poniedziałek, 10 listopada 2014

Przykuty kajdankami do Jezusa
(Handcuffed to Jesus)
By David Wilkerson
2 lipca 1990
__________
W minionych tygodniach wolałem do Boga: "Panie, weź mnie w
Swoje ręce, uchwyć mnie, weź mnie w posiadanie, pojmij mnie!"
Tak bardzo tego pragnąłem. Ale nie wiedziałem, że nie byłem
przygotowany na to, aby Duch Święty przykuł mnie kajdankami!
Jest to całkowicie Biblijne a właściwie nawet apostolskie -
modlić się, aby Bóg wziął ciebie w kajdanki. To oznacza
proszenie Go, o założenie kajdanków na twoje ręce, zamknięcie
ich, wyrzucenie klucza i wzięcie ciebie jako Jego niewolnika.
Paweł często mówi o sobie jako o "więźniu Jezusa Chrystusa"
(Efezjan 3:1). W Ef. 4:1 mówi, że to iż jest więźniem Pana jest
właściwie jego powołaniem! Uważał to za dar Bożej łaski dla
siebie (Efezjan 4:7).
Do Tymoteusza pisał tak: "Nie wstydź się świadectwa naszego
Pana, ani mnie jako Jego więźnia" (2 Tym. 1:8). Aż do starości
apostoł radował się z tego, że Pan go uchwycił i wziął w Swoją
niewolę. "Ja Paweł, który jestem rzecznikiem, a teraz i więźniem
Jezusa Chrystusa" (Filemona 9).
Paweł mógłby wam podać dzień i godzinę, kiedy Pan go przykuł
kajdankami i wziął w niewolę. Był wtedy w drodze do Damaszku
z listami od najwyższych kapłanów, zobowiązany i
zdecydowany, aby przyprowadzić stamtąd chrześcijan do
Jerozolimy. "Dyszał groźbą i morderstwem w stosunku do
uczniów Pańskich" - pełen nienawiści, goryczy i gniewu w
swojej źle pojętej gorliwości dla Boga.
Kiedy przybliżał się do Damaszku, "Nagle olśniła go światłość z
nieba" (Dz. Ap. 9:3). Został całkowicie oślepiony przez tę
światłość, którą był Chrystus!
Paweł mógłby wam powiedzieć, bo często składał o tym
świadectwo, jak musieli go prowadzić za rękę do Damaszku. Był
bezradnym więźniem! Spędził trzy dni w zamkniętym pokoju nic
nie widząc i bez jedzenia. Został wzięty do niewoli cały - duch,
dusza, umysł i ciało!
Co się działo w tym pokoju - więzieniu przez trzy dni? Pan
wkładał kajdanki Saulowi i czynił z niego Pawła, więźnia Jezusa
Chrystusa!
W tej żywej scenie Paweł zostawia swoją niezależność i
przyjmuje jarzmo Chrystusa. Wyciąga ręce do Jezusa, aby być z
Nim związany na zawsze!
Można prawie że słyszeć jego rozpaczliwą modlitwę: "Panie,
myślałem, że wykonuję Twoją wolę! Jak mogłem być tak ślepy?
Szedłem swoją drogą, robiłem to, co mnie się wydawało słuszne.
Nie mogę ufać swoim własnym myślom!
Panie, oddaję Ci moją wolę! Moja niezależność mnie
zaślepiła. Teraz Jezu weź moje ręce i załóż mi Twoje kajdanki.
Chcę być więźniem Twojej woli. Prowadź mnie jako swoją
pokonaną zdobycz i zabierz mnie tam, gdzie chcesz abym szedł.
Chcę być przykuty kajdankami do Twojej potężnej prawicy. Chcę
umrzeć dla swojej niezależności!"
Wielu bogobojnych mężów i niewiast w Biblii rozumiało co to
znaczy być przykuty kajdankami do Boga. Dawid powiedział o
Panu tak: "Ogarniasz mnie z tyłu i z przodu i kładziesz na mnie
rękę Twoją" (Psalm 139:5).
"Twoja prawica będzie mnie prowadzić" (albo "trzymać mnie" w
oryginale Hebrajskim; Psalm 139:10).
Dawid mówił: "Chodzę przy kuty kajdankami do mojego
błogosławionego Pana - jeden kajdanek na mojej ręce, a drugi na
Jego. Gdybym próbował uciec, nie pozwoli mi. On jest zawsze
ze mną. Gdybym wstąpił do nieba, albo próbował wziąć skrzydła
i odlecieć, to nawet tam Jego ręka jest ze mną" (Psalm 139:7-13).
W Pieśni nad Pieśniami oblubienica wyraża swoją wielką miłość:
"Jestem chora z miłości do mojego ukochanego" (Pieśń nad
Pieśniami 2:5). Z tak wielką miłością jakże by ona mogła
pragnąć czegokolwiek innego niż być przywiązana do tego,
którego kochała? "Jego lewica jest pod moją głową, a Jego
prawica obejmuje mnie" (Pieśń nad Pieśniami 2:6).
Mówi ona: "Jestem więźniem Jego miłości! Wyciągnęłam swoją
rękę i on przykuł mnie kajdankami do siebie. Powiedział: 'Wstań
moja ukochana i wyjdź. Mój ci jest mój miły, a ja jestem Jego."
Izajasz prorokował: "Bo ja Pan jestem twoim Bogiem, który cię
ująłem za twoją prawicę i który mówię do ciebie: nie bój się, Ja
cię wspomogę!" (Izajasza 41:13). On również słyszał jak Pan
mówił: "Ja będę ciebie trzymał swoją miłością."
Nikt nie rozumiał lepiej, co to znaczy
być przykutym do Jezusa niż Piotr!
Piotr miał niesamowite spotkanie ze zmartwychwstałym
Jezusem, w czasie którego Pan prorokował o jego potrzebie
poddania się temu "zakuciu w kajdanki":
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, sam się
przepasywałeś i chodziłeś dokąd chciałeś; lecz gdy się
zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a kto inny cię przepasze i
poprowadzi dokąd nie chcesz" (Jan 21:18).
Niektórzy bibliści sugerują, że Pan objawił Piotrowi, iż ostatnie
dni swojego życia będzie spędzał w starczej bezradności, na
wpół ślepy i będzie prowadzony wbrew swojej woli. Apostoł Jan
pisze tak: "To mówił, dając znać jaką śmiercią uwielbi Boga"
(Jan 21:19).
Tradycja rzeczywiście podaje, że Piotr został ukrzyżowany
głową w dół, z rozciągniętymi ramionami. Jan by o tym wiedział,
gdyż pisał swój opis ewangeliczny w jakiś czas po śmierci Piotra.
Ale to, co Chrystus mówił tu do Piotra wykracza daleko poza te
interpretacje. W listach apostolskich Piotra stwierdzamy, że
apostoł ten nadal był pełen ognia Ducha Świętego w podeszłym
wieku. Walczył z odstępstwem, obnażał fałszywych proroków i
głosił Słowo z gorliwością. Ten stary człowiek na pewno nie był
zniedołężniały. Nie był wyczerpany umysłowo i nikt go nie
prowadził wbrew jego woli.
Piotr pisał: "Wiedząc o tym, iż rychło mi trzeba będzie się
rozstać z życiem, jak mi to zresztą Pan nasz Jezus Chrystus
objawił" (2 Piotra 1:14). Wiedział, że wkrótce umrze, bo nigdy
nie zapomniał słów Pana, które mu powiedział.
Ale posłuchajcie jak odważnie mówi Bożą prawdę: "Uważam zaś
za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez
przypominanie" (2 Piotra 1:13). Potem rozpoczyna płomienne
kazanie demaskując w ludziach demony, pożądliwości,
bezbożność i wiązanie się z tym światem. Jest gorliwy i tryska z
niego energia Ducha Świętego!
Ja nie mam wątpliwości, że w tym fragmencie Ew. Jana Jezus
mówił Piotrowi w jaki sposób umrze. Ale Chrystus mówił dużo
więcej; mówił o duchowym procesie! Ja wierzę, że On
prorokował nie tylko dla Piotra, ale dla każdego wierzącego,
który twierdzi, że Go kocha.
Wierzę, że Jezus wymaga od nas wszystkich następujących
rzeczy:
l. Prawdziwa miłość do Jezusa musi powodować śmierć
wszelkiej niezależności. Wszelka samowola musi umrzeć!
Piotr naprawdę miłował Chrystusa. Trzy razy Jezus patrząc mu
prosto w oczy zapytał: "Czy ty mnie miłujesz?" Uczeń ten
wiedział, że Jezus znał jego myśli, a pomimo tego mógł
odpowiedzieć szczerze: "Panie, Ty wszystko wiesz. Ty wiesz, że
Ciebie miłuje" (Jan 21:17).
Piotr nie tylko bardzo kochał Pana. Prawdopodobnie był bardziej
gorliwy w swojej miłości niż pozostali uczniowie. Zawsze
wyskakiwał z łodzi na spotkanie Jezusa!
Jednak pomimo tej wielkiej miłości i gorliwości do Pana Piotr
był nadal człowiekiem mającym ducha niezależności. Teraz
niezaprzeczalnie był oddzielony od świata - złamany i żałujący
za grzechy przeszłości kochał Chrystusa i był gotowy umrzeć za
Niego. Ale nawet na tym etapie nikt mu nie mógł dyktować co
ma robić! Jego niezależna wola nie została złamana!
Piotr był pełen ufności i kompetencji. Był pewny siebie i sam
podejmował decyzje, nie był uzależniony ani od Pana ani od
ludzi. Prawdopodobnie uważał, że Pan potrzebuje go tak samo
jak on Pana!
Powiedziałby wam chyba tak: "Oczywiście, posłucham tego co
masz do powiedzenia, bo nie jestem zamkniętym człowiekiem",
ale potem by poszedł i zrobił po swojemu! Musiał myśleć i
decydować sam, nie przyznając się przed sobą ani innymi, że
potrzebuje pomocy innych. Był samowystarczalny i panował nad
sytuacją.
Ten świat kocha i podziwia takich ludzi. Marzeniem
Amerykanów jest to, aby być ludźmi samowystarczalnymi,
pewnymi siebie, niezależnymi myślicielami, którzy wszystkim
potrząsają, poruszają i robią wszystko po swojemu!
Ale w Królestwie Bożym ten rodzaj niezależności jest pewnym
znakiem, że taka osoba nie była pod krzyżem, aby umartwić
swoje ciało. Piotr nie umarł! I ty nie możesz być przykuty do
Chrystusa dotąd, aż z twojego serca zostanie wypędzony ten
duch niezależności - dotąd aż z własnej woli wyciągniesz swoje
ręce na znak całkowitego poddania się!
Jezus słyszał, jak Piotr powtarzał, że Go miłuje. Jednak
publicznie tego nie wyznał. Chrystus wybrał sposób skupienia
uwagi na otrzeźwiającej rzeczywistości i Piotr musiał się z tym
spotkać: "Piotrze, gdy byłeś młodszy, byłeś przyzwyczajony do
robienia tego co chciałeś i kiedy chciałeś. Robiłeś to po swojemu
i w swoim czasie. Taka jest twoja natura. Jesteś takim
człowiekiem".
"Sam się przepasywałeś i chodziłeś dokąd chciałeś" (Jan 21:18).
Chociaż było to oczywiste, ze Piotr kochał Jezusa - byłby gotowy
oddać swoje życie w Jego obronie, płakać nad Nim i biec, kiedy
tylko usłyszał Jego głos - to nadal nie był więźniem Pana!
Pozostawał swoim panem, miał swoje sposoby i służył Jezusowi
na swój sposób!
Widzimy jak jego duch niezależności wybucha w obcesowym
obstawaniu przy swoim: "Pójdę ryby łowić" (Jan 21:3).
Jezus już powołał Piotra do łowienia - ale ludzi! Kiedyś Piotr
zostawił swoje sieci, swoją łódkę i karierę rybaka i poszedł za
Jezusem, aby łowić dusze. Pan nawet tchnął na niego Ducha
Świętego! Piotr jednak chciał łowić na swój sposób, a nie na
sposób Jezusa.
Widzimy tutaj, ze jest możliwe, aby mieć objawienie
zmartwychwstałego Chrystusa, kochać Go i być napełnionym
Duchem Świętym, a nie być Jego więźniem, nadal nie być
przykutym kajdankami do Chrystusa!
Kiedy duch niezależności kieruje człowiekiem, to będzie on
stawiał Boże programy i błogosławieństwa ponad samego Boga.
Praca, kariera, a nawet służba, jaka została nam powierzona są
drugorzędne, ale kiedy to staje na pierwszym miejscu, to
poszliśmy łowić, ale nie na Jego sposób!
My wszyscy chcemy mieć ten ostatni wielki zaciąg,
zanim będziemy przykuci kajdankami!
Język niezależności to nie jest tylko: "Pójdę ryby łowić". Jest to
raczej coś głęboko zakorzenione w sercu, co szepce: "Jeszcze raz
muszę zrobić wielki zaciąg!" Piotr wyszedł po coś więcej niż
tylko kilka ryb. Gdyby chciał się tylko zrelaksować, to mógłby
wziąć wędkę i kilka robaków, wejść do wody po kolana i
zarzucić wędkę.
Nie - on chciał odzyskać swoją starą łódź i załogę i wszystkie
stare sieci. Chciał czegoś więcej. Musiał jeszcze raz pokazać na
co go stać! Potem już zostawi to całkowicie i będzie mógł
naśladować Jezusa całym sercem.
Piotr i jego współuczniowie nie spędzili ani jednej godziny na
ulicach ani na przystani, głosząc zmartwychwstałego Chrystusa.
Zamiast tego pracowali całą noc w lodzi, męczyli się i pocili,
mając nadzieję na ten ostatni wielki zaciąg.
Załóżmy teraz, że Piotr miał dużą rodzinę. Mógł sobie tak
myśleć: "Jeżeli uda mi się jeden wielki połów, to już będę
wolny."
Znam pewnego młodego brata w Panu, drogiego mi przyjaciela,
który miał wspaniałe powołanie, aby być rybakiem ludzi. Miał
niekwestionowane Boże pomazanie do tej służby. Przez około 2
lata głosił Chrystusa w Stanach Zjednoczonych i poza granicami
Ameryki Ale pewnego dnia przestał i obrócił swoją gorliwość w
spekulację ropą naftową i nieruchomościami.
Wyjaśnił mi to tak: "Widziałem tylu biednych kaznodziejów,
którzy są niewolnikami swoich zborów z powodu braków
finansowych. Ja muszę być wolny od takiego zniewolenia.
Muszę zarobić tyle, żebym nigdy nie był uzależniony od ludzi
czy kościoła w sprawie mojego utrzymania. Jeżeli tylko jeden z
moich wierconych szybów naftowych okaże się naprawdę dobry,
to będę wolny i będę mógł pojechać dokądkolwiek i poświęcić
cały swój czas dla Pana."
Rezultat był taki, że niewiele brakowało, żeby odszedł od Boga!
Jego małżeństwo się rozpadło. Kiedy wreszcie osiągnął
postawiony sobie cel finansowy, to okazało się, że chce mieć
jeszcze jeden zaciąg! Ten brat nigdy nie miał dosyć. Jego
gorliwość przeszła w uzależnienie i wszystko stracił! Dzięki
Bogu, że jest on z powrotem w służbie dla Pana i całkowicie
spolega na Nim we wszystkim.
Znałem również młodego dyrektora jednego z najlepszych
ośrodków odwykowych dla narkomanów "Teen Challenge" w
Ameryce, który zrezygnował, aby "zbudować sobie małe
gniazdko". Był zmęczony tym, że jest zawsze biedny i jeździ
starym samochodem. Miał również młodego syna i wiedział, że
nie uda mu się odłożyć pieniędzy, aby wysłać syna na studia.
Zdecydował więc, że już ma dosyć takiego życia i wraca do
reklamy do tego czasu, aż zarobi tyle, żeby miał dosyć i wtedy
powróci do służby Bożej w lepszej sytuacji finansowej.
Ale on również szybko odszedł od Boga. Nawet wrócił do
narkotyków, z których został wcześniej uwolniony. Rozwiódł się
i poślubił inną młodą kobietę i oboje zostali uzależnieni od
kokainy. Jeździł Mercedesem i mieszkał w ładnym domu na
plaży, ale był naprawdę godny pożałowania.
Ten człowiek był niedawno w moim domu i płakał. Chciał
wrócić do Pana. Ale trudno mu było zrezygnować z tej swojej
niezależności! Dzięki Bogu, że wreszcie wrócił.
Kościół jest pełny kaznodziejów rozbitków, którzy mieli dosyć
tego, że byli uzależnieni od Pana i ludzi. Wielu odchodzi, aby
zrobić ten jeden ostatni zaciąg, ale tak niewielu wraca!
Tej nocy Piotr i inni nic nie złowili!
Jezus stojąc na brzegu wiedział co było w sercu Piotra.
Powiedział więc: "Zarzućcie sieć po prawej stronie lodzi, a
znajdziecie" (Jan 21:6).
Pan pozwolił Piotrowi na ten jeden ostatni połów, ale tak sprawił,
że Piotr w czasie tego połowu poczuł się, bardzo głupio!
Właściwie Piotr uciekł od tego wszystkiego.
Piotr nie poznał Jezusa na brzegu. Był tak pochłonięty i
podekscytowany, kiedy sieci robiły się coraz cięższe, że myślał
tylko tak: "Udało się! Co za zaciąg!" Ale w łodzi był umiłowany
Jan i ten był przekonany. Kiedy zobaczył takie błogosławieństwo
to wiedział kto za tym stoi. Szepnął więc do Piotra: "Bracie, to
Pan spowodował. On przez to coś do nas mówi. To
błogosławieństwo jest dla nas sprawdzianem!"
Biblia mówi tak: "Wtedy ów uczeń, którego miłował Jezus rzekł
Piotrowi: Pan jest!" (Jan 21:7).
Piotr spojrzał w dół i zobaczył jak woda prawie że się gotowała
od mnóstwa ryb - puścił więc sieć. Był to największy zaciąg w
jego życiu! Sieć pęczniała... ale coś dotknęło jego serca.
Przypomniał sobie powołanie, jakie otrzymał od Jezusa:
"Uczynię ciebie Moim rybakiem ludzi. Będziesz dla mnie łowił
ludzi! Pójdź za Mną!"
Nagle Piotr zauważył jak bezowocne i niewłaściwe było to
wszystko. Wiedział teraz, że nawet tysiąc takich wielkich
zaciągów nigdy by go w pełni nie zadowoliło. Największa flota
rybacka w kraju nie mogła by zaspokoić jego potrzeby! Nigdy by
się już nie czuł zaspokojony próbując na swoją rękę coś osiągnąć
w tym świecie.
Głęboko w swoim sercu słyszał na pewno powołanie Jezusa i
powiedział sobie tak: "Nie pozwolę sobie na to, aby stać się
więźniem tej sieci i tej łodzi. Chcę zostać więźniem Jezusa!
Chce, być rybakiem ludzi!" "Kiedy Szymon Piotr usłyszał, że to
jest Pan, przepasał się płaszczem rybaka... rzucił się w morze"
(Jan 21:7).
Ja się bardzo z tego cieszę, że Jezus ubłogosławił Piotra tym
ostatnim wielkim połowem, ponieważ sprawdzianem prawdziwej
miłości do Chrystusa nie jest to, że człowiek tak po prostu wraca
po próbach i niepowodzeniach, ale to, że człowiek zostawia
wszystko i staje się więźniem Chrystusa wtedy, kiedy ma
największe możliwości odniesienia sukcesu w tym co robił!
Grzesznicy z pobliskich łodzi nazwaliby Piotra głupim: "Piotrze,
mogłeś to wszystko mieć! To była twoja wielka szansa. Udało ci
się. Jesteś głupcem, jeżeli uciekasz, kiedy możesz naprawdę
osiągnąć sukces!"
Ale Piotr płynął do Jezusa myśląc jedynie o tym, co Pan
powiedział: "Cóż pomoże człowiekowi gdyby zdobył cały świat,
a stracił swoją duszę!"
Czy w Piotrze było jeszcze jedno,
ostatnie umierające życzenie?
Kiedy wszyscy dotarli do brzegu, Jezus powiedział Piotrowi,
żeby im pomógł wyciągnąć te ryby. Pan przyglądał się, kiedy
jego uczeń pomagał liczyć ten połów: 153 wielkich ryb! Czy w
sercu Piotra było w tym punkcie jeszcze jedno ostatnie
pragnienie, które go gdzieś odciągało? Jezus spojrzał na niego i
zapytał: "Szymonie, synu Jana czy miłujesz mnie więcej niż ci?"
(Jan 21:15), mając na myśli te wszystkie ryby, które złapał. Ach,
ze mną to zawsze tak jest! Kiedy myślę, że już odniosłem
zwycięstwo nad materializmem - kiedy rzuciłem wszystko i
popłynąłem do Jezusa, to walka zaczyna się od nowa.
Umiłowani, to pytanie stoi przed nami w tej chwili! Oczywiście,
że kochasz Jezusa - odpowiadasz. Ale czy kochasz Go więcej
niż...
Więcej niż ten największy zaciąg w swoim życiu - ten na który
czekałeś całe życie? Więcej niż pieniądze? Więcej niż sukces?
Więcej niż uznanie czy sławę? Więcej niż wszystkie twoje pola,
domy i posiadłości?
Czy jesteś gotowy wyskoczyć z łodzi tak, jak to zrobił Piotr,
pobiec do Jezusa i zrezygnować ze swojej niezależności?
Widzisz, Piotr ma zostać przykuty kajdankami i zostać więźniem
Pana Jezusa Chrystusa. Jeżeli ty nie jesteś przykuty do Niego, to
kiedy twoje cele będą się krzyżować z Jego celami, ty zawsze
postawisz swój interes na pierwszym miejscu!
Jezus w tym wersecie mówił do Piotra: "Pokażę ci, gdzie
pójdziesz teraz, kiedy zrezygnowałeś ze swojej niezależności.
Kiedy będziesz wzrastał w Panu i w miarę upływu czasu
będziesz coraz bardziej dojrzały, będziesz szedł za Mną z
wyciągniętymi rękami. Ja ciebie przepaszę (tzn. przygotuję do
działania) moimi kajdankami. Będziesz moim więźniem
wykonującym moją wolę i pozwolisz, abym Ja ciebie
poprowadził - nawet tam, gdzie ty nie chcesz iść!
"Wyciągnij swoje ręce Piotrze. Mówisz, że Mnie kochasz? To
bądź Moim więźniem! Pozwól, abym Ja tobą kierował i
poprowadził cię!"
Jezus wiedział, że w swoim sercu Piotr nie chce iść do pogan; nie
będzie chciał iść do domu Korneliusza. Ale nauczył się wyciągać
ręce, przyjmować kajdanki i być prowadzony Duchem! W końcu
poszedł do domu Korneliusza - bo tak go prowadził Duch - i
zaniósł poganom Chrystusa!
"Inny ciebie poprowadzi!" (Jan 21:18). Pan ciebie poprowadzi!
On ciebie uchwyci, nałoży ci swoją zbroję i poprowadzi cię do
miejsc i ludzi, które wydawały ci się niemożliwe!
Jeżeli możesz szczerze powiedzieć z serca: "Tak, kocham Ciebie
Panie Jezus więcej niż wszystko co posiadam, więcej niż własne
życie" - to wyciągnij swoje ręce! Poddaj się w Jego kajdanki
wołając do Pana: "Oto jestem, weź mnie! Uczyń mnie więźniem
Twojej woli. Zrzekam się swojej niezależności i składam
wszystkie moje błogosławieństwa materialne u Twoich stóp!"
2. Ci, którzy nie chcą być całkowicie przywiązani do
Chrystusa
i dać się tylko Jemu prowadzić, będą ciągle szukać wymówek!
Ci, którzy nie chcą się poddać, zasmucają Pana i nie dojdą na
Wieczerzę Wesela Barankowego! Posłuchajcie języka tych,
którzy nie chcą się poddać: "I poczęli się wszyscy wymawiać"
(Łukasza 14 18).
Tym pewnym człowiekiem w tej przypowieści jest Bóg.
Wieczerzą jest Jego Wieczerza weselna dla oblubienicy i
Oblubieńca - Jego Syna! Duch Święty działa teraz po całym
świecie i wzywa zaproszonych gości, aby się przygotowali i
przyszli: "Wszystko jest gotowe" (wiersz 17). Ale wszyscy się
wymawiają!
A ty jaką masz wymówkę, żeby nie odpowiedzieć na to ostatnie
wezwanie do pozostawienia wszystkiego i przygotowania się na
Wesele Baranka? Czy jeszcze masz w planie jeden wielki zaciąg?
Czy jesteś związany przez jakieś materialistyczne pragnienie,
albo zrobienie kariery? Czy jesteś jednym z tych, którzy by
szukali wymówki, gdyby Jezus powrócił w przyszłym tygodniu?
Rozważ tę przypowieść: Oni nie mieli czasu dla Pana! Cały ich
czas, myśli i energia były skoncentrowane na współmałżonku,
rodzinie, majątku - ziemskich rzeczach i miłościach!
Tysiące chrześcijan zasmucają Pana w tych ostatecznych dniach.
Nie dojdą na Wesele Barankowe, ponieważ są zaplątani w rzeczy
tego świata. "Pan domu rozgniewawszy się powiedział:... żaden z
tych, którzy byli zaproszeni nie skosztuje mojej wieczerzy"
(Łukasza 14:21,24).
Umiłowani, sprawa dotyczy życia wiecznego! Bóg mówi tu o
sądzie! Módlcie się ze mną tak: "Panie, nie chcę mieć ducha
niezależności. Wyciągam teraz swoje ręce. Załóż mi kajdanki
Swojej miłości i wyrzuć klucz!"
Kochani, nie zakochujcie się w tym świecie w tej ostatniej
godzinie! Poddajcie się Jemu - pracujcie dla pozyskania dusz dla
Niego, a nie dla osiągnięcia swoich celów. Potem przygotujcie
się na tę wielką ucztę z Oblubieńcem na Weselu Barankowym!

Brak komentarzy: