ZBADANIE TEORII
EWOLUCJI
NIEKTÓRZY ewolucjoniści są
ateistami, nauczając, że świat, jego rośliny i zwierzęta,
powstał sam, bez udziału inteligentnego Stwórcy, przekształcając
się z jednej formy w drugą. Teoria zwolenników Darwina głosi, iż
Bóg stworzył materię, jej siły (prawa fizyczne) i pierwszą lub
raczej kilka pierwszych form życia roślinnego i zwierzęcego, które
do tego czasu rozwijały się w coraz to wyższe formy, kończąc na
człowieku.
Teoria ewolucji oparta jest nie
na faktach, lecz na najdziwniejszych domysłach,
które okazują się być
niepewnymi z powodu ich wielkiej różnorodności. Niektórzy
ewolucjoniści
przypuszczają, że ludzkości istnieje dwa miliony lat; inni, że
sto tysięcy lat; między
tymi dwiema cyframi istnieje niezliczona liczba wariantów. Prawie
żadna z tych dwu liczb nie zgadza się z tymi domysłami. Niektórzy
z nich ustalają wiek
Ziemi na pięćdziesiąt milionów lat, a inni na cztery miliardy
lat. Pomiędzy tymi
krańcowościami przeważająca część ewolucjonistów określa
wiek Ziemi w inny sposób, i tutaj też nie zgadzają się wzajemnie.
Niektórzy przypisują
życiu roślin trzy miliardy lat, a inni około czterech milionów
lat. I tu istnieje
wiele pośrednich liczb pomiędzy tymi wymienionymi. Niektórzy
uważają, że
wymyślony przez nich pitekantrop
(człowiek-małpa) żył siedemset pięćdziesiąt
tysięcy lat temu, inni mówią, że ten produkt ich wyobraźni żył
trzysta siedemdziesiąt pięć tysięcy lat temu. Prawie we
wszystkim, co jest związane z
określeniem czasu, panuje między nimi powszechna i wyraźna
niezgodność.
Odrzucając domysły i
spekulacje ewolucjonistów, nie wpadajmy w drugą krańcowość
i nie upierajmy się przy twierdzeniu, że stworzenie Ziemi oraz
przygotowanie i
urządzenie jej na mieszkanie dla człowieka zostało dokonane w
bardzo krótkim czasie.
Powinniśmy pamiętać, że Biblia nic nam nie mówi o tym, jak długo
Bóg stwarzał Ziemię
(1 Mojż. 1:1) ani ile czasu upłynęło od chwili jej stworzenia
do zaistnienia warunków opisanych w wersecie 2, kiedy to "ziemia
była",
tj. istniała,
chociaż bez kształtu i pusta, ani jak długo Duch, moc Boża,
unosiła się nad
wodami, czyli ożywiała ich powierzchnię - co jest opisane w 1
Mojż. 1:2 - zanim
rozpoczęły się pierwsze "dni" Boskiego urządzania
Ziemi, aby przygotować
ją na mieszkanie dla człowieka (1 Mojż. 1:3-5).
"DNI" Z PIERWSZEGO
ROZDZIAŁU KSIĘGI RODZAJU
Nie powinniśmy sądzić, że
owe "dni" były tylko dwudziestoczterogodzinnymi wycinkami
czasu, gdyż określenie "dzień" zarówno w Biblii, jak i
w życiu codziennym
często oznacza okres
znacznie dłuższy. W Biblii na przykład znajdujemy użycie
tego słowa w znaczeniu
okresu czterdziestoletniego (Ps. 95:7-10), tysiącletniego
(2 Piotra 3:8) itd., a w życiu codziennym mówimy przecież o dniach
Lutra, Waszyngtona itd. Wiemy, że "dni" z pierwszego
rozdziału Księgi Rodzaju nie były dobami słonecznymi o dwudziestu
czterech godzinach, gdyż ani słońce, ani księżyc nie były
widoczne aż do czasu czwartego dnia (1 Mojż. 1:14-18), były
one raczej długimi okresami. Biblia wskazuje, że siódmy z tych dni
jest okresem o długości
siedmiu tysięcy lat (zobacz Nadszedł
czas, rozdział 2 i
Nowe stworzenie,
str. 15). Logicznym wydaje się zatem fakt, że pozostałe dni także
były tej samej długości
tworząc razem okres czterdziestu dziewięciu tysięcy lat
(7 x 7000). Z takiego punktu widzenia nie ma żadnej sprzeczności
pomiędzy prawdziwym
oświadczeniem Biblii (w odróżnieniu od poglądów wyznaniowych
odziedziczonych z wieków średnich) dotyczących stworzenia a
sprawdzonych rezultatami odkryć naukowych, chociaż istnieje
olbrzymia różnica między oświadczeniami biblijnymi a nierealnymi
przypuszczeniami i spekulacjami ewolucjonistów i innych.
Przez wiele lat naukowcy
powszechnie uważali, że hipoteza mgławicowa Laplace'a
w pełni wyjaśnia
początek i ewolucję naszego oraz innych układów słonecznych.
Później została ona zakwestionowana i na ogół odrzucona przez
naukowców [zobacz Creation
(Stworzenie),
str. 275-282], między innymi przez dra Harlo Shapleya z
Obserwatorium Uniwersytetu Harvardzkiego i prof. E.J. Opika
z Obserwatorium Uniwersytetu Tatru w Estonii. Ten ostatni w piśmie Science News Letter oświadcza: "Gwiazdy różnych systemów spektralnych nie mogły powstać jedna z drugiej, lecz musiały być stworzone równocześnie, a ich wiek jest zbyt krótki na jakąkolwiek ewolucję".
z Obserwatorium Uniwersytetu Tatru w Estonii. Ten ostatni w piśmie Science News Letter oświadcza: "Gwiazdy różnych systemów spektralnych nie mogły powstać jedna z drugiej, lecz musiały być stworzone równocześnie, a ich wiek jest zbyt krótki na jakąkolwiek ewolucję".
W swojej książce Cosmogony
(Kosmologia),
str. 55, sławny astronom dr J.H. Jean mówi: "Wszystko
nieodparcie wskazuje na pewne określone wydarzenie, łańcuch
wydarzeń lub stworzenie w pewnym czasie wcale nie tak nieskończenie
odległym. Wszechświat nie mógł powstać przez przypadek z jego
obecnych składników, nie zawsze też musiał on być taki, jaki
jest teraz".
POCZĄTEK ŻYCIA
Przeprowadzono tysiące prób
stworzenia pewnych form życia w laboratoryjnych
probówkach, ale
wszystkie zawiodły. Żadna teoria ewolucjonistów nie ma oparcia
w faktach. Ich wnioski są oparte na przypuszczeniach. Światowej
sławy dr Pasteur,
twórca współczesnej bakteriologii powiada, że nic nie wiemy o
początku życia. Po
wysunięciu wielu teorii, H.G. Wells szczerze wyznał: "Nic nie
wiemy o tym, jak na Ziemi zaczęło się życie".
Poproszono kiedyś czołowego
ewolucjonistę o wyjaśnienie co powstało najpierw:
kura czy jajko.
Pośpiesznie odpowiedział, że oczywiście jajko. Następnie
zapytano go: "Wobec
faktu, że jajko to nie mogło być zniesione przez kurę, powstaje
pytanie: skąd się ono wzięło?" Ewolucjonista przyznał, że
nie wie. Poradzono mu
wówczas, aby sobie przeczytał opis o stworzeniu podany w 1
Mojżeszowej,
a wówczas dowie się, co powstało najpierw i dlaczego.
a wówczas dowie się, co powstało najpierw i dlaczego.
Ewolucjoniści uważają, że
ich rozwiązanie tajemnicy początku życia roślinnego
i zwierzęcego nie pozostawia żadnych wątpliwości, przyznają jednak, że istnieją tzw. "brakujące ogniwa", a nie wszyscy zgadzają się co do czasu niezbędnego dla procesu ewolucji. Niektórzy z nich dopuszczają możliwość istnienia najwyższej, inteligentnej Istoty, ale uważają jednocześnie, że stworzyła Ona wszystkie rzeczy, łącznie z człowiekiem, przez stopniowy proces ewolucyjny, rozpoczynając od pojedynczej komórki. Wielu wyznaniowych chrześcijan, łącznie z duchowieństwem, przyjmuje ten pogląd i odrzuca opisy Biblii dotyczące stworzenia utrzymując, iż 1 Mojżeszowa jest mitem. Inni ewolucjoniści są ateistami, a ich teorie wykluczają wszelkie elementy nadprzyrodzone w jakimkolwiek zjawisku przyrody. Pomimo wszysktich dowodów inteligencji i planu w budowie wszechświata, ziemi, jej życia roślinnego i zwierzęcego (Ps. 19:1-7) upierają się oni przy twierdzeniu, że tylko przypadkowy proces ewolucyjny doprowadził do powstania życia roślin i zwierząt. My, realnie myślący ludzie, powinniśmy jako odpowiedzi na tak zasadnicze i istotne pytanie, jakim jest początek życia, domagać się faktów, a nie domysłów i teorii. Ewolucjoniści ze swymi niepotwierdzonymi teoriami mówią w imieniu nauki, ale trudno uznać ich za naukowców. Słowo "wiedza" pochodzi od słowa "wiedzieć", a oczywistym jest, że oni nie wiedzą - ich domysły i teorie nie wytrzymują próby w zestawieniu ze zdrową logiką, prawidłowym rozumowaniem i uznanymi faktami.
i zwierzęcego nie pozostawia żadnych wątpliwości, przyznają jednak, że istnieją tzw. "brakujące ogniwa", a nie wszyscy zgadzają się co do czasu niezbędnego dla procesu ewolucji. Niektórzy z nich dopuszczają możliwość istnienia najwyższej, inteligentnej Istoty, ale uważają jednocześnie, że stworzyła Ona wszystkie rzeczy, łącznie z człowiekiem, przez stopniowy proces ewolucyjny, rozpoczynając od pojedynczej komórki. Wielu wyznaniowych chrześcijan, łącznie z duchowieństwem, przyjmuje ten pogląd i odrzuca opisy Biblii dotyczące stworzenia utrzymując, iż 1 Mojżeszowa jest mitem. Inni ewolucjoniści są ateistami, a ich teorie wykluczają wszelkie elementy nadprzyrodzone w jakimkolwiek zjawisku przyrody. Pomimo wszysktich dowodów inteligencji i planu w budowie wszechświata, ziemi, jej życia roślinnego i zwierzęcego (Ps. 19:1-7) upierają się oni przy twierdzeniu, że tylko przypadkowy proces ewolucyjny doprowadził do powstania życia roślin i zwierząt. My, realnie myślący ludzie, powinniśmy jako odpowiedzi na tak zasadnicze i istotne pytanie, jakim jest początek życia, domagać się faktów, a nie domysłów i teorii. Ewolucjoniści ze swymi niepotwierdzonymi teoriami mówią w imieniu nauki, ale trudno uznać ich za naukowców. Słowo "wiedza" pochodzi od słowa "wiedzieć", a oczywistym jest, że oni nie wiedzą - ich domysły i teorie nie wytrzymują próby w zestawieniu ze zdrową logiką, prawidłowym rozumowaniem i uznanymi faktami.
W artykule zatytułowanym
"Kości niezgody: czasopismo Newsweek
(z 13 lutego 1967,
str. 102) podaje: "Nie może już chyba istnieć słabszy dowód
na ewolucję człowieka
od kolekcji kilkuset przedpotopowych czaszek, zębów, kości
szczękowych i innych
elementów szkieletu. Antropolodzy okazali się jednak pomysłowi
czytając to doniesienie - być
może nawet zbyt pomysłowi, gdyż powstało tyle wersji
najwcześniejszej historii człowieka, ilu było antropologów
[kursywa nasza]". Artykuł informuje dalej, że jednym z punktów
wspólnych, na który początkowo zgadzali się wszyscy naukowcy, był
ten mówiący o wieku najwcześniejszej
istoty człekopodobnej chodzącej w pozycji pionowej i o ludzkich
zębach. Wiek ten określano na jeden milion siedemset tysięcy lat.
Artykuł donosi, że
paleontolog z Harvardu, Bryan Patterson, ogłosił później, że na
suchym brzegu
starożytnego jeziora w Kenii, w pobliżu Kanapoi, odkrył górną
część łokcia. Przy
pomocy czegoś, co naukowcy nazywają argono - potasem, jego wiek
określono na dwa i pół miliona lat - prawie o milion lat więcej
niż poprzednia najwcześniejsza
skamielina praczłowieka. Gdy wielki antropolog zajmujący się
przeszukiwaniem pokładów
ziemnych, Louis Leakey, ponownie ich zaniepokoił,
ogłaszając, że znalazł kości szczękowe, obojczyki i inne
pozostałości - których wiek oszacowano na 20 milionów lat -
antropologowie przestawili swoje skale obliczania
czasu. Newsweek
wnioskuje: "Odkrycia Pattersona i Leakeya czynią
zagadkę ludzkiego pochodzenia starszą, ale nie wnoszą nic, aby ją
wyjaśnić". I tak gra w domysły toczy się dalej.
Ostatnio (1969 r.) gazety
publikowały artykuł "Kości małpy człekokształtnej zostały
odnalezione przez ekipę z Uniwersytetu w Chicago". Ekspedycja
złożona z antropologów
i geologów, kierowana przez dra F. Clark Howella, dyrektora
chicagowskiego wydziału antropologii, znalazła w południowej
części Etiopii "prawie czterdzieści zębów przypominających
ludzkie i dwie dolne szczęki na terenie
starych bagien i deltowych nawarstwień. Wspomniano o cofnięciu
historii przodków
człowieka o dwa miliony lat więcej niż wszystkie poprzednie
obliczenia. Artykuł
mówi, że "antropologowie zastanawiali się nad fragmentami
ewolucyjnej zagadki w
celu wyjaśnienia, kiedy pojawiła się małpa człekokształtna, by
stać się przodkiem
współczesnego człowieka. Znaleziono skamieliny małp, które
żyły dwanaście do czternastu milionów lat temu, ale "brakujące
ogniwa" łączące rozwój
człowieka z wczesnymi małpami nie zostały odkryte. Wierzy się, że
odkrycie dokonane
na Uniwersytecie w Chicago pomoże w rozwiązaniu problemu
brakujących ogniw."
Po nadaniu w światowych środkach masowego przekazu wiadomości o
przełomie, który zbliżył człowieka i małpę, artykuł został
dokończony w następnym
numerze (drobnym drukiem, którego większość ludzi w ogóle nie
czyta) osłabiając dowodzenie przyznaniem się, że "Nie
mamy wystarczająco dużo materiału kopalnego, aby to ustalić
dokładnie, ale to,
co mamy, wskazuje, że ten
gatunek jest prawdopodobnie
spokrewniony z prymitywnymi, małymi formami
australopiteka
(małpoluda) z Afryki Południowej [kursywa nasza]". A więc
przyznają, że nie mają
dosyć materiału do dokładnych ustaleń. Znowu domysły!
Przypomina się nam historia
chłopca, który wrócił do domu z zabawnym twierdzeniem: "Teraz
wiem skąd biorą się konie. Pan Schultz, kowal z naszej ulicy
je robi". "Ależ nie - odpowiedział tatuś - konie,
podobnie jak krowy i ludzie,
rodzą się, a nie są
robione." "Nie - upierał się chłopak - kowal je robi.
Widziałem jak
robił jednego z nich." Ojciec, zakłopotany uporem chłopca,
zapytał: "Powiedz,
co widziałeś? Czy widziałeś jak kowal robił całego konia?"
na co otrzymał zdumiewającą
odpowiedź: "Nie, nie widziałem jak robił całego konia. Ale
widziałem za
to jak go kończył. Właśnie przybijał mu podkowy gdy
przechodziłem obok".
Z fragmentu, który zobaczył, wyobraził sobie całość. Podobnie ewolucjoniści wyobrażają sobie wiele rzeczy na podstawie kilku zębów i kawałków kości.
Z fragmentu, który zobaczył, wyobraził sobie całość. Podobnie ewolucjoniści wyobrażają sobie wiele rzeczy na podstawie kilku zębów i kawałków kości.
DOWODY RZEKOMO
POTWIERDZAJĄCE EWOLUCJĘ
Ewolucja przedstawia pewne
rzeczy jako rzekome dowody jej prawdziwości. Dowody te świadczą o
ubogim stanie tych "argumentów". Jednym z nich jest
migawkowa fotografia
wykonana przez Romanesa pokazująca "trzytygodniowego
malca utrzymującego swój ciężar przez ponad dwie minuty".
Uważa on, iż jest to
dowodem na pochodzenie człowieka od przodka, który był małpoludem.
Znamy przypadek zaledwie
tygodniowego niemowlęcia, które, podniesione przez
matkę, stało prawie wyprostowane bez podpierania się, wywołując
jej dumny okrzyk: "Co
za cudowne dziecko!" Takie przypadki nie mogą być logicznie
łączone z
ewolucją, a jeżeli już mają jakiś z nią związek, to bardziej
zgadzają się z poglądem,
że ich pierwszym przodkiem był człowiek, który zaraz po
stworzeniu mógł
stać prosto. Poprzednie zdjęcie niemowlęcia i ten ostatni
przypadek wykazują, że
niemowlęta trzymają swe stopy w takiej pozycji, jak to czynią
małpy wchodząc na
drzewo. Są to najmocniejsze argumenty ewolucjonistów, ale jak
bardzo są one ubogie!
Filadelfijski Biuletyn
cytuje następujący wyjątek z wykładu profesora darwinisty:
"Dowodem na to, że wczesny człowiek wspinał się po drzewach
stopami przylegającymi
do pnia jest sposób
[kursywa nasza] w jaki my obecnie ścieramy
obcasy naszych butów -- bardziej na zewnątrz. Dziecko może
poruszać swym dużym palcem u nogi bez poruszania innymi palcami --
jest to znak, że kiedyś używało swego dużego palca do wspinania
się po drzewach, ale małpy używają
także innych palców do wspinaczki, co dowodzi, że mamy tu do
czynienia z
dowodem "poruszania" -- kiwania palcem. Często śnimy o
spadaniu. Ci, którzy
spadli z drzew, gdzieś około pięćdziesięciu tysięcy lat temu i
zabili się, nie mieli
oczywiście potomków. A więc ci, którzy spadli i nie doznali
obrażeń oczywiście
żyli [skąd on wie, że mieli potomstwo] i tak my nigdy nie
doznajemy obrażeń w naszych snach o spadaniu".
Jakie znakomite przykłady
indukcyjnego rozumowania! Co za fantazyjne pomysły!
Niektórzy profesorowie, uważający się za mądrych, w
rzeczywistości stali się głupcami!
Wyobraźmy sobie, że prawa fizyki, chemii, astronomii itd. oparte są
na takich dowodach jak
te przedstawione przez profesora darwinistę w powyższym
cytacie! A niektórzy uważają go za naukowca!
Nawet przypadkowa wizyta, na
przykład w Nowojorskim Muzeum Historii Natury, przekona bezstronnego
obserwatora, że w dawnych wiekach o wiele większe i potężniejsze
zwierzęta, niż obecnie istniejące, przemierzały ziemię. Muzealna
wystawa szkieletów olbrzymów, mastodontów i dinozaurów, które
żyły w wiekach przeszłych na ziemi, jest niemym, lecz wymownym
dowodem, że zamiast postępującej ewolucji, mamy do czynienia z
ciągłą regresją
i słabnięciem widocznym we wszystkim, co żyje, także i w człowieku.
i słabnięciem widocznym we wszystkim, co żyje, także i w człowieku.
William Dawson, naukowiec o
światowej sławie, zauważył: "Nic nie jest bardziej
oczywiste w historii prehistorycznych zwierząt i roślin minionych
wieków geologicznych
niż zasada stałej degeneracji. (...) Możemy powiedzieć, że
wszystkie rzeczy
pozostawione same sobie, degenerują się, i tylko nowy dech Ducha
Wszechmogącego może znowu postawić je na drodze postępu".
Dr Harry Rimmer, w swojej
książce "Teoria ewolucji, a fakty naukowe", twierdzi:
"Prawo życia (...) jest nie od małego do dużego, lecz wydaje
się, że jest ono wręcz odwrotne. Obecnie istniejące potomstwo
stworzeń, które niegdyś żyły, w
porównaniu ze swymi przodkami, nie jest takie samo, lecz stale
degeneruje się. Daje
się to zauważyć w całym królestwie paleontologii i jest taką
przeszkodą dla teorii ewolucji, że rzecznicy tej filozofii unikają
jakiejkolwiek wzmianki o
tym powszechnym zjawisku. Fakt degeneracji można łatwo ustalić na
podstawie niezbitych
dowodów.
Największym stworzeniem w
rodzaju Elephas,
jakiemu ziemia służyła za schronienie,
nie jest znany ze współczesnych cyrków >>Jumbo<<, lecz
potężny Elephas
imperator z
przeszłych wieków geologicznych. Tak potężny potwór sprawia, że
współczesny słoń
staje się przy nim prawdziwym pigmejem. Jest on największym
stworzeniem tego rodzaju dotychczas znanym".
Dr Rimmer zwraca także uwagę
na leniwca obecnych czasów, małe stworzonko
ważące mniej niż
trzydzieści funtów i porównuje go z leniwcem ery plejstoceńskiej,
który dosłownie ważył
tony. Porównuje on także dzisiejszą ważkę, mającą skrzydła
o rozpiętości czterech cali, z przedpotopową ważką, której
rozpiętość skrzydeł wynosiła osiemnaście cali; drobnego żbika
z wybrzeży Pacyfiku z tygrysem szablozębnym, stosunkowo małego
krokodyla dnia dzisiejszego z potworem Tyranosaurusem z przeszłości
itd. Małe nie stało się dużym ani proste nie przekształciło się
w skomplikowane.
BEZOWOCNE POSZUKIWANIE
"BRAKUJĄCYCH OGNIW"
Ewolucjoniści poruszyli niebo
i ziemię w poszukiwaniu tzw. "brakujących ogniw",
szczególnie między
człowiekiem a małpą, ale nie znaleźli nic pewnego. Niektórzy
z nich przedstawili cztery rzekomo "brakujące ogniwa" między człowiekiem i małpą: pitekantropa, człowieka z Heidelbergu, człowieka z Piltdown i neandertalczyka. Nie wytrzymują one jednak dokładniejszych badań i większość naukowców je wyśmiewa, szczególnie teraz, gdy próby chemiczne i inne wykazały, że człowiek z Piltdown jest oszustwem.
z nich przedstawili cztery rzekomo "brakujące ogniwa" między człowiekiem i małpą: pitekantropa, człowieka z Heidelbergu, człowieka z Piltdown i neandertalczyka. Nie wytrzymują one jednak dokładniejszych badań i większość naukowców je wyśmiewa, szczególnie teraz, gdy próby chemiczne i inne wykazały, że człowiek z Piltdown jest oszustwem.
A oto jak powstały te rzekomo
"brakujące ogniwa": Dr Dubois, zapalony ewolucjonista, w
roku 1892 znalazł w pewnym piaszczystym miejscu w Jawie małą,
górną część czaszki i ząb, który leżał w odległości trzech
stóp od niej
a pięćdziesiąt stóp dalej, w jeszcze większym piachu, znalazł on kolejny ząb i kość udową. Twierdził, że należały one do tego samego zwierzęcia - "brakujące ogniwo"! Wkrótce po ich odkryciu dwudziestu czterech czołowych naukowców europejskich zbadało te cztery fragmenty. Dziesięciu z nich uznało, że wszystkie cztery należały do małpy; siedmiu, że do człowieka, a siedmiu ewolucjonistów stwierdziło, że są one "brakującym ogniwem". Prof. Vircow powiedział: "Nie ma wcale żadnych dowodów na to, że części te są kośćmi tego samego stworzenia". A co zrobili ewolucjoniści z tymi dwoma zębami, kością udową oraz bardzo małą, górną częścią czaszki? Polecili "rekonstruktorowi" posłużyć się wyobraźnią
i odtworzyć postać tego, co uważali za brakujące ogniwo, nazwali to pitekantropem - praczłowiekiem!
a pięćdziesiąt stóp dalej, w jeszcze większym piachu, znalazł on kolejny ząb i kość udową. Twierdził, że należały one do tego samego zwierzęcia - "brakujące ogniwo"! Wkrótce po ich odkryciu dwudziestu czterech czołowych naukowców europejskich zbadało te cztery fragmenty. Dziesięciu z nich uznało, że wszystkie cztery należały do małpy; siedmiu, że do człowieka, a siedmiu ewolucjonistów stwierdziło, że są one "brakującym ogniwem". Prof. Vircow powiedział: "Nie ma wcale żadnych dowodów na to, że części te są kośćmi tego samego stworzenia". A co zrobili ewolucjoniści z tymi dwoma zębami, kością udową oraz bardzo małą, górną częścią czaszki? Polecili "rekonstruktorowi" posłużyć się wyobraźnią
i odtworzyć postać tego, co uważali za brakujące ogniwo, nazwali to pitekantropem - praczłowiekiem!
Tylko kilka kości zostało
znalezionych w Piltdown w Anglii (część kości szczękowej
i kawałki czaszki), jak
również w pobliżu Heidelbergu i Neandarthalu w Niemczech.
Kości tych trzech odkryć nie wypełniłyby kosza o pojemności
jednego korca, nie
mówiąc już o całym szkielecie człowieka. Ten sam "rekonstruktor"
stworzył z wyobraźni
trzech małpoludów, wzorując się na tych kilku kościach. Są one
dokładnym obrazem
ewolucji - fantazją!
W rzeczywistości stanowią pomniki hańby
dla ewolucji i pośmiewisko biologów, a jednak "zgodnie z
planem" zostały one użyte,
a niektóre z nich są wciąż jeszcze używane, do wpajania
nierozwiniętym dzieciom
i dorosłym słabo myślącym pojęcia o pochodzeniu człowieka i
zwierząt.
OSZUSTWO Z PILTDOWN
W roku 1911 Charles Dawson,
antropolog amator, odkrył część czaszki w żwirowni
w Sussex w Anglii. Nieco później, w tym samym miejscu znalazł on
kawałek kości szczękowej i ząb. Na tej podstawie ewolucjoniści
odtworzyli
rzekomo brakujące ogniwo pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem.
Nazwali je panem Eoantropem z Piltdown (człowiekiem jutrzenką) i
dużo pisali o jego fizjonomii, postawie,
sposobie chodzenia i inteligencji. Na naukowców, którzy wyrażali
się sceptycznie, nie
zwracano uwagi, wskutek czego domniemany dziwoląg został
zaprezentowany
publicznie i przedstawiony w podręcznikach jako ostatnie słowo
potwierdzające słuszność teorii Charlesa Darwina.
Legendarna czaszka z Piltdown
przez ponad czterdzieści lat była uważana przez czołowych
antropologów świata za prawdziwy zabytek najwcześniejszej historii
człowieka. Po okresie teoretyzowania na temat tego oraz innych
odkryć pan Dawson zmarł
w roku 1916, a w pobliżu żwirowiska na polach Sussex - gdzie
znalazł on fragment czaszki, kość szczękową oraz ząb, dzięki
którym zdobył sobie
sławę - został wzniesiony pomnik ku jego pamięci. Jego "naukowy
skarb" na cześć odkrywcy nazwany został Eontropem
Dawsona, z radością
i dumą wprowadzony i umieszczony w ewolucyjnym przybytku chwały.
i dumą wprowadzony i umieszczony w ewolucyjnym przybytku chwały.
Gdy "odkrycie" to
zostało zakwestionowane przez wielu wybitnych naukowców,
przeprowadzono dalsze badania, w których udział wzięli: dr K.P.
Oakley
z Muzemu Brytyjskiego, dr J.E. Wiener i dr W.E.. LeGros Clark, profesorowie z Uniwersytetu w Oksfordzie. Wiedzieli oni, że jeżeli kości leżą przez długi czas w ziemi, to gromadzą fluor. Analiza wykazała, że zwłoki z Piltdown nie posiadają wystarczająco dużo fluoru, by być bardzo starymi.
z Muzemu Brytyjskiego, dr J.E. Wiener i dr W.E.. LeGros Clark, profesorowie z Uniwersytetu w Oksfordzie. Wiedzieli oni, że jeżeli kości leżą przez długi czas w ziemi, to gromadzą fluor. Analiza wykazała, że zwłoki z Piltdown nie posiadają wystarczająco dużo fluoru, by być bardzo starymi.
Skandaliczna młodość czaszki
człowieka z Piltdown nie była jeszcze najgorszą
rzeczą, gdyż, według biuletynu Muzeum Brytyjskiego wydanego w 1954
r., szczęka, którą uważano za część fragmentu tejże czaszki,
okazała się szczęką współczesnej małpy. Jej zęby zostały
sztucznie zabarwione dwuchromianem potasu
i solą żelaza, aby wyglądały staro oraz ostrugane, by upodobnić
je mniej więcej do
ludzkich zębów. Stało się wówczas całkiem jasne, że ktoś
zrobił ewolucjonistom kawał. Kto nim był, nie wie nikt. Ponieważ
jednak małpy nie żyją w Sussex, części te musiały zostać tam
podrzucone.
WŁASNE ŚWIADECTWO
EWOLUCJONISTÓW
Właściwym chyba będzie tutaj
zacytowanie oświadczeń niektórych ewolucjonistów
ganiących twierdzenia o
rzekomym posiadaniu "brakujących ogniw". Prof. Wassman
mówi: "Jest wiele
skamieniałych części małp, których pozostałości zakopane są
w różnych warstwach,
począwszy od niskiego eocenu, a skończywszy w pobliżu
warstwy aluwialnej, lecz
nie znaleziono żadnego połączenia pomiędzy hipotetycznymi
formami naszych przodków
a człowiekiem w jego obecnym stanie. Cały
hipotetyczny
rodowód
człowieka nie jest poparty ani jednym kopalnym rodzajem czy
gatunkiem [kursywa
nasza]". Darwin mówi: "Jeżeli wejdziemy w szczegóły,
nie możemy
udowodnić, że jakikolwiek gatunek się zmienił
[kursywa nasza]". H.G. Wells, o
najkapryśniejszej wyobraźni ewolucjonista, w swej historii na
stronie 69 przyznaje:
"Nie możemy
powiedzieć, że pitekantrop jest bezpośrednim przodkiem człowieka".
Na stronie 116
zamieszcza on diagram ukazujący, że żadne z czterech rzekomych
"brakujących ogniw" nie mogło być przodkiem rodzaju
ludzkiego, ponieważ każde
z nich byłoby ostatnim w swoim gatunku, a więc nie miałoby
potomków.
Dr Osborn, następny słynny
ewolucjonista, uważa, że człowiek z Heidelbergu "nie
wykazuje żadnych oznak pośrednictwa pomiędzy człowiekiem a
antropoidalną małpą".
Mówiąc o zębach neandertalczyków, twierdzi: "Tylko ta
szczególna cecha
wykluczyłaby neandertalczyka ze źródeł pochodzenia rodzaju
ludzkiego". Prof. Cope, wielki anatom, mówi: "Kość udowa
[pitekantropa] jest kością człowieka; w żadnym wypadku nie jest
ona łączącym ogniwem". Dr Orchard oświadcza:
"Niewiele jest znalezionych szczątków mających związek z tą
sprawą [tych czterech
oszustw], a ich znaczenie jest przedmiotem gorącej dyskusji samych
naukowców -- debatują na temat ich wieku oraz tego czy są ludzkie,
czy zwierzęce, czy też po prostu ludzkimi anormalnościami".
Prof. Bronco,
z Geologicznego i Paleontologicznego Instytutu Uniwersytetu w Berlinie, utrzymuje: "Człowiek pojawia się nagle w okresie formacji czwartorzędowej. Paleontologia nie mówi nam nic na ten temat -- nic nie wie ona o pochodzeniu człowieka". Z tymi uwagami pozostawiamy cztery wspomniane fałszerstwa tym, których łatwowierność pozwala im się ogłupiać, podczas gdy oni sami
w swej zarozumiałości uważają się za mądrych. Pisząc o tym w Przeglądzie Nauki Światowej, Doulas Dewar, F.Z.S. oświadcza: "Cały ten obraz jest zagmatwanym i bardzo wątpliwym dowodem".
z Geologicznego i Paleontologicznego Instytutu Uniwersytetu w Berlinie, utrzymuje: "Człowiek pojawia się nagle w okresie formacji czwartorzędowej. Paleontologia nie mówi nam nic na ten temat -- nic nie wie ona o pochodzeniu człowieka". Z tymi uwagami pozostawiamy cztery wspomniane fałszerstwa tym, których łatwowierność pozwala im się ogłupiać, podczas gdy oni sami
w swej zarozumiałości uważają się za mądrych. Pisząc o tym w Przeglądzie Nauki Światowej, Doulas Dewar, F.Z.S. oświadcza: "Cały ten obraz jest zagmatwanym i bardzo wątpliwym dowodem".
ZDEMASKOWANIE CZŁOWIEKA Z
NEBRASKI
Ewolucjoniści byli bardzo
zakłopotani także zdemaskowaniem innych, szeroko
publikowanych "odkryć naukowych". Jednym z nich był
słynny człowiek z Nebraski. W znanym procesie skopijskim prof. H.H
Newman z Uniwersytetu w
Chicago był jednym z ekspertów powołanych do obrony teorii
ewolucji przeciw
Williamowi Jenningsowi Bryanowi. Ku zdziwieniu pana Bryana i innych
twierdził on, że milion lat temu żył w Nebrasce człowiek lub
plemię ludzi! Jaki był
tego dowód? Tylko jeden ząb - nie zęby - został znaleziony w
Nebrasce przez
Harolda Cooka. Powstała na ten temat ogromna ilość literatury.
Naukowcy, którzy
chcieli poprzeć hipotezę ewolucyjną, okrzyknęli to twierdzenie
jako dowód istnienia w Ameryce przodków rodzaju ludzkiego. Wybitni
naukowcy, tacy jak dr
William K. Gregory i dr H.F. Osborne, wysławiali ów ząb; ten
pierwszy nazwał go
nawet "zębem wartym milion dolarów". Później
odnaleziono resztę szkieletu,
do którego należał ząb, i wtedy okazało się, że był to ząb
wymarłego obecnie
pekari - gatunku świni!
POCHODZENIE GATUNKÓW
Co ewolucjoniści naprawdę
wiedzą o pochodzeniu gatunków? Także i tutaj uciekają
się do odczuć i domysłów. Kilku z nich utrzymuje, że gatunki są
wynikiem stopniowych
przemian, podczas gdy inni twierdzą, że są one wynikiem
stopniowych przemian,
podczas gdy inni twierdzą, że są one wynikiem nagłego skoku.
Większość
ewolucjonistów
przyznaje jednak, że pochodzenie gatunków jest nierozwiązaną
tajemnicą.
Dr T.H. Morgan z Uniwersytetu w
Columbii w swojej książce Ewolution
and Adaptation (str.
43) mówi: "W całej historii ludzkości nie znamy ani jednego
przykładu przemiany jednego gatunku w drugi (...) Teorii pochodzenia
brakuje w takim razie
najbardziej istotnych cech, których potrzebuje ona, jeśli
mamy nazwać ją naukową. To trzeba przyznać". Przyznanie się,
że ewolucja zasadniczo jest nienaukowa jest szczerym i doniosłym
ustępstwem ze strony czołowej postaci w tej dziedzinie nauki.
MALOWIDŁA W JASKINIACH NIE
SĄ DOWODEM
Oto kolejny ubogi dowód
proponowany przez ewolucjonistów: W pewnych głębokich
i ciemnych grotach, mianowicie w Altamirze w Hiszpanii, znajdują się
obrazy i freski różnych zwierząt, niektóre z nich już nie
istnieją. Uważają oni, że obrazy
te mają dwadzieścia pięć do pięćdziesięciu tysięcy lat.
Według ich własnego
oświadczenia jednakże, w czasach ich człeko-małp, ogień,
pochodnie, knoty itp. nie były znane. A więc obrazy te musiały być
wykonywane w ciemności. Ale któż mógłby w ciemności namalować
obraz, który przedstawiałby dobrą podobiznę
zwierząt? Na pewno nie człeko-małpy! Skąd człeko-małpy
wiedziałyby, jak
mieszać różne farby, aby otrzymać brąz, czerwień, czerń, żółć
oraz biel, które
pojawiają się na tych obrazach? Jak człeko-małpy mogłyby zrobić
drabiny i
rusztowania, potrzebne do malowania? W jaki sposób kolory te mogły
pozostać tak
wyraźne w tych wilgotnych jaskiniach przez dwadzieścia pięć do
pięćdziesięciu
tysięcy lat? Czyż te zarzuty nie wykluczają teorii, że to
człeko-małpy zrobiły te obrazy i nie wskazują raczej, że to
jakiś współczesny artysta, używając nowoczesnego sprzętu i
posługując się swą wyobraźnią - co jest dozwolone w
sztuce, lecz nie w nauce - namalował te obrazy? Jak bardzo
pozbawiona musi być
dowodów teoria, która ucieka się do tak niewiarygodnych rzeczy!
RZEKOME NARZĄDY SZCZĄTKOWE
NIE SĄ DOWODEM
Ewolucjoniści odwołują się
do rzekomych narządów szczątkowych - narządów
ciała ludzkiego, które
według nich są niepotrzebne - jako dowodów, że zostały
one odziedziczone po
przodkach nie będących ludźmi. Ich ulubionym narządem
jest wyrostek robaczkowy. Dowodzi to - twierdzą oni - że człowiek
pochodzi od zwierząt, które używały wyrostka do pewnych celów,
ale dla człowieka jest on bezużyteczny (z wyjątkiem ewolucjonisty,
któremu służy jako dowód [?] jego
pochodzenia od przodków, którzy go potrzebowali). Wraz z rozwojem
nauk medycznych i
chirurgii stwierdzono przydatność wyrostka. Stwierdziwszy, że ci,
którzy stracili wyrostek, cierpią na obstrukcję, wybitni lekarze i
chirurdzy, po wyczerpujących badaniach, doszli do wniosku, ze
wyrostek znajduje się na początku wielkiej okrężnicy, aby pomagał
w procesie wydalania.
PRÓBY Z KRWIĄ NIE SĄ
DOWODEM EWOLUCJI
Próby z krwią są następnym
dowodem, na który powołują się ewolucjoniści. Przedstawiają je
oni następująco: Krew psa wstrzyknięta koniowi, zabija go, ale
krew człowieka wstrzyknięta małpie wyrządza jej niewiele krzywdy.
Wobec tego -- wnioskują
oni -- pies i koń nie mają ze sobą wiele wspólnego, podczas gdy
człowiek i małpa są blisko związani. Na to odpowiadamy: Krew psa
jest trucizną dla większości zwierząt, podczas gdy krew i
surowica barana, kozy
i konia nie są trucizną dla człowieka i zwierząt. Dlatego surowice zwykle są robione właśnie z tych zwierząt, a szczególnie z konia. Jednak żadna surowica dla człowieka nie została zrobiona z małpy, ponieważ człowiekowi ona nie pomaga. Fakty te dowodziłyby, że człowiek związany jest bardziej z baranem, kozą czy koniem niż małpą, gdyby rozpatrywana tu kwestia była prawdziwa.
i konia nie są trucizną dla człowieka i zwierząt. Dlatego surowice zwykle są robione właśnie z tych zwierząt, a szczególnie z konia. Jednak żadna surowica dla człowieka nie została zrobiona z małpy, ponieważ człowiekowi ona nie pomaga. Fakty te dowodziłyby, że człowiek związany jest bardziej z baranem, kozą czy koniem niż małpą, gdyby rozpatrywana tu kwestia była prawdziwa.
Ponadto operacje wykazały, że
tarczyca barana, gdy nią zastąpi się ludzką, lepiej
służy człowiekowi niż
tarczyca małpy. To także uchybia badanemu tu dowodowi.
Kolejny fakt przeciwko
badanemu tu argumentowi to szczepionka, która brana
jest od krów, a nie od małp. Dynamizer Abramsa, jeden z
najdokładniejszych przyrządów
do prób krwi, wskazuje, że reakcje krwi barana, kozy i konia
bliższe są reakcjom
krwi ludzkiej niż reakcje krwi małp. To obala badany tu dowód.
Dochodzimy więc do wniosku, że próby krwi nie dowodzą pochodzenia
człowieka od małpy.
TEORIA REASUMPCJI
Ewolucja stworzyła teorię
zwaną teorią reasumpcji, w myśl której ewolucjoniści
twierdzą, że płód ludzki w czasie kilku pierwszych tygodni swego
istnienia przechodzi wszystkie stopnie niższych gatunków, tzn. cała
historia ewolucji jest jakoby powtarzana w kilku pierwszych
tygodniach życia embrionalnego. Pytamy, jak mogłyby te rzekome
zmiany tysięcy gatunków odbyć się w czasie kilku tygodni? To
byłoby fizycznie niemożliwe. Co więcej, zmiany, które przez
ewolucję uważane są za zależne od otoczenia, musiałyby mieć
takie same warunki, aby
mogły się dokonać, co jest rzeczą niemożliwą w środowisku
zarodka.
Jeżeli zachodzi jakiekolwiek
podobieństwo płodu ludzkiego ze zwierzęcym, to jest to wynikiem
faktu, iż mądry Stwórca użył w przypadku wszystkich ssaków tej
samej podstawowej struktury, która jako
taka musi występować
we wczesnych stadiach każdego życia embrionalnego. Różnice
właściwe dla danego gatunku muszą nastąpić później, tj. po
rozwinięciu się podstawowej budowy
ssaka. Oczywiste jest, że wynalazca robiłby zasadnicze części
podobnych wynalazków
takie same. Tak właśnie postąpił Bóg. Fakt ten jest tak daleki
od dowodzenia
prawdziwości ewolucji z punktu widzenia podobieństwa wczesnych
stadiów ludzkiego
zarodka z zarodkami innych ssaków, jak daleki jest wschód
od zachodu. Tę odmienność w podobieństwie znajdujemy wszędzie -
dwa liście, choć
podobne, nie są takie same; ani dwie ludzkie twarze, dwie góry, dwa
drzewa czy też
jakiekolwiek dwie podobne rzeczy. Analogicznie do ewolucji, teoria
reasumpcji była niegdyś szeroko akcentowana, a obecnie jest
poważnie kwestionowana
i odrzucana przez wielu najzdolniejszych naukowców. Powyższe
uwagi jasno wykazują,
że ewolucja nie może sama siebie udowodnić przy pomocy
rzekomej reasumpcji wszystkich gatunków zwierząt w zarodku.
TAK ZWANY "WIEK ROZUMU"
Ewolucjoniści wskazują
również na wspaniałe wynalazki i zwiększoną wiedzę naszych
czasów jako na dowód ewolucji człowieka, ciągle podnoszącej go
na wyższe poziomy
istnienia. Pobieżnemu czytelnikowi wydaje się to być mocnym
dowodem na korzyść
ewolucji. Po przeanalizowaniu, "dowód" ten upada
całkowicie. Przede
wszystkim nadzwyczaj mało ludzi jest prawdziwymi wynalazcami. Równie
mało ludzi jest prawdziwymi twórcami myśli,
chociaż wiedza jest szeroko
rozpowszechniona. Gdyby
ewolucja była prawdziwa, ogół ludzi obecnie żyjących
byłby takimi
wynalazcami i myślicielami. Ale tak nie jest; najwspanialsze dzieła
malarstwa, rzeźby, architektury, poezji, muzyki, krasomówstwa,
kierowania państwem,
filozofii, historii i religii nie należą do naszych czasów.
Zaprzeczamy więc,
jakoby posiadali większe zdolności
teraz niż w minionych wiekach.
A co powinniśmy odpowiedzieć
na ich twierdzenia o wzroście wiedzy i wynalazków
jako dowodach ewolucji? Odpowiadamy, że z powodu swojej gwałtowności
i szybkości, przeciwnych powolnym drogom ewolucyjnym, ten wzrost wiedzy musi być wynikiem nadzwyczajnego światła, które Bóg teraz, w "czasie zamierzonym" (Dan. 12:9) do roku 1799 udziela rodzajowi ludzkiemu w celu przygotowania dwóch spraw: (1) obalenia imperium szatana i (2) zaspokojenia potrzeb królestwa Bożego, które wkrótce ma być ustanowione. Ta szczególna wiedza naszych czasów był po części zaplanowana, aby zdemaskować zepsute podstawy imperium szatana i skłonić rodzaj ludzki do gwałtownej zmiany swej obecnej sytuacji na ziemi. Wiele specjalnych wynalazków powstało ostatnio częściowo także w celu dostarczenia ludziom narzędzi umożliwiających to obalenie. Wynalazki konstrukcyjne obecnych czasów są także zaplanowane przez Boga do przygotowania wśród ludzi warunków do postępu i zaspokojenia potrzeb w Tysiącleciu. To dlatego przeżywamy obecnie tak wielki wzrost wiedzy i wynalazków, charakterystyczny w tym względzie tylko dla naszych czasów. Wiedza przeszłych lat stała się oczywiście podstawą obecnej, gdyż wcześniejsze pokolenia pokazują swą wiedzę następującym po nich. W ten sposób nasza podstawowa wiedza oparta jest na dorobku minionych generacji. Stało się to szczególnie prawdziwe do chwili wynalezienia druku w 1440 roku.
i szybkości, przeciwnych powolnym drogom ewolucyjnym, ten wzrost wiedzy musi być wynikiem nadzwyczajnego światła, które Bóg teraz, w "czasie zamierzonym" (Dan. 12:9) do roku 1799 udziela rodzajowi ludzkiemu w celu przygotowania dwóch spraw: (1) obalenia imperium szatana i (2) zaspokojenia potrzeb królestwa Bożego, które wkrótce ma być ustanowione. Ta szczególna wiedza naszych czasów był po części zaplanowana, aby zdemaskować zepsute podstawy imperium szatana i skłonić rodzaj ludzki do gwałtownej zmiany swej obecnej sytuacji na ziemi. Wiele specjalnych wynalazków powstało ostatnio częściowo także w celu dostarczenia ludziom narzędzi umożliwiających to obalenie. Wynalazki konstrukcyjne obecnych czasów są także zaplanowane przez Boga do przygotowania wśród ludzi warunków do postępu i zaspokojenia potrzeb w Tysiącleciu. To dlatego przeżywamy obecnie tak wielki wzrost wiedzy i wynalazków, charakterystyczny w tym względzie tylko dla naszych czasów. Wiedza przeszłych lat stała się oczywiście podstawą obecnej, gdyż wcześniejsze pokolenia pokazują swą wiedzę następującym po nich. W ten sposób nasza podstawowa wiedza oparta jest na dorobku minionych generacji. Stało się to szczególnie prawdziwe do chwili wynalezienia druku w 1440 roku.
Ta bardzo zwiększona wiedza i
wynalazki naszych czasów nie pojawiły się w sposób,
w jaki według
ewolucjonistów działa ewolucja: powoli i stopniowo, lecz, w
porównaniu z
tempem postępu w historii człowieka od roku 1799, bardzo raptownie
i nagle. A
więc od tego roku, począwszy od pierwszego statku parowego, tempo
odkryć
i wynalazków gwałtownie skoczyło w górę, a wiedza wzrosła. Fakty te nie świadczą o tym, że zwiększyły się zdolności człowieka, ale że z rokiem 1799 szybko i gwałtownie wzrosły sposobności człowieka do ich używania. Fakty te przeciwstawiają się więc ewolucji, a dowodzą Boskiej opatrzności od roku 1799 (zgodnie z Biblią - Dan. 12:4) stwarzającej szczególne możliwości wzrostu wiedzy i mnożenia wynalazków jako przygotowanie do zniszczenia imperium szatana oraz dla potrzeb królestwa Bożego. Zatem nie zwiększone zdolności, lecz większe możliwości ich wykorzystywania charakteryzują nasze czasy, co oczywiście nie zgadza się z ewolucją, która głosi wzrost zdolności.
i wynalazków gwałtownie skoczyło w górę, a wiedza wzrosła. Fakty te nie świadczą o tym, że zwiększyły się zdolności człowieka, ale że z rokiem 1799 szybko i gwałtownie wzrosły sposobności człowieka do ich używania. Fakty te przeciwstawiają się więc ewolucji, a dowodzą Boskiej opatrzności od roku 1799 (zgodnie z Biblią - Dan. 12:4) stwarzającej szczególne możliwości wzrostu wiedzy i mnożenia wynalazków jako przygotowanie do zniszczenia imperium szatana oraz dla potrzeb królestwa Bożego. Zatem nie zwiększone zdolności, lecz większe możliwości ich wykorzystywania charakteryzują nasze czasy, co oczywiście nie zgadza się z ewolucją, która głosi wzrost zdolności.
MENDELIZM I BIOMETRIA
Nauki zwane mendelizmem i
biometrią traktują ewolucję z niechęcią. Mendel ogromną liczbą
eksperymentów na życiu roślin i zwierząt udowodnił kilka
naturalnych praw dziedziczności. Jedno z nich mówi, że pierwszy
potomek pozytywnej (dominującej) i negatywnej (recesywnej) rośliny
czy zwierzęcia podobny
jest do dominującego rodzica. W drugiej generacji przeważa
dominujący, ale pojawia
się też negatywny. W trzecim lub czwartym pokoleniu oboje pojawiają
się w potomkach w mniej więcej w równym stopniu. Np. jeśli dużą
odmianę grochu skrzyżujemy z małą, całe potomstwo będzie duże;
w drugiej generacji pojawią się obydwie w stosunku 3 do 1 na
korzyść odmiany dużej. W trzecim i czwartym pokoleniu są one
ilościowo mniej więcej równe, ale jeśli mała odmiana jest
samozapylona, wszystkie następne są odmianą małą. Eksperymenty
z kwiatami, szczurami, kotami, psami itd. potwierdziły to samo.
Jeśli prawo to zastosujemy do człowieka i małpy, dojdziemy do
wniosku, że
w pewnym pokoleniu ludzkim powinny pojawiać się małpy. Zobaczylibyśmy ludzi przemieniających się w małpy, w charaktery negatywne. Ale nic takiego się nie dzieje, co świadczy, że w człowieku nie ma śladu małpy.
w pewnym pokoleniu ludzkim powinny pojawiać się małpy. Zobaczylibyśmy ludzi przemieniających się w małpy, w charaktery negatywne. Ale nic takiego się nie dzieje, co świadczy, że w człowieku nie ma śladu małpy.
Biometria (miara życia) jest
nauką statystycznych studiów odmian i dziedziczności.
Dowodzi ona, że wspólny poprzednik narodu angielskiego nie mógł
żyć wcześniej niż trzydzieści pokoleń wstecz, i że większość
ludzi oddzielona jest od
swego poprzednika okresami nawet jeszcze krótszymi. Podobnie
postąpiono w przypadku
innych narodów, a prof. Conklin z Uniwersytetu w Princeton, ekspert
w dziedzinie biometrii, mówi: "W rzeczywistości większość
ludzi tej samej rasy
jest bliżej związana ze swymi poprzednikami [niż 30 pokoleń], i
nie musimy
oczywiście cofać się do Adama, ani nawet do Sema, Hama czy Jafeta,
by znaleźć naszego wspólnego przodka".
Nauka ta potwierdza więc, że
Noe był wspólnym przodkiem obecnej rasy ludzkiej.
Nie pochodzimy od stworzeń zwierzęcych, lecz od Noego i Adama.
Biometria naucza także,
iż wykluczanie krańcowości i osobliwości jest prawem natury i że
w całej naturze panuje
tendencja ku stanowi normalnemu, a nie ku anormalnemu,
co przeciwne jest
ewolucji, gdyż wiąże się ona z ciągłą tendencją ku anomaliom.
A zatem końcowo odmienne osobliwości rodziców są wyrównywane u
dzieci. Jak dowodzą
tego sławne nazwiska w sztuce, nauce, wynalazczości, historii itd.,
genialni rodzice bardzo rzadko mają genialne dzieci. Wszystko to
świadczy przeciwko ewolucji, a biometria potwierdza, że jest to do
udowodnienia.
KRZYŻÓWKI OBALENIEM
EWOLUCJI
Gdyby ewolucja była prawdziwa,
a jeden gatunek rozwijałby się w inny, wówczas
krzyżówki byłyby
niezbędne dla jej funkcjonowania. Lecz powszechnie wiadomo,
że mieszańce są bezpłodne, co stanowczo zaprzecza ewolucji.
Bezpłodność krzyżówek potwierdza jako zasadę rozmnażania
Boskie prawo, że wszystko powinno
rozwijać się "według rodzaju swego". W ten sposób sama
natura obala ewolucję
swą jedyną możliwą drogą działania: przez zachowanie zdolności
do rozwijania się u rozmnażających się z innym, lecz pokrewnym
gatunkiem. Gatunki nie zmieniają się ani nie łączą z innymi, by
wytworzyć stały, nowy gatunek. Np. psy i koty nie krzyżują się i
nie tworzą nowego gatunku. Kilka blisko związanych gatunków jest
tak do siebie podobnych, że prawie nie wiemy
czy są one różnymi gatunkami, czy też odmianami tego samego
gatunku, np. osioł i
klacz. One często krzyżują się, ale ich potomstwo jest bezpłodne.
To samo dotyczy zebu,
potomka zebry i klaczy. To samo odnosi się do wszystkich
innych blisko
spokrewnionych gatunków. Człowiek i małpa nie mogą wytworzyć
potomstwa, co świadczy, że nie są nawet blisko spokrewnionymi
gatunkami. Gdyby
ewolucja była prawdziwa, mielibyśmy wiele innych, podobnych
krzyżówek, w których
płodność potomstwa byłaby możliwa. Według oświadczenia Darwina
nawet krzyżówki rośliny nie są stałe. Wszystko to potwierdza
Boskie prawo, że żadne
rodzaj nie wytworzy innego gatunku oprócz własnego. A nawet
gdyby gatunki mogły się krzyżować i w ten sposób tworzyć nowe i
stałe, co jest całkowicie pozbawione dowodów, rodzaje nie mogłyby
tego dokonać, dając nawet największy upust wyobraźni. A jednak
ewolucja musi przyjąć tę niemożliwość. Jest to z pewnością
beznadziejna i bezradna teoria. Słownik powszechny w artykule o
krzyżowaniu mówi: "Krzyżowanie nie jest jedyną
z największych przeszkód dla powszechnego przyjęcia zasady ewolucji".
z największych przeszkód dla powszechnego przyjęcia zasady ewolucji".
PSZCZOŁY I MRÓWKI
PRZECIWKO EWOLUCJI
Innym wymownym zarzutem
przeciwko ewolucji jest fakt, że niektóre owady są
zręczniejsze i praktyczniejsze od małp. Jako przykład przytaczamy
pszczołę miodną
i mrówkę. Posiadają one o wiele bardziej rozwiniętą organizację
społeczną niż małpy,
no i przewyższają je oczywiście w zdolnościach konstrukcyjnych,
rządzeniu i życiu społecznym. Mają one wojsko, warty, policję,
sądy (które wymierzają kary) i wykonawców takich kar. Mają
wysoko zorganizowane społeczeństwo:
z królami, królowymi, szlachtą, ludem, niewolnikami wyższymi
i niższymi itd.
Pszczoła formuje komórkę miodu rozmieszczając ją geometrycznie
na kształt pryzmatu sześciokątnego, co, według rachunku
matematycznego, jest
najekonomiczniejsze pod względem przestrzennym i materiałowym.
Każda komórka jest
doskonała sama w sobie, jak również doskonale przystosowana do
komórek z nią sąsiadujących. Roje pszczół budują je nawet w
ciemności, ze znakomitą zręcznością.
Jeżeli ewolucja ma rację, to
dlaczego właściwości te nie zostały, w ciągle wzrastającym
rozwoju, przekazane
rzekomym potomkom w później rozwiniętych gatunkach?
Małpa w swym życiu społecznym i działalności nie może dojść
do stopnia doskonałości osiągniętego przez pszczoły i mrówki.
Co więcej, jeśli ewolucja ma rację, to małpa, która rzekomo jest
gatunkiem powstałym o wiele później niż pszczoła czy mrówka,
powinna być co najmniej o tyle bardziej rozwinięta, o ile człowiek
jest bardziej rozwinięty od małpy. Ponadto zręczność mrówek
i pszczół w pracy itp. nie przechodzi na nie przez dziedziczność, ponieważ wszystkie pracownice są bezpłodne. Trutnie są ich ojcami, a królowe, które poza znoszeniem jajeczek nie robią nic więcej, są ich matkami. Tutaj mamy więc przykład rozwoju, który jest bardzo daleki od ewolucji i dla którego ewolucja nie może przedstawić żadnego zadowalającego wyjaśnienia. Jedynym wyjaśnieniem tej sprawy jest stworzenie przez Boga, który obdarzył mrówki i pszczoły zdolnościami, jakich brakuje nawet najbardziej rozwiniętym formom niższych zwierząt i jakie nie pojawiają się w pośrednich gatunkach. Gdyby ewolucja była prawdziwą, wszystkie rzekome późniejsze gatunki stopniowo przewyższyłyby pszczołę i mrówkę w tym względzie, czego, z wyjątkiem człowieka, nie czynią.
i pszczół w pracy itp. nie przechodzi na nie przez dziedziczność, ponieważ wszystkie pracownice są bezpłodne. Trutnie są ich ojcami, a królowe, które poza znoszeniem jajeczek nie robią nic więcej, są ich matkami. Tutaj mamy więc przykład rozwoju, który jest bardzo daleki od ewolucji i dla którego ewolucja nie może przedstawić żadnego zadowalającego wyjaśnienia. Jedynym wyjaśnieniem tej sprawy jest stworzenie przez Boga, który obdarzył mrówki i pszczoły zdolnościami, jakich brakuje nawet najbardziej rozwiniętym formom niższych zwierząt i jakie nie pojawiają się w pośrednich gatunkach. Gdyby ewolucja była prawdziwą, wszystkie rzekome późniejsze gatunki stopniowo przewyższyłyby pszczołę i mrówkę w tym względzie, czego, z wyjątkiem człowieka, nie czynią.
EWOLUCJA SPRZECZNA Z BIBLIĄ
Świadectwo Biblii o stworzeniu
człowieka, jak podaje 1 Mojżeszowa, mówi, że człowiek nie został
stworzony jako mikrob, protoplazma czy o jeden stopień wyższy
od małpy, lecz "Stworzył tedy Bóg człowieka na wyobrażenie
swoje"
(1 Mojż. 1:27). Człowiek został stworzony na wyobrażenie Boga pod względem umysłowym, moralnym i religijnym (nie był wyobrażeniem fizycznym, gdyż Bóg jest istotą duchową, podczas gdy człowiek jest innej natury: ludzkiej, cielesnej, ziemskiej). Określenie pierwotnej doskonałości człowieka jako istoty jest potwierdzone przez wiele innych oświadczeń Biblii. Np. z kontekstu (werset 31) dowiadujemy się, że Bóg spojrzał na swoje stworzenie z zadowoleniem, widząc, że było "bardzo dobre"; w 5 Mojż. 32:4 czytamy o Bogu jako o skale, "której sprawy są doskonałe"; w Ps. 8:6-9 czytamy: "Albowiem mało mniejszym uczyniłeś go [człowieka, Adama] od Aniołów, chwałą i czcią ukoronowałeś go [w umysłowym, moralnym i religijnym podobieństwie do Stwórcy]. Dałeś mu opanować sprawy rąk twoich, wszystkoś poddał pod nogi jego. Owce i woły wszystkie, nadto i zwierzęta polne. Practwo niebieskie, i ryby morskie"; u Kazn. 7:29 czytamy: "(...) stworzył Bóg człowieka dobrego, ale oni udali się za rozmaitymi myślami" i stali się nieczyści; a Łuk. 3:38 mówi, że Adam był "synem Bożym".
(1 Mojż. 1:27). Człowiek został stworzony na wyobrażenie Boga pod względem umysłowym, moralnym i religijnym (nie był wyobrażeniem fizycznym, gdyż Bóg jest istotą duchową, podczas gdy człowiek jest innej natury: ludzkiej, cielesnej, ziemskiej). Określenie pierwotnej doskonałości człowieka jako istoty jest potwierdzone przez wiele innych oświadczeń Biblii. Np. z kontekstu (werset 31) dowiadujemy się, że Bóg spojrzał na swoje stworzenie z zadowoleniem, widząc, że było "bardzo dobre"; w 5 Mojż. 32:4 czytamy o Bogu jako o skale, "której sprawy są doskonałe"; w Ps. 8:6-9 czytamy: "Albowiem mało mniejszym uczyniłeś go [człowieka, Adama] od Aniołów, chwałą i czcią ukoronowałeś go [w umysłowym, moralnym i religijnym podobieństwie do Stwórcy]. Dałeś mu opanować sprawy rąk twoich, wszystkoś poddał pod nogi jego. Owce i woły wszystkie, nadto i zwierzęta polne. Practwo niebieskie, i ryby morskie"; u Kazn. 7:29 czytamy: "(...) stworzył Bóg człowieka dobrego, ale oni udali się za rozmaitymi myślami" i stali się nieczyści; a Łuk. 3:38 mówi, że Adam był "synem Bożym".
Ale ewolucja, zarówno w formie
ateistycznej jak i darwinowskiej, stanowczo zaprzecza
temu świadectwu Biblii - zaprzecza, że człowiek pierwotnie
stworzony był
przez Boga na Jego obraz i podobieństwo, doskonały we wszystkich
swych zdolnościach
- fizycznych, umysłowych, moralnych i religijnych. Zaprzeczenie
to oczywiście pociąga za sobą zaprzeczenie wystawienia człowieka
na próbę w doskonałych
warunkach oraz jego fizycznego, umysłowego, moralnego i religijnego
upadku z doskonałości do grzechu i śmierci. Czyż ewolucjoniści
mogą nie zaprzeczać biblijnym naukom (Rzym. 5:12-20; 8:18-21; 1
Kor. 15:21, 22), skoro wyrażają oni (a nawet niektórzy duchowni!)
swój pogląd na tę sprawę
w następujący sposób: "Jeśli człowiek upadł, upadł z góry?" Niemożność upadku w górę wskazuje na szaleństwo takiego rzekomego upadku i jest świadectwem niejasnego myślenia wśród ewolucjonistów wyznających ten pogląd.
w następujący sposób: "Jeśli człowiek upadł, upadł z góry?" Niemożność upadku w górę wskazuje na szaleństwo takiego rzekomego upadku i jest świadectwem niejasnego myślenia wśród ewolucjonistów wyznających ten pogląd.
Zaprzeczając odejściu
człowieka od doskonałości do grzechu i śmierci, z konieczności
muszą oni zaprzeczać biblijnemu antidotum na upadek człowieka:
okupowi i jego
wynikowi - restytucji (Dz.Ap. 3:19-21; zobacz Boski
plan wieków, rozdz.
IX, szczególnie
fragment "Restytucja przeciwko ewolucji"). Jak pewnym jest,
że "Bóg przez usta wszystkich świętych swoich proroków od
wieków" mówił o
"czasach
naprawienia
wszystkich rzeczy", tak pewnym jest, że teoria ewolucji
jest w wielkim
antagonizmie z oświadczeniami Boga przekazanymi przez wszystkich
świętych proroków. W
tej sprawie nie ma pośredniego stanowiska, i im prędzej
wszyscy bezwzględnie
opowiedzą się po stronie Pisma Świętego, tym lepiej dla
nich - wszyscy powinniśmy pozwolić Bogu być prawdomównym, choć
każdy ewolucjonista miałby być kłamcą (Rzym. 3:4).
Jeśli pierwszy człowiek w
swym rozwoju był tylko o jeden stopień oddalony od
małpy, to jak mógł doskonały człowiek - Jezus - być wymaganym
jako okup (równoważna cena; 1 Tym. 2:6) za niego? Wobec
domniemanego rozwoju z
małpy nawet najbardziej zdegradowani z naszego rodzaju byliby czymś
więcej niż
równoważną ceną za niego. Ponadto, zgodnie z poczuciem
sprawiedliwości, tak
zdegradowana jednostka nie mogłaby być wystawiona na próbę do
życia. Wobec tego sprawiedliwość nie mogła wymagać za niego
żadnego okupu. Podobnie
restytucja byłaby niewymownym przekleństwem dla ludzkości, gdyż
oznacza ona powrót do pierwotnego stanu - według ewolucji stanu
człowieka-małpy,
podczas gdy Biblia określa restytucję dla ludzkości jako nadzieję
powrotu rodzaju
ludzkiego do ludzkiej doskonałości.
Jeśli chodzi o Biblię, dla
ewolucjonistów nie jest ona natchnionym objawieniem,
lecz wytworem ludzi niewiele lepiej rozwiniętych od człowieka-małpy,
dalekim do zaspokojenia ewolucyjnych potrzeb tego "wieku
rozumu". Ewolucjoniści uważają
oczywiście swój dorobek literacki za lepszy od Biblii. Zamiast
Boskim planem
wieków rozwój staje się dla nich przypadkowym zdarzeniem w
naturze, a
książki Darwina stają się ich Biblią, co zresztą sam przyznaje
w pamiętnych słowach:
"Byłem młodym człowiekiem z nieukształtowanymi poglądami.
Odrzuciłem wszelkie
znaki zapytania i sugestie, cały czas rozmyślając o wszystkim;
ku mojemu zdziwieniu,
myśli stały się jak błyskawice [tak, to były prawdziwe,
symboliczne błyskawice]. Ludzie
uczynili z nich religię".
Oto obecny stosunek. Teoria
ta odrzuciła religię Biblii, sama stając się dla ewolucjonisty
jej odpowiednikiem.
Żaden prawdziwy wyznawca
Biblii nie może zgodzić się z ewolucjonistami, którzy uważają,
że człowiek rozwinął się ze zwierzęcia, gdyż odrzucenie przez
nich Biblii, jej planu,
a więc także jej Autora, jest dla wierzącego największym
argumentem przeciwko ewolucji, którą w rezultacie musi on odrzucić.
W książce Creation
(II tom epifanicznych studiów Pisma Świętego) jest przytoczonych
wiele innych mocnych
argumentów przeciwko ewolucji, na które tutaj nie mamy
miejsca. Są tam między innymi wypowiedzi matematyków, przybliżony
wiek Ziemi, podział życia roślin i zwierząt, jedność rodziny
ludzkiej, cywilizacje starożytne oraz to, że niższe gatunki nie
przestały istnieć i że obecnie nie dostrzegamy tworzenia się
nowych.
POWAŻNE OSKARŻENIE
Wydaje się nam, że nie możemy
zakończyć dyskusji o ewolucji jako teorii mówiącej,
że człowiek powstał z niższych zwierząt bez jej poważnego
oskarżenia. Cieszy się ona popularnością wśród "inteligencji",
chociaż jest obecnie odrzucana przez
wielu czołowych naukowców; niemniej jednak powierzchownie
wykształconym i
płytko myślącym ludziom wyrządziła ona, i nadal będzie
wyrządzać najgorsze zło.
Uczyniła ona wielu ateistami, agnostykami i niewiernymi.
Demoralizuje ona naszą młodzież, która skłonna jest wierzyć w
swą przewagę nad starszymi
i pokrewieństwo ze zwierzętami; stąd bierze się ich rosnące nieposzanowanie prawa i porządku w domu, państwie, społeczeństwie i kościele oraz częstsze uleganie niskim instynktom swej natury. Przekonanie o nieistnieniu Boga (lub stworzeniu przez Niego tylko pierwszych form życia), brak odpowiedzialności przed prawem, brak wyższych autorytetów, niewiara w życie przyszłe, pochodzenie od zwierząt staje się dla młodzieży całkiem naturalnym krokiem w kierunku nieposzanowania religii i rządu, nieposłuszeństwa rodzicom, niemoralności seksualnej, pijaństwa i materialistycznego poglądu na życie. Pokolenie ewolucyjnych profesorów i nauczycieli dokonało wielkiego moralnego, religijnego i społecznego spustoszenia, jakie zauważamy u naszej dzisiejszej młodzieży. Pesymizm i uleganie zwierzęcym instynktom, wszczepione przez ewolucjonistów, w dużej mierze przyczyniły się do moralnego upadku, jaki dzisiaj obserwujemy. A gdy dokonają one swego bezprzykładnego spustoszenia w rodzaju ludzkim, wówczas
z wielki oburzeniem powstanie on i odrzuci każdy składnik tej teorii, grzebiąc ją na wieczność w zapomnieniu, które jej się należy.
i pokrewieństwo ze zwierzętami; stąd bierze się ich rosnące nieposzanowanie prawa i porządku w domu, państwie, społeczeństwie i kościele oraz częstsze uleganie niskim instynktom swej natury. Przekonanie o nieistnieniu Boga (lub stworzeniu przez Niego tylko pierwszych form życia), brak odpowiedzialności przed prawem, brak wyższych autorytetów, niewiara w życie przyszłe, pochodzenie od zwierząt staje się dla młodzieży całkiem naturalnym krokiem w kierunku nieposzanowania religii i rządu, nieposłuszeństwa rodzicom, niemoralności seksualnej, pijaństwa i materialistycznego poglądu na życie. Pokolenie ewolucyjnych profesorów i nauczycieli dokonało wielkiego moralnego, religijnego i społecznego spustoszenia, jakie zauważamy u naszej dzisiejszej młodzieży. Pesymizm i uleganie zwierzęcym instynktom, wszczepione przez ewolucjonistów, w dużej mierze przyczyniły się do moralnego upadku, jaki dzisiaj obserwujemy. A gdy dokonają one swego bezprzykładnego spustoszenia w rodzaju ludzkim, wówczas
z wielki oburzeniem powstanie on i odrzuci każdy składnik tej teorii, grzebiąc ją na wieczność w zapomnieniu, które jej się należy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz