CHRZEST WODNY
Zanim zacznę mówić o zanurzeniu, o śmierci Jezusa, chciałbym
powiedzieć o mężach, czy niewiastach starotestamentowych, którzy
otrzymali w Duchu Świętym rozpoznanie Jego przyjścia, o ich
doświadczeniach, pragnieniu opuszczenia zła i zmaganiach, by to
spełniło się. Kain, kiedy zabił Abla mówił: godzien jestem
tego, byś zabił mnie. Popełniłem straszny grzech. Wiedział, że
popełnił straszne zło, ale zrobił to i Bóg okazał mu wtedy jaki
jest. Później wiele tych złych rzeczy zaczęło pojawiać się na
ziemi.
Nasza ludzka rzeczywistość zawsze wychodzi z tego terenu: raj,
bunt, odpędzenie i coraz większa degradacja. Ludzie Boży
wiedzieli, że przyjdzie Odkupiciel, że przyjdzie Ten, który spłaci
dług, którego oni nie byli w stanie spłacić. Przyjdzie ktoś, kto
zapłaci najwyższą cenę. Jeden grzech to śmierć. Jaka cena
musiałaby być za wiele grzechów?
Śmierć Syna Bożego, śmierć kogoś tak czystego, świętego i
nieskalanego, który mógłby przejść przez cały bezmiar śmierci
i ona nie mogłaby zatrzymać go.
Chciałbym mówić o naszej chrześcijańskiej rzeczywistości, o
tym jak wielkie znaczenie ma dla nas chrzest, jak wielkie znaczenie
ma jeden z tych elementów, w które musimy wejść, jeśli chcemy
iść do Pana. Kto uwierzy i ochrzci się, zbawiony będzie.
Gdy tylko jest to możliwe, człowiek powinien być ochrzczony, jeśli
nie ma takiej możliwości, Bóg widzi to.
Chciałbym przypomnieć zdarzenie z księgi Rut, z trzeciego
rozdziału. Opisane jest tu, jak Rut za dobrą poradą swojej
teściowej, czyni to, co ona podpowiedziała jej. Idzie do mężczyzny
Boaza i kładzie mu się w nogach, jak służebnica, czekająca na
rozkazy swego pana. Pierwsze świadectwo było dla niego takie ważne,
kiedy widział, że Rut przyszła na pole i pracowała równo z
wszystkimi, nie spodziewając się żadnej zapłaty za to. To było
pierwsze świadectwo dla Boaza, jaka to jest niewiasta. Drugim
świadectwem było to, że ona nie patrzyła na wiek i znalazła w
nim kogoś, kto byłby ją w stanie wykupić.
Czytamy od 8 -11 wiersza:
„A o północy poderwał się ten mąż, obrócił się i
spostrzegł kobietę u swoich nóg. Zapytał więc: kto ty jesteś?
Ona zaś odpowiedziała: Ja jestem Rut, służebnica twoja.
Rozciągnij swój płaszcz na służebnicę swoją, boś ty
wykupiciel.
A on na to:Błogosławionaś ty u Pana córko moja. Ten drugi
dowód twojej miłości lepszy jest niż pierwszy, gdyż nie
uganiałaś się za młodzieńcami ani biednymi, ani bogatymi. Nie
kłopocz się teraz córko moja, uczynię dla ciebie, cokolwiek sobie
życzysz, wie bowiem całe miasto, żes dzielna kobieta.” Rut
3,8-11.
Boś ty mój wykupiciel; i on później uczynił to. Poletko, które
miała Rut, musiało być wykupione razem z nią. Ten, który chciał
kupić poletko, musiał nabyć je razem z niewiastą, aby wzbudzić
potomstwo umarłemu mężowi. Takie było prawo. Ten, który był
pierwszym wykupicielem, gotów był nabyć poletko, ale
nie był gotów nabyć Rut. Boaz nabył poletko i Rut.
Chciałbym, żebyśmy zobaczyli Jezusa Chrystusa. Nabył nas z
naszymi grzechami, wziął nas z wszystkim. Nie tylko, że poniósł
nasze grzechy na krzyż, ale też i nas wziął, wykupił nas. Nie
zapłacił tylko za grzechy i nie zostawił nas, ale kupił i nas,
aby przeprowadzić nas do tego odpowiedniego miejsca, kiedy będziemy
przebywać z Nim całą wieczność.
I chciałbym, żebyśmy zastanowili się nad tym, co to jest
chrzest? Co stało się, kiedy zaczęliśmy zmierzać w stronę wody
chrztu i kiedy imię Pana naszego, imię Ojca i Ducha Świętego
zostało wezwane nad nami? Wcześniej przebywaliśmy w świecie, w
Egipcie, czyniliśmy wiele zła, wiele ciemnych rzeczy, ale
zobaczyliśmy poprzez światło, które dotarło do nas, że jest
możliwość odkupienia nas od całego zła. Zobaczyliśmy, że
przyszedł ktoś na ziemię, kto już zapłacił najwyższą cenę za
nas. Zapłacił za nasze wszystkie złe uczynki, abyśmy mogli teraz
wejść w tą rzeczywistość, którą On dla nas uzyskał.
Ta niewiasta, Rut, wiedziała kim jest Boaz, dlatego powiedziała;
rozciągnij swój płaszcz na służebnicę swoją, boś ty
wykupiciel.
W pierwszym liście Piotra(1Pio.3,21) czytamy, że chrzest jest
prośbą do Boga o czyste sumienie. Co może osłonić tak nasze
sumienie, żeby ono było czyste? Czytaliśmy ostatnio z listu do
Hebrajczyków - ofiara Jezusa, On sam.
Idąc do wody chrztu, potrzebuję, żeby Pan osłonił mnie sobą.
Jest to wielka potrzeba na tą nową rzeczywistość, ku której chcę
wyjść, żeby stał się moim Mężem, Panem, tym, który
przeprowadzi mnie przez wszystkie dni i będzie się troszczył o
wszystko, co łączy się ze mną.
Chrzest jest wielką prośbą do Boga o zaakceptowanie mnie, o
przyjęcie mnie w Jezusie Chrystusie. Chrzest jest czymś bardzo
ważnym, bo bez niego nie można wejść w te korzyści, które
uzyskał dla nas Jezus Chrystus.
Panu chodziło o to, by zanurzenie się w wody chrztu, wyrażało
prośbę: chcę być osłonięty Tobą, sam nie poradzę sobie. Jeśli
Ty mnie nie przyobleczesz Panie, nie poradzę sobie na tym świecie.
Choćbyś wykupił mnie tylko od grzechów moich i darował je
wszystkie, będę znowu grzeszyć i czynić zło. Jest to prośbą o
to, by Jezus okrył nas Sobą, jako sprawiedliwy Odkupiciel,
osłaniając nas od wszystkich złych rzeczy, które otaczają nas
tak, jak Boaz nakrył Rut i od tej chwili ona należała już do
niego, na zawsze.
Chrzest jest czymś potężnym. Kiedy podchodzisz do wody chrztu,
podchodzisz równocześnie do całej korzyści śmierci Jezusa
Chrystusa na krzyżu. Idziesz jeszcze jako człowiek, który niesie
cały bagaż swoich nieprawości, zła. Niesiesz je do Pana. Wiesz,
że On przyjął to. Niesiesz je jako skruszony, potrzebujący Jego
pomocy. Niesiesz, wiedząc, że krew Jego została przelana; tak jak
śpiewaliśmy: O głowo krwią zbroczona.. Kiedy patrzysz na Jezusa,
na Jego głowę w koronie cierniowej, to ta krew ciekła mu na
ramiona, spływała po ciele. Ta krew oczyszcza nas od wszelkiego
zła; całe ciało Chrystusowe otoczone krwią.
Naszą potrzebą w chrzcie jest to, żebyśmy mogli znaleźć się w
Jego śmierci, w rzeczywistości odkupienia nas. Zanim będę czytał
o tym z listu do Rzymian, otwórzmy księgę Objawienia, piąty
rozdział, by wejść w triumf Pana. Jest to piękny fragment, który
pokazuje naszego Pana, jako Baranka Bożego, który zgładził
grzechy nasze, wchodzącego do nieba.
„I widziałem w prawej dłoni tego, który siedział na tronie,
księgę zapisaną wewnątrz i zewnątrz, zapieczętowaną siedmioma
pieczęciami.
Widziałem też anioła potężnego, który wołał donośnym
głosem: Któż jest godny otworzyć księgę i zerwać jej
pieczęcie? Nikt w niebie ani na ziemi, ani pod ziemią nie mógł
otworzyć księgi ani do niej wejrzeć. I płakałem bardzo, że nie
znalazł się nikt godny otworzyć księgę, ani do niej wejrzeć.
A jeden ze starców rzecze do mnie: Nie płacz! Zwyciężył lew z
pokolenia Judy, korzeń Dawidowy i może otworzyć księgę, i zerwać
siedem jej pieczęci.
I widziałem pośrodku, między tronem a czterema postaciami i
pośród starców stojącego Baranka jakby zabitego, który miał
siedem rogów i siedmioro oczu; a to jest siedem duchów Bożych
zesłanych na całą ziemię.
I przystąpił i wziął księgę z prawej ręki tego, który
siedział na tronie, a gdy ją wziął, upadły przed Barankiem
cztery postacie i dwudziestu czterech starców, a każdy z nich miał
harfę i złotą czaszę pełną wonności; są to modlitwy świętych.
I zaśpiewali nową pieśń tej treści: Godzien jesteś wziąć
księgę i zdjąć jej pieczęcie, ponieważ zostałeś zabity i
odkupiłeś dla Boga krwią swoją ludzi z każdego języka,
plemienia i narodu.
I uczyniłeś z nich dla Boga naszego ród królewski i kapłanów,
i będą królować na ziemi.
A gdy spojrzałem, usłyszałem głos wielu aniołów wokoło
tronu i postaci, i starców, a liczba ich wynosiła krocie tysięcy i
tysiące tysięcy;
I mówili głosem donośnym: Godzien jest ten Baranek zabity wziąć
moc i bogactwo i mądrość i siłę, i cześć i chwałę, i
błogosławieństwo.
I słyszałem, jak wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na
ziemi, i w morzu, i wszystko, co w nich jest, mówiło:
Temu, który siedzi na tronie, i Barankowi, błogosławieństwo i
cześć i chwała, i moc na wieki wieków.
A cztery postacie mówiły: Amen. Starcy zaś upadli i oddali
pokłon.”Obj.5,1-14
Piękny obraz triumfu zwycięstwa i wywyższenia w Jezusie
Chrystusie, także i nas, odkupionych Jego krwią. Chciałbym,
żebyśmy patrząc na ten obraz, uzmysłowili sobie, co nam
przyświecało, lub przyświecać powinno, kiedy ruszaliśmy ku wodom
chrztu.
Izrael kiedy wychodził z Egiptu, musiał wejść w wody morza
Czerwonego i musiał przekroczyć je. Woda ustąpiła przed nimi, a
wszystko, co było z Egiptu, zostało utopione w morzu. Nic nie
przedostało się, przeszedł sam Izrael.
Kiedy my wchodzimy w wody chrztu, za nami nic nie ma prawa
przedostać się. Wszystko musi zginąć ze starego życia. Stary
władca musi zginąć, stary zarządca musi zginąć, który ganiał
nas pejczem w niewoli światowych rzeczy, stare znajomości giną.
Pojawia się nowe życie, stajemy się kościołem Jezusa. Wchodzimy
w rzeczywistość jednego ciała, należącego do Chrystusa,
oczyszczonego Jego krwią. Ten obraz musi przyświecać nam, bo od
tego momentu należymy już do Niego, jesteśmy Jego rodziną.
Zrodzeni z tego samego Ojca, przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
Ale dopóki nie wejdziemy w wodę chrztu, nadal pozostajemy po
stronie świata, nadal nie odcięci od świata, nadal po stronie tego
faraona, który reprezentuje diabła i zniewala, i nie chce puścić.
Każdy ochrzczony ma swoje świadectwo chrztu i okoliczności temu
towarzyszące. Jak wielu wie, że diabeł nie chciał puścić ich,
przeszkadzał jak tylko było możliwe; czy przez rodzinę, czy przez
znajomych, czy przez jakieś wydarzenia. Przeżywaliście to i
wiecie, że tak to wyglądało, lecz pragnęliście chrztu.
Bóg dał ci wszystko co jest zawarte w chrzcie, nie tylko to, co na
dany czas rozumiałeś (np. bo mówią, że trzeba się ochrzcić).
Wierzysz w Jezusa, wszedłeś w wodę chrztu i Bóg dał ci wszystko,
co jest zawarte w chrzcie. Później możesz to kosztować, poznawać,
doznawać, ale Bóg już wtedy dał ci wszystko. Kiedy zanurzyłeś
się w wodę, to znaczyło, że śmierć Chrystusa ogarnia cię
całkowicie. Nie zostaje ani rąbek starego człowieka, cały
zanurzony w śmierć. I kiedy jesteś wynurzany z wody chrztu,
wynurza się zupełnie nowy człowiek. Taka rzeczywistość panuje u
Boga. W człowieku jeszcze tego nie widać. Wynurza się ta sama
osoba, ale u Boga to już jest nowy człowiek. W ochrzczonym musi
pojawić się świadomość, że jestem już nowym człowiekiem; moje
sumienie już nie oskarża mnie, zostałem uwolniony od bagażu
starych rzeczy. Mogę wznieść ręce do Boga i chwalić Go i cieszyć
się uwolnieniem, na ile tylko jest mi to darowane i zrozumiane, w
całej pełni.
Tak wygląda rzeczywistość. Od tej chwili mam prawo nazywać się
wyznawcą Jezusa Chrystusa, mającego życie wieczne w Nim. Od tego
czasu mam prawo chlubić się Jezusem Chrystusem, naśladować Go. Od
tego czasu w kościele mam prawo być bratem i siostrą dla innych,
mam prawo mieć nadzieję niebiańską, przebaczać.
To jest rzeczywistość naszego nowego życia, kiedy w twoim sercu
nie może panować jakieś nieprzebaczenie, jakaś zła rzecz, bo
wiesz, że Bóg wszystko przebaczył ci. Po to poszedłeś do wody
chrztu, przyszedłeś prosić Go o przebaczenie i Bóg wszystko
darował ci. Jest to tak jak w przypowieści Pana Jezusa
(Mat.18,21-35); człowiek z długami ogromnymi szukał by pan choć
trochę pomógł mu. A ten pan nie tylko pomógł mu, ale darował
wszystko. I wtedy ten człowiek natrafił na swego dłużnika, który
był mu coś winien. Lecz on zapomniał co jemu darowano i nie chciał
darować swemu dłużnikowi. I wtedy Pan Jezus powiedział, że cały
jego dług spadł z powrotem na niego.
Dlatego tak ważne jest, abyśmy w nowym życiu nie pozwalali, by w
sercach naszych mieszkało nieprzebaczenie. Mamy wielki przywilej,
nie zachowywać w sercach urazy przeciwko nikomu. To jest święty
przywilej Chrystusa, bo to serce jest już zupełnie nowe, ono już
potrafi przebaczać. Kiedy wychodziliśmy z wody chrztu, także nowe
serce zjawiło się w nas, wszystko nowe, nowy człowiek.
Kiedy wyruszaliśmy do chrztu, wielką naszą prośbą było: Panie
przykryj mnie swoim płaszczem, chcę być częścią Twojej
oblubienicy, Twojej małżonki, chcę należeć do kościoła, chcę
wypełniać wszystko, co miłe jest Tobie. Od tej chwili, mój
Odkupicielu jestem Twoją własnością. Od tej chwili będę robił
tylko to, co miłe jest Tobie. Od tej chwili, jako Twój niewolnik
będę słuchał Twoich rozkazów i Twoich przykazań. Jestem gotów
nie wstydzić się Ciebie jako mego Oblubieńca, wyznawać Ciebie
pośród wszystkich ludzi, cieszyć się, że przyjdzie dzień
zaślubin i chcę być gotowy, jako ten, który wytrwał do końca w
tym co mi dałeś i pragnę pomnożyć to.
Żeby taka rzeczywistość zaistniała w nas, musimy w pełni
poznać, co to jest chrzest. Spora część wierzących ludzi nie
rozumie, że chrzest jest to oddzielenie od świata. Za tobą
pozostał świat, kiedy wszedłeś w wody chrztu. Kiedy wyszedłeś z
wody, wyszedłeś już do Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości,
aby tego szukać i w tym znajdować rozkosz i szczęście swoje.
Wyszedłeś jako nowy człowiek, który potrafi już tylko dobrze
czuć się w kościele, z Chrystusem, dobrze czuć się tam, gdzie
jest Słowo Boże czytane, gdzie ludzie nawzajem uczą się Jezusa
Chrystusa, gdzie jest modlitwa, uwielbienie. Dlatego ten, który w
tym nowym życiu zachowuje szczęście należenia do Chrystusa, nie
unika zgromadzeń. Jego nie zatrzymasz, żeby nie poszedł na
społeczność, gdyż tam jest jego Pan. Pan Jezus powiedział, że
tam gdzie dwóch, lub trzech zgromadza się w imię moje, Ja jestem.
Serce ucznia nie może być gdzieś z boku, poza miejscem, gdzie jego
Pan przebywa, ciekawy jest, co Pan będzie mówił.
Nowe życie ciągnie do Pana. Ono ma już Boże przyciąganie, nie
do świata, nie do pożądliwości, ciągnie go do Jezusa. Kiedy
tylko przyjdzie Jezus, to żadne przyciąganie ziemskie nie zatrzyma
ucznia, żeby nie wyszedł naprzeciw Pana. Takie nowe życie rozwija
się i ciągnie ku Panu, lecz trzeba przejść przez wodę chrztu,
żeby tak stało się.
Mam nadzieję, ze trochę bardziej rozumiemy słowo - Odkupiciel.
Skoro Jezus zapłacił całą cenę za nas, to znaczy, że kupił
sobie nas na własność („ A umarł za wszystkich, aby
ci, którzy żyją, już nie dla siebie samych żyli, lecz dla tego,
który za nich umarł i został wzbudzony.”2Kor. 5,15).To jest
ciekawe w ewangelii, że skoro Pan mnie kupił dla siebie, żebym
żył dla Niego, to jest dla mojego dobra. Wszystko, cokolwiek Bóg
czyni, czyni dla naszego dobra. Zobaczyłem, że w nowym życiu Bóg
we wszystkim współdziała ku dobremu, dokładnie we wszystkim. Nie
ma rzeczy, która nie byłaby obrócona ku temu, by obraz Chrystusa
był co raz bardziej kształtowany w nas. Nie ma ani jednego
wydarzenia, którego Bóg nie przygotowałby ku tej rzeczy, dlatego,
że miłujemy Go, że chcemy być z Nim. Miłujemy Go za to, że
posłał nam swego Syna, żeby uratował nas, za to, że zniósł
pohańbienie swego Syna na ziemi, jako miłość. Miłujemy Go za to,
że złożył na Jezusa wszystkie nasze winy i grzechy, że
zostaliśmy wykupieni i jak napisane jest w liście do Kolosan, że
Bóg odniósł triumf na krzyżu w swoim Synu, dla naszego dobra.
Chciałbym, żebyśmy myśleli o Panu, jako o Odkupicielu, jako o
kimś kto spłacił cały nasz dług, o kimś kto umiłował nas tak
bardzo, że zapłacił za nas cenę swego życia. O kimś kto będąc
w niebie, w tak pięknym miejscu, gotów był opuścić je, by
przyjść tu i wykupić nas. Myślmy o Nim, jako o kimś, kto nas
naprawdę umiłował, jak nikt inny. Myślmy o Nim, jako o tym, który
przykrył nas w miłości płaszczem swojej sprawiedliwości i
powiedział; jesteś mój, nie porzucę cię, nie zostawię, dzielną
jesteś niewiastą. (Tak dziwne, że w tym znaczeniu, mężczyźni
też są niewiastami, oblubienicą Jezusa).
Otwórzmy list do Rzymian, piąty rozdział, od 6 -18 wiersza:
„Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym
czasie umarł za bezbożnych.
Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za
dobrego gotów ktoś umrzeć.
To jest taka prawda, której często doznajemy w życiu. Człowiek
dobry to taki, którego każdy lubi, bo on zawsze coś dobrego zrobi,
ale sprawiedliwego mało kto lubi, bo on zawsze mówi coś, co nie
pasuje nam. Pan Jezus mówił do ludzi, wskazując im na złe rzeczy.
Ludziom nie podobało się to i nie lubili go, przeszkadzał im. W
końcu powiedzieli; trzeba go zabić, bo innych ludzi pociągnie za
sobą.
Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy
byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.
Przeżywajmy to. Bogu bardzo zależy na tym, byśmy cenili każde
Jego Słowo. Przeżywajmy to w sercach swoich, to jest Słowo życia.
Bóg dał dowód swojej miłości do nas, kiedy Chrystus umierał za
nas na krzyżu. To jest dowód, że Bóg nas kocha, miłuje, kiedy
byliśmy jeszcze grzesznikami. Jezus umierał za grzeszników, nie za
sprawiedliwych. Niech Duch Święty pracuje w nas, żebyśmy jeszcze
bardziej zaczęli podziwiać Ojca, jego miłość do nas. Bądźmy
jako dzieci, które kosztują się w Ojcu, podziwiają Go. Niektóre
dzieci mówią; mój tata jest taki silny, odważny, wiele rzeczy
potrafi zrobić. A nasz Ojciec potrafi jeszcze więcej, gdyż On
przygotował dla nas całą wieczność z Sobą. Nasz ziemski ojciec
może tylko pewien czas starać się o nas, później musi odejść.
Ojciec niebiański nigdy nie odchodzi. Cieszmy się, że mamy takiego
Ojca, który dał nam dowód swojej miłości, posyłając swego
umiłowanego Syna, aby Ten poniósł cały bagaż naszych złych
rzeczy. Możemy nareszcie być pojednani z Ojcem, bo Jezus usunął
przeszkodę.
Niech Duch Święty napełnia nas podziwem dla Ojca, dziękczynieniem.
Tak ważne jest, abyśmy byli ludem dziękczynnym, kosztującym z
tego, co Bóg dla nas uczynił. By te cudowne Słowa nie były tylko
na kartach Biblii, ale rzeczywistością w nas. By móc powiedzieć;
Ojcze kocham Cię, jestem tak szczęśliwy, że Ty zrobiłeś to i
dla mnie, że przyprowadziłeś mnie do Jezusa i dałeś mnie Jemu.
Ojciec tak bardzo czeka na swoje dzieci. W wielu miejscach mówi;
jeżeli jestem Ojcem waszym, to dlaczego mnie nie czcicie, nie
szanujecie?
Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy
przez niego zachowani od gniewu.
Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z
Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani,
dostąpimy zbawienia przez życie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy
się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego
teraz dostąpiliśmy pojednania.
Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a
przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła,
bo wszyscy zgrzeszyli;
Albowiem już przed zakonem grzech był na świecie, ale grzechu
nie liczy się, gdy zakonu nie ma; lecz śmierć panowała od Adama
aż do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie popełnili takiego
przestępstwa jak Adam, będący obrazem tego, który miał przyjść.
Lecz nie tak jak z upadkiem ma się sprawa z łaską; albowiem
jeśli przez upadek jednego człowieka umarło wielu, to daleko
obfitsza okazała się dla wielu łaska Boża i dar przez łaskę
jednego człowieka, Jezusa Chrystusa.
I nie tak ma się sprawa z darem, jak ze skutkiem grzechu jednego
człowieka; albowiem wyrok za jeden upadek przyniósł potępienie,
ale dar łaski przyniósł usprawiedliwienie z wielu upadków.
Albowiem, jeśli przez upadek jednego człowieka śmierć
zapanowała przez jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują
obfitość łaski i daru usprawiedliwienia, królować będą w życiu
przez jednego, Jezusa Chrystusa.
A zatem, jak przez upadek jednego człowieka przyszło potępienie
na wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia jednego
przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku żywotowi.”
Rzym.5, 6-18
Usprawiedliwienie przyszło dla wszystkich ludzi. Kto uwierzy,
ochrzci się, zbawiony będzie. Jakże ta droga dla nas jest otwarta,
jakże warto zostawić wszystko. W rzeczywistości zanurzenia w
śmierć Chrystusa, już człowiek jest umarły, nie mający chęci
bycia nadal w tym świecie. Człowiek doznaje, że przez
nieposłuszeństwo jednego człowieka, wszyscy wpadliśmy w dół
ciemności, a poprzez posłuszeństwo Jednego, wszyscy możemy ten
dół opuścić.
Kto uwierzy tej wieści i rozraduje się? Kto powie tak jak ten
eunuch; oto woda, cóż stoi na przeszkodzie, żebym był ochrzczony?
Chcę. Filip mógł tylko spytać się; czy wierzysz z całego serca?
Eunuch powiedział: tak, wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem
Bożym. To było wyznanie, które gwarantowało mu zwycięstwo.
Zobaczcie, to jest dla nas piękna ewangelia. Nie znajduję tak
wspaniałych wieści nigdzie, jak tutaj. Wszystko mi darowano,
wszystko. Kiedy wchodziłem w wodę chrztu, jeszcze nie byłem
zupełnie świadomy wielu rzeczy. Ale Bóg był pełen tego, co mi
dał. On dał mi to wszystko w tym momencie, całe zanurzenie w
śmierć Chrystusa. A później mogłem poznawać i doznawać tego,
co On dał mi tam. Teraz co raz bardziej poznaję, co wtedy
otrzymałem od Boga; pełnię przebaczenia. Stąd znalazło się
szczęście i radość, uwielbienie, wielkie chęci. Wcześniej nie
miałem świadomości nowego serca, nowego życia, ale to nowe życie
przyszło.
„A zakon wkroczył, aby się upadki pomnożyły; gdzie zaś
grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała, żeby jak
grzech panował przez śmierć, tak i łaska panowała przez
usprawiedliwienie ku żywotowi wiecznemu przez Jezusa Chrystusa, Pana
naszego.”Rzym. 5,20.21
Łączmy te wszystkie rzeczy w sobie, bo to wszystko otrzymaliśmy
w Chrystusie: łaskę, przebaczenie i pojednanie i wszystkie inne
elementy, o których będziemy mówić. Poznawajmy co dostaliśmy w
Chrystusie i niech rozkosz napełnia nasze serca. Ciekawe jest to
doznanie, że jesteśmy uczestnikami tych wszystkich rzeczy. Tak jak
byliśmy uczestnikami w grzechach Adama, będąc grzesznikami, tak
jesteśmy uczestnikami w świętości Chrystusa, będąc świętymi w
Nim, oczyszczonymi od wszelkiego zła.
„Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska
obfitsza była?
Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim
żyć mamy?” Rzym.6,1
Chciałbym też o tym coś wspomnieć. Jakże musimy skosztować z
tej śmierci. Ostatnio mówiliśmy, że jeśli przy martwym
alkoholiku postawisz butelkę alkoholu, to nie wzbudzisz go z
martwych. On nie ruszy się, jego już nie pociągnie ten alkohol. On
jest martwy.
Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?
Pociąga nas Chrystus. Musimy doznawać tego, że poprzez Słowo
Boże, jesteśmy pociągnięci do Bożych spraw. Pociąga nas
wieczność, pociąga nas radość przebywania z Panem. Musimy
kosztować z dobrodziejstwa prawdy Bożej, bo wtedy doznajemy, co
uczynił dla na Chrystus.
Diabeł ma jedną rzecz do uczynienia i wykorzystuje to, jak tylko
może; zasłaniać Chrystusa czymkolwiek. Przeciwnik usilnie zabiega,
byś nie rozeznał, co Bóg dał ci w Chrystusie, abyś przyjął
tylko cząstkę jakiegoś Chrystusa, ale nie pełnię tego, co On dla
ciebie osiągnął.
Kiedy wchodziłeś w wodę chrztu, wchodziłeś w rzeczywistość
Jego śmierci. W tym momencie przeżywałeś obrzezanie Boże, bo tam
Bóg ręką Bożą zewlekał z ciebie twoje ciało grzechu i wyszło
tylko to ciało z wody. Ciało grzechu pozostało w śmierci. (Kol.2
rozdz.) Chociaż wyszedł zewnętrznie ten sam człowiek, ale całe
ciało grzechu pozostało w śmierci Chrystusa. Dlatego mogłeś
wyjść do nowego życia, otrzymać nowe pragnienia, dążenia.
„Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa
Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni?
Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć,
abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę
Ojca, tak i my nowe życie prowadzili.” Rzym. 6,3.4
Powiem, że są lęki w nas ludziach, niepewność, niezrozumienie
tego, co zostało tam uczynione. Dlatego boimy się zaufać Panu do
końca, dlatego diabeł dopada jednego, drugiego człowieka i tłamsi
go, chociaż człowiek otrzymał nowe życie od Boga. Bóg wierny
jest swoim Słowom. Jeżeli Bóg powiedział TAK, to jest amen u
Boga. Bóg nie uzależnił tego w taki sposób: jeśli będziesz w
pełni świadomy, co dałem ci w Chrystusie, to wtedy dam ci to. Nie.
Powiedział; jeżeli zrobisz to, wejdziesz w wodę chrztu, dostaniesz
to. Nikt nie musi drugi raz chrzcić się, żeby otrzymać, gdyż do
końca nie wiesz, czy byłeś świadomy tego co masz w Chrystusie.
Twój rozwój będzie ciągle podnosił się ku górze. Pan Jezus
jeden raz umierał i raz jesteśmy zanurzeni w Jego śmierć. Nie ma
takiego niedouczenia prawie w żadnej sprawie, jak w sprawie chrztu;
„no ochrzcij się, bo to jest jakiś symbol”. Człowiek powinien
być pouczony, czym jest chrzest.
Kiedy teraz wchodzisz w wody chrztu, rezygnujesz z całego świata,
czy chcesz tego? Człowiek mówi: ”nie chcę”. To wracaj. Nie
jesteś gotów. Po co wprowadzać cię w tą wodę, skoro nie jesteś
gotów. Po co zabierać ci możliwość, że kiedy dorośniesz, to
wejdziesz.
To wyznanie, „czy wierzysz z całego serca?”, jest bardzo ważne.
To opiera się na uwierzeniu w Chrystusa, na niczym więcej. Ten
człowiek może jeszcze wielu rzeczy zupełnie nie rozumieć. To jest
normalne, on ma dopiero urodzić się. Tak jak wymagalibyśmy od
dziecka, które jeszcze nie urodziło się, by mówiło już te, czy
inne rzeczy. Główną sprawą jest, by przystępujący do chrztu
wierzył, gdyż zrodzony zostaje przez wiarę.
A więc chrzest jest rzeczywistym wprowadzeniem w śmierć Chrystusa,
rzeczywistym. Od tego momentu, człowiek powinien mieć świadomość
- dla mnie nie ma już powrotu do Egiptu, do świata. Zgadzam się
na to, żeby moje dzisiejsze życie należało do Chrystusa.
Często jest tak, że nie pielgrzymujemy przez wiarę, lecz przez
literalne pojmowanie. Powinniśmy być najbardziej uduchowionymi
ludźmi po wyjściu z wody, rozumiejącymi co Bóg chce od nas,
przyjmującymi w szczęściu wolę Ojca, rozumiejącymi, że nowe
życie jest dla nas dobrodziejstwem, że możemy rozkoszować się
już wiecznością.
W Chrystusie Bóg wywyższył nas i posadził po Swojej prawicy.
Kiedy wszedłem w Jego śmierć, wychodząc - wchodzę w Jego
zmartwychwstanie. Jest to również opisane w liście do Filipian, w
trzecim rozdziale:
„Ale wszystko to, co mi było zyskiem uznałem ze względu na
Chrystusa. za szkodę.
Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec
doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla
którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie,
żeby zyskać Chrystusa.
I znaleźć się w nim, nie mając własnej sprawiedliwości,
opartej na zakonie, lecz tę, która wywodzi się z wiary w
Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary,
Żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i
uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w
jego śmierci. Aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania”
Filip.3,7-11
Tu apostoł Paweł przedstawia kosztowanie z Chrystusa jakby w
odwrotnej kolejności. Zmartwychwstanie przed śmiercią? A więc,
muszę wejść w ucztę zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, by mieć
szczęście i gotowość uczestniczenia w Jego cierpieniach, w Jego
śmierci, codziennie. Paweł mówi; umartwiam codziennie to co
zewnętrzne, by to wewnętrzne odnawiało się, bym był gotowy na
zmartwychwstanie wszystkich, którzy należeli do Chrystusa, by wyjść
mu naprzeciw. Musimy być ludźmi, którzy pojęli, co Bóg dał nam,
doznawać nauki, która jest ku zbawieniu naszemu, abyśmy byli
wyznawcami Chrystusa, wiedzącymi, że kiedy weszliśmy w tą wodę,
to teraz już jesteśmy Jego.
Chcemy iść tą drogą zbawienia, drogą ku celowi naszych dusz,
jak napisał apostoł Piotr (1Pio.1,9). Chcesz tam dojść i chcesz
być na tej drodze uwolniony od swoich grzechów, od sumienia, które
oskarża cię i nie pozwala mieć społeczności z Bogiem. Chcesz być
na tej drodze wolny, by kiedy przyjdzie oskarżyciel, nie trzymało
cię potępienie. Chcesz iść jako ten, który został pojednany z
Ojcem, mieć otwarte serce i wygrać całą bitwę z oskarżycielem.
Nie walczysz już z ciałem i krwią, lecz walczysz z mocami
ciemności, które chcą cię zwieść, oszukać i podważyć
prawdomówność Boga. Ale ty, mając nowe życie i pragnienie
przebywania z Bogiem, szukasz Jego obecności i wiesz, że choćby w
tobie coś załamało się, to nie załamie się w Chrystusie,
polegasz na Nim. Nowe życie oparte jest zupełnie na Chrystusie.
Paweł pisze w 2 liście do Koryntian (2kor.4,12), że śmierć
Jezusa wykonuje woje dzieło we mnie, by życie Jezusa wykonało
swoje dzieło w was. Inaczej, jak dobrze, gdy jesteśmy martwi, by
żywy Jezus mógł wyrażać się przez nas.
Czytajmy dalej list do Rzymian: (6,5.6)
„Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy
również w podobieństwo jego zmartwychwstania,
Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim
ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już
nadal nie służyli grzechowi.” Rzym.6,5.6
Żeby grzeszne ciało zostało unicestwione, nie to fizyczne,
grzeszne. Tutaj, na tym ciele fizycznym, każdy mój włos policzony
jest. Bogu zależy na tym ciele; powiedział, że mam zachowywać je
dla Niego czyste, bo On chce mieszkać w nim. Nie w ciele grzechu,
ale w tym fizycznym. Chce mieć to za świątynię Swoją. Dlatego
nie zgodziłbym się, żeby ktoś wrzucił mnie po śmierci w dół,
w worku. Nie, jestem zbyt cenny dla Boga. Jeśli mogę zadecydować o
tym, to nie chcę, by po śmierci moje ciało sponiewierano. Odkupił
mnie całego; ducha, duszę i ciało. Ono będzie przemienione i
pójdę do wieczności. Nie możesz służyć mu duchem a z ciałem
robić, co chcesz. Musisz zachować je w czystości, ma być jak
świątynia rozbrzmiewająca chwałą. Kiedy wchodziłeś w wodę
chrztu, ona nie obmyła cię z brudu tego ciała, ale z brudu grzechu
tego ciała.
Radujcie się z tego, że weszliście w wodę chrztu, ale też
wiedzcie, że weszliście w wielką odpowiedzialność nowego życia.
Drugi raz już nie możecie wejść. Trzymajcie się Pana, On jest
tym, który czuwa nad wami.
Wiele rzeczy w nas musi funkcjonować poprzez wiarę w Niego, nie
przez nasze sprawiedliwe dokonania, nie przez zakon uczynków.
Czytajmy dalej list do Rzymian: (6,7-11)
„Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu.
Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że tez z nim żyć
będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już nie umiera,
śmierć nad nim już nie panuje.
Umarłszy bowiem dla grzechu raz na zawsze umarł, a żyjąc, żyje
dla Boga.
Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za
żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie Panu naszym.” Rzym.6,7-11
To jest bardzo ważne dla nas. Czy jesteś zgodny z tymi słowami:
uważam siebie za umarłego dla grzechu? Inaczej, przez cały czas
wierzę w moją śmierć w śmierci Chrystusa i Jezus miłuje mnie za
to. Jeśli nie uważasz siebie tak, to uważaj. Skoro zostałeś
ochrzczony i zanurzony w wody chrztu, to przynajmniej od dzisiaj
uważaj siebie za umarłego dla grzechu. To wiele pomaga, daje odwagę
zwyciężać. Każde uleganie zwodniczym naukom ciemności powoduje,
że stajemy się słabsi, ale każde zaufanie Słowu Bożemu
powoduje, że stajemy się mocniejsi.
Uważajcie siebie za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie.
Chciałbym, żebyśmy na podstawie Słów Pańskich wyznali Bogu, co
jest z nami i przyjęli to, co On nam dał, przez wiarę. Wyrzućmy
precz wszystkie ciemne potępienia, oskarżenia. Bóg przyjął nas w
Chrystusie. Abyśmy od dzisiaj już uważali się za umarłych dla
grzechu, a za żyjących dla Chrystusa i znajdowali w tym wielką
radość.
Czytajmy dalej: (Rzym.6,12-14)
„Niechże nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym,
abyście nie byli posłuszni pożądliwością jego i nie oddawajcie
członków swoich na oręż nieprawości, ale oddawajcie siebie Bogu
jako ożywionych z martwych, a członki swoje Bogu na oręż
sprawiedliwości.
Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście
pod zakonem, lecz pod łaską.” Rzym.6,12-14
Chciałbym przekazać wam znaczenie tych słów, gdyż widzę jak
pracuje to we mnie. W Chrystusie, wszystko w Nim. Widzę jak Pan
pracuje w kierunku mojej śmierci i doznaję, jak co raz bardziej
potrzebuję Jezusa każdego dnia, każdej sekundy; wtedy nawet, gdy
wstaję, by mówić Jego Słowo. Wtedy, gdy chcę słuchać coś o
nim, potrzebuję Jego. Wiem, że Bóg uczynił już to wszystko dla
nas. Powinniśmy być ludźmi, którzy nie chcą znać się już
według ciała, które mówi; ja jestem ułomny, lękliwy,
niecierpliwy i takim będę. Chcemy znać się już według
Chrystusa, według nowego życia, w którym możesz wszystko dobrze
czynić. Wystarczy, żebyś wierzył, bo w Nim zostaliśmy
przeznaczeni do dobrych uczynków. To nowe życie w Chrystusie
otwarte jest na dobre czyny Jego. Czy wierzysz w to?
Bądźmy żołnierzami Chrystusa, bądźmy odważni. Nie dajmy
przystępu diabłu, nie dajmy mu się oszukiwać. Otrzymaliśmy
najwspanialszy oręż i zbroję jaką tylko mogliśmy otrzymać.
Darowany został nam najwspanialszy Przewodnik, najlepszy
Pocieszyciel, który przychodzi napełniać nas prawdą. Bądźmy
ludźmi, którzy patrzą śmiało w przyszłość, dlatego, że
przyjęliśmy wszystko od Boga. Nie chcemy przemycać Egiptu do
Królestwa Bożego, bo Królestwo Boże jest zbyt piękne, by
zanieczyszczać je Egiptem. Chcemy raczej, by Królestwo Boże
napierało na Egipt, by stamtąd byli wydobywani ludzie do Królestwa
Bożego i spotykali tych, którzy wierzą w Jezusa, cieszą się Nim
i otrzymanymi od Niego wartościami. Niech Pan napełnia nas tym.
Albowiem grzech nad wami panować nie będzie, bo nie jesteście
pod zakonem, lecz pod łaską.(Rzym.6,14)
Łaska powiedziała; jesteś wolny, opuść ten świat. Uwierzyłeś
w Jezusa, wejdź w Jego śmierć i rozpocznij nowe życie wiary w
Niego. Nie bój się, On nigdy nie spóźni się, nigdy nie zaniedba
cię, zawsze będzie gotowy nieść ci pomoc i zawsze będzie gotowy
uczynić to, co bliskie jest sercu Ojca.
Powiem wam, że chciałbym jeszcze wiele mówić o chrzcie, gdyż
zawartych jest tam wiele wartości, wspaniałości, skończenia
naszych starych możliwości. Wszystko przepadło w wodzie chrztu,
wszystko przepadło w śmierci Chrystusa. Koniec starego człowieka,
stare umarło. Czytamy o tym w wielu miejscach Biblii i niech
napełniają się nasze serca rozkoszą. Stare przeminęło,
wszystko stało się nowe. Już nie jesteśmy ludźmi myślącymi; co
będzie, jak będzie. Jesteśmy już ludźmi pewnymi co i jak
będzie, gdyż Pan powiedział nam.
Otwórzmy jeszcze Psalm 31, 2-6:
„ W Tobie Panie szukam schronienia, obym nigdy nie doznał
wstydu!
Przez sprawiedliwość swoją wybaw mnie!
Nakłoń ku mnie ucho swoje, śpiesznie ocal mnie!
Bądź mi skałą obronną, grodem warownym, by mnie wybawić!
Boś Ty skałą moją i twierdzą moją, przez wzgląd na imię
twoje będziesz mnie prowadził i wiódł!
Wyciągnij mnie z sieci, którą zastawili na mnie, boś Ty
schronieniem moim.
W ręce twoje polecam ducha mego, odkupiłeś mnie Panie, Boże
wierny.
Ja jednak ufam Panu.
I od 20 wiersza:
Jak wielka jest dobroć Twoja, którą zachowałeś dla tych,
którzy się Ciebie boją,
Którą wobec ludzi okazałeś tym, którzy ufają Tobie!
Ochraniasz ich pod osłoną oblicza Twego przed przewrotnością
ludzi,
Ukrywasz ich w namiocie przed kłótliwymi językami.
Błogosławiony niech będzie Pan, gdyż okazał mi cudowną łaskę
swoją w warownym grodzie.
A ja rzekłem w niepokoju swoim: zostałem odtrącony sprzed oczu
Twoich.
Zaiste, wysłuchałeś głosu błagania mego, kiedy wołałem do
Ciebie.
Miłujcie Pana wszyscy wierni jego!
Pan strzeże wiernych a wyniosłemu odpłaca tak jak zasługuje.
Bądźcie mocni! A serce wasze niech będzie dzielne, wy wszyscy,
którzy macie nadzieję w Panu”.
Niech serce wasze będzie dzielne, bądźcie śmiali, bądźcie
gotowi. Niech Pan nas napełnia, niech będzie widoczny w nas co raz
bardziej obraz Chrystusa, zachęcający następnych do bitwy
zwycięstwa, mówiący o chwale Chrystusa działającego w nas. To
jest Jego życie przejawiające się przez nas. Ono pociąga do
wieczności, do rzeczywistości przebywania z Nim.
Otwórzmy list do Galacjan 3,13.14
„Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za
nas przekleństwem, gdyż napisano: przeklęty każdy, kto zawisł na
drzewie,
Aby błogosławieństwo Abrahamowe przyszło na pogan w Jezusie
Chrystusie, my zaś, abyśmy obiecanego Ducha otrzymali przez wiarę.”
Gal. 3,13.14
Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu. Już nie jesteśmy pod
zakonem, jesteśmy pod łaską. Nie musimy rozliczać się już jak
ludzie z pod zakonu, ale mamy opuścić miejsce, które ogarnia sobą
zakon. Jest to miejsce świata grzechu i nieprawości. I to stało
się w chrzcie, a dostępne jest dla nas przez wiarę.
Chciałbym przeczytać jeszcze coś wspaniałego z listu Jakuba.
Jest to dla mnie cudowna wiadomość i chwała Bogu, że wykupił
nas, by błogosławieństwo Abrahama spłynęło też na nas. Jest
to w drugim rozdziale, 23 wiersz:
„I uwierzył Abraham Bogu i poczytano mu to zostało ku
usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga.”Jak.2,23
Został przyjacielem Boga przez wiarę. Wielka rzecz być
przyjacielem Boga. Wiesz, co to znaczy mieć za przyjaciela Boga? To
znaczy, że masz najpewniejszego Przyjaciela, jakiego tylko mógłbyś
sobie wymarzyć, który zawsze gotowy pomóc ci, jeśli tylko liczysz
na Niego przez wiarę. Liczysz na Jezusa zawsze, liczysz na Ojca
zawsze, na Ducha Świętego, zawsze. Wszedłeś w wodę chrztu,
powiedziałeś; chcę cię mieć za Przyjaciela. Chcę byś prowadził
mnie. I Bóg jest wierny jako Przyjaciel.
Mogę powiedzieć, że żyję dotychczas dzięki temu, że On otoczył
mnie przyjaźnią. A teraz wiem, że ja też mogę być przyjacielem
Boga. Możemy mieć społeczność w przyjaźni, dlatego, że Jezus
wykupił mnie od przekleństwa zakonu. Nie jestem już winny wobec
Boga, mogę żyć w przyjaźni z Bogiem na zawsze, na wieczność.
Niech Pan będzie uwielbiony w tym. Bóg swoich przyjaciół prowadzi
najpewniejszą ręką, ale zawsze jest to droga wielkich doświadczeń.
I ostatnie wiersze z Ewangelii Jana, z 15 rozdziału, od 13-
wiersza:
„Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie
swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi
moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję.”
Warunek; jeśli chcemy być przyjaciółmi Jezusa, czyńmy, co On
nam przykazuje, miłujmy się. Nie pozwólmy oszczercy sączyć złe
nastawienia wobec braci, sióstr. On biega i dzisiaj już wiele razy
był przy moim uchu. Za każdym razem muszę dać mu odpór, bo chcę
iść w przyjaźni z Jezusem. Do twego ucha też przybiega, nie
jesteś wyjątkowym człowiekiem. Nie słuchaj go, słuchaj Jezusa i
bądź przyjacielem Jezusa. Miłuj braci, miłuj siostry, wygraj tę
bitwę z nieprzyjacielem i będziesz przyjacielem Jezusa.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan
jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem
od Ojca mojego, oznajmiłem wam.
Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem
was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by
to, o cokolwiek prosilibyście Ojca mego w imieniu moim, dał wam. To
przykazuję wam, abyście się wzajemnie miłowali.”Jan15, 13-17
To już jest po drugiej stronie wody, kiedy umarliśmy i wstaliśmy
do nowego życia. Miłujmy się jako nowe stworzenia w Chrystusie i
bądźmy przyjaciółmi Chrystusa. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz