poniedziałek, 20 stycznia 2014

Charakter, który wytrzymuje próby- Derek Prince

Charakter, który wytrzymuje próby
Derek Prince
W tym liście chciałbym skoncentrować się na jednym słowie: wytrzymałość. Nie
jest to słowo szczególnie popularne ani też właściwie rozumiane. Niemniej jednak wierzę,
że żyjemy w czasach, kiedy zrozumienie słowa „wytrzymać” staje się naprawdę ważne.
Tłumaczenie Biblii Króla Jakuba (ang. King James Version) powstało ponad
trzysta lat temu i od tego czasu zmieniło się znaczenie niektórych słów w języku.
Zazwyczaj Biblia Króla Jakuba używa słowa cierpliwość tam, gdzie my dziś użylibyśmy
słowa wytrzymałość. A tam, gdzie mówilibyśmy o cierpliwości, Biblia Króla Jakuba używa
słowa wytrwałość. Cierpliwość (czy wytrwałość) to bycie gotowym na znoszenie
denerwujących ludzi, sytuacji i okoliczności, nie tracąc opanowania - pozostawanie
spokojnym, nie wychodzenie z siebie. Jest to bardzo wartościowa cnota chrześcijańska.
Jestem świadomy, że i mi przydałoby się mieć ją w większej mierze. Ale kiedy Biblia Króla
Jakuba stosuje słowo cierpliwość, współczesnym jego odpowiednikiem powinno być
wytrzymałość lub wytrwałość - te słowa są używane w większości współczesnych
tłumaczeń. Forma czasownika pojawiająca się zazwyczaj w Biblii Króla Jakuba to
wytrzymać.
We wprowadzeniu do tematu przyjrzymy się wersetom z dwóch fragmentów:
Ewangelii św. Mateusza 24 oraz Ewangelii św. Marka 13. Oba te rozdziały są proroczym
obrazem, przekazanym przez Jezusa na Górze Oliwnej, sytuacji, która będzie miała
miejsce na ziemi tuż przed Jego powrotem. Wiele z rzeczy, o których mówił, widzimy w
dzisiejszym świecie. Moim zamierzeniem w tym liście nie jest jednak zgłębianie
interpretacji prorockich, ale skupienie się na jednej z rzeczy, o których Jezus mówi, że
będziemy musieli się z nimi zmierzyć w tych czasach.
„A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.
A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.” Mt 24:12-13
Zauważmy bezpośredni związek między brakiem prawa i brakiem miłości. Kiedy
panuje bezprawie, ludzie przestają kochać. Często myślimy o miłości jako czymś wolnym
i spontanicznym, gdzie nie są wymagane żadne prawa czy dyscyplina. To nie jest
właściwe. Miłość i dyscyplina idą ręka w rękę. Kiedy prawo i dyscyplina są łamane, miłość
ziębnie. Słowo przetłumaczone jako „miłość” w wersecie 12 to agape. Odnosi się ono
zasadniczo do miłości chrześcijańskiej. Jezus nie mówi, że oziębnie miłość w świecie, ale
miłość chrześcijan.
Opisując ten niezwykle przygnębiający widok - wzrastające bezprawie i zanikająca
miłość - Jezus mówi: A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Musisz wytrwać do
końca. W oryginale greckim jest napisane: Ten, który wytrwał aż do końca, ten właśnie
zostanie zbawiony.
W Ewangelii św. Marka 13 zauważymy powtórzone ostrzeżenie:
„I wyda na śmierć brat brata, a ojciec syna, i powstaną dzieci przeciwko rodzicom,
i przyprawią ich o śmierć. I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego;
ale kto wytrwa do końca, będzie zbawiony.”
Mk 13:12-13
To bardzo posępny obraz poziomu zdrady i braku lojalności rozprzestrzeniających
się nawet w relacjach rodzinnych, a także powszechnej nienawiści wobec chrześcijan. I
napomnienie to samo: wytrwaj. Musimy wytrzymać. Czasami „wytrzymać” to wszystko,
czego Bóg od ciebie oczekuje - i może to być nieustanne zadanie.
Spotkałem szwedzkiego misjonarza, który spędził wiele lat, pracując we Francji.
Opowiadał mi, że odwiedził więzienie niedaleko Marsylii na południu Francji, gdzie
francuscy hugenoci (protestanci tamtych dni) byli więzieni za swoją wiarę. Wielu z nich
zostawało uwięzionych w lochach, z których nigdy nie wychodzili. Powiedział, że jeden z
tych więźniów wyrył w kamieniu napis, jedno słowo: résister - francuskie słowo
oznaczające stawianie oporu. Było to przesłanie wierzącego do następnych, którzy szli za
nim. Stawcie opór. Nie poddajcie się. Wytrzymajcie. Wytrwajcie. Wierzę, że Bóg
wypowiada te słowa dziś do nas. Modlę się, aby Bóg, przez Swoje Słowo, dał wzmocnienie
naszym duszom i duchowy kręgosłup, jeśli go jeszcze nie mamy.
Owoc ucisku
Przemyślmy kilka prostych zasad, jak pielęgnować wytrzymałość.
„Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa
Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której
stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej.”
Rz 5:1-2
Radujemy się z tego, co przyniesie nam przyszłość. Ale Paweł idzie dalej, mówiąc,
że nie tylko cieszymy się w świetle przyszłości, ale również z tego, co daje nam
teraźniejszość, chociaż jest to zupełnie coś innego.
„A nie tylko to, chlubimy się też z ucisków, wiedząc, że ucisk wywołuje cierpliwość,
a cierpliwość doświadczenie, doświadczenie zaś nadzieję.”
Rz 5:3-4
Tam, gdzie trzeci werset używa słowa chlubimy się, w grece użyte jest słowo
oznaczające: „cieszyć się, chlubić się, nie posiadać się z radości”. Dlaczego mamy
tryumfować w uciskach? Z powodu tego, co jest wynikiem ucisku. The New American
Standard Bible mówi:
„Ucisk przynosi wytrwałość, a wytrwałość - doświadczony charakter, z kolei
doświadczony charakter - nadzieję.”
Wytrwałość tworzy w nas sprawdzony charakter. To jest sedno wytrwałości -
charakter, który wytrzymuje próbę. Spójrzmy na werset 5:
„A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez
Ducha Świętego, który nam jest dany.”
Rz 5:5
Widzimy tu, że miłość jest kwestią charakteru. Zasadniczo zmagamy się z
kształtowaniem naszego charakteru. Cieszymy się (szczycimy się, chlubimy się, nie
posiadamy się z radości) w ucisku, ponieważ ucisk to jedyna rzecz, która wytwarza
sprawdzony charakter. Znam kilku mężczyzn, z którymi wspólnie doświadczaliśmy
trudności, sprzeciwu, oszczerstw i niezrozumienia - nawet nieporozumień pomiędzy nimi
a mną. Dzisiaj - moim zdaniem - ich charakter jest sprawdzony; wiem, że mogę im ufać.
W dobie zdrady i bezprawia chcę wiedzieć, komu mogę ufać.
Przede wszystkim jednak chcę mieć pewność, że sam jestem godzien zaufania.
Mam świadomość codziennych presji, które kuszą nas, żeby służyć samym sobie
kosztem innych. Ale byłoby mi strasznie wstyd, gdyby presja sprawiła, że stanę się
niewierny bądź nielojalny w stosunku do tych, wobec których jestem zobowiązany w Ciele
Chrystusa.
Popatrzmy na pierwszy rozdział Listu do Kolosan:
„Dlatego i my, od tego dnia, kiedy to usłyszeliśmy, nie przestajemy się za was
modlić i prosić, abyście doszli do pełnego poznania woli jego we wszelkiej
mądrości i duchowym zrozumieniu, abyście postępowali w sposób godny Pana ku
zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i
wzrastając w poznawaniu Boga, utwierdzeni wszelką mocą według potęgi chwały
jego ku wszelkiej cierpliwości i wytrwałości z radością.”
Kol 1:9-11
Czyż nie jest wspaniałym wiedzieć, że Bóg chce, abyś był napełniony poznaniem
Jego woli w całej mądrości i duchowym zrozumieniu? Tam, gdzie Paweł pisze: „abyście
postępowali w sposób godny Pana”, pamiętajmy, że kiedy jesteśmy wypełnieni poznaniem
Bożej woli, będzie to miało wpływ na sposób, w jaki żyjemy. Nawet będzie to miało wpływ
na to, w jaki sposób traktujemy naszych przeciwników. Jedną rzeczą jest długo znosić
cierpienie, drugą rzeczą jest znosić je z radością. Tu konieczna jest wytrzymałość i siła.
Cierpliwość i wytrzymałość są oznaką siły, nie – słabości.
Jednym ze stałych tematów Listu do Hebrajczyków jest niebezpieczeństwo
odpadnięcia od wyznania wiary w Chrystusa. W Liście tym znajduje się pięć różnych
fragmentów, które ostrzegają nas przed niebezpieczeństwem odpadnięcia. Są to jedne z
bardziej poważnych fragmentów Pisma. Dlatego, jednym z kluczowych słów,
podkreślanych w Liście do Hebrajczyków jest słowo, które studiujemy: Wytrzymałość.
„Pragniemy zaś, aby każdy z was okazywał tę samą gorliwość dla zachowania
pełni nadziei aż do końca, abyście nie stali się ociężałymi, ale byli naśladowcami
tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice.”
Hbr 6:11-12
Wiara i wytrzymałość. Niektórzy ludzie powiedzą ci, że musisz tylko uwierzyć, aby
skorzystać z Bożych obietnic. Ale nie jest to prawdą. Potrzebujesz wiary i wytrzymałości.
Niezbędne jest i jedno, i drugie.
„Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem
wytrwałości wam trzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co
obiecał.”
Hbr 10:35-36
Słowo ufność oznacza, że masz wolność, aby mówić. Możesz odważnie mówić o
Jezusie - o tym, co zrobił dla ciebie i co dla ciebie jeszcze zrobi. Wypełniłeś już Bożą
wolę, ale jeszcze nie otrzymałeś spełnienia obietnicy. Czego potrzebujesz? Wytrwałości.
Musisz wytrzymać od momentu, kiedy wypełniłeś Bożą wolę i ogłosiłeś spełnienie
obietnicy, do punktu, kiedy nastąpi ono rzeczywiście. Niektórzy ludzie wypełniają Bożą
wolę i ogłaszają obietnicę, ale brak im wytrwałości. Potem mówią, że nie zadziałało. Ale to
nie zadziała bez wytrwałości. Potrzebna jest wiara i wytrwałość.
To jest maraton
„Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie
wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest
przed nami.”
Hbr 12:1
Tutaj Paweł wyobraża sobie życie w scenerii igrzysk olimpijskich jako wyścig, w
którym należy biec. Na linii mety znajduje się tłum widzów, którzy czekają, chcąc
zobaczyć, kto okaże się zwycięzcą. Ten tłum widzów to wszyscy wielcy święci Starego
Testamentu, którzy ukończyli już swój bieg i teraz oczekują, gotowi, aby z niebiańskich
balkonów zagrzewać nas do boju.
Kiedy powiedziane jest: złożywszy z siebie wszelki ciężar, musimy myśleć o tym w
kategoriach wyścigu. Biegacz opróżnia swoje kieszenie i ma na sobie najlżejsze,
najbardziej elastyczne ubranie, jakie tylko można. Nie ma przy sobie grama
czegokolwiek, co waży, a co nie jest niezbędne. Musimy pamiętać, że niektóre rzeczy nie
są grzechami, ale mają swoją wagę i mogą cię przygniatać, zniechęcać i powstrzymywać.
Powodują twoje zmęczenie albo wabią cię, abyś spędzał z nimi zbyt wiele czasu.
Pamiętaj, to nie jest sprint; to jest długi, świadomy wyścig. Cechą, która jest tu
wymagana, jest wytrzymałość. Wielu ludzi rozpoczyna swoje życie chrześcijańskie, jakby
to była jakaś pogoń. Chwilę później dyszą ciężko poza torem wyścigowym; są
wykończeni, dopiero co zaczynając wyścig.
„… nie najszybszym przypada nagroda i nie najdzielniejszym zwycięstwo…”
Kzn 9:11 (Koh 9:11)
Nie liczy się prędkość czy siła, ale wytrwałość.
„Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby
przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość,
wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego, abyście byli doskonali i
nienaganni, nie mający żadnych braków.”
Jk 1:2-4
Czy poczytujesz to sobie za radość, kiedy znajdujesz się w czasie rozmaitych
prób? No cóż, powinieneś. Powinienem wielbić Boga, który uznał mnie za godnego próby
i wystarczająco mi ufa, aby mnie jej poddać.
Zachowajmy w pamięci, że próba jest dla naszego dobra. Jakub mówi, że jeśli
wytrzymasz - jeśli przejdziesz przez test - zostanie ukształtowana każda dziedzina
twojego charakteru i osobowości. Nie poddawaj się zbyt szybko. Test sprawi, że staniesz
się pełnym, wydoskonalonym chrześcijaninem. Nie znajdzie się dziedzina w twoim życiu,
z którą Bóg by nie robił porządku.
Jednym z największych sprawdzianów naszego charakteru są bliskie relacje z
grupą ludzi - np. cotygodniowe spotkania z małą grupą, z którą dzielisz się swoim życiem.
Wkrótce okazuje się, że są rejony twojego życia, z którymi wciąż się zmagasz. Zdajesz
sobie sprawę, że gdybyś nie był tak blisko z nimi, mógłbyś próbować ich oszukać. Ale, o
ile jesteś tydzień po tygodniu eksponowany w regularnych, bliskich, intymnych relacjach,
musisz albo się usunąć, albo uporządkować swoje życie.
Mój przyjaciel Bob Mumford powiedział kiedyś: „Załóżmy, że jest dziesięć dziedzin
naszego charakteru, które wymagają zmiany. Prawdopodobnie sam możesz sobie
poradzić z sześcioma. Ale potrzebujesz ludzi, którzy przyłożą się do naprawy pozostałych
czterech”. Myślę, że jest to całkiem niezła średnia. Jeśli nie poddam się innym, mogę
oszukiwać samego siebie w kwestiach dotyczących mojego charakteru. Ale oddana sobie
grupa nie pozwala mi zwodzić samego siebie. Ktoś kiedyś powiedział, że wspólnota to:
„ściągnięcie dachu i zwalenie ścian.” Nie mamy nic przeciwko zdjęciu dachu, ponieważ
Bóg i tak widzi przez dach. Ale co myślimy o pomyśle zwalenia ścian i pozwoleniu
ludziom, żeby nas zobaczyli? Nie ma większego testu dla chrześcijanina niż bliska
relacja.
W następnym liście będę dalej badać ten temat. Do tego czasu medytujcie nad
Pismem i proście Pana o pomoc w budowaniu wytrwałości charakteru.

Adwentysci i nauki Elen White-czy sa zgodne z Biblia?

Ogólnie potępiane jest u nich jedzenie mięsa, picie napojów alkoholowych, palenie tytoniu. 
Dużo wśród nich gorliwców, no i bardzo wiele ludzi uprzejmych, taktownych i szczerych. 
Moją własne szkoły powszechne, średnie i wyższe, i domy wydawnicze. 
Kształcą własnych pastorów i innych pracowników.
Mają własne szpitale i bardzo dużo czynią dla usuwania nędzy ludzkiej w wielu miejscach świata, czym zasługują na szczere uznanie. 
Mimo zapewniania, że ściśle trzymają się Biblii, niektóre podstawy ich nauki nie dają uzgodnić się z nauką Pisma Świętego,
 inne wręcz jemu wyraźnie się sprzeciwiają i wprowadzają w błąd wielu szukających prawdy. 

Początek swój mieli w pierwszej połowie XIX w. 
Dał go im niejaki William Miller ur. w r. l782 w Pittsfield w stanie Massachussetts w Ameryce, jednak adwentyzm w formie, w jakiej spotykamy go dzisiaj, zapoczątkowała amerykańska kobieta Ellen White, współpracowniczka Millera; 
Pierwsze zetknięcie się z Biblią Miller zawdzięczał swojej pobożnej matce. 
W młodzieńczym wieku zaczął ulegać wpływom angielskich deistów, którzy przyznawali wprawdzie istnienie Boga ale odrzucali autorytet Starego i Nowego Testamentu i tym samym, także Pana Jezusa Chrystusa. Z czasem jednak sam zaczął czytać Biblię, porzucił racjonalistyczne poglądy deistów, przeżył coś w rodzaju odrodzenia duchowego i oznajmiał, że Jezus Chrystus stał się jego Zbawcą. 
Praca na swoim małym gospodarstwie rolnym nie powstrzymywała go jednak od ślęczenia nad Biblią, którą rozumiał i wykładał w swój własny sposób, a nie w taki jaki sama Biblia tego wymaga, do czego się później ten szlachetny człowiek otwarcie przyznał. 
Wielkie zainteresowanie wywoływała w nim sprawa powtórnego przyjścia Chrystusa. 
Jego dociekania doprowadziły go tak daleko, że spróbował ustalić dokładną datę adwentu (powtórnego przyjścia). Jako podstawowy punkt do swoich kalkulacji wybrał sobie werset z księgi Daniela 8:14, Wymienioną tam liczbę dni wziął za liczbę lat, co po swoim skalkulowaniu dało mu liczbę 1843, czyli "rok" w którym adwent miał nastąpić, Podawano nawet porę roku (wiosnę), a niektórzy jego doradcy także dzień(o którym, wspomnijmy tutaj, tylko sam Bóg wie, Mt 24:36; 25:13; Mk 13:32). Ponieważ zostało mu już niewiele lat do nadejścia tej wyglądanej chwili, Miller zabrał się do głoszenia swej idei, dla której pozyskał sobie w tym tak krótkim czasie poboru aż 50 000 zwolenników. Jak miarodajne źródła podają, wielu z tych tak polegało na przepowiedniach Millera, że zaniechali zasiewów na rok następny, zabierali dzieci ze szkół itp, 
Gdy się jednak okazało, że w roku tym przepowiednia nie spełniła się, nastąpiło wielkie rozczarowanie, Dochodziło do tego, te kilku popełniło nawet samobójstwo. Ale Miller nie dał za wygraną i próbował udowodnić, że się omylił w swoich obliczeniach i po dokonaniu nowych kalkulacji ustalono nową datę, którą miał być 22 października 1844 roku. 
Ale gdy i ta nowa poprawiona przepowiednia skończyła się fiaskiem, Miller był na tyle szczerym, że otwarcie wyznał, że błądził i całą swoją ideę oparł na złych przesłankach. Skutek oczywiście był fatalny, wielu machnęło na wszystko ręką, a reszta podzieliła się na cztery odmienne grupy. I w chwili, gdy cała sprawa zdawała się dostawać w łeb, coś zupełnie nowego ujrzało światło dzienne.
 Oto gdy kilka aktywnych jednostek. (Andrews, Holt, Bates, Edson) głowiło się nad znalezieniem nowego wytłumaczenia całej sprawy, pojawiła się kobieta z nową zupełnie ideą, która przyświeca adwentystom do dzisiejszego dnia. 
A kobietą tą była wspomniana już wyżej Ellen G. White. 
Ellen Gould White z domu Harmon urodziła się w Gorham, w stanie Maine w Stanach Zjednoczonych Ameryki dnia 26 listopada w r. 1827. 
W dziecięcym jej wieku bliźniacza jej siostra uderzyła ją w nos, co spowodowało w niej stan chorobowy, z którego nie wyleczyła się przez cały czas jej dość długiego życia. Wraz z rodzicami należała do kościoła metodystów, z którego została usunięta za wyznawanie adwentyzmu. 
Mężem jej był James White, który wraz z nią pomagał Millerowi w ustalaniu dat powtórnego przyjścia Pana. 
W grudniu r. 1844 tzn. niedługo po nie sprawdzeniu się proroctwa Millera po raz drugi, Ellen White miała pierwszą wizję, a ostatnią w r. 1915. Wszystkich wizji i proroczych snów naliczono jej około 2000. Mąż jej zmarł w r. 1881, po czym Ellen White żyła jeszcze we wdowieństwie 34 lata. Z tych 2 lata (1885-1887) spędziła w Europie i ok. 9 lat (1891-1900) w Australii, Mimo jej nieukończonych dwóch oddziałów szkoły powszechnej napisała ok. 2000 artykułów dla adwentystycznego pisma "Review" i 2000 zleceń otrzymanych w jej wizjach i setki innych pism, opublikowanych w 54tomach wydanych w języku angielskim. Z żalem stwierdzić musimy, że w pismach swoich kobieta ta podaje dużo myśli niezgodnych z nauką Pisma Świętego, a niektóre z nich nawet są bluźniercze. Ona sama uważa się za prorokinię, za co uważają ją także dzisiejsi adwentyści, podczas gdy chrześcijanie polegać mają tylko na proroctwach podanych w Biblii. Kto dziś uważa się za proroka na równi z prorokami biblijnymi, ten dokłada do Pisma Świętego i zmienia je (Gal 1:7,8; Obj 22:18,19), Dzisiejsi adwentyści twierdzą, że kto odrzuca jej wizje, ten odrzuca także Pismo Święte. Ale i ona sama o swoich wizjach i słowach twierdzi, że "To nie mylący się śmiertelnik, ale Bóg przemawiał"("Świadectwa" = "Testimonies", tom III, str.257). 
Pewien pastor(Rev. DM Canright) po 28 latach pracy wśród adwentystów i obcowania z nią nie zgadzał się z tym twierdzeniem, bo sam widział jak ona zmieniała słowa, całe zdania i nawet treść tego co pisała. 
Często prosiła męża o przejrzenie manuskryptu, po czym wymazywała całe zdania i wpisywała nowe podane przez niego; Wiele materiału przepisywała żywcem z książek innych autorów, którzy nie mieli nic wspólnego z adwentyzmem, przypisując samej sobie autorstwo, głównie w książce "The Great Controversy" - "Wielki spór" [albo "Wielki Bój"]).
 Współczesny jej długoletni naczelny lekarz szpitala adwentystycznego w Battle Creek twierdził, że te wizje były spowodowane jej schorzeniami mózgu albo też całego systemu nerwowego. Późniejszy lekarz tego samego zakładu leczniczego, Dr. Fairfield, twierdził, że jej wizje były histerycznymi transami, z których wyleczył ją dopiero częściowo wiek.

 Po nie wypełnieniu się proroctwa Millera, po raz drugi, zebrała się pewna grupa adwentystów, która przy wydatnej pomocy Ellen White starała się znaleźć jakieś wyjście dla usprawiedliwienia wielkiego niepowodzenia. I po długich szperaniach w Biblii poszukiwacze doszli do wniosku, że Miller miał rację jeśli chodziło o datę powtórnego przyjścia Chrystusa, ale omylił się w ustalaniu miejsca, do którego Chrystus miał przybyć i tak zamiast wstąpienia do miejsca najświętszego tutaj na ziemi, Chrystus wstąpił do miejsca najświętszego w niebie. Według nich Chrystus, po wstąpieniu do nieba, wszedł do "świętego miejsca"; a w roku l844 wszedł do "miejsca najświętszego", które według nich jest w niebie (a według proroctwa Daniela na ziemi), a miejsce to ma być oczyszczone przez Chrystusa z grzechów tych, co przyjęli ofiarę Chrystusa złożoną na Golgocie. 
Czyż z tego ma wynikać, że Pan nasz nie wykonał na ziemi wszystkiego i nie mówił prawdy, gdy na krzyżu wypowiedział słowa "Wykonało się"? 
Pismo Święte wyraźnie uczy, że Chrystus wykonał dzieło zbawienia tutaj na ziemi. 
Pismo Święte także uczy, że do nieba nic nieczystego wejść nie może, a według nich, Chrystus ma w miejscu najświętszym w niebie nadal uprawiać dzieło oczyszczania z grzechów. 
Według Ellen White szatan bierze udział w dziele zbawienia: Kto z ludzi mających chociaż skromne, ale zdrowe pojęcie o nauce o zbawieniu może w to wierzyć? Twierdzi ona w jednej ze swych książek, że ofiara za grzech wskazuje na Chrystusa, a najwyższy kapłan reprezentuje Chrystusa jako Pośrednika, a kozioł(3 Moj 16) wypuszczony na puszczę - szatana, bo na niego(twórcę grzechu) włożone będą (według tej jej myśli) grzechy ludzi okazujących skruchę, co nastąpi dopiero po oczyszczeniu - miejsca najświętszego w niebie, po czym szatan będzie zniszczony. 

Pismo Święte mówi, że tylko Jezus Chrystus gładzi grzechy świata i tylko On poniósł nasze ułomności, ono także wyraźnie mówi, że każdy człowiek i szatan istnieć będą po śmierci cielesnej: 
Według Ellen White także nie ma wiecznej kary za grzechy, czyli zaprzecza istnieniu wiecznego piekła ognistego (por. Mt 11:23; Łk 10:15; Dz 2:27; Łk 16:19-31; 2 Piot 2:4), 
Według prorokini adwentystów (co przejęte jest najprawdopodobniej od pogańskiego filozofa Arystotelesa) dusza śpi po odłączeniu się od ciała, tzn. nie posiada świadomości, co nie zgadza się nauką Biblii (Mt 27:52; Dz 8:2; Fil 1:23; Jan 11; Łk 23:43).

Mimo bardzo zacnych ludzi, których spotykamy wśród adwentystów i pracy dla usuwania nędzy ludzkiej o nauce ich powiedzieć musimy, że głoszą inną ewangelię, nie zawsze zgodną z nauką Pisma Świętego, a o tym Pismo Święte bardzo surowe wypowiada słowa(Gal 1:6; Jak 2:10). 
Chrześcijanin musi wiedzieć o tym, te Pismo Święte należy tak rozumieć i je wykładać jak to sam Jezus i Jego apostołowie nam podają. Przypisywanie pismom E. White takiej samej ważności jak Pismu Świętemu jest występowaniem przeciwko nauce Biblii. 
Prawdziwi chrześcijanie nie dodają nic do nauki zawartej w Biblii, nie odejmują nic od nie niej i nie uzupełniają jej, ale głoszą i wykładają, co nazywane jest także prorokowaniem, przez co jednak nie należy rozumieć przepowiadania przyszłości, co czynili prorocy biblijni (prawdziwi) 
Ale Ellen G. White stawiała swoje pisma (mówiące o jej wizjach) na równi z Pismem Świętym, bo twierdziła, że kto u ludzi zmniejsza zaufanie do jej Świadectw ("Testimonies" 33s.62,63), ten uprawia bunt przeciw Bogu podobnie jak to czynili synowie Korego, Datona i Abirona i że w starożytnych czasach Bóg mówił przez usta proroków i apostołów, ale w obecnych (jej) czasach Bóg mówi przez Ducha Świętego w jej "Świadectwach" (33, s 189), To samo twierdzili również jej zwolennicy. 
Jeden (wieloletni publicysta pism adwentystycznych (F. M. Wilcox w "Review & Herald" z 4-10-1928) stawia Ellen G. White na równi z Samuelem, Jeremiaszem. Kto dziś przegląda ich broszury z lekcjami dla szkółek niedzielnych ten z łatwością zauważy obok miejsc biblijnych także w skrótach podane tytuły pism Ellen White.

Jednym z większych błędów w nauce adwentystów jest to, że uważają, że Jezus Chrystus mógł także popełniać grzechy, bo w Nim była także natura upadłego grzesznego człowieka. ("Bible Readings for the Home Circle" s. l74, starsze wyd.) 
Chrześcijanin powinien wiedzieć, że w ofierze czystość grała największą rolę, co widzimy w każdej starotestamentowej ofierze i nikt z ludzi na tą ofiarę się nie nadawał, bo każdy człowiek jest grzesznikiem. 
Na tą idealną ofiarę nadawał się tylko Jezus Chrystus, bo tylko On był bez skazy, bez grzechu, doskonały. Dlatego też Chrystus mógł o Sobie powiedzieć, że książę tego świata nic swego w i Nim nie ma (Jan 14:30), czytamy także o Nim, że był "święty, niewinny, odłączony od grzeszników"(Hebr 7: 26 ).

Sprawą dużej wagi jest u adwentystów święcenie sabatu, to zn. soboty, czyli siódmego dnia tygodnia. 
Na samym początku ich istnienia adwentyści nie obchodzili soboty. 
Sama Ellen White nie przypisywała większego znaczenia czwartemu przykazaniu, ale nie zgadzał się z tym nijaki Bates, starszy ich wyznania, który twierdził, że czwarte przykazanie jest ważniejsze od innych i nie przestawał nalegać o obchodzenie siódmego dnia tygodnia jako sabatu. 
Spowodowane tym nieporozumienia i tarcia byłyby trwały znacznie dłużej, może nawet doprowadziłyby do nowego rozłamu w wyznaniu, gdyby Ellen White nie przyszła znów z pomocą z jej wizjami.
 I oto pewnego dnia, gdy wpadła znów w trans, widziała siebie wziętą do nieba, gdzie "Jezus" pokazał jej przybytek z dziesięcioma przykazaniami, przy czym zauważyła, że na dwóch kamiennych tablicach Zakonu Mojżesza jedno z przykazań umieszczone było w samym środku i w dodatku wyróżniało się od innych światłem otaczającym je jak aureola, a tym było przykazanie czwarte mówiące o święceniu sabatu. 
Po wyjściu z transu Ellen White oznajmiła swoim wyznawcom treść swojej wizji, co wystarczyło na udowodnienie, że odtąd należy obchodzić siódmy dzień tygodnia a nie niedzielę, która jest pierwszym dniem tygodnia, 

Odtąd adwentyści nazywają się także "Adwentystami Dnia Siódmego" ("Seventh-Day-Adventists"). 

Sobota jest dla nich dniem świętym W tym dniu mają swoje nabożeństwa, szkółki niedzielne i inne związane z ich wyznaniem zajęcia.
 Wydawnictwa ich baczą, żeby w ich kalendarzach podawana była godzina i minuta zachodu słońca w każdy piątek i godzina i minuta końca sabatu, w sobotę, Lecz są i adwentyści, którzy obchodzą niedzielę zamiast soboty, ale niedzielę tę także nazywają sabatem (na wyspie Tonga, wg. Milw. Journal z 7 paźdz, l974), 
Słowo sabat pochodzi z hebr. "szabbat" i oznacza odpoczynek. Jest ono podobne do babilońskiego wyrazu "sza patu", który był nazwą piętnastego dnia miesiąca, w którym składano ofiary bożkom pogańskim. 
Siódmy dzień tygodnia był dniem odpoczynku prawie że u wszystkich kulturalnych narodów świata, Ale nie wszędzie była nim sobota, bo np. u Persów był nim wtorek, u Assyryjczyków środa, u Turków piątek. 
W częściach starożytnego Rzymu tydzień miał osiem dni, przy czym ten ostatni też był dniem odpoczynku, nazywał się "Nundinae" i nie był poświęcony kultowi słońca, który rozpowszechniony był w Rzymie. Kultowi słońca poświęcony był jeden dzień w roku i miał specjalną nazwę (łac. "dies Solis"). Gdy rzymski cesarz Konstantyn Wielki wprowadził siedmiodniowy tydzień i wyznaczył niedzielę na dzień odpoczynku, to uczynił to pod wpływem chrześcijan, którzy już od dawna święcili pierwszy dzień tygodnia, tzn. niedzielę a nie ostatni (sobotę), a uczynił to dlatego, bo zawsze się przymilał chrześcijanom, którym zawdzięczał w wielkiej mierze swój wybór na cesarza (chociaż sam nadal pozostawał kapłanem pogańskim, a ochrzczonym został na łożu śmierci). 

W Biblii pierwszą wzmiankę o sabacie spotykamy w 1 Moj 2:3, gdzie mowa o tym, że Bóg od Swej pracy spoczął siódmego dnia (czyli przestał pracować) W dziejach od tego czasu aż do nadania Zakonu (przez 2500 lat?) nie ma mowy o sabacie Sabat przyszedł z Zakonem dla Izraelitów (2 Moj 16:23;31:12-17) i u nich był dniem odpoczynku dla ludzi wolnych, sług, niewolników i zwierząt (2 Moj 23:12). Izraelici żyli pod Zakonem (Rz 3:19) a odkupieni przez Chrystusa są pod łaską. (Jan 1:17) Zakonu nikt wypełnić nie mógł, uczynił to tylko Chrystus (Mt 5:17), On jest końcem Zakonu (Rzymian 10:4) i Panem sabatu (Mt 12:8). 

Dla chrześcijan epoka Zakonu należy do przeszłości i żyją w epoce łaski zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, czyli nie żyją już tym, co w Starym Testamencie pokazywane było jako cień tego, co przyjść miało, ale RZECZYWISTOŚCIĄ, na którą cień ten wskazywał, tzn. na SPRAWCĘ ZBAWIENIA naszego(Hebr 10:1; 2:10; 5:9). Dla uczczenia dzieła zmartwychwstałego Sprawcy Zbawienia chrześcijanie już w czasach życia apostołów zgromadzali i się na łamanie chleba (Dz. 20:7) w dzień zmartwychwstania, tzn. w niedzielę, która jest także pierwszym dniem tygodnia (Mt 28:1; Jan 20:19; 1 Kor 16:2) zwano także dniem Pańskim (Obj 1:10). Zachowywanie przez pierwotnych chrześcijan dnia zmartwychwstania (zam. soboty) powstrzymywało także chrześcijan od nawrotu do judaizmu, przed czym ap. Paweł tak ostrzegał Galacjan,(Gal 4:9-11; Rz 14:5). Podobnie było także z obrzezką, którą niektórzy chrześcijanie też chcieli wprowadzić do chrześcijaństwa.(Gal 5:1-6).

Artykuł niniejszy nie ma na celu oczerniania drugich ani siania antagonizmu między tymi, o których powiedziane jest: "Zna Pan, którzy są jego" (2 Tym 2: 19). Ci mogą być nawet tam, gdzie ich się wcale nie spodziewamy. Patrzmy się na Chrystusa i dajmy Mu we wszystkim pierwsze miejsce. Odróżniajmy błądzenie od chodzenia w świetle, bo czasy, w których żyjemy, są złe i stają się coraz to gorsze.

Czy i ty, co czytasz te słowa, należysz do tych, o których powiedziane jest "Zna Pan, którzy są Jego"? Czy posiadasz pewność zbawienia? Zwróć się do Chrystusa! On przyjmuje grzeszników darmo. 

Otto Heit 




Sprawa sabatu:

www.zbawienie.com
Contact
Czy chrześcijanin powinien obchodzić sabat?
Część pierwsza

Ostatnie uaktualnienie 25 Lipca 2009

 

Istnieje wiele materiałów na ten temat i problem trwa od niemal 2000 lat, niemniej Słowo Boże jest zdecydowanie jasne i przejrzyste w tym temacie.

Musimy zdać sobie sprawę z tego, że Biblia obejmuje dwa Przymierza, czyli Stare Przymierze i Nowe Przymierze. Zasadnicza różnica pomiędzy przymierzami to fakt, że Stary Testament (Stare Przymierze) dotyczyło WYŁĄCZNIE Izraelitów. Tymczasem Nowe Przymierze (tzw, Nowy Testament) dotyczy tak Izraelitów jak i chrześcijan pogańskiego pochodzenia, którzy odziedziczyli po cielesnych Izraelitach tytuł Narodu Wybranego Przez Boga

Tak więc ponownie narodzony chrześcijanin ma łaskę od Boga aby wypełniać przykazania Nowego Przymierza.

Jana 1:17 Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa.

Ezechiela 20:12 Dałem im także szabaty, aby były znakiem między Mną a nimi, aby poznano, że Ja jestem Pan, który ich uświęca.

Sabat był znakiem przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem.

Czy Nowy Testament mówi nam cokolwiek o przestrzeganiu sabatu? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Jakie są przepisy obchodów sabatu? Najpierw zacytujmy opinię Jezusa na temat przykazań, które należy przestrzegać.

Mateusza 19:16 A oto zbliżył się do Niego pewien człowiek i zapytał: «Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?» 17 Odpowiedział mu: «Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania». A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania». 18 Zapytał Go: «Które?» Jezus odpowiedział: «Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, 19 czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! 20 Odrzekł Mu młodzieniec: «Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?» 21 Jezus mu odpowiedział: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.;

Jezus wybrał 6 przykazań, które uznał za fundamentalne do zbawienia. Widzimy niezwykle wyraźnie, że Jezus celowo pominął przykazanie o sabacie. Ponieważ sabat dotyczył jedynie Izraelitów i był znakiem przymierza pomiędzy Bogiem a narodem Izraelskim.

Ale w powyższym wersecie mamy przykazanie, które nie jest częścią... Dekalogu! miłuj swego bliźniego, jak siebie samego

Przykazanie - 'miłuj bliźniego', nie jest zawarte w 10 Przykazaniach. Z przykazań z Księgi Wyjścia Pan nasz zacytował jedynie 5 przykazań oraz dodał... SWOJE PRZYKAZANIE.  

Wynika z tego jasno, że termin - przestrzeganie przykazań nie oznacza specyficznie JEDYNIE 10 Przykazań z Księgi Wyjścia. (Powtórzonych w V-tej Mojżeszowej)

Jezus podał nam swoje przykazania, jak to:

Jana 13:34 Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie.

Obydwa przykazania są przykazaniami Nowego Przymierza, które obowiązuje dopiero po przypieczętowaniu owego Przymierza krwią ofiarną Jezusa.

Jeszcze inny przykład:

Mateusza 22:36  Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe? 37. On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. 38. To jest największe i pierwsze przykazanie. 39. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. 40. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy.

Ponownie Jezus cytuje pierwsze przykazanie z wybranych dziesięciu, ale drugie jest przykazaniem... Chrystusa i w tzw. Dekalogu nie występuje!

Aczkolwiek Jezus wyjaśnia, że na OBU tych przykazaniach opiera się... "całe Prawo i Prorocy". Jego przykazanie o miłości do bliźniego nie występuje w 10 Przykazaniach, ale jest Jego zdaniem NAJWAŻNIEJSZE!

Powyższe przykazania Jezusa świadczą wymownie o tym, że mówiąc o przestrzeganiu przykazań nie miał On na myśli tzw. Dekalogu.

Z tej prostej przyczyny nie autor nie stosuje takiego religijnego nazewnictwa, które nie nie jest oparte na Biblii.

Nazywając przykazania Dekalogiem dochodzimy do absurdu polegającego na tym: zawsze, kiedy Chrystus czy ktokolwiek inny w NT mówi o przykazaniach, sabatarianie natychmiast dodają termin - Dekalog, oraz stawiają pewnik, że chodzi tylko i wyłącznie o 10 przykazań!

Dalsza pozorna logika wynikająca z tego pierwszego błędu: przecież w Dekalogu jest przykazanie o sabacie.

Dokładnie w ten sposób wyjaśniają to sabatyści, czyli ludzie świętujący sabat.

Błąd ten polega więc na przypuszczeniu, że w każdym wersecie w Nowym Testamencie, w którym występuje termin - przykazania, termin ten oznacza tylko i wyłącznie dziesięć przykazań, które mamy w Księdze Wyjścia 20 rozdział czyli - Dekalog.

Dla sabatarianina słowo - przykazania zawsze oznacza pełnie 10 przykazań, czego Słowo Boże nigdzie nie sugeruje.

Więcej na ten temat mamy w tym linku - Polemika z doktrynami sabatariańskimi

Powyższe rozumowanie wskazuje nam, na jakie pułapki narażamy się wybiegając za daleko, poza to, co napisane.

II Koryntian 4:6 ... nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane.

 
'Dekalog' jest poza biblijnym tworem, który gmatwa wiele prostych prawd zawartych w Słowie Bożym.

Wielu używa argumentu, że sabat obowiązuje od stworzenia świata, ponieważ Bóg odpoczął po sześciu dniach stwarzania. Jednakże nie ma w Słowie Bożym ani jednej wzmianki, że Bóg nakazał obchodzenie sabatu przez pierwsze 2500 lat, po stworzeniu świata. Przykazania były dane Mojżeszowi dopiero w roku 1425 p.n.e. czyli ponad 2500 lat od stworzenia świata. Dopiero wtedy Izrael miał obowiązek przestrzegania sabatu jako znaku przymierza pomiędzy Bogiem.

Tak więc Noe, Adam, Abraham, Józef czy inni patriarchowie nie obchodzili sabatu.

 
Przepisy dotyczące obchodów sabatu.

1.Wyjścia 16:29 "Patrzcie! Pan nakazał wam szabat i dlatego w szóstym dniu dał wam pokarm na dwa dni. Każdy przeto z was pozostanie w domu! W dniu siódmym żaden z was niech nie opuszcza swego miejsca zamieszkania»."

2. Wyjścia 35:2 "Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią. 3 Nie będziecie rozpalać ognia w dniu szabatu w waszych mieszkaniach»".

W świetle tych wersetów apostołowie najwyraźniej łamali sabat!

Dzieje 16:13 W szabat wyszliśmy za bramę nad rzekę, gdzie - jak sądziliśmy - było miejsce modlitwy. I usiadłszy rozmawialiśmy z kobietami, które się zeszły.

Kiedy żydowscy Chrześcijanie spostrzegli, że poganie także przyjmowali chrzest, nastąpił spory rozłam pomiędzy pierwszymi chrześcijanami, ponieważ żydowscy chrześcijanie uważali, że pogańscy chrześcijanie powinni obchodzić wszystkie przepisy Prawa włącznie z sabatem oraz obrzezaniem.

Zebrali się więc apostołowie i po zebraniu oświadczyli: "Mamy więc w tym miejscu decyzję Ducha Bożego odnośnie nie żydowskich chrześcijan." Mamy więc poniżej werset starannie unikany przez sabatystów.

Dzieje 15:28 Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. 29 Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!»

Najwyraźniej Duch Boży nie wspomniał o sabacie, ponieważ postanowił... nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne.

Aby sabat nie był dla nas zbyt wielkim ciężarem, Duch Boży oraz kierowani Nim apostołowie zadecydowali, aby nie nakładać na nas... "żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne."

Ponieważ świat pracujący w soboty a nie pracujący w niedzielę jest ciężarem dla tych, którzy chcieliby uczynić odwrotnie, nie pracować w sobotę a pójść do pracy w niedzielę.

Inny problem, obchodzenie sabatu w sposób ściśle biblijny byłby dla większości chrześcijan jeszcze większym ciężarem.

Sabatarianie z niewiadomych przyczyn nie celebrują sabatu według ścisłych zasad starotestamentowych.

Gwoli ciekawości - niedziela po angielsku to - Sunday. Sun - słońce, day - dzień. Czyli dzień słońca, które jest symbolem Lucyfera.

Sabatyści twierdzą, że świat Szatana/Lucyfera wywiera wielka presję na każdego z nas, abyśmy  nie pracowali w niedzielę i w ten sposób  czcili... Sunday czyli dzień Lucyfera. Dla nich nie pracowanie w niedzielę jest automatycznym grzechem wielbienia Lucyfera. Jest to zdecydowanie za daleko posunięta hipoteza, pozbawiona jakichkolwiek dowodów.

Nie pracując w niedzielę nie oznacza jeszcze, że człowiek w dzień wolny od pracy wielbi Lucyfera.

Na naszej planecie nie ma państwa, które wywierałoby jakikolwiek nacisk na czczenie Lucyfera! Jeszcze tego nie ma!

W większości krajów zachodnich tydzień pracy stanowi pięć dni - od poniedziałku do piątku. Sobota i niedziela to dni wolne od pracy. Owszem, Kościół Katolicki czy inne religie widzą w Niedzieli doskonałą okazję do spędzania wolnego czasu na wielbieniu Boga.

Ale wpływ KRK jest w dzisiejszych czasach znikomy. Pomimo symbolizmu KRK, monstrancji w kształcie Słońca czy innych rzeczy, nikt nie odbiera tego jak próba zmuszenia do wielbienia boga słońca - czyli Lucyfera. Takie twierdzenie jest pozbawione jakiegokolwiek meritum i nie ma potwierdzenia w faktach.

Gdybyśmy poszli tym tropem, dojdziemy do następnych absurdów.

Sabatyści twierdzą, że nie pójście do pracy w niedzielę to oznacza uległość wobec Bestii apokaliptycznej oraz wielbienie Lucyfera.

Stosując takie rozumowanie można wyciągnąć równie absurdalny wniosek, że nie pójście do pracy w sobotę jest... obchodzeniem sabatu! Idąc dalej tym tropem możemy stwierdzić, że każdy naród nie pracujący w sobotę święci SABAT!

Weekend z wolnymi od pracy   z a w o d o w e j   dniami - sobotą i niedzielą oznacza, że tak jeden dzień, jak i drugi są celebrowanymi świętami?  Sobota (sabat) dla Boga a niedziela dla Lucyfera?

Oczywisty nonsens, do którego doprowadziło nas tego typu rozumowanie.

 

Większość chrześcijan nie rozumie podstawowej doktryny, którą Jezu propagował. Wiele kościołów chrześcijańskich propaguje literalny sabat odpocznienia. Tymczasem poprzez swoją ofiarną śmierć, Jezus stał się dla nas tak Sabatem jak i Prawem.

Sabat nie został zniesiony ale został on przemieniony. Nie został on oczywiście zamieniony na niedzielę czyli Sunday.

Zmuszanie kogokolwiek do obchodzenia sabatu w sobotę, kiedy cały świat ma wolną Niedzielę byłoby ponad siły wielu chrześcijan. Żydzi zawsze mieli wolną od pracy sobotę czyli sabat. Nie było to więc dla nich żadnym utrudnieniem.

Dzisiaj, dla nas, chrześcijan pochodzenia pogańskiego byłoby wielkim ciężarem. Dlatego Duch Boży zalecił, aby nie nakładać na nasze barki żadnego dodatkowego ciężaru, poza rzeczami niezbędnymi do zbawienia.

Cytowanie Starego Testamentu odnośnie sabatu wskazuje nam kierunek oraz dalsze plany Boga w stosunku do ludzkości. Sabat ST był materialnym, karnalnym świętem, symbolizującym duchową rzeczywistość Nowego Testamentu. W tym świetle maszerowanie w ciele może nam uniemożliwić duchowe wejście do "duchowego sabatu bożego odpocznienia"

Rozważmy dwa pojęcia - Dziesięć Przykazań oraz Dekalog.

Żadne z tych pojęć nie występuje w Biblii. Nie ma tam słowa - Dekalog czy Dziesięć Przykazań!

Separacja Dekalogu od reszty Tory, czyli Pięcioksięgu Mojżeszowego, jest manipulacją Słowa Bożego. Biblia nigdzie nie rozróżnia Dekalogu, nie wymienia go i nie rozróżnia przykazań moralnych od przykazań ceremonialnych.

Twierdzenie sabatystów, że sabat jest prawem moralnym nie posiada żadnego poważnego meritum i z moralnością nie ma ono nic wspólnego.

Prawo posiada 513 przykazań i kiedykolwiek pisarz biblijny mówi o Prawie starotestamentowym, mówi o owych 513 przykazaniach a nie o jedynie 10 przykazaniach.

II Mojżeszowa 34:28 I był tam [Mojżesz] u Pana czterdzieści dni i czterdzieści nocy, i nie jadł chleba, i nie pił wody. I napisał na tablicach słowa przymierza - Dziesięć Słów.

Zauważmy, że na kamiennych tablicach pisanych palcem Boga było dziesięć słów. Słowo Boże nie podaje nam wyraźnie, co owe 'słowa' dokładnie oznaczały. Z nieznanej nam przyczyny Mojżesz nie użył do określenia tekstu na tablicach słowa - Dekalog czy 10 Przykazań. W całej Biblii nie mamy wyjaśnienia owej zagadki i była ona i jest nadal elementem pobudzającym naszą wyobraźnię i ciekawość. Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć owe tablice oraz poznać ich treść. Z pewnością kiedyś to nastąpi!

Kolejnym problemem jest wyrywanie z kontekstu wypowiedzi ewangelistów, a w szczególności Mateusza. Jego Ewangelia często jest nazywana Ewangelią Żydowską.

Powinniśmy zrozumieć, że Mateusz opisywał Jezusa misję jako misję do Izraelczyków czy raczej Judejczyków, Domu Izraela. Jezus żył oraz umarł będąc podległy Prawu! Przestrzegał On w doskonały sposób owego Prawa.

Ponieważ Izrael odrzucił swojego Mesjasza z powodu duchowej ślepoty oraz zatwardziałości serc, Prawda Jezusa objęła cały świat odrzucając tym samym różnicę pomiędzy Izraelitami a 'poganami', zamieniając obu w 'jednego nowego człowieka'.

Stare Przymierze Boga z Izraelem było fizycznym prototypem Kościoła Chrystusa.

Jakie są więc związki Dekalogu i sabatu z dzisiejszym Zborem Jezusa?

Związków jest wiele.

Bóg nakazał nam celebrować Jego sabat odpocznienia. Jest jeden dzień sabatni od wypełnienia oraz skończenia Swego dzieła. Jesteśmy więc zobowiązani do przestrzegania Bożego odpocznienia sabatowego i nie możemy obchodzić tego dnia w sposób fizyczny, czy tez staro testamentowy, według Prawa Tory.

Hebrajczyków 4:3 Wchodzimy istotnie do odpoczynku my, którzy uwierzyliśmy, jak to powiedział: Toteż przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do mego odpoczynku, aczkolwiek dzieła były dokonane od stworzenia świata. 4 Powiedział bowiem [Bóg] na pewnym miejscu o siódmym dniu w ten sposób: I odpoczął Bóg w siódmym dniu po wszystkich dziełach swoich. 5 I znowu na tym [miejscu]: Nie wejdą do mego odpoczynku. 6 Wynika więc z tego, że wejdą tam niektórzy, gdyż ci, którzy wcześniej otrzymali dobrą nowinę, nie weszli z powodu [swego] nieposłuszeństwa, 7 dlatego Bóg na nowo wyznacza pewien dzień - "dzisiaj" - po upływie dłuższego czasu, mówiąc przez Dawida, jak to przedtem zostało powiedziane: Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych! 8 Gdyby bowiem Jozue wprowadził ich do odpoczynku, nie mówiłby potem o innym dniu. 9 A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego. 10 Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich

Kolosan 2: 6 Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu! 17 Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa.

Powtórzmy jeszcze raz część, która nas najbardziej w tej chwili interesuje:
Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do... szabatu

Werset starannie unikany przez sabatystów.

Analizując uważniej na ten werset widać wyraźnie proroczą zapowiedź Pawła, że taki problem będzie istniał i że pojawiać się będą tacy, którzy będą wywierali wielką presję na drugich, aby przestrzegać (lub nie) pewne przepisy Tory, zwłaszcza przepisy odnoszące się do szabatu.

W tym właśnie momencie możemy zaobserwować niezwykle interesująca postawę Pawła . Pobieżnie wygląda na to, że Paweł miał doskonałą okazję, aby problem sabatu jednoznacznie rozwiązać i usunąć wszelkie nieporozumienia w tej materii, podobnie jak uczynili to apostołowie odnośnie obrzezania.  Mógł on napisać jasno i wyraźnie - "obchodźcie sabat" lub - "nie obchodźcie sabatu."

Jednakże Paweł napisał jedynie... "Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu..." najwyraźniej pozostawiając owe sprawy naszym sumieniom. Z tego wersetu wyraźnie widać, że jest to kwestia naszego sumienia i nikt nie ma prawa do osądu naszego postępowania w tej sprawie.

Drugim istotnym elementem jest fakt, że Paweł nie postawił kwestii święcenia sabatu jako kwestii istotnej dla naszego zbawienia, tylko zabronił wydawania sądu nad drugimi, wstrzymawszy się całkowicie od wskazania, która droga jest bardziej prawidłowa!

Autor uważa, że dla ponownie narodzonych chrześcijan sabat jest celebrowany każdego dnia poprzez stosowanie się do przykazań Nowego Testamentu. Apostoł Paweł wyjaśnia nam to bardzo jasno i dobitnie.

Rzymian 7:1 Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje? 2 Podobnie też i kobieta zamężna, na mocy Prawa, związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo męża. 3 Dlatego to uchodzić będzie za cudzołożną, jeśli za życia swego męża współżyje z innym mężczyzną. Jeśli jednak umrze jej mąż, wolna jest od tego prawa, tak iż nie jest cudzołożną, współżyjąc z innym mężczyzną.

I druga część:

Rzymian 7:4 Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu. 5 Jak długo bowiem wiedliśmy życie cielesne, grzeszne namiętności [pobudzane] przez Prawo działały w naszych członkach, by owoc przynosić śmierci. 6 Teraz zaś straciło moc nad nami Prawo, gdy umarliśmy temu, co trzymało nas w jarzmie, tak, że możemy pełnić służbę w nowym duchu, a nie według przestarzałej litery.

Czyli możemy powiedzieć, że będąc umarłymi względem Prawa, zostaliśmy ożywieni ofiarą Jezusa i jedynie Jego ofiara i łaska prowadzi nas ku życiu wiecznemu, do którego Prawo nie było w stanie nas doprowadzić.

Sabat, jako część Prawa, nie może nas doprowadzić do życia wiecznego.

Prawo było Izraelitom Panem. Prawo to poprzedzało Nowe Przymierze w krwi Chrystusa i jedynie Nowe Przymierze może nas doprowadzić do doskonałości oraz daje nam życie wieczne na mocy Jego ofiarnej śmierci!

Nie oznacza to, że możemy swobodnie łamać wszystkie przykazania, ale oznacza to, że większość przykazań Prawa to jedynie 'cienie rzeczy przyszłych' czyli Nowego Przymierza. Nowe Prawo, oparte głównie na miłości jest prawem doskonalszym i co najważniejsze, daje nam życie wieczne, czego Stare Prawo nam nie dawało.

Nowy Pan, Jego doskonała ofiara, Nowe Przymierze w Jego krwi. Stare Przymierze (Prawo Mojżeszowe) zostało zastąpione Nowym Przymierzem. Stare więc nie obowiązuje pogańskich chrześcijan, pomimo pewnych zbieżności czy nawet powtórzeń!

Hebrajczyków 4:1 Lękajmy się przeto, gdy jeszcze trwa obietnica wejścia do Jego odpoczynku, aby ktoś z was nie mniemał, iż jest jej pozbawiony. 2 Albowiem i myśmy otrzymali dobrą nowinę, jak i tamci, lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli. 3 Wchodzimy istotnie do odpoczynku my, którzy uwierzyliśmy, jak to powiedział: Toteż przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do mego odpoczynku,

Niemniej nie ma Biblii ani słowa, że chrześcijanie pochodzenia żydowskiego nie powinni obchodzić Sabatu czy też Tory. Z tego właśnie powodu wielu chrześcijan podaje dowody na to, że chrześcijan żydowskich obowiązuje Tora, zapominając o tym, że chrześcijan nie żydowskich Duch Boży uwolnił od tego ciężaru, o czym poniższy werset bardzo jasno mówi:

Dzieje 15:28 Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. 29 Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!»

Oczywiście jest zrozumiałym, że stosunek Boga do narodu izraelskiego nie uległ zmianie (należy odróżnić Izrael jako naród wybrany od Chazarów, zwanych Żydami) i nadal celem Boga jest Nowa Jerozolima wraz ze Świątynią Boga Najwyższego w pełnej krasie jako stolica Królestwa Bożego. Co dalej? Otwarte zostaną nowe zwoje.

Najprawdopodobniej nastąpi jeszcze Nowsze Przymierze, dotyczące Nowej Ziemi oraz Nowego Nieba.

Z pewnością zostanie przywrócony sabat ze Starego Testamentu i w tym momencie słowa Boga o wiecznym przymierzu z Izraelitami wraz z świętem sabatu - "na wieki" zostaną wypełnione.

Interesujący werset:

Mateusza 22:38 To jest największe i pierwsze przykazanie. 39 Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. 40 Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy».

Jezus włączył do przykazań nie tylko CAŁY ZAKON ale nawet księgi prorockie!

Oczywiście nigdzie w Biblii nie pisze, że Jezus rozróżnił dziesięć przykazań, tzw. Dekalog od reszty Prawa. Jezus nawet nie użył nazwy - Dziesięć Przykazań. Nikt w Nowym Testamencie nie użył nazwy Dekalog czy Dziesięć Przykazań. Nigdzie w Słowie Bożym nie ma wyszczególnienia Dziesięciu Przykazań. Jedynie jest mowa o kamiennych tablicach, które najprawdopodobniej służyły jako pisemny dokument podpisany palcem samego Stwórcy.

Nigdzie nie ma wzmianki, że owe dziesięć słów jest ważniejsze niż reszta Prawa czy pouczeń prorockich.

Nie możemy także zapominać o niezwykle ważnej rzeczy odnośnie Jezusa.

Jezus będąc Izraelitą według ciała, zrodzony z matki Izraelitki, podlegał Prawu. Przed swoją śmiercią nie mógł więc owego Prawa łamać ponieważ dopiero Jego własna śmierć odkupiała nas od Prawa, które zostało wraz z Nim przybite do krzyża i zastąpione Nowym Przymierzem, opartym na Jego przelanej krwi.

Wszelkie nauki Jezusa przed męką na krzyżu były kierowane do Izraelitów będących pod Prawem Mojżeszowym które to sam był zobowiązany ściśle przestrzegać po to, aby dać nam doskonały przykład do naśladowania. Zatem cytowanie wielu wypowiedzi Jezusa skierowanych do Żydów na temat stosowania Prawa powinno być brane pod uwagę pod tym właśnie kątem i w tym świetle.

Innym problemem były bezpośrednie ataki na Chrystusa - czy to demonów, które zawładnęły ludźmi, czy też faryzeuszy podjudzanych przez demony. Oczywiście celami owych ataków była lojalność naszego Pana wobec Prawa oraz wobec jego Ojca a także lojalność wobec cesarza rzymskiego.

Typowym przykładem typowego perfidnego ataku była niezwykle przemyślna próba wymanewrowania Jezusa w taki sposób, aby złamał albo Prawo swego Ojca albo prawo cesarza rzymskiego. Pozornie wyglądało na to, że każda wypowiedź Chrystusa spowoduje oskarżenie Go o złamanie prawa, Bożego lub cesarskiego.

Mateusza 22:15 Wtedy faryzeusze odeszli i naradzali się, jak by podchwycić Go w mowie. 16 Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: «Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. 17 Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?» 18 Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu Mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? 19 Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. 20 On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» 21 Odpowiedzieli: «Cezara». Wówczas rzekł do nich: «Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga». 22 Gdy to usłyszeli, zmieszali się i zostawiwszy Go, odeszli.

Jezus wybrnął z tej sytuacji w niezwykły sposób, po raz kolejny dając przeciwnikom odpowiedź, która zamknęła im usta. Chrystus nie mógł więc za życia przestąpić ani jednej litery Zakonu.

Także nie mógł unieważnić Zakonu, zanim Zakon nie został przybity wraz z Nim do krzyża. Jedyną drogą na unieważnienie Zakonu była Jego ofiarna śmierć, jako ostatnia Ofiara czy też ostatni Baranek ofiarny za grzechy całego świata.

W tym świetle Jezus nie mógł powiedzieć nikomu: "Trzymaj się 10 przykazań a reszta jest nieważna".

Gdyby tak powiedział będąc jeszcze pod Zakonem, zgrzeszyłby przeciwko swemu Ojcu, Dawcy Prawa!

Nowe przykazania otrzymaliśmy dopiero po jego ofiarnej śmierci, która zniosła Zakon i dała nam nowe przykazania Nowego Przymierza.

Czy może istnieć odrębne Prawo? Prawo Mojżeszowe jest jedno i zawiera dziesięć przykazań, nazywanych przez świat Dekalogiem. Niemniej Biblia nie nazywa owych przykazań Dekalogiem. Właśnie owo nie biblijne nazewnictwo powoduje takie zamieszanie oraz wybiórcze celebrowanie jednych świąt z pomijaniem drugich.

Mamy jedynie dwie możliwości.

Albo stosować się do całego Prawa, ze wszystkimi świętami, ofiarami zwierząt za grzechy, ceremonialnym obmywaniem, obrzezaniem oraz postami, składaniem ofiar, sabatem (wraz z drobiazgowymi przepisami w jaki sposób go obchodzić)

albo...

Nowe Przymierze, według którego Zakon został przybity wraz z Jezusem do krzyża.

Inna kwestia sabatu. Słowo Boże niedwuznacznie zwraca się do chrześcijan pogańskiego pochodzenia czyli do nie obrzezanych pogan. To właśnie do nich skierowane są te słowa. Powtórzmy je jeszcze raz.

Dzieje 15:28 Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. 29 Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!»

Miłość Pana naszego jest trudna do pojęcia w niemal każdym aspekcie - ze sprawą sabatu włącznie.

Czy powyższy werset mówi o usunięciu sabatu? Czy sabat unieważnia? Odpowiedź jest oczywista.

Chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, kierowani Duchem Bożym postanowili... nie nakładać na chrześcijan pochodzenia pogańskiego żadnego ciężaru, który mógł im przynieść więcej szkody niż pożytku. Duch Boży uznał, że rzeczy KONIECZNE to... powstrzymywanie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego co uduszone oraz od nierządu. Oto wybrane przez Ducha rzeczy konieczne z Prawa! Sabat nie został wymieniony jako rzecz konieczna dla nowo ochrzczonych chrześcijan pochodzenia pogańskiego.

Nie oznacza to, że Żydzi byli z sabatu zwolnieni oraz także nie oznacza, że sabat przestał obowiązywać. Oznacza to, że sabat przestał być rzeczą konieczną dla pogan i oni zostali z przestrzegania sabatu zwolnieni.

Nie oznacza to wcale, że sabat został całkowicie zniesiony i obchodzenie go jest niezgodne z Biblią.

Oznacza to, że nie jest to konieczne dla chrześcijan pochodzenia pogańskiego. I to wszystko.

Czy więc możemy obchodzić sabat, pomimo, że nie jest dla nas konieczny? Zakazu obchodzenia sabatu także nie ma w Słowie Bożym.
Sprawa sabatu  więc jest kwestią indywidualnego sumienia.

 

Dlatego też Duch Boży doskonale wiedział, że nastąpią dalsze ataki Szatana na Słowo Boże oraz tych, którzy Słowa tego przestrzegają i powstaną pod tym względem poważne nieporozumienia.

To właśnie spowodowało taką kategoryczną przestrogę Pawła, który napisał w natchnieniu Ducha:

Kolosan 2: 6 Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu! 17 Są to tylko cienie spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa.
 
Nikt z nas nie ma prawa wydawania sądu o drugich w sprawie przestrzegania sabatu

Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt!

Czytając ostatnio Dzieje Apostolskie natknąłem się na wersety, na które uprzednio nie zwróciłem należytej uwagi. Jak wspomniałem wcześniej, nastąpił w Jerozolimie spór odnośnie przestrzegania Prawa Mojżeszowego z obrzezaniem włącznie.

Całość sprawy jest opisana w rozdziale 15 Dziejów. Jeden z kluczowych wersetów owego sporu:

Dzieje 15:5 Lecz niektórzy nawróceni ze stronnictwa faryzeuszów oświadczyli: «Trzeba ich obrzezać i zobowiązać do przestrzegania Prawa Mojżeszowego». 6 Zebrali się więc Apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę.

Oczywiście obrzezanie oraz sabat były głównymi i najważniejszymi elementami Prawa Mojżeszowego.

Problem był oczywisty i jednoznaczny. Pogańscy nowo ochrzczeni bracia nie stosowali się wcale do Prawa, w żadnym jego aspekcie. Rozumowanie apostoła Piotra było jak najbardziej logiczne i prawidłowe.

Dzieje 15:8 Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. 9 Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca. 10 Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać. 11 Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni». 12 Umilkli wszyscy, a potem słuchali opowiadania Barnaby i Pawła o tym, jak wielkich cudów i znaków dokonał Bóg przez nich wśród pogan.

Piotr oparł się na Duchu Bożym i rozsądku. Jeżeli Bóg udzielił poganom, którzy nie stosowali żadnej litery Prawa dary Ducha Bożego, oznacza to tylko jedno - nie zrobił on żadnej różnicy pomiędzy poganami a Żydami. Czyli zgodnie z powyższym wersetem tak Żydzi jak i poganie będą zbawieni przez łaskę Chrystusa a nie przez literę Prawa.

 
Sabat, obrzezanie czy wiele innych części Prawa nie mają wpływu na nasze zbawienie

Dlatego podano poganom następujące zalecenie, które elementy Prawa są dla nich ważne.

Dzieje 15:28 Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. 29 Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!»

W świetle przedstawionych dowodów widzimy jednoznacznie, że Słowo Boże nigdzie w Nowym Przymierzu nie stawia nacisku na świętowanie sabatu. W żadnym wersecie nie mamy wymogu celebrowania sabatu jako warunek zbawienia.
W Nowym Testamencie nie ma nigdzie wzmianki typu - będziesz święcił sabat.

Strzec przykazań Jezusa oznacza stosowanie się do praw oraz przykazań Nowego Przymierza, które o sabacie nie wspomina, ale wspomina o wielu nowych przykazaniach, które nie istniały przez narodzeniem Chrystusa.

Gdyby sprawa świętowania sabatu była warunkiem zbawienia, życia i śmierci, mielibyśmy w NT powtórzony wyraźny rozkaz Boga - każdy kto złamie sabat, poniesie śmierć.

2. Wyjścia 35:2 "Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią. 3 Nie będziecie rozpalać ognia w dniu szabatu w waszych mieszkaniach»".

Nowy Testament nie powtarza tego zdecydowanego i jednoznacznego przykazania. Jeżeli Bóg podał Mojżeszowi w tak wyraźny sposób, do jakiego stopnia uważa on czwarte przykazanie za ważne, gdyby przykazanie to zachowywało nadal taką ważność, mielibyśmy   w i e l o k r o t n i e  w NT powtórzone takie ważne ostrzeżenie.

Tymczasem Duch Boży postanowił, aby na nas nie narzucać dodatkowego oraz niepotrzebnego ciężaru.

Mało tego, apostoł Paweł napisał, aby nie wywierać na nikogo żadnej presji czy też zmuszać do czegokolwiek.

Rzymian14:(5) Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo; niechaj każdy pozostanie przy swoim zdaniu. (6) Kto przestrzega dnia, dla Pana przestrzega; kto je, dla Pana je, dziękuje bowiem Bogu; a kto nie je, dla Pana nie je, i dziękuje Bogu. BW

Wyraźnie widać w owych wersetach, że Paweł logicznie nawiązał do osobistej wolności sumienia. Decyzja odnośnie postu, święta czy jadaniu takich pokarmów a nie innych, owa decyzja jest jedynie wyrazem personalnego stosunku do tych spraw. I według tego fragmentu Słowa Bożego nikt nie ma prawa do aprobaty lub dezaprobaty. Sprawa wyłącznie prywatna i nikomu nic do tego. Osobisty wybór. Wielu z nas walczy z takimi czy innymi problemami i może odczuwać potrzebę postu czy wstrzymywania się od jakiegokolwiek alkoholu na jakiś czas czy też całkowitą abstynencję.

Wyłącznie osobista sprawa pomiędzy osobą a Bogiem i nikt nie ma najmniejszego prawa ingerencji w te sprawy.

Słowa te były skierowane do chrześcijan pochodzenia żydowskiego oraz rzymskiego.

Galacjan 4:(9) teraz jednak, kiedy poznaliście Boga, a raczej, kiedy zostaliście przez Boga poznani, czemuż znowu zawracacie do słabych i nędznych żywiołów, którym ponownie, jak dawniej służyć chcecie? (10) Zachowujecie dni i miesiące, i pory roku, i lata! (11) Boję się, że może nadaremnie mozoliłem się nad wami. (12)

Według tych wersetów, które najwyraźniej były skierowane do chrześcijan pochodzenia żydowskiego, którzy według Pawła, zawracali do słabych i nędznych żywiołów. Paweł wyraźnie podkreślił, że powrót do Starego Przymierza jest krokiem wstecznym i cały jego wysiłek pasterski wydaje się bezużyteczny. Niezwykle mocne i dobitne słowa potępiające powrót do starych przepisów Prawa.

Aby ostatecznie wyjaśnić tę kwestię Paweł dodał:

Galacjan 4:(21) Powiedzcie mi wy, którzy chcecie być pod zakonem, czy nie słyszycie, co zakon mówi? (22) Napisane jest bowiem, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. (23) Lecz ten, który był z niewolnicy, według ciała się urodził, ten zaś, który był z wolnej, na podstawie obietnicy. (24) A to jest powiedziane obrazowo: oznaczają one dwa przymierza, jedno z góry Synaj, które rodzi w niewolę, a jest nim Hagar. (25) Hagar jest to góra Synaj w Arabii; odpowiada ona teraźniejszemu Jeruzalem, gdyż jest w niewoli razem z dziećmi swymi. (26) Jeruzalem zaś, które jest w górze, jest wolne i ono jest matką naszą. (27) Jest bowiem napisane: Raduj się, niepłodna, która nie rodzisz, wydaj okrzyk radości i wesel się głośno, ty, która nie znasz bólów porodowych, bo więcej dzieci ma opuszczona niż ta, która ma męża. (28) Wy zaś, bracia, podobnie jak Izaak, dziećmi obietnicy jesteście. (29) Lecz jak ongiś ten, który się według ciała narodził, prześladował urodzonego według Ducha, tak i teraz. (30) Lecz co mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i syna jej; nie będzie bowiem dziedziczył syn niewolnicy z synem wolnej. (31) Przeto, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, lecz wolnej! (BW)

Paweł porównał Stare Przymierze z nowym, utożsamiając Stare Przymierze z niewolnicą Hagar, ponieważ Stare Przymierze stawiało Izrael w pozycji niewoli grzechu. Tymczasem Nowe Przymierze z Sarą czyli wolną matką Izaaka dotyczy niebiańskiego Jerusalem, które jest wolnością od grzechu.

Paweł wyraźnie nakazał symbolicznie 'wypędzić' tak niewolnicę jak i syna - Stare Przymierze, ponieważ obowiązuje nas Nowe Przymierze, które nasz czyni wolnymi od grzechu, który zmazał Jezus swoją krwią.

W szczególności w Liście do Hebrajczyków Paweł wyjaśnił dosadnie wyższość Nowego Przymierza nad Zakonem. Jak wynika z tytułu owego listu, ostatni z serii listów Pawła został skierowany do chrześcijan pochodzenia żydowskiego.
Tematem Listu do Hebrajczyków jest wyższość Nowego Przymierza ponad Starym.

Paweł znając wiedzę starego Zakonu swych adresatów wyjaśnia w całym liście znaczenie ofiary Chrystusa w stosunku do ofiar starotestamentowych oraz napomina, podobnie jak Galacjan, aby porzucić stary Zakon z powodu jego bezużyteczności. Cały list jest jednym wielkim wywodem w tej kwestii.

Samo stwierdzenie - zmiana zakonu już daje nam  jednoznaczny obraz. Coś, co zostało zmienione na coś innego straciło swoje znaczenie.

Heb 7:12 Skoro bowiem zmienia się kapłaństwo, musi też nastąpić zmiana zakonu (bw)

Oczywiście Paweł nawiązuje tutaj do różnicy pomiędzy kapłanami Prawa (Aaron) a Kapłanem Nowego Przymierza czyli... Jezusem. Wyjaśnia on jeszcze dobitniej, dlaczego stary zakon już nie obowiązuje.

Heb 7: (17) Bo świadectwo opiewa: Tyś kapłanem na wieki według porządku Melchisedeka. (18) A przeto poprzednie przykazanie zostaje usunięte z powodu jego słabości i nieużyteczności, (19) gdyż zakon nie przywiódł niczego do doskonałości, z drugiej zaś strony wzbudzona zostaje lepsza nadzieja, przez którą zbliżamy się do Boga.
Królem i Kapłanem Nowego Przymierza jest Jezus!

Dlatego, że Zakon nie mogło nas doprowadzić do doskonałości, Jezus, na podstawie swej ofiarnej śmierci dał nam dużo lepszą nadzieję i jest w stanie doprowadzić ludzkość do doskonałości.

Heb 9: (17) bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził. (18) Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało zapoczątkowane bez rozlewu krwi.

Heb 10:(8) Najpierw mówi: Nie chciałeś i nie upodobałeś sobie ofiar krwawych i darów, i całopaleń, i ofiar za grzechy, które przecież bywają składane według zakonu; (9) potem powiada: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją. Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie; (10) mocą tej woli jesteśmy uświęceni przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. (11) A każdy kapłan sprawuje codziennie swoją służbę i składa wiele razy te same ofiary, które nie mogą w ogóle zgładzić grzechów; (12) lecz gdy On złożył raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, usiadł po prawicy Bożej, (13) oczekując teraz, aż nieprzyjaciele jego położeni będą jako podnóżek stóp jego. (14) Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni.

Adwentyści z zapałem przytaczają werset z Mateusza, mówiący o tym, aby ..."ucieczka wasza nie odbyła się w sabat" argumentując, że sabat jednak miał obowiązywać.

Także taką ewentualności przewidział nasz dobry Bóg i Paweł w natchnieniu napisał:

Heb 9(16) Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który go sporządził; (17) bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził.

Kolejny przykład, potwierdzający Jezusa, którego nauczanie rozpoczęło ważność dopiero po Jego śmierci. Chrystus żyjąc po Zakonem nie mógł Zakonu przestępować i Nowy Zakon stał się faktem dopiero po Jego ofiarnej śmierci. Wszelkie wypowiedzi naszego Pana i Króla przed swoją śmiercią musiały być w zgodzie ze starym Zakonem. Nowy Zakon dopiero zaczął obowiązywać po Jego śmierci.

W tym świetle zmuszanie kogokolwiek nie tylko do celebrowania sabatu oraz innych świąt ze starego Zakonu jest poważnym błędem i religie chrześcijańskie, (Adwentyści Dnia Siódmego) w szczególności! trzymające się kurczowo sabatu czy Paschy oraz pozostałych świąt ze starego Zakonu wykazują jaskrawy brak zrozumienia Słowa Bożego.

Jeszcze inny przykład:

Mateusza 12:(1) W tym czasie szedł Jezus w sabat wśród zbóż, a uczniowie jego byli głodni i poczęli rwać kłosy i jeść. (2) A gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli do niego: Oto uczniowie twoi czynią, czego nie wolno czynić w sabat. (3) A On rzekł im: Czyż nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był głodny, on i ci, którzy z nim byli? (4) Jak wszedł do Domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom? (5) Albo czy nie czytaliście w zakonie, że w sabat kapłani w świątyni naruszają sabat, a są bez winy? (6) Ale mówię wam, że tutaj jest coś większego niż świątynia. (7) I gdybyście byli zrozumieli, co to jest: Miłosierdzia chcę, a nie ofiary, nie potępialibyście niewinnych. (8) Albowiem Syn Człowieczy jest Panem sabatu.

Pan sabatu oświadczył wyraźnie...
Miłosierdzia chcę, a nie ofiary!

Jest to Przykazanie Pana sabatu.

Z tego wynika wyraźnie, Jezus sam wyraźnie określił że sabat jest ofiarą, czyli częścią Prawa uznawanego za ceremonialne. Owej ofiary Pan sabatu nie chce przyjąć, jeżeli nie jesteśmy posłuszni wobec przykazania miłości do Boga i bliźniego.

Dźwigajmy więc z radością krzyż Pana i nie dodawajmy do niego więcej ponad to, co napisane w Słowie Bożym.

Wystąpienie Biskupa Józefa Strossmayera na I Soborze Watykańskim

Wystąpienie Biskupa Józefa Strossmayera na I Soborze Watykańskim w 1870 r.
Czcigodni Ojcowie i Bracia: Nie bez drżenia, a jednak z sumieniem wolnym i czystym przed Bogiem, który żyje i zna mnie, otwieram swoje usta przed wami, w tym zacnym zgromadzeniu. Od chwili gdy się tu znalazłem, przysłuchiwałem się uważnie mową wygłaszanym w tej sali, żywiąc nadzieję i wielkie pragnienie, aby światło z wysokości oświeciło oczy mojego zrozumienia i dozwoliło mi głosować za uchwałami tego świętego ekumenicznego soboru w pełnym zrozumieniu sprawy. Przenikniony poczuciem odpowiedzialności, jaką Bóg nakłada na mnie w tym względzie, postanowiłem zbadać z jak największą uwagą Stary i Nowy Testament, aby te najczcigodniejsze dokumenty prawdy Bożej oznajmiły mi czy św.arcykapłan, który tu nam przewodniczy jest w rzeczywistości spadkobiercą św.Piotra, zastępcą Jezusa Chrystusa, i nieomylnym doktorem Kościoła.
Aby dociec tych wielkich kwestii zmuszony zostałem do zignorowania obecnego stanu rzeczy i z pochodnią Ewangelii w ręku przenieść się w myślach w te dni gdy nie było jeszcze ultramontanizmu (stronnictwo włoskie propagujące absolutną władzę papieską) ani gallikanizmu (stronnictwo francuskie zaprzeczające najwyższej władzy papieskiej) i gdy Kościół za swoich doktorów uznawał św.Piotra, św.Pawła, św.Jakuba i św.Jana, którym to doktorom nikt nie może zaprzeczyć autorytetu, bez poddania w wątpliwość tego co uczy Pismo Święte, które mam tu przed sobą i które Sobór Trydencki ogłosił regułą wiary i moralności.
Zbadałem tę św. Księgę /czy wolno mi powiedzieć?/ nie znalazłem nic co z bliska lub z daleka popierałoby opinię ultramontanistów. Więcej nawet, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie znalazłem żadnej wzmianki w czasach apostołów o papieżu, spadkobiercy św.Piotra ani o zastępcy Jezusa Chrystusa, tak samo jak nie ma tam wzmianki o Mahomecie, który wtedy jeszcze nie istniał.
y, Monsignorze Manning, może powiesz że zbluźniłem a ty Monsignorze Fie powiesz, że oszalałem. Nie dostojni Ojcowie ja nie bluźnię ani nie oszalałem. Lecz przeczytawszy cały Nowy Testament, oświadczam przed Bogiem z ręką wzniesioną ku temu wielkiemu krucyfiksowi, że nie znalazłem najmniejszej wzmianki o papiestwie tak jak ono istnieje obecnie. Nie odmawiajcie mi swojej uwagi czcigodni bracia i waszym szemraniem i przeszkadzaniem nie usprawiedliwiajcie tych, którzy na podobieństwo Ojca Hyacentego, mówią, że Sobór ten jest niczym i że głosy nasze od samego początku były podyktowane przez jakiś autorytet. Gdyby tak się sprawa miała, to najdostojniejsze zgromadzenie byłoby najhaniebniej zdyskredytowane. Jeśli chcemy, aby ten Sobór był wielkim, musimy być wolni. Dziękuję jego Ekscelencji, Monsignorowi Dupanloup'owi za jego przytakiwania głową; to dodaje mi odwagi więc przystąpię dalej…


Czytając święte Księgi, z uwagą tak pilną do jakiej Bóg mnie uzdolnił nie znajduję ani jednego rozdziału ani nawet najmniejszego wiersza, w którym Jezus Chrystus dałby św.Piotrowi panowanie nad apostołami, jego współpracownikami. Gdyby Szymon syn Jonasza, miałby być tym za jakiego, według naszego wierzenia uważamy obecnie jego świątobliwość Piusa IX, to byłoby wprost dziwnym, że Pan nie powiedział o nim: „Po moim wstąpieniu do Ojca, wy wszyscy macie być posłuszni Szymonowi Piotrowi, tak jak mnie posłusznymi jesteście, bo ja pozostawiam go moim zastępcą na ziemi” Chrystus nie tylko nic nie powiedział w tym względzie, ale nawet nic nie wspomniał o postanowieniu w Kościele jakiejkolwiek głowy. Gdy powiedział apostołom, że będą sądzić dwanaście pokoleń Izraelskich (Mat.19.28) obiecał im dwanaście tronów jeden dla każdego, lecz nie powiedział że jeden z tych tronów będzie wyższym od innych i będzie należał do Piotra. Gdyby Pan miał takie życzenie to na pewno by tak powiedział.
Jaka więc konkluzja wynika z tego? Logika odpowie nam, że Chrystus nie życzył sobie uczynić Piotra głową apostolskiego kolegium. Wysyłając apostołów aby zwyciężali świat, dał im wszystkim obietnicę Ducha Świętego.
Pozwólcie mi powtórzyć to: Gdyby Jezus zamierzał ustanowić Piotra Swoim zastępcą uczyniłby go głównodowodzącym nad Swoją duchową armią. Pismo Święte jednak wykazuje, że Chrystus zabronił by został mianowany jakiś główny autorytet nad wiernymi na podobieństwo pogańskich królów (Łuk.22.25). Jezus nie mówiłby tak gdyby po Jego śmierci i wniebowstąpieniu, Piotr miał być obrany papieżem. Jednak według naszej tradycji, papiestwo trzyma w swych rękach dwa miecze, symbole władzy duchowej i ziemskiej. Jedna rzecz mocno mnie zdziwiła i poważnie nad nią zadawałem sobie pytanie: Jeżeli Piotr był obrany papieżem czy współapostołowie zezwoliliby aby on był posłany do Samarii, wraz z św.Janem by tam głosić Ewangelię Syna Bożego? Co wy myślicie czcigodni bracia, czy obecnie zezwolilibyśmy aby jego świątobliwość, Pius IX z jego Ekscelencją, Monsignor'em Platier'em udali się do patriarchy w Konstantynopolu, aby poprosić go o zakończenie schizmy wschodniej ?
Zauważmy drugi jeszcze ważniejszy fakt:
W Jerozolimie zgromadziła się rada ekumeniczna, aby rozstrzygnąć kwestię, która dzieliła wiernych na dwa stronnictwa. Jeżeli św.Piotr był papieżem to kto zwołałby tę radę? Św.Piotr. Kto by przewodniczył w jej obradach? Św.Piotr, albo jego legat. Kto ogłosiłby zapadłe tam uchwały? Św. Piotr. A jednak tak nie było. Piotr apostoł uczestniczył w tej radzie na równi z innymi, jednak nie on był tym który obrady zsumował, ale uczynił to św.Jakub; a gdy dekrety zostały ogłoszone, uczyniono to w imieniu wszystkich apostołów, starszych i wszystkich braci. (Dz.Ap.rozdz.15) Czy tak czynimy obecnie w naszym kościele?
O czcigodni bracia! im więcej badam, tym bardziej jestem przekonany, że w Piśmie Świętym, syn Jonaszowy nie widnieje jako pierwszy. Nauczamy obecnie, że Kościół jest zbudowany na św.Piotrze; gdy zaś św.Paweł (o którego autorytecie apostolskim nie można wątpić) mówi w swoim liście do Efezjan 2.20, że prawdziwy Kościół zbudowany jest na fundamencie apostołów i proroków, a jego gruntownym węgielnym kamieniem jest sam Jezus Chrystus. Ten sam apostoł tak mało wierzył w supremację św.Piotra, że ganił tych co mówili: Myśmy Pawłowi; my Apollosowi (1Kor.1.12), ganił i tych, którzy mówili, że są Piotrowi. Gdyby ten ostatni był zastępcą Chrystusa to św.Paweł byłby bardzo ostrożny aby nie krytykować tych co byli członkami tego samego kolegium. Tenże apostoł, gdy wyliczał różne urzędy w kościele, wspomniał apostołów, proroków, nauczycieli i pasterzy. Czy mamy wierzyć czcigodni bracia, że św.Paweł, ten wielki apostoł pogan, zapomniał o najgłówniejszym z tych urzędów, o papiestwie, jeżeli było ono częścią Boskiej instytucji? Zapomnienie o tym byłoby tak niemożliwym jak dla historyka piszącego o obecnym soborze, niemożliwym byłoby nie wspomnieć ani słowa o jego świątobliwości, Piusie IX.

Między słuchaczami odezwały się głosy: /Milcz, heretyku, milcz!/
Uspokójcie się, bracia! Ja jeszcze nie skończyłem. Zabraniając mi dalszego przemawiania, objawiacie się przed światem jako krzywdziciele, zamykający usta najmniejszemu członkowi tutejszego zgromadzenia. Pójdźmy wiec dalej…


Św.Paweł apostoł, w swoich listach do poszczególnych kościołów, nie uczynił najmniejszej wzmianki o prymacie Piotra. Jeżeliby taki prymat istniał, czyli mówiąc inaczej: Gdyby Kościół miał w swoim ciele najwyższą głowę, nieomylną w nauczaniu, czy on wielki apostoł pogan zapomniałby o tym? Co mam odpowiedzieć na to? On zapewne napisałby długi list o tak ważnym przedmiocie. W tym czasie kiedy budowa chrześcijańskiej doktryny była wznoszona, co też św.Paweł w rzeczywistości czynił, czyżby on mógł zapomnieć o fundamencie, głównej arkadzie tej całej budowy? Jeżeli nie chcemy twierdzić, że Kościół w czasach apostolskich był heretycki (czego żaden z nas nie chciałby ani nie miał odwagi powiedzieć) to przyznać musimy, że Kościół nie był nigdy bardziej święty jak w czasach gdy nie miał papieża.
Okrzyki: /„To nie prawda”/
Niechaj Monsignor de Lewal nie mówi, że to nie jest prawdą, bo żaden z was czcigodni bracia, nie powinien odważyć się nawet pomyśleć, że Kościół dzisiejszy, z papieżem na czele, jest mocniejszym w wierze i czystszym moralnie aniżeli był Kościół w czasach apostolskich. Jeśli ktoś tak myśli to niechaj powie to otwarcie wobec całego wszechświata albowiem ten budynek, w którym znajdujemy się jest ośrodkiem skąd słowa nasze rozlegają się echem od bieguna do bieguna. Idźmy więc dalej…


W pismach św.Pawła, św.Jana, św.Jakuba, nie znalazłem wzmianki ani śladu o władzy papieskiej. Św.Łukasz historyk o misyjnych pracach apostolskich również milczy o tak ważnym przedmiocie. To zamilczenie tej sprawy przez mężów, których pisma stanowią część kanonu natchnionych od Boga ksiąg biblijnych, wydaje się dla mnie kłopotliwym a nawet niemożliwym, o ile Piotr był papieżem. Byłoby to nieusprawiedliwionym w takim stopniu jak gdyby historyk Thiers, pisząc o Napoleonie Bonaparte, ominął tytuł tego cesarza.
Widzę przed sobą członka tego zgromadzenia, który wskazując na mnie palcem, mówi: „O to biskup schizmatyk, który wszedł między nas pod fałszywymi kolorami!” Nie wszedłem do tego zacnego zgromadzenia jako złodziej, oknem, ale drzwiami, tak jak i wy. Mój tytuł biskupi dał mi do tego prawo, tak jak moje chrześcijańskie sumienie zmusza mnie do mówienia tego co uznaję za prawdę.
Co zdziwiło mnie najwięcej i co jest godnym szczególniejszej uwagi, to milczenie św.Piotra w tej sprawie. Gdyby ten apostoł był tym za kogo my go przedstawiamy, to jest zastępcą Jezusa Chrystusa na ziemi, to zapewne on wiedziałby o tym i wiedzieć powinien. Jakże więc mamy wytłumaczyć ten fakt, że on ani razu nie wystąpił jako papież? Przecież mógłby to uczynić w dniu Pięćdziesiątnicy (po zesłaniu Ducha Świętego), gdy wygłosił swoje pierwsze kazanie, a jednak tego nie uczynił. Nie wspomniał też nic o tym w swoich dwóch listach adresowanych do wszystkich ówczesnych zborów i do całego kościoła. Czy możecie wyobrazić sobie takiego papieża, gdyby św.Piotr był papieżem? Jeżeli więc nadal chcecie twierdzić, że on był papieżem, to chcąc być konsekwentnym musicie również przyznać, że on nie był o tym świadomy. Zapytuję więc każdego kto ma głowę do myślenia i umysł do rozważania: czy te dwa przypuszczenia są możliwe?
Wracając do omawianego przedmiotu, powiedzieć muszę, iż dokąd żyli apostołowie, Kościół ani myślał, aby mieć papieża; chcąc twierdzić inaczej musiałbym zignorować całe Pismo Święte.
Ze wszystkich stron odzywają się głosy: /„Czy jednak św.Piotr nie był w Rzymie? Czy nie był tam ukrzyżowany głową na dół? Czyż kazalnice z których nauczał, ołtarze przy których mszę odprawiał , nie znajdują się w tym odwiecznym mieście?”/
Czcigodni bracia! Pobyt Piotra w Rzymie ma uzasadnienie tylko w tradycji. A choćby był biskupem w Rzymie, to jak z tego episkopatu moglibyście udowodnić jego supremację? Skalinger, jeden z najbardziej uczonych mężów, nie wahał się powiedzieć, że teoria o episkopacie i zamieszkaniu św.Piotra w Rzymie, winna być zaliczona do niedorzecznych legend.
Częste okrzyki: /„Zamknijcie mu usta! Sprowadźcie go z kazalnicy!”/
Czcigodni bracia! Ja jestem gotów zamilknąć; lecz czy w zgromadzeniu takim jak to, nie byłoby lepiej wszystkiego doświadczyć i to co dobre zatrzymać jak zaleca apostoł? Mamy nad sobą dyktatora, przed którym my wszyscy, a nawet papież Pius IX, musimy upaść, zamilknąć i pochylić głowy. Dyktatorem tym jest historia. Ona nie jest podobna do legendy, którą można urobić jak garncarz glinę; jest jak diament, który wcina się w szkło i cięć tych zmazać nie można. Opierałem się dotąd tylko na historii i jeżeli nie znalazłem w niej śladu papiestwa w czasach apostolskich to wińcie za to historię a nie mnie. Czy chcecie oskarżyć mnie o kłamstwo? Zróbcie to, jeżeli możecie. Słyszę kogoś po prawej stronie „Czy nie powiedział Pan: Tyś jest Piotr, a na tej opoce zbuduję Kościół mój”? Powiem o tym później, czcigodni bracia; lecz za nim to uczynię, pragnę przedstawić wam wyniki swoich dociekań historycznych.
Nie znalazłszy śladu papiestwa w czasach apostolskich, powiedziałem sobie: czego szukam zapewne znajdę w dalszych dziejach wczesnego kościoła. Wyznaję szczerze, iż szukałem papieża w pierwszych czterech stuleciach, lecz go nie znalazłem. Wierzę, iż żaden z was nie wątpi w autorytet świętego biskupa w Hippo, wielkiego i błogosławionego Augustyna. Ten pobożny doktor, będący zaszczytem i chwałą kościoła katolickiego, był sekretarzem synodu w Melwii. W dekretach tego czcigodnego zgromadzenia znajdują się następujące znamienite słowa: „Ktokolwiek będzie apelował do tych za morzem, nie będzie przyjęty w Afryce do społeczności”. Biskupi w Afryce tak mało poważali biskupa w Rzymie, że zagrozili ekskomuniką tym, którzy uciekliby się do apelacji. Ci sami biskupi, na szóstym synodzie Kartageńskim, pod przewodnictwem Aureliusza, biskupa tegoż miasta, napisali do Cylestyna, biskupa w Rzymie, ostrzeżenie aby nie przyjmował apelacji biskupów, księży i kleryków afrykańskich i aby nie zaszczepiał pychy ludzkiej do Kościoła. Że patriarchowie rzymscy od najwcześniejszych czasów, próbowali przywłaszczyć sobie naczelny autorytet jest faktem ujawnionym, lecz nie mniej jawnym jest fakt, że nie zdobyli tej supremacji jaką ultramontaniści przypisują papieżowi obecnie. Gdyby ówczesny biskup rzymski posiadał taką supremację to czy biskupi afrykańscy, a św.Augustyn pierwszy między nimi, odważyliby się zabronić apelacji swoich dekretów, do tego najwyższego trybunału?
Przyznaję, że patriarcha rzymski zajmował pierwsze miejsce. Jedno z praw justyniańskich mówi: „Określono i zadecydowano na czterech synodach, że św.papież starożytnego Rzymu powinien być pierwszym z biskupów, a najwyższy arcybiskup, w Konstantynopolu, które jest nowym Rzymem, ma być drugim”. „Podaj się więc pod supremację papieża” — może zawołacie. Nie tak prędko czcigodni bracia!
Chociaż prawo justyniańskie zalecało taki porządek pomiędzy patriarchami to jednak musimy przyznać, że co innego jest precedens (pierwszeństwo), a co innego władza jurysdykcyjna. Na przykład: przypuśćmy, że w Florencji zgromadzą się wszyscy tego królestwa, pierwszeństwo przyznanoby prymatowi florenckiemu, zaś pomiędzy wschodnimi, przyznanoby je patriarchowi konstantynopolitańskiemu, w Anglii znów arcybiskupowi kantenburskiemu; lecz ani pierwszy, ani drugi, ani trzeci nie powinien z tego tłumaczyć sobie ani przywłaszczać jurysdykcji nad wszystkimi. Powaga biskupa rzymskiego wynikała nie z Boskiej władzy, ale z ważności miasta, w którym miał swoją stolicę. Monsignor Darboy (w Paryżu) nie jest dostojniejszym ani większym od arcybiskupa w Awiggnionie. Mimo to Paryż darzy go większym uznaniem, jakiego nie miałby gdyby jego pałac znajdował się nie przy rzece Seine, ale przy Rohne. Co jest prawdą w religijnym porządku rzeczy, jest też prawdą w cywilnych i politycznych sprawach. Prefekt w Rzymie nie jest większym prefektem niż ten w Pizie, lecz cywilnie jak i politycznie jest więcej poważanym. Powiedziałbym, że już w pierwszych stuleciach patriarcha rzymski aspirował do uniwersalnego rządu w kościele. Niefortunnie, o mało co nie doszedł do tego; lecz w rzeczywistości nie udały się te jego pretensje, bowiem Cesarz Teodoziusz II ustanowił prawo nadające patriarchowi w Konstantynopolu taki sam autorytet, jaki miał ten w Rzymie (Leg.cod, de sacr.,etc). Ojcowie zebrani na synodzie chalcedońskim umieścili biskupów starego i nowego Rzymu na tym samym stanowisku we wszystkich rzeczach, nawet i w kościelnych (Can.28). Szósty synod w Kartagenie zabronił wszystkim biskupom tytułować się księciem biskupów, albo panującym biskupem. Co do tytułu „powszechny biskup”, jaki papieże przybrali później, św.Grzegorz I, w tej wierze, że jego następcy nigdy nie zgodzą się na takie miano, napisał następujące znamienne słowa: „Moi poprzednicy nigdy nie zgodzili się na tak niezbożny tytuł, bo gdy który patriarcha przybiera imię Uniwersalny, tytuł patriarchy jest znieważany. Niechaj dalekim będzie od chrześcijan pragnienie nadawania sobie tytułu, który poniżałby ich współbraci. Słowa św.Grzegorza kierowane są do jego współduchownych w Konstantynopolu, którzy pretendowali do prymacji w kościele. Papież Pelagiusz II nazwał Jana, biskupa konstantynopolitańskiego, który pretendował do wysokiego kapłaństwa: ‘bezbożnym i bluźnierczym.’”. „Nie zabiegajcie” — mówi on — „o tytuł uniwersalnego biskupa, który Jan przywłaszczył sobie nielegalnie. Niechaj żaden z patriarchów nie przybiera tego bezbożnego imienia; wielkiego bowiem nieszczęścia możemy się spodziewać, jeżeli kapłani będą rozniecać takie elementy. Doznaliby tego co było im przepowiedziane — On jest królem synów pychy.” (Pelagiusz II, list 13 )
Czy te autorytety, a mógłbym podać ich więcej, tak samo ważnych nie dowodzą, że biskupi rzymscy dopiero znacznie później zaczęli być uznawani uniwersalnymi biskupami, głowami kościoła? Z drugiej strony, któż nie wie o tym, że od pierwszego soboru w Nicei, w r.325 aż do r. 580 i do drugiego soboru powszechnego w Konstantynopolu, z 1109 biskupów uczestniczących na pierwszych sześciu soborach, było zaledwie 19 biskupów z zachodu? Kto nie wie, że te sobory i synody zwoływane były przez cesarzy, bez poinformowania o tym, a czasami nawet wbrew woli biskupa rzymskiego? — że Hoziusz, biskup Kordowy, przewodniczył na pierwszym soborze w Nicei i spisał jego uchwały? Ten sam Hoziusz, przewodniczył później na synodzie w Sardycji, wyłączając delegata Juliusza, biskupa rzymskiego.
Nie będę już więcej mówił o tym czcigodni bracia, ale przejdę do onego wielkiego argumentu wspomnianego przed chwilą — względem utwierdzenia prymacji biskupa rzymskiego przez ową opokę (petra). Gdyby to było prawdą wszelkie dysputy byłyby skończone; lecz pierwotni ojcowie kościoła, oni zapewne wiedzieli coś o tym, nie zrozumieli tego jak my rozumiemy. Św.Cyryl w swej czwartej księdze o Trójcy, napisał: „Ja wierzę, iż przez tę opokę musimy rozumieć niechwiejną wiarę apostołów.” Św. Hilary, biskup Poitierski, w swej drugiej książce o Trójcy powiedział: „Ową opoką (petra) jest to błogosławione wyznanie wiary, wypowiedziane przez św.Piotra;” a w szóstej książce o Trójcy, oświadczył „Na tej opoce wyznania wiary, Kościół jest zbudowany.” Św.Jerome, w szóstej książce o św.Mateuszu, też powiedział, „Bóg ufundował swój Kościół na opoce i od tej opoki apostoł Piotr otrzymał swoje imię.” Po nim św.Chryzstom powiedział w swoim 53 kazaniu o Mateuszu: „Na tej opoce zbuduję Kościół mój — to znaczy, na wierze w to wyznanie.” A co było tym wyznaniem apostoła? Było nim: „Tyś jest Chrystus Syn Boga żywego.” Św.Ambroży, arcybiskup z Milanu, w swoim wykładzie z drugiego listu do Efezjan, św.Bazyl Seleceński i wszyscy ojcowie Synodu Chalcedońskiego uczą tak samo.
Ze wszystkich doktorów rychłego chrześcijaństwa, św.Augustyn zajmuje najprzedniejsze miejsce pod względem znajomości i świątobliwości. Posłuchajmy więc co on napisał w swej drugiej rozprawie na tle pierwszego listu św.Jana: „Co znaczą słowa: Na tej opoce zbuduję Kościół mój? Znaczą: na tej wierze, na tym co Piotr powiedział: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego.” W jego opisie o św.Janie znajdujemy znamienne określenie: „Tą opoką na której Kościół miał być zbudowany jest sam Chrystus.” On wielki biskup (św.Augustyn) tak mało wierzył w to, aby Kościół miał być zbudowany na Piotrze, że w swoim 13 kazaniu tak to określił: „Tyś jest Piotr i na opoce (petra), którą wyznałeś, na opoce, którą znałeś, mówiąc: Tyś jest Chrystus Syn Boga żywego, Ja zbuduję swój Kościół; zbuduję go więc na Sobie, a nie Siebie na tobie.” To co św. Augustyn nauczał, na podstawie tego tekstu, było pojmowane przez całe ówczesne chrześcijaństwo.
Sumując to wszystko, powtarzam więc:
1. Że Jezus obdarzył wszystkich apostołów taką samą władzą jak Piotra.
2. Że apostołowie nigdy nie uznawali św. Piotra za zastępcę Jezusa Chrystusa i za nieomylnego doktora kościoła.
3. Że św.Piotr nigdy nie rozumiał o sobie, że był papieżem i nigdy nie postępował jak papież.
4. Że sobory i synody w pierwszych czterech stuleciach, chociaż uznawały wysokie stanowisko, jakie biskup rzymski zajmował w kościele, z powodu, że zamieszkiwał w Rzymie, lecz darzyli go precedencją jedynie pod względem zaszczytów a nigdy pod względem władzy lub jurysdykcji.
5. Że Pańskie oświadczenie: „Tyś jest Piotr, a na tej opoce zbuduję Kościół mój” — nigdy nie było przez ojców kościoła rozumiane, iż Kościół był zbudowany na Piotrze (jakoby na wyższym petrum), ale, że Piotr stał się kamieniem (petram) na opoce, to jest na owym wyznaniu, że Jezus jest Chrystusem.
Zakańczam więc, na podstawie historii, logiki, zdrowego rozsądku i chrześcijańskiego sumienia, że Jezus Chrystus nie wyposażył św.Piotra żadną supremacją i że nie taką drogą biskupi rzymscy stali się władcami w kościele, ale przez stopniowe przywłaszczanie sobie wszystkich praw episkopatu.
Głosy: /„Milcz, zuchwały protestancie! Milcz!”/
Nie, ja nie jestem zuchwałym protestantem. Historia nie jest katolicką, ani anglikańską, ani kalwinistyczną, ani luterańską, ani ormiańską, ani schizmatyczno-grecką, ani ultramontaniczną. Ona jest tym czym jest, mianowicie: czymś silniejszym aniżeli wszystkie wyznania wiary, aniżeli wszystkie kanoniczne przepisy wszystkich ekumenistycznych soborów. Możecie przeciwko niej pisać, o ile macie dosyć odwagi, lecz nie możecie jej zniszczyć; tak jak wyjęcie jednej cegiełki z Koloseum, nie spowoduje jego upadku. Jeżeli powiedziałem coś fałszywie, wykażcie to historią a bez chwili wahania, ja serdecznie przeproszę; lecz bądźcie cierpliwymi a poznacie, że nie powiedziałem wszystkiego co mógłbym powiedzieć; przeto choćby nawet stos pogrzebowy na mnie czekał na tym miejscu św.Piotra, ja nie zamilknę, ale zobowiązany jestem iść dalej.
Monsignor Dupanloup w swoich zdrowych spostrzeżeniach względem tego soboru watykańskiego, mądrze powiedział, że jeżeli ogłosimy Piusa IX nieomylnym, to z konieczności i logiki musimy powiedzieć, że wszyscy jego poprzednicy byli również nieomylni.
Czcigodni bracia! Historia podnosi swój głos i zapewnia nas, że niektórzy papieże mylili się. Możecie protestować lub zapierać to, jeżeli chcecie; lecz ja udowodnię wam omylność niektórych papieży:
Papież Victor (192) najpierw zatwierdził montanizm a później go potępił.
Marceliusz (296-303) był bałwochwalcą. Osobiście wstąpił do świątyni Westy i kadził tej bogini. Może powiecie, że było to czynem jego słabości; lecz na to odpowiadam, że zastępca Chrystusa umarłby raczej, nim oddałby hołd bałwanowi.
Liberiusz (358) przyzwolił na potępienie Anataziusza i przyznał się do arianizmu, by móc wrócić z wygnania i odzyskać swój tron biskupi.
Honoriusz (625) był zwolennikiem montelityzmu; co Ojciec Gratry udowodnił mu demonstracyjnie.
Grzegorz I (785-790) nazwał antychrystem każdego, kto przyjąłby miano uniwersalnego biskupa; a w przeciwieństwie do tego Bonifacy III (607-609) pozwolił nadać sobie ten tytuł przez cesarza Fokas.
Paschal II (1088-1099) i Eugeniusz III (1145-1153) uprawomocnili pojedynki; gdy zaś Juliusz II (1509) i Pius IV (1560) zabronili takowych.
Eugeniusz IV (1432-1439) zatwierdził sobór w Basylei i przywrócenie kielicha eucharystycznego Czechom; Pius II (1458) odwołał tę koncesję.
Hadrian II (867-872) zawyrokował, że cywilne małżeństwa są ważne; gdy zaś Pius VII (1800-1823) potępił je.
Sykstus V (1585-1590) opublikował edykt o Biblii i bullą zalecał, aby ją czytano; natomiast Pius VII potępił czytanie Biblii.
Klement XIV (1769-1774) skasował zakon Jezuitów, dozwolony przez Pawła III, a Pius VII ponownie go przywrócił.
Czemu jednak szukać za dowodami w tak dalekiej przeszłości? Czy obecny Ojciec Święty, który nam tu przewodniczy, w swej bulli wystawiającej reguły tego soboru, nie zastrzegł, że w razie śmierci w czasie urzędowania jako przewodniczący, wszystko co ustanowione zostało przez jego poprzedników, a okazało się przeciwne uchwałom tego soboru, zostało skasowane? Jeżeli Pius IX mówi to jako „cathedra” czy nie jest to jakoby z głębokości swego grobu narzucić chciał swą wolę w rządach kościoła?
Nigdy bym nie skończył, gdybym wam, czcigodni bracia, miał przedstawić wszystkie sprzeczności w naukach papieży. Jeżeli więc ogłosicie nieomylność urzędującego papieża, musicie udowodnić to co jest niemożliwym — że papieże nigdy nie zaprzeczali jedni drugim, lub też ogłosić musicie, że wam Duch Święty objawił, iż nieomylność papiestwa datuje się dopiero od roku 1870. Czy macie dosyć odwagi to uczynić? Może być, że ludność będzie obojętna, pominie teologiczne kwestie, których nie rozumie i których ważności nie dostrzega; ale chociaż ludzie są obojętni na zasady, lecz nie na fakty.
Nie zwódźcie samych siebie. Jeżeli ogłosicie dogmat o papieskiej nieomylności, protestanci, nasi przeciwnicy, będą nam więcej przeciwni i będą śmielszymi, bo po swojej stronie będą mieli historię, gdy zaś my będziemy mieli tylko własne wywody i zaprzeczenia. Co będziemy mogli odpowiedzieć gdy wykażą nam wszystkich biskupów rzymskich, od Łukasza aż do jego świątobliwości Piusa IX? Powinniśmy triumfować na całej linii, lecz niestety tak nie jest.
Okrzyki: /„Milcz! Milcz! Dosyć tego!”/
Nie krzyczcie tak Monsignorzy!
Obawiać się historii jest przyznaniem się do porażki. Więcej nawet, choćbyście wszystkę wodę rzeki Tyber wylali na szpalty historii, nie zmyjecie ani jednej szpalty. Pozwólcie mi mówić, a ja w streszczeniu powiem tylko tyle ile jest konieczne na określenie tak ważnego przedmiotu:
Papież Vigiliusz (538) kupił sobie papiestwo od Belisariusza adiutanta cesarza Justyna. Prawda, że złamał umowę i nie uiścił obiecanej zapłaty; lecz czy to ma być kanoniczną regułą przywiązaną do tiary? Na soborze chalcedońskim to zostało formalnie potępione. Jeden z jego kanonów tak mówi: „Biskup, który swój episkopat uzyskał za pieniądze, straci go i zostanie zdegradowanym.” Jednak papież Eugeniusz III (IV oryginalnie) (1145), poszedł za przykładem Vigiliusza.
Św.Bernard, jasna gwiazda ówczesna, powiedział Eugeniuszowi: „Pokaż mi choć jednego w tym mieście Rzymie, który by uznawał ciebie za papieża, a nie otrzymał za to złota i srebra!” Czcigodni bracia! Czy papież, który założyłby bank przy bramach świątyni, mógł być natchniony Duchem Świętym? Czy miałby prawo nauczać Kościół o swej nieomylności? Znacie historię Formozjusza aż za dobrze, aby wam coś do tego dodawać. Szczepan XI rozkazał jego ciało wykopać, ubrać je w szaty pontyfikalne; palce, które używał do błogosławieństwa kazał poucinać, w końcu rozkazał ciało wrzucić do rzeki Tyber, ogłaszając go szarlatanem i nielegalnym. Papież ten był uwięziony przez lud, truty i zaduszony. Zauważcie jednak jak sprawy zostały później uregulowane: Roamnus, następca Szczepana, a także Jan X zrehabilitował pamięć Formozjusza.
Może powiecie, że to są bajki a nie historia. Bajki? Udajcie się do biblioteki watykańskiej i przeczytajcie Platyna, historyka o papiestwie, a także roczne dzieje spisane przez Baroniusza. (A.D.897). To są fakty, które z szacunku do świętej stolicy, wolimy ignorować; lecz gdy chodzi o określenie dogmatu, który może spowodować poważny rozdział między nami, czy miłość do naszej czcigodnej matki katolickiego, apostolskiego i rzymskiego kościoła, może zniewolić nas do milczenia?
Idźmy dalej… Uczony kardynał Baroniusz, mówiąc o ówczesnym dworze papieskim, tak powiedział, zwróćcie uwagę, czcigodni bracia, na te słowa: „Jak wyglądał Kościół rzymski w owym czasie? Bardzo haniebnie! Tylko wszechwładne nierządnice rządziły Rzymem.” (Baroniusz, A.D.912).
Powiecie: to byli fałszywi papieże a nie prawdziwi. Niech i tak będzie; ale w takim razie, jeżeli przez około 150 lat, stolica rzymska była zajęta przez antypapieży to jak podejmiecie ponownie nić pontyfikalnego następstwa? Czyż Kościół był w stanie istnieć przez około półtora stulecia bez głowy i w takim stanie bezgłowym znaleźć i naprawić samego siebie? Zauważcie teraz: Najwięcej tych antypapieży przejawia się na genealogicznym drzewie papiestwa i musiały to być właśnie te absurdy, o których wspomniał Baroniusz; ponieważ Genebardo, on przesadny wielbiciel papieży, odważył się również napisać w swoich kronikach (901): „Minione stulecie było niefortunne; albowiem przez blisko 150 lat papieże odpadali od wszystkich cnót ich poprzedników i stali się więcej apostatami aniżeli apostołami.” Można sobie łatwo wyobrazić jak szlachetny Baroniusz musiał rumienić się, gdy przyszło opisywać dzieje tych rzymskich biskupów. Mówiąc o Janie XI (931), który był synem papieża Sergiusza i Marozii, napisał on: „Kościół święty, rzymski, deptany był przez takiego potwora.” Jan XII (956) obrany, przy pomocy wpływów nierządnic, gdy liczył lat 18, nie był odrobinę lepszy od swego poprzednika. Przykro mi, czcigodni bracia, poruszać tak wiele brudu. Nie będę już też mówił o Aleksandrze VI, ojcu i kochanku Lukrecji; odwracam się również od Jana XXIII (1410), który z powodu symonii i niemoralności został zdetronizowany ze stolicy papieskiej przez sobór w Konstancji. Niektórzy gotowi twierdzić, że był to tylko sobór prywatny. Niech i tak będzie; ale jeżeli nie przypiszecie temu soborowi żadnego autorytetu to, chcąc być konsekwentnymi musicie przyznać, że nominacja Marcina V, na tym soborze, była nielegalna. Co w takim razie stanie się z papieską kolejnością? Jak znajdziemy jej nić? Nie będę mówił o onej schizmie, która zniesławiła Kościół. W tych tragicznych czasach na stolicy rzymskiej zasiadało nieraz dwóch współzawodników, a czasami nawet trzech. Który z tych trzech był prawdziwym papieżem?
Podejmując znowu sprawę nieomylności papieskiej, oświadczam ponownie: Jeżeli zawyrokujecie nieomylność obecnego biskupa rzymskiego, to musicie także zatwierdzić nieomylność poprzednich, nie wyłączając żadnego. Czy jednak możecie to uczynić, podczas gdy historia wyjawia tak jasno jak słońce, że wielu papieży błądziło w swoich naukach? Czy chcecie czynić ich nieomylnymi a tym samym obstawać, że rozpustni, bezbożni, zbrodniczy i symonię uprawiający papieże też byli zastępcami Jezusa Chrystusa? O czcigodni bracia! podtrzymywanie takiej potworności byłoby zdradą Chrystusa, gorszą od judaszowskiej. Byłoby to rzucaniem kału w Jego oblicze.
/„Zejdź z kazalnicy zamknąć usta temu heretykowi !”/
Czcigodni bracia! Wznosicie okrzyki; lecz czy nie byłoby przystojniej gdybyście zważyli moje rozumowania i dowody na szalach świątnicy? Wierzcie mi, historii nie można przerobić. Ona jest i pozostanie na wieki, aby protestować przeciwko dogmatowi o nieomylności papieskiej. Możecie ten dogmat zatwierdzić jednogłośnie; lecz jednego głosu zabraknie — mojego!
Monsignorzy, prawdziwi i wierni mają oczy zwrócone na nas, spodziewając się środków na liczne niewłaściwości zniesławiające Kościół. Czy zawiedziecie ich nadzieję? Jakim będzie nasze usprawiedliwienie przed Bogiem, jeżeli tę ważną okazję, daną nam od Boga, nie wykorzystamy na uleczenie wiary prawdziwej? Wykorzystajmy bracia, tę okazję; uzbrójmy się w świętą odwagę; uczyńmy heroiczny wysiłek; zwróćmy się do nauk apostolskich, bez których mamy tylko błędy, ciemność i fałszywe tradycje. Posługujmy się naszym rozsądkiem i naszą inteligencją; bierzcie apostołów i proroków za naszych jedynych nieomylnych nauczycieli pod względem tej najważniejszej kwestii: „Co mam czynić aby być zbawionym?” Gdy tak sprawę tę zadecydujemy, to założymy pod nasz system doktrynalny fundament silny i nieporuszony, na prawdziwej opoce, na Piśmie Świętym. W pełnym zaufaniu pójdźmy przed świat i na podobieństwo apostoła Pawła w obliczu wolnomyślicieli, nie będziemy znać innych oprócz Jezusa Chrystusa i to Onego Ukrzyżowanego. Zwyciężymy „głupimi kazaniami o krzyżu”, jak św.Paweł zwyciężył nad mądrymi w Grecji i w Rzymie; a Kościół rzymski dosięgnie swej chwały.
Głośne okrzyki: /„Zejdź! Precz z tym protestantem, kalwinem, zdrajcą kościoła !” /
Wasze okrzyki, Monsignorzy, nie przestraszają mnie. Chociaż słowa moje są gorące, ale głowa chłodna. Nie jestem ja Lutrowy, ani Kalwinowy, ani Pawłowy, ani Apollosowy, ale chcę być Chrystusowy.
Znowu okrzyki: /„Anatema, anatema temu apostacie!”/
Anatema? Monsignorzy, anatema? Wiecie dobrze, że protestujecie nie przeciwko mnie, ale przeciwko świętym apostołom, pod których protekcją pragnąłbym, aby ten sobór umieścił Kościół. Gdyby apostołowie, owinięci prześcieradłami, powstali ze swych grobów, czy mówiliby inaczej niż ja? Co byście im powiedzieli, gdy przez swoje pisma oni mówią wam, że papiestwo odeszło od ewangelii Syna Bożego, którą oni ogłaszali i tak hojnie swoje nauki zapieczętowali własną krwią? Czy mielibyście odwagę powiedzieć im „My wolimy nauki naszych papieży, naszego Bellarmina, Ignacego Lojolę i innych, ponad wasze?” Nie, nie! po tysiąckroć, nie! Chyba, że zatuliliście swe uszy, aby nie słyszeć, zmrużyliście oczy, aby nie widzieć. Gdyby Pan nieba, chciał nas ukarać; gdyby ciężką rękę na nas położył, jak ongiś na Faraona, to nie potrzebowałby zezwolić żołnierzom Garibaldiego, by wypędził nas z tego odwiecznego miasta. Potrzebowałby tylko uczynić Piusa IX bogiem, tak jak my z błogosławionej Panny Marii uczyniliśmy boginię. Przestańcie i zejdźcie, czcigodni bracia, z tego ohydnego i śmiesznego wzniesienia, na które weszliście. Ratujcie Kościół od rozbicia, jakie, mu grozi; dowiadujcie się jedynie z Pisma Świętego o regułach wiary, jak mamy wierzyć i co wyznawać.
Skończyłem: Oby Bóg dopomógł mi!




Strossmayer,
Józef (Josip) George (Juraj)
(1815-1905)
— biskup z Diakowar (Djakowa). Urodził się w Esseg, Kroacja, 4 lutego 1815 r.; zmarł 8 kwietnia r. 1905. Pochodził z wie-śniaczej rodziny niemieckiej, która wyemigrowała do Kroacji (Chorwacji). Stopień Doktora Filozofii otrzymał gdy liczył zaledwie dwadzieścia lat. W r. 1838 wyświęcony był na księdza i przez dwa lata pełnił funkcje wikarego w Peterwarden. W 1842r. otrzymał stopień Doktora Teologii; był również profesorem w Diakowar, kapelanem, prefektem przy uczelni Augustyńskiej w Wiedniu i profesorem kanonicznego prawa na uniwersytecie w Wiedniu; 18 listopada r. 1849 mianowany był biskupem. W tym samym czasie był on apostolskim administratorem przy belgradzkim seminarium w Serbii. W r. 1898 papież nadał mu specjalne odznaczenie. Na soborze watykańskim był on największym oponentem doktryny o nieomylności papieskiej i odznaczył się jako dzielny mówca. Papież pochwalił Strossmayer'a za niezwykle dobrą łacinę, a jego przemówienie w tym języku, w obronie protestantyzmu, wywołało wielka sensację.
Strossmayer zajmował się również polityką. 1860-1873 przywódca Stronnictwa Narodowego. Od 1880 działacz Niezależnego Stronnictwa Narodowego. Zwolennik przekształcenia Austro-Węgier w państwo federacyjne. Rzecznik zjednoczenia południowych Słowian oraz unii Kościoła katolickiego i prawosławnego. Współzałożyciel Akademii Nauk i Sztuk (1866) oraz uniwersytetu w Zagrzebiu (1874).


Sobór watykański I
— dwudziesty sobór powszechny, zwołany 29 VI 1868 (po wcześniejszych zapowiedziach 1864 i 1867) przez papieża Piusa IX, zainaugurowany 8 XII 1869. Był pierwszym po 300-letniej przerwie od zakończenia Soboru Trydenckiego. Zgromadził początkowo 642, później 700 ojców soborowych. Na obrady zaproszono przedstawicieli Kościoła prawosławnego, którzy jednak nie wzięli w nich udziału. Z planowanych 51 projektów dekretów, tzw. schematów, uchwalono 2: o wierze katolickiej oraz o prymacie i nieomylności papieża. Sobór przyjął, że istnieje możliwość poznania Boga z dzieł stworzenia i że nie zachodzi zasadnicza sprzeczność między wiarą a rozumem, odrzucając równocześnie światopogląd materialistyczny jako niezgodny z katolicyzmem i potępiając wszelkie postaci ateizmu.
Co do prymatu i nieomylności papieża — kwestii, które budziły najwięcej kontrowersji — ojcowie soborowi (zdecydowaną większościa głosów) orzekli, iż władza papieska jest bezpośrednią i najwyższą władzą jurysdykcyjną nad całym Kościołem katolickim w sprawach wiary, obyczajów i funkcjonowania instytucji kościelnych; wypowiadając sie w tych sprawach ex cathedra, papież posiada wsparcie Boże obiecane niegdyś św. Piotrowi, co czyni przedstawiane przezeń definicje nieomylnymi i niezmiennymi. Ta część postanowień soborowych skierowana była przeciw gallikanizmowi i febronianizmowi. W związku z wybuchem wojny francusko-niemieckiej i zajeciem Rzymu przez wojska włoskie, 20 X 1870 papież ogłosił odroczenie obrad, które jednak nie zostały już podjęte.


Sprzeciw i potępienie
Niektórzy Ojcowie Soboru wypowiadali się przeciwko dogmatowi o papieskiej nieomylności i jego boskim, uniwersalnym prymacie jurysdykcyjnym nad całym Kościołem, byli jednak w mniejszości. Szczególnie podkreślano, że obie te tezy są sprzeczne:
1. z prawdą historyczną (K.Hefele);
2. zmieniają boski porządek Kościoła (E.W.Ketteler);
3. znoszą wolność biskupów (G.Darboy);
4. uchybiają regułom wiary (J.J.Strossmayer)
Argumenty nie wywarły skutku. W głosowaniu końcowym (18.07.1870r.), spośród 535 obecnych Ojców Soboru, tylko 2 głosowało „nie”, lecz i oni wkrótce poddali się większości. Przed wyjazdem z Rzymu, biskupi mniejszości przyrzekli sobie, że pozostaną w kontakcie i „dalej jedynie wspólnie będą działać". Stało się jednak inaczej. Po powrocie do swych diecezji, niektórzy z nich — w czasie Soboru gwałtownie atakowani przez ultramontańską prasę — poddali się papieżowi.

Niemiecka Konferencja Episkopatu w Fuldzie już 31 sierpnia opublikowała list pasterski stwierdzający, że decyzje Soboru „wszyscy biskupi, księża i wierni muszą przyjąć jako prawdę objawioną przez Boga". Jednocześnie postanowiono, iż z tymi wszystkimi, którzy trwaliby w opozycji, postąpi się „zgodnie z przepisami moralności i prawa kanonicznego”, tzn. zostaną oni obłożeni karą ekskomuniki. Była to ta sama Konferencja Biskupów, która 1 września 1869 r. zapewniała o niesłuszności przypuszczeń, że na Soborze zostaną ogłoszone oba te dogmaty. Stało się tak, jak wyraził to biskup K.Hefele: „Episkopat niemiecki niemal w ciągu jednej nocy zmienił swoje przekonania!".

Niemało biskupów, którzy w Rzymie występowali przeciwko nowym dogmatom, padło ofiarą zemsty zwolenników infallibilizmu (nieomylności) papieża. Podobnie jak biskupi niemieccy, podporządkowali się również biskupi Francji i Austro-Węgier. Po długim wahaniu i walce z własnym sumieniem, ostatecznie poszedł w ich ślady także biskup K.Hefele i jako ostatni, 26 grudnia 1872 r., biskup J.J.Strossmayer. O ich postawie zdecydowała m.in. obawa przed nową schizmą. „Pokój i jedność Kościoła jest tak wielkim dobrem, że dla nich należy ponieść ciężkie i wielkie ofiary” — miał powiedzieć biskup K.Hefele.

Również w opinii publicznej szybko wygasł pierwotny duch oporu. W dniu ogłoszenia dogmatu o papieskiej nieomylności wybuchła wojna niemiecko-francuska, która szybko ściągnęła na siebie całą uwagę. Pozostali jeszcze wówczas w Rzymie Ojcowie Soboru powrócili do swych krajów. W dniu 20 października 1870 r. papież odroczył Sobór na czas nieokreślony.