sobota, 11 października 2014

 Derek Prince
Pogrzebanie przez chrzest


Wraz z Nim zostaliście pogrzebani – w chrzcie, w którym też zostaliście wespół wzbudzeni.
Kol 2,12


POGRZEBANIE PRZEZ CHRZEST
Chrzest w wodzie bezpośrednio związany ze zbawieniem • Chrzest tylko w Imię Jezusa? • Przedstawienie i analiza dziewięciu założeń nauki o chrzcie • W jaki sposób należy ustalić doktrynę • Czy powinieneś zostać „ponownie ochrzczony”? • Zagadnienie najwyższej wagi: pogrzebanie i zmartwychwstanie
Na zakończenie kazania wygłoszonego przez Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy przekonani - lecz jeszcze nienawróceni - słuchacze zapytali: Co mamy czynić, mężowie bracia? Na to pytanie Piotr - jako rzecznik Boga i kościoła – dał wyraźną i natychmiastową odpowiedź: Upamiętajcie się (...) dajcie się ochrzcić (...), a otrzymacie Ducha Świętego. Jest to pełny plan Boga dla każdego grzesznika, który pragnie się z Nim pojednać. Składa się on z trzech odrębnych, lecz powiązanych ze sobą przeżyć: nawrócenia, chrztu i przyjęcia Ducha Świętego. Ten plan Boży nigdy się nie zmienił. Jest on wciąż, również w dzisiejszych czasach, taki sam.
Głównym punktem tego Bożego planu jest zalecenie chrztu w wodzie. We wszystkich fragmentach Nowego Testamentu dotyczących tego tematu chrzest zawsze powiązany jest bezpośrednio ze zbawieniem. Kościół opisany w Nowym Testamencie nie znał zbawienia, po którym nie następowałby chrzest w wodzie. Chrzest był nieodłączną częścią ewangelii Jezusa Chrystusa głoszonej przez pierwszych chrześcijan. Filip udał się do Samarii i mieszkającym tam ludziom głosił Chrystusa. Na skutek jego działalności ci, którzy uwierzyli, zostali ochrzczeni (Dz 8,5-12). Później, spotkawszy na drodze do Gazy eunucha, Filip głosił mu Jezusa. W rezultacie tego eunuch skorzystał z pierwszej nadarzającej się okazji ochrzczenia się (Dz 8,35-38). A zatem wyraźnie widzimy, że chrzest był integralną częścią Nowiny o Jezusie Chrystusie przed stawionej przez Kościół Nowego Testamentu.
Ponad wszelką wątpliwość ważne jest, aby Kościół nadal przekazywał wyraźne i wiarygodne przesłanie na temat chrztu. Od początku istnienia Kościoła większość różnych chrześcijańskich ugrupowań swe nauki poświęcone tematowi chrztu opiera na zanotowanym w Ewangelii Mateusza (28,19) poleceniu Jezusa, nakazującym chrzcić w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Jednakże w rozmaitych okresach ta podstawowa zasada była kwestionowana. Zamiast niej przedstawiano na temat chrztu teorię, której główne punkty mogą zostać streszczone w następujący sposób:
(1) Począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy zwyczajem wczesnego Kościoła było chrzczenie tylko w imię Jezusa Chrystusa.
(2) Pochodząca z Ewangelii Mateusza (28,19) formuła chrztu nie jest potwierdzona przez żaden inny fragment Nowego Testamentu, a zatem jako nieprawdziwa i nieważna powinna zostać odrzucona.
(3) Wierni ochrzczeni w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego powinni ponownie zostać ochrzczeni w imię Jezusa Chrystusa.
(4) Wierni, którzy podczas chrztu nie rozumieli właściwie tej nauki, a którzy zrozumieli ją później, powinni zostać ponownie ochrzczeni.
(5) Chrzest w nowym przymierzu odpowiada obrzezaniu w starym przymierzu. A zatem wierni, którzy nie zostali ochrzczeni w obowiązujący sposób, są duchowo nieobrzezani.
Nauka o chrzcie jest ważna nie tylko ze względu na to, co mówi na temat chrztu, lecz głównie z powodu niektórych argumentów przytaczanych na jej poparcie. Charakter tych argumentów jest taki, że mają one wpływ nie tylko na nasze rozumienie chrztu, lecz również na podstawowe zasady, według których zazwyczaj rozstrzygamy o słuszności tekstów i nauk Nowego Testamentu. Z tego powodu przedstawiam tu dziewięć założeń tej nauki oraz zwięzłą analizę każdego z nich. Założenia wydrukowane są kursywą, natomiast następująca po nich moja analiza wydrukowana jest czcionką normalną.
1. Zakłada się, że w Nowym Testamencie nie ma ani jednego fragmentu, który potwierdzałby obowiązek posługiwania się zanotowaną w Ew. Mateusza (28,19) formułą chrztu.
W związku z tym punktem musimy dokładniej rozważyć formułę zanotowaną w Ew. Mateusza 28,19. Polskie przekłady podają „w imię Ojca (...)”. Jednakże bardziej prawidłowym tłumaczeniem greckiego przyimka, który przełożono tu jako „w”, jest „do”. Właściwym więc, dosłownym tłumaczeniem byłoby: chrzcząc je do imienia Ojca.
Bardzo pouczające jest porównanie tego dosłownego tłumaczenia Ew. Mateusza (28,19) z fragmentem Dziejów Apostolskich (19,1-5), w którym opisane jest spotkanie Pawła z niektórymi uczniami w Efezie. Paweł w pierwszej chwili doszedł do wniosku, że ludzie ci byli chrześcijanami (uczniami Chrystusa), lecz podczas rozmowy przekonał się, że byli tylko uczniami Jana Chrzciciela. Nie zostali ochrzczeni chrztem chrześcijańskim, lecz tylko chrztem Janowym. Dwoma podstawowymi warunkami chrztu Jana była skrucha oraz wyznanie grzechów. Chrzest ten nie był udzielany w czyjekolwiek imię (patrz Mk 1,4-5). Nie miał on żadnego związku ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa. Począwszy od dnia Pięćdziesiątnicy, chrzest Janowy przestał się liczyć jako obrządek zastępujący pełny chrzest chrześcijański.
Paweł zaczął swą rozmowę z tymi ludźmi od pytania: Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy uwierzyliście? Na to oni odpowiedzieli: Nawet nie słyszeliśmy, że jest Duch Święty. Najwyraźniej nigdy nie słyszeli o Duchu Świętym. Z kolei Paweł zapytał ich: Jak więc zostaliście ochrzczeni? (w oryginale został tu użyty ten sam przyimek, co w Mt 28,19). W sposób naturalny nasuwa się pytanie: dlaczego Paweł natychmiast skojarzył rodzaj chrztu z posiadaniem wiadomości na temat Ducha Świętego? Najbardziej sensownym wytłumaczeniem jest to, że znany Pawłowi chrzest chrześcijański udzielany był w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. A zatem jeśli ludzie otrzymali chrzest chrześcijański, musieli w momencie swego chrztu usłyszeć o Duchu Świętym. Rozumiany w ten sposób fragment Dz. Apostolskich 19,2-3 świadczy o tym, że Paweł znał formułę użytą w Ew. Mateusza 28,19.
2. Zakłada się, że osoba, która została ochrzczona „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, nie jest ochrzczona w imię Jezusa.
Jednakże aby człowiek mógł jako świadomie wierzący zostać zakwalifikowany do przyjęcia chrztu, musi on już wcześniej uznać, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym (patrz Mt 16,15-17; J 20,31; 1 J 4,15; 5,5). Dla takiego człowieka słowo „Syn” pisane wielką literą oznacza tylko i wyłącznie Jezusa Chrystusa. Gdy zarówno osoba udzielająca chrztu, jak i osoba chrzczona uznały ten fakt, tym samym chrzest w imię „Syna” jest chrztem w imię Jezusa Chrystusa.
3. Zakłada się, że „Jezus” jest imieniem, natomiast „Ojciec” i „Duch” nie są imionami, lecz tytułami.
To prawda, że nasz język wprowadza rozróżnienie pomiędzy imionami własnymi (takimi jak Adam czy Edward) a tytułami (takimi jak król czy prezydent). Jednakże nie ma żadnych wątpliwości, że autorzy Nowego Testamentu posługujący się językiem greckim nie wprowadzali tego rozróżnienia w odniesieniu do określającego Boga słowa „Ojciec”. Wiemy to stąd, że w wielu fragmentach Nowego Testamentu słowo „imię” używane jest w bezpośrednim połączeniu ze słowem „Ojciec”. Oto kitka przykładów. Ja przyszedłem w imieniu Ojca mojego (J 5,43). (...) Ojcze (...) objawiłem imię twoje ludziom, których mi dałeś ze świata (J 17,5-6). Ojcze Święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś (...). Dopóki byłem z nimi na świecie, zachowywałem w imieniu twoim tych (...) (J 17,11-12). Ojcze sprawiedliwy! (...) I objawiłem im imię twoje (...) (J 17,25-26). Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię (...) (Ef 1,14-15).
Zatem jeśli słowo „imię” używa się bezpośrednio ze słowem „Ojciec”, nie ma żadnej logicznej ani biblijnej przyczyny, dla której słowa tego nie miałoby się używać z „Synem” i „Duchem”.
Ponadto również w języku angielskim (i nie tylko) najzupełniej poprawne jest używanie tego słowa w odniesieniu do czegoś, co nie jest imieniem własnym człowieka. Weźcie pod uwagę takie znane wyrażenia, jak: „w imię sprawiedliwości”, „w imię prawa”, „w imieniu króla”. Słowa „sprawiedliwość”, „prawo” i „król” nie są imionami własnymi.
4. Zakłada się, że osoby, które – jak naucza Pismo Święte – ochrzczone zostały w imię Jezusa, ochrzczone byty tylko w imię Jezusa i że podczas chrztu nie dodano żadnych innych imion czy słów.
Jest to założenie, które nie może zostać udowodnione na podstawie Pisma Świętego. W rozmaitych fragmentach Biblii, w których mówi się o ludziach ochrzczonych w imię Jezusa, nie znajdziemy słowa „tylko”.
Można to wyjaśnić na podstawie innych fragmentów Nowego Testamentu. W Ew. Marka (5,1-2) autor relacjonuje, że opętany przez ducha nieczystego człowiek spotkał Jezusa. W Ew. Mateusza (8,28) czytamy, że Jezusowi zabiegli (...) drogę dwaj opętani. Zarówno Marek, jak i Mateusz opisują to samo zdarzenie. Marek mówi, że był tam „człowiek”. Mateusz mówi, że było „dwóch ludzi”. A jednak nie ma tu sprzeczności. W rzeczywistości było tam dwóch ludzi, lecz Marek wspomina tylko o jednym z nich. Sprzeczność wystąpiłaby, gdy Marek powiedział, że był tylko jeden człowiek, lecz on tego nie powiedział. Z faktu, że Marek powiedział „człowiek”, można wyciągnąć wniosek, że była tam tylko jedna osoba. Przypuszczenie takie byłoby jednak mylne.
Inny przykład dla tej zasady można znaleźć w różnych relacjach ze zmartwychwstania Chrystusa. W Ew. Łukasza (24,12) czytamy: Piotr (...) pobiegł do grobu. Natomiast w Ew. Jana (20,3), że (...) Piotr i ów drugi uczeń (Jan) szli do grobu. Łukasz mówi, że do grobu pobiegł Piotr. Jan mówi, że do grobu pobiegł i Piotr, i Jan. A jednak w relacjach tych nie ma sprzeczności. Sprzeczność wystąpiłaby wtedy, gdy Łukasz powiedział: „Tylko Piotr pobiegł” lub „Piotr pobiegł sam”. Lecz Łukasz nic takiego nie mówi, a my nie mamy prawa wtrącać takich słów, jak „tylko” czy „sam” tam, gdzie w Piśmie Św. nie zostały użyte.
Podobnie fakt, że Biblia mówi o ludziach chrzczonych w imię Jezusa, sam przez się nie usprawiedliwia wnioskowania, że osoby te zostały ochrzczone tylko w imię Jezusa. Bez dowodów przeciwnych zawsze trzeba liczyć się z możliwością, że dodane zostały inne słowa czy wyrażenia.
5. Zakłada się, że poza Ewangelią Mateusza 28,19 - w innych fragmentach Nowego Testamentu w odniesieniu do chrztu używa się tylko jednej, niezmiennej formuły.
Nie jest to prawdą. W rzeczywistości używa się różnych sformułowań. W Dz. Apostolskich (2,38) posłużono się wyrażeniem w imię Jezusa Chrystusa. Grecki przyimek przetłumaczony tu jako „w” nie jest tym samym przyimkiem, którego użyto w Ew. Mateusza (28,19). Jego zwykłe znaczenie brzmi „na podstawie”. Wyrażenie „na podstawie imienia Jezusa Chrystusa” często interpretuje się jako „na podstawie autorytetu imienia Jezusa Chrystusa”. Bardziej prawdopodobne jest, że znaczy on: „na podstawie wyznania Jezusa Chrystusa” – „na podstawie wyznania, że Jezus jest Chrystusem (Mesjaszem)”. Pozostaje to w zgodzie z wcześniejszą wypowiedzią Piotra przytoczoną w Dz. Apostolskich (2,36): Niechże tedy wie z pewnością cały dom Izraela, że i Panem i Chrystusem (Mesjaszem) uczynił go Bóg, tego Jezusa, którego wy ukrzyżowaliście. A zatem wyrażenie użyte w Dz. Apostolskich (2,38) przedstawia podstawowy warunek otrzymania chrześcijańskiego chrztu – to jest uznanie, że Jezus jest Chrystusem (Mesjaszem). Ten warunek nie zmienia się bez względu na to, jaka słowna formuła zostaje użyta.
W Dz. Apostolskich (8,16 i 19,5) posłużono się wyrażeniem „w imię Pana Jezusa”. Przyimek przetłumaczony tu jako „w” jest tym samym przyimkiem, którego użyto w Ew. Mateusza (28,19), dosłownie znaczącym „do”. Być ochrzczonym „do imienia” jakiejś osoby, oznacza całkowite oddanie się pod jej opiekę i ochronę. Jest to w jednakowym stopniu prawdziwe bez względu na to, czy mówi się tu o „Panu Jezusie”, czy o „Ojcu i Synu, i Duchu Świętym”. W tym znaczeniu Ew. Mateusza (28,19) pełniej objawia tę samą prawdę, która zawarta jest w Dz. Apostolskich (8,16 i 19,5).
Według niektórych wcześniejszych przekładów Biblii w Dz. Apostolskich (10,48) użyto sformułowania „w imię Pana”. Jednakże najnowsze przekłady zawierają lepiej opracowany tekst, który brzmi „w imię Jezusa Chrystusa”. Użyty w tym wyrażeniu grecki przyimek różni się od przyimków, które występowały we wszystkich wcześniej rozważanych przypadkach. Właśnie on, w dosłownym przekładzie, będzie brzmiał „w”. Można rozumieć to dwojako: jako wskazówkę dotyczącą ogólnych warunków wiary w Chrystusa lub potraktować jako szczegółową formułę słowną wypowiadaną w czasie chrztu. Według wszelkiego prawdopodobieństwa istnienie alternatywnych tekstów sygnalizuje, że nawet we wczesnym Kościele posługiwano się więcej niż jedną formułą.
Osobiście jestem przekonany, że chrześcijanie z okresu objętego Nowym Testamentem nigdy by nie pozwolili, aby jedna szczególna formuła chrztu stała się kwestią decydującą. Bardziej niż słowna formuła obchodziły ich istotne osobiste przeżycia. Gdy używanie jednej szczególnej formuły staje się sprawą podstawową, gaśnie prawdziwe życie i wolność Ducha Świętego w Kościele.
6. Zakłada się, że chrzest w nowym przymierzu odpowiada obrzezaniu w starym przymierzu a zatem chrześcijanin, który nie został ochrzczony przy pomocy właściwej formuły, nie jest „obrzezany”.
W Liście do Rzymian (6,4) oraz w Liście do Kolosan (2,12) wyraźnie stwierdza się, że chrzest odpowiada pogrzebaniu. Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim (Chrystusem) przez chrzest. Aby pogrzeb mógł się odbyć, musi istnieć martwe ciało, które ma zostać pochowane. Podczas chrztu tym martwym ciałem jest stary człowiek - ciało - grzeszne ciało. Nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany (...) (Rz 6,6). Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu (...) (Rz 8,10). A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje (...) (Ga 5,24). W tym kontekście określenie „ciało” nie oznacza dosłownie fizycznego ciała, lecz raczej cielesną, buntowniczą naturę otrzymaną w dziedzictwie po Adamie. Gdy Chrystus zostaje przyjęty w wierze jako Zbawiciel i Pan, ta stara natura umiera. Następnie aktem chrztu zostaje pogrzebana.
Jedno jest jasne. Nie grzebiemy człowieka po to, aby go uśmiercić. Osoba musi najpierw umrzeć, a dopiero potem mamy prawo ją pochować. Podobnie, zanim starą naturę możemy poprzez chrzest pogrzebać, musi już wcześniej poprzez wiarę w Chrystusa nastąpić jej śmierć. Chrzest nie uśmierca starej natury. Jest on zewnętrznym znakiem tego, że jej śmierć już nastąpiła. Człowiek usiłujący spowodować śmierć starej natury poprzez akt chrztu, podąża drogą, która jest zarówno nielogiczna, jak i niezgodna z Pismem Świętym i która nie przyniesie pożądanego skutku.
W Liście do Kolosan (2,11-12) Paweł bardzo wyraźnie ukazuje tę kolejność wydarzeń. Mówi, że jako chrześcijanie przede wszystkim zostaliśmy obrzezani obrzezką, dokonaną nie ręką ludzką, gdy wyzuliśmy się z grzesznego ciała ziemskiego; to jest obrzezanie Chrystusowe. Dopiero potem wraz z Nim zostaliśmy pogrzebani w chrzcie. Jest to logiczny porządek, który nie może być odwrócony. Musimy najpierw wyzuć się z grzesznego ciała poprzez obrzezanie Chrystusowe. Następnie musimy pogrzebać w chrzcie to ciało, z którego zostaliśmy wyzuci. Obrzezanie jest wyzuciem się z ciała. Chrzest jest pogrzebaniem ciała uprzednio wyzutego. A zatem obrzezanie nie jest chrztem. Obrzezanie jest wyzuciem, natomiast chrzest jest pogrzebaniem.
W Liście do Filipian (3,3) Paweł opisuje prawdziwe „obrzezanie” nowego przymierza: My bowiem jesteśmy obrzezani, my, którzy czcimy Boga w duchu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele ufności nie pokładamy. Nie ma tu żadnej wzmianki na temat chrztu. Z drugiej strony sformułowanie w ciele ufności nie pokładamy odpowiada fragmentowi z Listu do Kolosan (2,11), mówiącym o wyzuciu się z ciała. Obrzezanie jest wyrzeczeniem się wszelkiej ufności we własne ciało, a zatem wyzuciem się z ciała. Chrzest jest pogrzebaniem ciała, gdy człowiek już się z niego wyzuje. Te dwie rzeczy blisko są ze sobą związane, lecz nie są identyczne.
7. Zakłada się, że jeśli człowiek w chwili chrztu nie rozumie właściwie biblijnego znaczenia chrztu, to chrzest jego jest nieważny. Jeśli później taki człowiek nabierze zrozumienia chrztu, wtedy powinien zostać ponownie ochrzczony.
W tym kontekście trudno jest ustalić, co stanowi właściwe rozumienie chrztu. To oczywiste, że nie trzeba koniecznie rozumieć doskonale wszystkich prawd nauki i doświadczeń zawartych w obrządku chrztu. Bez wątpienia Kościół opisywany w Nowym Testamencie nie stawiał tego żądania wobec osób pragnących przyjąć chrzest, gdyż zwykle nowo nawróceni byli ochrzczeni bezpośrednio po wyznaniu wiary w Chrystusa. Jest rzeczą niemożliwą, aby w tak krótkim czasie nabrali pełnego zrozumienia wszystkiego, co pociąga za sobą chrzest w wodzie.
Ponadto poznawanie poprzez wiarę w Chrystusa któregokolwiek z wielkich darów Boga normalnie odbywa się stopniowo. Niewątpliwie dotyczy to takich przeżyć, jak nowonarodzenie czy chrzest w Duchu Świętym. Głębsze rozumienie każdego z tych przeżyć przychodzi stopniowo. Fakt, że człowiek pełniejsze poznanie otrzymuje później, nie oznacza, że jego początkowe przeżycie było nieważne lub że musi on powtórnie narodzić się na nowo, czy powtórnie zostać ochrzczony w Duchu Świętym. W każdym takim przeżyciu - bez względu na to, czy jest to nowe narodzenie, czy chrzest w Duchu Świętym, czy też chrzest w wodzie - podstawowym wymogiem Boga jest wiara i posłuszeństwo. Dalsze zrozumienie przychodzi stopniowo.
8. Zakłada się, że żaden fragment Pisma Świętego nie dostarcza obowiązującej podstawy dla doktryny, o ile nie istnieje przynajmniej jeszcze jeden fragment, który mówi to samo.
Jeśli doprowadzimy tę teorię do logicznej konkluzji, będzie ona równoznaczna ze stwierdzeniem: „Nie możemy być pewni, czy Bóg mówi poważnie, dopóki nie powtórzy tego przynajmniej dwa razy”. To oczywiste, że chrześcijanin pełen szacunku dla Boga nie może uznać takiego wniosku.
Teoria o konieczności istnienia co najmniej dwóch fragmentów Pisma Świętego opiera się na nauce głoszącej, że na podstawie zeznania dwóch świadków lub na podstawie zeznania trzech świadków rozstrzygnie się sprawę (V Mj 19,15; Mt 18,16 i inne). Jednakże zasada ta odnosi się do postępowania, na podstawie którego podczas dochodzeń sądowych czy w sprawach spornych pomiędzy różnymi osobami ustała się ważność ludzkiego świadectwa. Nie może ona być stosowana do słów, które pochodzą bezpośrednio od samego Boga. Gdybyśmy mieli ściśle stosować ją do Pisma Świętego, nie wystarczyłoby odnaleźć na potwierdzenie każdego oświadczenia dwóch różnych fragmentów Biblii. Na poparcie każdej wypowiedzi musielibyśmy znaleźć dwa fragmenty napisane przez różnych autorów. Bez względu na to, ile razy jeden autor powtarza tę samą rzecz, i tak zawsze jest on tylko jednym świadkiem.
W rzeczywistości teoria ta odniesiona do Pisma Świętego pozostaje w sprzeczności z nim samym.
W Liście do Tymoteusza (3,16) Paweł mówi: Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki (...). Paweł mówi: Całe Pismo jest pożyteczne do nauki. Nie obwarowuje tego żadnymi warunkami. Nie mówi: „Całe Pismo jest pożyteczne do nauki pod warunkiem, że potwierdzi je jakiś inny fragment Pisma”. Skoro, jak mówi Jezus w Ew. Jana (10,35), Pismo jest Słowem Bożym, to samo już w wystarczający sposób ustala jego ważność. Bóg jest prawdomówny (Tt 1,2). Każde słowo Pana jest prawdziwe (Prz 30,5). Słowo twoje jest prawdą (J 17,17).
Wiele ważnych wypowiedzi czy informacji występuje w Piśmie Świętym tylko raz. Na przykład wskrzeszenie Łazarza (brata Marii i Marty) opisane zostało tylko w Ew. Jana. Również arcykapłańska modlitwa Jezusa zanotowana jest tylko w Ew. Jana. Wydarzenia, które miały miejsce po śmierci Łazarza (żebraka) i bogacza, opisane zostały tylko w Ew. Łukasza. Oświadczenie, że gdzie są dwie lub trzy osoby zgromadzone w imię Jezusa, tam Jezus jest pośród nich, pojawia się tylko w Ew. Mateusza (18,20). Fakt, że jako chrześcijanie już siedzimy wraz z Chrystusem w okręgach niebieskich, stwierdzony został tylko w Liście do Efezjan (2,6). O „chrzczeniu się za umarłych” wspomina się tylko w 1 Liście do Koryntian (15,29). Fakt, że wierni porwani będą w powietrze na spotkanie Pana potwierdza tylko 1 List do Tesaloniczan (4,17). Przytoczyliśmy tu zaledwie kilka z wielu możliwych przykładów.
Istnieje jednak pewna ważna zasada, którą musimy uznać. Jeśli jakikolwiek temat poruszany jest w więcej niż jednym fragmencie Pisma, to każda nauka na ten temat, jeśli ma być wiarygodna, musi zgadzać się ze wszystkimi podejmującymi ten temat fragmentami. Odnosi się to również do nauk Nowego Testamentu dotyczących chrztu. Abyśmy mogli w pełni ją uznać, każda nauka dotycząca chrztu musi być w zgodzie ze wszystkimi fragmentami Pisma Świętego, które ten temat poruszają. Dotyczy to także Ew. Mateusza (28,19).
9. Na podstawie tekstu zakłada się, że sformułowanie pochodzące z Ew. Mateusza (28,19): „w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego jest fałszywe (dodane, zmienione), wobec czego powinno być usunięte.
Szczegółowe badanie tego tematu wykracza poza zakres niniejszego szkicu. Jednakże pokrótce ustalimy pewne podstawowe fakty:
(1) Wszystkie istniejące, uznane za wiarygodne teksty greckie zawierają słowa Ew. Mateusza (28,19) w ich obecnie znanej postaci.
(2) Nie istnieje żadna wcześniejsza wersja (to jest tłumaczenie na łacinę czy starosyryjski), która zawierałaby jakąkolwiek inną postać Ew. Mateusza 28,19.
(3) Sugeruje się, że ojciec wczesnego kościoła imieniem Euzebiusz, który, żył ok. 320 r.n.e., odwołuje się do wcześniejszych rękopisów różniących się od uznanego tekstu Ew. Mateusza 28,19. Jednakże w innych uwagach Euzebiusz potwierdza uznany tekst. Jego świadectwo w żaden sposób nie jest czynnikiem rozstrzygającym. W każdym razie świadectwo Euzebiusza nie może być uznane za powód do odrzucenia jednogłośnego świadectwa istniejących wiarygodnych rękopisów.
Wszystkie pozostałe argumenty uzasadniające odrzucanie uznanego tekstu Ew. Mateusza 28,19 opierają się na wewnętrznych, doktrynalnych przesłankach. Są one subiektywne, a nie obiektywne. W świetle tego, co powiedziałem wcześniej w punktach od 1. do 8., nie wydaje mi się, aby te doktrynalne argumenty miały jakiekolwiek znaczenie. Gdybyśmy uznali argumenty tego rodzaju, kwestionujące ważność Ew. Mateusza 28,19, wtedy okazałoby się, że istnieje nieograniczona ilość innych fragmentów Nowego Testamentu, które równie dobrze mogłyby zostać zakwestionowane. W rezultacie tekst przestałby pełnić funkcję kryterium w ocenie doktryny, natomiast doktryna stałaby się kryterium w ocenie tekstu. Oczywiście, miałoby to tak doniosłe i niepomierne znaczenie, że żaden szczery chrześcijanin nie mógłby pozostać na to obojętny.


* * *


Pod wpływem tego rodzaju nauk dotyczących chrztu często nasuwają się pewne pytania. Jedno z nich brzmi: jeśli po chrzcie chrześcijanin w swym życiu nie widzi skutków, które, jak wskazuje Pismo, powinny ze chrztu wyniknąć, czy znaczy to, że jego chrzest jest nieważny?
Niekoniecznie. Można to zilustrować przez porównanie z chrztem w Duchu Świętym. Człowiek może otrzymać autentyczny, zgodny z Pismem chrzest w Duchu Świętym, a pomimo to wiele skutków, które powinny z niego wyniknąć, nie objawia się w jego życiu. Sposobem naprawienia takiego stanu rzeczy nie jest powtórny chrzest w Duchu, lecz spełnienie wymagań Boga, takich jak skrucha, zaangażowanie, modlitwa, studiowanie Pisma Świętego, które sprawiają, że początkowy chrzest w Duchu Świętym stanie się bardziej skuteczny.
Ta sama zasada może być zastosowana do chrztu w wodzie. Chrzest w wodzie czasami nie przynosi właściwych rezultatów, ponieważ osoba ochrzczona zaniedbuje inne aspekty obowiązków chrześcijanina. Dla takiego człowieka powtórny chrzest mógłby być po prostu sposobem, w jaki unika on stawiania czoła niepowodzeniom w innych dziedzinach. Znam ludzi, którzy „ochrzczeni” byli trzy czy cztery razy i łatwo daliby się namówić do jeszcze jednej próby. Takie podejście sprowadza chrzest wodą do poziomu pewnego rodzaju religijnego „szczepienia”. Jeśli „szczepionka nie przyjmie się” po raz pierwszy, należy ją powtarzać tak długo, aż to nastąpi. A nawet jeśli się „przyjmie”, po jakimś czasie jej działanie ustąpi i człowiek będzie musiał zostać „ponownie zaszczepiony” (ponownie ochrzczony). Z pewnością nie tak wygląda biblijny obraz chrztu.
Każdemu szczeremu wiernemu, którego mogą niepokoić wątpliwości co do ważności jego chrztu, zadaję jedno proste, podstawowe pytanie: czy naprawdę zostałeś „pogrzebany”?
Czy naprawdę miało miejsce jakiekolwiek wyraźne zerwanie z przeszłością - jej winą, niewolą, jej buntem, jej fałszywymi tradycjami i niewłaściwymi związkami? Czy rzeczy te zostały pogrzebane, usunięte sprzed twoich oczu tak, aby nigdy więcej nie powodowały udręki? Czy po tym wszystkim nastąpiło zmartwychwstanie do życia w wierze i w mocy Ducha Świętego, powstanie do nowego życia?
Jeśli odpowiedź na te pytania brzmi „tak”, znaczy to, że zostaliście „pogrzebani”. Nierozsądne i niezgodne z Pismem Świętym byłoby późniejsze wykopywanie tego wszystkiego z grobu tylko po to, aby pogrzebać to po raz drugi przy użyciu nowej formuły.
Z drugiej strony, jeśli odpowiedź na powyższe pytania nie jest wyraźnym „tak”, wobec tego nigdy nie byliście „pogrzebani”. Szukajcie Pana z oddaniem i proście Go, aby pokazał wam, co należy robić. Bardzo możliwe, że zażąda, abyście zostali „pogrzebani”. Jeśli tak, pamiętajcie o jednym: nie będziecie ponownie ochrzczeni, będziecie po raz pierwszy prawdziwie ochrzczeni.
Tam, gdzie nie było pogrzebania i zmartwychwstania, tam również nie było chrztu.


* * * * *


Dla pełniejszego poznania nauki o chrztach odsyłamy do książki dra Dereka Prince’a „Podstawy wiary chrześcijańskiej” t. II ks. 3. „Od Jordanu do Pięćdziesiątnicy”).




Chrzest było nieodłączną częścią ewangelii głoszonej przez pierwszych chrześcijan i do dzisiaj stanowi integralną część Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Od początku istnienia Kościoła większość różnych chrześcijańskich ugrupowań swe nauki na temat chrztu opiera na poleceniu Jezusa, nakazującym chrzcić w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Jednakże ta podstawowa zasada była wielokrotnie kwestionowana, np. Czy chrzest w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego jest tym samym, co chrzest w imię Jezusa? Czy wierni, którzy podczas chrztu nie rozumieli właściwie biblijnej zasady, a którzy zrozumieli ją później, powinni zostać ponownie ochrzczeni?
W tej książce Derek Prince przedstawia dziewięć różnych założeń na temat chrztu oraz zwięzłą analizę każdego z nich.


Doskonała pomoc dla pastorów, liderów i każdego wierzącego, który ma wątpliwości w tej sprawie.




Derek Prince urodził się w Indiach jako syn obywateli brytyjskich. Staranne wykształcenie odebrał w dwóch prestiżowych uczelniach brytyjskich: Eton College i Cambridge University, na których studiował filologię grecką i łacińską. W bardzo młodym wieku został profesorem filozofii w Cambridge. Studiował też język hebrajski i aramejski, m.in. na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie.
Powołany do armii brytyjskiej w czasie II wojny światowej zabrał ze sobą Biblię, by studiować ją jako dzieło filozoficzne. Pewnej samotnej nocy w koszarach stanął w obliczu realności Jezusa Chrystusa i odtąd jego życie uległo całkowitej zmianie.
Obecnie, pracując na wielu kontynentach jako pastor, wykładowca, nauczyciel i doradca duchowy, został uznany na międzynarodowym forum za jednego z wiodących nauczycieli Pisma Świętego w obecnej dobie. Chętnie widziany na konferencjach chrześcijańskich w roli mówcy, bardzo często podróżuje do różnych części świata.

Derek Prince reprezentuje ponadwyznaniową postawę. Posiada też proroczą intuicję w odkrywaniu prawdziwego znaczenia obecnego przebiegu wydarzeń na świecie. Czyni to w oparciu o biblijne proroctwa.

Brak komentarzy: