gali się w akcji palenia książek, prześladowania uczo­nych i posyłania na stosy wszystkich tych, którzy ośmielili się myśleć i czuć inaczej niż głosiła to oficjal­na doktryna katolicka.
Jedno jest pewne. Wbrew temu, co się oficjal­nie głosi, niestety wszystkie podstawy ideowe średnio­wiecznej inkwizycji pozostały po dziś dzień żywe i ak­tualne w Kościele rzymskokatolickim. Nie płoną dziś
145
stosy ani nikogo nie poddaje się fizycznym torturom, ale nadal istnieje średniowieczny trybunał inkwizycyj-ny, niegdyś zwany Congregatio Sanctae Inąuisitionis Haereticae Pravitatis, dziś natomiast krócej: Congre­gatio Sancti Officii i tak jak kiedyś, przewodzi temu zgromadzeniu sam papież.
Nie wiemy do dziś, ile było wydanych wyro­ków inkwizycji, jakie były proporcje między karami. Zachowały się tylko fragmentaryczne dane, a Stolica Apostolska nie chce nikomu, kto chciałby zgłębić ten problem, udostępniać swych archiwów.
Wiemy na przykład, że Bernard Gui w XIII wieku w ciągu szesnastu lat swojej działalności inkwizytor­skiej orzekł winę w stosunku do 930 oskarżonych przez siebie osób. Spośród nich 42 osoby zostały wy­dane w ręce świeckie dla egzekucji (trzy dalsze wy­roki nie zostały wykonane, gdyż oskarżeni uciekli), a 307 osób zostało ukaranych więzieniem.
Bernard de Caux w latach 1245-46 prowadził dochodzenie inkwizycyjne w okolicach Lauragais i La-vour w Langwedocji. Pod jego kierownictwem prze­słuchano łącznie 5.471 osób, 23 winnych zostało ska­zanych na więzienie, 184 otrzymało kary pokutne
Zachowane z drugiej połowy XIII wieku archi­walia dochodzeń inkwizycyjnych w Tuluzie wskazują, że będące ich wynikiem orzeczenia kary śmierci sta­nowiły w tym czasie l procent ogólnej liczby wyro­ków, zaś wyroki dożywotniego więzienia - 15 pro­cent.
146
Inkwizycja hiszpańska
W XII i XIII wieku chrześcijańscy władcy Hisz­panii godzili się na współistnienie różnych grup naro­dowościowych i religijnych. Na Półwyspie Iberyjskim obok katolików mieszkali żydzi i muzułmanie. Począt­kowa tolerancja ustąpiła jednak miejsca hasłom do­magającym się wprowadzenia przepisów segregacyj-nych, a nawet przymusowego chrztu niewiernych.
Jurysdykcja średniowiecznych inkwizytorów nie obejmowała wyznawców judaizmu ani islamu. Z defi­nicji bowiem dotyczyła jedynie oskarżeń o herezję, a więc zamykała się wyłącznie w gronie ludzi ochrzczo­nych. Żydów i muzułmanów mogła objąć jedynie w oparciu o postawiony im zarzut wspierania czy upra­wiania czarów - co też miało miejsce.
Inkwizycja obejmowała jednak żydów i muzuł­manów, którzy pod przymusem przyjęli chrześcijań­stwo i stali się "nawróconymi" czyli "conversos". Sta­ło się to na progu czasów nowożytnych. Wtedy naro­dziła się inkwizycja hiszpańska.
Jeżeli żyd lub muzułmanin został ochrzczony, a następnie powrócił do swojego poprzedniego wy­znania, traktowano go już niejako wyznawcę juda­izmu czy islamu, lecz jako chrześcijanina-odstępcę. Kiedy żyd staje się heretykiem, zdefiniował trybunał w Pamiers w południowej Francji w 1320 roku przy okazji procesu niejakiego Barucha, ochrzczonego żyda, oskarżonego o potajemne praktykowanie swej
147
dawnej wiary: żyd staje się heretykiem, gdy przyjął chrześcijańską wiarę nie protestując publicznie prze­ciw użyciu siły, przy pomocy której zanurzano go w chrzcielnicy, a potem znów wrócił do judaizmu.
Hiszpania była terenem, w którym od lat czter­dziestych XV wieku oskarżenia oraz wystąpienia prze­ciw conversos zaczęły się mnożyć. Być może dlatego, że "nowi chrześcijanie" - moryskowie, jak nazywano ochrzczonych Maurów i marrani - jak nazywano ochrzczonych żydów - posiadali znaczne majątki i zajmowali wysokie stanowiska państwowe i kościel­ne. W Kastylii z marranów wywodziło się co najmniej czterech biskupów, kardynał Juan de Torąuenada (stryj pierwszego generalnego inkwizytora), trzech sekretarzy królewskich, wielcy mistrzowie rycerskich zakonów. W Aragonii niemal cała arystokracja rodo­wa miała związki krwi z marranami. Pięć najwyższych stanowisk państwowych w tym królestwie zajmowali "nowi chrześcijanie", a krew żydowska płynęła nawet w rodzinie matki Ferdynanda V Katalońskiego. Byli dla inkwizycji smakowitym kąskiem.
W 1449 roku wybuchły w Toledo zamieszki an­tysemickie. Wydano wówczas tzw. Sentencję-Statut, który zabraniał konwertytom zajmowania jakichkol­wiek urzędów w mieście i występowania w sądzie przeciw "starym chrześcijanom". Dwa lata później, mimo początkowych sprzeciwów niektórych bisku­pów, a także papieża Mikołaja V, król Kastylii Jan II zatwierdził Sentencję - Statut, bo chciał zdobyć
148
poparcie "starych chrześcijan" w toczącej się wojnie domowej.
149
W 1462 roku król Kastylii Henryk IV (1454-1474) mianował pierwszych w historii kastylijskich in­kwizytorów. Ich siedzibą było Toledo. Gdy zmarł, "nowi chrześcijanie" opowiedzieli się przeciw Izabeli I Katolickiej i Ferdynandowi V Katolickiemu. Para królewska wygrała jednak wojnę domową zwycięską bitwą pod Toro i zaraz potem przystąpiła do ener­gicznej pacyfikacji zjednoczonego królestwa. Powo­łana przez nich specjalna komisja śledcza ustaliła, że wielu wpływowych marranow sewilskich uczestniczyło w tajnych zebraniach, na których wraz z żydami speł­niali praktyki judaistyczne (zjawisko to było zresztą rozpowszechnione wśród "nowych chrześcijan" całej Andaluzji i Kastylii). Wyniki śledztwa komisji stały się pretekstem do zwrócenia się z prośbą do papieża
0 powołanie inkwizycji.
Tak też się stało. W 1477 roku królowa Izabela
1 jej mąż Ferdynand zwrócili się do papieża Sykstusa IV (1471-1484) z prośbą o wydanie specjalnej bulli powołującej do życia inkwizycję, co ten uczynił l li­stopada 1478 roku ogłaszając bullę "Exigit sincerae devotionis affectus". Papież przyznał władcom Hisz­panii przywilej powoływania inkwizytorów i określił zasady funkcjonowania inkwizycji ograniczając jej prawa do sądzenia jedynie chrześcijan. Wybór inkwi­zytorów pozostawił monarchom. Na siedzibę inkwi­zycji wybrano Sewillę. Pierwszymi inkwizytorami mia­nowano dominikanów Juana de San Martin i Miguela de Morilo. W połowie października 1480 roku inkwi­zytorzy przystąpili do pracy. Rok później wykonano
150
Sztandar inkwizycji hiszpańskiej
pierwszy wyrok śmierci. Pierwsza egzekucja, tzw. auto da te, na judaizujacym marranie, odbyła się 6 lutego 1481 roku.
151
W 1482 roku powołano nowe trybunały w Cor-dobie, a rok później w Ciudad Real i Jaen. W 1483 roku Ferdynand i Izabela powołali do życia Cosejo de la Suprema y General Inąiusicion (Rade Najwyż­szej i Generalnej Inkwizycji) - co przyczyniło się do przekształcenia instytucji kościelnej w państwową, królewską. Było to jedno z ministerstw ówczesnego królestwa Hiszpanii - obok Rady Państwa, Finansów, Kastylii i Aragonu. Prezydentem został mianowany Thomas de Torąucmada i to on opracował pierwsze instrukcje, którymi miały się kierować w swojej pra­cy wszystkie lokalne trybunały hiszpańskiej inkwizy­cji. Rada wymagała od nich wysyłania sprawozdań ze wszystkich dochodzeń, a od początku XVII wieku za­strzegła sobie prawo wydawania wyroków.
Równolegle Ferdynand odnowił inkwizycję w Aragonic, przecinając natychmiast jakiekolwiek wię­zy łączące ją z władzą kościelną (papieską, biskupią czy zakonną), a podporządkowując jąściślc koronie. l 7 października 1483 roku mianował Torqucmadę Generalnym Inkwizytorem Aragonu, Walencji i Kata­lonii, łącząc ostatecznie aragońskąi kastylijskąinkwi­zycję pod jednym zwierzchnictwem, sprawowanym przez królewskiego ministra. Torąuemada opracował w 1484, 1485, 1488 i 1498 roku ściśle tajne instruk­cje, które określały zasady finansowania i organizacji trybunałów inkwizycji (przetrwały one z niewielkimi modyfikacjami aż do XIX wieku!). Torąuemada na stos i męki wysłał kilka tysięcy ludzi. Do 1498 roku 8.800 ludzi spalono z jego polecenia żywcem, 6.500
152
na portretach, 90.000 ukarano pokutą różnego ro­dzaju. Na jego usługach było około 20 tysięcy szpie­gów - denuncjantów inkwizycji, zwanych familiares. Więzienia mianowano domami świętymi - casas san-tas.
Za czasów drugiego generalnego inkwizytora, dominikanina Diego Dezy (1499-1506) spalono żyw­cem l .664 osoby, na portretach 832, skazano na po­kutę prawie 53.000 ludzi. Za czasów trzeciego gene­ralnego inkwizytora, kardynała Franciszka Ximenes de Cisneros (1507-1517) spalono żywcem 2.536 osób, na portretach l .368, pokutą ukarano prawie 48.000.
Szczególnie groźna była inkwizycja hiszpańska w pierwszych latach swej działalności. Izabela i Ferdynand uczynili z niej narzędzie despotyzmu politycznego. Używali jej me tylko do karania herezji, ale do zniweczenia przywilejów szlachty, a nawet wy­ższego duchowieństwa. Liczba procesów, masowe aresztowania, tortury, surowe wyroki, konfiskaty mie­nia i egzekucje wywołały zdziwienie nawet samego pa­pieża. 18 kwietnia 1483 roku papież Sykstus IV wy­dał bullę potępiającą inkwizycję w Aragonii, lecz wskutek nacisków Ferdynanda V szybko jąodwołał.
W 1492 roku edykt królewski nakazał wszyst­kim żydom w ciągu jednego roku opuszczenie Hisz­panii. By pozostać w tym kraju, wielu z nich zdecy­dowało się przyjąć chrzest. Ta grupa "nowych chrze­ścijan" stała się najbardziej narażona na podejrzenia o potajemne dalsze praktykowanie dawnej wiary.
153
Maurowie na opuszczenie Hiszpanii otrzymali zaled­wie trzy miesiące.
Madryt (1680) - spalenie 50 osób żywcem -egzekucja z udziałem Króla Karola II i jego małżonki
154
Od 1500 roku stosowano w Hiszpanii tzw. "edykt wiary", czyli ogłoszenie ekskomuniki wszyst­kich, którzy zatająherezję - swoją lub cudzą. To spo­wodowało lawinę denuncjacji, a zwłaszcza samooskar-żeń i dochodzeń. Inkwizycja hiszpańska wydała w la­tach 1550-1800 około 3-4 tysięcy wyroków śmierci na ponad 200 tysięcy dochodzeń, z tego cztery piąte w ciągu pierwszych 30 lat działalności. Wobec innych stosowano np. konfiskatę mienia, uwięzienie, wygna­nie, chłostę, galery, odbycie pielgrzymki czy noszenie wyróżniającego stroju.
W 1559 roku wprowadzono w Hiszpanii indeks ksiąg zakazanych, a temu wydarzeniu towarzyszyła akcja kontroli ksiąg w bibliotekach kościelnych i w zbiorach prywatnych. Kontroli poddawano także obrazy, sztychy, a także wszelkie przedmioty zawie­rające motywy o treściach religijnych lub moralnych.
W Hiszpanii obserwowano szczególne naduży­cia inkwizycji, która uległa wpływom rządowym. Pa­pieże ponawiali protesty, wciąż kasowali wyroki try­bunałów hiszpańskich, np. Innocenty VIII (1484-1492) skasował do 200 wyroków w ciągu jednego roku, Aleksander VI (1492-1503) 250 w 1498 roku. Zaś Paweł II (1464-1471), Pius IV (1559-1565), Grzegorz XIII (1572-1585), Innocenty XII (1691-1700) bezustannie zajmowali oporną wobec roszczeń rządu hiszpańskiego pozycję. Różnica zdań była tak wielka, iż doprowadziła do ostrego sporu i w Hiszpa­nii rząd ośmielił się zaprowadzić cenzurę, nie ogłaszał dokumentów papieskich, posunął się aż tak daleko,
155
iż groził śmierciątym wszystkim, którzy pomocy Rzy­mu wzywali. W 1509 roku nowy edykt rządowy na­kładał karę śmierci za ogłaszanie w Hiszpanii aktów Stolicy Apostolskiej, skierowanych przeciwko inkwi­zycji. Doszło wreszcie do tego, że w roku 1519 pa­pież Leon X(1513-1521) wyklął, wbrew woli Karo­la V, wielkiego inkwizytora hiszpańskiego i wszyst­kich jego pomocników.
Oprócz heretyków i błądzących w wierze inkwi­zycja hiszpańska sądziła sprawy o czary, magię, wróż-biarstwo, wielożeństwo, sodomię, pederastię i wolne mularstwo.
Od połowy XVI wieku inkwizycja hiszpańska ulegała stopniowej biurokratyzacji, a jej działalność nasilała się jedynie w czasie specjalnych kampanii przeciw moryskom czy wyznawcom protestanty­zmu. W XVIII wieku znaczenie inkwizycji w Hiszpa­nii zaczęło maleć. Karciła tylko masonów, dwużeń-ców, bluźnierców i trudniących się czarami. Za trzydziestoletniego blisko panowania Karola III (1759-1788) tylko cztery osoby zostały spalone na stosie. Ostatnia egzekucja odbyła się w 1781 roku. Inkwizycja rozbłysła nieco po wybuchu rewolucji fran­cuskiej, kiedy Karol IV ogłosił edykt nakazujący trak­tować wszelkie druki rewolucyjne na równi z here­tyckimi.
Według księdza Loriente, autora historii inkwi­zycji, hiszpańska inkwizycja straciła 234 tysiące 526 ofiar, z czego blisko 10 tysięcy było spalonych "in efi-ge" (to znaczy w wizerunku, bo winowajcy uniknęli,
156
a palono przedstawiające ich lalki), zaś 206 tysiące 546 osób było skazanych na pokuty kościelne.
Obwiniony, który przyznał się do kacerstwa i został ukarany jedynie więzieniem czy pokutą, musiał przez pewien czas nosić suknię pokutną San-to-Benito. W suknię taką oblekano także skazanych na stos. Nawet zwłoki osób obwinionych o kacer-stwo wygrzebywano z ziemi i palono wraz z ich wize­runkami.
Po odkryciu Ameryki Hiszpania inkwizycję wprowadziła na podległych jej terenach - w Meksy­ku, Kartagenie i w Limie.
Inkwizycja portugalska powstała pół wieku później niż hiszpańska, a powodem jej powołania był masowy napływ do Portugalii najpierw conversos, a potem uciekających żydów. Począwszy od XVI wie­ku nowy portugalski władca Joao III zaczął aktywnie zabiegać na dworze papieskim o utworzenie inkwizy-cji w swoim kraju. Pierwsze auto da fe odbyło się w tym kraju w roku 1540. Działająca przez 220 lat do 1760 roku inkwizycja portugalska przeprowadziła 30 tysięcy procesów. W ich wyniku 1.175 osób zo­stało skazanych na śmierć (dalszych 633 spalono in effigio, czyli w "wyobrażeniu", tzn. spalono ich portret lub kukłę).
W drugiej połowie XVIII wieku inkwizycja hiszpańska zaczęła być postrzegana w Europie nie jako narzędzie walki z herezją, a jako wróg jakiejkol­wiek prawdy, wolnej myśli, kultury, nauki i sztuki.
157
"Morderczyni rozumu i dusicielka mądrości" została zlikwidowana 4 grudnia 1808 roku przez Józefa
Bonaparte, który jednocześnie skonfiskował jej ma­jątek. Wskrzeszona w 1814 roku przez Ferdynanda
158
VII, miała jeszcze przez pełne 20 lat działać, a raczej egzystować jako symbol hiszpańskiego oporu wobec jakichkolwiek zmian. Papież Pius VII w 1816 roku zatwierdził ponowne wprowadzenie inkwizycji hisz­pańskiej pod warunkiem, że nie będąjuż stosowane tortury, a kodeks kar zostanie złagodzony. Biskup Almerii Franciszek Ksawery Mier y Campilo został wielkim inkwizytorem monarchii. Jednak w 1820 roku Kortezy w nowej konstytucji odrzuciły inkwizycję. 15 lipca 1834 roku regentka Maria Krystyna w mie­niu Izabeli II rozwiązała inkwizycję ostatecznie. Do­bra inkwizycji zostały skonfiskowane na rzecz zaspo­kojenia długu krajowego.
Inkwizytorzy hiszpańscy
l.Thomas de Torąuemada (1420-1498) - do­minikanin, spowiednik królewski, pierwszy generalny inkwizytor (1483-1498). Napisał "Instrukcje", które stały się podstawową organizacją Świętego Oficjum przez cały czas jego istnienia. W latach 1452-1474 był przeorem klasztoru w Segowii. Karierą inkwizy-cyjną rozpoczął w 1480 roku jako inkwizytor trybu­nału w Sewilli. Od 1482 roku był zastępcą inkwizyto­ra Kastylii i Aragonii. Torąuemada inkwizycję hiszpańską zorganizował w formie policji ideologicz­nej. Stworzył sieć trybunałów. Napisał dla nich instruk­cje. 17 października 1483 roku papież Sykstus IV
159
specjalną bullą ustanowił "Consejo de la Suprema y General Inąuisicion" - radę będącą najwyższą in­stancją inkwizycji. Utworzył też nowy urząd - Gene­ralnego Inkwizytora, powierzając go właśnie Torąu-emadzie.
Odtąd inkwizycja w Hiszpanii była instytucją nie­zwykle scentralizowaną, rządzonąprzez potężniej szych od królów ludzi Kościoła.
Torąuemada poświęcił się inkwizycji bez resz­ty. Zrezygnował dla niej z oferowanej mu godności biskupa Sewilli. Wolał pozostać w habicie dominikań­skim. Gromadził za to ogromny majątek i otaczał się niezwykle liczną świtą. Jego ochrona liczyła 50 gwar­dzistów i 250 innych zbrojnych, a pałace lśniły przepychem i bogactwem większym od pałaców monarszych. Bał się otoczenia. Nie rozstawał się z amuletem z rogu jednorożca - wierzył w przesądy. Liczbę jego ofiar podajemy w "Kalendarium zbrod­ni". Kierował prześladowaniami żydów, muzułmanów i konwertytów. Tępił wszelki niezależny ruch intelek­tualny. Był głównym zwolennikiem wypędzenia żydów z Hiszpanii w 1492 roku. Pretekstem do wypędzenia był osławiony incydent "świętego dzieciątka z La Gu-ardia". Pięciu żydom i sześciu "coiwersos" zarzucono profanację hostii i ukrzyżowanie chrześcijański­ego dziecka, któremu wcześniej żywcem wydarto ser­ce. Te "wydarzenia" w niezwykły sposób zostały wy­korzystane propagandowo przez inkwizycję. W listo­padzie 1491 roku "winni" spłonęli na stosie. Jego nazwisko i działalność stały się symbolem inkwizycji
160
religijnej i nietolerancji. Pochowany został w klaszto­rze Santo Tomas w Avili.
2.Francisco Jimenez de Cisneros (1436-1517) kardynał, w latach 1507-1518 generalny in­kwizytor Kastylii. To za jego sprawą inkwizycja stała się w Hiszpanii silniejsza od władzy królewskiej.
3.Diego de Espinosa (1502-1572) - kardy­nał, w latach 1556-1572 inkwizytor generalny. Znany z niezwykle brutalnych praktyk. Jego postępowanie było przyczyną wybuchu powstania Morysków w Gra­nadzie w 1568 roku.
4.Antonio deZapeta Mendoza (1550-1635)
- biskup Kadyksu i Pampeluny, wicekról Neapolu, w latach 1627-1632 inkwizytor generalny
S.Bartolone de Medina (zm. 1580) - domini­kanin, teolog, profesor Uniwersytetu w Salamance. W procesie inkwizycyjnym oskarżył Luisa de Leona (1528-1591)- augustianina, filozofa i hebraistę, pro­fesora teologii na Uniwersytecie w Salamance. De Leon - niezwykle zdolny, już w wieku 34 lat objął najbardziej cenioną katedrę uniwersytecką, co przy­sporzyło mu niemało wrogów, którzy oskarżali go przed inkwizycją. Główne zarzuty wobec Luisa de Le­ona dotyczyły przedruku Biblii. Posądzony o sympa­tie dla judaizmu został w 1572 roku aresztowany i osa­dzony na pięć lat w więzieniu inkwizycji. Ostatecznie uwolniony został od zarzutów.
ó.Diego de Simancas (druga połowa XVI w.)
- biskup. Znawca prawa i uczony na służbie inkwizy­cji. Twierdził między innymi, że dzieci heretyków
161
powinny utrzymywać się z żebractwa. Działał głównie wYalladolid.
T.Diego Sarmiento de Yalladares - biskup Oviedo i Plasencji. Audytor Roty Rzymskiej, w la­tach 1669-1695 inkwizytor generalny, przewodniczący Rady Kastylii.
S.Alonso de Manriąue (zm. 1538) - biskup Badajoz, Kordoby i arcybiskup Sewilli, kardynał, w latach 1523-1538 inkwizytor generalny. Jego pod­stawowym celem była chrystianizacja Morysków. Po­padł w niełaskę Karola V. Jego upadek był jednocze­śnie końcem "tolerancji" w Hiszpanii.
9.Diego Rodriguez Luceno - od 1499 roku inkwizytor w Kordobie. Niezwykle skorumpowany i dopuszczający się wielu nadużyć. Brutalny, szafują­cy wyrokami śmierci pod byle zarzutem. Twierdził, że dziełem jego życia jest walka z wrogami chrześcijań­stwa. Oskarżył między innymi arcybiskupa Granady Fernando de Talavera o sprzyjanie judaizmowi.
lO.Gaspar de Quiroga (1510-1594) - biskup Cuenca i Toledo, w latach 1573-1594 inkwizytor ge­neralny. Za jego rządów sporządzono w Hiszpanii In­deks Ksiąg Zakazanych, składający się z dwóch czę­ści:
- ksiąg całkowicie zakazanych,
- ksiąg przeznaczonych do "oczyszczenia",
ll.Fernando de Yaldes (1483-1568) - biskup Huelra i Oviedo, arcybiskup Sevilli, w latach 1547-1566 inkwizytor generalny i przewodniczący Rady
162
Kastylii. W 1561 roku napisał "Nowe instrukcje" dla Świętego Oficjum określające praktykę postępowa­nia inkwizycyjnego oraz katalog kar. To za jego spra­wą rozpoczął się najsłynniejszy w dziejach Kościoła proces inkwizycyjny, w którym oskarżono bardzo wy­sokiej rangi hierarchę - arcybiskupa Toledo Bartolo-me de Carranzę de Micandę (1503-1576). Arcybi­skup Carranza, dominikanin, teolog, był przedstawi­cielem Hiszpanii na Soborze Trydenckim. Był głową Kościoła w Hiszpanii. 22 sierpnia 1559 roku areszto­wany został przez sędziów inkwizytorów. Uznano, że w "Komentarzach do Katechizmu chrześcijańskiego", których autorem był arcybiskup, zawarte zostały po­glądy heretyckie. Proces ciągnął się przez 17 lat, po­czątkowo w Hiszpanii, a później w Rzymie. W pro­cesie brali udział kardynałowie - pretendenci do tronu papieskiego, popadając zresztą w konflikty między sobą. Sam proces stał się okazją do załatwienia roz­grywek między papieżem Piusem V a królem Filipem II. Ostatecznie arcybiskupa skazano, zawieszając go na 5 lat w prawach arcybiskupich i duszpasterskich, Carranza jednak wkrótce zmarł.
12.Melchior Cano (1509-1560) - dominika­nin, oskarżyciel w procesie inkwizycyjnym arcybisku­pa Carranzy. Także uczestnik Soboru Trydenckiego. Wsławił się obroną przywilej ów korony hiszpańskiej. W 1555 roku napisał memoriał krytykujący doczesną władzę papieży. Dzieło to powstało na polecenie Karola V. Papież Pius IV nakazał Cano stawienie się w Rzymie przed trybunałem inkwizycyjnym.
163
Inkwizycja hiszpańska stanęła w jego obronie. Jego dzieło, choć skierowane przeciwko papieżowi, nie zo­stało umieszczone na hiszpańskim indeksie ksiąg za­kazanych.
13.Antonio Salazar y Frias - inkwizytor try­bunału w Logrono. W 1611 roku zajął się tzw. "spra­wą czcicieli diabła" w regionie Zugarramurdii w Na-varze. Był znakomitym znawcą tego terenu. Dokład­nie orientował się w miejscowych stosunkach. Stąd mógł zakwestionować prawdziwość relacji dotyczą­cych czarów. W wyniku jego zeznań większość spraw o czary zostało umorzonych przed trybunałem inkwi-zycyjnym. Od 1614 roku w Hiszpanii praktycznie za­przestano polowań na czarownice.
14.Juan Yalle de Alvarado - inkwizytor, któ­ry w latach 1609-1610 badał sprawę czarów w re­gionie Zagarramurdi. W toku tego dochodzenia odbyło się jedyne w dziejach hiszpańskiej inkwizycji auto da fe z udziałem oskarżonych o czary. 11 osób skazano na śmierć. Liczbę uczestników auto da fe ocenia się na 30 tysięcy.
l S.Manuel Abad y La Sierna - inkwizytor ge­neralny w latach 1793-1794, chciał aby procedura in-kwizycyjna odpowiadała procedurze w sądownictwie świeckim. Został zdymisjonowany przez Karola IV.
ló.Francisco Antonio de Lorenzana - inkwi­zytor generalny w latach 1794-1797.
17.Roman de Arce y Reynoso - inkwizytor generalny w latach 1798-1808. Podał się do dymisji, gdy Francuzi znieśli inkwizycję w Hiszpanii i ogłosili
164
przejęcie jej majątku na skarb państwa.
IS.Miguel Toranzo - dawny inkwizytor. To z jego rozkazu schwytano, osądzono i skazano na śmierć Juana (Cayetano) Ripollę, ostatniego w Euro­pie heretyka (śmierć 26 lipca 1826 roku). Jego ciało umieszczono w pomalowanej beczce i wrzucono do rzeki.
19.Simon Lopez - arcybiskup. Podjął po roku 1823 próbę odrodzenia inkwizycji. Powołał w Wa­lencji tzw. radę wiary (junta de fe), mianując się jej prezydentem.
20.Dominik Diego Deza (patrz kalendarium zbrodni)
21.Inkwizytorami w Hiszpani byli także między innymi: Mexia, Yanez, Yaguer i Ortiz w 1530 roku prowadzący w Toledo sprawy o czary.
Inkwizycja w Polsce
Hiszpania to był jeden biegun inkwizycji euro­pejskiej. Na drugim biegunie była Polska. Pierwsi stali inkwizytorzy na ziemiach polskich zostali mianowani dopiero przez papieża Jana XXII (1316-1334) w roku 1318. Było to bardziej działanie rutynowe niż faktycz­na potrzeba, bowiem większość ustaw synodalnych z XIII i XIV wieku na temat herezji milczała, podob­nie jak o herezji nie donosiło przed Janem Długoszem dziejopisarstwo polskie.
165
Jednak na nienależących w owym czasie do Pol­ski ziemiach Śląska i Pomorza odbyło się kilka pro­cesów. Np. w 1315 roku w Świdnicy spalono na sto­sie 50 osób - były oskarżane o waldyzm.
Dla polskiego Kościoła dopiero husytyzm sta­nowił pierwsze poważniejsze wyzwanie doktrynalne. Król Polski i Litwy Władysław Jagiełło w edykcie wie­luńskim z 1424 roku uznał herezję po raz pierwszy w polskim prawodawstwie - za zbrodnię obrazy ma­jestatu i zobowiązał "starostów, rajców miast lub in­nych urzędników oraz wszystkich poddanych, czy to piastujących urzędy czy też nie, do pomocy w schwy­taniu heretyków, dla wymierzenia im kary "stosownej do rozmiarów ich występku". Papieska inkwizycja za­istniała więc w Polsce w średniowieczu stosunkowo późno i nigdy nie rozwinęła aktywności porównywal­nej z krajami zachodniej Europy. Podobnie było w czasach reformacji. Wprawdzie synody w Łęczycy (1527) oraz w Piotrkowie (1532) żądały od bisku­pów zastosowania surowych środków w walce z he-rezjąna wzór hiszpański, z ustanowieniem inkwizyto­rów we wszystkich diecezjach włącznie, w praktyce działalność inkwizycji była jednak mało widoczna. Ściganiem herezji zajmowały się nie sądy inkwizycyj-ne, lecz biskupie, spod których jurysdykcji wyłączo­no szlachtę w roku 1552. Działalność inkwizycji usta­ła ostatecznie za czasów Zygmunta Augusta. Ostatni inkwizytor - Melchior z Mościsk, zmarł w 1591 roku.
166
Instytucją nie uniwersalną, a lokalną, funkcjo­nującą na terenie Państwa Kościelnego była tzw. In­kwizycja Rzymska, którą 4 lipca 1542 roku papież Paweł 111(1534-1549) powołał do życia bullą "Licet ab initio". Tworzyło j ą sześciu kardynałów. Pierwszym jej generalnym inkwizytorem został kardynał Gian Pię­tro Carafa, zdecydowany przeciwnik jakiekolwiek kompromisu z protestantami. W 1555 roku został on papieżem - Pawłem IV (1555-1559), a ranga inkwi­zycji w strukturach Kościoła wzrosła. Inkwizycja Rzymska bardziej zbliżona była do tradycji inkwizycji średniowiecznej niż hiszpańskiej, odróżniało j ą też od tamtej, że wyroki ogłaszane były nie publicznie, a modo privato - czyli zainteresowanym stronom.
W 1588 roku papież Sykstus V (1585-1590) podniósł Inkwizycję Rzymską do rangi Kongregacji (jednej z piętnastu), której kompetencje ograniczały się bezpośrednio do Państwa Kościelnego. Głównym jej celem była walka z reformacją. Potem ustąpiła ona pola wewnętrznej dyscyplinie kościelnej, walce z bluź-nierstwem i bigamią. W XVII wieku blisko 40 pro­cent prowadzonych przez rzymski trybunał dochodzeń (podobnie jak wszystkich włoskich trybunałów) do­tyczyło oskarżeń o czary.
Pierwszy raz Inkwizycję Rzymską obalono w roku 1798, po raz drugi - po włączeniu Państwa Kościelnego do Cesarstwa Francuskiego w czasach Napoleona. Wskrzeszona po kongresie wiedeńskim stała się - zwłaszcza przy końcu ubiegłego wieku -bardziej doradczym niż wykonawczym organem
167
papieży w sprawach doktrynalnych (rolę wykonaw­czą w znacznej mierze przejęła Kongregacja Indek­su). W 1908 roku została przemianowana przez pa­pieża PiusaX(1903-1914)na Kongregacj ę Święte­go Oficjum, w roku 1965 ponownie - przez Pawła VI (1963-1978) na Świętą Kongregacj ę Doktryny Wia­ry. Rok później przez tego samego papieża został znie­siony Indeks Ksiąg Zakazanych (Kongregacja Indeksu powstała w 1571 roku za papieża Piusa V).
Kiedy dziś myślimy o inkwizycji, musimy pamię­tać, że nieomal cała Europa była przez wieki skąpana we krwi przelewanej z bezpośredniej inspiracji albo przynajmniej z pełną akceptacją katolickich władz du­chownych.
Kościół rzymskokatolicki przysporzył ludziom większych cierpień niż jakakolwiek inna religia. Gło­wą Kościoła był niejeden inkwizytor i jeszcze w roku 1867, za pontyfikatu Piusa IX (l 846-1878), dostąpił kanonizacji wyjątkowo okrutny inkwizytor hiszpański, Pedro Arbues. Myśląc o inkwizycji musimy też pa­miętać, że podstawowe prawa zagwarantowane w Deklaracji Praw Człowieka - powszechne równo­uprawnienie oraz wolność myśli, słowa i prasy, zwłasz­cza w kwestiach religijnych - zostały już w brewe Piusa VI (1775-1799) "Quod aliąuantum" z l O marca 1791 roku potępione jako "potworności". A w 1832 roku Grzegorz XVI (1831-1846) uznał wolność sumienia za "szaleństwo".
Vittorio Messori w "Czarnych kartach Kościo­ła", książce opublikowanej za pozwoleniem władzy
168
duchownej w Mediolanie w 1992 roku, a w Polsce w 1998 roku - obłudnie pisze: "Inkwizycja nie po­wstała jako instytucja przeciwna ludowi, lecz miała odpowiedzieć na jego wątpliwości. W społeczeństwie, dbającym przede wszystkim o zbawienie wieczne, herezja postrzegana była (począwszy od ludzi świa­tłych, a na niepiśmiennych skończywszy) jako zagro­żenie. (...) Dla ludzi średniowiecza heretyk był «wiel-kim zakazicielem», nieprzyjacielem zbawienia duszy, osobą, która ściągała boską karę na całe społeczeń­stwo. Dlatego dominikanin, jak to dokumentują przekazy źródłowe, który przybywał, aby heretyka odłączyć od społeczeństwa i unieszkodliwić, wcale nie był kimś «znienawidzonym», lecz przyjmowany był z ulgą i przy powszechnym poparciu". Czyż nie jest to szczyt hipokryzji? Szczególnie wobec faktu publicznego wyznania win i błędów Ko-ścioła w Dniu Pojednania, to jest 12 marca 2000 roku.
Wśród najcięższych grzechów Kościoła papież Jan Paweł II, który celebrował mszę w bazylice św. Piotra, wymienił podziały wśród chrześcijan, wojny religijne, nieufność i brak tolerancji wobec innych kul­tur i religii. "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie" -mówił Jan Paweł II. "Nawet jeśli sami nie ponosimy winy za grzechy przeszłości, bierzemy na siebie ciężar win popełnionych przez naszych przodków" - dodał. Głównym punktem liturgii była modlitwa wiernych, podczas której pięciu kardynałów i dwóch biskupów prosiło o wybaczenie najważniejszych win, a potem
169
zapaliło siedem lamp. Odpowiadał im sam papież. Grzech szerzenia wiary przemocą, czyli metodami sprzecznymi z Ewangelią, wyznał kardynał Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, którajest kontynuacją Świętej Inkwizycji. Za podziały w łonie chrześcijaństwa przepraszał przewodniczący Komitetu Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, kardynał Roger Et-chergaray. O grzechach antysemityzmu i prześlado­wania Żydów mówił kardynał Edward Idris Cassidy, przewodniczący Papieskiej Rady do spraw Popiera­nia Jedności Chrześcijan, w której skład wchodzi Ko­misja do spraw Kontaktów Religijnych z Judaizmem. Przypomniano też grzechy przeciwko prawom naro­dów i mniejszości etnicznych, przeciwko godności kobiety, przeciwko dzieciom - ofiarom nadużyć sek­sualnych. Wierni wypełniający bazylikę w Watykanie przyjmowali te słowa w absolutnym milczeniu. Na za­kończenie liturgii z ust Jana Pawła II padły słowa: "Nigdy więcej!".
Bez wątpienia był to akt historyczny. Po raz pierwszy papież wypowiedział słowa, na które ludz­kość czekała od wieków. Jednak prosił jedynie o prze­baczenie za grzechy popełnione przez chrześcijan w minionych wiekach wobec swych współbraci w wie­rze i wobec wyznawców innych religii. Nie poprosił o przebaczenie za grzechy popełnione przez Kościół - instytucję odpowiedzialną za powołanie inkwizycji, instytucję, która metody przemocy w realizowaniu swej misji uznała za prawo przynależne jej od Boga. I nie
170
wiem, czy kiedykolwiek doczekamy się takiego aktu skruchy.
171
„Jestem z Wami"
- słowa Chrystusa
Część II Kalendarium zbrodni
Autor i Wydawnictwo "Forum Sztuk" zaprasza­ją Czytelników do opracowania wspólnymi siłami "Księgi męczenników". Kościół od wieków prowadzi gruntowne badania nad przygotowaniem swojej księ­gi męczenników. Znane są dokładnie listy i życiorysy osób, które poległy za wiarę. Częściąz nich zajmuje się nawet specjalna kongregacja. Papież Jan Paweł II pełnymi garściami czerpie z bogactwa tych archiwów, uznając za błogosławione i święte tysiące osób.
Nikt nie prowadzi badań nad ofiarami Kościo­ła. Dziś trudno byłoby określić nawet w przybliżeniu liczbę ofiar. Od XVIII wieku pojawiały się informacje na ten temat. Początkowo naliczono się ponad 9.5 mi­liona ofiar. Przez całe stulecia przeciwników Kościoła torturowano, wieszano, palono na stosie. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku doliczono się już
172
11 milionów ofiar. Wszyscy zastrzegaj ą się, że dys-ponująjedynie szacunkowymi danymi. Historia nie oszczędziła archiwów watykańskich. Jan Paweł II podjął próbę rewizji historii Kościoła, którą chciał zakończyć przed Jubileuszem roku 2000. Zdecydo­wano się więc udostępnić uczonym archiwa Kongre­gacji Doktryny Wiary. Akta i zapiski inkwizycji gro­madzone były od samego początku. Wykorzystano je także do walki z heretykami. Gdy w 1559 roku lud rzymski wszczął rozruchy dla "uczczenia" śmierci znie­nawidzonego papieża Pawła IV, nowo wybudowany gmach Świętego Oficjum wraz z archiwami splądro­wano i spalono. W 1810 roku, gdy Rzym podporząd­kowany został Napoleonowi, akta inkwizycji na po­lecenie cesarza przeniesione zostały do Paryża. W la­tach 1815-1817 archiwa zgromadzone w Paryżu były gruntownie przejrzane przez przysłanego z Rzymu Ma­rina Mariniego. Większość akt zniszczono, a co po­zostało z powrotem zabrano do Rzymu.
Główne archiwum inkwizycji zawierało 4300 dokumentów i mieści się w dwóch salach. Zachowały się sprawozdania z posiedzeń rzymskiej inkwizycji, zgi­nęły natomiast niemal wszystkie odręczne dokumen­ty, odpisy i akta sądowe.
Naukowcom udostępniono przy tym tylko do­kumenty zgromadzone do lipca 1903 roku, tj. śmierci Leona XIII. Aby poznać zbiory archiwum inkwizycji należy przedstawić Kurii Rzymskiej listy polecające hierarchów lub uniwersytetów akceptowanych przez Kościół.
173
Nie udostępniono żadnych akt od czasu, kiedy papieże wydali walkę wszelkiej maści modernistom. Wielu jest zdania, że to ograniczenie czasowe w do­stępie do archiwów ma chronić Kościół przed posą­dzeniem współczesnej inkwizycji - Kongregacji Dok­tryny Wiary, że działa jak stara inkwizycja, posługu­jąc się jedynie nowymi metodami.
W Ewangelii wg. Świętego Mateusza (10:26) znajdziemy takie zdanie: "Nie bójcie się ich; albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego o czym by się dowiedzieć nie miano". Zapraszamy wszystkich naszych Czytelników do nad­syłania do Wydawnictwa wszelkich informacji o zbrodniach Kościoła. Byłoby prawdziwym wspól­nym osiągnięciem, gdyby w ciągu najbliższych lat przy­gotować specjalne wydawnictwo, w którym przed­stawilibyśmy kalendarium zbrodni i księgę męczenni­ków Kościoła. Prosimy o nadsyłanie krótkich infor­macji, z podaniem daty konkretnego wydarzenia i jego opisem. Interesująnas wszelkie przejawy ekstermi­nacji działalności Kościoła, także w sferze myśli, wszel­kie przejawy nietolerancji, używania przemocy, nie tylko fizycznej. Księgą tą objąć chcielibyśmy cały okres chrześcijaństwa bez jego podziału na wschod­nie i zachodnie. Wszystkie jego odłamy z jednego pnia się bowiem wywodzą.
Podejmujemy w ten sposób dzieło o wielkim historycznym znaczeniu. Korespondencję z Wydaw­nictwem prosimy prowadzić listownie lub elektronicz­nie. Podejmijmy wszyscy wielkie wyzwanie! Niech
174
poniższy zarys faktów będzie jedynie zaczątkiem tego przedsięwzięcia.
1130 - uwięzienie i spalenie żywcem na stosie Piotra z Bruis w Saint-Gilles.
1145 - śmierć w więzieniu w Tuluzie mnicha Henryka (założyciela sekty henrycjan).
1155 - powieszenie i spalenie jako heretyka Arnolda zBrescii.
1194 - usankcjonowanie kary śmierci za herezję w Hiszpanii.
1209 - masakra w Beziers. Wymordowano wszyst­kich mieszkańców miasta. Zginęło ponad 50.000 osób. Arnold Amalric - duchowny, za­pytany jak rozróżnić katolików od heretyków, powiedział: "Zabijcie wszystkich, Bóg swo­ich rozpozna!". Inspiratorem zbrodni był opat Aranard-Amaury.
1210-1212 - stracenie w Paryżu i Strasburgu więk­szości zwolenników Amalryka z Bene - alma-rykanów. Płonęli na stosie z rozkazu władz kościelnych. Prześladowały ich także władze świeckie. Prawie dwieście lat później za po­dobne poglądy z wyroku inkwizycji spłonęła na stosie mniszka Małgorzata z Hainaut i Mi­kołaj z Bazylei.
1211 - spalenie heretyckich obrońców szacownego
rodu Lavaur.
1212  - spalenie żywcem i utopienie w fosie pod
murami Strasburga 80 heretyków - Braci
175
Wolnego Ducha.
1215 - spalenie waldensów w Strasburgu.
1224 - papież Honoriusz III zatwierdził wyrok śmier­ci na heretyków w Lombardii. Papież był prze­konany, że każdy, kto odwróci się od Kościo­ła, powinien umrzeć.
1224 - usankcjonowanie kary śmierci w Niemczech,
Italii, Francji.
1225 - po zakończeniu wyprawy przeciw albigensom,
5000 osób zginęło na stosie. Liczby osób uwię­zionych, i skazanych na wygnanie nikt nie jest w stanie zliczyć. Tak o interesy Kościoła dba­ła Francja - "najstarsza jego córa".
1232 - papież Grzegorz IX postanawia czuwać nad prawomyślnością Żydów. Kazał spalić pisma słynnego filozofa żydowskiego i komentatora Talmudu Majmonidesa.
1234 - z okazji kanonizacji św. Dominika (założyciela zakonu Dominika Guzmana) biskup Tuluzy ka­zał spalić na stosie całą grupę heretyków.
1235-1240 - sadystyczna działalność w północnej Francji inkwizytora - dominikanina Roberta le Bougre, który tylko jednego dnia kazał spalić na stosie 180 heretyków, w tym także miej­scowego biskupa, który "dawał zbyt dużo swo­body heretykom".
1239 - konfiskata z rozkazu Grzegorza IX wszyst­kich egzemplarzy Talmudu.
1239 - śmierć w Mont-Wimer jednego tylko dnia 183 katarów, kobiet i mężczyzn wraz z katarskim
176
arcybiskupem z rozkazu Roberta le Bourge, pierwszego dominikańskiego inkwizytora w południowej Francji. Robert le Bourge sam był wcześniej katarem. Jak mówił "kacerzy poznaję po ich gestach".
1242 - spalenie na stosie w Paryżu 24 wozów zała­dowanych egzemplarzami Talmudu. Akcję po­parł (nawet w niej uczestniczył) król Francji Ludwik IX Święty.
1244 - w Montsegur spalono na stosie 200 herety­ków.
1244 - zbiorowe samobójstwo obrońców Montsegur, kończące wieloletnią wojnę z albigensami.
1252 - papież Innocenty IV ostatecznie i oficjalnie sankcjonuje stosowanie tortur w procesie in-kwizycyjnym.
1285 - w Carcassonne w wyniku spisku z udziałem rajców miejskich próbowano spalić archiwum inkwizycji. Spisek wykryto, a jeden z jego udziałowców został uwięziony. Przesiedział tam bez sądu 30 lat.
1298 - w Rottingen oskarżono Żydów o zbezczesz­czenie hostii. Szlachcic Rindelfleisch, powołu­jąc się na rozkaz dany od Boga, zebrał zgraję bandytów i urządził krwawą rzeź. Mordy trwały cały rok. Zginęli wszyscy Żydzi z Rottingen i z prawie 140 osad żydowskich z okolic mia­sta.
1300 - na stosie w Farmie spłonął Gerard Sega-relli, założyciel sekty apostolików, zwany
177
prorokiem.
1306 - wypędzenie Żydów z Narbonne z rozkazu Ber-
narda Gui.
1307 - na stosie spłonął Fra Dolcino i jego towarzyszka
Małgorzata (następni po Segarellim przywód­cy apostolików). Z rozkazu inkwizycji Fra Do­lcino musiał przyglądać się, jak Małgorzata pło­nęła żywcem. Jego samego kat potraktował niezwykle brutalnie. Rozżarzonymi obcęgami wyrywano mu wszystkie członki ciała, a ostatecznie spalono na stosie.
1308 - zabicie w trakcie przesłuchań 36 templariuszy
w Paryżu, a 25 w Sens.
1307-1323 - spalenie na stosie 548 osób z rozkazu Bernarda Guidonisa. Uznanie przez niego tak­że za heretyków 88 osób, które już nie żyły i wymierzenie kary szczątkom umarłych.
1311 - na stosie spłonął pewien duchowny, który wysłany został przez inkwizycję do Gaskonii, by wyśledzić waldensów. Ten zamiast wyko­nać zadanie przyłączył się do heretyków. Tak jak oni spłonął z wyroku Bernarda Gui.
1313 - w Paryżu na stosie żywcem spłonęła Małgo-
rzata Porett, autorka rozprawy propagującej idee turlipinów.
1314 - spalenie żywcem na stosie w Paryżu 57 tem-
plariuszy, w tym wielkiego mistrza zakonu Ja­kuba de Molay.
1315 - spalenie na stosie w Świdnicy 50 osób oskar-
żonych o przynależność do ruchu waldensów,
178
wśród nich kobiet i dzieci.
1316 - spalenie na stosie biskupa Cahors z rozkazu papieża Jana XXII pod pretekstem wykrycia spisku zorganizowanego przez biskupa, który za pomocą magii miał czyhać na życie papieża i kilku kardynałów.
1316 - śmierć na stosie 8 waldensów z wyroku Ber-
narda Gui.
1317 - ekshumacja szczątków i wymierzenie na nich
kary oraz zniszczenie grobu Piotra Jana Oli-viego (zmarłego w 1298), zwolennika teorii Jo­achima z Fiore. Decyzję podjął sam papież Jan XXII.
1317-1318 - trzy bulle papieża Jana XXII przeciwko franciszkańskim spirytuałom. Obstawali oni, że ubóstwo Jezusa i apostołów nie mających żad­nych własności jest prawidłowe i zgodne z doktryną Kościoła. 25 spirytuałów oddano w ręce inkwizycji, 4 spalono na stosie w Mar­sylii, oskarżonych o herezję.
1319 - w Tuluzie z rozkazu inkwizytora Bernarda Gui i przy aprobacie króla Francji Filipa V urzą­dzono akcję publicznego palenia pism żydow­skich.
1319-1332 - akcja inkwizycji przeciwko beginkom i begardom na Śląsku, w wyniku której wielu z nich spłonęło na stosie.
1320-1350 - spalenie na stosie w Carcassonne 200, a w Tuluzie 400 osób.
1321 - śmierć na stosie Wilhelma Belibaste, ostatnie-
179
go z "dobrych ludzi" Kościoła katarów.
1322 - spalenie na stosie w Kolonii Waltera Lollarda, założyciela heretyckiej sekty działającej w Holandii, potem w Niemczech i w Anglii. W 1396 i 1408 roku lollardów potępiły syno­dy w Londynie i Oxfordzie obradujące pod przewodnictwem arcybiskupa Canterbury. Za panowania Henryka IV i Henryka V wielu z nich spalono żywcem.
1327 - w Bezires pod sąd inkwizycji i na stos dostali się zarządzający miastem Piotr Trencarel i jego córka za udzielenie schronienia begardom i franciszkanom spirytualnym. 100 begardów, tercjarzy i franciszkanów spłonęło na stosie.
1333 - spalenie w Weronie 60 heretyków spośród naj­ważniejszych rodów miasta. Na stos wysłano całe rodziny, w tym także kobiety. Inicjatorem akcji był Jan z Yicenzy.
1335 - sąd inkwizycyjny w Tuluzie nad 63 osobami oskarżonymi o herezję i kontakty z diabłem.
1337 - na wieść o zbezczeszczeniu komunikantów w Deggendorfie (dolna Bawaria) wymordowa­no wszystkich tamtejszych Żydów.
1348 - w Narbonne i w Carcassonne wyciągano Ży-
dów z domów i żywcem rzucano na stosy.
1349 - 24 sierpnia w Moguncji spłonęło 6.000 Ży-
dów.
1349 - czterystuosobowe gminy Żydów w Wormacji i Yorku same spaliły się wewnątrz własnych domów, woląc taką śmierć niż prześladowania
180
ze strony chrześcijan. Podobnie postąpiła duża gmina żydowska we Frankfurcie, wywołując przy tym pożar prawie całego miasta.
1349 - spalenie kilkusetosobowej gminy żydowskiej w Bazylei w specjalnie w tym celu zbudowa­nym drewnianym budynku.
1349 - spalenie żywcem 11 sabaudzkich Żydów.
1349 - w Erfurcie spośród 3.000 Żydów nie przeżył żaden.
1349 - w grudniu uległy zagładzie całe gminy żydow­skie w Antwerpii i w Brukseli. Gdy w Niedzielę Wielkanocną ksiądz prowadził procesję przez żydowską dzielnicę Pragi, trafiony został ka­mieniem, rzuconym ponoć przez żydowskie dziecko. Incydent ten dał początek wymordo­waniu trzytysięcznej tamtejszej gminy. Kilku uratowanych Żydów zwróciło się do króla Wacława o sprawiedliwość i pomoc. Ten oświadczając, że Żydzi zasłużyli na karę, sam wymierzył sprawiedliwość żyjącym.
1349 - w Strasburgu spalono 2.000 Żydów na spe­cjalne przygotowanych stosach na cmentarzu. Ich majątek rozdzielono między chrześcijan. W podobny sposób rozprawiono się z Żydami w 3 50 gminach.
1353 - kolejny wielki sąd inkwizycyjny w Tuluzie.
1353 - utopienie jednej kobiety w Strasburgu, gdyż według miejscowego burmistrza posiadać miała przedmioty służące do czynienia czarów.
1373 - na stosie spalony został Jan z Abantonne -
181
przywódca turlipinów.
1391 - spalenie na stosie i zamordowanie w innej for­mie 4.000 Żydów w Sewilli, z inspiracji arcy­biskupa Martineza. 25.000 Żydów sprzedano w niewolę. "Żydów, którzy nie chcą stać się chrześcijanami, należy zabijać" - groził ar­cybiskup.
1392-1394 - procesy 443 osób podejrzanych o wal-dyzm na Pomorzu Szczecińskim.
1394 - wygnanie Żydów z Francji.
1398 - spalenie w Żaganiu wędrownego kaznodziei Stefana, zwolennika i głosiciela doktryny Joh-na Wiclifa.
1401 - usankcjonowanie kary śmierci dla heretyków w Anglii.
1414 - spalenie na stosie 100 biczowników w Turyn-
gii i Dolnej Saksonii, którym przewodził nieja­ki Konrad.
1415 - spalenie na stosie Jana Husa i w 1416 Hiero-
nima z Pragi. Prochy obu wrzucono do Renu. Ich śmierć była sygnałem do wybuchu krwa­wej wojny domowej. Walki toczyły się w Cze­chach, na Morawach i częściowo w Polsce. Wojny trwały do 1434 roku i przyniosły po­nad 40.000 ofiar.
1426 - "na chwałę Boga i Świętej Dziewicy" wy­pędzono Żydów z Kolonii.
1428 - ekshumowanie i spalenie na stosie szczątków Johna Wyclifa, zmarłego w 1384 roku. Decyzja o takim ukaraniu heretyka zapadła
182
w czasie Soboru w Konstancji (1415).
1431 - spalenie w Rouen "Dziewicy Orleańskiej" jako czarownicy.
1440 - spalenie czarownicy w Utrechcie jako zadość­uczynienie za liczne klęski żywiołowe, jakie na­wiedziły miasto.
1440 - spalenie na rynku w Poznaniu pięciu kapła­nów, zwolenników husytyzmu ze Zbąszynia, ośrodka grupującego frakcję sędziego gene­ralnego poznańskiego Abrahama ze Zbąszynia (zm. 1442 roku po złożeniu w poznańskiej ka­tedrze ortodoksyjnego wyznania wiary). Spa­lenie na stosie we Wrocławiu przywódcy ru­chu biczowników z wyroku sądu inkwizycyj-nego powołanego przez biskupa Przecława zPogorzeli.
1447 - spalenie kilku czarownic w Heidelbergu i Thal-heimie.
1458 - wypędzenie Żydów z Erfurtu.
1460 - straszliwe prześladowania Żydów i polowania na czarownice w Arras w poszukiwaniu win­nych zarazy, jaka dotknęła to miasto dwa lata wcześniej. Jedna piąta mieszkańców straciła wówczas życie.
1481 - wykonanie pierwszych wyroków śmierci w Sewilli przez wskrzeszoną inkwizycję hisz­pańską. Liczba ofiar inkwizycji w Hiszpanii trudna jest do określenia. Historycy podają diametralnie różne dane. Ustalenie pełnej liczby ofiar nie będzie możliwe, gdyż nie
183
zachowała się pełna dokumentacja. W latach 1550-1800 przeprowadzono w Hiszpanii po­nad 200 tysięcy procesów, z czego trzy czwarte w pierwszych 30 latach. Wydano również do 4.000 wyroków śmierci - chociaż część hi­storyków przytacza liczbę 10.000 takich wy­roków. W późniejszym okresie liczba wyro­ków śmierci systematycznie malała. 1481 - pierwsze auto da fe w Hiszpanii - spalono 6 osób.
1483 - mianowanie generalnym inkwizytorem Hisz-
panii Thomasa de Torąuemada. Liczbę denun-cjatorów szacowano wówczas na 20.000. 200.000 Żydów, którzy nie chcieli się ochrzcić, musiało w ciągu roku opuścić Hiszpanię. W ciągu piętnastu lat sprawowania urzędu wielki inkwizytor skazał na śmierć poprzez spalenie żywcem 8.800 osób, 6.500 osób spalono "zaocznie" na portretach, ponad 90.000 osób ukarano innymi karami.
1484 - spalenie na stosie 30 osób w Ciudad Deul
(Hiszpania). 1485-1501 spalenie na stosie 250 osób w Toledo.
1487 - powstanie trybunału inkwizycyjnego w Paler-
mo na Sycylii.
1488 - powstanie trybunału inkwizycyjnego na Ma-
jorce.
1489 - wypędzenie Żydów z Andaluzji na żądanie in-
kwizycji. 1489 - wypędzenie Żydów z Argonii.
184
1491 - śmierć na stosie 3 osób w Barcelonie, 200
dalszych skazano na śmierć zaocznie. 1491 - 32 osoby stracono w Yalladolid.
1491 - spalenie 5 Żydów i 6 conversos za profanację
hostii w Arila.
1492 - powstanie trybunału inkwizycyjnego na Sar-
dynii.
1498 - tortury i śmierć Girolamo Savanaroli oraz jego
dwóch najwierniejszych uczniów: Domenika Buomdciniego i Silvestra Maruffiego. Ich ciała spalono, a prochy rzucono do rzeki Arno.
1499 - objęcie funkcji generalnego inkwizytora Hisz-
panii przez Dominika Diego Dezę. W ciągu siedmiu lat spalono żywcem l .664 osoby, na portretach 832 osoby, na pokutę skazano 52.456 osób.
XVI wiek - z zachowanych akt wynika, że inkwizy­cja wenecka prowadziła w tym czasie l .500 procesów. Ponad połowa dotyczyła oskarżeń o protestantyzm, resztę stanowiły oskarżenia o stosowanie magii, naruszanie dyscypliny ko­ścielnej, nawrót do judaizmu, bigamię, bluźnier-stwa. Wiek później oskarżenia o magię stano­wiły w Wenecji ponad połowę procesów in-kwizycyjnych. W Wenecji rzadko stosowano tortury, jeszcze rzadziej karę śmierci, a i tej nie wykonywano publicznie, w przeciwieństwie do praktyki hiszpańskiej.
1507 - powstanie trybunału inkwizycyjnego w Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich.
185
1507 - trzecim generalnym inkwizytorem Hiszpanii zostaje kardynał Franciszek Ximenes de Ci-sneros. W ciągu dziesięciu lat spalono żywcem 2.536 osób, na portretach l .368 osób, a inny­mi różnego rodzaju karami ukarano 47.263 osoby. W napisanym przez byłego sekretarza inkwizycji Llorente krytycznej historii inkwizycji w Hiszpanii - znaj dziemy obliczenia, że od 1481 roku do 1808 roku inkwizycja hiszpańska spa­liła żywcem 31.912 osób, na portretach 17.659 osób, a surową pokutą ukarała 291.456 osób.
1511 - pierwszy (prawdopodobnie) w Polsce proces czarownicy w Chwaliszewie koło Poznania, za­kończony spaleniem nieszczęsnej na stosie.
1519 - mianowanie pierwszych dwóch inkwizytorów w Meksyku. Jeden z nich zmarł nim dotarł do Nowego Świata. Drugi po spaleniu jednego he­retyka wrócił do Hiszpanii.
1523 - spalenie na stosie w Paryżu mnicha Jeana Val-liere oskarżonego o luteranizm.
1526 - spalenie na stosie Jeana Leclerca w Meaux z oskarżenia o luteranizm.
1529 - zniszczenie gminy żydowskiej w Ratyzbonie z inspiracji proboszcza miejscowej katedry.
1531 - śmierć w bitwie pod Kapeli Ulricha Zwinglie-go -jednego z prekursorów kalwinizmu. Jego ciało zostało wydane katu, poćwiartowane i spalone na stosie. "Zginął" więc jak każdy he­retyk.
1545 - spalono dwie wsie zamieszkane przez walden-
186
sów. Ludność częściowo wymordowano, w tym kobiety i dzieci.
1551 - w Anglii umarł Martin Bucer, teolog prote­stancki. W kilka lat po śmierci jego grób spro­fanowano z rozkazu królowej Marii Tudor. Ciało Bucera wydobyto z grobu i spalono.
1555 - spalenie 3 czarownic w górach Harzu.
1556 - uwięzienie w Tower, oskarżenie o herezję,
wykluczenie z duchowieństwa i skazanie za zdradę na śmierć na stosie z rozkazu królowej Marii Stuart Thomasa Cranmera, arcybiskupa Canterbury ustanowionego przez Henryka VIII.
1556 - 12 przechrzczonych Żydów spalono w Anko-
nie.
1557 - uwięzienie po oskarżeniu o herezję kardynała
Giovaniego Morone.
1557 - wydanie Rzymowi kilku Wenecjan oskarżo­nych o herezję. Zginęli na stosie.
1561 - powstanie trybunału inkwizycyjnego w Goa
w Indiach.
1562 - zmasakrowanie 2.000 waldensów na północy
Włoch.
1570 - powstanie trybunału inkwizycyjnego w Mek­syku.
1572 - Noc św. Bartłomieja. W nocy z 23 na 24 sierp­nia mord w Paryżu dokonany przez katolików na hugenotach (głównie szlachcie) przebywa­jących w stolicy z okazji ślubu hugenockiego Henryka III, króla Nawarry, z Małgorzatą
187
de Yalois. Mordu dokonano z inspiracji Kata­rzyny Medycejskiej - ocenia się, że za wiedzą papieża i króla Karola IX. W Paryżu zamor­dowano 3.000 osób. Do podobnych pogro­mów doszło także w wielu miastach Francji.
1574 - pierwsze auto da fe w Meksyku - osądzono 74 osoby, w tym 36 Anglików. Na stosie spa­lono 4 osoby (2 Anglików, Francuza i Irland­czyka).
1577 - spalenie ponad 400 czarownic w Tuluzie.
1582 - w Monachium torturom poddano rodzinę: mał­żonków i dwóch synów. Ich sąsiadką była bo­wiem czarownica, którąparę tygodni wcześniej spalono na stosie. Ojciec został skazany na śmierć przez nabicie na rozżarzoną włócznię. Matkę upieczono na rozgrzanym do czerwo­ności krześle. Starszego syna spalono na stosie. Młodszy torturowany musiał przyglądać się egzekucjom przeprowadzanych na rodzi­cach i bracie. Nic więc dziwnego, że rodzina przyznała się do zaczarowania i uśmiercenia na ołtarzu szatana czterystu dzieci.
1586 - arcybiskup Treves kazał spalić na stosie 118 kobiet i 2 mężczyzn oskarżonych o czary, gdyż o miesiąc spóźniała się tego roku wiosna.
1590-1593 - spalenie w Nórdlingen (Niemcy) 32 cza­rownic. W ciągu 30 lat w Rottweil spalono 42 czarownice, wiek później w ciągu 48 lat spalono 71 czarownic.
1592 - auto da fe w Buenos Aires - skazano na śmierć
188
3 Anglików.
1595 - auto da fe w Quito - stolicy Ekwadoru z udzia­łem angielskich protestantów. Cztery osoby spalono, 62 skazano na galery.
1600 - proces i spalenie na stosie Giordano Bruno.
1610 - ostatnia egzekucja czarownic w Holandii.
1610 - powstanie trybunału inkwizycyjnego w Carta-genie.
1614 - wypędzenie Żydów z Frankfurtu.
1614 - auto da fe w Cartagenie - 30 ofiar.
1616 - pierwszy proces Galileusza przed sądem in­kwizycji, drugi 1633 -mimo protestu papieża Urbana VIII.
1619 - tortury i kaźń Lucilio Yaniniego, włoskiego księdza i filozofa. Kościelny trybunał w Tulu­zie uznał go winnym wolnomyślicielstwa. Ob­cięto mu język i spalono żywcem na stosie.
1622 - spalenie na stosie w Cartagenie angielskiego protestanta.
1627-1630 - spalenie 285 czarownic w księstwie bamberskim.
1634 - proces inkwizycyjny 21 czarownic w Carta­genie. Jedna zmarła w czasie tortur. Jedną spa­lono na stosie.
1639 - wielkie auto da fe w Limie.
1648 - w wyniku krwawych ekscesów wymordowa-
nie przez Kozaków 200.000 Żydów na wschodnich Kresach Rzeczypospolitej.
1649 - największe auto da fe w Meksyku - osądzo-
no 109 osób. Wszystkim skonfiskowano
189
mienie - w większości byli to bogaci kupcy. 12 osób uduszono garotą. Jedną osobę spalo­no żywcem.
1659 - spalenie 9 kobiet za czary w Dumfries (Szko­cja).
1680 - spalenie 50 osób żywcem i na portretach w Madrycie.
1684 - ostatnia egzekucja czarownic w Wielkiej Bry­tanii.
1692 - ostatnia egzekucja czarownic w Ameryce.
1696 - uwięzienie przez inkwizycję w Rzymie hisz­pańskiego księdza Miguela de Mołinosa. Po­tępiony przez papieża - Innocentego XI, umarł w więzieniu Świętego Oficjum, szczerze żału­jąc za błędy.
1727 - ostatnia egzekucja czarownic w Szkocji.
1745 - ostatnia egzekucja czarownic we Francji.
1761 - spalenie 10 domniemanych czarownic w Gorzuchowie.
1775 - spalenie 6 czarownic w Doruchowie (ostatni na ziemiach polskich przypadek spalenia na stosie czarownic z wyroku sądowego. Samo­sądy zdarzały się jednak nadal i w późniejszym okresie).
1777 - ostatnia egzekucja czarownic w Niemczech. Ocenia się, że w okresie szczególnego nasilenia
się procesów czarownic w wiekach XVI i XVII (za­równo wśród katolików jak i protestantów) spalono
ok. 100.000 osób (1500-1580). Kobiety stanowiły
90 % ogółu ukaranych.
191
Część III Księga tortur
"Heretyków należy ogniem i mie­czem niszczyć, gdyż łatwiej ich zwy­ciężyć niż przekonać"
Cezary Carena "Traktat o świętej inkwizycji" (1655)
"Celem inkwizycji jest wytępienie herezji, nie można zaś tego doko­nać inaczej, jak przez wytracenie heretyków, ich obrońców i opieku­nów".
Bernard syn Gwidona "Podręcznik inkwizytora" (1324)
".. .Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, mnie uczyniliście"
(Mat. 25,40)
192
"Życic było tanie, a ludzkie cierpienie warte było jeszcze mniej. O nędzy średniowiecznej Europy świad­czyły barbarzyńskie egzekucje i przerażające izby tor­tur. Jęki męczonych ludzi, które rozlegały się, gdy tor­turowano ich w majestacie prawa, nie robiły żadnego wrażenia na oprawcach o sercach z kamienia, którzy czynili swąpowinność w imieniu... papieża.... Gra to­czyła się o uzyskanie przyznania się do winy - cena była bez znaczenia".
Arcybiskup Kolonii określił "taryfę tortur". Przewidziano w niej 49 rodzajów kar
, i odpowiednie za nie opłaty, które miały ponosić na rzecz kata i Kościoła rodziny ofiar. Obcięcie języka i wlewanie płynnego żelaza do ust
j kosztowało znacznie więcej niż zwykłe biczowanie. Kiedy ofiara skazana została na śmierć - rodzina musiała wydać obfitą ucztę dła katów w "podzięce za dobrą robotę".
Procedura sądowa inkwizycji była inna niż prak­tykowane w średniowieczu postępowanie sądowe. Pod jej wyjątkowe zasady podwaliny stworzyły de­krety papieskie Grzegorza IX, Innocentego IV i Alek­sandra IV. Tym, co było odmienne od dotychczaso­wej europejskiej praktyki sądowniczej, było połączenie
193
„Przestępstwa" podlegające jurysdykcji     \ inkwizycji wg XVI - wiecznego teologa
1.  Poglądy heretyckie
2.   Poglądy błędne
3.    Poglądy zuchwałe
4.   Poglądy skandalizujace
5.   Apostazja od katolicyzmu
6.   Apostazja od religii (chrześcijaństwa)
7.    Heretyckie bluźniersfwa
8.    Schizmy
9.   Wróżby i urzeczenia
10. Przyzywanie demonów, czary i zaklęcia
11.  Astrologia zwykła i chiromancja
12. Odprawianie mszy i spowiadanie przez osoby
nieposiadajacc święceń kapłańskich
13. Solicytacja tj. nadużywanie spowiedzi do
różnych celów np. nawiązywanie intymnych kontaktów z kobietami
14. Związki małżeńskie duchownych
15.  Bigamia
16. Zlekceważenie kościelnych ogłoszeń i nakazów,
ekskomuniki
17. Pozostawanie w ekskomunice ponad rok
18. Nieprzestrzeganie postów ora/, nakazów
związanych z Paschą
19. Przyjmowanie w czasie mszy świętej kilku
hostii lub ich cząstek
20.  Dyskutowanie na tematy zakazane
21. Protekcja, ochrona i przyjmowanie heretyków 22,Utrudnienia w wykonywaniu jurysdykcji
inkwizycyjnej ze strony urzędników świeckich Ponadto, w niektórych krajach i okresach: -trudnienie się lichwą
- sodomia
- przynależność do grupy nieochrzczonyeh Żydów
- bycie Maurem
195
Sala tortur w Anglii
w osobie inkwizytora dwóch rozdzielnych funkcji: oskarżyciela i sędziego. Inkwizytor nie miał też obo­wiązku prowadzenia procesu według ustalonych norm prawnych. Śledztwo i proces były tajne, dopiero
196
wyrok był podawany do wiadomości publicznej. Wła­dza kościelna miała poczucie, że niezwykłość proce­dury inkwizycyjnej tak naprawdę była według średnio­wiecznych pojęć prawnych nadużyciem. Dlatego sło­wami apologety inkwizycji Ludwika de Paramo w wy­danej w 1598 roku książce "De origine et progres-su officii sanctae inquisitionis eiusąue utilitate et dignitate" argumentowano, że wzorem dla procedu­ry inkwizycyjnej stało się skazanie Adama i Ewy na wypędzenie z raju dokonane przez Boga - pierwsze­go inkwizytora. On też w tajemnicy osądził pierwszych ludzi, nie powoływał żadnych świadków ich winy i dopiero wyrok podał do publicznej wiadomości.
Pierwszym zadaniem inkwizytorów był wybór miejsca na sąd. To miejsce na danym obszarze musia­ło być ważne z racji położenia lub funkcji (np. dlate­go, że odbywały się tam targi). Przybywszy na miej­sce inkwizytorzy przedstawiali swe listy uwierzytel­niające miejscowemu panującemu i biskupowi, aby otrzymać od nich wszelką pomoc. Potem zwoływali kler oraz lud całej okolicy i wygłaszali pierwsze kaza­nie, w którym powołując się na posiadane uprawnie­nia zobowiązywali wszystkich do wskazania znanych im heretyków oraz tych, których czyniła podejrzany­mi otaczająca ich "mała fama". Potem przystępowali do tworzenia trybunału - zapraszali do pomocy dwóch sędziów asesorów, z których jednym był z samego prawa miejscowy biskup, drugim zaś zazwyczaj prowincjał, opat lub przełożony miejscowego najpoważniejszego klasztoru. Następnie powoływali
197
przysięgłego notariusza i towarzyszących mu sekreta­rzy, pomocników i pisarzy. Notariusz jako sekretarz sądu musiał w aktach sprawy zamieszczać dosłownie, in extenso, wszelkie zeznania świadków i stron oraz protokoły posiedzeń. Obecność notariusza podczas tortur była obowiązkowa. Obowiązkiem notariusza było prowadzenie akt przewodu inkwizycyjnego. Da­lej spośród znanych z prawości i uczciwości miejsco­wych obywateli wybierano ławników w liczbie 6, 8 lub 12. Owi "viri probi" - mężowie prawi, mieli za obowiązek podawać swe zdanie o moralności i praw­domówności wszystkich świadków oraz kontrolować z prawem veta wszelkie zeznania, akty, podania i pro­tokoły.
Trybunał inkwizycyjny proklamował na począt­ku tempus gratiae - czas łaski. Był to okres namysłu. Trwał nie mniej jak trzydzieści dni, ale zazwyczaj przeciągał się na dwa, trzy miesiące, a poświęcony był szeregowi misji, publicznych konferencji i dysput najlepszych teologów o prawdach wiary i błędach herezji. Każdy heretyk zgłaszający się bez wezwania do trybunału i odwołujący tam swe błędy nie ponosił żadnej odpowiedzialności poza zwykłą pokutą kon­fesjonału i nie mógł już być ścigany przez władze świeckie. Unikali oni jakichkolwiek konsekwencji prawnych, ale jako nawróceni zobowiązywali się do trwania w wierze, a także do jej obrony, a więc m.in. do współpracy z inkwizytorami w zwalczaniu herezji; w przeciwnym wypadku znów stawali się
198
podejrzanymi zgodnie z postanowieniami synodu w Tarragonie.
Niektórzy heretycy wykorzystywali ten czas na ucieczkę lub kryjówkę u możnych protektorów. W tym czasie obok dobrowolnych samooskarżeń zbierano także doniesienia, w oparciu o które kompletowano listę podejrzanych. Kościół nie wzdragał się przy tym przed wykorzystaniem anonimów i zachęcał do de-nuncjowania. Każdy katolik był zobowiązany pod karą ekskomuniki wydać innowiercę lub osobę podejrza­ną o herezję. Dzieci, które by nie doniosły na swych heretyckich rodziców, musiały liczyć się z utratą wszystkiego, co było w ich posiadaniu.
Donos był podstawowym źródłem wiedzy inkwi-zycji. We wszystkich krajach nałożono na wiernych obowiązek informowania o wszelkich objawach he­rezji, czarownictwa i praktykach nieakceptowanych
199
przez Kościół. Gdy ktoś posiadając wiedzę o wykro­czeniu nie przekazał jej inkwizycji, podlegał surowej karze. Z czasem wytworzono takąpsychozę, że dzie­siątki tysięcy osób składało donosy na samych siebie.
Na Majorce 337 osób oskarżyło się samych. W Toledo w 1486 roku aż 2.000 osób przekazało inkwizycji donosy na siebie. Ocenia się, że w Kastylii w XV wieku z powodu fałszywych donosów spalono na stosie l .500 osób.
Donos był łatwy. Wystarczyło przekazać inkwi­zycji informacje o prawdziwym swoim wrogu lub nie­przychylnym sąsiedzie, a ta robiła już resztę. Przy tym sądy inkwizycji nie miały obowiązku ujawnienia źró­dła informacji, a z denuncjatorem dzieliły się wpływa­mi z majątku zarekwirowanego podejrzanym. Zwłaszcza w Niemczech, całe wsie zbiorowo przy­znawały się do "winy". Podobnie było we Francji i Hiszpanii.
Gdy minął czas łaski, gdy perswazje i dysputy nie dały odpowiedniego rezultatu - zaczynała działać kościelna sprawiedliwość. Wydawano więc orędzie, wzywające wszech i wobec, i każdego z osobna do stawienia się przed inkwizytorami i do zanoszenia skarg na szerzycieli zgorszenia i zepsucia. Żądano, by sama ludność wskazywała parszywe owce. Trybunał miał też swą własną policję śledczą, która składała się z mających zagwarantowaną nietykalność osobistą niż­szych, najmowanych za pieniądze urzędników. Zwa­no ich "pachołkami inkwizycyjnymi", mieli nietykalność osobistą. Oskarżony raz wezwany do sądu musiał się
201
stawić, w przeciwnym razie podlegał aresztowaniu i sprowadzeniu siłą.
202
Po upłynięciu okresu łaski zaczynały się aresz­towania i przesłuchania. W procesie miały zastoso­wanie "zasada postępowania z urzędu" oraz "zasada rozeznania". Pierwsza oznaczała, że organa władzy są obowiązane przeprowadzać cały proces z urzędu. "Za­sada rozeznania" oznaczała, że organa władzy same winny sobie wytworzyć obraz obiektywnej prawdy oraz materialnych faktów i postępować zgodnie z nim.
Celem inkwizytora było wydobycie z heretyka przyznania się do winy oraz uzyskanie podpisanego przez niego oświadczenia o wyzbyciu się swych poglądów. Właściwie nie zdarzało się, by heretyk nie został ukarany, choć prawo teoretycznie przewidywało taką możliwość. Wyrok poprzedzony był długo trwa­łym śledztwem. Aby uniknąć fałszywych zeznań, weryfikowano materiały dowodowe. Z góry zakłada­no, że oskarżony będzie dawał wymijające odpowie­dzi i nie zechce wyjawić prawdy. Podstawowa zasa­da europejskiego sądownictwa - "domniemanej nie­winności" - nie obowiązywała.
Posługiwano się gotowymi formularzami pytań - interrogatoria, które zamieszczały podręczniki dla in­kwizytorów. Heretyków dzielono na różne sekty i dla każdej z nich podręczniki inkwizytorów radziły sto­sować odmienne metody przesłuchań. Te miały być skuteczne tak, by nawet najsprytniejsi "kłamcy" nie uniknęli kary. Imiona świadków zatajano przed oskar­żonym, niemniej zapisywano je do protokołów, spo­rządzanych skrupulatnie dla każdej sprawy. Świad­kowie składali swe zeznania tylko przed trybunałem
203
inkwizycji, bez obecności oskarżonego. Świadkiem mógł być każdy, nawet człowiek wcześniej "pozba­wiony czci" - np. krzywoprzysięzca, zbrodniarz czy inny przestępca.
Oskarżony mógł na początku dochodzenia spo­rządzić listę swoich wrogów; tych z reguły wyklucza­no z grona potencjalnych świadków. Specjalny ko­deks niezmiernie ciężkich kar od chłosty i pręgierza do kary śmierci włącznie groził świadkom nie tylko za fałszywe, ale i za krętackie zeznania, a wreszcie naj­mniejsze uchybienie w procedurze.
Oskarżony nie miał obrońcy, mógł się bronić sam, ale z góry był skazany na porażkę - zwykle oskar­żonymi byli ludzie prości, analfabeci, nie znający do­brze teologicznych zawiłości prawd wiary chrześci­jańskiej, a przez to mogący nawet niechcący na pod­stępne i trudne pytania dać odpowiedź sugerującą heretyckie odstępstwo. Inkwizytorzy nagminnie też wmawiali oskarżonym zeznania, których wcześniej nie złożyli. Stosowali też prowokację - podsuwając nieistniejące oskarżenia świadków lub umieszczając w celi z oskarżonym szpiega, który miał nakłaniać go do przyznania się do winy. Przyznanie się do winy nie zamykało sprawy. Trzeba było zadenuncjować innych heretyków, przez których się zbłądziło.
Dochodzenie objęte było tajemnicą. Pierwszym sposobem na opornych było odosobnienie, czyli tak zwane więzienie celularne. Porcje żywnościowe były minimalne, więźniowie przymusowo poddawani byli różnego rodzaju postom. Zakuwano ich w łańcuchy
204
Tortury
lub kajdany Śledztwo, a więc także więzienie w tych warunkach, mogło trwać latami.
W przesłuchaniach stosowano tez tortury. Ten środek już w średniowiecznym procesie sądowym był
205
Stokk sckutnicy
używany do wymuszania zeznań i przyznania się do winy. Do średniowiecznego świeckiego sądownic­twa wprowadzono tortury w XII wieku pod wpływem prawa rzymskiego. Tortury upowszechniły się w XVI wieku, kiedy w 1532 roku sejm Rzeszy Niemieckiej
206
ogłosił "Constitutio Crimmalis Carolina". Torturom można było poddać kogoś, kto nie chciał się przyznać do winy, a jednocześnie nie potrafił udowodnić swej niewinności. O tym, kiedy należy zastosować tortury i jaki ich rodzaj - decydował sędzia.
Tortury odbywały się w tzw. izbie tortur, naj­częściej umieszczonej w podziemiach ratusza miejskie­go. Izby te były pozbawione światła dziennego. Tor­tury wykonywał kat. Zanim do nich przystąpił, wzy-
Różne kary (obcinanie uszu, topienie, palenie na stosie, wieszanie.biczowanie, łamanie kołem, obcinanie ręki)
wano oskarżonego do przyznania się do winy i często na sam widok narzędzi tortur ofiara przyznawała się. Wszystko, co powiedziała w trakcie badania, było skrupulatnie notowane przez wójta, a zeznania złożo­ne na torturach musiały zostać ponownie potwierdzo­ne przed sądem.
207
Biczowanie
Od tortur zwolnieni byli: uczeni, rycerze, szlach­ta, wysocy urzędnicy państwowi, urzędnicy miejscy a także dzieci poniżej 14 lat i ciężarne kobiety.
Tortury w sądownictwie kościelnym usankcjo­nowane zostały ostatecznie w 1252 roku bullą Ad extirpanda" papieża Innocentego IV. Przedtem " ówczesnej procedurze kanonicznej tortury były
w
208
zakazane. Jednak inkwizycja i tak je stosowała, tyle że pod następującymi warunkami: nigdy na żądanie inkwizytora i nigdy w jego obecności, tylko w osta­teczności, za zgodą miejscowego biskupa i jedynie przez władze świeckie miały być stosowane tak, by nie pociągać za sobą utraty zdrowia lub jakiegokol­wiek kalectwa, zaś każde zeznanie wydobyte za po-
roba wod\
209
mocą bólu nie było ważne, o ile go oskarżony nie po­wtórzył dobrowolnie przed sądem co najmniej w 24 godziny później.
Kanonicznie zatwierdzone przez Innocentego IV tortury były ściśle określone. Papież zezwolił na ich używanie przez trybunały inkwizycyjne, precyzując wy­padki i okoliczności ich stosowania i powołując się
Tortury na krześle
210
przy tym na istniejącą już praktykę, stosowaną w są­downictwie świeckim. Odtąd obok ławy tortur wisiał zawsze krzyż, a w czasie torturowania służące do tego narzędzia były wielokrotnie oblewane wodą święco­ną. Specjalny rozkaz precyzował zmniejszanie natę­żenia ognia, żeby skazanym przedłużyć męki.
W XIV wieku Mikołaj Eymeryk w "Directorium Inąuisitorum" zalecał: "Ktokolwiek będąc postawio­ny jako kacerz przed sądem miesza się w zezna­niach i przeczy oskarżeniu, ma być wzięty na tor-
Krzesło tortur
211
tury. Kogo głos opinii wskazuje jako kacerza, a znajdzie się przeciw niemu jeden świadek, ma być wzięty na tortury... Gdy oskarżony nie chce się przyznać, inkwizytor i biskup mają dać rozkaz rozebrania go, a słudzy sądowi mają ten rozkaz natychmiast wypełnić".
Tortury
Obecni przy torturowaniu księża, a nawet nie­którzy kardynałowie miewali czasem skrupuły, czy nie popełniaj ą grzechu, gdy z ich polecenia przelewana jest krew więźniów. Dla uspokojenia ich sumień pa­pież Paweł IV wydał dekret z dnia 29 kwietnia 1557 roku: "bywa tak, że z ich głosowania bądź wyroku wynika kalectwo, przelanie krwi, a nawet śmierć.
213
My dla bezpieczeństwa i spokoju ich sumień... udzielamy im władzy nie tylko wydawania posta­nowień dotyczących badania i tortury, ale także władzy wydawania wyroków z karą okaleczenia, przelania krwi i śmierci włącznie, i to bez popada­nia w jakiekolwiek cenzury i nieprawidłowości z tego powodu".
Zaś 28 października 1557 papież Paweł IV udzielił generalnej dyspensy całemu personelowi Świę­tego Officium, aby nie czuł wyrzutów sumienia, gdy zajdzie potrzeba stosowania tortur.
Za Piusa IV, l O września 1560 roku kardynało-wie-inkwizytorzy wydali dekret polecający stosować tortury we wszystkich wypadkach, gdy badani nie odpowiadająna zadawane im pytania wyraźnym "tak" lub "nie", bądź w ogóle nie chcą odpowiadać.
W dekrecie wydanym 13 lipca 1569 roku, za pontyfikatu Piusa V, kardynałowie-inkwizytorzy na­kazywali poddawać torturze wszystkich więźniów, którzy by rozmawiali z więźniami z innych cel.
28 lipca 1569 roku papież Pius V wydał dekret nakazujący torturowanie wszystkich uznanych za he­retyków w celu wydobycia nazwisk ich współwy­znawców.
Za Grzegorza XIII, 4 września 1577 roku, kar­dynałowie-inkwizytorzy wyjaśnili, w jaki sposób należy rozumieć termin "według uznania": "ilekroć na­kazuje się oficjałom torturować kogoś według ich uznania, to należy przez to rozumieć nie tylko swobo­dę wyboru miejsca i rodzaju tortur, ale także i to,
214
że maj ą oni prawo rozkładania tortury na dwa dni, dzieląc je dowolnie według własnego uznania. Pod­ręczniki inkwizytorskie wyraźnie stwierdzają, że ro­dzaje tortur nie były oznaczone przez prawo kano­niczne i zależały od upodobań sędziego, który miał prawo stosowania takich tortur, jakie uważał za naj­właściwsze".
"Inkwizytorzy powinni być bardziej skłonni do stosowania tortur niż inni sędziowie, ponieważ zbrodnia herezji jest skryta i trudna do wykrycia" - pisał Diego di Simancas, biskup i uczony, prawnik na służbie inkwizycji. I to lapidarnie ujmuje istotę sto­sowania tortur przez inkwizycję.
W napisanym w latach 1309-1325 podręczni­ku inkwizytorów "Practica officii inquisitionis he-areticae pravitatis" Bernarda Gui - inkwizytora, do­minikanina, biskupa diecezji Tuy w Hiszpanii - nie ma wzmianki o wyrafinowanych torturach. Mowa jest je­dynie o przesłuchaniach prowadzonych "w sposób bolesny". Możemy być pewni, że Bernard Gui wie­dział, co to jest eufemizm.
"Praktyka urzędu świętej inkwizycji czyli Święty Arsenał" - książka wydana w 1693 roku w Rzymie, autorstwa inkwizytora zakonu dominika­nów Tomasza Menghiniego, dedykowana papieżowi Innocentemu XII, byłemu inkwizytorowi maltańskie­mu i nuncjuszowi w Polsce, wyliczała cztery rodzaje tortur.
Pierwszą grupę stanowiły tortury przez ogień. Bose nogi oskarżonego pociągano smalcem, po czym
215
wystawiano je na działanie silnego ognia; gdy męczo­ny bardzo cierpiał, wstawiano między nogi a ogień deskę i zapytywano, czy się do winy przyznaje. Jeżeli dawał odpowiedź twierdzącą, przestawano go mę­czyć, jeżeli przeczącą, wyjmowano deskę i tortury roz­poczynały się na nowo.
Drugą grupę stanowiły tortury zadawane przez zaśrubowanie nóg. Wkładano oskarżonemu żelazne trzewiki, które później ścieśniano śrubami coraz bar­dziej, aż do połamania kości.
Trzecią grupę stanowiły tortury zadawane za po­mocą kawałków trzciny. Oskarżonemu związywano ręce i wciskano pomiędzy palce kawałki trzciny, po czym zaciskano mu dłonie.
Czwartą grupę stanowiło biczowanie, w tym bi­czowanie także nieletnich dzieci.
W Kolonii w trosce o fundusze Kościoła okre­ślono nawet taryfę tortur. Każdemu z 49 rodzajów kar odpowiadała odpowiednia taryfa. Opłaty kat pobie­rał od rodziny ofiary. Proste biczowanie było pięć razy tańsze niż obcięcie języka. Za wykonanie kary stosu kaci mieli prawo uczcić swą pracę bankietem, które­go koszta obciążały rodzinę ofiary.
Kto odwołał zeznania złożone podczas tortur, tego poddawano torturom po raz drugi. Kto publicz­nie ośmielił się stwierdzić, że zeznania jego zostały wymuszone torturami, tego palono żywcem jako he­retyka recydywistę.
W każdym więzieniu inkwizycji krucyfiks i ława tortur stały obok siebie. Warto przy tym pamiętać, że
216
-jak pisze WilliamE.H. Lecky w "History of the Rise and Influece of the Spirit of Rationalism in Europę" - we wszystkich prawie krajach zaprzesta­nie tortur wynikało właściwie z inicjatyw, które natra­fiły na opór ze strony Kościoła i z działalności ludzi, których Kościół wyklął.
Znany jest przypadek siedemdziesięcioletniego księdza Johna Lowesa, którego w Wielkiej Brytanii zmuszono do biegania wokół celi bez odpoczynku przez trzy dni. Strażnicy pilnowali, by staruszek przy­padkiem nie usnął. Mattew Hopinks, pogromca czarownic w siedemnastowiecznej Anglii, w czasie uwięzienia, by przygotować je do większej uległości w śledztwie, oskarżone pozbawiał przez wiele dni moż­liwości snu.
Z osobami sądzonymi za czary postępowano jeszcze inaczej. Jednym z niezawodnych sposobów ustalenia, czy podejrzana osoba jest czarownicąlub czarownikiem, było pławienie jej w wodzie. Prawy kciuk przywiązywano do lewej stopy i tak skrępowa­ną ofiarę wrzucano do wody. Gdy ciało znikało pod wodą- uznawano to za znak niewinności. Gdy ofiara utrzymywała się jednak na wodzie, a podobno ten rodzaj skrępowania ciała to ułatwiał - był to niezbity dowód związku osoby poddawanej próbie z czarną magią.
Podejrzanych o czary rozbierano, golono, a następnie krępowano i przywiązywano do krzesła. Zostawiano ich samotnie w celi obserwując, czy czasem nie zbliża się do nich owad, mysz lub szczur.
217
Gdy tak się stało - był to najlepszy dowód winy, uważano bowiem, że pod postacią zwierzęcia ukry­wa się diabeł, który chce przyjść oskarżonemu z pomocą.
Znakiem związku z diabłem mogło być też ja­kiekolwiek znamię, blizna lub pieprzyk na ciele oskar­żonego. By ustalić, czy tak jest naprawdę, nakłuwano to znamię, a gdy nie wywoływało to krwawienia i bólu, fakt ten stawał się dowodem winy. Czasami inkwizy­torzy posługiwali się nożami, których ostrza cofały się przy zetknięciu z powierzchnią ciała, nie raniąc zna­mienia.
Stosowano też tzw. próbę wagi. Na jednej szali kładziono oskarżonego, na drugiej Biblię. Gdy oskar­żony był cięższy od księgi, było to dowodem jego związków z szatanem i czarną magią.
Członkowie sądu inkwizycyjnego odmawiali przed rozpoczęciem rozprawy modlitwę do Ducha Świętego, ale swej heretyckiej ofierze nie pozwalali na obronę - ani osobistą, ani poprzez adwokata. Tym­czasem - jak pisze Karlheinz Deschner w "Krytycznej historii Kościoła" - w celu wykazania winy wolno się było uciekać do wszelkich oszustw; istniało jedno­znacznie sformułowane przyzwolenie na stosowanie takich metod.
Wyroki sądu inkwizycji ogłaszano publicznie w trakcie kazania zamykającego postępowanie. To­warzyszyła im deklaracja znana na przykład z "Krót­kiego podręcznika dla inkwizytorów w Carcasson-ne": "Nie doprowadziliśmy i z Bożą pomocą
218
nigdy w przyszłości nie doprowadzimy do skaza­nia kogokolwiek bez jasnego i ewidentnego do­wodu lub bez jego własnego wyznania".
Jeżeli pozwany przed inkwizycję kacerz przy­znał się do błędu, to sprawa ipso facto kończyła się. Spowiednik wyznaczał pokutę, a skruszonych kace-rzy karano na przykład postami, recytacjami modlitw, biczowaniem, obowiązkiem odbycia pielgrzymki, try­butem pieniężnym.
Karę pielgrzymki należało odbyć pieszo. W wie­lu przypadkach trwało to lata, w których rodziny pozostawione bez opieki i bez środków do życia przy­mierały głodem. Kara pielgrzymki mogła być mniej­sza lub większa. Mniejsza (krótsza) obejmowała 19 sanktuariów położonych głównie na południu Fran­cji. W każdym sanktuarium pokutnik poddawany był chłoście. Większą karą były pielgrzymki do Santiago de Compostela, Rzymu, Koloni, Ziemi Świętej lub Canterbury. Opisy podróży do ostatniego z tych miejsc świętych pozostały do dziś, dając niezwykle barwny obraz czasów.
Kary były zróżnicowane - od jednej świecy dla ołtarza po kosztowny udział w krucjacie. W kategorii karnej zaczynało się od drobnej kary pieniężnej (za­zwyczaj na utrzymanie więzień), chłosty, pręgierza, piętnowania, a kończyło na więzieniu karnym, konfi­skacie dóbr na rzecz rządu i banicji. Często narzuca­no też pokutującym kacerzom na wiele lat odzież, po której byli rozpoznawalni. Warto przy tym podkre­ślić, że noszenie zewnętrznych oznak pochodzenia
219
narzucił Kościół także Żydom, antycypując w ten spo­sób praktykę hitlerowską. I tak nakazywano nawró­conym kacerzom np. noszenie naszytego na wierzch­nim odzieniu żółtego krzyża - kolor ten symbolizował zdradę Judasza. Kara ta znana była od synodu w Tu­luzie w 1229 roku, czasami dosięgała winnego jesz­cze po śmierci, gdy oznakowane i podpisane jego imieniem ubranie wieszano w kościele parafialnym. Podobną karą był tzw. płaszcz wstydu - rodzaj okry­cia od głowy do ziemi, wykonanego z metalu lub (czę­ściej) z drewna, z którego skrępowany skazaniec nie mógł się uwolnić o własnych siłach.
Przez krótki czas w XIII wieku stosowano też karę burzenia domów heretyków.
Średniowieczni inkwizytorzy stosowali dwa rodzaje uwięzienia. Pierwsze, murus largus, polega­ło na skazaniu winnego na pobyt w klasztorze z bar­dzo rygorystycznie ograniczonym prawem poruszania się, drugie - murus strictus, polegało na ścisłym za­mknięciu w celu klasztornej - to odosobnienie stoso­wano jako karę typowo pokutną. W jednym i drugim przypadku więzień otrzymywał minimalnąporcję żyw­ności i miał zakaz kontaktowania się ze światem ze­wnętrznym (dopuszczalne były jedynie wizyty współ­małżonka).
W 1231 roku papież Grzegorz IX określił, jak mają wyglądać więzienia. Składać się powinny z po­jedynczych cel o grubych murach. Zamiast okna w suficie miał się znajdować otwór, przez który spusz­czano więźniowi pożywienie.
220
Wydawane wyroki były z reguły dożywotnie, na ogół jednak później je skracano. Ogłaszano je pu­blicznie, w czasie specjalnej uroczystości, którą na­zywano sermo generalis - powszechny wyrok. Ce­remonia odbywała się zwykle w niedzielę, a uczestni-
Wlewame wody
czący w niej wierni mieli otrzymać czterdzieści dni odpustu. Teoretycznie skazanemu przez inkwizycję człowiekowi przysługiwało prawo apelacji do papie­ża. Interwencje na korzyść skazanego były jednak
221
bardzo rzadkie i dotyczyły z reguły tylko osób majęt­nych.
Jeśli kacerz trwał nadal przy swych przekona­niach, inkwizycja przekazywała winowajcę w ręce władzy świeckiej, a to zawsze pociągało za sobą karę śmierci - na stosie.
Ceremonia przekazania skazańca władzy świec­kiej, która odbywała się w czasie sermo generalis, była bardzo rozbudowana. Rozpoczynały j ą nabożeństwa i kazania misyjne. Był to czas na publiczne akty wy­znania błędów przez nawróconych herezjarchów i po­jednanie ich z Kościołem. Po nich raz jeszcze wzywa­no skazanych do uznania błędów, a dopiero potem, po ostatecznej odmowie, czytano publicznie akty spraw i wyroki. Wtedy następował akt ekskomuniki. Skazanego, który ubrany był w specjalną szatę po­kutną koloru żółtego, z wymalowanymi na niej wize­runkami szatana, postaciami diabłów, scenami mąk piekielnych lub językami ognia, a którego głowę zdobiła papierowa korona lub mitra z podobnymi obrazkami - przekazywano władzy świeckiej. Ta raz jeszcze go sądziła, egzekucja zaś następowała nie wcześniej niż dnia następnego. Cała pierwsza część ceremonii, ściśle religijna, nazywała się w Hiszpanii "aktem wiary" czyli "auto da fe", bo miała wzmoc­nić wiarę tych, którzy byli świadkami ceremonii.
Egzekucje kacerzy wykonywane były na ogół w dni świąteczne i traktowane jako demonstracja nie­ograniczonej władzy Kościoła katolickiego. Heroldo­wie zapraszali lud, drogo liczono sobie za miejsca
222
w oknach, a każdy wiemy, który nosił drewno na stos, otrzymywał odpust zupełny. Drogę na miejsce egze­kucji ofiara odbywała często w czapce błazeńskiej, szczypano nieszczęśnika rozżarzonymi obcęgami i cza­sem pozbawiano go prawej ręki. Jedynie w wyjątko-
Chłosta
wych wypadkach - i była to wielka łaska - duszono ofiarę przed straceniem. Podczas gdy heretyk albo się dusił, albo powoli płonął (zależnie od kierunku wia-
223
tru) zgromadzeni katolicy śpiewali pieśń "Chwalimy Cię, wielki Boże".
Egzekucje starano się wykonywać w dni świą­teczne, aby zapewnić spektaklowi największą widow­nię. W podręcznikach dla inkwizytorów zachowały się szczegółowe porady, jak należy przeprowadzać wy­brane kary, np. poprzez spalenie na stosie.
Skazańca przywiązywano do specjalnego pala obłożonego suchym drewnem, słomą lub trawą. Czasem przed egzekucją skazańca duszono, aby oszczędzić mu męczarni palenia żywcem. Najbardziej przerażający był finał. Dla ostatecznego zniszczenia ciała, które nierzadko było tylko nadpalone, dzielono je na części, wyrywając je, łamiąc kości i wraz z wnętrznościami wrzucano je w ogień. Do udziału w tej części zachęcano gapiów nie tylko po to, aby przestrzec ich przed ewentualnym zwątpieniem i po-padnięciem w herezję. Pilnowano przy tym, aby ża­den szczątek heretyka nie ocalał. Nie można było po­zwolić na pozostawienie relikwii, zwłaszcza przywód­ców sekt heretyckich.
Dlaczego śmierć na stosie? Otóż intencją spa­lenia na stosie było niedopuszczenie do tego, by ofia­ra zmartwychwstała w dniu Sądu Ostatecznego. Dla­tego też nawet ekshumowano szczątki kacerzy i rzu­cano je w ogień. Mienie straconych było konfiskowa­ne przez Kościół, a ich wydziedziczeni potomkowie przez trzy pokolenia uchodzili za ludzi niegodnych. Część konfiskowanego mienia zabierał też władca danego terenu, w niektórych krajach trzecia część
224
majątku heretyka przypadała j ego denuncjatorom. We Francji cały majątek był przekazywany do skarbu państwa, ale w zamian król opłacał wydatki inkwizy­cji i utrzymywał jej więzienia.
Zasada konfiskaty dóbr skazanych heretyków była zachętą do nadużyć. Była też jednym z powo­dów prowadzenia przez inkwizycję procesów prze­ciw zmarłym heretykom - odbierano wówczas mają­tek tym, którzy go odziedziczyli od skazanego już po śmierci heretyka.
Rodzina skazanego za herezję mogła tylko w jednym przypadku ocalić dla siebie jego majątek -gdy wcześniej go zadenuncjowała. Gdy dzieci denun-cjowały swoich rodziców, to zostawiano im trzecią część wywłaszczonego majątku.
Na walce z heretykami, czarownicami i Żydami fortuny zbijali wszyscy. Monarchowie, rajcy miejscy, biskupi, kaci, dominikanie, papieże i oczywiście in­kwizycja.
W wielu archiwach zachowały się do dziś zadziwiająco szczegółowe sprawozdania finansowe. Kiedy w 1323 roku inkwizycja w Carcassonne spaliła czterech heretyków, musiała wydać prawie 175 solidów, z czego 80 solidów pobrali kaci (każdy równo po 20 solidów), za dwie kłody drewniane zapłacono 55 solidów i 6 denarów, za winorośl 21 solidów i 6 denarów, za słomę 2 solidy i 6 dena­rów, za pęta dla skazańców 4 solidy i l denar, a za same stosy l O solidów i 9 denarów. Żadnych wydat­ków nie ponosiła inkwizycja z własnych zasobów.
225
Rekwirowano majątki skazańców, z których obficie czerpano i po opłaceniu kosztów. Spalenie w 1639 roku 11 czarownic w Zlatych Horach w księstwie ny­skim, należącym do biskupa wrocławskiego, przynio­sło dochodu 425 talarów, z czego burmistrz otrzymał 9 talarów 6 groszy, tyle samo otrzymała rada miejska, wójt otrzymał aż 18 talarów 12 groszy, także sędzio­wie zadowolili się podobną sumą.
Pisarz miejski i sługa miejski otrzymali po 9 ta­larów i 6 groszy, resztę kwoty otrzymał biskup wro­cławski.
Przed rokiem 1649 tj. przed pierwszym wiel­kim auto da fe w Meksyku, inkwizycja skonfiskowała tam majątek łącznej wartości 270 tyś. pesos. Rok 1649 przyniósł inkwizycji 3 min pesos. Pieniądze te pochodziły od 109 uwięzionych neochrześcijan, bo­gatych hiszpańsko-amerykańskich konwertytów. Obecnie majątek ten obliczyć należałoby na kwotę 30 min funtów szterlingów. 3 min pesos wystarczyło­by na wzniesienie 238 reprezentacyjnych budynków miejskich. Ocenia się, że w latach 1646-1649 inkwi­zycja w Meksyku zarobiła na majątkach uwięzionych tyle, ile starczyłoby jej na utrzymywanie prawa 327 lat. Dodatkowo jeszcze korona hiszpańska wspie­rała inkwizycję każdego roku kwotą 10 tyś. pesos.
Z całego bogactwa inkwizycji hiszpańskiej po­zostało w 1815 roku 773 pesos. Były to już jej ostatnie lata. W 1820 roku inkwizycję ostatecznie zniesiono.
Najbardziej spektakularne dowody finansowej działalności inkwizycji znajdziemy w jej walce
228
z Żydami i zakonem templariuszy. W obu przypad­kach pazerność Kościoła dorównywała pazerności korony francuskiej i hiszpańskiej. Wystarczyło, aby skarbce królewskie stawały się puste, a na śmierć ska­zywano setki i tysiące ludzi przede wszystkim po to, aby zagarnąć ich majątek. Przez setki lat panowała w tym zakresie zadziwiająca symbioza tronu i ołtarza. Prawo państwowe współdziałało z inkwizycją. Już na przełomie XII i XIII wieku pojawiły się pierw­sze ustawy skierowane przeciw heretykom. Cesarze Fryderyk Barbarossa, jego syn Henryk IV, królowie Aragonii Piotr II i Jakub I, królowie francuscy Lu­dwik VIII i Ludwik IX Święty, a także miasta włoskie Florencja i Mediolan - stworzyli podwaliny tego pra­wa. Szczególny wkład wniósł tu cesarz Fryderyk II. Jest paradoksem, że sam uchodził za wolnomyśliciela i prowadził bezwzględną walkę z papiestwem. Był władcą wykształconym, władającym biegle dziesięcio­ma językami, jednak uważał herezje nie tylko za ru­chy antykościelne, ale przede wszystkim radykalne ruchy społeczne, które mogły zagrozić istniejącemu porządkowi feudalnemu. Dlatego stał się gorliwym prześladowcą heretyków. W latach 1220-1239 wy­dał szereg rozporządzeń tworzących kodeks postę­powania wobec heretyków. Wtedy to pojawiło się za­rządzenie, by skazanych przez inkwizycję przekazy­wano władzom świeckim w celu wykonania wyroku śmierci przez spalenie na stosie. Tylko w wyjątkowych wypadkach heretycy mogli zachować życie, ale wów­czas okaleczano ich wyrywając im język, by nie
229
szerzyli swej herezji. To Fryderyk II rozporządził, by całe mienie heretyków podlegało konfiskacie, a ich dzieci pozbawione były dziedzictwa. Dzieci i wnuki heretyków skazane były na śmierć cywilną - nie
Żelazna dziewica norymberska
230
wolno im było zajmować żadnego urzędu. Mogły się z tego wybronić denuncjując rodziców lub dziadków. Zarządzenia Fryderyka II dotknęły też obrońców, sym­patyków i protektorów heretyków - byli oni wyjęci spod prawa, stawali się banitami, a ich dobra podle­gały konfiskacie. Cesarz Fryderyk II nakazał też burzenie domów heretyków i wprowadził zakaz ich odbudowy.
Wszystkie zasady prawne, nie wyłączając kary śmierci przez spalenie, inkwizycja przejęła z obowią­zującego wówczas prawodawstwa świeckiego. Suro­wość praktyki sądzenia i karania przez inkwizycję od­powiadała surowości epoki. Dlatego, by lepiej zrozu­mieć ten problem, przyjrzymy się bliżej rodzajom i na­rzędziom tortur. Omówimy próby badania niewinno­ści lub ustalania bezspornej winy oraz stosowane po­wszechnie kary cielesne i piętnujące. Na końcu roz­działu przestawimy rodzaje kar śmierci, łącznie z za­rezerwowanym dla heretyków spaleniem na stosie.
A oto niektóre rodzaje i narzędzia tortur - za­chowane lub odtworzone na podstawie starych szty­chów bądź opisów w literaturze, a także na podsta­wie badań tzw. archeologii prawnej.
Stelaż lub ława tortur - przywiązywano doń ofiarę za przeguby rąk i kostki nóg. Specjalne walce powodowały rozciąganie ciała w przeciwnych kierun­kach, aż do zerwania ścięgien i popękania kości. Ciało torturowanego można było rozciągnąć nawet o 30 centymetrów. By zwiększyć męki, pod plecy tor­turowanego podkładano małe, nabite gwoździami
231
walce, zwane naszpikowanymi zającami. Wyszarpy-wały one z pleców płaty skóry i tkanki. Torturę sto­sowano stopniowo. Najpierw wyciągano ramiona i biodra, potem naciągano mięśnie kolan, bioder i rąk, a jeśli to nie skutkowało, a ofiara nadal żyła - rozry­wano pozostałe mięśnie skazańca.
Żelazna dziewica z Norymbergi - to pudło po­dobne do trumny z rozkładanymi drzwiami. Po ich we­wnętrznej stronie znajdowały się ostre kolce. Czło­wiek zamknięty wewnątrz był nimi kłuty po całym cie­le, co powodowało ranienie wnętrzności, wykłucie oczu oraz ogólne wykrwawienie. Tortury te zwane były "pocałunkiem dziewicy". Torturom w "żelaznej dzie­wicy" poddawano kobiety posądzane o czary, ale z urządzenia tego z upodobaniem korzystano również w torturowaniu heretyków.
Kozioł (potro) - przywiązywano do niego oskarżonego za pomocą powrozów, a kat zaciskał stopniowo sznury, które wrzynały się w ciało powo­dując cierpienie.
Peine forte et dure - oskarżonego kładziono na podłodze celi z rozłożonymi rękoma i nogami, a na jego piersi umieszczano żelazny ciężar, który stopnio­wo dusił ofiarę.
Przyrząd do miażdżenia kciuka - narzędzie, którym miażdżono kciuk tak sprawnie, jak miażdży się orzech w dziadku do orzechów. Zbudowane było z dwóch żelaznych płyt połączonych śrubami, a po­wierzchnia ich była naszpikowana guzami.
232
Zgniatacz kończyn
Zgniatacz czaszki - zwany też w Polsce po­morską czapką. Składał się z misy w kształcie czapki połączonej ze śrubą. Misę tę zakładano na głowę, a podbródek umieszczano na żelaznym pręcie osadzo­nym na obręczy zaciskającej szyję. Pokręcanie śrubą powodowało ucisk głowy i powolne jej zgniatanie, pręt zaś wbijał się kość podbródkową.
Widełki heretyków - składały się z żelaznej obręczy zakładanej na szyję torturowanej osoby i krót­kiego pręta zakończonego z dwóch stron ostrymi kol­cami. Pręt ten wdzierał się w gardło i mostek ofiary.
233
Widełki heretyków
Szczypce - to obcęgi, które służyły do szarpa­nia części ciała, takich jak nosy, palce rąk i nóg. Roz­palano je nad ogniem i przykładano do części ciała, którą następnie przy ich pomocy wyrywano.
Krokodyl - to obcęgi uformowane w kształcie rury. Służyły do wyrywania lub wypalania penisa albo kastracji.
Rozpruwacz piersi - przyrząd, który służył do rozszarpywania piersi kobiet, które dokonały abor­cji. Był to rodzaj szczypiec, które rozgrzewano w ogniu, a następnie obejmowano nimi piersi i je od­rywano od ciała. Tortura ta stosowana była głównie we Francji i w Niemczech.
Koń hiszpański - urządzenie do torturowania czarownic i zakonnic, które nie dotrzymały ślubu
234
czystości oraz wobec żołnierzy niedopełniających obo­wiązków służbowych. Był to kloc z drewna z wysta­jącą krawędzią. Gdy sadzano na nim torturowaną kobietę, wpychano jej do pochwy wy stającą krawędź. Gdy torturowany był mężczyzna, krawędź wprowa­dzano do odbytu. By zwiększyć ból, do wyprostowa­nych nóg przywieszano ciężkie kamienie. Następnie obwożono skazaną osobę po mieście.
Koń hiszpański
Córka śmieciarza lub bocian - rodzaj kajdan uniemożliwiających zakutemu jakikolwiek ruch. Rodzaj żelaznego pasa obejmującego szyję skazań­ca, biegnącego wzdłuż ciała do podgiętych kolan
235
i krępującego żelaznymi obręczami nogi w kostkach. Skrępowane w tej pozycji ciało bardzo szybko nara­żone było na bolesne skurcze mięśni.
Hiszpańskie trzewiki - było to narzędzie tor­tur służące do zgniatania goleni. Składało się z dwóch żelaznych płyt, które na wewnętrznych ściankach za­opatrzone były w kolce. Zakładano je na goleń i łyd­kę ofiary, a następnie skręcano śrubami. Operację za­kładania buta hiszpańskiego powtarzano kilkakrotnie. Gdy tortura nie skutkowała przyznaniem się do winy oskarżonego, zwiększano ból przez uderzenie młotem po żelaznych płytach.
Wahadło Judasza
236
Drabina - przyrząd służący do rozciągania cia­ła i łamania kości. Człowiek był zawieszony na usta­wionej pod kątem drabinie na skrępowanych i wy­kręconych do tyłu rękach. Do nóg doczepiano linę, która nawinięta była na walec połączony z kołem do obracania.
Wahadło - narzędzie podobne do ławy lub ste­laża tortur. Na suficie izby tortur znajdował się hak z kółkiem, przez które przeciągnięta była lina. Jeden jej koniec krępował ofiarę tortur, drugi naciągnięty był na walec zaopatrzony w koło do obracania. Ofiara zawieszona była na linie na wygiętych do tyłu rękach.
Wahadło Judasza - skazańca podwieszano na słupie na skrępowanych rękach, a następnie sadzano na przyrządzie w kształcie stożka, który rozrywał na­rządy wewnętrzne.
Gruszka
Gruszka - metalowy przyrząd przypominający gumową gruszkę do lewatywy, zaopatrzony w spe­cjalną śrubę, która powodowała zwiększenie jego
237
rozmiarów. Często posiadał on specjalne kolce. Gruszkę stosowano doustnie, dopochwowo (tak tor­turowano czarownice oskarżane o seksualne kontak­ty z diabłem) i doodbytniczo (tak karano homoseksu­alistów i sodomitów).
Strappado - urządzenie pozwalało ofiarę po­wiesić za przeguby rąk, a przywiązane do kostek nóg ciężary powodowały wyrywanie kończyn ze stawów.
Ruszt - to tortura przypiekania ogniem. Tortu­rowana, zakuta w kajdany osoba umieszczana była na ażurowym żelaznym łożu. Jej ciało natłuszczano, a następnie rozpalano pod łożeni ogień. Przypiekanie zaczynano od nóg. Gdy mięso zaczynało odpadać od kości, oprawcy obcęgami wyrywali poszczególne czę­ści ciała.
Ofiary torturowane poddawane były różnego ro­dzaju próbom, które miały teoretycznie dać im szansę na dowiedzenie swej niewinności.
Próba ognia - polegała na przeniesieniu roz­grzanej do czerwoności żelaznej sztaby, ważącej od połowy do półtora kilograma, na odległość około trzech metrów.
Inny rodzaj próby polegał na przejściu oskar­żonego po rozżarzonych do czerwoności węglach. Po kilku dniach dokonywano oględzin stóp i orzekano o winie. Oskarżony, który po oparzeniach miał otwarte rany, uznawany był za winnego.
Próba gorącej wody - ofiara zanurzała dłonie po nadgarstki lub po łokcie we wrzącej wodzie. Opa­rzenia zawijano na trzy dni, a po upływie tego czasu
238
rozwijano i sprawdzano stan ran. Gdy się jątrzyły, był to znak winy.
Stosowano także rozgrzane kleszcze. Wierzo­no, że człowiek niewinny odporny jest na działanie ognia, ponieważ Bóg zapewnia niewinnym ochronę.
Próba wody polegała na wlewaniu do gardła ta­kiej ilości wody, by u ofiary wywołać uczucie, że się topi. Niekiedy przesłuchiwanego przywiązywano do drewnianego rusztowania tak, aby głowa znajdowała się niżej niż nogi. Kneblowano mu usta, a potem po­lewano z góry wodą, co powodowało duszenie się ofiary.
Moc dowodową sądów bożych podważył osta­tecznie IV Sobór Laterański w roku 1215. Zabronił on duchownym uczestnictwa w nich czy też dopusz­czania ich w kościołach.
Piętnowanie - czyli wypalanie na czole lub po­liczkach, ramionach, piersiach lub plecach różnych znaków przy pomocy metalowych narzędzi. Kara ta wykonywana była publicznie.
Kara chłosty - wykonywana publicznie, pod pręgierzem lub przy pomocy tzw. biskupa - czyli gru­bej, drewnianej belki, przez którą przekładano ska­zańca. Skazanego na pręgierz chłostano po obnażo­nych plecach. Skazanego na karę chłosty przekłada­no przez biskupa i bito po pośladkach. Stosowano kije, rózgi lub pęki rózg zwane miotłą. Potem upo­wszechnił się bicz złożony z kilku rzemiennych pasków osadzonych na drewnianej rękojeści. Najgorszym na­rzędziem chłosty była tak zwana pałka gwiaździsta.
239
Na rękojeści mocowano kilka różnej długości łańcu­chów zaopatrzonych w żelazne kolczaste gwiazdki. Wy chłostanie pałką gwiaździstą było j ednoznaczne z karą śmierci.
Chłosta
Bat do chłosty
240
Kabat - drewniana konstrukcja przypominają­ca klatkę lub skrzynię. Zamykano w niej osobę ska­zaną, która umieszczana była w kabacie w pozycji sto­jącej lub siedzącej. Na wysokości głowy ofiary znaj­dowały się otwory umożliwiające jej oddychanie.
Wystawienie na widok publiczny - pod prę­gierzem lub drabiną hańby, którą ustawiano przed ko­ściołem lub dworem biskupa. Pręgierze znane są w Europie od XIII wieku. Z rynków, dziedzińców zamkowych i przykościelnych cmentarzy znikły na dobre dopiero w XIX wieku.
Zakucie w dyby - nogi i ręce skazanego wkła­dano w otwory znajdujące się między dwiema osa­dzonymi jedna na drugiej deskami. Czasem unieru­chamiano też głowę za pomocą tzw. kuny - żelaznej obręczy zakładanej na szyi. Na wsiach stosowano tzw. karę gąsiora. Przyrząd ten zbudowany był z dwóch drewnianych słupów, wbitych pionowo w ziemię, po­między którymi znajdowały się dwie deski: górna -ruchoma, dolna - nieruchoma. Głowę skazańca umiesz­czano w otworze w miejscu zetknięcia się desek, ręce w otworach deski dolnej. Skazaniec był krępowany przy pomocy gąsiora w postawie stojącej, siedzącej lub klęczącej.
Skrzypce - przyrząd podobny kształtem do skrzypiec, a funkcją do dyb, służący do napiętnowa­nia kobiet. Osadzano w nim głowę i ręce, a potem zamykano go na kłódkę. Skrzypce zaopatrzone były w specjalne dzwonki, które służyły zwracaniu uwagi
241
przechodniów podczas oprowadzania skazanej po mieście.
Założenie fletu hańby - tak karano fałszywych muzyków i osoby niewłaściwie zachowujące się w czasie nabożeństw kościelnych. Flet hańby wykonany był z żelaza, zakończony żelazną obręczą, w której więziono szyję. Ręce skazańca wkładano w specjalne uchwyty znajdujące się na tym przypomi­nającym prawdziwy flet przedmiocie.
Zawieszenie na szyi kamieni hańby - tak ka­rano swarliwe przekupki lub kobiety niemoralne -wtedy kamień miał kształt penisa. Ważył około 15 ki­logramów.
Kołnierz hańb\
242
Założenie kobietom wykonanego z drewna kołnierza hańby - kara ta dotykała strojnisie. Skazane z zawieszonym na szyi, składającym się z dwóch pomalowanych desek kołnierzem musiały chodzić ulicami miasta lub były wystawiane na widok publiczny np. pod pręgierzem.
Kara na kamieniu bankrutów - dotykała nie­wypłacalnych dłużników. Pozbawieni ubrań wierzch­nich, w koszulach, pędzeni byli do znajdującego się
243
na rynku głazu. Gdy tam dotarli, kat polewał ich wodą i siłą sadowił na kamieniu, raniąc pośladki skazanego. Klatka hańby - wykonana z żelaza, znajdowała się w rynku. Umieszczano w niej za drobniejsze prze­winienia. Skazaniec narażony był nie tylko na drwiny, ale i obrzucanie go różnego rodzaju przedmiotami.
iviaska hańby - zakładana była skazańcom wystawianym na widok publiczny pod pręgierzem lub oprowadzanym po mieście. Wykonana była z blachy lub żelaza, miała różne kształty - w zależności od po­pełnionego przestępstwa (np. za niemoralne prowa­dzenie się nakładano maskę w kształcie świńskiego
244
łba). Na masce zawieszano dzwoneczki, by przy każ­dym ruchu skazańca zwracały na niego uwagę gapiów.
Płaszcz hańby - drewniana beczka z otworami nakładana przez głowę na barki, obciążona dodatko­wo ciężarkami zawieszanymi z boku.
Zanurzenie w wodzie lub błocie przy pomo­cy żurawia - tak karano piekarzy lub osoby nieprze-strzegające prawa targowego. Skazańca umieszcza­no w koszu zawieszonym na drągu, z drugiej strony dla przeciwwagi umieszczano kamienie. Drąg umiesz­czano na podpórce. Skazańca zanurzano kilkakrotnie w wodzie lub błocie.
Garota była tym samym, co powieszenie. Kaci jednak tak manipulowali sznurem, by ofierze zadać jak najwięcej cierpień. Podciągali skrępowaną ofiarę na linie przewieszonej przez bloczek, co powodowało wykręcanie stawów, zwichnięcia i złamania kończyn. Garotę stosowano też w celu zakończenia męki łama­nego kołem. Z biegiem czasu była ona udoskonalana. Skazańca sadzano lub stawiano przed palem i zakła­dano mu na szyję sznur, którego oba końce przewle­kano przez otwory. Kat ciągnął oba końce sznura, dusząc ofiarę. Potem sznur zastąpiono żelazną obrę­czą, którą zaciskano śrubą. W końcu doszło do tego, że zakładano na szyję skazańca dwa pierścienie me­talowe. Dokręcana śruba odpychała jedną obręcz od słupa, a drugą dociskała do niego. Przerwanie rdze­nia kręgowego powodowało natychmiastową śmierć. Inny typ garoty wyposażony był w niewielkie ostrze, które przecinało kręgosłup. Garota szczególnie
245
popularna była w Hiszpanii. Stamtąd też pochodzą za­chowane egzemplarze, zwane hiszpańskimi lub kata-lońskimi.
246
Mazzatello - to kara śmierci wykonywana przy użyciu drewnianego młota (zwanego mazzą) i noża. Duchowny doprowadzał skazanego na szafot ustawio­ny w publicznym miej scu. Skazańca, obróconego twa­rzą do widzów, zachodził kat z tyłu i uderzał z całej siły mazzą. Gdy ofiara padła ze zmiażdżoną czaszką, kat nożem podcinał jej gardło. W ten sposób wyko­nywano karę śmierci w państwie papieskim.
Płonące stosy - przeznaczone były dla wyjąt­kowo zatwardziałych heretyków, którzy przeszli już inne tortury, a nie doprowadziły one do śmierci ofiary. Zwyczajowo były stosowane wobec kobiet uznanych za czarownice. Niekiedy ofiarę przed spaleniem duszono. Gdy podkładano ogień, kat zaciągał sznur na szyi ofiary. Czasem przyspieszano też śmierć ofia­ry przez rozsypanie wokół niej prochu strzelniczego, który wybuchał, gdy doszedł doń ogień i zabijał skazańca.
Karę śmierci przez spalenie na stosie przewi­dziano także dla heretyków. Ten rodzaj kary został określony prawem po raz pierwszy przez cesarza Fryderyka II w 1224 roku, choć stosowano ją już wcześniej w Aragonii i Langwedocji. Papież Hono­riusz przyjął ją w Italii w ostatnich latach swego pon­tyfikatu.
Przepiłowanie - rodzaj kary śmierci znacznie okrutniejszy niż śmierć na stosie czy przez ugotowa­nie we wrzącym oleju. Skazańca układano pionowo głowąw dół i przywiązywano vi góry do specjalnej
\
247
Spalenie na stosie ciała zamordow anego
belki. Dwaj kaci przepiłowywali wzdłuż ciało ofiary. Karę tę stosowano głównie wobec homoseksualistów.
248
Kara śmierci pi/e/ pr/epiłowanie
Wbijanie na pal - wyjątkowo okrutna śmierć poprzedzona torturą fizyczną. Ofiara wbijana była na pal przy użyciu koni lub wołów, które zaprzągnięte były do jej nóg. Kara ta stosowana była m.in. do
249
uśmiercania gwałcicieli kobiet. Matki, które uśmier­cały swoje dzieci, przebijano palem po uprzednim za­kopaniu żywcem w ziemi.
Powieszenie na szubienicy - szubienica była wynalazkiem Tarkwiniusza Pysznego. Składała się z rusztowania nadziemnego, pod którym znajdował się wykop. Spotykało się też szubienice dwukondygna-cyjne, które umożliwiały wieszanie większej ilości ska­zańców. Ponieważ ciało wisielców pozostawało na szubienicy aż do rozkładu, wykop służył jako zbior­nik na odpadające części ciała.
Śmierć przez ścięcie - dokonywana była za pomocą topora katowskiego, który z biegiem czasu wyparty został przez miecz katowski.
Topienie w workach - kara ta stosowana była już w starożytnym Rzymie. Skazańca wkładano do worka, wiązano i wrzucano do wody. Czasem do worka wkładano też psa lub kota.
Łamanie kołem było szczególnie popularne we Francji i w Niemczech. Była to śmierć w mękach, przypominająca ukrzyżowanie. Heretyka doprowa­dzano na szafot, tam zdzierano z niego odzież, następ­nie przywiązywano do koła leżącego na szafocie, rozciągając go pomiędzy szprychami a piastą. Koło to było zazwyczaj zwykłym kołem z wozu, posiadają­cym 9 do 12 drewnianych szprych. Kat przystępował do tłuczenia żelaznym drągiem tak, aby kolejno łamać kości ofiary. Zaczynał od nóg, a kończył na klatce pier­siowej i głowie. Sprawny kat potrafił tego dokonać nie naruszając skóry. Następnie koło ustawiano
2SO
pionowo, by zgromadzony tłum mógł lepiej obserwo­wać agonię skazańca. Gdy ofiara od zadanych cio­sów nie zmarła, kat kończył jej mękę kilkoma uderze-
kułem
'li-
niami w klatkę piersiową Niekiedy katusze potęgo­wano, tocząc koło przez płomienie lub ostre kolce.
251
Dragonad)
W rÓTnych krajach wymyślano rożne, nieraz przedziwne formy walki l przeciwnikami religijnymi Każdy sposób wydawał się właściwy, we Francji np dragonów uznawano /a "wyśmienitych misjonarzy" Wśród hugenotów bud/ih oni panikę Niekiedy nawet na samą wieść o ich przybyciu całe wioski nawracały się_ na katolicyzm
Dragoni to dobrze uzbrojeni żołnierze, których kwaterowano w domach hugenotow aby ich w ten sposób nastraszyć To właśnie była dragonada Przydział zołnieizy do hugenockic] rodziny był nieproporcjonalny do jej zasobności Gospodarze musieli utrzymywać swoich "gości" Dragoni mogli natomiast stosować u obec domowników przemoc, pozbawiać ich snu, niszczyć ich własność Jeśli ktoś wyrzekł siq wiary protestanckiej, dragoni opuszczali dom W 1681 roku w Poitou i na zachodzie Francji (skupisko hugenotow) dragonadami nawrócono od 30 do 35 tysięcy osób Podobnie było w innych enklaw ach hugcnockich w 1685 toku Łącznictą metodą "nakłoniono" do porzucenia wiary od 300 do 400 \ tysięcy hugenotow
253
Część IV Księga inkwizytorów
Galeria ludzi inkwizycji jest niezwykle bogata. Inkwizytorami byli wybitni teologowie, nawet święci, papieże, biskupi, zwykli zakonnicy, a najczęściej lu­dzie bez skrupułów. Na kartach tej książki przytacza­my szereg nazwisk. Chyba nigdy nie uda się odtwo­rzyć pełnej listy inkwizytorów. W tej części przypo­mnimy sylwetki wielkich osób - zasłużonych. Sątu więc najbardziej znani inkwizytorzy z Hiszpanii, Niemiec, Włoch, biskupi z terenów Polski, którzy często bar­dziej niż inkwizytorzy zwalczali heretyków. Są wresz­cie papieże, którzy przed wstąpieniem na tron pełnili różne funkcje inkwizytorskie. Przez ponad pięćset lat aktywnej działalności inkwizycji niemal każdy papież zasłużył się dla niej. Przynajmniej jedenastu z nich było członkami tej "organizacji". Inkwizytorami byli: Paweł
254
IV, Pius V, Sykstus V, Innocenty IX, Paweł V, Alek­sander VII, Klemens X, Aleksander VIII i Innocenty XII.
Innocenty IX (1591) był człowiekiem schoro­wanym, mimo to aktywnie uczestniczył w życiu Ko­ścioła przez czterdzieści lat. Pracował w Kurii, brał udział w Soborze Trydenckim, był nuncjuszem w Wenecji i biskupem Nicastro w Kalabrii. Opuścił swoje biskupstwo ze względu na stan zdrowia. Gdy powrócił do Rzymu, został patriarchą Jerozolimy, cho­ciaż tylko tytularnie, mógł więc podjąć się obowiąz­ków w administracji papieskiej. Grzegorz XIII zatrud­nił go w inkwizycji. Tam, podobnie zresztąpóźniej jako papież, niczym specjalnym się nie zasłużył. Panował zaledwie dwa miesiące.
Klemens X (1670-1676) także niczym szcze­gólnym jako inkwizytor się nie zasłużył. Papież Alek­sander VII w 1654 roku mianował go sekretarzem Kongregacji Biskupów i Kanoników Regularnych oraz konsultantem inkwizycji rzymskiej. Emilio Bonaven-tura Altieri w 1623 roku przybył do Polski, gdzie pra­cował jako audytor u Giovanniego Battisy Lancelot-tiego - nuncjusza apostolskiego. W Polsce przebywał cztery lata. W tym czasie został księdzem i stąd roz­począł swoją karierę duchowną. Pamięć pobytu w Polsce zachował do końca życia, stale współpra­cował z królami polskimi. Jana Kazimierza odwodził od zamiaru abdykacji, a gdy ta nastąpiła, mianował go opatem klasztoru Saint-Germain-des-Pres w Pa­ryżu. Finansowo wspierał Jana III Sobieskiego
255
w walce z Turkami. Dla pomocy Polsce próbował utworzyć też ligę antyturecką.
Pozostali papieże inkwizytorzy niegodni są szer­szej uwagi. Był wśród nich fanatyczny i brutalny, nie­zbyt zdrowy na umyśle Paweł IV, ale i obwołany świę­tym Pius V, choć zbyt wiele pozostawił po sobie pa­miątek o jego świętości przeczących. Inkwizytorem był wreszcie żelazny, krwawy papież - Sykstus V.
Dzieje inkwizycji w Polsce nie doczekały się do tej pory poważniejszego opracowania. Choć zacho­wało się sporo dokumentów, to niewiele wiemy o prak­tyce. Wprawdzie tu i ówdzie znajdziemy informacje o istnieniu takich prac, lecz ich odnalezienie graniczy niemal z cudem. Na początku XIX stulecia panowało przekonanie, że w zbiorach biblioteki Załuskich w Warszawie, przewiezionej następnie do Petersbur­ga, znajduje się rękopis Abrahama Bzowskiego obej­mujący historię inkwizycji w Polsce, przepisany z ma­nuskryptu z biblioteki dominikanów klasztoru z Płoc­ka. Ani dzieje rękopisu Bzowskiego, ani losy biblio­teki dominikanów nie są znane. Stąd warto zwrócić uwagę na księdza Sadoka Barącza, czy raczej jego dzieło "Rys dziejów Zakonu Kaznodziejskiego w Polsce". Znajdziemy tu sporo informacji o inkwi­zycji w Polsce, choć często sprzecznych z innymi źró­dłami. Wbrew Czackiemu i Krzyżanowskiemu goto­wym marginalizować znaczenie polskiej inkwizycji, ksiądz Barącz obszernie i kwieciście opisuje przypadki palenia na stosie różnowierców i odszczepieńców,
256
występując "w tem najniegodniej przeciw głównej ewangelicznej nauce Jezusa Chrystusa, o miłości bliźniego".
Ksiądz Sadok Barącz wylicza 55 inkwizytorów, zaczynając od Pawła Polaka z 1254 roku, a kończąc na Michale z Mościsk z 1571 roku (chodzi tu zapew­ne o Melchiora z Mościsk zm. w 1591 roku - ostat­niego inkwizytora na ziemiach polskich). Jan Polak według księdza Barącza "przejęty gorliwością o roz­powszechnienie prawdziwej wiary katolickiej w Polsce, jak najmocniej opierał się nowym krze­wicielom błędów zastarzałych, a zabijając tako­wych, oczyścił całą przestrzeń obrębu swego od tej nieszczęsnej zarazy". Papież Jan XXII wysłał sześciu inkwizytorów do Polski, a 29 kwietnia 1327 roku upoważnił prowincjała dominikanów do wybie­rania i mianowania z tego zakonu tylu inkwizytorów, ilu będzie trzeba.
Inkwizytorami w Polsce byli między innymi: Jan z Wrocławia, wydelegowany z klasztoru św. Wojcie­cha we Wrocławiu i zabity z rozkazu króla Czech Jana Luksemburczyka. W 1348 roku inkwizytorem w Kra­kowie był Piotr, mistrz teologii. W Poznaniu Jan Chry-zostom. Stanisław (zm.1365), mistrz teologii "dla swej niezrównanej gorliwości" mianowany został generalnym inkwizytorem w Polsce. Jednym z jego na­stępców był Jakub Grzymała (1453). W połowie XV stulecia wiary katolickiej w Polsce bronili: Grzegorz Heicze inkwizytor, mistrz teologii i przeor we Wrocła­wiu; Mikołaj Gruneb - lektor świętej teologii w Toru-
257
niu; Maciej Conradi, inkwizytor na Rusi; Dionizy i Albert z Łęczycy - inkwizytorzy w Krakowie; po­dobnie jak Albert z Płocka. W Krakowie działali rów­nież Feliks, Dominik Małachowski, Marcin Szporna, Walerian de Warso, Jakub Russius, Piotr z Socha­czewa, Jakub, przeor dominikanów, Hieronim - wy­słany także do Torunia oraz Paweł Sarbiniusz z Po­znania, którego "jako znienawidzonego przez sie­bie kazała schwytać szlachta i w rzece Warcie uto­pić, lecz gdy go już do wody wrzucić miano, cu­dem Bożym zniknął im z oczów i uszedł nieochyb-nej zguby".
Pierwszymi stałymi inkwizytorami na ziemiach polskich zostali mianowani przez papieża Jana XXII w 1318 roku dominikanin Peregryn z Opola dla die­cezji wrocławskiej i Mikołaj Hospodyniec z zakonu franciszkanów dla diecezji krakowskiej.
Wśród inkwizytorów w Polsce wymienić należy także: Mikołaja z Łęczycy dla diecezji poznańskiej, Stefana Polaka - inkwizytora krakowskiego, Jana Bra-scatorisa - inkwizytora wrocławskiego, inkwizytora ge­neralnego Jana, przeora dominikanów w Krakowie, mianowanego na urząd inkwizytorski przez papieża Marcina V. "Na samo wspomnienie jego chwytała heretyków bojaźń" - chwalił Jana jeden z domini­kańskich kronikarzy; Jana Gliwica - dominikanina wro­cławskiego, gorliwie wspomagającego miejscowego biskupa Wacława (13 82-1417) w prześladowaniu waldensów; Jana Schwenkinfelda - inkwizytora we Wrocławiu, który na polecenie prapolskiego biskupa
258
Nankera wszczął proces inkwizycyjny przeciwko podejrzanemu o herezję mnichowi Marcinowi, mia­nowanemu proboszczem Kościoła Św. Marii Magda­leny, zwolennikowi króla czeskiego Jana Luksembur­skiego. Mieszczanie wrocławscy, także popierający króla, sprzeciwiali się nie tylko inkwizytorowi, ale i swojemu biskupowi. Jan Schwenkinfeld został za­mordowany w 1341 roku w Pradze, dokąd udał się na skargę do króla.
Kadry dla inkwizycji przygotowały w pierwszych wiekach jej istnienia przede wszystkim zakony dominikanów i franciszkanów. Z początku inkwizyto­rów powoływał sam papież. Innocenty IV, kolejno w latach 1244 i 1246 upoważnił generałów zakonów dominikanów i franciszkanów do wyznaczania inkwizytorów ze swego grona. Inkwizytorzy pa­piescy i zakonni mieli te same prawa. Niezwykle rzadko zdarzało się, aby inkwizytorami byli księża świeccy.
Władza inkwizytorów była równie nieograniczo­na jak władza papieży. W okresie, kiedy papież Inno­centy IV budował potęgę świeckiego państwa papie­skiego, inkwizytorzy mogli czuć się jeszcze bardziej bezkarnie. Nie podlegali ani biskupom, ani władzom zakonnym. Należało ich słuchać niemal tak jak samych papieży.
Póki jednak struktury organizacyjne inkwizycji nie były rozbudowane, musiała ona szukać oparcia we władzy biskupiej. Inkwizytorzy współpracowali z sądami biskupimi. Papieże rozsyłali listy po całej
259
Europie zalecając i zobowiązując duchownych i świec­kich do udzielania pomocy inkwizycji. Innocenty IV groził nawet biskupom surowymi karami, bo niezbyt chętnie włączali się w działalność inkwizytorską. Mi­kołaj III w 1279 roku potępił biskupa Padwy za prze­szkadzanie trybunałowi inkwizycyjnemu.
Biskupi, którzy czuli się udzielnymi panami w ca­łych prowincjach, niechętnie tolerowali papieskich przedstawicieli. Inkwizytorzy nie tylko ograniczyli po­tęgę biskupów, ale i sprawowali wobec nich swoiste funkcje kontrolne. Na kartach tej książki wspomina­my wiele przykładów, kiedy sami biskupi, a nawet kar­dynałowie popadali w konflikt z inkwizycją i przez nią byli oskarżani. Konflikty między inkwizytorami a bi­skupami były częste. Nic więc dziwnego, że już So­bór w Yienne z 1312 roku próbował uregulować te spory. Ostatecznie jednak nigdy nie został on zaże­gnany.
Biskupi mogli aresztować heretyków, lecz sąd nad nimi mogli sprawować tylko inkwizytorzy. Bisku­pi w czasie procesu mieli z inkwizytorami współpra­cować, wydając wyrok wspólnie.
Inkwizytor winien być "pilny i niestrudzony w swojej gorliwości rozszerzania prawdy religij­nej, zbawienia dusz i wyniszczenia herezji" -czytamy w jednym z podręczników dla inkwizytorów. Stąd wśród nich niezwykle często trafiali się fanatycy, sadyści - niekiedy wręcz psychicznie chorzy. Okru­cieństwa inkwizytorów często wywoływały opór ludności. Bunty te kończyły się nawet śmiercią
260
morderczych sędziów. Niektóre przypadki opisujemy w tej książce.
Aby zapobiec samosądom, z czasem ustanowio­no prawo chroniące inkwizytorów. Utworzono cały aparat inkwizycyjny, a inkwizytorom nadano ochronę zbrojną. Władze lokalne zobowiązane zostały do ochrony inkwizytorów i do udzielenia im wszelkiej pomocy w ściganiu heretyków i wykonywaniu wyro­ków. Do takiej pomocy zobowiązywało ich nie tylko polecenie papieża, ale też prawo państwowe stano­wione przez władców świeckich.
W 1242 roku niejaki Bernard z Saint-Genais zo­stał skazany przez inkwizytora z Tuluzy na odbycie pielgrzymki do Puy, opactwa Saint Gilles i Kompo-stelli za to, że nie schwytał i nie przekazał inkwizycji kilku heretyków, choć mógł to zrobić. Ten przykład jest dowodem na to, że niemal od początku prawo nakładało na każdego obowiązek denuncjowania, aresztowania i dostarczenia heretyka do więzienia in­kwizycji, jeżeli ktoś sam nie chciał być posądzony o sprzyjanie heretykom.
W rozdziale "Księga tortur" szerzej zajęliśmy się opisem procedur i przebiegiem procesu inkwi-zycyjnego. Teraz nieco uwagi poświęcimy tym, którzy pomagali inkwizytorom w wykonywaniu sądów.
Początkowo inkwizytorzy sami wykonywali wszelkie czynności: zbierali dowody, przesłuchiwali świadków, prowadzili śledztwo. Z czasem instytucja inkwizycji znacznie się rozbudowała. Wokół sędziów
261
inkwizytorów skupiało się liczne grono urzędników i różnego rodzaju sług.
Najbliższym współpracownikiem inkwizytora był pomocnik. Do niego należało przygotowanie proce­su i prowadzenie wstępnych przesłuchań. Kiedy pro­cesy odbywały się daleko od miejsca rezydowania in­kwizytora, ten wysyłał tam swoich komisarzy zwanych niekiedy wikariuszami, mającymi takąjak inkwizytor władzę. Jedynym ograniczeniem ich uprawnień była możliwość przekazywania skazanych w ręce władzy świeckiej, co oznaczało niemal automatycznie wyrok śmierci. Ten "przywilej" należał wyłącznie do inkwizy­tora. Chociaż z biegiem czasu i wraz ze wzrostem ilo­ści rozpatrywanych spraw wikariusze otrzymali pra­wo skazywania podejrzanych na śmierć. Do notariu­sza należało spisanie zeznań przesłuchiwanego oraz uwierzytelnienie zeznań świadków. Był on świadkiem tortur. Gromadził akta procesu i prowadził archiwa inkwizycji. Często te archiwa świadczyły o potędze inkwizycji. Zachowały się w nich sekrety wielu rodzin i w kolejnych procesach były bez litości wykorzysty­wane. Kary nakładane na heretyków przez władze świeckie i inkwizycję dotyczyły nie tylko ich samych, ale i potomków. Archiwa inkwizycji służyły do prze­śladowania wielu rodzin przez całe pokolenia, wystar­czyło tylko podejrzenie o sprzyjanie heretykom. Nic więc dziwnego, że w kromkach odnajdziemy wiele opi­sów buntów skierowanych przeciw archiwom inkwi­zycji. Tak było w 1235 roku w Narbonne, gdzie znisz­czono księgi i rejestry inkwizycji. W 1248 roku także
262
w Narbonne próbowano ponownie zniszczyć archi­wa. Innym razem w tym mieście zabito dwóch straż­ników sprawujących pieczę nad dokumentacją inkwi­zycji, w której znajdowały się spisy heretyków. Spisy te spalono. W 1306 roku w Albi także wybuchały zamieszki skierowane przeciw inkwizycji. Król Fran­cji poparł miejscową ludność wysyłając tam specjal­nego delegata. Inkwizytor Geoffroi d'Ablis odnalazł w archiwum informację, że dziadek delegata był he­retykiem wnuk heretyka nie mógł sprawować żadne­go urzędu państwowego. Często archiwa inkwizycji były groźniejsze niż sami inkwizytorzy.
Aby zachować wszelkie dane i wiadomości gro­madzone przez inkwizycję w archiwach, na synodzie w Albi w 1254 roku polecono, aby dokumenty wy­konywane były w kopiach. Kopie przechowywano w dwóch bezpiecznych i osobnych miejscach.
Inkwizytorzy masowo posługiwali się doradca­mi prawnymi. Byli nimi zarówno duchowni, jak i świeccy. Doradcy prawni potrzebni byli wtedy, gdy przed sąd inkwizycji stawiano osoby wpływowe, usto­sunkowane, z którymi inkwizytorzy musieli się liczyć, a czasem się ich bać.
Najliczniejszą grupą współpracowników inkwi­zytorów była służba - familiares. Byli wśród nich pa­chołkowie, posłannicy, szpiedzy, strażnicy, oprawcy więzienni. "Uzbrojeni pachołkowie używani byli do aresztowania i pilnowania heretyków. Tworzyli oni również zbrojną eskortę inkwizytora. Zadaniem szpiegów było poszukiwanie zbiegłych heretyków.
263
Tropili oni nieszczęśliwych ludzi, którzy starali się ukryć przed inkwizycją w mało dostępnych miejscach albo w odległych stronach poza grani­cami kraju".
Służba była najbardziej znienawidzoną częścią personelu inkwizycji. Oni bowiem mieli możliwość do­konywania wielu nadużyć i z możliwości tej niezwykle często korzystali. Znęcali się nad więźniami, zwięk­szali często w zwyrodniały sposób ich cierpienia. To oni najczęściej terroryzowali ludzi groźbami oskarże­nia o herezję lub współpracę z heretykami. Dodatko­wo prawo noszenia broni, zwłaszcza w północnych Włoszech (gdzie broni nie wolno było nosić) stało się powodem nadużyć.
Służba często wywodziła się z pospolitych ło­trów i rzezimieszków. Oni gotowi byli płacić inkwizy­torom za włączenie ich do grona współpracowników.
Dominikanie i franciszkanie powoływali czasem specjalne bractwa religijne dla wyszukiwania herety­ków i doprowadzania ich pod sąd inkwizycji. W XIII wieku dodatkowo stworzony został system lokalnej policji inkwizycyjnej. W parafiach jeden ksiądz i dwóch świeckich mieli za zadanie systematyczne tropienie heretyków i kontrolę wierności Kościo­łowi. Nie wahano się korzystać z tajemnic przekazy­wanych księżom w czasie obowiązkowych, okresowych spowiedzi. Przybycie do miast przedsta­wicieli inkwizycji czczono uroczystą procesją. Brały w niej często udział setki współpracowników inkwizytora. Do dziś zachowały się rysunki i obrazy
264
przedstawiające takie uroczyste wjazdy Świętej In­kwizycji.
Konrad z Marburga (1180-1233) - był spo­wiednikiem św. Elżbiety turyński ej, która dzięki jego sadystycznym poradom zmarła wskutek nadmiernych umartwień.
Głównym jego zainteresowaniem było szerze­nie dyscypliny. Gorliwie wykonywał papieskie pole­cenia wizytując klasztory i karząc księży żyjących w konkubinacie. Ostatecznie został generalnym inkwi­zytorem w Niemczech, z zadaniem zwalczania sekty pataiynów - ludzi prostych występujących przeciwko bogatemu i przekupnemu klerowi. Konrad popierany był przez franciszkanów i dominikanów. Na inkwizy­tora Niemiec wyznaczył Konrada w 1227 roku pa­pież Grzegorz IX, pozostawiając mu swobodę w do­borze współpracowników.
Od samego początku uważano, że obowiązki swoje wykonuje z "przesadzoną i namiętną suro­wością" . Nie liczył się z żadną władzą świecką i du­chowną. Urządzał w środkowych Niemczech "sądy boże", wywołujące trwogę w całych prowincjach. Nie było ważne jaka jest prawda. Kacerzy - domniema­nych i rzeczywistych skazywał zawsze na stos. Wspie­rali go dwaj fanatyczni pomocnicy: Konrad Dorso i Jan zwany "Jednookim".
265
Zapewne Konrad mógłby wypełniać swoje obo­wiązki przez długie lata, gdyby nie wystąpił przeciw­ko najbardziej możnym i wpływowym feudałom. We­zwał przed sąd hrabiów: Amberga, Lotha i Sayna, uwa­żanego zresztą powszechnie za dobrego chrześcijani­na. Przypuszcza się, że oskarżenie feudałów było re­zultatem osobistych porachunków z oskarżonymi. Kie­dy Sayn odwołał się do sądu arcybiskupa mognuc-kiego, prowincjonalny synod uznał go za niewinnego, a Konradowi nakazał 25 lipca 1233 roku postępo­wać z umiarem i spokojem. Ta przegrana skłoniła Konrada do jeszcze bardziej zagorzałej działalności. We Frankfurcie zaczął nawoływać do krucjaty, wy­wołując przy tym niechęć do siebie króla.
Arcybiskupi Moguncji, Trewiru i Kolonii wystą­pili do papieża Grzegorza IX z oskarżeniami przeciw­ko inkwizytorowi i z żądaniem jego odwołania. Pa­pież natychmiast cofnął upoważnienie dla Konrada, dziwiąc się przy tym, że wcześniej o tak fanatycznej jego działalności nie informowano Rzymu.
Konrad został okrutnie zamordowany w okoli­cach Marburga 30 lipca 1233 roku. Miejscowa lud­ność, z pewnością działająca pod namową feudałów, miała dość okrucieństw i zbrodni inkwizytora.
W niektórych źródłach pojawiaj ą się informa­cje, że papież Grzegorz IX kanonizował "męczenni­ka". Niesławna pamięć po Konradzie przetrwała w Niemczech setki lat. Trzysta lat po śmierci jego dzia­łalność była powszechnie wykorzystywana do kryty­ki Kościoła przez nowy ruch protestancki.
266
Wiernym naśladowcą Konrada był Konrad Tors. Najeżdżał on miasta i wsie, masowo skazując na stos niewiernych. Mawiał: "spaliłbym stu niewinnych, gdyby tylko znalazł się między nimi jeden winny".
Janusz - arcybiskup gnieźnieński, zmarły jesie­nią 1271 roku. Z jego osobą wiąże się początki dzia­łalności inkwizycji na ziemiach polskich.
Janusz pochodził prawdopodobnie z małopol­skiego rodu Tarnawów. W latach 1232-1252 był kanclerzem arcybiskupa gnieźnieńskiego Pełki. Był dia­konem, prepozytem kapituły gnieźnieńskiej. To on od podstaw zorganizował kancelarię arcybiskupią, narzu­cił styl redagowania dokumentów innym kancelariom Wielkopolski. Uczył zresztą redagowania pism w szkole katedralnej.
W 1252 roku został nadwornym kanclerzem księcia kujawskiego Kazimierza Konradowicza. Sześć lat później wybrany został na arcybiskupstwo gnieź­nieńskie. Został na nie zatwierdzony i konsekrowany w 1259 roku przez papieża Aleksandra IV w Anagni.
Arcybiskup Janusz zasłynął jako mediator w sporach między książętami piastowskimi oraz w sporach między świeckimi i biskupami. Był gorą­cym propagatorem i orędownikiem reformy Kościo­ła. Próbował wcielić jąna grunt polski. Był aktywnym uczestnikiem synodów powszechnych w latach 1258, 1262, 1265, 1267, 1269, 1270 i 1271 roku. Sku­tecznie wspierał starania o kanonizację Jadwigi Śląskiej.
267
Zwalczał ruch biczowników. Flagellacja - do­browolne biczowanie się, praktykowane było jeszcze w starożytności bądź to ze względów religijnych, bądź magicznych. Pokuta i odpędzanie demonów były równie częstymi przyczynami biczowania się. W chrze-ścijaństwie i w zinstytucjonalizowanym Kościele wszystko było do przyjęcia, póki działało się w za­mkniętych społecznościach zakonnych. Kiedy jednak biczownicy wyszli poza mury klasztorne, zwłaszcza w XIII wieku stali się groźni dla Kościoła. W niespo­kojnych czasach ich pokucie przypisywano moc prze­wyższającą potęgę modlitwy i samych sakramentów. To musiało spotkać się ze zdecydowanym oporem. Pierwszym, który się przeciwstawił biczownikom na ziemiach polskich, był arcybiskup Janusz, dając tym samym początek inkwizycji w Polsce. Opornych bi­czowników władza kościelna karała ekskomuniką, a świecka - więzieniem lub konfiskatą majątku.
Piotr z Werony - święty patron inkwizytorów. 15 maja 1252 roku papież Innocenty IV bullą "Ad exstirpande" ustanowił inkwizycję w Italii już jako trwałą instytucję. Usankcjonował tym dokumentem stosowanie tortur dla wymuszenia zeznań, nieujawnie-nie oskarżonym imion oskarżycieli i świadków oraz zachowanie tajemnicy procesu sądowego. Dla współ­czesnych i przyszłych inkwizytorów należało poszu­kać dobrego przykładu, wskazać wzór w postępo­waniu. Wybór padł na Piotra z Werony. Innocenty IV kanonizował go w 1253 roku, tj. w rok po śmierci
268
i zaliczył Piotra w poczet świętych męczenników. To był dobry wzór dla inkwizycji.
Piotr z Werony "karierę" inkwizytora rozpoczął niemal dwadzieścia lat wcześniej. W roku 1233 papież Grzegorz IX wyznaczył go inkwizytorem w Me­diolanie. Od początku odznaczał się wręcz fanatycz­nym zwalczaniem heretyków, choć sam urodził się w rodzinie heretyckiej. W 1220 roku wstąpił do za­konu dominikanów, poświęcając się pracy kazno­dziejskiej. Przypisywano mu moc robienia cudów.
Kiedy dominikanie otrzymali od papieża Grze­gorza IX zadanie prześladowania heretyków, jednym z pierwszych był Piotr z Werony.
Mediolan i jego okolice był w owym czasie cen­trum antypapieskiej opozycji. Jeszcze sporo było tu heretyków. Posiadali oni liczne miejsca zebrań i kultu. Silnie ufortyfikowana Gatha była centrum włoskich katarów. Z całej Italii i południowej Francji przyby­wały tu pielgrzymki do grobów dwóch biskupów ka-tarskich: Nazariusza i Dezyderiusza. Północne Wło­chy przy tym w większości opanowane były przez stronników cesarza, który walczył z papiestwem o przywództwo w świecie chrześcijańskim. Podobnie jak we Francji, feudałowie ze względów politycznych popierali heretyków. Od lat wysłannicy papiescy pró­bowali w Mediolanie rozwiązać ten problem. W 1228 roku legat Grzegorza IX kardynał Goffredo z Casti-glione narzucił miastu prawa wewnętrzne skierowane przeciw heretykom. Ich prześladowania podjął trzy lata później podesta Oldrado z Tresseno. Jednak
269
dopiero przybycie w końcu 1233 roku Piotra z We-rony rozpoczęło prawdziwą walkę z herezją. Aktywi­zując kler i przy pomocy władz miejskich masowo tępiono wszystkich, nawet niewinnych. Dla rozszerze­nia akcji Piotr założył w Mediolanie zbrojne bractwa religijne. Sukces był gwarantowany. W efekcie pa­pież wysłał do Mediolanu list z gratulacjami za obronę Kościoła i wyniszczanie herezji.
Wzorem Mediolanu zbrojne bractwa religijne założono także w innych miastach, a papież w 1235 roku nadał im specjalne prawa.
Piotr z Werony zwycięski pochód w walce z herezją powiódł przez Florencję, Como, Bergmo, Lodi i Pawie. Przez prawie dwadzieścia lat krążył po Italii z członkami zbrojnych bractw religijnych. Jeden z jego towarzyszy podróży - Roderyk z Aten-cia pisał, że Piotr walczył z heretykami jak dzielny ry­cerz. Ich drogę znaczyły stosy. Członkowie bractw mieli walczyć z heretykami "aż do ofiary z własnego życia".
Terror obrócił się ostatecznie przeciwko Piotro­wi. W 1252 roku został on zabity koło Mediolanu.
Jan z Yicenzy. Jego kariera inkwizytora był bły­skotliwa i niezwykle krótka. Zasłynął, gdy jako domi­nikański kaznodzieja podróżował po miastach Italii. Wygłaszał sugestywne kazania. Był znakomitym mów­cą, potrafił sterować tłumami, które słuchały jego przejmujących homilii. Przy tym na dodatek przypisy­wano mu moc robienia cudów.
270
W czasie wielkiego postu 1333 roku znalazł się w Bolonii. Wygłosił tam kazanie, krytykujące lichwę i lichwiarzy. W rezultacie wprost z kazania tłum ruszył na dom miejscowego wpływowego bankiera Landulfa. Złupiono go doszczętnie i tylko ratując się ucieczkąLandulf zachował życie.
Chyba ten przypadek zwrócił na Jana uwagę papieża Grzegorza IX. Papieżowi zależało na zjedna­niu dla papiestwa miast północnej Italii i osłabieniu przez to stronnictwa cesarskiego. A że przy okazji nadarzała się okazja do walki z heretykami?
Jan z Yicenzy otrzymał latem 1233 roku misję podróży po miastach Lombardii z zadaniem wygła­szania kazań chwalących politykę papieża, zwalcza­jących heretyków oraz wszelkich przeciwników Ko­ścioła. Jan otrzymał prawo rewidowania statutów miej­skich, włączając do nich zadania walki z herezją. Tyl­ko stosy, na których palono przeciwników Kościoła, zostały jako pamiątki po wizycie kaznodziei Jana. Ilość stosów i charakter represji, jakimi zwalczano "kace-rzy", zyskała Janowi przydomek "młota na heretyków". Jego popularność rosła. Mnisi rozpowszechniali opi­nię, że wskrzesił dziesięciu umarłych i uzdrowił dzie­siątki chorych.
Na wieść o cudach czynionych przez Jana nie dała się skusić rada miejska Florencji. Zabroniła ona Janowi przejścia przez miasto w obawie, że mógłby wskrzesić zbyt wielu umarłych, a w mieście jest już i tak za dużo ludzi.
271
Gdy latem 1233 roku Jan dotarł do Werony, mógł w sposób szczególny przyczynić się do sukcesu misji postawionej mu przez papieża. Miasto rządzone było przez stronnika cesarskiego Ezzelina. Grzegorz IX obłożył go już ekskomunikąza popieranie herety­ków i występowanie przeciw Kościołowi.
W lipcu zapłonęły stosy w Weronie. Celem ak­cji było wyniszczenie stronników cesarza.
Jesienią 1233 roku Jan znalazł się w swoim ro­dzinnym mieście - Yicenzy. Powierzono mu tam urząd podesty i zgodzono się na rewizję praw miejskich. Jan stale pamiętał, że jest przede wszystkim inkwizyto­rem. Zapłonęły stosy. Rychło stronnictwo antypapie­skie pod wodząUguccione Pileo, korzystając z oka­zji, że Jan na krótko opuścił miasto, wywołało rewol­tę. Kiedy wrócił, wzburzony tłum, pamiętający o nie­dawnych represjach pochwycił go i osadził w więzie­niu. Po interwencji papieża wypuszczono go i wkrót­ce zrezygnował z urzędu. Całkowicie przygnębiony klęską schronił się w klasztorze w Bolonii.
Nie minął więc rok, a skończyła się inkwizytor­ska kariera Jana z Yicenzy.
Rajnier Sacconi - heretyk inkwizytorem. Raj-nier zastąpił Piotra z Werony na stanowisku inkwizy­tora Lombardii. Podobnie jak Piotr, Rajnier pocho­dził z rodziny heretyków. Zajmował zresztą wysokie stanowisko w hierarchii katarów. Został nawrócony przez Piotra i poszedł jego śladem. Został dominika­ninem i najbliższym współpracownikiem Piotra.
272
Jako znakomity znawca heretyków, znający dobrze środowisko katarów, ich obyczaje i miejsca spotkań, był Rajnier nieocenionym pomocnikiem w działalno­ści pierwszych włoskich inkwizytorów. Jak każdy neo­fita, chciał być bardzo przydatny. W 1250 roku napi­sał dzieło "Zbiór wiadomości o katarach i walden-sach", dając tym samym nieoceniony podręcznik dla inkwizytorów.
Rozpoczął swą działalność od Mediolanu. Od razu popadł w konflikt z dwoma najbardziej wpływo­wymi feudałami północnej Italii: Ezzelinem de Roma-no i Obertem Pallavicinim. Obaj należeli do stronni­ków cesarstwa i przeciwników papiestwa. Obaj byli już kilkakrotnie ekskomunikowani. Italscy heretycy korzystali ze schronienia w miastach rządzonych przez Ezzelina i Oberta.
Rajnier Sacconi zdecydowanie mógł wystąpić na razie przeciwko słabszym przeciwnikom. Wybór padł na Egidiusza, hrabiego Cortenuova. Egidio ucho­dził za obrońcę heretyków. Jego zamek koło Bergano został zburzony. Wraz z heretykami schronił się w Mongano. Rajnier chciał przygotować zbrojne ob­lężenie zamku. Póki co, do akcji włączył się papież Innocenty IV, którzy w inkwizycji widział skuteczne narzędzie do walki z przeciwnikami politycznymi i stronnictwem cesarskim w północnej Italii. Należało za wszelką cenę stłumić bunt nieliczącego się z inkwi-zycjąEgidio. W 1254 roku Innocenty IV polecił wła­dzom Mediolanu zdobycie zamku i postawienie przed sądem inkwizycji jego mieszkańców. Ci niezbyt
273
spieszyli się z wykonaniem poleceń papieskich. Egi-dio dodatkowo zawarł sojusz z Obertem Pallavicinim -jak mawiano, "nieprzyjacielem Boga i Kościo­ła". W Mongano na razie mogli czuć się bezpiecznie. Gdy ostatecznie stronnictwo papieskie zwyciężyło w Lombardii, zamek został zdobyty, a mieszkańcy wy­dani w ręce inkwizytorów.
Robert Patta da Giussano, władca ufortyfiko­wanego grodu Gatha nie miał tyle szczęścia co Egi-dio. Został przez Rajniera ekskomunikowany i posta­wiony przed sąd inkwizycji, wspierał bowiem herety­ków. Gród został zburzony, a Robert ukarany.
W 1259 roku wygnany został z Mediolanu ar­cybiskup Leon z Perego. Władzę objął znany i potęż­ny Oberto Pullavicini. Inkwizytor Rajnier, który już wcześniej wyklął Oberta, teraz ekskomunikę powtó­rzył, oskarżając go o herezję i wspieranie heretyków. Nowy podesta Mediolanu i jego stronnicy tym razem ekskomunikę Rajniera odebrali jako wyzwanie. Oto­czyli klasztor dominikanów, siedzibę trybunału inkwi­zycji. Rajnierowi udało się opuścić Mediolan i ślad po nim zaginął.
Potężny inkwizytor Rajnier Sacconi przegrał, stronnictwo antypapieskie na krótko odniosło sukces. Po śmierci Konradyna (1268), ostatniego z cesarskie­go rodu Sztaufów, papiestwu udało się zlikwidować opór ostatnich gibelinów (dawnych zwolenników ce­sarza), tym samym heretycy pozbawieni zostali swych protektorów i obrońców. Trybunały inkwizycji bez przeszkód rozwinęły działalność na całe Włochy.
274
Bernard Guidonis (Gui) - członek Zakonu Kaznodziejskiego Dominikanów. Urodził się w roku 1261 w Royere 1'Abeille (Limousin). Żył 71 lat. Do zakonu wstąpił jako dziewiętnastołatek. Studiował teologię i logikę w Montpellier. Został profesorem teo­logii i przeorem zakonów dominikańskich w Carcas-sonne (1298), Castres (1302) i Limoges (1303). Był też definitorem kapituły prowincjonalnej tuluzańskiej, a w latach 1307-1324 inkwizytorem prowincji tulu­zańskiej. Przyczynił się do całkowitego wytępienia herezji katarów. Pełnił też szereg innych funkcji. W latach 1317-1318 był legatem papieskim w spra­wach pokoju w Lombardii, Taskonii i Flandrii. W 1323 roku został mianowany biskupem w hiszpańskim Tuy, a ponieważ nie znał języka, rychło przeniesiono go na biskupstwo w Lodove w Langwedocji.
Był jednym z najwybitniejszych historyków do­minikańskich. Napisał ponad 30 dzieł zawierających szczegółowy, niekiedy jedyny opis wydarzeń, instytu­cji i obyczajów, wierzeń i poglądów naukowych swe­go czasu. Jego prace znane były na ziemiach polskich. Znajdziemy w nich wzmianki o klasztorach domini­kańskich - pozostawił wykaz 36 męskich i 2 żeńskich klasztorów w prowincji polskiej dominikanów oraz relacje o kulcie św. Jacka Odrowąża.
Nas interesuje jego słynne dzieło: "Practica in-quisitions haereticae pravitatis" (praktyka inkwi­zycji heretyckiej nieprawości) - stanowiące swego ro­dzaju podręcznik dla inkwizytorów i cenne źródło po­znania średniowiecznej herezji.
275
Zostawił też "Liber sententiarum imjuisitio-
nis tolosanae" - chronologicznie ułożone akta pro­wadzonych przez siebie procesów i wydanych w la­tach 1307-1323 wyroków.
Henryk z Wierzbna - biskup wrocławski. Zmarł 23 września 1319 roku.
Od 1290 roku był kanonikiem wrocławskim, a dzięki protekcji króla Czech i Polski, Wacława II objął biskupstwo w 1301 roku - choć konsekrowany był rok później. Był doświadczony w sprawowaniu władzy, której pożądał przez całe życie. Sprawował rządy opiekuńcze w imieniu synów zmarłego księcia Henryka V Grubego, przez co ułatwił Wacławowi II tytuł do sprawowania władzy we Wrocławiu. Konse­kwentnie dążył do osłabienia związków państwowych i kościelnych Śląska z Polską. Był poplecznikiem biskupa Jana Muskaty, przeciwnika króla Władysła­wa Łokietka i arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnki. Jako rozjemca ustanowiony w tym konflik­cie, rozstrzygnął go na korzyść Muskaty, dając mu zresztą schronienie w swojej diecezji. Zapewnił mu przy tym pomoc i obronę przed sądem legata Gentili-sa de Montefiore. Wdał się dodatkowo w spór z le­gatem papieskim Mikołajem Boccasinim - późniejszym papieżem Benedyktem XI. Posądzono go o zorgani­zowanie zamachu na wysłannika legata Guntera Bi-bersteina. Był za to ekskomunikowany i suspendo-wany. Kary kościelne zostały mu odpuszczone dopie­ro w 1313 roku.
276
Diecezją wrocławską zarządzał energicznie i sa­mowładnie. Umocnił pozycję biskupów wrocławskich, zawłaszczył prawa do ziemi nysko-otmuchowskiej i związanego z nią tytułu książęcego. Ukończył budo­wę katedry we Wrocławiu. Był uczestnikiem Soboru Yienneńskiego w 1312 roku. Dbał o dyscyplinę i wy­kształcenie duchowieństwa. Zwalczał wszelkie prze­jawy nieposłuszeństwa.
Z równie wielką gorliwością prześladował go-liardów oraz braci i siostry wolnego ducha (beginki i begardzi). Oskarżył ich o herezję i skazał na stos w 1317 roku. Czynił to na polecenie papieża Jana XXII, który zażądał od niego zorganizowania trybu­nału inkwizycyjnego.
Maria I Tudor (1553-58) - królowa i inkwizy­tor w koronie. Córka Henryka VIII, królowa Anglii i Irlandii, była jedną z tych, którzy więcej znaczyli niż trybunały inkwizycyjne. Była córkąz pierwszego mał­żeństwa Henryka z Katarzyną Aragońską. Zerwanie tego małżeństwa przez króla było formalną podstawą do zerwania związków Anglii z papiestwem i powsta­nia niezależnego Kościoła anglikańskiego. Początko­wo (1533) uznano ją za dziecko nieprawe. Dziesięć lat później odzyskała prawa do sukcesji, by ostatecz­nie objąć tron Anglii w 1553 roku. Miała wtedy 37 lat Była tyleż pobożną katoliczką, co zawziętą kobietą.
Jej głównym celem było zniszczenie dzieła swe­go ojca - Kościoła anglikańskiego i uzyskanie papie­skiego przebaczenia dla swego narodu. Pięcioletnie
277
panowanie Marii było nieszczęśliwe. W kraju pano­wał terror. Tron podporządkowany został w polityce zagranicznej interesom Hiszpanii, czego efektem był ślub królowej z Filipem II hiszpańskim. Do tego do­szła wojna z Pranej ą i utrata w 1558 roku Calais. Naj­ważniejsze jednak było przywrócenie katolicyzmu. Protestantów prześladowano w okrutny sposób. Tor­tury, męczarnie i stosy stały się ich doświadczeniem. Na stosie spłonęło z rozkazu królowej blisko 300 osób, wśród nich duchowni i świeccy, biedni i bogaci, kobiety, a nawet dzieci. Królową nazywano krwawą Marią.
Do dziś zachowały się pamiątki okrucieństw krwawej królowej. W dzielnicy Londynu Smithfield odkryto wypalone dębowe bale, klamry i koło oraz popioły i szczątki ludzkie. W tym miejscu na rozkaz Marii spalono 43 męczenników.
Dzieło i dziedzictwo królowej Marii ciąży nad Kościołem w Anglii do dnia dzisiejszego. W grudniu 1998 roku katoliccy biskupi Anglii i Walii wydali i opu­blikowali oświadczenie w sprawie "straszliwych zbrodni". Przyznali oni, że "w imię katolicyzmu wy­rządzono okropne krzywdy, na przykład anglikańskim protestantom w czasach reformacji".
Śmierć z rozkazu królowej Marii dosięgła mię­dzy innymi:
- Johna Rogersa, autora kompilacji tzw. "Mat-thew's Bibie", będącej podstawą "Biblii króla Jaku­ba". W 1555 roku spalono go na stosie za głoszenie herezji.
278
- Johna Hoopera, biskupa Gloucesteru i Wor-cesteru - upieczono żywcem. Umierał na stosie blisko godzinę.
- Hugh Latimer - 70-letni kaznodzieja i Nicho-las Ridley ponieśli śmierć w płomieniach.
Za herezję skazano Tomasza Cranmera, pierw­szego protestanckiego arcybiskupa Canterbury, któ­ry mimo że wcześniej wyparł się swoich protestanc­kich poglądów, w ostatniej chwili potępił publicznie papieża jako wroga Chrystusa i włożył prawą rękę do ognia, gdyż nią właśnie podpisał akt wyrzeczenia się swojej religii.
Królowa szczególnie nienawidziła arcybiskupa Tomasza Cranmera. To on bowiem rozwiązał pierw­sze małżeństwo Henryka VIII z matką królowej - Ka­tarzyną Aragońską.
800 protestantów uciekło przed prześladowa­niami królowej poza granice Anglii.
Kiedy Maria ogłosiła zamiar poślubienia arcy-katolickiego swego kuzyna, dziedzica tronu Hiszpanii Filipa, w Anglii wybuchło powstanie. 100 buntowni­ków stracono. Filip pojął Marię za małżonkę w 1554 roku, nigdy go jednak nie koronowano.
Marii wpojono przekonanie, że heretycy - pro­testanci zdradzali Boga. Uznała ona za swój obowią­zek położyć kres ich wpływom, zanim skażą cały na­ród. Była okrutna. Historycy przytaczają opisy egze­kucji: "bardzo często drewno było surowe, a sitowie zbyt rozmokłe, aby się mogło szybko zająć ogniem. Torebki z prochem przywiązane do ofiar w celu
279
skrócenia agonii nie chciały wybuchać albo tylko oka­leczały nie pozbawiając życia". Skazańców nie kne­blowano, a "ich krzyki i modlitwy słychać było aż do chwili zgonu".
Przyrodnia siostra Marii, protestancka królowa Elżbieta I uznała praktykowanie katolicyzmu za zdra­dę stanu, a za jej panowania stracono w Anglii ponad 180 osób.
Przypadek Marii Tudor nie był wyjątkiem na tro­nie Anglii. Wiele razy monarchowie w okrutny spo­sób prowadzili walki w sprawach religii. Na przemian próbowano restytuować katolicyzm lub angłikanizm. Warto przy tym tylko wspomnieć los córki króla Szko­cji Jakuba V i francuskiej arystokratki Marii de Guise - Marii Stuart i jej syna Jakuba (VI jako króla Szko­cji i I jako króla Anglii) oraz okrutne rządy dziecka na tronie - Edwarda VI (l 547-53). Sam Henryk VIII skazał na śmierć wielu katolików nieuznających jego zwierzchnictwa nad Kościołem. A był to dopiero po­czątek trwających do dziś walk religijnych między ka­tolikami z Irlandii, Szkocji i częściowo z Anglii z ich protestanckimi braćmi. Walk, które pochłonęły setki tysięcy ofiar.
Paweł IV - papież (1555-1559). Gian Piętro Carafa. Kiedy został papieżem, miał blisko 80 lat. Jego wyborowi sprzeciwiał się cesarz Karol V. Znał jego stosunek do Hiszpanii i Hiszpanów, Piętro Carafa był bowiem przez trzy lata nuncjuszem w Hiszpanii. Swoich gospodarzy nazywał "gromadą heretyków,
280
schizmatyków, ludzi przeklętych przez Boga, pół-Żydów, pół-Maurów, krótko mówiąc - wyrzutków ludzkości".
Nic w jego młodości nie wskazywało, że będzie to bezwzględny i surowy inkwizytor. Otrzymał grun­towne wykształcenie, znał wiele języków, w tym gre­kę, łacinę i hebrajski. Prowadził ożywioną korespon­dencję z Erazmem z Roterdamu. Próbował tłumaczyć pisma z języków starożytnych. Dzięki protekcji wuja kardynała rozpoczął błyskotliwą karierę w Kościele. Pełnił szereg odpowiedzialnych funkcji na dworze papieskim, był biskupem kilku diecezji, nuncju­szem i legatem w Anglii, Flandrii i oczywiście w Hisz­panii.
Wraz z Gaetano de Thiene z Wenecji, założył w 1524 roku kongregację teatynów, przestrzegają­cych zasady całkowitego ubóstwa i propagujących styl życia apostołów, krytykujących nadużycia w Koście­le. Przewodził frakcji reformatorskiej. W 1550 roku papież Juliusz 111 mianował go jednym z sześciu in­kwizytorów w Świętym Oficjum. Przez parę lat prze­wodniczył temu gremium. Był też dziekanem Święte­go Kolegium Kardynałów. W swoich uczuciach i dzia­łaniach był zawsze niezwykle zdecydowany. Niena­widził Hiszpanów, cechował go niepohamowany fa­natyzm i nienasycony nepotyzm. Był człowiekiem o niezwykłej surowości i bezwzględności. Mówił kie­dyś: "Gdyby mój rodzony ojciec dopuścił się naj­drobniejszej herezji, nie zawahałbym się ani przez chw ile i własnymi rękoma w zniósłbym jego stos".
281
Uważał, że tylko Kuria Rzymska, a ściślej mówiąc Święte Oficjum mogłoby rządzić Kościołem. Polecił, aby inkwizycja stosowała tortury nie tylko wobec oskarżonych, ale i wobec świadków. Wzniósł dla in­kwizycji potężny gmach pełen więziennych cel.
Pokój w Augsburgu uznał za herezję. Nie mógł znieść współistnienia luteranów i katolików w Niem­czech. Zabronił, pod groźbą najcięższych kar kościel­nych, wspominania na temat życia panującego papie­ża. Przepędził z Rzymu wszystkie prostytutki, sutene-rów, komediantów i błaznów, podobnie zresztą jak i biskupów, księży i zakonników, którzy opuścili swoje Kościoły. Zreorganizował Święte Oficjum, nadając mu większe uprawnienia i stawiając ponad inne organy Kurii. Na czele nowego Świętego Oficjum postano­wił Antonio Michele Ghislieriego (późniejszego papie­ża Piusa V). Sam zwoływał posiedzenia inkwizycji. Ferował wyroki śmierci przez spalenie na stosie na­wet na podstawie pomówień, bez dowodów. Samej egzekucji nadał niezwykle uroczysty charakter - na­kazał bicie w dzwony i ustawienie szafotu tak, aby widoczny był nawet ze znacznej odległości.
Nie oszczędził w prześladowaniach nawet kar­dynałów. Giovanniego Morone oskarżył o głoszenie herezji, za co ten trafił do lochów Zamku św. Anioła. Podobny los spotkałby kardynała Reginalda Pole'a. Rozprawił się z kardynałem Ippolito II d'Este za zor­ganizowanie antypapieskiego spisku i symonię.
W 1559 roku nakazał opublikowanie Indeksu Ksiąg Zakazanych (Index Librorum Prohibitorum).
282
Nienawidził Żydów, oskarżył ich o propagowa­nie protestantyzmu. Odtąd mogli przebywać w Rzy­mie tylko w getcie, nie mogli osiedlać się w państwie papieskim, musieli nosić wyraźnie odznaczające się na­krycie głowy.
Rzym i Rzymianie znienawidzili papieża - inkwi­zytora i jego rodzinę. Po śmierci Pawła IV w mieście wybuchła rewolta. Wzburzone tłumy podpaliły gmach Świętego Oficjum. Uwolniono przy tym przetrzymy­wanych tam przez inkwizycję więźniów. Pomnik Pawła IV stojący na Kapitelu został przewrócony i uszko­dzony. Musiano ukryć przed profanacją zwłoki pa­pieża - ich wydania żądał bowiem wzburzony tłum.
Pius V - papież (1566-1572), święty. Pocho­dził z biednej rodziny, stąd musiał od dzieciństwa szu­kać swego miejsca w domach klasztornych. Tylko tu mógł cokolwiek osiągnąć. Został dominikaninem i stał się wiernym synem niezwykle zasłużonego dla inkwi­zycji zakonu.
"Cienia litości! Nie wolno wybaczać! Usu­waj tych, którzy się ugną, i tych, którzy trwają w uporze. Ścigaj ich do ostatka, zabijaj, pal, zatop wszystko w ogniu i we krwi, aby pomścić Pana" -tak pouczał papież króla Filipa II. Nie może nas to dziwić. Jeszcze w czasach, w których należał do za­konu, przez 16 lat wykładał filozofię i teologię w kon­wencie dominikańskim w Pawii. Dwukrotnie był prze­orem tego Konwentu i członkiem komisji inkwizycyj-nej. W 1550 roku został inkwizytorem dla Como
283
i Bergamo. Z gorliwością wypełniał swoje obowiązki, zwracając tym na siebie uwagę kardynała Gian Piętro Carafy (papież Paweł IV). Właśnie Carafie zawdzię­cza nominację przez papieża Juliusza III na przewod­niczącego inkwizycji w Rzymie. Gdy protektor sam został papieżem, nie tylko zatwierdził go na tym sta­nowisku, ale i dołożył nowe, mianując prefektem pa­łacu inkwizycji, potem kardynałem i dożywotnio Wiel­kim Inkwizytorem Rzymskiego Kościoła (1558). Szybko zapomniał, komu zawdzięcza tak wielkie wy­wyższenie. Nie tylko nie zgadzał się z polityką Pawła IV, ale po jego śmierci wraz z nowym papieżem Piu­sem IV szybko rozprawił się z rodziną swego niedaw­nego protektora - papieża Caraffy. Pius IV z kolei, może z obawy przed surowością i bezwzględnością naszego bohatera, pozbył się go z Rzymu, ustanawia­jąc biskupem Mondovi i Piemontu.
Pius V był człowiekiem surowym, niemal pato­logicznie fanatycznym inkwizytorem. Już w Como wykonywał swoje obowiązki z taką gorliwością, że wzbudził nienawiść miejscowej ludności. Musiał czę­sto ukrywać się i szukać schronienia w osamotnio­nych domostwach. Jeden z miejscowych szlachciców groził mu nawet utopieniem w studni.
Papież odznaczał się niemal ewangelicznym ascetyzmem. Tego też wymagał od swojego otocze­nia i wszystkich księży. Dalej nosił habit zakonny i zamiast z Watykanu, rządził Kościołem z klasztoru dominikanów na Awentynie.
II
284
Pouczał Katarzynę Medycejską, aby strzegła się swego hugenockiego otoczenia. Popierał księcia Albę i "Trybunały krwi" w należących do Hiszpanii Ni­derlandach. Jako ostatni papież w historii wydał wy­rok na monarchę świeckiego. Bulląz 25 lutego 1570 roku "Regnans in excelsis" obłożył klątwą Elżbie­tę - królową Anglii, ajej poddanych zwolnił z obo­wiązku posłuszeństwa.
Oczkiem w głowie papieża było Święte Oficjum. Rzymianie zresztą bardzo się go obawiali. Kazał wy­budować nowy gmach dla Oficjum w miejsce spalo­nego po śmierci Pawła IV. Sam uczestniczył w posie­dzeniach Świętego Oficjum. Zlecił prace nad popra­wą Indeksu Ksiąg Zakazanych, wydając nowy i usta­nawiając do tych spraw specjalną kongregację w marcu 1571 roku (Kongregacja do Spraw Indek­su).
Za jego panowania wzrosła liczba skazanych za herezję. Protestantyzm we Włoszech praktycznie zo­stał wykorzeniony. Rozpoczął się okres kontrrefor­macji. Chyba jedynie Żydom za panowania Piusa V żyło się nieco lżej. Za to dla prostytutek rzymskich nastały czasy najgorsze w historii. Papież postanowił wygnać je z miasta. Bezdomne, były topione w Ty-brze. Szlachta i posłowie innych państw zabiegali u papieża o ulżenie im losu. Ostatecznie mogły one powrócić do miasta, lecz zamknięte zostały tylko w jednej dzielnicy. Za jej opuszczenie groziła kara chłosty lub banicja. Chłostą karano cudzołożników. Opublikowano katalog kar za profanację niedziel
285
i świąt. Karano żyjących w konkubinacie i bluźnier-ców. Nad wszystkim czuwał papież osobiście i nie mogli zmienić niczego liczni duchowni błagający Piusa V, by złagodził surowość inkwizycji.
Pius V w 1672 roku został błogosławionym, a w 1712 roku świętym. Kościół do dziś wspomina go w liturgii 30 kwietnia. Czym na to zasłużył?
Sykstus V - papież (1585-1590). Miał to być papież "przejściowy". Okazał się wedle historyków Kościoła jednym z "najznamienitszych i najgenial­niejszych". Nazywano go "żelaznym" lub "strasznym" papieżem.
Nic nie wróżyło, że urodzony w 1520 roku Fe-lice Peretti stanie się najpotężniejszym z ludzi. Jako dziecko wypasał świnie, bydło i pilnował sadu. Przy­garnęli go w wieku l O lat franciszkanie. Rychło oka­zało się, że jest niezwykle bystrym i inteligentnym chłopcem. Otrzymał bardzo gruntowne wykształcenie, uzyskał doktorat z teologii, a w czasie wygłaszania kazań wielkopostnych w Rzymie zwrócił na siebie uwagę papieża Juliusza III i kardynałów. Paweł IV mianował go inkwizytorem w Wenecji. Z jakichś po­wodów nie przypadł Wenecjanom do gustu i musiał stamtąd wyjechać. Pius V ponownie wysłał go do Wenecji, oczywiście jako inkwizytora. Republika Wenecka zażądała więc od papieża odwołania znie­nawidzonego wysłannika.
Potem uczestniczył w niezwykle ważnej misji do Toledo, gdzie oskarżono miejscowego arcybiskupa
286
Bartolome de Carranza o herezję. Misję tę wykony­wał z kardynałem Ugo Boncompagnim, popadając z nim w konflikt. Nic więc dziwnego, że gdy ten został papieżem (Grzegorz XIII), Felice Peretti odsunięty został od wpływów w Kościele. Pozbawiono go przy­znanej pensji i tylko dzięki pomocy wielkiego księcia Toskanii mógł przetrwać nieprzychylny dla siebie pon­tyfikat. Wrócił wkrótce jako papież Sykstus V.
Swoje panowanie rozpoczął od stracenia czte­rech młodzieńców, przyłapanych z bronią w ręku. Odtąd egzekucje były codziennością w Rzymie. Na moście św. Anioła stale wisieli skazańcy. W całym mieście "przestrzegały" ścięte głowy złoczyńców. Po­licja papieska była bezwzględna. W dwa lata udało się tym sposobem zaprowadzić bezpieczeństwo w Rzymie. Śmiercią karano za grabież, kazirodztwo, sodomię, aborcję, sutenerstwo, cudzołóstwo. Gminy i rodziny złoczyńców musiały płacić odszkodowanie.
Sykstus V ustanowił dodatkowe trybunały in-kwizycyjne. Przygotowano też nowy Indeks Ksiąg Zakazanych, który jednak nie został przed śmiercią papieża opublikowany.
I chociaż papież Sykstus V uczynił dla Rzymu naprawdę sporo, na skutek swojego okrucieństwa nie cieszył się miłością poddanych. Kiedy zmarł na mala­rię, mieszkańcy Rzymu mimo epidemii urządzili sobie święto radości. Zniszczyli pomnik papieża na Kapitolu.
Paweł V - papież (1605-1621). Był typowym papieżem swojej epoki. Nepotyzm, bogacenie się
287
i wystawne życie nie były mu obce. Pochodził z rodzi­ny Borghese, która właściwie dzięki niemu uzyskała niezwykłe bogactwa, należąc do dziś do najbardziej wpływowych w Rzymie. Był spokrewniony z Cateri-nąBenincasa - świętą Katarzyną ze Sieny.
Otrzymał gruntowne wykształcenie prawnicze, idąc tym samym w śłady swego ojca. Jako papież, choć niezwykle gorliwy, wiele problemów starał się rozwiązywać właśnie metodami prawnymi.
Jego wybór był nieco przypadkowy. Stronnic­twa hiszpańskie, francuskie i austriackie w Kolegium Kardynałów nie mogły zgodzić się na wybór wspól­nego kandydata. W wyniku intryg i weta dworów eu­ropejskich tron papieski nie przypadł znanemu histo­rykowi Kościoła Baroniusowi ani bardzo wpływowe­mu kardynałowi Bellarminowi. Małomówny Camillo Borghese, unikający intryg, nie angażujący się w żad­ne spory - nie miał wrogów, został więc papieżem. Był do tego urzędu dobrze przygotowany. Pełnił wiele funkcji na dworach swoich poprzedników. Był mię­dzy innymi wicelegatem w Bolonii, potem na polece­nie Klemensa VIII przybył z misją do króla Hiszpanii Filipa II Habsburga. Sukces tej misji przyniósł mu kapelusz kardynalski i biskupstwo Jesi. Był zastępcą papieża dla Rzymu i co najważniejsze - inkwizytorem w Rzymie.
To krótkie doświadczenie inkwizytorskie wy­warło wpływ na jego pontyfikat. Główne zadanie, ja­kie postawił przed sobą, to walka z protestantyzmem. Starał się też gorliwie rozwijać misje ewangelizacyj-
288
ne, zwłaszcza poza Europą: w Kongu, Chinach, Ja­ponii, Kanadzie. W 1615 roku pozwolił na używanie języka chińskiego w liturgii.
Za jego sprawą jezuici poświęcili się ewangeli­zacji Indian w Paragwaju. Za namową papieża zakła­dali wśród Guarami tzw redukcje (republiki jezuic­kie) na zasadzie kolektywnej pracy oraz własności domów i środków produkcji. Założone z inspiracji papieża inkwizytora redukcje w 1767 roku, także za sprawą inkwizycji, zostały krwawo zlikwidowane.
Nie miał papież szczęścia do propagowania ka­tolicyzmu w krajach europejskich. Obrona katolików w Anglii przy okazji tzw. "spisku prochowego" skoń­czyła się ich bezlitosnymi prześladowaniami. Także wojna trzydziestoletnia, rozpoczęta podczas tego pon­tyfikatu, znacznie ograniczyła wpływy Kościoła, cho­ciaż papież finansowo wspierał Ligę Katolicką, prze­kazując jej 625 tysięcy florenów.
Kongregacja Świętego Oficjum na przełomie lutego i marca 1616 roku "zajęła się" sprawą Mikoła­ja Kopernika. 5 marca ostatecznie potępiła jego dzieło "De revolutionibus orbium coelestium". Teorię koper-nikańskąnazwano "szaloną, absurdalną i heretyc­ką", a samo dzieło umieszczone zostało na liście ksiąg zakazanych. Kiedy Galileusz udał się do Rzymu, aby bronić myśli Kopernika, z inicjatywy papieża wszczę­to przeciw niemu proces inkwizycyjny. Choć Galile­usz nie obronił heliocentryzmu - udało mu się ujść z życiem. Dzięki nieprzychylnemu wobec papieża kar­dynałowi Bellarminowi otrzymał "zaświadczenie"
289
o otrzymaniu "przestrogi" zamiast kary. Ostatecznie jednak Galileusza i jego poglądy zrehabilitował do­piero w 1992 roku papież Jan Paweł II.
Papież - inkwizytor Paweł V nie był zbyt srogi. Zapewne nie musiał. Już na początku pontyfikatu prze­strzegł ewentualnych przeciwników. Skazał na śmierć niejakiego Piccinardiego z Cremony, bo ośmielił się porównać papieża Klemensa VIII do okrutnego ce­sarza Tyberiusza. Klemens VIII był wcześniej protek­torem Camillo Borghese.
Aleksander VII - papież (1655-1667).
W przeciwieństwie do wielu swoich poprzedników, Aleksander VII był prawdziwie pobożnym i dbają­cym o sprawy religii człowiekiem. Modlił się i medy­tował nad pismami Franciszka Salezego, którego po krótkim procesie najpierw beatyfikował, a później ka­nonizował.
Pochodził z jednego z najznakomitszych rodów Sieny, Chigi. Jak na taki ród przystało, otrzymał bar­dzo gruntowne wykształcenie. Studiował prawo, filozofię, historię sztuki, no i oczywiście teologię. W Rzymie poznał największych myślicieli epoki. W Kurii rzymskiej rozpoczął pracę mając 29 lat. Dopiero po sześciu latach został księdzem i bisku­pem Nardo. Wtedy też wysłany został na Maltę jako inkwizytor i delegat apostolski. Malta, choć niewielka, w polityce papieskiej liczyła się bardzo, nie tylko ze względu na jej geograficzne poło­żenie. Nic więc dziwnego, że praca na Malcie
290
była początkiem wielkiej kariery. Tak było i tym ra­zem.
Po powrocie do Rzymu Fabio Chigi otrzymał naprawdę trudne zadanie. Na trzynaście lat wysłany został jako nuncjusz papieski do Kolonii. W Niem­czech trwała wówczas wojna trzydziestoletnia. Przy­szły papież mógł jedynie przyglądać się rozwojowi wypadków. Papież Innocenty X protestował przeciw­ko pokojowi westfalskiemu, jego nuncjusz nie mógł jednak nic zrobić.
Doświadczenia inkwizytorskie z Malty i przy­kry dla katolików kompromis z protestantami w Niem­czech wpłynęły na pontyfikat przyszłego papieża.
Fabio Chigi jako Aleksander VII walczył z wszelkimi przejawami wolnej myśli w Kościele. Wzmógł działania przeciw jansenistom. Księgi propa­gujące j ansenizm znalazły się w Indeksie Ksiąg Zaka­zanych. Papież poświęcił tej sprawie specjalną kon­stytucję "Ad sacram beati Petri sedem". Dla Ko­ścioła francuskiego wydał natomiast konstytucję "Re-giminis apostolici" raz jeszcze potępiaj ącąj ansenizm i żądającą od kleru francuskiego podpisania oświad­czenia odżegnującego się od tej idei. Z wielkimi kło­potami udało się papieżowi zmusić Francuzów do po­słuszeństwa. Opornym groził proces przed specjalną komisją inkwizycyjną. Aleksander VII wdał się także w spór o probabilizm, nie potępiając samej teorii, tyl­ko jej zwolenników spośród biskupów.
Kiedy córka protestanckiego króla Szwecji Gustawa II Adolfa - królowa Krystyna postanowiła
291
wpierw potajemnie (Bruksela -1654), a potem pu­blicznie (Innsbruck -1655) przejść na wiarę katolic­ką, papież niemal ogłosił cud. Po jej abdykacji witał jąuroczyście w Rzymie i udzielił wraz ze swoimi na­stępcami niezwykle hojnej a kłopotliwej dla Kościoła gościny. Miał to być przykład dla innych.
Aleksander VIII - papież (1689-1691). Pię­tro Ottoboni przed wyborem na Stolicę Piotrową przez dwadzieścia pięć lat odgrywał czołową rolę w Kurii. Blisko współpracował z papieżem Innocentym XI, który mianował go Wielkim Inkwizytorem w Rzymie i sekretarzem Świętego Oficjum. Właśnie te doświad­czenia i wiedza o administrowaniu Kościołem były powodem, że po śmierci Innocentego XI właśnie kar­dynała Ottoboniego powszechnie widziano jako no­wego papieża. Wyborowi sprzeciwiał się nadzwyczaj­ny ambasador, przysłany na konklawe przez króla Francji Ludwika XIV. Dopiero gdy Ottoboni przysiągł ambasadorowi, że będzie prowadził politykę ugodo­wą wobec Francji, wybór mógł zostać dokonany.
Aleksander VIII borykał się z podobnymi pro­blemami co jego poprzednicy. Kościół jednak wyraź­nie zaczynał się zmieniać. Papieże częściej myśleli o religii niż o władztwie świeckim, a zwłaszcza o ucie­chach życia i bogaceniu swoich rodzin. Aleksander VIII tylko w części odpowiadał nowemu wizerunkowi.
"Wybiła godzina dwudziesta trzecia - miał niby oświadczyć - wykorzystajmy lepiej te ostat­nie chwile i dane nam możliwości". Zgodnie z tą
292
zasadą powrócił do idei nepotyzmu. Z Wenecji do Rzymu przybyły całe rzesze krewnych papieża. Ka­pelusze kardynalskie, księstwa, pałace, intratne mał­żeństwa i bogata watykańska kasa przypadły teraz Ottobonim.
Papież-inkwizytor dbał o czystość wiary. Wal­czył z tezami o "miłości Boga" rozpowszechnianymi wśród jezuitów. Zwalczał jansenizm. Karał dożywot­nim więzieniem żyjących następców hiszpańskiego propagatora kwietyzmu, mistyka Miguela de Molino-sa. Aleksander VIII w obronie wiary musiał wieść spory z duchownymi francuskimi jeszcze w sprawie tzw. artykułów gallikańskich. W tej i poprzedniej kwe­stii zdał się na rozstrzygnięcia Świętego Oficjum.
Innocenty XII - papież (1691-1700). Antonio Pignatelli pochodził z rodziny książęcej, a studia od­był \\ Rzymskim Kolegium Jezuitów. W Watykanie pracował dla siedmiu papieży. Rozpoczął karierę za Urbana VIII.
Innocenty X wysłał go na trzy lata na Maltę. Pełnił tam funkcję inkwizytora w latach 1646-1649.
Nim został papieżem, pełnił szereg odpowied­nich funkcji. Był między innymi biskupem kilku diece-zji, zarządcą Yiterbo, nuncjuszem w kilku krajach, w tym w 1660 roku w Polsce. Popadł w niełaskę za papieża Klemensa X.
Kiedy zmarł l lutego 1691 roku papież Alek­sander VIII, konklawe było burzliwe. Trwało kilka miesięcy. Znów stronnictwa cesarskie i francuskie nie
293
mogły zgodzić się na żadnego z kandydatów. Kom­promisowym okazał się kardynał Pignatelli - wybrano go 12 lipca, a konsekrowano 15 lipca 1691 roku. Było to ostatnie tak długie konklawe w dziejach Ko­ścioła. Uznany został przez potomnych za "dobrego" papieża.
Innocenty XII odziedziczył po poprzedniku spra­wy jansenistów i kwietystów. Mimo że nie chciał, za namową króla Ludwika XIV musiał zająć stanowisko w sprawie nauk Jeanne - Marie - Bouvier de La Mot-te - Guyon du Chesnoy i jej spowiednika ojca Fran-cois La Combe. Rzecz tyczyła bezustannie trwającej, niemyślącej o nagrodzie czy karze, czystej i bezinte­resownej miłości do Boga. Jeden z twórców artyku­łów gallikańskich, biskup Jacąues Benigne Bossuet, protegowany króla Francji, oskarżył Jeanne - Marie o upowszechnianie kwietyzmu.
Arcybiskup Francois Fenelon był zupełnie od­miennego zdania. O rozstrzygnięcie sporu zwrócono się do papieża. Ten w specjalnym breve "Cum alias" ostatecznie wypowiedział się kompromisowo. Spra­wa cała jednak miała szersze znaczenie. Ostatecznie decyzja papieża nie tylko dotyczyła problemów czy­stości wiary, ale odnosiła się do stosunków papiestwa z Francją.
Warto na koniec wspomnieć, że Innocenty XII wypowiadał się parę razy w sprawach Polski. Uznał Augusta II Sasa za króla Polski dopiero, gdy ten przesłał mu katolickie wyznanie wiary. Papież widział bowiem na tronie w Warszawie księcia Conti
294
Franciszka Ludwika Burbona. W 1699 roku zatwier­dził regułę polskiego zgromadzenia marianów i w tym samym roku uroczyście przyjął w Rzymie wdowę po Janie III Sobieskim - Marię Kazimierę.
Czczona w Polsce królowa Marysieńka w cza­sie piętnastoletniego pobytu w Rzymie zachowywała się niezbyt nabożnie, wywołując czasem zakłopotanie posłów polskich i dworu papieskiego.
Innocenty XII miał osiemdziesiąt pięć lat, gdy ogłosił rok 1700 Rokiem Świętym. Był już chory, mimo to zgodził się na udzielanie audiencji rzeszom pielgrzy­mów przybyłych do Rzymu. Zmarł z wyczerpania.
Kongregacja Doktryny Wiary - w 1540 roku papież Paweł III oficjalnie zatwierdził zakonjezuitów. Nowy zakon stał się na 150 lat główną siłą kontrre­formacji i walki o pozycję Kościoła. Twórca i ideolog Towarzystwa Jezusowego Ignacy Loyola, Hiszpan z pochodzenia, właśnie z kraju rodzinnego czerpał wzorce wpływając na przekształcenie struktur kościel­nych, w tym jego centralnej administracji. Przekształ­ceniom miała ulec także utworzona w 1234 roku in­kwizycja.
Inkwizycja w Hiszpanii była narzędziem polity­ki głównie arcykatolickich królów Ferdynanda i Iza­beli. W Rzymie musiała stać się więc narzędziem po­lityki Kościoła. Nie chodziło już teraz o utrzymanie czystości wiary, lecz o zachowanie stabilności i do­brobytu papiestwa. Utworzono więc specjalny, nowy urząd - Kongregację Kardynalską Świętej Rzymskiej
295
i Powszechnej Inkwizycji - Święte Oficjum. Był rok 1542. Na kolejne 354 lata stworzono urząd decydu­jący o losach milionów osób.
Pierwszym Wielkim Inkwizytorem mianowany został Giovanii Caraffa (patrz Paweł IV). Ambitny i fanatyczny dominikanin zyskał sympatię papieża Paw­ła III dzięki protekcji Loyoli i dominikańskiego arcy­biskupa Burgos. W Rzymie zwrócił na siebie uwagę, ostro protestując i przeprowadzając wraz z grupą współpracowników kampanię przeciwko nagości na fresku Michała Anioła "Sąd Ostateczny" w Kaplicy Sykstyńskiej. Całe malowidło uznano za gorszące i obrażające uczucia religijne. Ze szczególną żarliwo­ścią krytykowano seksualizm dzieła.
Caraffa i jego czterech współtowarzyszy walki z malarstwem Michała Anioła wyniesionych zostało do godności kardynalskiej i to im powierzono pieczę nad nowo utworzoną inkwizycją- Świętym Oficjum. Oni przejęli niemal nieograniczoną władzę. Inkwizycja siała grozę. W całym Kościele, a zwłaszcza we Włoszech, przeprowadzono istne czystki. Szykany nie ominęły nawet najpotężniejszych książąt Kościoła - kardyna­łów i przełożonych zakonów. Za grzechy rozwiązano nawet cały Uniwersytet w Modenie.
Styl i metody działalności Świętego Oficjum wprowadzone przez Caraffę i jezuitów przetrwały aż do 1908 roku, kiedy zmieniono nazwę urzędu na Kongregację Świętego Oficjum, a w 1965 roku na Kongregację Doktryny Wiary. Pod taką nazwą fimkcjonuje do dziś, i do dziś budzi grozę i złowrogie sko­jarzenia.
296
Instytucja ta należy do najstarszych w Kościele - działa prawie osiem stuleci.
Zakaz myślenia - Indeks Ksiąg Zakazanych.
Erazm z Rotterdamu w wielu listach do Gian Piętro Carafy, chwalił go za wiedzę, znajomość języków obcych i zachęcał nawet do tłumaczenia pism z języ­ków starożytnych. Wszystko wskazywało na to, że młody hrabia, dzięki gruntownemu wykształceniu na­leżeć będzie do naj świetniej szych ludzi epoki. Kiedy został papieżem przybierając imię Pawła IV, nakazał opublikować w 1559 roku Indeks Ksiąg Zakazanych - Index Librorum Prohibitorum. Oprócz wykazu 62 drukarzy, głównie z Bazylei, których ksiąg katolicy musieli się wystrzegać, indeks zawierał miedzy innymi zakaz czytania przekładów Biblii, nowych przekładów Nowego Testamentu, wszelkich ksiąg o magii, alche­mii i astrologii, w tym domniemanych tekstów króla Artura i przepowiedni Merlina. Nie wolno było czytać dzieł Erazma z Rotterdamu - niedawnego ad­resata papieskich listów i oczywiście Marcina Lutra i Jana Husa. Indeks Carafy choć miał obowiązywał w całym Kościele, nie był pierwszym tego typu dokumentem. Jeszcze w 1554 roku trybunały inkwi-zycyjne w Wenecji i Mediolanie sporządzały własne spisy zabronionych dzieł. W 1556 roku arcybiskup Bogoty zarządził, aby w jego archidiecezji odtąd nie sprzedawano żadnych książek, póki Kościół się z nimi nie zapozna i nie wyrazi zgody na ich rozpo-
297
wszechnienie. Arcybiskup zabronił nawet posiadania takich książek.
Pierwszy powszechny indeks nie przetrwał dłu­go. Nowy papież Pius IV, nazywający sam siebie bo­gobojnym i obowiązkowym, przeprowadził rewizję in­deksu Carafy, a w 1564 roku bullą "Dominici gregis" wprowadził nowy. Ten zyskał akceptację soboru try­denckiego.
Święty papież Pius V nie tylko poprawił wcze­śniejsze indeksy, ale w marcu 1571 roku ustanowił dla niego nową kongregację - Kongregację ds. In­deksu.
Kongregacja ta obok Świętego Oficjum była ka­gańcem wszelkiej wolnej myśli. Przetrwała do 1917 roku. Jej kompetencje przejęła wtedy na powrót in­kwizycja. Indeks obowiązywał w Kościele przez bli­sko 450 lat. Każdorazowo był aktualizowany. Ostat­nia pełna edycja indeksu opublikowana została w Wa­tykanie w 1948 roku.
Ostatecznie indeks oficjalnie zniesiono w 1966 roku. Do dziś jednak biskupi zachowali prawa cen­zorskie. Wszelkie publikacje w systemie kościelnym mogą być wydawane wyłącznie po uzyskaniu specjal­nego "imprimatur" władzy duchownej. W prasie ka­tolickiej, radio i telewizji urzęduj ą nadal specjalni cen­zorzy czuwający nad prawomyślnością wszelkich pu­blicznych informacji.
Wydawnictwo "Forum Sztuk" przygotowuje polską wersję językową ostatniego oficjalnie opubli-
298
kowanego indeksu z 1948 roku. Reprint ten przed­stawimy Czytelnikom jeszcze w bieżącym roku.
Indeks ksiąg zakazanych był oczywistym dowo­dem dbałości Kościoła o kontrolę wszelkiej myśli. Intelektualizm i niezależna myśl, dociekania naukowe, a szczególnie badania nad Kościołem były potępione. Wszędzie widziano rolę szatana i ukryte macki maso­nerii. Cenzura katolicka była tu równie bezwzględna co protestancka. Jeśli chodzi o kontrolę myśli wier­nych, oba główne odłamy chrześcijaństwa były dziw­nie zgodne.
Kiedy w połowie XIX wieku, potęga świętego państwa papieży legła w gruzach, przystępowano do nowej ofensywy. Zasiadający na tronie przez 32 lata, papież Pius IX, po ponad 300 latach, zwołał sobór powszechny (watykański I 1869-1870). Jak żaden z poprzedników ogłosił dziesiątki nowych świętych, erygował setki nowych diecezji, ogłosił dogmaty o Nie­pokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny (bez zgody soboru) i o nieomylności papieża (tym razem za zgodą Soboru).
Pius IX w kolejnych latach potępił racjonalizmu, ontologizm aż wreszcie 8 grudnia 1864 roku opubli­kował encyklikę "Quanta cura", w której potępił wszelkie myśli wolnościowe i biberalne - racjonalizm, ponownie gallikanizm, etatyzm, socjalizm, wolność prasy, równość kultur wobec prawa, wolność sumie­nia, systemy pozwalające na krytykę religii katolic­kiej, tajne stowarzyszenia i towarzystwa biblijne. Do encykliki dołączono tzw. "Syllabus". Była to lista,
299
katalog postaw uznanych przez papieża za niebez­pieczne, błędne lub heretyckie. Uważa się, że auto­rem "Syllabiusa" był kardynał Antonelli, sekretarz stanu i członek Świętej Rzymskiej i Powszechnej Inkwizy­cji.
Żołnierze inkwizycji. Potęga inkwizycji i w ogóle jej działalności nie byłyby możliwe przez tyle wieków, gdyby nie wierni wykonawcy dzieła - brac­twa i zakony religijne. Z jednej strony zbierały one informacje, wyszukiwały heretyków, poprowadziły ich przed sądy inkwizycyjne. Zajmowały się zbrojną ochroną samych inkwizytorów i klasztorów - siedzib inkwizytorów, z drugiej same wykonywały sądy in­kwizycyjne. Bo do tej roli zostały powołane.
Potężnym źródłem informacji, wykorzystywanej przez Kościół dla wzmocnienia pozycji feudalnej oraz przez inkwizycję dla walki z wszelkimi przeciwnikami Kościoła, była spowiedź. Mimo, że zaliczana do sied­miu sakramentów nie była najczęstszą praktyką wier­nych. Od XII wieku zaczęto bezwzględnie przestrze­gać, aby obowiązek ten był wypełniany. Dodatkowo dołożono wiernym obowiązek powtarzania co jakiś czas przysięgi wierności Kościołowi.
Dla pomocy inkwizycji tworzone były pod no­wymi nazwami przez zakony dominikanów i francisz­kanów specjalne bractwa religijne. Jedno z pierwszych takich bractw powstało w Mediolanie w 1233 roku. Założył je, znany nam inkwizytor Piotr z Werony. Podobne bractwa powstały także w innych miastach.
300
Papież Grzegorz IX dostrzegł ich znaczenie i w 1235 roku nadał im szczególne przywileje. Objął je papie­ską opieką i wyszczególnił zadania. Członkowie bractw musieli "bronić" Kościoła aż do ofiary z wła­snego życia. Gdy Piotr z Werony został zabity w 1252 roku przez rzekomych heretyków, już w rok po śmierci został kanonizowany przez Innocentego IV, zaliczony w poczet świętych i postawiony jako wzór dla inkwi­zytorów. Jak grzyby po deszczu powstawały od tego czasu bractwa religijne im. Piotra męczennika, wier­nie naśladujące dzieło swego świętego opiekuna.
Najwięcej na sumieniu w historii inkwizycji mają zakony dominikanów i franciszkanów. Przez ponad 300 lat do nich należała niczym nieograniczona wła­dza w walce z heretykami i wrogami Kościoła.
Kiedy na południu Francji rozrastała się herezja katarów, kilkakrotnie podróżował tamtędy Hiszpan Dominik Guzman - przełożony zgromadzenia kanoni­ków regularnych przy katedrze w Osmie. Po raz pierw­szy odwiedził on Francję w 1203 roku. Herezja ka-tarska wzburzyła go. Widział w niej istotne zagrożenie dla Kościoła. Kiedy w kolejnej podróży, którą odbył wraz z biskupem Ósmy, zetknął się ze specjalnymi le­gatami papieskimi, zdającym im relację o katarach, powziął zamiar zwalczania herezji wszelkimi siłami. Kiedy zginął jeden z legatów Piotr de Castelnau, w 1208 roku Dominik Guzman wygłosił specjalną mowę w Prouille. Był to moment przełomowy. Przyspieszono zbrój na krucjatę, a Dominik przestał przemawiać łagodnym tonem. Mówił "biada wam" -
301
"trzeba wielu z was zadać śmierć, obrócić w perzynę wasze mury, ugiąć wasze karki". Szedł on na czele krzyżowców. Sam przyznał się, że spalił wielu herety­ków. W trakcie wyprawy krzyżowej zaczął formować się jego zakon. W czasie soboru laterańskiego IV, papież Innocenty III zgodził się na ustanowienie za­konu dominikańskiego, którego ostateczne reguły za­twierdził w 1216 roku papież Honoriusz III. Zakon rozrastał się niezwykle szybko od Carcassonne, przez Tuluzę, Paryż, Bolonię, miasta Hiszpanii. Kiedy Do­minik umarł w 1221 roku, jego zakon liczył przynaj­mniej 20 klasztorów. W 1234 roku dominikanie zaj­mowali już 100 klasztorów. Reguła nakazywała grun­towne studia teologiczne, pobieranie wielu nauk i tro­skliwe obchodzenie się książkami. Dominikanie byli zakonem ludzi wykształconych. Od razu więc włączeni zostali w machinę zadań Kościoła. W pierwszym rzę­dzie powierzono im misję dbania o czystość wiary i obronę jej przed wszelkimi herezjami.
W 1227 roku papieżem został Grzegorz IX. Szybko kanonizował swego przyjaciela Guzmana i 10 kwietnia 1233 roku w specjalnej bulli zalecił do­minikanom zadanie wykorzenienia herezji. Tym samym powierzono im główne zadania inkwizycji. W 1234 roku, kiedy ogłoszono kanonizację błogosławionego Dominika, w Tuluzie dominikanie, w dzień imienin no­wego świętego uczcili składając ofiarę z człowieka, paląc na stosie kobietę. Dominikanie, wzorem same­go mistrza byli fanatyczni i bezwzględni. W przeciwień­stwie do nich franciszkanie, w ślad za Świętym
302
Franciszkiem, próbowali walczyć z heretykami łagod­ni ej szymi metodami, wiele czerpiąc z nauk świętego Augustyna. Franciszek, podobnie jak i on za młodu, prowadził swobodny, hulaszczy i nierzadko rozwiązły tryb życia. W 1202 roku zaciągnął się nawet do woj­ska i uczestniczył w walkach w jednej z wojen, jaką toczył wówczas Asyż. Kiedy już objawiła mu się ra­dość ubóstwa, nawrócił się rankiem 1208 roku.
Kiedy Dominik Guzman prowadził krucjaty przeciw katarom, bogacił się niemiłosiernie. Szymon de Montfort podarował mu część łupów zdobytych podczas bitwy pod Muret, a Tuluza ofiarowała mu trzy domy (jeden z nich istnieje do dziś). Franciszek, prze­ciwnie, nakazał, aby bracia coraz liczniej gromadzący się zresztą wokół niego, nie mieli żadnej własności, ani domu, ani pałacu, winni utrzymywać się tylko z jałmużny. Sprawa własności była powodem podzia­łu i powstałego konfliktu wewnątrz zakonu. Innocenty 111 zaakceptował plan Franciszka i wstępnie uznał jego zakon. Franciszkanie ruszyli w Europę, nawracając dotarli nawet do Egiptu. Pierwsi z nich byli tak ob­darci, że w niektórych miejscach dominikańscy inkwi­zytorzy uznawali ich za heretyków.
Oba zakony bezwzględnie wypełniały zadania Kościoła. To oni stanowili inkwizycję. Z błogosła­wieństwem i na rozkaz papieża uruchomili i przez 300 lat utrzymywali machinę masowej eksterminacji w imię Kościoła.
Na tym tle doszło zresztą między obu zakonami do bardzo poważnych zatargów. Siebie nawzajem
303
i cały Kościół próbowali przekonać, który bardziej walczy z heretykami i odszczepieńcami. Wielu z nich popadało przy tym w herezję.
Kiedy na początku XVI wieku objawił się inny Hiszpan Ignacy Loyola (1491 -1556) przed Kościo­łem stawały nowe wyzwania - Reformacja.
Loyola pierwotnie chciał być wojownikiem. Za­ciągnął się do wojska i został rany podczas oblężenia Pampeluny. Kurując się z ran, udał się na pielgrzymkę do Montserrat, a potem na następne, w tym do Jero­zolimy. Gdy wrócił, podjął gruntowne studia. Mając już 35 lat zaczął wygłaszać kazania. Inkwizycja do­patrywała się w nich herezji i aresztowała go na trzy tygodnie. Ostatecznie oczyszczono go z zarzutów, za­braniając jednak publicznych wystąpień przez cztery lata. Aby uciec przed tym zakazem, wybrał się do Paryża, gdzie zgromadził wokół siebie grupę zwolen­ników. W 1534 roku złożyli oni przysięgę wierności i posłuszeństwa na Montmartrze. Byli to pierwsi jezu­ici. Zakon jezuitów ustanowił oficjalnie 27 września 1540 roku papież Paweł III pod nazwą Towarzystwa Jezusowego. Odtąd przez kolejne 150 lat jezuici stali się główną siłą Kościoła w walce z Reformacją oraz w zdobywaniu nowych przyczółków, zwłaszcza w Azji, Afryce i Ameryce Południowej.
Jezuici przodowali w walce z czarownikami i wol-nomularzami.
Gdy papiestwo podjęło walkę z ruchami społecznymi wymienionymi w Syllabusie, a zwła­szcza modernizmem, w diecezjach zakładano "straże
304
obywatelskie", które miały czuwać nad poprawnością wiernych. Święta inkwizycja utworzyła międzynaro­dową sieć denuncjatorów, którzy mieli szpiegować i zbierać materiały przeciwko wszystkim podejrzanym o modernizm.
W 1928 roku w Hiszpanii założony został kato­licki instytut świecki pod nazwą "Prałatura Świętego Krzyża i Opus Dei". Jego twórcą był uznany za bło­gosławionego biskup J. Escriva de Balagucra. Dziś jest to organizacja międzynarodowa, zrzeszająca ponad 100 tyś. członków. Opus Dei odgrywa w krajach, w których funkcjonuje niezwykle ważną rolę, poprzez wpływowe i wysoko postawione osobistości życia społecznego, gospodarczego i politycznego. Zadania Opus Dei odpowiadają współcześnie dawnym inkwi­zytorom. Dziś jego członkowie są najważniejszymi żołnierzami Kościoła. W Polsce od lat dziewięćdzie­siątych istnieje biuro informacyjne Opus Dei.
Benedykt XII (1334-1342) - papież. Cyster­si, dzień jego śmierci - 25 kwietnia czczą pamięć Be­nedykta, uznając za błogosławionego. Zasiadając na Tronic Piotrowym z jednej strony dbał o autorytet władzy, z drugiej natomiast pełnił niemal ascetyczny tryb życia. Stale chodził w cysterskim habicie zakon­nym i był bardzo pobożny. Żywo korespondował z Francisco Petraką. Od jego pontyfikatu, przez blisko 350 lat papieże nosili tiarę zdobioną trzema dia­demami.
305
Benedykt XII wywodził się z południa Francji zagrożonej wówczas przez "kacerskązarazę". Był mły­narzem i pozostałby nim, gdyby nie wstąpił do zakonu cystersów. Szybko został opatem w pobliżu Narbon-ne, potem biskupem Pamiers i Mirepoix. W 1327 roku mianowano go kardynałem w dowód wdzięczności za zaciekłą walkę z kacerzami. Papież Jan XXII pisał do niego wiele listów gratulujących zwalczania heretyków i darzył Jacąuesa Poumiera z tego powodu ogrom­nym zaufaniem. Wybitny historyk francuski Emmanu-el Le Roy Laduri "dzieło" Benedykta XII opisał w słyn­nej książce "Montaillou, wioska heretyków 1294-1324".
Fournier, gdy był biskupem, zarządzał diecezja­mi w bardzo okrutny sposób, chociaż gdy heretycy uznawali swoje błędy, okazywał im tolerancję i miło­sierdzie. Przypisuje się mu, że "uwolnił swoje diece­zje od waldensów, katarów i albigensów". W 1317 roku pozwolono mu na utworzenie własnego urzędu inkwizytorskiego. Ostatecznie na śmierć posłał czte­rech waldensów i jednego katara. W latach 1318-1325 wyśledził 98 przypadków herezji, oskarżając o nie 100 osób. 94 osoby stanęły przed sądem inkwi­zycji. Fournier okazał im łaskę.
Doświadczenia z diecezji francuskich przeniósł na dwór papieski. Ustanowił tam trybunał inkwizycyj-ny, który zresztą wykrył niemało przypadków herezji wśród religijnych współpracowników papieża. Nic dziwnego poprzednikiem Benedykta XII był Jan XXII.
306
Pius XII i Paweł VI - ostatni papieże inkwizy­torzy.
Kiedy w 1908 roku święty papież Pius X prze­kształcił Kongregację Kardynalską Świętej Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji w Kongregację Świętego Oficjum, postawił na czele urzędu dwóch kardyna­łów, który zdecydowali o obrazie Kurii Rzymskiej przez cały wiek XX.
Pierwszym z nich był kardynał Rafael Merry del Val (1865-1930). Nieprzystępny, surowy, pół - An­glik, pół - Hiszpan. Za Piusa X był Sekretarzem Stanu i przełożonym Świętego Oficjum - Wielkim Inkwizy­torem Kościoła. Tę funkcję pełnił jeszcze przez 16 lat po śmierci papieża.
Drugą osobą był późniejszy kontrkandydat do tronu papieskiego, Mariano Rampolla del Tindaro (1843-1913). Kardynał Rampolla był już Sekretarzem Stanu za papieża Leona XIII i był oczywistym kandy­datem na jego następcę. W drugim głosowaniu na konklawe otrzymał 29 spośród 62 głosów kardy­nałów. Zostałby zapewne 255 papieżem, gdyby nie polski kardynał z Krakowa Jan Puzyna, który w imie­niu cesarza Austrii Franciszka Józefa I zgłosił veto (ekskluzywę) wobec tego wyboru. Pius X wybrany został dopiero w 17 głosowaniu. Oczywiste było więc, że kardynał Rampolla straci dotychczasowy urząd. Został natychmiast sekretarzem Świętego Oficjum -urzędu, któremu przewodniczył papież, dodatkowo zresztą od 1903 decydującym o wyborze nowych biskupów.
307
Kardynałowie Rampolla i Merry del Val faktycz­nie rządzili Kościołem. Świętym Oficjum kierowała teoretycznie komisja złożona z 11 kardynałów. Wszy­scy w chwili śmierci Merry del Vela (1930) byli jego protegowanymi. Następcą został kardynał Donato Sbarretti. Kierował on Świętym Oficjum na przeło­mie lat 30. i 40. Inni dwaj kardynałowie - protegowa­ni Merry del Vala kierowali Świętym Oficjum aż do roku 1982, kiedy to urząd objął kardynał Ratzinger -ostatni inkwizytor Kościoła.
Warto dodać, że jednym z kardynałów wcho­dzących w skład Kolegium kierującym Świętym Ofi­cjum z protekcji Merry del Vala był Eugenio Pacelli, od 1939 roku papież Pius XII - papież Hitlera. Może ten fakt ułatwi odpowiedź na pytania o milczenie Piu­sa XII w latach II wojny światowej wobec ekstermi­nacji Żydów.
Kiedy Świętym Oficjum kierował wspomniany Kardynał Sbarretti, jednym z doradców w tym urzę­dzie był Giovanni Battista Montini, od 1963 roku pa­pież Paweł VI. To on w 1965 roku, na początku swe­go pontyfikatu zerwał z kilkusetletnią tradycją, pomi­jając w nazwie Kongregacji wszystko co nawiązywa­łoby do tej inkwizycji.
Współczesna Kongregacja Doktryny Wiary po­wołana przez Pawła VI jest nieodzowną spadkobier­czynią Świętej Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji.
Joseph Ratzinger - kardynał, ostatni inkwizy­tor Kościoła.
308
W kwietniu 2002 roku Kościół katolicki w wy­niku decyzji papieża Jana Pawła II zrezygnował z szan­sy i nadziei na odnowę. Kardynał Joseph Ratzinger, od 21 lat prefekt Kongregacji Doktryny (Nauki) Wiary - spadkobierczyni inkwizycji, skończył 75 lat i zgod­ne z prawem, wedle którego po przekroczeniu okre­ślonego wieku dostojnicy kościelni nie mogą wyko­nywać swoich funkcji - podał się do dymisji. Papież dymisji nie przyjął. Nic w tym jednak dziwnego. Kar­dynał Ratzinger jest najbliższym współpracownikiem papieża. Od 1981 roku jest prefektem najważniejszej kongregacji Kościoła. Urodził się w 1927 roku. Jest teologiem. Był profesorem w wielu uczelniach, mię­dzy innymi w Wyższej Szkole Teologiczno-Filozoficz-nej w Freising, następnie na uniwersytetach w Bonn, Miinster i Tybindze. Był jednym z głównych eksper­tów Soboru Watykańskiego II - tu zresztą spotkał się i ściśle współpracował z Karolem Wojtyłą -biskupem. W 1977 roku Ratzinger został arcybisku­pem Monachium i Freisingu. Jest naj wytrwalszym zwo­lennikiem tradycjonalizmu i ortodoksyjnej nauki głoszonej przez Kościół. Występował przeciw teolo­gii głoszonej na uniwersytetach. Ostro i zdecydowa­nie przeciwstawiał się teologii wyzwolenia. Jest autorem ogromnej ilości prac i rozpraw nauko­wych.
16 czerwca 2000 roku papież Jan Paweł II udzielił kardynałowi Ratzingerowi audiencji, w czasie której "kierując się niezawodną wiedzą i działając na mocy swej władzy apostolskiej zatwierdził
309
i uprawomocnił" oraz polecił opublikować deklara­cję uchwaloną na zebraniu plenarnym Kongregacji Doktryny Wiary. Ostatecznie 6 sierpnia 2000 roku opu­blikowana została deklaracja "O jedyności i po­wszechności Zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościo­ła - Dominus lesus". Wydaje się, że ten dokument jest najważniejszym dokumentem całego pontyfikatu i oddaje prawdziwe oblicze Kościoła. Wielu komen­tatorów ocenia, że deklaracja jest zaprzeczeniem eku­menicznej misji i dzieła Jana Pawła II. Kluczową w deklaracji jest część VI pt. "Kościół i religie w relacji do zbawienia".
Zbawienie możliwe jest tylko poprzez Kościół katolicki - to główna teza deklaracji. Teza nawiązuje do "świetlanych" tradycji inkwizycji i Świętego Ofi-cjum. Cofa Kościół o wiele dziesięcioleci. Od lat za­rzucano Kongregacji Nauki Wiary, że stanowi zaporę dla ekumenizmu.
Kardynał Ratzinger - znając niepozytywne opi­nie na swój temat jako bardzo konserwatywnego teo­loga, tak wspomina chwilę, w której papież poprosił go o objęcie kierownictwa współczesnej inkwizycji: "Mówił o swoich zamysłach dotyczących tej kon­gregacji, nie o biurokratycznych szczegółach, po­nieważ nie mógł wiedzieć, jak tutaj jest, ale o świę­tym depozycie wiary, o ideach swego pontyfika­tu, o aspekcie doktrynalnym. Nie wiedziałem, ja­kie panują tu zasady i działają mechanizmy, ale pojąłem co nim kierowało, kiedy wybierał mnie na to stanowisko.
310
Gdy był arcybiskupem w Krakowie, widział niektóre z moich książek, zwłaszcza "Introduction to Christianity" (Wprowadzenie do chrześcijań­stwa - 1968, wydanie polskie 1970), poczuł, że mógłbym z nim współpracować, pomagać w pla­nowaniu z jednej strony rozsądnego rozwoju teo­logicznego, a z drugiej - dobrych kontaktów z teo­logami całego świata. To jedna z jego trosk, owe dobre stosunki miedzy magisterium papieża a magisterium teologów".
Jan Paweł II szczególnie mocno podkreśla na­uczycielską misję papieża i przywiązuje specjalne zna­czenie do spraw doktrynalnych, a przez to do pracy Kongregacji Nauki Wiary. Z kardynałem Ratzingerem spotyka się przynajmniej raz w tygodniu - w piątki.
Kardynała Ratzingera nazywa się w Kurii "Wiel­kim Inkwizytorem", który próbuje usunąć wszystko, co uzna za odbiegające od nauki Kościoła. Papież i kardynał darzą się wzajemnie wielkim szacunkiem i są wobec siebie lojalni. Jedno jest pewne: przynaj­mniej w kwestiach nauki wiary kardynał Ratzinger jest drugą co do znaczenia osobą w Watykanie.
Na temat Ratzingera i jego kongregacji krąży po Rzymie wiele historyjek. Oto jedna z nich - nie tylko zabawna, ale i wielce pouczająca: kiedy w Kon­gregacji Nauki Wiary znaleźć miano noworodka, kar­dynał był zgorszony, obawiając się, że jest to dziecko duchownego, pracownika kongregacji. Jeden z pra­łatów uspokajał go mówiąc: "Wykluczone. W tym biurze nic nie da się zakończyć w dziewięć mię-
311
sięcy". Inny dodał: "Dziecko to wspaniała rzecz, to owoc miłości. A więc na pewno nie mamy z tym nic wspólnego".
313
Część V Młot na czarownice
"Młot na czarownice, czyli postępek zwierz-chowny w czarach, a także sposób uchronienia się ich, i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający. Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i potrzeb­na, ale i z nauką Kościoła powszechnego zgadzająca się". Tak brzmiał tytuł księgi złożonej z pism Jakuba Sprengera i Henryka Institora z Zakonu Dominika­nów i Teologów w Niemieckiej Ziemi Inąuizytorów po większej części wybranej i na polski przełożonej przez Stanisława Ząbkowica, sekretarza Księcia Jego Mości Ostroskiego kasztelana krakowskiego, w Kra­kowie, w drukarni Szymona Kempiniego, Roku Pań­skiego 1614 wydanej.
Kiedy Europa dawno zapomniała o mrokach średniowiecza, kiedy szykowała się do odkrywania
314
nowego świata, kiedy powstawały wielkie dzieła kultury Renesansu, Kościół ogarnęła kolejna fala obłędu.
W Rzymie panował wówczas brylujący na sa­lonach, lubujący się w zbytku i rozpuście papież In­nocenty VIII. Osiem lat jego pontyfikatu uznać należy za jedne z najgorszych w dziejach Kościoła. Kiedy Jan Baptysta Cibo obejmował 29 sierpnia 1484 roku władzę papieską pod imieniem Innocentego VIII, miał 52 lata. Lato 1484 roku było dla Rzymu naprawdę gorące.
Wieść o śmierci Sykstusa IV rozeszła się po mie­ście lotem błyskawicy. Wybuchło istne piekło. Znie­nawidzony dyktatorski papież pozostawił po sobie pa­miątki dziesiątek nadużyć i wzbogaconych ponad wszelką przyzwoitość bratanków. Rzymianie swój gniew skierowali właśnie przeciw nim. Rabowali i bu­rzyli domostwa papieskiej rodziny i ich popleczników. Od wieków rywalizujące rody Colonnów i Orsinich na nowo rozpoczęły wojnę.
Zebrani na konklawe kardynałowie, bez wsty­du przekupując się wzajemnie, obiecując sobie pała­ce intratne urzędy, wybrać mieli nowego następcę św. Piotra. Kardynał Rodrygo Borgia, choć zapłacił naj­więcej, tym razem jeszcze przegrał. Powróci za osiem lat jako Aleksander VI.
Tymczasem papieżem obrano biskupa Malfetty. Jego ojciec, wierny sojusznik Kaliksta III, był wice­królem Neapolu. Nic więc dziwnego, że młody Jan Babtysta, niezwykle przystojny, dobrze zbudowany
315
i hojnie obdarzony, biegły w ogładzie towarzyskiej, umiejętnie posługujący się pochlebstwami, robił bły­skotliwą karierę. W Neapolu prowadził bujne życie towarzyskie. Flirty owocowały wcale niemałą gromad­ką dzieci. Pamiętał o nich będąc biskupem Savony, Malfetty i kardynałem. Pamiętał o nich będąc też pa­pieżem. Uznał nawet dwójkę dzieci z nieprawego łoża oficjalnie, a pozostałych przedstawił jako bratanków (wzorem zresztą wielu papieży). Nie miejsce tu na opi­sywanie życia i dzieła tego papieża. Przypomnijmy tyl­ko, że pewnie wskutek wycieńczenia burzliwym ży­ciem w młodości, Innocenty VIII jako papież był cho­rowity, a śmierć niemal przez cały czas krążyła nad jego pałacem. Innocenty VIII żywił się niemal wyłącznie mlekiem kobiet i to jemu przyrządzono lekarstwo z krwi trójki dzieci kupionych na rzymskim targowi­sku. Choć papież zdrowia nie odzyskał, dzieci z wy­krwawienia umarły.
Nic więc dziwnego, że ten papież swój pontyfi­kat rozpoczął od wydania słynnej bulli "Summis desi-derantes affectibus" (5 grudnia 1484). "Innocenty, bi­skup, sługa sług bożych. W sprawie pilnej na przy­szłość napomnienie. Jako pragnieniem naszym gorą­cym jest ... iżby wszelkie sprośne kacerstwo precz wygnanym było poza granice wiernych.... Za pewne mając i dla wielkiego zmartwienia naszego do uszu naszych doszło, jako w niektórych okolicach Niemiec południowych tudzież w arcybiskupstwach: mogunc-kim, kolońskim, trewirskim, salzburskim, toż w mia­stach i krajach licznych, mnogość osób płcie obojej,
316
zbawienie przypominiawszy, od wiary katolickiej od­padając, bezwstyd z biesami czyni. ...Przeto ukocha­ni synowie nasi Henricus Institoris i Jacobus Spren-ger, inkwizytorami przeciwko kacerstwu bezecnemu przez nas ustanowionymi będąc... jako poniektórzy duchowni i świeccy ...co bezwstydnie opornymi bę­dąc, prawa inkwizycji sprawowania inkwizytorom onym odmawiają... Przeto pragnąc, by sprośne ka-cerstwo jadu swego sączyć dłużej nie mogło... prze­kazujemy pomienionym inkwizytorom... przeciw wszem osobom, jakiego bądź stanu i zasług, wszelką moc i wolność karcenia..."
Tak więc osławieni i mocno już zasłużeni inkwi­zytorzy wygrali. Nie wszędzie bowiem akceptowano ich dotychczasową działalność. Wielu biskupów bądź to jawnie się jej sprzeciwiało, nie pozwalając na wy­mierzanie surowych kar, bądź też, słano do Rzymu żą­dania o ich odwołanie. Jeden z hierarchów - biskup Brescii w liście do Kurii rzymskiej taką zosta wił opi­nię o fanatycznym obrońcy Boga: "jest on na skutek starczego uwiądu całkowicie zdziecinniały".
Innocenty VIII, przerażony "epidemią" czarow­nic w Europie, bullą z 1484 roku rozpoczął dwa i pół wieku trwającą "gorączkę czarownic". "Summis desi-derantes", dwa lata później, w 1486 roku opatrzona została napisanym przez znanych nam inkwizytorów podręcznikiem - najsłynniejszym w dziejach ś wiata po­radnikiem dla inkwizycji. Dzięki wynalazkowi druku "Młot na czarownice" (Malleus Maleficarum), stał się najbardziej poczytną i najczęściej drukowaną książką
317
w Europie. Tylko w latach 1496-1520 aż w czterna­stu wydaniach rozpowszechniano idee Institora i Sprengera.
"Młot na czarownice" był bardziej znany wśród elit Europy niż Biblia. Jakiego gatunku było to dzieło, nasi Czytelnicy przekonają się sami. Przytaczamy bo­wiem obszerne jego fragmenty, korzystając z pierw­szego tłumaczenia na język polski z roku 1614. Do­piero po stu trzydziestu latach zwycięski pochód "Mło­ta na czarownice" w Europie dotarł na ziemie polskie. Kontrreformacja za panowania Zygmunta III Wazy ostatecznie i w Polsce zaczęła zbierać swoje żniwo. Skończył się "złoty wiek wolności", a jezuiccy intry­ganci i królewski spowiednik Barcht i Piotr Skarga osiągnęli swoje.
Stanisław Ząbkow-ic dokonując wyboru odpo­wiednich fragmentów dzieła, z całąpewnościąmiał na celu uczynienie z niego oręża walki z herezją, możli­wego do przyjęcia w Polsce. Tradycje wolności reli­gijnej były tu jeszcze żywe. Trzeba było więc tak przedstawić heretyków i diabła, aby przestrzec "wąt­piących". Samo bowiem powątpiewanie w czary, czy ich lekceważenie, było według niego - zresztąpodob-nie myśleli autorzy "Młota" - zbrodnią herezji. Marzył bowiem by, "stracone" sto trzydzieści lat od pierw­szego wydania "Młota" były odzyskane. Odtąd na zie­miach polskich za jego sprawą przodowano w tępie­niu heretyków "ku obronie i ozdobie Rzeczypospoli­tej".
318
Nie bez przyczyny polski "Młot na czarownice" dedykowany został księciu Januszowi Ostroskiemu. Książę Janusz, choć był od 1593 roku kasztelanem krakowskim, bardziej był związany ze swoim dziedzic­twem, z Ziemią Wołyńską. Do Ostroskich należała ogromna część Ukrainy. W pierwszym pokoleniu ka­tolicy, musieli Ostroscy (w osobie księcia Janusza) w jezuickiej Polsce równie gorliwie bronić wiary Ko­ścioła, jak przed niewieloma laty cerkwi prawosław­nej. Ojca księcia, Konstantego Ostroskiego czczono na Rusi jako obrońcę prawosławia. Było w interesie książąt Ostroskich, zresztą podobnie jak innych feu-dałów, wspieranie propagatorów "Młota na czarow­nice". Magnaci polscy zyskując oparcie w królu Zyg­muncie III Wazie ograniczyć chcieli władzę szlachty, podzielonej przecież wyznaniowe i przyzwyczajonej do idei wolności religijnej.
Polska wersja "Młota na czarownice" była w wielu miejscach bardziej brutalna i z większą gorli­wością zwalczała heretyków niż niemiecki pierwowzór. Z całąpewnością "Młot na czarownice" w Polsce po­mógł w jej powolnym upadku.
Opierając się na tłumaczeniu Stanisława Ząb-kowica, przedstawiamy naszym Czytelnikom uwspół­cześnioną wersj ę j ęzyko wą tego dzieła.
Jeszcze dwa lata po wydani bulli "Summis desi-derantes" mógł papież Innocenty VIII odwrócić losy historii i zapisać się w dziejach wielkimi zgłoskami mimo hulaszczego i rozwiązłego życia.
319
Filozof i nauczyciel Giovanni Pico delia Miran-dola (1463-1494) przedstawił papieżowi projekt zorganizowania w Rzymie na własny koszt kongresu filozofów. Marzyło mu się pogodzenie filozofii myśli­cieli starożytnych z doktryną chrześcijańską oraz na­uki Platona z nauką Arystotelesa. Papież nie tylko odrzucił ten projekt ale i w 1486 roku potępił 900 tez zaproponowanych przez Mirandolę. Posłuszna Inno­centemu inkwizycja zwróciła się teraz przeciwko filo­zofowi. Musiał uciekać, uzyskując schronienie we Francji. Na krótko. Na żądanie Rzymu został uwię­ziony przez króla Karola VIII i dopiero po interwen­cji Lorenzo Medici u króla i papieża, zwolniony po­wrócił do Florencji. Lorenzo Medici - Wawrzyniec Wspaniały mógł u papieża uzyskać niemal wszystko. Oddał bowiem s woj ą córkę Magdalenę za żonę sy­nowi papieskiemu, a dla swego 13-letniego syna Gio-vanniego otrzymał kapelusz kardynalski, który wyniósł go na tron papieski jako Leona X(1513-1521). Mi-randola, choć przeżył papieża o dwa lata, swoje idee i marzenia mógł zgłębiać jedynie w pokojach bibliote­ki Medicich. Innocenty VIII dożywał swoich dni, w wybudowanej specjalnie w ogrodach watykańskich siedzibie - Belwederze. Tu urządzał festyny i zabawy, dla siebie i swojego dworu.
Tymczasem uruchomiona przez niego machina polowania na czarownice ruszyła i ogarnęła całą Eu­ropę, przynosząc bogate i krwawe żniwo.
320
"Młot na czarownice" nie był jedynym podręcz­nikiem dla inkwizytorów. Był natomiast najbardziej zna­nym. Inne tego typu "dzieła" to między innymi:
- "Practica inąuisitions haereticae praritatis" Ber­narda Guidonisa,
- "Directorium inąuisitorum" inkwizytora domi­nikańskiego Mikołaja Eymeryka (1376),
- "Praxis Inąuisitorum" Francisco Pena - opu­blikowany w 1651 roku (pośmiertnie),
- "Krótki podręcznik dla inkwizytorów w Car-cassonne" z lat 1248-1249. Podobnie Szczepan z Bo-urbon - inkwizytor działający najprawdopodobniej w Passawie napisał dzieło instruktażowe dla następ­ców. Autorstwo jego podręcznika przez długi czas mylnie przypisywano Dawidowi z Augsburga.
Podobnych podręczników było dziesiątki. Nie­mal w każdej prowincji "co bardziej światły" lub "gor­liwy" inkwizytor pozostawiał po sobie dzieło, mające dowodzić jego oddaniu sprawie. Nicolas Jaąuier, in­kwizytor na Francję, w 1458 roku opublikował także plon swoich doświadczeń - podręcznik pt."Bicz here­tyckich związków". Wg innego francuskiego duchow­nego - inkwizytora, także autora podręcznika "Roz­mowy o czarach", Henriego Bogueta - inkwizycja dzia­łała w oparciu o „naukowe podstawy".
Jeden z pierwszych podręczników dla inkwizy­torów, wyszedł spod pióra dominikanina, spowiedni­ka królewskiego w Królestwie Aragonu i "wybitne­go" znawcy prawa kanonicznego, świętego Rajmun­da z Penafort. Żaden jednak nie był "godzien" "Młota
321
na czarownice". Wg historyków dzieło to było powo­dem nieszczęścia i śmierci setek tysięcy ludzi.
W wydaniu "Młota na czarownice", które wyszło w Kolonii w 1489, Sprenger podaje imiona czarownic w ciągu minionych trzech lat skazanych na spalenie.
Kolejne wydania "Młota" z Kolonii i Norymbergi datowane są na rok 1494. Te wydania dzielą się na trzy części:
- pierwszą, w której w 18 pytaniach opisuje się czary w ogóle i skutki, jakie czarownice przy pomocy czarta wywołująoraz sposoby szkodzenia ludziom,
- drugą, w 16 rozdziałach opisującą sposoby uwalniania i uchronienia się od czarów, (modlitwa, post, sakramenty, egzorcyzmy),
- trzecią, przedstawiającą samą procedurę. Do wszczęcia procesu wystarczała denuncjacja.
W postępowaniu dowodowym stosowano tortury oraz tzw. "Sądy Boże" (próby ognia, igieł i wody).
We współczesnej edycji angielskiej "Młot na czarownice" liczy ponad 500 stron. Niektórzy chcą zaliczyć to "dzieło" do "najważniejszych, najmądrzej­szych i najbardziej znaczących książek świata".
Autorami dzieła byli Heinrich Kramer (Instito-rius) i Johann Sprenger. Dziś uważa się, że twórcą "Młota" był sam Kramer, który musiał podzielić się sławą ze Sprengerem.
Obaj byli dominikanami. Pierwszy około 1474 roku ustanowiony został inkwizytorem w Salzburgu i Tyrolu. Przewodził w Salzburgu wspólnocie domini-
322
kańskiej. W 1500 roku był nuncjuszem papieskim i inkwizytorem dla Czech i Moraw.
Spranger był przeorem klasztoru dominikańskie­go w Kolonii, gdzie w 1480 roku został dziekanem wydziału teologicznego na uniwersytecie. W 1481 roku został inkwizytorem najważniejszych prowincji kościelnych w krajach niemieckich: Kolonii, Mogun­cji i Trewiru. Od 1488 roku był generałem - przeło­żonym dominikanów we wszystkich krajach niemiec­kich.
Obaj cieszyli się bezgranicznym zaufaniem pa­pieża.
A oto najważniejsze części tego "dzieła".

Są trzy rodzaje ludzi uprzywilejowanych przez Boga, którym ten zły ród czarami swymi szkodzić nie jest w stanie. To przede wszystkim ci, którzy zasiada­ją w sądach i czynią sprawiedliwość albo inny urząd przeciwko czarownikom sprawują. Drudzy to ci, któ­rzy strzegą siebie dzięki obrzędom i ceremoniom ko­ścielnym, takim jak: kropienie wodą święconą, spo­żywanie soli święconej, święcenie świec w dzień Gromniczny i gałązek w Niedzielę Kwietniową, i uży­wają ich w sposób godny, ponieważ Kościół te rzeczy dlatego święci, żeby moc szatańską osłabiały, o czym niżej będzie. Trzecia grupa to ci, których Aniołowie

1 komentarz:

Karolina Zarębska pisze...

Świetny wpis. Będę na pewno tu częściej.