poniedziałek, 10 listopada 2014

Pod panowaniem Słowa Bożego (część 1 z 2)
(Governed by the Word of God, Part 1)
David Wilkerson
1 maja 2000
__________
"Dziecię narodziło się nam, syn jest nam dany i spocznie władza
na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny,
Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju" (Iz 9,5).
Izajasz mówi tutaj o zbawicielu - wspaniałym księciu pokoju,
który przychodzi panować nad królestwem. Królestwo to mieliby
stanowić ludzie całkowicie podporządkowani najwyższej władzy
sprawowanej przez tego właśnie księcia. Natomiast sam książę
miałby w miłości doradzać tym wszystkim, nad którymi panuje,
udzielając im wskazówek i prowadząc ich.
Oczywiście książę, o którym mówi tutaj Izajasz to Chrystus.
Królestwo Jezusa faktycznie przyszło i istnieje w sercach Jego
ludu, a panowanie nad wszelkim stworzeniem spoczywa na
ramionach naszego wspaniałego zbawiciela.
Izajasz dodaje: "Potężna będzie władza i pokój bez końca...
[Narastaniu jego panowania i pokoju nie będzie końca - KJV] w
jego królestwie, gdyż utrwali ją i oprze na prawie i
sprawiedliwości, odtąd aż na wieki..." (Iz 9,6). Od teraz aż do
samego końca Jezus będzie panował nad swoim królestwem w
Bożym porządku.
Jeśli Chrystus rządzi w swoim królestwie jako najwyższa władza,
a my jesteśmy Jego poddanymi, to nasze życie musi znajdować
się pod Jego panowaniem. Co dokładnie oznacza dla nas
znajdować się pod panowaniem Jezusa?
Według słownika "panować" oznacza: "prowadzić, kierować,
kontrolować wszelkie działania oraz zachowanie swych
podwładnych". Krótko mówiąc, Jezusowi trzeba zezwolić na to,
aby sprawował kontrolę nad wszelkimi naszymi działaniami i
zachowaniem. Musi On prowadzić nas i kierować codziennie
naszym życiem, włączając w to każdą naszą myśl, słowo i
uczynek.
Jezus włada także narodami tego świata. Biblia mówi nam:
"Panuje w mocy swej na wieki. Oczy jego patrzą na narody, aby
nie powstawali przeciwko niemu buntownicy" (Ps 66,7). "Pan na
niebiosach utwierdził swój tron, a królestwo jego panuje nad
wszystkim" (Ps 103,19).
Nie daj się zwieść - naszym krajem nie rządzą republikanie,
demokraci ani żadna inna ludzka władza. Nie jest on
kontrolowany przez giełdę na Wall Street czy też jakieś wielkie
korporacje. Żadna władza ziemska czy też nadprzyrodzona nie
panuje nad Ameryką, bądź też nad jakimkolwiek innym
narodem. Jedynie Bóg sprawuje kontrolę. Zasiada On jako Król
królów i Pan panów na swym niebiańskim tronie i stamtąd włada
i panuje nad wszelkim stworzeniem.
Jestem rozbawiony za każdym razem, kiedy słyszę jak politycy
przechwalają się potęgą naszego kraju - jak to doprowadziliśmy
do upadku "żelaznej kurtyny", jak to pokonaliśmy komunizm, jak
to sami ustanowiliśmy się najpotężniejszym narodem na ziemi.
Nie uczyniliśmy nic w tym rodzaju. Wszystkie narody, królowie,
dyktatorzy i prezydenci tego świata są jedynie odrobiną pyłu w
Bożych oczach. Nasz Pan panuje nad nimi wszystkimi, obalając
jedną władzę, a wzbudzając inną.
"Oto narody są jak kropla w wiadrze i znaczą tyle, co pyłek na
szalach wagi, oto wyspy ważą tyle, co ziarnko piasku...
Wszystkie narody są niczym u niego, uważa je za pustą nicość"
(Iz 40,15.17).
Zwróć uwagę na to, że Bóg używa tutaj obrazu wagi. On sam
zasiada po jednej stronie wagi, a po drugiej stronie umieszcza
wszystkie narody ziemi, jakie istniały na przestrzeni wszystkich
wieków. On mówi: "No śmiało - spróbujcie odważyć moją
potęgę względem mocy tego świata. Weźcie wszelką broń i
uzbrojenie ludzkości, wszystkie armie i floty wojenne narodów i
umieśćcie je na wadze. W porównaniu do mnie te słabowite
rzeczy są niczym więcej, jak tylko kupką pyłu".
"Pan obnażył swoje święte ramię na oczach wszystkich narodów
i oglądają wszystkie krańce ziemi zbawienie naszego Boga" (Iz
52,10).
Nie tak dawno temu komunistyczni przywódcy Chin osadzali w
więzieniu tysiące członków pewnej sekty religijnej o nazwie
Falun Gong. W trakcie tego chińscy urzędnicy uwięzili także
mnóstwo chrześcijan, mylnie biorąc ich za członków sekty z
powodu sposobu ich postępowania charakteryzującego się
biernością oraz praktyk związanych z uwielbianiem Boga. Kiedy
podniósł się krzyk oburzenia z powodu tej niesprawiedliwości,
chińscy przywódcy nie zważali na to.
Bóg ma nowinę dla chińskiego rządu. Jego członkowie mogą
sobie myśleć, iż są w stanie prawnie zabronić wyznawania
Jezusa i sprawować kontrolę nad Jego królestwem, ale On
postrzega ich naród zaledwie jako pyłek. On zdmuchnął "żelazną
kurtynę" jak kupkę pyłu, a równie łatwo może zdmuchnąć
"bambusową kurtynę".
Wierzę, iż nie potrwa to już długo, a komunistyczny rząd Chin
będzie historią. Bóg poprzewraca drzwi więzienne, zdmuchnie
przywódców z ich stanowisk władzy i ustanowi swoje królestwo
od jednego końca tego narodu do drugiego. Miliony pobożnych
chińskich wierzących będą mogły bez żadnych przeszkód wołać:
"Nasz Bóg panuje!".
Oczywiście musimy z gorliwością modlić się za naszych
prześladowanych braci i siostry w Chinach. Lecz musimy także
być przeświadczeni o tym, iż Bóg nadal sprawuje kontrolę nad
wszystkimi narodami.
Nie myśl ani przez chwilę,
że szatan rządzi Ameryką,
bądź też jakimkolwiek innym narodem.
Dzisiaj w całej Ameryce obserwujemy okropny upadek moralny,
wzrost okultyzmu, gwałtownie rozprzestrzeniające się zboczenia
seksualne, zuchwale wyrażany ateizm. Niektórzy chrześcijanie
obawiają się, że piekielne hordy powoli przejmują kontrolę nad
naszym narodem, ustanawiając szatańskie królestwo ciemności.
Nie ma potrzeby niepokoić się. Izajasz zapewnia nas: "Pan
złamał laskę bezbożnych, berło tyranów... O, jakże spadłeś z
nieba, ty, gwiazdo jasna [Lucyferze - KJV], synu jutrzenki!
Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów!... strącony jesteś
do krainy umarłych [zostaniesz strącony do piekła - KJV], na
samo dno przepaści. Ci, którzy cię widzą, spoglądają na ciebie,
przypatrują ci się uważnie: Czy to jest ten mąż, który był
postrachem ziemi, trząsł królestwami?" (Iz 14,5.12.15-16).
Szatan może mieć teraz swój dzień - wstrząsając narodami
poprzez wylewanie nikczemności, osłabiając całe tłumy
niemoralnością i pożądaniem. Ale to wszystko zmieni się w
jednej chwili, w czasie wyznaczonym przez Boga. Nawet już
teraz diabeł i wszystkie jego demony znajdują się pod władaniem
naszego Pana. Ograniczona jest ich moc, zezwolono im posunąć
się na tyle i ani kroku dalej. Ostatecznie, należy do nich
królestwo zbudowane jedynie na pyle.
Hiskiasz ogłaszał: "Panie Zastępów, Boże Izraela... Ty jedynie
jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś niebo i
ziemię" (Iz 37,16).
Jednak szatan pracuje nawet po godzinach, aby tylko przekonać
nas, że to on włada królestwem ziemi. Próbował tego nawet z
Jezusem. Kusząc Chrystusa wziął Go na wysoką górę, gdzie
"...pokazał mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I
rzekł mu [szatan]: To wszystko dam ci, jeśli upadniesz i złożysz
mi pokłon" (Mt 4,8-9).
Ta wizja musiała być jakiegoś rodzaju widmem, jakie
wyczarował szatan. Przecież nikt nie jest w stanie zobaczyć
całego królestwa ze szczytu góry, a co dopiero wszystkich
królestw świata. To doświadczenie nie zaniepokoiło Jezusa w
najmniejszym stopniu. Był On Bogiem w ciele, obecnym przy
akcie samego stworzenia, tak więc wiedział, że szatan nie
sprawował żadnej kontroli. A zatem świat nie należał do diabła i
dlatego nie mógł on go nikomu dać. Było to kłamstwo,
zwodnicza fantazja.
Doprawdy, Jezus wiedział, że szatan panuje jedynie za
pozwoleniem wszechmocnego Boga. Chrystus znał też
ostateczny rezultat planu Ojca. Za każdym razem, gdy Bóg
kończył z diabłem, posyłał swego archanioła Michała, aby ten
uprowadził go jako więźnia. Potem sam Pan miał wrzucić
szatana do piekła razem ze wszystkimi jego demonami oraz
naśladowcami i zapieczętować piekielne bramy już na
wieczność.
Umiłowani, nasz Bóg w najmniejszym stopniu nie jest
zaniepokojony z powodu szatana. Nie martwi się z powodu tego,
co my postrzegamy jako przejęcie władzy nad naszym narodem
przez siły zła. Za pomocą zaledwie jednego słowa z ust naszego
Pana, szatan zniknie na zawsze i będzie męczony przez
wieczność. A zatem nie mamy obawiać się żadnego zła.
Bóg nie panuje tak nadrzędnie i tak potężnie
w żadnym innym królestwie, jak w swoim własnym -
tym, które ustanowił w sercach swego ludu.
Jezus powiedział: "...oto królestwo Boże wewnątrz was jest" (Łk
17,21 BG). To właśnie wewnątrz tego królestwa - w sferze
naszych serc - Chrystus panuje nad swym ludem jako najwyższa
władza, prowadząc nas, uzdrawiając, kierując naszymi
działaniami i zachowaniem.
"Narastanie jego panowania i pokoju bez końca..." (Iz 9,6 KJV).
Już wcześniej zwróciłem uwagę na to, że ten werset mówi o
niekończącym się panowaniu Jezusa na przestrzeni całej
wieczności. Jednak ma on także inne istotne znaczenie: musimy
stale zwiększać nasze podporządkowanie się panowaniu naszego
króla.
Czy możesz uczciwie powiedzieć, że panowanie Jezusa nad tobą
narasta z dnia na dzień? Czy poddajesz swoje zachowanie coraz
bardziej pod Jego władanie? Czy też może przeciwstawiasz się
Jego panowaniu, za każdym razem, gdy koliduje ono z dążeniami
twego ciała?
Przyjrzyjmy się teraz temu, w jaki sposób Bóg panuje nad swoim
królestwem. Możesz się zastanawiać: jeśli Jezus jest w niebie,
władając z wszelką mocą po prawicy Ojca, to w jaki sposób
sprawuje On panowanie nad swoim królestwem tu na ziemi?
Odpowiedź odnajdujemy w Liście do Hebrajczyków. Jego autor
mówi nam, że w Starym Testamencie Bóg przemawiał do swego
ludu poprzez proroków, ale dzisiaj Pan obrał przemawianie przez
swego Syna: "Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał
Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu
tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił
dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat
stworzył" (Hbr 1,1-2).
Jezus jest dobitnym Bożym przesłaniem skierowanym do nas -
Bożym słowem, które stało się ciałem. Z kolei Ojciec zesłał do
nas Ducha Świętego, aby dzisiaj przypominać nam o słowach,
jakie Jezus wypowiedział będąc na ziemi. W ten sposób Jezus
panuje nad nami poprzez spisane, objawione Słowo Boże. Biblia
jest dla nas berłem władcy, poprzez które sprawia On, że Jego
słowo jest nam znane.
Pismo mówi o Jezusie: "On, który jest odblaskiem chwały i
odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej
mocy..." (Hbr 1,3). "Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne,
ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do
rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić
zamiary i myśli serca" (Hbr 4,12).
Jeśli chcesz usłyszeć świadectwo człowieka, który znajdował się
pod panowaniem spisanego Słowa Bożego, to możesz odnaleźć
je w Psalmie 119. Dawid pisze:
"W sercu moim przechowuję słowo twoje, abym nie zgrzeszył
przeciwko tobie... Słowo twoje jest pochodnią nogom moim i
światłością ścieżkom moim... Dlatego uznaję za słuszne
wszystkie ustawy twoje, nienawidzę wszelkiej drogi kłamstwa...
Umocnij kroki moje w słowie twoim i nie daj nade mną władzy
żadnej przewrotności... Weselę się z obietnicy twojej... [słowa
twego - KJV]" (Ps 119,11.105.128.133.162).
Wszyscy wiemy o problemach, jakich Dawid doświadczał w
swoim życiu. Jednak nawet pomimo tego, że ten człowiek stawał
przed strasznymi okresami nacechowanymi potknięciami i
zamieszaniem, stale pozwalał na to, by znajdować się pod
panowaniem Słowa Bożego, a Pan zawsze doprowadzał życie
Dawida z powrotem do Bożego porządku. Dawid potykał się, ale
utrzymywał swoje życie pod najwyższą władzą Pisma.
Nasze społeczeństwo nie chce dzisiaj słyszeć o czymś takim.
Biblia stała się przedmiotem szyderstwa oraz drwiny. Została ona
prawnie zabroniona w naszych szkołach, sądach i miejscach
publicznych. W rezultacie tego Ameryka nie ma władzy
najwyższej. Okręt naszego państwa unosi się w nieokreślonym
kierunku, pozbawiony jakiegokolwiek moralnego steru.
Właśnie to uświadomiłem sobie, kiedy ostatnio zostałem
wezwany, aby pełnić obowiązki członka ławy przysięgłych. W
trakcie wyboru członków ławy przysięgłych, prawnik powiedział
nam następujące słowa: "Być może wierzycie w to, że kiedy
świadek kładzie swoją rękę na Biblii i przysięga, że będzie
mówił prawdę, kończąc słowami: 'Tak mi dopomóż Bóg', jest on
zobligowany do uczynienia tego. Jednakże ta przysięga nie
zobowiązuje nikogo do mówienia prawdy. Tak naprawdę nie ma
ona jakiegokolwiek znaczenia".
Powoływanie się dzisiaj na autorytet Biblii w sądzie jest tylko
formalną praktyką. Co więcej, staje się to nielegalne. Weźmy na
przykład pewnego sędziego chrześcijanina ze stanu Alabama,
któremu nakazano, aby usunął ze ściany swojego pokoju w
budynku sądu tablicę, na której wypisane było dziesięć
przykazań.
Pewna nauczycielka w nowojorskiej dzielnicy Bronx straciła
ostatnio pracę, jedynie za to, że położyła Biblię na swym biurku.
Ta kobieta mogłaby wystawić przed swoimi uczniami
pornografię, Koran bądź też literaturę okultystyczną, nie łamiąc
prawa. Ale nasze społeczeństwo wpada w absolutny szał za
każdym razem, kiedy choćby wspomniane zostanie święte Słowo
Boże. (W kontraście do tego, jeśli w dzisiejszych czasach nosisz
Biblię w Rosji - niezależnie od tego czy będzie to na ulicach, czy
też w salach rządowych - ludzie będą cię pytać, czy nie mógłbyś
podarować im dodatkowego egzemplarza).
Izajasz pisze: "I będzie sądził między narodami..." (Iz 2,4 BG).
Być może nie wierzysz w to, że Bóg będzie sądził nasz naród za
przelanie krwi 25 milionów niemowląt w wyniku aborcji. Ale
Biblia stawia sprawę bardzo jasno, jeśli chodzi o gardzenie Jego
Słowem: "...jest to naród buntowniczy, synowie kłamliwi,
synowie, którzy nie chcą słuchać Prawa Pańskiego" (Iz 30,9 BT).
"I pokruszy... [go Pan] jako się kruszy stłuczone naczynie
garncarskie..." (Iz 30,14 BG).
Amerykańska giełda papierów wartościowych może zwyżkować.
Nasz ekonomiczny boom może trwać przez pewien okres. Ale
Bóg mówi: "Jeśli gardzicie moim Słowem, to rozbiję wasze
struktury w ciągu jednej nocy. Doprowadzę do zaniku siłę
waszego narodu w taki sam sposób, jak garncarz rozbija na
kawałki swoje naczynie". Nadejdzie czas, kiedy pęknie ten balon
dobrobytu.
"...Wszelkie ciało jest trawą, a cały jego wdzięk jak kwiat polny.
Trawa usycha, kwiat więdnie, gdy wiatr Pana powieje nań.
Zaprawdę: Ludzie są trawą... ale słowo Boga naszego trwa na
wieki" (Iz 40,6-8). W tym życiu wszystko ostatecznie spłonie i
przeminie. Jedyną rzeczą, jaka się ostanie jest Słowo Boże.
O wiele gorsze niż naród,
który gardzi Bożym Słowem jest dziecko Boże,
które ma lekceważący stosunek do Jego Słowa.
Coraz mniej chrześcijan pozwala na to, aby ich życie znajdowało
się pod panowaniem Słowa Bożego. Problem ten stał się dzisiaj
widowiskiem w kościele, jako że całe tłumy chrześcijan nie mają
ochoty już dłużej przebywać w domu Bożym, aby słuchać, jak
głoszone jest zdrowe nauczanie. Bardzo łatwo robią się wtedy
znudzeni i pragną zamiast tego rozrywki oraz
dziesięciominutowych kazań.
Tacy chrześcijanie budują swe domy na piasku, nie mając
prawdziwego fundamentu. Spędzili całe lata w kościele, jednak
Słowo Boże znają w bardzo niewielkim stopniu. To właśnie
dlatego tak wielu ludzi kończy podróżując po całym kraju w
poszukiwaniu "słowa od Boga" przekazywanego przez jakiegoś
sławnego proroka.
Chcę tutaj głośno uderzyć na alarm: wielu takich chrześcijan
popadło w poważne zwiedzenie. Zostali zwiedzeni
pochlebiającymi słowami fałszywych proroków, którzy nie
przemawiają według Bożego zamysłu, ale własnego. Ci tak
zwani prorocy są nikim innym jak tylko charyzmatycznymi
wróżbitami, a wielu jest jasnowidzami, przemawiającymi z
ducha wróżbiarstwa.
W jaki sposób wierzący dochodzi do stanu takiego zwiedzenia?
Weźmy chrześcijanina słuchającego Słowa Bożego, które jest mu
głoszone jasno i wyraźnie. Słowo zaczyna przekonywać go, on
jednak bardzo szybko strząsa to z siebie. Dlaczego? Ma on jakieś
marzenie, jakiegoś rodzaju ambicję, której nie chce
podporządkować Słowu Bożemu. Chce on czynić coś wielkiego,
bądź też być kimś wielkim i nie chce narażać na
niebezpieczeństwo swego pragnienia.
Tak więc zamiast tego, osoba ta udaje się na spotkanie w celu
otrzymania "słowa" od proroka. Jest ona poruszona, kiedy prorok
mówi jej o rzeczach dotyczących jej życia, o których z
pewnością nikt nie mógłby wiedzieć. Następnie prorok zaczyna
mówić jej niezwykłe rzeczy dotyczące jej przyszłości.
Taki chrześcijanin nie będzie rozsądzać tego słowa proroczego w
oparciu o Słowo Boże, ponieważ nie zna Pisma. Tak więc naraża
teraz swoje życie, stawiając wszystko na słowo człowieka. A
fakty są takie, że tzw. słowo od proroka nigdy się nie spełni.
Chrześcijanin ten popadł w ułudę wierząc, iż kłamstwo jest
prawdą, gdyż nie jest w stanie odróżnić jednego od drugiego.
Bardzo niebezpieczne jest poszukiwanie prowadzenia od
kogokolwiek, jeśli nie zna się życia tej osoby. Ezechiel ostrzega
przed tym, co przytrafia się wielu osobom: "...Tak mówi
Wszechmocny Pan: Każdemu z domu izraelskiego, który oddał
swoje serce bałwanom i położył przed sobą to, co spowoduje
jego winę, a potem przychodzi do proroka - Ja, Pan, sam dam
odpowiedź, na jaką zasłużył, stosownie do liczby jego
bałwanów... ponieważ wszyscy odstąpili od mnie z powodu
swoich bałwanów" (Ez 14,4-5).
Słowo Boże potępia wszelką cielesną ambicję, a Duch Pański
wiernie ujawnia ci wszelką ukrytą pożądliwość. Ale jeśli
odmawiasz wejścia pod najwyższą władzę Jego słowa, to Pan
bardzo jasno stwierdza: "Jeśli udasz się do kogoś, kto znany jest
z tego, że przekazuje słowo, a nie żyjesz pod panowaniem
mojego słowa, to pozwolę na to, że przemówi on do ciebie jako
do bałwochwalcy. Doprawdy, pozwolę na to, że głos tego
fałszywego proroka przemówi bezpośrednio do twego
bałwochwalstwa".
"Bo każdemu z domu izraelskiego... który odstępuje od mnie, a
oddał swoje serce bałwanom... Ja, Pan, sam dam odpowiedź... I
zwrócę swoje oblicze przeciwko temu mężowi... A jeżeli prorok
da się omamić i wypowie słowo - to Ja, Pan, omamiłem owego
proroka... i... kara za winę pytającego o radę i kara za winę
proroka jest jednakowa" (Ez 14,7-10).
Przykład tego widzimy w życiu nikczemnego króla Achaba.
Kiedy poprosił on swoich proroków o słowo od Pana, to ci
fałszywi jasnowidze przekazali mu jedynie schlebiające słowa.
Przemówili oni bezpośrednio do ambicji ukrytej w sercu Achaba,
wzmacniając jego pychę, pożądanie i chciwość.
Pismo mówi nam o czymś niezwykłym w odniesieniu do tej
sceny: "Otóż teraz włożył Pan ducha kłamliwego w usta tych
wszystkich twoich proroków..." (1 Krl 22,23). W rzeczywistości
w niebiosach przed Panem stał duch, który powiedział: "Ja go
zwiodę... Wyjdę i stanę się duchem kłamliwym w ustach
wszystkich jego proroków..." (1 Krl 22,21-22).
Pewien brat posiadający umiejętność rozróżniania napisał do
naszej misji: "Jeśli jeszcze jakiś jeden 'prorok' podejdzie do mnie
ze 'słowem od Boga', to zwymiotuję. Przekazano mi już ze sto
takich słów, a żadne z nich nie wypełniło się. To staje się
absurdalne".
Czym jest to kłamstwo,
które dziś akceptuje tak wielu chrześcijan?
Paweł ostrzega, że w dniach ostatecznych "...zsyła Bóg na nich
ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni
[potępieni - KJV] wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz
znaleźli upodobanie w nieprawości" (2 Tes 2,11-12). Czym jest
kłamstwo, o którym mówi tutaj Paweł? Jest to kłamstwo, które
mówi, że antychryst będzie wybawicielem ludzkości.
Możesz się zastanawiać: "Jakże jakikolwiek chrześcijanin
mógłby zostać tak omamiony, by uwierzyć w to, iż antychryst
jest mesjaszem?". Paweł podaje przyczynę w poprzednim
wersecie. Ci wierzący "...nie przyjęli miłości prawdy, która
mogła ich zbawić" (2 Tes 2,10).
Tacy chrześcijanie ignorują Słowo Boże, zaniedbując to, by
wchodzić pod jego panującą władzę. W ten sposób otwierają się
na wszelkie rodzaje zwiedzenia i łatwo dają się unieść przez lada
wiatr i falę nauczania. Pewien posługujący, którego wielce
szanuję, wierzy, iż to właśnie omamieni chrześcijanie mogą stać
się siłą, która doprowadzi antychrysta do władzy.
Wierzę, iż od razu można stwierdzić, że dany chrześcijanin nie
posiada umiejętności rozróżniania. Powiedzmy, że miałbyś
zebrać grupę przypadkowo wybranych wierzących w celu
obejrzenia kasety wideo ze spotkania, gdzie miały miejsce
dziwaczne manifestacje. To, co nagrano na tej taśmie jest
idiotyczne, głupie, zwariowane, a niektóre rzeczy graniczą nawet
z niemoralnością.
Ludzie ugruntowani w Piśmie od razu wstrząsną swoimi
głowami, nie mogąc w to uwierzyć. Może nawet zaczną płakać,
bądź wstawać i opuszczać to pomieszczenie. Ale ci, którzy
zaniedbują Słowo Boże będą przyklaskiwać temu, co widzą.
Będą myśleli, że te wszystkie niebiblijne manifestacje są
działaniem Ducha Świętego, mówiąc: "Czyż to nie wspaniałe?".
Jednak ci, którzy są ugruntowani w Słowie Bożym od razu
potrafią rozróżnić prawdziwe manifestacje.
Byłem zaszokowany pewnym ogłoszeniem w gazecie, jakie ktoś
przysłał do naszej misji. Było tam napisane: "To nie jest kościół
twojej mamy. Nabożeństwa skrócone do 45 minut. Naszym
celem jest sprawienie, abyś był szczęśliwy. Możesz przychodzić
nieregularnie. Podajemy aktualne wyniki futbolu".
Pytam cię: na ile obeznana z Biblią będzie ta wspólnota za pięć
lat, jeśli jedynym słowem, jakie słyszą oni co niedzielę jest
dziesięciominutowy wykład traktujący o ludzkiej dobroci? Jakże
będą oni kiedykolwiek w stanie zbadać coś w oparciu o Słowo
Boże, jeśli nigdy nie nauczyli się tego, co ono mówi?
Widząc przerażające rzeczy, jakie dzieją się wokół nas
zarówno w świecie, jak i w kościele,
powinniśmy być przyciągani do Słowa Bożego.
Powinniśmy pragnąć, by nie znajdować się pod panowaniem
żadnego innego głosu za wyjątkiem tego, który odnajdujemy w
Biblii. Nie wolno nam ufać nawet najsłodszemu wewnętrznemu
głosowi, jaki możemy usłyszeć. Paweł mówi, że nawet jeśli anioł
przyniósłby nam słowo sprzeczne z Pismem, to powinniśmy je
odrzucić.
Ja osobiście lgnę do takiej postawy, szczególnie w swej roli
pastora udzielającego poradnictwa. Biblia jest moim jedynym
poradnikiem. Tak więc, kiedy przychodzi do mnie małżeństwo w
poszukiwaniu poradnictwa, pytam ich: "Po pierwsze - czy
wierzycie, że Biblia jest ostatecznym słowem odnoszącym się do
wszystkiego, o czym rozmawiamy? Po drugie - czy
podporządkujecie się wszystkiemu, co ona mówi? Czy poddacie
swoje uczucia w celu czynienia tego, co nakazuje Bóg?".
Pan obiecuje: "...Ja na tego patrzę, który jest utrapionego i
skruszonego ducha, a który drży na słowo moje" (Iz 66,2 BG).
Hebrajskie słowo przetłumaczone jako "drży" oznacza tutaj
dygotać albo trząść się.
W ciągu kilku minut jestem w stanie stwierdzić, które z
małżonków jest podporządkowane Słowu Bożemu, a które nie.
Miałem przyjemność oglądania, jak mąż lub żona zaczyna
płakać, kiedy Pismo ujawnia ich stan. Widziałem jak oni drżą,
załamują ręce, wylewają morze łez - a wszystko to z powodu
słowa, które ich przekonało. Kiedy to się dzieje, wiem, że
rozpoczął się proces uzdrowienia.
Jednak taki rodzaj skruszenia musi mieć miejsce w przypadku
obu stron. Jeśli widzę, że jedno ze współmałżonków marszczy
swoje czoło lub pręży się wyrażając w ten sposób opór
względem tego, co mówi Boże Słowo, to wiem, że sprawy będą
się miały jedynie ku gorszemu, a ten partner, który nie
podporządkuje się Pismu, przyspieszy rozwód, sprawiając, że
pojednanie stanie się niemożliwe.
Pismo przedstawia to niezwykle jasno: kiedy podporządkujesz
się świętemu Słowu Bożemu, to Bóg napełni twe życie radością.
"Słuchajcie słowa Pańskiego, wy, którzy drżycie na słowo jego...
Okażeć się zaiste ku pociesze waszej" (Iz 66,5 BG).
Na zakończenie Jakub pisze: "...przyjmijcie z łagodnością
wszczepione w was Słowo, które może zbawić dusze wasze...
Ale kto wejrzał w doskonały zakon wolności i trwa w nim, nie
jest słuchaczem, który zapomina, lecz wykonawcą; ten będzie
błogosławiony w swoim działaniu" (Jk 1,21.25).
Pozwól swemu królowi Jezusowi, by panował nad twym życiem
poprzez swe słowo. Zaiste, będziesz wtedy prawdziwie
błogosławiony, a twe życie przepełnione będzie Jego radością.
Pod panowaniem Słowa Bożego (część 2 z 2)
(Governed by the Word of God, Part 2)
David Wilkerson
22 maja 2000
__________
Chcę wam pokazać, co dzieje się z narodem, kiedy jego
przywódcy, a także lud Boży, będący częścią tego narodu,
odrzucają Biblię jako księgę stanowiącą boski głos Pana. Tam,
gdzie odrzuca się autorytet Pisma Świętego panuje chaos i
nieuchronnie zbliża się sąd.
Nie znam żadnego narodu świata, znajdującego się obecnie pod
panowaniem świętego Słowa Bożego. W wielu krajach
muzułmańskich ludzie podporządkowują się władzy Koranu, a
słowo Mahometa stanowi prawo. Ale w krajach, które uważają
się za chrześcijańskie, nie istnieje tego rodzaju poddanie Pismu
Świętemu.
Ameryka z pewnością nie zgadza się już na to, by znajdować się
pod panowaniem Słowa Bożego. Nasi purytańscy przodkowie
założyli ten naród na fundamencie Biblii, ustanawiając system
rządów kierujący się autorytetem Pisma Świętego. Obecnie nasi
przywódcy odkładają na bok Słowo Boże, tak jakby było ono
jakimś jarzmem niewoli. Nie tylko sami odrzucają Biblię, ale
robią wszystko, co tylko można, aby wykorzenić ją z naszego
społeczeństwa. Obecnie pogardzanie świętym Słowem Bożym
jest politycznie poprawne.
Powiadam wam, dla każdego narodu odrzucenie autorytetu Biblii
oraz ignorowanie ostrzeżeń i nawoływań stróżów Bożych to
wyrok śmierci. Ameryka może być sądzona za inne konkretne
grzechy, ale odrzucenie Słowa Bożego jako naszego standardu na
pewno sprowadzi sąd na nasz kraj.
Niektórzy chrześcijanie oponują, mówiąc: "Ameryka jest
narodem misjonarskim. Jeżeli Bóg nas osądzi, kto zewangelizuje
świat?". Dawno temu ta sama prawda dotyczyła Izraela. Bóg
powołał ten naród, aby był światłością dla reszty świata. Jednak
mimo niesamowitego powołania Izraela Bóg sprowadził sąd na
ten naród. Obecnie Ameryka stoi w obliczu takiego samego sądu.
Jeżeli, jak to mówi Paweł, cały Stary Testament ma być dla nas
pouczeniem (zob. 1 Kor 10,11), to Księga Jeremiasza dostarcza
nam poglądowej lekcji na temat odrzucenia Słowa Bożego. Ta
lekcja rozpoczyna się w czwartym roku rządów króla Jehojakima
w Judzie.
W tym czasie Bóg poinstruował proroka Jeremiasza, aby spisał
wszystkie prorocze ostrzeżenia, które przekazywał od 23 lat. W
tym okresie Jeremiasz ostrzegał, że nadchodzi wielki dzień
rozliczenia z powodu niegodziwego dziadka Jehojakima - króla
Manassesa, który notorycznie dopuszczał się przelewu krwi.
Manasses zamienił świątynię w obrzydliwe centrum
bałwochwalczego kultu. Parał się czarami i gusłami, zwracał się
do wywoływaczy duchów i wróżbitów. Ten zły człowiek
pogardzał Słowem Bożym, depcząc jego prawa i odrzucając
zawarte w nim przykazania. Biblia mówi: "Manasses zwiódł
(Izraela), aby postępowali gorzej niż narody, które Pan wypędził
przed synami izraelskimi" (2 Krl 21,9).
Co więcej, ręce Manassesa były splamione krwią niewinnych
ludzi: "Również krwi niewinnej przelał Manasses bardzo wiele,
tak iż napełnił nią Jeruzalem po brzegi, poza tym swoim
grzechem, do którego wciągnął Judę, czyniąc to, co złe w oczach
Pana" (2 Krl 21,16).
Rezultatem takiego postępowania był chaos panujący w całym
kraju i sąd z ręki rozgniewanego Boga. Pan zapowiedział:
"Ponieważ Manasses, król judzki, popełnił wszystkie te ohydy,
gorsze niż wszystko, co czynili Amorejczycy... a wciągnął także
Judę do grzechu przez swoje bałwany, dlatego tak mówi Pan,
Bóg Izraela: Oto Ja sprowadzę na Jeruzalem i na Judę takie
nieszczęście, że każdemu, kto o tym usłyszy, w obu uszach
zadzwoni" (2 Krl 21,11-12). "I wytrę Jeruzalem, jak się wyciera
misę, a po wytarciu obraca się dnem do góry" (2 Krl 21,13).
Bóg mówił: "Zamierzam osądzić wasz naród tak ostro, że będzie
się wam wydawać, iż świat przewrócił się do góry nogami.
Nawet wasi wrogowie nie uwierzą, gdy usłyszą, co wam
uczyniłem". Mimo że Manasses w końcu pokutował, Bóg nie
odwołał sądu. Opóźnił go jedynie na jakiś czas.
Nie da się zaprzeczyć, że nasz naród znajduje się obecnie w
podobnym stanie. Przelaliśmy krew ponad 30 milionów
niemowląt poprzez aborcję. Jakże święty Bóg mógłby
przymknąć oko na ten ocean niewinnej krwi przelanej na
obszarze 5 tys. kilometrów szerokości i 3 tys. kilometrów
długości? Jakże mógłby zignorować budzący litość płacz tych
zamordowanych dzieci?
Bóg osądził Manassesa za dużo mniejszą winę. Rozlew krwi,
który nasz naród spowodował poprzez aborcję, przewyższa to, co
ten zły król byłby w stanie dokonać przez całe swoje życie. Teraz
nasz naród stoi w obliczu takiego samego sądu, przed jakim
stanął Manasses - ponieważ nie chcemy nic zrobić, aby
powstrzymać zabijanie niemowląt, nawet w ostatnim trymestrze
ciąży.
W jaki sposób Ameryka może ciągle zabijać swoje nienarodzone
dzieci? Robimy to, ponieważ odmawiamy wiary w to, co mówi
Słowo Boże na temat rozlewu niewinnej krwi. Gdybyśmy
naprawdę byli narodem wierzącym Biblii, ta okropna tragedia
nigdy nie mogłaby mieć miejsca.
Syn Manassesa - Jozjasz - odziedziczył tron
i czynił to, co prawe w oczach Boga (zob. 2 Krl 22,2).
Syn Manassesa - Jozjasz - drżał przed słowem Pana. Biblia
mówi, że kiedy zasiadł na tronie "kroczył we wszystkim drogą
Dawida, swojego praojca, nie odstępując od niej ani w prawo, ani
w lewo" (2 Krl 22,2).
Za rządów Jozjasza arcykapłan judzki znalazł pokryte kurzem
święte pisma leżące gdzieś w rogu świątyni. Arcykapłan wręczył
ten zwój sekretarzowi i wysłał go, aby przeczytał to królowi
Jozjaszowi. Biblia mówi nam: "Gdy tedy król usłyszał treść tej
księgi, rozdarł swoje szaty" (2 Krl 22,11).
Jozjasz poważnie potraktował Słowo Boże i drżał z przerażenia
słysząc, jak było ono głośno czytane. Uświadomił sobie:
"Osiągnęliśmy apogeum grzechu, o którym mówił Mojżesz.
Podlegamy sądowi". Jozjasz natychmiast poddał się władzy
Słowa Bożego.
Król wysłał swoich przedstawicieli do prorokini Chuldy, pytając:
"Co mamy robić? Gniew Boży spoczywa na nas z powodu
naszych grzechów". W skrócie odpowiedź Chuldy brzmiała:
"Sąd, który Bóg obiecał wylać na Jeruzalem i Judę zostanie
sprowadzony. Ale ponieważ ukorzyłeś się i płakałeś przed Nim,
gdy usłyszałeś, co mówi, nie zobaczysz zła, które On obiecał
sprowadzić na ten naród" (zob. 2 Krl 22,15-20).
Cóż za wspaniałe słowo: Jozjasz nie będzie oglądać sądu, który
spadnie na Judę z powodu jego niegodziwego ojca Manassesa.
Jednakże ten pobożny król od razu rozpoczął doprowadzanie
narodu do stosowania się do Słowa Bożego. Przez następne 31
lat, za każdym razem, gdy król poznawał jakieś nowe prawo z
Pism, pokutował i stosował się do niego, a jego posłuszeństwo
zapoczątkowało bezprecedensowy okres błogosławieństwa i
dobrobytu w Judzie.
Na przykład, kiedy Jozjasz przeczytał, że homoseksualizm jest
czymś złym, rozprawił się ze wszystkimi sodomitami w kraju.
Kiedy odkrył, że Bóg nienawidzi bałwochwalstwa, zniszczył
wszystkie pogańskie ołtarze i bałwany. Również gdy poznał, że
Bóg nienawidzi ofiar z ludzi, całkowicie to usunął. Jozjasz
stosował się do Słowa Bożego po prostu dlatego, że ogarniała go
bojaźń przed nim.
Przez ostatnie 19 lat panowania Jozjasza, Jeremiasz zaczął
ostrzegać Judę przed nadchodzącym sądem: "I posyłam do was
nieustannie i gorliwie wszystkie moje sługi, proroków, mówiąc:
Zawróćcie każdy ze swojej złej drogi... lecz nie nakłoniliście
swojego ucha i nie usłuchaliście mnie... Oto sprowadzę na Judę i
na wszystkich mieszkańców Jeruzalemu wszelkie zło, które im
zapowiedziałem" (Jr 35,15.17).
Bóg zapowiedział sąd nad Judą 27 lat wcześniej. Dlaczego
zamierzał On sprowadzić Swój sąd właśnie w tym momencie?
Bóg wiedział, że Judejczycy nie podzielali gorliwości Jozjasza
względem Pana. Ich pokuta nie wypływała ze szczerego serca.
Oddawali Bogu cześć ustami, ale ich serca były oddane
bałwochwalstwu.
"Ponieważ nie usłuchali, gdy do nich mówiłem i nie
odpowiadali, gdy na nich wołałem" (Jr 35,17). "Czy nie dacie się
pouczyć, aby słuchać moich słów?... nie usłuchaliście mnie" (Jr
35,13-14).
Bóg mówił: "Wstrząśnij moim ludem Jeremiaszu - dotknij ich
serc. Może wtedy zobaczą swoje złe drogi i będą pokutować.
Wtedy będę mógł im wybaczyć, oczyścić ich i odnowić". To jest
właśnie przyczyna, dla której Bóg stale posyła stróżów
ostrzegających Jego lud: ponieważ go kocha. Jego ostrzeżenia są
po prostu wyrazem wielkiego miłosierdzia.
Chrześcijanie w obecnych czasach niczym się jednak nie różnią
od ludzi, których ostrzegał Jeremiasz. Tak jak oni wołamy:
"Prosimy pastorze - nie wygłaszaj więcej ostrych kazań. Głoś
nam rzeczy miłe dla ucha". Wiele osób nie chce wejść pod
panowanie Słowa Bożego.
Widzimy taką postawę w powszechnie znanych kościołach.
Przybliżają się one do połączenia z kościołami, które odrzuciły
Biblię jako Słowo Boże, twierdząc, że wyrzekają się dzielących
ich różnic w imię miłości i jedności. Jednak w trakcie tego
odrzucają również Słowo Boże. Obecnie doktryny wielkiej
reformacji, za które tysiące wierzących zapłaciło swoim życiem,
są w niebezpieczeństwie: zbawienie jedynie z wiary,
usprawiedliwienie z wiary. Poprzez powrót do zbawienia z
uczynków, to zjednoczenie kościołów przyjmuje sprawiedliwość
jedynie z uczynków, a to jest już doktryna antychrysta.
To światowe zjednoczenie kościołów idzie również w kierunku
ordynacji homoseksualistów na posługujących, a to pochodzi
prosto z głębin piekła. Jednak przywódcy kościoła nadal ignorują
ostrzeżenia pobożnych głosów, które ponaglają ich, aby nie
zaprzestawali bronić ewangelii Chrystusa.
Bóg dał Jeremiaszowi ostateczne słowo
dla Swego ludu, które miało być
przekazane w okresie narodowego postu.
Kiedy zmarł pobożny Jozjasz, rządy objął jego syn Jehojakim. W
czwartym roku jego panowania, Bóg powiedział Jeremiaszowi:
"Idź przeto ty i odczytaj z tego zwoju, który napisałeś pod moje
dyktando, słowa Pana w domu Pana w dzień postu wobec ludu"
(Jr 36,6).
W wersecie 9 napisane jest, że "w dziewiątym miesiącu
obwołano w całym ludzie Jeruzalemu i w całym ludzie, który
przybył z miast Judy do Jeruzalemu post przed Panem".
Przywódcy Jerozolimy wiedzieli, że nadchodzi straszna armia
chaldejska. Otrzymali doniesienia od służb wywiadowczych, w
których stwierdzano, że ten przytłaczający swą mocą wróg
maszeruje przez kraj z zamiarem doprowadzenia do upadku
Jerozolimy oraz zniszczenia świątyni.
Tak więc po 27 latach ostrzeżenia Jeremiasza wreszcie bliskie
były spełnienia. Wkrótce wszyscy mieszkańcy Judy zaczęli
tłumnie ściągać do Jerozolimy. Wszyscy byli tak dobrze
obeznani z tym, co według zapowiedzi Boga miało się im
przydarzyć, że brzmiało to, jak stara śpiewka: "Zostaniemy
osądzeni za nasze bałwochwalstwo, za odrzucenie Słowa Bożego
i za przelanie niewinnej krwi. Chaldejczycy zdobędą Jerozolimę,
zniszczą świątynię i wezmą nas do niewoli w Babilonie. Sąd
Boży został już postanowiony - nie da się go uniknąć".
Jednak mijał rok za rokiem, a sąd nie nadchodził. Rzeczywistość
była taka, że im więcej ludzie grzeszyli, tym lepiej im się
powodziło. Drwili więc z Jeremiasza mówiąc: "Ciągle wmawiasz
nam, że nadchodzą ciężkie czasy. Ale jak do tej pory, widzimy
jedynie dobrobyt". Zastanawiam się, ile kpin musiał w tych
latach znieść Jeremiasz. Czy kiedykolwiek wątpił w słowo, które
dał mu Bóg?
Ale słowa Jeremiasza w końcu się wypełniły. Nagle, w
najlepszym okresie dobrobytu, przywódcy Jerozolimy otrzymali
złe wieści: "Nadchodzą Chaldejczycy".
Bóg zawsze miał świętą resztkę wiernych i jestem pewien, że
takie osoby były wtedy w Judzie i modliły się o ogólnonarodową
pokutę, taką, jaką oglądano za czasów Ezdrasza i Nehemiasza.
Gdy Ezdrasz czytał pisma, współczesne mu pokolenie drżało
(zob. Ezd 7,10), a odpowiedzią na słowo była pokuta i
podporządkowanie się panowaniu Słowa Bożego.
Gdy więc teraz poszczono w Jerozolimie, Jeremiasz wysłał
swojego sekretarza Barucha, aby ten przekazał poselstwo, które
miało być ostatecznym Bożym ostrzeżeniem przed nadejściem
sądu. Baruch grzmiał odczytując przesłanie będące
podsumowaniem 27 lat ostrzeżeń: "I odczytał Baruch z księgi
słowa Jeremiasza w domu Pana... wobec całego ludu" (Jr 36,10).
Słowa Bożego wygłoszonego tego dnia słuchali ludzie trzech
typów. W 36 rozdziale Księgi Jeremiasza te trzy typy opisane są
jako: bierni słuchacze, zatrwożeni słuchacze oraz słuchacze z
nożem pisarskim. Każdy z tych rodzajów słuchaczy występuje w
dzisiejszym kościele i reaguje tak samo, jak ludzie za czasów
Jeremiasza.
1. Bierni słuchacze
Post w Jerozolimie stał się postem sprowadzającym śmierć.
Dlaczego? Zadziwiające jest to, że kiedy Baruch grzmiał,
odczytując gorliwe nawoływanie Jeremiasza do pokuty, wielu
słuchaczy pozostało w całkowitej bierności. Byli zupełnie
niewzruszeni słowem, które usłyszeli: "Lecz nie słuchał ani
(król), ani jego słudzy, ani lud ziemi słów Pana, które
wypowiedział przez proroka Jeremiasza" (Jr 37,2).
Czy potraficie sobie wyobrazić tę scenę? Ogłoszono narodowy
post - czas powagi, oddawania czci i poszukiwania. W tym
momencie lud otrzymywał ostateczne ostrzeżenie. Oni słyszeli
już porykiwania swojego wroga, gdy ten nadchodził, aby wziąć
ich do niewoli i uprowadzić do Babilonu. Jednak Izraelici
słuchali tego z ignorancją i nic z tego nie odebrali. Zebrali się,
aby usłyszeć słowo od Boga, ale wchodziło ono jednym uchem, a
wychodziło drugim.
Bierni słuchacze, których widzę dzisiaj w kościele, wprawiają
mnie w osłupienie. Ci ludzie "przychodzą, aby pościć" -
uczęszczając regularnie do zboru, śpiewając w chórze, podnosząc
ręce podczas uwielbienia. Jednak pozostają zupełnie bierni
względem słowa, które jest głoszone. Ich pastorzy ostrzegają:
"Duch antychrysta działa już na świecie, zwodząc wielu ludzi.
Każdy naśladowca Chrystusa musi się przygotować poprzez
ugruntowanie w Słowie Bożym". Ale te słowa wpadają do
głuchych uszu.
Tacy chrześcijanie nie zauważają już niebezpieczeństwa, w
którym się znajdują. Pewnego dnia znajdą się w największej
bitwie w swoim życiu. Piekło wyrzuci z siebie swoje demoniczne
hordy, a wróg zaleje ich jak powódź. Ale ci wierzący będą
zamrożeni w stanie bierności.
Słowo "bierny" oznacza "pozostawiający bez odpowiedzi jakieś
działanie lub słowo, czy też nie wykazujący inicjatywy w postaci
odpowiedzi na nie". Czy takie jest twoje nastawienie do Biblii?
Może myślisz, że nadchodzące dni sądu przyciągną cię do Słowa
Bożego. Ale Izraelici też wiedzieli, że nadchodzi sąd, a jednak
pozostali bierni. I ty zrobisz to samo, jeżeli jeszcze nie zwróciłeś
się do Słowa Bożego.
Przyznaję, że nasze pokolenie cierpi na przeładowanie bodźcami.
Nasze umysły są przesycone obrazami i doniesieniami o
strasznych tragediach - samoloty spadające z nieba, masowe
morderstwa w szkołach i kościołach, okrucieństwa mające
miejsce na całym świecie. Wydaje się, że każdego dnia jakieś
nowe badania dotyczące ochrony zdrowia ostrzegają przed
jakimś pożywieniem wcześniej uznawanym za nieszkodliwe, a w
istocie rakotwórczym. Wszystko to może być tak przygniatające.
Ale równie prawdziwe jest to, że nasze wygodne życie może nas
znieczulić. Nasz dobrobyt i beztroska mogą spowodować, że
wpadniemy w narkotyczne odrętwienie, doprowadzające nas do
uśpienia i wiary w to, że dobre dni nigdy się nie skończą.
Stopniowo zamykamy nasze uszy i serca na Słowo Boże oraz
ostrzeżenia Bożych proroków.
Tak było w Judzie i tak jest obecnie w kościele. W każdym z tych
przypadków ludzie wracali do swoich domów i swojej pracy
myśląc: "Czy będzie aż tak źle? Nasi przywódcy znajdą jakieś
rozwiązanie. Nie ma sensu zaprzątać sobie tym głowy".
Ale bierność w stosunku do Słowa Bożego otwiera drzwi
najróżniejszym fałszywym doktrynom. Mieszkańcy Judy zaczęli
w końcu słuchać fałszywych proroków. To samo dzieje się dzisiaj
w kościele. Ludzie biegają w różne miejsca, aby otrzymać
"słowo" od tak zwanych proroków i cielesnych ewangelistów.
Jednak większość z tego, co mówią im owi kaznodzieje, jest
całkowicie sprzeczne z Pismem Świętym. Tragedią jest, że wielu
wierzących, którzy nie czytają Biblii, nie potrafi rozróżnić fałszu
od prawdy, ponieważ nie zna Słowa Bożego.
2. Zatrwożeni słuchacze
Być zatrwożonym oznacza "być niezwykle zaniepokojonym,
zażenowanym, podenerwowanym, znajdować się w zmieszaniu".
Ta definicja opisuje reakcję Micheasza, urzędnika na dworze
króla Jehojakima. Micheasz usłyszał przesłanie Barucha w
okresie postu i zadrżał z przerażenia. Ten człowiek był członkiem
judejskiej grupy wywiadowczej. Szybko zdał sobie sprawę, że
Baruch mówi o rzeczach, o których nikt nie mógłby wiedzieć,
gdyby nie zostały mu objawione przez samego Boga.
Micheasz pospieszył na dwór królewski, aby podzielić się z
innymi przywódcami tym, co usłyszał. Parafrazując, słowa
Micheasza brzmiały tak: "Panowie, mam niepokojące wieści.
Właśnie usłyszałem proroctwo Jeremiasza, które zgadza się z
naszymi informacjami. Okazuje się zatem, że ten prorok mówił
jednak prawdę przez te wszystkie lata. Chaldejczycy są dla nas
zbyt silni - nie uda nam się im przeciwstawić. Nie możemy teraz
tego zignorować. Musimy posłuchać tego słowa od Boga".
Książęta zdecydowali zaprosić Barucha na potajemne spotkanie,
na którym mógłby im przedstawić resztę proroctwa. "I Baruch...
wziął zwój do ręki i przyszedł do nich" (Jr 36,14). Kiedy Baruch
zaczął głośno czytać i "gdy usłyszeli te wszystkie słowa,
przerażeni zwrócili się jeden do drugiego" (Jr 36,16). Słowo
"przerażeni" oznacza tutaj "zadygotali". Ci ludzie dosłownie
drżeli słuchając Słowa Bożego.
Ta pełna szacunku grupa mężczyzn reprezentuje świętą Bożą
resztkę. Kiedy całe tłumy ludzi mogą być bierne i niewzruszone
przy słuchaniu Bożego Słowa, ci, którzy żyją w bliskości z
Panem drżą, kiedy słyszą Jego napawającą lękiem prawdę.
Wierzę, że Bóg ma ukrytą, drżącą, wpływową resztkę wiernych
w tej ostatniej godzinie. Zaledwie kilka tygodni temu
dowiedziałem się o spotkaniu modlitewnym, jakie odbyło się
pomiędzy kilkoma amerykańskimi senatorami. Ci mężczyźni i te
kobiety usłyszeli prorocze przesłania o nadchodzącym sądzie i
zadrżeli przed Słowem Bożym. Teraz, po cichu i z rozsądkiem
szerzą to słowo wśród tych, którzy mają słyszące uszy.
Dziękuję Bogu za wszystkich zatrwożonych słuchaczy -
pobożnych mężczyzn i kobiety, którzy przyjmują słowo Pana i
drżą.
3. Słuchacze z nożem pisarskim
Zatrwożeni mężczyźni na dworze judzkim zdecydowali:
"Musimy o tym wszystkim donieść królowi" (Jr 36,16). Poszli
więc do króla Jehojakima, który przebywał w swoim pałacu
zimowym wraz ze swoją służbą, ogrzewając się przy palenisku.
Ci drżący, pobożni mężowie powiedzieli posępnie królowi:
"Doszło do nas niepokojące słowo wypowiedziane przez proroka
Jeremiasza. Sąd stoi u drzwi. Wszystko zostało spisane w tej
świętej księdze. Błagamy, żebyś ją przeczytał".
Król poinstruował swojego sekretarza Jehudiego, aby przyniósł
tę księgę. Jednak: "Gdy tylko Jehudi przeczytał trzy, czy cztery
kolumny, król odciął je nożem pisarskim i wrzucił w ogień
płonący na palenisku, aż cały zwój spłonął" (Jr 36,23).
Ci drżący mężowie byli zdumieni widząc ten bezczelny czyn.
Biblia mówi, że "nalegali na króla, aby nie palił zwoju, jednak on
ich nie usłuchał" (Jr 36,25). Pismo dodaje, że słudzy królewscy
"nie przerazili się i nie rozdarli szat, ani król, ani jego słudzy,
którzy słyszeli wszystkie te słowa" (Jr 36,24).
W naszym społeczeństwie jest dzisiaj wielu sędziów, polityków i
wiele sił ateistycznych wymachujących nożami pisarskimi. Są
gotowi odciąć Słowo Boże, doszczętnie je spalić i sprawić, by
przestało ono istnieć. Ale tym ludziom nigdy się to nie uda.
Kiedy Baruch powiedział Jeremiaszowi, co zrobił król, prorok
poinstruował swojego sługę, aby ten spisał następny zwój z tymi
samymi proroctwami, a "oprócz tego dodano do nich wiele słów
podobnej treści" (Jr 36,32).
Słowo Boże powróciło silniejsze niż kiedykolwiek. Widzicie,
Jeremiasz wiedział, że nikt nie może zakazać Bożej księgi.
Próbowały tego komunistyczne Chiny, jednak obecnie w tym
kraju drukuje się miliony Biblii. Tamy puściły również w
Albanii. Zaledwie kilka lat temu tamtejsze władze chwaliły się,
że usunęły wszystkie Biblie. Ale dzisiaj w tym kraju kościoły
kwitną, a Biblie są w powszechnym obiegu.
Gardzący Biblią król Jehojakim symbolizuje nowe pokolenie
wychowane przez pobożnych rodziców. Gdzieś po drodze
Jehojakim stworzył własną koncepcję Boga. Coś w jego sercu
nie pozwalało mu porzucić ducha tego świata i odrzucił on czyste
Słowo Boże. Skończył jako odstępca pośrodku wielkiego
przebudzenia.
Dzisiaj wszędzie można zobaczyć tego rodzaju młodych
wierzących. Tacy chrześcijanie wyrastali, będąc świadkami
wielkich przebudzeń i słuchając pobożnego nauczania. Ale
pochwycił ich duch tego świata i uzależnili się od pobłażliwego
stylu życia obecnego wieku. Przykładowo, wielu nie chciało w
okresie młodości zaprzestać słuchania bezbożnej muzyki. Teraz
drwią ze starych hymnów swoich rodziców. W istocie, chwycili
oni w dłonie noże pisarskie i wycięli te duchowe pieśni ze
swojego życia, zastępując je cielesną muzyką.
Następnie, jako dorośli już liderzy, ci chrześcijanie przynieśli
noże pisarskie do domu Bożego. Utracili wszelką bojaźń Bożą,
gardząc potężnymi spotkaniami kierowanymi przez Ducha
Świętego. Narzekają, że "stare style" uwielbiania lub głoszenia
nie są wystarczająco współczesne.
Doprowadziło to do tragicznych rezultatów. Ostatnio zadzwonił
do mnie pewien znajomy posługujący, roztargniony z powodu
swojego nastoletniego syna, który pił alkohol i stale wpadał w
różnego rodzaju tarapaty. Kiedy ojciec wziął syna na rozmowę,
chłopak powiedział mu, że jego pastor młodzieżowy twierdzi, iż
w piciu nie ma nic złego i że właściwie Biblia to aprobuje.
Ten zwiedziony lider młodzieżowy twierdził: "Żyjemy w okresie
wolności, bez poczucia winy. Możesz pić i nadal służyć
Jezusowi". Nie! Ten pastor młodzieżowy wziął do ręki nóż
pisarski i pociął Słowo Boże na strzępy. W trakcie tego niemalże
zniszczył życie syna sługi Bożego.
Biblia mówi: "Nie przesuwaj dawnej granicy, którą ustalili twoi
ojcowie" (Prz 22,28). Jednak młodzi Jehojakimowie za
kazalnicami przesuwają biblijne granice na lewo i na prawo oraz
odciągają swoje owce coraz dalej od czystego Słowa Bożego.
Nie stawiam oczywiście całego młodego pokolenia w stan
oskarżenia. Jest dziś wielu pobożnych młodych mężczyzn i
kobiet, zarówno za kazalnicą, jak i w przemyśle muzycznym,
którzy drżą słuchając Słowa Bożego. Chcę zachęcić tych
młodych ludzi: Bądźcie obeznani ze Słowem Bożym. Nie
zastępujcie go tym, co wydaje się wam słuszne albo tym, co jest
wygodne, lecz odrzućcie wszystko, co jest sprzeczne ze Słowem
Bożym. Wtedy wejdziecie pod jego całkowite panowanie, a Pan
obdarzy was wszelką mocą i autorytetem ewangelii.

Brak komentarzy: