wtorek, 11 listopada 2014

Zwycięstwo nad twoim usidlającym grzechem
(Victory Over Your Besetting Sin)
David Wilkerson
bez daty
__________
Grzech powoduje, że chrześcijanie stają się strasznymi
tchórzami, którzy żyją w upokarzającej porażce. Nie potrafią
powstać z odwagą przeciwko grzechowi, z powodu ukrytego
grzechu w ich własnym życiu. Usprawiedliwiają grzechy innych,
ponieważ w ich własnych sercach jest nieposłuszeństwo, nie
mogą też zwiastować zwycięstwa, ponieważ żyją w porażce.
Niektórzy z nich wiedzieli kiedyś, jak to jest zwycięsko żyć
wywierając zemstę nad grzechem, dopełniwszy Chrystusowej
sprawiedliwości we własnym życiu. Doświadczali mocy, odwagi
i błogosławieństw, jakie przychodzą do tych, którzy są posłuszni
Panu. Jednak dziś są tylko cieniem swojej dawnej istoty.
Zwieszają teraz ze wstydu swoje głowy, nie będąc w stanie
spojrzeć światu w oczy, gdyż są ofiarami grzechu, który sprawuje
władzę nad ich życiem. Usidlający grzech obrabował ich z
duchowej żywotności i powstał przeciwko nim jeden wróg za
drugim.
Potężnie używany kiedyś ewangelista sprzedaje teraz samochody
w małym miasteczku w stanie Teksas. Kiedyś stał za kazalnicą
jako pełen mocy kaznodzieja Ewangelii, a tysiące nawracały się
przez jego posługę. Stał się cudzołożnikiem, zostawił swoją żonę
i uciekł ze swoją kochanką. W ciągu zaledwie kilku tygodni
stracił wszystko. Ten posługujący jest teraz zaledwie szkieletem
swej dawnej istoty. Jakże żałosne jest patrzeć na to, jak powłóczy
nogami, chodząc wokoło zgaszony i o smutnych oczach! Żyje w
wiecznej obawie i spędza bezsenne noce myśląc o tym, co
mogłoby się wydarzyć. Jego niepokoje sprawiły, że stał się
fizycznie chory, ma bóle serca, wrzody i nadciśnienie. Pokutował
ze swojego grzechu, ale nie może cofnąć przeszłości. Bóg
przebacza, ale nie ludzie!
Pewien szesnastolatek wyznał mi: "Współżyję ze swoją
dziewczyną. Czytałem, co Biblia mówi o wszeteczeństwie i
cudzołóstwie i teraz się boję. Obawiam się, że Bóg będzie musiał
mnie osądzić, jeśli Biblia mówi prawdę. Nadal to robię i jestem
pełen strachu, poczucia winy i niepokoju. Wydaje się, jakby było
w moim wnętrzu dwie osoby - dobra i zła. Obawiam się, że ta zła
osoba we mnie przemoże tą dobrą i Bóg będzie musiał
zrezygnować ze mnie. Co mam zrobić, aby ta dobra osoba we
mnie odniosła zwycięstwo?"
Zarówno ten posługujący jak i ten chłopak zostali pokonani przez
swoich wrogów w postaci poczucia winy, strachu i depresji. Są
ofiarami pokonanymi i upokorzonymi przez niewidzialnych
wrogów, którzy odgrażają się, że ich zniszczą. Grzech zawsze
sprowadza wrogów. Grzech osłabia wszelką wytrzymałość,
przemienia wojowników w cherlaków. Kiedy pożądliwość
pocznie, wtedy sprowadza grzech, a grzech sprowadza wroga,
aby dokonał zniszczenia.
Musimy uczyć się na przykładach
ze Starego Testamentu
Dawid miał wrogów. Byli to Filistyńczycy, Amorejczycy,
Ammonici, Aramejczycy oraz inni przeróżni wrogowie ustawieni
w szyku przeciwko Izraelowi. Kiedy Dawid był pojednany z
Panem i miał z Nim dobrą społeczność, żaden z jego wrogów nie
mógł się przed nim ostać. Zabijał ich w ilościach dziesiątek
tysięcy, a jego imienia bano się w każdym obozie. Ale kiedy
Dawid zgrzeszył i odstąpił od Pana, jego wrogowie stali się
śmiali i odnosili nad nim tryumf. Grzech sprawił, że stracił on
swoją odwagę i ufność, czyniąc go słabym w obliczu wszystkich
jego wrogów.
Grzech cudzołóstwa popełniony przez Dawida nastąpił
bezpośrednio po jednym z jego największych zwycięstw. Wojna
Ammonicko-Aramejska była jedną z największych bitew Izraela.
Dawid zgromadził razem całego Izraela, przeszedł z nimi przez
Jordan i stoczył bitwę pod Chelam. Aramejczycy uciekali przed
Izraelem - zniszczonych zostało siedemset wozów , zabitych
zostało czterdzieści tysięcy jeźdźców, a wszyscy królowie
sprzymierzeni z Ammonitami i Aramejczykami uciekli. Rozdział
opowiadający o tej wielkiej wojnie kończy się stwierdzeniem: "...
uczynili pokój z Izraelem, i służyli im... " (2 Samuela 10,19 BG).
Ten wielki mąż Boży rozkoszując się w chwale swojego
największego zwycięstwa zaczyna pożądać Batszeby, zabija jej
męża Uriasza i popełnia z nią cudzołóstwo. "... Lecz ten
postępek, który popełnił Dawid, nie podobał się Panu" (2
Samuela 11,27).
Tak więc Pan posłał do Dawida proroka Natana. Ten nie
przyszedł z przesłaniem o miłości i zrozumieniu. Nie przyszedł
doradzić Dawidowi, w jaki sposób ma radzić sobie ze swoim
poczuciem winy i potępienia. Nie zaoferował królowi czegoś, co
mogłoby uspokoić jego dotknięte sumienie. Zamiast tego, Natan
od razu przeszedł do sedna sprawy. "Ty jesteś tym mężem.
Wzgardziłeś przykazaniem Pana. Popełniłeś zło w oczach Pana.
Jesteś winien popełnienia ukrytego grzechu."
Grzech sprowadza swój własny sąd
Bóg musiał powiedzieć do męża według Swego serca: "... Oto Ja
wzbudzę zło w twoim własnym domu przeciwko tobie..." (2
Samuela 12,11). Wkrótce po tym, jego umiłowany syn Absalom
zwraca się przeciwko niemu i Dawid ucieka na pustynię dla
ratowania swego życia. Cóż za żałosny widok!
"Dawid zaś wstąpił na górę Oliwną i płakał, wstępując na nią, a
głowę miał nakrytą i szedł boso; cały też zbrojny lud, który był z
nim, miał głowy nakryte i wstępując na nią ciągle płakali" (2
Samuela 15,30).
Czy ten płaczący, bosy, załamany człowiek to ten sam wielki
król, który zaledwie kilka lat wcześniej pokonał dwie światowe
potęgi? Co przemieniło go w słabego, pozbawionego mocy,
bojaźliwego człowieka, który uciekał przed swoim wrogiem? Był
to grzech - nic innego! Tak, jak Samson, Dawid został odarty ze
swej odwagi i mocy, ponieważ uległ słabości swego ciała.
Również Salomona obawiali się wszyscy jego wrogowie. Armie
faraona były trzymane na dystans dzięki jego ogromnej reputacji.
Edomici nie śmiali zaatakować tak potężnego króla. Jego
władanie było pełne chwały, a jego sława nieporównywalna. Był
błogosławiony, dobrze mu się powodziło, był szanowany we
wszystkim, co robił. Ale Salomon zgrzeszył przeciwko Panu i
pozwolił sobie na to, że jego miłość do Boga oziębła. Stracił
kontakt z niebem. I popatrz tylko, co się stało. Bóg powiedział
mu: "Ponieważ nie dotrzymałeś przymierza ze Mną oraz nie
przestrzegałeś moich przykazań i poszedłeś za innymi bogami,
przeto wyrwę ci królestwo" (zobacz 1 Królewska 11,9-11).
Nagle wrogowie Salomona rzucają się na niego. "Potem
wzbudził Pan Salomonowi przeciwnika w osobie Hadada
Edomczyka..." (1 Królewska 11,14). Nie tylko jeden wróg, ale
dwóch: "Wzbudził mu też Bóg przeciwnika w osobie Rezona...
[który] czuł odrazę do Izraela..." (1 Królewska 11,23-25). Grzech
i kompromis tak osłabiły tego potężnego króla, że nawet jego
sługa stał się jego wrogiem: "Jeroboam też... sługa Salomonowy,
podniósł przeciwko królowi rękę" (1 Królewska 11,26 BG).
Nawet pojedynczy wróg Izraela nie był w stanie się przed nim
ostać, kiedy ten naród czynił to, co prawe w oczach Pana. Ich
wrogowie uciekali w popłochu tylko na wspomnienie ich
imienia. Serca tych wrogów "topniały jak wosk", kiedy
zwycięskie armie Izraela szły na wojnę z trzepotrzącymi
sztandarami. Ale kiedy Izrael zgrzeszył, to nawet ich najsłabsi
wrogowie dominowali nad nimi. Achan popełnił przeklęty grzech
i malusieńka armia z Aj przegania Izraela w upokorzeniu i
porażce.
Posłuchaj modlitwy Salomona w dniu poświęcenia świątyni, a
zaraz odkryjesz, że cały Izrael świadom był tego, co czyniło ich
zwycięzcami, a co ściągało na nich porażkę.
"Gdy twój lud izraelski zostanie pobity przez nieprzyjaciela za
to, że zgrzeszyli przeciwko tobie... jeżeli zgrzeszą przeciwko
tobie - gdyż nie ma człowieka, który by nie zgrzeszył - i Ty
rozgniewawszy się na nich wydasz ich w ręce nieprzyjaciela..."
(1 Królewska 8,33.46)
Wszystko, co miał uczynić Izrael, aby utrzymać obfite
błogosławieństwa od Pana, to gorliwie zważać na Jego
przykazania, kochać Go i służyć Mu z całego serca i duszy. Bóg
obiecał im błogosławieństwa, przekraczające możliwości ich
wyobraźni. Bóg im obiecał: "Nikt się przed wami nie ostoi. Pan,
wasz Bóg, będzie szerzył lęk i trwogę przed wami w każdej
ziemi, po której będziecie kroczyć..." (5 Mojżeszowa 11,25).
Izraelowi powiedziano: "Oto ja kładę dziś przed wami
błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeżeli
będziecie słuchać... a przekleństwo, jeżeli... zejdziecie z drogi..."
(5 Mojżeszowa 11,26-28).
Czy to pokolenie ściąga
przekleństwo samo na siebie?
Tak niezwykle jasna manifestacja tego jak Bóg działa, nie może
dzisiaj nie mieć na nas wpływu. Czy to dlatego padamy ofiarą
naszych współczesnych wrogów? Nie walczymy przeciwko
wrogom z krwi i kości - nasi wrogowie są potężniejsi! Są nimi
strach, depresja, poczucie winy i potępienia, niepokój,
zmartwienie, samotność, pustka, rozpacz.
Czy Bóg zmienił Swój charakter, czy też może nadal wzbudza
przeciwników dla grzesznego, idącego na kompromis pokolenia?
Czy to możliwe, że ci współcześni wrogowie przezwyciężają
wielu spośród ludu Bożego z powodu ich ukrytych grzechów i
odstępstwa? Bóg nie nałożył ciężkiego jarzma na Swój lud. To
było takie łatwe i takie proste: "Bądźcie posłuszni, a będziecie
błogosławieni albo bądźcie nieposłuszni i doświadczajcie
cierpienia." To samo przesłanie odbija się echem w Nowym
Testamencie:
"Albowiem zamysł ciała [mieć cielesne nastawienie umysłu -
KJV], to śmierć, a zamysł Ducha [ale mieć duchowe nastawienie
umysłu - KJV], to życie i pokój" (Rzymian 8,6).
Otrzymaliśmy już wystarczająco dużo nauczania na temat jak
radzić sobie z naszymi problemami i strachem. Ale nie
otrzymaliśmy wystarczająco dużo nauczania na temat jak
rozprawić się z grzechem w naszym życiu. Nie można wyleczyć
raka przez nakładanie na niego łat. Musi on zostać usunięty. Stale
będziemy ludźmi związanymi nerwicą, dopóki będziemy
usprawiedliwiać grzech, jaki jest w nas. Nie ma się co dziwić, że
jesteśmy tak przytłoczeni, zaniepokojeni, obciążeni poczuciem
winy i potępienia. Stale żyjemy w nieposłuszeństwie i
kompromisie.
Większość z nas jest w pełni świadoma, że grzech jest korzeniem
wszelkich naszych problemów. Wiemy, że grzech powoduje
strach, poczucie winy i depresję. Wiemy, że obrabowuje nas ze
wszelkiej duchowej odwagi i żywotności. Ale to czego nie
wiemy, to w jaki sposób pokonać grzech, który tak łatwo nas
usidla.
Większość książek jakie czytałem, a dotyczących osiągania
Chrystusowej sprawiedliwości oraz tego jak żyć świętym życiem
nigdy ci nie powie, jak zdobyć i utrzymać zwycięstwo nad
grzechem. Słyszymy, jak stale się nam głosi: "Grzech jest twoim
wrogiem. Bóg nienawidzi twojego grzechu. Chodź w Duchu.
Porzuć swoje złe grogi. Odstaw na bok ten grzech, w którym
sobie stale pobłażasz. Nie bądź związany więzami własnej
nieprawości." To wszystko jest słuszne i dobre.
Nie jesteś w stanie
tak po prostu odejść od swojego
usidlającego grzechu
Jak pokonać grzech, który stał się twoim nałogiem? Gdzie leży
zwycięstwo nad usidlającym grzechem, który staje się nieomalże
częścią twojego życia? Możesz nienawidzić tego grzechu,
możesz stale przysięgać, że więcej go już nie popełnisz, możesz
nad nim płakać i płakać oraz żyć w żalu z powodu tego, co on ci
wyrządza - ale jak od niego odejść? Jak dojść do momentu, gdy
ten grzech już więcej nie będzie cię zniewalał?
Ostatnio zadałem ponad 300 poszukującym bardzo jednoznaczne
pytanie: "Ilu z was toczy przegraną bitwę przeciwko
usidlającemu grzechowi? Ilu z was ma jeden ukryty grzech, który
stale cię pogrąża? Byłem zaszokowany szybką reakcją. Prawie
wszyscy z nich przyznali, że są ofiarami rozpaczliwie
poszukującymi uwolnienia od grzechu, który ich związał.
Takie okropne przyznania się do porażki i potknięć słyszę
wszędzie, gdzie się udaję w związku z tą kwestią zwycięstwa nad
usidlającym grzechem. Większość to oddani chrześcijanie, którzy
głęboko kochają Pana. Nie są to nikczemni bądź niegodziwi
ludzie. Ich jedyną słabością jest wyznanie: "Mam ten jeden
problem , który stale powstrzymuje mnie od całkowitej
wolności."
Te wyznania są uczciwe i rozdzierają serce:
• "Nie mogę nikomu powiedzieć, co jest moją ukrytą bitwą.
To jest pomiędzy Panem a mną. Modlę się o uwolnienie
już od ponad 3 lat. Złożyłem z tysiąc obietnic porzucenia
tego. Żyję w męczarniach. Bojaźń Boża nie daje mi
spokoju. Wiem, że to jest złe. Ale pomimo, że staram się
jak mogę, nadal to robię. Czasami myślę, że jestem
związany na zawsze. Dlaczego Pan nie zstąpi na dół i nie
zabierze tej rzeczy?"
• "Mówisz mi, abym odstawił na bok swój grzech -
wspaniale! Uczyniłem to setki razy. Ale mój grzech nie
wypuści mnie. Właśnie wtedy, gdy myślę, że osiągnąłem
zwycięstwo - BUM! - on znowu powraca. Wypłakałem
rzekę łez z powodu mojej grzeszności i mam już dosyć
obiecywania Bogu, że już nigdy tego nie uczynię.
Wszystko czego pragnę, to być wolnym, ale nie wiem jak.
Bobrze wiem o tym, że nigdy nie stanę się tym, kim Bóg
chce, abym był, dopóki nie osiągnę zwycięstwa."
• "Głosiłem kazania do innych przez ponad 15 lat, ale
ostatnio wpadłem w pułapkę szatana. Zostałem okaleczony
duchowo i tak bardzo jak nienawidzę swojego usidlającego
grzechu, tak samo nie wygląda na to, że zostanę
wyzwolony z tego związania. Żadna z formułek i
rozwiązań, o jakich głosiłem innym, nie wydaje się
skutkować w moim przypadku. Szczerze mówiąc,
zastanawiam się jak długo Bóg będzie mnie znosił, zanim
zostanę zdemaskowany."
Czy istnieje zwycięstwo
nad naszymi wszystkimi
notorycznymi grzechami?
Nie mam żadnych formułek, żadnych prostych rozwiązań.
Dobrze wiem, że w Biblii jest wiele pocieszenia dla tych, którzy
toczą bitwę pomiędzy ciałem i Duchem. Paweł toczył ten sam
rodzaj bitwy przeciwko temu samemu rodzajowi wroga. Wyznał
on: "albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego
nie chcę, to czynię" (Rzymian 7,19).
Paweł głośno wołał, tak jak to czyni cała ludzkość: "Nędzny ja
człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?" (Rzymian
7,24). On kontynuuje mówiąc: "Bogu niech będą dzięki przez
Jezusa Chrystusa, Pana naszego..." (Rzymian 7,25).
Tak, wiemy o tym - zwycięstwo nad wszystkimi naszymi
nieprzyjaciółmi dokonuje się przez Pana Jezusa Chrystusa. Ale
jak mamy sprowadzić moc z Jego krzewu winnego do naszych
drobnych, małych gałązek? Na jakiej zasadzie to funkcjonuje?
Kocham Jezusa, zawsze Go kochałem. Wiem, że ma On wszelką
moc. Wiem, że obiecuje mi zwycięstwo, ale co to oznacza? W
jaki sposób ono przychodzi? Uzyskanie przebaczenia nie jest
wystarczające. Trzeba być wolnym od wracania do swego
grzechu.
Dopiero zaczynam dostrzegać małe światełko tej wielkiej
tajemnicy pobożności. Bóg prosi mnie, abym wykonał
następujące trzy rzeczy w moim własnym poszukiwaniu
całkowitego zwycięstwa nad wszystkimi moimi usidlającymi
grzechami.
1. Muszę nauczyć się pragnąć świętości
i nienawidzić mojego usidlającego grzechu!
W każdej chwili muszę przypominać sobie, że Bóg nienawidzi
mojego grzechu przede wszystkim z powodu tego, co on mi
wyrządza. Bóg go nienawidzi, ponieważ on mnie osłabia i czyni
ze mnie tchórza. Dlatego nie mogę być naczyniem chwały i
wykonywać Jego dzieła na ziemi. Jeśli będę usprawiedliwiał
swój grzech jako słabość, jeśli nakłonię samego siebie do
uwierzenia, że jestem wyjątkiem i że Bóg będzie tak bardzo
starał się, aby dostosować się do moich potrzeb, jeśli usunę z
umysłu wszelkie myśli o boskiej karze, to stanę na drodze do
akceptacji swojego grzechu i otwarcia się na umysł zatwardziały
w grzechu. Bóg chce, abym czuł wstręt do swojego grzechu,
abym go nienawidził całym swoim jestestwem. Dopóki nie będę
przekonany, że Bóg nie pozwala na grzech, nie może mieć
miejsca zwycięstwo nad grzechem, ani uwolnienie od niego!
Świadomość Bożej kary za grzech jest podstawą wszelkiej
wolności. Bóg nie może patrzeć na grzech, nie może go darować,
nie może zrobić żadnego wyjątku, tak więc spójrz prawdzie w
oczy! To jest złe! Nie oczekuj, że zostaniesz jakoś
wytłumaczony, albo że zostaną ci dane specjalne przywileje. Bóg
musi podjąć działania przeciwko wszelkiemu grzechowi, który
zagraża zniszczeniem jednego z Jego dzieci. Jest to złe i nigdy
nic nie sprawi, że stanie się to dobre. Grzech zanieczyszcza
czysty strumień świętości, który przepływa przeze mnie. Musi on
zostać wyznany i porzucony. Muszę być przekonany co do tego.
2. Muszę być przekonany, że Bóg mnie kocha
pomimo mojego grzechu!
Bóg nienawidzi mojego grzechu doskonałą nienawiścią, a
jednocześnie miłuje mnie z bezgranicznym współczuciem. Jego
miłość nigdy nie pójdzie na kompromis z grzechem, ale Bóg
lgnie do Swojego grzeszącego dziecka mając w zamyśle tylko
jeden cel - odzyskiwać je z powrotem dla Siebie.
Jego gniew przeciwko mojemu grzechowi jest równoważony
przez Jego wielką litość do mnie, jako Jego dziecka. Ta litość
pokonuje Jego poczucie wstrętu do mojego grzechu w
momencie, gdy zobaczy mnie nienawidzącego ten grzech, tak
samo, jak On. Moją motywacją nigdy nie może być strach przed
Bożym gniewem przeciwko mojemu grzechowi, ale chęć
przyjęcia Jego miłości, która stara się mnie wyratować. Jeśli jego
miłość do mnie nie mogłaby mnie wyratować, to z pewnością nie
zrobiłby tego Jego gniew. Powinienem być zawstydzony i
upokorzony czymś więcej, niż tylko swoim grzechem. Powinna
tym być świadomość, że On nadal mnie kocha, pomimo tego
wszystkiego, co uczyniłem by Go zasmucić.
Pomyśl o tym! Bóg lituje się nade mną! On zna agonię mojej
bitwy. Nigdy nie znajduje się gdzieś daleko - zawsze jest ze mną,
zapewniając mnie na nowo, że nic nigdy nie jest w stanie
oddzielić mnie od Jego miłości. On wie, że moja bitwa jest już i
tak wystarczająco dużym brzemieniem, bez zmuszania mnie do
trwania w dodatkowym strachu przed gniewem i sądem. Wiem,
że Jego miłość do mnie sprawi, że powstrzyma On Swój kij,
podczas, gdy toczy się bitwa. Bóg nigdy mnie nie skrzywdzi, nie
uderzy mnie, ani nie porzuci, podczas gdy jestem w procesie
nienawidzenia swojego grzechu i poszukiwania pomocy oraz
uwolnienia. Kiedy płynę pod prąd, On zawsze stoi na brzegu
gotów rzucić mi koło ratunkowe.
3. Muszę przyjąć od swojego Ojca
pełną miłości pomoc do
przeciwstawiania się i przezwyciężania.
Grzech jest jak ośmiornica mająca wiele macek, która próbuje
zmiażdżyć moje życie. Rzadko wszystkie macki na raz
wypuszczają mnie ze swojego trzymania. Raczej jest to jedna
macka za jednym razem. W tej wojnie przeciwko grzechowi
zwycięstwem jest to: pokonywanie żołnierza za żołnierzem.
Rzadko cała armia wroga pada martwa po jednej salwie. Jest to
walka ręka w rękę, jedno małe zwycięstwo po drugim. Ale Bóg
nie posyła mnie do boju bez planu wojennego. On jest moim
Dowódcą. Będę walczył posuwając się do przodu centymetr za
centymetrem, godzinę za godziną, pod Jego kierownictwem.
On wysyła do mnie Ducha Świętego z jasnymi instrukcjami
dotyczącymi tego, jak mam walczyć, kiedy uciekać, gdzie
uderzyć następnym razem. Ta bitwa przeciwko zwierzchnościom
i mocom, to Jego, a nie moja wojna przeciwko diabłu. Ja jestem
jedynie żołnierzem, który bierze udział w Jego wojnie. Mogę się
zmęczyć, mogę zostać zraniony i zniechęcić się, ale jestem w
stanie dalej walczyć, kiedy wiem, że On musi wydać dla mnie
rozkazy. Jestem ochotnikiem w Jego wojnie. Jestem gotów pełnić
Jego wolę za wszelką cenę. Będę czekał na Jego rozkazy,
dotyczące tego, jak wygrać. Te instrukcje przychodzą powoli, w
miarę upływu czasu. Wydaje się, że bitwa przybiera niepomyślny
dla mnie obrót, ale wiem, że w końcu odniesiemy zwycięstwo.
Bóg chce, abym tylko wierzył w Niego. Tak, jak w przypadku
Abrahama moja wiara jest mi poczytywana za sprawiedliwość.
Jedyną rolą, jaką mogę odegrać w tej wojnie, to wierzyć, że Bóg
wyprowadzi mnie z tej bitwy jako zwycięzcę.
Wreszcie, kiedy grzech we mnie jest już pokonany,
to wszyscy inni moi wrogowie muszą uciekać
To co robię z grzechem w moim życiu determinuje to, jak będą
się zachowywać moi wrogowie. Zwycięstwo nad usidlającym
grzechem sprawia, że wszyscy moi wrogowie uciekają.
Niepokój, strach, poczucie winy, troska, depresja,
zdenerwowanie, samotność - to wszystko są moi wrogowie. Ale
oni mogą wyrządzić mi krzywdę tylko wtedy, gdy grzech
przemieni mnie w nieosłonięty cel. Sprawiedliwi są śmiali, jak
lew. Mają przejrzyste myśli i czyste sumienie, a to jest twierdza,
jakiej ci wrogowie nie są w stanie sforsować.
Czy pragniesz zwycięstwa nad wszystkimi swoimi wrogami? No
to zabierz się do tego we właściwy sposób, poprzez bezlitosne
rozprawienie się ze swoim usidlającym grzechem. Usuń tą
przeklętą rzecz ze swojego życia, a staniesz się mocny w Bogu.
"... [złóżmy] z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla
[okrąża i nęka]..." (Hebrajczyków 12,1).

Brak komentarzy: