Derek Prince
Pogrzebanie przez chrzest
Wraz z Nim zostaliście pogrzebani – w chrzcie, w którym też
zostaliście wespół wzbudzeni.
Kol 2,12
POGRZEBANIE PRZEZ CHRZEST
Chrzest w wodzie bezpośrednio związany ze zbawieniem • Chrzest
tylko w Imię Jezusa? • Przedstawienie i analiza dziewięciu
założeń nauki o chrzcie • W jaki sposób należy ustalić
doktrynę • Czy powinieneś zostać „ponownie ochrzczony”? •
Zagadnienie najwyższej wagi: pogrzebanie i zmartwychwstanie
Na zakończenie kazania wygłoszonego przez Piotra w dniu
Pięćdziesiątnicy przekonani - lecz jeszcze nienawróceni -
słuchacze zapytali: Co mamy czynić, mężowie bracia? Na to
pytanie Piotr - jako rzecznik Boga i kościoła – dał wyraźną i
natychmiastową odpowiedź: Upamiętajcie się (...) dajcie się
ochrzcić (...), a otrzymacie Ducha Świętego. Jest to pełny
plan Boga dla każdego grzesznika, który pragnie się z Nim
pojednać. Składa się on z trzech odrębnych, lecz powiązanych ze
sobą przeżyć: nawrócenia, chrztu i przyjęcia Ducha Świętego.
Ten plan Boży nigdy się nie zmienił. Jest on wciąż, również w
dzisiejszych czasach, taki sam.
Głównym punktem tego Bożego planu jest zalecenie chrztu w wodzie.
We wszystkich fragmentach Nowego Testamentu dotyczących tego tematu
chrzest zawsze powiązany jest bezpośrednio ze zbawieniem. Kościół
opisany w Nowym Testamencie nie znał zbawienia, po którym nie
następowałby chrzest w wodzie. Chrzest był nieodłączną częścią
ewangelii Jezusa Chrystusa głoszonej przez pierwszych chrześcijan.
Filip udał się do Samarii i mieszkającym tam ludziom głosił
Chrystusa. Na skutek jego działalności ci, którzy uwierzyli,
zostali ochrzczeni (Dz 8,5-12). Później, spotkawszy na drodze do
Gazy eunucha, Filip głosił mu Jezusa. W rezultacie tego eunuch
skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji ochrzczenia się
(Dz 8,35-38). A zatem wyraźnie widzimy, że chrzest był integralną
częścią Nowiny o Jezusie Chrystusie przed stawionej przez Kościół
Nowego Testamentu.
Ponad wszelką wątpliwość ważne jest, aby Kościół nadal
przekazywał wyraźne i wiarygodne przesłanie na temat chrztu. Od
początku istnienia Kościoła większość różnych
chrześcijańskich ugrupowań swe nauki poświęcone tematowi chrztu
opiera na zanotowanym w Ewangelii Mateusza (28,19) poleceniu Jezusa,
nakazującym chrzcić w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Jednakże w rozmaitych okresach ta podstawowa zasada była
kwestionowana. Zamiast niej przedstawiano na temat chrztu teorię,
której główne punkty mogą zostać streszczone w następujący
sposób:
(1) Począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy zwyczajem wczesnego
Kościoła było chrzczenie tylko w imię Jezusa Chrystusa.
(2) Pochodząca z Ewangelii Mateusza (28,19) formuła chrztu nie jest
potwierdzona przez żaden inny fragment Nowego Testamentu, a zatem
jako nieprawdziwa i nieważna powinna zostać odrzucona.
(3) Wierni ochrzczeni w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego
powinni ponownie zostać ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa.
(4) Wierni, którzy podczas chrztu nie rozumieli właściwie tej
nauki, a którzy zrozumieli ją później, powinni zostać ponownie
ochrzczeni.
(5) Chrzest w nowym przymierzu odpowiada obrzezaniu w starym
przymierzu. A zatem wierni, którzy nie zostali ochrzczeni w
obowiązujący sposób, są duchowo nieobrzezani.
Nauka o chrzcie jest ważna nie tylko ze względu na to, co mówi na
temat chrztu, lecz głównie z powodu niektórych argumentów
przytaczanych na jej poparcie. Charakter tych argumentów jest taki,
że mają one wpływ nie tylko na nasze rozumienie chrztu, lecz
również na podstawowe zasady, według których zazwyczaj
rozstrzygamy o słuszności tekstów i nauk Nowego Testamentu. Z tego
powodu przedstawiam tu dziewięć założeń tej nauki oraz zwięzłą
analizę każdego z nich. Założenia wydrukowane są kursywą,
natomiast następująca po nich moja analiza wydrukowana jest
czcionką normalną.
1. Zakłada się, że w Nowym Testamencie nie ma ani jednego
fragmentu, który potwierdzałby obowiązek posługiwania się
zanotowaną w Ew. Mateusza (28,19) formułą chrztu.
W związku z tym punktem musimy dokładniej rozważyć formułę
zanotowaną w Ew. Mateusza 28,19. Polskie przekłady podają „w
imię Ojca (...)”. Jednakże bardziej prawidłowym tłumaczeniem
greckiego przyimka, który przełożono tu jako „w”, jest „do”.
Właściwym więc, dosłownym tłumaczeniem byłoby: chrzcząc je
do imienia Ojca.
Bardzo pouczające jest porównanie tego dosłownego tłumaczenia Ew.
Mateusza (28,19) z fragmentem Dziejów Apostolskich (19,1-5), w
którym opisane jest spotkanie Pawła z niektórymi uczniami w
Efezie. Paweł w pierwszej chwili doszedł do wniosku, że ludzie ci
byli chrześcijanami (uczniami Chrystusa), lecz podczas rozmowy
przekonał się, że byli tylko uczniami Jana Chrzciciela. Nie
zostali ochrzczeni chrztem chrześcijańskim, lecz tylko chrztem
Janowym. Dwoma podstawowymi warunkami chrztu Jana była skrucha oraz
wyznanie grzechów. Chrzest ten nie był udzielany w czyjekolwiek
imię (patrz Mk 1,4-5). Nie miał on żadnego związku ze śmiercią
i zmartwychwstaniem Chrystusa. Począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy,
chrzest Janowy przestał się liczyć jako obrządek zastępujący
pełny chrzest chrześcijański.
Paweł zaczął swą rozmowę z tymi ludźmi od pytania: Czy
otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uwierzyliście? Na to oni
odpowiedzieli: Nawet nie słyszeliśmy, że jest Duch Święty.
Najwyraźniej nigdy nie słyszeli o Duchu Świętym. Z kolei Paweł
zapytał ich: Jak więc zostaliście ochrzczeni? (w oryginale
został tu użyty ten sam przyimek, co w Mt 28,19). W sposób
naturalny nasuwa się pytanie: dlaczego Paweł natychmiast skojarzył
rodzaj chrztu z posiadaniem wiadomości na temat Ducha Świętego?
Najbardziej sensownym wytłumaczeniem jest to, że znany Pawłowi
chrzest chrześcijański udzielany był w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. A zatem jeśli ludzie otrzymali chrzest chrześcijański,
musieli w momencie swego chrztu usłyszeć o Duchu Świętym.
Rozumiany w ten sposób fragment Dz. Apostolskich 19,2-3 świadczy o
tym, że Paweł znał formułę użytą w Ew. Mateusza 28,19.
2. Zakłada się, że osoba, która została ochrzczona „w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, nie jest ochrzczona w imię
Jezusa.
Jednakże aby człowiek mógł jako świadomie wierzący zostać
zakwalifikowany do przyjęcia chrztu, musi on już wcześniej uznać,
że Jezus Chrystus jest Synem Bożym (patrz Mt 16,15-17; J 20,31; 1 J
4,15; 5,5). Dla takiego człowieka słowo „Syn” pisane wielką
literą oznacza tylko i wyłącznie Jezusa Chrystusa. Gdy zarówno
osoba udzielająca chrztu, jak i osoba chrzczona uznały ten fakt,
tym samym chrzest w imię „Syna” jest chrztem w imię Jezusa
Chrystusa.
3. Zakłada się, że „Jezus” jest imieniem, natomiast
„Ojciec” i „Duch” nie są imionami, lecz tytułami.
To prawda, że nasz język wprowadza rozróżnienie pomiędzy
imionami własnymi (takimi jak Adam czy Edward) a tytułami (takimi
jak król czy prezydent). Jednakże nie ma żadnych wątpliwości, że
autorzy Nowego Testamentu posługujący się językiem greckim nie
wprowadzali tego rozróżnienia w odniesieniu do określającego Boga
słowa „Ojciec”. Wiemy to stąd, że w wielu fragmentach Nowego
Testamentu słowo „imię” używane jest w bezpośrednim
połączeniu ze słowem „Ojciec”. Oto kitka przykładów. Ja
przyszedłem w imieniu Ojca mojego (J 5,43). (...)
Ojcze (...) objawiłem imię twoje ludziom,
których mi dałeś ze świata (J 17,5-6). Ojcze Święty,
zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś
(...). Dopóki byłem z nimi na świecie, zachowywałem w imieniu
twoim tych (...) (J 17,11-12). Ojcze
sprawiedliwy! (...) I objawiłem im imię twoje
(...) (J 17,25-26). Dlatego zginam kolana moje
przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na
niebie i na ziemi bierze swoje imię (...) (Ef
1,14-15).
Zatem jeśli słowo „imię” używa się bezpośrednio ze słowem
„Ojciec”, nie ma żadnej logicznej ani biblijnej przyczyny, dla
której słowa tego nie miałoby się używać z „Synem” i
„Duchem”.
Ponadto również w języku angielskim (i nie tylko) najzupełniej
poprawne jest używanie tego słowa w odniesieniu do czegoś, co nie
jest imieniem własnym człowieka. Weźcie pod uwagę takie znane
wyrażenia, jak: „w imię sprawiedliwości”, „w imię prawa”,
„w imieniu króla”. Słowa „sprawiedliwość”, „prawo” i
„król” nie są imionami własnymi.
4. Zakłada się, że osoby, które – jak naucza Pismo Święte
– ochrzczone zostały w imię Jezusa, ochrzczone byty tylko w imię
Jezusa i że podczas chrztu nie dodano żadnych innych imion czy
słów.
Jest to założenie, które nie może zostać udowodnione na
podstawie Pisma Świętego. W rozmaitych fragmentach Biblii, w
których mówi się o ludziach ochrzczonych w imię Jezusa, nie
znajdziemy słowa „tylko”.
Można to wyjaśnić na podstawie innych fragmentów Nowego
Testamentu. W Ew. Marka (5,1-2) autor relacjonuje, że opętany
przez ducha nieczystego człowiek spotkał Jezusa. W Ew. Mateusza
(8,28) czytamy, że Jezusowi zabiegli (...) drogę dwaj opętani.
Zarówno Marek, jak i Mateusz opisują to samo zdarzenie. Marek mówi,
że był tam „człowiek”. Mateusz mówi, że było „dwóch
ludzi”. A jednak nie ma tu sprzeczności. W rzeczywistości było
tam dwóch ludzi, lecz Marek wspomina tylko o jednym z nich.
Sprzeczność wystąpiłaby, gdy Marek powiedział, że był tylko
jeden człowiek, lecz on tego nie powiedział. Z faktu, że Marek
powiedział „człowiek”, można wyciągnąć wniosek, że była
tam tylko jedna osoba. Przypuszczenie takie byłoby jednak mylne.
Inny przykład dla tej zasady można znaleźć w różnych relacjach
ze zmartwychwstania Chrystusa. W Ew. Łukasza (24,12) czytamy: Piotr
(...) pobiegł do grobu. Natomiast w Ew. Jana (20,3), że (...)
Piotr i ów drugi uczeń (Jan) szli do grobu. Łukasz mówi, że
do grobu pobiegł Piotr. Jan mówi, że do grobu pobiegł i Piotr, i
Jan. A jednak w relacjach tych nie ma sprzeczności. Sprzeczność
wystąpiłaby wtedy, gdy Łukasz powiedział: „Tylko Piotr pobiegł”
lub „Piotr pobiegł sam”. Lecz Łukasz nic takiego nie mówi, a
my nie mamy prawa wtrącać takich słów, jak „tylko” czy „sam”
tam, gdzie w Piśmie Św. nie zostały użyte.
Podobnie fakt, że Biblia mówi o ludziach chrzczonych w imię
Jezusa, sam przez się nie usprawiedliwia wnioskowania, że osoby te
zostały ochrzczone tylko w imię Jezusa. Bez dowodów
przeciwnych zawsze trzeba liczyć się z możliwością, że dodane
zostały inne słowa czy wyrażenia.
5. Zakłada się, że poza Ewangelią Mateusza 28,19 - w innych
fragmentach Nowego Testamentu w odniesieniu do chrztu używa się
tylko jednej, niezmiennej formuły.
Nie jest to prawdą. W rzeczywistości używa się różnych
sformułowań. W Dz. Apostolskich (2,38) posłużono się wyrażeniem
w imię Jezusa Chrystusa. Grecki przyimek przetłumaczony tu
jako „w” nie jest tym samym przyimkiem, którego użyto w Ew.
Mateusza (28,19). Jego zwykłe znaczenie brzmi „na podstawie”.
Wyrażenie „na podstawie imienia Jezusa Chrystusa” często
interpretuje się jako „na podstawie autorytetu imienia Jezusa
Chrystusa”. Bardziej prawdopodobne jest, że znaczy on: „na
podstawie wyznania Jezusa Chrystusa” – „na podstawie wyznania,
że Jezus jest Chrystusem (Mesjaszem)”. Pozostaje to w zgodzie z
wcześniejszą wypowiedzią Piotra przytoczoną w Dz. Apostolskich
(2,36): Niechże tedy wie z pewnością cały dom Izraela, że i
Panem i Chrystusem (Mesjaszem) uczynił go Bóg, tego Jezusa, którego
wy ukrzyżowaliście. A zatem wyrażenie użyte w Dz.
Apostolskich (2,38) przedstawia podstawowy warunek otrzymania
chrześcijańskiego chrztu – to jest uznanie, że Jezus jest
Chrystusem (Mesjaszem). Ten warunek nie zmienia się bez względu na
to, jaka słowna formuła zostaje użyta.
W Dz. Apostolskich (8,16 i 19,5) posłużono się wyrażeniem „w
imię Pana Jezusa”. Przyimek przetłumaczony tu jako „w” jest
tym samym przyimkiem, którego użyto w Ew. Mateusza (28,19),
dosłownie znaczącym „do”. Być ochrzczonym „do imienia”
jakiejś osoby, oznacza całkowite oddanie się pod jej opiekę i
ochronę. Jest to w jednakowym stopniu prawdziwe bez względu na to,
czy mówi się tu o „Panu Jezusie”, czy o „Ojcu i Synu, i Duchu
Świętym”. W tym znaczeniu Ew. Mateusza (28,19) pełniej objawia
tę samą prawdę, która zawarta jest w Dz. Apostolskich (8,16 i
19,5).
Według niektórych wcześniejszych przekładów Biblii w Dz.
Apostolskich (10,48) użyto sformułowania „w imię Pana”.
Jednakże najnowsze przekłady zawierają lepiej opracowany tekst,
który brzmi „w imię Jezusa Chrystusa”. Użyty w tym wyrażeniu
grecki przyimek różni się od przyimków, które występowały we
wszystkich wcześniej rozważanych przypadkach. Właśnie on, w
dosłownym przekładzie, będzie brzmiał „w”. Można rozumieć
to dwojako: jako wskazówkę dotyczącą ogólnych warunków wiary w
Chrystusa lub potraktować jako szczegółową formułę słowną
wypowiadaną w czasie chrztu. Według wszelkiego prawdopodobieństwa
istnienie alternatywnych tekstów sygnalizuje, że nawet we wczesnym
Kościele posługiwano się więcej niż jedną formułą.
Osobiście jestem przekonany, że chrześcijanie z okresu objętego
Nowym Testamentem nigdy by nie pozwolili, aby jedna szczególna
formuła chrztu stała się kwestią decydującą. Bardziej niż
słowna formuła obchodziły ich istotne osobiste przeżycia. Gdy
używanie jednej szczególnej formuły staje się sprawą podstawową,
gaśnie prawdziwe życie i wolność Ducha Świętego w Kościele.
6. Zakłada się, że chrzest w nowym przymierzu odpowiada
obrzezaniu w starym przymierzu a zatem chrześcijanin, który nie
został ochrzczony przy pomocy właściwej formuły, nie jest
„obrzezany”.
W Liście do Rzymian (6,4) oraz w Liście do Kolosan (2,12) wyraźnie
stwierdza się, że chrzest odpowiada pogrzebaniu. Pogrzebani tedy
jesteśmy wraz z nim (Chrystusem) przez chrzest. Aby pogrzeb mógł
się odbyć, musi istnieć martwe ciało, które ma zostać
pochowane. Podczas chrztu tym martwym ciałem jest stary człowiek
- ciało - grzeszne ciało. Nasz stary człowiek został wespół z
nim ukrzyżowany (...) (Rz 6,6). Jeśli jednak Chrystus jest w
was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu (...) (Rz
8,10). A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali
ciało swoje (...) (Ga 5,24). W tym kontekście określenie
„ciało” nie oznacza dosłownie fizycznego ciała, lecz raczej
cielesną, buntowniczą naturę otrzymaną w dziedzictwie po Adamie.
Gdy Chrystus zostaje przyjęty w wierze jako Zbawiciel i Pan, ta
stara natura umiera. Następnie aktem chrztu zostaje pogrzebana.
Jedno jest jasne. Nie grzebiemy człowieka po to, aby go uśmiercić.
Osoba musi najpierw umrzeć, a dopiero potem mamy prawo ją pochować.
Podobnie, zanim starą naturę możemy poprzez chrzest pogrzebać,
musi już wcześniej poprzez wiarę w Chrystusa nastąpić jej
śmierć. Chrzest nie uśmierca starej natury. Jest on zewnętrznym
znakiem tego, że jej śmierć już nastąpiła. Człowiek usiłujący
spowodować śmierć starej natury poprzez akt chrztu, podąża
drogą, która jest zarówno nielogiczna, jak i niezgodna z Pismem
Świętym i która nie przyniesie pożądanego skutku.
W Liście do Kolosan (2,11-12) Paweł bardzo wyraźnie ukazuje tę
kolejność wydarzeń. Mówi, że jako chrześcijanie przede
wszystkim zostaliśmy obrzezani obrzezką, dokonaną nie ręką
ludzką, gdy wyzuliśmy się z grzesznego ciała ziemskiego; to jest
obrzezanie Chrystusowe. Dopiero potem wraz z Nim zostaliśmy
pogrzebani w chrzcie. Jest to logiczny porządek, który nie może
być odwrócony. Musimy najpierw wyzuć się z grzesznego ciała
poprzez obrzezanie Chrystusowe. Następnie musimy pogrzebać w
chrzcie to ciało, z którego zostaliśmy wyzuci. Obrzezanie jest
wyzuciem się z ciała. Chrzest jest pogrzebaniem ciała uprzednio
wyzutego. A zatem obrzezanie nie jest chrztem. Obrzezanie jest
wyzuciem, natomiast chrzest jest pogrzebaniem.
W Liście do Filipian (3,3) Paweł opisuje prawdziwe „obrzezanie”
nowego przymierza: My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy
czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele
ufności nie pokładamy. Nie ma tu żadnej wzmianki na temat
chrztu. Z drugiej strony sformułowanie w ciele ufności nie
pokładamy odpowiada fragmentowi z Listu do Kolosan (2,11),
mówiącym o wyzuciu się z ciała. Obrzezanie jest
wyrzeczeniem się wszelkiej ufności we własne ciało, a zatem
wyzuciem się z ciała. Chrzest jest pogrzebaniem ciała, gdy
człowiek już się z niego wyzuje. Te dwie rzeczy blisko są ze sobą
związane, lecz nie są identyczne.
7. Zakłada się, że jeśli człowiek w chwili chrztu nie
rozumie właściwie biblijnego znaczenia chrztu, to chrzest jego jest
nieważny. Jeśli później taki człowiek nabierze zrozumienia
chrztu, wtedy powinien zostać ponownie ochrzczony.
W tym kontekście trudno jest ustalić, co stanowi właściwe
rozumienie chrztu. To oczywiste, że nie trzeba koniecznie rozumieć
doskonale wszystkich prawd nauki i doświadczeń zawartych w obrządku
chrztu. Bez wątpienia Kościół opisywany w Nowym Testamencie nie
stawiał tego żądania wobec osób pragnących przyjąć chrzest,
gdyż zwykle nowo nawróceni byli ochrzczeni bezpośrednio po
wyznaniu wiary w Chrystusa. Jest rzeczą niemożliwą, aby w tak
krótkim czasie nabrali pełnego zrozumienia wszystkiego, co pociąga
za sobą chrzest w wodzie.
Ponadto poznawanie poprzez wiarę w Chrystusa któregokolwiek z
wielkich darów Boga normalnie odbywa się stopniowo. Niewątpliwie
dotyczy to takich przeżyć, jak nowonarodzenie czy chrzest w Duchu
Świętym. Głębsze rozumienie każdego z tych przeżyć przychodzi
stopniowo. Fakt, że człowiek pełniejsze poznanie otrzymuje
później, nie oznacza, że jego początkowe przeżycie było
nieważne lub że musi on powtórnie narodzić się na nowo, czy
powtórnie zostać ochrzczony w Duchu Świętym. W każdym takim
przeżyciu - bez względu na to, czy jest to nowe narodzenie, czy
chrzest w Duchu Świętym, czy też chrzest w wodzie - podstawowym
wymogiem Boga jest wiara i posłuszeństwo. Dalsze zrozumienie
przychodzi stopniowo.
8. Zakłada się, że żaden fragment Pisma Świętego nie
dostarcza obowiązującej podstawy dla doktryny, o ile nie istnieje
przynajmniej jeszcze jeden fragment, który mówi to samo.
Jeśli doprowadzimy tę teorię do logicznej konkluzji, będzie ona
równoznaczna ze stwierdzeniem: „Nie możemy być pewni, czy Bóg
mówi poważnie, dopóki nie powtórzy tego przynajmniej dwa razy”.
To oczywiste, że chrześcijanin pełen szacunku dla Boga nie może
uznać takiego wniosku.
Teoria o konieczności istnienia co najmniej dwóch fragmentów Pisma
Świętego opiera się na nauce głoszącej, że na podstawie
zeznania dwóch świadków lub na podstawie zeznania trzech świadków
rozstrzygnie się sprawę (V Mj 19,15; Mt 18,16 i inne). Jednakże
zasada ta odnosi się do postępowania, na podstawie którego podczas
dochodzeń sądowych czy w sprawach spornych pomiędzy różnymi
osobami ustała się ważność ludzkiego świadectwa. Nie może ona
być stosowana do słów, które pochodzą bezpośrednio od samego
Boga. Gdybyśmy mieli ściśle stosować ją do Pisma Świętego, nie
wystarczyłoby odnaleźć na potwierdzenie każdego oświadczenia
dwóch różnych fragmentów Biblii. Na poparcie każdej wypowiedzi
musielibyśmy znaleźć dwa fragmenty napisane przez różnych
autorów. Bez względu na to, ile razy jeden autor powtarza tę samą
rzecz, i tak zawsze jest on tylko jednym świadkiem.
W rzeczywistości teoria ta odniesiona do Pisma Świętego pozostaje
w sprzeczności z nim samym.
W Liście do Tymoteusza (3,16) Paweł mówi: Całe Pismo przez
Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki (...). Paweł mówi: Całe
Pismo jest pożyteczne do nauki. Nie obwarowuje tego żadnymi
warunkami. Nie mówi: „Całe Pismo jest pożyteczne do nauki pod
warunkiem, że potwierdzi je jakiś inny fragment Pisma”. Skoro,
jak mówi Jezus w Ew. Jana (10,35), Pismo jest Słowem Bożym,
to samo już w wystarczający sposób ustala jego ważność. Bóg
jest prawdomówny (Tt 1,2). Każde słowo Pana jest prawdziwe
(Prz 30,5). Słowo twoje jest prawdą (J 17,17).
Wiele ważnych wypowiedzi czy informacji występuje w Piśmie Świętym
tylko raz. Na przykład wskrzeszenie Łazarza (brata Marii i Marty)
opisane zostało tylko w Ew. Jana. Również arcykapłańska modlitwa
Jezusa zanotowana jest tylko w Ew. Jana. Wydarzenia, które miały
miejsce po śmierci Łazarza (żebraka) i bogacza, opisane zostały
tylko w Ew. Łukasza. Oświadczenie, że gdzie są dwie lub trzy
osoby zgromadzone w imię Jezusa, tam Jezus jest pośród nich,
pojawia się tylko w Ew. Mateusza (18,20). Fakt, że jako
chrześcijanie już siedzimy wraz z Chrystusem w okręgach
niebieskich, stwierdzony został tylko w Liście do Efezjan (2,6). O
„chrzczeniu się za umarłych” wspomina się tylko w 1 Liście do
Koryntian (15,29). Fakt, że wierni porwani będą w powietrze na
spotkanie Pana potwierdza tylko 1 List do Tesaloniczan (4,17).
Przytoczyliśmy tu zaledwie kilka z wielu możliwych przykładów.
Istnieje jednak pewna ważna zasada, którą musimy uznać. Jeśli
jakikolwiek temat poruszany jest w więcej niż jednym fragmencie
Pisma, to każda nauka na ten temat, jeśli ma być wiarygodna, musi
zgadzać się ze wszystkimi podejmującymi ten temat fragmentami.
Odnosi się to również do nauk Nowego Testamentu dotyczących
chrztu. Abyśmy mogli w pełni ją uznać, każda nauka dotycząca
chrztu musi być w zgodzie ze wszystkimi fragmentami Pisma Świętego,
które ten temat poruszają. Dotyczy to także Ew. Mateusza (28,19).
9. Na podstawie tekstu zakłada się, że sformułowanie
pochodzące z Ew. Mateusza (28,19): „w imię Ojca, i Syna, i Ducha
Świętego jest fałszywe (dodane, zmienione), wobec czego powinno
być usunięte.
Szczegółowe badanie tego tematu wykracza poza zakres niniejszego
szkicu. Jednakże pokrótce ustalimy pewne podstawowe fakty:
(1) Wszystkie istniejące, uznane za wiarygodne teksty greckie
zawierają słowa Ew. Mateusza (28,19) w ich obecnie znanej postaci.
(2) Nie istnieje żadna wcześniejsza wersja (to jest tłumaczenie na
łacinę czy starosyryjski), która zawierałaby jakąkolwiek inną
postać Ew. Mateusza 28,19.
(3) Sugeruje się, że ojciec wczesnego kościoła imieniem
Euzebiusz, który, żył ok. 320 r.n.e., odwołuje się do
wcześniejszych rękopisów różniących się od uznanego tekstu Ew.
Mateusza 28,19. Jednakże w innych uwagach Euzebiusz potwierdza
uznany tekst. Jego świadectwo w żaden sposób nie jest czynnikiem
rozstrzygającym. W każdym razie świadectwo Euzebiusza nie może
być uznane za powód do odrzucenia jednogłośnego świadectwa
istniejących wiarygodnych rękopisów.
Wszystkie pozostałe argumenty uzasadniające odrzucanie uznanego
tekstu Ew. Mateusza 28,19 opierają się na wewnętrznych,
doktrynalnych przesłankach. Są one subiektywne, a nie obiektywne. W
świetle tego, co powiedziałem wcześniej w punktach od 1. do 8.,
nie wydaje mi się, aby te doktrynalne argumenty miały jakiekolwiek
znaczenie. Gdybyśmy uznali argumenty tego rodzaju, kwestionujące
ważność Ew. Mateusza 28,19, wtedy okazałoby się, że istnieje
nieograniczona ilość innych fragmentów Nowego Testamentu, które
równie dobrze mogłyby zostać zakwestionowane. W rezultacie tekst
przestałby pełnić funkcję kryterium w ocenie doktryny, natomiast
doktryna stałaby się kryterium w ocenie tekstu. Oczywiście,
miałoby to tak doniosłe i niepomierne znaczenie, że żaden szczery
chrześcijanin nie mógłby pozostać na to obojętny.
* * *
Pod wpływem tego rodzaju nauk dotyczących chrztu często nasuwają
się pewne pytania. Jedno z nich brzmi: jeśli po chrzcie
chrześcijanin w swym życiu nie widzi skutków, które, jak wskazuje
Pismo, powinny ze chrztu wyniknąć, czy znaczy to, że jego chrzest
jest nieważny?
Niekoniecznie. Można to zilustrować przez porównanie z chrztem w
Duchu Świętym. Człowiek może otrzymać autentyczny, zgodny z
Pismem chrzest w Duchu Świętym, a pomimo to wiele skutków, które
powinny z niego wyniknąć, nie objawia się w jego życiu. Sposobem
naprawienia takiego stanu rzeczy nie jest powtórny chrzest w Duchu,
lecz spełnienie wymagań Boga, takich jak skrucha, zaangażowanie,
modlitwa, studiowanie Pisma Świętego, które sprawiają, że
początkowy chrzest w Duchu Świętym stanie się bardziej skuteczny.
Ta sama zasada może być zastosowana do chrztu w wodzie. Chrzest w
wodzie czasami nie przynosi właściwych rezultatów, ponieważ osoba
ochrzczona zaniedbuje inne aspekty obowiązków chrześcijanina. Dla
takiego człowieka powtórny chrzest mógłby być po prostu
sposobem, w jaki unika on stawiania czoła niepowodzeniom w innych
dziedzinach. Znam ludzi, którzy „ochrzczeni” byli trzy czy
cztery razy i łatwo daliby się namówić do jeszcze jednej próby.
Takie podejście sprowadza chrzest wodą do poziomu pewnego rodzaju
religijnego „szczepienia”. Jeśli „szczepionka nie przyjmie
się” po raz pierwszy, należy ją powtarzać tak długo, aż to
nastąpi. A nawet jeśli się „przyjmie”, po jakimś czasie jej
działanie ustąpi i człowiek będzie musiał zostać „ponownie
zaszczepiony” (ponownie ochrzczony). Z pewnością nie tak wygląda
biblijny obraz chrztu.
Każdemu szczeremu wiernemu, którego mogą niepokoić wątpliwości
co do ważności jego chrztu, zadaję jedno proste, podstawowe
pytanie: czy naprawdę zostałeś „pogrzebany”?
Czy naprawdę miało miejsce jakiekolwiek wyraźne zerwanie z
przeszłością - jej winą, niewolą, jej buntem, jej fałszywymi
tradycjami i niewłaściwymi związkami? Czy rzeczy te zostały
pogrzebane, usunięte sprzed twoich oczu tak, aby nigdy więcej nie
powodowały udręki? Czy po tym wszystkim nastąpiło
zmartwychwstanie do życia w wierze i w mocy Ducha Świętego,
powstanie do nowego życia?
Jeśli odpowiedź na te pytania brzmi „tak”, znaczy to, że
zostaliście „pogrzebani”. Nierozsądne i niezgodne z Pismem
Świętym byłoby późniejsze wykopywanie tego wszystkiego z grobu
tylko po to, aby pogrzebać to po raz drugi przy użyciu nowej
formuły.
Z drugiej strony, jeśli odpowiedź na powyższe pytania nie jest
wyraźnym „tak”, wobec tego nigdy nie byliście „pogrzebani”.
Szukajcie Pana z oddaniem i proście Go, aby pokazał wam, co należy
robić. Bardzo możliwe, że zażąda, abyście zostali „pogrzebani”.
Jeśli tak, pamiętajcie o jednym: nie będziecie ponownie
ochrzczeni, będziecie po raz pierwszy prawdziwie ochrzczeni.
Tam, gdzie nie było pogrzebania i zmartwychwstania, tam również
nie było chrztu.
* * * * *
Dla pełniejszego poznania nauki o chrztach odsyłamy do książki
dra Dereka Prince’a „Podstawy wiary chrześcijańskiej” t. II
ks. 3. „Od Jordanu do Pięćdziesiątnicy”).
Chrzest było nieodłączną częścią ewangelii głoszonej przez
pierwszych chrześcijan i do dzisiaj stanowi integralną część
Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Od początku istnienia Kościoła
większość różnych chrześcijańskich ugrupowań swe nauki na
temat chrztu opiera na poleceniu Jezusa, nakazującym chrzcić w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Jednakże ta podstawowa zasada była wielokrotnie kwestionowana, np.
Czy chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego jest tym
samym, co chrzest w imię Jezusa? Czy wierni, którzy podczas chrztu
nie rozumieli właściwie biblijnej zasady, a którzy zrozumieli ją
później, powinni zostać ponownie ochrzczeni?
W tej książce Derek Prince przedstawia dziewięć różnych założeń
na temat chrztu oraz zwięzłą analizę każdego z nich.
Doskonała pomoc dla pastorów, liderów i każdego wierzącego,
który ma wątpliwości w tej sprawie.
Derek Prince urodził się w Indiach jako syn obywateli
brytyjskich. Staranne wykształcenie odebrał w dwóch prestiżowych
uczelniach brytyjskich: Eton College i Cambridge University, na
których studiował filologię grecką i łacińską. W bardzo młodym
wieku został profesorem filozofii w Cambridge. Studiował też język
hebrajski i aramejski, m.in. na Uniwersytecie Hebrajskim w
Jerozolimie.
Powołany do armii brytyjskiej w czasie II wojny światowej zabrał
ze sobą Biblię, by studiować ją jako dzieło filozoficzne. Pewnej
samotnej nocy w koszarach stanął w obliczu realności Jezusa
Chrystusa i odtąd jego życie uległo całkowitej zmianie.
Obecnie, pracując na wielu kontynentach jako pastor, wykładowca,
nauczyciel i doradca duchowy, został uznany na międzynarodowym
forum za jednego z wiodących nauczycieli Pisma Świętego w obecnej
dobie. Chętnie widziany na konferencjach chrześcijańskich w roli
mówcy, bardzo często podróżuje do różnych części świata.
Derek Prince reprezentuje ponadwyznaniową postawę. Posiada też
proroczą intuicję w odkrywaniu prawdziwego znaczenia obecnego
przebiegu wydarzeń na świecie. Czyni to w oparciu o biblijne
proroctwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz