sobota, 11 października 2014

LIST DO RZYMIAN 5-8 rozdział


Każde słowo z Biblii jest dla mnie i dla ciebie. Słowa, które są zapisane są dla nas wartością, gdyż w nich zawarte jest to, co Bóg chciał nam przekazać. Dlatego też warto jest uważnie słuchać i zastanawiać się, patrząc też na swoje życie, aby wiedzieć, co to słowo odkrywa mi i wskazuje. Jesteśmy ludźmi i od nas wymaga się tego, by słuchać. Gdyby mówić do drzewa, można by spodziewać się, że drzewo pominie to, co ja do niego mówię, ale kiedy Jezus przemówił nawet do drzewa, ono nie pominęło i uschło. Tym bardziej, jeśli Jezus przemawia do nas ludzi, powinniśmy słyszeć to. Dlatego niech Bóg pomoże nam i teraz w obecnej chwili słuchać i zastanawiać się i myśleć, rozważać, by nie być biernym słuchaczem, który odejdzie i właściwie nic specjalnego nie weźmie z tego słowa, a być słuchaczem aktywnym, myślącym, zastanawiającym się, gdyż ta sprawa dotyczy naszego życia teraz i na wieczność. Musimy być uwolnieni od religii, która pozwala słuchać, a nie przejmować się tym, co słyszy się, gdyż ma swoich kapłanów, którzy mają zajmować się tym. My mamy zupełnie inną sytuację. Jesteśmy kościołem Jezusa Chrystusa i jesteśmy też Jego kapłaństwem. Musimy wiedzieć w jaki sposób nasz Pan przemawia do nas i jak On kieruje nami. Był mały Samuel, który słyszał w Izraelu głos Pana i był stary sługa Boży, który tego nie słyszał. Tyle lat, a jednak Pan przemówił do Samuela i później ten stary sługa Boży rozeznawszy, że to Pan mówi do Samuela, powiedział: Samuelu powiedz mi wszystko, co mówił Pan do ciebie. Ale Pan wcześniej mówił również do Helego. Gdzieś musiał nie pójść za tym głosem, że w pewnym momencie Pan zmienił osobę, do której zaczął mówić.
Dlatego i my starajmy się uważnie słuchać Słowa Bożego, żeby nasze uszy nie zatkały się, żebyśmy nie mieli w sobie takiego potencjału wysokiego mniemania o sobie, że pomyślimy: to nie do mnie, to może do kogoś innego. Ja już jestem całkowicie poza tą strefą. Do kogo jest skierowane Słowo Boże zapisane w Biblii? „Piszę teraz do wszystkich pogan”, czy do kościoła? Do kościoła, a więc kościół potrzebuje tych słów, które pisali, które miały wyregulować pewne sprawy w kościele, by lud Boży doświadczał tego, co jest prawdziwe, co jest wieczne. Musimy opuścić strefę, jakbyśmy byli kibicami na meczu i w zależności od wyniku ustalimy po której stronie jesteśmy. Jak wygra ten, to po tej stronie, a gdy tamten, po tamtego stronie. My nie jesteśmy kibicami, lecz uczestnikami tej bitwy, która toczy się, a bitwa toczy się o dusze. Diabeł chodzi jak lew ryczący, szukając kogo by pożreć. W świecie swoich ma, więc wokół kogo chodzi diabeł i szuka? Wokół wierzących ludzi. Rozgląda się za mną, za tobą i patrzy, czy jest już możliwość, by pożreć. Jakże wielu wierzących ludzi nie myśli nawet o tym, że są w tak olbrzymim doświadczeniu i niebezpieczeństwie.
Kiedyś było takie plemię ludożerców i oni zapraszali kogoś do siebie; witali go, gościli, karmili. Ten człowiek co raz bardziej cieszył się, rósł, co raz bardziej był wypasiony, aż pewnego dnia zabijali go i jedli. Diabeł też tak sobie przygotowuje: a to trochę pychy, a to trochę dumy, arogancji, kłótliwości, złośliwości, trochę pokazania, że ja też mogę sobie na to pozwolić i rośnie taki tłuścioszek dla diabła. Przyjdzie czas, kiedy diabeł będzie mógł pożreć, kiedy człowiek rozmyślnie zacznie żyć w tych wszystkich sprawach i nie będzie go raziło to, ani raniło, że czyni te rzeczy. Kiedy zgodzi się z nimi i będzie mu z nimi dobrze, wtedy diabeł będzie mógł już pożreć.
Czy jest ci dobrze z sobą samym? Paweł, ten sługa Boży mówi: ja wzdycham, żyjąc w tym ciele. Czy doznajesz, że potrzebujesz Pana, który nad tobą pracowałby i zachowywał cię przed tym co ty, czy ja potrafimy zrobić? Od naszych cielesnych umiejętności zachowaj nas Panie! Zachowaj nas, gdyż one są przeszkodą, by kościół służył Tobie. Jeśli ciało potrafi poradzić sobie, ono już nie potrzebuje Pana i nie jest Mu wdzięczne za to, co czyni i może powiedzieć: Ja to zrobiłem (zrobiłam). Straszne są wypowiedzi. Paweł mówi: z łaski Boga jestem tym, czym jestem i cokolwiek dobrego zostało we mnie uczynione, On sam uczynił to. Jestem sługą nieużytecznym, to Pan mój i Jemu chwała za to! Naprawdę, należy się chwała Jezusowi za tego człowieka Pawła, gdyż w jego życiu było widać Jezusa działającego. To nie były czcze słowa człowieka, który gadał na wiatr, że to Pan uczynił, skoro to on sam czynił, ale były to słowa człowieka, który oddał siebie Bogu, by Bóg mógł przez niego czynić to, co chce. I w Pawle można spotkać i zdecydowanie i łagodność, prawość, wytrwałość, wstrzemięźliwość, przecudowną miłość, gotowość narażenia się nawet na śmierć, należąc do Chrystusa. Jak on osiągnął to? Oddając się Panu. Próbował sam to zrobić i nic mu z tego nie wyszło.
I będziemy teraz chcieli posłuchać tego apostoła, jak w liście do Rzymian pokazuje swoje osobiste doświadczenia, a również pokazuje doświadczenia każdego człowieka na ziemi. Jak ważne jest, by zrozumieć, że my jesteśmy następnymi ludźmi, którzy mają podobne doświadczenia i coś musimy z nimi zrobić, załatwić. Nie możemy żyć, jeśli w naszych papierach nadal widnieją stare podpisy. Nie można żyć spokojnie. Trzeba z tym coś zrobić.
Otwórzmy 7 rozdział listu do Rzymian, od 1 wiersza:
Czyż nie wiecie, bracia - mówię przecież do tych, którzy zakon znają - że zakon panuje nad człowiekiem, dopóki on żyje?
Proste słowa, prawda? Nad kim panuje zakon? Nad człowiekiem żyjącym. Bo jeśli weźmiesz umarłego człowieka, to co ma powiedzieć mu zakon? - nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij? Komu zakon ma to powiedzieć? – żywemu człowiekowi! I Paweł zaczyna: wy wszyscy, którzy żyjecie, zakon do was właśnie to mówi. On nie zajmuje się umarłymi, on zajmuje się żywymi ludźmi, którzy mogą kraść, kłamać, zabijać, mogą złościć się, nienawidzić. Zakon takimi zajmuje się. Paweł bardzo przystępnie pokazuje to w liście do Tymoteusza. A więc zakon pokazuje żywym, że według Boga, nie podoba Mu się, gdy człowiek kłamie, złości się, nienawidzi, gdy człowiek składa fałszywe przysięgi. Zakon pokazuje, czego Bóg nie chce widzieć w człowieku i co chce widzieć. A więc Paweł mówi; zakon kieruje się do żywego człowieka.
Wiersz 2:
Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem.
Od zakonu nie można inaczej uwolnić się, jak przez śmierć, prawda? Umierasz i zakon już nie ma co ci powiedzieć, gdyż on jest tylko do żywych. A więc sposób rozwiązania doświadczenia polega na tym, że jesteśmy związani z zakonem, dopóki nie umrzemy. Możesz pomyśleć sobie; jak to Bóg zorganizował, żeby tą sprawę uregulować. A więc zakon panuje nad nami, dopóki nie umrzemy. Dopóki żyjemy my, zakon panuje nad nami i wykazuje nam naszą postawę buntu wobec Boga – naszą samowolę, nasze wysokie mniemanie o sobie. Wszystko to pokazuje zakon, abyśmy nie ukryli się, ani też nie schowali się.
Wiersz 3:
A zatem, jeśli za życia męża przystanie do innego mężczyzny, będzie nazwana cudzołożnicą, jeśliby jednak mąż zmarł, wolna jest od przepisów prawa i nie jest cudzołożnicą, gdy zostanie żoną drugiego męża.
A więc musi nastąpić śmierć, aby można było wejść w nowy związek. Paweł pokazuje, że nie można być złączonym z zakonem i z drugim mężem i trzeba umrzeć dla tego męża, który wykazywał niedorzeczność mojego życia, moje cielesne pożądliwości i wypełnianie ich, aby zacząć żyć dla drugiego, który ma inne zadanie. Paweł pięknie chce pokierować umysłami kościoła, żeby zobaczyli, jak ważne jest być oddzielonym poprzez śmierć od tego prawa, które powodowało, że kiedy człowiek słyszał je, wiedział, że to, co czyni jest złe. A więc mamy umrzeć dla zakonu. Śmierć, to znaczy śmierć. Wiecie, że chrześcijanin może odżyć dla zakonu? Człowiek mógł umrzeć dla zakonu, a może z powrotem odżyć dla zakonu. Słowo Boże mówi, że jeśli czynimy różnice między osobami w wyznawaniu wiary i jeśli pewne nasze postawy, są niechętne, złośliwe, czy jakiekolwiek inne, wtedy podpadamy z powrotem pod zakon i uznani jesteśmy za grzeszników. A więc nie wystarczy, że należę do drugiego męża, a pozwalam sobie na życie, które ten pierwszy ma prawo osądzać. Muszę być uwolnionym przez śmierć i pozostać w śmierci, aby zakon nie mógł już mi nic powiedzieć, to znaczy, muszę pozostać w śmierci Jezusa. Paweł mówi: już nie żyję ja, ale żyje we mnie Chrystus, a jaki jest Chrystus, każdy wie.
I problem polega na tym, że człowiek nie umiera dla zakonu i staje się chrześcijaninem i wtedy jest to wielkie zamieszanie. Mówi rzeczy, które wydają się prawdziwe, ale życiem swoim zaprzecza temu, co mówi, bo nie może być inaczej. Jeśli nie umarło się dla zakonu, nie można żyć dzięki Jezusowi. Końcem zakonu jest Chrystus. Paweł specjalnie pokazuje te rzeczy, żeby uzmysłowić ludziom, jak ważne jest, by nie tylko próbować jakoś wizualnie zmieniać się, ale człowiek musi być całkowicie poddany prawu nowego przymierza, by mógł być uratowany.
I dalej Paweł pisze tak w wierszu 4:
Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe, by należeć do innego, do tego, który został wzbudzony z martwych, abyśmy owoc wydawali dla Boga.
I teraz apostoł Paweł pokazuje, że Bóg uczynił możliwym umrzeć dla zakonu jeszcze za życia i że to jest w Chrystusie. To znaczy, że zakon otrzymał swoje zadośćuczynienie. Zakon żąda śmierci za grzech. Zakon dostał swoje zadośćuczynienie w Chrystusie i ty i ja mamy święty obowiązek, by z tego zadośćuczynienia korzystać na każdy dzień, jeśli chcemy być uratowani. Paweł mówi: ja codziennie umieram, by mógł żyć we mnie Chrystus, nie mogę zmarnować ani jednego dnia. Chrześcijaństwo bez umierania, nie jest chrześcijaństwem. Jest dalej życiem pod zakonem - nie kradnę, nie zabijam, nie cudzołożę, jestem w porządku, jestem dobrym obywatelem, nie można mi nic zarzucić. Ale zakon nie tylko mówi: nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kłam, nie nienawidź, nie gniewaj się, nie złorzecz. Różne rzeczy mówi zakon, jeśli w jednych uchybisz, winien jesteś całości.
Paweł mówi: Pan dał nam wyjście w swoim Synu Jezusie Chrystusie i On umarł na krzyżu, abym ja mógł dzisiaj z tej Jego śmierci korzystać. Paweł mówi: śmierć Jezusa wykonuje swoje dzieło we mnie, a życie Jezusa w was. I to jest prawidłowość chrześcijańskiej postawy. Jeśli nie ma śmierci Jezusa we mnie, życie Jezusa nie może wykonać swego zadania, a więc, żyję „ja”, nie Chrystus, rozumiecie? To musi być mój punkt, w którym mam swoje siły, to jest ukrzyżowany Chrystus. Dlatego Paweł napisał, że krzyż jest mocą, do czego? – do życia. Muszę patrzeć na ukrzyżowanego mojego Chrystusa i w Nim znajdować miejsce swojej śmierci, żeby zakon nie był dalej moim przewodnikiem, żeby to nie zakon pouczał mnie, ale sam Chrystus. Jezus mówi: Ja wypełniłem przykazania mego Ojca i trwam w miłości Ojca, a wy teraz wypełniajcie przykazanie mojego Ojca i trwajcie w mojej miłości? On mówi: Teraz wy wypełniajcie moje przykazania i trwajcie w mojej miłości. To znaczy, że Chrystus przyniósł nam nowe prawo, według którego żyje Jego lud. Po to Paweł pisze to, by człowiek mógł zobaczyć bezmiar swojej beznadziejności i nie ma człowieka, który mógłby żyć pod zakonem i wejść do wieczności. Jest to niemożliwe, musi być Chrystus. Nie ma nikogo, kto by nie zgrzeszył i kto nie musiałby umrzeć, żeby mógł żyć.
A więc można powiedzieć, że w Chrystusie zostałeś ukarany za swoje grzechy. Czy to jest twoje miejsce? Czy i my doznajemy tej kary, która spadła na Bożego Syna, abyśmy mogli korzystać z niej dzisiaj, aby to nie zakon nas prowadził, ale Chrystus? Czy myślimy o tym, kiedy czynimy coś złego i myślimy sobie: wolno mi, bo inni też to czynią? Czy my jesteśmy wtedy normalnymi ludźmi? Jesteśmy już po prostu obłąkani. Jezus umarł za mnie i za ciebie, abyśmy my obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli. Pan nie mówi; patrz na ludzi, Pan mówi: patrz na Moją śmierć i zobacz we Mnie twoją śmierć, abyś już nie żył (żyła) dla samego siebie, ale byś dzięki Jezusowi żył dla Niego.
I to jest prawda ewangelii, to nie jest wydumane, wymyślone, to jest rzeczywistość. Na krzyżu dokonało się spełnienie wszystkich żądań zakonu. Czy możesz spełnić żądania zakonu, człowieku, by żyć spokojnie bez Jezusa? Żyć bez Jego śmierci i myśleć, że jest nadzieja wieczności dla ciebie? Czy to jest normalne, by mieć nadzieję poza Jezusem, żyjąc nadal pod zakonem? Paweł mówi, że dla kogo dany jest zakon? – dla przestępców jest dany. Jeśli człowiek żyje w przestępstwie, jest pod zakonem; czy chce, czy nie chce. Ale jeśli człowiek w krzyżu Chrystusa uwalnia się od swoich przestępstw, wtedy może żyć pod nowym przymierzem. Nic nie jest powiedziane tu, czy podoba mi się to, czy nie. Może wziąć sobie i pielęgnować małego aligatorka w domu? Jest to pewne, że pewnego dnia on cię pożre. Tak jak z grzeszkiem; mały grzeszek w końcu pożre cię. I tak ze wszystkim – musimy nieustannie korzystać ze śmierci Chrystusa i Paweł w piękny sposób pokazuje to.
W 5 wierszu czytamy:
Albowiem gdy byliśmy w ciele, grzeszne namiętności rozbudzone przez zakon były czynne w członkach naszych, aby rodzić owoce śmierci;
Gdy byliśmy w ciele i żyliśmy poza Chrystusem – życie w ciele, to jest życie poza Chrystusem. Gdy byliśmy w ciele, zakon wykazał każdą jedną pożądliwość i człowiek wiedział, że to jest złe. Ale człowiek potrafi sam usprawiedliwić się, rozumiecie? I powiedzieć: jestem po prostu taki w cielesności i nikt nie może mieć do mnie urazy. Ale pozostając w tej pozycji, człowiek idzie na śmierć, a więc Paweł pokazuje: pozostajesz w cielesności - zakon wydaje cię na śmierć. Gdy będziesz znaleziony w Chrystusie – zakon nic do ciebie nie ma. Dlatego tak ważny jest Jezus. Zakon spowodował to, że to, co człowiek czynił złego, zostało wykazane, że to jest zło, a więc stało się dla grzechu jeszcze bardziej ponętne, by czynić to nadal. Chociaż człowiek wie, że Bogu nie podoba się grzech, w cielesnym człowieku z upodobaniem czyni to dalej. I człowiek nie doznaje potrzeby oczyszczenia, gdyż usprawiedliwił sam siebie. I to jest tragedia, rozumiecie? Cielesność jest w stanie usprawiedliwić się, tak jak i ojciec cielesności, Adam, powiedział: to nie ja, to kobieta, którą mi dałeś – ona to sprawiła. A później, dalsza część cielesności mężczyzny powiedziała: to wąż uczynił to, po co wpuściłeś go do raju? Cielesność ma swoje usprawiedliwienia, ale każdy, który wie o tym i chce uratować się, nie może czerpać z cielesności usprawiedliwienia, musi wziąć usprawiedliwienie z krzyża Chrystusa Jezusa. Chrystus po to umarł, bym ja też mógł umrzeć już tu na ziemi.
Wierz 6 mówi:
Lecz teraz zostaliśmy uwolnieni od zakonu, gdy umarliśmy temu, przez co byliśmy opanowani, tak iż służymy w nowości ducha, a nie według przestarzałej litery.
Wcześniej byłeś opanowany przez jakieś pożądliwości, ale z chwilą, gdy umarłeś w Chrystusie, pożądliwości zginęły. Pojawiło się coś innego w tym miejscu. I to jest właśnie Pan. On ma moc czynić to, jest to władza Jezusa. Sprawiedliwy z wiary żyć będzie. To jest władza Jezusa. Nigdy nie zawiedziesz się, kiedy Jemu wierzysz i poddajesz się kierunkowi, który wyznaczył Ojciec, posyłając swego Syna w ciele, aby w ciele Jezusa został potępiony grzech. Jeśli potrzebujesz tego Jezusa ponad wszystko, jeśli nie dasz się niczemu zatrzymać, to znaczy, że jesteś świadomy, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Jeżeli daję się ty, czy ja czemukolwiek zatrzymać w tym czerpaniu z krzyża, to znaczy, że ja dałem się zwieść i znalazłem zbawienie poza śmiercią, że mogę dalej żyć „ja” i jestem zbawiony. Jezus miłuje tych, którzy doszli do tego jednego przekonania, że skoro On umarł, to wszyscy żyć możemy? Nie, to wszyscy umarliśmy razem z Nim. On nie daje prawa żyć tobie, czy mnie, bo wiesz jak żyjesz ty, czy ja. On nie daje nam prawa żyć, to prawo wzięte jest z ciała, kiedy my mamy prawo żyć i czynić zło. To jest wzięte z ciała, nie z Jezusa. Jezus nikomu nie pozwala czynić zła, rozumiecie? On nigdy nie zgrzeszył i nikogo nie prowadzi do grzechu. Jeśli nęcą cię, to są to twoje pożądliwości i twoje złe pragnienia i one prowadzą cię do śmierci. Jezus nikogo nie prowadzi do śmierci, ponieważ On jest drogą życia. Jeśli jestem gdzieś w tym miejscu, to pozostaję poza Jezusem i muszę ratować się i Paweł pisze to po to, by dotarło to do wszystkich, którzy trwają w swojej cielesności: Ratujcie się, jest krzyż, w którym możecie odnaleźć śmierć swojej cielesności, aby przestać grzeszyć. To są tak ważne prawdy, które Paweł podaje tu.
Jesteśmy już pod łaską, aby nie grzeszyć, pod łaską, by czynić to, co miłe jest Panu, aby Pańskie pragnienia napełniały nasze serca. I to jest główna bitwa diabła, by usunąć Jezusa, żeby pozostało ci „twoje” chrześcijaństwo. Jakże ono jest straszne, jakże przeklęte dla wszystkich, wśród których przebywasz. To „nasze” chrześcijaństwo jest najgorszą zakałą niszczącą wszystko, co piękne. „Nasze” chrześcijaństwo jest strasznym zwierzęciem, które niszczy i depcze to, co ma życie w sobie. Tak, to jest prawda, „nasze” chrześcijaństwo jest właśnie takie. Ale chrześcijaństwo Jezusa jest zawsze ratujące, zbawiające, wyzwalające, okazujące miłosierdzie i miłość. To jest chrześcijaństwo Jezusa. Jeśli mogę coś deptać i niszczyć i mówię, że to Pan, jestem zwodzicielem i kłamcą. Jeżeli mam coś deptać i niszczyć, to jest to deptanie po wężach i skorpionach, po tym, co ma jad w sobie, ale nie po ludziach. Pan nie dał nikomu z nas takiego prawa. Ale dał nam prawo miłości, zupełnie inne, prawda? Zakon mówi: ząb za ząb, a u Jezusa jest: zło dobrem zwyciężaj, jeśli ktoś uderzył cię w jeden policzek, nadstaw drugi, rozumiecie? I ja wiem, czy ja żyję pod zakonem grzechu i śmierci, czy pod zakonem Chrystusa, kto z was nie wie? – i trzeba nie wiem, co zrobić, by człowiek wiedział, gdzie żyje. Paweł mówi: zbadajcie samych siebie i doświadczcie, czy Chrystus jest w was, a jeśli nie przeszliście tej próby, to przynajmniej nie przechwalajcie się, że tak jest. Jeśli Słowo Boże przekonuje mnie o czymś, to nie po to, by mnie zabić, lecz po to, by uratować mnie.
Więc to są tak ważne prawdy. Paweł nie chce, by ktokolwiek został w ciemności. On , używając prawdy ewangelii oświeca wszelkie ciemności, żeby człowiek, który chce się uratować, mógł uratować się, mógł wiedzieć, gdzie jest jego zbawienie, czego ma trzymać się. Wiedzieć, że żyje jeszcze w namiocie, który potrzebuje codziennie krzyżować. Wiecie, jak to jest ważne?! Z powodu nie krzyżowania samego siebie, kiedy już tylko wstaję, jestem gotowy (gotowa) niszczyć. Ale jeśli codziennie krzyżuję samego siebie z własnymi pragnieniami, dążeniami, potrzebami, pożądliwościami, wtedy Chrystus może być uwielbiony. Dobrze jest znać tą lekcję i wiedzieć, jak to naprawdę działa.
Jeżeli wstaję i nadal żądam od innych ludzi czegokolwiek dla siebie, to znaczy, że wstałem bez krzyża. Ale, jeśli nie żądam niczego dla siebie, a żądam i szukam u Pana tego, co jest potrzebne tym, wśród których przebywam, to żyję już dla Pana. Proste, taka jest prawda. Ciało zawsze żąda czegoś od innych. Duch jest gotów dawać.
I po co pisze to Paweł? Po to, aby uratować. On nie pisze tego listu do kościoła w Rzymie, czy gdziekolwiek indziej, po to, żeby ten kościół zgnębić, wykazać ich beznadziejność, żeby poszli sobie przecz. On pisze, by ratowali się w Chrystusie, gdy zobaczą, że trwają w takim złym miejscu. My wiemy jacy jesteśmy. Nie musimy udawać nie wiem kogo, wiemy jaką bitwę mamy, ale musimy wygrać ją. Musi być widać Chrystusa w nas, Króla chwały. I to jest cenne, by to słowo dotarło do mnie i do ciebie i rozjaśniło wszelkie ciemności, gdyż wróg nasz lubi ukrywać się pod płaszczykiem dobrego doradcy.
W tym momencie Paweł pisze tak w 7 wierszu:
Cóż więc powiemy? Że zakon to grzech? Przenigdy! Przecież nie poznałbym grzechu, gdyby nie zakon; wszak i o pożądliwości nie wiedziałbym, gdyby zakon nie mówił: Nie pożądaj!
Jeśli mam umrzeć dla czegoś, to musi być w tym coś złego, prawda? „I więcej nie będę o zakonie mówił, bo to jest coś złego mówić o tym”. Nie, zakon nie jest grzechem. Zakon jest dobry, pożyteczny, potrzebny. Pan mówi: „Ja nie przyszedłem usunąć zakon, lecz wypełnić”. Zakon nadal funkcjonuje i jest dobry, ale to człowiek żyje w grzechu, a zakon pokazuje mu te miejsca, w których żyje wbrew Bogu, po to, by człowiek zobaczył, jak straszny jest grzech. Człowiek może dowiedzieć się, że to Bogu nie podoba się i nadal to czynić.
A więc nie musiałem być uwolniony od zakonu, dlatego, że to jest grzech, tylko musiałem umrzeć dla zakonu, żeby on otrzymał swoje zadośćuczynienie. On jest dobry, jego prawo jest dobre. Czy nie zabijaj, to zło? Czy miłuj bliźniego swego, to zło? Czy nie kradnij, to zło? Czy nie złorzecz, to zło? Zakon jest dobry, to ciało zostało skażone grzechem. Nie muszę uznać: „nie mówmy nic o zakonie, zakon jest zły, trzeba go odrzucić”. Nie, zakon jest dobry. Jeśli tylko opuszczam strefę Chrystusa, zakon od razu, znowu pokazuje mi kim jestem dzisiaj. Zakon jest dobry. Dobrze, że Pan Jezus nie usunął go, prawda? Bo opuszczając Jezusa, nie wiedziałbym już, że opuszczam Go. Zakon jest dobry, bo wtedy wykazuje mi już, że żyję w mocy swego ciała. Po co mi to zakon pokazuje? Żeby przywołać mnie z powrotem do Chrystusa, żebym w Nim trwał i czekał na spotkanie z Bogiem. Cudowny zakon. Piękna praca. Ale zakon nie był w stanie uczynić tego, co Chrystus, a więc on nie może ogarnąć mnie i powiedzieć: „otulam cię swoją miłością i uratuję cię”. Zakon nie może tego zrobić, może tylko i aż pokazać mi, że jestem w złym miejscu i potrzebuję Jezusa. Któż pokaże mi to? Człowiek mówi do człowieka: „a, co tam, przesadzasz”. Otwórz zakon, a zobaczysz. Znajdziesz tam to słowo, które mówi: „to jest zło”. Zakon jest więc dobry i pożyteczny, ale z zakonu nie można być zbawionym, bo zakon nie może uwolnić mnie od mojego ciała grzechu. On może wydać to na śmierć, ale nie może uwolnić mnie. Uwolnić może tylko Jezus Chrystus. Piękne to jest; kiedy czytam apostoła Pawła widzę, jak on pięknie prowadził rozjaśnianie tej rzeczywistości i on wiedział, że ci ludzie przecież żyją na tej ziemi i będą rozumieli, co on do nich pisze, jeśli nie chcą się dalej ukrywać w ciemności.
W 8 wierszu czytamy: Lecz grzech przez przykazanie otrzymał bodziec i wzbudził we mnie wszelką pożądliwość, bo bez zakonu grzech jest martwy.
Tak pomyślałem sobie, że zakon oświecił całą sferę grzechu, a grzech wtedy przebudził się do jeszcze większej presji, próbując zgasić wszystko. I często w człowieku, który słyszy: nie kradnij, rozbudza się jeszcze więcej pomysłów, jak sobie ułatwić życie. Nie kłam – jeszcze więcej sposobów, jak uniknąć mam odpowiedzialności. A więc zakon, oświecając grzech, spowodował, że grzech zaczął momentalnie rozrastać się, żeby zasłonić tą światłość, żeby ta ciemność ogarnęła jeszcze bardziej człowieka, żeby człowiek nie widział w zakonie swojego przewodnika. Lecz zakon jest nieustępliwy. Grzech, jakby nie walczył, jakby nie próbował, zakon jeszcze bardziej pokazuje, że jest grzechem. Czasami człowiek już dochodzi do punktu, mówiąc: już tyle zła zrobiłem, bez sensu jest cokolwiek zmieniać. Zakon nadal pokazuje, że warto, że choćbyś popełnił nie wiadomo ile grzechów, jeśli upamiętasz się, Pan przebaczy ci je wszystkie. I znowu zakon nakierowuje na Jezusa Chrystusa.
Paweł pisze dalej, 9 wiersz: I ja żyłem niegdyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył.
Człowiek, który nie usłyszał zakonu, żyje w ten sposób i wcale nie widzi, że to jest złe. Paweł pisze: „czyż w sercu pogan nie było zakonu, który osądzał ich uczynki i oni usprawiedliwiali się, tłumaczyli się z tego, co czynili?” Po tym można było rozeznać, że zakon był w nich. Gdyby nie zakon, oni tego nie robiliby. A Izrael, który miał zakon, jakże często nie przejmował się tym, co robi, dlatego żyjąc wbrew zakonowi, poginęli.
Wiersz 10: A ja umarłem i okazało się, że to przykazanie, które miało mi być ku żywotowi, było ku śmierci.
Tak, ale z powodu ciała, właśnie. Przykazania są piękne, w nich pokazane jest piękne życie, ale ciało stoi w sprzeciwie do takiego pięknego życia. Zobaczcie, jak piękne byłoby życie w domu, w zborze, gdyby człowiek żył pod zakonem nawet. Nikt nikogo nie okłamuje, nie nienawidzi, nikt nikomu nic nie kradnie, nikt na nikogo nie złości się. Ale, żeby tak było, to my musimy umrzeć, bo to ciało nigdy nie będzie w stanie zrobić tego.
Wiersz 11: Albowiem grzech otrzymawszy podnietę przez przykazanie, zwiódł mnie i przez nie mnie zabił.
A więc taki jest grzech w człowieku, że słysząc dobre prawo Boże, grzech zmusza człowieka, żeby żył wbrew temu prawu. Pomyślmy o tym, gdy żyjemy w złości, w złym nastawieniu, w kłótniach, w kłamstwie. Pomyślmy o tym, czy to jest właśnie Chrystus. Czyż to nie jest życie starego Adama, czy starej Ewy? Czyż nie trzeba ratować się z tego przewrotnego świata i w Chrystusie znaleźć wszystko, co potrzebne jest do życia i pobożności? Czyż nie trzeba oczu swego serca skierować na Tego, który jedynie może zbawić nas? Człowiek mówi sobie: nie będę już kłamał – i co? Kto może z tego kłamstwa uwolnić? Tylko Jezus. Jeśli nastąpiło jedno kłamstwo, wszelkie dalsze życie już jest pogmatwane i dopóki nie usunie się tego pierwszego kłamstwa, nie będzie można osiągnąć tego, co jest bliskie sercu Bożemu. A więc trzeba umrzeć i po to jest krzyż Chrystusa. Zakon mówi: zapłatą za grzech jest śmierć. I ta śmierć dokonała się. Chwała Bogu, że dał Jezusa! Chwała Bogu, że jest miejsce, gdzie mogę umrzeć, gdzie mogę ukryć się przed Bożym gniewem, gdzie mogę doznać, że ktoś akceptuje mnie jako grzesznika i przyjmuje mnie na swój krzyż, po to, bym mógł być napełniony tym, co z góry, nie tym, co z ziemskości.
Wiersz 12: Tak więc zakon jest święty i przykazanie jest święte i sprawiedliwe, i dobre. Czy zatem to, co dobre stało się dla mnie śmiercią? Przenigdy! To właśnie grzech, żeby się okazać grzechem, posłużył się rzeczą dobrą, by spowodować moją śmierć, aby grzech przez przykazanie okazał ogrom swojej grzeszności.
A więc widzimy doświadczenie, w którym człowiek zna zakon, ale żyje wbrew temu zakonowi; stara się, chodzi wokół wszystkiego, lecz nadal grzech używa go tam, gdzie chce i człowiek nie wie, jak poradzić sobie z tym. Próbuje, składa ofiary, wszystko robi, co tylko potrafi, a grzech nadal powala go i powala. Jest tylko jeden, który może pomóc nam wygrać i to jest Jezus, nikt inny, tylko Jezus. I dlatego tak ważne jest znać Chrystusa, być oczyszczonym i napełnionym przez Niego, aby nowe życie prowadzić. Jest ważna moja odpowiedź na moje potrzeby. On mówi: przyjdźcie do Mnie, nie odrzucę tego, który mnie potrzebuje. Ale ja muszę potrzebować Go. Brak potrzeby to jest często efekt, że człowiek znalazł sprawiedliwość w swoim ciele i nie potrzebuje już sprawiedliwości Jezusa.
Wiersz 14: Wiemy bowiem, że zakon jest duchowy, ja zaś cielesny, zaprzedany grzechowi. Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię.
Widzicie Boży ludu, można dostać się i w taki stan i w chrześcijaństwie również, kiedy człowiek zaniedba korzystanie z Chrystusa, wtedy cielesność odżywa i grzech znowu zaczyna zajmować swoje miejsce. Dlatego powiedziane jest do wierzących ludzi w liście do Hebrajczyków: Patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela waszej wiary, - porzućcie wszelki grzech i ciężar, który was usidla i pobiegnijcie za Nim. To znaczy, kiedy zobaczysz w sobie to, o czym pisze Paweł tutaj, to wiedz, że Jezus chce cię uratować. Nie chce, by ktokolwiek pozostał w swojej cielesności, w swoim upartym stanie, w swoim złym, cielesnym pielgrzymowaniu. Chrystus chce ratować.
Wiersz 16: A jeśli to czynię, czego nie chcę, zgadzam się z tym, że zakon jest dobry.
Prawda? Jest to oczywiste. Jeśli zakon mówi mi coś i ja chcę czynić to, co mówi zakon, a nie czynię tego, to ja przecież potwierdzam: zakon jest dobry, ale ja nie mogę go wykonać. Rozumiecie, jakie to jest ważne, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że zakon nie jest jego prześladowcą, nie jest wrogiem, nie jest potępicielem. Jest wykazującym potrzebę Jezusa. Po to jest zakon. Nie trzeba się chować przed zakonem, jeśli odwróciłem się od Chrystusa. Jeśli schowam się przed zakonem poprzez własne usprawiedliwienie, to kto pomoże mi? Nikt już nie przemówi do mnie nawet, kto mi pomoże? Mam własne usprawiedliwienie, mam własne prawo do życia w grzechu – kto mi pomoże wtedy? Kto rozmyślnie grzeszy, nie ma dla niego nadziei, nie mam prawa do życia w grzechu! Mam prawo, aby pod łaską oczyszczać się z wszelkiego grzechu.
A więc, kiedy grzeszę, wiem, że choć nie chcę kłamać, a kłamię, to właśnie grzech powala mnie. Jeśli grzech jest silniejszy od mnie, kto powali grzech? Ludzie Boży, gdybyśmy więcej czasu spędzali z tym Słowem Bożym i w tym miejscu każdego dnia korzystali z tego, o czym pisze Paweł, ileż mniej złych rzeczy byłoby między wierzącymi ludźmi i ileż więcej byłoby Chrystusa, który prawdziwie miłuje grzeszników. Jedynym, który miłuje grzeszników jest Jezus, bo poszedł za nich umrzeć na krzyż. To jest miłość do grzeszników – umrzeć na krzyżu. Chciałbym, żebyśmy to rozumieli. I my też, jeśli żyjemy jako chrześcijanie, to po co tu żyjemy? Słowo Boże mówi – jedni za drugich życie kładźcie. Piękne, prawda? Ale dla jakiego człowieka to prawo jest do wykonania? Dla nowego. Stary nadal ma swoje prawo. Powiedz, co należy ci się tu na ziemi? - i zobaczysz pod jakim zakonem jesteś. Należy ci się śmierć bracie, siostro. Mnie i tobie, każdemu z nas – śmierć. Jeżeli rozumiemy to, że należy mi się śmierć i nic innego tylko śmierć, dobrze dzieje się w moim wnętrzu, dobry jest to kierunek. Ale, jeśli coś należy mi się, to ciało będzie czyniło zło.
Kiedy patrzę na wojnę, mogę powiedzieć, że wojna nie jest dobrym rozwiązaniem, choć ten świat uważa, że jest odwrotnie, bo po wojnie jest prosperita, jest dużo pracy, ludzie są zajęci. Wojna nie jest dobrym rozwiązaniem, pokój jest dobrym rozwiązaniem. W pokoju ludzie mogliby spokojnie pracować i czynić wszystko dobrze. Nie potrzeba wojny, by ludzkość mogła wzrastać, potrzeba pokoju. Mówią, że wojny wykształtowały różne rzeczy, ale czy one są dobre? A więc dziecko Boże potrzebuje wojny, czy pokoju? Czy kiedy wojna będzie w zborze zbór będzie rósł? Nie – kiedy pokój będzie w zborze zbór będzie rósł. „Pokój między sobą miejcie” – mówi Pan.
Czy kiedy pozostaję w cielesności, mogę być w pokoju? Nie. Cielesność ma ducha wojny w sobie. Kain zabił Abla. Cielesność ma ducha wojny, agresji. A więc dobrze, że jest miejsce, gdzie cielesność może być martwa, aby prawo Chrystusa mogło przepełniać nas.
Wiersz 17: Ale wtedy czynię to już nie ja, ale grzech, który mieszka we mnie.
Paweł nie mówi: „jestem zadowolony, usprawiedliwiony – to nie ja czynię to zło, to czyni grzech we mnie. Mogę być spokojny, bracie, siostro, nie czepiaj się mnie. To grzech, to nie ja. Nie jestem winny, to grzech jest winny”. Prawda – grzech. Ale ja muszę nie chcieć żyć w tym grzechu i muszę chcieć żyć w sposób Chrystusowy. Muszę doznawać smutku, że gdzieś czynię zło, aby Pan uwolnił mnie z tego smutku i napełnił radością czynienia dobra. Pięknie – gdybyśmy wszyscy korzystali ze śmierci Chrystusa, aby i życie Chrystusa napełniało nas.
Wiersz 18: Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre brak.”
A więc nawet wiedza, świadomość nie wystarcza, jeśli pozostanę w tym miejscu, gdzie żyje moje ciało. Nie wystarcza. Moje ciało jest używać to, co dobre w sposób grzeszny.
Wiersz 21, 22: Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe; bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym.
Wielu ludzi ma upodobanie w zakonie Bożym; chcieliby miłować, przebaczać, czynić dobro, okazywać współczucie. Wielu ludzi ma takie dobre pragnienia, ale dopóki żyje to ciało, te pragnienia nie mogą zrealizować się. Grzech niszczy wszystko. Trzeba pozbyć się grzechu w krzyżu Chrystusa, żeby w głowie i w sercu zjawiło się nowe prawo, które Bóg w Duchu Świętym daje ludowi Bożemu. I Paweł chce pokazać to – jeśli widzisz, że to prawo ciała, grzechu i śmierci ogarnia cię – wołam cię do Jezusa. To jest jak trąba ostrzegająca, że wróg otoczył cię i musisz wyrwać się z pułapki. Nieraz Izrael musiał przebijać się przez pułapkę, żeby wydostać się na zewnątrz. I do człowieka, który został zamknięty w cielesności – masz oczy, a nie widzisz, masz uszy, a nie słyszysz, wydaje ci się, że jesteś bogaty, a naprawdę jesteś nędzny, Pan mówi: „ wyjdź stamtąd, wydostań się, skorzystaj z mojego krzyża, skorzystaj z mojego miecz, który mówi ci – pójdź do Mnie, który potrzebujesz zbawienia”. „Przyjdź do Mnie” – mówi Jezus. A kiedy wróg nienawiści będzie chciał nacierać – ty wzywaj mego imienia, kiedy wróg niechęci będzie nacierać – ty wzywaj mego imienia, mówi Pan Jezus. Musimy być realnymi chrześcijanami, bo to jest realna bitwa i realne zagrożenie, że można stracić wieczność, usprawiedliwiając samego siebie. Nie ma usprawiedliwienia dla grzeszącego. Jedynie w Chrystusie może znaleźć on oczyszczenie i usprawiedliwienie.
Wiersz 23: A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich.
I kiedy widzę, że ten zakon grzechu i śmierci bierze mnie w niewolę, chociaż znam dobro, wiem co jest dobre, co wtedy mam zrobić? Powiedzieć: „wszyscy tak żyją, a więc jestem w porządku? Wielu tak żyje, ma kłopoty ze sobą, robią różne głupie rzeczy i żyją i modlą się i śpiewają i wszystko gra. To znaczy, że ja też jestem w porządku.” Nie, kiedy zakon mi pokazuje taki stan, to wtedy z mojego wnętrza obowiązkowo musi wydostać się realność rozpoznania mojego stanu: nędzny ja człowiek!
Wiersz 24: Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?
To musi być realne! Bóg wysłucha realnego odezwania się. Realnie Słowo Boże pokazało stan i człowiek mówi: Boże, mój stan jest nędzny. Nie chcę udawać, że jest dobrze, że jest w porządku, nie chcę usprawiedliwiać się, patrząc na innych ludzi. Mój stan jest nędzny, Boże. To nie jest tylko słowo, to jest zrozumienie i pojęcie, kiedy grzech może czynić we mnie, to co chce, chociaż wiem, że to jest złe, to jestem nędznym człowiekiem i potrzebuję zbawienia. Nie potrzebuję usprawiedliwienia, że w jakiejś religii żyją źle, że ktoś inny żyje źle. Po co mi takie usprawiedliwienie, skoro inny, żyjąc źle idzie też na zatracenie. To pokazuje mi, że potrzebuję gwałtownie Jezusa. Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci. Jest Ktoś, kto może zrobić to – to jest tylko On jeden, Jezus Chrystus, dlatego tak ważny jest Pan. Bitwa toczy się właśnie o to – diabeł walczy przeciwko naszemu pragnieniu Chrystusa przez to, że nas usprawiedliwia – „nie jesteś najgorszy”. Tak diabeł usprawiedliwia grzeszników – są gorsi od ciebie. Nie przyjmuj takiego usprawiedliwienia – „zapłatą za grzech jest śmierć.” Jeden grzech – śmieć. Przyjmij usprawiedliwienie w Chrystusie – oczyściwszy się z grzechów swoich jestem czysty – to jest usprawiedliwienie. Oczyszczajmy się w krwi Chrystusa. Nie zaniedbujmy tego pięknego, wspaniałego Bożego daru – oczyszczajmy się. A oblubienica Jego oczyściła się. A wy, którzy trwacie w Panu, oczyszczajcie się. Nie zaniedbujcie czasu, w którym krew Jezusa jest dla was tak ważna. Nie zgódźcie się na życie w cielesności. Bez względu na to ilu ludzi żyje w cielesności, wy pamiętajcie, że jest na ziemi życie w Duchu, w mocy Ducha, nie w mocy ciała. I to jest życie Jezusa. I kiedy czytamy to zawołanie Pawła, on pokazuje swój stan, w którym był i on teraz przedstawia kościołowi: „zobaczcie, taki stan może być człowieka wierzącego i jeśli w takim stanie jesteście i jeśli widząc to, co do was piszę, zrozumieliście, że żyjąc w grzechu jesteście nędznymi ludźmi idącymi na zatracenie, ratujcie się”.
Wtedy Paweł mówi w wierszu 25:
Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!
On nie mówi:to jest beznadziejny stan i nie ma sensu już o was troszczyć się. On mówi: „Bogu dzięki za Jezusa, że Jezus przyszedł wydobyć człowieka z takiego nędznego stanu!” Wierz w Chrystusa, a wszystko ci się powiedzie. Jeśli wierzysz w Chrystusa, że On może cię z tego stanu wydobyć, to trzymaj się mocno w tym miejscu, gdzie Go masz i trwaj w tym. Potrzebujesz świętego życia i ja też! Nie odpuść sobie tego. Co z tego, że ktoś może żyć w nie świętości. Pan mówi: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty.” „Bądźcie oddzieleni do mnie, nie żyjcie jak świat, ale żyjcie ze mną” – mówi Pan.
Wiersz 25: Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc ja sam służę umysłem zakonowi Bożemu, ciałem zaś zakonowi grzechu.
Kiedy jestem bez Chrystusa mam rozdwojenie; chcę czynić dobrze, ale trzyma mnie się zło. Zakon pokazuje: jesteś teraz bez Chrystusa i potrzebujesz Jezusa. Jezus nie potrzebuje doskonałego człowieka. On potrzebuje człowieka, który jest świadomy swego stanu i patrzy na Niego, jako na jedyne zbawienie. Czy rozumiecie to? Zakon pomaga nam widzieć w Jezusie jedyne zbawienie. Ciało ma wielu zbawicieli, zakon widzi tylko Jednego. To jest Jezus.
A więc Paweł wysławia Boga, że dał nam wyjście z naszego nędznego stanu i to jest Chrystus Pan, w którym jest oczyszczenie z naszych grzechów. Cudowne, że jest miejsce, gdzie mogę pozbyć się swoich grzechów, gdzie mogę powiedzieć: „Panie uratuj mnie, zmiłuj się nade mną”. Przecież widzę; chcę tego dobra, a wchodzę i czynię zło. Przecież nie jestem ślepy (ślepa), widzę to, że grzech jest mocniejszy ode mnie, a napisane jest, że teraz w Chrystusie, to nie grzech ma panować nade mną, ale ja nad grzechem, dzięki mocy życia Jezusa. A więc widzę to, co się dzieje. Nie wolno dać się oszukiwać! Muszę reagować zgodnie z tym, co pokazuje mi Słowo Boże. Tyle trudności jest dlatego, że człowiek nie reaguje prawidłowo na Słowo Boże i oszukuje sam siebie.
I Paweł pisze dalej w Rzym.8,1:
Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie.
Jakże piękne Słowa – nie ma potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Oni nie są doskonali jeszcze, są doskonali dzięki Jezusowi, ale mają wszystko dzięki Chrystusowi, oni oddali Mu swe grzeszne życie, by On je oczyścił, obmył, uwolnił, oni oddali Mu siebie, takimi, jakimi byli, by On zrobił z nimi porządek. Oni nie chcą już napadać na innych ludzi, żeby pokazać, że są lepsi. Oni chcą, by Jezus zrobił z nimi porządek, rozumiecie? I to jest cenność uratowania, to jest cenność doprowadzenia mnie, czy ciebie do stanu, w którym mówisz: „Panie zrób ze mną porządek. A jeśli zrobisz ze mną porządek, będę mógł służyć innym ludziom. Wtedy nie będę wywyższać się nad innych, nie będę lekceważyć ich, nie będę mieć ich za nic, będę służyć.” To jest prawda. Chciałbym, żebyśmy patrzyli na Jezusa i żebyśmy widzieli w Nim prawdziwego Zbawiciela. Nasze usta często otwierają się i mówią słowa, których On nigdy nie powiedziałby. A my myślimy, że to dobre słowa. Skąd mogę wiedzieć, czy są to dobre słowa? Muszę zobaczyć, czy On wypowiada je. Jeśli On wypowiada je, są dobre. Muszę zobaczyć, jak On, żyjąc na ziemi, docierał do ludzi, w jaki sposób pomagał ludziom, muszę zobaczyć Jego życie we mnie. On nie chce, żebym „ja” żył dla Niego, On nie potrzebuje „mnie”. Jest więcej zła z tego życia według swego „widzimisie” dla Pana, niż Jego życie w nas. Ono czyni dobro, tamto czyni zło. Wiele arogancji i wywyższania jest dlatego, że „ja” to czynię, nie Pan.
Chciałbym mówić do was i do siebie szczerze, dlatego, że od tego zależy nasze wieczne życie. Jak ma być głoszona ewangelia do tego świata? – ma być głoszone Królestwo Boże i Jego sprawiedliwość. A kto jest sprawiedliwością Królestwa Bożego? Zakon czy Chrystus? Chrystus. I mamy głosić Królestwo Boże i sprawiedliwość Chrystusa, nie zakonu. Zakon sam zajmuje się tym. Duch Święty przekonuje człowieka o grzechu, nie my mamy przekonywać o grzechu. Nie mamy takiego prawa, nikt nie dał nam takiego prawa. Jeśli my przekonujemy ludzi o grzechu, jesteśmy kim? - „Duchem Świętym”. My mówmy o Chrystusie, a Duch Święty przekona człowieka, że nie żyje tak, jak żyje Jezus. Ludzie zaczęli wiele swojego pokazywania Jezusa, dlatego człowiek w świecie nie potrafi przyjść do Pana. Grzesznik musi zobaczy
sprawiedliwość Chrystusa, tak jak Paweł pokazuje tu – chcę czynić dobro, lecz nie mogę, co z tego, że powiesz mi, że jestem grzesznikiem i wykażesz mi wszystkie moje grzechy. Co z tego, skoro ja nie mogę tak, jak związany człowiek nie może chodzić. Co z tego, że demonstrujesz – „chodzę, zobacz”, on nie może chodzić. On musi znaleźć Jezusa, który uwolni go. To Jezus ma być głoszony, nie zakon. Nikomu nie mamy mówić w sprawie Chrystusa w sposób, w jaki mówi zakon. Mamy mówić tak, jak mówi Duch Święty, tak? To jest głoszenie ewangelii. Gdzie spotykamy tych braci i siostry, którzy szli i głosili zakon? Oni głosili Jezusa. Oni mogli użyć: „czyż zakon tak nie mówi”, ale to Chrystus jest głoszony. I ludzie mogli dowiedzieć się o tym, że Chrystus to jest piękne życie.
Zobaczcie, my mamy wzbudzać pragnienie w ludziach pięknego życia. Musimy znać Chrystusa, by głosić Go, bo to jest nasze życie. On nie posłał nas, by przekonać świat o grzechu. Dlatego możemy stracić wiele czasu, głosząc zakon, zamiast głosić Jezusa. Możemy źle zużyć cały potencjał naszych sił głosząc zakon, zamiast Jezusa. Możemy położyć wiele, wiele rzeczy, tak jak Paweł położył – on głosił zakon, ale w tym zakonie było morderstwo. I później on nie głosił już zakonu, głosił Jezusa. A kiedy używał zakonu, to po to, by pokazać ludziom, którzy chcieli nauczać zakonu i Chrystusa, w jak wielkim są błędzie myśląc, że można złączyć zakon i Chrystusa i żyć pod władzą jednego i drugiego. To samo kiedy głosimy w zborze, musimy głosić Jezusa. Jeśli słyszysz o miłosierdziu, a brak ci miłosierdzia, Duch Święty pokaże ci – brak ci miłosierdzia, zobacz jak miłosierny jest Ojciec. Jeśli głosimy miłość, Duch Święty szybko pokaże, że brak ci miłości. Jeśli głosimy łaskę, Duch Święty szybko pokaże ci, że nie korzystasz z łaski. Przekona o grzechu. Ale Duch Święty pokazuje również to, czego oko nie widziało, czego ucho nie słyszało i co do ludzkiego serca nigdy nie wstąpiło, a co Bóg dał tym, którzy umiłowali Go. Pięknie jest głosić Jezusa.
Człowiek, który słucha i doświadcza może zobaczyć w tym momencie również, że zakon stoi na straży, pilnuje mnie, żebym nie przekraczał granic ciała Jezusa Chrystusa. Jeśli tylko przekraczam, wpadam zaraz pod zakon i zakon mówi do mnie: „teraz odpowiadasz śmiercią za twoje życie”. I co, nie ucieknę do Pana od razu, kiedy usłyszą wyraźnie zakon, który mówi do mnie. Czy myślisz: „nie jestem zwiedziony, żyję sobie dziś pod zakonem. Opuściłem Jezusa, a zakon cały czas ze mną ma komunikację”. Nie. Zakon czeka kiedy byś tylko wychylił się i opuścił tą strefę, on momentalnie mówi ci: „żyjesz teraz dla śmierci”- zapłatą za grzech jest śmierć - po to, byś szybko oczyściwszy się z tego grzechu, wrócił (wróciła) do Pana, piękne prawda? Zakon jest dobry, pożyteczny, ale ja mam głosić Jezusa. To jest podstawa zwiastowania – ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, to znaczy miłującego człowieka tak, by wziąć jego grzechy na siebie i zanieść na krzyż, aby każdy mógł umrzeć. Ale żeby człowiek umarł dla swoich grzechów, musi zobaczyć piękno Chrystusa. My musimy znać piękno Chrystusa i przekazać to piękno, wtedy ludzie, którzy są powołani będą potrzebować Jezusa. Oni zobaczą to piękno, na które czekali. Człowiek, że żyje w grzechu, to wie, że jak mu mówisz o Chrystusie i on zaczyna coś widzieć, mówi: „ale musiałbym przestać pić, palić, „itd., taka stara śpiewka złego. W Chrystusie znajdziesz coś tak wspaniałego, że nie będziesz potrzebować pić, palić, żyć w tych rzeczach.
A więc bardzo potrzebujemy znać te słowa apostoła Pawła, usłyszeć jego głoszenie, zobaczyć, jak on docierał do ludzi, zobaczyć jak on naśladował Jezusa – musimy widzieć to, wolni od własnej sprawiedliwości. To jest piękne kiedy w sercu naszym jest to, by ludzie, którzy z nami spotykają się, mogli zobaczyć w nas Pana. I wtedy my wydajemy siebie na śmierć, tak? My chcemy, żeby ludzie zobaczyli w nas Pana i wydajemy siebie na śmierć. Cokolwiek byłoby, jakiś grzech próbuje złapać cię – wydajesz siebie z tym grzechem na śmierć. Nie chcesz żyć z nim, nie chcesz chodzić z nim, rozmyślać o nim, nie chcesz zajmować się nim – chcesz umrzeć razem z tym grzechem, aby żył w tobie Chrystus. I to jest prawdą krzyża. Apostoł bardzo wyraźnie przedstawia to: Nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Nie ma, oni umarli dla zakonu, umarli dla grzechu, umarli dla świata. Oni są w Chrystusie. Ich pielgrzymowanie tu na ziemi nie jest jeszcze doskonałe i wzdychają w swoich ciałach. Mają świadomość tych przeszkadzaczy, którzy próbują odciągnąć ich od Pana Jezusa, ale oni przeciwstawiają się temu mocą krzyża, nie chcą pielęgnować żadnego skorpiona, żadnego gada, chcą być wolni. Piękne, prawda? To jest prawda ewangelii. Myślcie o tym, co w górze, nie o tym, co na ziemi. Tego, co w górze szukajcie i dla tego, co w górze myślcie. Nie ma potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie. Czy można zobaczyć to, czy jestem w Jezusie? Można. Jezus mówi: „kto trwa we Mnie, ten owocuje”. Jeśli nie owocuję, Pan nie mówi: „nie chcę cię znać”, lecz mówi: „przyjdź do Mnie, daj się oczyścić i będziesz owocował. Nie odrzucę cię.”
Jeśli zginiemy i pójdziemy na wieczne zatracenie, to tylko z własnej winy! Nikt nie będzie mógł zarzucić Jezusowi, że On nie chciał nas uratować. Po to jest krzyż, że kiedy złe namiętności próbują mną zawładnąć, to ten krzyż jest miejscem, gdzie te namiętności muszą ze mną umrzeć, rozumiesz? To jest potrzebne tobie i mnie, taka namiętna chęć zniszczenia w sobie grzechu na krzyżu, nie niszczenia innych przez mój grzech, ale zniszczenia grzechu w sobie na krzyżu. „A wy wydawajcie siebie na śmierć codziennie” – codziennie jestem atakowany i ty też, żeby coś złego czynić na tej ziemi.
Musimy znać Jezusa, jako naszego wyzwoliciela, żeby opowiadać, jak On mnie uwolnił, nie w formie oskarżyciela innych ludzi, gdyż i ja nie byłbym w stanie uwolnić się sam, gdyby On tego nie chciał, ale w formie zwiastuna Jezusa. My nie mamy oskarżać ludzi, że oni nie znają Jezusa. My mamy dać siebie ukrzyżowanych w Chrystusie, by oni mogli poznać Go. O jakże tego nam brakuje – ukrzyżowanych starych Adamów i Ew, którzy już nie żyją dla siebie, ale żyją dzięki Jezusowi. Jakże brakuje tych skromnych, łagodnych, pogodnych, miłych ludzi, którzy cieszą się, że nie żyją już oni, lecz żyje w nich Chrystus. Którzy nikogo nie oskarżają, gdyż wiedzą sami, że żyją tylko z łaski Boga. Jakie to piękne prawda? I to jest Chrystus.
Wiersz 2 w tym ósmym rozdziale mówi:
Bo zakon Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, uwolnił cię od zakonu grzechu i śmierci.
Jaki to jest zakon Ducha? To jest ten sam, co zakon Chrystusa – kto będzie wzywać Mego imienia, zbawię go. Kto będzie pukał, kołatał, otworzę mu. Komu brakuje miłości, Ja dam mu ją. To jest zakon Jezusa - pragnącego napoję, głodnego nakarmię, nagiego ubiorę. To jest zakon Jezusa. Pójdźmy, gdyż On chce nas karmić, poić i ubierać. Jezus – jakie to piękne! Tylko być wolnym od tego, bym sam usprawiedliwiał się, że ja mogę tak żyć na ziemi jako chrześcijanin, w którym panuje grzech! Uznać siebie wtedy i wyznać: „Panie, nie chcę tak żyć, przychodzę do Ciebie, z tym moim grzechem, Panie.” I wydajesz siebie wraz z tym grzechem na śmierć, gdyż jeśli ja nie umrę, grzech przeżyje we mnie. Tak? Alkoholik – grzech żyje w nim, dopóki on żyje. Narkoman – grzech żyje w nim, dopóki on żyje. Umiera – grzech przestaje żyć. Już nie popełni ani jednego grzechu.
Wiersz 3:
Albowiem czego zakon nie mógł dokonać, w czym był słaby z powodu ciała, tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postacie grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele.
Inaczej, Bóg potępiając grzech w ciele powiedział: Mój lud ma być wolny. Dlatego mój Syn umierał, abyś był wolny – mówi Bóg do ciebie. Umarł za moje grzechy, żebym był wolny. To jest esencja tego oddzielenia do Boga. Bez tej ofiary nie ma pojednania. A więc zakon nie mógł tego dokonać, mógł uczynić to tylko Jezus Chrystus. Kogo mam trzymać się? Jezusa, a zakon jest mi dobry, kiedy zaczynam lekceważąco marnować czas. Zaczynam myśleć: „no, mogę sobie tak pożyć trochę.” I raptem okazuje się, że grzech mnie dogonił i zakon pokazuje: odstajesz od Pana. Już zaczynasz coś kombinować, już myślisz, jak kłamstwem osiągnąć sukces, już myślisz jak dorobić się jakichś rzeczy w tym świecie, już myślisz o tych ziemskich sprawach. Zakon mówi: grzeszysz. Dlaczego przestałeś myśleć o Jezusie, tak wspaniałym Zbawicielu, do którego ja dochodząc już nie mogę pójść dalej? A więc w Synu mamy uwolnienie. Chwała Bogu.
Musimy mieć to jako praktyczność i dokładnie wiedzieć: jeśli we mnie istnieją jakieś nastawienia, jakieś agresywne działania, niechętne postępowania i inne różne rzeczy, oznacza, że moje ciało dochodzi gdzieś do władzy i często widać to po tym, że człowiek nie jest delikatny wobec drugiego, naprawdę. Brak delikatności pokazuje, że żyję gdzieś w grzechu. Może być to grzech dumy, pychy, samozadowolenia, wysokiego mniemania o sobie, grzech myślenia, że ja potrafię to najlepiej, i cokolwiek innego złego.
Niech z mego wnętrza płynie mniej zapewnień, że jestem chrześcijaninem, a więcej widzenia, że jestem chrześcijaninem, żeby inni mogli zobaczyć to we mnie, nie tylko słyszeć. To jest bardzo ważne, aby być w tym, jak okazało się to w Chrystusie; oni widzieli i słyszeli to. My bardzo potrzebujemy tego, wiecie? Niech te wszystkie energiczne nasze działania zostaną ukrzyżowane, aby moc Ducha mogła uczynić to, co miłe jest Bogu. To nie znaczy, że Duch Święty pozwoli nam siedzieć. Nie, Duch Święty wie, jak poruszać ciałem Chrystusa. Raczej będziemy mieli dużo zajęcia z Panem. Pan mówi: pracy jest dużo, robotników mało. A więc będziemy mieć dużo zajęcia z Panem i ci, którzy Duchem Bożym są prowadzeni, podobnie jak Paweł, czy inni, dużo wykonują zadań, ale nigdy nie pysznią się z nich. Paweł pisał do ludzi, którzy na pewno dużo, dużo mniej zrobili od Pawła, ale on pokazuje siebie innym, kiedy żył w takim stanie, że z tego stanu może wydobyć tylko Jezus Chrystus.
Wiersz 4:
Aby słuszne żądania zakonu wykonały się na nas, którzy nie według ciała postępujemy, lecz według Ducha.
Jakie to słuszne żądania zakonu? – zapłatą za grzech jest śmierć. A więc zakon mówi do mnie codziennie: Marian, albo dzisiaj jesteś martwy, albo dzisiaj znowu będę musiał pokazywać ci, że żyjesz w grzechu, bo na pewno będziesz grzeszył. Słuszne żądanie zakonu to –żebym umarł na każdy dzień. To jest słuszne żądanie zakonu. Zapłatą za grzech jest śmierć. Umrzyj na całe swoje ziemskie życie, wtedy zakon nie będzie już miał nic do ciebie. Umrzyj, by żyć dla Pana, dla Jego chwały, poddawaj się Duchowi Chrystusowemu, by On wykształcał to.
Wiersz 5:
Bo ci, którzy żyją według ciała myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, co duchowe. Albowiem zamysł ciała, to śmierć, a zamysł Ducha, to życie i pokój.
Widzimy więc i to, co rozważaliśmy już wcześniej wiele razy, że kiedy nasze ciało mówi nam, co zrobić, za tym idzie śmierć, ale kiedy Duch Święty mówi nam, co zrobić, za tym idzie życie. Powiem wam, że pięknie jest to, kiedy możemy nawzajem umacniać się w tym, co daje życie, tzn., nie oczekuj od chrześcijan, że pochwalą to, kiedy żyjesz w grzechu, który zakon osądza i wydaje wyrok śmierci. Nie spodziewajmy się tego, raczej spodziewajmy się, że nawzajem, kiedy otwieramy Biblię, powiemy sobie: mamy przestać żyć dla grzechu, mamy wydać siebie i dzisiaj na śmierć, by czynić sobie dobro nawzajem. Każdy z nas potrzebuje jeszcze oczyszczenia, ale kiedy stracę świadomość oczyszczania w jakiejkolwiek sprawie, to ta sprawa zadomowi się i zniszczy mnie. Muszę być jak człowiek, który z Duchem Chrystusowym ma przepatrzone to wnętrze i chociaż widzę pewne rzeczy, które potrzebują jeszcze uwolnienia, ja nie przyzwyczaję się do nich, lecz one stoją przed obliczem Pana, które zgłaszam jako te, do unicestwienia. Inaczej można powiedzieć, że Pan czeka na mnie, bym przyszedł do Niego i powiedział Mu też, że to trzeba unicestwić. Moje humory - trzeba unicestwić. Nie może być ktoś uzależniony od moich humorów; dzisiaj mam fajny dzień, to wszyscy przy mnie mogą czuć się fajnie, ale mam zły dzień, to biada podchodzić. Nie ma takiego czegoś, to musi być zniszczone w krzyżu. To jest charakter cielesnego człowieka i diabeł mówi: masz prawo mieć swoje złe dni.
Ale Słowo Boże mówi: nawet w dniu złym czyń wolę Bożą i ostań się. W moim sercu i umyśle musi być zawsze to, co pisze Paweł: a wy siebie wydawajcie na śmierć, by Chrystus żył w was. Powiem wam, grono ludzi żyjących według tej prawdy, to ci, którzy rozumieją się nawzajem i oni nawzajem mogą budować się na dom dla Boga, naprawdę. Niedoskonali ludzie, ale doskonali w Chrystusie i w Nim znajdujący całe swoje spełnienie tego, co jest zgodne z wolą Bożą. Nie znajdź w sobie miejsca, które pozwalałoby ci być kibicem w tej poważnej bitwie. Musisz być uczestnikiem tego boju. Jeśli jesteś w jakimś zgromadzeniu, musisz być uczestnikiem budowania wzajemnych relacji chrześcijańskich i walczyć o nie w sposób Pański, to znaczy jaki? – wydając siebie na śmierć. Nie próbując zmieniać tego zboru na swoje upodobanie, bo to jest cielesność, ale dając siebie na śmierć, żeby Bóg mógł uczynić ze mną, to co chce uczynić, dla dobra tych, wśród których przebywa. Piękne, prawda? Kto powie, że to jest złe. Piękne to jest, to jest Chrystus. Do tego powinny biegnąć nasze serca i nasze potrzeby, kierować się ku temu, co w górze.
Oskarżycieli jest pełno, możemy i my być nimi, żaden problem, nasze usta mogą mówić oskarżenia, możemy lekceważyć kogoś i może wydawać się nam, że mamy do tego prawo. - Nie mamy żadnego prawa. Rozumiesz? Nawet, jeśli ktoś ukradnie ci coś, nie masz prawa ukraść mu też, jeśli ktoś uderzy cię, nie masz prawa go też uderzyć, jeśli ktoś okłamie cię, nie masz prawa okłamać go też, rozumiesz? Grzech nie daje mi prawa zrobić tego samego. Jeśli ktoś zrobił mi coś złego, to ja też mogę zrobić to samo – to podpowiada również grzech. Ale dzięki Bogu za Jezusa, że jest ktoś, kto może sprawić, że te reakcje umrą, a pojawią się inne – cudowne reakcje czynienia dobra, nawet w złu, które wokół nas dzieje się.
A więc zamysł ciała prowadzi do śmierci, zamysł Ducha do życia.
Wiersz 7 -9:
Dlatego zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może. Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego.
Widzimy ponownie, jak Paweł pokazuje – Duch Chrystusa, to jest nowe życie, to jest świadomość, że to On mnie zbawia, nie ja sam siebie, że On pozwala mi przejść przez pewne rzeczy i daje mi siłę, ku temu i mogę Mu to zawdzięczać. Dlatego, niech Pan będzie uwielbiony za wszelkie dobro, ale jeśli przypiszemy sobie to dobro, od razu będzie widać w nas zło. Rozumiecie? Jeśli przypiszemy sobie dobro Boże, będzie widać w nas zło. Taka jest konsekwencja. Co jest Pańskie, to jest Pańskie. Jeśli dobro Chrystusa zostało dane mi w Chrystusie, to mam cieszyć się z tego, ale to jest nieustannie Jego dobro.
Wiersz 10:
Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie.
Rozumiecie to, prawda? Ciało jest martwe z powodu grzechu, ale duch jest żywy. To ciało w jakiś sposób ponosi konsekwencje; Adam zgrzeszył, a zapłatą za grzech jest śmierć, ale Duch ożywia to ciało, aby ono tu na ziemi nie żyło już dla śmierci, ale żyło dla życia. Żeby nie była to droga śmierci, wiecznego zatracenia, lecz by była to droga życia.
Wiersz 11:
A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.
A więc Słowo Boże pokazuje, że to On ożywi i sprawi w tobie i we mnie to, co jest cenne, a wtedy razem możemy mówić: cudowny jest Pan, cudowny jest Pan! Tego nam potrzeba, widzieć, jak cudowny Pan ogarnia nas i w święty zapał wprowadza nas, w święty – nie nasz. Nie cielesny, gdyż cielesny jest jak fala – do góry i na dół, a święty zapał jest stale wznoszący się, rozwijający się, czyniący to, co jest dobre, miłe i pożyteczne, nie ustający nawet w dniu złym. Pomyśl sobie, czy twoja służba jest służbą Chrystusowi, czy swemu ciału? Tak więc nie jesteśmy dłużnikami ciała, by żyć według ciała, lecz Kogo? Boga, by żyć według Boga.
Wiersz 12 i 13:
Tak więc bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.
Niech Bóg napełnia nas tą żywotnością. Myśl o sobie: wspaniale w Chrystusie, wspaniale, naprawdę. W Chrystusie masz życie wieczne, masz społeczność z Bogiem – myśl o sobie wspaniale w Chrystusie. Jak cudownie być w Panu, jak cudownie być nowym człowiekiem, który wraca do wieczności. Miłujcie bliźniego swego, jak siebie samego, cieszcie się tym, że możecie należeć do Pana. Nie chodzi tu o to, by nie móc tym cieszyć się – radujcie się w Panu zawsze, cieszcie się tym, niech to będzie ogłaszane i widoczne, że Pan jest radością waszą, umiłowani. To jest właśnie to, nie jesteście dłużnikami ciała, by chodzić ze spuszczoną szczęką i wyglądać, jakby kogoś wam zabito. Macie prawo chodzić w radości Pana, chociaż macie doświadczenia, wiedząc, że w Nim macie coś więcej, niż na tej ziemi może was skrzywdzić. Macie błogosławieństwo od Boga na teraz i na wieczność. Musimy o tym pamiętać, bo jeśli nie będziemy o tym pamiętać, to szybko te ziemskie sprawy przytłoczą nas i zniszczą naszą radość w Chrystusie i człowiek będzie stale chodził i myślał „a to, a to tamto”. To rujnuje i rozbija, potępia i niszczy – bo ktoś ma do ciebie pretensje i chodzisz potępiony. O co ma pretensje? Przecież chcesz dobrze, a ktoś ma pretensje do ciebie i co raz więcej czujesz się potępiony, a po jakimś czasie jesteś w dole. Napisane jest, by młodych w wierze nie stawiać do pewnych służb, bo diabeł potępi ich i nie będą umieli spokojnie radować się Panem. Będą chodzić, jakby uczynili nie wiadomo ile zła. Dlatego, że ludzie będą mówić o nich źle, będą mówić przeciwko nim, różne rzeczy wymyślać o nich i oni tego nie zniosą i wpadną w potępienie, myśląc: „a może tak naprawdę jest?”
Po której stronie walczymy dzisiaj? Czy żeby cenić dobro Boże, a potępiać grzech? Czy potępiać dobro, a usprawiedliwiać grzech? Pomyśl o sobie, że teraz jesteś odpowiedzialny (odpowiedzialna) wobec Chrystusa, czy żyjesz według ciała, czy według Ducha, ponieważ już wiesz o tym, gdyż Duch Boży dotarł już do twego serca i umysłu, twojego życia i nie raz okazał ci wspaniałość Chrystusa, po to by żyć dla tej Wspaniałości – dla Tego, który gotów był umrzeć za nas.
Dalej Paweł pisze w wierszu 14:
Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z Nim cierpimy, abyśmy także razem z Nim uwielbieni byli.
Zobaczcie, jakie jest to cenne dla nas – Duch prowadzi dzieci Boga do wieczności. I teraz myślisz sobie: jak to zrobić? A wszystko to jest w Chrystusie, tylko wierz. Tylko wierz, nie pozwól zepchnąć się z tego, że coś może nie udać się, że nie powiedzie się i zostanę w takim skażonym ciele. Tylko wierz w Pana, który mówi: jeśli do Mnie przyjdziesz, Ja uwolnię cię od każdego twego grzechu i wezmę cię do swojej wieczności, tylko wierz. Nie daj się zatrzymać, ani zblokować. Wierz w swoje oczyszczenie, nie próbuj oczyszczać ludzi. Wierz w swoje oczyszczenie, abyś oczyszczony (oczyszczona) od swoich cielesnych rzeczy, mógł (mogła) być użyty w Duchu Chrystusowym dla chwały Boga, który jest naszym Ojcem. I to jest prawda ewangelii. Często chrześcijanie chcą oczyszczać innych i co z tego wychodzi? Wszyscy jęczą, byś w końcu oczyścił (oczyściła) samego siebie. Jęczą, bo nie mogą już tego znieść. To jest tak, jak komuś w boleściach posypać sól na ranę.
Dlatego jest tak ważne rozważać, poznawać, w jaki sposób Chrystus postępował z ludźmi i naśladować Go. Oddajmy Mu siebie, by On mógł posłużyć się nami, gdyż my nie możemy mieć dobrego zdania o sobie. Kiedy Chrystus pokazuje mi moje ułomności, to pokazuje je mi w sposób najlepszy – pokazując Swoją wspaniałość. Kiedy pokazuje mi swoją wspaniałość, ja widzę bardzo wyraźnie swoją ułomność. Jeśli Chrystus w taki sposób pokazuje mi moje ułomności, to dobrze, byśmy w taki sposób pokazywali ludziom, tak? Jeśli usłużysz komuś w Boży sposób, to ten człowiek pomyśli sobie: a ja jestem taki chytry, taki zachłanny, też powinienem tak robić. Od razu czujesz to, prawda?
Kiedy ktoś grzeszny wchodzi do zboru, a tam są sami święci, on od razu doznaje, że wszedł między świętych i musi coś zrobić ze swoim życiem. Ale możemy zaraz polecieć do kogoś, by wykazać, że jest grzesznikiem, możemy to zrobić. I co wtedy? – zniszczymy pracę Pana, który przyprowadził tu tego człowieka. Gdzie Pan Jezus ma przyprowadzać ludzi, których chce ratować? Gdzie są miejsca, gdzie czułość Chrystusa jest tak cenna, że człowiek, który dociera mógł spotkać miłość i ciepło Pana Jezusa? Powiem wam, kiedy widzę siebie w tym cielesnym nastawieniu, które broni się przed krzyżem, przed służbą Panu, to ja widzę, że wstrzymuję się czynić dobro, które chce Pan i to jest mój grzech. Wiedząc, co jest dobrem i wstrzymując się czynić je, grzeszę wtedy. Ale dlaczego wstrzymuję się czynić to dobro? Różne są powody, dla których można wstrzymywać się. Wszystkie są podszeptem ciała, żaden nie jest głosem Ducha Świętego, bo Duch Święty prowadzi, by czynić dobro i nie ustawać, prawda?
Słowo na dzisiaj do mnie i do ciebie – Pan chce dobra. My również możemy chcieć dobra, ale jeśli nie wydamy siebie na śmierć, pozostaniemy tylko w sferze chcenia, bez wykonania. Ale jeśli codziennie będziemy znajdować swoje miejsce w krzyżu, aby już nie żyć sobą; by moje usta mogły mówić to, co chce Pan, moje ręce mogły czynić to, co chce Pan, moje nogi mogły zmierzać tak, jak chce Pan, to wtedy wiem, że bez Niego nie potrafię zrobić tego i bardzo potrzebuję Jezusa każdego dnia, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Bogu chwała za Jezusa. Niech wiara w Niego pozwoli tobie i mnie odnaleźć Tego, który może oczyścić nas z tego, w co zabrnęliśmy, uwolnić nas od samousprawiedliwień, oświecić nasze kryjówki, abyśmy z chęcią porzucili je, wiedząc, że On nie potępia nas, ale chce nas zbawić.
Bogu chwała za Jezusa.


Amen. 

Brak komentarzy: