poniedziałek, 10 listopada 2014

Twoja wiara wchodzi w ogień!
(Your Faith is Going into the Fire!)
By David Wilkerson
5 lutego 1990
__________
"Ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż
znikome złoto w ogniu wypróbowane, ku chwale i czci, i sławie,
gdy się objawi Jezus Chrystus" (1 Piotra l,7).
W zeszłym tygodniu zadzwonił do mnie pewien zakłopotany
młody pastor, prosząc o modlitwę i poradę. Został zbawiony
podczas przebudzenia wśród hippisów w późnych latach
sześćdziesiątych i pracował w służbie dla Pana od ponad 15 lat.
W ciągu tego okresu był pod wielkim wrażeniem ewangelistów
telewizyjnych i ich sukcesu w docieraniu do wielu ludzi.
Posługując się podobnymi metodami, założył kościół z blisko
300 członkami.
Kiedy pewni ewangeliści telewizyjni znaleźli się pod obserwacją
i okazało się, że niektórzy trwali w grzechu, jego wiara została
zachwiana. W tym samym czasie doktryna sukcesu zaczęła
pozbawiać złudzeń zarówno jego, jak i cały zbór; zaczęły rodzić
się dalsze wątpliwości.
Potem zaangażował się w niezależną grupę, która wierzy, że
reprezentuje nowe poruszenie Boga na ziemi - proroków! Każdy
prorokował każdemu. Większość proroctw się nie sprawdzało,
ale niektóre, te znaczące, sprawdziły się i to wywarło na nim
wrażenie. Jakże mogło to być złe, skoro jednak niektóre z
proroctw spełniały się? W jego duszy pojawiły się wątpliwości,
które nasiliły się, kiedy na zjazdach i w sąsiednich zborach
wprowadzono choreograficzny taniec baletowy.
Ostatnio uczestniczył w jednym takim zjeździe i musiał stamtąd
wyjechać, ponieważ był to cyrk pochlebstw w imię proroctw.
Liderzy wstawali i tak jakby prowadzeni niewidzialnym duchem
prorokowali wielkie rzeczy sobie nawzajem, mówiąc: "Jeżeli
będziesz dobrze o mnie prorokował, to i ja uczynię to samo!" To
było cielesne, nastawione na wywyższenie człowieka. Opuścił to
miejsce całkowicie zdruzgotany w swojej wierze. Kolejne
przypuszczalne Boże poruszenie było niczym więcej jak
rozczarowaniem.
Powiedział: "Mój kościół trwał ze mną przez wiele godzin,
walcząc o nasze miasto na językach: związując warownie,
zwierzchności i moce. Związaliśmy nieprzyjaciela od wschodu,
zachodu, północy i południa, ale stan miasta tylko się pogarsza.
Nie ma dowodów na zmiany!
Słyszałem wiele głosów. Miesiąc temu usłyszałem cichy głos,
mówiący do mnie: 'Synu mój, od tego dnia wyzwalam fundusze,
których potrzebujesz. Nigdy więcej nie będzie ci brakowało
pieniędzy!' Nigdy się tak nie stało, a sytuacja finansowa jeszcze
się pogorszyła. Teraz boję się słuchać jakiegokolwiek głosu;
wątpię w prawdziwość darów Ducha i nie chcę więcej słyszeć
żadnych fałszywych proroctw."
Mówił dalej: "Moja wiara się trzęsie. Kocham Pana, ale nie wiem
już więcej w co mam wierzyć. Czuję się taki zakłopotany.
Czasami myślę, że Pan będzie musiał przemówić do mnie
osobiście, ponieważ tak bardzo boję się popaść w jeszcze jedno
zwiedzenie."
Doświadczenie wiary tego pastora nie jest odosobnionym
przypadkiem. Właśnie teraz tłumy Bożych dzieci znoszą
najpoważniejsze próby wiary od czasu przyjścia do Chrystusa.
Ich wiara została wrzucona w ogień doświadczenia! Szatan
zgromadził moc przeciwstawienia się wierze wybranych. W
nadchodzących dniach utrapienia będzie jeszcze goręcej i
intensywniej. Piotr ostrzega przed "różnorodnymi
doświadczeniami" (l Piotra l,6).
Paweł, pisząc do Tymoteusza, powiedział: "Ten nakaz daję ci,
synu Tymoteuszu... staczaj... dobry bój, zachowując wiarę i
dobre sumienie, które pewni ludzie odrzucili i stali się rozbitkami
w wierze" (1 Tymoteusza 1,18-19). Musimy walczyć, aby
utrzymać naszą wiarę. Nie możemy poddawać się, kiedy
przychodzi ognista próba, gdyż inaczej doprowadzi nas to do
rozbicia w wierze.
Dzieci Izraela oblały
swoją "próbę wiary"
Kiedy ogień został przyłożony, a próba zaostrzyła się, Izraelici
upadli, poddając się duchowi niewiary.
"Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem:
Zawsze ich zwodzi serce; nie poznali też oni dróg moich, tak iż
przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do odpocznienia mego.
Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego,
niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale
napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się
nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość
przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami
Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie
ufność, jaką mieliśmy na początku. Gdy się powiada: Dziś, jeśli
głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas
buntu, kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali się? Czy nie
ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza? Do
kogo to miał wstręt przez czterdzieści lat? Czy nie do tych,
którzy zgrzeszyli, a których ciała legły na pustyni? A komu to
przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym,
którzy byli nieposłuszni? Widzimy więc, że nie mogli wejść z
powodu niewiary" (Hebrajczyków 3,10-19).
Ich wiara nie okazała się "cenniejsza niż złoto," ale ogień próby
raczej zatwardził ich w niewierze. Trupy całego pokolenia legły
na pustyni. Skończyli jako ludzie ślepi, zgorzkniali, zapomniani
przez Boga i pełni niewiary. "Widzimy więc, że nie mogli wejść
z powodu niewiary" (Hebrajczyków 3,19).
Wiara nie jest nieobecnością
cierpienia i smutku!
Płakanie czy przygniecenie problemem nie jest wyrazem
zwątpienia. Jakże często udajemy i gramy za każdym razem gdy
stawiamy czoło wielkiej próbie czy sprawdzianowi.
Zaprzeczamy naszym uczuciom i staramy się wymazać wszelkie
myśli o cierpieniu. Niektórzy zaciskają zęby, biorą głęboki
oddech i zachowują się niewzruszenie. Mówią z uśmiechem:
"Moje serce jest spokojne; wierzę; wszystko w porządku",
podczas gdy ich serca potępiają ich, ponieważ w rzeczywistości
są obciążeni i zrozpaczeni. Piotr mówił do chrześcijan "którzy są
strzeżeni mocą Bożą przez wiarę". Ci wielce radowali się w
Panu, choć "na krótko... zasmuceni bywali różnorodnymi
doświadczeniami".
"Obciążone serce" oznacza serce w wielkim cierpieniu, bólu, czy
zmartwieniu. Jezus w Getsemane miał serce obciążone i pełne
bólu. "... I począł się smucić i trwożyć... Wtedy mówi do nich:
Smętna jest dusza moja" (Mateusza 26,37-38).
Cierpienie i zwątpienie to nie to samo. Zwątpienie to obawa, że
cierpienie wygra, opanuje i zniszczy - że dane doświadczenie
sprowadzi nas w dół.
Wiara jest środkiem, przy pomocy którego wychodzimy z
cierpienia. Pewne jest to, że "pora" cierpienia albo godzina
pokuszenia nie zaszkodzą, nie zwyciężą i nie zniszczą ciebie.
Wiara odpoczywa w obietnicy, że Bóg pokaże drogę ucieczki.
Cierpienie może spaść na mnie nagle w formie
nieprzewidzianych ataków demonicznych; burz, które wywołują
fale i walą w mój statek, powodując, że przechodzę przez okres
ciężkiego serca, a momentami paniki. Ale gdy patrzę na Jezusa,
wiara mówi: "Nie jestem w niebezpieczeństwie, ponieważ Jezus
jest ze mną w łodzi!"
Wiara nie może zostać rozwiedziona
z Bożymi wiecznymi zamysłami
Kanaan był typem czy przedstawicielem Bożych wiecznych
zamiarów. Od początku Bóg szukał ludu, który mógłby
"wprowadzić" w Swoje odpocznienie, do pełni w Jezusie.
"Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich był do odpocznienia, nie
mówiłby Bóg później o innym dniu. A tak pozostaje jeszcze
odpocznienie dla ludu Bożego" (Hebrajczyków 4,8-9). To, co
Bóg obiecał nie zostało jeszcze w większości odebrane!
Bożym zamiarem jest nie tylko uwolnienie ludzi z ich grzechów,
wyprowadzenie z Egiptu, czy sprawdzenie ich lojalności na
pustyni - to nie jest nawet połowa. Bóg jest zainteresowany
czymś o wiele większym niż wydostanie ciebie z obecnego
kryzysu, po którym oświadczasz: "On mnie wyprowadził! On
mnie uwolnił! Znajdowałem się w beznadziejnej sytuacji, ale
Bóg wskazał drogę!" Nie, to nie jest to. Istnieje większa chwała.
Bożym wiecznym celem jest przyprowadzić do Chrystusa ludzi,
którzy znajdują w Nim wszystko, co kiedykolwiek mogliby
chcieć. On ma być końcem wiary.
On jest kochającym Ojcem i nie pozwoli ci cierpieć ponad to co
jesteś w stanie znieść, ale wskaże drogę ucieczki z każdego
pokuszenia - ale to nie wystarczy! Ucieczka przed
doświadczeniami nie jest triumfem wiary.
W dziesięciu oddzielnych kryzysach Izraelici przekonali się, że
Pan był wierny i uwalniał ich, choć jeszcze ciągle nie posiedli
ziemi. Nie znali Go, ani nie rozumieli Jego dróg.
Wielu z nas, tak jak dzieci Izraela, było uwalnianych ciągle na
nowo z jednego ucisku za drugim, znajdując się "poza"
niebezpieczeństwem ale nie "w" odpocznieniu. Nie nauczyliśmy
się Jezusa i jak w Nim odpoczywać, ponieważ nie zauważamy w
tym Bożych wiecznych zamysłów. Nasze doświadczenia nie są
przypadkowe; Bóg na nie pozwolił, ponieważ stara się coś w nas
wytworzyć. On ma plan i cel i dokądś zmierza.
Kiedy wpadamy w doświadczenia czy kłopoty, nasza reakcja jest
taka: "Oj, musiałem zasmucić Boga. Zrobiłem coś złego i teraz
płacę za ten grzech czy porażkę." A jednak o wiele bardziej
istotne od tego skąd przyszła ta próba jest to jak na nią
odpowiemy.
Olbrzymy w ziemi obiecanej, obwarowane miasta czy żelazne
wozy nie były rezultatem grzechu Izraela. Były to sposobności,
by ujrzeć moc i siłę Pana, triumfującego nad wrogiem. Wiele z
naszych prób nie jest rezultatem osobistego upadku - ale tak jak
olbrzymy, są opozycyjnymi siłami od diabła, które trzymają nas z
dala od miejsca odpocznienia w Chrystusie.
Powodem dla którego jestem tak bardzo przeciwny współczesnej
ewangelii sukcesu jest to, że wiele z tego zostało rozwiedzione z
Bożym wiecznym zamysłem, którym ma być przekształcenie w
świętości na podobieństwo Chrystusa. Nie możesz otrzymać
mleka i miodu, dobrych rzeczy, które zostały obiecane, dopóki
nie znajdziesz się "w ziemi." Wielu chce wszystkich
błogosławieństw bez wejścia do ziemi, bez duchowej walki i
zwycięstwa nad ciałem, które wymaga naszego wejścia w Jego
życie!
Wszystkie bogactwa znajdują się w Chrystusie Jezusie. W Nim
mieszka pełnia boskości, a kiedy prawdziwie wejdziesz w
Chrystusa, odkryjesz prawdziwe bogactwa. Rozmijamy się z
prawdą, jeżeli myślimy, że dziedzictwem Izraela był tylko
kawałek własności. To było coś o wiele więcej. Sam Pan miał
być ich dziedzictwem.
On wprowadził ich do miejsca, gdzie mieli możliwość żyć w
całkowitym oddaniu Panu, a On miał być jedynym źródłem
zaspokojenia ich potrzeb. To było miejsce, gdzie Bóg miał
objawiać Siebie jako wystarczającego we wszystkim. "Niektórzy
do niego wejdą" (Hebrajczyków 4,6). Bożym zamiarem dla nas
jest ciągle doprowadzić nas do Jezusa i do miejsca całkowitego
spolegania na Nim, nie pokładając ufności w ciele.
Towarzystwo Kaleba
W IV Księdze Mojżeszowej rozdział 13 i 14 znajdujemy język i
definicje niewiary i prawdziwej wiary. Dziesięciu szpiegów,
którzy poszli do ziemi powróciło z wieścią o tym, co widzieli.
"Przyszliśmy do ziemi, do której nas wyprawiłeś; ona
rzeczywiście opływa w mleko i miód... Tylko że mocny jest lud,
który mieszka w tej ziemi, a miasta są obwarowane, bardzo
wielkie" (4 Mojżeszowa 13,27-28).
Kaleb, głos wiary, powiedział do ludu: "Gdy wyruszymy na nią,
to ją zdobędziemy, gdyż ją przemożemy."
Lud wołał ze strachu i niewiary: "Nie możemy wyruszyć na ten
lud, gdyż jest on od nas silniejszy." I rozszerzyli wśród Izraelitów
złą wieść o ziemi, którą zbadali. Powiedzieli: "Ziemia, przez
którą przeszliśmy, aby ją zbadać, to ziemia, która pożera swoich
mieszkańców, a wszystek lud, który w niej widzieliśmy, to
mężowie rośli. Widzieliśmy też tam olbrzymów..." (4
Mojżeszowa 13,31-33).
To jest język niewiary. "Tym razem nie damy sobie rady! Ten
kryzys jest inny. Pożre nas! Nie ma szans, by ostać się przed tym
nieprzyjacielem. Doświadczyliśmy różnych zwycięstw, ale ta
sytuacja jest większa; to jest ponad nami!"
W rezultacie tego krzyk zwątpienia wzbudził się wśród całego
zgromadzenia: "Powróćmy. Nie uda nam się. Tam jest za dużo
silnych nieprzyjaciół; nie możemy tam wejść!" (4 Mojżeszowa
14,1-4).
I ponownie wiara mówi: "Ziemia, przez którą przeszliśmy, aby ją
zbadać, jest ziemią bardzo dobrą. Jeżeli Pan ma w nas
upodobanie, to wprowadzi nas do tej ziemi i da nam tę ziemię,
która opływa w mleko i miód" (4 Mojżeszowa 14,7-8). Pomimo
tego, że dzieci tego niewierzącego pokolenia później tam weszły,
nigdy w pełni nie posiedli ziemi. Gdyby weszli do prawdziwego
odpocznienia Pan nie mówiłby ciągle o odpoczynku, do którego
mieli wejść.
Ciągle pozostaje dla nas miejsce w Chrystusie, gdzie możemy
odpocząć od naszych prac i wysiłku: przestajemy ufać
człowiekowi; przestajemy manipulować, zmagać się i usiłować
pewnych rzeczy. Zanim Pan powróci, musi mieć ludzi, którzy
wejdą; ludzi, którzy będą używali wiary, by zburzyć wszystko, co
trzyma ich z dala od pełni Jezusa.
Tego właśnie dotyczy próba. Bóg chce wiedzieć co jest w twoim
sercu. Czy jest to strach przed olbrzymami i pragnienie powrotu
do Egiptu, czy porzucenie wszystkiego dla Pana i Jego troska o
ciebie? Szatan nie chce ludzi, którzy zaprzestają swoich
własnych uczynków i polegają całkowicie na Jezusie jako Panu.
Kaleb rozumiał Boże zamysły. On wiedział, że nieprzyjaciel nie
miał mocy powstrzymać Bożego ludu przed wejściem, gdyby
wchodzili z wiarą. "Tylko nie buntujcie się przeciwko Panu. Nie
lękajcie się ludu tej ziemi, będą oni naszym pokarmem; odeszła
od nich ich osłona, a Pan jest z nami. Nie bójcie się ich!" (4
Mojżeszowa 14,9).
Szatan używa olbrzyma kłopotów, który stoi przed tobą, nie po
to, by trzymać cię w dole, ale trzymać cię z dala! To nie jest
odosobniona próba; całe piekło szaleje przeciwko tobie, by
powstrzymać ciebie przed wejściem w pełnię Chrystusa do
miejsca odpoczynku, życia w ufności i chodzenia w pokoju pod
Jego panowaniem.
Całe niebo i piekło ujrzą ciebie jak stoisz nad brzegiem Jordanu.
W jaki sposób będziesz patrzył w przyszłość? Czy popatrzysz z
niewiarą i powiesz: "Jeżeli chodzenie z Jezusem oznacza jedną
wielką walkę z bólem, niepokój serca i wiele innych ogromnych
problemów... Wracam! Przynajmniej mogę się trochę zabawić,
popić i znaleźć trochę spokoju." Albo, czy wiara przetrwa i
powiesz: "Nie będę się buntował! Nie będę bał się tego, co może
uczynić człowiek! Moi nieprzyjaciele nie mają mocy, gdyż ich
moc jest im odebrana! Mój Bóg ich pochłonie, gdyż On jest ze
mną. Wchodzę!"
Chodzenie za Jezusem jest bardzo
poważną sprawą przed Bogiem
"A gdy cały zbór zamierzał ich ukamienować, chwała Pana
ukazała się w Namiocie Zgromadzenia wszystkim synom
izraelskim. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Jak długo znieważać
mnie będzie ten lud? Jak długo nie będą mi wierzyć mimo
wszystkich znaków, które wśród nich uczyniłem? Wytracę ich
zarazą i wygubię ich, a ciebie uczynię ludem większym i
silniejszym od nich" (4 Mojżeszowa 14,10-12).
Mojżesz odwołał się do Bożej cierpliwości i wielkiego
miłosierdzia, kiedy modlił się: "Odpuść przeto winę tego ludu
według wielkości twojej łaski... I rzekł Pan: Odpuściłem na twoje
słowo, ale..." (4 Mojżeszowa 14,19-21).
Cóż za tragedia! Otrzymać przebaczenie, a jednak zostać
opuszczonym i umrzeć na suchej, rozpaczliwej pustyni, będąc
pozbawionym wejścia do ziemi obietnicy.
Słyszeliście o doktrynie wiecznego bezpieczeństwa: "Raz
przebaczono, na zawsze przebaczono." To nie o to chodzi. Tu nie
chodzi o przebaczenie, ale wejście do dziedzictwa w Chrystusie.
Te dzieci Boże otrzymały pełnię przebaczenia ale - z powodu
swojej niewiary, swojej niechęci do kontynuowania, wejścia -
spędzili resztę swojego życia w przebaczeniu, ale pozbawieni
bliskości. Mieli tylko martwą religię, formę pobożności bez
mocy. Byli ludem, któremu przebaczono, ale nie mieli gdzie iść.
Nigdy nie ujrzą chwały Kapitana armii Pana, który powala mury.
Nigdy nie będą cieszyli się chłodnymi strumieniami i zielonymi
pastwiskami, czy zwycięstwami "w ziemi." Mleko i miód pełni
nigdy nie będzie ich.
Dzisiaj dosłownie miliony chrześcijan znajdują się w tym
miejscu. Bóg przyprowadził ich do miejsca decyzji, powołując
ich do głębszego chodzenia, chodzenia w całkowitej wierze,
pozostawiając za sobą śmierć na pustyni. Jest to wezwanie do
posłuszeństwa, poświęcenia i ufności poprzez poddanie się Panu
jako kapitanowi.
Słyszeli gdzieś, jak "Kaleb" nawoływał ich do kontynuowania
ufności Bogu w kwestii zwycięstwa nad sobą i ciałem. Bóg
działa w ich życiu, ale zadowolili się przebaczeniem bez wzrostu.
Żyją płytkim życiem niedoli, odcięci od prawdziwego działania
Ducha Świętego. Są pozostawieni życiu w duchowej nudzie,
suchości i śmierci!
"Ale - jak żyję i jak pełna jest cała ziemia chwały Pana - żaden z
tych mężów, którzy widzieli moją chwałę i moje znaki, jakich
dokonywałem w Egipcie i na pustyni... nie zobaczy ziemi, którą
przysiągłem ich ojcom. Żaden z tych, którzy mnie znieważyli, jej
nie zobaczą. Jednakże sługę mojego Kaleba, za to, że inny duch
jest w nim i on był mi wierny całkowicie, wprowadzę do ziemi,
do której poszedł..." (4 Mojżeszowa 14,21-24). Bóg zawsze
"idzie do przodu" z ludźmi takimi jak Kaleb. Wiara tych, którzy
idą do przodu przetrzymuje ogień. Trzymają się, chociaż sytuacja
wygląda beznadziejnie.
"Wiara po poranku"
jest nie do zaakceptowania
Usłyszawszy ostrzeżenia o ich trupach ścielących pustynię,
Izraelici "przespali się z tym". "I wstali wcześnie rano, i chcieli
wyruszyć na szczyt góry, mówiąc: Teraz gotowiśmy pójść na to
miejsce, o którym mówił Pan; myśmy bowiem zgrzeszyli" (4
Mojżeszowa 14,39-40).
Ale ich próba już się skończyła; ogień zgasł. Zawiedli w obliczu
próby. Teraz było za późno.
Pan będzie miał lud, który ufa Mu w ogniu i uwielbia Go nawet
wtedy, gdy jest doświadczany. Wiarą nie jest to, gdy jesteśmy Mu
posłuszni w momencie skończonego doświadczenia - to jest
zarozumiałość. Nie ma czegoś takiego jak wiara "po fakcie".
W Ew. Łukasza 18,8 Jezus zapytał: "Tylko czy Syn Człowieczy
znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" Zapewne znajdzie wiarę
w prawa, wiarę w błogosławieństwa, wiarę w dobrobyt - ale
Jezus naprawdę pyta: "Czy znajdę wiarę, która wprowadza lud
ostatnich dni w pełnię poddania się Mnie? Jak wielu pójdzie ze
Mną w pielgrzymce, która jest poddana woli Ojca? Czy znajdą
się ludzie tacy jak Paweł, który poczytywał sobie wszystko za
śmieci, byleby pozyskać Chrystusa? Czy będą mieli wiarę, by
dążyć do życia w ufności tylko Mnie?
Kończąc, w Liście do Hebrajczyków 11,1 czytamy: "A wiara jest
pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o
tym, czego nie widzimy." To przeświadczenie, ten dowód jest
Słowem Bożym! Jezus jest Słowem. Pisane słowo przechowuje i
zapisuje wszelkie dowody, jakich kiedykolwiek będziemy
potrzebować. Odpoczywaj w przeświadczeniu! Spolegaj na
dowodzie! Nikt nie wejdzie do ziemi nie znając Słowa.
"Gdy tedy obietnica wejścia do odpocznienia jego jest jeszcze
ważna, miejmy się na baczności, aby się nie okazało, że ktoś z
was pozostał w tyle... Albowiem do odpocznienia wchodzimy
my, którzy uwierzyliśmy" (Hebrajczyków 4,1-3).

Brak komentarzy: