Derek Prince
Przymierze małżeństwa
Przedmowa
Ruth Prince
Krótko po przyjęciu Pana Jezusa jako Zbawiciela i Mesjasza w 1970
roku, poznałam prawdziwych chrześcijan, których małżeństwa były
świadectwem Jego panowania w ich życiu. Mniej więcej w tym samym
czasie poznałam nauczycieli Słowa Bożego oraz usługujących:
Dereka Prince’a, Charlese’a Simpsona i innych. Jako niezamężna
kobieta modliłam się do Boga w ten sposób: „Postaw mnie pod
przywództwem, w miejscu, które masz dla mnie, abym mogła Ci jak
najlepiej służyć oraz pomagać przygotowywać przyjście Twego
Królestwa”.
Kilka lat później moje modlitwy zostały
wysłuchane w sposób, jakiego zupełnie nie oczekiwałam – Bóg
wybrał mnie na żonę Dereka, jako jego nową „pomoc” (1 Moj
2,18). Pierwsza żona Dereka była niezwykłą kobietą, która dla
swojego męża położyła życie i zrezygnowała z własnej pełnej
powodzenia służby w Jerozolimie. Kiedy Derek ożenił się z nią w
1946 roku, była tam szanowanym duchowym przywódcą oraz miała
dobrze rozwiniętą służbę.1
Jednak chętnie przyjęła niewidoczną rolę wstawiennika, gospodyni
domowej, pomocnika – jak prawdziwa żona.
Kiedy po raz pierwszy bliżej poznałam Dereka, byłam zdziwiona
sposobem życia, jaki prowadził na co dzień – on „praktykuje
to, czego naucza”. Zobaczyłam również, jak bardzo jego obecne
zdolności do odpowiadania na potrzeby ludu Bożego, mają swoje
korzenie w relacji, jaką on i Lydia mieli ze sobą przez prawie 30
lat, oraz w ich relacji z Panem w jedności.
Większość prawd zawartych w książce „Przymierze małżeńskie”
Derek poznał i nauczał jeszcze zanim się poznaliśmy. W tym samym
czasie, gdy mieszkałam w Jerozolimie, Duch Święty objawił mi
prawdziwe znaczenia przymierza zupełnie niezależnie. Moje studium
zaprowadziło mnie do 15. rozdziału 1 Księgi Mojżeszowej.
Zidentyfikowałam się z doświadczeniem Abrahama, gdy wszedł w
głęboką, osobistą, zmieniającą życie relację z Bogiem –
relację tak głęboką, że do dnia dzisiejszego znamy Boga jako
„Boga Abrahama”. Było to życie całkowitego oddania.
W tym czasie zastanawiałam się też nad rolą kobiet w ciele Pana.
Zobaczyłam, że Bóg stworzył Ewę wyłącznie dla zaspokojenia
potrzeby Adama, ponieważ mężczyzna nie był pełen bez danej przez
Boga partnerki. Wygląda na to, że we współczesnym Zachodnim
społeczeństwie i dużej części Kościoła zbyt wiele kobiet stara
się (czyniąc wokół tego wiele hałasu) robić rzeczy, do których
nie były stworzone – dążą do sukcesu jako niezależne i samotne
jednostki. Przez wiele lat sama szukałam spełnienia jako kobieta
sukcesu, kiedy jednak weszłam w relację z Jezusem, moje życie
poszło w innym kierunku. Zaczęłam dostrzegać, że te kobiety są
ofiarami – wraz z mężczyznami, którzy nie są w stanie osiągnąć
pełni, którą Bóg dla nich przeznaczył w jedności ze swoimi
żonami.
Zdaję sobie sprawę, że nie jest możliwe, aby każdy mężczyzna i
każda kobieta mogli znaleźć idealnego małżonka. Tak naprawdę
lepiej jest być samotnym z Panem niż pod nierównym jarzmem z
niewierzącym. Dla wielu nie ma innego wyboru niż pozostać
samotnym. Jakość życia bez współmałżonka, a jest mi to bardzo
dobrze znane, może być zdeterminowana przez jakość relacji z
Bogiem i relacji z innymi chrześcijanami. Oddanie się jest kluczem
– oddanie Bogu, Jego woli w swoim życiu i oddanie się tej części
ciała Chrystusowego, z którą jesteś związany.
Ta książka została wydana dokładnie w czasie, gdy Derek i ja
złączyliśmy nasze życia w przymierzu małżeństwa. Przez to
przymierze przyłączyłam się do części ciała, z którą jest on
połączony w Stanach Zjednoczonych. On z kolei połączył się z tą
częścią ciała, do której należałam w Jerozolimie. Wierzymy, że
podporządkowaliśmy się do Bożego odwiecznego planu przez
położenie swojego życia za innych, abyśmy mogli połączyć się
w jedną nową całość pod panowaniem Jezusa. Wiemy, że podobnie
jak wszystko w duchowym życiu, i to musi wyjść poza ramy
codzienności. Wierzę, że ta książka zawiera nie tylko wzór, ale
praktyczną instrukcję, jak to zrobić.
Modlę się, aby przyjęcie zasad zawartych w tej książce
wprowadziło cię, bez względu na to, czy jesteś mężczyzną czy
kobietą, w pełnię, którą Bóg przygotował dla ciebie, przez
przymierze społeczności z Nim i Jego ludem.
Rozdział 1
Małżeństwo jest przymierzem
Czy jest jakiś klucz do udanego małżeństwa? Dlaczego niektóre
pary mają udane małżeństwo, podczas gdy inne nie? Czy to wszystko
jest tylko kwestią przypadku?
Jedna rzecz jest oczywista: jeśli jest jakikolwiek klucz, który
zapewnia udane małżeństwo, to miliony par naszej współczesnej
kultury nie znalazły go. Prawie w każdym kraju cywilizowanego
Zachodu w ostatnich kilku dekadach stosunek rozwodów do małżeństw
diametralnie wzrósł. W Stanach Zjednoczonych doszliśmy do
sytuacji, w której mamy średnio jeden rozwód na dwa małżeństwa.
Jeszcze 50 lat temu osoba znająca amerykański styl życia nigdy by
nawet nie przypuszczała, że taka sytuacja może zaistnieć w tak
krótkim czasie.
Jednak stosunek rozwodów do małżeństw nie daje pełnego
spojrzenia na sytuację. Wiele małżeństw nie doszło jeszcze do
ostatecznego kroku w postaci rozwodu. Mimo to znaleźli się w bardzo
ciężkich i nieszczęśliwych okolicznościach. W niektórych
przypadkach jest otwarty spór i niezgoda, a zazwyczaj wciągnięte
są w to wszyscy, którzy żyją pod jednym dachem: rodzice i dzieci.
W innych przypadkach, w głębi znajdują się ropiejące rany
zgorzknienia, nieprzebaczenia i buntu, choć wszystko z zewnątrz
wygląda, jakby było w jak najlepszym porządku. Wcześniej czy
później wybuchną one przyjmując formę psychicznego lub
emocjonalnego załamania z powodów, które nigdy nie będą
precyzyjnie zdiagnozowane.
Ci, którzy zajmują się zdrowiem psychicznym, zauważają, że
obecnie w Ameryce około jedna osoba na cztery potrzebuje lub będzie
potrzebować jakiegoś rodzaju pomocy psychiatrycznej. W wielu
szpitalach oddziały psychiatryczne są przepełnione, a popyt na
profesjonalnych psychiatrów ciągle wzrasta. Ma to bezpośredni
wpływ na stan małżeństwa i domu, ponieważ istnieje powszechna
zgoda, że większość psychicznych i emocjonalnych problemów
powoduje napięcia i niezgodę w domu, a szczególnie w związkach
małżeńskich. W ten sposób stopniowe pogorszenie psychicznego i
emocjonalnego zdrowia jest jednym z wielu objawów współczesnego
społeczeństwa, a każdy z nich prowadzi do największego
społecznego problemu naszych dni – rozbicia małżeństwa i domu.
Reakcja poszczególnych współczesnych socjologów na tę sytuację
przybrała formę pasywnej akceptacji tego, co nieuchronne. Niektórzy
poszli nawet tak daleko, że twierdzą, że idea małżeństwa była
„błędem” i już dłużej nie pasuje do naszego obecnego
„zaawansowanego” stanu rozwoju socjologicznego. Jednak wielu z
tych tak zwanych ekspertów, którzy wygłaszają tego typu
twierdzenia, sami wychowali się w nieszczęśliwych domach; wielu z
nich doświadczyło też co najmniej jednego nieudanego małżeństwa
w swoim życiu. Możemy więc mieć podstawy do postawienia pytania,
czy ich twierdzenie, że małżeństwo nie pasuje do obecnych czasów
i wyszło z mody, nie stawia ich na poziomie lisa z bajki Ezopa.
Bardzo mocno próbował on sięgnąć soczysty kiść winogron, ale
ciągle mu się nie udawało. W końcu powiedział: „Pewnie i tak
są kwaśne!”.
Wobec tej zawiłej sytuacji i tak wielu
sprzecznych opinii, pragnę oświadczyć jasno i krótko, to, co ja
osobiście uważam w tej kwestii. Wierzę, że istnieje
klucz, który może zapewnić udane małżeństwo.
Ponadto wierzę, że ten klucz objawiony jest na stronach bardzo
unikalnej książki – Biblii.
Zanim jednak zacznę wyjaśniać, co to za klucz, opiszę swoje
życie. Może to być zinterpretowane jako prezentacja listu
uwierzytelniającego i kwalifikacji dotyczących tego tematu.
Moje osobiste życie
Zostałem wykształcony na dwóch najbardziej znanych brytyjskich
instytucjach edukacyjnych: Eton College i Cambridge University. Przed
II wojną światową rozwijałem naukową karierę w dziedzinie
filozofii, a w 1940 roku zostałem wybrany jako Członek (tj. stała
profesura) w King’s College w Cambridge. Jednak II wojna światowa
przerwała moją akademicką karierę.
W 1941 roku służąc jako pomocnik w szpitalu Armii Brytyjskiej,
miałem dramatyczne, zmieniające życie spotkanie z Bogiem – coś,
co było całkowicie poza moimi dotychczasowymi filozoficznymi
teoriami i z góry przyjętymi opiniami. Po tym spotkaniu sformowałem
dwa stwierdzenia, których jak dotąd nie miałem powodu zmieniać:
po pierwsze Jezus Chrystus żyje; po drugie Biblia jest ciągle
aktualną, zawierającą tylko prawdę oraz mającą ogromny wpływ
księgą. Te dwa stwierdzenia radykalnie i całkowicie zmieniły
kierunek mojego życia.
Kiedy byłem w Jerozolimie w 1946 roku ożeniłem się z Dunką,
Lydią Christensen, która była „matką” małego domu dla
dziewcząt, który tam założyła. Przez moje małżeństwo z Lydią
w ciągu jednego dnia stałem się przybranym ojcem ośmiu
dziewczynek, z których sześć było Żydówkami, jedna arabką i
jedna angielką. W tym czasie przez dwa lata studiowałem również
na Hebrew University w Jerozolimie. Lydia, ja i osiem naszych córek
przez cały ten czas mieszkaliśmy w Jerozolimie, również podczas
wstrząsających wydarzeń, którymi było naznaczone powstanie
państwa Izrael. Jako rodzina stanęliśmy więc twarzą w twarz z
okrutną rzeczywistością oblężenia, głodu i wojny. Później też
jako rodzina przenieśliśmy się do Wielkiej Brytanii.
W ciągu lat, które później mijały usługiwałem w różnym
charakterze na różnych kontynentach: jako pastor w Wielkiej
Brytanii, jako nauczyciel w Kenii, jako nauczyciel Słowa Bożego na
konferencjach w Europie, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Nowej
Zelandii, Australii i wielu innych krajach. W ciągu tych wszystkich
podróży Lydia ciągle była przy mnie. Czasami po naszej wspólnej
publicznej posłudze, ludzie tak ją komentowali: „Oboje pracujecie
razem tak, jakbyście byli jedną osobą”.
W Kenii Lydia i ja adoptowaliśmy dziewiąte dziecko – afrykańską
dziewczynkę. Szczęśliwie wychowaliśmy wszystkie dziewięć córek.
Wszystkie z wyjątkiem naszej najmłodszej córki wyszły za mąż i
obdarowały nas wieloma wnukami.
Po trzydziestu latach moje małżeństwo z Lydią zostało przerwane
przez jej śmierć. Nasze wspólne życie ciągle było otwartą
księgą – nie tylko dla naszych dzieci, ale również dla
niezliczonej liczby ludzi, którzy przez te lata przyszli do naszego
domu po poradę i modlitwę. Tych, którzy znali nas od tej strony
pytałem, czy był ktoś, kto nie zgodziłby się, że nasze
małżeństwo było szczęśliwe i udane. Na pewno miało swoje
wspólne spory, napięcia i problemy – więcej niż normalnie
doświadcza para, która spędza całe swoje życie w tej samej,
znanej okolicy. Ale sukces w małżeństwie nie zależy od
nieobecności napięć i problemów, zależy raczej od jakości
związku, który musi się rozwinąć pomiędzy mężem i żoną.
Na kolejnych stronach zamierzam podzielić się z wami kluczem do
zbudowania takiej relacji. Myślę, że ten krótki opis mojego życia
będzie wystarczającym dowodem, świadczącym o tym, że moje
przekonania nie są tylko abstrakcyjnymi teoriami, które nigdy nie
były sprawdzone w prawdziwym życiu.
Powinienem prawdopodobnie wspomnieć, że w trakcie pisania tej
książki będę się ponownie żenił. Zbiegiem okoliczności
spotkałem moją drugą żonę – Ruth, podobnie jak pierwszą w
Jerozolimie. W to drugie małżeństwo wchodzę z cichą ufnością,
że i ono zostanie także przez Boga ukoronuje Jego
błogosławieństwem, ponieważ Ruth i ja poznaliśmy warunki zawarte
w Biblii.
Małżeństwo jest „tajemnicą”
W Liście do Efezjan 5,22-23 Paweł opisuje
chrześcijańskie spojrzenie na małżeństwo. Podsumowuje to
stwierdzeniem: Tajemnica to wielka… W
ten sposób przyznaje, że małżeństwo jest tajemnicą. W czasach
Pawła słowo tajemnica
miało ściślejsze znaczenie niż obecnie. Wtedy miało to
powiązanie z religią. Oznaczało to formę wiedzy, która dawała
cenne korzyści, ale była zastrzeżona dla szczególnej grupy osób,
którzy byli zebrani razem przez swoje religijne praktyki. Osoba
chcąca mieć dostęp do tej wiedzy, musiała wcześniej zostać
wprowadzona do tej grupy.
Paweł używa słowa tajemnica,
aby opisać, że związek małżeński sugeruje dwie rzeczy: po
pierwsze, że nie jest to powszechnie znana wiedza, która może
uczynić małżeństwo tym, czym powinno być; po drugie że osoba
może zdobyć tę wiedzę przez poddanie się testom i przez
spełnienie konkretnych warunków.
W V Księdze Mojżeszowej, kiedy dzieci Izraela
były gotowe do wejścia do swojego obiecanego dziedzictwa – do
ziemi Kanaan, Mojżesz objawił im sposób życia, który Bóg dla
nich zaplanował w ich nowym środowisku. Obiecał im w imieniu Boga,
że jeśli będą zachowywać Boże prawo, będą obficie
błogosławieni w każdej dziedzinie swojego życia. W szczególności,
Mojżesz im powiedział, że ich domy będą jak niebo
na… ziemi (V Moj 22,21 –
tłumaczenie z KJV). Wymalował wspaniały obraz zadowolenia i
niezniszczalnej zgody. Właśnie taki jest poziom życia, który Bóg
zaplanował dla swego ludu.
Około 1200 lat później przez proroka Malachiasza, Bóg ocenił
zachowanie Izraela od czasu, gdy weszli do ziemi obiecanej. Ogólnie
rzecz ujmując nie wypełnili Bożych warunków i przez to nie
cieszyli się odpowiednim poziomem życia, który Bóg dla nich
zaplanował. W swojej ocenie Bóg wskazał liczbę poszczególnych
dziedzin, w których zawiedli. Jedną z nich było życie domowe
Izraelitów, a w szczególności ich małżeństwa. Oto co mówi Bóg
w tej sytuacji:
13.
A oto druga rzecz, którą czynicie: Zraszacie łzami ołtarz Pana
wśród płaczu i westchnień. Lecz On nie może już patrzeć na
ofiarę, ani jej przyjąć łaskawie z waszych rąk.
14.
A wy mówicie: Dlaczego? Dlatego że Pan jest świadkiem między tobą
i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny,
chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą
przymierzem.
Mal. 2:13-14
Oczywiście niepowodzenie Izraela pod tym względem
nie było spowodowane sprawami religijnymi. Oni zraszali
łzami ołtarz Pana wśród płaczu.
Jednak pomimo tych wszystkich modlitw, ich małżeństwa były pełne
niepowodzenia. Dzisiaj dość często mamy do czynienia z podobnymi
sytuacjami. Ludzie mogą być bardzo zajęci działaniami związanymi
z religią, a mimo to nie mogą mieć udanego małżeństwa. Ich
religia nie prowadzi ich do odniesienia sukcesu w domu. Tak naprawdę
nadmierne zajęcie się religią poza domem przez jedną lub obie
strony jest często ważnym czynnikiem powodującym nieudane
małżeństwo.
Istota porażki Izraela zawarta jest w końcowej
części wersetu Księgi Malachiasza 2,14: chociaż
ona była… żoną, związaną z tobą przymierzem.
Izrael uważał małżeństwo jako związek, w którym mogą
ustanawiać swoje własne standardy, za coś, co mogą w dowolnym
momencie rozpocząć i zakończyć na swoich własnych warunkach. Bóg
jednak przypomniał im, że On patrzy na małżeństwo zupełnie
inaczej. Zgodnie z Jego niezmiennymi zamierzeniami, małżeństwo
jest przymierzem, które ma tylko jeden klucz, sprawiający, że
relacja małżeńska jest udana. Kiedy
ten klucz jest zupełnie zapominany lub ignorowany, małżeństwo
nieuchronnie traci swoją świętość. Wraz ze stratą świętości
małżeństwa, traci ono również swoją siłę i stabilność.
Wiele z tego, co widzimy w naszej współczesnej cywilizacji, jest
bardzo podobne do stanu Izraela w czasach Malachiasza, a korzeń
problemu jest ten sam – niewłaściwe spojrzenie na małżeństwo.
Standard małżeństwa według Jezusa
Po Malachiaszu pełniejsze objawienie małżeństwa przychodzi przez
Jezusa. Istota Jego nauczania na temat małżeństwa zawarta jest w
Jego rozmowie z pewnymi faryzeuszami:
3.
I przyszli do niego faryzeusze, kusząc go i mówiąc: Czy wolno
odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny?
4.
A On, odpowiadając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od
początku stworzył mężczyznę i kobietę?
5.
I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z
żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem.
6.
A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył,
człowiek niechaj nie rozłącza.
7.
Mówią mu: Czemuż jednak Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i
odprawić?
8.
Rzecze im: Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu
na zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było.
9.
A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem
przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by
odprawioną poślubił, cudzołoży.
Mat. 19:3-9
Możemy podsumować nauczanie Jezusa zawarte w tym fragmencie w
czterech kolejnych stwierdzeniach:
-
Forma małżeństwa, która została zaakceptowana w Izraelu w judaizmie była poniżej Bożego standardu.
-
Boży prawdziwy cel dla małżeństwa został wyrażony, kiedy pierwotnie stworzył mężczyznę i kobietę.
-
W początkowej jedności mężczyzny i kobiety byli tak doskonale ze sobą połączeni, że zagubili swoje osobne osobowości i stali się jednym ciałem.
-
Celem Jezusa jest odnowić małżeństwo w życiu Jego uczniów do pierwotnego standardu objawionego w dziele stworzenia.
Jeśli porównamy to z 1 Księgą Mojżeszową rozdziałami 1 i 2, w
których zawarte są stworzenie i jedność pomiędzy Adamem i Ewą,
jeden fakt jest podkreślony w całym tym fragmencie: bezpośrednio i
osobiście był w to zaangażowany sam Bóg. To była Jego decyzja,
nie Adama, aby ten mógł mieć swojego pomocnika; to On uformował
Ewę z Adama; to On przedstawił ją Adamowi; oraz to On ustanowił
relację przymierza, w której ich zjednoczył.
Z tego powodu można powiedzieć, że w całym
Nowym Testamencie małżeństwo jest rozpatrywane jako relacja
przymierza. Jednak pojmowanie tego tematu rozwinięte w judaizmie
było na niższym poziomie, niż ten, który został wyrażony w
dziele stworzenia. W judaizmie relacja przymierza była widziana
tylko poziomo – relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą. Jednak
relacja przymierza ustanowiona w dziele
stworzenia miała dwa kierunki: horyzontalny (poziomy) i wertykalny
(pionowy). Horyzontalnie łączył on
ze sobą Adama i Ewę; wertykalny łączył zaś ich oboje z Bogiem.
Potrójny węzeł
Fragment z Księgi Kaznodziei Salomona 4,9-12 zawiera przenośnię
pokazującą różnicę pomiędzy tymi dwoma poziomami małżeństwa:
9.
Lepiej jest dwom niż jednemu, mają bowiem dobrą zapłatę za swój
trud:
10.
Bo jeżeli upadną, to jeden drugiego podniesie. Lecz biada
samotnemu, gdy upadnie! Nie ma drugiego, który by go podniósł.
11.
Także, gdy dwaj razem leżą, zagrzeją się; natomiast jak może
jeden się zagrzać?
12.
A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a
sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.
Kazn. 4:9-12
Zasada, od której zaczyna Salomon Lepiej
jest dwom niż jednemu, zgadza się z
powodem, dla którego Bóg pierwotnie stworzył odpowiednią pomoc
dla Adama. Bóg wyraził to w słowach: Niedobrze
jest człowiekowi, gdy jest sam (1 Moj.
2:18). Salomon dalej daje trzy przykłady, które jasno obrazują tę
zasadę: kiedy dwóch jest razem i jeden by upadł, to drugi mu
pomoże; gdy dwaj leżą razem, jeden drugiego ogrzewa; jeśli dwaj
są atakowani, razem mogą pokonać atakującego. Ostatni przykład
dany przez Salomona jest inny: a sznur
potrójny nie tak szybko się zerwie. W
tym przypadku dostarczana siła nie pochodzi tylko od dwóch osób,
lecz od trzech.
Możemy użyć obrazów Salomona do pokazania
różnicy, którą zaobserwowaliśmy pomiędzy pojęciem małżeństwa
w judaizmie, a pojęciem małżeństwa, które zostało zainicjowane
przez Boga podczas dzieła stworzenia. Pierwsze trzy przykłady
Salomona dotyczące dwóch razem
ilustrują pojęcie małżeństwa z poziomu ludzkiego, pozioma
związku tylko pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jednak czwarty
obraz Salomona – węzeł potrójny
– pokazuje małżeństwo, które zostało obmyślone podczas dzieła
stworzenia, związanie razem trzech osób: mężczyznę, kobietę i
Boga. Relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą ciągle jest poziomem
ludzkim, kiedy jednak do tej relacji dodany zostaje Bóg, wchodzi ona
w nowy wymiar. Staje się On integralną częścią małżeństwa.
Jedną z najbardziej przełomowych cech nauczania
Jezusa był Jego standard małżeństwa. Nie ustanowił niczego, co
byłoby na niższym poziomie niż pierwotny Boży zamysł. Z tego też
powodu obraz Salomonowego potrójnego
węzła nie tylko ilustruje wzór
małżeństwa ustanowiony podczas dzieła stworzenia, ale również
obrazuje dokładny wzór małżeństwa dla dzisiejszych wierzących,
którzy są zjednoczeni w wierze w Chrystusa. Potrójny
węzeł to mężczyzna, kobieta i Bóg. To, co ich połączyło razem
nierozerwalnym węzłem, to przymierze.
To, co Salomon mówi o tak powstałym węźle, jest ciągle
prawdziwe; to nie tak szybko się
zerwie.
Jakiś czas temu nauczałem w Nowej Zelandii na
temat obrazu chrześcijańskiego małżeństwa jako węzła
potrójnego. Na końcu mojego nauczania
wstał pewien mężczyzna i przedstawił się:
- Jestem zawodowym producentem lin, - powiedział. – Moja firma
wytwarza liny. Chcę ci powiedzieć, że to, co powiedziałeś jest
całkowitą prawdą w sferze materialnej. Najtrwalsze liny to
potrójne liny.
Następnie kontynuował dając następujące wyjaśnienie:
Maksymalnie można ułożyć trzy włókna tak, aby wszystkie się
wzajemnie dotykały. Jeśli zabierzesz jedno i zostawisz tylko dwa,
oczywiście osłabisz linę. Jeśli jednak dodasz jedno włókno i
użyjesz czterech, nic nie dodasz do trwałości liny, ponieważ
wszystkie włókna już dłużej nie mogą się dotykać. Jeśli masz
potrójną linę, jedno lub nawet dwa włókna mogą być mocno
obciążone i zaczynać pękać. Jednak tak długo, jak wytrzymuje
trzecie włókno, lina się nie zerwie.
Powyższe wyjaśnienie producenta lin ożywiło obraz małżeństwa
przedstawiony przez Chrystusa jako potrójną linę tak bardzo, że
myślałem o tym przez następne dni. Wyobrażałem sobie linę pod
tak silnym naprężeniem, że dwa włókna zaczęły pękać. Jednak
trzecie włókno pozostawało silne i wytrzymało tak długo, aż
naprężenie nie zelżało i te dwa zrywające się włókna mogły
zostać związane.
Właśnie tak dokładnie jest,
powiedziałem sobie, w prawdziwym
chrześcijańskim małżeństwie! Bywają chwile naprężenia, w
których zarówno mężczyzna jak i kobieta mogą osłabnąć i czuć
się bezsilni, nie są w stanie wytrwać. Jednak sam Bóg jest tym
trzecim włóknem, które na pewno wytrzyma, dopóki naprężenie nie
zostanie zmniejszone, a wtedy zarówno mąż jak i żona mogą zostać
uzdrowieni i odnowieni.
W naszym porównaniu małżeństwa
chrześcijańskiego do potrójnego węzła
powiedzieliśmy, że prawo, które
zespala włókna i utrzymuje je razem, to przymierze.
Sprawia to, że przymierze jest zasadniczym elementem udanego
małżeństwa. Pomimo tego, że przymierze jest jednym z głównych
tematów objawienia biblijnego, to jednak jest bardzo słabo
rozumiane przez dzisiejszych chrześcijan. W drugim rozdziale
przestudiujemy objawioną w Biblii naturę przymierza. W trzecim
rozdziale wyjaśnimy w praktyczny sposób jak działa przymierze, aby
zjednoczyć mężczyznę i kobietę w małżeństwie i utrzymać ich
razem.
W rozdziałach 4 i 5 odpowiednio przestudiujemy jak działa
przymierze jako podstawowa siła wiążąca dwie inne bardzo ważne
relacje: między Bogiem i człowiekiem wierzącym oraz między
chrześcijanami.
Na końcu w rozdziale 6 zatytułowanym „Miejsce decyzji” dam
praktyczne wskazówki tym, którzy potrzebują podporządkować swoją
osobistą relację zasadom wyjaśnionym w tej książce.
Rozdział 2
Natura przymierza
Co takiego jest w przymierzu, co daje małżeństwu siłę i
stabilność, które są niemożliwe do osiągnięcia w inny sposób?
Co jest istotą przymierza?
Natura przymierza jest jedną z najbardziej
strzeżonych sekretów Biblii, jest perłą,
której Bóg nie rzuci przed ludzi beztroskich i niedbałych (zob. Mt
7,6). Jest czymś świętym, Bóg nie objawi tego nieczystemu. W
Psalmie 25,14 Dawid mówi: Społeczność
z Panem mają ci (ang. Boże
sekrety są dla tych),
którzy się go boją, On też obwieszcza im przymierze swoje.
Tajemnica przymierza musi zostać poznana w pełnej szacunku bojaźni
Bożej. Jest ona zakryta przed tymi, którzy starają się ją poznać
w jakiejkolwiek innej postawie.
Ponadto zrozumienie przymierza wymaga uważnego,
gruntownego studium Pisma. Wymaga to czasu i skupienia. W
Przypowieściach Salomona 2,4 napisane jest, że ci, którzy pragną
rozsądku i roztropności muszą: szukać
jej jak srebra i poszukiwać jej jak skarbów ukrytych.
Częścią takich działań jest żmudny wysiłek. Tak samo jak
ziemia nie oddaje swoich skarbów obserwatorom z powierzchni ziemi,
tak samo Biblia daje swoje prawdziwe zrozumienia przymierza tylko
tym, którzy zejdą pod powierzchnię i poświęcą czas i swoją
uwagę na swoje poszukiwania.
Mówię to jako wstęp do studium na temat przymierza małżeństwa,
które podejmiemy w tym rozdziale. Z początku może wydawać się to
trudne i wymagające wiele wysiłku. Jeśli jednak będziemy
prowadzić je cierpliwie i uważnie, ostatecznie otrzymamy
bezwartościowe skarby. Będzie to temat kolejnych rozdziałów.
Definicja przymierza
W Biblii użyte są dwa podstawowe słowa
oznaczające przymierze: diatheke –
greckie słowo używane w Nowym Testamencie oraz b’rit
(lub b’rith)
– hebrajskie słowo używane w Starym Testamencie. Właśnie to
hebrajskie słowo znajduje się w nazwie dobrze znanej żydowskiej
organizacji: B’nai B’rith,
co dosłownie oznacza „Synowie Przymierza”. Każde z tych słów
– diatheke w
grece i b’rit w
hebrajskim – są regularnie tłumaczone przez dwa różne słowa:
przymierze i
testament.
Użycie tych słów zależy od kontekstu.
Normalnie uważamy, że przymierze
i testament
nie oznaczają tego samego. Ograniczamy słowo testament
do prawnego dokumentu, który, jak mówi Pismo, staje się ważny
dopiero po śmierci tego, który go napisał (zobacz Hbr 9,16-17). Z
drugiej strony nie patrzymy na przymierze jako blisko związane ze
śmiercią jednej ze stron przymierza. Jednak Pismo nie robi różnicy
pomiędzy testamentem
a przymierzem.
W Biblii przymierze jest testamentem, a testament jest przymierzem.
Oczywiście jesteśmy wszyscy świadomi, że
Biblia przyszła do nas pod formą dwóch „testamentów” –
Starego i Nowego Testamentu. Nasze zrozumienie będzie jeszcze
większe, jeśli zastąpimy słowo testament
słowem przymierze
– będziemy wtedy mówić o Starym
Przymierzu i Nowym Przymierzu. Fakt, że całe napisane przez Boga do
człowieka objawienie jest zawarte w formie dwóch przymierzy, ma
ogromne znaczenie. W ten sposób pojęcie
przymierza staje się punktem centralnym całego Bożego objawienia.
Jeśli nie rozumiemy natury przymierza, to jak bardzo możemy
zrozumieć prawdziwe znaczenie Bożego przesłania do nas?
Jakie więc jest znaczenie słowa przymierze?
Niełatwo jest podać dokładną i prostą definicję. Sugeruje się,
że korzeń hebrajskiego słowa b’rit
znaczy „związać”, nie możemy mieć jednak co do tego pewności.
Mimo wszystko możemy stwierdzić, że przymierze jest związaniem.
Korzeń greckiego słowa diatheke
oznacza „ustawić coś w porządku”. Sugeruje to zatem
ustanowienie określonych warunków i zasad. To słowo ma bardziej
prawny związek niż jego hebrajski odpowiednik b’rit.
W Piśmie znajdujemy dwa różne typy przymierza.
Jedno z nich to przymierze horyzontalne – przymierze pomiędzy
ludźmi. Ten typ przymierza jest bardzo zbliżony do pojęcia umowy,
np. w 1 Księdze Królewskiej 5,12 czytamy o Salomonie zawierającym
przymierze z Chiramem, królem Tyru. (Wersja King James Version
tłumaczy tutaj słowo b’rit
jako liga.)
Przez zawarcie tego przymierza Salomon i Chiram zobowiązali się do
wzajemnej przyjaźni i ustanowili warunki, na podstawie których
Chiram miał zaopatrywać Salomona w materiały i pracowników do
budowy świątyni.
Chociaż ta forma przymierza była tylko na
poziomie ludzkim – pomiędzy dwoma królami – jednak warto
zauważyć, że jednym z powodów osądu nad królestwem Tyru, jakie
ogłosił później Bóg przez proroka Amosa, było to, iż nie
pamiętali o bratnim przymierzu –
czyli przymierzu zawartym pomiędzy Salomonem i Chiramem (zobacz Am
1,9). Widzimy więc, że Bóg złamanie przymierza nawet na poziomie
ludzkim uważa za bardzo ciężkie przewinienie i sprowadzi sąd na
stronę, która zawiniła.
Przymierze: podstawa związku
Jednak głównym użyciem słowa przymierze w
Piśmie nie jest umowa między dwojgiem ludzi w poziomie, ale jako
relacja suwerennie zainicjowana przez samego Boga z człowiekiem, w
której obie strony nie są na tym samym poziomie. Krótko mówiąc,
przymierze wyraża relację, którą sam
Bóg rozpoczyna niezależnie, z własnej woli i własnego wyboru.
On narzuca warunki, na których jest gotowy wejść w relację z
człowiekiem. Powinniśmy podkreślić, że inicjatywa wychodzi
całkowicie od Boga, a warunki są ustanowione wyłącznie przez
Niego. Do człowieka należy tylko odpowiedzieć na Bożą ofertę
przymierza i zaakceptować związek, który niesie ze sobą
przymierze. Człowiek nie stawia warunków i nigdy nie rozpoczyna
relacji. Musisz być podobny do prezbiterianina lub kalwinisty, aby
zrozumieć ten aspekt przymierza. Historycznie rzecz ujmując to
kalwinistyczny nurt protestantyzmu zawsze kładł szczególny nacisk
na przymierze. Czyniąc tak, zachowali bardzo istotną nić prawdy.
Ośmielę się nawet powiedzieć, że nie możemy w pełni zrozumieć
naszej relacji z Bogiem, dopóki nie zrozumiemy biblijnego spojrzenia
na przymierze.
Ostatnio zauważyłem, że każda trwała relacja
Boga z człowiekiem bazuje na przymierzu. Bóg
nigdy nie wchodzi w trwały związek bez przymierza.
W Psalmie 50,1-5 psalmista daje prorocze objawienie Pana
przychodzącego w mocy i chwale na końcu czasów, aby zabrać swój
lud dla siebie. Robiąc to, jasno wskazuje, kogo Bóg uzna jako swój
lud.
1.
Bóg, Wszechmocny Pan, przemówił i wezwał ziemię od wschodu
słońca aż do zachodu jego.
[Jest
to wołanie do całej ziemi.]
2.
Z Syjonu pełnego piękności Zajaśniał Bóg.
3.
Bóg nasz przybywa i nie milczy; Przed nim ogień pochłaniający, A
dokoła niego sroży się potężna burza.
[Jest
to jasne proroctwo przyjścia Pana w mocy, chwale i sądzie.]
4.
Przyzywa niebiosa z góry I ziemię, aby sądzić swój lud:
[Jest
to sąd Bożego ludu przed sędziowskim tronem Chrystusa – nie jest
to sąd nad niewierzącymi, ale sąd nad wierzącymi. Nie jest to sąd
potępienia, ale sąd nagrody.]
5.
Zgromadźcie mi wiernych moich, Którzy zawarli ze mną przymierze
przez ofiarę.
[Ten
werset mówi nam, do kogo jest adresowane Boże powołanie.]
(Ps 50,1-5)
Hebrajskie słowo przetłumaczone tutaj jako
wiernych
to hasid.
Jest to słowo, z którego wziął nazwę odłam hasydów – ludzi,
którzy tworzą najmocniejszą i najbardziej oddaną formą
ortodoksyjnego judaizmu. Hasyd
jest osobą, której życie jest całkowicie zanurzone w Bogu. Jest
on osobą, która żyje tylko dla Boga.
Jednak psalmista definiuje tutaj wiernych
– prawdziwych hasydów, jako tych, którzy
zawarli ze Mną przymierze przez ofiarę
– bardziej dosłownie – tych, którzy
tną Moje przymierze na podstawie ofiary.
Język hebrajski mówi raczej o „cięciu” przymierza niż tylko
jego zawieraniu. Sugeruje to użycie noża, który sprawia, że
ofiara ginie. Moje
przymierze oznacza dokładnie to przymierze, które zainicjował sam
Bóg, przymierze wieczne. Jest tylko jedna podstawa, na której Bóg
zawiera przymierze – ofiara. Bez ofiary nie może być przymierza.
Wiele lat temu, około 1944 roku, kiedy po raz pierwszy zacząłem
studiować Biblię w języku hebrajskim, Duch Święty poprowadził
mnie do zrobienia czegoś niezwykłego. Uzbroiłem się w trzy ołówki
o różnych kolorach – niebieski, zielony i czerwony – i zacząłem
podkreślać trzy różne tematy różnymi kolorami. Były to
następujące tematy: przymierze, ofiara i przelewanie krwi.
Niebieskiego użyłem do podkreślania fragmentów na temat
przymierza, zielonego na temat ofiary i czerwonego na temat
przelewania krwi. Tą drogą doszedłem do objawienia, ponieważ
odkryłem, że gdziekolwiek miałem kolor niebieski, tam miałem
również i zielony; oraz gdziekolwiek miałem kolor zielony, miałem
też czerwony. Innymi słowy, gdziekolwiek jest przymierze, musi być
ofiara oraz gdziekolwiek jest ofiara, tam musi być przelanie krwi.
Zgadza się to z opisem Bożego ludu zawartym w
Psalmie 50,5: tym, którzy tną Moje
przymierze na podstawie ofiary. Dwie
rzeczy są tutaj zasadnicze do wejścia w trwałą relację z Bogiem:
przymierze i ofiara. Bez ofiary nie może
być relacji z Bogiem; bez ofiary nie może być przymierza.
Patrząc wstecz, sposób, w jaki ludzie wchodzili w przymierze z
Bogiem przed nowym przymierzem w Jezusie Chrystusie, był bardzo
niezwykły, ale dla wielu ludzi jest obcy. Dobrze opisuje to
Jeremiasz. Jest to okres w historii Izraela, kiedy naród chodził
złymi drogami, buntował się przeciw Bogu oraz zrobił coś, czego
Bóg im zabronił – uczynili niewolników ze swoich braci
Izraelitów. Kiedy Bóg ganił ich za to przez proroka Jeremiasza,
oni pokutowali i weszli w przymierze, w którym zgodzili się uwolnić
swoich niewolników. Później jednak, dodając do swego grzechu,
złamali przymierze i zniewolili z powrotem swoich braci Izraelitów.
Jedyną częścią tego wydarzenia, która nas teraz interesuje, jest
sposób, w jaki weszli w przymierze. Ma to znaczenie, które sięga
znacznie dalej niż ten szczególny moment w historii Izraela. Opis
tego wydarzenia znajduje się w Księdze Jeremiasza 34,18-20, gdzie
Bóg mówi:
18.
I postąpię z tymi ludźmi, którzy przekroczyli moje przymierze,
nie dotrzymali warunków przymierza, jakie zawarli przede mną, jak z
cielcem, którego rozcięli na dwoje i przeszli między jego
połówkami,
19.
Z książętami Judy i z książętami Jeruzalemu, dworzanami i
kapłanami, i z całą ludnością kraju, którzy przeszli między
połówkami cielca.
20.
Wydam ich w ręce ich wrogów…
(Jr 34,18-20)
Dzięki temu fragmentowi możemy poszerzyć zrozumienie procesu
zawierania przymierza. Zawarcie przymierza nie tylko wymaga ofiary,
ale musi jeszcze być ona podzielona w bardzo szczególny sposób.
Zwierzę, które było zabite jako ofiara, zostało podzielone na
dwie części, a te z kolei zostały ułożone naprzeciw siebie z
wolnym miejscem pomiędzy nimi. Następnie ludzie zawierający
przymierze, przechodzili pomiędzy tymi częściami ofiary. To był
zewnętrzny akt, przez który weszli w przymierze.
Boże przymierze z Abramem
Pamiętając o Bożym sposobie zawierania przymierza, zwróćmy się
do 1 Księgi Mojżeszowej 15,7-18, która opisuje, jak Pan wszedł w
przymierze z Abramem (nie został jeszcze nazwany Abrahamem):
7.
Potem rzekł do niego: Jam jest Pan, który cię wywiódł z Ur
chaldejskiego, aby ci dać tę ziemię w posiadanie.
8.
A on odpowiedział: Panie Boże, po czym poznam, że ją posiądę?
9.
On zaś rzekł: Sprowadź mi trzyletnią jałówkę i trzyletnią
kozę, i trzyletniego barana, nadto synogarlicę i gołębicę.
10.
I sprowadził mu to wszystko, i rozciął na poły, i położył
jedną połać naprzeciw drugiej, lecz ptaków nie dzielił.
11.
Wtedy zleciały ptaki drapieżne do padliny, lecz Abram je odpędził.
12.
A gdy zachodziło słońce, ogarnął Abrama twardy sen, wtedy też
opadły go lęk i głęboka ciemność.
13.
I rzekł do Abrama: Wiedz dobrze, że potomstwo twoje przebywać
będzie jako przychodnie w ziemi, która do nich należeć nie będzie
i będą tam niewolnikami, i będą ich ciemiężyć przez czterysta
lat.
14.
Lecz Ja także sądzić będę naród, któremu jako niewolnicy
służyć będą; a potem wyjdą z wielkim dobytkiem.
15.
A ty odejdziesz do ojców swoich w pokoju i będziesz pogrzebany w
późnej starości.
16.
Lecz dopiero czwarte pokolenie wróci tutaj, gdyż przed tym czasem
nie dopełni się wina Amorytów.
17.
A gdy słońce zaszło i nastała ciemność, oto ukazał się
dymiący piec i płonąca pochodnia, które przesuwały się między
owymi połaciami.
18.
W dniu tym zawarł Pan przymierze z Abramem, mówiąc: Potomstwu
twemu daję tę ziemię…
(1 Moj 15,7-18)
Fragment ten odkrywa, że Pan zawierając
przymierze z Abramem, obiecał mu, że da mu ziemię Kanaan w
posiadanie. Abram odpowiada pytaniem: Po
czym poznam…? W odpowiedzi Bóg
przystąpił do zawarcia przymierza z Abramem. Inaczej rzecz ujmując,
Bożym ostatecznym zobowiązaniem do zrobienia czegokolwiek jest
przymierze. Kiedy Bóg wszedł w przymierze, nie ma nic więcej, co
Bóg mógłby zrobić, aby się zobowiązać. Przymierze
reprezentuje ostateczne, nieodwołalne zobowiązanie. Jeśli
Bóg raz zawarł przymierze z Abramem, to już więcej nie mówi w
czasie przyszłym. On już nie mówi „Dam”, ale mówi „Dałem”.
Sprawiło to przymierze – ostatecznie i na zawsze.
Sposób, w jaki Pan zawarł przymierze z Abramem, zgadza się
dokładnie z tym opisanym w Księdze Jeremiasza 34,18-20. Abram
musiał wziąć zwierzęta ofiarne, zabić je i podzielić na dwie
części. Następnie we właściwym czasie Pan i Abram przeszli
pomiędzy tymi kawałkami ofiary. Przez ten dziwny akt, Pan wszedł w
przymierze z Abramem.
Spójrzmy teraz na niektóre szczegóły tej
transakcji. Każdy z nich jest pouczający. Werset 11 mówi: Wtedy
zleciały ptaki drapieżne do padliny, lecz Abram je odpędził.
Te słowa przynoszą mi bardzo żywe wspomnienia.
Podczas II wojny światowej, kiedy służyłem w armii brytyjskiej w
Egipcie, leżałem przez cały rok w szpitalu cierpiąc na chorobę,
której lekarze najwyraźniej nie mogli wyleczyć. W desperacji
zwróciłem się do Biblii, aby sprawdzić, co ma na ten temat do
powiedzenia. Ostatecznie po przeczytaniu całej Biblii, doszedłem do
wniosku, że Bóg zapewnił mi uzdrowienie przez śmierć Jezusa
Chrystusa na krzyżu i że to była część przymierza, które Bóg
zawarł ze mną w Chrystusie. Kiedy szukałem sposobu, jak utrzymać
tę prawdę, mój umysł ciągle był nękany przez różnego rodzaju
ataki depresji, wątpliwości i ciemności.
Kiedy tam leżałem, zmagając się, aby zdobyć korzyści z
przymierza w Chrystusie i walcząc z tymi stanami depresji i
wątpliwości, przypadkiem przeczytałem powyższy fragment z 1
Księgi Mojżeszowej rozdział 15 i zobaczyłem, że to należało do
zadania Abrama, aby odpędzać ptaki. Bóg uświęcił ofiarę, ale
utrzymanie jej nienaruszoną było zadaniem Abrama. Zobaczyłem, że
podobnie Bóg zapewnił mi ofiarę w Chrystusie, ale do mnie należało
utrzymywać diabelskie ptaki z dala od pożerania ofiary i okradania
mnie z korzyści. Zobaczyłem więc, że mija pewien czas, w którym,
musze odpędzać ptaki. Nie ma znaczenia, jak wiele razy wątpliwości,
niewiara czy strach atakowały mnie, to był mój przywilej i
odpowiedzialność, aby utrzymać ofiarę nietkniętą. One nie mogły
być zanieczyszczone przez diabelskie ptaki, które chciały żywić
się nią i zabrać moje dziedzictwo.
Następnie w wersecie 12 napisane jest: A
gdy zachodziło słońce, ogarnął Abrama twardy sen, wtedy też
opadły go lęk i głęboka ciemność.
Było to bardzo głębokie, duchowe doświadczenie, przez które
Abram, jako dojrzały i wierny wierzący, przeszedł – lęk
i głęboka ciemność. Czy twoja
teologia ma na to miejsce? Czy wiesz, że niektórzy z największych
świętych Bożych przeszli przez okresy duchowej ciemności?
Przechodzenie przez ciemności nie musi oznaczać niedojrzałości
czy słabości. Tak naprawdę Bóg nie może ufać niedojrzałym i
słabym wierzącym zsyłając tego typu doświadczenie. On wie, jak
wiele każdy z nas może znieść. Abram nie przechodził przez
ciemności, ponieważ był słaby i niewierny, ale przechodził przez
nie, ponieważ było to częścią jego pełnego duchowego
doświadczenia. Jego ciemność była zapowiedzią tego, co jego
potomkowie mieli przejść w Egipcie. Jako ich ojciec musiał
podzielić miarę ich cierpienia.
W wersetach od 13 do 16 Pan wyjaśnia Abramowi, co
stanie się z jego potomkami w Egipcie i jak ostatecznie On
zainterweniuje, uwolni ich i przyprowadzi z powrotem do ziemi Kanaan.
Następnie w wersecie 17 do doświadczenia Abrama dodany jest nowy
wymiar: A gdy słońce zaszło i nastała
ciemność, oto ukazał się dymiący piec i płonąca pochodnia,
które przesuwały się między owymi połaciami.
Do normalniej ciemności nocy została dodana czerń dymu buchająca
z pieca. Często w Biblii piec symbolizuje mocne cierpienia. W
Księdze Izajasza 48,10 Bóg mówi do Izraela: Oto
wytapiałem cię sobie jak srebro, próbowałem cię w piecu
cierpienia.
Czasami stosuje się to w życiu całego Bożego ludu. Jeśli
kiedykolwiek znajdziesz się w piecu, to pamiętaj, że jest to
miejsce, w którym Bóg udoskonala cię i próbuje. To, jak
zareagujesz w piecu, zdeterminuje twoje przeznaczenie. Nie znalazłeś
się w piecu dlatego, że jesteś słaby czy idziesz złą drogą,
czy dlatego że zawiodłeś Boga. Jesteś w piecu, ponieważ piec
czyni dla ciebie rzeczy, których nie może sprawić nic innego. W
Księdze Malachiasza 3,3 Bóg ostrzega synów Lewiego, Jego kapłana,
że On oczyści ich jak złoto i srebro. Metale szlachetne nigdy nie
są oczyszczane bez intensywnego gorąca.
W środku otaczającej ciemności, do której
Abram został skierowany – ciemność, która zarówno była
naturalna jak i nienaturalna – była też płonąca
pochodnia, która przesuwała się między owymi połaciami
(wers 17). Jakaż głębia zrozumienia w tym jest! Płonąca
pochodnia była manifestacją Ducha Bożego, odnoszącą się do
siedmiu ognistych pochodni; jest to
siedem duchów Bożych (Obj 4,5), które
widział Jan przed tronem w niebie. To właśnie w tym momencie –
momencie głębokiej ciemności – gdy Pan pokazał się pod
postacią płonącej pochodni, uczynił zobowiązanie względem
Abrama. On chodził pomiędzy połaciami i w ten sposób wszedł w
przymierze.
Pozwólcie mi wrócić na moment do mojego doświadczenia w szpitalu
w Egipcie. Byłem wtedy w czasie ciemności w swoim życiu, gdy
prawda na temat wydarzenia z 1 Księgi Mojżeszowej rozdziału 15
stała się tak realna w moim życiu. Nauczyłem się, że bywają
chwile zupełnej ciemności, kiedy Duch Święty oświetli tylko
jedną rzecz – symbole ofiarne, ponieważ jest to jedyna rzecz,
którą powinniśmy widzieć. Ofiara jest symbolem przymierza, a
przymierze jest Bożym, nieodwołalnym zobowiązaniem.
Możesz przechodzić przez taki czas w swoim
życiu, kiedy będziesz widział tylko i wyłącznie jeden fakt –
to że Jezus umarł za ciebie. To wszystko, co powinieneś wiedzieć.
Wszystko w tym jest zawarte. List do Rzymian 8,32 mówi: On,
który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas
wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?
Są takie chwile, kiedy jest to wszystkim, co możesz trzymać. Jest
to przymierze zawarte poprzez ofiarną śmierć Pana Jezusa
Chrystusa.
W ten właśnie sposób Bóg i Abram weszli w przymierze. Rozumiem to
w ten sposób, że każdy z nich przechadzał się pomiędzy
połaciami ofiar. Czy nie jest to zadziwiające, że Wszechmocny Bóg
zrobił to z człowiekiem? Wstrząsa moim rozumem to, że w dosłownym
znaczeniu Bóg przeszedł całą drogę z nieba, aby przejść
pomiędzy połaciami zabitych zwierząt i w ten sposób zawrzeć
przymierze z Abramem. Jestem przygnieciony, gdy zdaję sobie sprawę,
że Bóg przeszedł taką odległość, aby zawrzeć indywidualne
przymierze z człowiekiem.
Ważne tylko przez śmierć
Dlaczego do zawarcia przymierza była konieczna
ofiara? Dlaczego była to jedyna droga? Odpowiedź jest taka, że
ofiara symbolizowała śmierć każdej ze stron przystępujących do
przymierza. Każda ze stron, chodząc pomiędzy połaciami zabitego
zwierzęcia, mówiła: „To jest moja śmierć. To zwierzę zginęło,
reprezentując mnie. On umarł zamiast mnie. Wchodząc w przymierze,
wchodzę w nie przez śmierć. Teraz, gdy jestem w przymierzu, nie
mam już prawa do życia.” Jest to wyjaśnieniem, dlaczego zarówno
w hebrajskim jak i w grece nie ma rozróżnienia pomiędzy
przymierzem
i testamentem.
Konieczność śmierci do tego, aby uczynić przymierze ważnym,
podkreślona jest również w Liście do Hebrajczyków:
16.
Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego,
który go sporządził;
17.
Bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy
ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził.
(Hbr 9:16-17)
Słowa te nie pozostawiają miejsca na niezrozumienie. Ktoś, kto
wchodzi w przymierze, wchodzi w nie przez śmierć. Tak długo, jak
osoba pozostaje przy życiu, nie może być w przymierzu. Niemożliwe
jest wejść w przymierze i pozostawać przy życiu. Śmierć ofiar
zwierzęcych jest fizyczna, symbolizuje jednak inną formę śmierci
dla tego, kto składa tę ofiarę i chodzi pomiędzy jej częściami.
Osoba, która to robi, w ten sposób wyrzeka się wszelkich praw do
życia dla siebie. Gdy któraś ze stron chodzi pomiędzy połaciami
ofiary, tak naprawdę mówi do drugiej strony: „Jeśli zajdzie taka
potrzeba, umrę za ciebie. Od teraz twój interes bierze górę nad
moimi interesami. Jeśli masz coś, czego potrzebujesz, a nie możesz
tego zaspokoić, wtedy moje zaopatrzenie staje się twoim. Już
dłużej nie żyję dla siebie; żyję dla ciebie.”
W Bożych oczach fakt zawarcia przymierza nie jest pustym rytuałem.
Jest uroczystym i uświęconym zobowiązaniem. Jeśli prześledzimy
historię, kierunek wydarzeń, które były efektem zawarcia
przymierza Pana z Abramem, zobaczymy, że każda strona musiała
uczynić dobre zobowiązanie, które reprezentowało przymierze.
Parę lat później, kiedy Abram stał się Abrahamem, Bóg
powiedział mu: „Chcę twojego syna Izaaka, twego jedynego syna.
Najcenniejsza rzecz, jaką masz, nie należy już dłużej do ciebie,
ponieważ ty i Ja jesteśmy w przymierzu. On należy do mnie.” Na
swoją wieczną chlubę, Abraham nie zawahał się, ale był gotów
ofiarować nawet Izaaka. Dopiero w ostatnim momencie interweniował
Bóg prosto z nieba i zatrzymał go przed uśmierceniem swojego syna
(zobacz 1 Moj rozdział 22).
Jednak to jeszcze nie koniec jego historii. Bóg również zobowiązał
się względem Abrahama. Dwa tysiące lat później Bóg ze swojej
strony, wypełnił swoją część przymierza. Aby zaspokoić
potrzeby Abrahama i jego potomstwa, Bóg ofiarował swojego jedynego
Syna. Tym razem jednak nie było ułaskawienia w ostatniej chwili. Na
krzyżu Jezus położył swoje życie jako pełna cena odkupienia dla
Abrahama i jego potomstwa. Ten czyn był wynikiem zobowiązania,
które Bóg i Abram zawarli ze sobą tej brzemiennej w skutki nocy
dwa tysiące lat wcześniej, kiedy przeszli pomiędzy połaciami
ofiary. Wszystko, co później nastąpiło w historii było wynikiem
ich przymierza.
Zobowiązanie podjęte w przymierzu jest uroczyste, całkowite i
nieodwołalne.
Rozdział 3
Jedność między mężczyzną i kobietą
W pierwszym rozdziale zobaczyliśmy, że
małżeństwo na najwyższym poziomie jest potrójnym
węzłem – przymierzem pomiędzy
mężczyzną, kobietą i Bogiem. W rozdziale 2 odkryliśmy, że
przymierze wymaga ofiary, w przeciwnym razie nie jest ważne. W tym
rozdziale zastosujemy te zasady konkretnie do małżeństwa, w którym
wierzący są zjednoczeni przez swoją wiarę w Chrystusa.
Ofiara, na której bazuje chrześcijańskie małżeństwo, to śmierć
Jezusa Chrystusa i korzyści z niej płynące. Przez Bożą wolę On
stał się ofiarą, przez którą w wierze mężczyzna i kobieta mogą
wstąpić w relację małżeństwa. Jak Pan i Abram przeszli pomiędzy
kawałkami zabitych zwierząt, tak samo w małżeństwie mężczyzna
i kobieta przechodzą przez śmierć Jezusa Chrystusa w całkowicie
nowe życie i całkowicie nową relację, która była niemożliwa
bez śmierci Jezusa Chrystusa. Przymierze małżeństwa pomiędzy
chrześcijanami jest zawierane u stóp krzyża.
Są trzy następujące po sobie fazy pracy nad tą relacją. Po
pierwsze życie zostaje położone – każdy kładzie swoje życie
za drugiego. Mąż patrzy na śmierć Chrystusa na krzyżu i mówi:
„Ta śmierć była moją śmiercią. Kiedy przeszedłem przez
krzyż, umarłem. Teraz już dłużej nie żyję dla siebie.” Żona
podobnie patrzy na krzyż i mówi: „Ta śmierć była moją
śmiercią. Kiedy przeszłam przez krzyż, umarłam. Teraz już
dłużej nie żyję dla siebie.”
Odtąd nikt już nie zakrywa niczego przed drugą osobą. Wszystko,
co ma mąż, jest dla żony. Wszystko, co ma żona, jest dla jej
męża. Żadnych wyjątków, nic nie zostało zachowane dla siebie.
To jest połączenie a nie partnerstwo.
Po drugie, po tej śmierci przychodzi nowe życie. Każdy teraz
przeżywa nowe życie w drugim i przez drugiego. Mąż mówi do żony:
„Moje życie jest w tobie. Przeżywam moje życie przez ciebie.
Wyrażasz to, kim jestem.” Podobnie żona mówi do swego męża:
„Moje życie jest w tobie. Przeżywam moje życie przez ciebie.
Wyrażasz to, kim jestem.”
Po trzecie, przymierze jest skonsumowane przez
fizyczną jedność. To z kolei przynosi owoc, który kontynuuje nowe
życie, którym każdy z nich zdecydował się podzielić z drugim. U
wszystkich żyjących stworzeń Bóg ustanowił tę podstawową
zasadę: bez jedności nie może być owocu. Przymierze
prowadzi do podzielenia się życiem i owocowania; życie, które nie
jest dzielone, pozostaje odizolowane i bezowocne.
Wejście w małżeństwo przez przymierze jest zupełnie inne od
postawy reprezentowanej przez wielu współczesnych ludzi wchodzących
w małżeństwo. Podstawową postawą naszej współczesnej kultury
jest: „Co mogę dostać? Co jest w tym dla mnie?” Wierzę, że
każda relacja powstająca z takiej postawy jest skazana na
nieszczęśliwy koniec. Osoba, która patrzy na małżeństwo jako
przymierze, nie pyta: „Co mogę dostać?” Pyta raczej: „Co mogę
dać?” Następnie daje odpowiedź na swoje pytanie: „Oddaję moje
życie. Kładę je dla ciebie, a następnie znajduję nowe życie w
tobie.” To odnosi się osobno do każdej strony – do męża i do
żony. Dla naturalnego umysłu to brzmi śmiesznie. Jest to jednak
tak naprawdę sekret prawdziwego życia, prawdziwej radości i
prawdziwej miłości.
W tej nowej relacji każda strona ma do wniesienia szczególny wkład.
Jest on tak znaczący, że każdy fragment Nowego Testamentu, który
mówi o wzajemnych zobowiązaniach męża i żony, zawsze zaczyna się
od wyjaśnienia szczególnej odpowiedzialności żony. Jest to prawdą
bez względu na to, czy pisał to Piotr (który miał żonę) czy
Paweł (nieżonaty mężczyzna). Wygląda to w pewnym sensie tak,
jakby żona była pewnym rdzeniem, na którym obraca się cała
relacja. Jeżeli nie gra swojej roli, nie ma możliwości, aby mąż
ze swej strony mógł uczynić tę relację właściwą. Zacznijmy
więc od spojrzenia na rolę żony.
Rola żony
W Księdze Przypowieści Salomona 31,10-31 Salomon
rysuje jeden z najpiękniejszych portretów, które możemy znaleźć
w Biblii – obraz doskonałej żony.
King James Version tłumaczy to jako dzielna
kobieta. Oba tłumaczenia w pełni
odzwierciedlają pełne znaczenie oryginału. Wierzę, że Salomon
miał tutaj na myśli kobietę, która wie, co znaczy być kobietą –
kobietę, która wie, jak w pełni wyrazić głębię i bogactwo swej
kobiecości; kobieta, która odnosi
sukces jako kobieta.
Rozpoczyna swój opis następującym pytaniem:
Doskonała żona, któż może taką
znaleźć? (w. 10 – tłumaczenie z
języka angielskiego). Wskazuje to, że taka kobieta jest rzadkością.
Szczerze mówiąc miałem przywilej dzielić trzydzieści lat mojego
życia z kobietą, która odpowiadała opisowi Salomona. Gdy czytam
ten fragment, to zawsze moje oczy zachodzą łzami wdzięczności.
W tej książce nie jestem w stanie wytłumaczyć każdego szczegółu
portretu, który maluje tutaj Salomon. Chciałbym jednak zaznaczyć
jeden prosty, lecz bardzo istotny fakt: początek, środek i koniec
tego obrazu wszystkie są skupione na jej mężu. Inaczej to ujmując,
najwyższym jej osiągnięciem jako doskonałej żony jest jej mąż.
Wszystko inne, co osiąga obok tego posiada drugorzędną wartość.
Oto jak kobieta powinna mierzyć swoje osiągnięcia jako żona. Ona
już nie przeżywa swojego życia. Jej życie jest w jej mężu. Ona
widzi swój sukces w nim. Ona raduje się w jego osiągnięciach
bardziej niż w swoich własnych.
Zauważ, że w wersecie 11 pierwsze stwierdzenie o
doskonałej żonie brzmi: Serce małżonka
ufa jej, nie brak mu niczego. On nie
musi iść w świat i stać się milionerem, aby mieć zaopatrzenie.
Aprobata jego żony jest dla niego wystarczająca. Wielu mężczyzn
nieustannie dąży do odniesienia sukcesu w interesach lub na innym
polu głównie nie myśląc o tym, aby zaspokoić samego siebie.
Zazwyczaj ich głównym problemem jest to, że nigdy nie mają
pewności zgody w swoich własnych domach – z początku ze strony
rodziców, a później ze strony ich żon. W konsekwencji tego
przechodzą przez życie napędzani pragnieniem uzyskania aprobaty i
udowodnienia sobie samym. Ale mężczyzna, który ma właściwą
żonę, nie potrzebuje polegać na kimkolwiek innym w celu uzyskania
aprobaty. To wystarczy. Wszyscy inni mogą go nie rozumieć, mogą
nawet oszukiwać go, ale on wie, że jest jedna osoba, na której
może całkowicie polegać. Tą osobą jest jego żona. Dla kobiety
stać się taką żoną jest wielkim osiągnięciem.
Zaufanie męża w stosunku do doskonałej
żony opiera się na prostym, ale
bardzo istotnym fakcie: Gdyż wyświadcza
mu dobro, a nie zło, po wszystkie dni swojego życia (werset
12). Przez trzydzieści lat miałem taką pewność w stosunku do
Lydii. Ona nigdy nie zrobiłaby mi nic złego. Ona nie zgodziłaby
się ze mną, prawdopodobnie upomniałaby mnie. Mogliśmy
argumentować lub mieć inne zdania. Zawsze jednak wiedziałem, na
jakim miejscu z nią stałem. Była zawsze na sto procent po mojej
stronie. Bez tego nigdy nie stałbym się tym, kim jestem.
Przejdźmy teraz do wersetu 23, centralnej części
tego opisu: Mąż jej jest w bramach
szanowany (ang. znany),
zasiada w radzie starszych kraju. Znów
skupiamy się na jej mężu. Jest on rozpoznanym przywódcą wśród
ludu, siedzący w bramie, na honorowym miejscu i na pozycji władzy.
Język Salomona jest bardzo ekspresyjny. Mąż
jej jest szanowany (ang. znany)…
Innymi słowy jest znany jako jej mąż. Bez jej wsparcia nigdy nie
byłby w stanie zająć honorowego miejsca. Ta zasada jest prawdą w
większości przypadków, gdy widzimy odnoszącego sukcesy, pewnego
siebie, szanowanego mężczyznę. Wielka część tego, co tak
naprawdę widzimy, jest zasługą jego żony.
Następnie w wersetach 28 i 29 opis kończy się skierowany na jej
rodzinę – najpierw jej dzieci, ale ostatecznie jeszcze raz na jej
mężu:
28.
Jej synowie nazywają ją szczęśliwą, jej mąż sławi ją,
mówiąc:
29.
Jest wiele dzielnych kobiet, lecz ty przewyższasz wszystkie!
(Przyp 31,28-29)
Widzimy więc, że na początku, w środku i na
końcu opisu doskonałej żony
– prawdziwie odnoszącej sukcesy kobiety – znajduje się jej mąż.
On jest jej największym osiągnięciem, w stosunku do którego każde
inne osiągnięcie jest drugorzędne.
Jaką nagrodę może mąż ze swojej strony
zaoferować jej? On chwali ją.
To jest niesamowicie ważne! Mężowie, jeśli macie taką żonę,
nie znajdziecie ceny, której byłaby warta. Nie możesz jej odpłacić
niczym innym, jak tylko pochwałami. Możesz pozwolić sobie być
szczodrym w tej zapłacie, ponieważ im więcej płacisz, tym więcej
otrzymujesz w zamian. Więc znajdź czas, aby ją chwalić. Powiedz
jej, jaka jest słodka. Powiedz jej, jak dobre jest przygotowane
przez nią jedzenie. Powiedz jej, jak bardzo cieszysz się widząc
dom tak wysprzątany. Powiedz jej, jak pięknie wygląda. Powiedz
jej, jak bardzo ją kochasz. Znajdź czas, aby to robić. To jest
dobra inwestycja. Wiele razy odbierzesz z powrotem wszystko, co w to
włożyłeś.
Jak już wcześniej powiedziałem, osobiście mogę spojrzeć w
przeszłość na trzydzieści lat szczęśliwego i udanego małżeństwa
z Lydią. Jedyne, czego mogę żałować, to to, że nie mówiłem
jej wystarczająco często, że ją kocham. Kochałem ją, a ona o
tym wiedziała. Nie mówiłem jej jednak tego tak często, jak
powinienem. Jeśli ten okres w swoim życiu miałbym przeżyć
jeszcze raz, to mówiłbym jej o tym dziesięć razy częściej.
Zwróćmy się jeszcze raz do odpowiedzialności
żony. Jak żona może osiągnąć ten typ sukcesu związany z jej
mężem? Powiedziałbym, że spoczywają na niej dwie
główne odpowiedzialności, mocno ze
sobą związane. Pierwsza z nich to wspieranie
swojego męża; a druga to zachęcanie
go.
W 1 Liście do Koryntian 11,3 Paweł mówi nam, że mężczyzna (mąż)
jest głową kobiety (żony). W naturalnym ciele ostateczna
odpowiedzialność za decyzje i kierowanie spoczywa na głowie.
Jednak głowa nie może sama siebie utrzymać w górze. Zrobienie
tego zależy od reszty ciała. Bez wsparcia reszty ciała, a w
pierwszej kolejności szyi, sama głowa nie może spełnić swoich
funkcji.
Ta zasada stosuje się również do relacji małżeńskiej. Jako
głowa mąż ma rozstrzygającą odpowiedzialność za decyzje i
kierunek. Nie może jednak wypełnić tej funkcji sam. Zależy on od
ciała, które go podtrzymuje. W tym sensie odpowiedzialność żony
może być przyrównana do funkcji szyi. Ona jest kimś najbliższym
swojemu mężowi, na czyim wsparciu musi ciągle polegać. Jeśli ona
nie będzie go wspierała, nie ma możliwości, aby mąż mógł
funkcjonować tak, jak powinien. Tak samo jak nie ma żadnej innej
części ciała, która mogłaby zająć miejsce szyi w
podtrzymywaniu głowy, tak samo nie ma żadnej innej osoby, która
mogłaby dać mężowi wsparcie, które potrzebuje mieć od swojej
żony.
Druga główna odpowiedzialność żony to zachęcanie swojego męża.
Mężczyzna powinien móc szukać u swojej żony zachęty w każdym
czasie, szczególnie kiedy on najmniej na to zasługuje. Jeśli Lydia
zachęcałaby mnie tylko wtedy, gdy na to zasługiwałem, to nie
byłoby tym, czego tak naprawdę potrzebowałem. Najbardziej
potrzebowałem zachęty wtedy, gdy najmniej na to zasługiwałem.
Potrzebowałem kogoś, kto miałby we mnie wiarę wtedy, gdy nikt
inny jej by nie miał. Nie potrzebowałem kazania. Nie potrzebowałem
adwokata. Potrzebowałem kogoś, kto mi ufa.
Zachęta nie jest łatwym zadaniem dla żony – szczególnie w
czasach presji. Znacznie łatwiej jest czynić wyrzuty lub
krytykować. Tak naprawdę zachęcanie jest służbą, która musi
być rozwijana. Wierzę, że jeśli żona nauczy się zachęcać,
wiele razy może zmienić złe małżeństwo w dobre, a męża nie
odnoszącego sukcesów w pełnego sukcesu. Jednak zawsze oznacza to
zaparcie się siebie. Nie możemy zachęcać innych, jeśli jesteśmy
skupieni tylko na sobie. Jeśli zarówno ty jak i twój mąż
czujecie się nieszczęśliwymi i smutnymi , to co zrobisz? Powiesz
mu jak źle się czujesz, czy zachęcisz go? Zachęcanie go wymaga
zaparcia się siebie. Jest to jednak istota przymierza małżeńskiego.
Już dłużej nie żyjesz dla siebie.
Prowadzi nas to do punktu początkowego:
zobowiązania przez przymierze.
Właśnie to może przynieść łaskę i moc, które potrzebne są
przez każdą ze stron małżeństwa, aby uczynić je pełnym
sukcesu. Dobra rada lub zbiór zasad nie wystarczą. Jest wiele
dostępnych dzisiaj doskonałych książek, które oferują poradę i
instrukcje z chrześcijańskiego punktu widzenia na temat, jak mieć
udane małżeństwo. Koniec końców chrześcijańskie małżeństwo
nie będzie dobre bez ponadnaturalnej Bożej łaski; a łaska ta jest
przyjmowana tylko wtedy, gdy mąż i żona poddają się Bogu i sobie
nawzajem przez zobowiązanie w przymierzu.
Rola męża
Teraz będziemy rozpatrywać rolę męża w
przymierzu małżeńskim. Dobrym początkiem są słowa Pawła z 1
Listu do Koryntian 11,7: Mężczyzna
bowiem nie powinien nakrywać głowy, gdyż jest obrazem i odbiciem
chwały Bożej; lecz kobieta jest odbiciem chwały mężczyzny.
Rozpatrzymy teraz końcowe stwierdzenie tego
fragmentu: kobieta
[żona] jest odbiciem chwały mężczyzny
[męża]. Widzimy tu, że ta sama
zasada, która odnosiła się do żony, odnosi się również do
męża. Przed chwilą zobaczyliśmy, że odniesienie sukcesu przez
żonę manifestuje się przez jej męża. Teraz Paweł mówi nam, że
żona jest dowodem sukcesu męża. Ona jest jego chwałą, jego
największym osiągnięciem; jest unikalną, żywą demonstracją
jakości życia prowadzonego przez jej męża.
Pewien znany ewangelista został zapytany o znajomego wierzącego:
„Jakiego typu jest on chrześcijaninem?” „Nie odpowiem ci
jeszcze”, odpowiedział, „nie spotkałem jeszcze jego żony!”
Była to bardzo mądra odpowiedź. Osobiście nigdy nie oceniam
żonatego mężczyzny, dopóki nie poznam jego żony, ponieważ ona
jest jego chwałą. Jeśli ona promieniuje, jest spokojna i czuje się
bezpieczna, jej mąż zarobił na mój szacunek. Jeśli jednak jest
sfrustrowana, nerwowa i nie czuje się bezpiecznie, muszę wyciągnąć
wniosek, że jej mąż zawodzi w jakiejś dziedzinie swojego życia.
Relacja żony do męża jako jego chwały została pięknie
zilustrowana przez przyrównanie jej do ciał niebieskich: relacji
księżyca do słońca. Księżyc jest „chwałą” słońca.
Księżyc nie ma własnej chwały. Jedyne piękno, jakie ma, pochodzi
z odbijania promieni słonecznych.
Kilka lat temu w centrum NASA w Houston w stanie Texas, miałem
możliwość zobaczyć fragment skały przywiezionej na ziemię przez
astronautę z powierzchni księżyca. Wpatrywałem się w nią przez
chwilę. Skłoniłem swoją głowę w pełnym czci uwielbieniu dla
Stwórcy, jak tylko zacząłem rozumieć doskonałą mądrość Jego
stworzenia. Skała księżyca jest sama w sobie mroczna i
nieatrakcyjna. Ona sama w sobie nie ma żadnego promieniowania i
lśnienia. Jednak jest to najbardziej odbijający materiał, jaki do
tej pory odkryli ludzie. Dlaczego? Powodem oczywiście jest to, że
został on stworzony przez Stwórcę dla pewnego najważniejszego
celu – odbijać promienie słoneczne. Będzie to miało miejsce tak
długo, dopóki nic nie stanie na przeszkodzie pomiędzy księżycem
a słońcem. Jeśli jednak jakieś inne ciało (np. Ziemia) wejdzie
pomiędzy księżyc a słońce, wynik okaże się w obrazie księżyca.
Straci swoje światło.
To wszystko jest podobieństwem ilustrującym znacznie bardziej
cudowne dzieło geniuszu Stwórcy – relacji małżeńskiej. Żona
jest jak księżyc. Ona nie ma sama w sobie żadnej chwały. Jej
funkcją jest odbijać swojego męża. Kiedy on świeci na nią, ona
również lśni. Jeśli jednak pełna, otwarta przyjaźń pomiędzy
nimi jest złamana – jeśli coś wchodzi pomiędzy nich –
rezultat widać na żonie. Ona traci swoje światło.
Ci z nas, którzy są mężami dobrze zrobią, jeśli będą od czasu
do czasu sprawdzać swoje wyniki w tej dziedzinie. Powinniśmy być
gotowi patrzeć na stan swojej żony jako odbicie naszego stanu. My,
mężczyźni, często jesteśmy szybcy do zauważania pewnych
słabości w naszych żonach – nawet możemy być niemili i
krytyczni w tym. Może tak naprawdę problem ten, który tak jasno
widzimy w naszych żonach, jest jednak odbiciem takiego samego
problemu, którego nie dostrzegamy w swoim życiu.
Czego powinien mężczyzna szukać w swojej żonie?
Co powinien akceptować jako dowód, że on wypełnia swoją
odpowiedzialność w stosunku do niej? Jeśli miałbym odpowiedzieć
na to pytanie jednym słowem, to wybrałbym słowo poczucie
bezpieczeństwa. Kiedy zamężna
kobieta czuje się naprawdę bezpieczna – bezpieczna emocjonalnie,
finansowo, w relacjach – to zazwyczaj jest to wystarczający dowód,
że jej relacja z mężem jest właściwa i że on dobrze wypełnia
swoje obowiązki w stosunku do niej. Jeśli jednak zamężna kobieta
jest poddawana częstym lub tymczasowym uczuciom braku
bezpieczeństwa, prawie na pewno jest to spowodowane jedną z dwóch
przyczyn: albo jej mąż nie wypełnia właściwie swoich zobowiązań
względem niej, albo weszło pomiędzy nich coś, co odgradza żonę
od przyjmowania tego, co mąż jej daje.
Jaki jest główny praktyczny sposób na
wypełnianie przez męża swojej odpowiedzialności względem żony?
Moim zdaniem wszystkie obowiązki mogą być podsumowane w dwóch
słowach: ochraniać
i zaopatrywać.
Główną praktyczną odpowiedzialnością męża jest ochraniać
swoją żonę. Ona powinna czuć się bezpiecznie, powinna wiedzieć,
że ma ochronę. Obecnie zmusza się kobiety, aby wzięły
odpowiedzialność, która nie jest im przeznaczona. Jest to
nieuczciwe i niesprawiedliwe One mogą być bardzo efektywne w
zaopatrywaniu; mogą nawet w tym prześcigać mężczyzn; tracą
jednak przez to swoją kobiecość. W większości przypadków
przyczyną takiego obrotu sprawy jest to, że mężczyźni rezygnują
ze swojego obowiązku chronienia swoich żon. Żona zawsze powinna
wiedzieć, że ma kogoś, kto stoi pomiędzy nią a każdym ciosem,
każdym atakiem i każdym naciskiem.
Drugą praktyczną odpowiedzialnością męża
jest zaopatrywać swoją żonę. Biblia bardzo jasno to przedstawia.
A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o
domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od
niewierzącego. Słowo staranie
ma bardzo szerokie zastosowanie. Mąż powinien widzieć, że nie ma
żadnej potrzeby w jakiejkolwiek dziedzinie życia żony, której by
on nie zaopatrzył – bez względu na to, czy potrzeba byłaby
fizyczna, emocjonalna, kulturowa czy duchowa.
Główną jednak dziedziną życia, w której odpowiedzialnością
męża jest zaopatrywanie swojej żony, są finanse. Normalnie
powinien on wziąć pełną odpowiedzialność za jej potrzeby
finansowe. Mężczyzna, który pomimo możności tego nie robi,
prawie nieuchronnie straci pewną miarę autorytetu w swoim domu.
Bardzo trudno jest oddzielić zarabianie pieniędzy od prawa do
podejmowania decyzji w sprawie ich wydawania. Podejmowanie takich
decyzji powinno być jednak funkcją głowy. Jeśli żona zarabia
tyle samo lub więcej od swojego męża, to trudno jest mu utrzymywać
pozycję głowy.
Wiemy oczywiście, że są wyjątki od tej reguły. Są mężowie,
którzy zostali uczynieni niezdolnymi do pracy i nie mogą pracować.
W takich przypadkach odpowiedzialność za finansowe zaopatrzenie
może spaść na żonę. Ślubowanie małżeńskie pozwala na tego
typu przypadki; ono obowiązuje zarówno „w chorobie” jak i „w
zdrowiu”. Jednak nie może tak być, aby pechowe przypadki stawały
się regułą.
Możemy teraz krótko podsumować obustronne
obowiązki męża i żony w przymierzu małżeńskim. Główne
obowiązki męża to ochraniać i zaopatrywać. Główne obowiązki
żony to podtrzymywać i wspierać. Jednak właściwe wypełnienie
tych obowiązków nigdy nie będzie osiągnięte tylko przy pomocy
ludzkich wysiłków i siły woli. Wymaga to czegoś więcej –
ponadnaturalnej, zawsze wystarczającej łaski Bożej. Taka
łaska przychodzi tylko wtedy, gdy mąż i żona razem zobowiążą
się przed Bogiem i przed sobą nawzajem w uroczystym przymierzu.
To właśnie akt zobowiązania uwalnia Bożą łaskę.
Wynik tego zobowiązania jest nowym życiem i relacją, która nigdy
nie może być doświadczana przez tych, którzy najpierw nie
przyjęli warunków. Omówimy teraz, czym wyróżnia się charakter
tego nowego życia.
Zjednoczenie prowadzi do poznania (obcowania)
Wynikiem zobowiązania w przymierzu między
mężczyzną i kobietą można podsumować w jednym słowie:
poznanie.
Mężczyzna i kobieta poznają siebie nawzajem tak głęboko i tak
mocno, że nie jest to możliwe w żaden inny sposób. Czasownik
„znać” w oryginalnej wersji Pisma ma znacznie zarówno szersze
jak i głębsze niż jego angielski odpowiednik. W 1 Księdze
Mojżeszowej 4,1 jest napisane: „Adam obcował (ang. poznał –
KJV) z żoną swoją Ewą, a ta poczęła i urodziła Kaina.”
(Angielskie tłumaczenie New American Standard Bible mówi:
„mężczyzna miał relację ze swoją żoną Ewą”. Jednak
tłumaczenie King James zachowuje poprawne, dosłowne znaczenie
oryginalnego hebrajskiego słowa.) Tutaj po raz pierwszy w Biblii po
upadku jest użyte słowo „znać”. Jest to również pierwszy
zapis wydarzenia, w którym mężczyzna i kobieta łączą się w
jedności seksualnej.
Jednak autorzy Starego Testamentu są bardzo
precyzyjni i wiedzą, jak używać czasownika „znać” przy opisie
współżycia seksualnego pomiędzy mężczyzną i kobietą.
Gdziekolwiek mężczyzna staje się z kobietą jednością przez
przymierze przypieczętowane Bożą zgodą, Pismo powiada, że on
„poznał”
ją. Jeśli jest to jednak nielegalna relacja, taka której Bóg nie
popiera i na którą nie wyraził swej zgody, Pismo mówi, że on
„leżał”
z nią. Wniosek jest taki, że mężczyzna może współżyć
seksualnie z kobietą, ale ciągle jej nie „znać”.
Wierzę, że jest to w pełni poparte doświadczeniem. Mężczyzna
może mieć nawet rozwiązłe stosunki seksualne z pięćdziesięcioma
kobietami, ale nie znać
żadnej z nich.
Jaka jest więc główna
różnica pomiędzy tylko „leżeniem
z” kobietą, a „znaniem” kobiety? Można na to odpowiedzieć
jednym słowem: zobowiązanie.
Istotą niemoralności seksualnej jest szukanie przez mężczyznę i
kobietę fizycznej i emocjonalnej przyjemności od siebie nawzajem
bez uczynienia trwałego zobowiązania względem siebie. Przyjemność,
którą w ten sposób dostają, zostaje skradziona. Nie zapłacili
oni za to należnej ceny.
Pokazuje to, jak wielką wagę przykłada Bóg do
zobowiązania. Współżycie seksualne, które nie jest związane ze
stałym, wzajemnym zobowiązaniem, to niemoralność. Współczesny
świat nadał temu wymyślony tytuł: współżycie przedmałżeńskie.
Biblia nazywa to wprost rozpustą.
Z drugiej strony seksualna jedność poprzedzona legalnym, wspólnym
zobowiązaniem to małżeństwo.
Różnica w stosunku Boga do tych dwóch relacji jest jasno
przedstawiona w Liście do Hebrajczyków 13,4: Małżeństwo
niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników
bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg.
W tym kontekście rozpustnicy powinni
być rozumiani jako osoby, które wchodzą w seksualne relacje bez
zawarcia zobowiązań przymierza. Cudzołożnicy
z kolei to ci, którzy zawarli przymierze małżeńskie, ale wchodzą
w seksualne relacje, które naruszają ich zobowiązanie. W obu
przypadkach istotą grzechu jest zła postawa w stosunku do
zobowiązania przymierza.
Wracamy do ostatecznego Bożego celu dla małżeństwa: mężczyzna i
kobieta wzajemnie się poznają. Przypuszczam, że głębia tej
prawdy może być całkowicie zrozumiana tylko przez tych, którzy
mieli przywilej doświadczyć tego. Taka wiedza pomiędzy mężczyzną
i kobietą nie jest ani tymczasowa ani statyczna. Nie ma to strony
tylko intelektualnej, jak zwykle rozumujemy wiedzę, ani tylko
seksualnej. Jest to całkowite, szczere otwarcie jednej osoby na
drugą. Dotyczy to każdej dziedziny: fizycznej, emocjonalnej,
intelektualnej oraz duchowej. Jeśli małżeństwo idzie w kierunku
nakazanym przez Boga, to wraz z upływem czasu wzajemna wiedza męża
i żony stanie się pełniejsza i głębsza.
Według mego osobistego przekonania, największy cud osiągnięty
przez Boga w dziele stworzenia został wyrażony w ludzkiej
osobowości. Jezus nauczał, że jedna ludzka dusza jest więcej
warta, niż cały świat (zob. Mk 8,36-37). Wierzę, że jest to
prawdziwa, obiektywna ocena. Cały stworzony świat, w całej swej
wspaniałości i wielkości, jest nieporównywalnie mniej wart niż
jedna ludzka osobowość. Cud małżeństwa polega na tym, że dwom
ludzkim osobowościom pozwolono, aby poznały się wzajemnie w całej
swej unikalności, pozwolono do zgłębienia uświęconych,
najgłębszych głębi drugiej osoby. Właśnie dlatego, że takie
spojrzenie na małżeństwo jest tak piękne cudowne i tak uświęcone,
Bóg chroni je przez swój wymóg zobowiązania w przymierzu.
Jest niezliczona liczba różnych sposobów, na jakie mężczyzna i
jego żona mogą dojść do poznania się nawzajem. Np. sposób, w
który patrzą na siebie jest inny niż ten, w jaki patrzą na inne
osoby lub inne osoby patrzą na nich. Jednym z moich ulubionych (lecz
nie poufnych) zajęć jest obserwowanie męża i żony, kiedy oni nie
zdają sobie sprawy z tego, że są obserwowani. Zawsze patrzę w ich
oczy. (Ktoś kiedyś powiedział, że oko jest „oknem duszy”.)
Daj mi czas, abym przypatrzył się spojrzeniom, które wymieniają
między sobą mąż i żona, a dam ci dokładną ocenę tego, jak
udane jest ich małżeństwo.
Żona ma taki sposób patrzenia na swojego męża,
który mówi mu prawie wszystko bez wypowiadania czegokolwiek w
słowach. Np. „Już czas, abyś zajął
się dziećmi”. Albo „Nie powinieneś spędzać tak dużo czasu
rozmawiając ze tą kobietą”. Albo „Jeśli od razu wrócimy do
domu, możemy spędzić godzinę zupełnie sami”. Z tego też
powodu Pismo wskazuje, aby zamężna kobieta nigdy nie pozwalała
sobie na patrzenie na jakąkolwiek inną osobę w sposób, w jaki
patrzy na swego męża.
Jest to bardzo obrazowo przedstawione przez
incydent w życiu Abrahama. Abraham był wielkim mężem wiary, ale
miał pewne szczególne, typowo ludzkie słabości. W dwóch
przypadkach, chcąc uratować swoje własne życie, był gotów
pozwolić, aby jego żona Sara została wzięta do haremu pogańskiego
króla. Nie spieszył się do realizacji tego, że boskie
przeznaczenie połączyło go nieodwołalnie z Sarą i nigdy nie
będzie wypełnione przez jakąkolwiek inną kobietę. Pod tym
względem słabości Abrahama powinny służyć jako ostrzeżenie dla
mężów w obecnym wieku. W 1 Liście Piotra 3,7 jest przypominane
chrześcijańskim małżonkom, że ich żony, podobnie jak oni, i
one są dziedziczkami łaski żywota.
Zwrot i one są dziedziczkami
wskazuje na połączone dziedzictwo, że żadna ze stron nie może
oddzielnie rościć legalnych praw. Są dziedziny Bożego dziedzictwa
dla małżeńskich par, w które jedno ze współmałżonków nie
może wejść bez drugiego. Te dziedziny są zarezerwowane wyłącznie
dla par, które poruszają się we wzajemnej miłości i harmonii. Ta
zasada dotyczy dzisiejszych chrześcijańskich małżonków tak samo
jak relacji Abrahama z Sarą.
Drugi przypadek, w którym Abraham był gotów rozstać się z Sarą,
był dwór Abimelecha, króla Geraru (zobacz 1 Księgę Mojżeszową,
rozdział 20). Abraham przekonał Sarę, aby powiedziała, że jest
jego siostrą – co było prawdą, ale nie całą prawdą – a
ukryć fakt, że była również jego żoną. W efekcie Abimelech
zabrał ją do swego haremu, mając zamiar ożenić się z nią.
Jednak Bóg ponadnaturalnie interweniował, aby uratować Sarę. We
śnie objawił Abimelechowi, że Sara tak naprawę jest żoną
Abrahama i ostrzegł go, że jeśli ożeni się z nią, zapłaci za
to własnym życiem. Abimelech, który najwidoczniej był mężczyzną
pełnym bojaźni Bożej, od razu oddał Sarę Abrahamowi i
zrekompensował mu to darami natury za zło, które wyrządził.
Jednak w zakończeniu Abimelech skierował do Sary
słowa napomnienia i ostrzeżenia: Do
Sary zaś rzekł: Oto daję bratu twemu tysiąc srebrników; niech to
będzie dla ciebie osłoną przed podejrzeniami w oczach tych
wszystkich, którzy są z tobą, tak że wobec wszystkich jesteś
uniewinniona (1 Moj 20,16). Możemy
podsumować istotę nagany Abimelecha skierowaną ku Sarze w
następujący sposób: „Kiedy jesteś żonata, nigdy nie wolno ci
spoglądać na innego mężczyznę w taki sposób, jak patrzysz na
swojego męża. On jest powłoką twych oczu dla ciebie.” Jest taki
sposób, w jaki kobieta otwiera swoje oczy na swego męża, który
jest zarówno biblijny jak i bardzo uświęcony. Nigdy celowo nie
powinna pozwolić, aby jakikolwiek inny mężczyzna patrzył w jej
oczy w sposób, w jaki patrzy jej mąż.
Oczywiście jest też druga strona: podobnie jak zamężna kobieta
nie ma prawa patrzeć w ten sposób na mężczyznę, który nie jest
jej mężem, tak samo żonaty mężczyzna nie ma prawa przyjmować
takiego spojrzenia od kobiety, która nie jest jego żoną. Na swoją
korzyść Abimelech rozpoznał tę zasadę.
W każdym razie ostrzeżenie dane Sarze przez Abimelecha wyraża w
bardzo prosty, ale jaskrawy sposób istotę relacji, w którą
wchodzi mężczyzna i kobieta przez przymierze małżeńskie. Poprzez
swoje zobowiązanie w przymierzu względem siebie, zaczynają
poznawać się tak mocno, że żadne z nich nie może poznać
jakiejkolwiek innej osoby w ten sposób oraz żadna inna osoba nie
powinna znać któregokolwiek z nich w ten sposób. Celem przymierza
małżeństwa jest zachowanie unikalnego i uświęconego poznania
pomiędzy mężem a żoną i utrzymanie go od zakłócenia i
zbezczeszczenia przez jakąkolwiek inną relację.
Rozdział 4
Jedność z Bogiem
Przymierze małżeńskie nie jest uświęcone tylko przez swoje
własne prawo. Jest ono uświęcone również dlatego, że jest
wzorem innych relacji o wielkim duchowym znaczeniu. Pierwsza i
najważniejsza z nich to relacja, jaką Bóg pragnie mieć ze swoim
ludem.
Bóg, Mąż swego Ludu
W różnych fragmentach Starego Testamentu, Bóg porównuje swoją
relację z Izraelem do relacji męża z żoną. Od nowa przyrównuje
tę relację do przymierza, które zawarł z Izraelem na Górze Synaj
po wyzwoleniu ich z Egiptu. W ten sposób relacja Boga jako męża
Izraela, podobnie jak ludzka relacja mężczyzny z jego żoną,
bazuje na przymierzu, które zawarł ze swoim ludem. W Księdze
Jeremiasza jest to powiedziane wprost:
31.
Oto dni idą, mówi Pan, których uczynię z domem Izraelskim i z
domem Judzkim przymierze nowe;
32.
Nie takie przymierze, jakiem uczynił z ojcami ich w on dzień,
któregom ich ujął za rękę ich, abym ich przywiódł z ziemi
Egipskiej; albowiem oni przymierze moje wzruszyli, chociażem Ja był
małżonkiem ich, mówi Pan.
Jer. 31:31-32 - BG
Bóg mówi, że gdy wyprowadził Izrael z ziemi egipskiej i zawarł z
nimi przymierze, stał się przez to ich mężem. Jednak przez
niewierność i bałwochwalstwo Izrael zerwał swoje przymierze i
stracił swoje prawo do relacji z Bogiem jako ich mężem. Zamiast
całkowicie odrzucić Izrael za ich niewierność, Bóg mimo to
ogłasza, że na końcu wieków zawrze z nimi nowe przymierze i
ponownie stanie się ich mężem.
W Księdze Ozeasza 3,1 po raz kolejny widzimy Bożą
relację z Izraelem przedstawioną jako relację męża i żony: Pan
rzekł do mnie: Pokochaj jeszcze raz kobietę, która innego kocha,
łamiąc wiarę małżeńską. Tak miłuje Pan synów Izraela, choć
się do bogów obcych zwracają i lubią placki z rodzynkami.
Przez swoją ciągłą miłość do swej żony Gomer pomimo jej
niewierności, prorok Ozeasz staje się symbolem ciągłej Bożej
miłości do Izraela, jako ich męża, która nie ustaje nawet pomimo
trwałej ich niewierności.
W Księdze Ozeasza, podobnie jak w Księdze Jeremiasza, znajduje się
prorocza obietnica, że Bóg ostatecznie przywróci przymierze ze
sobą i tym samym odnowi swoją relację jako ich męża. Bóg
ogłasza:
18.
W owym dniu - mówi Pan –
powie
do mnie: Mężu mój [Me Ishi]!
I
nigdy już nie powie do mnie: Baalu mój [Me Baali – mój Mistrzu]!
Oz. 2:18
Dalej w Księdze Ozeasza 2,20, Bóg mówi o nowym przymierzu, które
z nimi zawrze. W wersach 21-22 przedstawia wynik tego przymierza jako
odnowienie swej relacji małżeńskiej z nimi:
21.
I zaręczę cię z sobą na wieki; Zaręczę cię z sobą na zasadzie
sprawiedliwości i prawa, miłości i zmiłowania.
22.
I zaręczę cię z sobą na zasadzie wierności, i poznasz Pana.
Oz. 2:21-22
Ostatnia część 20. wersetu ma szczególne
znaczenie: I poznasz Pana.
Już wcześniej zauważyliśmy, że w naturalnej rzeczywistości
przymierze prowadzi mężczyznę i kobietę do jedności, w której
poznają się nawzajem tak, jakby nie mogli poznać się bez takiego
zobowiązania. W tym miejscu ta zasada została zastosowana do
odnowionej relacji Izraela z Bogiem. Poprzez swoje zobowiązanie w
przymierzu poznają Pana
tak, jak nigdy wcześniej go nie poznali.
Podsumowując powyższe rozważania, obraz relacji Boga do Izraela
można przedstawić w następujący sposób: przymierze, które Bóg
zawarł z Izraelem na Górze Synaj to ustanowienie relacji
małżeńskiej pomiędzy Bogiem a Izraelem, przez które stał się
ich mężem. Później przez niewierność i bałwochwalstwo Izrael
złamał przymierze i stracił swoje prawo do tej relacji. Bóg
jednak z tego powodu nie odrzucił całkowicie Izraela ani nie
przestał go kochać. Jednak Jego odwiecznym planem jest ustanowienie
nowego przymierza z nimi, poprzez które ponownie stanie się ich
mężem. To nowe przymierze, w przeciwieństwie do pierwszego, będzie
wieczne, nigdy nie zostanie złamane, przez nie Izrael pozna Pana z
całkowicie nową, głęboką intymnością, jakiej dotychczas nigdy
nie doświadczyli.
Nowy Testament pełniej odkrywa naturę tego nowego przymierza. Nie
będzie ono bazowało na ofiarach zwierząt, ale na pokutnej śmierci
Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Jest to przymierze, w które weszli
już ludzie wszystkich ras i pochodzenia, którzy poznali Jezusa jako
Zbawiciela i Pana. Zgodnie ze wzorem starotestamentowym, to nowe
przymierze w Chrystusie jest widziane jako przyprowadzenie wierzących
do relacji z Bogiem, która jest analogiczna do relacji małżeńskiej
pomiędzy mężem a żoną.
W Liście do Efezjan 5,25-33 Paweł mówi, że
Chrystus odkupił i uświęcił swój kościół, aby mógł
przedstawić go sobie jako oblubienicę świętą
i bez skazy oraz stać się jej mężem.
Paweł przenosi tę prawdę w bardzo praktyczny sposób do naturalnej
relacji pomiędzy mężem i żoną, ale kończy swoją wypowiedź w
ten sposób: Tajemnica to wielka, ale ja
odnoszę to do Chrystusa i Kościoła.
Czyli relacja pomiędzy Chrystusem i kościołem jest analogiczna do
tej pomiędzy mężem i jego żoną.
Jeden duch z Bogiem
W 1 Liście do Koryntian Paweł stosuje ten obraz nie tylko do
relacji Boga z Jego ludem jako całością, ale również do relacji,
którą Bóg pragnie mieć z każdym wierzącym z osobna:
16.
Albo czy nie wiecie, że, kto się łączy z wszetecznicą, jest z
nią jednym ciałem? Albowiem, mówi Pismo, ci
dwoje będą jednym ciałem.
17.
Kto zaś łączy się z Panem, jest z nim jednym duchem.
1 Kor. 6:16-17
Jak zwykle wszystkie osoby, które napisały Biblię, Paweł jest
bardzo szczery. Mówi on o seksualnej jedności pomiędzy mężczyzną
i kobietą. Mówi on, że mężczyzna, który ma seksualną relację
z wszetecznicą, staje się z nią jednym ciałem. Następnie mówi,
że wierzący może mieć podobną jedność z Bogiem, w której
staje się z Nim jednym duchem. Dodatkowo relacja, do której Bóg
zaprasza każdego wierzącego, jest dokładnie taka sama w duchowej
rzeczywistości, jak seksualna jedność, jaką w sferze fizycznej
mężczyzna może mieć z kobietą.
W ostatnim rozdziale zauważyliśmy już główną różnicę
pomiędzy jednością małżeńską, która jest czysta i święta, a
cudzołóstwem, które jest grzechem. Różnica jest taka, że
jedność małżeńska jest poprzedzona przez zawarcie obopólnego
przymierza ze strony mężczyzny i kobiety. W cudzołóstwie jednak
mężczyzna i kobieta szukają seksualnej przyjemności od siebie
nawzajem, bez zamiaru zawarcia wzajemnego zobowiązania wynikającego
z przymierza.
Język, którego Paweł używa w 1 Liście do Koryntian 6,16-17
zrozumiale wyjaśnia nam, że ta zasada stosuje się również do
relacji pomiędzy Bogiem a wierzącym. Bóg pragnie duchowej jedności
z każdym wierzącym. Jest to również oczywiste, że Bóg ze swojej
strony nigdy nie naruszy swoich własnych praw. On nigdy nie będzie
częścią „duchowego cudzołóstwa”. Jednak w tym przypadku
jedność z Bogiem zależy i musi być poprzedzona przez zobowiązanie
względem Boga przez przymierze. Dopóki wierzący nie jest gotów do
zawarcia pełnego, całkowitego i szczerego, takiego jak wymaga
przymierze, zobowiązania względem Boga, nie będzie nigdy mógł
mieć pełnej duchowej jedności z Bogiem, która jest celem dzieła
odkupienia.
Wcześniej w Psalmie 50,5 widzimy, jak Bóg
definiuje swoich wiernych.
To są ci, którzy zawarli z Nim
przymierze przez ofiarę. Lekcja jest
taka sama, jak w 1 Liście do Koryntian 6,16-17. Nie ma innej drogi
do intymnej jedności z Bogiem, czyli do stania się podobnym do
Boga, oprócz zobowiązania poprzez przymierze. Bez takiego
zobowiązania żadna osoba nigdy nie stanie się naprawdę Jego
wiernym, nie może być naprawdę
zjednoczona z Bogiem.
Wyjaśnia to żałosny stan wielu osób w dzisiejszych kościołach.
Oni pragną relacji z Bogiem. Oni mogą nawet rościć sobie prawo do
takiej relacji. Mimo to ich pragnienie nie jest spełnione; ich
żądanie jest nieusprawiedliwione. Powodem takiego stanu rzeczy jest
to, iż nigdy nie złożyli uroczystego, całkowitego, szczerego i
osobistego zobowiązania Bogu, które jest jedyną podstawą do
upragnionej przez nich więzi z Bogiem.
Takie osoby mogły podjąć decyzję na kampanii ewangelizacyjnej.
Mogli wyjść na przód kościoła i potrząsnąć rękę pastora.
Mogli nawet przejść przez religijne rytuały, takie jak chrzest czy
konfirmacja. Ale wszystkie te uczynki – i wiele innych zbyt
licznych, aby je wyliczyć – są daremne, dopóki te osoby nie
wejdą w pełną życia, zobowiązującą, zatwierdzoną przez
przymierze relację z Bogiem. Krótko mówiąc nie może być
prawdziwej intymności z Bogiem. On nie zobowiązuje siebie w
stosunku do ludzi, którzy nie zobowiązali się w stosunku do Niego.
Celem życia jest poznanie Boga
Dla tych jednak, którzy zdecydowali się
zobowiązać względem Boga poprzez przymierze, nagroda jest wielka.
Wspaniale wyraził to Jezus w słowach adresowanych do Ojca w
Ewangelii Jana 17,3: A to jest żywot
wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa
Chrystusa, którego posłałeś.
Słyszałem kiedyś parafrazę, która wyrażała ten wers: „A to
jest cel żywota wiecznego,
że mogą poznać Ciebie, jedynego prawdziwego Boga…” Jest to
naprawdę największy cel wszelkiego życia – poznać jedynego
prawdziwego Boga. Z tej wiedzy przychodzi żywot wieczny, boskie
życie, życie Samego Boga, dzielone z wierzącym.
Jednak tego typu wiedza nie jest tylko wiedzą
intelektualną. Nie jest to tylko teologia czy doktryna. Nie jest
to wiedza o Bogu. W rzeczywistości
jest to poznanie Samego Boga –
poznanie Go bezpośrednio i intymnie; poznanie Go jako Osobę. Jest
to relacja między osobami, jest to duchowa jedność.
Poznanie Boga w ten sposób jest dokładnym
odwzorowaniem w duchowej rzeczywistości sposobu, w jaki mężczyzna
poznaje kobietę
jako żonę, jak również kobieta poznaje
mężczyznę jako swojego męża.
Użycie w Biblii tych samych słów do opisania tych rodzajów
relacji nie jest przypadkowe. Objawia to głębokie, leżące u
podstaw podobieństwo, które istnieje pomiędzy tymi dwoma
relacjami. W świecie naturalnym mężczyzna i kobieta nie mogą
prawdziwie poznać jedno
drugiego, dopóki nie podejmą szczerego zobowiązania względem
siebie w przymierzu. W świecie duchowym wierzący nie może
prawdziwie poznać
Boga, dopóki nie uczyni wpierw szczerego zobowiązania względem
Niego przez przymierze. Ta sama zasada odnosi się do każdej sfery:
bez przymierza nie może być jedności; a bez zobowiązania nie może
być przymierza.
Czy tego typu zobowiązanie nie brzmi zbyt mocno dla ciebie? Zbyt
intymnie? Zbyt absolutnie? Ostatecznie każdy z nas musi podjąć
swoją własną decyzję w tej dziedzinie. Pozwól mi jednak
powiedzieć, że nigdy osobiście nie byłbym zainteresowany
jakimkolwiek rozwodnionym, religijnym substytutem prawdziwej rzeczy.
Raczej powtórzyłbym za Dawidem:
2.
Boże! Tyś Bogiem moim, ciebie gorliwie szukam, Ciebie pragnie dusza
moja; Tęskni do ciebie ciało moje, Jak ziemia zeschła, spragniona
i bezwodna.
Ps 63,2
Dla prawdziwie pragnącej duszy jest tylko jedno źródło wiecznego
zadowolenia: Sam Bóg. Zatrzymać się przed dojściem do prawdziwej
jedności z nim oznacza minąć prawdziwy cel życia. Oznacza to
pozostać na zawsze sfrustrowanym i na zawsze niezaspokojonym.
W Księdze Izajasza 1,22 Bóg mówi do
zbuntowanego i sprzeniewierzonego Izraela: Twoje
srebro obróciło się w żużel, twoje wino zmieszane z wodą.
To samo może być powiedziane o wielu dzisiejszych kościołach.
Wszystko straciło swoją czystość, swój prawdziwy charakter.
Prosi się nas o zaakceptowanie rzeczy sfałszowanych i nieczystych,
podróbek prawdziwych rzeczy.
W świecie naturalnym, jeśli ktoś zaoferowałby mi wino
rozcieńczone wodą, moja odpowiedź byłaby następująca: „Oszczędź
sobie kłopotu; zachowaj wszystko!” Dzisiaj jednak we współczesnym
kościele i społeczeństwie wszystko mieszamy z wodą. Rozcieńczamy
to, wlewamy wodę, obniżamy standardy. Nasze srebro nie ma już
właściwej wartości; nasze wino nie ma już właściwego smaku.
W takim duchowym klimacie tylko osoba o znacznej sile charakteru może
zdecydować, że nie chce nic mniej, niż Boże najlepsze rzeczy.
Taka osoba musi chcieć powiedzieć: „Inni mogą robić to w
sposób, który im się podoba, ale ja zrobię to na Boży sposób.
Chcę prawdziwej relacji z Bogiem. Chcę udanego małżeństwa, domu,
który uwielbia Boga, dzieci, które rosną szczęśliwe i
bezpieczne. Tak, chcę tych rzeczy – i jestem gotowy zapłacić
cenę!”
Bóg uczynił zapłatę bardzo jasną: zobowiązanie przez przymierze
– w pionie do samego Boga; w poziomie do naszego współmałżonka.
Rozdział 5
Jedność z Bożym ludem
W dwóch poprzednich rozdziałach zauważyliśmy, że przymierze jest
koniecznym warunkiem prawdziwej jedności. W rozdziale 3
zobaczyliśmy, jak ta zasada odnosi się do jedności pomiędzy
mężczyzną i kobietą, którą nazwaliśmy małżeństwem. W
rozdziale 4 dostrzegliśmy, jak odnosi się to również do jedności
każdego wierzącego z Bogiem, co w duchowej rzeczywistości jest
analogiczne do jedności małżeńskiej. W tym rozdziale
przeanalizujemy, jak ta sama zasada odnosi się do jeszcze jednej
bardzo ważnej relacji: relacji pomiędzy chrześcijanami.
Przymierze ustanawia „lud”
W Starym Testamencie dostrzegamy, że od czasu
wejścia Boga w przymierze z Abrahamem, jego potomkowie (poprzez
Izaaka i Jakuba) zostali oddzieleni od reszty rasy ludzkiej. Od tego
czasu znani są jako nasienie Abrahama
(2 Krn 20,7). Widzimy również, że Boży zamysł wymaga
ustanowienia ponownego przymierza nie indywidualnie z Abrahamem, ale
z jego potomstwem jako całością. Ma to miejsce na Górze Synaj po
wyjściu z Egiptu. Zostali oni później nazwani nowym tytułem w
liczbie pojedynczej: lud
(hebr. ‘am).
Wskazuje to, że przez wejście w przymierze, stali się nową,
zbiorową jednością.
Proces, w jaki Bóg wszedł w przymierze z Izraelem został opisany w
II Księdze Mojżeszowej na początku rozdziału 19. Bóg tutaj mówi
o celu wprowadzenia Izraela w relację ze sobą opartą na
przymierzu:
5.
A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i
przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją
własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia.
6.
A wy będziecie mi królestwem kapłańskim i narodem świętym.
Takie są słowa, które powiesz synom izraelskim.
2
Moj. 19:5-6
Musimy zrozumieć, że od tego czasu Izrael został oddzielony dla
Boga jako szczególny lud, nie przez swoją wrodzoną sprawiedliwość,
ale przez przymierze, które Bóg z nimi zawarł. Ważne jest
dostrzec, że ich świętość była wynikiem przymierza, a nie jego
przyczyną. Innymi słowy Bóg wszedł w przymierze z Izraelem nie
dlatego, że byli święci, ale raczej uświęcił ich przez
ustanowienie z nimi w przymierze.
W poprzednim rozdziale zobaczyliśmy, że na bazie przymierza Bóg
przyjął względem nich rolę i odpowiedzialność męża.
Przymierze pomiędzy Bogiem a Izraelem ustanowiło relację
analogiczną do relacji pomiędzy mężem i żoną. Dało to im
unikalny związek z Bogiem w taki sam sposób, jak małżeństwo
ustanawia związek kobiety z jej mężem.
Jednak jedyną podstawą, na której Izrael miał
prawo do kontynuowania tej unikalnej i szczególnej relacji z Bogiem,
było pozostawanie wiernym temu przymierzu. Z tego powodu Bóg
poprzedził obietnicę swojego zamiaru względem nich słowami: Jeśli
będziecie posłuszni Mojemu głosowi i będziecie przestrzegać Moje
przymierze, wtedy będziecie moją własnością pomiędzy wszystkimi
ludami… i świętym narodem. Ciągła
unikalna relacja Izraela z Bogiem była związana z przestrzeganiem
przez nich warunków przymierza. Z tego powodu, kiedy Izrael wszedł
w bałwochwalstwo, ich prorocy często nazywali ich grzech jako
cudzołóstwo. Było to analogiczne do żony, która nie
przestrzegała swojego zobowiązania w przymierzu względem męża.
Od czasu ustanowienia przymierza Boga z Izraelem,
przez autorów Starego Testamentu została uczyniona granica użycia
dwóch hebrajskich słów: goy
(naród) i ‘am
(lud). Wszystkie narody, włączając w to Izrael są goyami
(liczba mnoga od goy)
– „narodami”.
Jednak sam Izrael jest również ‘am
– „ludem”.
To co sprawiło, że naród Izrael został nazwany tym wyróżnionym
tytułem innym niż pozostałe narody, jest ich unikalna relacja z
Bogiem, w którą weszli przez przymierze.
W Nowym Testamencie to samo rozróżnienie jest
podtrzymywane przez użycie dwóch różnych greckich słów: ethnos
(naród), które jest analogiczne do hebrajskiego słowa goy,
oraz laos
(lud), który jest analogiczny do hebrajskiego słowa ‘am.
Greckie słowo ethnos
ze swoim odpowiednikiem w liczbie mnogiej ethne,
jest tłumaczone zarówno jako narody
jak i poganie.
Ważne jest to, aby zrozumieć, że słowo poganie
normalnie nie odnosi się do ludzi, którzy nie są chrześcijanami,
ale do ludzi, którzy nie są Izraelitami.
Analiza wyróżnionych słów użytych zarówno w
języku hebrajskim jak i greckim jako lud
i naród
jest konieczna do ustanowienia pewnej bardzo ważnej zasady
biblijnej: aby uczynić
lud (‘am),
konieczne jest przymierze
(b’rit).
Grupa etniczna, która nie ma zawartego
wspólnego przymierza z Bogiem jest tylko narodem,
natomiast grupa etniczna, która ma zawarte wspólne przymierze z
Bogiem staje się przez to ludem.
Typy relacji w przymierzu: wertykalna (pionowa) i horyzontalna
(pozioma)
Jeśli ponownie wrócimy do fragmentu, którym rozpoczyna się 19
rozdział II Księgi Mojżeszowej, opisującego jak Bóg wchodzi w
przymierze z Izraelem, to odkryjemy drugą, bardzo podobną zasadę:
to samo przymierze, które wprowadziło Izrael w unikalną relację z
Bogiem, również wprowadziło ich w unikalną relację ze sobą
nawzajem. W następnych rozdziałach II Księgi Mojżeszowej (od 10
do 23) są ukazane bardzo ścisłe i praktyczne zasady postępowania
względem siebie, których Bóg wymagał od nich właśnie od tego
momentu. Jako członkowie tego samego ludu, który wszedł w
przymierze, mają już teraz względem siebie szczególne obowiązki,
których nie mają członkowie narodów, które nie weszły w
przymierze z Bogiem i z Izraelem.
Możemy uogólnić tę zasadę w następujący
sposób: ci, którzy zawarli przymierze
z Bogiem, koniecznie muszą chodzić w przymierzu ze sobą nawzajem.
Relacje ustanowione przez przymierze rozciągają się w dwóch
kierunkach: wertykalnym (pionowym) i horyzontalnym (poziomym).
Przymierze, które wprowadza nas w wertykalną jedność z Bogiem,
również musi nas wprowadzać w jedność horyzontalną ze
wszystkimi, którzy weszli w takie samo przymierze z Bogiem. Nie mamy
prawa żądać korzyści płynących z przymierza z Bogiem, jeśli w
tym samym czasie odrzucamy nasze zobowiązania względem tych, którzy
dzielą z nami przymierze z Nim. To samo przymierze, które prowadzi
każdego z osobna do jedności z Bogiem, prowadzi ich również w
zbiorową jedność ze sobą nawzajem. To właśnie sprawia, że są
ludem,
który został oddzielony od wszystkich innych grup ludzi.
Te zasady dotyczące przymierza ustanowione w
Starym Testamencie, zostały bez zmian przeniesione do Nowego
Testamentu. Kiedy Jezus spożywał ostatnią wieczerzę ze swoimi
uczniami i dzielił się z nimi chlebem i winem, przez ten akt
wprowadził ich w przymierze ze sobą. Zanim podał im kielich i
kazał im z niego pić, powiedział: to
jest krew mojego nowego przymierza (Mt
26,28). Oni nie tylko dzielili kielich przymierza z nim, ale również
ze sobą nawzajem. Ten sam uroczysty akt, który wprowadził każdego
z nich w przymierze z Jezusem, w tym samym momencie wprowadził ich
wszystkich we wzajemne przymierze. Od tej chwili ich relacja związana
w przymierzu nie miała charakteru tylko wertykalnego – z Jezusem,
ale również horyzontalny – ze sobą nawzajem.
Potwierdza to 1 List do Koryntian, w którym Paweł wyjaśnia
znaczenie wieczerzy Pańskiej. Podkreśla on horyzontalną relację
pomiędzy wszystkimi, którzy byli współuczestnikami jednego chleba
i jednego kielicha:
16.
Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest
społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie
jest społecznością ciała Chrystusowego?
17.
Ponieważ jest jeden chleb, my, ilu nas jest, stanowimy jedno ciało,
wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba.
1
Kor. 10:16-17
Również Piotr oznajmia, że nowe przymierze w
Chrystusie ma ten sam skutek, jak wcześniejsze przymierze Boga z
Izraelem: ustanawia wszystkich, którzy weszli w to przymierze jako
lud:
9.
Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem,
narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty
tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej
światłości;
[Piotr
cytuje słowa wypowiedziane przez Boga do Izraela w II Księdze
Mojżeszowej 19,5-6.]
10.
Wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem
Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania
dostąpiliście.
1
Piotr. 2:9-10
Zobaczyliśmy już, że w obu przypadkach
ostatecznym celem przymierza jest
jedność. Celem przymierza
małżeńskiego jest wprowadzenie mężczyzny i kobiety w jedność
ze sobą. Celem przymierza pomiędzy Bogiem a indywidualnym wierzącym
jest wprowadzenie wierzącego w jedność z Bogiem. Zasada ta stosuje
się w równym stopniu również przy zawieraniu przymierza pomiędzy
wierzącymi. Jej celem jest wprowadzenie wszystkich wierzących w
jedność ze swoją nawzajem.
Po tym, jak Jezus podzielił się chlebem i winem
Nowego Przymierza ze swoimi uczniami, dalej prowadzi z nimi intymną
rozmowę zapisaną w Ewangelii Jana w rozdziałach od 14 do 16. To
nauczanie osiąga swój punkt kulminacyjny w arcykapłańskiej
modlitwie za nich zapisaną w rozdziale 17. Ta modlitwa z kolei
osiąga swój szczyt w wołaniu do Ojca, aby wszyscy, którzy w Niego
wierzą byli jedno, jak My jedno
jesteśmy (J 17,22). W tym kontekście
widzimy, że ten punkt szczytowy jest istotą przymierza, które
wcześniej tego wieczoru z nimi zawarł. Ostatecznym celem przymierza
jest jedność tej samej natury i jakości, jaka istnieje pomiędzy
Ojcem i Synem. Dopóki my, jako wierzący, nie wejdziemy w tę
jedność, nie wypełniliśmy naszych zobowiązań wynikających z
przymierza – zarówno względem Chrystusa jak i siebie nawzajem.
Zaznaczyliśmy już, że kiedy Bóg zawarł swoje
przymierze z Izraelem na Górze Synaj, natychmiast pokazał
Izraelitom zobowiązania, jakie nakłada przymierze na ich wzajemną
relację i codzienne życie. Te zobowiązania są zapisane w bardzo
praktyczny i szczególny sposób w II Księdze Mojżeszowej w
rozdziałach od 20 do 23. Podobnie w Nowym Testamencie są pokazane
sposoby, w jakie są zobowiązani odnosić się do siebie wszyscy,
którzy weszli w Nowe Przymierze w Chrystusie. Nie jest tematem tej
książki opisywanie w detalach wszystkie wzajemne zobowiązania
wierzących względem siebie. Możemy jednak stworzyć ogólny ich
obraz poprzez zebranie fragmentów zawierających frazy takie jak
jedni drugich czy
nawzajem w
Nowym Testamencie i zrobienie listy wzajemnych zobowiązań, które
są w nich zawarte.
Wszyscy, którzy weszli w Nowe Przymierze w Chrystusie są
zobowiązani zachowywać się względem siebie w następujący
sposób:
-
Umywać sobie nawzajem stopy (J 13,14)
-
Kochać jedni drugich (J 13,14 i inne)
-
Wzajemnie się budować (Rz 14,19)
-
Przyjmować jedni drugich (Rz 15,7)
-
Pouczać (ang. upominać) jedni drugich (Rz 15,14 i inne)
-
Pozdrawiać się nawzajem (Rz 16,16 i inne)
-
Służyć jedni drugim (Gal 5,13)
-
Jedni drugich brzemiona nosić (Gal 6,2)
-
Znosić jedni drugich (Ef 4,2)
-
Odpuszczać (przebaczać) jedni drugim (Ef 4,32)
-
Ulegać jedni drugim (Ef 5,21)
-
Nauczać jedni drugich (Kol 3,16)
-
Pocieszać się nawzajem (1 Tes 4,18)
-
Napominać (ang. zachęcać) jedni drugich (Hbr 3,13)
-
Baczyć jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i dobrych uczynków (Hbr 10,24)
-
Wyznawać grzechy jedni drugim (Jk 5,16)
-
Modlić się jedni za drugich (Jk 5,16)
-
Okazywać gościnność jedni drugim (1 P 4,9)
-
Przyoblec się w szatę pokory względem siebie (1 P 5,5).
W jakim stopniu jako wierzący wypełniamy wzajemne zobowiązania
względem siebie, w takim stopniu wypełniamy warunki Nowego
Przymierza.
Chociaż zobowiązania Nowego Przymierza zostały ustanowione w nieco
inny sposób od tych z Góry Synaj, to podstawowa zasada jest taka
sama: Ci, którzy wchodzą w przymierze z Bogiem są przez to
koniecznie wprowadzeni w przymierze ze sobą nawzajem. Zobowiązania
każdego z tych przymierzy składają się z dwóch kierunków:
wertykalnego – pomiędzy ludem zawierającym przymierze a Bogiem;
oraz horyzontalnego – pomiędzy członkami ludu, który zawarł
przymierze.
Przymierze jest prawomocne tylko przez śmierć
Kolejną ogólną zasadą dotyczącą przymierza jest to, iż jest
ono prawomocne tylko poprzez ofiarę. Tę zasadę widzimy w Liście
do Hebrajczyków w rozdziale 9:
16.
Gdzie bowiem jest testament, tam musi być stwierdzona śmierć tego,
który go sporządził;
17.
Bo testament jest prawomocny z chwilą śmierci, a nie ma nigdy
ważności, dopóki żyje ten, kto go sporządził.
Hebr.
9:16-17
W następnych trzech wersetach widzimy, że zasada ta odnosi się
konkretnie do przymierza pomiędzy Bogiem a Izraelem, któremu
pośredniczył Mojżesz:
18.
Dlatego i pierwsze przymierze nie zostało zapoczątkowane bez
rozlewu krwi.
19.
Gdy bowiem Mojżesz ogłosił całemu ludowi wszystkie ustawy zakonu,
wziął krew cielców i kozłów wraz z wodą, wełną szkarłatną i
hizopem, i pokropił zarówno samą księgę, jak i cały lud,
20.
Mówiąc: To jest krew przymierza, które Bóg dla was ustanowił.
Hebr.
9:18-20
W każdym przypadku śmierć ofiary reprezentuje śmierć tych,
którzy weszli przez nią w przymierze. Zwierzęta złożone w
ofierze przez Mojżesza przypomniały tylko Izraelowi zasadę, że
przymierze jest prawomocne tylko przez śmierć oraz pokazał nowy
rodzaj ofiary, jaki jeszcze nie był praktykowany. Z drugiej strony
śmierć Jezusa na krzyżu była zastępcza. On umarł jako
reprezentant wszystkich tych, którzy mieli wejść w przymierze z
Bogiem przez Niego. Jezus w swojej śmierci identyfikował się z
każdym, aby każdy z kolei mógł zidentyfikować się z Jezusem.
Jeśli ta dwukierunkowa identyfikacja działa poprzez trwałe
zobowiązanie każdego wierzącego, wtedy śmierć Jezusa staje się
śmiercią wierzącego w sposób efektywny i praktyczny. Ta zasada
jest jasno przedstawiona przez Pawła w 2 Liście do Koryntian:
14.
Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego
przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli;
15.
A umarł za wszystkich, aby ci, którzy żyją, już nie dla siebie
samych żyli, lecz dla tego, który za nich umarł i został
wzbudzony.
2
Kor. 5:14-15
Wniosek Pawła jest zarówno prosty jak i
logiczny. Podsumować można to w ten sposób: a
zatem wszyscy umarli. Jeśli
akceptujemy śmierć Chrystusa jako naszą własną śmierć, musimy
uważać siebie za umarłych
(Rz 6,11). Nie możemy więc już żyć dla samych siebie. Również
tutaj widzimy dwukierunkowe ułożenie: wertykalne – w stosunku do
Pana; oraz horyzontalne – w stosunku do Bożego ludu. Kiedy Pan i
Abram weszli ze sobą w przymierze, każdy dobrowolnie zrzekł się
prawa do życia tylko dla siebie. Każdy z nich poprzez przymierze
powiedział do drugiej strony: „To jest moja śmierć. Wchodząc w
to przymierze, wchodzę w śmierć. Teraz jestem w przymierzu, nie
mam już prawa do życia.”
Ta sama relacja, ustanowiona tej pamiętnej nocy pomiędzy dwoma
osobami, pomiędzy Panem i Abramem, jest dzisiaj ponownie ustanawiana
pomiędzy wszystkimi, którzy przez śmierć Jezusa zostali
przyprowadzeni w przymierze ze sobą nawzajem. Każdy z nas
potwierdza wzajemne przymierze, którego Pan i Abram są prototypem,
prawdziwym wzorem. Każdy mówi do innego: „To jest moja śmierć.
Wchodząc w przymierze, wchodzę w śmierć. Teraz jestem w
przymierzu i nie mam więcej prawa do życia.”
W 1 Liście Jana dzieło śmierci, która czyni nasze przymierze
prawomocnym, została zastosowana przez apostoła szczególnie do
naszej relacji z innymi wierzącymi:
16.
Po tym poznaliśmy miłość, że On za nas oddał życie swoje; i my
winniśmy życie oddawać za braci.
17.
Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w
potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać
miłość Boża?
1
Jan. 3:16-17
Wyrażenie i my
winniśmy wyraża zobowiązanie,
którego nie możemy złamać, jeśli jesteśmy częścią tego
samego przymierza. Kiedy Jan mówi o położeniu swojego życia, nie
mówi wyłącznie – lub nawet głównie – o oddaniu swojego
fizycznego życia. Wyjaśnia to w następnym wersecie odnosząc do
dawania naszych ziemskich dóbr innym wierzącym. Jeśli nie chcemy
tego czynić w uzasadnionych potrzebach, wtedy nie chcemy oddać
swojego życia. Oddanie życia oznacza
być gotowym do dzielenia się z naszymi braćmi i siostrami przez
przymierze zarówno tym, kim jesteśmy, jak i tym, co mamy. Jeśli
nie chcemy tego czynić, nasze zobowiązanie w przymierzu jest
nieprawdziwe i nieszczere.
Nowy sposób życia – Koinonia
W greckim słowniku Nowego Testamentu jedno bardzo
istotne słowo opisuje pewien szczególny sposób życia, w który
wchodzimy przez Nowe Przymierze. Jest to koinonia.
Rzeczownik koinonia
wywodzi się z przymiotnika koinos
(wspólny). W swoim dosłownym i
zasadniczym znaczeniu koinonia
to „mieć wspólnotę”. Oznacza to, że jeśli dwie lub więcej
osób ma rzeczy we wspólnocie, to wtedy są w koinonii.
Jeśli są dziedziny, w których nie mają czegokolwiek wspólnego,
to w tych dziedzinach nie są w koinonii.
Członkowie pierwszego kościoła w Jerozolimie wszystko
mieli wspólne (Dz 4,32). To właśnie
jest koinonia.
W większości tłumaczeń angielskich koinonia
jest tłumaczona jako koleżeństwo. Jednak w niektórych wersjach
słowo to nie zostało przetłumaczone pojedynczym słowem, ale przez
frazę być w jedności
lub dzielić wspólne życie.
Ponieważ nie ma angielskiego słowa, które w pełni wyraża jego
znaczenie, w tym rozdziale będziemy używać słowa w jego
oryginalnej greckiej formie – koinonia.
Koinonia jest
działaniem w prawdziwej jedności. Doskonałym przykładem koinonii
jest relacje pomiędzy Bogiem Ojcem a Bogiem Synem. W Ewangelii Jana
10,30 Jezus mówi: Ja i Ojciec jedno
jesteśmy. Ta jedność pomiędzy Ojcem
i Synem jest podstawą ich koinonii.
Jej działanie jest opisane przez Jezusa w Ewangelii Jana 16,14-15,
gdzie mówi o Duchu Świętym: z mego
weźmie i wam oznajmi. Ale zaraz
wyjaśnia: Wszystko, co ma Ojciec, moje
jest… Innymi słowy Jezus mówi:
„Wszystko, co jest Moje, to mam nie przez swoje własne prawo, ale
na podstawie Mojej jedności z Ojcem.”
W Ewangelii Jana 17,10 Jezus mówi to samo w
swojej modlitwie do Ojca: I wszystko
moje jest twoje, a twoje jest moje…
To jest właśnie doskonała koinonia
– mieć wszystkie rzeczy wspólne.
W tym sensie ewangelia jest zaproszeniem Ojca i
Syna skierowanym do wszystkich ludzi, aby mieli z Nimi doskonałą
koinonię,
jaką Ojciec i Syn mają ze sobą. W 1 Liście do Koryntian 1,9 Paweł
mówi: Wierny jest Bóg, który was
powołał do społeczności [koinonia]
Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana
naszego. Bardzo ważne jest rozróżniać
pomiędzy „środkami” a „celami”. Bardzo dużo form
religijnej aktywności to bardziej „środki” niż „cele”. One
same w sobie nie są cenne, ale tylko wtedy, gdy prowadzą nas do
osiągania „celów”, które są cenne same w sobie. Koinonia
jednak nie jest tylko „środkiem” – jest celem. Jest ona tak
naprawdę najważniejszym celem wszystkich wartych zachodu aktywności
religijnych.
Podobnie Jan deklaruje, że ostatecznym celem
ewangelii jest przyprowadzenie do wiecznej koinonii,
którą Ojciec i Syn mają między sobą, wszystkich, którzy
odpowiedzą na to przesłanie,:
3.
Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy
społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest
społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem,
4.
A to piszemy, aby radość nasza była pełna.
1
Jan. 1:3-4
Co widzieliśmy i słyszeliśmy
jest naocznym świadectwem apostołów Chrystusa zachowanych dla nas
w Nowym Testamencie. Dlatego te wersety ujawniają główny cel, dla
którego Bóg sprawił, że ewangelia została zachowana i jest
przekazywana. Celem jest danie możliwości tym, którzy wierzą i są
posłuszni, dzielenia doskonałej, wiecznej koinonii,
która jest sposobem życia w niebie.
Cena koinonii
Koinonia jednak
nie jest tania. Jest cena, którą trzeba zapłacić. Koszt
jest ustanowiony przez dwa podobne wymagania.
Pierwszy to zobowiązanie,
a drugi to sposób życia,
który nazywa się chodzeniem w
światłości (1 J 1,7).
Przymierze, jak już zauważyliśmy, jest drzwiami do jedności.
Tylko ci, którzy decydują się uczynić pełne i szczere
zobowiązanie wynikające z przymierza, mogą wejść w prawdziwą
jedność ze sobą nawzajem. Ta sama zasada stosuje się w relacji
pomiędzy mężem i żoną, wierzącym i Bogiem i pomiędzy
wierzącymi w ich wspólnym życiu.
Odtąd to zobowiązanie działa poprzez chodzenie
w światłości. Jan mówi: Jeśli zaś
chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości,
społeczność [koinonia]
mamy z sobą (1
J 1,7). Chodzenie w świetle jest jedynym sposobem na doświadczanie
koinonii.
Gdziekolwiek Pismo mówi o koinonii,
pokazuje ono tylko jeden standard – standard samego Boga. Jest to
przedstawione w słowach jak On sam jest
w światłości. Bóg chce podnieść
ludzkość na swój własny poziom koinonii,
ale też nie chce obniżać standardu koinonii
tym, którzy nie są odkupieni lub nawet ochrzczeni, ale chodzą złą
drogą.
Zwrot w światłości
stawia granice temu, co może być wspólne w koinonii.
Cokolwiek narusza Boże prawo w dziedzinie moralnej lub etycznej nie
jest w światłości
– jest to ciemność. Oczywistym przykładem jest tutaj dziedzina
stosunków seksualnych. Mąż i żona zostali zobowiązani przez
prawo, aby mieć ze sobą stosunki seksualne. Jest to chodzeniem w
światłości. Jeśli jednak
którekolwiek z nich ma stosunki seksualne z jakąkolwiek inną
osobą, to działa przeciwnie do Bożego prawa. To już nie jest
chodzeniem w światłości.
Chodzenie w światłości oznacza relacją
całkowitej, ciągłej szczerości i otwartości pomiędzy
wszystkimi, którzy są w koinonii.
Nic nie może być ukryte, zafałszowane lub zatajone. Istota takiej
relacji jest taka sama między mężem i żoną, jak pomiędzy grupą
wierzących, którzy wzajemnie się zobowiązali. Możemy to
podsumować takimi samymi słowami, których użyliśmy w rozdziale 3
do opisania relacji męża/żony: całkowite, szczere otwarcie jednej
osoby na drugą.
Tak więc koinonia
jest ograniczona dwoma czynnikami: Bożym prawem i całkowitą
szczerością. Boże prawo ustanawia
granice; cokolwiek sprzeciwia się Bożemu prawu nie jest koinonią.
Jest to ciemność, a nie światłość. Jednak w tych granicach
światło musi być pełne i nieograniczone. Zawsze, gdy wkrada się
nieuczciwość, nieszczerość czy egoizm, światłość zaczyna
blednąć. Koinonia
nie jest już na Bożym poziomie.
Co powinniśmy powiedzieć o chrześcijanach
szukających ze sobą przyjaźni, którzy nie chcą spełniać tych
wymagań? Z logicznego punktu widzenia musimy powiedzieć to samo, co
o mężczyźnie i kobiecie, którzy szukają stosunków seksualnych
bez chęci spełnienia zobowiązań płynących z zawarcia
małżeństwa. Wynikiem ich działań nie jest koinonia,
ale cudzołóstwo. Jest to prawdą zarówno w świecie fizycznym
pomiędzy mężczyzną i kobietą, jak i w świecie duchowym pomiędzy
chrześcijanami, którzy szukają ze sobą stałej relacji. Ci,
którzy odrzucają Boże wymagania, są według Jego standardów
winni cudzołóstwa. Mamy tu do czynienia z rzeczą zatwierdzoną w
Starym Testamencie jako duchowe cudzołóstwo, gdy prorocy mówili o
ciągle powtarzanym grzechu.
Rezultaty takich złych, niezaangażowanych
relacji pomiędzy chrześcijanami są bardzo podobne do tych, które
odkrywamy pomiędzy mężczyzną i kobietą w niewłaściwych
związkach seksualnych. Są to zranienia, gorycz, spór, rozerwane
więzi, niewypełnione obietnice i niespełnione pragnienia. Kiedy
osądzamy wyniki, jesteśmy zmuszeni zauważyć, że w wielu grupach
chrześcijańskich, zauważa się niewiele prawdziwej koinonii,
ale za to widać wiele masowego duchowego cudzołóstwa.
Celem tego rozdziału było przedstawienie
możliwie zrozumiale duchowego lekarstwa na tę tragiczną sytuację.
Leży ono w powrocie do Bożych wymagań: zobowiązania przez
przymierze do wejścia w światłość.
Rozdział 6
Miejsce decyzji
W poprzednich rozdziałach omówiliśmy trzy najważniejsze relacje w
życiu. W kolejności od najważniejszej są to: nasza osobista
relacja z Bogiem, nasza relacja małżeńska (jeśli jesteśmy po
ślubie) i nasza relacja z innymi wierzącymi. W każdej z tych
dziedzin zauważyliśmy typ relacji, którą Bóg umożliwił tym,
którzy uwierzą w Niego i będą Mu posłuszni.
Być może zauważyłeś, że żyjesz na zbyt
niskim poziomie w co najmniej jednej z tych relacji. Być może
jesteś gotowy, aby wejść na wyższy poziom, ale nie wiesz, jak to
zrobić. Przypomnę ci zatem, że w każdej sprawie jest jeden
prosty, ale niezwykle istotny wymóg. Wyraża się to w słowie,
które już użyliśmy wiele razy w tej książce – zobowiązanie.
Zobowiązanie względem Boga
Najpierw powiem o dziedzinie twojej indywidualnej relacji z Bogiem.
Możesz regularnie uczęszczać do kościoła lub co najmniej mieć
do czynienia z jakimś kościołem. Może być ci znanych wiele
fragmentów biblijnych akceptowanych i używanych przez religijnych
ludzi. Mogłeś nawet doświadczyć chwil uniesienia lub inspiracji,
kiedy poznałeś, że Bóg jest realny.
Z drugiej strony możesz być osobą, która nie jest w żadnym
kościele. Chociaż nie należysz do żadnej grupy religijnej, ale
masz głód w sercu, który pragniesz zaspokoić.
Być może nie należysz do żadnej z tych kategorii. Być może
doszedłeś do tego miejsca swoją własną ścieżką. To nie jest
ważne w tym momencie. Ważne jest to, że doszedłeś do punktu, w
którym pragniesz intymnej, osobistej relacji z Bogiem – czegoś
tak głębokiego i rzeczywistego, że nigdy już nie będziesz tego
kwestionował. Jesteś więc gotów do uczynienia z całego serca,
szczerego zobowiązania względem Boga poprzez Jezusa Chrystusa.
Naturalnym sposobem uczynienia zobowiązania jest
modlitwa. W ten sposób wyrażasz to, co jest w twoim sercu;
wypowiadając, nadajesz temu treść. Sprawiasz, że twoje
zobowiązanie jest sprecyzowane.
Ten rodzaj modlitwy jest podobny do przekraczania mostu. Zabiera cię
ona na nowe miejsce. Od tego momentu nie będziesz polegał na czymś
niejasnym i niezdefiniowanym w zacienionej rzeczywistości swojego
umysłu. Po modlitwie będziesz wiedział, do
czego się zobowiązałeś. Będziesz
również wiedział, kiedy
i gdzie
uczyniłeś zobowiązanie. Twoja trwająca relacja z Bogiem odtąd
będzie miała konkretny punkt startowy – coś stałego w
czasoprzestrzeni tego świata – miejsce
decyzji.
Radzę ci teraz odłożyć tę książkę i zacząć się modlić!
Jeśli potrafisz modlić się swoimi własnymi słowami, to módl się
nimi. Jeśli jednak jest to dla ciebie trudne, poniżej jest
przygotowana modlitwa, którą możesz użyć:
Boże,
Włożyłeś
w moje serce pragnienie poznania Cię w sposób rzeczywisty i
osobisty. Nawet jeśli nie rozumiem wszystkiego, wierzę w to, co
Biblia mówi o Jezusie Chrystusie: że wziął na siebie moje
grzechy, umarł za mnie i zmartwychwstał. W Jego imieniu proszę Cię
teraz, abyś przebaczył wszystkie moje grzechy i przyjął mnie jako
swoje dziecko. Szczerze i z całego serca oddaję się Tobie – to
kim jestem i co mam. Weź mnie takiego, jakim jestem i uczyń mnie
takim, jakim chcesz, abym był. Wierzę, że słyszysz tę modlitwę
i przyjmujesz mnie. Dziękuję Ci.
W
imieniu Jezusa. Amen.
Skoro pomodliłeś się modlitwą zobowiązania, nie zaczynaj
argumentować czy spekulować. W prostej wierze przyjmuj Boga w Jego
Słowie. On obiecał przyjąć cię, jeśli przyjdziesz do Niego
przez Jezusa Chrystusa. Dziękuj Mu zatem, że uczynił to, co
obiecał. Cały czas Mu dziękuj! Im więcej będziesz Mu dziękował,
tym bardziej wzrośnie twoja wiara.
Od tej chwili uczyń swoim najważniejszym celem podtrzymywanie nowej
relacji z Bogiem. Da ci to pewien bardzo prosty wyznacznik, przez
który będziesz mógł ocenić różne wpływy i działania w twoim
życiu. Czy wzmacniają one twoją relację z Bogiem, czy ją
osłabiają? Czyń w swoim życiu coraz więcej miejsca na rzeczy,
które ją wzmacniają i coraz mniej miejsca na te, które ją
osłabiają. Są dwa szczególnie ważne sposoby na wzmocnienie
relacji z Bogiem.
Po pierwsze spraw, aby ci, którzy są obok ciebie, wiedzieli o twoim
zobowiązaniu. Nie musisz być natarczywy lub przybierać religijnych
postaw. Jeśli jednak nadejdzie okazja swoją naturalną drogą
codziennego życia, opowiedz o tym spokojnie, ale dobitnie, że Jezus
ma teraz pełną kontrolę nad twoim życiem.
Po drugie zarezerwuj każdego dnia czas przeznaczony dla Boga. Część
tego czasu spędź czytając Biblię i część modląc się –
czyli mówiąc do Boga szczerze i w sposób normalny. W ten sposób
utrzymasz trwałą obustronną relację z Bogiem. Gdy czytasz Biblię,
Bóg mówi do ciebie. Gdy się modlisz, Bóg mówi do ciebie.
Prawdopodobnie nie osiągniesz natychmiast
„świętości”! Jeśli od czasu do czasu upadniesz, nie
zniechęcaj się. Po prostu wyznaj swoje upadki Bogu i poproś Go o
przebaczenie. Jeśli wyznajemy grzechy
swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i
oczyści nas od wszelkiej nieprawości (1
J 1,9). Jeśli twoje upadki zraniły innych ludzi, poproś również
ich o przebaczenie. Ale nie poddawaj się! Pamiętaj, zobowiązanie
jest dwustronną drogą. Nie tylko ty zobowiązałeś się względem
Boga; On również zobowiązał się względem ciebie. A On jest
wszechmocny!
Zobowiązanie względem swojego współmałżonka
Drugą dziedziną, o której mówiliśmy jest nasza relacja z naszym
współmałżonkiem, zarówno mężem, jak i żoną. (Oczywiście
jeśli nie jesteś jeszcze po ślubie i jeszcze nie planujesz
małżeństwa, ta część wprost cię nie dotyczy.)
Mogłeś być wierzącym, który uczynił
zobowiązanie, zanim zacząłeś czytać tę książkę. Mogłeś też
modlić się modlitwą zobowiązania po przeczytaniu poprzedniej
części. Ale w obu przypadkach zostałeś postawiony twarzą w twarz
z faktem, że twoje małżeństwo nie jest takie, jak powinno. Być
może uświadomiłeś sobie po raz pierwszy, jakie mogłoby być.
Zacząłeś to rozumieć. Dla wierzących, którzy podjęli
zobowiązanie, małżeństwo jest węzłem
potrójnym – przymierzem pomiędzy
tobą, twoim współmałżonkiem i Bogiem. Właśnie ten fakt sprawi,
że twoje osobiste zobowiązanie uczyni przymierze efektywnym i w ten
sposób uwolni do twojego małżeństwa zasadniczy element, którego
brakowało: w pełni wystarczającą, ponadnaturalną łaskę Bożą.
Idealnie byłoby, gdybyście ty i twój współmałżonek podjęli
zobowiązanie w tym samym czasie, zarówno w stosunku do Boga, jak i
do siebie nawzajem. Jednak czasem zdarza się, że jedna strona jest
gotowa wcześniej niż druga. Jeśli więc jesteś już gotowy(a),
jednak twój współmałżonek nie, uczyń zobowiązanie już teraz i
ufaj Bogu, że przyprowadzi twojego partnera(kę) do tego samego
miejsca, do którego już dotarłeś – do miejsca decyzji. Wtedy,
gdy to już się stanie, możecie wspólnie odnowić swoje
zobowiązanie.
Jeśli potrafisz modlić się własnymi słowami, rób to. W
przeciwnym razie poniżej jest przygotowana modlitwa, której możesz
użyć, aby uczynić zobowiązanie w przymierzu względem swojego
współmałżonka przed Bogiem:
Boże
Ojcze
Przychodzę
do Ciebie w imieniu Jezusa, mojego Pana i Zbawiciela. Dziękuję Ci,
że odkupiłeś mnie przez krew Jezusa i że dzisiaj należę do
Ciebie. Dziękuję Ci za moje małżeństwo. Dziękuję Ci za mego
współmałżonka. Pragnę teraz uczynić zobowiązanie względem
Ciebie, względem mojego małżeństwa oraz względem mojego
współmałżonka. Jestem gotowy, Panie, aby położyć swoje życie
i żyć dla swojego współmałżonka, szukając jego dobra bardziej
niż swego własnego, ciesząc się jego błogosławieństwem, jego
sukcesem, biorąc je jako moje własne, żyjąc teraz w jego życiu.
Boże Ojcze, zaakceptuj to zobowiązanie w imieniu Jezusa.
Zapieczętuj je swoim Duchem Świętym. Błogosław nasze małżeństwo
i nasz dom w nowy sposób od tego dnia na zawsze.
W
imieniu Jezusa. Amen.
W poprzedniej części „Zobowiązanie względem Boga” polecaliśmy
szczególne proste kroki, aby uczynić nasze zobowiązanie
efektywnym. W dużej części te same zasady stosują się do
zobowiązania, jakie teraz uczyniłeś względem swojego
współmałżonka i małżeństwa.
Najważniejsze jest to, abyś
był pewien, że twoje priorytety są ustawione we właściwym
porządku. Bardzo możliwe, że trzeba
wprowadzić jakieś poprawki. Zaraz po twojej osobistej relacji z
Bogiem, najważniejszą dziedziną w twoim życiu jest twoje
małżeństwo i dom. Oceń swoje różne działania stosownie do tego
stwierdzenia. Czyń coraz więcej miejsca na to, co wzmacnia twoje
małżeństwo i twój dom oraz coraz mniej miejsca temu, co daje
przeciwny rezultat.
W połączeniu w twojej osobistej relacji z
Bogiem, zaznaczyliśmy potrzebę zarezerwowania czasu na
podtrzymywanie dwukierunkowej relacji z Nim. Ta sama zasada stosuje
się do twojej relacji ze współmałżonkiem. Otwarta,
ciągła komunikacja pomiędzy wami dwojga jest zasadnicza.
Zabierze to dużo czasu – prawdopodobnie więcej czasu, niż
poświęcałeś na to dotychczas. Pamiętaj, ilość czasu, jaki
inwestujesz na poszczególne rzeczy, wskazuje, co jest twoim
prawdziwym priorytetem. Możesz mówić, że twoje małżeństwo jest
dla ciebie ważne, jeśli jednak pozwalasz na nieproporcjonalne
inwestowanie czasu w inne działania, tak naprawdę dajesz im
priorytet ponad swoim małżeństwem.
Ktoś kiedyś powiedział: „Rodzina, która
razem się modli, pozostaje razem”. Jest w tym ogromna prawda.
Przez 30 lat Lydia i ja prawie każdego dnia wspólnie się
modliliśmy i czytaliśmy Biblię – zazwyczaj nawet dwa razy
dziennie. Często Bóg mówił do nas w bardzo intymny sposób w
czasie spędzonym z Nim i ze sobą
nawzajem. Był to jeden z głównych
czynników sukcesu w naszym małżeństwie.
Zauważyłem, że często mężom i żonom ciężko jest się modlić
głośno w obecności współmałżonka. Wygląda, że ciężko jest
przełamać tę „barierę dźwięku”. Pracuj jednak nad tym!
Bądźcie względem siebie cierpliwi. Korzyści zdecydowanie
przewyższą początkowe zażenowanie lub poczucie wyobcowania. Kiedy
już ty i twój współmałżonek w swojej obecności będziecie
mogli mówić do Boga w wolności, jest to pewnym dowodem, że Bóg
naprawdę stał się członkiem twojej rodziny – a tym właśnie
pragnie być.
Ostatnie słowo na ten temat. Nigdy już nie
polegaj jedynie na swoim własnym wysiłku lub zdolności uczynienia
swojego małżeństwa udanym. Żadne małżeństwo nie może być
takie, jak Bóg zamierzył, bez Jego
ponadnaturalnej łaski. Zobowiązanie,
jakie uczyniłeś teraz względem swojego współmałżonka i swojego
małżeństwa, uczyniła Bożą łaskę dostępną dla ciebie w takim
stopniu, jakiego jeszcze nigdy nie poznałeś. Korzystaj z niej tak
mocno, jak chcesz! Bóg rzekł nam: Dosyć
masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się
w słabości (2 Kor 12,9). Boża łaska
i moc przeprowadzą cię przez każdą trudność, jaka powstaje.
Jeśli kiedykolwiek poczujesz się zakłopotany, zniechęcony czy
niezadowolony, ufaj Bogu, że da ci ekstra porcję łaski i mocy
właśnie tam i wtedy. Oczekuj, że On będzie działał – być
może w sposób, jakiego nigdy nawet sobie nie wyobrażałeś.
Oczekuj, że będzie zmieniał wszystko, co potrzebuje być zmienione
– ciebie, twojego współmałżonka, wszystkie okoliczności. On
cię nie zawiedzie.
Zobowiązanie względem Bożego ludu
Trzecią dziedzinę relacji, o której mówimy w
tej książce, nazwaliśmy koinonią
– dzieleniem swojego życia z ludem Bożym. Aby prawdziwie spełnić
się duchowo, potrzebujesz tego typu relacji. Bez niej nigdy możesz
nie zostać tym, kim Bóg chce, abyś był. Jest to prawda zarówno
dla pojedynczych osób jak i par małżeńskich. Każdy z nas
potrzebuje być częścią czegoś większego niż my sami.
W 1 Liście do Koryntian 12,13-27 Paweł
przyrównuje pojedynczych wierzących do różnych członków,
tworzących całe ciało. Wyjaśnia, że żaden członek nie może
efektywnie działać niezależnie od innych.. Każdy potrzebuje
pozostałych. Nie może więc oko
powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom: Nie
potrzebuję was (1 Kor 12:21). Jako
pojedynczy wierzący możemy tylko dojść do całkowitego
wypełnienia i pełni przez wejście w zobowiązującą relację z
innymi wierzącymi w taki sposób, w jaki potrafimy, razem z nimi,
funkcjonować jako pojedyncze ciało.
Relacja tego typu nie jest opcjonalna. Jest ona
bardzo istotna dla naszego dobrego duchowego samopoczucia. Spójrzmy
jeszcze raz na werset, który już wcześniej cytowaliśmy: Jeśli
zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości,
społeczność [koinonia]
mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa,
Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu (1
J 1,7).
Początkowe jeśli
stawia nas przed dwoma powiązanymi
faktami duchowego doświadczenia. Po pierwsze głównym dowodem na
to, że chodzimy w światłości, jest posiadanie koinonii
ze sobą nawzajem. Jeśli nie mamy koinonii
z innymi wierzącymi, jest to dowodem, że nie chodzimy w pełnej
światłości. Po drugie jeśli nie jesteśmy w świetle koinonii,
nie będziemy doświadczać ciągłego oczyszczenia krwi Jezusa,
które jedynie może nas utrzymać w czystości i wolności od
grzechu.
Nasza odpowiedzialność systematycznej przyjaźni z grupą
zobowiązanych wierzących jest opisana również w Liście do
Hebrajczyków 10,24-25:
24.
I baczmy jedni na drugich w celu pobudzenia się do miłości i
dobrych uczynków,
25.
Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych
w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej
widzicie, że się ten dzień przybliża.
Hebr.
10:24-25
Po raz kolejny widzimy dwie powiązane ze sobą
prawdy: po pierwsze jesteśmy odpowiedzialni za zachęcanie i
dodawanie sobie otuchy; po drugie możemy to robić tylko wtedy, gdy
nie będziemy opuszczać wspólnych
zebrań. Ta ostatnia część czyni
oczywistym fakt, że wszyscy będziemy połączeni z grupą, którą
możemy nazwać „naszą społecznością”.
Bardzo ważny krok prowadzący nas do tego typu
relacji jest taki sam, jak ten, który prowadzi nas do właściwej
relacji z Bogiem i współmałżonkiem. Jest nim zobowiązanie
– nie tylko względem innego wierzącego, ale względem grupy,
którzy sami są zjednoczeni we wzajemnym zobowiązaniu. Jeśli już
wszedłeś w dwa pierwsze zobowiązania, o których mówiliśmy w tym
rozdziale – powinieneś pójść dalej przyjmując również tę
trzecią formę zobowiązania – względem grupy społeczności
wierzących.
Niestety wśród dzisiejszych chrześcijan nie zawsze jest łatwo
znaleźć grupę, która żyje w rzeczywistym, wzajemnym zobowiązaniu
opartym na zdrowej, duchowej podstawie. Jeśli jednak przyznasz się
przed Bogiem, że potrzebujesz utożsamić się z taką grupą, wtedy
szukaj pilnie Jego kierownictwa. Możesz być pewien, że On pokaże
ci, co robić. Pamiętaj, że Bóg obiecał nagradzać tych, którzy
Go szukają (zobacz Hbr 11,6). Jeśli szczerze i poważnie Go
szukasz, otrzymasz swoją nagrodę.
Poniżej przedstawiam dziewięć pytań, na które musisz
odpowiedzieć, zanim złożysz zobowiązanie względem nich:
-
Czy czczą i wywyższają Pana Jezusa Chrystusa?
-
Czy szanują autorytet Słowa Bożego?
-
Czy robią miejsce dla Ducha Świętego?
-
Czy wykazują gorące, przyjacielskie usposobienie?
-
Czy starają się działać w wierze w codziennym, praktycznym życiu?
-
Czy budują pomiędzy sobą relacje, które wychodzą ponad chodzenie na spotkania?
-
Czy zapewniają pastorską opiekę, która dosięga wszystkie twoje uzasadnione potrzeby?
-
Czy są otwarci na społeczność z innymi grupami chrześcijańskimi?
-
Czy czujesz się pomiędzy nimi jak w domu?
Jeśli odpowiedź na wszystkie lub prawie wszystkie pytania brzmi
„tak”, stajesz się gorący. Dalej szukaj Boga, dopóki nie
otrzymasz od Niego dokładnego kierownictwa. Pamiętaj, że nigdy nie
znajdziesz „doskonałej grupy”. Co więcej, nawet jeśli taką
znajdziesz, nie mógłbyś się do niej przyłączyć, ponieważ
gdybyś się przyłączył, nie byłaby już doskonała!
Na końcu przestawiam słowo zachęty, ale również słowo
ostrzeżenia:
Bóg
samotnym daje dom na mieszkanie, Wyprowadza więźniów na wolność,
Lecz oporni pozostają w ziemi suchej.
Ps
68:7
Jeśli jesteś „samotny”, Bóg umieści cię w
duchowym domu
– razem z braćmi i siostrami chrześcijanami, zjednoczonymi we
wspólnym zobowiązaniu. Jeśli jesteś więźniem
okoliczności czy złych sił, Bóg uwolni cię i poprowadzi cię do
wolności. Jednak – i tutaj jest ostrzeżenie – jeśli jesteś
buntownikiem,
pozostaniesz w ziemi suchej.
W Psalmie 27,4 Dawid daje ujście najgłębszemu pragnieniu jego
duszy:
O
jedno prosiłem Pana, o to zabiegam: Abym mógł mieszkać w domu
Pana przez wszystkie dni życia mego By oglądać piękno Pana i by
odwiedzać świątynię jego.
Czy te słowa Dawida wyrażają głębokie pragnienie twojej duszy?
Jeśli tak, czemu nie modlisz się tymi słowami?
Jeszcze raz, jeśli możesz modlić się swoimi własnymi słowami,
zrób to. Jeśli jednak wolisz gotową modlitwę, możesz użyć
poniższej:
Panie,
Jestem
samotny i niespełniony i przyznaję się do tego. Pragnę „mieszkać
w twoim domu” – być częścią „duchowej” rodziny braci,
którzy podjęli zobowiązanie. Jeśli są we mnie jakiekolwiek
bariery, proszę Cię, abyś je usunął. Poprowadź mnie do grupy,
gdzie moje pragnienie może być wypełnione. Pomóż mi podjąć
potrzebne zobowiązanie względem nich.
W
Imieniu Jezusa, Amen.
O autorze
Derek Prince urodził się w Indiach. Jego rodzice byli
Brytyjczykami. Uczył się greki i łaciny w dwóch bardzo znanych
instytucjach edukacyjnych: Eton College oraz Cambridge University. Od
1940 do 1949 roku był członkiem kolegium uniwersytetu (odpowiednik
profesury) w dziedzinie Starożytnej i Współczesnej Filozofii na
King’s College Cambridge. Na uniwersytecie Cambridge oraz na Hebrew
Univercity w Jerozolimie studiował również hebrajski i aramejski.
Dodatkowo mówi wieloma innymi współczesnymi językami.
Na początku II wojny światowej, służąc jako sanitariusz w
szpitalu w Armii Brytyjskiej, Derek Prince doświadczył
zmieniającego życie spotkania z Jezusem Chrystusem, o którym
pisze:
Po tym spotkaniu sformułowałem dwa wnioski,
których jak dotąd nie miałem powodu zmieniać: po pierwsze Jezus
Chrystus żyje; po drugie, Biblia jest prawdziwą, mającą ogromne
wpływ, wciąż aktualną księgą. Te dwa wnioski całkowicie i na
stałe zmieniły kierunek mojego życia.
Pod koniec II wojny światowej pozostał tam, gdzie Armia Brytyjska
go umieściła – w Jerozolimie. Przez poślubienie swojej pierwszej
żony Lydii, został ojcem ośmiu adoptowanych dziewczynek w domu
dziecka prowadzonym przez Lydię. Rodzina ujrzała ponowne powstanie
państwa Izrael w 1948 roku. Podczas usługiwania w Kenii, Derek i
Lydia adoptowali swoje dziewiąte dziecko – afrykańską
dziewczynkę. Lydia zmarła w 1975 roku, a Derek Prince ożenił się
ze swoją obecną żoną – Ruth – w październiku 1978 roku.
Poznał swoją druga żonę, podobnie jak pierwszą, podczas
usługiwania Panu w Jerozolimie. Liczba dzieci Dereka po ślubie z
Ruth wzrosła do 12 nie licząc wielu wnuków i prawnuków.
Niedenominacyjne i niesekciarskie podejście
Dereka Prince’a otworzyło drzwi do nauczania wielu ludzi różnych
ras i tradycji, a on sam stał się znanym na polu międzynarodowym
jednym z głównych nauczycieli biblijnych naszych czasów. Jego
codzienna audycja radiowa Today with
Derek Prince jest nadawana na ponad
połowie globu, jest tłumaczona na wiele języków: arabski, pięć
różnych chińskich dialektów (mandaryński, amoy, cantoński,
shanghajski, swatow), mongolski, rosyjski, hiszpański i tongański.
Opublikował on ponad 30 książek, które zostały przetłumaczone
na ponad 50 języków. Kasety wideo z nauczaniami są dostępne
również w Niemczech i w wielu krajach Europy Wschodniej, jak
również zostały wydane w języku hebrajskim i arabskim.
Poprzez program Global
Outreach Leaders Program of Derek Prince Ministries jego
książki i kasety audio są wysyłane za darmo do setek narodowych
przywódców chrześcijańskich w Trzecim Świecie, Wschodniej
Europie oraz w krajach byłego ZSRR. Obecnie w wieku ponad 75 lat
ciągle podróżuje po świecie dzieląc się objawioną Bożą
prawdą, modląc się o chorych i zgnębionych oraz dzieląc się
proroczym, biblijnym spojrzeniem na wydarzenia dziejące się na
świecie.
Międzynarodowa baza Derek
Prince Ministries jest położona w
Fort Laudardale na Florydzie z poległymi biurami w Australii,
Kanadzie, Niemczech, Holandii, Nowej Zelandii, RPA oraz Wielkiej
Brytanii.
1
Dramatyczna historia Lidii została opisana w książce autorstwa
Dereka Prince’a pt. Spotkanie w
Jerozolimie, wydanej chwilę przed jej
śmiercią w 1975 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz