poniedziałek, 10 listopada 2014

Szałas na dachu
(A Booth on the Roof)
David Wilkerson
25 lipca 1988
__________
Tutaj w Times Square Church przeznaczyliśmy ten rok na
modlitwę o przebudzenie. Przez "przebudzenie" nie mamy na
myśli jakiegoś wielkiego emocjonalnego poruszenia,
powodującego przyjazdy ludźmi z okręgu wielu kilometrów
celem zobaczenia czegoś sensacyjnego. Zamiast tego pragniemy
ludzi, którzy są przygotowani - przygotowani w świętości!
Pragniemy przebudzenia świętej obecności Pana, gdzie wszystko
będzie tak bardzo podobać się Bogu, że stąpi, aby zaspokoić
każdą potrzebę, gdzie Boża chwała będzie objawiona!
W księdze Nehemiasza, w rozdziale ósmym, możemy znaleźć to,
co ja nazywam "pięcioma absolutnymi dowodami przebudzenia".
Nic nie może być nazwane przebudzeniem lub ożywieniem jeśli
te pięć dowodów nie jest obecnych. Księga Nehemiasza jest
księgą przebudzenia. Jest to historia 42 360 Żydów
powracających do Jerozolimy z wygnania w Babilonie, aby
odbudować mury i wrócić na stare ścieżki świętości i
prawdziwego uwielbiania. Opuszczenie Babilonu przez nich jest
symbolem wierzących opuszczających martwe, idące na
kompromis, światowe kościoły, aby udać się wraz ze świętą
resztką na Święty Syjon, aby wrócić na stare ścieżki i podążać z
ludem i pasterzami, którzy chodzą w prawdzie.
Ta święta resztka podwinęła swoje rękawy i pracowała w
jedności po to, aby usunąć śmieci i plugastwo, które
zanieczyściły Jerozolimę. Oni odbudowali rozsypujące się mury i
postawili bramy. Właśnie to robimy w Times Square Church:
usuwamy nagromadzone śmieci - śmieci fałszywych doktryn,
materializmu, grzechu i kompromisu za kazalnicą jak i w
ławkach kościelnych! Odbudowujemy mury, które zostały
zburzone. Setki chrześcijan zostało obrabowanych i
zniszczonych przez moce szatańskie, domy i małżeństwa są w
totalnym nieładzie, wielu jest odstępcami pragnącymi Bożego
Słowa. Pracujemy razem stawiając mury i bramy, aby odeprzeć
wroga. Bóg zgromadza tę resztkę, która uciekła z Babilonu i jest
gotowa postawić pięć wielkich kroków odbudowy i
przebudzenia.
Pierwszym dowodem przebudzenia jest
wielkie pragnienie słuchania Słowa
Bożego i bycia mu posłusznym.
"Zgromadził się tedy cały lud co do jednego na placu, który był
przed Bramą Wodną, i uproszono Ezdarasza, pisarza, ażeby
przyniósł księgę Zakonu Mojżeszowego, który Pan nadał
Izraelowi. Przyniósł więc Ezdrasz, kapłan, Zakon na
zgromadzenie, złożone z mężczyzn i kobiet, wszystkich, którzy
mogli słuchać ze zrozumieniem, a było to pierwszego dnia
siódmego miesiąca. I czytał z niego na placu, który był przed
Bramą Wodną, od samego świtu aż do południa wobec mężczyzn
i kobiet, tych, którzy mogli rozumieć, a uwaga całego ludu była
skupiona na treści Zakonu... Ezdrasz więc otworzył księgę na
oczach całego ludu... a gdy ją otworzył, cały lud powstał"
(Nehemiasza 8:1-5).
Ich wołanie brzmiało: "Przynieś nam prawdziwe Słowo Pana!"
Ezdrasz stał na podniesionym, drewnianym podium i czytał
Słowo Boże przez sześć godzin podczas gdy tłum stał,
przysłuchując się z uwagą, dowiadując się, że powodem ich
cierpienia był ich własny upór i bunt. Najpewniejszym dowodem
przebudzenia w duszy, kościele lub mieście jest wielki głód
Słowa Bożego. Odstępni chrześcijanie nie chcą słuchać Słowa -
to ich nudzi! Wszystko, czego pragną to podekscytowanie.
Odstępni kaznodzieje nie głoszą dużo z Bożego Słowa - zamiast
tego głoszą krótkie kazanka. Nie głoszą zakonu, ponieważ to
powoduje przekonanie o grzechu i potrząsa kościołem! To
sprawia, że idący na kompromis wiją się z bólu!
Tam gdzie działa Duch Święty, ludzie w ławkach kościelnych
domagają się Słowa. Otrzymuję setki listów od wygłodzonych
świętych wołających: "Jesteśmy tacy głodni. Nie słyszymy
prawdziwego Słowa. Otrzymujemy martwą literę bez żadnego
namaszczenia - czyste pochlebstwa!" Tam, gdzie działa Bóg
wszędzie można znaleźć Biblie. Ma tam miejsce
podekscytowanie głoszeniem i nauczaniem z prawdziwym
szacunkiem dla Słowa. Słowo jest miłowane i czczone.
Jakże smutne jest to, że w wielu charyzmatycznych zborach
głoszenie jest z trudem znoszone. Oni nie mogą się doczekać aż
kazanie się skończy, aby przejść do uwielbiania i wychwalania.
Muzyka, rozrywka oraz specjalni śpiewacy są tym czego pragną!
Kiedy przychodzi Duch Święty, w centrum nie pozostaje już
dłużej żaden sławny ewangelista lub nauczyciel, stojący na
podium, ale witane jest Słowo. Wołaniem ludu będą słowa:
"Panie, chcę tego wszystkiego: dobrego, złego, przykazań,
obietnic, całego Bożego poselstwa".
Drugim dowodem przebudzenia jest
łamiąca serce pokuta.
"Ezdrasz pobłogosławił Pana, wielkiego Boga, a cały lud,
podniósłszy swoje ręce odpowiedział Amen, Amen! Następnie
skłonili swoje głowy i oddali Panu pokłon z twarzami
zwróconymi ku ziemi... I czytali z księgi Zakonu ustęp za
ustępem, od razu je wyjaśniając, tak że zrozumiano to, co było
czytane. Wtedy Nehemiasz... oraz Ezdrasz, kapłan i pisarz, i
Lewici, którzy objaśniali lud, rzekli do całego ludu: Dzień
dzisiejszy jest poświęcony Panu, waszemu Bogu, nie smućcie się
i nie płaczcie; gdyż cały lud, słuchając postanowień Zakonu,
płakał" (Nehemiasza 8:6-9).
Ich pierwszą reakcją na Słowo było podekscytowanie i radość.
Oni wykrzyknęli: "Amen, amen, podnosząc swoje ręce". Dawid
powiedział: "Podnoście ręce ku świątyni i błogosławcie Pana"
(Psalm 134:2). Ale Słowo wkrótce spowodowało, że upadli na
swoje twarze. Kiedy Słowo Boże sprowadza nas na ziemię,
wtedy ma miejsce prawdziwa pokuta. "Następnie skłonili swoje
głowy i oddali pokłon z twarzami zwróconymi ku ziemi." "...cały
lud, słuchając postanowień Zakonu, płakał." Oni trzęśli się z
powodu Bożego Słowa i wziąwszy je sobie do serca pokutowali!
Kiedy przychodzi przebudzenie Ducha Świętego, chrześcijanie
nie trzymają się urazy, nie plotkują, nie odgrywają się i nie
krytykują. Nie próbują korygować i poprawiać zboru ani
pastorów. Nie siedzą ciągle przed telewizorem, jak nałogowcy!
Nie! Oni leżą na twarzy przed Bogiem, płacząc, ponieważ Słowo
chłoszcze ich serca. Nie osądzają ani nie oglądają się na innych.
Są przekonani przez Słowo, że sami nie dorastają do Bożych
standardów!
Trzecią oznaką przebudzenia jest
niesamowita radość i świętowanie.
"I rzekł do nich: Idźcie, najedzcie się tłustego jadła i napijcie się
słodkich napojów, udzielcie też tym, którzy nic nie przygotowali,
gdyż dzień dzisiejszy jest poświęcony naszemu Panu; nie
smućcie się, wszak radość z Pana jest waszą ostoją. Lewici zaś
uspokajali cały lud, mówiąc: Uspokójcie się, gdyż dzień
dzisiejszy jest święty, nie smućcie się. Rozszedł się więc cały
lud, aby się najeść i napić, i udzielić innym, i urządzić wielką
radosną uroczystość, gdyż zrozumieli słowa, które im podano"
(Nehemiasza 8:10-12).
Gdziekolwiek miłość do Słowa Bożego zostaje przywrócona, a
pokuta jest rezultatem tego i gdziekolwiek następuje
samoumartwienie grzechu, tam zawsze nadejdzie potężna fala
radości i świętowania. Jednak dzisiaj w Kościele występuje
również pewien rodzaj sztucznej radości oraz fałszywego
świętowania. Jest to uwielbienie samego siebie oraz
bałwochwalstwo - tańczenie wokół złotego cielca! Potrzebujemy
ogromnego rozeznania, by poznać różnicę pomiędzy prawdziwą
radością wynikającą z pokuty, a fałszywą radością
bałwochwalców.
Mojżesz i Jozue zeszli z góry z powodu wielkiego krzyku w
obozie, mówiąc: "Nie jest to odgłos okrzyków po zwycięstwie,
nie jest to odgłos okrzyków po klęsce, lecz słyszę odgłos śpiewu"
(2 Mojżeszowa 32:18). Oni wykrzykiwali, śpiewali i tańczyli, ale
Mojżesz dobrze wiedział, że to wszystko wypływa z ciała. On
wiedział, że to był lud twardego karku, buntowniczy, pełen
pożądliwości, cudzołóstwa, nagości oraz zmysłowości. To był
krzyk bałwochwalstwa!
Czy potrafisz to rozróżnić? Jeśli nie ma głoszenia zakonu, aby
przekonać o grzechu, jeśli nie ma płaczu oraz leżenia na twarzy
przed Panem - jeśli nie ma miłości do napominającego Słowa
Bożego - jeśli nie ma pokuty - wtedy nie ma tam duchowego
okrzyku radości ani pobożnej pieśni! Bądź czujny bo możesz dać
się złapać w pieśń bałwochwalstwa!
Dlaczego miało miejsce tak wielkie weselenie się, tak uroczysty
duch radości w przebudzeniu opisanym w księdze Nehemiasza?
Oni mieli wielką radość "...gdyż zrozumieli słowa, które im
podano" (Nehemiasza 8:12). Innymi słowy oni to rozeznali,
wzięli sobie do serca i byli temu posłuszni!
Czwartym dowodem przebudzenia
jest szałas na dachu!
"Następnego dnia zgromadzili się naczelnicy rodów całego ludu
oraz kapłanów i Lewitów u Ezdrasza, ażeby dokładnie poznać
postanowienia Zakonu. I znaleźli przepis w Zakonie, jaki Pan
nadał przez Mojżesza, że w czasie święta w siódmym miesiącu
synowie izraelscy mają mieszkać w szałasach i że należy ogłosić
i obwołać po wszystkich ich miastach i w Jeruzalemie: Wyjdźcie
w góry i przynieście gałązki oliwne, gałązki sosnowe, gałązki
mirtowe, gałązki palmowe oraz gałązki z drzew liściastych, aby
pobudować szałasy, jak jest napisane.
Wyszedł więc lud i przyniósł, i pobudowali sobie wszyscy
szałasy czy to na dachu, czy na swoich podwórzach, a także na
dziedzińcach domu Bożego i na placu przy Bramie Wodnej, i na
placu przy Bramie Efraimskiej. Całe tedy zgromadzenie,
wszyscy, którzy powrócili z niewoli, pobudowali sobie szałasy i
mieszkali w szałasach, czego synowie izraelscy nie zrobili od
czasów Jozuego, syna Nuna, aż do tego dnia; toteż zapanowała
bardzo wielka radość" (Nehemiasza 8:13-17).
Słowo Pana zostało przywrócone, a pokuta i posłuszeństwo były
szczere i prawdziwe. Radość Pana stała się ich siłą, ale czegoś
ciągle brakowało: szałasów! Nie będzie prawdziwego i trwałego
przebudzenia, ani pełni Boga, dopóki nie zbudujemy szałasu!
Naprawdę jest to poselstwo na te ostateczne dni.
Liderzy, kapłani oraz Lewici zgromadzili się wraz z Ezdraszem,
aby przeszukiwać Pismo, aby dowiedzieć się czego Bóg od nich
chce. Oni znaleźli coś, co Pan przykazał im wiele lat temu,
wieczne przykazanie, które było ignorowane od dni Jozuego.
Zostało ono odnalezione w III Księdze Mojżeszowej 23:40-43:
"W pierwszym dniu weźmiecie sobie owocu ze szlachetnych
drzew, gałązki palmowe, gałązki z drzew rozłożystych i z
wierzby znad potoku i będziecie się weselić przed Panem,
Bogiem waszym, przez siedem dni. Będziecie je uroczyście
obchodzić jako święto Pana przez siedem dni co rok. Jest to
wieczna ustawa dla waszych pokoleń. W siódmym miesiącu
będziecie je obchodzić, będziecie mieszkać w szałasach przez
siedem dni. Wszyscy krajowcy w Izraelu mieszkać będą w
szałasach, aby wiedziały wasze przyszłe pokolenia, że w
szałasach kazałem mieszkać synom izraelskim, gdy
wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej. Ja, Pan, jestem Bogiem
waszym." Przez siedem dni lud Boży miał wybudować
tymczasowe schronienie (hebrajskie "Sukka"), którego dach
zrobiony był z różnego rodzaju gałęzi. Nakazano im, aby przez
siedem dni mieszkali w swoich szałasach.
Gazeta New York Times poświęciła cały paragraf temu, jak
budować Sukka. W Nowym Jorku budowane są one na małych
balkonach, podwórkach i dachach pod koniec września aż do
pierwszego tygodnia października. Spośród 613 żydowskich
przykazań właśnie to nadal jest uważane za jedno z
najważniejszych. Ortodoksyjni Żydzi praktykują to święto
rygorystycznie. Mieszkanie w chatce ma dzisiaj nadal swoje
przesłanie: "Jesteśmy tylko przechodniami na tym świecie -
spędzamy tu tylko noc, dlatego nie możemy zajmować się
światowymi przyjemnościami i próżnościami". Sukka jest tak
święty dla Żyda, że grzechem jest wzięcie z niego nawet drzazgi,
aby jej użyć jako wykałaczki! Nawet niemiły zapach
zanieczyszcza Sukka. Mówi się, "że jeśli ktoś nie potrafi
przestrzegać Sukka [Święta Namiotów albo Szałasów], to nie
będzie potrafił przestrzegać żadnego z 613 przykazań zawartych
w Torze!"
W czasach Nehemiasza, liderzy w Jerozolimie ogłosili: "Znowu
będziemy obchodzić święto Sukkot! Idźcie w góry i przynieście
gałęzi z drzewa oliwnego, sosnowego, mirtowatego oraz
palmowego i zróbcie sobie Sukka, tak jak jest to zapisane." Jakże
ekscytująca atmosfera musiała unosić się w powietrzu: dzieci i
rodziny, wszyscy obładowani gałęziami budując Sukka! Jakiż to
musiał być widok, patrząc z góry: na każdym dachu mała chatka,
goście obozujący na każdym pustym gruncie bądź placu miasta
oraz w przedsionkach świątyni. Nawet Ezdrasz, Nehemiasz oraz
wszyscy kapłani obozowali w szałasach! Przez siedem dni nikt
nie jadł, ani nie spał w swoim domu, nikt nie spał w wynajętym
pomieszczeniu. Cała ludność mieszkała w tymczasowych
chatkach!
To nie było siedem dni niewygody. Przeciwnie, było to siedem
dni radości oraz wielkiego zadowolenia. "...będziecie się weselić
przed Panem, Bogiem waszym, przez siedem dni" (3
Mojżeszowa 23:40). "Przez siedem dni będziesz świętował na
cześć Pana, Boga twego, na miejscu, które Pan wybierze, gdyż
błogosławić ci będzie Pan, Bóg twój, we wszystkich twoich
plonach i w każdym dziele twoich rąk, i będziesz prawdziwie
radosny" (5 Mojżeszowa 16:15).
Obecnie bardzo dużo się głosi o Święcie Szałasów. Mówi się, że
kościół wchodzi w czas swego żniwa, "zbierania zboża i
moszczu", czas błogosławieństwa oraz wzrostu, że jesteśmy w
okresie wielkiej radości i śpiewu, okresie wspaniałej radości w
Panu! Ale to, czego brakuje z tego poselstwa to Sukka -
przeniesienia się do chatki! Całe to wychwalanie, uwielbianie.
wykrzykiwanie oraz zadowolenie powinno mieć miejsce w
szałasie, "w miejscu, które Pan wybierze ".
Co to wszystko znaczy dla nas w obecnych czasach? Co
wspólnego ma dzisiaj Sukka z chodzeniem z Jezusem?
Sukka wskazuje na to, że jesteśmy tutaj obcymi,
jesteśmy obywatelami innego kraju.
Siedem dni spędzonych w szałasie są aluzją do
siedemdziesięcioletniego okresu życia człowieka. Sukka miał
przypominać jak tymczasowe jest życie tutaj. Kiedy więdły liście
na gałązkach, z których wykonany był szałas, mieli oni dostrzec
zanikanie życia, zdrowia i siły. Bóg chciał, aby ich serca i umysły
były skoncentrowane na wieczności. Mieli przypominać sobie
oraz swoim dzieciom: "My tylko obozujemy tutaj. Nie radujemy
się tylko tymi ziemskimi błogosławieństwami, ale powodem
naszej nadziei i radości jest miasto zstępujące z nieba - Syjon!"
W czasach Nehemiasza, Bóg chciał, aby zrozumieli oni:
"Odbudowaliście mury, postawiliście bramy, założyliście domy i
zasadziliście ogrody oraz winnice. Pan jest dobry, ale to nie jest
wasze miejsce odpocznienia. Musicie wyglądać miasta, którego
budowniczym i stworzycielem jest Bóg!" Dawid kochał Syjon,
swoje miasto. Napisał wspaniałe poematy oraz pieśni o jego
pięknie: "Pięknie wzniesiona jest rozkosz całej ziemi, Góra
Syjon... miasto Króla Wielkiego" (Psalm 48:3). Dawid wzbogacił
się i ofiarował fury złota i srebra na budowę świątyni: "w złocie,
w srebrze, w spiżu i żelazie, bez liczby..." (1 Kronik 22:16).
Pomimo tego wszystkiego Dawid wypowiedział
nieprawdopodobne stwierdzenie: "...gdyż jestem tylko
przychodniem u ciebie, wędrowcem jak wszyscy ojcowie moi"
(Psalm 39:13). To zostało powiedziane, gdy Izrael już się osiedlił
i dobrze mu się powodziło. Słowo "wędrowiec" oznacza kogoś,
kto zamieszkuje jakieś miejsce, ale jest tam obcy, kogoś, kto
tylko przejeżdża lub przechodzi. Słowo "obcy" w języku
hebrajskim pochodzi od słowa oznaczającego "cofnąć się ze
strachu, tak jakbyś znalazł się w obcym miejscu". Wszyscy nasi
ojcowie w wierze postrzegali ten świat jako "obcy kraj". Byli
obcymi, obywatelami innego świata.
"Przez wiarę usłuchał Abraham, gdy został powołany, aby pójść
na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, i wyszedł nie
wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę osiedlił się jako cudzoziemiec
w ziemi obiecanej na obczyźnie, zamieszkawszy pod namiotami
z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tejże obietnicy.
Oczekiwał bowiem miasta mającego mocne fundamenty, którego
budowniczym i twórcą jest Bóg... Wszyscy oni poumierali w
wierze, nie otrzymawszy tego, co głosiły obietnice, lecz ujrzeli i
powitali je z dala; wyznali też, że są gośćmi i pielgrzymami na
ziemi. Bo ci, którzy tak mówią, okazują, że ojczyzny szukają. I
gdyby mieli na myśli tę, z której wyszli, byliby mieli sposobność,
aby do niej powrócić; Lecz oni zdążają do lepszej, to jest do
niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywany ich
Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto" (Hebrajczyków
11:8-10.13-16). Oni pragnęli "lepszej ojczyzny, to jest
niebieskiej". Istnieje kraj lepszy niż Ameryka czy jakikolwiek
inny kraj, z którego pochodzisz. Jest to Nowe Jeruzalem - niebo z
Chrystusem!
Bóg wie, jak łatwo zostajemy zaślepieni
przez Jego błogosławieństwa.
Dlaczego Bóg miałby umieszczać cały naród w małych chatkach
na siedem dni? Ponieważ On wie w jak strasznym
niebezpieczeństwie są jego dzieci, kiedy im błogosławi. On wie
jak łatwo wikłamy się w różne rzeczy i zapominamy o Nim
stając się zaślepionymi wygodą i łatwizną. On wie jak bardzo
jesteśmy skłonni do tego, aby pobłażać sobie i zostać usidlonymi
przez rzeczy ziemskie.
Pieśń Mojżesza była proroctwem, przepowiadającym końcowe
odstępstwo ludu Bożego, kiedy zaczną cieszyć się powodzeniem
materialnym. "Utył Jeszurun [lud Boży] i wierzga [stał się
niesforny] - utyłeś, stłuściałeś, zgrubiałeś - i porzucił Boga, który
go stworzył, znieważył skałę zbawienia swojego" (5 Mojżeszowa
32:15). Nie jest to poselstwo tylko dla bogatych, ale dla nas
wszystkich. Im bardziej jesteśmy błogosławieni, tym większe
mamy skłonności do tego, by pragnąć, zagrzebywać się w tym
świecie, by się przywiązać, by kupować i wydawać coraz więcej.
Każda rzecz, którą kupujemy jest jak kolejna lina przywiązująca
nas do tej ziemi! Pan chce, aby nasze serca były w "chatce", w
Sukka. Chce, abyśmy każdego dnia po kilka razy przypominali
sobie: "Jestem obcy! Ja tylko pielgrzymuję! Nie mam tutaj
żadnych korzeni. Zmierzam do lepszego kraju. Dziękuje Ci Panie
za wszystkie moje błogosławieństwa - ale ja raduję się z tego, że
jestem obywatelem Syjonu".
Tutaj, na Ziemi nic nie jest naszą własnością!
Wszystko, co Bóg nam dał, otrzymaliśmy w dzierżawę! My
jesteśmy tylko nadzorcami. Dużo jest napisane o Ziemi
Obiecanej. Bóg obiecał dać Izraelowi ziemię Kanaan, kraj
opływający mlekiem i miodem, ale Bóg nigdy nie zrezygnował z
prawa własności - On tylko im ją wydzierżawił. "Ziemi nie
będzie się sprzedawać na zawsze, gdyż ziemia należy do mnie, a
wy jesteście u mnie przybyszami i mieszkańcami" (3
Mojżeszowa 25:23). Oni mogli tylko sprzedać prawa do plonów,
a nawet najbiedniejszym oddawano ziemię w rok jubileuszowy.
Bóg jest właścicielem wszystkiego, co mamy. My stale mówimy:
"Panie, oddaję to Tobie!" Ale tak naprawdę nigdy nie mieliśmy
nic na własność. "Mój bowiem jest wszelki zwierz leśny, tysiące
zwierząt na górach... I moje jest to, co rusza się na polach... Bo
mój jest świat i to, co go napełnia" (Psalm 50:10-12). Pan mówi
do nas: "Idź do szałasu na dachu - zbadaj swoje serce!" Czy
jesteś tylko zarządcą Jego własności? Jak dużo wydajesz na
siebie samego w porównaniu z wydawaniem na Jego dzieło, w
świetle wieczności i kruchości życia?
Wielkim skutkiem wylania Ducha Świętego jest złożenie
wszystkiego na ołtarzu Boga, kiedy to odwracamy nasz wzrok od
rzeczy, które posiadamy. W dniu Pięćdziesiątnicy zostało
powiedziane: "A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i
jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał,
ale wszystko mieli wspólne" (Dzieje 4:32).
Szałas jest przypomnieniem nam,
abyśmy powstrzymywali się od
wszelkich cielesnych pożądliwości.
"Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i
wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które
walczą przeciwko duszy" (1 Piotra 2:11). Jest to prawie
niemożliwe, by ludzie poniżej 50-ego roku życia myśleli o
wiecznych wartościach, ponieważ zakładają oni, że nadal
pozostało im na to tak wiele czasu. Kiedy będziesz miał 60 lub
70 lat, natura nauczy cię jak krótkie jest życie! Wtedy znacznie
łatwiej jest myśleć o sobie, jako o obcym tutaj! Ale Bóg
zatrzymuje nas wszystkich w kwiecie wieku, pozwala się nam
radować, a następnie sprawia, że zaczynamy być rozsądni i
pytamy samych siebie: "Czy nasze młodzieńcze, szkodliwe
pożądliwości są warte ryzyka w świetle wieczności?"
Mojżesz wolał "znosić uciski wespół z ludem Bożym, a niżeli
zażywać przemijającej rozkoszy grzechu" (Hebrajczyków 11:25).
Tak więc Pan poucza nas, abyśmy poszli do szałasu, rozważyli
jak krótkie jest życie, cierpieli przez chwilę i znosili trud ze
względu na radość, która jest dla nas przygotowana (patrz
Hebrajczyków 12:2 BG) "...Bo czymże jest życie wasze... Parą
jesteście, która ukazuje się na krótko, a potem znika" (Jakuba
4:14). Spróbuj powiedzieć to młodym ludziom!
Szałas ma na celu wyrzucić z nas świat. Idź tam! Pokonaj
ambicję! Zabij pychę! Wszystkie niezrealizowane cele
powodowane ambicją są otwartymi drzwiami dla wszelkiego
rodzaju grzechu i pożądliwości. Ludzie mówią: "Jaki jest sens
tego wszystkiego? Nigdy mi się nie uda." Tak więc pobłażają
sobie! Słuchają kłamliwych duchów. Rozpoznaj te głosy, one są
demoniczne.
Ostatnim dowodem przebudzenia jest
całkowite oddzielenie się od świata.
Bez życia w pokucie i oddzieleniu się od świata nie może być
prawdziwego przebudzenia. "A rodowici Izraelici odłączyli się
od wszystkich obcoplemieńców. Potem powstali i wyznali swoje
grzechy oraz przewinienia swoich ojców" (Nehemiasza 9:2).
Gdziekolwiek ma miejsce biblijne odnowienie, tam będzie stale
wzrastająca świadomość Bożego wołania do oddzielenia się od
wszystkiego, co zmysłowe i światowe.
Obserwuję od wielu lat, że to właśnie ci oddzieleni, opanowani
przez Jezusa, żyjący świętym życiem chrześcijanie wywierają
największy wpływ na świecki świat. Bezbożni oczekują od
chrześcijan, aby byli oddzieleni od świata i czyści. Oczekują, że
będą oni zupełnie "inni" w porównaniu do nich samych. Na
ulicach Nowego Jorku wypełnionymi przestępstwami, gdzie
demoniczne moce wszędzie szaleją, jedynie czysty, oddzielony
od świata, wypełniony Chrystusem chrześcijanin może zmusić
wroga do ucieczki. Natomiast chrześcijanie idący na kompromis
są odstraszani i potępiani przez własne grzechy.
Bóg wzbudza resztkę wierzących, którzy chcą przebudzenia - ale
tylko jeśli to przebudzenie dostosuje wierzących do obrazu
Jezusa Chrystusa. A kiedy owe przebudzenie przyjdzie w swej
pełni, to większość chrześcijan nawet tego nie rozpozna, a jeśli
już rozpozna, to je odrzuci. Ta resztka oddzielona od świata
usłyszy dźwięk trąby i będzie wiedzieć, co mówi Bóg.

Brak komentarzy: