sobota, 11 października 2014

 Derek Prince

Ekstrawagancka miłość

Ekstrawagancka miłość. Wprowadzi cię ona w nowy wymiar zrozumienia Boga i twojego stosunku do Niego. Czy słowo „ekstrawagancka” cię dziwi? Jest ono właściwe, ponieważ mówię o Bożej miłości.
Naturą Boga jest miłość. Bóg jest o wiele większy i potężniejszy, niż potrafimy sobie to wyobrazić. Tak samo ma się sprawa z Jego miłością. Nasza ludzka miłość często jest tak malutka, skąpa i skoncentrowana na samym sobie. Ale Boża miłość jest ogromna; jest nieograniczona; jest ekstrawagancka!
W Liście do Efezjan 3,14-19 czytamy modlitwę Pawła o Boży lud:
Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych [zauważ, że nie możemy przygotować w naszych sercach miejsca na mieszkanie dla Chrystusa, dopóki nie będziemy utwierdzeni mocą przez Ducha Świętego] a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą.
Głównym tematem modlitwy Pawła za nas jako Boży lud jest to, abyśmy mogli poznać Bożą miłość. Modli się, abyśmy byli ugruntowani w Jego miłości i abyśmy mogli pojąć, jaka jest ona szeroka, jak długa, jak wysoka i jak głęboka. Paweł kończy słowami: „poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie…” To jest paradoks, nieprawdaż? Jak możemy poznać miłość, która przewyższa poznanie? Wierzę, że jest na to odpowiedź. Wierzę, że nie poznajemy jej naszym umysłem, ale przez objawienie Pisma i przez Ducha Świętego. Jest to objawienie, które przychodzi do naszego ducha, a nie do naszego umysłu.
Celem tych przesłań jest podzielenie się różnymi fragmentami Pisma, dzięki którym zmierzymy miłość Bożą.

Skarb w roli

Pierwszym takim fragmentem jest podobieństwo Jezusa z Ewangelii Mateusza 13,44. Jest to podobieństwo o skarbie ukrytym w roli. Podobieństwo to jest prostą historią o powszechnych, materialnych, ziemskich rzeczach, które były znane wszystkim Jego słuchaczom. Jednak celem tego podobieństwa jest objawienie niewidzialnych, wiecznych i duchowych rzeczy. Znana scena i znana historia staje się więc lustrem, które odbija niewidzialne, nieznane, duchowe rzeczy. Jezus działa zgodnie z metodą dobrego nauczyciela i przechodzi od rzeczy znanych do nieznanych - rozpoczyna od rzeczy, które są znane słuchaczom i prowadzi ich do rzeczy, których nie znają. Czytając to podobieństwo musimy zadać sobie pytanie: jakie są duchowe rzeczy, które odpowiadają rzeczom materialnym w tym podobieństwie? Przeczytajmy podobieństwo, a później dam wam swoją interpretację.
Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę.
Jest to bardzo proste. Jaka jest duchowa rzeczywistość, którą objawia nam ta prosta historia? Chcę dać wam moje osobiste wyjaśnienie, które wierzę, że jest w zgodzie z zasadami Pisma. Nie sugeruję, że nie ma żadnej innej interpretacji, ale ta jest moja.
Człowiekiem, który znalazł skarb jest Jezus. Rolą jest świat. Zostało to powiedziane w Ewangelii Mateusza 13,38 w innym podobieństwie. Jest to zasada, która stosuje się do wszystkich siedmiu podobieństw w 13. rozdziale Ewangelii Mateusza. Ale czym jest skarb? Wierzę, że skarbem jest Boży lud na tym świecie. Człowiekiem jest Jezus, rola jest światem, skarbem jest Boży lud na tym świecie.
Kiedy człowiek odkrył, że w roli znajduje się skarb, zrobił coś bardzo mądrego. Nie rozgadał tego wszystkim, ale tak naprawdę ukrył ten fakt. Wiedział, że gdyby ludzie to odkryli, wówczas miałby dużą konkurencję. On to ukrył i zdecydował się kupić całą rolę. Wiedz, że Jemu nie zależało na roli. Wszystko, czego chciał, to skarbu w roli. Był jednak realistą i wiedział, że aby zdobyć skarb, musi zapłacić cenę za rolę. Cena za rolę dla tego człowieka była bardzo wysoka. Kosztowało go to wszystko, co miał. Jednak zrobił to z radością, ponieważ znał wartość skarbu, który nabywał.
Mogę wyobrazić sobie zdziwienie jej właścicieli. „Po co ten człowiek chce nabyć tę rolę? Tak naprawdę ona do niczego się nie nadaje, nie ma żadnej prawdziwej majątkowej wartości ani nie jest dobra pod uprawę. Wszystko, co na niej rośnie, to ciernie i osty. Czemu płaci on tak wielką kwotę za taką rolę?”
Widzisz, oni nie wiedzieli o skarbie. Jedyną osobą, która wiedziała o skarbie, był Jezus. Zapłacił więc cenę za cały świat, aby uzyskać dla siebie skarb, który jest w roli. Tym skarbem jest Boży lud.
Spójrzmy na inny bardzo znany werset w Nowym Testamencie – Ewangelia Jana 3,16:
Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego [czyli Jezusa] dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.
Więc Bóg umiłował świat i oddał swojego Syna, aby odkupić świat. W zamian Bóg otrzymuje ze świata „każdego kto”. „Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął.” Wszyscy, którzy wierzą, są właśnie skarbem w roli, który Jezus nabył przez swoją śmierć. On odkupił świat z powodu tych, którzy są określeni mianem: „każdy kto”.
W Liście do Tytusa 2,14 ponownie znajdujemy tę samą prawdę. Jest tu mowa o Jezusie Chrystusie:
Dał samego siebie [to właśnie była cena – samego siebie – wszystko, co miał] za nas, aby nas wykupić [czyli odkupić z powrotem] od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach.
To jest właśnie skarb – lud, który jest Jego własnością. Lud, który został wykupiony ze świata; wykupiony z nieprawości, oczyszczony i gorliwy w czynieniu dobra. A ceną był On sam – wszystko co miał i wszystko kim był. On położył swoje życie, On oddał samego siebie, aby nabyć tę rolę ze względu na skarb – Jego wykupiony lud.
Mam jeszcze jedną myśl dotyczącą skarbu w roli. Jezus nabył rolę, ale pozostawił ją swoim sługom – sługom Ewangelii, którzy mają wydobyć skarb. Trzeba w to włożyć wiele pracy. Musisz znaleźć miejsce, gdzie skarb się znajduje, musisz dokopać się do niego i wydobyć go z ziemi. Był tam złożony przez długi czas, jest więc ośniedziały, zardzewiały, brudny, zapleśniały, a więc potrzebuje wiele oczyszczenia.
Jezus sam nie oczyszcza, ale ma swoje sługi na tym świecie, które mają znaleźć Jego skarb i wydobyć go ciężką pracą. Wierzcie mi, przyprowadzanie ludzi do Pana i głoszenie im ewangelii to ciężka praca. Jest to tak ciężkie jak wykopywanie skarbu z ziemi. Zostało to zostawione sługom ewangelii. Jestem jednym z wielu, których Bóg ma na tym świecie. Celem mojej służby radiowej jest wydobycie tego skarbu z roli, oczyszczenie go i przygotowanie go dla Pana.
To właśnie mówi Paweł w Liście do Kolosan 1,28-29 o swojej służbie:
Jego to zwiastujemy… [Czyli Jezusa. To właśnie robię. Jedynym celem mojej służby radiowej jest zwiastowanie jednej osoby – Jezusa.] Jego to zwiastujemy, napominając i nauczając każdego człowieka we wszelkiej mądrości, aby stawić go doskonałym w Chrystusie Jezusie.
Paweł nie zadowalał się pozostawianiem Bożego ludu poniżej poziomu jego możliwości. On pracował ciężko. Dalej mówi:
Nad tym też pracuję, walcząc w mocy jego, która skutecznie we mnie działa.
Spójrz na wszystkie słowa, które określają działanie. „pracuję, walcząc, … w mocy jego, … skutecznie (ang. potężnie) we mnie działa.” Jaki jest cel i kierunek wszystkich jego działań? Wydobyć skarb z ziemi. Oczyścić go, przygotować go do obecności Pana, który umarł i nabył rolę za swoje życie. Jak to robimy? Paweł mówi: „napominamy, nauczamy, naszym celem jest stawienie każdego takim dobrym, jak on lub ona może być w Chrystusie.” Ale chcę przypomnieć wam cenę, która została zapłacona za rolę i za skarb, który jest na tej roli. Ceną było wszystko, co miał. W zamian nic nie otrzymał. Jego miłość była ekstrawagancka. Uczynił to z radością, ponieważ miał właśnie taką miłość do skarbu.

Drogocenna perła

Wszystko, co dotyczy Boga, jest większe i wspanialsze, niż możemy pojąć, ale w szczególności dotyczy to Jego miłości. Naturą Boga jest przede wszystkim miłość. Przymiotnikiem, który wybrałem, aby ją opisać, jest „ekstrawagancka”. Celowo wybrałem raczej niecodzienne i niezbyt religijne słowo, ponieważ chciałem odejść od stereotypów. Boża miłość jest ekstrawagancka.
Nasza ludzka miłość często jest tak maleńka, tak skąpa i skupiona na samym sobie. Jednak Boża miłość nie jest taka. Jest ona ogromna, nieograniczona i ekstrawagancka. Pamiętasz modlitwę Pawła o nas z Listu do Efezjan 3,14-19:
Dlatego proszę, abyście się nie zniechęcali prześladowaniami, jakie znoszę dla was, bo to jest właśnie waszą chwałą. Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; [Aby zrozumieć, co Bóg ma dla nas, musimy najpierw być wzmocnieni przez Jego Ducha. Coś musi być w nas stworzone jako pojemnik na to, co On chce w nas włożyć. Dalej jest napisane, co On chce w nas włożyć. Słuchajcie, co mówi Paweł:] abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą.
Bóg chce włożyć pełnię Jego miłości w te naczynia, które stworzył w nas Jego Duch Święty. On chce, abyśmy znali wszystkie wymiary Jego miłości – jaka jest ona szeroka, długa, wysoka i głęboka. On chce, abyśmy poznali miłość, która przewyższa poznanie. Boża miłość nie może być poznana przez umysł, ale można ją pojąć przez objawienie Pisma i przez Ducha Świętego.
Użyłem podobieństwa o skarbie ukrytym w roli jako sposobu zmierzenia Bożej miłości. Oto ona (Mt 13,44):
Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę.
Zinterpretowałem ją następująco: człowiekiem jest Jezus, rolą jest świat, a skarbem Boży lud na tym świecie. Jezus tak naprawdę nie chce roli, ale musiał ją kupić, aby zdobyć skarb. Kosztowało go to wszystko, co miał. Zrobił to jednak z radością ze względu na swoją miłość do skarbu, który miał należeć do Niego. Chciałbym zwrócić w tym wszystkim szczególną uwagę na to, że kosztowało to Go wszystko, co miał.
Chcemy się teraz skupić na podobieństwie, które następuje zaraz potem: O drogocennej perle. Pierwsze podobieństwo o skarbie ukrytym na roli objawia miarę miłości Chrystusa dla całego Jego ludu. Jednak przypowieść o drogocennej perle objawia miarę miłości Chrystusa dla każdej ludzkiej duszy indywidualnie. Dla każdego z nas jest to bardzo, bardzo ważne, aby zrozumieć, jak bardzo Bóg nas kocha jako indywidualne jednostki, a nie jako część grupy. Ewangelia Mateusza 13,45-46:
Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.
Zgodnie z poprzednią przypowieścią, wierzę, że kupcem jest Jezus. On nie był tylko turystą, nie oglądał tylko wystaw sklepowych, ale był osobą, która zna prawdziwą wartość tego, czego szuka. Kiedy znalazł tę jedyną perłę, zdał sobie sprawę, że dobrą transakcją będzie sprzedanie wszystkiego, co ma, aby kupić tę jedną jedyną perłę. Jak wielu z nas by to zrobiło? Jak wielu z nas zobaczyłoby kamień tak cenny, że rozstalibyśmy się ze wszystkim, co mamy, aby stać się właścicielem tego jednego cennego klejnotu? Taka jest miłość Jezusa. Ona jest ekstrawagancka.
Cena za rolę jest taka sama jak cena za perłę: wszystko, co miał. W kolejnej części przeanalizujemy, co według Jezusa oznaczało oddać wszystko, co miał.
Co sugeruje perła? Jedną z rzeczy, na które wskazuje w Piśmie, to cierpienie. Ciekawe jest to, że wszystkie bramy do Nowej Jerozolimy są zrobione z pereł. Mówi nam to, że nie ma innej drogi do Nowej Jerozolimy, tylko poprzez cierpienie. Nie ma innej bramy. O ile mi wiadomo perła jest stworzona przez pewien rodzaj podrażnienia ostrygi. Tak naprawdę jest to wynik czegoś złego w ostrydze.
Aby perła była gotowa do sprzedaży, musi się stać wiele rzeczy. Musi być wydobyta z głębi morza, musi zostać wyciągnięta z ostrygi oraz musi być przedmiotem różnych procesów. Jest ona raczej podobna do skarbu w roli – trzeba włożyć w nią wiele pracy, aby była gotowa. Jezus kupił rolę, ale zostawił ją swoim sługom, aby przygotowali skarb dla Niego i tak samo uczynili perłę gotową dla Niego. W końcu jednak staje się ona smukłą, piękną, błyszczącą perłą.
Wyobraź sobie Jezusa trzymającego tę jedyną perłę w swojej dłoni, patrzącego na nią z niewypowiedzianą miłością i mówiącego: „To za ciebie zapłaciłem cenę. Oddałem wszystko, co miałem.” Jest to coś bardzo osobistego i indywidualnego. To nie jest coś grupowego, to nie dotyczy wielu osób. To jest Jezus z jedną perłą na swojej dłoni, mówiący do tej perły: „To za ciebie zapłaciłem cenę. Oddałem wszystko, co miałem.”
Idź krok dalej – jest to bardzo ważne. Powiedz do siebie: „Ja byłem tą perłą. Ja jestem tą perłą. Jeśli nie byłoby nikogo innego potrzebującego odkupienia, Jezus umarłby tylko za mnie.” Chcę, abyś to zobaczył. Tak wielu z nas zmaga się z brakiem poczucia wartości, bycia nieodpowiednim czy odrzuceniem. Zastanawiamy się, czy jesteśmy w ogóle chciani. Daltego bardzo ważne jest zobaczenie, że każdy z nas jest perłą, za którą Jezus oddał wszystko, co miał.
Chcę wam podać cztery proste, ale bardzo ważne fakty odnośnie Bożej miłości. Po pierwsze, Boża miłość jest indywidualna. Po drugie, jest ona wieczna. Po trzecie, poprzedza czas. I po czwarte, jest nieodparta. Boża miłość jest indywidualna, wieczna, poprzedza czas i jest nieodparta. Spójrzmy na fragmenty Pisma, które ilustrują wszystkie cztery punkty.
Po pierwsze Boża miłość jest zarówno indywidualna jak i wieczna. To właśnie mówi Księga Jeremiasza 31,3 (tłumaczenie z języka angielskiego):
Pan się ukazał mi się z dawna [to nie jest nowa rzecz – ona jest już od dawna]: Ukochałem cię [indywidualnie, osobiście] odwieczną miłością, dlatego też zachowałem cię przez łaskawość.
Boża miłość trwa od dawna. Jest ona indywidualna i wieczna i to przez swoją miłość zachował nas dla siebie.
Boża miłość poprzedza czas. List do Efezjan 1,4-5:
W Nim [czyli w Chrystusie] bowiem wybrał nas [Bóg] przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa…
Są dwa możliwe sposoby postawienia znaków interpunkcyjnych w tym wersecie: „…abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem w miłości…”; albo „abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem [przerwa]. Z miłości przeznaczył nas…”. Jednak, jakkolwiek tego nie przetłumaczysz, pozostaje faktem, że Boża miłość wyprzedza czas. Jeszcze przed stworzeniem świata Bóg nas ukochał, wybrał i przeznaczył. On zaaranżował kierunek naszego życia, abyśmy mogli spotkać Jego i Jego miłość.
Po czwarte Boża miłość jest nieodparta. W Księdze Pieśni nad Pieśniami 8,6 jest bardzo proste stwierdzenie: „Albowiem miłość jest mocna jak śmierć…” Śmierć jest nieodparta. Kiedy przychodzi śmierć, nikt nie może tego odwrócić. Nikt nie może powiedzieć: „Nie jestem jeszcze gotowy. Nie akceptuję cię.” Nikt nie ma mocy oprzeć się śmierci. Salomon mówi: „miłość jest tak mocna jak śmierć.” Nowy Testament prowadzi nas krok dalej. Kiedy Jezus umarł i powstał z martwych, udowodnił, że miłość jest silniejsza niż śmierć. Najbardziej nieodparta rzecz na świecie została pokonana przez najbardziej nieodpartą pozytywną moc na świecie – Bożą miłość. Jest stara angielska pieśń, którą słyszałem kilka lat temu, zatytułowana: „Love Will Find a Way” („Miłość znajdzie drogę”), która brzmi:
Przez góry
Pod źródłami
Miłość znajdzie drogę…
Miłość zawsze dotrze do celu – jest nieodparta. Nie akceptuje żadnych barier. Przejdzie przez wszystko, ponad wszystkim i pod wszystkim, ale dotrze tam, dokąd chce. Taka jest Boża miłość.
Pomyśl o tym. Boża miłość jest indywidualna, wieczna, poprzedza czas i jest nieodparta. Następnie ponownie wyobraź sobie siebie samego jako perłę w ręku Jezusa. Powiedz do siebie: „Jego miłość do mnie jest indywidualna i wieczna. Ona poprzedza czas. Ona jest nieodparta.” Pamiętaj, że kosztowało Go to wszystko, co miał. Zatrzymaj się, aby powiedzieć: „Dziękuję Ci.”

Jezus zapłacił pełną cenę

Umyślnie użyłem słowa „ekstrawagancka” do opisania Bożej miłości wyrażonej w Chrystusie. Chciałem odejść od komunałów i religijnych frazesów, abyś zdał sobie sprawę z tego, jaka jest prawdziwa Boża miłość.
Omówiliśmy dwa podobieństwa, które mówią nam, jaką cenę musiał zapłacić Jezus, aby nas odkupić: podobieństwo o skarbie na roli oraz o drogocennej perle. W każdym przypadku nabywca musiał sprzedać wszystko, co miał, aby dokonać wykupu. To kosztowało go wszystko. Tak było z Jezusem. Odkupienie nas kosztowało Go wszystko.
Ale co dokładnie oznaczało dla Jezusa oddanie swojego życia dla nas? Po pierwsze musimy zobaczyć, że ceną za odkupienie była krew Jezusa. 1 List Piotra 1,18-19:
Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.
Tylko przez krew Chrystusa mogliśmy zostać wykupieni z naszych grzechów, naszej głupoty i naszej ciemności. Ale dlaczego musiała to być krew? Stary Testament daje nam jasną odpowiedź. Życie, czy dusza wszelkiego ciała jest we krwi. Jeśli żywe stworzenie ma duszę i ma krew, wtedy życie, czy dusza, tego stworzenia jest we krwi. Zostało to powiedziane w 3 Księdze Mojżeszowej 17,11, gdzie Mojżesz daje prawa, jak żyć zgodnie z Bożymi zasadami. Bóg powiedział następującą rzecz i ma ona wymiar bardzo proroczy:
Gdyż życie ciała [albo dusza ciała] jest we krwi, a Ja dałem wam ją do użytku na ołtarzu, abyście dokonywali nią przebłagania za dusze wasze, [To była oczywiście prawda w starotestamentowych typach i cieniach, ale tak naprawdę było to proroctwo krwi Jezusa, danej na ołtarzu krzyża, aby dokonać pełnego i ostatecznego odkupienia za nasze dusze.] gdyż to krew dokonuje przebłagania za życie [lub duszę].
Pamiętaj, że hebrajskie słowo tłumaczone jako „życie” oznacza również „duszę”. Dusza wszelkiego ciała jest we krwi. Izajasz proroczo przewidział, że Jezus odda krew swojego życia i w ten sposób odda swoją duszę za nas jako odkupienie na ołtarzu krzyża. Izajasz powiedział proroczo o Jezusie w swoim obrazie odkupienia (Iz 53,12 - BG):
Wylał na śmierć duszę swoję, a z przestępcami policzon będąc, on sam grzech wielu odniósł, i za przestępców się modlił.
Zauważ cztery rzeczy, które uczynił Jezus: wylał na śmierć swoją duszę, został policzony z przestępcami, został ukrzyżowany pomiędzy złodziejami, poniósł grzech wielu (grzech całego świata) i wstawiał się za przestępcami. Zanim umarł na krzyżu modlił się: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Każda z tych czterech rzeczy dokładnie wypełniła się w Jezusie. Chcemy jednak skupić się na pierwszej z tych rzeczy: „Wylał na śmierć duszę swoję…” On wylał swoje życie.
Powinniśmy spojrzeć na werset z 3 Księgi Mojżeszowej, aby mieć jaśniejsze spojrzenie na to, co miało mieć miejsce. Najważniejszym dniem roku religijnego dla Żydów był Dzień Odkupienia, znany dziś jako Yom Kippur. Tylko tego dnia arcykapłan wchodził w miejsce najświętsze z krwią ofiar, która przykrywała grzechy Izraela na kolejny rok. Oto, jak autor opisuje to w 3 Księdze Mojżeszowej 16,14:
Potem [arcykapłan] weźmie nieco krwi z cielca i pokropi swoim palcem ponad wiekiem ku wschodowi oraz przed wiekiem pokropi z tej krwi siedem razy swoim palcem.
Tylko krew mogła przykryć grzechy ludu Bożego. Krew musiała być wniesiona do obecności Wszechmocnego Boga w miejscu najświętszym. Zwróć uwagę szczególnie na to, że trzeba było nią pokropić siedem razy. To nie był przypadek. Siedem jest liczbą, która oznacza pracę Ducha Świętego. Jest to liczba oznaczająca pełnię lub doskonałość. Siedem oznacza doskonałą pracę, która została wykonana. Zostało to dokładnie wypełnione w sposobie, w jaki Jezus przelał swoją krew. Jego krew została przelana dokładnie siedem razy zanim ofiara była całkowita.
Znajdujemy dokładne wypełnienie tych proroctw i typów Starego Testamentu, kiedy patrzymy na historyczny zapis Ewangelii. Krew Jezusa była przelana dokładnie siedem razy, na siedem różnych sposobów.
Pierwsze spryskanie, czy przelanie Jego krwi miało miejsce w Ogrodzie Getsemane, kiedy walczył w agonii, aby oddać się Bogu na tę ostatnią wielką ofiarę. Ewangelia Łukasza 22,44:
I w śmiertelnym boju jeszcze gorliwiej się modlił; i był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię.
Jego krew zaczęła wypływać z Jego ciała w pocie. To był wyraz Jego agonii i walki. To było pierwsze przelanie.
Drugie przelanie Jego krwi nastąpiło, kiedy znajdował w domu arcykapłana, kiedy go przesłuchiwano i bito. Ewangelia Mateusza 26,67:
Wtedy pluli na jego oblicze i policzkowali go, a drudzy bili go pięściami.
Zwrot przetłumaczony jako „bili go pięściami” może również oznaczać: „bili go rózgami, czy kijami”. To jest prawdopodobnie bardziej precyzyjne tłumaczenie, ponieważ zostało przepowiedziane w Starym Testamencie w Księdze Micheasza 4,14: „kijem biją po twarzy sędziego Izraela.” Jednak jakkolwiek to miało miejsce, był bity pięściami lub kijami, a krew spływała po Jego twarzy (prawdopodobnie z nosa i wielu innych miejsc).
Trzecie przelanie krwi zostało zapisane w Ewangelii Mateusza 27,26:
Wtedy wypuścił im Barabasza, a Jezusa po ubiczowaniu wydał na ukrzyżowanie.
To również zostało przepowiedziane w Starym Testamencie w Księdze Izajasza 50,6, kiedy Pan mówi w pierwszej osobie:
Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę; mojej twarzy nie zasłaniałem przed obelgami i pluciem.
Ważne jest to, aby zauważyć, że Pan nadstawiał swój grzbiet. On nie został do tego przymuszony, ale oddał samego siebie jako ofiarę. Był On wychłostany rzymskim biczem, który był zrobiony z wielu rzemieni zakończonych kością lub metalem. Kiedy spadał on na plecy człowieka, dosłownie orał jego plecy i rozrywał ciało, odkrywając żyły a nawet kości. To było trzecie przelanie krwi.
Czwarte przelanie krwi nie jest właściwie przedstawione w wielu słowach w Nowym Przymierzu, ale jeśli wrócimy do Księgi Izajasza 50,6, czytamy:
Mój grzbiet nadstawiałem tym, którzy biją, a moje policzki tym, którzy mi wyrywają brodę…
Oni również brali brodę Jezusa i wyrywali ją kępkami i garściami, a to również spowodowało przelanie krwi.
Piąte przelanie krwi to nałożenie korony cierniowej. Ewangelia Mateusza 27,28-29:
I [rzymscy żołnierze] zdjęli z niego szaty, i przyodziali go w płaszcz szkarłatny. I uplecioną z ciernia koronę włożyli na głowę jego…
Oni nie włożyli jej na Jego głowę. Ci brutalni żołnierze mając uplecioną koronę z bardzo ostrych cierni (które nadal możesz oglądać wszędzie w Izraelu), wcisnęli ją na Jego głowę i bili Go w głowę. To wbiło te ostre ciernie w skórę Jego głowy: to jest piąte przelanie krwi.
Szóste przelanie krwi to faktyczne ukrzyżowanie Jezusa, opisane w Ewangelii Mateusza 27,35:
A gdy go przybili do krzyża, rozdzielili szaty jego, rzucając o nie losy.
Jego ręce i stopy były przebite gwoździami. Również to było przepowiedziane w Starym Testamencie. Psalm 22,17 mówi: „Przebodli ręce i nogi moje”. A w wersecie 19 czytamy: „Między siebie dzielą szaty moje i o suknię moją los rzucają.”
Pozostało siódme i ostatnie przelanie krwi, które miało miejsce chwilę po śmierci Jezusa. Rzymski żołnierz został wysłany, aby upewnić się, że te trzy osoby na krzyżach umarły. Zabił pierwsze dwie, ale kiedy podszedł do Jezusa, zobaczył, że już był martwy. Ewangelia Jana 19,34 mówi:
Jeden z żołnierzy włócznią przebił bok jego i zaraz wyszła krew i woda.
Przez to siedmiokrotne przelanie krwi, Jego ciało nie miało już krwi. On dosłownie wylał swoją duszę na śmierć. On przelał swoją krew siedem razy.
Po pierwsze Jego pot stał się krwią.
Po drugie bito Go w twarz pięściami i kijami.
Po trzecie został wychłostany rzymskim biczem.
Po czwarte Jego broda była wyrywana.
Po piąte ciernie zostały wbite w skórę Jego głowy.
Po szóste Jego ręce i nogi były przebite gwoździami.
Po siódme Jego bok został przebity włócznią.
Kiedy czytasz tę listę, pamiętaj, że jest to miara Jego miłości. Jest to cena, którą zapłacił. To dosłownie kosztowało Go wszystko, co miał. On nie tylko zrezygnował ze swojej chwały, tronu i majestatu jako Bóg, nie tylko oddał kilka swoich ziemskich majątków jako człowiek na ziemi, ale wylał to w swojej krwi jako cenę odkupienia. Pomyśl o tym i zdaj sobie sprawę, że taka jest miara Jego miłości. Można co najmniej powiedzieć, że jest ona ekstrawagancka.

Pełne dziedzictwo

Miłość Boga dla ludzkości może być zmierzona przez cenę, jaką Jezus zapłacił za nasze odkupienie. Aby to zilustrować omówiliśmy dwa podobieństwa z Ewangelii Mateusza 13: o skarbie na roli i drogocennej perle. W każdym przypadku nabywca oddał wszystko, co miał. Nabywcą jest Jezus, skarbem jest Boży lud jako grupa, natomiast perłą jest każda indywidualna dusza.
Obraz przedstawiony w tych dwóch przypowieściach dosłownie wypełnił się w Jezusie. Nie tylko zrezygnował On ze swojego niebiańskiego tronu, chwały i przywilejów; nie tylko zrezygnował ze wszystkiego, co posiadał na ziemi; ale ostatecznie aby odkupić nasze dusze, wylał swoją duszę na śmierć. Za nasze życie oddał swoje życie. Zrobił to w sposób, jaki został przepowiedziany w Starym Testamencie. On to zrobił przez wylanie swojej krwi.
W wypełnieniu typów Starego Testamentu, krew Jezusa została przelana w siedmiu kolejnych etapach dokładnie tak samo, jak Najwyższy Kapłan skrapiał krwią siedem razy Miejsce Najświętsze przed Arką Przymierza w Dzień Odkupienia. Właśnie to siedmiokrotne przelanie krwi Jezusa zostało przedstawione w Piśmie. Po pierwsze w ogrodzie Getsemane Jego pot stał się krwią. Po drugie w domu Arcykapłana bito go po twarzy pięściami i kijami. Po trzecie po swoim pobycie u Poncjusza Piłata, został wychłostany rzymskim biczem. Po czwarte Jego broda była wyrywana. Po piąte ciernie zostały wbite w skórę Jego głowy. Po szóste Jego ręce i nogi zostały przebite gwoździami. Na koniec po Jego śmierci na krzyżu, Jego bok został przebity włócznią i wypłynęła z niego woda i krew. On dosłownie wydał samego siebie. On wylał swoje życie – wszystko co miał – dla naszego odkupienia.
Rozważymy teraz, co otrzymaliśmy w Chrystusie przez odkupienie, nasze nieograniczone dziedzictwo. Bóg nie był tylko ekstrawagancki płacąc cenę za nasze odkupienie, ale jest równie hojny we wszystkim, co daje nam w Chrystusie.
W Liście do Rzymian 8,15-17 Paweł pisze do chrześcijan o tym, co możemy osiągnąć przez wiarę w Chrystusa.
Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! [Abba jest aramejskim lub hebrajskim słowem odpowiadającym polskiemu słowu „tatuś”. Weszliśmy więc w tę relację intymności z Bogiem Ojcem, w której zwracamy się do Niego „Abba”, czyli tatusiu; Duch samego Boga zapewnia nas o tej ufności. Dalej Paweł mówi, co Duch Święty nam objawia na temat naszej pozycji w Chrystusie:] Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. [Biblia uczy nas, że tylko Duch Boży osobiście poświadcza w każdym sercu prawdę Biblii. Jesteśmy dziećmi Bożymi. W następnym wersecie Paweł wyjaśnia, co to oznacza, że jesteśmy Bożymi dziećmi.] A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli.
Zgodnie ze standardowymi procedurami ludzkimi, kiedy stajemy się Bożymi dziećmi, zaczynamy być Jego dziedzicami. Jesteśmy dziedzicami Boga i współdziedzicami Chrystusa. Oczywiście został postawiony pewien warunek: „jeśli tylko razem z Nim cierpimy.” Jest to jeden z warunków bycia Jego współdziedzicem. Jeśli dzielimy z Nim dziedzictwo, to również dzielimy z Nim cierpienia. Pamiętaj, że perła jest wynikiem cierpienia. Ważne jest to, aby zrozumieć, co to znaczy być współdziedzicem. To nie oznacza, że otrzymujemy tylko mały kawałek całego dziedzictwa. Oznacza to, że Jezus, jako pierworodny, ma pełne dziedzictwo, a my dzielimy z Nim to dziedzictwo. Każdy z nas ma prawo do całego dziedzictwa, które jest dziedzictwem Jezusa. Prawem Królestwa Bożego jest dzielenie się. My nie bierzemy swoich porcji, ale dzielimy się wspólnie wszystkim, co ma Bóg Ojciec i wszystkim, co ma Chrystus – Syn.
Oto, co Jezus mówi o tym dziedzictwie i jak możemy je poznać. W Ewangelii Jana 16,13-15 w kontekście przyjścia Ducha Świętego, mówi:
lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę [nie moglibyśmy osiągnąć tego sami]. (…) On mnie uwielbi [kontynuuje Jezus], gdyż z mego weźmie i wam oznajmi. Wszystko, co ma Ojciec, moje jest; dlatego rzekłem, że z mego weźmie i wam oznajmi.
Wszystko, co należy do Ojca, należy do Syna, a Duch Święty objawi nam to wszystko. Pamiętaj, że to Duch Święty zarządza dziedzictwem. Jeśli nie mamy dobrej relacji z Duchem Świętym, jeśli nie chodzimy z Nim w przyjaźni, wtedy możemy być teoretycznie dziećmi króla; ale możemy żyć jak nędzarze i żebracy, ponieważ nie wchodzimy w nasze dziedzictwo. Dziedzictwem jest wszystko, co ma Bóg Ojciec i wszystko, co ma Bóg Syn. Oni dzielą się razem, a my dzielimy się z Nimi. To jest pełnia tego, czym obdarował nas Bóg w Chrystusie. On nie jest skąpy. On nie jest małostkowy, On nie jest legalistyczny. On jest ekstrawagancki.
Spójrzmy na kolejny fragment, który mówi o zasięgu naszego dziedzictwa (Rz 8,32):
On, który nawet własnego Syna nie oszczędził [oczywiście chodzi tu o Boga], ale go za nas wszystkich wydał [jako cenę, którą Bóg zapłacił], jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?
Zauważ, co oznaczają te słowa. Kiedy przyjmujemy Chrystusa, Bóg daje nam wszystko. Bez Niego nie otrzymujemy nic. Jakiś niesamowity nacisk został położony na temat dziedzictwa i jego całkowitą wolność. Nie możemy na nie zarobić. To wszystko otrzymujemy jako dar i zawiera to w sobie wszystko. Kiedy przyjmujemy Chrystusa, stajemy się dziedzicami całkowitego dziedzictwa – wszystkiego, co ma Ojciec i wszystkiego, co ma Syn.
W 1 Liście do Koryntian Paweł próbuje pokazać wierzącym ich bogactwo. Chwilami ich napomina, ponieważ działali w taki sposób, jakby byli ubodzy. Byli skąpi, małostkowi i zazdrośni względem siebie. On mówi: „Ludzie, nie zdajecie sobie sprawy z tego, co posiadacie” (1 Kor 3,21-23):
A zatem niechaj nikt z ludzi się nie chlubi; wszystko bowiem jest wasze [wszystko należy do was. Jest to stwierdzenie zapierające dech, nieprawdaż?], czy Paweł, czy Apollos, czy Kefas [on mówi, abyś nie polegał na głoszących], czy świat, czy życie, czy śmierć, czy teraźniejszość, czy przyszłość, wszystko jest wasze, wyście zaś Chrystusowi, a Chrystus Boży.
Jest to niesamowita myśl, nieprawdaż? On mówi: „Wszystko należy do was. Przestańcie zajmować się w sposób drobny i małostkowy. Przestańcie być tak mali w umyśle. Pamiętajcie, wszystko należy do was.”
Pamiętajcie, zostało nam to dane darmo, nie możemy na to zarobić. Ważne jest jednak, abyśmy prosili Ducha Świętego, aby zwiększał naszą wiarę i zrozumienie. Pamiętaj, to On jest zarządcą. Dopóki Duch Święty nie mówi do nas i nie prowadzi nas do prawdy, będą to tylko słowa, ale nie będą rzeczywistością. To Duch Święty sprawia, że obietnice stają się rzeczywistością.
Na koniec chciałbym spojrzeć na dwa różne tłumaczenia 1 Listu Jana 4,16. Pierwsze z Biblii Warszawskiej:
A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim.
I drugie z języka angielskiego (NIV):
Tak więc znamy i polegamy na miłością, którą Bóg ma dla nas. Bóg jest miłością. Każdy, kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim.
Zwróć uwagę na początek: „a myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas…” Drugie tłumaczenie mówi: „Tak więc znamy i polegamy na miłości, którą Bóg ma dla nas…” Są tutaj przedstawione dwa aspekty. Pierwszy to POZNANIE miłości, jaką Bóg ma do ciebie. Drugim aspektem jest WIERZYĆ w miłość, którą Bóg ma dla ciebie. W alternatywnym tłumaczeniu mamy tutaj POLEGAĆ na miłości, którą Bóg ma do ciebie.
Wielu, wielu chrześcijan słucha w kościołach o miłości Bożej. Oni przyjmują te nauczania i nawet w nie wierzą, ale nie stanie się to dla nich rzeczywiste, dopóki nie zaczną na nich polegać. Musimy poważnie potraktować to, że Bóg nas kocha i że zapłacił najwyższą cenę, jaką ma cały wszechświat do zaoferowania, aby nas odkupić. Do tego wykupując nas, sprawił, że całe dziedzictwo należy do nas. Musimy w ten sposób postępować, musimy na tym polegać, musimy przestać być skąpi, małostkowi i zazdrośni względem innych ludzi i względem samych siebie. Musimy nauczyć się być podobni do Boga – EKSTRAWAGANCCY.

Oddanie ekstrawaganckiej miłości

Zauważyliśmy, że miłość Boża względem ludzkości może być mierzona przez pewne konkretne standardy. Po pierwsze może być mierzona ceną, jaką Bóg i Jezus zapłacili. Cena jest przedstawiona w dwóch podobieństwach: o skarbie na roli oraz o drogocennej perle. Ceną było wszystko, co miał – oddał swoją krew i życie; wylał swoją duszę, czy swoje życie, na śmierć w siedmiokrotnym przelaniu swojej krwi.
Po drugie miłość Boża względem nas może zostać zmierzona przez dziedzictwo, które nam dał w Chrystusie. Jesteśmy współdziedzicami Chrystusa i dziedzicami Boga. Całe dziedzictwo Boga Ojca i Boga Syna stało się nasze wraz z Jezusem Chrystusem. Ogrom Bożej miłości może zostać zmierzony przez cenę, którą zapłacił i dziedzictwo, jakie nam oferuje.
Teraz chcę się podzielić drugą stroną medalu: jak powinniśmy odpowiedzieć na Bożą ekstrawagancką miłość? Odpowiedź jest bardzo prosta – też powinniśmy być ekstrawaganccy. Aby to zobrazować spójrzmy, co pewna kobieta zrobiła dla Jezusa mniej więcej tydzień przed Jego śmiercią (Mk 14,3-9):
A gdy On [Jezus] był w Betanii, w domu Szymona trędowatego i siedział przy stole, przyszła niewiasta, mająca alabastrowy słoik czystego olejku nardowego, bardzo kosztownego; stłukła alabastrowy słoik i wylała olejek na głowę jego.
A niektórzy mówili z oburzeniem między sobą: Na cóż ta strata olejku? Przecież można było ten olejek sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać ubogim. I szemrali przeciwko niej.
Ale Jezus rzekł: Zostawcie ją; czemu jej przykrość wyrządzacie? Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie. Albowiem ubogich zawsze macie pośród siebie i gdy zechcecie, możecie im dobrze czynić, mnie zaś nie zawsze mieć będziecie. Ona, co mogła, to uczyniła; uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb. Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła.
Jezus kończy niesamowitym stwierdzeniem: „będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła.” Przeczytajmy teraz podobną historię z Ewangelii Jana 12,3-6. Zobaczymy, kim była ta kobieta oraz ujrzymy kilka innych aspektów tego wydarzenia.
Maria wzięła funt czystej, bardzo drogiej maści nardowej, namaściła nogi Jezusa i otarła swoimi włosami, a dom napełnił się wonią maści. A Judasz Iskariot, jeden z uczniów jego, syn Szymona, który miał go wydać, rzekł: Czemu nie sprzedano tej wonnej maści za trzysta denarów i nie rozdano ubogim? A to rzekł nie dlatego, iż się troszczył o ubogich, lecz ponieważ był złodziejem, i mając sakiewkę, sprzeniewierzał to, co wkładano.
Zwróćcie uwagę na trzy ważne elementy tej historii: po pierwsze co zrobiła Maria; po drugie co zrobił i powiedział Jezus; i po trzecie jak zareagowali krytycy.
Po pierwsze spójrz na to, co zrobiła Maria. Ona była ekstrawagancka. Wylała olejek wart więcej niż roczne wynagrodzenie. Według współczesnych standardów w Stanach Zjednoczonych byłoby to co najmniej 15.000 dolarów. Wylała funt maści wart 15.000 dolarów, który miała w pięknym alabastrowym słoiku, który musiała zbić. Słoiczek nigdy już nie mógł być użyty. To zostało całkowicie zużyte w ciągu kilku chwil. To było prawdziwie ekstrawaganckie!
Po drugie Maria całkowicie się poświęciła. Ona nie tylko wylała olejek na Jego głowę, jak czytamy w Ewangelii Marka, ale w Ewangelii Jana czytamy, że wylała go na Jego stopy, a następnie wytarła je swoimi włosami. Wyobraź sobie Marię klęczącą u stóp Jezusa, ze spadającymi z głowy długimi włosami, którymi ocierała stopy Jezusa, wcierała w nie olejek i je głaskała.
Zwróć uwagę na liczbę bardzo potężnych rzeczy, które Jezus powiedział o tej kobiecie. On z pewnością nie stanął po stronie krytyków. W Ewangelii Marka 14,6 powiedział o kobiecie: „Ona uczyniła piękną i wspaniałą rzecz względem mnie” (tłum. z jęz. ang.). Jestem bardzo wdzięczny za to szczególne tłumaczenie: „… piękną i wspaniałą rzecz…” Jezus w tym uczynku zobaczył coś, co wręcz uderzyło Go swoim pięknem i wspaniałością. Ekstrawagancka miłość jest piękna i wspaniała.
W Ewangelii Marka 14,8 Jezus powiedział o tej kobiecie: „Ona, co mogła, to uczyniła…” Jest to takie proste, ale tak ważne. Bóg nigdy nie prosi nas, abyśmy zrobili więcej, niż możemy. Często słyszałem ludzi mówiących: „Chciałbym móc zrobić więcej.” Ale coś we mnie zawsze pyta: „Wątpię, czy oni naprawdę robią to, co mogą?” Bóg nigdy nie będzie wymagał od ciebie więcej, niż możesz uczynić. Jeśli jednak robisz to, co możesz, postawa Jezusa będzie dokładnie taka sama, jak względem tej kobiety.
Również w Mk 14,8 jest napisane: „uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb.” Jest to zdumiewające stwierdzenie. Żaden z uczniów tak naprawdę nie wierzył, że Jezus umrze i zostanie pogrzebany w tym czasie. Tylko Maria spośród tych wszystkich ludzi miała objawienie, że On umrze i zostanie pogrzebany. Kiedy On naprawdę umarł na krzyżu, nie było czasu, aby właściwie namaścić Jego ciało. Owinięto Go tylko w prześcieradło, umieszczono olejek i zioła na ciele, ale nie można było wykonać prawdziwego namaszczenia. Nie było takiej możliwości. Jednak Maria była otwarta na Ducha Świętego. Duch Święty mógł jej coś powiedzieć, ponieważ mógł mówić do jej serca, a niekoniecznie do jej głowy. Jest takie powiedzenie we Francji: „Serce ma swoje powody, o których rozum nic nie wie.” Myślę, że serce tej kobiety miało pewne powodów, których ludzie siedzący obok i zastanawiający się nad tym nie rozumieli.
Niesamowita nagroda dla Marii została opisana w Ewangelii Marka14,9: „Zaprawdę powiadam wam: Gdziekolwiek na całym świecie będzie zwiastowana ewangelia, będą opowiadać na jej pamiątkę i o tym, co ona uczyniła.”
Nawet to nauczanie jest wypełnieniem tego proroctwa, ponieważ jest nadawane drogą radiową i ostatecznie może być słuchane na całym świecie. Jest to tylko jedno z wielu wypełnień tego proroctwa.
Na koniec spójrzmy jeszcze na reakcję krytyków. Po pierwsze są oni skąpi, jak większość religijnych ludzi. Zwróć uwagę na powiedzenie: „Ubogi jak mysz kościelna”. To przysłowie okropnie ośmiesza Kościół, ponieważ świat widzi, że kościelna mysz jest uboższa niż jakakolwiek inna mysz. Świat myśli, że kościół jest grupą ubogich i skąpych ludzi. Wielu chrześcijan jest dobrą przyczyną takiego myślenia. Jednak to krytycy byli skąpi, a nie Jezus czy Maria.
Po drugie krytycy byli hipokrytami. Kiedy zobaczyli wylewany olejek, nagle stali się bardzo zainteresowani ubigimi. Pytam się, jak wiele zrobili dla biednych do tego momentu albo jak wiele zrobili dla nich później?
Po trzecie byli oni nieszczęśliwi, co jest typowe dla krytyków. Nawet nie cieszyli się zapachem olejku. Cały dom został wypełniony tym wonnym, aromatycznym zapachem, a oni byli tak zajęci złością i krytykanctwem, że nawet nie mogli się tym cieszyć.
Na zakończenie tego szczególnego przesłania o tym, jak powinniśmy odpowiedzieć na ekstrawagancką miłość Bożą, chcę zadać wam raczej osobiste pytanie. Czy kiedykolwiek Duch Święty dotknął twojego serca, abyś był ekstrawagancki w swoim oddaniu dla Jezusa? Nie możesz zrobić nic bezpośrednio dla Jezusa, ponieważ On jest w niebie. Jednak podobnie jak Maria możesz zrobić coś dla Jego Ciała – Jego ludu na ziemi.
To przesłanie jest nadawane do wielu różnych części świata: Chiny, India, niektóre części Afryki, Centralna i Południowa Ameryka, Oceania. Prawdopodobnie większość ze słuchaczy, według amerykańskich standardów, jest bardzo biedna. Większość z nich prawdopodobnie nie ma nawet prześcieradła na swoim łóżku. Tak naprawdę, to wielu z nich prawdopodobnie nawet nie ma łóżka i śpią na matach w szałasach lub chatach. Wielu z nich nie ma nawet butów. Większość z nich nie ma prawdopodobnie wyboru, co będą jeść. Tak jesteśmy przyzwyczajeni do wybierania, co będziemy jeść, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że świat jest wypełniony ludźmi, którzy takiego wyboru nie mają. Niektórzy z nich nie mają w ogóle jedzenia.
Jeśli pomożesz mi dotrzeć do tych ludzi, zrobisz coś dla ciała Chrystusa na ziemi. Jeśli Duch Święty dotyka twoje serce, czy będziesz taki jak Maria? Czy odważysz się być ekstrawagancki? Czy odważysz się zrobić coś ponad przeciętność? Ludzie religijni mogą to krytykować, ale pamiętaj, że Jezus cię uwielbi.



Brak komentarzy: