poniedziałek, 10 listopada 2014

Stojąc niezachwianie w Chrystusie
(Standing Steadfast in Christ)
Pilnując się, by nie odchodzić od Pana
David Wilkerson
20 marca 2006
__________
Przesłanie, które teraz do was piszę, otrzymałem od Ducha
Świętego. Właściwie traktuję je jako wezwanie do czujności dla
siebie samego. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu czytelników
może nie potrzebować takiego samego poruszenia, jakiego ja
potrzebuję. Jednak to poruszenie Ducha było tak mocne i
głębokie, że chcę trzymać te notatki zawsze na swoim biurku,
abym mógł je czytać na nowo i na nowo w dniach, które są
przede mną.
Jednej rzeczy boję się bardziej niż wszystkiego innego: jest to
myśl, że mógłbym oddalić się od Chrystusa. Ogarnia mnie
dreszcz na myśl, że mógłbym stać się leniwy, duchowo obojętny,
zaniedbać modlitwę i przez wiele dni żyć bez Słowa Bożego.
Kiedy w ciągu ostatnich czterech lat podróżowałem po świecie,
to wszędzie dostrzegałem “duchowe tsunami” złego. Fale tego
tsunami zalewają całe denominacje, pozostawiając po sobie ruiny
apatii. Dzieje się tak po całym świecie, kiedy potężne kiedyś
kościoły i denominacje zbaczają powoli z bogobojnych dróg
ustalonych przez ich ojców wiary.
Biblia wyraźnie ostrzega, że możliwym jest, iż oddani Bogu
wierzący mogą oddalać się od Chrystusa. Ostrzega też, by
pilnować się przed zaśnięciem o północy.
“Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co
słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi. Bo jeśli słowo
wypowiedziane przez aniołów było nienaruszalne, a wszelkie
przestępstwo i nieposłuszeństwo spotkało się ze słuszną odpłatą,
to jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie
zbawienie…?” (Hebr. 2:1-3)
Biblia podaje przykłady, jak mocne kiedyś kościoły odeszły od
Bożej woli. W Księdze Objawienia czytamy o zborze w Efezie,
który zasmucił Chrystusa przez odejście od swej pierwszej
miłości. Podobnie zbór w Laodycei doszedł do letniości, a zbór
w Sardes zboczył w kierunku duchowej śmierci. Paweł ostrzega
wierzących w Galacji, że odeszli od zwycięstwa krzyża
Chrystusowego i zwrócili się z powrotem do uczynków ciała.
Paweł powiada: “Obudźcie się, którzy śpicie.” Baczcie jak macie
postępować… wykorzystując czas, gdyż dni są złe” (Efez.
5:15,16). Paweł również napomina: “Najwyższy czas, żeby się
obudzić ze snu, gdyż teraz nasze zbawienie jest bliżej niż wtedy,
kiedy uwierzyliśmy” (Rzym. 13:11). Dodaje, że niektórzy
wierzący stali się “rozpustnikami… niektórzy już poszli za
szatanem” (1 Tym. 5:11,15). Każdy z tych fragmentów nie jest
skierowany do niewierzących, lecz do napełnionych Duchem
chrześcijan. Poselstwo to jest jasne: “Obudźcie się z uśpienia.
Rozniećcie swój dar!”
Pozwólcie mi tu jednak powiedzieć, że moim największym
zmartwieniem nie jest odchodzenie od Boga, które widzę w
kościele czy wśród kaznodziejów. Nie, na pierwszym miejscu i
przede wszystkim interesuje mnie moje chodzenie z Chrystusem.
Muszę zadawać pytanie: “Czy mógłbym uniknąć konsekwencji,
gdybym zaniedbał Jezusa i oddalił się od Niego?”
Paweł mówi, że powinniśmy zwrócić uwagę na Izrael, który
popadł w lenistwo: “Usiadł lud, aby jeść i pić i wstali, aby się
bawić… a tak, kto mniema, że stoi niech baczy aby nie upadł” (1
Kor. 10:7,12). Nie zrozumcie tego źle: Paweł nie mówi tutaj o
odstępstwie od Chrystusa. Mówi o odejściu od pilności. Piotr
ostrzega podobnie: “Miejcie się na baczności, abyście zwiedzeni
przez błędy ludzi nieprawych nie dali się wyprzeć z mocnego
swego stanowiska” (2 Piot. 3:17).
Dlatego Paweł mówi: “Umartwiam ciało moje i ujarzmiam, bym
przypadkiem, będąc zwiastunem dla innych, sam nie był
odrzucony” (1 Kor. 10:27). Całe życie Pawła było
przynoszeniem owocu, a tu mówi jak ktoś, kto boi się samej
myśli o odejściu od stanowczości.
Tak jak Paweł, jestem pewny swojego zbawienia. Ale muszę
słuchać ostrzeżeń od Pana i od wielkich mężów Bożych.
Prawo natury ilustruje prawo Ducha.
Dobrze robimy, jeżeli uczymy się z praw natury. Wszystkie
rośliny i zwierzęta są stworzone przez Boga, a ich cykl życia
odzwierciedla te uniwersalne prawa natury. Paweł pisze: “To, co
o Bogu wiedzieć można jest dla nich jawne… w dziełach
stworzenia” (Rzym. 1:19,20). Jezus mówi nam też, abyśmy
patrzyli na kwiaty, ptaki, woły, owce, mrówki i nasiona, gdyż
możemy się od nich czegoś nauczyć. A oto kilka duchowych
prawd, które są odzwierciedlone w naturze:
1. Zaniedbanie prowadzi do pogarszania stanu. Dowiedziałem
się czegoś ciekawego, kiedy czytałem o pewnym gatunku ryby
znalezionej w Jaskiniach Mamucich w stanie Kentucky. Jest to
mały skorupiak, który ma głowę zupełnie bezbarwną z dwoma
czarnymi plamami, które wyglądają jak oczy. Kiedy biolodzy
zbadali te czarne plamy, stwierdzili, że te “oczy” nie były
prawdziwe i nie były zdolne do widzenia. Na zewnątrz te plamy
miały tylko wygląd oczu i dokładnie je przypominały. Ale
głębiej, pod tymi oczami wszystko było zniszczone. Nerw
wzrokowy był skurczony i uschnięty jak zeschła nić. Mówiąc
prosto, te ryby mają oczy, ale nie widzą.
Co się stało? Ten szczególny gatunek ryby był kiedyś
wielokolorowy i ich oczy funkcjonowały normalnie. Ale one
wolały ciemne, zimne miejsce pod ziemią zamiast światła.
Poprzez ukrywanie się, piękne kolory tych ryb w końcu zmieniły
się w wyblakłą biel. Ponieważ nie potrzebowały oczu, natura je
zabrała. Ryba ta utraciła całkowicie swoją funkcję widzenia
poprzez stałe unikanie światła.
Jest tu wielka lekcja dotycząca naszego życia duchowego:
utracisz to, czego nie używasz. Tłumaczenie: musisz stale
używać swoich duchowych zmysłów, jeżeli chcesz prowadzić
duchowe życie. Nie możesz tak po prostu pójść do kościoła w
niedzielę i spodziewać się, że z nabożeństwa naczerpiesz tyle
życia, aby wystarczyło ci na następny tydzień. Musisz prowadzić
swoje osobiste, codzienne życie z Bogiem.
2. Zaniedbanie może być spowodowane przez zmęczenie walką w
chrześcijańskim życiu. Obecnie wiele drogocennych dusz jest po
prostu zmęczonych. Zostali wyczerpani przez swoje fizyczne i
duchowe walki, znosząc wiele problemów i bólu serca.
Rezygnują więc nie z Jezusa, ale z walki. Są zmęczeni stresem,
zmęczeni walką i nie chcą już tak intensywnie iść naprzód. Chcą
tylko przeżyć.
Niedawno pewien pastor tak do mnie napisał: “Przez wszystkie
lata mojej służby nie widziałem dotąd tylu kłopotów,
zniechęcenia, problemów w relacjach i stresów finansowych,
jakie przyszły na nasz zbór w ostatnich kilku latach. Czym
więcej się modliłem i szukałem Boga odnośnie tych problemów
naszego zboru, tym bardziej się one nasilały. Wreszcie zacząłem
myśleć o rezygnacji ze służby. Nigdy bym nie odszedł od
Chrystusa, ale te rzeczy, które napotykam teraz każdego dnia w
naszym kościele wydają się dla mnie zbyt trudne do pokonania.”
Dawid, który jest autorem wielu Psalmów był zmęczony swoimi
walkami. Był tak zmęczony w swojej duszy, tak osaczony i
przytłoczony przez kłopoty, że pragnął jedynie uciec do miejsca,
w którym jest pokój i bezpieczeństwo. “Serce drży we mnie,
Opadł mnie lęk przed śmiercią, Bojaźń i drżenie nachodzi mnie i
groza mnie ogarnia. Rzekłem: O, gdybym miał skrzydła jak
gołębica, Chętnie uleciałbym i odpoczął. Oto uleciałbym daleko,
Zamieszkałbym na pustyni… Szybko poszukałbym sobie
schronienia przed wichrem gwałtownym i przed burzą” (Ps.
55:5-9).
Wierzę, że właśnie teraz ciało Chrystusa przechodzi przez
“wielką burzę”. Nastąpiła erupcja z piekła, a szatan przypuścił
zaciekły atak na zwyciężający kościół. Wielu wierzących
wycofuje się, chcą w ten sposób całkowicie zrezygnować z
walki. Mówią sobie tak: “Mam tego dosyć. Nie odejdę od Jezusa,
ale znajdę łatwiejszą drogę.”
Chcę powiedzieć tę prawdę każdemu wierzącemu:
moc i chwałę Chrystusa znajdujemy
PRZEDE WSZYSTKIM w środku burzy.
Jezus objawia samego siebie, kiedy wydaje się, że łódź tonie.
Tak, jak to było w przypadku uczniów, ukazał im się w środku
burzy, idąc po falach. On przychodzi do nas, kiedy jesteśmy w
rozpalonym piecu, tak jak przyszedł do Judzkich młodzieńców z
Księgi Daniela. On jest z nami, kiedy zostajemy wrzuceni do
lwiej jamy, tak jak w przypadku Daniela. I rzeczywiście Jego
moc jest nam dana w największym stopniu w chwilach naszej
słabości. Paweł świadczy: “Rzekł do mnie: wystarczy ci moja
łaska, gdyż moja moc objawia się doskonale w słabości” (2 Kor.
12:9).
Tak jak Dawid, wielu z nas szuka ucieczki, kiedy przeżywamy
chwile strachu i zmęczenia. Chcielibyśmy gdzieś uciec, daleko
od ludzi, daleko od problemów, walk i zmagań, gdzie wszystko
jest spokojne i ciche. Dlatego niektórzy zamykają się w sobie,
albo wyłączają się, oglądając telewizję, żyjąc w ustawicznym
zniechęceniu, nie dokładają starań by zaufać Bogu, że ich
przeprowadzi.
Ale właśnie w takich chwilach wysiłków spotykamy się z
następującym prawem natury:
3. Zaniedbanie zatrzymuje wszelki duchowy wzrost. Jeżeli
zaniedbasz rośliny czy zwierzęta, pozbawisz ich wody i
odżywiania, to rozpoczyna się śmierć. Przejedź przez jakieś
przedmieście, a zobaczysz pięknie ukształtowane ogrody, zieloną
trawę oraz kolorowe kwiaty i rośliny. Szczególnie w weekendy
można zobaczyć właścicieli w ogrodach, kiedy podlewają,
obcinają i nawożą.
Ale potem dojeżdżasz do innego domu, który wyłamuje się z tej
pięknej scenerii. Wszystko zdziczało, trawa wyrosła wysoko i
usycha, a wysokie chwasty wyrastają naokoło i zaduszają życie.
Wszystko przypomina śmierć, a cała sceneria krzyczy:
“Zaniedbanie! Lenistwo!”
Salomon opisuje taki obraz: “Szedłem koło roli próżniaka i koło
winnicy głupca: A oto wszystko porosło chwastem, powierzchnię
jej pokryły pokrzywy, a kamienne ogrodzenie było rozwalone.
Gdy na to spojrzałem, zwróciło to moją uwagę; ujrzałem to i
wyciągnąłem stąd naukę: Trochę się prześpisz, trochę
podrzemiesz, trochę założysz ręce, aby odpocząć, a wtem
zaskoczy cię ubóstwo jak włóczęga i niedostatek jak zbrojny
mąż” (Przyp. 23:30-34).
Salomon mówi nam: “Wszystko marnieje poprzez zwykłe
zaniedbanie. Widziałem na własne oczy, co się dzieje, kiedy
jesteś leniwy i wziąłem to sobie do serca.” Ta lekcja odnosi się
tak samo do zaniedbania Słowa Bożego i modlitwy. Jeżeli
odpuścisz sobie słodką społeczność z Panem i drogocenny czas z
Jego Słowem, to niedługo będziesz wciągnięty w pole grawitacji
ciała. A to pole zaniedbania ciągnie w dół. Najtrudniej jest
obudzić letniego chrześcijanina, który jest ściągany w dół
poprzez zaniedbanie.
Przypomina mi się ilustracja z mojego ogrodu. Drzewo które
kiedyś zasadziłem w cieniu, zaczęło źle wyglądać. Postanowiłem
przesadzić go w nasłonecznione miejsce i zapewniłem mu
podlewanie każdego dnia, mieszając wodę z łyżeczką
specjalnego nawozu dla roślin pod nazwą “Miracle Grow”
(Cudowny wzrost). Jeżeli opuściłem jeden dzień podlewania,
liście tego drzewa zaczynały więdnąć. Ale kiedy tylko znowu
podlałem wodą zmieszaną z nawozem, zaczynały się podnosić.
Drogi święty, twoja Biblia jest czystym “Miracle Grow”. Jeżeli
zaniedbasz ją, twoja dusza zacznie więdnąć. Ale jeżeli karmisz
swoją duszę regularnie tą odżywką “Miracle” (Cudowna),
będziesz pełen siły i życia.
Pozwólcie, że jeszcze raz wyraźnie powiem do kogo jest to
poselstwo od Ducha Świętego. Nie jest ono adresowane do
grzeszników, ale do zwyciężających wierzących – do ciebie i do
mnie. Słyszę jak Duch mówi: “Dawidzie, kochający Chrystusa,
kaznodziejo Biblii – mówisz do innych o tym, jak twoje życie i
służba zostały przemienione przez modlitwę. Ale czy nie
zaniedbujesz Mojego Słowa? Jeżeli nie potraktujesz poważnie
tego, co mam ci do powiedzenia i nie udzielisz pomocy
rozbitkom, którzy wokół ciebie to zaniedbują, to sam popadniesz
w lenistwo. Rozpocznie się w twoim duchu powolne,
niezauważalne od razu, grawitacyjne otępienie i doprowadzi cię
to do letniości.”
Nie popełnijcie tutaj błędu: to przesłanie nie mówi o legalizmie,
ale o osobistej odpowiedzialności. Paweł wspominał o tym
Tymoteuszowi, pouczając tego młodego człowieka: “Dopóki nie
przyjdę, pilnuj czytania, napominania, nauki. Nie zaniedbuj daru
łaski, który masz, a który został ci udzielony na podstawie
prorockiego orzeczenia przez włożenie rąk starszych. O to się
troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla
wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to
czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają” (1
Tym. 4:13-16).
Paweł mówi tu oczywiście o czytaniu Słowa Bożego. Mówi do
Tymoteusza: ”Poświęć temu uwagę, rozmyślaj o tym, oddaj
siebie całkowicie tej sprawie.”
Natura pokazuje nam niszczące konsekwencje
rezygnacji z duchowej walki i oddalania się,
spowodowanego brakiem wiary.
Jeszcze inna lekcja z natury pokazuje nam, co się dzieje, kiedy
zamienimy “dobry bój” na łatwiejszą drogę i rezygnujemy z
naszych wysiłków. Niedawno czytałem opracowanie biologa na
temat krabów, stworzeń, które żyją w trudnym i niebezpiecznym
otoczeniu wśród poszarpanych skał. Kraby te są codziennie
miotane przez fale i atakowane z każdej strony przez stworzenia
z głębin. Ciągle walczą, aby się uchronić i z upływem czasu
wytwarzają silną skorupę i potężne instynkty przetrwania.
Zdumiewające jest to, że niektóre z tej rodziny krabów rezygnują
z walki o życie. Poszukując bezpiecznego schronienia
zamieszkują w porzuconych muszlach innych stworzeń
oceanicznych. Te kraby znane są jako kraby pustelniki.
Decydując się na bezpieczeństwo wycofują się z walki i uciekają
do używanych domów, które są już gotowe.
Ale te “bezpieczne domy” krabów pustelników okazują się być
kosztowne i niszczące. Z powodu braku walki, ważne części ich
ciała obumierają. Nawet ich organy usychają gdyż nie są
używane. Z upływem czasu krab pustelnik traci wszelką siłę do
poruszania się, jak również nieodzowne członki potrzebne do
ucieczki. Te odnogi po prostu odpadają, i chociaż nie grozi mu
niebezpieczeństwo, jest niezdolny do niczego, prócz egzystencji.
W tym samym czasie kraby, które kontynuowały wysiłki rosną i
rozwijają się. Ich pięć par odnóży staje się umięśnionych i
mocnych, dzięki walce z potężnymi przypływami. Uczą się też
kryć przed swymi wrogami poprzez sprytne chowanie się pod
skałami.
To prawo natury również ilustruje prawo Ducha. Jako wierzący,
jesteśmy rzucani i uderzani przez ciągłe fale trudności. Stawiamy
czoła wściekłym drapieżnikom, czyli zwierzchnościom i mocom
szatana. Walcząc, stajemy się coraz mocniejsi. Rozpoznajemy też
zamysły diabła, które ten stosuje przeciwko nam. Znajdujemy
nasze prawdziwe schronienie, “zagłębienie w skale” poprzez
zaufanie Jezusowi. Tylko wtedy jesteśmy tak naprawdę
bezpieczni w naszej walce.
Chrześcijanin, który szuka “pokoju i bezpieczeństwa za wszelką
cenę”, a tylko nie chce utracić zbawienia, płaci wysoką duchową
cenę. A więc jak możemy się uchronić przed oddalaniem się od
Chrystusa i zaniedbywaniem “tak wielkiego zbawienia”? Mówi
nam to Paweł: “Dlatego musimy tym baczniejszą zwracać uwagę
na to, co słyszeliśmy, abyśmy czasem nie zboczyli z drogi”
(Hebr. 2:1).
Bóg nie jest zainteresowany tym, abyśmy umieli “błyskawicznie
przeczytać” całe Jego Słowo. Czytanie wielu rozdziałów
dziennie, albo próba szybkiego przeczytania całej Biblii może
nam dać poczucie osiągnięcia czegoś. Ale ważniejsze jest to,
abyśmy duchowymi uszami “słyszeli” to, co czytamy i rozważali
nad tym, a w ten sposób “usłyszeli” to w naszych sercach.
Trwanie niewzruszenie w Słowie Bożym nie było dla Pawła
sprawą małej wagi. On ostrzega z miłością: “Dlatego musimy
tym baczniejszą zwracać uwagę na to, co słyszeliśmy, abyśmy
czasem nie zboczyli z drogi” (Hebr. 2:1). “Poddawajcie samych
siebie próbie czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie” (2
Kor. 13:5).
Paweł nie sugeruje tym wierzącym, że są odstępcami, natomiast
zachęca ich: “Jako ci, którzy kochają Chrystusa, poddawajcie
samych siebie próbie. Róbcie duchowy remanent. Wiecie
wystarczająco dużo na temat chodzenia z Jezusem, aby wiedzieć,
że On was kocha i że nie odwrócił się od was, że jesteście
odkupieni. Ale zadawajcie sobie pytanie: jak wygląda wasza
społeczność z Chrystusem? Czy strzeżecie jej z całą pilnością?
Czy polegacie na Nim w trudnych chwilach?”
“Staliśmy się współuczestnikami Chrystusa, jeżeli tylko do końca
zachowamy niewzruszenie ufność” (Hebr. 3:14).
Czy rozpoznajesz dryfowanie
na swojej drodze chrześcijańskiej?
Może uświadamiasz sobie: “Dostrzegam trochę dryfowania w
swoim życiu, tendencję do zasypiania. Wiem, że się mniej modlę.
Moje chodzenie za Panem nie jest takie, jak powinno.”
Kiedy prosiłem Ducha Świętego, aby mi pokazał jak mogę się
ustrzec przed zaniedbaniem, to On pokazał mi dryfowanie Piotra
i jego odnowienie. Ten człowiek zaparł się Chrystusa, nawet się
zaklinał, mówiąc tym, którzy go oskarżali: “Nie znam Go”.
Co się stało? Co doprowadziło Piotra do tego punktu? Była to
pycha, rezultat chlubienia się własną sprawiedliwością. Ten
uczeń powiedział sobie i innym: ”Moja miłość do Jezusa nigdy
nie oziębnie. Doszedłem do takiego punktu w swojej wierze, że
nie muszę już być ostrzegany. Inni mogą odejść, ale ja umrę za
swego Pana.”
Ale to jednak Piotr był pierwszym z uczniów, który zrezygnował
z walki. Zapomniał o swoim powołaniu i powrócił do starego
zawodu, mówiąc innym: “Idę łowić ryby”. Tak naprawdę mówił
on: “Nie dam sobie z tym rady. Wydawało mi się, że nie mogę
upaść, ale nikt nigdy nie zawiódł Boga bardziej niż ja. Nie
potrafię już dłużej walczyć.”
W tym czasie Piotr już pokutował ze swojego zaparcia się
Jezusa. Miłość Jezusa go odnowiła, kiedy Chrystus ukazał się
Swoim naśladowcom w zamkniętym pokoju i “tchnął na nich”
wszystkich, aby otrzymali Ducha Świętego. Piotr uzyskał
przebaczenie i otrzymał Ducha. Nadal jednak wewnątrz był
słabym człowiekiem.
Teraz, kiedy Jezus czekał aż Jego uczniowie powrócą do brzegu,
w życiu Piotra była nadal jedna nieuregulowana sprawa. Nie
wystarczyło, że Piotr odzyskał relacje z Jezusem i był pewien
swojego zbawienia. Nie wystarczyło, że pościł i modlił się tak,
jak każdy oddany Bogu wierzący. Sprawą, na którą Chrystus
chciał zwrócić uwagę w życiu Piotra było innego rodzaju
zaniedbanie. Pozwólcie, że to wyjaśnię.
Kiedy siedzieli na brzegu wokół ogniska, jedząc i ciesząc się
społecznością, Jezus zapytał Piotra trzy razy: “Czy ty mnie
miłujesz więcej niż inni?” Za każdym razem Piotr odpowiadał:
“Tak Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję, a Chrystus z kolei
odpowiadał: “Paś owieczki moje ”. Zwróć uwagę, że Jezus w
tym czasie nie przypominał mu, aby czuwał i modlił się, albo
żeby okazywał pilność w czytaniu Słowa Bożego. Chrystus
zakładał, że to już jest ugruntowane. Instrukcja, jaką teraz dał
Piotrowi była taka: “Paś owieczki moje”.
Wierzę, że w tym prostym zwrocie Jezus pouczał Piotra jak ma
się strzec przed zaniedbaniem. Mówił w istocie: “Chcę, żebyś
zapomniał o swoim upadku. Zapomnij, że oddalałeś się ode
Mnie. Teraz wróciłeś do Mnie i ja tobie przebaczyłem i
przywróciłem to, co utraciłeś. Jest to czas, abyś odwrócił uwagę
od swoich wątpliwości, upadków i problemów. Osiągniesz to,
jeżeli nie będziesz zaniedbywał mojego ludu i usługiwał im w
ich potrzebach. Tak jak Ojciec posłał Mnie, tak Ja posyłam
ciebie.”
Prawdą jest, że mogę poświęcać wiele czasu na modlitwę, pilnie
studiować Biblię, trzymać swoje ciało w posłuszeństwie, unikać
wszelkiego zła, często pościć i miłować gorąco Chrystusa. Ale
pomimo, iż robię te rzeczy, możliwe jest, abym zaniedbał to dane
mi wielkie zbawienie. Jak? Poprzez odcinanie się od ludzkich
potrzeb. Jeżeli będę robił te wszystkie rzeczy, ale przy tym
pozostanę obojętny na zgubionych i potrzebujących, albo
zignoruję tych w ciele Chrystusa, którzy są zranieni, to stanę się
jak ten krab pustelnik, skoncentrowany jedynie na własnych
potrzebach i bezpieczeństwie.
Pastorzy mówili mi ze smutkiem: “Nie mogę teraz znaleźć
pracowników albo ochotników do żadnej pracy. Po skończonym
nabożeństwie ludzie biegną do swoich samochodów i nawet się
nie zatrzymują, aby komuś zaoferować pomoc w jakiejkolwiek
służbie.” Jaki to tragiczny obraz takiego kościoła: pełny
duchowych słabeuszy, którzy kiedyś byli mocnymi ludźmi, ale
teraz obrali drogę kraba pustelnika.
Księga Dziejów Apostolskich pokazuje nam, że nasze powołanie
ma koncentrować się na potrzebach innych, a nie na sobie. Po
wylaniu Ducha Świętego w Dzień Pięćdziesiątnicy ludzie “trwali
mocno w nauce apostolskiej i społeczności i łamaniu chleba i w
modlitwach” (Dz. Ap. 2:42). Dobrą rzeczą było to, że
apostołowie pomagali innym trwać w Słowie i w modlitwie.
Potem Piotr i Jan “poszli do świątyni”, aby się modlić i tam
zobaczyli chromego człowieka, który prosił o jałmużnę. Na
pewno uczniowie spotykali tego człowieka wcześniej, kiedy
bywali w świątyni przy innych okazjach i był on tam widywany
regularnie.
Tym razem Piotr widział tego człowieka w świetle słów Jezusa,
które otrzymał: “Paś owieczki moje”. Piotr zaczął to czynić.
Pismo mówi, że “skupił na nim wzrok” (3:4) i tym razem Piotr
nie zlekceważył swojego powołania. Postanowił: “Muszę coś
zrobić”. Chwycił tego człowieka za rękę i podniósł go. Znacie
dalszą część tej historii: chromy człowiek zaczął skakać i
uwielbiać Boga, całkowicie uzdrowiony.
Często nasze oczy są jak u tego szczególnego gatunku ryby, o
którym wspominałem: wydaje się, że funkcjonują, ale tak
naprawdę nic nie “widzą”. Prawda jest taka, że zawsze możemy
zobaczyć przed nami potrzeby, które Jezus chciałby przez nas
zaspokoić. Potrzebujemy duchowych oczu, żeby je widzieć.
Jeżeli jesteś wytrwały w modlitwie i Bożym Słowie, to będzie to
pożyteczne dla twojej duszy. Ale teraz jest czas, aby poprosić
również Ducha Świętego, żeby otworzył twoje oczy na potrzeby
przed twoim progiem. On stworzy ci okoliczności, w których
możesz usłużyć i pokaże ci potrzebę, koło której często
przechodziłeś, ale nigdy jej nie “widziałeś”. Jeżeli odpowiesz
pozytywnie na takie prowadzenie, to nigdy nie będziesz
dryfował. Jest to zabezpieczenie, mur ochronny: “Paś owieczki
moje”.

Brak komentarzy: