sobota, 8 listopada 2014

Czy czujesz,
że już dłużej nie wytrzymasz?
W ostatnich miesiącach coraz większa liczba
duchownych pisze do mnie o swojej trosce o ludzi w ich
Zborach, którzy po prostu rezygnują. Coraz więcej
chrześcijan wkracza dziś w okres przełomowy. Nikt z
nich nie mówi o rezygnacji z Jezusa, niewielu
chrześcijan ośmieliłoby się nawet dopuścić myśl o tym.
Większość myśli jedynie o sobie.
Słyszy się ostatnio tak często: "Nie mogę już dłużej
wytrzymać. Nie potrafię tego znieść. To jest zupełnie
beznadziejne. Po co mam próbować?" Czasami słyszę
duchownych, którzy głoszą jedynie "pozytywne
przesłanie".Mówią oni, że każdy chrześcijanin ciągle
doświadcza cudów: wszyscy otrzymują natychmiastowe
odpowiedzi na modlitwy, wszyscy czują się dobrze, żyją
nienagannie i wszystko na świecie jest jasne i wspaniałe.
Naprawdę chcę, aby wszystkie te dobre rzeczy dotyczyły
Bożych ludzi, lecz dla wielu naprawdę szczerych i
uczciwych chrześcijan sprawy życiowe układają się
inaczej.
Jakież smutne jest słuchanie tej płytkiej teologii lejącej
się z dzisiejszych ambon! Taka teologia - to obraza dla
Jezusa, który uniżył się, który stał się ubogim i umarł
jako pechowiec w oczach świata. Właśnie głoszenie
takich materialistycznych kazań źle przygotowało całe
pokolenia chrześcijan do znoszenia jakiegokolwiek
cierpienia. Nie nauczyli się tego, żeby być
zadowolonymi z tego co posiadają, by znosić upokorzenia i przystać na to, że nie zawsze mieć będą
wszystka w obfitości. Służenie Bogu staje się czymś w rodzaju biegu olimpijskiego, w którym
wszyscy muszą walczyć o złote medale.
Nic dziwnego, że nasi młodzi ludzie poddają się porażce, nie potrafią żyć według obrazu
stworzonego przez religię: szczęśliwego, bogatego, skutecznego, zawsze pozytywnie myślącego
chrześcijanina. Ich świat nie jest tak idealny. Patrzą w lustro i spostrzegają twarz pokrytą brzydkimi
pryszczami. Żyją ze złamanymi sercami, w nieustannych kryzysach i okropnych problemach
rodzinnych. Patrzą w niepewną przyszłość przerażeni i zaniepokojeni.
"Pozytywne myślenie" nie rozwiązuje ich problemów. Twierdzenie, że w rzeczywistości one nie
istnieją, niczego nie zmieni. Owi "apostołowie tego, co pozytywne" nie powinni wyłączać z życia
doświadczenia Ogrójca. Kielich cierpienia, godzina izolacji i noc niepewności były częścią życia
Mistrza. Nasze największe osiągnięcia i sukcesy powinny mieć miejsce w Getsemane, nie w Fort
Knox!*
Próba trocin stała się dla wielu próbą złota. Biblia została katalogiem z niezliczonymi
zamówieniami na dobra życiowe. Wszystko, co związane jest z cierpieniem podobnym do
Hiobowego, uważane jest za rzecz negatywną. Bóg jest dobry i z tego powodu człowiek powinien
myśleć o tym, co dobre i uczciwe; jednakże jest faktem, że cierpienie, ubóstwo i ból spadają
również na najświętszych Bożych ludzi tak, jak np. na sprawiedliwego Hioba.
MAŁŻEŃSTWO
Co powiesz kobiecie, której dom rozpada się i wydaje się, że ona nie może nic na to poradzić?
Słuchała wielu rad swoich przyjaciółek, rozmawiała z pastorem; nieustannie była wzywana do
"klęczenia i wierzenia w cud Boga". Dlatego pości i modli się. Dochodzi do tego, że na kolanach
zbliża się do swego męża. Ze wszystkich sił wydobywa z siebie wiarę, lecz pomimo jej uczciwych
wysiłków, on jest coraz bardziej zatwardziały, zgorzkniały i domaga się rozwodu.
Nie wszystkie związki zostają uzdrowione przez modlitwy i dobre intencje. Aby małżeństwo
działało, potrzebne są dwie osoby. Chociaż modlitwa może sprowadzić moc przekonania Ducha
Świętego na odchodzącego współmałżonka, może on także oprzeć się wszystkim Bożym wysiłkom
i odrzucić dobre rozwiązanie.
Może niektórzy zastanawiają się, dlaczego ostatnio spędzam tak dużo czasu mówiąc o małżeństwie,
rozwodzie i domu. Powód jest prosty. W moich krucjatach rozmawiałem z wieloma dziećmi
znajdującymi się na progu samobójstwa. Ogromna większość mówi mi, że ich depresja wypływa z
kłopotów w domu. Rodzice mają problemy małżeńskie albo już zdecydowali się na rozwód.
Wiele mężów i żon postanawia się rozejść. Pewien dobry doradca w sprawach małżeństwa zaprosił
mnie ostatnio na obiad i zanim podano posiłek wyznał, że jego własne małżeństwo znalazło się w
niebezpieczeństwie. "Nie możesz po prostu uważać, że dobry związek sam się rozwinie" -
powiedział. "Jestem przekonany, że szatan jest zdecydowany rozbić i moje i każde chrześcijańskie,
dobre małżeństwo. Jest to dobrze przygotowany atak. Jeżeli może on spowodować załamanie się
najsilniejszych i podziwianych małżeństw, wówczas słabsze będą stały wobec pokusy zakończenia
walki i zrezygnują".
W osobistym życiu chrześcijan równie istotne są ukryte walki. Wewnętrzne zmagania przeciętnego
wierzącego wzmagając się dzisiaj w swej intensywności i proporcji. Wiele ludzi znajduje się w
sytuacjach trudnych do zrozumienia. Ap.
Paweł powiedział: "Dopóki bowiem jesteśmy w tym namiocie, wzdychamy, obciążeni" (2 Kor. 5,4).
Wątpię, czy moglibyśmy policzyć choćby tych, którzy w ukryciu wzdychają z powodu znoszonych
ciężarów. Paweł pisał także: "Nie chcemy bowiem, abyście nie wiedzieli, bracia, o utrapieniu
naszym, jakie nas spotkało w Azji, iż ponad miarę i ponad siły nasze byliśmy obciążeni tak, że
nieomal zwątpiliśmy o życiu naszym" (2 Kor. 1,8).
Gdybyś zdjął maskę z każdego wielkiego kaznodziei i każdej podziwianej osoby, znalazłbyś chwile
głębokiej depresji. Zobaczyłbyś te same nieczystości, które znajdujesz w każdym chrześcijaninie.
Wszyscy mamy okresy rozpaczy połączone z uczuciami porażki i myślą o skończeniu "z tym
wszystkim". Wszyscy myśleliśmy o rezygnacji.
ZWĄTPIENIE
...wszystko wydaje się rozpadać, a jakiś głos mówi: "Odejdź od tego. Zostaw to wszystko!
Uciekaj! Dlaczego trwasz w tym? Odsuń się! Nie musisz przecież tego ciągnąć! Zrób coś
stanowczego!".
Dlaczego czasami czujemy się tak, jakbyśmy mieli zrezygnować? Przede wszystkim dlatego, że
żyjemy tak, jakby Bóg opuścił Ziemię. Nie wątpimy w Jego istnienie czy rzeczywistość, lecz nasze
modlitwy wydają się być niewysłuchane. Wołamy o Jego pomoc w głębokiej depresji, a On wydaje
się nie słyszeć. Walczymy, ale popełniamy jeden błąd za drugim. Obiecujemy poprawę, czytamy
Biblię, płaczemy i modlimy się, zajmujemy się pomaganiem innym i czynieniem dobra. Jesteśmy
jednak często pozostawienie sobie z pustym uczuciem niespełnienia. Obietnice Boga ścigają nas.
Trzymamy się ich szczerą dziecięcą wiarą, lecz raz za razem nie udaje się nam otrzymać tego, o co
prosimy. I z tego powodu w godzinie pokusy - upadamy!
Wkrada się wtedy wątpliwość i szatan szepce nam: "To nie działa. Wiara w Boga nie daje
rezultatów.
Pomimo twoich łez, modlitw i zaufania Słowu Bożemu - nic naprawdę nie skutkuje. Dni, tygodnie,
lata przemijają, a twoje modlitwy, nadzieje, marzenia ciągle są niewysłuchane i niespełnione. Lepiej
skończ z tym wszystkim! Zrezygnuj!" Tak brzmi porada szatana.
Każdy chrześcijanin na tej planecie dochodzi w jakimś okresie swojego życia do tego kryzysowego
momentu. W takiej chwili ściany wydają się walić, a sufit nad nami wygląda tak, jakby miał spaść
w dół. Wszystko wydaje się rozpadać, a jakiś głos mówi: "Odejdź od tego. Zostaw to wszystko!
Uciekaj! Dlaczego trwasz w tym? Odsuń się! Nie musisz przecież tego ciągnąć! Zrób coś
stanowczego!
Dawid, przytłoczony złem wołał w swoim sercu do Boga: "Obudź się! Dlaczego śpisz, Panie?
Przebudź się, nie odrzucaj nas na wieki! Dlaczego zakrywasz oblicze twoje, zapominasz o nędzy i
udręce naszej? (Ps. 44, 24-25).
Bracie i siostro w Panu! Czy nie zdumiewa cię to, że ten wielki człowiek żyjący w okresie Starego
Testamentu stawał wobec tych samych walk i problemów, w obliczu których my znaj dujemy się
dzisiaj ? Biblia mówi: "Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień,
który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień
Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili"
(1Ptr. 4, 12-13).
Jak możemy nauczyć się wytrwałości i przeżywania jednego dnia na raz? Możesz zacząć od
zapomnienia o wszystkich "rozwiązaniach na skróty" i "magicznych lekarstwach". Chrześcijanin
nie potrzebuje, by rzekomy zły duch był z niego wyrzucany tak, jakby jego wyjście czyniło życie
łatwiejszym. Bóg nie zejdzie na dół i nie będzie żył naszym życiem za nas. Kusiciel nie będzie
zniszczony, aż do dnia, kiedy Pan wrzuci go do więzienia. Szatan będzie zawsze obecny kusząc,
oskarżając i próbując obrabować każdego wierzącego z jego wiary, zaufania Bogu.
Im dłużej żyję dla Chrystusa, tym trudniejsze dla mnie jest przyjęcie "łatwych rozwiązań na
wszystko". Lecz w moich własnych walkach odkryłem wielką pociechę i pomoc w dwóch
wspaniałych prawdach.
Pierwszą prawdą jest to: Bóg naprawdę mnie kocha. On nie zajmuje sig potępianiem swoich
dzieci bez względu na to, czy odnoszą porażki, czy nie. Martwi się o nas, jak kochający Ojciec i
pragnie jedynie podnieść nas z naszych słabości.
Niedawno zrozumiałem o tej miłości nieco więcej. Gdy spacerowałem między drzewami na naszym
rancho, nagle na ziemi zatrzepotał przede mną maleńki, kulawy ptaszek. Schyliłem się, aby go
podnieść. I właśnie wtedy przypomniał mi się znany fragment z Pisma: "Czyż nie sprzedają za
grosz dwu wróbli? A jednak ani jeden z nich nie spadnie na ziemię bez woli Ojca waszego". (Mat.
10, 29).
Bóg jest z nami nawet wtedy, gdy upadamy. Nie opuszcza nas, gdy się pogrążamy. Pan nigdy nie
rezygnuje z żadnego z nas!
Czy ty też upadłeś? Czy jesteś podobny do tego kulawego wróbla, bezradnie trzepoczącego w
piachu skrzydłami? Jesteś zraniony, cierpiący? Czujesz się zgubiony i samotny? Czy kiedykolwiek
myślałeś o sobie: ,,Jak Bóg może wytrzymać z kimś takim, jak ja? Jak może mnie dalej kochać,
skoro ja zawiodłem Go tak okropnie ?"
Często potrafimy rozpoznać Jego wielką miłość jedynie wtedy, gdy znajdziemy się "na dnie". Nie
panikuj ! Wyzwolenie przyjdzie. Bóg odpowiada nam pokazując swoją miłość. Gdy przekonamy
się, jak słabi jesteśmy i nauczymy się ufać jego miłości i przebaczeniu, On zejdzie na dół i
delikatnie pomoże powrócić nam do gniazda.
Druga prawda brzmi: Najbardziej cieszy Go moja wiara! "Bez wiary nie można podobać się
Bogu" (Hebr. 11, 6). Pan tak bardzo chce żeby Mu zaufać! Tę ufność uznaje za sprawiedliwość
(Rz.4,3).
Co mam zrobić, gdy pokusa przelewa się nade mną jak powódź, ciężary leżące na moich barkach
przytłaczają mnie i widzę w świetle prawdy moje słabości? Czy mam zrezygnować? Czy skończyć
"ze wszystkim"? Nigdy!!! Mam przynieść wszystko Bogu, to co pozostało: moją wiarę w Niego!
Mogę nie rozumieć, dlaczego tak długo On nie przychodzi z pomocą, lecz wiem, że On to zrobi!
Dotrzyma swojego słowa wobec mnie!
Jestem przekonany, że szatan chce mnie i ciebie obrabować z jednej jedynej rzeczy: z osobistej
wiary. Ostatecznym celem jego ataków nie jest ani moja lub twoja moralność, ani dobre uczynki,
ani marzenia. On chce zniszczyć w nas wiarę i sprawić, żebyśmy uwierzyli w to, że Bóg zostawił tę
Ziemię!
Upadek nigdy nie jest fatalny dla tych, którzy swoją wiarę zachowują nietkniętą. Wbrew rozpaczy i
presji, które atakują i wysysają wszelką siłę, ja wierzę Bogu! Ufam, że będzie strzec nas od upadku,
aby stawić nas nienagannymi i rozradowanymi wobec swojej chwały (zob. Jud. 24).
Dawid Wilkerson
*) Fort Knox, miejscowość w stanie Kentucky; znajduje się tam skarbiec Stanów Zjednoczonych
(red.).

Brak komentarzy: