poniedziałek, 10 listopada 2014


(The Death of a Promise)
Seria "Śmierć obietnicy", część 1 z 3
Moje dokumenty + Indeks polskich kazań + Kaplica + Subscribe + Copyright
David Wilkerson
1995
__________
Wiecie, On uczy nas Swoich dróg. Jest to wspaniałą rzeczą znać
Jego drogi. Wszyscy się tego uczymy.
Pan ubłogosławił mnie pewnymi prawdami i naukami, jakich
nauczał mnie Duch Święty. Nie miałem zamiaru głoszenia tego,
ponieważ myślałem, że jest to tylko dla mnie. Ale później czułem
się, jak ci trędowaci, którzy natchnęli się na te wszystkie dobra i
powiedziałem sobie: "Nie możesz tego trzymać wyłącznie dla
siebie." Tak więc, myślę, że dziś wieczór podzielę się tym z
wami. Śmierć obietnicy. Śmierć obietnicy.
Mam nadzieję, że niektórzy z was lepiej zrozumieją dziś
wieczorem drogi Pańskie, że wyjdziecie stąd głęboko i wielce
zachęceni przez prawdę Słowa. Otwórzcie proszę 4 rozdział
Listu do Rzymian. Przeczytam jeden werset i zaraz zagłębimy się
w Słowie Bożym.
Rzymian, 4 rozdział, werset 19, mówiący o Abrahamie: "I nie
zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już
obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary"
(Rzymian 4,19 BT). "I nie zachwiał się w wierze, choć
stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe" - mówimy o śmierci
obietnicy - "obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe
jest łono Sary."
Pomódlmy się: Duchu Święty, dziękuję Ci za prawdę, która
przynosi uwolnienie. Ty powiedziałeś: "Poznacie prawdę, a
prawda was wyswobodzi" (Jana 8,32). Panie, Ty położyłeś na
moim sercu coś, co uwolniło mojego ducha. Prawdziwie
uwolniło mojego ducha, jeśli chodzi o wiele, wiele spraw w
moim życiu oraz to, co Ty mi powiedziałeś. Modlę się Panie,
abyś sprawił, że ta wolność rozejdzie się po tym zgromadzeniu
dziś wieczorem. Panie, proszę abyś mnie całkowicie uświęcił
przed Twoim tronem przez krew Jezusa. Panie, pozwól mi
mówić jako czyste naczynie, uczciwe i sprawiedliwe przed Tobą
- nie moją sprawiedliwością, ale Twoją. O Panie, modlę się, aby
to słowo, które położyłeś na sercu tego pasterza było dziś
wieczorem słowem błogosławieństwa i zachęty dla tych, którzy
otrzymali od Ciebie obietnicę, a jeszcze nie zobaczyli jej
spełnienia. O Boże, przemów w jasny sposób. Panie, pomóż, aby
to doszło... Ty uczyniłeś to częścią mojego życia i ubłogosławiłeś
mnie tym. Modlę się, abyś teraz ubłogosławił tym tych ludzi. W
imieniu Jezusa. Amen.
Śmierć obietnicy
Chcę się z wami podzielić dziś wieczorem biblijną zasadą, co do
której mam nadzieję, że pomoże wam ona lepiej zrozumieć,
dlaczego Bóg jeszcze nie odpowiedział na twoją szczególną
modlitwę, czy też nie spełnia obietnicy, którą ci kiedyś dał - tej
bardzo szczególnej obietnicy.
Pozwólcie, że zadam wam pytanie: Czy Bóg dał ci obietnicę?
Nie mówię tutaj o ogólnych obietnicach zapisanych w tej
Księdze. Wszyscy ci, którzy chodzą w sprawiedliwości przed
Bogiem, wszyscy ci, którzy Go znają jako Pana i Zbawiciela
doświadczają tego, że On mówi do nich. On daje obietnice, mówi
o przyszłości. Wykłada przed wami Swoje drogocenne Słowo. To
wszystko można znaleźć w wielu fragmentach Pisma.
Nie ma w tym nic złego przyjaciele, nie ma w tym nic złego, jeśli
pragnie się czegoś szczególnego, co sprawi, że będziecie czuli się
bardziej spełnieni i bardziej efektywni w pracy Bożej, w waszym
życiu na co dzień, w waszym życiu rodzinnym. Nie jest to
niegodziwe, nie jest to niebiblijne, pragnąć dobrych rzeczy,
szczególnie tych, które dotyczą Bożej pracy.
Jakieś błogosławieństwo, czy praca, o której mówił do ciebie
Bóg. Błogosławieństwo, które zamierza On przynieść. Czy
mówił ci o szczególnej pracy, jaką ma dla ciebie? Czy mówił ci o
zbawieniu twojej rodziny lub twojego przyjaciela? Cóż to za
szczególne słowo, które doszło do ciebie gdzieś dawno temu i
wiesz, że to był Bóg. On sprawił, że pokładasz nadzieję w tym
słowie. Sprawił, że stało się ono częścią twojego życia. Wiesz, że
wiesz, że wiesz, iż Bóg dał ci obietnicę.
Biblia mówi: "Rozkoszuj się Panem, a da ci, czego życzy sobie
serce twoje!" (Psalmów 37,4), a w Przypowieściach 10, 24:
"Przed czym drży bezbożny, to spada nań, lecz czego pragną
sprawiedliwi, to im bywa dane" (Przypowieści Salomona 10,24).
"...czego pragną sprawiedliwi, to im bywa dane." Dawid chlubił
się: "Spełniłeś pragnienie serca mego i prośbie ust moich nie
odmówiłeś" (zob. Psalmów 21,3). "Dałeś mi to, o co prosiłem" -
powiedział Dawid.
Biblia mówi: "Pragnieniem sprawiedliwych jest tylko dobro..."
(Przypowieści Salomona 11,23). Ale Księga Przypowieści 13,12
mówi: "Przewlekłe oczekiwanie sprawia sercu ból, lecz życzenie
spełnione jest drzewem życia" (Przypowieści Salomona 13,12).
Słuchajcie przyjaciele, wielu z was znajduje się w miejscu
nazwanym "przewlekłe oczekiwanie". Bóg przemówił do ciebie,
dał ci obietnicę i ona opóźnia się i opóźnia, a ty jesteś teraz w
miejscu, gdzie prawie już porzuciłeś nadzieję, zniechęciłeś się.
Powstaje pytanie: "O Boże, czy ja Cię dobrze usłyszałem?
Myślałem, że słyszałem Cię. Wiem, że dałeś mi bardzo
szczególną obietnicę. Przemówiłeś w jasny sposób do mojego
serca. Sprawiłeś, że złożyłem nadzieję w słowie, które
otrzymałem, ale nie widzę żadnego znaku ani potwierdzenia, że
to się spełnia."
To doprowadza mnie do sedna, do serca mojego przesłania.
Słuchajcie uważnie, ponieważ jest to biblijna zasada, którą
znajdziecie w wielu fragmentach tej Księgi. Słuchajcie uważnie,
bo jeśli usłyszycie to w duchu, przemieni to wasze życie.
Przyniesie to wam zrozumienie dotyczące dróg Pana. Duch
Święty posłał to do mnie, pracował przez około dwa tygodnie w
moim wewnętrznym człowieku i dał mi tę całą błogosławioną
nadzieję.
Słuchajcie uważnie. Nieuniknioną Bożą zasadą, kiedy chce On
spełnić Swoją obietnicę przez przyniesienie ci szczególnego
błogosławieństwa, czy szczególnej obietnicy, kiedy Bóg bliski
jest spełnienia tego, kiedy w pełni zamierza, aby się to stało, jest
to, że najpierw wydaje wyrok śmierci na tę obietnicę. I to nie
wyrok śmierci jedynie na tę obietnicę, ale także wyrok śmierci na
wszelkie sposoby i środki, prze które może się ona spełnić. On
sprowadza na to zupełną śmierć.
Dopóki nie zrozumiesz tej zasady, będziesz żył w zamieszaniu
przez resztę swego życia. Nie możesz zacząć pojmować żadnej z
dróg Boga, dopóki nie zrozumiesz tej Bożej zasady. Bóg
pozwoli, że będzie wyglądać na to, iż twoja obietnica jest
zupełnie martwa oraz każdy możliwy sposób jej spełnienia nie
może zostać zastosowany. Jest to zupełnie niemożliwe.
Bóg objawia tę zasadę w całym Piśmie. Pokażcie mi
jakiegokolwiek świętego Pańskiego w tej Księdze, któremu dano
wielką obietnicę, a pokażę wam, jak Bóg sprowadza na nią
śmierć, zanim ją spełni. Wydaje się zupełnie niemożliwym, aby
ta obietnica została kiedykolwiek wzbudzona z martwych.
Chciałbym, abyście teraz bardzo uważnie podążali za moim
tokiem rozumowania.
Rozważmy najpierw Abrahama.
Tę wielką i wspaniałą obietnicę, jaką dał mu Bóg, a którą
wszyscy dobrze znamy. Jest to w 1 Mojżeszowej 12,2. Nie
szukajcie tego, tylko posłuchajcie: "...uczynię z ciebie naród
wielki i będę ci błogosławił, i uczynię sławnym imię twoje..."
(1Mojżeszowa 12,2).
Jest to wielka obietnica, że będzie miał on syna, że będzie miał
dzieci. To oznacza, że będzie miał potomstwo. W tym czasie ma
on 75 lat. Ma w sobie duży potencjał. Jego siły jeszcze się nie
wyczerpały. Ten człowiek może mieć dziecko, ponieważ zrodził
Ismaela. Wiemy o tym. Jego żona jest 10 lat młodsza. Ma 65 lat,
a jej łono jeszcze się nie zamknęło.
To brzmi, jak jakaś bardzo trwała obietnica. Mieści się ona w
zakresie możliwości, jest realna, ponieważ on nadal mógł mieć
dzieci, nie był obumarły, ona też nie była obumarła. Jest to
bardzo trwała, wspaniała obietnica. Wspaniałą rzeczą jest, kiedy
Bóg daje nam obietnicę, ponieważ zaczynamy oczekiwać w
wierze i mówimy: "To może się wydarzyć w każdej chwili.
Chwała Bogu, mam obietnicę. Chwała Bogu!"
Wierzę, że Sara i Abraham wyglądali każdego roku z
podekscytowaniem przyjścia tego dziecka. On czekał na to, aż
jego żona przyjdzie i powie: "Zgadnij coś kochanie - jestem w
ciąży!"
Ale to się nie wydarzyło. Minął rok, dwa lata, trzy lata. Lata
mijają. "O Boże!" Wreszcie Abraham dochodzi do miejsca, gdzie
mówi do Boga - wiecie, lata mijają - i on mówi: "O Boże!" -
wiem, że myśli w ten sposób, ponieważ znam ludzką naturę - on
mówi: "Lepiej się pospiesz, bo będzie za późno. Ta sprawa
obumrze, nie będzie miała żadnego znaczenia. Panie, gdzie jest
obietnica?"
A co robi Bóg? On sprowadza na to śmierć. Wydaje wyrok
śmierci na tę obietnicę. Abraham ma teraz 100 lat, a jego żona
90. Pan powraca do niego i mówi: "Będziesz miał dziecko!" On
na to: "Za późno, Panie." To właśnie mówi najpierw w swoich
myślach. Wiemy, że odzyskał swoją wiarę.
Ale widzicie, Bóg sprowadził śmierć na tę obietnicę. On
sprowadził śmierć na wszelkie możliwe sposoby i środki, dzięki
którym miała się ona spełnić, ponieważ te sposoby i środki
reprezentowało łono, które było żywe. A teraz łono jest martwe.
Nie tylko obietnica jest martwa, ale także wszelkie możliwości
jej spełnienia. Bóg sprowadził śmierć. Bóg wydał wyrok śmierci
na tę obietnicę i na wszelkie możliwe sposoby oraz środki, przez
które mogła się ona spełnić. Na ludzki rozum Bóg czekał zbyt
długo. Na ludzki rozum było za późno. Wszystko się skończyło.
Umiłowani, Bóg się nie spóźnił. Przyszedł w samą porę. On
nigdy się nie spóźnia ze Swoją obietnicą nawet o minutę, bo wie
dokładnie kiedy ją spełnić. Ale nigdy jej nie spełni, dopóki nie
sprowadzi na nią śmierci. Zrozumiemy dlaczego tak jest, zanim
skończy się to kazanie.
Rozważcie ze mną osobę Józefa.
Widziałem to i odnajdywałem w całej Biblii i byłem przez to
ubłogosławiony.
Cóż za wielka i bardzo szczególna obietnica została dana temu
człowiekowi! Biblia mówi, że jego snop będzie większy niż
wszystkie inne. "Wszystkie snopy twoich braci pokłonią się
snopowi twemu. Słońce i księżyc odda ci pokłon" - twój ojciec i
matka (zob. 1 Mojżeszowa 37,7.9).
Przyjaciele, to się dosłownie spełniło przed jego oczyma, kiedy
jego jedenastu braci przybywa i chyli przed nim swoje czoła,
próbując zdobyć zboże dla swojej rodziny i w chwili, gdy Jakub i
jego matka przybyli i pokłonili się przed nim. Cała ta rzecz
wypełniła się co do joty.
Ale co Bóg uczynił, zanim się to stało? On sprowadził śmierć,
wydał wyrok śmierci na tę obietnicę oraz wszelkie możliwości
jej spełnienia kiedykolwiek. Zostaje sprzedany do Egiptu jako
niewolnik, zostaje uwięziony, zapomniany, nikogo tam nie zna,
nie zna języka. Porzuca wszelką nadzieję na ponowne ujrzenie
swojej rodziny. Faraon daje mu za żonę Egipcjankę. Ma dzieci
urodzone w Egipcie. I w końcu wizja umiera. Wizja znika, nie
ma nadziei.
Biblia mówi, że zanim ta obietnica się wypełniła Słowo Pańskie
wystawiło go próbę (zob. Psalmów 105,19 BG). Wierzę, że
doszło do takiej sytuacji, że Józef niczego już nie rozumiał.
Zupełnie odstawił, porzucił to brzemię czy wizję. Aż do dnia,
gdy jeden z jego współpracowników przychodzi do niego i
mówi: "Jest tu jedenastu Hebrajczyków, którzy przybyli z daleka
i chcą kupić zboże."
Coś zaświtało w umyśle Józefa. On ożywia się, wychodzi i nagle
uświadamia sobie po krótkiej rozmowie, że to są jego bracia i oni
klękają przed nim. I nagle zapala się światło: "Obietnica!
Obietnica! Ona nie jest martwa. Bóg przysłał mnie tutaj, abym
ich wybawił!" Posyła po swojego ojca i matkę, a oni przychodzą
kłaniając mu się. Później Józef wyjawia: "To było Boże
działanie. Bóg przysłał mnie tutaj, aby uratować przyszłe
pokolenia."
Obietnica wykonywała pracę cały czas, ale Bóg najpierw wydał
wyrok śmierci na nią oraz na wszelkie możliwe środki, przez
które mogła by się ona spełnić. Alleluja!
Pewnego dnia, nieoczekiwanie, nagle - to się wydarza.
Rozważcie niesamowitą obietnicę daną Dawidowi.
Pamiętacie - Saul zostaje teraz pominięty, traci namaszczenie
oraz królestwo. Samuelowi powiedziano: "Idź i namaść Dawida."
On bierze Dawida na stronę, bierze dzbanek oleju i wylewa na
jego głowę, prorokuje nad nim.
Wierzę, że wziął go na bok i powiedział mu wszystko o Bożym
działaniu. Duch Boży zstępuje na tego młodego człowieka. Cóż
za niesamowita obietnica dana młodemu mężczyźnie, który
dopiero co przestał być nastolatkiem, że będzie on królem
Izraela! Cóż za obietnica! "Będę królem Izraela!" Nie wiem, co
sprawiło to. Bóg z pewnością mu ufał. On był młodym,
pokornym mężczyzną. Ale co Bóg robi z tą obietnicą?
On wydaje wyrok śmierci na nią oraz na każdy możliwy do
pomyślenia sposób jej spełnienia. Później odnajdziecie Dawida
ukrywającego się po jaskiniach. Widzicie, jak Saul go ściga, jak
jakieś zwierzę na polowaniu. On jest ścigany, pohańbiony,
wyśmiewają się z niego, drwią, prześladują go. Przegrywa. Traci
kontakt ze swoją rodziną. Traci kontakt ze wszystkimi, którzy
wiedzieli. Traci szacunek swojego narodu i swojego ludu,
ukrywa się w jaskini, ucieka przed śmiercią.
Gdybyś napotkał na Dawida w Syklag - on utracił swoją rodzinę,
stracił wszystko. Jego dom jest spalony. On tam stoi, a jego
współpracownicy chcą go ukamienować - i gdybyś podszedł do
niego i powiedział:
"Dawidzie, co z tą obietnicą?"
"Obietnicą? Czy ja wyglądam na króla? Nie potrafię nawet
poradzić sobie z gromadą buntowników, jak więc mógłbym dać
sobie radę z królestwem? Czy ja wyglądam na króla? Gdzie jest
mój pałac? Mój dom się spalił, wszystko straciłem!"
Dawid w swojej rozpaczy... - mówimy głupstwa, kiedy myślimy,
że obietnice zawiodły. Mówimy głupie i idiotyczne rzeczy.
Dawid powiedział: "W swojej nierozwadze powiedziałem:
Wszyscy ludzie są kłamcami" (Ps. 116,11 KJV). On mówi tutaj o
Samuelu.
"Samuel powiedział mi, że będę królem. Patrzcie na mnie!
Wszyscy ludzie są kłamcami! Podejdźcie do niego i spytajcie.
Jaka obietnica? Król Izraela? Jestem uchodźcą, a nie królem."
To umarło, odeszło. Nie ma nadziei. Nie ma żadnego możliwego
sposobu. Wszelkie możliwe sposoby, w jakie obietnica mogłaby
się spełnić zniknęły.
Ale czy Bóg się pomylił? Czy obietnica była martwa? Czy Bóg
dotrzymał Swojego słowa Dawidowi? Czy Dawid zasiadł na
tronie królewskim? Alleluja! Ale najpierw sprowadzona została
śmierć, aby sprawić, że to wyglądało na martwe, aby Bóg mógł
być tym bardziej uwielbiony, kiedy to się stanie.
A co, jeśli chodzi o Joba?
Jakimże jest on świętym, sprawiedliwym mężem! Ale ten
człowiek żyje sobie spokojnie. Wychowuje swoją rodzinę w
bojaźni Bożej, darzą go ogromnym szacunkiem, dobrze mu się
powodzi i nagle Bóg sprowadza śmierć na wszystko. Siedzi teraz
na kupie popiołu. Wydaje się, że wszystko odeszło. Stracił swoje
błogosławieństwo. Wyrok śmierci jest na wszelkich pociechach,
na wszystkim, co posiadał. Na ludzki rozum Job jest martwym
człowiekiem. Gdziekolwiek byś nie spojrzał, jest tam śmierć. Nie
ma żadnego sposobu, aby to odzyskał, ale Bóg dał mu obietnicę.
Pismo mówi: "Pan zmienił los Joba... Pan błogosławił ostatnie
lata Joba więcej aniżeli początkowe..." (Joba 42,10.12). Nawet
jeśli chodzi o dzieci oraz wszystko co miał. Bóg dochował słowa
temu świętemu człowiekowi. Alleluja! Obietnica spełniła się w
podwójnej mierze.
Chcę wam pokazać coś,
co zobaczyłem w Objawieniu Jana.
Chcę, abyście otworzyli 11 rozdział Objawienia. Chcę wam coś
pokazać - jak Bóg sprowadza najpierw śmierć. On skazuje
obietnicę na śmierć.
Objawienie 11,11 - to dotyczy dwóch świadków. Przejdźcie ze
mną od wersetu 11: "Lecz po upływie trzech i pół dnia wstąpił w
nich duch żywota z Boga i stanęli na nogi swoje, i strach wielki
padł na tych, którzy na nich patrzyli" (Objawienie 11,11). Werset
12: "I usłyszeli głos donośny z nieba, mówiący do nich: Wstąpcie
tutaj! I wstąpili do nieba w obłoku, nieprzyjaciele zaś ich patrzyli
na nich" (Objawienie 11,12).
Mamy tutaj dwóch wielkich świadków, którzy sprowadzą bojaźń
na całą ziemię. Oni świadczą, a cała ziemia się ich boi. Jest to
dwóch świadków, potężnych świadków. Ale zanim przynieśli to
przesłanie, które potrząsa całą ziemią, zanim wstąpili do chwały -
popatrzcie co się z nimi stało. Popatrzcie na werset 7:
"A gdy już złożą swoje świadectwo, zwierzę wychodzące z
otchłani stoczy z nimi bój i zwycięży, i zabije ich. A ich trupy
leżeć będą na ulicy wielkiego miasta, które w przenośni nazywa
się Sodomą i Egiptem, gdzie też Pan ich został ukrzyżowany. I
patrzeć będą ludzie ze wszystkich ludów i plemion, i języków, i
narodów na ich trupy przez trzy i pół dnia, i nie pozwolą złożyć
ich trupów w grobie" (Objawienie 11,7-9).
Przyjaciele, przyjrzyjcie się temu proszę. Bóg wydaje wyrok
śmierci na tych świadków. Ale On wyprowadza z grobu tych
świadków, którzy potrząsają całą kulą ziemską, wyprowadza ich
ze śmierci. To wyłania się ze śmierci. Ma miejsce
zmartwychwstanie. Przyjaciele, właśnie to oznacza słowo
"odkupienie". Słowo "odkupienie" oznacza wyprowadzony ze
śmierci. W taki właśnie sposób zawsze działa Bóg. On przynosi
radość ze smutku. On odkupuje pokój z konfliktu, piękno z
popiołu, odkupuje zdrowie z choroby, wolność z niewoli,
pewność ze zwątpienia i niewiary.
To jest sposób, w jaki możemy wejść, jak to powiedział Paweł w
"uczestniczenie w cierpieniach jego". "...żeby poznać go i doznać
mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach
jego..." (Filipian 3,10).
W taki sposób to robimy? On wydaje wyrok śmierci i przynosi z
tej śmierci zmartwychwstanie. Stajemy się uczestnikami mocy
Jego zmartwychwstania. Zdajemy sobie sprawę, że to jedynie
moc zmartwychwstania może tego dokonać. Przeszliśmy przez
cierpienia śmierci. Widzieliśmy każdą możliwość... Cierpieliśmy
podczas śmierci wszelkich możliwości spełnienia się tego. I teraz
nagle mamy udział w "mocy zmartwychwstania jego" i
"uczestniczymy w cierpieniach jego". Alleluja!
Bóg prowadzi nas ścieżką śmierci, abyśmy nauczyli się ufać
jedynie Jemu. Pismo mówi: "Owszem i sami w sobie mieliśmy
wyrok śmierci, abyśmy nie ufali sami w sobie, ale w Bogu, który
wzbudza umarłych" (2 Koryntian 1,9 BG). Właśnie dlatego Bóg
wydaje na to wyrok śmierci - abyśmy nie ufali ludzkim siłom,
nie ufali ludzkim sposobom, abyśmy nie ufali ciału. Zostajemy
natomiast zupełnie oddani ufaniu Panu.
Jest taki bardzo wyjątkowy fragment w Piśmie, który Pan
przyniósł mojej uwadze dzisiejszego popołudnia. 1 List do
Tymoteusza 5,5. Nie szukajcie tego, tylko posłuchajcie: "Ale
wdowa, która jest nią rzeczywiście i jest całkowicie
osamotniona, pokłada nadzieję swą w Bogu..." (1Tymoteusza
5,5).
Słowo "osamotniona" oznacza tutaj zniszczona, samotna, czująca
się odrzuconą i opuszczoną, bez nadziei. Biblia mówi, że kiedy
taka osoba doprowadzona zostaje do uniżenia, tracąc komfort i
nadzieję, cierpi z powodu odrzucenia i samotności, jest na skraju
swoich możliwości i zostaje sprowadzona śmierć, wtedy ufa ona
Bogu! To jest cel tego! - aby rzucić cię całym twoim sercem w
wiarę i poleganie na Panu, porzucając wszelkie ludzkie
możliwości, wszelkie ludzkie siły.
Mówi się, że nikt nie może nauczyć się pływać, jeśli może
dosięgnąć dna. Tak długo, dopóki możesz dosięgnąć dna i
pokładać w nim ufność, dopóty nie pływasz. Musisz udać się na
głębsze wody, zanim rzucisz się i zaczniesz pływać albo tonąć.
I to przytrafia się wielu spośród nas. Zawsze dotykamy dna.
Chcemy mieć coś, w czym moglibyśmy znaleźć oparcie.
Obawiamy się wypłynięcia w sferę wiary, aby uwierzyć Jego
obietnicom. Bóg usunie dno. On usuwa dno, abyśmy zostali
rzuceni zupełnie w Jego staraniu o nas.
Prorok Habakuk był zupełnie oszołomiony.
Pan dał mu objawienie przebudzenia. Powiedział: "Chcę to
pobłogosławić, chcę to przebudzić." Kiedy czytacie ostatni
rozdział Księgi Habakuka odnajdziecie go jako całkowicie
oszołomionego ze strachu, z powodu tego, co widzi. Oto wizja,
jaką widzi: Bóg wszystko zabiera. Ma miejsce zaraza, uciski,
góry drżą. Słońce i księżyc zatrzymują się. Zmieniane są pory
roku. Ma miejsce podeptanie narodów oraz pochłanianie
biednych i pośród tego wszystkiego on woła. On mówi: "Gdym
to słyszał, zatrząsnął się brzuch mój! na ten głos drżały wargi
moje, zgniłość weszła w kości moje, i wszystekem się trząsł,
słysząc, że mam odpocząć w dzień utrapienia" (Habakuka 3,16
BG).
Tutaj jest śmierć na jego obietnicy. Zupełna śmierć. Wszystko
jest zupełnie przeciwne temu, co słyszał i czemu wierzył. On
myślał, że nadchodzi przebudzenie. On głosi o przebudzeniu, a tu
zamiast tego ucisk i zaraza. Ale nagle powstaje w wierze,
ponieważ Bóg coś mu pokazuje. Ten prorok powstaje i pośrodku
tego wszystkiego mówi: "Nie będę patrzył na okoliczności. Nie
będę patrzył na to, co widzę swymi oczami. Wiem, co Bóg
powiedział." I wtedy mówi tak: "Choćby figowe drzewo nie
zakwitnęło i nie było urodzaju na winnicach, choćby i owoc
oliwy pochybił, i role nie przyniosłyby pożytku, i z owczarni by
owce wybite były, a nie byłoby bydła w oborach; Wszakże się ja
w Panu weselić będę, rozraduję się w Bogu zbawienia mego.
Panujący Pan jest siłą moją, który czyni nogi moje, jako nogi
łani, i po miejscach wysokich poprowadzi mię..." (Habakuka
3,17-19 BG).
On potrafił powiedzieć: "Chwała Bogu! Usłyszałem słowo od
Pana. Nie obchodzi mnie to, co się mówi, jak ciemno jest.
Nadchodzi przebudzenie!" - pomimo tego, że wszystko, co
widział, to jedynie śmierć.
Dlaczego Bóg daje nam jakąś szczególną
obietnicę i wydaje na nią wyrok śmierci?
Zostaje nam dana obietnica i oczekujemy, że wkrótce się ona
spełni, a ona się opóźnia i opóźnia, aż wreszcie mówimy: "Panie,
po pierwsze to po co w ogóle mówiłeś o niej? Dlaczego
sprawiłeś, że złożyłem w niej nadzieję?"
Przyczyną, dla której On daje nam obietnicę jest to, że chce nam
dać kotwicę, czy też linę, aby uwiązać okręt, kiedy nadejdzie
sztorm. On wie, że ten okręt będzie przechodził sztorm. On
mówi: "Wiem, że będziesz doświadczany w swojej wierze."
Wszyscy, którzy kochają Jezusa - wszyscy, którzy zmierzają do
nieba będą doświadczani. Przechodzisz przez burzę. Może nie w
tej chwili - poczekaj do jutra! Ona nadchodzi. Możesz być
pewien, że burza, że próba nadejdzie na wszystkich. Pan mówi:
"Wiem czemu będziesz stawiać czoła. Wiem, że to będzie
odrzucenie, niezrozumienie. Wiem, że ludzie - nawet rodzina,
odwrócą się od ciebie. Wiem, że będziesz przechodził przez
wątpliwości i strach. Łódź będzie się kołysała, ale daję ci
kotwicę."
Bóg daje nam obietnicę z zamysłem, że będzie ona kotwicą
nadziei, utrzymującą nas w czasie każdej burzy, przez jaką
przechodzimy. Jest to lina, kotwica.
Zamiast odpoczywać w obietnicy, kiedy uderza burza, kiedy
wszystko robi się czarne i beznadziejne i wydaje się, że wszelkie
środki spełnienia jej odeszły, właśnie wtedy wypowiadamy te
szorstkie słowa, tak jak Dawid: "Czy ustała na zawsze łaska
jego? Czy cofnięta została obietnica jego na wieki?" (Psalmów
77,9). "Czy Bóg nigdy nie zamierza spełnić Swojej obietnicy?"
Jest to obietnica dla zakotwiczenia twojej wiary, dla zachowania
cię niezachwianym w twojej wierze. Chcę wam zadać takie
pytanie: "Czy otrzymałeś w swoim życiu jakąś bardzo
szczególną obietnicę od Pana?" Mówię tutaj o czymś osobistym.
Mówię o jakimś pragnieniu twego serca. Czy wygląda na to, że
jest ono martwe? Czy wygląda na to, że jest ono opustoszałe,
jeśli chodzi o wszelkie środki oraz sposoby, w jakie Bóg może
tego dokonać? Czy sprawy się pogarszają, zamiast się polepszać?
Bóg jest w trakcie spełniania tej obietnicy, ale zanim to zrobi
musi wydać na nią wyrok śmierci.
Czy rozumiecie teraz tę zasadę? Ilu z was to pojmuje? Ilu
rozumie tę zasadę, że Bóg najpierw musi wydać na to wyrok
śmierci? W jaki sposób możemy wiedzieć - słuchajcie uważnie -
jak możesz być pewien, że Bóg wzbudzi z martwych twoją
obietnicę i doprowadzić ją do spełnienia? Istnieją sposoby, w
jakie możesz być zupełnie pewien, że obietnica, którą usłyszałeś
spełni się.
Przyjaciele, są obietnice, jakie ludzie słyszą w swoich umysłach,
które nie pochodzą od Boga! Z całą pewnością są obietnice od
diabła. Pewien młody posługujący lata temu oznajmił mi, że Bóg
mu powiedział - miał on trzydzieści parę lat, był dobrze znanym
młodym ewangelistą, mieszkał niedaleko ode mnie i oznajmił:
"Bóg powiedział mi, iż dożyję tego, że będę oglądać moje
wnuczki." Jedynym problemem było to, że miał on
zgorzkniałego ducha. Miał on tego ducha, kiedy usłyszał tę
obietnicę. Nie rozmawiał ze mną przez 4 miesiące. Tak
naprawdę, to powiedział: "Myślę, że już nigdy nie będę z tobą
rozmawiał, bracie Dawidzie."
Był tak zły na mnie. Był zły na wszystkich. Miał ducha pełnego
złości. Kiedy stawał za kazalnicą, ta złość wychodziła. Gdybym
wyjawił wam jego nazwisko, wszyscy byście je rozpoznali.
Wkrótce po tym zginął w katastrofie samolotowej. Po prostu
zmarł. Obietnica nigdy się nie spełniła.
Przyjacielu, jeśli żyjesz w grzechu, jeśli żyjesz w zgorzknieniu,
jeśli Bóg ci powiedział, abyś był Mu posłuszny w pewnych
rzeczach, a ty tego nie robisz, to nie czekaj na to, aż spełni się ta
obietnica. Powróć do posłuszeństwa! Bądź posłuszny Bogu!
Przyjaciele, obietnica, o której mówię przychodzi do tych, którzy
prawdziwie znają Jego serce - chodzisz w Jego obecności. Wiem,
że są pewni ludzie uwięzieni w beznadziejnym małżeństwie.
Przychodzą do kościoła i słyszą głos: "On umrze. Dostaniesz
młodszego mężczyznę."
Przyjaciele, wierzę, że Bóg może powiedzieć do serca każdą
rzecz, jaka dotyczy przyszłości. On jest wierny względem tych,
którzy chodzą w Jego obecności.
Ale mówię o tych, którzy chodzą w głupocie i ich własne
pragnienia przyjmują postać głosu. Ich własne pragnienia, które
nigdy nie zostały poddane, podporządkowane Panu. Taka osoba
nie powiedziała: "Bądź wola Twoja, a nie moja." Przyjaciele,
jedynymi którzy mogą wierzyć Bogu co do obietnic są ci, którzy
mówią: "Nie moja wola, lecz Twoja."
I słyszysz obietnicę od Boga.
Ale pozwólcie mi powiedzieć, skąd możecie wiedzieć, że Bóg
wzbudzi waszą obietnicę z martwych.
Przyjaciele, ona tak naprawdę nie jest martwa - ona śpi.
Pamiętacie, jak mówili: "ona umarła", a Pan powiedział: "Nie,
ona śpi." Obietnica wygląda na umarłą, ale ona tylko śpi. W jaki
sposób możesz powiedzieć, że Bóg ją wzbudzi?
O, Alleluja. To mnie teraz ubłogosławia. Oto ta dobra część. Czy
wszyscy są gotowi?
1. Możesz być przekonany, że obietnica zostanie spełniona,
że z całą pewnością się spełni, na podstawie
częstego nawiedzania twojej duszy przez tę obietnicę.
Przez to, że Bóg sprawia, iż ona stale puka do drzwi. Nie możesz
się tego pozbyć. Bóg stale zsyła ją na nowo, przypominając ci, aż
wreszcie ona już tu jest. Żyjesz z nią. Ta obietnica wreszcie staje
się rozstrzygniętą kwestią.
"Ja to wiem, ja to wiem, ponieważ Bóg stale posyła Ducha
Świętego do mojego serca, który puka do drzwi, przypominając
mi o obietnicy. On wypowiada ją na nowo i na nowo." Alleluja!
Odnalazłem dzisiaj wspaniałą obietnicę, kiedy czytałem o
Mojżeszu. Ona mnie oszołamia. Popatrzcie na Mojżesza - jak
Bóg sprowadził śmierć. W jego ostatnim kazaniu, jego ostatnim
przesłaniu do Izraela powiedział tak - są to bardzo potężne,
niesamowite słowa. On powiedział: "Łaska tego, który mieszka
w krzaku niech będzie z wami" (zob. 5 Mojżeszowa 33,16).
"Łaska tego, który mieszka w krzaku niech będzie z wami".
Zapytałem: "Co to oznacza?" Pan odpowiedział: "To jest
obietnica". To tam otrzymał on swoją obietnicę. Stał przy
płonącym krzaku, kiedy Bóg powiedział: "Poślę cię. Będziesz
wybawicielem Izraela z niewoli." Bóg przemówił tam do niego.
Przyjaciele, aż do dnia śmierci... Ostatecznie mówi on do Izraela:
"Chcę, aby Bóg ubłogosławił was obietnicą, która będzie was
zachowywać tak, jak moja obietnica zachowała mnie. Miałem
przed sobą płonący krzak przez wszystkie dni mojego życia. Bóg
spełnił ją - płonący krzak - właśnie tam otrzymałem obietnicę.
Nigdy nie zawróciłem. Bóg przynosił ją każdego dnia. On
nawiedzał mnie codziennie. Za każdym razem, kiedy miałem
problem, za każdym razem, kiedy pojawiały się wątpliwości i
obawy On zabierał mnie z powrotem do płonącego krzaka.
Zabierał mnie z powrotem do obietnicy."
Będziesz to wiedział, ponieważ Bóg przez Swego Ducha będzie
stale pukał do drzwi, przypominając ci o tym, co powiedział.
Mówisz mi, że Bóg dał ci obietnicę - twoja rodzina, syn, córka,
mąż, żona, matka, ojciec będą zbawieni? Więc mówię ci, jeśli
Bóg dał ci te słowa, to nigdy nie pozwoli, aby one przeminęły.
On będzie przynosił je z powrotem, niezależnie od tego, jak
czarno będzie się robiło, niezależnie od tego jak będzie ciężko.
Obietnica stale będzie do ciebie przychodziła, przychodziła i
przychodziła. Chwała Bogu!
2. Możesz być przekonany, że obietnica się spełni,
przez małe przejściowe cuda oraz akty Bożego miłosierdzia,
dotyczące tej samej sprawy, co sama odpowiedź.
Pozwólcie, że podam wam przykład. Dawid ma obietnicę i jest
ścigany, obietnica wygląda na beznadziejną. Ale przez cały czas
Bóg okazuje mu te małe akty miłosierdzia, które mu pokazują, że
Bóg jest z nim i że obietnica się spełni, ponieważ on wchodzi na
górę jedną drogą, a tu Saul wspina się na szczyt tej góry inną
drogą i nawet nie natykają się na siebie.
Pewnego dnia Dawid wchodzi do jaskini i głęboko śpi w jej
wnętrzu, a tu nagle słyszy hałas. Jego ludzie podbiegają do niego
i mówią: "Zgadnij co się stało? Przybył Saul wraz ze swoją
drużyną i śpią teraz przed wejściem do jaskini. Bóg zesłał
wybawienie!"
Przejściowe błogosławieństwo, pierwociny obietnicy. On zawsze
daje ci pierwociny, daje ci przedsmak tego, co zamierza zrobić,
aby cię zachować zachęconym w twojej wierze.
Mamy tutaj próbę dla Dawida. Czy weźmie sprawy w swoje ręce
i sprawi, że obietnica się spełni? "Bóg powiedział, że będę
królem i oto jest okazja. On włożył to prosto w moje ręce."
Czy Dawid zamierza wziąć tę sprawę w swoje ręce? Czy
zamierza użyć ciała dla spełnienia obietnic Boga? Nie, ponieważ
Bóg pozwolił, aby się to wydarzyło, gdyż znał serce Dawida.
Wiedział, że Dawid nie dotknąłby go. Ale próbował powiedzieć
Dawidowi: "Popatrz Dawidzie! Patrz, jak słaby jest wróg.
Popatrz, jak słaby jest diabeł. Popatrz, że w każdym momencie,
w każdej chwili mogę sprawić, że to się stanie."
Chcę, abyście wiedzieli, że Dawid wyszedł z tej jaskini radując
się. On wiedział, że to się wydarzy, że to się spełni. "Mogłem go
zabić, ale zrobi to Bóg w swoim czasie i na swój sposób. Nie
musze tego nawet dotykać. Bóg spełni swoją obietnicę",
ponieważ otrzymał przejściowe błogosławieństwo, otrzymał
pierwociny obietnicy. Alleluja!
Niektórzy z was właśnie teraz otrzymują pierwociny obietnicy,
takie małe cuda, małe rzeczy, jakie Bóg dokonuje, a które was
zapewniają, że obietnica nadchodzi. Alleluja!
I wreszcie tuż przed spełnieniem obietnicy
nadchodzi najczarniejsza godzina ze wszystkich.
Zawsze mówiłem, że najtrudniejszą częścią wiary jest ostatnie
pół godziny. Najgorsza burza rozszaleje nad tobą tuż przed
nadejściem obietnicy.
Pozwólcie, że wam to przeczytam z Dziejów Apostolskich 7,17,
nie szukajcie tego: "A gdy się zbliżał czas obietnicy, którą Bóg
dał Abrahamowi, rozrósł się i rozmnożył lud w Egipcie, aż nastał
w Egipcie inny król, który nie znał Józefa. Ten zawziął się
podstępnie na nasz ród, uciskał ojców naszych, zmuszając ich,
żeby wyrzucali swoje niemowlęta, by nie zostawały przy życiu"
(Dzieje Apostolskie 7,17-19).
Zobaczcie co tu jest napisane. Nadszedł czas, aby spełniła się
obietnica dana Abrahamowi. Nadszedł ten czas. Bóg powiedział:
"To jest to." W tym czasie populacja dzieci Izraela zaczęła
gwałtownie wzrastać. Było wiele dzieci, dorastało wielu młodych
mężczyzn. Wiem, wiem w swoim sercu, odczuwam to w duchu,
że kapłani i książęta Izraela mówili w tym czasie: "Jeszcze tylko
kilka lat. Daj nam dziesięć lat, a wtedy dorosną te wszystkie
dzieci i młodzi mężczyźni. Mamy armię, prześcignęliśmy ich w
liczbie ludności. Bóg obiecał nam wybawienie." To byli ci,
którzy wierzyli Słowu Bożemu i znali Abrahamową obietnicę
przymierza i mówili: "To będzie nasze wybawienie. Będziemy
mieli armię młodych ludzi i w ukryciu sporządzimy sobie własną
broń, przezwyciężymy Egipcjan i przejmiemy władzę nad
Egiptem."
A Bóg sprowadza śmierć. Pamiętacie, wszystkie niemowlęta
umierają. Armia, w której pokładali nadzieję zniknęła. Wszelkie
sposoby i środki, jakie byli w stanie sobie wymyślić, przez które
Bóg mógłby to uczynić, wszelkie ludzkie zasoby zniknęły,
ponieważ ta armia leży teraz w grobie.
Ale coś tam się wydarza. W momencie, gdy czytamy, że powstał
faraon, który nie znał Józefa, w tej samej chwili te niesamowite
słowa zostają wypowiedziane. W jakim czasie narodził się
Mojżesz? Jest powiedziane, że nastał nowy faraon. Nastał nowy
faraon, kiedy to narodził się Mojżesz. Wyobraźcie to sobie,
proszę. Mamy tu dzieci Izraela przed ich płonącymi piecami i
mamy tu człowieka przed gorejącym krzewem.
Bóg sprowadza to wszystko, łącząc ze sobą w jedną całość. Skąd
mogliby o tym wiedzieć, kiedy tracą nadzieję? Skąd mogliby o
tym wiedzieć, kiedy porzucają wszelką nadzieję na wybawienie -
wiedzieć, że właśnie teraz Bóg pracuje nad tym człowiekiem, że
Bóg szkoli wybawiciela?
I o dokładnie wyznaczonym czasie, w dokładnie wyznaczonym
dniu, dokładnie wyznaczonej godzinie Bóg odpowie i spełni
obietnicę. Pismo przedstawia to jasno: "Po upływie tych
czterystu trzydziestu lat, dokładnie tego samego dnia, wyruszyły
z ziemi egipskiej wszystkie zastępy Pana" (2 Mojżeszowa 12,41).
Gdyby Mojżesz przybył tydzień wcześniej, oni wcale nie
chcieliby odejść, ponieważ Bóg musiał uczynić ich tak
przygnębionymi, że uciekali z tego kraju. On musiał posłać
człowieka, aby sprawić, że będą przygnębieni. On musiał ich
wyciągnąć z Egiptu.
Ale co dzieje się teraz, zanim Bóg spełni obietnicę? On musi nas
odciągnąć od wszelkiego pokładania ufności w ciele, wszelkiego
pokładania ufności we wszystkim innym, aż wreszcie powiemy:
"O Boże, jesteś moją jedyną nadzieją. Raz kozie śmierć! Życie
albo śmierć! Wierzę Twemu Słowu. Wierzę Twemu Słowu."
Ostatnia obietnica zanim zakończę. Alleluja.
Wiem, że jest prawdziwa. Mogę powiedzieć za Jozuem: "...nie
zawiodła żadna z tych wszystkich dobrych obietnic, jakie dał
wam Pan, Bóg wasz; wszystkie się wam wypełniły, a nie
zawiodło z nich żadne słowo" (Jozuego 23,14).
Jozue mówi: "Nic nie zawiodło jeśli chodzi o te dobre rzeczy, o
których mówił Pan domowi Izraela. Wszystkie się spełniły.
Wszystkie się spełniły."
Stoję tu teraz i mówię wam: Nie jest mi wiadome o żadnej rzeczy
w moim życiu, którą On mi obiecał, a której by nie spełnił.
Każda obietnica, jaką mi złożył spełniła się. Tak, On
weryfikował moje obietnice. On sprawił, że wyzbyłem się tych, o
których wiedziałem, że były z ciała. Ale każda, która narodziła
się z Ducha Bożego, została spełniona.
Zakończę przykładem.
Przez ponad półtora roku prowadziliśmy negocjacje w sprawie
tego lokalu nad restauracją "Beefsteak Charlie". Trzy piętra -
prawie 6 tyś. metrów kwadratowych, których bardzo
potrzebowaliśmy.
Przyjaciele, Bóg dał mi obietnicę. Kiedy stałem na rogu ulicy
Bóg powiedział: "Dam temu zborowi wszystkie trzy piętra."
Wszystkie trzy piętra! W moim sercu wzbudzona została wiara.
Tak więc poszedłem za tym. Poszedłem do właściciela i
rozpocząłem negocjacje. I tak negocjowaliśmy, negocjowaliśmy i
już wszystko wskazywało na to, że to mamy i nagle to upadało.
To się rozpadało. Mieliśmy 4 czy 5 umów, które po prostu runęły.
W końcu poddałem się, powiedziałem: "Nie ma sensu". Po
prostu zrezygnowałem i odszedłem.
Pan powiedział: "Pozwól temu umrzeć. Pozwól temu umrzeć." I
to umarło. Wtedy Pan przemówił do mojego serca i powiedział:
"Dałem ci obietnicę, Dawidzie. Wszystkie trzy piętra. Nie ma
znaczenia to, co widzisz ani to, co słyszysz, że oni wynajmują
którekolwiek z tych pięter. Nie dostaniesz jednego piętra albo
dwóch - dostaniesz wszystkie trzy piętra. Dostaniesz to
wszystko. Ale poczekaj, aż właściciel zadzwoni do ciebie. W
dniu kiedy on zadzwoni do ciebie, będziesz wiedział, że nadszedł
już czas - właśnie spełnia się obietnica."
Czekałem i czekałem przez miesiące. Za każdym razem, kiedy
przychodziłem do biura pytałem: "Czy był jakiś telefon? Jakiś
telefon do mnie?" Zaraz jak wszedłem: "Był telefon? Był
telefon?" Pewnego dnia wszedłem, jakiś miesiąc temu, i
powiedziałem:
"Minerva! Czy był jakiś telefon?"
"O tak, mam tu jeden gdzieś od wczoraj."
"Gdzieś od wczoraj?!"
To był ten człowiek! Powiedziałem: "Właśnie na to czekałem!".
Podszedłem do telefonu, zadzwoniłem i powiedziałem:
"Czekałem na ciebie." Powiedziałem: "Możesz tego nie
rozumieć, ale Bóg powiedział mi, że kiedy zadzwonisz będziesz
gotowy, aby zrobić interes."
On mówi: "Ale jest tylko jeden problem - my już wynajęliśmy
górne piętro."
Ja na to: "To nie dobrze. Bóg powiedział nam, że dostaniemy
wszystkie trzy."
To znowu wyglądało na martwe. Ale dwa dni później dzwoni
telefon - ludzie, którzy podpisali umowę wycofali się. Bóg
spełnił obietnicę! On wydał wyrok śmierci na nią oraz na
wszelkie możliwe sposoby jej spełnienia, a później wzbudził ją z
martwych. On to robi, aby odebrać większą chwałę. On to czyni,
abyśmy nauczyli się Mu ufać. Bóg powiedział: "Jeżeli zaufasz mi
w tym, będziesz mógł zaufać Mi we wszystkim. Uczę cię, jak Mi
ufać."
On da nam wszelkiego rodzaju możliwości, abyśmy nauczyli się
Mu ufać. On sprowadzi śmierć na tak wiele rzeczy, aż nauczymy
się Mu ufać. A gdy nauczymy się Mu ufać - o Alleluja - to
właśnie wtedy przychodzą obietnice.
Czy uwierzysz Bogu dziś wieczorem, że On spełni obietnicę?
Czy przeżywasz dzisiejszego wieczoru najczarniejszą część tego
całego doświadczenia? Teraz jest najbardziej beznadziejnie,
najciemniej - raduj się, ponieważ jesteś bliżej, niż kiedykolwiek
wcześniej! Alleluja!
Powstańmy. Powiedziałem, że to jest dla mnie. Czy jest to też
jeszcze dla kogoś innego? Alleluja.
Cóż za wspaniałe ścieżki Pana! Jakże jest On wierny. On chce cię
dziś wieczorem zapewnić, że wie dokładnie, gdzie jesteś. Ilu z
was wierzy, że Bóg nie śpi podczas pracy? Nie, Bóg nie śpi.
Ilu z was wierzy, że On wie dokładnie gdzie jesteś. Wie o tobie
wszystko. Czyż nie słyszy myśli w twoim umyśle, a cóż dopiero
wołania twojego serca? Alleluja. Jest w tym zborze pewna
siostra. Wierzę, że Bóg usłyszy jej wołanie. Ona prosi Boga o
mieszkanie, ponieważ ma sześcioro dzieci i mieszka z matką w
jednym pokoju - z sześciorgiem dzieci. Ja wiem, że Bóg odpowie
na ten problem. Ona powiedziała mi w zeszłym tygodniu: "Robi
się tak ciężko. Robi się tak trudno. Sześcioro dzieci w jednym
pokoju. To jest po prostu nie do zniesienia."
Chcę zakończyć. Panie, teraz proszę Cię, abyś dał... Przynoszę
obietnicę tej siostry, aby się spełniła. Spraw, aby ta obietnica się
spełnia, Panie. To wygląda beznadziejnie, ale Ty wzbudzisz ją z
grobu. Alleluja. Dzięki Jezu. Chwała Bogu!
Popatrzcie na mnie. Niektórzy z was przechodzą przez piekło na
ziemi. Ale macie nadzieję. Nie porzucajcie tej nadziei. Nie
porzucajcie obietnicy. Trzymajcie się. Trzymajcie się. Alleluja.
Nie zważajcie na okoliczności. Nie zważajcie na niemożliwości.
Bóg potrafi. Nie ma nic niemożliwego. Żadna rzecz nie jest
niemożliwa u naszego Boga. Jeśli zachwiałeś się i straciłeś wiarę,
straciłeś nadzieję - wstań ze swojego miejsca i przyjdź teraz tutaj.
Będę prosił Boga, aby ci przebaczył i będę prosił, aby przywrócił
twoją wiarę i zaufanie Jego obietnicy. Amen. Amen.
Jeśli odstąpiłeś od Pana lub oziębłeś, bądź też coś w tym
przesłaniu dotknęło twego serca, to chcę abyś teraz przyszedł.
Szczególnie jeśli ma to coś wspólnego z niezbawionymi bliskimi,
jeśli ma to coś wspólnego z obietnicą, jaką Bóg dał ci w
odniesieniu do twojej przyszłości. Cokolwiek by to nie było,
przyjdź teraz. Pozwól, aby Duch Pana cię zachęcił. Poproszę cię,
abyś wydał swoją obietnicę na śmierć. Po prostu wydaj ją i
powiedz: "Panie, kładę to w Twoich rękach. Składam to na Twoje
ręce, nie będę patrzył na okoliczności, nie będę Ci mówił, jak to
zrobić."
Przykładowo, niektórym została dana obietnica, że będziecie
mieli rok zwycięstwa. Bóg wybawi was ze wszystkich waszych
pokuszeń, pożądliwości, bitwy, zmagania w jakim jesteście. Bóg
przyniesie ci zwycięstwo i pokój w tym roku. Masz tę obietnicę.
Bóg złożył ci wspaniałą obietnicę wolności. A co dostałeś
zamiast tego? Przez ostatnie kilka tygodni czy też od kiedy
przyszła ta obietnica? Prawdopodobnie bardziej gwałtowne
pokuszenia, miałeś więcej bitew i zmagań niż kiedykolwiek
wcześniej. I wyglądało na to, że wszystko, co Mu obiecałeś i
wszystko, co odczuwałeś, że On ci obiecał przechodzi w śmierć.
Wygląda beznadziejnie.
Och przyjaciele, trzymajcie się. Boże Słowo nie może zawieść.
On doprowadzi cię do zwycięstwa. Alleluja. Tak więc nie martw
się. Nie niepokój się, kiedy przychodzi ta śmierć i wszystko
wygląda na niemożliwe, wygląda beznadziejnie. To jest czas na
poddanie się i wyznanie: "Panie, będę Ci ufał w tym wszystkim."
Przyjaciele popatrzcie na mnie. Jedyną nadzieją, jaką mamy jest
wiara. Jedyną drogą jest wiara - ufać Mu w pełni. To
powiedziane jest o Abrahamie: "...nie patrzył na ciało swoje już
obumarłe... ani na obumarły żywot Sary." (Rzymian 4,19 BG).
On nie patrzył na to, ale trzymał się dzięki wierze. On nie patrzył
na sytuację, nie patrzył na swoje uczucia, nie patrzył na środki i
sposoby, nie patrzył na to co widział. Powiedział: "Bóg to
powiedział - to jest to. Będę Mu wierzył. Będę w odpocznieniu,
aż to się stanie. Będę w odpocznieniu, aż to się stanie." On nie
był za stary. Był czas. Bóg przyjdzie. On cię wybawi.
Chcę, aby wszyscy, którzy wyszli do przodu i uwierzyli, że Bóg
odpowie na waszą modlitwę i wybawi was, że spełni obietnicę w
Swoim czasie, na Swój sposób... Jeśli chcecie uwierzyć Bogu co
do tego, chcę, abyście podnieśli obie ręce do Pana. Obie ręce.
Chcę, abyście modlili się teraz ze mną tą modlitwą:
"Jezu, przez wiarę każdą obietnicę, jaką mi dałeś wydaję na
śmierć. Panie, ona może wyglądać na martwą i wszelka nadzieja
może umrzeć, ale Twoja obietnica jest prawdziwa i będę trzymał
się Ciebie i będę Cię kochał i będę Ci wierzył. Złożę wszystko w
Twoich rękach i w Twoim czasie, Twoim sposobem zobaczę
przed moimi oczami spełnioną, dokończoną każdą obietnicę, jaką
mi dałeś. Oczyść mnie teraz Jezu. Przygotuj moje serce, aby Ci
zaufać i wierzyć. Ufam Ci Panie. Nie będę już się bał. To będzie
Twój czas, a nie mój. Twój sposób, a nie mój. Dzięki Jezu".
Złóżcie mu dziękczynienie. "Panie, dziękuje Ci." Alleluja.
Chwała Bogu. Chwała Jezusowi. Alleluja. Chwała Bogu.
Moglibyśmy zaśpiewać: "Panie, wierzę, że wszystko jest
możliwe. Panie, wierzę...". Znacie to?
"Panie..."

Brak komentarzy: