sobota, 11 października 2014





Derek Prince
Przymierze małżeństwa




Przedmowa
Ruth Prince


Krótko po przyjęciu Pana Jezusa jako Zbawiciela i Mesjasza w 1970 roku, poznałam prawdziwych chrześcijan, których małżeństwa były świadectwem Jego panowania w ich życiu. Mniej więcej w tym samym czasie poznałam nauczycieli Słowa Bożego oraz usługujących: Dereka Prince’a, Charlese’a Simpsona i innych. Jako niezamężna kobieta modliłam się do Boga w ten sposób: „Postaw mnie pod przywództwem, w miejscu, które masz dla mnie, abym mogła Ci jak najlepiej służyć oraz pomagać przygotowywać przyjście Twego Królestwa”.
Kilka lat później moje modlitwy zostały wysłuchane w sposób, jakiego zupełnie nie oczekiwałam – Bóg wybrał mnie na żonę Dereka, jako jego nową „pomoc” (1 Moj 2,18). Pierwsza żona Dereka była niezwykłą kobietą, która dla swojego męża położyła życie i zrezygnowała z własnej pełnej powodzenia służby w Jerozolimie. Kiedy Derek ożenił się z nią w 1946 roku, była tam szanowanym duchowym przywódcą oraz miała dobrze rozwiniętą służbę.1 Jednak chętnie przyjęła niewidoczną rolę wstawiennika, gospodyni domowej, pomocnika – jak prawdziwa żona.
Kiedy po raz pierwszy bliżej poznałam Dereka, byłam zdziwiona sposobem życia, jaki prowadził na co dzień – on „praktykuje to, czego naucza”. Zobaczyłam również, jak bardzo jego obecne zdolności do odpowiadania na potrzeby ludu Bożego, mają swoje korzenie w relacji, jaką on i Lydia mieli ze sobą przez prawie 30 lat, oraz w ich relacji z Panem w jedności.
Większość prawd zawartych w książce „Przymierze małżeńskie” Derek poznał i nauczał jeszcze zanim się poznaliśmy. W tym samym czasie, gdy mieszkałam w Jerozolimie, Duch Święty objawił mi prawdziwe znaczenia przymierza zupełnie niezależnie. Moje studium zaprowadziło mnie do 15. rozdziału 1 Księgi Mojżeszowej. Zidentyfikowałam się z doświadczeniem Abrahama, gdy wszedł w głęboką, osobistą, zmieniającą życie relację z Bogiem – relację tak głęboką, że do dnia dzisiejszego znamy Boga jako „Boga Abrahama”. Było to życie całkowitego oddania.
W tym czasie zastanawiałam się też nad rolą kobiet w ciele Pana. Zobaczyłam, że Bóg stworzył Ewę wyłącznie dla zaspokojenia potrzeby Adama, ponieważ mężczyzna nie był pełen bez danej przez Boga partnerki. Wygląda na to, że we współczesnym Zachodnim społeczeństwie i dużej części Kościoła zbyt wiele kobiet stara się (czyniąc wokół tego wiele hałasu) robić rzeczy, do których nie były stworzone – dążą do sukcesu jako niezależne i samotne jednostki. Przez wiele lat sama szukałam spełnienia jako kobieta sukcesu, kiedy jednak weszłam w relację z Jezusem, moje życie poszło w innym kierunku. Zaczęłam dostrzegać, że te kobiety są ofiarami – wraz z mężczyznami, którzy nie są w stanie osiągnąć pełni, którą Bóg dla nich przeznaczył w jedności ze swoimi żonami.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest możliwe, aby każdy mężczyzna i każda kobieta mogli znaleźć idealnego małżonka. Tak naprawdę lepiej jest być samotnym z Panem niż pod nierównym jarzmem z niewierzącym. Dla wielu nie ma innego wyboru niż pozostać samotnym. Jakość życia bez współmałżonka, a jest mi to bardzo dobrze znane, może być zdeterminowana przez jakość relacji z Bogiem i relacji z innymi chrześcijanami. Oddanie się jest kluczem – oddanie Bogu, Jego woli w swoim życiu i oddanie się tej części ciała Chrystusowego, z którą jesteś związany.
Ta książka została wydana dokładnie w czasie, gdy Derek i ja złączyliśmy nasze życia w przymierzu małżeństwa. Przez to przymierze przyłączyłam się do części ciała, z którą jest on połączony w Stanach Zjednoczonych. On z kolei połączył się z tą częścią ciała, do której należałam w Jerozolimie. Wierzymy, że podporządkowaliśmy się do Bożego odwiecznego planu przez położenie swojego życia za innych, abyśmy mogli połączyć się w jedną nową całość pod panowaniem Jezusa. Wiemy, że podobnie jak wszystko w duchowym życiu, i to musi wyjść poza ramy codzienności. Wierzę, że ta książka zawiera nie tylko wzór, ale praktyczną instrukcję, jak to zrobić.
Modlę się, aby przyjęcie zasad zawartych w tej książce wprowadziło cię, bez względu na to, czy jesteś mężczyzną czy kobietą, w pełnię, którą Bóg przygotował dla ciebie, przez przymierze społeczności z Nim i Jego ludem.
Rozdział 1
Małżeństwo jest przymierzem


Czy jest jakiś klucz do udanego małżeństwa? Dlaczego niektóre pary mają udane małżeństwo, podczas gdy inne nie? Czy to wszystko jest tylko kwestią przypadku?
Jedna rzecz jest oczywista: jeśli jest jakikolwiek klucz, który zapewnia udane małżeństwo, to miliony par naszej współczesnej kultury nie znalazły go. Prawie w każdym kraju cywilizowanego Zachodu w ostatnich kilku dekadach stosunek rozwodów do małżeństw diametralnie wzrósł. W Stanach Zjednoczonych doszliśmy do sytuacji, w której mamy średnio jeden rozwód na dwa małżeństwa. Jeszcze 50 lat temu osoba znająca amerykański styl życia nigdy by nawet nie przypuszczała, że taka sytuacja może zaistnieć w tak krótkim czasie.
Jednak stosunek rozwodów do małżeństw nie daje pełnego spojrzenia na sytuację. Wiele małżeństw nie doszło jeszcze do ostatecznego kroku w postaci rozwodu. Mimo to znaleźli się w bardzo ciężkich i nieszczęśliwych okolicznościach. W niektórych przypadkach jest otwarty spór i niezgoda, a zazwyczaj wciągnięte są w to wszyscy, którzy żyją pod jednym dachem: rodzice i dzieci. W innych przypadkach, w głębi znajdują się ropiejące rany zgorzknienia, nieprzebaczenia i buntu, choć wszystko z zewnątrz wygląda, jakby było w jak najlepszym porządku. Wcześniej czy później wybuchną one przyjmując formę psychicznego lub emocjonalnego załamania z powodów, które nigdy nie będą precyzyjnie zdiagnozowane.
Ci, którzy zajmują się zdrowiem psychicznym, zauważają, że obecnie w Ameryce około jedna osoba na cztery potrzebuje lub będzie potrzebować jakiegoś rodzaju pomocy psychiatrycznej. W wielu szpitalach oddziały psychiatryczne są przepełnione, a popyt na profesjonalnych psychiatrów ciągle wzrasta. Ma to bezpośredni wpływ na stan małżeństwa i domu, ponieważ istnieje powszechna zgoda, że większość psychicznych i emocjonalnych problemów powoduje napięcia i niezgodę w domu, a szczególnie w związkach małżeńskich. W ten sposób stopniowe pogorszenie psychicznego i emocjonalnego zdrowia jest jednym z wielu objawów współczesnego społeczeństwa, a każdy z nich prowadzi do największego społecznego problemu naszych dni – rozbicia małżeństwa i domu.
Reakcja poszczególnych współczesnych socjologów na tę sytuację przybrała formę pasywnej akceptacji tego, co nieuchronne. Niektórzy poszli nawet tak daleko, że twierdzą, że idea małżeństwa była „błędem” i już dłużej nie pasuje do naszego obecnego „zaawansowanego” stanu rozwoju socjologicznego. Jednak wielu z tych tak zwanych ekspertów, którzy wygłaszają tego typu twierdzenia, sami wychowali się w nieszczęśliwych domach; wielu z nich doświadczyło też co najmniej jednego nieudanego małżeństwa w swoim życiu. Możemy więc mieć podstawy do postawienia pytania, czy ich twierdzenie, że małżeństwo nie pasuje do obecnych czasów i wyszło z mody, nie stawia ich na poziomie lisa z bajki Ezopa. Bardzo mocno próbował on sięgnąć soczysty kiść winogron, ale ciągle mu się nie udawało. W końcu powiedział: „Pewnie i tak są kwaśne!”.
Wobec tej zawiłej sytuacji i tak wielu sprzecznych opinii, pragnę oświadczyć jasno i krótko, to, co ja osobiście uważam w tej kwestii. Wierzę, że istnieje klucz, który może zapewnić udane małżeństwo. Ponadto wierzę, że ten klucz objawiony jest na stronach bardzo unikalnej książki – Biblii.
Zanim jednak zacznę wyjaśniać, co to za klucz, opiszę swoje życie. Może to być zinterpretowane jako prezentacja listu uwierzytelniającego i kwalifikacji dotyczących tego tematu.


Moje osobiste życie


Zostałem wykształcony na dwóch najbardziej znanych brytyjskich instytucjach edukacyjnych: Eton College i Cambridge University. Przed II wojną światową rozwijałem naukową karierę w dziedzinie filozofii, a w 1940 roku zostałem wybrany jako Członek (tj. stała profesura) w King’s College w Cambridge. Jednak II wojna światowa przerwała moją akademicką karierę.
W 1941 roku służąc jako pomocnik w szpitalu Armii Brytyjskiej, miałem dramatyczne, zmieniające życie spotkanie z Bogiem – coś, co było całkowicie poza moimi dotychczasowymi filozoficznymi teoriami i z góry przyjętymi opiniami. Po tym spotkaniu sformowałem dwa stwierdzenia, których jak dotąd nie miałem powodu zmieniać: po pierwsze Jezus Chrystus żyje; po drugie Biblia jest ciągle aktualną, zawierającą tylko prawdę oraz mającą ogromny wpływ księgą. Te dwa stwierdzenia radykalnie i całkowicie zmieniły kierunek mojego życia.
Kiedy byłem w Jerozolimie w 1946 roku ożeniłem się z Dunką, Lydią Christensen, która była „matką” małego domu dla dziewcząt, który tam założyła. Przez moje małżeństwo z Lydią w ciągu jednego dnia stałem się przybranym ojcem ośmiu dziewczynek, z których sześć było Żydówkami, jedna arabką i jedna angielką. W tym czasie przez dwa lata studiowałem również na Hebrew University w Jerozolimie. Lydia, ja i osiem naszych córek przez cały ten czas mieszkaliśmy w Jerozolimie, również podczas wstrząsających wydarzeń, którymi było naznaczone powstanie państwa Izrael. Jako rodzina stanęliśmy więc twarzą w twarz z okrutną rzeczywistością oblężenia, głodu i wojny. Później też jako rodzina przenieśliśmy się do Wielkiej Brytanii.
W ciągu lat, które później mijały usługiwałem w różnym charakterze na różnych kontynentach: jako pastor w Wielkiej Brytanii, jako nauczyciel w Kenii, jako nauczyciel Słowa Bożego na konferencjach w Europie, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Nowej Zelandii, Australii i wielu innych krajach. W ciągu tych wszystkich podróży Lydia ciągle była przy mnie. Czasami po naszej wspólnej publicznej posłudze, ludzie tak ją komentowali: „Oboje pracujecie razem tak, jakbyście byli jedną osobą”.
W Kenii Lydia i ja adoptowaliśmy dziewiąte dziecko – afrykańską dziewczynkę. Szczęśliwie wychowaliśmy wszystkie dziewięć córek. Wszystkie z wyjątkiem naszej najmłodszej córki wyszły za mąż i obdarowały nas wieloma wnukami.
Po trzydziestu latach moje małżeństwo z Lydią zostało przerwane przez jej śmierć. Nasze wspólne życie ciągle było otwartą księgą – nie tylko dla naszych dzieci, ale również dla niezliczonej liczby ludzi, którzy przez te lata przyszli do naszego domu po poradę i modlitwę. Tych, którzy znali nas od tej strony pytałem, czy był ktoś, kto nie zgodziłby się, że nasze małżeństwo było szczęśliwe i udane. Na pewno miało swoje wspólne spory, napięcia i problemy – więcej niż normalnie doświadcza para, która spędza całe swoje życie w tej samej, znanej okolicy. Ale sukces w małżeństwie nie zależy od nieobecności napięć i problemów, zależy raczej od jakości związku, który musi się rozwinąć pomiędzy mężem i żoną.
Na kolejnych stronach zamierzam podzielić się z wami kluczem do zbudowania takiej relacji. Myślę, że ten krótki opis mojego życia będzie wystarczającym dowodem, świadczącym o tym, że moje przekonania nie są tylko abstrakcyjnymi teoriami, które nigdy nie były sprawdzone w prawdziwym życiu.
Powinienem prawdopodobnie wspomnieć, że w trakcie pisania tej książki będę się ponownie żenił. Zbiegiem okoliczności spotkałem moją drugą żonę – Ruth, podobnie jak pierwszą w Jerozolimie. W to drugie małżeństwo wchodzę z cichą ufnością, że i ono zostanie także przez Boga ukoronuje Jego błogosławieństwem, ponieważ Ruth i ja poznaliśmy warunki zawarte w Biblii.


Małżeństwo jest „tajemnicą”


W Liście do Efezjan 5,22-23 Paweł opisuje chrześcijańskie spojrzenie na małżeństwo. Podsumowuje to stwierdzeniem: Tajemnica to wielka… W ten sposób przyznaje, że małżeństwo jest tajemnicą. W czasach Pawła słowo tajemnica miało ściślejsze znaczenie niż obecnie. Wtedy miało to powiązanie z religią. Oznaczało to formę wiedzy, która dawała cenne korzyści, ale była zastrzeżona dla szczególnej grupy osób, którzy byli zebrani razem przez swoje religijne praktyki. Osoba chcąca mieć dostęp do tej wiedzy, musiała wcześniej zostać wprowadzona do tej grupy.
Paweł używa słowa tajemnica, aby opisać, że związek małżeński sugeruje dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jest to powszechnie znana wiedza, która może uczynić małżeństwo tym, czym powinno być; po drugie że osoba może zdobyć tę wiedzę przez poddanie się testom i przez spełnienie konkretnych warunków.
W V Księdze Mojżeszowej, kiedy dzieci Izraela były gotowe do wejścia do swojego obiecanego dziedzictwa – do ziemi Kanaan, Mojżesz objawił im sposób życia, który Bóg dla nich zaplanował w ich nowym środowisku. Obiecał im w imieniu Boga, że jeśli będą zachowywać Boże prawo, będą obficie błogosławieni w każdej dziedzinie swojego życia. W szczególności, Mojżesz im powiedział, że ich domy będą jak niebo na… ziemi (V Moj 22,21 – tłumaczenie z KJV). Wymalował wspaniały obraz zadowolenia i niezniszczalnej zgody. Właśnie taki jest poziom życia, który Bóg zaplanował dla swego ludu.
Około 1200 lat później przez proroka Malachiasza, Bóg ocenił zachowanie Izraela od czasu, gdy weszli do ziemi obiecanej. Ogólnie rzecz ujmując nie wypełnili Bożych warunków i przez to nie cieszyli się odpowiednim poziomem życia, który Bóg dla nich zaplanował. W swojej ocenie Bóg wskazał liczbę poszczególnych dziedzin, w których zawiedli. Jedną z nich było życie domowe Izraelitów, a w szczególności ich małżeństwa. Oto co mówi Bóg w tej sytuacji:


13. A oto druga rzecz, którą czynicie: Zraszacie łzami ołtarz Pana wśród płaczu i westchnień. Lecz On nie może już patrzeć na ofiarę, ani jej przyjąć łaskawie z waszych rąk.
14. A wy mówicie: Dlaczego? Dlatego że Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem.
Mal. 2:13-14


Oczywiście niepowodzenie Izraela pod tym względem nie było spowodowane sprawami religijnymi. Oni zraszali łzami ołtarz Pana wśród płaczu. Jednak pomimo tych wszystkich modlitw, ich małżeństwa były pełne niepowodzenia. Dzisiaj dość często mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami. Ludzie mogą być bardzo zajęci działaniami związanymi z religią, a mimo to nie mogą mieć udanego małżeństwa. Ich religia nie prowadzi ich do odniesienia sukcesu w domu. Tak naprawdę nadmierne zajęcie się religią poza domem przez jedną lub obie strony jest często ważnym czynnikiem powodującym nieudane małżeństwo.
Istota porażki Izraela zawarta jest w końcowej części wersetu Księgi Malachiasza 2,14: chociaż ona była… żoną, związaną z tobą przymierzem. Izrael uważał małżeństwo jako związek, w którym mogą ustanawiać swoje własne standardy, za coś, co mogą w dowolnym momencie rozpocząć i zakończyć na swoich własnych warunkach. Bóg jednak przypomniał im, że On patrzy na małżeństwo zupełnie inaczej. Zgodnie z Jego niezmiennymi zamierzeniami, małżeństwo jest przymierzem, które ma tylko jeden klucz, sprawiający, że relacja małżeńska jest udana. Kiedy ten klucz jest zupełnie zapominany lub ignorowany, małżeństwo nieuchronnie traci swoją świętość. Wraz ze stratą świętości małżeństwa, traci ono również swoją siłę i stabilność. Wiele z tego, co widzimy w naszej współczesnej cywilizacji, jest bardzo podobne do stanu Izraela w czasach Malachiasza, a korzeń problemu jest ten sam – niewłaściwe spojrzenie na małżeństwo.


Standard małżeństwa według Jezusa


Po Malachiaszu pełniejsze objawienie małżeństwa przychodzi przez Jezusa. Istota Jego nauczania na temat małżeństwa zawarta jest w Jego rozmowie z pewnymi faryzeuszami:


3. I przyszli do niego faryzeusze, kusząc go i mówiąc: Czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny?
4. A On, odpowiadając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i kobietę?
5. I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem.
6. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza.
7. Mówią mu: Czemuż jednak Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i odprawić?
8. Rzecze im: Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było.
9. A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży.
Mat. 19:3-9


Możemy podsumować nauczanie Jezusa zawarte w tym fragmencie w czterech kolejnych stwierdzeniach:
  1. Forma małżeństwa, która została zaakceptowana w Izraelu w judaizmie była poniżej Bożego standardu.
  2. Boży prawdziwy cel dla małżeństwa został wyrażony, kiedy pierwotnie stworzył mężczyznę i kobietę.
  3. W początkowej jedności mężczyzny i kobiety byli tak doskonale ze sobą połączeni, że zagubili swoje osobne osobowości i stali się jednym ciałem.
  4. Celem Jezusa jest odnowić małżeństwo w życiu Jego uczniów do pierwotnego standardu objawionego w dziele stworzenia.
Jeśli porównamy to z 1 Księgą Mojżeszową rozdziałami 1 i 2, w których zawarte są stworzenie i jedność pomiędzy Adamem i Ewą, jeden fakt jest podkreślony w całym tym fragmencie: bezpośrednio i osobiście był w to zaangażowany sam Bóg. To była Jego decyzja, nie Adama, aby ten mógł mieć swojego pomocnika; to On uformował Ewę z Adama; to On przedstawił ją Adamowi; oraz to On ustanowił relację przymierza, w której ich zjednoczył.
Z tego powodu można powiedzieć, że w całym Nowym Testamencie małżeństwo jest rozpatrywane jako relacja przymierza. Jednak pojmowanie tego tematu rozwinięte w judaizmie było na niższym poziomie, niż ten, który został wyrażony w dziele stworzenia. W judaizmie relacja przymierza była widziana tylko poziomo – relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą. Jednak relacja przymierza ustanowiona w dziele stworzenia miała dwa kierunki: horyzontalny (poziomy) i wertykalny (pionowy). Horyzontalnie łączył on ze sobą Adama i Ewę; wertykalny łączył zaś ich oboje z Bogiem.


Potrójny węzeł


Fragment z Księgi Kaznodziei Salomona 4,9-12 zawiera przenośnię pokazującą różnicę pomiędzy tymi dwoma poziomami małżeństwa:


9. Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój trud:
10. Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
11. Także, gdy dwaj razem leżą, zagrzeją się; natomiast jak może jeden się zagrzać?
12. A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.
Kazn. 4:9-12


Zasada, od której zaczyna Salomon Lepiej jest dwom niż jednemu, zgadza się z powodem, dla którego Bóg pierwotnie stworzył odpowiednią pomoc dla Adama. Bóg wyraził to w słowach: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam (1 Moj. 2:18). Salomon dalej daje trzy przykłady, które jasno obrazują tę zasadę: kiedy dwóch jest razem i jeden by upadł, to drugi mu pomoże; gdy dwaj leżą razem, jeden drugiego ogrzewa; jeśli dwaj są atakowani, razem mogą pokonać atakującego. Ostatni przykład dany przez Salomona jest inny: a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie. W tym przypadku dostarczana siła nie pochodzi tylko od dwóch osób, lecz od trzech.
Możemy użyć obrazów Salomona do pokazania różnicy, którą zaobserwowaliśmy pomiędzy pojęciem małżeństwa w judaizmie, a pojęciem małżeństwa, które zostało zainicjowane przez Boga podczas dzieła stworzenia. Pierwsze trzy przykłady Salomona dotyczące dwóch razem ilustrują pojęcie małżeństwa z poziomu ludzkiego, pozioma związku tylko pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jednak czwarty obraz Salomona – węzeł potrójny – pokazuje małżeństwo, które zostało obmyślone podczas dzieła stworzenia, związanie razem trzech osób: mężczyznę, kobietę i Boga. Relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą ciągle jest poziomem ludzkim, kiedy jednak do tej relacji dodany zostaje Bóg, wchodzi ona w nowy wymiar. Staje się On integralną częścią małżeństwa.
Jedną z najbardziej przełomowych cech nauczania Jezusa był Jego standard małżeństwa. Nie ustanowił niczego, co byłoby na niższym poziomie niż pierwotny Boży zamysł. Z tego też powodu obraz Salomonowego potrójnego węzła nie tylko ilustruje wzór małżeństwa ustanowiony podczas dzieła stworzenia, ale również obrazuje dokładny wzór małżeństwa dla dzisiejszych wierzących, którzy są zjednoczeni w wierze w Chrystusa. Potrójny węzeł to mężczyzna, kobieta i Bóg. To, co ich połączyło razem nierozerwalnym węzłem, to przymierze. To, co Salomon mówi o tak powstałym węźle, jest ciągle prawdziwe; to nie tak szybko się zerwie.
Jakiś czas temu nauczałem w Nowej Zelandii na temat obrazu chrześcijańskiego małżeństwa jako węzła potrójnego. Na końcu mojego nauczania wstał pewien mężczyzna i przedstawił się:
- Jestem zawodowym producentem lin, - powiedział. – Moja firma wytwarza liny. Chcę ci powiedzieć, że to, co powiedziałeś jest całkowitą prawdą w sferze materialnej. Najtrwalsze liny to potrójne liny.
Następnie kontynuował dając następujące wyjaśnienie: Maksymalnie można ułożyć trzy włókna tak, aby wszystkie się wzajemnie dotykały. Jeśli zabierzesz jedno i zostawisz tylko dwa, oczywiście osłabisz linę. Jeśli jednak dodasz jedno włókno i użyjesz czterech, nic nie dodasz do trwałości liny, ponieważ wszystkie włókna już dłużej nie mogą się dotykać. Jeśli masz potrójną linę, jedno lub nawet dwa włókna mogą być mocno obciążone i zaczynać pękać. Jednak tak długo, jak wytrzymuje trzecie włókno, lina się nie zerwie.
Powyższe wyjaśnienie producenta lin ożywiło obraz małżeństwa przedstawiony przez Chrystusa jako potrójną linę tak bardzo, że myślałem o tym przez następne dni. Wyobrażałem sobie linę pod tak silnym naprężeniem, że dwa włókna zaczęły pękać. Jednak trzecie włókno pozostawało silne i wytrzymało tak długo, aż naprężenie nie zelżało i te dwa zrywające się włókna mogły zostać związane.
Właśnie tak dokładnie jest, powiedziałem sobie, w prawdziwym chrześcijańskim małżeństwie! Bywają chwile naprężenia, w których zarówno mężczyzna jak i kobieta mogą osłabnąć i czuć się bezsilni, nie są w stanie wytrwać. Jednak sam Bóg jest tym trzecim włóknem, które na pewno wytrzyma, dopóki naprężenie nie zostanie zmniejszone, a wtedy zarówno mąż jak i żona mogą zostać uzdrowieni i odnowieni.
W naszym porównaniu małżeństwa chrześcijańskiego do potrójnego węzła powiedzieliśmy, że prawo, które zespala włókna i utrzymuje je razem, to przymierze. Sprawia to, że przymierze jest zasadniczym elementem udanego małżeństwa. Pomimo tego, że przymierze jest jednym z głównych tematów objawienia biblijnego, to jednak jest bardzo słabo rozumiane przez dzisiejszych chrześcijan. W drugim rozdziale przestudiujemy objawioną w Biblii naturę przymierza. W trzecim rozdziale wyjaśnimy w praktyczny sposób jak działa przymierze, aby zjednoczyć mężczyznę i kobietę w małżeństwie i utrzymać ich razem.
W rozdziałach 4 i 5 odpowiednio przestudiujemy jak działa przymierze jako podstawowa siła wiążąca dwie inne bardzo ważne relacje: między Bogiem i człowiekiem wierzącym oraz między chrześcijanami.
Na końcu w rozdziale 6 zatytułowanym „Miejsce decyzji” dam praktyczne wskazówki tym, którzy potrzebują podporządkować swoją osobistą relację zasadom wyjaśnionym w tej książce.




Rozdział 2
Natura przymierza


Co takiego jest w przymierzu, co daje małżeństwu siłę i stabilność, które są niemożliwe do osiągnięcia w inny sposób? Co jest istotą przymierza?
Natura przymierza jest jedną z najbardziej strzeżonych sekretów Biblii, jest perłą, której Bóg nie rzuci przed ludzi beztroskich i niedbałych (zob. Mt 7,6). Jest czymś świętym, Bóg nie objawi tego nieczystemu. W Psalmie 25,14 Dawid mówi: Społeczność z Panem mają ci (ang. Boże sekrety są dla tych), którzy się go boją, On też obwieszcza im przymierze swoje. Tajemnica przymierza musi zostać poznana w pełnej szacunku bojaźni Bożej. Jest ona zakryta przed tymi, którzy starają się ją poznać w jakiejkolwiek innej postawie.
Ponadto zrozumienie przymierza wymaga uważnego, gruntownego studium Pisma. Wymaga to czasu i skupienia. W Przypowieściach Salomona 2,4 napisane jest, że ci, którzy pragną rozsądku i roztropności muszą: szukać jej jak srebra i poszukiwać jej jak skarbów ukrytych. Częścią takich działań jest żmudny wysiłek. Tak samo jak ziemia nie oddaje swoich skarbów obserwatorom z powierzchni ziemi, tak samo Biblia daje swoje prawdziwe zrozumienia przymierza tylko tym, którzy zejdą pod powierzchnię i poświęcą czas i swoją uwagę na swoje poszukiwania.
Mówię to jako wstęp do studium na temat przymierza małżeństwa, które podejmiemy w tym rozdziale. Z początku może wydawać się to trudne i wymagające wiele wysiłku. Jeśli jednak będziemy prowadzić je cierpliwie i uważnie, ostatecznie otrzymamy bezwartościowe skarby. Będzie to temat kolejnych rozdziałów.


Definicja przymierza


W Biblii użyte są dwa podstawowe słowa oznaczające przymierze: diatheke – greckie słowo używane w Nowym Testamencie oraz b’rit (lub b’rith) – hebrajskie słowo używane w Starym Testamencie. Właśnie to hebrajskie słowo znajduje się w nazwie dobrze znanej żydowskiej organizacji: B’nai B’rith, co dosłownie oznacza „Synowie Przymierza”. Każde z tych słów – diatheke w grece i b’rit w hebrajskim – są regularnie tłumaczone przez dwa różne słowa: przymierze i testament. Użycie tych słów zależy od kontekstu.
Normalnie uważamy, że przymierze i testament nie oznaczają tego samego. Ograniczamy słowo testament do prawnego dokumentu, który, jak mówi Pismo, staje się ważny dopiero po śmierci tego, który go napisał (zobacz Hbr 9,16-17). Z drugiej strony nie patrzymy na przymierze jako blisko związane ze śmiercią jednej ze stron przymierza. Jednak Pismo nie robi różnicy pomiędzy testamentem a przymierzem. W Biblii przymierze jest testamentem, a testament jest przymierzem.
Oczywiście jesteśmy wszyscy świadomi, że Biblia przyszła do nas pod formą dwóch „testamentów” – Starego i Nowego Testamentu. Nasze zrozumienie będzie jeszcze większe, jeśli zastąpimy słowo testament słowem przymierze – będziemy wtedy mówić o Starym Przymierzu i Nowym Przymierzu. Fakt, że całe napisane przez Boga do człowieka objawienie jest zawarte w formie dwóch przymierzy, ma ogromne znaczenie. W ten sposób pojęcie przymierza staje się punktem centralnym całego Bożego objawienia. Jeśli nie rozumiemy natury przymierza, to jak bardzo możemy zrozumieć prawdziwe znaczenie Bożego przesłania do nas?
Jakie więc jest znaczenie słowa przymierze? Niełatwo jest podać dokładną i prostą definicję. Sugeruje się, że korzeń hebrajskiego słowa b’rit znaczy „związać”, nie możemy mieć jednak co do tego pewności. Mimo wszystko możemy stwierdzić, że przymierze jest związaniem. Korzeń greckiego słowa diatheke oznacza „ustawić coś w porządku”. Sugeruje to zatem ustanowienie określonych warunków i zasad. To słowo ma bardziej prawny związek niż jego hebrajski odpowiednik b’rit.
W Piśmie znajdujemy dwa różne typy przymierza. Jedno z nich to przymierze horyzontalne – przymierze pomiędzy ludźmi. Ten typ przymierza jest bardzo zbliżony do pojęcia umowy, np. w 1 Księdze Królewskiej 5,12 czytamy o Salomonie zawierającym przymierze z Chiramem, królem Tyru. (Wersja King James Version tłumaczy tutaj słowo b’rit jako liga.) Przez zawarcie tego przymierza Salomon i Chiram zobowiązali się do wzajemnej przyjaźni i ustanowili warunki, na podstawie których Chiram miał zaopatrywać Salomona w materiały i pracowników do budowy świątyni.
Chociaż ta forma przymierza była tylko na poziomie ludzkim – pomiędzy dwoma królami – jednak warto zauważyć, że jednym z powodów osądu nad królestwem Tyru, jakie ogłosił później Bóg przez proroka Amosa, było to, iż nie pamiętali o bratnim przymierzu – czyli przymierzu zawartym pomiędzy Salomonem i Chiramem (zobacz Am 1,9). Widzimy więc, że Bóg złamanie przymierza nawet na poziomie ludzkim uważa za bardzo ciężkie przewinienie i sprowadzi sąd na stronę, która zawiniła.


Przymierze: podstawa związku


Jednak głównym użyciem słowa przymierze w Piśmie nie jest umowa między dwojgiem ludzi w poziomie, ale jako relacja suwerennie zainicjowana przez samego Boga z człowiekiem, w której obie strony nie są na tym samym poziomie. Krótko mówiąc, przymierze wyraża relację, którą sam Bóg rozpoczyna niezależnie, z własnej woli i własnego wyboru. On narzuca warunki, na których jest gotowy wejść w relację z człowiekiem. Powinniśmy podkreślić, że inicjatywa wychodzi całkowicie od Boga, a warunki są ustanowione wyłącznie przez Niego. Do człowieka należy tylko odpowiedzieć na Bożą ofertę przymierza i zaakceptować związek, który niesie ze sobą przymierze. Człowiek nie stawia warunków i nigdy nie rozpoczyna relacji. Musisz być podobny do prezbiterianina lub kalwinisty, aby zrozumieć ten aspekt przymierza. Historycznie rzecz ujmując to kalwinistyczny nurt protestantyzmu zawsze kładł szczególny nacisk na przymierze. Czyniąc tak, zachowali bardzo istotną nić prawdy. Ośmielę się nawet powiedzieć, że nie możemy w pełni zrozumieć naszej relacji z Bogiem, dopóki nie zrozumiemy biblijnego spojrzenia na przymierze.
Ostatnio zauważyłem, że każda trwała relacja Boga z człowiekiem bazuje na przymierzu. Bóg nigdy nie wchodzi w trwały związek bez przymierza. W Psalmie 50,1-5 psalmista daje prorocze objawienie Pana przychodzącego w mocy i chwale na końcu czasów, aby zabrać swój lud dla siebie. Robiąc to, jasno wskazuje, kogo Bóg uzna jako swój lud.


1. Bóg, Wszechmocny Pan, przemówił i wezwał ziemię od wschodu słońca aż do zachodu jego.
[Jest to wołanie do całej ziemi.]
2. Z Syjonu pełnego piękności Zajaśniał Bóg.
3. Bóg nasz przybywa i nie milczy; Przed nim ogień pochłaniający, A dokoła niego sroży się potężna burza.
[Jest to jasne proroctwo przyjścia Pana w mocy, chwale i sądzie.]
4. Przyzywa niebiosa z góry I ziemię, aby sądzić swój lud:
[Jest to sąd Bożego ludu przed sędziowskim tronem Chrystusa – nie jest to sąd nad niewierzącymi, ale sąd nad wierzącymi. Nie jest to sąd potępienia, ale sąd nagrody.]
5. Zgromadźcie mi wiernych moich, Którzy zawarli ze mną przymierze przez ofiarę.
[Ten werset mówi nam, do kogo jest adresowane Boże powołanie.]
(Ps 50,1-5)


Hebrajskie słowo przetłumaczone tutaj jako wiernych to hasid. Jest to słowo, z którego wziął nazwę odłam hasydów – ludzi, którzy tworzą najmocniejszą i najbardziej oddaną formą ortodoksyjnego judaizmu. Hasyd jest osobą, której życie jest całkowicie zanurzone w Bogu. Jest on osobą, która żyje tylko dla Boga.
Jednak psalmista definiuje tutaj wiernych – prawdziwych hasydów, jako tych, którzy zawarli ze Mną przymierze przez ofiarę – bardziej dosłownie – tych, którzy tną Moje przymierze na podstawie ofiary. Język hebrajski mówi raczej o „cięciu” przymierza niż tylko jego zawieraniu. Sugeruje to użycie noża, który sprawia, że ofiara ginie. Moje przymierze oznacza dokładnie to przymierze, które zainicjował sam Bóg, przymierze wieczne. Jest tylko jedna podstawa, na której Bóg zawiera przymierze – ofiara. Bez ofiary nie może być przymierza.
Wiele lat temu, około 1944 roku, kiedy po raz pierwszy zacząłem studiować Biblię w języku hebrajskim, Duch Święty poprowadził mnie do zrobienia czegoś niezwykłego. Uzbroiłem się w trzy ołówki o różnych kolorach – niebieski, zielony i czerwony – i zacząłem podkreślać trzy różne tematy różnymi kolorami. Były to następujące tematy: przymierze, ofiara i przelewanie krwi. Niebieskiego użyłem do podkreślania fragmentów na temat przymierza, zielonego na temat ofiary i czerwonego na temat przelewania krwi. Tą drogą doszedłem do objawienia, ponieważ odkryłem, że gdziekolwiek miałem kolor niebieski, tam miałem również i zielony; oraz gdziekolwiek miałem kolor zielony, miałem też czerwony. Innymi słowy, gdziekolwiek jest przymierze, musi być ofiara oraz gdziekolwiek jest ofiara, tam musi być przelanie krwi.
Zgadza się to z opisem Bożego ludu zawartym w Psalmie 50,5: tym, którzy tną Moje przymierze na podstawie ofiary. Dwie rzeczy są tutaj zasadnicze do wejścia w trwałą relację z Bogiem: przymierze i ofiara. Bez ofiary nie może być relacji z Bogiem; bez ofiary nie może być przymierza.
Patrząc wstecz, sposób, w jaki ludzie wchodzili w przymierze z Bogiem przed nowym przymierzem w Jezusie Chrystusie, był bardzo niezwykły, ale dla wielu ludzi jest obcy. Dobrze opisuje to Jeremiasz. Jest to okres w historii Izraela, kiedy naród chodził złymi drogami, buntował się przeciw Bogu oraz zrobił coś, czego Bóg im zabronił – uczynili niewolników ze swoich braci Izraelitów. Kiedy Bóg ganił ich za to przez proroka Jeremiasza, oni pokutowali i weszli w przymierze, w którym zgodzili się uwolnić swoich niewolników. Później jednak, dodając do swego grzechu, złamali przymierze i zniewolili z powrotem swoich braci Izraelitów. Jedyną częścią tego wydarzenia, która nas teraz interesuje, jest sposób, w jaki weszli w przymierze. Ma to znaczenie, które sięga znacznie dalej niż ten szczególny moment w historii Izraela. Opis tego wydarzenia znajduje się w Księdze Jeremiasza 34,18-20, gdzie Bóg mówi:


18. I postąpię z tymi ludźmi, którzy przekroczyli moje przymierze, nie dotrzymali warunków przymierza, jakie zawarli przede mną, jak z cielcem, którego rozcięli na dwoje i przeszli między jego połówkami,
19. Z książętami Judy i z książętami Jeruzalemu, dworzanami i kapłanami, i z całą ludnością kraju, którzy przeszli między połówkami cielca.
20. Wydam ich w ręce ich wrogów…
(Jr 34,18-20)


Dzięki temu fragmentowi możemy poszerzyć zrozumienie procesu zawierania przymierza. Zawarcie przymierza nie tylko wymaga ofiary, ale musi jeszcze być ona podzielona w bardzo szczególny sposób. Zwierzę, które było zabite jako ofiara, zostało podzielone na dwie części, a te z kolei zostały ułożone naprzeciw siebie z wolnym miejscem pomiędzy nimi. Następnie ludzie zawierający przymierze, przechodzili pomiędzy tymi częściami ofiary. To był zewnętrzny akt, przez który weszli w przymierze.


Boże przymierze z Abramem


Pamiętając o Bożym sposobie zawierania przymierza, zwróćmy się do 1 Księgi Mojżeszowej 15,7-18, która opisuje, jak Pan wszedł w przymierze z Abramem (nie został jeszcze nazwany Abrahamem):


7. Potem rzekł do niego: Jam jest Pan, który cię wywiódł z Ur chaldejskiego, aby ci dać tę ziemię w posiadanie.
8. A on odpowiedział: Panie Boże, po czym poznam, że ją posiądę?
9. On zaś rzekł: Sprowadź mi trzyletnią jałówkę i trzyletnią kozę, i trzyletniego barana, nadto synogarlicę i gołębicę.
10. I sprowadził mu to wszystko, i rozciął na poły, i położył jedną połać naprzeciw drugiej, lecz ptaków nie dzielił.
11. Wtedy zleciały ptaki drapieżne do padliny, lecz Abram je odpędził.
12. A gdy zachodziło słońce, ogarnął Abrama twardy sen, wtedy też opadły go lęk i głęboka ciemność.
13. I rzekł do Abrama: Wiedz dobrze, że potomstwo twoje przebywać będzie jako przychodnie w ziemi, która do nich należeć nie będzie i będą tam niewolnikami, i będą ich ciemiężyć przez czterysta lat.
14. Lecz Ja także sądzić będę naród, któremu jako niewolnicy służyć będą; a potem wyjdą z wielkim dobytkiem.
15. A ty odejdziesz do ojców swoich w pokoju i będziesz pogrzebany w późnej starości.
16. Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj, gdyż przed tym czasem nie dopełni się wina Amorytów.
17. A gdy słońce zaszło i nastała ciemność, oto ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia, które przesuwały się między owymi połaciami.
18. W dniu tym zawarł Pan przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu twemu daję tę ziemię…
(1 Moj 15,7-18)


Fragment ten odkrywa, że Pan zawierając przymierze z Abramem, obiecał mu, że da mu ziemię Kanaan w posiadanie. Abram odpowiada pytaniem: Po czym poznam…? W odpowiedzi Bóg przystąpił do zawarcia przymierza z Abramem. Inaczej rzecz ujmując, Bożym ostatecznym zobowiązaniem do zrobienia czegokolwiek jest przymierze. Kiedy Bóg wszedł w przymierze, nie ma nic więcej, co Bóg mógłby zrobić, aby się zobowiązać. Przymierze reprezentuje ostateczne, nieodwołalne zobowiązanie. Jeśli Bóg raz zawarł przymierze z Abramem, to już więcej nie mówi w czasie przyszłym. On już nie mówi „Dam”, ale mówi „Dałem”. Sprawiło to przymierze – ostatecznie i na zawsze.
Sposób, w jaki Pan zawarł przymierze z Abramem, zgadza się dokładnie z tym opisanym w Księdze Jeremiasza 34,18-20. Abram musiał wziąć zwierzęta ofiarne, zabić je i podzielić na dwie części. Następnie we właściwym czasie Pan i Abram przeszli pomiędzy tymi kawałkami ofiary. Przez ten dziwny akt, Pan wszedł w przymierze z Abramem.
Spójrzmy teraz na niektóre szczegóły tej transakcji. Każdy z nich jest pouczający. Werset 11 mówi: Wtedy zleciały ptaki drapieżne do padliny, lecz Abram je odpędził. Te słowa przynoszą mi bardzo żywe wspomnienia.
Podczas II wojny światowej, kiedy służyłem w armii brytyjskiej w Egipcie, leżałem przez cały rok w szpitalu cierpiąc na chorobę, której lekarze najwyraźniej nie mogli wyleczyć. W desperacji zwróciłem się do Biblii, aby sprawdzić, co ma na ten temat do powiedzenia. Ostatecznie po przeczytaniu całej Biblii, doszedłem do wniosku, że Bóg zapewnił mi uzdrowienie przez śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu i że to była część przymierza, które Bóg zawarł ze mną w Chrystusie. Kiedy szukałem sposobu, jak utrzymać tę prawdę, mój umysł ciągle był nękany przez różnego rodzaju ataki depresji, wątpliwości i ciemności.
Kiedy tam leżałem, zmagając się, aby zdobyć korzyści z przymierza w Chrystusie i walcząc z tymi stanami depresji i wątpliwości, przypadkiem przeczytałem powyższy fragment z 1 Księgi Mojżeszowej rozdział 15 i zobaczyłem, że to należało do zadania Abrama, aby odpędzać ptaki. Bóg uświęcił ofiarę, ale utrzymanie jej nienaruszoną było zadaniem Abrama. Zobaczyłem, że podobnie Bóg zapewnił mi ofiarę w Chrystusie, ale do mnie należało utrzymywać diabelskie ptaki z dala od pożerania ofiary i okradania mnie z korzyści. Zobaczyłem więc, że mija pewien czas, w którym, musze odpędzać ptaki. Nie ma znaczenia, jak wiele razy wątpliwości, niewiara czy strach atakowały mnie, to był mój przywilej i odpowiedzialność, aby utrzymać ofiarę nietkniętą. One nie mogły być zanieczyszczone przez diabelskie ptaki, które chciały żywić się nią i zabrać moje dziedzictwo.
Następnie w wersecie 12 napisane jest: A gdy zachodziło słońce, ogarnął Abrama twardy sen, wtedy też opadły go lęk i głęboka ciemność. Było to bardzo głębokie, duchowe doświadczenie, przez które Abram, jako dojrzały i wierny wierzący, przeszedł – lęk i głęboka ciemność. Czy twoja teologia ma na to miejsce? Czy wiesz, że niektórzy z największych świętych Bożych przeszli przez okresy duchowej ciemności? Przechodzenie przez ciemności nie musi oznaczać niedojrzałości czy słabości. Tak naprawdę Bóg nie może ufać niedojrzałym i słabym wierzącym zsyłając tego typu doświadczenie. On wie, jak wiele każdy z nas może znieść. Abram nie przechodził przez ciemności, ponieważ był słaby i niewierny, ale przechodził przez nie, ponieważ było to częścią jego pełnego duchowego doświadczenia. Jego ciemność była zapowiedzią tego, co jego potomkowie mieli przejść w Egipcie. Jako ich ojciec musiał podzielić miarę ich cierpienia.
W wersetach od 13 do 16 Pan wyjaśnia Abramowi, co stanie się z jego potomkami w Egipcie i jak ostatecznie On zainterweniuje, uwolni ich i przyprowadzi z powrotem do ziemi Kanaan. Następnie w wersecie 17 do doświadczenia Abrama dodany jest nowy wymiar: A gdy słońce zaszło i nastała ciemność, oto ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia, które przesuwały się między owymi połaciami. Do normalniej ciemności nocy została dodana czerń dymu buchająca z pieca. Często w Biblii piec symbolizuje mocne cierpienia. W Księdze Izajasza 48,10 Bóg mówi do Izraela: Oto wytapiałem cię sobie jak srebro, próbowałem cię w piecu cierpienia.
Czasami stosuje się to w życiu całego Bożego ludu. Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w piecu, to pamiętaj, że jest to miejsce, w którym Bóg udoskonala cię i próbuje. To, jak zareagujesz w piecu, zdeterminuje twoje przeznaczenie. Nie znalazłeś się w piecu dlatego, że jesteś słaby czy idziesz złą drogą, czy dlatego że zawiodłeś Boga. Jesteś w piecu, ponieważ piec czyni dla ciebie rzeczy, których nie może sprawić nic innego. W Księdze Malachiasza 3,3 Bóg ostrzega synów Lewiego, Jego kapłana, że On oczyści ich jak złoto i srebro. Metale szlachetne nigdy nie są oczyszczane bez intensywnego gorąca.
W środku otaczającej ciemności, do której Abram został skierowany – ciemność, która zarówno była naturalna jak i nienaturalna – była też płonąca pochodnia, która przesuwała się między owymi połaciami (wers 17). Jakaż głębia zrozumienia w tym jest! Płonąca pochodnia była manifestacją Ducha Bożego, odnoszącą się do siedmiu ognistych pochodni; jest to siedem duchów Bożych (Obj 4,5), które widział Jan przed tronem w niebie. To właśnie w tym momencie – momencie głębokiej ciemności – gdy Pan pokazał się pod postacią płonącej pochodni, uczynił zobowiązanie względem Abrama. On chodził pomiędzy połaciami i w ten sposób wszedł w przymierze.
Pozwólcie mi wrócić na moment do mojego doświadczenia w szpitalu w Egipcie. Byłem wtedy w czasie ciemności w swoim życiu, gdy prawda na temat wydarzenia z 1 Księgi Mojżeszowej rozdziału 15 stała się tak realna w moim życiu. Nauczyłem się, że bywają chwile zupełnej ciemności, kiedy Duch Święty oświetli tylko jedną rzecz – symbole ofiarne, ponieważ jest to jedyna rzecz, którą powinniśmy widzieć. Ofiara jest symbolem przymierza, a przymierze jest Bożym, nieodwołalnym zobowiązaniem.
Możesz przechodzić przez taki czas w swoim życiu, kiedy będziesz widział tylko i wyłącznie jeden fakt – to że Jezus umarł za ciebie. To wszystko, co powinieneś wiedzieć. Wszystko w tym jest zawarte. List do Rzymian 8,32 mówi: On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? Są takie chwile, kiedy jest to wszystkim, co możesz trzymać. Jest to przymierze zawarte poprzez ofiarną śmierć Pana Jezusa Chrystusa.
W ten właśnie sposób Bóg i Abram weszli w przymierze. Rozumiem to w ten sposób, że każdy z nich przechadzał się pomiędzy połaciami ofiar. Czy nie jest to zadziwiające, że Wszechmocny Bóg zrobił to z człowiekiem? Wstrząsa moim rozumem to, że w dosłownym znaczeniu Bóg przeszedł całą drogę z nieba, aby przejść pomiędzy połaciami zabitych zwierząt i w ten sposób zawrzeć przymierze z Abramem. Jestem przygnieciony, gdy zdaję sobie sprawę, że Bóg przeszedł taką odległość, aby zawrzeć indywidualne przymierze z człowiekiem.


Ważne tylko przez śmierć


Dlaczego do zawarcia przymierza była konieczna ofiara? Dlaczego była to jedyna droga? Odpowiedź jest taka, że ofiara symbolizowała śmierć każdej ze stron przystępujących do przymierza. Każda ze stron, chodząc pomiędzy połaciami zabitego zwierzęcia, mówiła: „To jest moja śmierć. To zwierzę zginęło, reprezentując mnie. On umarł zamiast mnie. Wchodząc w przymierze, wchodzę w nie przez śmierć. Teraz, gdy jestem w przymierzu, nie mam już prawa do życia.” Jest to wyjaśnieniem, dlaczego zarówno w hebrajskim jak i w grece nie ma rozróżnienia pomiędzy przymierzem i testamentem.
Konieczność śmierci do tego, aby uczynić przymierze ważnym, podkreślona jest również w Liście do Hebrajczyków:


16. Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który go sporządził;
17. Bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził.
(Hbr 9:16-17)


Słowa te nie pozostawiają miejsca na niezrozumienie. Ktoś, kto wchodzi w przymierze, wchodzi w nie przez śmierć. Tak długo, jak osoba pozostaje przy życiu, nie może być w przymierzu. Niemożliwe jest wejść w przymierze i pozostawać przy życiu. Śmierć ofiar zwierzęcych jest fizyczna, symbolizuje jednak inną formę śmierci dla tego, kto składa tę ofiarę i chodzi pomiędzy jej częściami. Osoba, która to robi, w ten sposób wyrzeka się wszelkich praw do życia dla siebie. Gdy któraś ze stron chodzi pomiędzy połaciami ofiary, tak naprawdę mówi do drugiej strony: „Jeśli zajdzie taka potrzeba, umrę za ciebie. Od teraz twój interes bierze górę nad moimi interesami. Jeśli masz coś, czego potrzebujesz, a nie możesz tego zaspokoić, wtedy moje zaopatrzenie staje się twoim. Już dłużej nie żyję dla siebie; żyję dla ciebie.”
W Bożych oczach fakt zawarcia przymierza nie jest pustym rytuałem. Jest uroczystym i uświęconym zobowiązaniem. Jeśli prześledzimy historię, kierunek wydarzeń, które były efektem zawarcia przymierza Pana z Abramem, zobaczymy, że każda strona musiała uczynić dobre zobowiązanie, które reprezentowało przymierze.
Parę lat później, kiedy Abram stał się Abrahamem, Bóg powiedział mu: „Chcę twojego syna Izaaka, twego jedynego syna. Najcenniejsza rzecz, jaką masz, nie należy już dłużej do ciebie, ponieważ ty i Ja jesteśmy w przymierzu. On należy do mnie.” Na swoją wieczną chlubę, Abraham nie zawahał się, ale był gotów ofiarować nawet Izaaka. Dopiero w ostatnim momencie interweniował Bóg prosto z nieba i zatrzymał go przed uśmierceniem swojego syna (zobacz 1 Moj rozdział 22).
Jednak to jeszcze nie koniec jego historii. Bóg również zobowiązał się względem Abrahama. Dwa tysiące lat później Bóg ze swojej strony, wypełnił swoją część przymierza. Aby zaspokoić potrzeby Abrahama i jego potomstwa, Bóg ofiarował swojego jedynego Syna. Tym razem jednak nie było ułaskawienia w ostatniej chwili. Na krzyżu Jezus położył swoje życie jako pełna cena odkupienia dla Abrahama i jego potomstwa. Ten czyn był wynikiem zobowiązania, które Bóg i Abram zawarli ze sobą tej brzemiennej w skutki nocy dwa tysiące lat wcześniej, kiedy przeszli pomiędzy połaciami ofiary. Wszystko, co później nastąpiło w historii było wynikiem ich przymierza.
Zobowiązanie podjęte w przymierzu jest uroczyste, całkowite i nieodwołalne.




Rozdział 3
Jedność między mężczyzną i kobietą


W pierwszym rozdziale zobaczyliśmy, że małżeństwo na najwyższym poziomie jest potrójnym węzłem – przymierzem pomiędzy mężczyzną, kobietą i Bogiem. W rozdziale 2 odkryliśmy, że przymierze wymaga ofiary, w przeciwnym razie nie jest ważne. W tym rozdziale zastosujemy te zasady konkretnie do małżeństwa, w którym wierzący są zjednoczeni przez swoją wiarę w Chrystusa.
Ofiara, na której bazuje chrześcijańskie małżeństwo, to śmierć Jezusa Chrystusa i korzyści z niej płynące. Przez Bożą wolę On stał się ofiarą, przez którą w wierze mężczyzna i kobieta mogą wstąpić w relację małżeństwa. Jak Pan i Abram przeszli pomiędzy kawałkami zabitych zwierząt, tak samo w małżeństwie mężczyzna i kobieta przechodzą przez śmierć Jezusa Chrystusa w całkowicie nowe życie i całkowicie nową relację, która była niemożliwa bez śmierci Jezusa Chrystusa. Przymierze małżeństwa pomiędzy chrześcijanami jest zawierane u stóp krzyża.
Są trzy następujące po sobie fazy pracy nad tą relacją. Po pierwsze życie zostaje położone – każdy kładzie swoje życie za drugiego. Mąż patrzy na śmierć Chrystusa na krzyżu i mówi: „Ta śmierć była moją śmiercią. Kiedy przeszedłem przez krzyż, umarłem. Teraz już dłużej nie żyję dla siebie.” Żona podobnie patrzy na krzyż i mówi: „Ta śmierć była moją śmiercią. Kiedy przeszłam przez krzyż, umarłam. Teraz już dłużej nie żyję dla siebie.”
Odtąd nikt już nie zakrywa niczego przed drugą osobą. Wszystko, co ma mąż, jest dla żony. Wszystko, co ma żona, jest dla jej męża. Żadnych wyjątków, nic nie zostało zachowane dla siebie. To jest połączenie a nie partnerstwo.
Po drugie, po tej śmierci przychodzi nowe życie. Każdy teraz przeżywa nowe życie w drugim i przez drugiego. Mąż mówi do żony: „Moje życie jest w tobie. Przeżywam moje życie przez ciebie. Wyrażasz to, kim jestem.” Podobnie żona mówi do swego męża: „Moje życie jest w tobie. Przeżywam moje życie przez ciebie. Wyrażasz to, kim jestem.”
Po trzecie, przymierze jest skonsumowane przez fizyczną jedność. To z kolei przynosi owoc, który kontynuuje nowe życie, którym każdy z nich zdecydował się podzielić z drugim. U wszystkich żyjących stworzeń Bóg ustanowił tę podstawową zasadę: bez jedności nie może być owocu. Przymierze prowadzi do podzielenia się życiem i owocowania; życie, które nie jest dzielone, pozostaje odizolowane i bezowocne.
Wejście w małżeństwo przez przymierze jest zupełnie inne od postawy reprezentowanej przez wielu współczesnych ludzi wchodzących w małżeństwo. Podstawową postawą naszej współczesnej kultury jest: „Co mogę dostać? Co jest w tym dla mnie?” Wierzę, że każda relacja powstająca z takiej postawy jest skazana na nieszczęśliwy koniec. Osoba, która patrzy na małżeństwo jako przymierze, nie pyta: „Co mogę dostać?” Pyta raczej: „Co mogę dać?” Następnie daje odpowiedź na swoje pytanie: „Oddaję moje życie. Kładę je dla ciebie, a następnie znajduję nowe życie w tobie.” To odnosi się osobno do każdej strony – do męża i do żony. Dla naturalnego umysłu to brzmi śmiesznie. Jest to jednak tak naprawdę sekret prawdziwego życia, prawdziwej radości i prawdziwej miłości.
W tej nowej relacji każda strona ma do wniesienia szczególny wkład. Jest on tak znaczący, że każdy fragment Nowego Testamentu, który mówi o wzajemnych zobowiązaniach męża i żony, zawsze zaczyna się od wyjaśnienia szczególnej odpowiedzialności żony. Jest to prawdą bez względu na to, czy pisał to Piotr (który miał żonę) czy Paweł (nieżonaty mężczyzna). Wygląda to w pewnym sensie tak, jakby żona była pewnym rdzeniem, na którym obraca się cała relacja. Jeżeli nie gra swojej roli, nie ma możliwości, aby mąż ze swej strony mógł uczynić tę relację właściwą. Zacznijmy więc od spojrzenia na rolę żony.


Rola żony


W Księdze Przypowieści Salomona 31,10-31 Salomon rysuje jeden z najpiękniejszych portretów, które możemy znaleźć w Biblii – obraz doskonałej żony. King James Version tłumaczy to jako dzielna kobieta. Oba tłumaczenia w pełni odzwierciedlają pełne znaczenie oryginału. Wierzę, że Salomon miał tutaj na myśli kobietę, która wie, co znaczy być kobietą – kobietę, która wie, jak w pełni wyrazić głębię i bogactwo swej kobiecości; kobieta, która odnosi sukces jako kobieta.
Rozpoczyna swój opis następującym pytaniem: Doskonała żona, któż może taką znaleźć? (w. 10 – tłumaczenie z języka angielskiego). Wskazuje to, że taka kobieta jest rzadkością. Szczerze mówiąc miałem przywilej dzielić trzydzieści lat mojego życia z kobietą, która odpowiadała opisowi Salomona. Gdy czytam ten fragment, to zawsze moje oczy zachodzą łzami wdzięczności.
W tej książce nie jestem w stanie wytłumaczyć każdego szczegółu portretu, który maluje tutaj Salomon. Chciałbym jednak zaznaczyć jeden prosty, lecz bardzo istotny fakt: początek, środek i koniec tego obrazu wszystkie są skupione na jej mężu. Inaczej to ujmując, najwyższym jej osiągnięciem jako doskonałej żony jest jej mąż. Wszystko inne, co osiąga obok tego posiada drugorzędną wartość. Oto jak kobieta powinna mierzyć swoje osiągnięcia jako żona. Ona już nie przeżywa swojego życia. Jej życie jest w jej mężu. Ona widzi swój sukces w nim. Ona raduje się w jego osiągnięciach bardziej niż w swoich własnych.
Zauważ, że w wersecie 11 pierwsze stwierdzenie o doskonałej żonie brzmi: Serce małżonka ufa jej, nie brak mu niczego. On nie musi iść w świat i stać się milionerem, aby mieć zaopatrzenie. Aprobata jego żony jest dla niego wystarczająca. Wielu mężczyzn nieustannie dąży do odniesienia sukcesu w interesach lub na innym polu głównie nie myśląc o tym, aby zaspokoić samego siebie. Zazwyczaj ich głównym problemem jest to, że nigdy nie mają pewności zgody w swoich własnych domach – z początku ze strony rodziców, a później ze strony ich żon. W konsekwencji tego przechodzą przez życie napędzani pragnieniem uzyskania aprobaty i udowodnienia sobie samym. Ale mężczyzna, który ma właściwą żonę, nie potrzebuje polegać na kimkolwiek innym w celu uzyskania aprobaty. To wystarczy. Wszyscy inni mogą go nie rozumieć, mogą nawet oszukiwać go, ale on wie, że jest jedna osoba, na której może całkowicie polegać. Tą osobą jest jego żona. Dla kobiety stać się taką żoną jest wielkim osiągnięciem.
Zaufanie męża w stosunku do doskonałej żony opiera się na prostym, ale bardzo istotnym fakcie: Gdyż wyświadcza mu dobro, a nie zło, po wszystkie dni swojego życia (werset 12). Przez trzydzieści lat miałem taką pewność w stosunku do Lydii. Ona nigdy nie zrobiłaby mi nic złego. Ona nie zgodziłaby się ze mną, prawdopodobnie upomniałaby mnie. Mogliśmy argumentować lub mieć inne zdania. Zawsze jednak wiedziałem, na jakim miejscu z nią stałem. Była zawsze na sto procent po mojej stronie. Bez tego nigdy nie stałbym się tym, kim jestem.
Przejdźmy teraz do wersetu 23, centralnej części tego opisu: Mąż jej jest w bramach szanowany (ang. znany), zasiada w radzie starszych kraju. Znów skupiamy się na jej mężu. Jest on rozpoznanym przywódcą wśród ludu, siedzący w bramie, na honorowym miejscu i na pozycji władzy. Język Salomona jest bardzo ekspresyjny. Mąż jej jest szanowany (ang. znany) Innymi słowy jest znany jako jej mąż. Bez jej wsparcia nigdy nie byłby w stanie zająć honorowego miejsca. Ta zasada jest prawdą w większości przypadków, gdy widzimy odnoszącego sukcesy, pewnego siebie, szanowanego mężczyznę. Wielka część tego, co tak naprawdę widzimy, jest zasługą jego żony.
Następnie w wersetach 28 i 29 opis kończy się skierowany na jej rodzinę – najpierw jej dzieci, ale ostatecznie jeszcze raz na jej mężu:


28. Jej synowie nazywają ją szczęśliwą, jej mąż sławi ją, mówiąc:
29. Jest wiele dzielnych kobiet, lecz ty przewyższasz wszystkie!
(Przyp 31,28-29)


Widzimy więc, że na początku, w środku i na końcu opisu doskonałej żony – prawdziwie odnoszącej sukcesy kobiety – znajduje się jej mąż. On jest jej największym osiągnięciem, w stosunku do którego każde inne osiągnięcie jest drugorzędne.
Jaką nagrodę może mąż ze swojej strony zaoferować jej? On chwali ją. To jest niesamowicie ważne! Mężowie, jeśli macie taką żonę, nie znajdziecie ceny, której byłaby warta. Nie możesz jej odpłacić niczym innym, jak tylko pochwałami. Możesz pozwolić sobie być szczodrym w tej zapłacie, ponieważ im więcej płacisz, tym więcej otrzymujesz w zamian. Więc znajdź czas, aby ją chwalić. Powiedz jej, jaka jest słodka. Powiedz jej, jak dobre jest przygotowane przez nią jedzenie. Powiedz jej, jak bardzo cieszysz się widząc dom tak wysprzątany. Powiedz jej, jak pięknie wygląda. Powiedz jej, jak bardzo ją kochasz. Znajdź czas, aby to robić. To jest dobra inwestycja. Wiele razy odbierzesz z powrotem wszystko, co w to włożyłeś.
Jak już wcześniej powiedziałem, osobiście mogę spojrzeć w przeszłość na trzydzieści lat szczęśliwego i udanego małżeństwa z Lydią. Jedyne, czego mogę żałować, to to, że nie mówiłem jej wystarczająco często, że ją kocham. Kochałem ją, a ona o tym wiedziała. Nie mówiłem jej jednak tego tak często, jak powinienem. Jeśli ten okres w swoim życiu miałbym przeżyć jeszcze raz, to mówiłbym jej o tym dziesięć razy częściej.
Zwróćmy się jeszcze raz do odpowiedzialności żony. Jak żona może osiągnąć ten typ sukcesu związany z jej mężem? Powiedziałbym, że spoczywają na niej dwie główne odpowiedzialności, mocno ze sobą związane. Pierwsza z nich to wspieranie swojego męża; a druga to zachęcanie go.
W 1 Liście do Koryntian 11,3 Paweł mówi nam, że mężczyzna (mąż) jest głową kobiety (żony). W naturalnym ciele ostateczna odpowiedzialność za decyzje i kierowanie spoczywa na głowie. Jednak głowa nie może sama siebie utrzymać w górze. Zrobienie tego zależy od reszty ciała. Bez wsparcia reszty ciała, a w pierwszej kolejności szyi, sama głowa nie może spełnić swoich funkcji.
Ta zasada stosuje się również do relacji małżeńskiej. Jako głowa mąż ma rozstrzygającą odpowiedzialność za decyzje i kierunek. Nie może jednak wypełnić tej funkcji sam. Zależy on od ciała, które go podtrzymuje. W tym sensie odpowiedzialność żony może być przyrównana do funkcji szyi. Ona jest kimś najbliższym swojemu mężowi, na czyim wsparciu musi ciągle polegać. Jeśli ona nie będzie go wspierała, nie ma możliwości, aby mąż mógł funkcjonować tak, jak powinien. Tak samo jak nie ma żadnej innej części ciała, która mogłaby zająć miejsce szyi w podtrzymywaniu głowy, tak samo nie ma żadnej innej osoby, która mogłaby dać mężowi wsparcie, które potrzebuje mieć od swojej żony.
Druga główna odpowiedzialność żony to zachęcanie swojego męża. Mężczyzna powinien móc szukać u swojej żony zachęty w każdym czasie, szczególnie kiedy on najmniej na to zasługuje. Jeśli Lydia zachęcałaby mnie tylko wtedy, gdy na to zasługiwałem, to nie byłoby tym, czego tak naprawdę potrzebowałem. Najbardziej potrzebowałem zachęty wtedy, gdy najmniej na to zasługiwałem. Potrzebowałem kogoś, kto miałby we mnie wiarę wtedy, gdy nikt inny jej by nie miał. Nie potrzebowałem kazania. Nie potrzebowałem adwokata. Potrzebowałem kogoś, kto mi ufa.
Zachęta nie jest łatwym zadaniem dla żony – szczególnie w czasach presji. Znacznie łatwiej jest czynić wyrzuty lub krytykować. Tak naprawdę zachęcanie jest służbą, która musi być rozwijana. Wierzę, że jeśli żona nauczy się zachęcać, wiele razy może zmienić złe małżeństwo w dobre, a męża nie odnoszącego sukcesów w pełnego sukcesu. Jednak zawsze oznacza to zaparcie się siebie. Nie możemy zachęcać innych, jeśli jesteśmy skupieni tylko na sobie. Jeśli zarówno ty jak i twój mąż czujecie się nieszczęśliwymi i smutnymi , to co zrobisz? Powiesz mu jak źle się czujesz, czy zachęcisz go? Zachęcanie go wymaga zaparcia się siebie. Jest to jednak istota przymierza małżeńskiego. Już dłużej nie żyjesz dla siebie.
Prowadzi nas to do punktu początkowego: zobowiązania przez przymierze. Właśnie to może przynieść łaskę i moc, które potrzebne są przez każdą ze stron małżeństwa, aby uczynić je pełnym sukcesu. Dobra rada lub zbiór zasad nie wystarczą. Jest wiele dostępnych dzisiaj doskonałych książek, które oferują poradę i instrukcje z chrześcijańskiego punktu widzenia na temat, jak mieć udane małżeństwo. Koniec końców chrześcijańskie małżeństwo nie będzie dobre bez ponadnaturalnej Bożej łaski; a łaska ta jest przyjmowana tylko wtedy, gdy mąż i żona poddają się Bogu i sobie nawzajem przez zobowiązanie w przymierzu.


Rola męża


Teraz będziemy rozpatrywać rolę męża w przymierzu małżeńskim. Dobrym początkiem są słowa Pawła z 1 Listu do Koryntian 11,7: Mężczyzna bowiem nie powinien nakrywać głowy, gdyż jest obrazem i odbiciem chwały Bożej; lecz kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny.
Rozpatrzymy teraz końcowe stwierdzenie tego fragmentu: kobieta [żona] jest odbiciem chwały mężczyzny [męża]. Widzimy tu, że ta sama zasada, która odnosiła się do żony, odnosi się również do męża. Przed chwilą zobaczyliśmy, że odniesienie sukcesu przez żonę manifestuje się przez jej męża. Teraz Paweł mówi nam, że żona jest dowodem sukcesu męża. Ona jest jego chwałą, jego największym osiągnięciem; jest unikalną, żywą demonstracją jakości życia prowadzonego przez jej męża.
Pewien znany ewangelista został zapytany o znajomego wierzącego: „Jakiego typu jest on chrześcijaninem?” „Nie odpowiem ci jeszcze”, odpowiedział, „nie spotkałem jeszcze jego żony!” Była to bardzo mądra odpowiedź. Osobiście nigdy nie oceniam żonatego mężczyzny, dopóki nie poznam jego żony, ponieważ ona jest jego chwałą. Jeśli ona promieniuje, jest spokojna i czuje się bezpieczna, jej mąż zarobił na mój szacunek. Jeśli jednak jest sfrustrowana, nerwowa i nie czuje się bezpiecznie, muszę wyciągnąć wniosek, że jej mąż zawodzi w jakiejś dziedzinie swojego życia.
Relacja żony do męża jako jego chwały została pięknie zilustrowana przez przyrównanie jej do ciał niebieskich: relacji księżyca do słońca. Księżyc jest „chwałą” słońca. Księżyc nie ma własnej chwały. Jedyne piękno, jakie ma, pochodzi z odbijania promieni słonecznych.
Kilka lat temu w centrum NASA w Houston w stanie Texas, miałem możliwość zobaczyć fragment skały przywiezionej na ziemię przez astronautę z powierzchni księżyca. Wpatrywałem się w nią przez chwilę. Skłoniłem swoją głowę w pełnym czci uwielbieniu dla Stwórcy, jak tylko zacząłem rozumieć doskonałą mądrość Jego stworzenia. Skała księżyca jest sama w sobie mroczna i nieatrakcyjna. Ona sama w sobie nie ma żadnego promieniowania i lśnienia. Jednak jest to najbardziej odbijający materiał, jaki do tej pory odkryli ludzie. Dlaczego? Powodem oczywiście jest to, że został on stworzony przez Stwórcę dla pewnego najważniejszego celu – odbijać promienie słoneczne. Będzie to miało miejsce tak długo, dopóki nic nie stanie na przeszkodzie pomiędzy księżycem a słońcem. Jeśli jednak jakieś inne ciało (np. Ziemia) wejdzie pomiędzy księżyc a słońce, wynik okaże się w obrazie księżyca. Straci swoje światło.
To wszystko jest podobieństwem ilustrującym znacznie bardziej cudowne dzieło geniuszu Stwórcy – relacji małżeńskiej. Żona jest jak księżyc. Ona nie ma sama w sobie żadnej chwały. Jej funkcją jest odbijać swojego męża. Kiedy on świeci na nią, ona również lśni. Jeśli jednak pełna, otwarta przyjaźń pomiędzy nimi jest złamana – jeśli coś wchodzi pomiędzy nich – rezultat widać na żonie. Ona traci swoje światło.
Ci z nas, którzy są mężami dobrze zrobią, jeśli będą od czasu do czasu sprawdzać swoje wyniki w tej dziedzinie. Powinniśmy być gotowi patrzeć na stan swojej żony jako odbicie naszego stanu. My, mężczyźni, często jesteśmy szybcy do zauważania pewnych słabości w naszych żonach – nawet możemy być niemili i krytyczni w tym. Może tak naprawdę problem ten, który tak jasno widzimy w naszych żonach, jest jednak odbiciem takiego samego problemu, którego nie dostrzegamy w swoim życiu.
Czego powinien mężczyzna szukać w swojej żonie? Co powinien akceptować jako dowód, że on wypełnia swoją odpowiedzialność w stosunku do niej? Jeśli miałbym odpowiedzieć na to pytanie jednym słowem, to wybrałbym słowo poczucie bezpieczeństwa. Kiedy zamężna kobieta czuje się naprawdę bezpieczna – bezpieczna emocjonalnie, finansowo, w relacjach – to zazwyczaj jest to wystarczający dowód, że jej relacja z mężem jest właściwa i że on dobrze wypełnia swoje obowiązki w stosunku do niej. Jeśli jednak zamężna kobieta jest poddawana częstym lub tymczasowym uczuciom braku bezpieczeństwa, prawie na pewno jest to spowodowane jedną z dwóch przyczyn: albo jej mąż nie wypełnia właściwie swoich zobowiązań względem niej, albo weszło pomiędzy nich coś, co odgradza żonę od przyjmowania tego, co mąż jej daje.
Jaki jest główny praktyczny sposób na wypełnianie przez męża swojej odpowiedzialności względem żony? Moim zdaniem wszystkie obowiązki mogą być podsumowane w dwóch słowach: ochraniać i zaopatrywać.
Główną praktyczną odpowiedzialnością męża jest ochraniać swoją żonę. Ona powinna czuć się bezpiecznie, powinna wiedzieć, że ma ochronę. Obecnie zmusza się kobiety, aby wzięły odpowiedzialność, która nie jest im przeznaczona. Jest to nieuczciwe i niesprawiedliwe One mogą być bardzo efektywne w zaopatrywaniu; mogą nawet w tym prześcigać mężczyzn; tracą jednak przez to swoją kobiecość. W większości przypadków przyczyną takiego obrotu sprawy jest to, że mężczyźni rezygnują ze swojego obowiązku chronienia swoich żon. Żona zawsze powinna wiedzieć, że ma kogoś, kto stoi pomiędzy nią a każdym ciosem, każdym atakiem i każdym naciskiem.
Drugą praktyczną odpowiedzialnością męża jest zaopatrywać swoją żonę. Biblia bardzo jasno to przedstawia. A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego. Słowo staranie ma bardzo szerokie zastosowanie. Mąż powinien widzieć, że nie ma żadnej potrzeby w jakiejkolwiek dziedzinie życia żony, której by on nie zaopatrzył – bez względu na to, czy potrzeba byłaby fizyczna, emocjonalna, kulturowa czy duchowa.
Główną jednak dziedziną życia, w której odpowiedzialnością męża jest zaopatrywanie swojej żony, są finanse. Normalnie powinien on wziąć pełną odpowiedzialność za jej potrzeby finansowe. Mężczyzna, który pomimo możności tego nie robi, prawie nieuchronnie straci pewną miarę autorytetu w swoim domu. Bardzo trudno jest oddzielić zarabianie pieniędzy od prawa do podejmowania decyzji w sprawie ich wydawania. Podejmowanie takich decyzji powinno być jednak funkcją głowy. Jeśli żona zarabia tyle samo lub więcej od swojego męża, to trudno jest mu utrzymywać pozycję głowy.
Wiemy oczywiście, że są wyjątki od tej reguły. Są mężowie, którzy zostali uczynieni niezdolnymi do pracy i nie mogą pracować. W takich przypadkach odpowiedzialność za finansowe zaopatrzenie może spaść na żonę. Ślubowanie małżeńskie pozwala na tego typu przypadki; ono obowiązuje zarówno „w chorobie” jak i „w zdrowiu”. Jednak nie może tak być, aby pechowe przypadki stawały się regułą.
Możemy teraz krótko podsumować obustronne obowiązki męża i żony w przymierzu małżeńskim. Główne obowiązki męża to ochraniać i zaopatrywać. Główne obowiązki żony to podtrzymywać i wspierać. Jednak właściwe wypełnienie tych obowiązków nigdy nie będzie osiągnięte tylko przy pomocy ludzkich wysiłków i siły woli. Wymaga to czegoś więcej – ponadnaturalnej, zawsze wystarczającej łaski Bożej. Taka łaska przychodzi tylko wtedy, gdy mąż i żona razem zobowiążą się przed Bogiem i przed sobą nawzajem w uroczystym przymierzu. To właśnie akt zobowiązania uwalnia Bożą łaskę.
Wynik tego zobowiązania jest nowym życiem i relacją, która nigdy nie może być doświadczana przez tych, którzy najpierw nie przyjęli warunków. Omówimy teraz, czym wyróżnia się charakter tego nowego życia.


Zjednoczenie prowadzi do poznania (obcowania)


Wynikiem zobowiązania w przymierzu między mężczyzną i kobietą można podsumować w jednym słowie: poznanie. Mężczyzna i kobieta poznają siebie nawzajem tak głęboko i tak mocno, że nie jest to możliwe w żaden inny sposób. Czasownik „znać” w oryginalnej wersji Pisma ma znacznie zarówno szersze jak i głębsze niż jego angielski odpowiednik. W 1 Księdze Mojżeszowej 4,1 jest napisane: „Adam obcował (ang. poznał – KJV) z żoną swoją Ewą, a ta poczęła i urodziła Kaina.” (Angielskie tłumaczenie New American Standard Bible mówi: „mężczyzna miał relację ze swoją żoną Ewą”. Jednak tłumaczenie King James zachowuje poprawne, dosłowne znaczenie oryginalnego hebrajskiego słowa.) Tutaj po raz pierwszy w Biblii po upadku jest użyte słowo „znać”. Jest to również pierwszy zapis wydarzenia, w którym mężczyzna i kobieta łączą się w jedności seksualnej.
Jednak autorzy Starego Testamentu są bardzo precyzyjni i wiedzą, jak używać czasownika „znać” przy opisie współżycia seksualnego pomiędzy mężczyzną i kobietą. Gdziekolwiek mężczyzna staje się z kobietą jednością przez przymierze przypieczętowane Bożą zgodą, Pismo powiada, że on „poznał” ją. Jeśli jest to jednak nielegalna relacja, taka której Bóg nie popiera i na którą nie wyraził swej zgody, Pismo mówi, że on „leżał” z nią. Wniosek jest taki, że mężczyzna może współżyć seksualnie z kobietą, ale ciągle jej nie „znać”. Wierzę, że jest to w pełni poparte doświadczeniem. Mężczyzna może mieć nawet rozwiązłe stosunki seksualne z pięćdziesięcioma kobietami, ale nie znać żadnej z nich.
Jaka jest więc główna różnica pomiędzy tylko „leżeniem z” kobietą, a „znaniem” kobiety? Można na to odpowiedzieć jednym słowem: zobowiązanie. Istotą niemoralności seksualnej jest szukanie przez mężczyznę i kobietę fizycznej i emocjonalnej przyjemności od siebie nawzajem bez uczynienia trwałego zobowiązania względem siebie. Przyjemność, którą w ten sposób dostają, zostaje skradziona. Nie zapłacili oni za to należnej ceny.
Pokazuje to, jak wielką wagę przykłada Bóg do zobowiązania. Współżycie seksualne, które nie jest związane ze stałym, wzajemnym zobowiązaniem, to niemoralność. Współczesny świat nadał temu wymyślony tytuł: współżycie przedmałżeńskie. Biblia nazywa to wprost rozpustą. Z drugiej strony seksualna jedność poprzedzona legalnym, wspólnym zobowiązaniem to małżeństwo. Różnica w stosunku Boga do tych dwóch relacji jest jasno przedstawiona w Liście do Hebrajczyków 13,4: Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg. W tym kontekście rozpustnicy powinni być rozumiani jako osoby, które wchodzą w seksualne relacje bez zawarcia zobowiązań przymierza. Cudzołożnicy z kolei to ci, którzy zawarli przymierze małżeńskie, ale wchodzą w seksualne relacje, które naruszają ich zobowiązanie. W obu przypadkach istotą grzechu jest zła postawa w stosunku do zobowiązania przymierza.
Wracamy do ostatecznego Bożego celu dla małżeństwa: mężczyzna i kobieta wzajemnie się poznają. Przypuszczam, że głębia tej prawdy może być całkowicie zrozumiana tylko przez tych, którzy mieli przywilej doświadczyć tego. Taka wiedza pomiędzy mężczyzną i kobietą nie jest ani tymczasowa ani statyczna. Nie ma to strony tylko intelektualnej, jak zwykle rozumujemy wiedzę, ani tylko seksualnej. Jest to całkowite, szczere otwarcie jednej osoby na drugą. Dotyczy to każdej dziedziny: fizycznej, emocjonalnej, intelektualnej oraz duchowej. Jeśli małżeństwo idzie w kierunku nakazanym przez Boga, to wraz z upływem czasu wzajemna wiedza męża i żony stanie się pełniejsza i głębsza.
Według mego osobistego przekonania, największy cud osiągnięty przez Boga w dziele stworzenia został wyrażony w ludzkiej osobowości. Jezus nauczał, że jedna ludzka dusza jest więcej warta, niż cały świat (zob. Mk 8,36-37). Wierzę, że jest to prawdziwa, obiektywna ocena. Cały stworzony świat, w całej swej wspaniałości i wielkości, jest nieporównywalnie mniej wart niż jedna ludzka osobowość. Cud małżeństwa polega na tym, że dwom ludzkim osobowościom pozwolono, aby poznały się wzajemnie w całej swej unikalności, pozwolono do zgłębienia uświęconych, najgłębszych głębi drugiej osoby. Właśnie dlatego, że takie spojrzenie na małżeństwo jest tak piękne cudowne i tak uświęcone, Bóg chroni je przez swój wymóg zobowiązania w przymierzu.
Jest niezliczona liczba różnych sposobów, na jakie mężczyzna i jego żona mogą dojść do poznania się nawzajem. Np. sposób, w który patrzą na siebie jest inny niż ten, w jaki patrzą na inne osoby lub inne osoby patrzą na nich. Jednym z moich ulubionych (lecz nie poufnych) zajęć jest obserwowanie męża i żony, kiedy oni nie zdają sobie sprawy z tego, że są obserwowani. Zawsze patrzę w ich oczy. (Ktoś kiedyś powiedział, że oko jest „oknem duszy”.) Daj mi czas, abym przypatrzył się spojrzeniom, które wymieniają między sobą mąż i żona, a dam ci dokładną ocenę tego, jak udane jest ich małżeństwo.
Żona ma taki sposób patrzenia na swojego męża, który mówi mu prawie wszystko bez wypowiadania czegokolwiek w słowach. Np. „Już czas, abyś zajął się dziećmi”. Albo „Nie powinieneś spędzać tak dużo czasu rozmawiając ze tą kobietą”. Albo „Jeśli od razu wrócimy do domu, możemy spędzić godzinę zupełnie sami”. Z tego też powodu Pismo wskazuje, aby zamężna kobieta nigdy nie pozwalała sobie na patrzenie na jakąkolwiek inną osobę w sposób, w jaki patrzy na swego męża.
Jest to bardzo obrazowo przedstawione przez incydent w życiu Abrahama. Abraham był wielkim mężem wiary, ale miał pewne szczególne, typowo ludzkie słabości. W dwóch przypadkach, chcąc uratować swoje własne życie, był gotów pozwolić, aby jego żona Sara została wzięta do haremu pogańskiego króla. Nie spieszył się do realizacji tego, że boskie przeznaczenie połączyło go nieodwołalnie z Sarą i nigdy nie będzie wypełnione przez jakąkolwiek inną kobietę. Pod tym względem słabości Abrahama powinny służyć jako ostrzeżenie dla mężów w obecnym wieku. W 1 Liście Piotra 3,7 jest przypominane chrześcijańskim małżonkom, że ich żony, podobnie jak oni, i one są dziedziczkami łaski żywota. Zwrot i one są dziedziczkami wskazuje na połączone dziedzictwo, że żadna ze stron nie może oddzielnie rościć legalnych praw. Są dziedziny Bożego dziedzictwa dla małżeńskich par, w które jedno ze współmałżonków nie może wejść bez drugiego. Te dziedziny są zarezerwowane wyłącznie dla par, które poruszają się we wzajemnej miłości i harmonii. Ta zasada dotyczy dzisiejszych chrześcijańskich małżonków tak samo jak relacji Abrahama z Sarą.
Drugi przypadek, w którym Abraham był gotów rozstać się z Sarą, był dwór Abimelecha, króla Geraru (zobacz 1 Księgę Mojżeszową, rozdział 20). Abraham przekonał Sarę, aby powiedziała, że jest jego siostrą – co było prawdą, ale nie całą prawdą – a ukryć fakt, że była również jego żoną. W efekcie Abimelech zabrał ją do swego haremu, mając zamiar ożenić się z nią. Jednak Bóg ponadnaturalnie interweniował, aby uratować Sarę. We śnie objawił Abimelechowi, że Sara tak naprawę jest żoną Abrahama i ostrzegł go, że jeśli ożeni się z nią, zapłaci za to własnym życiem. Abimelech, który najwidoczniej był mężczyzną pełnym bojaźni Bożej, od razu oddał Sarę Abrahamowi i zrekompensował mu to darami natury za zło, które wyrządził.
Jednak w zakończeniu Abimelech skierował do Sary słowa napomnienia i ostrzeżenia: Do Sary zaś rzekł: Oto daję bratu twemu tysiąc srebrników; niech to będzie dla ciebie osłoną przed podejrzeniami w oczach tych wszystkich, którzy są z tobą, tak że wobec wszystkich jesteś uniewinniona (1 Moj 20,16). Możemy podsumować istotę nagany Abimelecha skierowaną ku Sarze w następujący sposób: „Kiedy jesteś żonata, nigdy nie wolno ci spoglądać na innego mężczyznę w taki sposób, jak patrzysz na swojego męża. On jest powłoką twych oczu dla ciebie.” Jest taki sposób, w jaki kobieta otwiera swoje oczy na swego męża, który jest zarówno biblijny jak i bardzo uświęcony. Nigdy celowo nie powinna pozwolić, aby jakikolwiek inny mężczyzna patrzył w jej oczy w sposób, w jaki patrzy jej mąż.
Oczywiście jest też druga strona: podobnie jak zamężna kobieta nie ma prawa patrzeć w ten sposób na mężczyznę, który nie jest jej mężem, tak samo żonaty mężczyzna nie ma prawa przyjmować takiego spojrzenia od kobiety, która nie jest jego żoną. Na swoją korzyść Abimelech rozpoznał tę zasadę.
W każdym razie ostrzeżenie dane Sarze przez Abimelecha wyraża w bardzo prosty, ale jaskrawy sposób istotę relacji, w którą wchodzi mężczyzna i kobieta przez przymierze małżeńskie. Poprzez swoje zobowiązanie w przymierzu względem siebie, zaczynają poznawać się tak mocno, że żadne z nich nie może poznać jakiejkolwiek innej osoby w ten sposób oraz żadna inna osoba nie powinna znać któregokolwiek z nich w ten sposób. Celem przymierza małżeństwa jest zachowanie unikalnego i uświęconego poznania pomiędzy mężem a żoną i utrzymanie go od zakłócenia i zbezczeszczenia przez jakąkolwiek inną relację.


Rozdział 4
Jedność z Bogiem


Przymierze małżeńskie nie jest uświęcone tylko przez swoje własne prawo. Jest ono uświęcone również dlatego, że jest wzorem innych relacji o wielkim duchowym znaczeniu. Pierwsza i najważniejsza z nich to relacja, jaką Bóg pragnie mieć ze swoim ludem.


Bóg, Mąż swego Ludu


W różnych fragmentach Starego Testamentu, Bóg porównuje swoją relację z Izraelem do relacji męża z żoną. Od nowa przyrównuje tę relację do przymierza, które zawarł z Izraelem na Górze Synaj po wyzwoleniu ich z Egiptu. W ten sposób relacja Boga jako męża Izraela, podobnie jak ludzka relacja mężczyzny z jego żoną, bazuje na przymierzu, które zawarł ze swoim ludem. W Księdze Jeremiasza jest to powiedziane wprost:


31. Oto dni idą, mówi Pan, których uczynię z domem Izraelskim i z domem Judzkim przymierze nowe;
32. Nie takie przymierze, jakiem uczynił z ojcami ich w on dzień, któregom ich ujął za rękę ich, abym ich przywiódł z ziemi Egipskiej; albowiem oni przymierze moje wzruszyli, chociażem Ja był małżonkiem ich, mówi Pan.
Jer. 31:31-32 - BG


Bóg mówi, że gdy wyprowadził Izrael z ziemi egipskiej i zawarł z nimi przymierze, stał się przez to ich mężem. Jednak przez niewierność i bałwochwalstwo Izrael zerwał swoje przymierze i stracił swoje prawo do relacji z Bogiem jako ich mężem. Zamiast całkowicie odrzucić Izrael za ich niewierność, Bóg mimo to ogłasza, że na końcu wieków zawrze z nimi nowe przymierze i ponownie stanie się ich mężem.
W Księdze Ozeasza 3,1 po raz kolejny widzimy Bożą relację z Izraelem przedstawioną jako relację męża i żony: Pan rzekł do mnie: Pokochaj jeszcze raz kobietę, która innego kocha, łamiąc wiarę małżeńską. Tak miłuje Pan synów Izraela, choć się do bogów obcych zwracają i lubią placki z rodzynkami. Przez swoją ciągłą miłość do swej żony Gomer pomimo jej niewierności, prorok Ozeasz staje się symbolem ciągłej Bożej miłości do Izraela, jako ich męża, która nie ustaje nawet pomimo trwałej ich niewierności.
W Księdze Ozeasza, podobnie jak w Księdze Jeremiasza, znajduje się prorocza obietnica, że Bóg ostatecznie przywróci przymierze ze sobą i tym samym odnowi swoją relację jako ich męża. Bóg ogłasza:


18. W owym dniu - mówi Pan –
powie do mnie: Mężu mój [Me Ishi]!
I nigdy już nie powie do mnie: Baalu mój [Me Baali – mój Mistrzu]!
Oz. 2:18


Dalej w Księdze Ozeasza 2,20, Bóg mówi o nowym przymierzu, które z nimi zawrze. W wersach 21-22 przedstawia wynik tego przymierza jako odnowienie swej relacji małżeńskiej z nimi:


21. I zaręczę cię z sobą na wieki; Zaręczę cię z sobą na zasadzie sprawiedliwości i prawa, miłości i zmiłowania.
22. I zaręczę cię z sobą na zasadzie wierności, i poznasz Pana.
Oz. 2:21-22


Ostatnia część 20. wersetu ma szczególne znaczenie: I poznasz Pana. Już wcześniej zauważyliśmy, że w naturalnej rzeczywistości przymierze prowadzi mężczyznę i kobietę do jedności, w której poznają się nawzajem tak, jakby nie mogli poznać się bez takiego zobowiązania. W tym miejscu ta zasada została zastosowana do odnowionej relacji Izraela z Bogiem. Poprzez swoje zobowiązanie w przymierzu poznają Pana tak, jak nigdy wcześniej go nie poznali.
Podsumowując powyższe rozważania, obraz relacji Boga do Izraela można przedstawić w następujący sposób: przymierze, które Bóg zawarł z Izraelem na Górze Synaj to ustanowienie relacji małżeńskiej pomiędzy Bogiem a Izraelem, przez które stał się ich mężem. Później przez niewierność i bałwochwalstwo Izrael złamał przymierze i stracił swoje prawo do tej relacji. Bóg jednak z tego powodu nie odrzucił całkowicie Izraela ani nie przestał go kochać. Jednak Jego odwiecznym planem jest ustanowienie nowego przymierza z nimi, poprzez które ponownie stanie się ich mężem. To nowe przymierze, w przeciwieństwie do pierwszego, będzie wieczne, nigdy nie zostanie złamane, przez nie Izrael pozna Pana z całkowicie nową, głęboką intymnością, jakiej dotychczas nigdy nie doświadczyli.
Nowy Testament pełniej odkrywa naturę tego nowego przymierza. Nie będzie ono bazowało na ofiarach zwierząt, ale na pokutnej śmierci Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jest to przymierze, w które weszli już ludzie wszystkich ras i pochodzenia, którzy poznali Jezusa jako Zbawiciela i Pana. Zgodnie ze wzorem starotestamentowym, to nowe przymierze w Chrystusie jest widziane jako przyprowadzenie wierzących do relacji z Bogiem, która jest analogiczna do relacji małżeńskiej pomiędzy mężem a żoną.
W Liście do Efezjan 5,25-33 Paweł mówi, że Chrystus odkupił i uświęcił swój kościół, aby mógł przedstawić go sobie jako oblubienicę świętą i bez skazy oraz stać się jej mężem. Paweł przenosi tę prawdę w bardzo praktyczny sposób do naturalnej relacji pomiędzy mężem i żoną, ale kończy swoją wypowiedź w ten sposób: Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła. Czyli relacja pomiędzy Chrystusem i kościołem jest analogiczna do tej pomiędzy mężem i jego żoną.


Jeden duch z Bogiem


W 1 Liście do Koryntian Paweł stosuje ten obraz nie tylko do relacji Boga z Jego ludem jako całością, ale również do relacji, którą Bóg pragnie mieć z każdym wierzącym z osobna:


16. Albo czy nie wiecie, że, kto się łączy z wszetecznicą, jest z nią jednym ciałem? Albowiem, mówi Pismo, ci dwoje będą jednym ciałem.
17. Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem.
1 Kor. 6:16-17


Jak zwykle wszystkie osoby, które napisały Biblię, Paweł jest bardzo szczery. Mówi on o seksualnej jedności pomiędzy mężczyzną i kobietą. Mówi on, że mężczyzna, który ma seksualną relację z wszetecznicą, staje się z nią jednym ciałem. Następnie mówi, że wierzący może mieć podobną jedność z Bogiem, w której staje się z Nim jednym duchem. Dodatkowo relacja, do której Bóg zaprasza każdego wierzącego, jest dokładnie taka sama w duchowej rzeczywistości, jak seksualna jedność, jaką w sferze fizycznej mężczyzna może mieć z kobietą.
W ostatnim rozdziale zauważyliśmy już główną różnicę pomiędzy jednością małżeńską, która jest czysta i święta, a cudzołóstwem, które jest grzechem. Różnica jest taka, że jedność małżeńska jest poprzedzona przez zawarcie obopólnego przymierza ze strony mężczyzny i kobiety. W cudzołóstwie jednak mężczyzna i kobieta szukają seksualnej przyjemności od siebie nawzajem, bez zamiaru zawarcia wzajemnego zobowiązania wynikającego z przymierza.
Język, którego Paweł używa w 1 Liście do Koryntian 6,16-17 zrozumiale wyjaśnia nam, że ta zasada stosuje się również do relacji pomiędzy Bogiem a wierzącym. Bóg pragnie duchowej jedności z każdym wierzącym. Jest to również oczywiste, że Bóg ze swojej strony nigdy nie naruszy swoich własnych praw. On nigdy nie będzie częścią „duchowego cudzołóstwa”. Jednak w tym przypadku jedność z Bogiem zależy i musi być poprzedzona przez zobowiązanie względem Boga przez przymierze. Dopóki wierzący nie jest gotów do zawarcia pełnego, całkowitego i szczerego, takiego jak wymaga przymierze, zobowiązania względem Boga, nie będzie nigdy mógł mieć pełnej duchowej jedności z Bogiem, która jest celem dzieła odkupienia.
Wcześniej w Psalmie 50,5 widzimy, jak Bóg definiuje swoich wiernych. To są ci, którzy zawarli z Nim przymierze przez ofiarę. Lekcja jest taka sama, jak w 1 Liście do Koryntian 6,16-17. Nie ma innej drogi do intymnej jedności z Bogiem, czyli do stania się podobnym do Boga, oprócz zobowiązania poprzez przymierze. Bez takiego zobowiązania żadna osoba nigdy nie stanie się naprawdę Jego wiernym, nie może być naprawdę zjednoczona z Bogiem.
Wyjaśnia to żałosny stan wielu osób w dzisiejszych kościołach. Oni pragną relacji z Bogiem. Oni mogą nawet rościć sobie prawo do takiej relacji. Mimo to ich pragnienie nie jest spełnione; ich żądanie jest nieusprawiedliwione. Powodem takiego stanu rzeczy jest to, iż nigdy nie złożyli uroczystego, całkowitego, szczerego i osobistego zobowiązania Bogu, które jest jedyną podstawą do upragnionej przez nich więzi z Bogiem.
Takie osoby mogły podjąć decyzję na kampanii ewangelizacyjnej. Mogli wyjść na przód kościoła i potrząsnąć rękę pastora. Mogli nawet przejść przez religijne rytuały, takie jak chrzest czy konfirmacja. Ale wszystkie te uczynki – i wiele innych zbyt licznych, aby je wyliczyć – są daremne, dopóki te osoby nie wejdą w pełną życia, zobowiązującą, zatwierdzoną przez przymierze relację z Bogiem. Krótko mówiąc nie może być prawdziwej intymności z Bogiem. On nie zobowiązuje siebie w stosunku do ludzi, którzy nie zobowiązali się w stosunku do Niego.


Celem życia jest poznanie Boga


Dla tych jednak, którzy zdecydowali się zobowiązać względem Boga poprzez przymierze, nagroda jest wielka. Wspaniale wyraził to Jezus w słowach adresowanych do Ojca w Ewangelii Jana 17,3: A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś. Słyszałem kiedyś parafrazę, która wyrażała ten wers: „A to jest cel żywota wiecznego, że mogą poznać Ciebie, jedynego prawdziwego Boga…” Jest to naprawdę największy cel wszelkiego życia – poznać jedynego prawdziwego Boga. Z tej wiedzy przychodzi żywot wieczny, boskie życie, życie Samego Boga, dzielone z wierzącym.
Jednak tego typu wiedza nie jest tylko wiedzą intelektualną. Nie jest to tylko teologia czy doktryna. Nie jest to wiedza o Bogu. W rzeczywistości jest to poznanie Samego Boga – poznanie Go bezpośrednio i intymnie; poznanie Go jako Osobę. Jest to relacja między osobami, jest to duchowa jedność.
Poznanie Boga w ten sposób jest dokładnym odwzorowaniem w duchowej rzeczywistości sposobu, w jaki mężczyzna poznaje kobietę jako żonę, jak również kobieta poznaje mężczyznę jako swojego męża. Użycie w Biblii tych samych słów do opisania tych rodzajów relacji nie jest przypadkowe. Objawia to głębokie, leżące u podstaw podobieństwo, które istnieje pomiędzy tymi dwoma relacjami. W świecie naturalnym mężczyzna i kobieta nie mogą prawdziwie poznać jedno drugiego, dopóki nie podejmą szczerego zobowiązania względem siebie w przymierzu. W świecie duchowym wierzący nie może prawdziwie poznać Boga, dopóki nie uczyni wpierw szczerego zobowiązania względem Niego przez przymierze. Ta sama zasada odnosi się do każdej sfery: bez przymierza nie może być jedności; a bez zobowiązania nie może być przymierza.
Czy tego typu zobowiązanie nie brzmi zbyt mocno dla ciebie? Zbyt intymnie? Zbyt absolutnie? Ostatecznie każdy z nas musi podjąć swoją własną decyzję w tej dziedzinie. Pozwól mi jednak powiedzieć, że nigdy osobiście nie byłbym zainteresowany jakimkolwiek rozwodnionym, religijnym substytutem prawdziwej rzeczy. Raczej powtórzyłbym za Dawidem:


2. Boże! Tyś Bogiem moim, ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza moja; Tęskni do ciebie ciało moje, Jak ziemia zeschła, spragniona i bezwodna.
Ps 63,2


Dla prawdziwie pragnącej duszy jest tylko jedno źródło wiecznego zadowolenia: Sam Bóg. Zatrzymać się przed dojściem do prawdziwej jedności z nim oznacza minąć prawdziwy cel życia. Oznacza to pozostać na zawsze sfrustrowanym i na zawsze niezaspokojonym.
W Księdze Izajasza 1,22 Bóg mówi do zbuntowanego i sprzeniewierzonego Izraela: Twoje srebro obróciło się w żużel, twoje wino zmieszane z wodą. To samo może być powiedziane o wielu dzisiejszych kościołach. Wszystko straciło swoją czystość, swój prawdziwy charakter. Prosi się nas o zaakceptowanie rzeczy sfałszowanych i nieczystych, podróbek prawdziwych rzeczy.
W świecie naturalnym, jeśli ktoś zaoferowałby mi wino rozcieńczone wodą, moja odpowiedź byłaby następująca: „Oszczędź sobie kłopotu; zachowaj wszystko!” Dzisiaj jednak we współczesnym kościele i społeczeństwie wszystko mieszamy z wodą. Rozcieńczamy to, wlewamy wodę, obniżamy standardy. Nasze srebro nie ma już właściwej wartości; nasze wino nie ma już właściwego smaku.
W takim duchowym klimacie tylko osoba o znacznej sile charakteru może zdecydować, że nie chce nic mniej, niż Boże najlepsze rzeczy. Taka osoba musi chcieć powiedzieć: „Inni mogą robić to w sposób, który im się podoba, ale ja zrobię to na Boży sposób. Chcę prawdziwej relacji z Bogiem. Chcę udanego małżeństwa, domu, który uwielbia Boga, dzieci, które rosną szczęśliwe i bezpieczne. Tak, chcę tych rzeczy – i jestem gotowy zapłacić cenę!”
Bóg uczynił zapłatę bardzo jasną: zobowiązanie przez przymierze – w pionie do samego Boga; w poziomie do naszego współmałżonka.




Rozdział 5
Jedność z Bożym ludem


W dwóch poprzednich rozdziałach zauważyliśmy, że przymierze jest koniecznym warunkiem prawdziwej jedności. W rozdziale 3 zobaczyliśmy, jak ta zasada odnosi się do jedności pomiędzy mężczyzną i kobietą, którą nazwaliśmy małżeństwem. W rozdziale 4 dostrzegliśmy, jak odnosi się to również do jedności każdego wierzącego z Bogiem, co w duchowej rzeczywistości jest analogiczne do jedności małżeńskiej. W tym rozdziale przeanalizujemy, jak ta sama zasada odnosi się do jeszcze jednej bardzo ważnej relacji: relacji pomiędzy chrześcijanami.


Przymierze ustanawia „lud


W Starym Testamencie dostrzegamy, że od czasu wejścia Boga w przymierze z Abrahamem, jego potomkowie (poprzez Izaaka i Jakuba) zostali oddzieleni od reszty rasy ludzkiej. Od tego czasu znani są jako nasienie Abrahama (2 Krn 20,7). Widzimy również, że Boży zamysł wymaga ustanowienia ponownego przymierza nie indywidualnie z Abrahamem, ale z jego potomstwem jako całością. Ma to miejsce na Górze Synaj po wyjściu z Egiptu. Zostali oni później nazwani nowym tytułem w liczbie pojedynczej: lud (hebr. ‘am). Wskazuje to, że przez wejście w przymierze, stali się nową, zbiorową jednością.
Proces, w jaki Bóg wszedł w przymierze z Izraelem został opisany w II Księdze Mojżeszowej na początku rozdziału 19. Bóg tutaj mówi o celu wprowadzenia Izraela w relację ze sobą opartą na przymierzu:


5. A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia.
6. A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym. Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim.
2 Moj. 19:5-6


Musimy zrozumieć, że od tego czasu Izrael został oddzielony dla Boga jako szczególny lud, nie przez swoją wrodzoną sprawiedliwość, ale przez przymierze, które Bóg z nimi zawarł. Ważne jest dostrzec, że ich świętość była wynikiem przymierza, a nie jego przyczyną. Innymi słowy Bóg wszedł w przymierze z Izraelem nie dlatego, że byli święci, ale raczej uświęcił ich przez ustanowienie z nimi w przymierze.
W poprzednim rozdziale zobaczyliśmy, że na bazie przymierza Bóg przyjął względem nich rolę i odpowiedzialność męża. Przymierze pomiędzy Bogiem a Izraelem ustanowiło relację analogiczną do relacji pomiędzy mężem i żoną. Dało to im unikalny związek z Bogiem w taki sam sposób, jak małżeństwo ustanawia związek kobiety z jej mężem.
Jednak jedyną podstawą, na której Izrael miał prawo do kontynuowania tej unikalnej i szczególnej relacji z Bogiem, było pozostawanie wiernym temu przymierzu. Z tego powodu Bóg poprzedził obietnicę swojego zamiaru względem nich słowami: Jeśli będziecie posłuszni Mojemu głosowi i będziecie przestrzegać Moje przymierze, wtedy będziecie moją własnością pomiędzy wszystkimi ludami… i świętym narodem. Ciągła unikalna relacja Izraela z Bogiem była związana z przestrzeganiem przez nich warunków przymierza. Z tego powodu, kiedy Izrael wszedł w bałwochwalstwo, ich prorocy często nazywali ich grzech jako cudzołóstwo. Było to analogiczne do żony, która nie przestrzegała swojego zobowiązania w przymierzu względem męża.
Od czasu ustanowienia przymierza Boga z Izraelem, przez autorów Starego Testamentu została uczyniona granica użycia dwóch hebrajskich słów: goy (naród) i ‘am (lud). Wszystkie narody, włączając w to Izrael są goyami (liczba mnoga od goy) – „narodami”. Jednak sam Izrael jest również ‘am – „ludem”. To co sprawiło, że naród Izrael został nazwany tym wyróżnionym tytułem innym niż pozostałe narody, jest ich unikalna relacja z Bogiem, w którą weszli przez przymierze.
W Nowym Testamencie to samo rozróżnienie jest podtrzymywane przez użycie dwóch różnych greckich słów: ethnos (naród), które jest analogiczne do hebrajskiego słowa goy, oraz laos (lud), który jest analogiczny do hebrajskiego słowa ‘am. Greckie słowo ethnos ze swoim odpowiednikiem w liczbie mnogiej ethne, jest tłumaczone zarówno jako narody jak i poganie. Ważne jest to, aby zrozumieć, że słowo poganie normalnie nie odnosi się do ludzi, którzy nie są chrześcijanami, ale do ludzi, którzy nie są Izraelitami.
Analiza wyróżnionych słów użytych zarówno w języku hebrajskim jak i greckim jako lud i naród jest konieczna do ustanowienia pewnej bardzo ważnej zasady biblijnej: aby uczynić lud (‘am), konieczne jest przymierze (b’rit). Grupa etniczna, która nie ma zawartego wspólnego przymierza z Bogiem jest tylko narodem, natomiast grupa etniczna, która ma zawarte wspólne przymierze z Bogiem staje się przez to ludem.


Typy relacji w przymierzu: wertykalna (pionowa) i horyzontalna (pozioma)


Jeśli ponownie wrócimy do fragmentu, którym rozpoczyna się 19 rozdział II Księgi Mojżeszowej, opisującego jak Bóg wchodzi w przymierze z Izraelem, to odkryjemy drugą, bardzo podobną zasadę: to samo przymierze, które wprowadziło Izrael w unikalną relację z Bogiem, również wprowadziło ich w unikalną relację ze sobą nawzajem. W następnych rozdziałach II Księgi Mojżeszowej (od 10 do 23) są ukazane bardzo ścisłe i praktyczne zasady postępowania względem siebie, których Bóg wymagał od nich właśnie od tego momentu. Jako członkowie tego samego ludu, który wszedł w przymierze, mają już teraz względem siebie szczególne obowiązki, których nie mają członkowie narodów, które nie weszły w przymierze z Bogiem i z Izraelem.
Możemy uogólnić tę zasadę w następujący sposób: ci, którzy zawarli przymierze z Bogiem, koniecznie muszą chodzić w przymierzu ze sobą nawzajem. Relacje ustanowione przez przymierze rozciągają się w dwóch kierunkach: wertykalnym (pionowym) i horyzontalnym (poziomym). Przymierze, które wprowadza nas w wertykalną jedność z Bogiem, również musi nas wprowadzać w jedność horyzontalną ze wszystkimi, którzy weszli w takie samo przymierze z Bogiem. Nie mamy prawa żądać korzyści płynących z przymierza z Bogiem, jeśli w tym samym czasie odrzucamy nasze zobowiązania względem tych, którzy dzielą z nami przymierze z Nim. To samo przymierze, które prowadzi każdego z osobna do jedności z Bogiem, prowadzi ich również w zbiorową jedność ze sobą nawzajem. To właśnie sprawia, że są ludem, który został oddzielony od wszystkich innych grup ludzi.
Te zasady dotyczące przymierza ustanowione w Starym Testamencie, zostały bez zmian przeniesione do Nowego Testamentu. Kiedy Jezus spożywał ostatnią wieczerzę ze swoimi uczniami i dzielił się z nimi chlebem i winem, przez ten akt wprowadził ich w przymierze ze sobą. Zanim podał im kielich i kazał im z niego pić, powiedział: to jest krew mojego nowego przymierza (Mt 26,28). Oni nie tylko dzielili kielich przymierza z nim, ale również ze sobą nawzajem. Ten sam uroczysty akt, który wprowadził każdego z nich w przymierze z Jezusem, w tym samym momencie wprowadził ich wszystkich we wzajemne przymierze. Od tej chwili ich relacja związana w przymierzu nie miała charakteru tylko wertykalnego – z Jezusem, ale również horyzontalny – ze sobą nawzajem.
Potwierdza to 1 List do Koryntian, w którym Paweł wyjaśnia znaczenie wieczerzy Pańskiej. Podkreśla on horyzontalną relację pomiędzy wszystkimi, którzy byli współuczestnikami jednego chleba i jednego kielicha:


16. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego?
17. Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba.
1 Kor. 10:16-17


Również Piotr oznajmia, że nowe przymierze w Chrystusie ma ten sam skutek, jak wcześniejsze przymierze Boga z Izraelem: ustanawia wszystkich, którzy weszli w to przymierze jako lud:


9. Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości;
[Piotr cytuje słowa wypowiedziane przez Boga do Izraela w II Księdze Mojżeszowej 19,5-6.]
10. Wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście.
1 Piotr. 2:9-10


Zobaczyliśmy już, że w obu przypadkach ostatecznym celem przymierza jest jedność. Celem przymierza małżeńskiego jest wprowadzenie mężczyzny i kobiety w jedność ze sobą. Celem przymierza pomiędzy Bogiem a indywidualnym wierzącym jest wprowadzenie wierzącego w jedność z Bogiem. Zasada ta stosuje się w równym stopniu również przy zawieraniu przymierza pomiędzy wierzącymi. Jej celem jest wprowadzenie wszystkich wierzących w jedność ze swoją nawzajem.
Po tym, jak Jezus podzielił się chlebem i winem Nowego Przymierza ze swoimi uczniami, dalej prowadzi z nimi intymną rozmowę zapisaną w Ewangelii Jana w rozdziałach od 14 do 16. To nauczanie osiąga swój punkt kulminacyjny w arcykapłańskiej modlitwie za nich zapisaną w rozdziale 17. Ta modlitwa z kolei osiąga swój szczyt w wołaniu do Ojca, aby wszyscy, którzy w Niego wierzą byli jedno, jak My jedno jesteśmy (J 17,22). W tym kontekście widzimy, że ten punkt szczytowy jest istotą przymierza, które wcześniej tego wieczoru z nimi zawarł. Ostatecznym celem przymierza jest jedność tej samej natury i jakości, jaka istnieje pomiędzy Ojcem i Synem. Dopóki my, jako wierzący, nie wejdziemy w tę jedność, nie wypełniliśmy naszych zobowiązań wynikających z przymierza – zarówno względem Chrystusa jak i siebie nawzajem.
Zaznaczyliśmy już, że kiedy Bóg zawarł swoje przymierze z Izraelem na Górze Synaj, natychmiast pokazał Izraelitom zobowiązania, jakie nakłada przymierze na ich wzajemną relację i codzienne życie. Te zobowiązania są zapisane w bardzo praktyczny i szczególny sposób w II Księdze Mojżeszowej w rozdziałach od 20 do 23. Podobnie w Nowym Testamencie są pokazane sposoby, w jakie są zobowiązani odnosić się do siebie wszyscy, którzy weszli w Nowe Przymierze w Chrystusie. Nie jest tematem tej książki opisywanie w detalach wszystkie wzajemne zobowiązania wierzących względem siebie. Możemy jednak stworzyć ogólny ich obraz poprzez zebranie fragmentów zawierających frazy takie jak jedni drugich czy nawzajem w Nowym Testamencie i zrobienie listy wzajemnych zobowiązań, które są w nich zawarte.
Wszyscy, którzy weszli w Nowe Przymierze w Chrystusie są zobowiązani zachowywać się względem siebie w następujący sposób:
  • Umywać sobie nawzajem stopy (J 13,14)
  • Kochać jedni drugich (J 13,14 i inne)
  • Wzajemnie się budować (Rz 14,19)
  • Przyjmować jedni drugich (Rz 15,7)
  • Pouczać (ang. upominać) jedni drugich (Rz 15,14 i inne)
  • Pozdrawiać się nawzajem (Rz 16,16 i inne)
  • Służyć jedni drugim (Gal 5,13)
  • Jedni drugich brzemiona nosić (Gal 6,2)
  • Znosić jedni drugich (Ef 4,2)
  • Odpuszczać (przebaczać) jedni drugim (Ef 4,32)
  • Ulegać jedni drugim (Ef 5,21)
  • Nauczać jedni drugich (Kol 3,16)
  • Pocieszać się nawzajem (1 Tes 4,18)
  • Napominać (ang. zachęcać) jedni drugich (Hbr 3,13)
  • Baczyć jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków (Hbr 10,24)
  • Wyznawać grzechy jedni drugim (Jk 5,16)
  • Modlić się jedni za drugich (Jk 5,16)
  • Okazywać gościnność jedni drugim (1 P 4,9)
  • Przyoblec się w szatę pokory względem siebie (1 P 5,5).
W jakim stopniu jako wierzący wypełniamy wzajemne zobowiązania względem siebie, w takim stopniu wypełniamy warunki Nowego Przymierza.
Chociaż zobowiązania Nowego Przymierza zostały ustanowione w nieco inny sposób od tych z Góry Synaj, to podstawowa zasada jest taka sama: Ci, którzy wchodzą w przymierze z Bogiem są przez to koniecznie wprowadzeni w przymierze ze sobą nawzajem. Zobowiązania każdego z tych przymierzy składają się z dwóch kierunków: wertykalnego – pomiędzy ludem zawierającym przymierze a Bogiem; oraz horyzontalnego – pomiędzy członkami ludu, który zawarł przymierze.


Przymierze jest prawomocne tylko przez śmierć


Kolejną ogólną zasadą dotyczącą przymierza jest to, iż jest ono prawomocne tylko poprzez ofiarę. Tę zasadę widzimy w Liście do Hebrajczyków w rozdziale 9:


16. Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego, który go sporządził;
17. Bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził.
Hebr. 9:16-17


W następnych trzech wersetach widzimy, że zasada ta odnosi się konkretnie do przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem, któremu pośredniczył Mojżesz:


18. Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało zapoczątkowane bez rozlewu krwi.
19. Gdy bowiem Mojżesz ogłosił całemu ludowi wszystkie ustawy zakonu, wziął krew cielców i kozłów wraz z wodą, wełną szkarłatną i hizopem, i pokropił zarówno samą księgę, jak i cały lud,
20. Mówiąc: To jest krew przymierza, które Bóg dla was ustanowił.
Hebr. 9:18-20


W każdym przypadku śmierć ofiary reprezentuje śmierć tych, którzy weszli przez nią w przymierze. Zwierzęta złożone w ofierze przez Mojżesza przypomniały tylko Izraelowi zasadę, że przymierze jest prawomocne tylko przez śmierć oraz pokazał nowy rodzaj ofiary, jaki jeszcze nie był praktykowany. Z drugiej strony śmierć Jezusa na krzyżu była zastępcza. On umarł jako reprezentant wszystkich tych, którzy mieli wejść w przymierze z Bogiem przez Niego. Jezus w swojej śmierci identyfikował się z każdym, aby każdy z kolei mógł zidentyfikować się z Jezusem. Jeśli ta dwukierunkowa identyfikacja działa poprzez trwałe zobowiązanie każdego wierzącego, wtedy śmierć Jezusa staje się śmiercią wierzącego w sposób efektywny i praktyczny. Ta zasada jest jasno przedstawiona przez Pawła w 2 Liście do Koryntian:


14. Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli;
15. A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został wzbudzony.
2 Kor. 5:14-15


Wniosek Pawła jest zarówno prosty jak i logiczny. Podsumować można to w ten sposób: a zatem wszyscy umarli. Jeśli akceptujemy śmierć Chrystusa jako naszą własną śmierć, musimy uważać siebie za umarłych (Rz 6,11). Nie możemy więc już żyć dla samych siebie. Również tutaj widzimy dwukierunkowe ułożenie: wertykalne – w stosunku do Pana; oraz horyzontalne – w stosunku do Bożego ludu. Kiedy Pan i Abram weszli ze sobą w przymierze, każdy dobrowolnie zrzekł się prawa do życia tylko dla siebie. Każdy z nich poprzez przymierze powiedział do drugiej strony: „To jest moja śmierć. Wchodząc w to przymierze, wchodzę w śmierć. Teraz jestem w przymierzu, nie mam już prawa do życia.”
Ta sama relacja, ustanowiona tej pamiętnej nocy pomiędzy dwoma osobami, pomiędzy Panem i Abramem, jest dzisiaj ponownie ustanawiana pomiędzy wszystkimi, którzy przez śmierć Jezusa zostali przyprowadzeni w przymierze ze sobą nawzajem. Każdy z nas potwierdza wzajemne przymierze, którego Pan i Abram są prototypem, prawdziwym wzorem. Każdy mówi do innego: „To jest moja śmierć. Wchodząc w przymierze, wchodzę w śmierć. Teraz jestem w przymierzu i nie mam więcej prawa do życia.”
W 1 Liście Jana dzieło śmierci, która czyni nasze przymierze prawomocnym, została zastosowana przez apostoła szczególnie do naszej relacji z innymi wierzącymi:


16. Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my winniśmy życie oddawać za braci.
17. Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża?
1 Jan. 3:16-17


Wyrażenie i my winniśmy wyraża zobowiązanie, którego nie możemy złamać, jeśli jesteśmy częścią tego samego przymierza. Kiedy Jan mówi o położeniu swojego życia, nie mówi wyłącznie – lub nawet głównie – o oddaniu swojego fizycznego życia. Wyjaśnia to w następnym wersecie odnosząc do dawania naszych ziemskich dóbr innym wierzącym. Jeśli nie chcemy tego czynić w uzasadnionych potrzebach, wtedy nie chcemy oddać swojego życia. Oddanie życia oznacza być gotowym do dzielenia się z naszymi braćmi i siostrami przez przymierze zarówno tym, kim jesteśmy, jak i tym, co mamy. Jeśli nie chcemy tego czynić, nasze zobowiązanie w przymierzu jest nieprawdziwe i nieszczere.


Nowy sposób życia – Koinonia


W greckim słowniku Nowego Testamentu jedno bardzo istotne słowo opisuje pewien szczególny sposób życia, w który wchodzimy przez Nowe Przymierze. Jest to koinonia. Rzeczownik koinonia wywodzi się z przymiotnika koinos (wspólny). W swoim dosłownym i zasadniczym znaczeniu koinonia to „mieć wspólnotę”. Oznacza to, że jeśli dwie lub więcej osób ma rzeczy we wspólnocie, to wtedy są w koinonii. Jeśli są dziedziny, w których nie mają czegokolwiek wspólnego, to w tych dziedzinach nie są w koinonii. Członkowie pierwszego kościoła w Jerozolimie wszystko mieli wspólne (Dz 4,32). To właśnie jest koinonia.
W większości tłumaczeń angielskich koinonia jest tłumaczona jako koleżeństwo. Jednak w niektórych wersjach słowo to nie zostało przetłumaczone pojedynczym słowem, ale przez frazę być w jedności lub dzielić wspólne życie. Ponieważ nie ma angielskiego słowa, które w pełni wyraża jego znaczenie, w tym rozdziale będziemy używać słowa w jego oryginalnej greckiej formie – koinonia.
Koinonia jest działaniem w prawdziwej jedności. Doskonałym przykładem koinonii jest relacje pomiędzy Bogiem Ojcem a Bogiem Synem. W Ewangelii Jana 10,30 Jezus mówi: Ja i Ojciec jedno jesteśmy. Ta jedność pomiędzy Ojcem i Synem jest podstawą ich koinonii. Jej działanie jest opisane przez Jezusa w Ewangelii Jana 16,14-15, gdzie mówi o Duchu Świętym: z mego weźmie i wam oznajmi. Ale zaraz wyjaśnia: Wszystko, co ma Ojciec, moje jest… Innymi słowy Jezus mówi: „Wszystko, co jest Moje, to mam nie przez swoje własne prawo, ale na podstawie Mojej jedności z Ojcem.”
W Ewangelii Jana 17,10 Jezus mówi to samo w swojej modlitwie do Ojca: I wszystko moje jest twoje, a twoje jest moje… To jest właśnie doskonała koinonia – mieć wszystkie rzeczy wspólne.
W tym sensie ewangelia jest zaproszeniem Ojca i Syna skierowanym do wszystkich ludzi, aby mieli z Nimi doskonałą koinonię, jaką Ojciec i Syn mają ze sobą. W 1 Liście do Koryntian 1,9 Paweł mówi: Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności [koinonia] Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Bardzo ważne jest rozróżniać pomiędzy „środkami” a „celami”. Bardzo dużo form religijnej aktywności to bardziej „środki” niż „cele”. One same w sobie nie są cenne, ale tylko wtedy, gdy prowadzą nas do osiągania „celów”, które są cenne same w sobie. Koinonia jednak nie jest tylko „środkiem” – jest celem. Jest ona tak naprawdę najważniejszym celem wszystkich wartych zachodu aktywności religijnych.
Podobnie Jan deklaruje, że ostatecznym celem ewangelii jest przyprowadzenie do wiecznej koinonii, którą Ojciec i Syn mają między sobą, wszystkich, którzy odpowiedzą na to przesłanie,:


3. Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem,
4. A to piszemy, aby radość nasza była pełna.
1 Jan. 1:3-4


Co widzieliśmy i słyszeliśmy jest naocznym świadectwem apostołów Chrystusa zachowanych dla nas w Nowym Testamencie. Dlatego te wersety ujawniają główny cel, dla którego Bóg sprawił, że ewangelia została zachowana i jest przekazywana. Celem jest danie możliwości tym, którzy wierzą i są posłuszni, dzielenia doskonałej, wiecznej koinonii, która jest sposobem życia w niebie.


Cena koinonii


Koinonia jednak nie jest tania. Jest cena, którą trzeba zapłacić. Koszt jest ustanowiony przez dwa podobne wymagania. Pierwszy to zobowiązanie, a drugi to sposób życia, który nazywa się chodzeniem w światłości (1 J 1,7).
Przymierze, jak już zauważyliśmy, jest drzwiami do jedności. Tylko ci, którzy decydują się uczynić pełne i szczere zobowiązanie wynikające z przymierza, mogą wejść w prawdziwą jedność ze sobą nawzajem. Ta sama zasada stosuje się w relacji pomiędzy mężem i żoną, wierzącym i Bogiem i pomiędzy wierzącymi w ich wspólnym życiu.
Odtąd to zobowiązanie działa poprzez chodzenie w światłości. Jan mówi: Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność [koinonia] mamy z sobą (1 J 1,7). Chodzenie w świetle jest jedynym sposobem na doświadczanie koinonii. Gdziekolwiek Pismo mówi o koinonii, pokazuje ono tylko jeden standard – standard samego Boga. Jest to przedstawione w słowach jak On sam jest w światłości. Bóg chce podnieść ludzkość na swój własny poziom koinonii, ale też nie chce obniżać standardu koinonii tym, którzy nie są odkupieni lub nawet ochrzczeni, ale chodzą złą drogą.
Zwrot w światłości stawia granice temu, co może być wspólne w koinonii. Cokolwiek narusza Boże prawo w dziedzinie moralnej lub etycznej nie jest w światłości – jest to ciemność. Oczywistym przykładem jest tutaj dziedzina stosunków seksualnych. Mąż i żona zostali zobowiązani przez prawo, aby mieć ze sobą stosunki seksualne. Jest to chodzeniem w światłości. Jeśli jednak którekolwiek z nich ma stosunki seksualne z jakąkolwiek inną osobą, to działa przeciwnie do Bożego prawa. To już nie jest chodzeniem w światłości.
Chodzenie w światłości oznacza relacją całkowitej, ciągłej szczerości i otwartości pomiędzy wszystkimi, którzy są w koinonii. Nic nie może być ukryte, zafałszowane lub zatajone. Istota takiej relacji jest taka sama między mężem i żoną, jak pomiędzy grupą wierzących, którzy wzajemnie się zobowiązali. Możemy to podsumować takimi samymi słowami, których użyliśmy w rozdziale 3 do opisania relacji męża/żony: całkowite, szczere otwarcie jednej osoby na drugą.
Tak więc koinonia jest ograniczona dwoma czynnikami: Bożym prawem i całkowitą szczerością. Boże prawo ustanawia granice; cokolwiek sprzeciwia się Bożemu prawu nie jest koinonią. Jest to ciemność, a nie światłość. Jednak w tych granicach światło musi być pełne i nieograniczone. Zawsze, gdy wkrada się nieuczciwość, nieszczerość czy egoizm, światłość zaczyna blednąć. Koinonia nie jest już na Bożym poziomie.
Co powinniśmy powiedzieć o chrześcijanach szukających ze sobą przyjaźni, którzy nie chcą spełniać tych wymagań? Z logicznego punktu widzenia musimy powiedzieć to samo, co o mężczyźnie i kobiecie, którzy szukają stosunków seksualnych bez chęci spełnienia zobowiązań płynących z zawarcia małżeństwa. Wynikiem ich działań nie jest koinonia, ale cudzołóstwo. Jest to prawdą zarówno w świecie fizycznym pomiędzy mężczyzną i kobietą, jak i w świecie duchowym pomiędzy chrześcijanami, którzy szukają ze sobą stałej relacji. Ci, którzy odrzucają Boże wymagania, są według Jego standardów winni cudzołóstwa. Mamy tu do czynienia z rzeczą zatwierdzoną w Starym Testamencie jako duchowe cudzołóstwo, gdy prorocy mówili o ciągle powtarzanym grzechu.
Rezultaty takich złych, niezaangażowanych relacji pomiędzy chrześcijanami są bardzo podobne do tych, które odkrywamy pomiędzy mężczyzną i kobietą w niewłaściwych związkach seksualnych. Są to zranienia, gorycz, spór, rozerwane więzi, niewypełnione obietnice i niespełnione pragnienia. Kiedy osądzamy wyniki, jesteśmy zmuszeni zauważyć, że w wielu grupach chrześcijańskich, zauważa się niewiele prawdziwej koinonii, ale za to widać wiele masowego duchowego cudzołóstwa.
Celem tego rozdziału było przedstawienie możliwie zrozumiale duchowego lekarstwa na tę tragiczną sytuację. Leży ono w powrocie do Bożych wymagań: zobowiązania przez przymierze do wejścia w światłość.


Rozdział 6
Miejsce decyzji


W poprzednich rozdziałach omówiliśmy trzy najważniejsze relacje w życiu. W kolejności od najważniejszej są to: nasza osobista relacja z Bogiem, nasza relacja małżeńska (jeśli jesteśmy po ślubie) i nasza relacja z innymi wierzącymi. W każdej z tych dziedzin zauważyliśmy typ relacji, którą Bóg umożliwił tym, którzy uwierzą w Niego i będą Mu posłuszni.
Być może zauważyłeś, że żyjesz na zbyt niskim poziomie w co najmniej jednej z tych relacji. Być może jesteś gotowy, aby wejść na wyższy poziom, ale nie wiesz, jak to zrobić. Przypomnę ci zatem, że w każdej sprawie jest jeden prosty, ale niezwykle istotny wymóg. Wyraża się to w słowie, które już użyliśmy wiele razy w tej książce – zobowiązanie.


Zobowiązanie względem Boga


Najpierw powiem o dziedzinie twojej indywidualnej relacji z Bogiem. Możesz regularnie uczęszczać do kościoła lub co najmniej mieć do czynienia z jakimś kościołem. Może być ci znanych wiele fragmentów biblijnych akceptowanych i używanych przez religijnych ludzi. Mogłeś nawet doświadczyć chwil uniesienia lub inspiracji, kiedy poznałeś, że Bóg jest realny.
Z drugiej strony możesz być osobą, która nie jest w żadnym kościele. Chociaż nie należysz do żadnej grupy religijnej, ale masz głód w sercu, który pragniesz zaspokoić.
Być może nie należysz do żadnej z tych kategorii. Być może doszedłeś do tego miejsca swoją własną ścieżką. To nie jest ważne w tym momencie. Ważne jest to, że doszedłeś do punktu, w którym pragniesz intymnej, osobistej relacji z Bogiem – czegoś tak głębokiego i rzeczywistego, że nigdy już nie będziesz tego kwestionował. Jesteś więc gotów do uczynienia z całego serca, szczerego zobowiązania względem Boga poprzez Jezusa Chrystusa.
Naturalnym sposobem uczynienia zobowiązania jest modlitwa. W ten sposób wyrażasz to, co jest w twoim sercu; wypowiadając, nadajesz temu treść. Sprawiasz, że twoje zobowiązanie jest sprecyzowane. Ten rodzaj modlitwy jest podobny do przekraczania mostu. Zabiera cię ona na nowe miejsce. Od tego momentu nie będziesz polegał na czymś niejasnym i niezdefiniowanym w zacienionej rzeczywistości swojego umysłu. Po modlitwie będziesz wiedział, do czego się zobowiązałeś. Będziesz również wiedział, kiedy i gdzie uczyniłeś zobowiązanie. Twoja trwająca relacja z Bogiem odtąd będzie miała konkretny punkt startowy – coś stałego w czasoprzestrzeni tego świata – miejsce decyzji.
Radzę ci teraz odłożyć tę książkę i zacząć się modlić! Jeśli potrafisz modlić się swoimi własnymi słowami, to módl się nimi. Jeśli jednak jest to dla ciebie trudne, poniżej jest przygotowana modlitwa, którą możesz użyć:
Boże,
Włożyłeś w moje serce pragnienie poznania Cię w sposób rzeczywisty i osobisty. Nawet jeśli nie rozumiem wszystkiego, wierzę w to, co Biblia mówi o Jezusie Chrystusie: że wziął na siebie moje grzechy, umarł za mnie i zmartwychwstał. W Jego imieniu proszę Cię teraz, abyś przebaczył wszystkie moje grzechy i przyjął mnie jako swoje dziecko. Szczerze i z całego serca oddaję się Tobie – to kim jestem i co mam. Weź mnie takiego, jakim jestem i uczyń mnie takim, jakim chcesz, abym był. Wierzę, że słyszysz tę modlitwę i przyjmujesz mnie. Dziękuję Ci.
W imieniu Jezusa. Amen.
Skoro pomodliłeś się modlitwą zobowiązania, nie zaczynaj argumentować czy spekulować. W prostej wierze przyjmuj Boga w Jego Słowie. On obiecał przyjąć cię, jeśli przyjdziesz do Niego przez Jezusa Chrystusa. Dziękuj Mu zatem, że uczynił to, co obiecał. Cały czas Mu dziękuj! Im więcej będziesz Mu dziękował, tym bardziej wzrośnie twoja wiara.
Od tej chwili uczyń swoim najważniejszym celem podtrzymywanie nowej relacji z Bogiem. Da ci to pewien bardzo prosty wyznacznik, przez który będziesz mógł ocenić różne wpływy i działania w twoim życiu. Czy wzmacniają one twoją relację z Bogiem, czy ją osłabiają? Czyń w swoim życiu coraz więcej miejsca na rzeczy, które ją wzmacniają i coraz mniej miejsca na te, które ją osłabiają. Są dwa szczególnie ważne sposoby na wzmocnienie relacji z Bogiem.
Po pierwsze spraw, aby ci, którzy są obok ciebie, wiedzieli o twoim zobowiązaniu. Nie musisz być natarczywy lub przybierać religijnych postaw. Jeśli jednak nadejdzie okazja swoją naturalną drogą codziennego życia, opowiedz o tym spokojnie, ale dobitnie, że Jezus ma teraz pełną kontrolę nad twoim życiem.
Po drugie zarezerwuj każdego dnia czas przeznaczony dla Boga. Część tego czasu spędź czytając Biblię i część modląc się – czyli mówiąc do Boga szczerze i w sposób normalny. W ten sposób utrzymasz trwałą obustronną relację z Bogiem. Gdy czytasz Biblię, Bóg mówi do ciebie. Gdy się modlisz, Bóg mówi do ciebie.
Prawdopodobnie nie osiągniesz natychmiast „świętości”! Jeśli od czasu do czasu upadniesz, nie zniechęcaj się. Po prostu wyznaj swoje upadki Bogu i poproś Go o przebaczenie. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości (1 J 1,9). Jeśli twoje upadki zraniły innych ludzi, poproś również ich o przebaczenie. Ale nie poddawaj się! Pamiętaj, zobowiązanie jest dwustronną drogą. Nie tylko ty zobowiązałeś się względem Boga; On również zobowiązał się względem ciebie. A On jest wszechmocny!


Zobowiązanie względem swojego współmałżonka


Drugą dziedziną, o której mówiliśmy jest nasza relacja z naszym współmałżonkiem, zarówno mężem, jak i żoną. (Oczywiście jeśli nie jesteś jeszcze po ślubie i jeszcze nie planujesz małżeństwa, ta część wprost cię nie dotyczy.)
Mogłeś być wierzącym, który uczynił zobowiązanie, zanim zacząłeś czytać tę książkę. Mogłeś też modlić się modlitwą zobowiązania po przeczytaniu poprzedniej części. Ale w obu przypadkach zostałeś postawiony twarzą w twarz z faktem, że twoje małżeństwo nie jest takie, jak powinno. Być może uświadomiłeś sobie po raz pierwszy, jakie mogłoby być. Zacząłeś to rozumieć. Dla wierzących, którzy podjęli zobowiązanie, małżeństwo jest węzłem potrójnym – przymierzem pomiędzy tobą, twoim współmałżonkiem i Bogiem. Właśnie ten fakt sprawi, że twoje osobiste zobowiązanie uczyni przymierze efektywnym i w ten sposób uwolni do twojego małżeństwa zasadniczy element, którego brakowało: w pełni wystarczającą, ponadnaturalną łaskę Bożą.
Idealnie byłoby, gdybyście ty i twój współmałżonek podjęli zobowiązanie w tym samym czasie, zarówno w stosunku do Boga, jak i do siebie nawzajem. Jednak czasem zdarza się, że jedna strona jest gotowa wcześniej niż druga. Jeśli więc jesteś już gotowy(a), jednak twój współmałżonek nie, uczyń zobowiązanie już teraz i ufaj Bogu, że przyprowadzi twojego partnera(kę) do tego samego miejsca, do którego już dotarłeś – do miejsca decyzji. Wtedy, gdy to już się stanie, możecie wspólnie odnowić swoje zobowiązanie.
Jeśli potrafisz modlić się własnymi słowami, rób to. W przeciwnym razie poniżej jest przygotowana modlitwa, której możesz użyć, aby uczynić zobowiązanie w przymierzu względem swojego współmałżonka przed Bogiem:
Boże Ojcze
Przychodzę do Ciebie w imieniu Jezusa, mojego Pana i Zbawiciela. Dziękuję Ci, że odkupiłeś mnie przez krew Jezusa i że dzisiaj należę do Ciebie. Dziękuję Ci za moje małżeństwo. Dziękuję Ci za mego współmałżonka. Pragnę teraz uczynić zobowiązanie względem Ciebie, względem mojego małżeństwa oraz względem mojego współmałżonka. Jestem gotowy, Panie, aby położyć swoje życie i żyć dla swojego współmałżonka, szukając jego dobra bardziej niż swego własnego, ciesząc się jego błogosławieństwem, jego sukcesem, biorąc je jako moje własne, żyjąc teraz w jego życiu. Boże Ojcze, zaakceptuj to zobowiązanie w imieniu Jezusa. Zapieczętuj je swoim Duchem Świętym. Błogosław nasze małżeństwo i nasz dom w nowy sposób od tego dnia na zawsze.
W imieniu Jezusa. Amen.
W poprzedniej części „Zobowiązanie względem Boga” polecaliśmy szczególne proste kroki, aby uczynić nasze zobowiązanie efektywnym. W dużej części te same zasady stosują się do zobowiązania, jakie teraz uczyniłeś względem swojego współmałżonka i małżeństwa.
Najważniejsze jest to, abyś był pewien, że twoje priorytety są ustawione we właściwym porządku. Bardzo możliwe, że trzeba wprowadzić jakieś poprawki. Zaraz po twojej osobistej relacji z Bogiem, najważniejszą dziedziną w twoim życiu jest twoje małżeństwo i dom. Oceń swoje różne działania stosownie do tego stwierdzenia. Czyń coraz więcej miejsca na to, co wzmacnia twoje małżeństwo i twój dom oraz coraz mniej miejsca temu, co daje przeciwny rezultat.
W połączeniu w twojej osobistej relacji z Bogiem, zaznaczyliśmy potrzebę zarezerwowania czasu na podtrzymywanie dwukierunkowej relacji z Nim. Ta sama zasada stosuje się do twojej relacji ze współmałżonkiem. Otwarta, ciągła komunikacja pomiędzy wami dwojga jest zasadnicza. Zabierze to dużo czasu – prawdopodobnie więcej czasu, niż poświęcałeś na to dotychczas. Pamiętaj, ilość czasu, jaki inwestujesz na poszczególne rzeczy, wskazuje, co jest twoim prawdziwym priorytetem. Możesz mówić, że twoje małżeństwo jest dla ciebie ważne, jeśli jednak pozwalasz na nieproporcjonalne inwestowanie czasu w inne działania, tak naprawdę dajesz im priorytet ponad swoim małżeństwem.
Ktoś kiedyś powiedział: „Rodzina, która razem się modli, pozostaje razem”. Jest w tym ogromna prawda. Przez 30 lat Lydia i ja prawie każdego dnia wspólnie się modliliśmy i czytaliśmy Biblię – zazwyczaj nawet dwa razy dziennie. Często Bóg mówił do nas w bardzo intymny sposób w czasie spędzonym z Nim i ze sobą nawzajem. Był to jeden z głównych czynników sukcesu w naszym małżeństwie.
Zauważyłem, że często mężom i żonom ciężko jest się modlić głośno w obecności współmałżonka. Wygląda, że ciężko jest przełamać tę „barierę dźwięku”. Pracuj jednak nad tym! Bądźcie względem siebie cierpliwi. Korzyści zdecydowanie przewyższą początkowe zażenowanie lub poczucie wyobcowania. Kiedy już ty i twój współmałżonek w swojej obecności będziecie mogli mówić do Boga w wolności, jest to pewnym dowodem, że Bóg naprawdę stał się członkiem twojej rodziny – a tym właśnie pragnie być.
Ostatnie słowo na ten temat. Nigdy już nie polegaj jedynie na swoim własnym wysiłku lub zdolności uczynienia swojego małżeństwa udanym. Żadne małżeństwo nie może być takie, jak Bóg zamierzył, bez Jego ponadnaturalnej łaski. Zobowiązanie, jakie uczyniłeś teraz względem swojego współmałżonka i swojego małżeństwa, uczyniła Bożą łaskę dostępną dla ciebie w takim stopniu, jakiego jeszcze nigdy nie poznałeś. Korzystaj z niej tak mocno, jak chcesz! Bóg rzekł nam: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości (2 Kor 12,9). Boża łaska i moc przeprowadzą cię przez każdą trudność, jaka powstaje. Jeśli kiedykolwiek poczujesz się zakłopotany, zniechęcony czy niezadowolony, ufaj Bogu, że da ci ekstra porcję łaski i mocy właśnie tam i wtedy. Oczekuj, że On będzie działał – być może w sposób, jakiego nigdy nawet sobie nie wyobrażałeś. Oczekuj, że będzie zmieniał wszystko, co potrzebuje być zmienione – ciebie, twojego współmałżonka, wszystkie okoliczności. On cię nie zawiedzie.


Zobowiązanie względem Bożego ludu


Trzecią dziedzinę relacji, o której mówimy w tej książce, nazwaliśmy koinonią – dzieleniem swojego życia z ludem Bożym. Aby prawdziwie spełnić się duchowo, potrzebujesz tego typu relacji. Bez niej nigdy możesz nie zostać tym, kim Bóg chce, abyś był. Jest to prawda zarówno dla pojedynczych osób jak i par małżeńskich. Każdy z nas potrzebuje być częścią czegoś większego niż my sami.
W 1 Liście do Koryntian 12,13-27 Paweł przyrównuje pojedynczych wierzących do różnych członków, tworzących całe ciało. Wyjaśnia, że żaden członek nie może efektywnie działać niezależnie od innych.. Każdy potrzebuje pozostałych. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom: Nie potrzebuję was (1 Kor 12:21). Jako pojedynczy wierzący możemy tylko dojść do całkowitego wypełnienia i pełni przez wejście w zobowiązującą relację z innymi wierzącymi w taki sposób, w jaki potrafimy, razem z nimi, funkcjonować jako pojedyncze ciało.
Relacja tego typu nie jest opcjonalna. Jest ona bardzo istotna dla naszego dobrego duchowego samopoczucia. Spójrzmy jeszcze raz na werset, który już wcześniej cytowaliśmy: Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność [koinonia] mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu (1 J 1,7).
Początkowe jeśli stawia nas przed dwoma powiązanymi faktami duchowego doświadczenia. Po pierwsze głównym dowodem na to, że chodzimy w światłości, jest posiadanie koinonii ze sobą nawzajem. Jeśli nie mamy koinonii z innymi wierzącymi, jest to dowodem, że nie chodzimy w pełnej światłości. Po drugie jeśli nie jesteśmy w świetle koinonii, nie będziemy doświadczać ciągłego oczyszczenia krwi Jezusa, które jedynie może nas utrzymać w czystości i wolności od grzechu.
Nasza odpowiedzialność systematycznej przyjaźni z grupą zobowiązanych wierzących jest opisana również w Liście do Hebrajczyków 10,24-25:


24. I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków,
25. Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża.
Hebr. 10:24-25


Po raz kolejny widzimy dwie powiązane ze sobą prawdy: po pierwsze jesteśmy odpowiedzialni za zachęcanie i dodawanie sobie otuchy; po drugie możemy to robić tylko wtedy, gdy nie będziemy opuszczać wspólnych zebrań. Ta ostatnia część czyni oczywistym fakt, że wszyscy będziemy połączeni z grupą, którą możemy nazwać „naszą społecznością”.
Bardzo ważny krok prowadzący nas do tego typu relacji jest taki sam, jak ten, który prowadzi nas do właściwej relacji z Bogiem i współmałżonkiem. Jest nim zobowiązanie – nie tylko względem innego wierzącego, ale względem grupy, którzy sami są zjednoczeni we wzajemnym zobowiązaniu. Jeśli już wszedłeś w dwa pierwsze zobowiązania, o których mówiliśmy w tym rozdziale – powinieneś pójść dalej przyjmując również tę trzecią formę zobowiązania – względem grupy społeczności wierzących.
Niestety wśród dzisiejszych chrześcijan nie zawsze jest łatwo znaleźć grupę, która żyje w rzeczywistym, wzajemnym zobowiązaniu opartym na zdrowej, duchowej podstawie. Jeśli jednak przyznasz się przed Bogiem, że potrzebujesz utożsamić się z taką grupą, wtedy szukaj pilnie Jego kierownictwa. Możesz być pewien, że On pokaże ci, co robić. Pamiętaj, że Bóg obiecał nagradzać tych, którzy Go szukają (zobacz Hbr 11,6). Jeśli szczerze i poważnie Go szukasz, otrzymasz swoją nagrodę.
Poniżej przedstawiam dziewięć pytań, na które musisz odpowiedzieć, zanim złożysz zobowiązanie względem nich:
  1. Czy czczą i wywyższają Pana Jezusa Chrystusa?
  2. Czy szanują autorytet Słowa Bożego?
  3. Czy robią miejsce dla Ducha Świętego?
  4. Czy wykazują gorące, przyjacielskie usposobienie?
  5. Czy starają się działać w wierze w codziennym, praktycznym życiu?
  6. Czy budują pomiędzy sobą relacje, które wychodzą ponad chodzenie na spotkania?
  7. Czy zapewniają pastorską opiekę, która dosięga wszystkie twoje uzasadnione potrzeby?
  8. Czy są otwarci na społeczność z innymi grupami chrześcijańskimi?
  9. Czy czujesz się pomiędzy nimi jak w domu?
Jeśli odpowiedź na wszystkie lub prawie wszystkie pytania brzmi „tak”, stajesz się gorący. Dalej szukaj Boga, dopóki nie otrzymasz od Niego dokładnego kierownictwa. Pamiętaj, że nigdy nie znajdziesz „doskonałej grupy”. Co więcej, nawet jeśli taką znajdziesz, nie mógłbyś się do niej przyłączyć, ponieważ gdybyś się przyłączył, nie byłaby już doskonała!
Na końcu przestawiam słowo zachęty, ale również słowo ostrzeżenia:


Bóg samotnym daje dom na mieszkanie, Wyprowadza więźniów na wolność, Lecz oporni pozostają w ziemi suchej.
Ps 68:7


Jeśli jesteś „samotny”, Bóg umieści cię w duchowym domu – razem z braćmi i siostrami chrześcijanami, zjednoczonymi we wspólnym zobowiązaniu. Jeśli jesteś więźniem okoliczności czy złych sił, Bóg uwolni cię i poprowadzi cię do wolności. Jednak – i tutaj jest ostrzeżenie – jeśli jesteś buntownikiem, pozostaniesz w ziemi suchej.
W Psalmie 27,4 Dawid daje ujście najgłębszemu pragnieniu jego duszy:


O jedno prosiłem Pana, o to zabiegam: Abym mógł mieszkać w domu Pana przez wszystkie dni życia mego By oglądać piękno Pana i by odwiedzać świątynię jego.


Czy te słowa Dawida wyrażają głębokie pragnienie twojej duszy? Jeśli tak, czemu nie modlisz się tymi słowami?
Jeszcze raz, jeśli możesz modlić się swoimi własnymi słowami, zrób to. Jeśli jednak wolisz gotową modlitwę, możesz użyć poniższej:
Panie,
Jestem samotny i niespełniony i przyznaję się do tego. Pragnę „mieszkać w twoim domu” – być częścią „duchowej” rodziny braci, którzy podjęli zobowiązanie. Jeśli są we mnie jakiekolwiek bariery, proszę Cię, abyś je usunął. Poprowadź mnie do grupy, gdzie moje pragnienie może być wypełnione. Pomóż mi podjąć potrzebne zobowiązanie względem nich.
W Imieniu Jezusa, Amen.




O autorze


Derek Prince urodził się w Indiach. Jego rodzice byli Brytyjczykami. Uczył się greki i łaciny w dwóch bardzo znanych instytucjach edukacyjnych: Eton College oraz Cambridge University. Od 1940 do 1949 roku był członkiem kolegium uniwersytetu (odpowiednik profesury) w dziedzinie Starożytnej i Współczesnej Filozofii na King’s College Cambridge. Na uniwersytecie Cambridge oraz na Hebrew Univercity w Jerozolimie studiował również hebrajski i aramejski. Dodatkowo mówi wieloma innymi współczesnymi językami.
Na początku II wojny światowej, służąc jako sanitariusz w szpitalu w Armii Brytyjskiej, Derek Prince doświadczył zmieniającego życie spotkania z Jezusem Chrystusem, o którym pisze:
Po tym spotkaniu sformułowałem dwa wnioski, których jak dotąd nie miałem powodu zmieniać: po pierwsze Jezus Chrystus żyje; po drugie, Biblia jest prawdziwą, mającą ogromne wpływ, wciąż aktualną księgą. Te dwa wnioski całkowicie i na stałe zmieniły kierunek mojego życia.
Pod koniec II wojny światowej pozostał tam, gdzie Armia Brytyjska go umieściła – w Jerozolimie. Przez poślubienie swojej pierwszej żony Lydii, został ojcem ośmiu adoptowanych dziewczynek w domu dziecka prowadzonym przez Lydię. Rodzina ujrzała ponowne powstanie państwa Izrael w 1948 roku. Podczas usługiwania w Kenii, Derek i Lydia adoptowali swoje dziewiąte dziecko – afrykańską dziewczynkę. Lydia zmarła w 1975 roku, a Derek Prince ożenił się ze swoją obecną żoną – Ruth – w październiku 1978 roku. Poznał swoją druga żonę, podobnie jak pierwszą, podczas usługiwania Panu w Jerozolimie. Liczba dzieci Dereka po ślubie z Ruth wzrosła do 12 nie licząc wielu wnuków i prawnuków.
Niedenominacyjne i niesekciarskie podejście Dereka Prince’a otworzyło drzwi do nauczania wielu ludzi różnych ras i tradycji, a on sam stał się znanym na polu międzynarodowym jednym z głównych nauczycieli biblijnych naszych czasów. Jego codzienna audycja radiowa Today with Derek Prince jest nadawana na ponad połowie globu, jest tłumaczona na wiele języków: arabski, pięć różnych chińskich dialektów (mandaryński, amoy, cantoński, shanghajski, swatow), mongolski, rosyjski, hiszpański i tongański. Opublikował on ponad 30 książek, które zostały przetłumaczone na ponad 50 języków. Kasety wideo z nauczaniami są dostępne również w Niemczech i w wielu krajach Europy Wschodniej, jak również zostały wydane w języku hebrajskim i arabskim.
Poprzez program Global Outreach Leaders Program of Derek Prince Ministries jego książki i kasety audio są wysyłane za darmo do setek narodowych przywódców chrześcijańskich w Trzecim Świecie, Wschodniej Europie oraz w krajach byłego ZSRR. Obecnie w wieku ponad 75 lat ciągle podróżuje po świecie dzieląc się objawioną Bożą prawdą, modląc się o chorych i zgnębionych oraz dzieląc się proroczym, biblijnym spojrzeniem na wydarzenia dziejące się na świecie.
Międzynarodowa baza Derek Prince Ministries jest położona w Fort Laudardale na Florydzie z poległymi biurami w Australii, Kanadzie, Niemczech, Holandii, Nowej Zelandii, RPA oraz Wielkiej Brytanii.



1 Dramatyczna historia Lidii została opisana w książce autorstwa Dereka Prince’a pt. Spotkanie w Jerozolimie, wydanej chwilę przed jej śmiercią w 1975 roku.

Brak komentarzy: